piątek, 26 lutego 2016

Rozdział 14




Dwa dni po wysłaniu maila do Olivii świat ujrzał video, które wykradłam od Zayna. Wywołało to sensację, głównie dlatego, że Harry w mediach miał tak naprawdę opinie niezwykle grzecznego i ułożonego młodego mężczyzny. Oczywiście byłam świadoma tego, że często rozpisywano się o jego prawdziwych czy nieprawdziwych romansach, kiedyś napisano nawet, że chodzi z Gemmą, właściwie każda dziewczyna, która pojawiała się u jego boku od razu była potencjalną miłością jego życia, ale poza tym, że był nazywany kobieciarzem tak naprawdę Harry miał dobrą opinię w mediach. Jedyna rysa na jego wizerunku była spowodowana przeze mnie. Wtedy kiedy poszliśmy na naszą pierwszą, prawdziwą randkę, kiedy się przewróciłam i prawie zostałam zadeptana przez fotografów. Harry się wtedy wkurzył i rzucił na jednego z nich i to była jedyna „zła” rzecz, którą zrobił. Właściwie to nie odebrano tego jakoś bardzo źle, Harry przybył wtedy na ratunek Ali, zadziałał pod wpływem nerwów, jakiś zły paparazzi zranił jego dziewczynę, nic dziwnego, że puściły mu nerwy. Jak sprawdziła dla mnie Olivia, po naszym rozstaniu Harry nie wzbudzał żadnych sensacji i przez ten czas, kiedy nie miałam o nim żadnych wieści nie zrobił niczego, co mogłoby jakoś zepsuć jego prawie idealny wizerunek. Dlatego kiedy video zostało opublikowane sporo osób było w szoku, że stroniący do tej pory od tego typu używek Harry Styles jednak nie jest taki idealny. To wideo to była pierwsza, prawdziwa rysa. Oczywiście nie wszyscy się tym przejęli, ale ja znałam Harry’ego na tyle by wiedzieć, że on się tym przejmie. Pewnie był zły, zadzwonił do Zayna, pewnie zastanawiał się jak ktoś mógł to wykraść. Z pewnością czuł, że zawiódł swoją mamę. Kiedyś mi opowiadał, że obiecał jej, że nigdy nie zapali choćby zwykłej fajki. Jego mama była naprawdę na to wyczulona i miałam nadzieję, że zrobiła mu wielką awanturę. Miałam nadzieję, że Harry poczuł choć jeden procent tego co czułam ja kiedy zawodziłam najbliższych. Przez niego.
-Hej. Mogę wejść? - zapytałam, kiedy otworzył drzwi. Chłopak nie odpowiedział tylko uchylił je szerzej a ja weszłam do środka. Jesse wciąż się gniewał a ja naprawdę nie miałam mu tego za złe.
-Coś się stało?- zapytał, gdy zobaczył moją minę. Stało się o jednego Harry’ego za dużo. Żałowałam, że spotkałam go wtedy w Nowym Jorku. Moje życie było ułożone a ja zachowywałam się racjonalnie. Kiedy on się pojawił do mojego życia znowu wkradła się odrobina szaleństwa i to wcale nie w pozytywnym sensie.
-Chciałam cię przeprosić za to, że pojechałam na te urodziny. Powinnam zostać z tobą.
-Ostatnio często mnie przepraszasz- zauważył a ja nie mogłam się z nim nie zgodzić.
-Wiem, przepraszam- powiedziałam skruszona a on podszedł do mnie i objął mnie w pasie.
-Przepraszasz mnie za to, że mnie przepraszasz?- zapytał i obdarzył mnie nieśmiałym uśmiechem.
-Przepraszam cię za to, że w ogóle musisz być przeze mnie przepraszany.
-Okej, to się staje trochę skomplikowane- żebyś wiedział, że skomplikowane, choć z pewnością nie trochę a bardzo.
-Już się nie gniewasz na mnie?
-Gniewam, ale już nie tak bardzo. Myślę, że jak dasz mi buzi to będę się gniewać jeszcze mniej- powiedział a ja przycisnęłam swoje usta do jego. I stało się to, co działo się już od tak dawna, czyli nic. Nic nie czułam mimo tego, że chciałam. Całą sobą chciałam czuć to, co czułam, kiedy całowaliśmy się pierwszy raz. Ale ja byłam otępiała do tego stopnia, że nawet jego dłonie, które zaczęły błądzić po moim ciele nie wywołały z mojej strony żadnej reakcji. Oczywiście, że go całowałam i starałam się robić to tak jak kiedyś, ale nic nie mogłam poradzić na to, że tak naprawdę udawałam. Jesse był dla mnie ważny, nie chciałam go ranić, ale prawda była okrutna. Chciałam czy nie, pojawienie się Harry’ego w moim życiu uświadomiło mi, że nie kocham Jesse’ego tak jakby chciała.

