czwartek, 10 października 2013

Rozdział XII






Starałam się podnieść powieki, ale były takie ciężkie, tak bardzo chciało mi się spać... Nie tylko powieki miałam ciężkie, moja klatka piersiowa była jakby przygnieciona a o nogi ocierała się czyjaś długa noga. Matko! Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego, który mocno tulił mnie do siebie, jego głowa spoczywała na moich piersiach przez co jego włosy strasznie łaskotały moją skórę, drugą rękę miał pod moją głową... Styles zrobił sobie ze mnie żywą poduszkę!
-Harry- szepnęłam w jego włosy ale to nic nie dało. -Harry- powiedziałam głośniej jednak nadal nic.- Harry miażdżysz mnie!- krzyknęłam w końcu zirytowana.
-Co?- powiedział ciągle zaspanym i nieprzytomnym głosem. Dzięki Bogu jest postęp i chłopak reaguje.
-Ciężko mi! Złaź ze mnie!- Harry chyba otworzył oczy by zobaczyć o co robię tyle hałasu od rana.
-Przepraszam- Styles zszedł ze mnie i odsunął się jednak nie tak bardzo jak myślałam, że to zrobi.
-Miałeś mnie nie dotykać a ty sobie ze mnie poduszkę zrobiłeś- wiedziałam, że nie zrobił tego specjalnie ale byłam zła. Miałam na sobie tylko ten cholerny szlafrok i myśl o tym, że Styles mógł zobaczyć coś czego nie chciałam mu pokazać doprowadzała mnie do szału. O tym, że mógł coś dotknąć wolałam nie myśleć. Chłopak spojrzał na mnie niepewnie i się odezwał:
-Ali?
-Co?
-Możesz mi zejść z ręki?- wyszczerzył się w głupkowatym uśmiechu a ja miałam ochotę nieco poprawić mu tą jego idealną twarz jednym ciosem w nos. Wykonałam pośpiesznie jego prośbę i odwróciłam się w stronę nocnej szafki w poszukiwaniu telefonu. Moja krótka ręka nie była w stanie go dosięgnąć co mnie jeszcze bardziej podirytowało. Dlaczego mali ludzie zawsze mają ze wszystkim trudniej? Harry widząc moją nieporadność, nachylił się nade mną przyciskając mnie do łóżka by podać mi mój telefon. Gdy to zrobił od razu posłałam mu piorunujące spojrzenie na co on się tylko zaśmiał.
-Spokojnie mała- chciałam jakoś mu odpowiedzieć ale zobaczyłam, że wyświetlacz mojego telefonu wskazuje godzinę 9:21 czyli było już dosyć późno
-Późno już- powiedział Harry.
-Czytasz mi w myślach.
-Dzwonie do recepcji, niech nam przyniosą ciuchy a ty dzwoń po Nialla nich nas odbierze- zrobiliśmy dokładnie tak jak Harry powiedział i po 40 minutach czekaliśmy w holu na Horana.
-Nic wam się nie stało?- usłyszałam znajomy głos.
-Niall!- krzyknęłam, rzuciłam się na blondyna i zaczęłam go ściskać, myślałam, że będę na niego zła.
-Ali też się stęskniłem za tobą i szczerze to myślałem, że się będziesz na mnie gniewać- nie skomentowałam tego w żaden sposób, cieszyłam się, że jest i zaraz zawiezie mnie do domu; Horan jak zwykle śmiał się ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy.-Harry gdzie jest mój samochód?
-Chodź, pokażemy ci- powiedziałam i pociągnęłam go za ramię. Wsiedliśmy więc do samochodu którym przyjechał i powoli jechaliśmy drogą na której utknęłam wczoraj z Harrym. Po jakiś dwóch kilometrach zauważyliśmy samochód, stał dokładnie w tym miejscu w którym go zostawiliśmy wczoraj. Opona rzeczywiście była przebita a cały samochód pokryty był liśćmi i gałązkami.
-Dobra, zadzwonię po jakąś pomoc drogową i poczekam tu aż ktoś raczy przyjechać i odholować samochód- oznajmił Niall co nie za bardzo mi się to uśmiechało. Marzyłam o tym by wziąć prysznic i położyć się chociaż na godzinkę, dziwnie się czułam, bolała mnie głowa i mięśnie choć podejrzewałam, że to ze zmęczenia, niewyspania i wczorajszego biegu- szczerze, myślałam, że ten cały hotel był nieco bliżej.
-Albo Harry weź odwieź Ali do domu i przyjedź tu po mnie- blondyn musiał zobaczyć jak bardzo nie chciało mi się czekać.
-Nie trzeba, mogę tu poczekać razem z tobą- nie chciałam wyjść na jakąś księżniczkę po prostu czułam się źle i chciałam się położyć ale nie zamierzałam narzekać.
-To nie ma sensu, poza tym Ali wyglądasz na zmęczoną.
-Dziękuję- ucałowałam go w policzek i spojrzałam na Harrego, który miał strasznie dziwną minę.-Idziemy?
-Okej- wziął kluczyki on Nialla i chwilę później jechaliśmy do domu. W samochodzie panowała cisza, ani mi się nie chciało nic mówić, ani Harremu, który też był zmęczony. Nawet radia nie chciało nam się włączyć. Zerknęłam na niego i wydawało mi się, że intensywnie o czymś myślał, nie zamierzałam jednak się zastanawiać co mu tam po głowie chodziło. Nagle ciszę przerwał nam dźwięk mojego telefonu, myślałam, że może dzwoni mama, dziewczyny, może Klaudia ale na wyświetlaczu pojawił się dziwny, nieznany mi numer. Harry spojrzał na mnie zdziwiony, że nie odbieram.
