poniedziałek, 30 stycznia 2017

Rozdział 31





Wiadomość od D. momentalnie popsuła nam humor. Przez kilka tygodni ten psychopata się nie odzywał. Myślałam, że dostanę takiego SMS-a, gdy tylko pojawiła się pierwsza plotka o tym, że wzięliśmy ślub. Ale nic takiego nie miało miejsca a ja naiwnie zaczęłam wierzyć w to, że D. odpuściło, że ślub był dla tej osoby znakiem stop. Gra skończona. Nie rozmawiałam na ten temat z nikim i za każdym razem, gdy Steve, Harry, Olivia albo Zuza próbowali zacząć ten temat złościłam się na nich i nie chciałam o tym mówić. D. zawsze pisało aż nagle przestało i miałam nadzieję, że to koniec. To było głupie myślenie i wiedziałam, że zachowuję się idiotycznie, ale naprawdę zaczęłam wierzyć, że ten ktoś dał mi spokój i nie chciałam mówić o tym psycholu skoro sam przestał mnie dręczyć. Wiedziałam też, że Steve razem z Olivią zajęli się tą sprawą i Harry rozmawiał z nimi o tym. A ja udawałam, że tego nie widzę, nie słyszę. Uciekałam od problemu. Zawsze uciekałam od D. i nawet, kiedy w końcu moi najbliżsi wiedzieli o tym i chcieli mi pomóc ja nie dawałam sobie pomóc, choć podświadomie się bałam. Bałam się, że D. wróci i coś zrobi, że ukarze mnie za to wszystko, co zrobiłam.
-Teraz możemy w końcu porozmawiać o tym psychopacie?- zapytał Steve od razu jak wszedł do mojego mieszkania. Był zły. A on naprawdę rzadko bywa wkurzony.
-Ale...
-Nie ma, ale. Dlaczego tak bardzo zależy ci na ochronie jakiegoś psychola?- zapytał zły Harry. Super. Wszyscy bądźcie na mnie źli, pomyślałam.
-Nie zależy. Okej, rozmawiajmy- powiedziałam. Naprawdę nie rozumiałam mojego zachowania, ale jedynym logicznym wytłumaczeniem w tej sytuacji był strach.
-Nie bój się- Niall, jako jedyny się na mnie nie gniewał. Jeszcze.
-Nie boję. Wiem, że wy coś już wiecie, więc słucham.
-Ali ktokolwiek to jest zna się na tym- zaczął Steve. Zna się na tym, bo ma doświadczenie w dręczeniu mnie. Ochroniarz podszedł do mnie bliżej i patrzył tak dziwnie, że postanowiłam się odezwać.
-Wiesz, kto to jest?- zapytałam, choć znałam odpowiedź na to pytanie.
-Nie. Ale próbowałem się dowiedzieć- odpowiedział i miał przy tym taką minę jakby zrobił coś złego by uzyskać informacje.
-Steve’owi chodzi o to, że próbowaliśmy się tego dowiedzieć w nieco nielegalny sposób- albo mi się tylko wydawało albo Harry był podekscytowany, że zrobił coś nielegalnego.
-Nielegalny sposób?- miałam nadzieję, że nie wpakowali się w żadne kłopoty.
-Włamywanie się na serwery jest raczej nielegalne- Nialla chyba też to wszystko ekscytowało.
-Co? Przecież wy nie potraficie...- zdawałam sobie sprawę z tego, że muszę wyglądać jakbym była jakaś głupia, ale wciąż nie ogarniałam tego, co oni chcieli mi przekazać.
-Informatycy od nas próbowali- wtrącił Steve.
-Agencja wie?- nie sądziłam, że powiedzieli wszystkim i to w pewnym sensie mnie rozzłościło.
-Wiedzą ci, co mają wiedzieć.
-Ali prawda jest taka, że ludzie od nas próbowali namierzyć tę osobę. Próbowali prześledzić maile i połączenia, ale ta osoba wszystko zabezpieczyła. Rozmawialiśmy o tym z Harrym, z Olivią, Rickiem i wszystkimi innymi osobami łącznie z Zuzą i nikt nie zna kogoś takiego. Nikt z naszego otoczenia się nie zna na informatyce- wychodziło na to, że byłam jedyną osobą, która nie zrobiła nic by zdemaskować D. i w końcu uwolnić się od tej osoby. A to przecież ja kilka lat temu dostałam pierwszą wiadomość i nie zrobiłam niczego a oni wiedzieli od niedawna i zrobili więcej niż ja przez ten cały czas.
-Poza jedną osobą- powiedział Harry, więc na niego spojrzałam. Gapił się na mnie, Steve i Niall też a ja zaczęłam się zastanawiać, o kogo chodzi. I wtedy mnie olśniło. Zaczęłam się śmiać, bo osoba, którą miałam na myśli nie mogła być D. Okej może i nie dogadywaliśmy się ze sobą, ale on po prostu by nie mógł.
-Louis- wiedziałam, że to o niego chodzi, bo był jedyną osobą, którą znałam i którą znał Harry i miała jakieś pojęcie o nowych technologiach. No i znała sekrety Harry’ego.
-On zna się na takich sprawach i zna mnie. Wie o mnie wszystko. No i wy teraz się nie dogadujecie- Harry powiedział to tak jakby właśnie przeczytał moje myśli.
-Przecież to nie Louis. Może i rzeczywiście nie przepadamy za sobą ostatnio, ale wiem, że to nie on.
-Ale o nim pomyślałaś- zauważył. -I teraz powoli dociera do ciebie, że to jest nawet logiczne. Louis mnie zna. Od początku wiedział, co zrobiłem, dlatego mógł ci wysyłać takie wiadomości. Mógł pisać to wszystko wtedy i może to pisać teraz.
-Harry mówimy o twoim najlepszym przyjacielu- nie mogłam uwierzyć w to z jaką łatwością przychodzi mu oskarżenie Lou, ale jednocześnie nie mogłam zaprzeczyć sobie samej, że podświadomie naprawdę zaczęło to być nawet troszkę logiczne.
-Zwątpiłaś prawda?
-Nie- odparłam, ale po chwili zastanowienia i patrzenie na niego moja odpowiedź się zmieniła. -Nie wiem. Chyba nie.
-To nie on. Pamiętasz jak w zeszłym miesiącu zadzwoniłem, że jestem chory i przylecę później?- zapytał a ja tylko kiwnęłam głową. -Siedziałem z laptopem i czytałem te wiadomości od nowa. Steve zadzwonił, powiedział, że informatyk niczego nie znalazł. I wtedy mnie olśniło. Tylko Louis wiedział o moich... grzechach. Przeczytałem te wiadomości jeszcze raz i stwierdziłem, że rzeczywiście w pewnym momencie ich charakter się zmienił. Na początku były wycelowane w ciebie, ale od momentu, kiedy próbowałaś... Kiedy zrobiłaś sobie krzywdę uległy one zmianie. I zaczęły być wycelowane we mnie. Jakby osoba, która je pisała wystraszyła się, że chciałaś zrobić sobie krzywdę przez te maile... D. nie chciało żebyśmy byli razem i to jedyny stały, niezmienny element. Od twojej próby... Od tego momentu ten ktoś pisał, że jestem demonem, że zrobię ci krzywdę... Że się dowiesz, co zrobiłem. Kiedy ja wtedy dostałem SMS-a, że ktoś wie o mnie wszystko i ci powie od razu pomyślałem o Lou. Od razu do niego pobiegłem. Byłem przerażony i zły. Pamiętasz? Pamiętasz, co wtedy zrobiłem, prawda? Na pewno nie zapomniałaś tak samo jak ja nie zapomniałem... Ale wracając do sedna. Wtedy od razu na myśl przyszedł mi Louis. I teraz, kiedy analizowałem te wiadomości poczułem taki sam impuls jak wtedy. Ten impuls był na tyle mocny, że zamiast przylecieć tutaj pojechałem do niego a gdy go tylko zobaczyłem rzuciłem się na niego z pięściami.
-Pobiliście się?!- przeze mnie!
-Nie zdążyli, bo w porę zareagowaliśmy- odpowiedział Niall a mnie to w ogóle nie uspokoiło.
-Lou tego nie zrobił. Właśnie dlatego wtedy nie przyleciałem. Musiałem to wyjaśnić.
-Jak to wyjaśniłeś? Co zapytałeś go?- jego zachowanie mnie drażniło. Bo opowiadał właśnie o czymś takim i nie był przejęty. Rzucił się z pięściami na przyjaciela, którego oskarżył niesłusznie i wyglądał tak jakby miał to gdzieś. A ja najlepiej wiedziałam jak czuje się ktoś, od kogo odwróci się przyjaciel.  Kiedyś właśnie tak zachowała się Nina. Odwróciła się ode mnie i to w momencie, kiedy potrzebowałam jej najbardziej. Dlatego tak bardzo bolało mnie to, że przeze mnie Harry zrobił coś takiego Louisowi.
-Też. Ale Louis na początku był taki urażony, że sam zaproponował, że pokaże telefon i takie tam.
-I takie tam?
-Wzięli telefony Lou i laptopa i pojechali do informatyka- odpowiedział Niall, bo Harry nagle się zaciął. Jakby w końcu zauważył moją minę i stwierdził, że chyba ma kłopoty.
-Lou z tobą rozmawia w ogóle?- zapytałam a mój głos wypełniony był jadem.
-Na początku trochę się gniewał... Ale pokazałem mu jak wygląda problem i stwierdził, że rozumie. Może nie to, że pomyślałem, że to on pisze te wszystkie okropne słowa, ale stwierdził, że rozumie, że chcę znaleźć tego psychola. A później stwierdził, że w pewnym sensie pochlebia mu fakt, że myślałem, że jest taki mądry i umie zakładać jakieś tam skomplikowane zabezpieczenia.
-Nie wierzę, że to zrobiłeś. Nie wierzę, że teraz mówisz to tak spokojnie i się uśmiechasz- może i moje relacje z Louisem utknęły gdzieś w krainie skutej lodem i ocieplanie ich szło nam dość opornie, ale mimo wszystko wiedziałam, że po pierwsze jest przyjacielem mojego męża a po drugie nie zrobiłby czegoś takiego jak nękanie mnie. Byłam tego pewna. Mógł kłamać odnośnie Harry’ego, ale nie był D. Poza tym to Louis zawsze stawał po jego stronie. Nie ważne, co by się działo. A Harry rzucił się na niego przeze mnie i ten fakt sprawił, że zrobiło mi się przykro a wyrzuty sumienia spadły na mnie jak jakiś ogromny głaz. Lou nie był święty, ale był dobrym człowiekiem. –Chciałeś go pobić!
-Wiem, że myślałaś, że ten etap mam za sobą, ale gdy się na niego rzuciłem czułem się inaczej, niż kiedy robiłem to wcześniej. Byłem zły, ale to nie była ta furia. Ja czułem... że muszę cię bronić.
-Harry nie chcę żebyś się kłócił czy bił z kimkolwiek, bo czujesz potrzebę chronienia mnie- może w jakimś jednym stopniu uznałam, że to go w pewnym sensie usprawiedliwia, ale i tak nie mogłam tego w żaden sposób tolerować czy akceptować.
-Jesteś na mnie zła o to?- zapytał i chyba powoli tracił cierpliwość.
-Domyśl się.
-Serio? Przecież to ja powinienem być zły na ciebie, bo to ty siedzisz sobie spokojnie i czekasz na te wiadomości! Nie kiwnęłaś palcem w tej sprawie i jesteś zła na mnie, że mi zależy, o wiele bardziej niż tobie, na tym by w końcu rozwiązać ten problem? To ja powinienem się wściekać na ciebie, że masz na to po prostu wyrąbane- w końcu Harry zaczął zachowywać się jak Harry.
-Oskarżyłeś Lou bezpodstawnie. I nie mam wyrąbane- powiedziałam i przyjęłam jakoś ofensywno-defensywną pozę.
-Czy ty słyszałaś, co mówiłem przed chwilą? Słyszałaś jak mówiłem o tym, dlaczego go oskarżyłem? Czy ty siebie w ogóle słyszysz?- Harry przejechał nerwowo dłonią po włosach i patrzył na mnie z coraz większą złością i niezrozumieniem.
-Rzuciłeś się na swojego najlepszego przyjaciela!