***

-Właśnie skończyłaś ogólnoświatową trasę, która okazała się wielkim sukcesem. Ostatnie trzy koncerty w Nowy Jorku zostały całkowicie wyprzedane. Spodziewałaś się takiej reakcji ludzi na twoją muzykę?- spytała dziennikarka. Wywiad. Na żywo.
-Nie, oczywiście, że nie. Tego w ogóle można się spodziewać? Wydaje mi się, że nie. Oczywiście ciężko pracowałam na to by być tu gdzie jestem, ale pewnych rzeczy się nie da przewidzieć- odpowiedziałam i zrozumiałam, że jestem nieobecna. Nie pamiętałam pytań, które zadała mi minutę wcześniej. Byłam rozkojarzona a moje myśli były wszędzie tylko nie tam gdzie powinny. Myślałam o tym, że za kilka dni jest pokaz, na którym muszę się pojawić a później będzie już tylko Japonia. Po podróży do Japonii miałam mieć około tygodnia wolnego a następnie wchodziłam do studio z drugą płytą. Kilka piosenek miałam już nagranych, ale szczerze mówiąc nie lubiłam robić tego w pośpiechu. Lubiłam wchodzić do studia, spędzać tam dzień i po prostu tworzyć. Wtedy muzyka wydawała mi się mieć zupełnie inne brzmienie niż to co nagrywałam podczas trasy gdzieś w pokojach hotelowych.
-Dużą grupę fanów zdobyłaś już na początku swojej kariery supportując One Direction, nie da się ukryć, że dostałaś wtedy od nich wielką szansę, kiedy już sama stanęłaś na szczycie postanowiłaś odwdzięczyć się zapraszając innych młodych artystów do współpracy nad koncertami. Jak ci się z nimi pracowało? - zadała kolejne pytanie czym przyciągnęła moja uwagę. Padły bowiem słowa ‘One Direction’ co w pewien sposób sprowadziło mnie na Ziemię.
-Wspaniale! Każda osoba, która pojawiła się na scenie razem ze mną to czysty talent. Zależało mi na tym by zapraszać osoby nieznane szerszej publiczności, chciałam dać im szansę pokazania się światu, tak jak zauważyłaś ja kiedyś także ją otrzymałam, dlatego chciałam zrobić coś podobnego dla innych.
-Wśród zaproszonych na trasę gości znalazłaś też miejsce dla swojego chłopaka. Złośliwi szybko porównali tą sytuacje do twojego związku z początku kariery, jak odniosłabyś się do oskarżeń, że budowałaś swoją karierę na sławnym chłopaku? - że co? Ona serio o to zapytała? To serio idzie na żywo?
-Jesse to niesamowicie utalentowany chłopak, pełen pasji i fakt, że mogłam go zaprosić do współpracy jest dla mnie niesamowity- powiedziałam i już miałam ochotę udusić tą dziennikarkę i siebie za to, że zgodziłam się na wywiad bez wcześniejszego sprawdzenia pytań. -Część osób z pewnością wie, że Jesse pomagał mi tworzyć płytę więc moim zdaniem zasłużył by znaleźć się na moich koncertach. Oczywiście wiem też, że istnieją porównania tej sytuacji do tej z początków mojej kariery, ale moim zdaniem to dwie zupełne różne sprawy.
-Czy to znaczy, że zgadzasz się z tym, że nie osiągnęłabyś tyle, gdyby nie relacja jaka łączyła cię z Harrym?- zapytała i rozsiadła się wygodniej w swoim fotelu a ja z pewnością mogłam stwierdzić, że w końcu skupiłam się na wywiadzie w stu procentach.
-Jak już wiele razy podkreślałam z pewnością gdyby nie szansa dana mi przez chłopców z One Direction prawdopodobnie nie osiągnęłabym tego wszystkiego- odpowiedziałam i wysiliłam się na najsztuczniejszy uśmiech świata. Spojrzałam w prawo, za kulisy i wzrok Olivii, która tam stała mówił jedno. Ona też chce zabić mnie, siebie i przede wszystkim tą babę za te pytania! Przeważnie przed wywiadem Olivia daje dziennikarzom wskazówki i mówi o co nie powinni pytać. Tym razem tego nie zrobiła. Przeze mnie. -Jednak proszę mi wierzyć pewne rzeczy nie przychodzą od tak. Na pewne rzeczy trzeba zapracować, jak to się mówi wszystko, co piękne i wartościowe rodzi się w bólach i One Direction sprawili, że świat o mnie usłyszał jednak później... Później musiałam nieźle się napocić żeby moje marzenia tak naprawdę zaczęły się urzeczywistniać.
-A może po prostu nie wykorzystałaś wtedy do końca swojej szansy? Nie dokończyłaś wtedy trasy z boysbandem, zwolniłaś swoją ówczesną menadżerkę i na parę miesięcy zniknęłaś z mediów zaszywając się w swoim domu w Polsce. Wtedy wyglądało to taj jakbyś porzuciła nie tylko swojego chłopaka, ale też karierę.
-Myślę, że pewne wydarzenia w życiu nas kształtują, sprawiają, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy. Nic nie dzieje się bez przyczyny i tak, mogłabym teraz zastanawiać się co by było gdyby, ale wtedy to była dla mnie najlepsza opcja- mogę ją udusić? Ile dostanę lat za morderstwo w afekcie? -Nie żałuję, że tak się stało. Pewne rzeczy działy się wtedy dla mnie za szybko, nie radziłam sobie i musiałam odpocząć. I to nie tak, że nagle wszystko porzuciłam. Ja po prostu potrzebowałam się wycofać na jakiś czas. Podjęłam decyzję. Gdy odzyskałam siły musiałam zaczynać w pewnym sensie od nowa, ale to właśnie sprawiło, że teraz czuję się o wiele lepiej, pewniej, czuję, że po prostu do tego dojrzałam. I tak naprawdę wszystko zawdzięczam teraz sobie.
 -Powiedziałaś, że pewne rzeczy szły za szybko.. Przerosła cię nabierająca tępa kariera, czy coraz poważniej wyglądający związek? Tuż przed twoją rezygnacją w prasie aż wrzało od plotek o oświadczynach- kierunek, w którym zmierzał ten wywiad nie podobał mi się ani trochę i miałam ochotę zapytać się czy są przewidziane dla mnie jakieś koła ratunkowe.
-Myślę, że fakt, że praktycznie z dnia na dzień stałam się obiektem takich plotek. Nie byłam na to przygotowana, na presję z jaką musiałam się zmagać. Każdy mój ruch był i jest bacznie obserwowany i tak samo było ze mną i Harrym, wszystkich interesowało to co robimy, gdzie idziemy, jak wyglądamy a ja nie byłam przyzwyczajona do tego, każda plotka wywierała na mnie dodatkową presję i powodowała, że coraz gorzej to wszystko znosiłam.
-Wybacz mi śmiałość, ale mam wątpliwości czy faktycznie chodziło o presję jaka ciążyła na twojej osobie ze strony mediów. Przecież ona wciąż istnieje, im większa sława, tym większa presja, to podstawowa zasada show-biznesu. A jednak zdecydowałaś się wrócić... Wszyscy jednak byli świadomi, że to co działo się przed twoim zniknięciem jest tematem tabu dla dziennikarzy, do czasu... Parę miesięcy temu znów spotkałaś się z Harrym, a potem coraz częściej byliście widywani w tych samych miejscach. Sama przyznaj, że to trochę dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej nigdy nie pojawiałaś się na galach, na których obecne było One Direction. Patrząc na to wszystko z perspektywy czasu trudno uwierzyć, że to przypadek.
-Przyznaję, może to się wydawać nieco dziwne, ale to nie tak jak myślisz. Owszem, to prawda, że im „sławniejszą” osobą jesteś tym większe zainteresowanie wzbudzasz i presja wzrasta. Ale kiedy zaczynałam nie miałam pojęcia jak to naprawdę wygląda, później przekonałam się na własnej skórze jak to jest i przyznaję, nie radziłam sobie z tym najlepiej- totalnie nie wiedziałam co mówić. Spojrzałam kolejny raz na Olivię jakbym liczyła na to, że telepatycznie prześle mi poprawne odpowiedzi. Naprawdę czułam, że podczas tego wywiadu dzielą się one na złe i dobre i z każdą chwilą coraz bardziej bałam się tego co mówię. -Kiedy odpoczywałam w domu, przez te kilka miesięcy dojrzałam do tego, co tak naprawdę się stało i stwierdziłam, że muzyka to coś, co kocham robić w życiu, coś, czym chcę się zajmować. Dlatego wróciłam a moje wcześniejsze doświadczenia pomogły mi w nauczeniu się jak żyć pod presją, bo wiedziałam czego mogę się spodziewać. Jeśli chodzi o to, że nie pojawiałam się na tych samych imprezach, co One Direction to głównie zbieg okoliczności i fakt, że mamy różne grafiki. Teraz są one ustawione nieco podobnie, chodzi mi głównie o trasę po Stanach, koncertowaliśmy w tym samym czasie, dlatego udało nam się kilka razy spotkać, nie tylko z Harrym, ale ze wszystkimi.
-Na samym początku swojej kariery dość szybko zaliczyłaś "upadek", w wywiadzie promującym twój pierwszy singiel przyznałaś, że Harry był wtedy dużym wsparciem. Podniosłaś się, wszystko znów zaczęło nabierać tępa i zniknęłaś. Czy tym razem nie mógł ci pomóc, a może to właśnie on był prawdziwym powodem twojej ucieczki i właśnie dlatego nie widzieliście się tyle czasu?- ŻE CO?! Byłam pewna, że mimo uśmiechu na mojej twarzy widać panikę i złość. Dlaczego ona pyta o takie rzeczy?- Teraz znów jesteście razem widywani, czy twoi fani mogą się obawiać, że znów będziesz przed nim uciekać.. o przepraszam, uciekać przed intensywnym zainteresowaniem mediów?
-Ja... To znaczy...- zaraz wydrapię ci oczy ty głupia dzido- miałam ochotę wykrzyczeć jej w twarz! Kto układał jej te pytania?! Przestałam silić się na ten głupi uśmiech i czułam, że jestem coraz bardziej zdenerwowana. Spojrzałam na osoby siedzące w studio, na kamerzystów, dźwiękowców i tylko i wyłącznie spojrzenie na Olivię spowodowało, że nie wstałam i po prostu nie wyszłam. Ta baba chce jakiejś sensacji a ja jestem coraz bardziej zdesperowana, bo rozważam to żeby jej to dać tylko po to żeby przestała mnie tak katować. -Czasami tak w życiu bywa, ludzie się rozstają. Z różnych powodów. Harry przestał być dla mnie oparciem, nie mógł mi pomóc. Poza tym odeszłam, nie uciekłam- okej uciekłam, ale w życiu ci się do tego nie przyznam ty wścibska babo!- I moi fani nie muszą się obawiać, że znowu odejdę, uodporniłam się na pewne rzeczy i przyzwyczaiłam do tego jak działają media. A jeśli chodzi o Harry'ego to już przeszłość, którą zostawiłam za sobą.
-Mówisz, że uodporniłaś się na wiele rzeczy, ale czy uodporniłaś się na Harry'ego Stylesa? Wasz związek rozpadł się nagle i dość drastycznie, albo oboje jesteście dobrymi aktorami odstawiając przed fotoreporterami naprawdę przekonujące przedstawienie o sielankowej miłości - w co szczerze wątpię - albo musiało wydarzyć się coś, co zmusiło cię do UCIECZKI, pytanie tylko co to było? Co tak naprawdę stało się przed twoją rezygnacją z trasy?
-Ja...- jestem w szoku. Czy ona coś wie? A może wszyscy zawsze chcieli o to pytać, ale nie mogli, bo takie pytania zawsze były zabronione! Czułam jak serce bije mi tak mocno, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Ten palant wyrządził mi naprawdę wiele złego, ale to ja muszę się męczyć odpowiadając na takie pytania! I kiedy zdałam sobie z tego sprawę w mojej głowie pojawił się pomysł. Nagranie jak pali jointa to tylko niewinny psikus z mojej strony. Harry mnie skrzywdził. Tak bardzo mnie zranił i przez ten wywiad znowu wszystko zaczęło mi się przypominać. Nikt nie wie dlaczego się rozstaliśmy, ale może powinni się dowiedzieć. Może powinno mi się przez „przypadek” wymsknąć kilka słów za dużo? Harry to palant bawiący się moimi uczuciami a ja staram się go bronić? On na to nie zasługuje więc koniec z tym. Sam się o to prosił. - Myślę, że uodporniłam się na wiele spraw. Na niektórych ludzi także. Czasami takie uodpornienie to jedyne wyjście. Czasami ucieczka to jedyne wyjście. Oczywiście można też walczyć, ale niekiedy od razu jesteśmy na straconej pozycji, bo pewne sprawy staja się zbyt toksyczne. Niektórzy ludzie są toksyczni i mogą nad tym nie panować, ale przecież nie można żyć w strachu, prawda?
-W strachu? - zapytała i pierwszy raz podczas tego wywiadu to ona wyglądała na zdziwioną.
-Tak, w strachu- powiedziałam i spuściłam wzrok na swoje dłonie.
-Czego mogła się bać Ali Rose, wschodząca gwiazda z prawdziwym talentem i mężczyzną u boku, który dla milionów zdaje się być ideałem? Czego się bałaś, toksycznego świata sław, czy toksycznego związku?
-Toksyczny świat sław jak to ładnie ujęłaś wcale nie musi być toksyczny i widzę to teraz. Jednak czasami to środowisko, jak z resztą każde inne, może być toksyczne jeśli u twojego boku jest ktoś, kto jest toksyczny.
-Ktoś czyli…- postanowiłam iść za ciosem. Chciała mnie sprowokować tymi pytaniami i jej się udało. Proszę bardzo, macie swoją sensację.
-Ktoś, kto cię nie szanuje. Ktoś, komu ufałaś bezgranicznie a on okazał się być tylko pięknym oszustem. Osobą, która od początku nie miała dobrych intencji. Osobą, przez którą jedyne co umiesz to zawodzić wszystkich dookoła. Twoje życie stanie się toksyczne jeśli będziesz robić rzeczy niezgodne z twoją naturą, jeśli będziesz przymykać oko na coś co jest niedopuszczalne, jeśli będziesz usprawiedliwiać to wybuchowych charakterem chociaż żadna kobieta nie powinna usprawiedliwiać takiego zachowania. Właśnie dlatego czasami jedyne co ci pozostaje to ucieczka. I nadzieja, że tym razem ten ktoś da ci uciec- właściwie wyrzuciłam z siebie. Nie wierzyłam, że to powiedziałam. I to na żywo. Ale zrobiłam to pod wpływem chwili.
-Chcesz powiedzieć, że Harry Styles to…- zaczęła, ale kiedy sens moich słów zaczął do mnie docierać zrobiłam coś co jeszcze bardziej wszystkich zaskoczyło.
-Jedyne co chcę teraz powiedzieć to do widzenia- powiedziałam i nie zważając na konsekwencje wstałam i po prostu stamtąd wyszłam. Co zapamiętałam najbardziej z tego całego cyrku? Minę Olivii. Nie wydawała się być na mnie zła, nie była zawiedziona czy smutna. Nie była już nawet zdenerwowana. Jedyne co malowało się na jej twarzy to współczucie.