-Kto to?- zapytał.
-Nie wiem.
-To odbierz i się dowiedz- powiedział i dziwnie pomachał ręką a ja niepewnie przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?
-Cześć piękna- matko to nie mógł być on, przecież na imprezie nie dałam mu numeru telefonu.
-To naprawdę ty? -zapytałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-A skąd wiesz, że to ja?- zapytał rozbawiony głos z telefonu. Harry spojrzał się na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
-Zdradza cię twój akcent. Nawet nie wiesz jak się cieszę Pato, że cię słyszę!- nie patrzyłam na Stylesa ale zauważyłam, że mocniej zacisnął dłonie na kierownicy i mocniej nacisnął na pedał gazu, jego zachowanie wskazywało na to, że się zdenerwował.
-A ja się cieszę że słyszę ciebie- byłam w wielkim szoku, że Patricio do mnie zadzwonił. Kto normalny by do mnie zadzwonił po tym co mu zrobił Harry.
-Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie?
-Właściwie to tak. Bo widzisz tak się składa, że 8 lipca będę w Barcelonie i pozwoliłem sobie sprawdzić, że ty też wtedy będziesz w tym pięknym mieście. No i tak sobie pomyślałem, że jeśli oczywiście wyrazisz chęć, to może chciałabyś się ze mną umówić na kawę albo coś- totalnie mnie zamurowało i nie wiedziałam co powiedzieć, nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że jeszcze raz zobaczę Pato a już na pewno nie pomyślałabym, że będzie chciał się ze mną umówić. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć- Ali, umówisz się ze mną?- zapytał a ja słyszałam nadzieję w jego głosie.
-Pato czy ty zaprosiłeś mnie właśnie na randkę?- powiedziałam z niedowierzaniem i rozbawieniem w głosie.
-No tak. To jak? Umówisz się ze mną?- zapytał niepewnie.
-Zrobię to z przyjemnością- w tej chwili spojrzałam na Harrego, który posłał mi piorunujące spojrzenie. O co mu chodzi? To Particio powinien być zły a nie Styles.
-Super! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
-Ja też się cieszę.- powiedziałam szczerze jednak w moim głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. Jechaliśmy naprawdę szybko i zaczęłam się bać.-Zwolnij!- Harry spojrzał na mnie ale nie wykonał mojego polecenia.
-Co się dzieje?- Patricio się zaniepokoił.
-Nic, to nie było do ciebie. Wszystko jest w porządku- starałam się brzmieć naturalnie.
-Na pewno?
-Tak, na pewno.
-To dobrze. Ali ja ciebie przepraszam ale muszę kończyć. Tu u nas jest noc i ja muszę iść spać.
-Czekałeś do nocy żeby do mnie zadzwonić?
-Czekałem kilkanaście nocy żeby do ciebie zadzwonić aż w końcu zebrałem się na odwagę. A przez tę różnicę czasu musiałem zadzwonić kiedy u mnie jest noc...
-Bo wtedy u mnie jest dzień...- Pato jest najsłodszym chłopakiem jakiego poznałam.
-Dokładnie.
-To naprawdę słodkie.
-Do zobaczenia Ali Rose- powiedział cicho.
-Do zobaczenia Pato- powiedziałam i kolejny raz spojrzałam na Stylesa.
-Chcesz nas pozabijać?!- wrzasnęłam zdenerwowana. Harry spojrzał na mnie, nic nie powiedział ale zwolnił. Widziałam, że jest zdenerwowany. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu nie lubił Patricia ale to nie znaczy, że na sam dźwięk jego imienia będzie mógł wszystkich pozabijać. Resztę trasy pokonaliśmy w totalnym milczeniu. Gdy wysiadałam Styles się w końcu odezwał:
-Wracam po Nialla- powiedział tak samo szorstkim tonem jak na początku naszej znajomości. Matko on był na mnie zły. O to, że gadałam z Patriciem, którego on pobił. Wczorajszy dzień i noc, które spędziliśmy razem wydawały się teraz nigdy nie mieć miejsca. Jakby to był tylko sen i miły, uprzejmy i troskliwy Harry to było tylko senne wspomnienie.
-Dlaczego jesteś zły?- zapytałam wkurzona.
-Nie jestem zły a nawet jakbym był to nie twoja sprawa- powiedział oschle, czym mnie wkurzył jeszcze bardziej. Idiota jeden, nie będzie ze mnie robił debilki.