-Tak, masz rację. Rzuciłem się na Lou. A wiesz dlaczego? Bo jesteś taką divą, że sama nie ruszyłabyś palcem żeby coś zrobić z tym jebanym D., więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce- czyli naszą pierwszą poważną kłótnię odkąd jesteśmy małżeństwem czas zacząć, pomyślałam. Oczywiście, że wiedziałam, że Harry ma rację, co do tego, że powinnam się zaangażować w tę sprawę a nie udawać, że jej nie ma, ale jego słowa mnie zabolały. Bo nie byłam divą i nie, dlatego byłam taka wycofana, ale przede wszystkim ze strachu. I tak słysząc jego słowa zaczęłam się na niego wydzierać, że przesadził, że ja na miejscu Lou nie odezwałabym się do niego już nigdy w życiu a on stwierdził, że z pewnością właśnie to bym zrobiła, bo przecież taka właśnie jestem. Początkowo Niall i Steve próbowali interweniować, ale później po prostu poszli do kuchni i zostawili nas samych a my w spokoju mogliśmy wydzierać się na siebie. Harry nie mógł zrozumieć mojej postawy a ja nie mogłam przestać złościć się o to, co zrobił. Nie mogłam przestać czuć się winna, że postanowił odejść przeze mnie z zespołu i teraz gdyby przeze mnie zakończył przyjaźń z Louisem nigdy w życiu nie potrafiłabym już zasnąć spokojnie. Poczucie winny mnie zjadało i złościło i swoją złość wyładowałam na Harrym. A on nie był mi dłużny i swoją frustrację wyładował na mnie. Kłóciliśmy się zupełnie bez sensu i oboje byliśmy tego świadomi.
-Od pięciu minut jest jakoś cicho, więc mam nadzieję, że skończyliście- powiedział Niall. Horan usiadł pomiędzy nami a gdy na niego spojrzałam zobaczyłam, ze w dłoniach trzyma kubek Niny.
-Ali jedynym słusznym wyjściem z tej sytuacji jest zgłoszenie sprawy na policję- Steve już nie był na mnie zły. Wiedziałam, że stara się do mnie dotrzeć. Ale do mnie docierało to wszystko i doskonale wiedziałam, co powinnam zrobić.
-Wolałabym to załatwić w nieco mniej... inwazyjny sposób?- czułam, że gdy tylko coś zrobię wszystko się zmieni. Bałam się, że D. zacznie spełniać wszystkie swoje obietnice.  
-Jeśli masz pomysł jak załatwić sprawę w mniej inwazyjny, ale skuteczny sposób to się nim z nami podziel- powiedział sarkastycznie Harry.
-Ali próbowaliśmy mniej inwazyjnie, ale to nic nie dało. Tylko policja może coś z tym zrobić. To, co D. ci robi jest przestępstwem i musisz to sobie w końcu uświadomić. Prawnicy już o wszystkim wiedzą. Jutro jesteśmy z nimi umówieni. Musimy iść z tym na policję- wiedziałam, że muszę to zrobić i byłam świadoma tego, że nie mam wyjścia. Czy chcę czy nie. Czy się boję czy nie. Widziałam wzrok Harry’ego i to wkurzało mnie w tej chwili najbardziej. Uniosłam więc głowę wyżej, wyprostowałam się i patrząc na niego zaskoczyłam wszystkich moją odpowiedzią.
-Okej- powiedziałam a oni spojrzeli na mnie jak na wariatkę.
-Serio?- najbardziej zaskoczony wydawał się Harry. Wyraz jego twarzy zmienił się momentalnie, złagodniał i wyglądał na uradowanego. Szybko wstał z kanapy i uklęknął przede mną.
-Serio- odpowiedziałam a on nagle mnie objął i zaczął ściskać.
-Przepraszam za to, co mówiłem wcześniej, ale tak się martwię o ciebie...- było mi przykro, bo w głowie wciąż słyszałam jego słowa. To, co mi powiedział mnie zabolało i nie zamierzałam nagle udawać, że między nami nagle wszystko jest super, dlatego odepchnęłam go od siebie. Nie chciałam go przytulać skoro w dalszym ciągu byłam na niego zła.
-Nazwałeś mnie divą- z całej tej naszej kłótni to mnie zabolało najbardziej. Bo przecież udawałam, że nie ma żadnego problemu z D. nie, dlatego że nie chciało mi się ruszyć i zrobić coś z tym psycholem. Ja się po prostu bałam. Bałam się D. i tego, co może zrobić. Bałam się też, że nagle cała sprawa wyjdzie na jaw i kiedy media się dowiedzą to na tym właśnie się skupią. Już sensacją był ślub. Wszędzie mówiono i pisano tylko o tym. One Direction wydawało płytę. Ostatnią. Nie chciałam by ktokolwiek skupiał się na mnie w tym czasie i nie chciałam być posądzana o to, że próbuję zwrócić na siebie uwagę w taki sposób. Nie chciałam też żeby zamiast o mojej płycie i mojej twórczości ktokolwiek mówił o tym, że ktoś od lat mnie dręczy a wiedziałam jak działa ten świat. Wiedziałam, że to zainteresuje tabloidy najbardziej. Nie moja muzyka czy trasa, nie płyta i twórczość chłopaków tylko to, co się dzieje w naszym życiu prywatnym.
-Wiem. Przepraszam. Wcale tak nie myślę- może i zachowywałam się nieco infantylnie. Może reagowałam jakoś zbyt emocjonalnie, bo w głębi serca wiedziałam, że tak nie myśli, ale te słowa i to jak je wypowiedział sprawiły mi przykrość. I to taką, której dawno nie czułam. Nie poczułam takiego smutku nawet wtedy, kiedy oskarżał mnie o brak zaufania i twierdził, że nie zapomniałam o przeszłości by później wyjść trzaskając drzwiami i nie dawać znaku życia przez ponad dwa tygodnie.
-Muszę iść się ogarnąć, bo już jest późno- powiedziałam przypominając sobie o spotkaniu z Louise. Nie miałam ochoty dłużej drążyć tematu D., bo chyba wszystko było jasne. Poszłam więc do łazienki a podczas prysznica dałam upust emocjom i się popłakałam. Nie do końca rozumiałam, dlaczego tak bardzo mnie to wszystko boli i o co mi w zasadzie chodzi. Jedynym wytłumaczeniem było chyba to, że zbliżał mi się okres i byłam jakaś rozchwiana emocjonalnie. Nienawidziłam tego, co hormony ze mną robią i to tylko dodatkowo mnie złościło. Kiedy się kąpałam płakałam, bo Harry powiedział coś, co mnie uraziło. Miał mnie za kogoś, komu nie chce się rozwiązać problemu i czeka aż ktoś zrobi to za mnie, chociaż wcale tak nie było. Gdy się wykąpałam stwierdziłam, że może i mógł odnieść wrażenie, że nie zależy mi na tym by pozbyć się D., ale mimo to nadal było mi przykro, że powiedział to, co powiedział. Gdy się uspokoiłam i gdy suszyłam włosy analizując wszystko, co wydarzyło się od momentu, kiedy Harry i Niall weszli do mojego mieszkania aż do tej głupiej kłótni coś do mnie dotarło. D. napisało do mnie, bo dowiedziało się, że plotki o ślubie okazały się prawdą. Harry potwierdził to u Ellen. Ale nie nadawano tego na żywo, odcinek był nagrywany i miał dopiero zostać wyemitowany. Plotki pojawiły się już dawno, ale D. nie pisało, bo czekało na moment, kiedy zostanie to potwierdzone oficjalnie? Czekało na potwierdzenie? Dlaczego? Dlatego, że nie miało pewności? Czy dlatego, że ta osoba wiedziała, bo być może sami jej to potwierdziliśmy, ale nie pisała, bo dałaby nam wskazówkę kim jest? Jeśli ten ktoś czekał na potwierdzenie, nie ważne dlaczego, to go jeszcze nie otrzymał, bo odcinek nie był wyemitowany. Ale D. napisało. Więc musiało wiedzieć wcześniej.  Albo ta informacja znalazła się już w Internecie. W staniku i majtkach, w włosami przypominającymi stos siana wyskoczyłam z łazienki i stwierdziłam, że muszę coś sprawdzić.
-Ali, co ty wyprawiasz?- Harry oczywiście od razu znalazł się przy mnie i wiedziałam, że próbuje mnie zasłonić przed Stevem i Niallem.
-Spokojnie, wszyscy mężczyźni obecni w tym pomieszczeniu widzieli mnie już w bikini, więc widok mnie w bieliźnie nie robi na nich wrażenia- może byłam okropna, ale cieszyła mnie reakcja Harry’ego. Wyglądał tak jakby nie wiedział, co ma zrobić, ale najchętniej wyniósłby mnie z pokoju z prędkością światła. Był zazdrosny i zdezorientowany.
-Ale... Co robisz?- zapytał jąkając się przy tym. Wiedziałam, że chciał powiedzieć coś innego, ale ugryzł się w język i zdecydowanie dobrze, dla niego, że to zrobił. Odwróciłam się do niego plecami i postanowiłam mówić do Nialla i Steve’a.
-D. czekało z napisaniem do mnie. Plotki o ślubie pojawiły się zaraz po tym jak go wzięliśmy, ale D. czekało aż oficjalnie to potwierdzimy. I Harry to dzisiaj potwierdził u Ellen. Tyle, że przecież ludzie nie wiedzą, że to zrobił, bo dopiero to nagraliście. Odcinek nie został wyemitowany, więc teoretycznie nic nie zostało potwierdzone- mówiąc to jeździłam palcem po ekranie telefonu i nie mogłam uwierzyć, że coś się zacięło akurat w tak ważnym momencie. Wiedziałam, że osoby będące na nagraniach do programu nie mogą publikować w sieci niczego zanim dany odcinek nie pojawi się w telewizji, dlatego jedyną osobą, która mogła cokolwiek napisać była sama Ellen. Jeśli ona niczego nie potwierdziła być może mogła to być dla nas jakaś wskazówka. Gdy telefon w końcu połączył mnie z siecią od razu wyskoczyło mi powiadomienie i wszystko było jasne. To były gratulacje od Ellen umieszczone na Twitterze. Mimo że to oczywiście był wspaniały gest poczułam zawód, bo moja teoria okazała się totalnym niewypałem. Dotarło do mnie, że snucie jakichkolwiek teorii nie ma sensu. Każdy mógł być D. i jedynym słusznym wyjściem było zgłoszenie sprawy odpowiednim służbom i właśnie to zamierzałam zrobić.
***
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo za tobą tęskniłam!- powiedziałam gdy tylko skończyłam ściskać Ninę. Cieszyłam się, że znowu jest blisko mnie, że odnowiłyśmy kontakt i że tym razem zostanie ze mną na dłużej. Nina pozamykała wszystkie swoje sprawy w Polsce i postanowiła zaryzykować. Chciała zacząć od nowa. W nowym miejscu. Gdzieś gdzie nikt nie będzie wypominał jej tego, co zrobiła i na każdym kroku dołował, że uciekając sprzed ołtarza zniszczyła sobie życie. Postanowiła zamieszkać w Stanach, bo w Polsce nie umiała być dłużej sobą, nie czuła się dobrze w rodzinnym mieście czy wśród znajomych, bo wszyscy oceniali ją przez pryzmat tego, co zrobiła. Dlatego zaryzykowała. Spakowała swoje rzeczy, załatwiła sobie zieloną kartę i zamierzała żyć tak by w końcu być szczęśliwą
-Pokazuj rękę!- zaczęła piszczeć i zanim wykonałam jakikolwiek ruch sama przytknęła moją dłoń do swojego nosa i zaczęła patrzeć na obrączkę i motyla. –Piękne! Ale wciąż nie wierzę, że to zrobiliście.
-Ali! Spójrz tutaj!- usłyszałam gdzieś za mną i włożyłam naprawdę sporo siły w to żeby nie przewrócić oczami. Paparazzi oszaleli. Zawsze kręcili się gdzieś przy mnie, ale odkąd wyszłam za mąż zrobili się bardziej natarczywi i wszędobylscy. Nie rozumiałam, dlaczego bo przecież obrączka na palcu nie zmieniała tego, kim jestem i przede wszystkim wciąż zachowywałam się i robiłam to samo. Chodziłam do pracy, na siłowanie, na lekcje śpiewu, spotykałam się z przyjaciółmi – robiłam to samo, co kiedyś, chociaż teraz wszyscy mieli jakąś większą potrzebę uwieczniania tego na zdjęciach i filmikach.