***

Po tym co zrobiłam chciałam schować się w domu i nie ruszać się z niego przez najbliższy miesiąc. Niestety nie było mi to dane. Moje słowa wzbudziły oczywiście wielką sensację i tylko tyle wiedziałam. Nie powiedziałam niczego wprost, ale wszyscy wiedzieli, że mówiłam o Harrym i oczywiście jak grzyby po deszczu pojawiały się nowe teorie dlaczego się rozstaliśmy. Nie chciałam sprawdzać ile osób po tych słowach odwróciło się ode mnie czy od niego chociaż wnioskując z tego co powiedziała Olivia, Harry miał przerąbane. Chciała powiedzieć więcej, ale naprawdę jedyne co mnie interesowało to jaka jest reakcja managementu. I to okazało się mega zabawne. Liv dowiedziała się, że Harry ma z nimi na pieńku, bo podobno nie zamierza przedłużać z nimi umowy przez to nikt nie próbuje tego tuszować. Podobno cały zespół nie zamierza przedłużać kontraktu. Nie wiedziałam czy to prawda i nie zamierzałam się w to zagłębiać. Jedyne co było dla mnie ważne to, że nie mam problemów i moje zachowanie nie pociągnie za sobą  żadnych poważnych konsekwencji i nie będę musiała niczego odkręcać. Przynajmniej nie w tym sensie. Olivia powiedziała, że część moich fanów wyzywa Harry’ego od najgorszych, ale część jego fanek chce mnie zabić za to co powiedziałam dlatego wiedziałam, że ta moja nagła szczerość nie była do końca trafionym pomysłem. Okej, Harry ucierpiał, ale wiedziałam, że ja też mogłam na tym sporo stracić. Idąc za radą Liv, mimo ogromnej chęci zaszycia się na miesiąc w domu, już na drugi dzień byłam aktywna. Pojechałam na zajęcia i na próbę. Później spotkałam się z Blainem i ćwiczyliśmy nasz wspólny występ. Chłopak poprosił mnie o pomoc, chodziło o projekt na zaliczenie zajęć na uczelni. Żyłam jak gdyby nigdy nic i udawałam, że nic się nie stało. Nawet Niall nie był na mnie zły, powiedziałam mu, że to ta baba mnie podpuściła i samo tak wyszło, że powiedziałam o kilka słów za dużo. Irlandczyk zapewniał mnie, że mam się nie przejmować i cieszył się, że spotkamy się na pokazie. Niesamowicie się cieszyłam, że Horan tam będzie. Po moim przedstawieniu w telewizji to właśnie ten pokaz był moim „pierwszym” publicznym wyjściem i fakt, że obok mnie usiądzie mój przyjaciel dodawała mi otuchy. Dlatego to, co przeżyłam, kiedy się tam już znalazłam i czekałam na Horana to nawet nie zawał. Usiałam na swoim miejscu, czekałam na Cami, która mi towarzyszyła, była moją stylistką i na tego typu imprezy zawsze zabierałam ją ze sobą, wypatrywałam Nialla i wtedy moim oczom ukazał się… ON! Olivia zapewniała mnie, że Harry’ego nie będzie, nadal sprawdzała jego grafik dlatego naprawdę przeżyłam szok, kiedy go zobaczyłam. Gdy podszedł do mnie i usiadł obok mnie, czyli tam gdzie miał siedzieć Niall serce waliło mi tak mocno, że aż zaczęło szumieć mi w uszach.
-Hej- zaczął, bo ja tylko patrzyłam na niego jakby właśnie przywitał się ze mną ufoludek.
-Cześć- nie byłam pewna czy powiedziałam to na głos czy tylko pomyślałam.
-Coś się stało?- zapytał i dziwnie zmarszczył brwi.
-Co?
-Wyglądasz ślicznie, ale poza tym wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha- zignorowałam jego komplement i postanowiłam się ogarnąć. To Harry, przy nim nie mogę okazywać zbyt wiele emocji.
-Gdzie jest Niall?- zapytałam i uniosłam głowę wyżej.
-Nie mógł przyjść, ma problemy… techniczne- zabiję Horana. Albo gorzej! Zetnę mu te jego tlenione kudły i zrobię z nich małe piłeczki golfowe!
-Jakie problemy, rozmawiałam z nim rano i nie mówił, że jednak nie przyjdzie i wyśle zastępstwo- gdyby powiedział ja z pewnością bym się nie pojawiła a zamiast mnie siedziałaby tu Olivia.
-Myślę, że musicie to obgadać między sobą. Niall nie mógł przyjść dlatego jestem ja, musisz to jakoś przeboleć- powiedział i mimo tego, że się uśmiechał widziałam cień smutku w jego oczach.
-Jesteś sam? Gdzie jest Sophie?- zapytałam i uśmiechnęłam się do niego tak sztucznie, że aż mnie zemdliło.
-Musiała już wracać- odpowiedział i po smutku nie było śladu. Chłopak także się uśmiechnął, szeroko i szczerze kiwając przy tym nieco głową. Wydawał się… rozbawiony? I usatysfakcjonowany? Nie zamierzałam tego analizować i przestałam na niego patrzyć.
-Jaka szkoda- nic nie mogłam poradzić na to, że kiedy to powiedziałam w moim głosie było słychać tyle jadu. Ali co ty robisz?! Ogarnij się, bo jeszcze pomyśli, że jesteś zazdrosna!
-Niezły wywiad- powiedział tylko a ja postanowiłam udawać, że mi przykro. Nie chciałam by Harry czegokolwiek się domyślił chociażby tego, że to ja „zhakowałam” komputer Zayna i wszyscy mogą podziwiać film pod tytułem „Harry Styles i jego wspaniały skręt”.
-Harry ja…- zaczęłam i spojrzałam na niego. Starałam się wyglądać na skruszoną i chyba tak wyglądałam, bo Harry wydawał się zdziwiony moją postawą. –Ta baba tak mnie atakowała, pytała o to wszystko i puściły mi nerwy. Nie kontrolowałam tego co mówię, chciałam tylko żeby ona przestała na mnie tak naskakiwać.
-Wiem, widziałem to i nie mam ci tego za złe- powiedział i przysięgam, że moje słowa sprawiły, że spojrzał na mnie tak jak dawniej. -Jak się czujesz? Widziałem jak się ten wywiad zakończył, mocno się zdenerwowałaś.
-Nie gadajmy o tym, okej?- czy my jesteśmy jacyś chorzy psychicznie?!  Jak możemy sobie tak po prostu rozmawiać?! Znowu! I dlaczego w jego głosie słyszę troskę?
-Okej- odpowiedział i położył swoją dłoń na mojej.
-Oszalałeś?- warknęłam strzepując jego dłoń z prędkością światła i dopiero to co zrobił przypomniało mi, że przecież właśnie jesteśmy na celowniku wszystkich obiektywów znajdujących się w pomieszczeniu! Pokaz jeszcze się nie zaczął więc wszystkich interesowało kto na niego przyszedł a Harry i ja byliśmy aktualnie całkiem popularnym tematem do plotek.
-Wybacz, to z przyzwyczajenia- odpowiedział i wydawał się serio zdziwiony, że to zrobił co wkurzyło mnie jeszcze bardziej.
-Radzę ci żebyś się odzwyczaił. Poza tym podobno ruszyłeś dalej- przypomniałam mu i na moment, dosłownie ułamek sekundy zatonęłam w jego oczach. Zawsze były piękne. Właściwie to one podobały mi się w nim najbardziej.
-Bo ruszyłem- ja też. I mimo tego wciąż mam ochotę odgarnąć ci ten pieprzony kosmyk twoich pieprzonych włosów z twojego pieprzonego czoła.
-Twoja nowa dziewczyna z pewnością nie chce oglądać jak jej chłopak trzyma za rękę inną.
-Sophie to moja przyjaciółka, nie dziewczyna- poprawił mnie a ja się zaśmiałam, bo rzeczywiście tak mi ją przedstawił. I wtedy przypomniał mi się ktoś kogo wyparłam z pamięci prawie dwa lata temu. D. Nie wiedziałam dlaczego zobaczyłam przed oczami pewną wiadomość, właściwie przypomniał mi się nawet moment kiedy ją odczytałam. Pamiętałam, że później pokłóciłam się z Harrym.
-Przyjaciółka? Może taka… z korzyściami?- zapytałam nie mogąc oprzeć się pokusie.
-Słucham?
-Czym w ogóle ona się zajmuje?- byłam wredna i tak naprawdę wcale nie sprawiało mi to wielkiej satysfakcji, ale to on mnie nakręcał. Bo nie reagował tak jak chciałam. Miało mu być przykro a on wydawał się tylko zdeterminowany i taki… totalnie pochłonięty tym, że rozmawiamy. Patrzył na mnie jakbym była najbardziej fascynującą osobą na świecie. Idiota. Nie wiedziałam kim dokładnie była dla niego ta cała Sophie, ale u Nialla wyglądało to tak jakby naprawdę ze sobą kręcili. Skąd mogłam wiedzieć kiedy to co robi jest szczere? Kiedy gra? I w co w ogóle gra? Wystarczyło, że jej nie było przy nim a on zachowuje się tak jakby ona nie istniała. I to było złe. On nie powinien się tak zachowywać. Jak ze mną był to też tak się zachowywał gdy nie widziałam?
-Nie bądź ignorantką Ali, dobrze wiesz, że śpiewa- okej, dobrze wiedziałam, że śpiewa bo słyszałam jak o tym mówiła na urodzinach Nialla.