-W sumie masz racje. Pa!- wysiadłam i trzasnęłam drzwiami od samochodu, odwróciłam się i sekundę później usłyszałam pisk opon i Styles odjechał. Palant jeden! Co ja sobie wyobrażałam? Że on nagle mnie polubił? Cały czas mnie nie cierpiał i teraz nagle mnie polubił? Ot tak? Tylko po co dawał mi jakieś złudzenia? Wczorajszy dzień i noc to jedno wielkie nieporozumienie i Styles najwyraźniej już tego żałuje... Dlaczego w ogóle mnie obchodzi co on myśli? Albo co on myśli o mnie? Postanowiłam przestać użalać się nad sobą przed domem i weszłam do środka. Dziwnie się czułam, wydawało mi się, że coś mnie drapie w gardle, ból głowy się nasilił i teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mam większe zmartwienie na głowie niż jakiś humory Stylesa. Chyba łapie mnie jakieś przeziębienie a ja przecież nie mogę być chora. Jutro zaczynają się koncerty i muszę być w formie. Szybko pomaszerowałam do swojego pokoju i zaczęłam szukać w walizkach ciepłych ciuchów. Ubrałam legginsy z puszkiem w środku, gruby, stary ale cieplutki sweter, który już mi się wyciągnął po wielu praniach ale kochałam go najmocniej na świecie- 4 lata temu moja kochana babcia sama mi go zrobiła, na stopy założyłam grube skarpetki. Następnie zaczęłam szukać jakiejś witaminy C i tabletek na gardło jednak niczego takiego w swoich rzeczach nie znalazłam. Może Niall posiada jakieś tabletki? Postanowiłam zrobić małe poszukiwania. Przeczesałam dosłownie wszystkie szafki w kuchni ale niczego nie znalazłam. Było mi zimno i pękała mi głowa. Postanowiłam zrobić sobie herbatę z sokiem malinowym, który znalazłam w jednej z szafek. Usiadłam na krześle w kuchni i z nadzieją oczekiwałam przyjazdu Nialla, który da mi jakieś proszki na ból głowy. Gdy wypiłam pół kubka do domu wszedł Niall i Harry- ten drugi nawet na mnie nie spojrzał i od razu pobiegł do swojego pokoju na górze.
-Ali wszystko w porządku?
-Bardzo boli mnie głowa, jest mi zimno i drapie mnie w gardle. Boję się, że się przeziębiłam.
-Jesteś strasznie blada- blondyn patrzył na mnie wyraźnie zmartwiony.
-Masz może jakieś tabletki na ból głowy? Jakąś witaminę C i może coś na gardło?
-Chyba tak. Poczekaj tu a ja pójdę sprawdzić, okej?
-Jasne- szczerze nie wiedziałam gdzie Niall poszedł szukać tych leków ale miałam wrażenie, że pojechał po prostu do apteki. Zdążyłam wypić już całą herbatę a go nadal nie było. Minęło chyba piętnaście minut a Horana nadal nie było widać. Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach i byłam przekonana, że to on:
-Już myślałam, że pojechałeś do sklepu- powiedziałam z wyrzutem i się odwróciłam. Ku mojemu zdziwieniu do kuchni wszedł Styles.
-Oddaj mi moją bluzę- powiedział głosem wyzbytym z jakichkolwiek emocji.
-C..co?- zatkało mnie. On jest na mnie obrażony! Choć nic mu nie zrobiłam, on znowu zachowuje się jak palant, którym najwyraźniej jest!
-Dwa dni temu pożyczyłem ci moją czarną bluzę. Oddaj mi ją- mówiąc to nie raczył nawet na mnie spojrzeć.
-Jestem, sorry, że tyle to trwało ale nie mogłem poszukać i musiałem odebrać mega ważny telefon.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęłam się do niego delikatnie po czym zwróciłam się do Stylesa- To idź do mojego pokoju i sobie ją weź. Jest złożona i leży na krześle obok komody- w moim głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. Styles się nie odezwał tylko odwrócił się i poszedł odzyskać swoją własność.
-A ciebie co ugryzło?- zapytał Niall podając mi jakieś tabletki.
-Mnie nic ale twojego kolegę z pewnością coś…- nie dokończyłam bo połykałam coś na ból głowy.
-Myślałem, że już się dobrze dogadujecie…
-Ja też tak myślałam ale chyba oboje się myliliśmy. Niallusiu mój ja idę do siebie się położyć spać- odwróciłam się i zamierzałam iść na górę.
-Niallusiu?- Horan dziwnie to wymówił a ja zdałam sobie sprawę z tego, że przecież tu tak na niego nie mówią i „Nialluś” jest strasznym spolszczeniem jego imienia.
-To tak po polsku- powiedziałam.
-Aha. W sumie fajnie.
-Wiem- pokazałam mu język i uśmiechnęłam się do niego. -Idę do siebie.
-Okej.
-Zapomniałam cię zapytać o hasło do wi-fi.
-Nialler- oryginalnie, bardzo oryginalnie.
-Dzięki- powiedziałam i wyszłam z kuchni. Pomału dowlokłam się do pokoju a gdy weszłam zobaczyłam, że nadal znajduje się w nim Styles. Stał przy komodzie i w ręce trzymał zdjęcie, które odłożyłam zaraz po wejściu do tego pokoju dwa dni temu.
-Dlaczego moje zdjęcie leżało a nie stało tak jak reszta?- był zły, widziałam to, był zły i smutny jednocześnie. A ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć dlatego stałam jak kołek i oglądałam swoje dłonie. -Odpowiedz!- podniósł głos. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam wesoły, pomocny i opiekuńczy Harry z który spędziłam ostatnie 24 godziny.
-A co ciebie to obchodzi?- zapytałam cicho.