-Chodźmy do samochodu- powiedziałam do brunetki a ona kiwnęła tylko głową i zrobiła minę świadczącą o tym, że najchętniej podeszła by do tych fotografów i roztrzaskałaby ich aparaty na ich głowach. W drodze do mojego mieszkania obie wyluzowałyśmy i całą drogę piszczałyśmy emocjonując się moim ślubem i tym, że Nina zaczynała właśnie nowy etap w swoim życiu..
-Wiem, że dopiero co wyszłaś za mąż i wolałabyś nie mieć dodatkowej współlokatorki, ale obiecuję, że załatwię sobie jakieś mieszkanie albo pokój najszybciej jak się da- powiedziała brunetka, kiedy jechałyśmy windą.
-Mówiłam ci już sto tysięcy dwieście milionów razy, że bardzo się cieszę, że będziemy razem mieszkać i nie musisz niczego sobie załatwiać. Nie mówię tak, dlatego żeby było ci miło tylko jestem szczera. Kiedy ostatnio musiałaś wrócić do domu i nagle cię tu nie było bardzo za tobą tęskniłam i to, że teraz znowu tu jesteś jest dla mnie czymś wspaniałym.
-To naprawdę miłe, że tak mówisz, ale Harry...- brunetka wyglądała na nieco zakłopotaną. Zupełnie niepotrzebnie, bo wszystko uzgodniłam razem z Harrym.
-On nie ma nic przeciwko temu żebyś tu mieszkała. Rozmawialiśmy o tym i to była nasza wspólna decyzja. Poza tym wiesz jak to jest z nami, dużo podróżujemy i często nas nie ma i dobrze będzie wiedzieć, że mieszkanie nie stoi puste.
-A Harry jest czy lata gdzieś po świecie?- zapytała i obdarzyła mnie pięknym uśmiechem.
-Jest. Miałam ci nie mówić, bo to niespodzianka, ale z okazji twojego przylotu urządzam imprezę. W końcu musimy to uczcić! Poza mną i Harrym będzie oczywiście Kurt i Blaine i Brody i Becca i kilka innych osób! A teraz zapraszam do środka- powiedziałam i otworzyłam jej drzwi.
-Naprawdę nie musisz niczego urządzać, serio.
-Nie muszę, ale chcę. No chodź- Nina nie była osobą, która szybka i łatwo się wzrusza i zawstydza jednak teraz jej policzki zdobiły delikatnie rumieńce świadczące o tym, co właśnie czuje.
-Ali jestem naprawdę wzruszona i dziękuję ci...
-Wiem. Chodź w końcu. Przywitasz się z Harrym a później pomogę ci się rozpakować- naprawdę nie chciałam by czuła się jakoś niekomfortowo, dlatego załapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę kuchni. Gdy weszłyśmy do pomieszczenia rumieńce zniknęły z jej policzków a ja miałam ochotę wywrócić oczami.
-Hej! Super, że będziesz z nami mieszkać- powiedział Harry i uściskał brunetkę.
-Mam nadzieję, że nie będę wam zawadzać- odparła Nina i wtedy odezwał się Niall.
-Z pewnością nie będziesz, bo przecież każde młode małżeństwo marzy o tym by mieszkać z przyzwoitką- słysząc Horana, jego słowa i ton, jakim je wypowiedział nie pozostało mi nic innego niż wywrócić w końcu oczami. Nina i Niall się nie lubili. Właściwie to nie tak, że się nie lubili. Oni się nienawidzili. Byli o wiele gorsi niż ja i Harry na początku naszej znajomości.
-Niall a właściwie, co ty tutaj robisz? A no tak! Przyjechałeś na moją powitalną imprezę! To naprawdę miłe z twojej strony, że tak się cieszysz, że znowu będziesz mógł mnie widywać- Harry gapił się na mnie a Nina i Niall próbowali się pozabijać spojrzeniami.
-Mylisz się. Przyjechałem...
-Zaraz! Przecież to mój kubek!
-Nie jest podpisany- Niall uśmiechnął się głupkowato.
-Możecie skończyć zachowywać się dziecinnie?- zapytałam a oni swoje mordercze spojrzenia przenieśli na mnie.
-To on...
-To ona...
-Koniec. Nina chodź ze mną, Steve wniósł już część twoich walizek, więc zaczniemy je wypakowywać- nie zamierzałam dłużej słuchać tego ich bełkotu. Wiedziałam, że będę miała do tego jeszcze niejedną okazję. Nie powinnam zapraszać Nialla na to przyjęcie i go nie zaprosiłam. Horan sam się wprosił i miałam wrażenie, że zrobił to tylko, dlatego że wiedział, że wkurzy tym Ninę. Oboje zachowywali się gorzej niż dzieci a ja nie chciałam by swoimi głupimi tekstami psuli atmosferę podczas imprezy. Dlatego postanowiłam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Zaczęłam w końcu działać i kiedy Niall wprosił się na imprezę ja zaprosiłam Rebeccę. To moja dobra znajoma z lekcji tańca. Niska blondynka o wielkich oczach i pięknym uśmiechu i przede wszystkim wspaniałym charakterze. Była zabawna, uprzejma, inteligentna, miała pasję i coś takiego w sobie, że każdy od razu się przy niej lepiej czuł. Właściwie nieco przypominała Zuzę zarówno z wyglądu jak i charakteru. Według mnie idealnie pasowała do Nialla i stwierdziłam, że warto ich w końcu ze sobą poznać. Miałam nadzieję, że przypadną sobie do gustu i mój przyjaciel zamiast robić z siebie pajaca docinając Ninie zajmie się poznaniem Rebecci. Snułam już nawet plan, co mam mu doradzić, gdy zechce zaprosić ją na pierwszą randkę. Oczywiście irytowało mnie to, jaki był w stosunku do Niny, ale nie umiałam się na niego gniewać. Niall nie owijał w bawełnę. Gdy brunetka uciekła sprzed ołtarza i znalazła schronienie u mnie od razu powiedział, że nie powinnam dawać jej szansy. Przypominał mi jak Nina mnie potraktowała i stwierdził, że nie powinnam wyciągać do niej pomocnej dłoni, bo gdyby dziewczyna nie była w potrzasku nigdy by mnie nie przeprosiła, nie przyznałaby się do błędu. Uważał, że to, co robi jest nieszczere i na pokaz, bo Nina przestała być moją przyjaciółką lata temu i gdy jej pomogłam pozwalając jej u mnie zostać, gdy przyleciała po niedoszłym ślubie zapragnęła skorzystać z tego, na co zapracowałam i zamierza mnie wykorzystać. Stwierdził, że kobieta, która zostawia mężczyznę przed ołtarzem i ucieka na drugi koniec świata jest diabłem wcielonym. Byłam zła, że Harry mu to wypaplał, bo ja powiedziałam to Harry’emu w tajemnicy.
-Przepraszam, że zachowuję się tak dziecinnie, ale ten blondasek mnie tak irytuje, że nie umiem się pohamować.
-Pamiętam jak Harry mnie tak irytował... Jak my zachowywaliśmy się dziecinnie...- powiedziałam i zaczęłam jej się przyglądać. Nina była piękną kobietą. Była szczupła, od zawsze miała zgrabne nogi, które lubiła eksponować. To, że miała latynoskie korzenie dodawało jej urodzie ten gorący pierwiastek zadziorności. Nina miała bowiem temperament. Potrafiła być pyskata wręcz chamska, często działała pod wpływem emocji by później żałować tego, co powiedziała albo zrobiła.
-Dlaczego mi się tak przyglądasz?- zapytała a ja nie mogłam przestać myśleć o tym, że ona i Niall mimo tego, że wydawali się być totalnymi przeciwieństwami nagle zaczęli mi do siebie pasować przez to, co jej powiedziałam chwilę wcześniej. Harry mnie kiedyś irytował a teraz jestem jego żoną... Wiedziałam, że nie powinnam się zapędzać ze swoimi wyobrażeniami i porównywaniami, ale prawda była taka, że Nina była piękną, nieco arogancką dziewczyną a Niall był przystojnym, interesującym chłopakiem i gdyby przestali skakać sobie do gardłem mogłoby z tego coś być.
-Nie przyglądam. Po prostu cieszę się, że znowu tu jesteś- odpowiedziałam.
-Też się cieszę. I nawet ten irlandzki głupek nie popsuje mi humoru. W ogóle po co o nim mówię? Nie rozmawiajmy o nim. Opowiadaj lepiej jak sprawa z D.? Wiadomo już coś?
-Nie. Sprawa jest zgłoszona na policję, kilka dni temu wzięli mój telefon i komputer, ale nic jeszcze nie wiem. Mają informować mojego adwokata a on Olivię. Ja dowiem się na samym końcu.
-Mam nadzieję, że policja w Stanach działa szybciej niż ta w Polsce i rozwiążą sprawę szybko.
-Też mam taką nadzieję, chociaż to nie jest taka prosta sprawa. D. się na tym zna.
-Ale policja zna się lepiej.
-Masz rację- starałam się uśmiechnąć, ale chyba wyszedł mi jakiś uśmiecho-podobny grymas. Nina mnie przytuliła i wtedy mój nowy telefon zaczął dzwonić.
-To Zuza- powiedziałam widząc, kto dzwoni.
-Miałam dać jej znać, kiedy wyląduję, ale padł mi telefon- powiedziała i wyglądała dokładnie tak jakby bała się, że Zuza ją za to zabije a ja doskonale ją rozumiałam.
-Hej!- powiedziałam, gdy zobaczyłam na ekranie komórki, twarz przyjaciółki. Od razu zauważyłam, że wygląda na zmęczoną, choć na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.
-Przepraszam, że nie zadzwoniłam, ale komórka mi się rozładowała- Nina stanęła obok mnie, dzięki czemu Zuza mogła ją widzieć. I wtedy wydawało mi się, że blondynka płacze. Nie byłam pewna, bo obraz był nieco rozmazany.
-Co jest? Płaczesz?- zapytałam zaniepokojona i zdezorientowana.
-Płaczę. Ze szczęścia- Zuza nagle zaniemówiła. Ja spojrzałam na Ninę a Nina na mnie i już wiedziałyśmy, o co chodzi. Mąż naszej przyjaciółki wyjaśnił, co się stało i potwierdził nasze przypuszczenia. Zuzka urodziła drugiego synka! Gdy tylko przestałyśmy rozmawiać z Łukaszem zaczęły się ściskać i gratulować sobie, że znowu zostałyśmy ciociami. Oczywiście byłyśmy przy tym tak rozemocjonowane i głośne, że po minucie do pokoju weszli Harry i Niall by dowiedzieć się, co się stało. Ja od razu rzuciłam się w ramiona mojego ukochanego tłumacząc, że Zuza urodziła i w tym całym szale radości zobaczyłam coś, co mnie jednocześnie zaskoczyło i usatysfakcjonowało. Niall i Nina też dali się ponieść i się przytulili. Trwało to chwilę, bo gdy tylko zorientowali się, co robią odskoczyli od siebie jak poparzeni a ja postanowiłam udawać, że niczego nie widziałam. Harry dał mi całusa, który przerodził się w namiętny pocałunek i gdy odkleiłam się od niego Niall i Nina byli jeszcze bardziej zażenowani niż chwilę wcześniej.
-Teraz mamy prawdziwy powód by świętować- powiedział blondyn normalizując nagłe ocieplenie stosunków między nimi. Nina oczywiście mu odpyskowała, ale miałam to w nosie. Byłam szczęśliwa i nikt ani nic nie mogło mi zepsuć humoru. Zamiast próbować jakoś interweniować zaczęłam opowiadać Harry’emu to, co powiedziała mi Zuza. Byłam wzruszona i mówiłam nieco za szybko, ale chciałam się z nim podzielić każdą wiadomością.