-No tak, rzeczywiście, śpiewa. To może faktycznie nie ona jest korzyścią… Znasz pewnie jej menadżera- właśnie zamierzałam mu mega pocisnąć, ale ten oszołom miał szczęście. Podszedł do nas fotograf, a po chwili następny i następny i uratowali go przed moim chamskim komentarzem. Poza tym, że robili miliony zdjęć, zadawali też różne pytania, wszystkie nawiązujące jakoś do wywiadu, którego udzieliłam i relacji jaka nas łączy. Ja się nie odzywałam tylko starałam się wyglądać w miarę naturalnie, choć nie siliłam się na uśmiech a Harry tylko życzył im wszystkim miłego dnia i tak jak ja przez kilkanaście sekund siedział w bezruchu. Dzięki Bogu później ochroniarz Harry’ego ich wygonił a brunet obiecał kilka wywiadów po pokazie. Nie zamierzałam prowadzić z nim dłużej tej głupiej konwersacji dlatego udałam, że robię coś ważnego w telefonie a kiedy Cami przyszła to z nią zaczęłam rozmawiać. I dopiero wtedy olśniło mnie, że przecież nie muszę koło niego siedzieć. Poprosiłam kobietę by zamieniła się ze mną miejscami. Zaczęłam się nawet zastanawiać jakim cudem wcześniej nie wpadłam na ten genialny pomysł. Co prawda cała ta zamiana miejsc była już po tym jak i tak zrobili na pełno fotek, ale stwierdziłam, że przynajmniej podczas pokazu nie będę musiała siedzieć koło niego. Zanim w ogóle zdążyłam się porządnie rozsiąść na krześle Harry wstał, podszedł do kobiety, która siedziała obok mnie z notesem w dłoni i zapytał czy może się przesiąść na jego miejsce. Blondynka zgodziła się od razu a ten dupek usiadł obok mnie. ZNOWU.
-Możesz mi powiedzieć o co ci człowieku chodzi?- zapytałam ostro.
-Ali ostatnio sporo namieszałaś, po co mieszać jeszcze więcej? Zrobili nam już zdjęcia i zrobią ich więcej, po co dawać im kolejny powód do plotek?
-To ty mieszasz, nie wiem co powie twoja dziewczyna kiedy te zdjęcia zobaczy. Mój chłopak z pewnością nie będzie zadowolony gdy będzie je oglądał.
-Sophie to moja nie moja dziewczyna tylko moja…- zaczął a ja mu przerwałam.
-Przyjaciółka. No tak. Ale wracając do mnie. Jak myślisz co pomyślą wszyscy, którzy widzieli mój wywiad a teraz zobaczą, że jestem z tobą tutaj? Ja obstawiam, że albo wezmą mnie za oszustkę, która cię oczernia bezpodstawnie albo pomyślą, że jestem po prostu chora psychicznie, że jestem jakaś bipolarna- dlaczego to wszystko jest tak cholernie skomplikowane? Gdybyśmy byli zwykłymi ludźmi nie musiałabym się martwić tym co pomyślą inni. A ja ciągle musiałam wszystko analizować. Co zrobić? Jak się ubrać? Co powiedzieć? Musiałam się uśmiechać, kiedy byłam smutna i być spokojna, kiedy w głębi szalałam z emocji. W mojej głowie pojawiało się milion myśli na minutę i wszystkie dotyczyły tego, co sobie ludzie pomyślą. Mówię jedno, robię drugie. Ale to nie ja jestem bipolarna. To Harry! To on raz przychodzi na imprezę z dziewczyną a później udaje jakby zapomniał o jej istnieniu łapiąc mnie za rękę!
-Nikt tak nie pomyśli.
-Oczywiście, że pomyślą, pojawi się milion nowych teorii, ale wiesz co?- zapytałam i pochyliłam się nieco w jego kierunku. Chłopak zrobił dokładnie to samo i nagle jakimś cudem nasze twarze dzieliło tylko kilkanaście centymetrów. Jego zapach był jeszcze bardziej intensywny niż zwykle i działał na mnie jeszcze mocniej. Dlaczego on musiał tak pięknie pachnieć?  
-Co?- zapytał cicho a jego głos stał się tak głęboki i zachrypnięty, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Boże, on wciąż działa na mnie tak samo, jakby nigdy nic się nie zmieniło.
-Nie obchodzi mnie to- wyszeptałam i dosłownie czułam jak coś mnie do niego przyciąga. Harry był jedynym człowiekiem na Ziemi, który wzbudzał we mnie tak wiele sprzecznych emocji w jednej chwili. Miałam ochotę go zabić i pocałować i tylko fakt, że nagle światło zgasło sprawił, że nie skusiłam się na żadną z tych opcji. Odsunęłam się od niego i skupiłam na tym co dzieje się wokół nas. Rozpoczęcie pokazu. Pomieszczenie poza ciemnością wypełniła też muzyka. Kilka sekund później światła rozbłysły a ja zamiast skupić się na tym co przede mną myślałam po co on tu przylazł. Na pewno Niall maczał w tym palce. Horan już od dłuższego czasu wydaje się spiskować przeciwko mnie i postanowiłam mu powiedzieć wprost, że nie chcę tego typu akcji. Ignorując siedzącego obok mnie bruneta doszłam do wniosku, że pojawił się tam przez ten mój głupi wywiad. Liv powiedziała, że jego wizerunek nieco na tym ucierpiał i to z pewnością był powód. Chciał by media pokazały, że się spotykamy. Skoro to robimy to chyba nie może być między nami źle, prawda? Gdyby Harry ją skrzywdził nie wyszliby razem. Chciał zamalować rysę i właśnie to robił. I kiedy myślałam, że już gorzej być nie może okazało się, że jednak może kiedy na wybiegu pojawiła się Chloe. Jego była, wredna dziewczyna, która za mną nie przepadała. Nie cierpiała mnie i nie ukrywała tego chociażby wylewając kiedyś na mnie drinka czy obrażając publicznie w restauracji.
-Spójrz, kolejna twoja była- powiedziałam nie mogąc się opanować.
-Mimo twojego wrogiego nastawienia powiem ci coś- zaczął a ja na niego spojrzałam. –Ona wciąż do mnie pisze.
-I mówisz mi to bo oczekujesz, że zacznę ci bić brawo, że masz takie powodzenie? Wow, dwie dziewczyny starają się o twoje względy. Co za wyczyn- tak naprawdę ta informacja szczerze mnie zdziwiła. Czy ta dziewczyna nie ma jeszcze dość?
-Nie. Mówię ci to, w sumie nie wiem dlaczego ci to mówię- powiedział a ja wywróciłam oczami. –Spokojnie, nie musisz być o nią zazdrosna.
-Że co?!                                                                                   
-Ali ciszej- upomniała mnie Cami a ja zorientowałam się, że powiedziałam to o wiele za głośno. Kiedy spojrzałam na wybieg zauważyłam, że blondynka, mimo, że nie powinna, spojrzała na nas.
-Harry wiem, że przylazłeś tutaj tylko dlatego, że chcesz pokazać, że tak naprawdę nasze relacje są w dobrym stanie, wiem, że chcesz ocieplić wizerunek i wiem też, że Niall ci w tym pomaga dlatego nie powiedział, że to ty przyjdziesz tutaj, bo wiedział, że wtedy ja bym nie przyszła. Wiem, że to, że tutaj jesteś i siedzisz koło mnie ci się po prostu opłaca, ale mi nie. Mi się to nie opłaca, nie podoba i naprawdę nie chcę żebyś tu był więc skoro już jesteś to siedź cicho i ciesz się tym, że masz te swoje zdjęcia. Niallowi przekaż żeby więcej do mnie nie dzwonił, nie pisał, żeby po prostu się do mnie nie odzywał, bo jestem na niego zła. Właściwie to wściekła i nie wiem czy mi kiedykolwiek przejdzie- okej, trochę dramatyzowałam i podkołowywałam to wszystko, ale Niall serio nie powinien się w to mieszać. Powinien mi powiedzieć a nie ustawia wszystko bez mojej wiedzy i zgody.
-Ale Niall…
-Dobra Harry, ta rozmowa i tak nie ma sensu. Wytrwajmy do końca i tyle.
-Okej- powiedział tylko i spuścił wzrok na swoje dłonie. Musiałam przyznać, że wyglądał na nieco dotkniętego moimi słowami. Odwróciłam głowę i udawałam, że oglądam pokaz i z całych sił starałam się ignorować to, że widziałam, że po minucie patrzenia na ręce a później w telefon, zaczął patrzeć na mnie. Nie odrywał ode mnie wzroku aż do samego końca. Miałam wrażenie, że ten pokaz trwał wieczność, dlatego kiedy się skończył byłam po prostu szczęśliwa, że mogę już iść. Moja relacja z Harrym stawała się coraz dziwniejsza i naprawdę nie umiałam przewidzieć własnego zachowania w jego obecności dlatego tym bardziej nie potrafiłam rozszyfrować jego. Sama nie wiedziałam kiedy ja gram więc tym bardziej nie wiedziałam kiedy gra on. I kiedy już prawie udało mi się wyjść bez słowa pożegnania Harry mnie dogonił. Stanął obok mnie, pochylił się nade mną i sprawił, że poczułam to czego nie czułam nawet jak Jesse mnie całował i dotykał. Poczułam to coś. Coś co chyba było zarezerwowane dla Harry’ego.
-Naprawdę ślicznie dzisiaj wyglądasz- wyszeptał powoli sprawiając, że moje serce zaczęło bić jak oszalałe.  