-W sumie masz rację- powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, trzymając zdjęcie w ręce. Zostawił mnie totalnie skołowaną, po prostu nie wiedziałam co się dzieje. Co jest powodem jego zachowania… Ból głowy mi nie mijał, czułam jednak, że przez Harrego nie zasnę teraz, w moich żyłach krążyło teraz zbyt dużo adrenaliny, która wytworzyła się ze zdenerwowania całą wcześniejszą sytuacją. Włączyłam laptopa i połączyłam się z siecią, następnie zalogowałam się na Twittera. Dodałam jednego posta o tym, że nie mogę doczekać się jutra, dałam follow kilku dziewczynom, szczerze nawet nie czytałam co do mnie napisały, były to miłe słowa jednak nie miałam siły tego czytać. Jak zwykle pojawiły się też obraźliwe komentarze, które rzucały się w oczy o wiele bardziej niż te miłe. Wiedziałam, że nie powinnam ich czytać jednak to było silniejsze ode mnie, czytając je myślałam, że moja głowa eksploduje: „Rozbijesz ich! Najpierw Niall teraz Harry! Daj im spokój!”, „Jesteś zwykłą suką!”, „Tak dostałaś tę pracę, przez łóżko?”- ten komentarz zwrócił moją szczególną uwagę bo dołączony był do niego link. Od razu go otworzyłam, byłam ciekawa na jakiej podstawie ktoś wyciąga takie wnioski. Link okazał się bardzo rzetelnym artykułem pod tytułem „ Harry i Ali spędzają razem noc w hotelu! Co na to Chloe?”- postanowiłam nie czytać tych wszystkich rewelacji, które miał do przekazania autor plotki tylko od razu zabrałam się za oglądanie zdjęć. Kilka było z przed studia- te były raczej nic nie znaczące ale kolejne były strasznie dwuznaczne i byłam pewna, że o naszym pobycie w hotelu musiał ich poinformować ktoś z gości lub obsługi. Zdjęcia z hotelu były dość niewyraźne i jakiś durny paparazzi musiał się nieźle natrudzić żeby je zdobyć. Przedstawiał one nas w recepcji i mnie jak siedziałam na parapecie w szlafroku a za mną stał Harry tak samo ubrany jak ja gdy już byliśmy w pokoju! Te z pokoju były niewyraźne ale można się było domyślić że to my… Gdy powróciłam na Twittera dokładniej przyjrzałam się tym wszystkim tweetom i dopiero teraz zauważyłam, że większość jest o tej samej tematyce. Ja i Styles. Postanowiłam dłużej nie zwlekać i napisałam krótkie sprostowanie całej sytuacji. Nie wiedziałam na ile to pomoże i ile osób mi uwierzy ale miałam przynajmniej czyste sumienie. Po opublikowania tego tweeta wylogowałam się z tego portalu by wejść na moje prywatne konto na facebooku. Byłam ciekawa czy te rewelacje dotarły już do moich bliskich. Tam miałam kilka wiadomości, w tym jedną od Zuzy. Otworzyłam ją jako pierwszą i zobaczyłam, że pyta czy załatwiłam sobie wolne na ślub. W sumie sama nie wiedziałam, prosiłam o to Jessice ale ona do mnie nie zadzwoniła. Postanowiłam więc wejść na pocztę by sprawdzić czy nie skontaktowała się ze mną mailowo. Miałam nowego maila od niej, w którym przesłała mi plan zajęć na kolejny tydzień oraz dwie informacje: pierwsza dotyczyła ślubu i mówiła, że jeśli nic mi nie wyskoczy to może uda się to załatwić. Druga nie była tak przyjemna- Jessica chwaliła mnie za zdjęcia z Harrym. Jak ona tak mogła? Dobrze wiedziała, że to wszystko nie jest prawdą. Widocznie dla niej rozgłos był czymś najważniejszym, ważniejszym od prawdy i mojego dobrego imienia. Ważne żeby mówili, nie ważne czy dobrze. Wyszłam z tego maila, nie chciałam już dłużej patrzeć na te głupoty. Postanowiłam odczytać kolejnego maila, który nie miał tematu i pochodził od nieznanego nadawcy. Gdy go otworzyłam nie wierzyłam własnym oczom. Nie był długi ale jego treść była strasznie obraźliwa. „Myślisz, że jedna noc z NIM sprawi, że cię pokocha? Że będziesz dla niego coś znaczyć? Jesteś warta mniej niż gówno i ON o tym wie. Jesteś zwykłą dziwką, która powinna zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski, D.”. Z trudem powstrzymywałam napływające do moich oczu łzy. Jak ktoś mógł coś takiego napisać? Skąd zna mój adres mailowy? Przecież stworzyłam go specjalnie dla najbliższych i nikt poza nimi go nie znał. No oczywiście jeszcze Jessica ale ona by przecież nie napisała czegoś takiego do mnie. Kto to D.? Szybko wylogowałam się z poczty i ponownie otworzyłam ten durnowaty artykuł by przyjrzeć się jeszcze raz tym głupim zdjęciom. Niestety były one strasznie oczywiste. Byłam z Harrym w jednym pokoju, w szlafroku, przez całą noc. Nie mogłam tego podważyć. Moja złość mieszała się ze smutkiem. Jak mam wszystkim wytłumaczyć, że nic między nami nie zaszło kiedy nawet moja menedżerka cieszyła się z powodu tych bzdur? Zjechałam na dół tej strony gdzie były podane linki do podobnych artykułów. Jeden był z wczoraj. „Harry i Chloe znowu razem?! ZDJĘCIA!”