-Dasz wiarę, że Zuzka odwiozła Ninę na lotnisko? Wracali do domu i w połowie drogi wszystko się zaczęło. Łukasz zawiózł ją do szpitala, podobno jechał jak wariat. Nie zatrzymał się do kontroli i mieli szczęście, że policja ich zauważyła, gdy byli praktycznie pod szpitalem. Policjanci zorientowali się, o co chodzi i pomogli zaprowadzić Zuzę do izby przyjęć. To znaczy chyba tak było, bo ciężko było zrozumieć, co właściwie do nas mówią- powiedziałam z równym przejęciem jak moi przyjaciele, kiedy przekazywali mi tę wiadomość.
-Nie mogę się doczekać jak pojedziemy ich odwiedzić- Harry zawsze lubił Zuzę. No i przede wszystkim lubił dzieci. A takie malutkie po prostu kochał i wiedziałam, że gdybyśmy mieli kilka dni wolnego już pakowałby walizki i załatwiał bilety żebyśmy mogli lecieć do Polski by poznać synka mojej przyjaciółki.
-Ja też! Chcę tam polecieć już dzisiaj, albo jutro- powiedziałam i przytuliłam Harry’ego. –Zabierz mnie do niej. Proszę, proszę, proszę.
-Wiesz, że gdyby to ode mnie zależało...- nie mogłam się oprzeć więc dałam mu kolejnego całusa.
-Chcę do niej lecieć- powiedziałam i tak właściwie nie żartowałam.
-Skarbie...- Harry westchnął a ja go przytuliłam.
-Proszę.
-Ale...
-Proszę- wyszeptałam i to było naprawdę urocze i niezwykle cudowne, że on naprawdę zaczął się zastanawiać na tym, co powiedziałam.
-Może gdybym przełożył...- zaczął, ale postanowiłam mu przerwać.
-Wiem, że nie możemy przełożyć. Ale to niesamowicie kochane, że chciałbyś to dla mnie zrobić.
-Skarbie dobrze wiesz, że mógłbym zrobić dla ciebie wszystko- powiedział i dał mi całusa w czoło.
-Wiem. Jesteś najlepszym mężem na Ziemi.
***
-Spójrz, jaki śliczny- ja nie pokazywałam wszystkim moim znajomym zdjęć synka Zuzy. Nie. Ja ich wszystkich katowałam tymi zdjęciami i byłam tego świadoma. Ale co z tego?
-Tak jest uroczy. Kocham dzieci, są takie słodkie i malutkie- wiesz, kto jeszcze jest uroczy, słodki i malutki? Niall, z którym powinnaś teraz gadać, pomyślałam. Byłam najgorszą swatką na świecie.
-Dzieci to małe skarby. Przepraszam cię, ale muszę coś powiedzieć Harry’emu- który rozmawia z Horanem.
-Jasne- blondynka uśmiechnęła się do mnie a ja postanowiłam działać.
-Co tam chłopaki?- zapytałam, ale zamiast czekać na jakąkolwiek odpowiedź od razu zaczęłam mówić dalej.- Rozmawiałam z Beccą, ale przypomniało mi się, że muszę coś powiedzieć Harry’emu. Niall mógłbyś z nią pogadać, bo głupio mi, że tak ją zostawiłam?- spojrzałam na przyjaciela i uśmiechnęłam się do niego a on zanim mi odpowiedział na sekundę spojrzał na Ninę, która była pochłonięta rozmową z Brodym.
-Jasne- odpowiedział a Harry wywrócił oczami widząc moją minę.
-Naprawdę chcesz mu znaleźć dziewczynę- stwierdził, gdy Niall przysiadł się do mojej znajomej.
-No tak, przecież już o tym rozmawialiśmy.
-W dalszym ciągu uważam, że to zły pomysł.
-A ja wciąż twierdzę, że to bardzo dobry pomysł- Harry mimo wszystko się zaśmiał i dał mi całusa.
-Najwyraźniej w tej kwestii nigdy nie dojdziemy do porozumienia. A co chciałaś mi powiedzieć?
-Właściwie to mam pytanie. Zauważyłeś, że Olivia i Ric są dzisiaj jacyś nieobecni?- zapytałam.
-W sumie nic nie zauważyłem- odpowiedział i dokładnie w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Momentalnie nieco się zdenerwowałam, bo doskonale wiedziałam, kto przyszedł.
-Zostań tutaj, ja otworzę- powiedziałam a Harry uśmiechnął się do mnie i rzucił krótkie ‘okej’.
-Hej- powiedział brunet, gdy otworzyłam drzwi. Uśmiechnęłam się nieśmiało a on zrobił dokładnie to samo.
-Hej. Zapraszam- otworzyłam drzwi szerzej a Louis wszedł do środka.
-Proszę, to dla ciebie- chłopak podał mi, jak się domyślałam, butelkę wina. Nie mogłam być w stu procentach pewna, bo trunek był zapakowany.
-Dziękuję, nie musiałeś- powiedziałam.
-Przepraszam za spóźnienie- miałam wrażenie, że jestem ekspertką od krępujących rozmów, których odbyłam już tak wiele w swoim życiu, że gdyby tak zebrać połowę ludzi zamieszkujących Nowy Jork łącznie nadal ja sama miałabym ich więcej na swoim koncie niż oni wszyscy razem wzięci.
-Nic nie szkodzi.
-Masz piękne mieszkanie- powiedział a ja się zaśmiałam, bo on przecież praktycznie jeszcze do niego nie wszedł. Nie chciałam doliczać do mojej listy krępujących rozmów kolejnej, dlatego zrobiłam coś, co było może nieco nieprzewidywalne, ale uznałam, że rozbije ten dzielący nas mur i w końcu zaczniemy funkcjonować tak jak się należy. Odłożyłam butelkę na komodę a gdy to zrobiłam po prostu podeszłam do Louisa i go przytuliłam. Czując jak on też mnie przytula spadł mi z serca ogromny kamień. Chyba ostatni. Bo pogodziłam się ze wszystkimi poza nim. Aż do tej chwili.
-Bardzo się cieszę, że jesteś. I nie chcę już wracać do tego, co było. Ostatnio rozmawialiśmy przez telefon i chcę cię przeprosić jeszcze raz za to, że Harry cię oskarżył, ale nie chcę już roztrząsać tych naszych dramatów. Nie chcę czuć się przy tobie skrępowana i nie chcę żebyś ty był skrępowany przez moją obecność. Nie chcę żebyśmy przechodzili przez te krępujące rozmowy. Jedna nam wystarczy. Okej?
-Okej- powiedział i wiedziałam, że jemu też spada kamień z serca. Gdy się wyściskaliśmy i odsunęłam się od niego widziałam, że patrzy na mnie zupełnie inaczej niż jeszcze chwilę wcześniej.
-A teraz chodź, przedstawię ci moich znajomych, pokażę ci mieszkanie i dopiero wtedy będziesz mógł mówić, że jest piękne- zapoznawanie Louisa ze wszystkimi zajęło mi chwilę czasu. Później całkowicie pochłonęła mnie rozmowa z nim i nie ogarniałam tego, co się dzieje wokół mnie. Nie rozmawialiśmy tak od lat, dlatego cieszyłam się, że naprawdę nie mamy z tym problemu. Później do rozmowy dołączył się Brody i Niall a ja zorientowałam się, że od dłuższego czasu nie widziałam Harry’ego. Przeprosiłam chłopaków i zaczęłam go szukać. Okazało się, że stał na balkonie i rozmawiał z Olivią i Rickiem. Już miałam do nich dołączyć, kiedy usłyszałam słowa, przez które na moment zatrzymało się moje serce.
-Nie możecie powiedzieć o tym Ali- powiedział. Już raz usłyszałam podobne słowa, po których moje życie legło w gruzach. Harry nie chce żebym się dowiedziała. O czym? Zrobił coś złego? Dlatego Olivia i Patrick byli dzisiaj tacy nieobecni? Gdy wtedy usłyszałam jak Harry rozmawia z Jess nie stawiłam temu czoła od razu. Nie zapytałam, o co chodzi, bo się bałam. Tym razem nie zamierzałam tego robić. Nie chciałam popełniać tych samych błędów, dlatego postanowiłam zapytać, co się stało z nadzieją, że to nie jest nic strasznego.
-O czym nie mogą mi powiedzieć?- zapytałam a w moim głosie, ku mojemu zaskoczeniu, było słychać nieustępliwość, złość a nawet pretensję, ale nie było słychać strachu.
-Ali to nie tak jak myślisz- Harry też nie wyglądał na jakoś szczególnie przestraszonego. Był po prostu zmartwiony. I to bardzo.
-Nic nie myślę poza tym, że mieliśmy być ze sobą szczerzy zawsze i wszędzie a ty próbujesz coś przede mną ukryć- powiedziałam z wyrzutem a on westchnął głośno i podszedł do mnie bliżej.
-Nie chcę ukryć. Po prostu nie chciałem żebyś dowiedziała się teraz, bo widzę jak dobry masz humor.
-O co chodzi w takim razie? Teraz musicie mi powiedzieć.
-Dzisiaj Patrick rozmawiał z prawnikiem. W końcu są wyniki tych wszystkich ekspertyz i jest pełen raport dotyczący pożaru mojego domu. Na miejscu znaleźli ślady jakiejś substancji i jeszcze raz chcą zrobić te wszystkie badania, bo początkowo byli pewni, że to zwarcie instalacji spowodowało pożar. Nie znamy jeszcze żadnych szczegółów, ale pewne jest to, że to nie była wina instalacji. Najprawdopodobniej pożar nie wybuchł przez przypadek a w wyniku celowego działania- powiedział. Nagle wyglądał tak jakby postarzał się o jakieś dziesięć lat. Olivia i Patrick wyglądali podobnie. A ja musiałam się upewnić, że dobrze rozumiem. Miałam nadzieję, że coś źle usłyszałam.
-Celowego działania? Czyli, że to...- nie umiałam dokończyć zdania. Po prostu te słowa nie chciały mi przejść przez gardło.

-Tak. Śledczy wykonają jakieś dodatkowe badania, bo istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że ktoś podpalił mój dom.

wtorek, 3 stycznia 2017

Rozdział 30





Kiedy otworzyłam oczy i przyzwyczaiłam je do panującej jasności uniosłam dłoń i na nią spojrzałam. Właściwie to nie na dłoń a na pierścionek z diamentowym motylem i obrączkę. Nic mi się nie śniło i wczoraj naprawdę wyszłam za mąż – pomyślałam. Gdy zdążyłam uwierzyć w to, że obudziłam się niejako w nowej rzeczywistości mój wzrok od razu powędrował w prawo. Harry wciąż spał. Był przykryty tylko do pasa, dlatego zaczęłam się gapić na jego motyla. Wytatuowanego, wielkiego motyla zdobiącego jego brzuch. Później spojrzałam na obrączkę znajdującą się na jego palcu i miałam wrażenie, że jego motyl i mój jakoś się teleportowały prosto do mojego brzucha i zaczęły tam szaleć. Bez wątpienia ten poranek był najlepszym porankiem w całym moim życiu. Gapiłam się na jego twarz. Miał lekko uchylone usta a jego powieki delikatnie drżały – coś mu się śniło. Egoistka wewnątrz mnie miała nadzieję, że śni właśnie o mnie. Patrzenie na niego i wspominanie minionego dnia i nocy zajęły moje myśli na długo jednak w końcu zaczęłam myśleć bardziej przyszłościowo i wyznaczyłam sobie misję. Zrobić dla mojego męża śniadanie. Wstałam więc z łóżka, przeciągnęłam się i zamierzałam działać. Na początek postanowiłam się ubrać. Mimo całej walizki ubrań stwierdziłam, że założę koszulę Harry’ego. Wybrałam jedną z jego ulubionych – hawajską – niebieską w palmy. Po ogarnięciu siebie, co nie zajęło mi pięciu minut, jak początkowo planowałam a pół godziny, poszłam do kuchni. Zaparzyłam herbatę, zrobiłam kawę, wycisnęłam sok ze świeżych pomarańczy. Nie wiedziałam, na co Harry będzie miał ochotę, więc chciałam żeby miał wybór. Początkowo myślałam, że usmażę dla niego jajecznicę albo zrobię tosty. Nie spodziewałam się, bowiem że lodówka Nialla będzie wyposażona tak dobrze. Horan nie był zwolennikiem zdrowego jedzenia, jadł zawsze to, co chciał nawet, jeśli było to mega niezdrowe. Dlatego przeżyłam szok, kiedy okazało się, że w jego kuchni i lodówce znalazłam coś, co mój przyjaciel nazywał potocznie „zieleniną”. Okazało się, że Niall zainwestował nawet w... szpinak! Po chwili zastanowienia postanowiłam przyrządzić coś innego niż standardowa jajecznica. Stwierdziłam, że idealna będzie frittata z białek ze szpinakiem, którą Harry bardzo lubił. Na blacie ustawiłam wszystkie składniki, które będą mi potrzebne. Najdłużej szukałam oliwy z oliwek. Niall schował ją w szafce, w której znajdowały się garnki i nie miałam pojęcia, dlaczego. Na początek posiekałam cebulę i pokroiłam czerwoną i zieloną paprykę, które po chwili wylądowały w naczyniu, w którym wcześniej podgrzałam oliwę z oliwek. Gdy czekałam aż warzywa zrobią się miękkie, oddzieliłam żółtka od białek i usłyszałam na górze jakiś hałas. Wiedziałam, że Harry się obudził i zaraz zacznie mnie szukać, dlatego nagle poczułam jakieś głupie podekscytowanie. Nie mogłam się doczekać, kiedy zejdzie na dół, przyjdzie do kuchni i będę mogła rzucić się mu w ramiona. Zamierzałam jednak zachować twarz i miałam nadzieję, że nie zacznę piszczeć na jego widok, ale aktualnie byłam tak szczęśliwa, że bałam się, że z tego szczęścia zaczną zachowywać się jak jakaś niedojrzała i rozemocjonowana nastolatka.