***

-Twój najlepszy przyjaciel nie przekazał ci tego co mu powiedziałam?- zapytałam chamsko otwierając Niallowi Zdrajcy Horanowi drzwi.
-Przekazał, powiedział, że mam się do ciebie już nigdy w życiu nie odzywać- odpowiedział włażąc bez zaproszenia do środka.
-To czego nie zrozumiałeś?
-Ali nie gniewaj się, zaraz ci wszystko wyjaśnię tylko…
-Nie ma wyjaśnię! Wyszłam przez ciebie na debila!- wrzasnęłam, ale na nim nie robiło to wrażenia. On był cały podekscytowany.
-Przepraszam, miałem problemy natury gastrologicznej, zjadłem chyba coś nieświeżego.
-Mogłeś zadzwonić i uprzedzić, że przyjdzie Harry.
-Ale to się stało tak nagle. Wiesz jak to mówią, miłość i…
-Dobra nie piernicz mi tu tylko ja doskonale wiem, że chciałeś temu kłamcy pomóc. Ale wiesz co przez ciebie to ja wyszłam na głupka. Znowu zrobili nam zdjęcia i wiesz co Jesse znowu się na mnie obrazi!
-No właśnie Jesse. Ali ty wiesz po co on w ogóle poleciał do tego Londynu?- zapytał olewając to co miałam mu do powiedzenia.
-Ale Niall my nie rozmawiamy teraz o Jessem tylko o tym, że mnie zdradziłeś!
-Wiesz po co tam poleciał?- zapytał znowu a ja miałam ochotę znokautować go tak jak zrobiłam to niedawno. Oczywiście, że wiedziałam po co Jesse poleciał do Londynu. Poznać nowego menadżera. Co prawda miał już jednego, ale ten facet się nie sprawdził i „menadżerował” naprawdę krótko, bo nie mógł się z moim chłopakiem dogadać. Chciał żeby Jesse schudł chociaż nie był gruby, stwierdził, że powinien ubierać się inaczej, chociaż ubierał się normalnie.
-Tak wiem. To mój chłopak, wiem takie rzeczy- odpowiedziałam bo stwierdziłam, że moje wrzaski i tak nie robią na nim wrażenia.
-Czyli wiesz, ze ma nowego menażera?- zapytał a ja jeszcze bardziej nie wiedziałam o co mu chodzi.
-No tak, wiem- westchnęłam.
-Ale nie wiesz kto to jest- stwierdził poważnie.
-Nie wiem, ale Jesse przyleci z nim jutro więc go poznam.
-Ją- poprawił mnie i spojrzał tak, że sama nie wiedziałam co chce mi przekazać. –Poznasz ją.
-Okej, poznam ją.
-Naprawdę nie masz pojęcia kto to jest!- powiedział i podszedł do mnie bliżej.
-Nie wiem, Jesse mówił, że to niespodzianka- wyjaśniłam skołowana.
-Ali to Jess. Jego nowym menadżerem jest Jessica Smith.