. Od razu w to weszłam i obejrzałam 24 wysokiej jakości zdjęcia ukazujące wczorajsze spotkanie Harrego z byłą dziewczyną w jakiejś restauracji w Dublinie. Czyli jak ja nagrywałam to Styles był na randce? Z jego byłą? Myśl o tym, że Harry miałby znowu się z nią spotykać z strasznie mnie dotknęła. Chciałam czy nie musiałam to przyznać sama przed sobą. Nie chciałam żeby Styles kogoś miał. Ten głupek podobał mi się i to w sposób w jaki nie chciałam. Gdy się do mnie uśmiechał miękły mi kolana, gdy mnie dotykał przechodziły mnie dreszcze, wystarczyło, żebym spojrzała mu w oczy i zapominałam języka w gębie. Jeszcze kilka godzin temu myślałam, że Harry też mnie polubił jednak teraz nie byłabym tego taka pewna. Coś spowodowało, że postanowił wrócić do naszych chłodnych stosunków. Może powodem były te nasze zdjęcia? Może on rzeczywiście chce do niej wrócić i boi się, że ona pomyśli sobie, że spędziliśmy razem noc i ponownie go odrzuci... Nie, to nie jest możliwe. Harry wkurzył się już w samochodzie a wtedy nie miał jeszcze pojęcia a tych zdjęciach. Ja rozmawiałam z Patriciem a on siedział cicho, nikt do niego nie dzwonił, z nikim nie pisał smsów. To nie jest możliwe żeby w jakimś stopniu był zazdrosny o Pato i dlatego się zezłościł. Nie, to nie jest możliwe. Musi być jakiś inny powód o którym nie mam pojęcia. Postanowiłam przestać o tym rozmyślać i położyć się spać, odpisałam tylko Zuzie, że na razie nic nie jest jeszcze pewne jeśli chodzi o ślub, przeczytałam resztę wiadomości i upewniłam się, że nie mieli oni o niczym pojęcia i wyłączyłam komputer. Położyłam się i dokładnie przykryłam kocem. Miałam nadzieję, że sen przyjdzie szybko ale nie mogłam przestać myśleć o Stylesie i o tym, że ktoś mi życzy śmierci. Ktoś napisał mi, że powinnam zniknąć z powierzchni ziemi, był zazdrosny o Harrego i co gorsza ta osoba miała mój adres e-mail co oznaczało, że mogę dostawać więcej wiadomości o takiej treści. Odpływając do krainy Morfeusza myślałam o tym, że muszę kolejny raz założyć nową pocztę...

***

Obudziłam się po kilku godzinach z jeszcze większym bólem głowy niż wcześniej. Musiałam przyznać, że aktualnie miałam sporo problemów na głowie jednak w tej chwili najpoważniejszym wydawał się potworny ból gardła. Wszystko mogło mnie boleć tylko nie gardło! Jutro koncert i ja muszę być zdrowa. Wstałam powoli z łóżka i poszłam do kuchni. Tam siedział Niall.
-Ali nie przeszło ci?
-Nie- powiedziałam cicho czując jakby w moje gardło ktoś wbijał tysiące małych igieł. -Jest jeszcze gorzej. Teraz rozbolało mnie też gardło.
-Słyszę, jak spałaś to pojechałem do apteki i kupiłem jakieś tabletki na gardło i coś na przeziębienie- Niall podsunął mi pod nos 3 opakowania jakiś tabletek.
-Dziękuję jesteś kochany.
-Może chcesz zjeść obiad?- zapytał z troską w głosie.
-W sumie to nie jestem głodna ale może powinnam chociaż coś przekąsić.
-Niestety jak wiesz jestem totalną ofiarą losu jeśli chodzi o te sprawy ale mogę zrobić ci zupkę z paczki- miałam wrażenie, że był tym faktem nieco zawstydzony.
-Jasne, jesteś naprawdę kochany.
-To ty idź do siebie a ja za 5 minut przyniosę ci obiad i te wszystkie tabletki.
-Przytuliłabym cię teraz ale boję się, że mogę cię zarazić.
-Spoko- uśmiechnął się i ruchem ręki pokazał mi, że mam iść do siebie. Po 10 minutach Horan przyniósł mi zupę i tabletki. Rozmawialiśmy chwilę, Niall opowiadał, że jutro rano wszyscy przyjadą i w domu będzie masa ludzi. Stwierdził, że jeśli jutro będę się źle czuła to mam zadzwonić do Jessici i powiedzieć, że nie dam rady występować. Dla mnie to nie wchodziło w grę. Bałam się, że moja nieobecność teraz sprawi, że nie będę mogła jechać na ślub Zuzy a to było dla mnie bardzo ważne. Przez całą naszą rozmowę nie wiedziałam czy mam poruszyć temat tych nieszczęsnych zdjęć o których jest tak głośno ale wiedziałam, że jeśli Niall wszedł na Twittera to na 100% już o nich wiedział. Pewnie nie chciał mnie dodatkowo martwić i specjalnie nic o tym nie wspominał. W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam się mu wygadać.
-Widziałeś zdjęcia?- zapytałam cicho, właściwie to szeptałam bo nie chciałam drażnić dodatkowo obolałego gardła.
-Twoje i Harrego?- pokiwałam twierdząco głową- Widziałem.
-I?
-No i są dosyć dwuznaczne...
-Super...
-Nie denerwuj się, za kilka dni cała sprawa ucichnie.
-Harry też je widział, prawda?
-Nie, nie wiem. Nic mi o nich nie wspominał. No ale nim to się nie przejmuj, on nie będzie zły o coś takiego.