-Dzień dobry moja piękna żono- usłyszałam tuż przy uchu. Chciałam się odwrócić i zacząć go całować, ale on już zdążył mnie przytulić i zacząć całować moją szyję. Poza tym jego przywitanie nieco mnie rozbawiło i zaczęłam się śmiać. Nie do końca wiedziałam, dlaczego.
-Robię dla ciebie śniadanie, mój mężu- powiedziałam i stwierdziłam, że to totalnie dziwne się z nim tak witać.
-Frittata? Dlaczego się śmiejesz?- zapytał a ja w końcu odwróciłam się tak by móc spojrzeć mu w twarz.
-Frittata i nie wiem, dlaczego się śmieję. Bawi mnie to nasze „żono” i „mężu”.
-Czasami nie łapię twojego poczucia humoru- przyznał patrząc na moje usta.
-Wiem. Zrobiłam...- chciałam go zapytać co woli, herbatę czy kawę, a może sok, ale on ewidentnie wolał mnie pocałować.
-Lubię, kiedy nosisz tę koszulę- powiedział i odsunął się nieco ode mnie.
-Też to lubię. Zrobiłam herbatę, kawę i sok. To znaczy sok wycisnęłam... Co chcesz do picia?- zapytałam a on spojrzał a mnie rozbawiony.
-Może być kawa- odpowiedział i usiadł przy kuchennej wyspie. Ja z kolei stwierdziłam, że warzywa są już miękkie, dlatego dodałam do nich szczyptę soli i pieprzu i zalałam je białkami.
-Proszę- powiedziałam i postawiłam przed nim kubek z parującym napojem a po dokładnie trzech minutach, posypałam moją frittatę szpinakiem i fetą i całość włożyłam do nagrzanego piekarnika na dziesięć minut. Odwróciłam się w stronę Harry’ego i kiedy to zrobiłam coś mi się przypomniało.
-Co?- zapytał a ja zdałam sobie sprawę, że gapię się na niego jak jakiś psychopata.
-Nic, po prostu przypomniał mi się ten grill u Nialla. To znaczy jak ja stałam a ty tutaj wszedłeś.
Horan przeskakując z nogi na nogę niczym mała dziewczynka wybiegł z kuchni zostawiając mnie samą. Kiedy wrócił nie był sam, za nim stał chłopak, przez którego moje serce zaczęło bić tak mocno, że aż zaczęło mi dźwięczeć w uszach. A więc to dziś. Dziś podejmę decyzję o tym co zrobić, odpuścić czy wręcz przeciwnie.
-Hej- odezwałam się pierwsza i totalnie nieświadomie pomachałam mu dłonią, w której trzymałam nóż. Nie wiem co, czy wzrok Harry’ego czy jego mina, kiedy zobaczył ten nóż rozbawiła mnie tak bardzo, że uśmiechnęłam się naprawdę szczerze i w jakiś pokręcony sposób zyskałam nieco więcej pewności siebie.
-Hej- odpowiedział i spojrzał na Nialla.
-Oczami wyobraźni widziałem jak rzucasz mi się na powitanie w ramiona a w rzeczywistości powiedziałaś hej i pomachałaś mi nożem- wiedziałam, że ma przed oczami dokładnie tę samą scenę, co ja, o czym świadczyła jego mina. Była dokładnie taka sama jak wtedy.
-Wyglądałeś tak dziwnie- zauważyłam i ledwo powstrzymałam atak dzikiego śmiechu.
-Bo się wystraszyłem.
-Wiesz... Kiedy pomagałeś mi wtedy kroić te warzywa naprawdę miałam ochotę zrobić dwie rzeczy. Chciałam cię dotknąć- powiedziałam i powoli do niego podeszłam. Kiedy usłyszał moje słowa uśmiechnął się tak jakby właśnie coś wygrał.
-Po co? Przecież wyglądasz super- słysząc te słowa wypowiadane totalnie spontanicznie przez Harry’ego nie mogłam nic poradzić na to, że poczułam się jak zwycięzca. Byłam pewna, że powiedział to, bo po prostu mu się wymsknęło, świadczyła o tym nawet jego mina, bo kiedy to powiedział otworzył szeroko oczy zszokowany własną wypowiedzią.
-Dzięki- powiedziałam, uśmiechnęłam się do niego i miałam nadzieję, że nie wyglądam na skrępowaną tak jak on. –Niall weź zostaw tego laptopa i utykaj wszystko na patyczki.
-Co?- Horan wydawał się być w szoku słysząc, że ma coś zrobić a mi było gorąco. Niemiłosiernie gorąco. I sama nie byłam pewna czy jest to spowodowane przez ten głupi komplement czy przez to, że stoję obok Harry’ego już długo cały ten czas mając ochotę jednocześnie go dotknąć i poderżnąć mu gardło.
-A druga rzecz, którą chciałaś zrobić?- zapytał i przyciągnął mnie do siebie. Ja natomiast przejechałam palcem po jego szyi i niczym seryjny morderca, nawet nie mrugając, patrząc mu w o czy powiedziałam:
-Chciałam poderżnąć ci gardło- nie mogąc już dłużej utrzymać powagi zaczęłam się śmiać i odskoczyłam do Harry’ego jak poparzona, kiedy wbił mi palec w żebra.
-Nie żartuj sobie ze mnie!
-A kto tu sobie żartuje?- oczywiście słysząc moje prowokujące pytanie retoryczne Harry postanowił zacząć mnie łaskotać i robił to tak długo aż frittata była gotowa.
-Co chcesz dzisiaj robić?- zapytał, kiedy przestał mówić, jakie to jest pyszne.
-Leżeć na leżaku i opalać się. No i pływać. Ej spokojnie- powiedziałam patrząc jak pochłania coraz większe kawałki nawet ich nie przeżuwając. Po prostu połykał je w całości i zaczęłam się bać, że zaraz się udławi.
-Bo to jest dobre- powiedział. Chyba. Nie byłam pewna, bo mówił z pełną buzią.
-Zrobić ci jeszcze?- zapytałam, bo nie sądziłam, że jest aż taki głodny.
-Nie, serio- właściwie zjadł trzy porcje i zdziwiłabym się jeśliby się nie najadł, ale wolałam się upewnić, bo nie chciałam żeby chodził głodny.
-Jak coś to śmiało mów. Chętnie zrobię dla ciebie więcej.
-Nie, nie- wybełkotał.
-A ty co chcesz dzisiaj robić?- zapytałam.
-Kochać się z tobą i jeszcze raz kochać-odpowiedział a ja tylko pokiwałam głową w dezaprobacie. Szczerze mówiąc oczekiwałam takiej odpowiedzi.
-Po tej nocy mało ci jeszcze kochania?
-Jestem nienasycony- odpowiedział a ja wywróciłam oczami.
-Odpowiedz na serio zboczeńcu. Co chcesz robić podczas naszego dnia miodowego?
-Opalanie, pływanie i kochanie brzmi cudnie- odpowiedział i zrobił tak zabawną minę, że jedyne, co mi pozostało w tej sytuacji to zacząć się śmiać. A później stwierdziłam, że chcę go pocałować. I właśnie to zrobiłam.
-Na początek zarządzam opalanie- powiedziałam, kiedy odczepiliśmy się w końcu od siebie. Całowanie się z Harrym było takie absorbujące. Nie umiałam tego wytłumaczyć nawet sama sobie, ale za każdym razem, kiedy przyciskał do moich ust swoje idealne wargi odpływałam. Czas się zatrzymywał a świat znikał. Całowałam go a on całował mnie i mimo tego, że robiliśmy to już tak wiele razy zawsze czułam to wyjątkowe coś. Coś, czego nie potrafiłam nazwać ani opisać. A brak poczucia czasu sprawiał, że nasze pocałunki potrafiły być naprawdę długie. Właściwie długie to nieodpowiednie słowo. Całując go nigdy nie odczuwałam nasycenia. Mogłam to robić cały dzień a i tak wciąż odczuwałabym niedosyt. Mogłam to robić, co chwilę spędzając z nim cały dzień a i tak za każdym razem te pocałunki budziły motyle w moim brzuchu.
-Co ty ze mną robisz?-zapytał nie przerywając pocałunku.
-To samo, co ty robisz ze mną mój mężu- odpowiedziałam i się od niego odsunęłam. Harry uśmiechnął się słysząc ostatnie słowo. –Lecę się przebrać w bikini.
-A może...- jego dłoń natychmiast wylądowała na moi tyłku a ja zamiast zrobić cokolwiek przysunęłam się do niego bliżej.
-Może to ty mi posmarujesz plecy kremem z filtrem zboczeńcu- powiedziałam i oczywiście zaczęliśmy się całować. To naprawdę było uzależniające.
Kiedy w końcu naprawdę przestaliśmy się miziać sprzątnęliśmy naczynia po śniadaniu i ja ubrałam bikini a Harry założył po prostu krótkie spodenki i poszedł siku. Kiedy on był w łazience ja wzięłam ze sobą jeszcze krem z filtrem, dwa kapelusze – oczywiście nie mogłam się zdecydować, który będzie pasował bardziej do mojego stroju – okulary przeciwsłoneczne – też dwie pary, jedna dla mnie a druga dla Harry’ego oraz zwykłą czapkę z daszkiem dla mojego męża oraz dwa ręczniki i wodę mineralną. Kapelusze ubrałam sobie na głowę a okulary na nos i jakimś cudem udało mi się to wszystko zanieść prawie nie gubiąc niczego po drodze i nie zabijają siebie przy okazji.
-Dlaczego krem i ręcznik leżały na schodach?- zapytał, kiedy do mnie przyszedł.
-Bo robiłeś siku- odpowiedziałam i rozsiadłam się wygodnie na leżaku. Mój dzień w raju właśnie się zaczynał. Harry natomiast od razu przystąpił do roboty i zaczął wcierać we mnie krem. Później role się odwróciły i gdy oboje byliśmy już nasmarowani leżeliśmy na leżakach i nie robiliśmy dosłownie nic. A trwało to jakieś pięć minut, bo dokładnie tyle zniósł Harry nic nie robiąc.
-Liść wpadł do wody, wyłowię go- powiedział i tak zrobił. Gdy wyłowił liścia stwierdził, że pójdzie po sok, którego nie wypiliśmy podczas śniadania. Później zaczął robić mi zdjęcia. A gdy to go znudziło stwierdził, że poszuka dmuchanego donuta, którego Niall kupił kiedyś z nim. Gdy znalazł wielkiego, pączka i wrzucił go do basenu usiadł na leżaku i westchnął. Był znudzony. A mi było naprawdę cudnie. Słońce przyjemnie grzało moją skórę a delikatny wiatr powodował, że nie było mi gorąco. Było mi idealnie ciepło i byłam pewna, że gdyby Harry się tak nie wiercił pokusiłabym się nawet o krótką drzemkę. Zamiast tego otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.