Hej!
Jestem z siebie dumna bo tak szybko dodałam XD
Na samym początku chcę podziękować Adzie za to, że pomogła mi napisać wywiad Ali wcielając się w rolę wścibskiej dziennikarki, tak więc za te wszystkie okropne pytania możecie dziękować właśnie Adzie XD Dzięęęęękuuuujęęęę, jesteś najlepsza! Kocham Cię <3
Idąc dalej, ale z tego Nialla podstępny drań, no nie? :D
Dla przypomnienia Jess to była menadżerka Ali. To ta co się przespała z Herim XD
Na koniec chcę tutaj wstawić filmik, który idealnie odzwierciedla jak było między Ali i Jessem do momentu kiedy w jej życiu znowu pojawił się Harry (serio, kocham ten filmik XD) Filmik Oczywiście video to nie jest zrobione przeze mnie i dotyczy postaci z Glee, Rachel (którą gra Lea Michele czyli nasza Ali) i Jesse'ego (którego gra Jonathan Groff czyli nasz Jesse).
Jak zwykle przepraszam za błędy!
Następny rozdział pojawi się tak za około dwa tygodnie, może szybciej :D
To chyba wszystko!
Do następnego!

PS I love youuuu all! <3

środa, 17 lutego 2016

Rozdział 13




Byłam sfrustrowana. Zła. Zdenerwowana. Zdezorientowana. Zagubiona. Wkurzona. Moje emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najpierw przeżyłam rozmowę z Harrym, później awanturę, którą urządził Jesse. Zakończył ją całkiem dramatycznie, bo kiedy przestał na mnie wrzeszczeć za to, że zniknęłam na imprezie, wyszedł akcentując swoją złość na mnie porządnym trzaśnięciem drzwiami. Wyszedł a ja zostałam sama z tym wszystkim. Nie mogłam spać całą noc a gdy zaczęło świtać najpierw wydzwaniałam do mojego chłopaka, który olał mnie i wyłączył swój telefon a później cały dzień nie umiałam się skupić na czymkolwiek. Harry namieszał mi w głowie a Jesse obraził się tak poważnie, że nie miałam pojęcia czy jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwie. Byłam tak bardzo wkurzona a najgorsze było w tym wszystkim to, że nie wiedziałam na kogo. Na siebie? A może na Harry’ego? Kiedy go nie było moje życie było poukładane i spokojne. Wszystko działo się w odpowiednim tempie, miałam chłopaka, z którym nigdy się nie kłóciłam, nie bałam się żadnych sensacji czy plotek, których byłam główną bohaterką. Wystarczyło, że Harry znowu pojawił się w moim życiu by stało się ono totalnie nieprzewidywalne i pełne negatywnych emocji. I to właśnie te negatywne emocje musiałam z siebie wyrzucić. Męczyłam się z nimi odkąd wpadłam na Harry’ego w Nowym Jorku i narastały one we mnie osiągając apogeum właśnie na imprezie u Jona. Dlatego niecałe dwadzieścia cztery godziny później jechałam do Cassandry. Musiałam to wszystko jakoś rozładować, musiałam dostać porządnego kopa w tyłek inaczej czułam, że eksploduję. Wydawało mi się, że tylko Cassie jest w stanie dać mi taki wycisk, że nie będę miała siły nawet myśleć. Musiałam się wyżyć. Dlatego zadziałam pod wpływem impulsu. Nie zadzwoniłam nawet wcześniej żeby się umówić. Wiedziałam, że Cassandra będzie w studio, bo o dwudziestej ma ostatnie zajęcia i liczyłam na to, że jeśli nie pozwoli mi zostać i wywali mnie od razu to umówię się chociaż na dzień następny. Zjawiłam się na miejscu kiedy było siedem minut po dwudziestej. Gdy weszłam do budynku od razu skierowałam się we właściwe miejsce. Widziałam, że na sali świeci się światło dlatego od razu założyłam, że trwają zajęcia. Kiedy łapałam za klamkę nie liczyłam, że na powitanie Cassie choćby się uśmiechnie, wiedziałam, że powie coś w stylu, że nie ma czasu, że myślę, że jestem jakaś bardziej uprzywilejowana i co w ogóle sobie wyobrażam przychodząc bez zapowiedzi, ale z pewnością nie spodziewałam się, że kiedy wejdę do środka zobaczę to co zobaczę!
-O mój Boże- usłyszałam i po sekundzie zdałam sobie sprawę z tego, że te słowa padły z moich ust. Ale jak inaczej miałam zareagować, kiedy zobaczyłam Cassie i Brody’ego całujących się tak, że myślałam, że się tam zaraz zjedzą! W dodatku on był już bez koszulki, stał pomiędzy jej nogami… Okej, to było za dużo. Momentalnie zaczęłam się wycofywać, ale wtedy usłyszałam jej głos. I chyba dopiero to przypomniało mi, że w sumie Cassandra July wciąż mnie przeraża. Przez myśl przemknęło mi nawet, że za jakieś pięć sekund zginę. Bo przecież ona mnie zabije!
-Stój!- głos blondynki powstrzymał mnie przed ucieknięciem stamtąd.
-Mogę przyjść kiedyś tam- powiedziałam cicho i zabrałam się w sobie by się odwrócić i na nich spojrzeć.
-Brody idź już- umrę. Na bank umrę. W ogóle co to ma być?! Co to wszystko jest?! Co dzień czeka na mnie inna „niespodzianka”! Nie mogę mieć choćby jednego dnia spokojnego?
-Nie to ja pójdę- powiedziałam, ale nie odważyłam się spojrzeć jej w oczy. Zamiast tego patrzyłam na chłopaka, który w pośpiechu zabierał swoja bluzkę, wodę i torbę.
-Zadzwoń- wyszeptał tylko kiedy mnie mijał i spojrzał mi w oczy tak, że nagle zachciało mi się śmiać. Przyłapałam ich. I to w sumie wiele mi rozjaśniło. To dlatego Cassie nigdy na niego nie krzyczała i zawsze mógł sobie pozwolić na więcej niż reszta. Właściwie zaczęłam się zastanawiać jak ja wcześniej mogłam się nie domyślić, że coś między nimi jest.
-Nie będę cię błagać na kolanach żebyś nie poszła z tym do dziekana czy kogokolwiek nade mną- zaczęła kobieta jak zwykle patrząc na mnie z góry. Ale tym razem to ja miałam przecież przewagę. Cassie była nauczycielką a Brody był studentem i to co ich łączyło było tak jakby… zakazane.
-Nie wydam was- przerwałam jej i spojrzałam na nią w sposób w jaki nigdy na nią nie patrzyłam. Ona jest człowiekiem i też ma uczucia. Wow!
-Serio?- zapytała zaskoczona a ja doszłam do wniosku, że jednak nie muszę się bać o swoje życie.
-To wasze sprawy, jesteście dorośli i mi nic do tego. Co prawda to nie do końca… poprawne, bo wiadomo, że nie powinniście, ale jesteście pełnoletni i ja nie będę na nikogo donosić- właściwie stwierdziłam, że nie zrobię tego głównie ze względu na chłopaka. Lubiłam Brody’ego i nie chciałam by miał jakiś kłopoty. No i Cassie też nauczyłam się lubić choć „lubić” to nieco za duże słowo. –Radzę wam tylko być nieco bardziej ostrożnym. Każdy mógł tutaj wejść.
-Nigdy w życiu nie sądziłam, że to powiem, ale… Boże nie wierzę, że to mówię… Dziękuję- wydusiła w końcu z siebie a ja wywróciłam oczami.
-Serio aż tak mnie nie cierpisz?- zapytałam i usiadłam na ławce pod ścianą.
-Nie- przyznała po chwili namysłu i usiadła obok mnie. –To nie tak, że cię nie cierpię. Ja po prostu coś w tobie zobaczyłam. I musiałam to coś wyciągnąć. Chciałam cię nauczyć jak walczyć, o siebie, o swoje zdanie. Jak walczyć i się nie poddawać. Wiedziałam, że to w tobie jest, ale chciałam to wyciągnąć po swojemu. Jesteś twarda, wiedziałam, że dasz sobie radę - zamurowało mnie. Totalnie mnie zamurowało.
-Chyba się wzruszyłam- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko przez co tym razem to ona wywróciła oczami.
-Wiedziałam, że będę tego żałować- nic nie mogłam poradzić, że widząc wyraz jej twarzy wybuchłam gromkim śmiechem. –Właściwie po co tu przyszłaś?- zapytała chcąc zmienić temat najszybciej jak się da.
-Myślałam, że o dwudziestej masz ostatnie zajęcia i liczyłam na to, że wizja znęcania się nade mną sprawi, że pozwolisz mi zostać.
-Ali wciąż są wakacje, nie mam zajęć tak często jak w roku akademickim- powiedziała a ja walnęłam się dłonią w czoło. Miałam aż tak zamroczony umysł żeby nie ogarnąć czegoś tak oczywistego?
-Totalnie o tym zapomniałam- przyznałam i pierwszy raz w życiu nie czułam się wkurzona, że Cassie patrzy na mnie jak na idiotkę.
-Jutro możesz przyjść, zajęcia są na ósmą rano, będzie kilka osób, które tańczyły na twoim koncercie- powiedziała nie komentując mojego głupiego zachowania. Cóż, nakrycie Cassandry July na gorącym uczynku to najlepsze co mnie spotkało od dawna.
-To świetnie, naprawdę.
-Nie to, że cię chwalę czy coś, bo nie, nie chwalę cię, ale muszę przyznać, że na koncercie nie było tragedii. Oczywiście było sporo mankamentów, wciąż masz problemy z koordynacją i głos w niektórych momentach za bardzo ci drżał jednak kondycyjnie nawet dawałaś radę.
-Na koncercie? Zaraz, byłaś na moim koncercie?- zapytałam zdumiona.
-Niestety tak- powiedziała wzdychając głośno.
-Kiedy?
-Tutaj, w Nowym Jorku- odpowiedziała a ja zaczęłam zastanawiać się po co przyszła na mój koncert, w dodatku nic mi o tym nie mówiąc. Ale, mimo że mój mózg miał ostatnio problemy z logicznym myśleniem tym razem poprawnie i przede wszystkim szybko połączył fakty. Nie przyszła tam dla mnie tylko dla niego. Trzy ostatnie koncerty w USA odbywały się w Nowym Jorku i moim gościem specjalnym był Brody. To on był powodem. To dlatego Cassie była na koncercie.
-Nie przyszłaś tam żeby słuchać i oglądać mnie. Przyszłaś tam dla niego, prawda?
-Przyszłam tam przez niego. Zmusił mnie, przez niego zmarnowałam dwie godziny życia.
-Przestań, obie znamy prawdę- powiedziałam a ona milczała. Nigdy nie sądziłam, że będę rozmawiać z Cassandrą na luzie. Normalnie. Bez stresu. Jak kobieta z kobietą. Cóż, w trakcie naszej rozmowy zobaczyłam pustą butelkę po winie i dwa kieliszki w kącie sali, więc kobieta z pewnością nie myślała w stu procentach trzeźwo, ale liczył się fakt. Nie chciała mnie zamordować i była nawet miła. Siedziałyśmy tak chwilę w milczeniu i oczywiście ja musiałam zacząć to wszystko analizować. Jakim uczuciem darzyła się ta dwójka? Było to coś więcej niż zwykły romans? Kochali się czy czuli po prostu fizyczny pociąg? Ona była piękna on był cholernie przystojny, więc to, że podobali się sobie nawzajem było zupełnie logiczne. Ale czy jakiś głupi pociąg seksualny byłby dla niej ważniejszy niż praca? Cassandra była przecież jedną z najlepszych nauczycielek tańca na Broadwayu, była znana w tym środowisku, naprawdę była autorytetem. Zaryzykowałaby karierę dla niego gdyby nie czuła do niego czegoś więcej? –Mogę cię o coś zapytać?
-Skoro musisz.
-Nie boisz się, że to co jest między tobą i Brodym się wyda?
-Nie- odpowiedziała po chwili namysłu.
-Nie boisz się skandalu?
-Nie- powiedziała stanowczo.
-Możesz dużo stracić… - zasugerowałam.
-Wiem.
-Nie boisz się, że to co robicie jest tak jakby złe?- myślałam, że moje gadanie ją zirytuje, ale ku mojemu szczeremu zdumieniu, blondynka nie wyglądała na poirytowaną.
-Nie odbieram tak tego.
-Ale w oczach innych to jest złe- powiedziałam i nagle w mojej głowie pojawił się Harry. Usłyszałam wszystkie jego słowa i naszła mnie pewna myśl. Co jeśli to co powiedział mi zeszłego wieczora to prawda? Co jeśli powiedziałabym mu, że wciąż mi na nim zależy? Co jeśli nagle rozstałabym się z Jessem? I najważniejsze co jeśli pokrętny los sprawiłby, że Harry i ja znowu bylibyśmy sobie bliscy? Co jeśli byśmy do siebie wrócili? Co powiedzieliby wtedy ludzie? Co pomyślałaby moja mama, Zuza i wszyscy inni? Oczywiście to było tylko moje głupie i totalnie bezsensowne myślenie. Sama nie rozumiałam dlaczego takie coś przyszło mi do głowy. Bo przecież nie chciałam wrócić do Harry’ego. -Myślisz, że czasami to co może wydawać się złe może okazać się dobre?
-Myślę, że ludziom nic do tego z kim jestem i co z nim robię, to po pierwsze a po drugie niektórzy są warci ryzyka. Szczęście jest tego warte.
-A co jeśli nie ufałabyś tej osobie? Zaryzykowałabyś? – nigdy nie sądziłam, że Cassandra może być w związku, nie umiałam wyobrazić sobie jej zakochanej, ale kiedy odkryłam, że ta kobieta ma jednak serce i jest w całkiem skomplikowanej relacji z Brodym stwierdziłam, że już nigdy nie spojrzę na nią tak jak wcześniej. Ta kobieta była dla mnie cyborgiem, złośliwym, sukowatym cyborgiem lubiącym znęcać się nade mną jednak po tym co zobaczyłam i usłyszałam tego wieczora zmieniła się w osobę, która ma uczucia i tak naprawdę nie różni się ode mnie jakoś bardzo.
-Ali wiem, że nie rozmawiamy teraz o mnie. Chodzi o ciebie, prawda? – zapytała i śmiesznie poruszyła brwiami. Cóż, z pewnością w innej sytuacji nigdy bym z nią o tym nie gadała, ale wiedziałam, że po pierwsze jej i tak nie odchodzi to co powiem a po drugie wiem, że nie wykorzysta niczego przeciwko mnie. Nie to, że nagle mnie polubiła, po prostu nic nikomu nie powie, bo mam na nią haka. Ona się nie wygada, bo nie chce żeby wszyscy dowiedzieli się, że ma romans ze studentem.
-Chodzi o to, że... Sama nie wiem jak to ująć. Ktoś mi namieszał w głowie, powiedział coś… I zrobił. Dał do zrozumienia, że wciąż o mnie myśli, pomimo czasu… A ja nie wiem czy to co robi jest szczere, czy w ogóle go stać na szczerość, bo kiedyś jedyne co potrafił robić to kłamać, oszukiwać i mataczyć. On nie jest wart nawet tego, że w ogóle teraz o nim rozmawiamy.
- Nie jest wart a mimo tego o nim mówisz, w dodatku mi. Czujesz coś czego nie chcesz i to cię wkurza i irytuje dlatego jesteś aż tak zdesperowana żeby mi o tym powiedzieć.
-To nie tak.
-To właśnie tak. I wiem też, że oczekujesz ode mnie rady, której nie mam. To twoje życie i ty w nim decydujesz, ale jeśli już mogę coś powiedzieć to powiem tylko tyle, że czasami ryzyko się opłaca. Czasami warto ryzykować. Czy gdybyś kiedyś nie zaryzykowała rozmawiałabyś teraz ze mną? Jeśli cię tak bardzo skrzywdził to albo weź daj sobie spokój albo weź potraktuj go tak jak on ciebie. Ale jeśli wciąż coś czujesz, jeśli uważasz, że tylko przy nim czujesz to coś… Dla niektórych warto ryzykować, uwierz mi. Poza tym, czy bad boy to nie jest nasz ulubiony typ faceta?