-Taa, jasne.
-Dlaczego tak mówisz? Ja serio myślałem, że już jest między wami wszystko w porządku.
-Ja też tak myślałam ale on postanowił się na mnie obrazić.
-Jak to obrazić?
-No normalnie. Jedziemy sobie samochodem, ja rozmawiałam przez telefon po czym jak przyjechaliśmy tutaj to on zachowywał się jakbym mu wyrządziła coś złego- mówiąc to chciało mi się płakać.
-Pewnie źle zinterpretowałaś jego zachowanie- jego odpowiedź wydawała się szczera i Horan wydawał się przekonany, że ma rację. To znaczyło, że nie rozmawiał z Harrym na ten temat.
-Tak, pewnie masz rację- nie chciałam żeby Niall zauważył, że w jakiś sposób zależy mi na Harrym. -Podaj te tabletki- powiedziałam zmieniając temat.
-To ja już pójdę, nie będę ci przeszkadzał.
-Przestań nie przeszkadzasz mi. Tak w ogóle to wezmę ten koc i zejdę na dół. Mam ochotę pooglądać telewizję.
Resztę dnia spędziłam w towarzystwie blondyna. Oglądaliśmy jakieś irlandzkie programy, powtórki meczów i gdyby nie fakt, że gardło bolało mnie z każdą chwilą mocniej i mimo trzech koców było mi coraz zimniej, było całkiem fajnie. W pewnym momencie poczułam, że odpływam i Niall wysłał mnie na górę do łóżka. Mimo że była 21 ja leżałam już wykąpana i odpływałam z nadzieją, że jak się rano obudzę wszystko będzie dobrze. Niestety gdy się obudziłam wcale nie było rano i czułam się jeszcze gorzej- miałam gorączkę. Spojrzałam na komórkę- wskazywała 1:12 w nocy. Mimo iż było mi strasznie zimno wstałam z łóżka, owinęłam się kocem i wyszłam z pokoju. Musiałam iść do kuchni po coś przeciwgorączkowego. Gdy byłam już na schodach okazało się, że ani Niall ani Harry jeszcze nie śpią i dyskutują o czymś w kuchni. Stanęłam tak, że mnie nie widzieli i zaczęłam podsłuchiwać o czym rozmawiają.
-Zamknij się bo ją obudzisz!- Horan wydawał się wkurzony.
-Tak, na pewno. Jest na górze, zamknięta w pokoju więc raczej nic nie słyszy-odpowiedział Harry ciszej i albo mi się wydawało albo był zły... Albo nie zły, tylko po prostu wkurwiony.
-Harry ona się źle czuje więc przestań zachowywać się jak palant.
-Zachowuję się normalnie.
-Ali nie jest głupia i widzi, że coś jest nie tak. Najpierw jesteś dla niej miły a potem ją olewasz?- Niall chyba próbował się opanować.
-To był błąd, nie powinienem się z nią tak spoufalać.
-Powinieneś czy nie takim zachowaniem robisz z niej idiotkę.
-Ja?!- krzyknął Styles aż podskoczyłam. -To ona robi ze mnie idiotę- matko nic z tego nie rozumiałam, o czym oni mówią?
-Ja jakoś nie zauważyłem.
-To przez nią Chloe mnie zostawiła!- w tym momencie czułam się tak jakby ktoś uderzył mnie mocno w brzuch.
-To nie prawda i ty dobrze o tym wiesz- głos Nialla złagodniał już do reszty.
-Gdyby ona się nie pojawiła w moim życiu nadal byłbym szczęśliwy z Chloe!- każde słowo Stylesa było wypełnione goryczą.
-To, że z tobą nie jest to tylko i wyłącznie jej wina, nie Ali. Kiedy ty to w końcu zrozumiesz?
Ty ją ranisz, nie widzisz tego? Weźmy te wasze ostatnie zdjęcia.
-A co mnie obchodzą jakieś zdjęcia?
-No właśnie, ciebie to nie obchodzi a ona się przejmuje. Zrobili z niej dziwkę, która przez łóżko załatwiła sobie kontrakt. Oczernili ją a ty się zachowujesz jak palant- nagle zapadła cisza, a ja stałam jak kołek, nie mogłam się ruszyć, to co przed chwilą usłyszałam... To nie mogła być prawda. -Myślą, że przez seks z tobą załatwiła sobie tę robotę...
-To był błąd, nie powinienem z nią nigdzie jechać...ale nie mogłem. Coś kazało mi to zrobić, było mi jej po prostu szkoda... Ulitowałem się nad nią- Boże on to zrobił z litości, jestem taka żałosna myśląc, że to wszystko mogło mieć jakieś znaczenie.
-To nie prawda Harry. Ja cię znam. Ją możesz zwodzić ale ja doskonale wiem dlaczego tak się zachowujesz i ty też o tym wiesz. Możesz tu zaprzeczać i mnie oszukiwać ale przyznaj się sam przed sobą.
-Sam przed sobą mogę się przyznać do tego, że to wszystko jej wina- dwa ostatnie słowa Styles wypowiedział tak, że odechciało mi się żyć.
Nie mogłam dłużej tego słuchać bo moje serce właśnie pękało na kawałeczki. Teraz kiedy zrozumiałam, że Harry mi się podoba dowiaduję się co on o mnie myśli. Nie czekałam już ani chwili dłużej i weszłam do kuchni.
-Ali?- Niall był wyraźnie zaskoczony.