-Co? Mam coś na twarzy?- zapytałam, gdy zrozumiałam, że Harry mi się przygląda.
-Nie. Po prostu przypomniało mi się coś- odpowiedział tajemniczo.
-Co?
-Kiedy pierwszy raz widziałem cię w bikini.
-Cześć wszystkim- powiedział.- Co słychać?
-Jakbyś przyszedł 20 minut temu załapałbyś się na zdjęcia- powiedział Niall.
-Szkoda, że się nie ogarnąłem wcześniej, ale wczoraj nie mogłem spać i takie tam- mówiąc to Styles spojrzał się na mnie. -No, ale jak to mówią, co się odwlecze to nie uciecze, prawda Ali? Wczoraj musiałem się odwracać a dzisiaj i tak widzę cię w bikini- nie wierzę, że to powiedział! Co za bezczelny typ z niego! Wszyscy mieli tak zadziwione i zszokowane miny, że ta sytuacja wydawała mi się jeszcze bardziej surrealistyczna niż to, co mnie wczoraj spotkało. Wszyscy gapili się to na mnie to na Stylesa.
-Nie wiem, o czym mówisz.- powiedziałam i spojrzałam nerwowo najpierw na Klaudię później na Nialla. Horan chyba chciał mnie uratować czy coś w tym stylu, bo nagle zaczął krzyczeć:
-Koniec gadania!- chwycił mnie na ręce i wskoczył ze mną do wody.
-Horan, ty głupku! Byłam taka gorąca!
-Też to pamiętam- oczywiście przypominając sobie tamto wydarzenie zamierzałam zacząć obsypywać go jakimiś kąśliwymi uwagami na temat tego, jakim wtedy był palantem.
-Co się odwlecze to nie uciecze, prawda Ali?- zapytał wyzywająco, powtarzając słowo w słowo to, co wtedy powiedział a zanim w ogóle zdążyłam jakoś zareagować on trzymał mnie już w swoich ramionach i staliśmy tuż przy krawędzi basenu.
-Nawet nie próbuj- udało mi się jeszcze powiedzieć zanim Harry bezceremonialnie wrzucił mnie do basenu, przez co przeżyłam szok termiczny. –Oszalałeś?!
-Na twoim punkcie? Już dawno- odpowiedział i poczułam jak jego ramiona oplatają moją talię.
-Byłam...- chciałam go wyzwać, ale on mi tego nie ułatwiał wcinając mi się w słowo.
-Wiem. Byłaś gorąca. Ale wiesz, co? Teraz jesteś jeszcze bardziej gorąca- wymruczał i mimo mojego sprzeciwu zaczął mnie całować.
-Jesteś okropny- powiedziałam, odgarnęłam włosy z jego czoła i oplotłam go nogami w pasie.
-Jestem twój- wiedziałam, że liczył na to, że i ja wyskoczę od razu z jakimś super romantycznym tekstem, ale zamiast tego miałam inny plan. Zaczęłam chlapać wodą prosto na jego twarz mając przy tym sporo frajdy. Po kilku sekundach tej jakże przedniej zabawy Harry odsunął się ode mnie i zaczął pocierać dłonią oczy. –Auć! Moje oko!
-Skarbie? Przepraszam! Nie chciałam...- natychmiast znalazłam się przy nim i od razu poczułam wyrzuty sumienia, że zupełnie niechcący zrobiłam mu krzywdę. I wtedy on się wyprostował, wyszczerzył jak idiota i zaczął chlapać we wszystkie strony. –Ty podstępny...
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny!- wydusił z siebie śmiejąc się jak szalony.
-Jesteś okropny- powiedziałam i rzuciłam się na niego, przez co momentalnie znalazł się pod wodą. Oczywiście od razu mi się odpłacił. Złapał mnie za nogę i wciągnął pod wodę. Wygłupialiśmy się, robiliśmy tysiące zdjęć, opalaliśmy i całowaliśmy się cały dzień, który zakończyliśmy romantyczną kolacją.
-Jesteś zmęczona?- zapytał.
-Nie, raczej zamyślona- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-O czym myślisz?
-O tym, że te ostatnie dni były najlepszymi w moim życiu- odparłam i zanim zdążyłam dokończyć moja myśl Harry zdążył się odezwać.
-Dużo jeszcze takich dni przed nami skarbie- powiedział i położył dłoń na moim udzie.
-Wiem, ale nie o to mi chodzi.
-Nie o to?- zapytał nie wiedząc, do czego zmierzam.
-Nie. Chodzi mi o Nialla- wyjaśniłam.
-A co z Niallem?- zapytał niczego się nie domyślając.
-Bardzo nam pomógł. Właściwie zawsze nam pomagał, od samego początku... To niesamowite ile dla nas zrobił. Wiem o wszystkim. Nawet o tym, że to on umawiał cię na randki, wiem o długich nogach, jedzeniu sushi i filmach- powiedziałam a Harry przestał mi patrzyć w oczy, jego dłoń teleportowała się z mojej nogi i nagle złapał go kaszel.
-Taaa- wydusił i wziął łyka wody a ja walczyłam ze sobą żeby się z niego nie śmiać.
-Wiem, że te randki były okropne- dodałam widząc jego reakcję. Bądź co bądź totalnie uroczą reakcję.
-Ali możemy o tym nie gadać?- zapytał w żaden sposób nie kryjąc swojego zakłopotania.
-Ale nie o to tutaj chodzi. W ogóle w tym momencie nie chodzi mi o ciebie i o mnie. Tylko o Nialla. Bo spójrz. On martwił się o ciebie, dlatego umawiał cię z tymi dziewczynami. Martwił się o nas, dlatego tyle zrobił żebyśmy byli razem. Pomógł nam tak bardzo. Jesteś moim mężem i być może, gdyby nie Niall wcale byś nim nie był. Może i sami byśmy się ogarnęli, ale może zrobilibyśmy to za rok, albo za pięć lat? Albo nigdy. Mogłabym teraz jeść kolacje z kimś zupełnie innym w duszy cierpiąc katusze, że tą osobą nie jesteś ty. Niall przyczynił się do tego, że jestem taka szczęśliwa. Nawet teraz, kiedy już jesteśmy razem pożyczył nam swój wielki dom żebyśmy mogli być sami i robić te wszystkie romantyczne i głupie rzeczy, które robiliśmy dzisiaj. Dzięki Niallowi mamy miłość i szczęście. Mamy siebie. On zrobił dla nas tak dużo a co my zrobiliśmy dla niego? Co zrobiliśmy by mógł być szczęśliwy tak jak my?
-Już rozumiem. Chcesz mu znaleźć miłość życia- powiedział i nieco się ode mnie odsunął. Z tonu jego głosu od razu wywnioskowałam, że nie podoba mu się ten pomysł. A ja przecież nawet nic takiego jeszcze nie powiedziałam!
-Dlaczego mówisz to takim tonem?- zapytałam.
-Jakim?
-Jakbym chciała zrobić coś złego- nawet jego oczy zaczęły patrzyć na mnie w ten sposób.
-Bo to tak nie działa i ty dobrze o tym wiesz- moja mina chyba zaczęła go bawić.
-Niall musi być szczęśliwy- powiedziałam to tak jakbym oskarżała Harry’ego, że tak naprawdę chce żeby Horan cierpiał przez resztę swojego życia.
-Skarbie...- westchnął i chciał mnie pocałować, ale w porę się odsunęłam. -Zamknij oczy.
-Po co?
-No zamknij- polecił ponownie, dlatego zrobiłam to, co chciał, chociaż nie miałam pojęcia, po co. –A teraz wyobraź sobie Nialla. Wyobraź sobie go tak jak zawsze go sobie wyobrażasz, kiedy o nim mówisz albo myślisz- powiedział a ja skupiłam się i nagle oczami wyobraźni zobaczyłam mojego przyjaciela. –I co? Niech zgadnę, co zobaczyłaś. Nialla, który śmieje się tak głośno, że zastanawiasz się czy się zaraz nie udusi.
-Wiem do czego zmierzasz, bo może i rzeczywiście Niall jest pogodnym człowiekiem, ale...- Harry słuchał mojej wypowiedzi aż usłyszał ‘ale’ czyli czarodziejskie słowo, które dało mu impuls do tego by mi przerwać.
-Pogodnym? Niall to chodzące dziecko szczęścia.
-Ale mi nie o takie szczęście chodzi! Mi chodzi o to romantyczne szczęście- powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać czy jest w ogóle coś takiego.
-Romantyczne szczęście?
-Tak. Chcę żeby Niall przeżył coś takiego jak my przeżyliśmy, jak przeżywamy- przecież to chyba normalne, że tego chcę, pomyślałam.
-Wiesz, pewnych rzeczy lepiej żeby nie przeżywał tak jak my.
-Wiesz, że nie chodzi mi o te złe rzeczy tylko o te dobre. Po prostu chciałbym żeby się zakochał i miał kogoś, za kim będzie tęsknił i do kogo będzie wracał. To źle, że tego chcę?- zapytałam i stwierdziłam, że jednak chcę od Harry’ego tego całusa, którego nie chciałam przed chwilą.
-Nie. Ale nie możesz się bawić w swatkę- odparł i jakby czytając mi w myślach dał mi szybkiego buziaka.
-Dlaczego? Przecież Niall się bawił.
-Ale to, co innego zeswatać ze sobą dwie osoby, które się kochają i tak naprawdę tego chcą a co innego zeswatać kogoś, kto wcale tego nie chce- może i Harry miał częściowo rację, ale tylko częściowo.
-Skąd wiesz, że on tego nie chce?- zapytałam od razu.
-Bo wiem. Niall nie myśli o miłości...- musiałam go jakoś uciszyć, więc położyłam mu dłoń na ustach. To, co mówił nie miało przecież sensu.
-Nie. Niall nie mówi o miłości, ale nie wiesz, co o niej myśli- powiedziałam i czułam, że udało mi się w końcu go zagiąć.
-Ty też nie.
-Każdy w głębi serca pragnie się zakochać. Kochać i być kochanym. To, że Niall nie mówi o tym na głos nie znaczy, że tego nie chce- po minie Harry’ego widziałam już, że nie wie, co powiedzieć.
-Ale się nakręciłaś.
-Nie nakręciłam. Ja po prostu chcę zrobić dla niego coś takiego jak on zrobił dla mnie.
-Rozumiem, ale... To po prostu zły pomysł- powiedział wprost.
-Sam jesteś zły pomysł. To cudowny pomysł i powinieneś pomóc mi go zrealizować. Gdyby nie Niall pewnie w dalszym ciągu chodziłbyś na te tragiczne randki- stwierdziłam, że wzmianka o randkach umocni mnie na pozycji lidera.
-Gdyby nie Niall w ogóle bym nie musiał na nie chodzić- powiedział a ja zrobiłam chyba jakąś śmieszną minę, bo zaczął się śmiać.
-To w ogóle nie jest zabawne! Nie śmiej się!- rozkazałam a on śmiał się coraz głośniej. –No opanuj się w końcu!
-Już widzę te twoje podchody. Aż zaczynam współczuć biednemu Niallowi- wybełkotał trzymając się za brzuch, który chyba go rozbolał od śmiechu. Nie wiedziałam, co mu się uroiło w tej kudłatej głowie, że dostał ataku dzikiego śmiechu i chyba nie chciałam wiedzieć.
-Ty sobie współczuj, bo jak zaraz nie przestaniesz to...- Harry to największy szczęściarz na świecie. Zawsze go coś wyratuje z opresji i tym razem był to telefon.
-Przepraszam na chwilę- powiedział i zanim odebrał wziął kilka głębszych oddechów by się uspokoić. Wiedziałam, że dzwoni jego menadżer i to był ważny telefon, który musiał odebrać. Oddalił się na kilka metrów i zaczął rozmawiać a ja ponownie pogrążyłam się w myślach. –Olivia kazała ci przekazać, że masz jutro wolne a do producentów czy gdzieś tam pojedziecie pojutrze.
-Naprawdę? Drugi dzień miodowy?- zapytałam a on kiwnął głową. Nagle uderzyła we mnie taka fala euforii, że dosłownie rzuciłam się na niego i zaczęłam go ściskać. –Zaraz... Dlaczego gadałeś z Liv?
-Bo jest właśnie u Ricka. Wczoraj zapytał ją czy zostaną parą- odpowiedział a ja poczułam jeszcze większą euforię.