***

Jeśli po rozmowie z Cassie myślałam, że nasze relacje ulegną jakiejś znacznej zmianie to kobieta na drugi dzień jasno dała mi do zrozumienia, że nic z tego. Przynajmniej na zajęciach. Zjechała mnie równo, kazała tańczyć i śpiewać otwierający numer z musicalu „Chicago”, bo tak właściwie to miałam przygotować na zajęcia po powrocie z trasy i oczywiście stwierdziła, że jestem straszna a mój taniec wypala jej oczy. Nie wzięłam sobie jednak jej słów do serca, wzięłam sobie do serca to co mówiła wcześniej. Ryzyko. Czy Harry był wart podjęcia ryzyka? Nie. Nie wiem. Może. Nie. Z pewnością nie. A jednak myślałam o nim non stop, myślałam o tym co mówił, robił. Na dodatek śnił mi się co noc. Mój umysł był przeciążony myśleniem o nim i ciągłą wewnętrzną bitwą jaką toczyłam. Nienawidziłam go – to było pewne. Naprawdę go nienawidziłam. Kochałam go, wciąż – to też było pewne. Poza tym nic więcej pewne nie było i to mnie właśnie wkurzało najbardziej. Ja sama siebie wkurzałam najbardziej. Ryzyko. Jakie ja mogłam podjąć ryzyko? Przecież już nigdy w życiu Harry’emu nie zaufam a zaufanie to podstawa każdej relacji. Nigdy w życiu nie zaufam Harry’emu Stylesowi więc dlaczego myślę co by było gdybym pozwoliła mu się wtedy pocałować? Gdybym się otworzyła? I z tymi pytaniami i wewnętrznymi rozterkami tkwiłam aż do urodzin Horana. Niall organizował imprezę z tej okazji. Imprezę, na którą szłam sama, bo Jesse nie został zaproszony. Obaj pokłócili się kiedy Jesse darł się na mnie za to że zniknęłam na imprezie razem z Harrym a Niall był przy tym i postanowił się w to wtrącić, zaczął mnie bronić choć wiedział, że Jesse ma prawo być wkurzony. Wiedział a i tak interweniował i obaj pokłócili się na tyle, że Niall zaznaczył mi, że mam przyjść na imprezę sama. Oczywiście przez to znowu pokłóciłam się z moim chłopakiem i chyba wszyscy wokół zauważyli, że nasz związek przechodzi kryzys, widywaliśmy się rzadko głównie dlatego, że brunet był na mnie obrażony a kiedy już się widzieliśmy nasze spotkania kończyły się kłótnią. Mogłam odpuścić sobie przyjęcia urodzinowe Nialla i spędzić czas z Jessem, ale ja wybrałam imprezę. Głównie z jednego,  wytatuowanego powodu. Ubrałam się w najlepszą sukienkę, na nogi ubrałam najpiękniejsze szpilki jakie miałam. Pół dnia spędziłam na szykowaniu się, układaniu włosów, malowaniu paznokci. Musiałam wyglądać perfekcyjnie. Chciałam wyglądać pięknie dla jednej osoby i nic nie mogłam poradzić na to, że kiedy jechałam na miejsce czułam podekscytowanie. Słowa Cassie dodatkowo plątały mi myśli a w głowie miałam tylko jedno słowo. Ryzyko. I kiedy już dotarłam na miejsce, kiedy weszłam do środka i kiedy zobaczyłam jego miałam ochotę uderzyć się pięścią w twarz. Przez ponad dwa tygodnie myślałam tylko o Harrym, o tym co by było gdyby… gdyby nie kłamał, gdybyśmy się nie rozstali, gdybym mu wybaczyła, gdybym do niego wróciła, gdybym zaryzykowała. Przestałam się nawet oszukiwać i chociaż sama przed sobą nie kryłam tego, że nie mogę się doczekać kiedy znowu go spotkam. Zastanawiałam się co mu powiem, ale najbardziej ciekawiło mnie to co on mi powie. I miałam ochotę uderzyć siebie samą za to głupie i jakże naiwne myślenie. Kiedy weszłam do środka okazało się, że Harry nie jest sam. U jego boku była dziewczyna. Nie miałam pojęcia kim jest, ale szybko się dowiedziałam , bo zaraz po tym jak wręczyłam Niallowi prezent Harry z uśmiechem na twarzy, trzymając ją za rękę podszedł do mnie natychmiast i mi ją przedstawił jako swoją bliską przyjaciółkę. Oczywiście nie zamierzałam pokazać tego jak źle się poczułam z tym, że ten pieprzony dupek znowu mnie oszukał i obdarzyłam dziewczynę najpiękniejszym uśmiechem na jaki było mnie stać i podałam jej rękę mówiąc „miło cię poznać”. Przez następne pół godziny Harry w ogóle nie zwracał na mnie uwagi zabawiając swoją towarzyszkę, po tych trzydziestu minutach kiedy Sophia poszła przypudrować nosek dosiadł się do mnie i powiedział tylko, że wziął do serca to co mu powiedziałam i stwierdził, że w końcu otworzyłam mu oczy i postanowił ruszyć dalej tak samo jak ja. Mimo okropnego bólu dosłownie w całym ciele uśmiechnęłam się do niego i jak to miałam w zwyczaju uniosłam głowę wyżej. Harry także się do mnie uśmiechnął i wstał po czym zniknął gdzieś a gdy się pojawił w ramionach trzymał brunetkę. Byłam zazdrosna. Oczywiście, że tak. Ale poza tym byłam wściekła. Głównie na siebie. Nie miałam zielonego pojęcia kim jest dziewczyna, którą obejmował siedząc na wprost mnie, ale wiedziałam, że nie ważne w co on gra to ja wygram. I moje serce nie powinno mieć żadnego prawa głosu. Świadomość tego, że wystroiłam się dla niego, że jechałam tam z nadzieją na Bóg jeden wie co sprawiła, że poczułam się idiotycznie. Jeszcze gorzej poczułam się, kiedy uświadomiłam sobie, że praktycznie olałam Jesse’ego. A kiedy on zaczął z nią tańczyć, kiedy zobaczyłam jak się dotykają i kiedy myślałam, że zaraz ją pocałuje nie wytrzymałam. Musiałam zrobić to co umiałam najlepiej. Musiałam uciec. Nie mogłam na nich patrzeć. Pożegnałam się z Niallem, powiedziałam mu, że źle się czuję, że chyba mnie coś łapie. Horan chyba domyślił się dlaczego chcę wyjść dlatego mnie nie zatrzymywał. Harry był dupkiem. Dwa tygodnie wcześniej chciał pocałować mnie a teraz obściskuje inną. Dałam się mu omotać tak łatwo, że to było aż śmieszne. Kiedy wyszłam z lokalu i byłam coraz dalej od niego moja złość przeradzała się w smutek. Było mi po prostu smutno i stwierdziłam, że ostatnie czego chcę w tym momencie to być sama.
-Miałeś jakieś plany?- zapytałam od razu kiedy weszłam do środka.
-Jest pierwsza w nocy, spałem- odpowiedział i rozłożył szeroko ramiona dlatego nie pozostało mi nic innego jak wtulić się w mojego przyjaciela.
-Przepraszam, że cię nachodzę- powiedziałam kiedy odsunęłam się od niego i zajęłam się zdjęciem butów.
-Luz, chcesz coś do picia, a może coś do jedzenia?
-Nie, dzięki.
-Co jest? Urodziny się nie udały?- Zayn wiedział, że idę na imprezę do Nialla. Wiedział, że Harry tam będzie, ale nie wiedział nic o moich uczuciach, bo nikomu o nich nie mówiłam. Bo co niby miałam powiedzieć skoro sama nie wiedziałam o co mi chodzi? Wyjątkiem była moja rozmowa z Cassandrą chociaż wtedy też nie powiedziałam za wiele.
-Taaaa- odpowiedziałam i nawet nie próbowałam zabrzmieć optymistycznie.
-Chodzi o Harry’ego, prawda? Zrobił coś?- okej, ja nie wiedziałam o co chodzi a Zayn najwyraźniej wiedział. I to od razu!
-Możemy o tym nie gadać?- zapytałam i skierowałam się w stronę kuchni. –Chcesz herbatę?
-Myślałem, że ty nie chcesz- Zayn patrzył na mnie tak, że wiedziałam, że totalnie mnie nie ogarnia. Ale spokojnie Zayn, ja sama siebie nie ogarniam.
-Jednak chcę- powiedziałam i wyciągnęłam dwa kubki z szafki, do których wrzuciłam torebki z zieloną herbatą. Chłopak włączył czajnik i spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Czasami ciężko za tobą nadążyć.
-Wiem - westchnęłam głośniej niż miałam w zamiarze i usiadłam na wysokim krześle. –Jesteś sam?
-Taaa, Gigi jest w Paryżu- dzięki Bogu, pomyślałam. To nie tak, że się nie lubiłyśmy. Po prostu miałam wrażenie, że ona patrzy na mnie z góry. Do tego chyba nie podobało jej się to, że mam z Zaynem aż tak zażyłe stosunki, była po prostu zazdrosna no i przede wszystkim byłam pewna, że fakt, że Perrie to moja dobra znajoma też jej się nie podobał. Oczywiście nigdy nie było między nami żadnego zgrzytu czy coś, po prostu nie byłyśmy sobie bliskie, nie złapałam z nią takiego kontaktu jak wcześniej z Perrie. Poza tym coś mi mówiło, że to Gigi była przyczyną rozstania mojego przyjaciela z narzeczoną i to automatycznie powodowało, że miałam do niej dystans. Obu nam zależało na Zaynie i może kiedyś nasze relacje się poprawią jednak na razie byłyśmy dla siebie po prostu miłe, bo tak wypada.
-Zazdroszczę- powiedziałam tylko.
-Chcesz obejrzeć jakiś film?- zapytał a ja wiedziałam, że naprawdę miałam szczęście przyjaźniąc się z nim. Zayn był dobry i troskliwy. Popełniał błędy, większe i mniejsze, ale mimo tego był naprawdę wspaniały.
-Jasne, ale poza filmem chcę się napchać popcornem- którego nie wolno mi jeść a już na pewno nie w nocy.
-Gdzieś tu mam taki do zrobienia w mikro…- chłopak nie dokończył, bo poradziłam sobie sama. Doskonale wiedziałam gdzie trzyma niezdrowe żarełko.
-Solony czy maślany?- zapytałam i posłałam mu szeroki uśmiech.
-Maślany- odpowiedział a po chwili leżeliśmy w jego wielkim łóżku w sypialni z dwoma miskami popcornu i oglądaliśmy film choć oglądaliśmy to za dużo powiedziane. Najpierw gadaliśmy przez co oboje nie wiedzieliśmy o co w nim chodzi a później Zayn po prostu zasnął a ja siedziałam, myślałam i pożerałam popcorn. Po co on z nią przyszedł?! Ostatnio powiedział mi, że wciąż jestem naiwna i miał rację. Alicja Różańska to najbardziej naiwna kobieta na ziemi. Jak mogłam dać się aż tak zaślepić jego słowom? Harry to Harry. Nie wolno mu ufać. Część mnie, zwana sercem, naprawdę uwierzyła temu co Harry powiedział. Ta część mnie jest za silna. To umysł powinien być silniejszy, bo umysł podpowiadał żeby nie wierzyć w to, co mówi. Harry lubi grać w gierki. Harry jest przebiegły. Harry zranił mnie wiele razu. Harry mnie oszukał. I zrobił to znowu. Chciał mnie pocałować i dwa tygodnie później ma już dziewczynę. Chciał mnie wkurzyć? Chciał mi zrobić na złość? Chciał żebym była o niego zazdrosna? Chciał mi pokazać jak łatwo umie mnie zwodzić? Chciał sprawdzić jak zareaguję widząc go z inną? Im dłużej o tym myślałam tym bardziej się denerwowałam. Kim w ogóle ona jest? Jak długo się znają? Niewiele się zastanawiając wstałam z łóżka i pożyczyłam laptop od Zayna. Włączyłam go, otworzyłam przeglądarkę i wpisałam szybko „Harry Styles and Sophie”. To co wyskoczyło mi po chwili zwaliłoby mnie z nóg gdybym stała. Harry spotkał się z nią kilka razy już pół roku wcześniej, wszyscy spekulowali, że to jego nowa dziewczyna. Brunetka pojawiła się na kilku koncertach zespołu w UK. Opuściła je z Harrym. Oni flirtowali ze sobą od dłuższego czasu więc zyskałam pewność, że to wszystko co Harry mi mówił było jakąś jego grą. Gra ze mną w kotka i myszkę i przysięgam, że tym razem to on musi bać się mnie. Każda informacja, którą przeczytałam tylko karmiła rosnącą we mnie wściekłość. Miałam świadomość tego, że spora część tych informacji to plotki bez potwierdzenia, ale zdjęcia dowodziły temu, że jednak coś było na rzeczy. Kiedy zobaczyłam, że dwa dni po imprezie u Jona Harry pojechał z nią na wakacje gdzie spędzili kilka dni na jachcie myślałam, że eksploduję! Jak mogłam dać sobą manipulować?! Jak mogłam zostawić Jesse’ego na tej pieprzonej imprezie i siedzieć w pokoju z tym gnojkiem, jak mogłam kiedykolwiek w ogóle pokłócić się z Jessem o tego palanta?! Jak ja mogłam chcieć podjąć jakiekolwiek ryzyko?! Naprawdę niczego się nie nauczyłam! Zamknęłam szybko przeglądarkę i opanowywałam się żeby nie rzucić laptopem Zayna o ścianę. Naprawdę byłam zdenerwowana i miałam ochotę krzyczeć i rozwalić dosłownie wszystko. Nie wiedziałam co zrobić żeby ochłonąć, bo przed oczami miałam te wszystkie zdjęcia. Pół roku się znają, pół roku temu chodzili na randki. Moja wściekłość tylko narastała i jedyne czego chciałam to zniszczyć Harry’ego zanim on znowu zniszczy mnie. Zaczęłam intensywnie myśleć o wszystkim i wtedy wpadłam na totalnie głupi pomysł. Może nie głupi, ale niedopuszczalny. Zayn i jego komputer skrywają wiele tajemnic i nie powinnam w nim grzebać. Ale byłam świadoma tego, że mogę coś tam znaleźć, choćby z czasów kiedy Malik był jeszcze w zespole. Byłam na tyle zdesperowana i rozwścieczona, że postanowiłam to zrobić. Otworzyłam folder ‘zdjęcia’ i zaczęłam wchodzić w pliki, które wydawały mi się interesujące. Niektóre były zabezpieczone hasłem i wolałam nawet nie domyślać się co tam w nich jest. Oglądałam zdjęcie po zdjęciu a mój poziom wkurzenia niemal sięgał zenitu kiedy trafiłam na folder ze zdjęciami z jakiejś imprezy, którą Zayn zorganizował całkiem niedawno. Malik nie powiedział mi wprost, ale sama się domyśliłam, że to Harry jest tym członkiem One Direction, z którym odnowił kontakt już jakiś czas temu dlatego nie przeżyłam szoku widząc, że na fotkach był Harry. Pijany Harry, ale niestety to nie wzbudziłoby wielkiej sensacji. I wtedy przeszłam do nagrań z tej imprezy i sama nie wiedziałam kto sprawił, że znalazłam to video. Oczywiście prawie się wkopałam, bo kiedy zaczęłam odtwarzać nagranie laptop dosłownie zaczął krzyczeć a ja najszybciej jak umiałam wyciszyłam dźwięk i spojrzałam na Zayna, który nagle zaczął się wiercić. Dzięki Bogu chłopak chrapnął tylko głośno i spał dalej a ja w trybie ekspresowym weszłam na swoją pocztę i wysłałam maila do Olivii. Do wiadomości dołączyłam nagranie, całkiem świeże, bo kiedy sprawdziłam okazało się, że zostało nagrane niecałe dwa miesiące temu. Nagranie, na którym Harry Styles, ten idealny chłopak stroniący od wszelkich używek narąbany skręca jointa by po chwili z uśmiechem na twarzy zacząć go palić. Nie wiedziałam w co Harry ze mną gra, ale wiedziałam jedno, tym razem się nie nabiorę i to ja wygram. Ryzyko. To właśnie podejmę aby go pokonać. To ja zwyciężę a jakieś głupie nagranie to dopiero początek, jeden procent tego na co mnie stać.