-Źle się czuję- powiedziałam i spojrzałam na Stylesa co było strasznym błędem bo do moich oczu natychmiast napłynęły łzy.
-Spokojnie- blondyn próbował mnie jakoś uspokoić. Dotknął mojego czoła i się przeraził.
-Matko jesteś rozpalona!
-Zimno mi, ja nie mogę być chora, jutro koncert, ja muszę na nim być bo inaczej nie dadzą mi wolnego na ślub- mówiłam płacząc.
-Ciii, już spokojnie. Usiądź, ja poszukam termometru- Niall wybiegł z kuchni zostawiając mnie ze Stylesem samą. On się nie odzywał tylko gapił na mnie a ja ryczałam i położyłam ręce na blacie a na nich swoja głowę. Nie miałam na nic siły. Po chwili do kuchni wszedł Niall z termometrem w ręce.
-Ali, podnieś się- powoli wykonałam polecenie i wtedy Horan dotknął urządzeniem moje czoło, poczekał kilka sekund i odczytał wynik.
-39,4- spojrzał na mnie przerażony.
-Ja muszę być zdrowa- mówiłam niezrozumiale.
-Dzwonie na pogotowie.
-Nie! Daj mi tylko te tabletki co kupiłeś. Proszę- głos mi się łamał, nie wiedziałam czy mówię po polsku czy po angielsku.
-Chodź na górę, zaraz ci przyniosę herbatę i tabletki- mówił nalewając wodę do czajnika.
-Okej- wstałam z krzesła i się zachwiałam.
-Harry zaprowadź ją!
-Nie! Nie chce go!
-Ali, ty ledwo stoisz.
-Harry mnie nie lubi i ja nie chce go angażować. Sama pójdę- nie kontrolowałam tego co mówiłam, miałam wrażenie, że zachowywałam się jak małe dziecko. 
-Dobra, Harry zrób jej herbatę a ja z nią pójdę- Niall objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść na górę.
-Zimno mi- powiedziałam zapłakana.
-Wiem Ali, zaraz będzie herbata, może cię troszkę rozgrzeje.
-Nie chce żeby on mi robił herbatę.
-Ali spokojnie- powiedział i otworzył drzwi. -Połóż się.
Po pięciu minutach do pokoju wszedł Styles. Zostawił herbatę i podał mi tabletki, które szybko połknęłam, po czym wyszedł bez słowa. Chciałam iść spać ale Niall się uparł, że muszę wypić herbatę. Sama doskonale wiedziałam, że gdy ma się gorączkę trzeba dużo pić ale jakoś w chwili gdy ją miałam nie myślałam o takich sprawach a jedyne czego chciałam to spanie. Po kilkunastu minutach Horan dał mi spokój i mogłam zasnąć. Miałam strasznie niespokojną noc. Śniły mi się same głupoty jednak najbardziej zapamiętałam jeden sen. Śnił mi się Harry i o dziwo był dla mnie miły i troszczył się o mnie. Ja leżałam w łóżku, chora, a on przyszedł do mnie w nocy sprawdzić czy wszystko dobrze. Nic nie mówił, ja też nie. Odgarnął moje włosy z twarzy i delikatnie przesunął palcami po moim policzku i ustach. Gdy na niego spojrzałam nie był na mnie zły i obrażony. W jego oczach widziałam jedynie mieszankę zmartwienia, smutku i uczucia...miłości? Może nie miłości ale Harry z mojego snu czuł coś do mnie i się o mnie martwił. Gdy zamknęłam oczy i ponownie otworzyłam jego już nie było. Rano nie czułam się wcale lepiej, gardło nadal mnie bolało i czułam, że nachodzi mi gorączka dlatego "profilaktycznie" wzięłam tabletki przeciwgorączkowe. Około 10 wszyscy zaczęli się zjeżdżać. Najpierw przyjechał Louis, później Liam, który moich próśb by mnie zostawił samą (nie chciałam go zarazić, nikogo nie chciałam zarazić dlatego zrobiłam z mojego pokoju "izolatkę") co chwilę przychodził by pogadać albo coś mi pokazać. Później przyjechała Lou z Lux. Strasznie się za nimi stęskniłam i było mi bardzo smutno, że nie mogę posiedzieć i pobawić się z małą, która była tak bardzo urocza i zawsze lubiłam się z nią bawić lalkami. Ostatni przyjechał oczywiście Zayn. Siedziałam w pokoju i słyszałam jak wszyscy się śmieją, najgłośniejszy był jak zawsze Nialler. Żałowałam, że nie mogę być tam teraz z nimi ale nie miałam nawet siły by się ruszyć. Byłam słaba ale nie tylko fizycznie. Po tym co usłyszałam w nocy czułam się źle nawet jeśli chodzi o psychikę. Styles mnie nie cierpi i obwinia o rozpad jego związku chociaż ja nie wiedziałam co takiego zrobiłam. Wszyscy uważali mnie za dziwkę robiącą karierę przez łóżko. Na dodatek przypomniało mi się jakie głupoty wygadywałam w nocy. Chcąc zająć umysł czymś innym zadzwoniłam do dziewczyn ale nie mogły rozmawiać, podobnie jak mama i Klaudia. Jedyne co mi pozostało to leżenie i użalanie się nad sobą a przede wszystkim rozmyślanie o Stylesie, o tym jak bardzo mnie nie lubi i jak bardzo żałosne jest to, że ja lubię jego. Mimo ciągle pogarszającego się samopoczucia półgodziny przed odjazdem wstałam z łóżka, ubrałam się i