-Serio?! Ona mi się żaliła, że on chyba nigdy nie będzie chciał wejść na wyższy poziom. Zastanawiała się nawet czy sama go o to nie zapyta, ale bała się, że wyjdzie na desperatkę.
-Patrick jest nieco nieśmiały, jeśli chodzi o kobiety a sama musisz przyznać, że Olivia bywa onieśmielająca.
-Szczerze mówiąc dla mnie nie jest onieśmielająca.
-Bo patrzysz na nią inaczej niż on- powiedział i zanim kontynuował westchnął jakby nie do końca pewien czy ma to powiedzieć. -Poza tym chyba go natchnęliśmy tym naszym ślubem i zaryzykował.
-W końcu zaryzykował- poprawiłam go i już wiedziałam dlaczego westchnął. Wiedział, że kiedy powie, że to dzięki nam, znowu się nakręcę i zacznę snuć plany odnośnie Horana. -Swoją drogą widzisz? Zeswataliśmy ich, Nialla też możemy.
-Oni sami się zeswatali, my nie zrobiliśmy w sumie nic.
-Ślub nazywasz niczym?!- zapytałam udając oburzenie.
-Wiesz, co miałem na myśli- westchnął i zamierzał mnie pocałować żeby zająć czymś moje usta. Zamierzał i osiągnął swój cel, bo pokusa całowania mojego idealnego męża była zbyt wielka żeby ją zwalczyć.
-Mam pytanie- powiedziałam i usiedliśmy na kanapę. Cały dzień i wieczór spędzaliśmy w ogrodzie. Pogoda w LA była pod tym względem cudowna.
-No to pytaj- Harry się zaśmiał a ja zdałam sobie sprawę z tego, że się „zawiesiłam”.
-Wracając do tego o czym rozmawialiśmy przed chwilą- nie zdążyłam nawet rozwinąć swojej myśli a on od razu mi przerwał.
-Tak wiem, będziesz szukać Niallowi dziewczyny.
-Cicho bądź. Nie o to mi chodzi. Powiedziałam, że chciałabym żeby przeżył to, co my przeżyliśmy a ty odpowiedziałeś, że lepiej jakby nie przeżywał tego wszystkiego, co my. I tutaj pojawia się moje pytanie. Jeśli mógłbyś wymazać to, co się wydarzyło przed laty, zrobiłbyś to?
-Oczywiście- odpowiedział od razu.
-Ale nie chodzi mi tylko o to, co było złe. Chodzi mi o wszystko. O złe, ale też dobre wspomnienia. Zrobiłbyś to? Powiedzmy, że mógłbyś wymazać wszystko aż do momentu w Nowym Jorku. Albo nie! Do momentu pożaru. Co byś zrobił? Chodzi o same wspomnienia, nie uczucia. Uczucia pozostałyby takie same. Ale wspomnień by nie było.
-To bardzo trudne pytanie- powiedział po chwili zamyślenia. –Ale nie chciałbym zapomnieć.
-Ja też nie.
-Gdybym wymazał wszystko z tamtego okresu nie wrzuciłbym cię dzisiaj do basenu. Nie pamiętałbym jak wkurzona wtedy na mnie byłaś, jak zawstydzona, kiedy przyłapałem cię w nocy w basenie.
-Mimo, że wtedy uważałam cię za skończonego palanta, gdy wracam do tego teraz stwierdzam, że też nie chciałabym o tym zapomnieć.
-Albo twoje urodziny- dodał szybko i wtedy wspomnienia same zaczęły nie tylko zalewać nasze umysły. Nagle zaczęliśmy wymieniać się tymi wspomnieniami jakbyśmy bali się, że zaraz naprawdę o nich zapomnimy.
-Poznałeś wtedy moją rodzinę.
-Nie chciałbym zapomnieć jak pierwszy raz powiedziałaś, że mnie kochasz.
-A ja chcę zawsze pamiętać, co czułam, kiedy ty powiedziałeś, że kochasz mnie.
-Nasza pierwsza pizza.
-Malowanie motyla u Zayna.
-Twój pierwszy tatuaż.
-Twoja mina, kiedy śpiewałam do ciebie „Gives you hell”.
-Wspólny bieg w burzy w Dublinie i twoja mina, kiedy powiedziałem, że mam długie nogi.
-Pierwszy raz, kiedy nosiłam twoją bluzę.
-Pierwszy raz, kiedy mnie dotykałaś- gdy to powiedział od razu poczułam jakieś głupie zażenowanie i czułam, że muszę się usprawiedliwić.
-Byłam wtedy pijana- dodałam szybko a on się zaśmiał.
-Od tego czasu dotykałaś mnie już sporo razy, również, gdy byłaś trzeźwa- co z tego? Pierwszy raz, gdy to robiłam był jakoś dziwnie zawstydzający.
-Impreza urodzinowa Liama- stwierdziłam, że najlepiej będzie jak wrócimy do naszej szybkiej wymiany wspomnień.
-Moment, w którym mnie przytuliłaś po meczu siatkówki.
-Moment, w którym pierwszy raz powiedziałeś do mnie skarbie.
-Kłótnia o to, że kupiłem ci zakupy i moment, w którym wyszedłem a gdy wróciłem rzuciłaś we mnie kapciem.
-Gdy oberwałeś ode mnie poduszką, bo rzuciłam nią w Nialla i utrafiłam w ciebie.
-Twój pierwszy koncert.
-Pierwszy raz, kiedy śpiewaliśmy razem.
-Nasz pierwszy wspólny taniec.
-Pierwsza noc, którą spędziłaś śpiąc przy mnie.
-Nasz pierwszy pocałunek.
-Nasz pierwszy raz.
-Zwiedzanie LA.
-Zwiedzanie Paryża- powiedział a ja mimowolnie nieco się skrzywiłam. Właściwie nie było to jakieś złe wspomnienie, ale bardzo mocno kojarzyło mi się z D. -Wiem, że dla ciebie to pewnie nie jest miłe wspomnienie, ale dla mnie... To dobre wspomnienie. Pamiętam jak weszliśmy na wieżę Eiffla i Niall udawał, że zna się na robieniu zdjęć, wokół nas był pełno całujących się par, ty patrzyłaś na panoramę Paryża a ja patrzyłem na ciebie. Kiedy spojrzałaś na mnie stwierdziłem, że czujesz się niekomfortowo w otoczeniu tylu zakochanych osób. Tak samo jak ja. Choć ja czułem się niezręcznie przede wszystkim, dlatego, że marzyłem by cię tam pocałować. Moja wyobraźnia podsuwała mi same nierealne obrazy.
-Ja wtedy bałam się w ogóle o tym marzyć- przyznałam.
-Wiesz, co jest w tym wszystkim najdziwniejsze? Że mimo tego, że jesteś moja a ja jestem twój wciąż o tobie marzę. Dokładnie w ten sam sposób, co wtedy...
***
-Jestem już, przepraszam za spóźnienie, ale staliśmy w jakimś ogromnym korku- powiedziałam, gdy razem z Olivią weszłam do studia. Zaczęłam się ze wszystkimi witać i każdego z osobna przepraszałam za to, że już na początku mieliśmy pół godzinne opóźnienie. –Brad! Miło cię znowu widzieć.
-Ciebie również- Brad to fotograf, z którym pracowałam już kilka razy. Uwielbiałam jego sesje zdjęciowe nie tylko, dlatego że był bardzo profesjonalny i przede wszystkim utalentowany, ale także, dlatego że w każdej tej sesji było coś osobistego. Umiał wydobyć jakąś cząstkę mnie i robił to w naprawdę piękny sposób. Przez lata nabyłam już sporo doświadczenia, jeśli chodziło o sesje zdjęciowe. Pozbyłam się niepewności i zawstydzenia, które towarzyszyło mi dawniej, ale mimo tego, że zyskałam pewność siebie i na planie odnajdywałam się wspaniale nie z każdym fotografem łączyła mnie ta nić porozumienia, która połączyła mnie z Bradem od pierwszego zdjęcia. Wiedziałam, że on także lubi pracować ze mną i chyba to nasze wzajemne zrozumienie i sympatia sprawiały, że wszystkie zdjęcia wychodzące z pod jego ręki były świetne a ja wyglądałam naprawdę dobrze.
-Jeszcze raz przepraszam za to opóźnienie, ale te korki to jakiś obłęd- powiedziałam mając nadzieję, że jestem jedyną osobą, z którą brunet miał pracować tego dnia. Prawda była taka, że to nie korki były bezpośrednim powodem mojego spóźnienia.
-Nic się nie stało, Angela i Cami już na ciebie czekają. Gdy tylko będziesz gotowa zaczynamy. Mam dla ciebie niespodziankę- dodał tajemniczo i mimo mojego pytania nie odpowiedział, co to za niespodzianka.
Gdy moje włosy były już ułożone i Angela nakładała mi na twarz podkład do garderoby wszedł Harry. Najpierw przywitał się ze wszystkimi i na sam koniec podszedł do mnie.
-Skarbie- powiedział i dał mi buziaka. A ja miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i opowiedzieć o tym, co udało mi się załatwić.
-Uwinąłeś się szybciej?
-Można tak powiedzieć. Trochę naściemniałem, że się śpieszę, ale te prawnicze gadki są takie nudne.
-Też cię wyzwali i powiedzieli, że jesteś nieodpowiedzialny?- zapytałam. Moje spotkanie z adwokatem nie należało do super miłych. Chodziło oczywiście o ślub. Joseph – mój prawnik – nie mógł zrozumieć tego, co zrobiłam. Uważał, że zachowałam się nieodpowiedzialnie. Oczywiście chodziło mu o pieniądze i o to, że nie sporządziliśmy intercyzy. Co prawda to Harry wnosił do naszego małżeństwa większy majątek, ale Joseph twierdził, że przy potencjalnym rozwodzie mogę zostać z niczym. Właściwie nie słuchałam tego, co mówił, bo po pierwsze nie zamierzałam się rozwodzić a po drugie... Nawet gdyby coś się stało, coś tak poważnego, że nie chcielibyśmy być małżeństwem pieniądze byłyby dla mnie najmniejszym problemem.
-Taaa. „Jak mogliście nie sporządzić intercyzy?!”- powiedział udając swojego adwokata.
-Oni, to znaczy prawnicy, mają takie okropne spojrzenie na świat- stwierdziłam.
-Czasami się jednak przydają- zauważyła Olivia, która podeszła do nas razem z Partickiem. Musiałam przyznać, że tworzyli piękną parę. Właściwie chyba nigdy jeszcze nie widziałam tak idealnie dobranej pary nawet pod względem fizycznym.
-No właśnie. Jeśli o to chodzi... Dzisiaj podpisałam nowy kontrakt- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Gratuluję!- Harry wyglądał tak jakby bardzo chciał mnie przytulić, ale zamiast tego stał grzecznie i patrzył jak Angie mnie maluje. Ja z kolei bardzo chciałam mu o czymś powiedzieć, ale takich rzeczy nie mówi się tak przy wszystkich. Spojrzałam na Olivię, która wiedziała, o co chodzi. Brunetka uśmiechnęła się do mnie i jakby czytając mi w myślach powiedziała:
-Angie, Cami? Mogę was na moment prosić?- Liv ewakuowała wszystkich a wychodząc, jako ostatnia dodała, że mamy pięć minut.
-Usiądź tutaj- poleciłam i wskazałam na krzesło naprzeciwko mnie. Postanowiłam przejść do sedna od razu. Po pierwsze nie miałam czasu na jakiś długi wstęp a po drugie nie mogłam się doczekać, kiedy mu o wszystkim powiem. -Harry podpisałam kontrakt i negocjowałam go naprawdę długo. Właściwie tak długo, że aż się spóźniłam tutaj. Płytę wydam w październiku.
-Już? Zdążysz wszystko nagrać?
-Tak. Dużo pisałam przecież jak miałam chore gardło, później przez te dwa tygodnie, gdy ciebie nie było zaczęłam w końcu nagrywać. Mówiłam ci, wena wróciła i właściwie się nie mogę doczekać jak to nagram. Na początku przyszłego roku zaplanowano trasę. Ogromną. Co prawda szczegóły zostaną ustalone dopiero po wydaniu płyty, ale wstępnie obejmie Amerykę Południową, Europę, Stany i Kanadę, być może Australię i Japonię. Na pewno będzie to Europa i USA, ale plan jest by to była naprawdę ogromna trasa- starałam się nie myśleć o tym na razie. Choć nie mogłam zaprzeczyć, że nie mogłam się doczekać, gdy znowu zacznę koncertować. Na samą myśl dostawałam gęsiej skórki.