uszykowałam. Wzięłam jeszcze jedną dawkę tabletek przeciwgorączkowych bo czułam, że zaczynają przechodzić mnie te nieprzyjemne dreszcze. Na arenie było jeszcze gorzej bo dodatkowo się denerwowałam. Mój głos nie był w 100% sprawny, jednak wiedziałam, że dam radę a niektóre dźwięki będę musiała po prostu zaśpiewać niżej niż zwykle. Przerażał mnie fakt, że był to mój pierwszy koncert bez Klaudii. Bałam się, że coś może pójść nie tak. Właściwie cały czas leżałam na małej sofie w garderobie. Nic nie jadłam przez cały dzień poza kromką chleba z masłem i serem, którą Niall wmusił we mnie rano. Piętnaście minut przed wyjściem na scenę poczułam, że robi mi się zimno jednak nie wzięłam ze sobą tabletek, nie mogłam jednak powiedzieć o tym Niallowi czy Lou bo gdyby się dowiedzieli, że czuję gorączkę od razu zaczęliby niepotrzebnie panikować. Pierwsza część koncertu szła nawet gładko, jedyną zmianą jeśli chodzi o ten występ a te w Ameryce Południowej było to, że po każdej piosence piłam wodę a nie jak to bywało wcześniej, że po 2-3. Gdy byłam w połowie zakręciło mi się w głowie jednak nie zamierzałam przestać śpiewać, pochyliłam głowę nieco w dół i modliłam się w duchu by mi to przeszło. Niestety zawroty nie minęły a dreszcze się nasiliły, zostały mi jednak do zaśpiewania 2 ostanie piosenki. Z repertuaru kazano mi wyrzucić Don't rain on my parade i zastąpić ją Total eclipse of the heart. Ta piosenka była przedostatnią. Publiczność zareagowała dość żywiołowo słysząc głos Harrego w podkładzie, ucieszyło mnie to, że większości się podoba. Ostatnia jak zwykle była Don't stop believing. Zaśpiewałam ją ostatkiem sił. Stanęłam na wyznaczonym miejscu i gdy światła zgasły znalazłam się na dole. Wiedziałam, że muszę zejść z "windy" ale nie byłam w stanie, miałam ciemno przed oczami, czułam, że zaraz stracę przytomność i wtedy usłyszałam głos Zayna.
-Ali wszystko w porządku?
-Zaraz zemdleję- powiedziałam tylko i usłyszałam jeszcze krzyk Zayna:
-Lou łap ją!
-Ali!- nie wiem czy to mi się wydawało, czy tak bardzo chciałam usłyszeć jego głos ale miałam wrażenie, że słyszę Harrego krzyczącego moje imię...




Hello! :) Wiem, że późno ale dodaję jeszcze dzisiaj tak jak obiecałam :) Dziękuję wam moje kochane za komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Niestety dwa najbliższe tygodnie mam totalnie zawalone przez szkołę i boję się, ze post nie pojawi się w przyszłym tygodniu. Będę jednak robić wszystko co w mojej mocy by tak się nie stało i może rozdział pojawi się tako około piątku/ soboty w przyszłym tygodniu. Jeśli nie to z góry was przepraszam. Ten rozdział też miał być nieco dłuższy ale nie wyrobiłam się z czasem. Nie jest jednak jakiś strasznie krótki więc nie mam dużych wyrzutów sumienia :) Mam nadzieję, że wam się spodoba, pięć minut temu skończyłam go pisać więc pewnie są jakieś błędy za które was przepraszam. Zachęcam do komentowania ;)
PS Kocham WAS !!! <3

2 komentarze:

  1. OMG! Masz wielki talent! Kocham Cię i Twoje cudne opowiadanie! Nie przejmuj się, ja też mam zawalony tydzień. Biedna Ali, strasznie się o nią boje i mam dziwne przeczucia, że ta choroba może być czymś poważniejszym. Z tym telefonem od Pato to mnie kompletnie zaskoczyłaś. Totalnie przestałam rozumieć Stylsa, najpierw jest dla niej miły, jak twierdzi lituje się nad Ali, a potem jest na nią obrażony i mówi Niallowi, że to przez nią zakończył swój związek! Teraz mam pewność, że Alicja się w nim zakochała, ale co do niego to ciągle nie wiem. Horan powiedz mi co wiesz o stosunku Harrego do Ali i to natychmiast , bo wiem że coś wiesz!
    Ogólnie strasznie mi się spodobał ten rozdział i z niecierpliwością będę czekała na następny, ale rozumiem że szkoła i inne zajęcia mogą Ci utrudnić dodawanie regularnie rozdziałów za co z góry nie będę się gniewać, ponieważ inni zawisają swoje bogi, a ty się starasz go prowadzić mimo braku czasu, za co Ci ogromnie dziękuje!
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole i innych obowiązkach!
    Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest cudowny! Biedna Ali :( Szkoda mi jej.
    Harry to idiota.
    To jej się nie śniło prawda?
    Niall jest słodki, apo za tym wie coś czego my nie wiemy, a chciałybyśmy wiedzeć :D
    Ali zakochała się w Harrym a mi jej strasznie szkoda :( znowu...
    Czemu jesteś dla niej tak okrutna?

    OdpowiedzUsuń