-Aż tyle miejsc?- zapytał i mimo że widziałam, że stara się cieszyć moimi sukcesami wcale nie jest mu do śmiechu. –Ile to będzie miesięcy?
-Osiem? Dziewięć? Dziesięć? Nie wiem dokładnie. Wszystko zależy od płyty, ale wytwórnia zapowiedziała, że wyda tylko taką płytę, na której znajdą się tylko i wyłącznie same hity.
-Bardzo się cieszę, naprawdę, ale dziesięć miesięcy to prawie rok...
-Wiem. Wiem, że będzie nam ciężko, ale przecież jakoś to pogodzimy. Wiem, że masz film i chcesz pracować nad swoim materiałem na płytę, ale gdy będziesz nagrywać film jakoś się przemęczymy a płytę możesz nagrywać jeżdżąc ze mną. Poza tym między poszczególnym częściami trasy będę mieć przerwy dwu-, trzy- czterotygodniowe i od tych przerw także zależy długość trasy. Być może będzie dłuższa właśnie przez to, że wiesz jak to jest z moim gardłem. Nie mogę go forsować więc być może będę musiała mieć dłuższe przerwy- widziałam jak Harry coraz bardziej walczył by uśmiech widniał na jego twarzy. Starał się pokazać, że się cieszy z moich sukcesów i naprawdę widziałam, że jest ze mnie dumny, ale jednocześnie było mu przykro, bo wiedział jak to jest wyjechać w taką trasę, wiedział, co znaczy ta praca. Brak czasu.
-Ali... Wiesz, że mimo tego będziemy się widywać mało, albo wcale?- powiedział i w końcu przestał się uśmiechać.
-Wiem, ale...
-Dlaczego się uśmiechasz? To znaczy rozumiem. Osiągnęłaś coś wielkiego, taka trasa, ale... Nie jest ci przykro, że mnie zostawisz?- zapytał i czy chciał czy nie w jego głosie było słychać pretensję. Jego zachowanie przypomniało mi, że Harry’emu, mimo wszystko wciąż brakowało wiary i pewności siebie.
-Nie zostawię i jest mi przykro, ale to nie wszystko, co chcę ci powiedzieć. Chodzi o to, że się spóźniłam, bo omawialiśmy też to, co będzie miało miejsce po trasie- on wyglądał na przygnębionego a ja... Ja uśmiechałam się nie kryjąc szczęścia.
-Czyli?
-Czyli, gdy nagram tę płytę, gdy wyjadę w trasę i z niej wrócę zacznie się dla mnie urlop. Długi. Będzie trwał przynajmniej rok. Powiedziałam, że mam męża i chcę założyć rodzinę.
-Rodzinę?- zapytał i kąciki jego ust zadrżały.
-Tak. Powiedziałam, że chcemy zostać rodzicami. Że chcę zostać mamą. Że myślę o tym na poważnie- odpowiedziałam a on się uśmiechnął.
-Serio?
-Serio- jego usta już zbliżały się do moich jednak zatrzymały się centymetr przed moimi. Miałam już zamknięte oczy czekając aż dostanę całusa i wtedy on się odezwał.
-Ale, dlaczego tylko rok wolnego? Przecież, gdy zajdziesz w ciążę i urodzisz to rok akurat się skończy.
-Rok to minimum, ale... Skarbie. Kto powiedział, że nie możemy zacząć się starać o dziecko już w trakcie trasy?- zapytałam a jego wargi znalazły się w końcu na moich. I całus ten trwał dokładnie dwie sekundy.
-Pięć minut mięło- usłyszałam i ponownie oddałam się w ręce Angie. Gdy byłam gotowa Brad w końcu zdradził mi, jaką niespodziankę przygotował.
-Co powiesz na boską Barbrę?- zapytał i podał mi jej zdjęcie. Wiedziałam już, że to będzie niezapomniana sesja nie tylko z powodu tego małego akcentu, jaki stanowiły zdjęcia mojej idolki, ale także, dlatego że Harry nie stał bezczynnie, podczas gdy ja pozowałam. Dogadał się z Bardem i na tej sesji był drugim fotografem.
***
Leżałam na kanapie i jedyne, na co starczało mi siły to oddychanie. Cassie chciała mnie chyba zabić. Jakby obrączka na moim palcu była dla niej czymś w rodzaju płachty na byka. Wyżywała się na mnie jak podczas naszych pierwszych lekcji. Nie do końca wiedziałam, która jest godzina, choć wiedziałam, że prawdopodobnie powinnam się szykować. Byłam umówiona na obiad z Harrym, Niallem i Louise. Blondynka miała zabrać ze sobą Lux i właśnie myśl o dziewczynce dodała mi motywacji do tego by wykrzesać z siebie trochę energii. Udało mi się z pozycji leżącej przejść w pozycję siedzącą i usłyszałam trzaśniecie drzwiami.
-Jesteśmy!- krzyknął Niall a chwilę później wszedł do pokoju, w którym siedziałam.
-Co tam?- zapytałam a Horan mnie uściskał.
-To był istny szał! Ochrona ledwo trzymała te barierki. Możliwe, że to wszystko trochę sprowokowałem, bo napisałem wczoraj na Twitterze, że wszystkich chętnych zapraszam do studia.
-I przyszedł cały Nowy Jork- stwierdziłam pewna tego, że po takiej zachęcie ze strony blondyna pod studiem czekało na nich tysiące fanów.
-Żebyś wiedziała. A najlepsze jest to, że gdy rozdawaliśmy autografy podpisałem jakiejś dziewczynie usprawiedliwienie. Opuściła dzisiaj szkołę i nawet się nie zorientowałem, gdy to podpisałem- powiedział i myślałam, że zacznie się śmiać, ale on wyglądał na naprawdę zmieszanego.
-Uważaj bo jeszcze kiedyś tak akt ślubu podpiszesz. Albo weźmiesz kredyt- zażartowałam i to ja zaczęłam się śmiać. Niall patrzył na mnie tak, jakbym nie rozumiała, że moje żartu być może wcale nie są żartami i kiedyś rzeczywiście spotka go coś takiego.
-Okej, nie ma sprawy, do zobaczenia- Harry w końcu wszedł do pokoju, rozłączył się i do mnie podszedł by się przywitać. –Stęskniłem się.
-Ja też- odpowiedziałam i dałam mu całusa.
-Lou dzwoniła, spotykamy się godzinę później- powiedział a ja zdałam sobie sprawę, że wygląda jakoś inaczej. Głowę miał uniesioną nieco wyżej, na twarzy malował mu się niewielki uśmiech a w jego oczach widziałam dumę.
-No, co jest?- zapytałam, bo wiedziałam, że nie może się doczekać, kiedy zorientuję się, że chce mi coś powiedzieć.
-Rozmawiałem o tobie dzisiaj u Ellen- powiedział i usiadł obok mnie.
-Tak?- zapytałam zaciekawiona.
-Tak- odpowiedział i naprawdę wydawał się dumny jak paw. Wiedziałam czego dotyczyła ta rozmowa, ale chciałam by sam mi o tym powiedział więc ciągnęłam to dalej.
-A o czym konkretnie o mnie rozmawialiście?- dopiero, gdy zadałam to pytanie stwierdziłam, że było bez składu i ładu.
-Zapytała czy na moim palcu jest obrączka, więc odpowiedziałem, że tak. A wtedy ona zapytała, czy to prawda, co mówią od kilku tygodni, że wzięliśmy ślub, więc odpowiedziałem, że tak, oczywiście, że to prawda.
-Pokazywał jej twoje zdjęcia a później pokazywali jeszcze więcej twoich zdjęć na tym wielkim telewizorze i Harry zaczął się ślinić na ich widok a wszyscy mówili „awww”- wtrącił Niall.
-Wkręcacie mnie czy mówicie to wszystko naprawdę?- zapytałam, bo nie byłam pewna.
-To sto procent prawdy.
-Wszyscy, którzy powinni wiedzieć wiedzieli już wcześniej, bo im powiedzieliśmy a reszta świata też w końcu musiała to usłyszeć poza tym reszta świata też wiedziała a ja to tylko potwierdziłem.
-Olivia odetchnie z ulgą, kiedy w końcu wyda to oświadczenie teraz w sumie nie wiem, po co skoro ty wszystko potwierdziłeś. Ale w pewnym sensie bawiło mnie to jak bardzo ją denerwowało moje milczenie. Codziennie wydzwaniali do niej z gazet z prośbą o komentarz i irytowało ją to niemiłosiernie- powiedziałam i dotarło do mnie, że naprawdę cieszę się, że Harry to zrobił. Stwierdziłam też, że obejrzę ten odcinek i nawet go sobie nagram. –Zaraz... Które moje zdjęcia pokazywałeś?
-Gdyby mógł pokazałby wszystkie. Ale pokazał to które ma na tapecie, to w tym dużym kapeluszu, to z kokosem, to z moim dmuchanym donutem, Ellen pokazała też te z sesji z Barbrą, później pokazali to, które ci zrobił gdy poszliście na plażę, wzięli je chyba z twojego instagrama- byłam w szoku nie tylko, że Harry tak się otworzył i pokazał te zdjęcia, ale też dlatego, że Niall tak dobrze kojarzył te zdjęcia. –Jego też zdjęcie pokazali.
-To beznadziejne, które mi zrobiłaś i dodałaś gdy przegrałem zakład.
-Serio?! O mój Boże, chcę to zobaczyć! Kiedy wyemitują ten odcinek? Dzisiaj?- zapytałam i zaczęłam się śmiać. Cała nasza trójka się śmiała, zaczęliśmy się przekomarzać i wtedy mój telefon wydał dźwięk sugerujący, że otrzymałam nową wiadamość. Wstałam z kanapy i podeszłam do okna. Nie wiedziałam dlaczego telefon leży na parapecie, ale właśnie tam się znajdował. Wzięłam go w dłonie, wystukałam hasło a gdy odblokowałam ekran przysięgam, że krew w moich żyłach przestała płynąć. Słyszałam jak Harry pyta Nialla czy przesadził tak się rozczulając nad tymi zdjęciami, słyszałam odpowiedź blondyna, który śmiejąc się mówił, że Harry przesadził na całej linii i przez większość wywiadu brzmiał jak jakaś rozhisteryzowana nastolatka. Ale mnie to nie bawiło. Czytałam wiadomość. Straszną, okropną wiadomość.
-Ali?
-Skarbie, co jest?
-Znam ten wyraz twarzy- powiedział Niall a Harry nagle znalazł się przy mnie.
-To D., prawda? Ali pokaż mi ten telefon- polecił a ja mu go podałam.
Przeklęta!
Mała wścibska Pandoro!
Mały demonie –
czy to chciałaś zobaczyć?
Potępiona!
Mała kłamliwa Delilah!
Mała żmijo!
Teraz już nigdy nie będziesz wolna!
Zgodziłaś się.
Jaki horror czeka cię
w tej operze Upiora*?
Już cię nie uwolni, sama skazałaś się na taki los. Na mój gniew. Suko! Pożałujesz każdej minuty spędzonej z nim! Obiecuję! Pamiętaj... Stąd odwrotu nie ma już!* Całuski D.



*Cytaty pochodzą oczywiście z musicalu "Upiór w Operze"




Heeeeej!
Na początek dodam tutaj oryginalne cytaty, które pojawiły się w wiadomości od D. :

Damn you!
You little prying Pandora!
You little demon
Is this what you wanted to see?
Curse you!
You little lying Delilah!
You little viper
Now you cannot ever be free!

Oh God, if I agree
What horrors wait for me
In this, the Phantom's opera- ten cytat nieco przerobiłam (zmieniłam "O Boże jeśli się zgodzę" na "Zgodziłaś się" i "Jaki horror czeka mnie" na "Jaki horror czeka cię")


The Point Of No Return - to właściwie nie cytat tylko tytuł jednego z utworów pojawiający się w Upiorze. 

PS I loveee youuu all! <3