Heeeej!
Tym razem notka będzie krótka XD
Potrzebuję pomocy! Chodzi o to, że chciałabym zrobić nowy zwiastun XD No i mam problem XD Nie mogę znaleźć odpowiedniej piosenki :( I dlatego mam do Was prośbę, znacie jakieś piosenki które by się nadawały? Chodzi o to żeby były o miłości, rozstaniu, nienawiści itp. XD Chciałabym żeby pasowała do opowiadania, do historii Ali i Harry'ego :D Dla przypomnienia tutaj macie zwiastun, który kiedyś zrobiłam-------> ZWIASTUN . Właściwie ten który chcę zrobić teraz byłby utrzymany w tym samym stylu więc jak jakiś tytuł piosenki wpadnie Wam do głowy to błagam piszcie! <3
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał bo mi szczerze mówiąc średnio się podoba, pisałam go totalnie bez weny i dosłownie wyzwaniem było dla mnie napisanie każdego pojedynczego słowa.
Przepraszam za błędy, ale jakoś tak nie mogłam się skupić jak go sprawdzałam (nawet do tego nie mam weny XD).
Następny pojawi się najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.
To wszystko!
Do następnego!

PS I loveee youuu all <3

środa, 3 lutego 2016

Rozdział 12





„When he holds you close, when he pulls you near
When he says the words you've been needing to hear
I'll wish I was him 'cause those words are mine
To say to you till the end of time
Yeah, I will love you baby - always”

Nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że Nowy Jork będzie moim domem. Że to wielkie miasto, absolutne centrum współczesnego świata, stolica mody, teatru, muzyki, miejsce w którym można znaleźć ludzi wszelkich wyznań, narodowości, poglądów stanie się miejscem, które będzie idealne także dla mnie. Odnalazłam siebie właśnie w Nowym Jorku. Poznałam nowych, wspaniałych, utalentowanych ludzi, którzy sprawili, że na nowo uwierzyłam, że spełnianie marzeń to nie tylko mit. To nie bajka, którą czyta się dzieciom na dobranoc. Spełnianie marzeń to rzeczywistość. Wszystko bowiem zależy od nas. Od tego czy nam się chce, czy nie boimy się zaryzykować, czy po upadku powstaniemy by dalej dążyć do celu. I właśnie Nowy Jork był idealny by do tych celów dążyć. By się doskonalić. By po każdym upadku uczyć się wstawać. I chyba dlatego, że to właśnie w tym mieście to wszystko zrozumiałam tak bardzo je kochałam dosłownie za wszystko, nawet za te głupie korki w których musiałam stać i tracić czas.
-Brody!- wykrzyknęłam podekscytowana i mimo że fryzjerka układała mi właśnie włosy wstałam z fotela i ruszyłam prosto na chłopaka.
-Hej mała- powiedział cicho ściskając mnie mocno.
-Dawno cię nie widziałam, bicepsy chyba ci nieco urosły- powiedziałam i zaczęłam ściskać jego rękę, przez co chłopak się zaśmiał.
-Ostatnio więcej pakuję na siłowni- odparł a wyraz jego twarzy mówił, że jest usatysfakcjonowany tym, że to zauważyłam.
-Ali proszę usiądź, muszę skończyć- powiedziała Angela, która układała mi włosy. Cóż układała mi je już jakaś godzinę, bo co chwilę ktoś przychodził a ja zachowywałam się jak dziecko z ADHD i nie mogłam usiedzieć na miejscu. Najpierw był Kurt, później dołączył do nas Blaine, później przyjechała Cami z mężem i córeczką i samo tak jakoś wychodziło, że nie mogłam usiedzieć na miejscu.
-Gotowy na występ numer jeden?- zapytałam chłopaka, kiedy posłusznie usiadłam na fotelu posyłając przy tym Angeli przepraszające spojrzenie. Brody był jednym z moich gości na trasie. Miał mi towarzyszyć podczas trzech koncertów, bo aż tyle miałam ich zagrać w Nowym Jorku. Nie miałam pojęcia jakim cudem wszystkie trzy występy zostały wykupione. Ostatnie trzy koncerty. Moja trasa po Stanach kończyła się właśnie w Nowym Jorku, tak jak chciałam.
-Oczywiście- odpowiedział a pewność siebie biła od niego niczym blask od słońca. Brody był bowiem utalentowany, tańczył do tego śpiewał, miał idealnie wyrzeźbione ciało, był miły, pracowity i oczywiście mega przystojny. Wcale mu się nie dziwiłam, że był pewny siebie. Właściwie to on był jedną z osób, która uczyła tej pewności właśnie mnie.
-To świetnie, dostałeś cały plan występu, tak?
-Tak, doskonale wiem co robić. Widziałaś nagranie? Wyszło naprawdę dobrze.
-Widziałam i jestem zachwycona- wiosną nagrywałam kilkanaście różnych filmików z każdą osobą, która występowała ze mną podczas trasy. Były to krótkie scenki opowiadające jakieś historie, później na koncercie z każdym gościem odgrywaliśmy daną scenkę „na żywo”, co było totalnie zabawne i dodawało każdemu koncertowi oryginalności i sprawiało, że na każdym koncercie czekała na moich fanów inna niespodzianka. Filmik mój i Brody’ego był taneczny, beztroski i całkiem seksowny.
-Zdradzę ci, że nawet Cassie się spodobał- powiedział a ja byłam pewna, że mam wytrzeszcz oczu niczym mały głód z reklamy Danio.
-Jestem w szoku, jej się podobało coś w czym brałam udział?
-Ali, powiem więcej… Wydaje mi się nawet, że Cassie się za tobą stęskniła- okej, teraz nie pozostało mi nic innego jak zbieranie szczęki z podłogi.
-Chyba mówimy o kimś innym albo Cassandra July przechodzi jakiś szok osobowościowy- powiedziałam a Brody zaczął się śmiać. Później rozmawialiśmy o tym co się u nas wydarzyło, chłopak opowiadał o tańcu, o nowych projektach, w które jest zaangażowany. Cudownie było wrócić do nich, do tych wszystkich ludzi, którzy byli teraz w moim życiu. Do Kurta, Blaine’a… Do osób, które były mi bliskie, do osób, które pomogły mi otworzyć się na świat i ludzi po wszystkim co przeszłam. Jednocześnie jakaś część mnie pierwszy raz czuła, że tak naprawdę do pełni szczęścia kogoś mi brakuje i wiedziałam, w głębi serca wiedziałam, że nie chodziło o Jesse’ego, który nie mógł być ze mną podczas tych koncertów... Myślałam o Harrym właściwie nieustannie. Ale nie tylko o nim. Myślałam o Louise, która nagle znowu zaczęła do mnie dzwonić. O Liamie, który postanowił odnowić ze mną kontakt i regularnie do mnie pisał, myślałam o Joshu, który wysyłał mi snapy, myślałam o każdej osobie, która nagle sobie o mnie przypomniała… I zastanawiałam się na ile to wszystko jest szczere? Przecież wcześniej każdy miał mnie w dupie. Zostawili mnie w najgorszym momencie a teraz wracają jak jest dobrze. Harry mnie zranił, ale nie tylko on. Nie tylko przez niego przestałam ufać ludziom, ale przez nich wszystkich. Przez nich tak ciężko jest mi się otworzyć i zaufać. Bo skąd mam wiedzieć jak zachowają się osoby, które nazywam przyjaciółmi, kiedy spotka mnie coś złego? Kto przy mnie zostanie? Cóż, wiedziałam, że zawsze będę miała Zuzę, Nialla i Zayna i wydawało mi się, że Kurt, Blaine czy nawet Brody będą ze mną. Przynajmniej taką miałam nadzieję. Właściwie odzyskałam ją dzięki nim… Ale wcześniej przecież też wydawało mi się, że Louise czy Liam są moim przyjaciółmi i jak się później okazało przeliczyłam się i to grubo…
Mój czas w Nowym Jorku mijał mi totalnie bezproblemowo. Pierwszy koncert był naprawdę świetny i dałam siebie jeszcze więcej niż zwykle. Tak samo było w przypadku drugiego show. Wszystko przebiegało zgodnie z planem a kiedy koncert się skończył totalnie wykończona wsiadłam do samochodu a Brody odwiózł mnie do domu. Po tym jak się z nim pożegnałam i wygramoliłam się z auta powoli i nieco niezgrabnie dowlekłam się do apartamentowca, w którym mieszkałam. Właśnie zamierzałam wejść do lobby, kiedy zobaczyłam w odbiciu szklanych drzwi, że za mną pojawiła się ciemna, zakapturzona postać. Czyjaś ręka złapała mnie za ramie i zamierzała odwrócić w swoją stronę. Jako że przeszłam kurs samoobrony zadziałałam instynktownie. Napięłam nieco mięśnie i a wolną ręką wykonałam szybki ruch i walnęłam mojego napastnika łokciem w brzuch, następnie szybko się odwróciłam i kopnęłam go w krocze, przez co postać wylądowała na kolanach. W ostatnim odruchu zamierzałam walnąć go pięścią w nos, ale napastnik się odezwał.
-Ali to ja- powiedział a właściwie wyjęczał nie ukrywając, że nieźle mu przywaliłam.
-Oszalałeś?! Mogłam ci zrobić krzywdę!- powiedziałam i zdjęłam kaptur z jego głowy.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę- jego głos nie był już tak wysoki jak chwilę wcześniej a ja teraz ledwo powstrzymywałam się od śmiechu.
-I zrobiłeś- powiedziałam wybuchając po chwili tak samo gromkim śmiechem jak Horan. –Na przyszłość po prostu nie zachodź mnie od tyłu jak jakiś psychopata co chce mnie zamordować.
-Możesz być pewna, że to był pierwszy i ostatni raz- odpowiedział a ja podałam mu rękę i pomogłam wstać, po czym wyściskałam go mocno. –Dziewczyno, niby jesteś taka malutka, ale siłę to ty masz jak facet. Nie mam pojęcia po co Steve wszędzie z tobą chodzi skoro ewidentnie nie potrzebujesz ochroniarza- dodał a w jego oczach widziałam rozbawienie, ale przede wszystkim podziw.
-Za to ty ewidentnie nie powinieneś ruszać się bez ochrony- powiedziałam a jego mina była po prostu epicka. -Właściwie, co ty tu robisz?- zapytałam, kiedy weszliśmy do lobby.
-Za dwa dni mam koncert w Filadelfii, ale zatrzymałem się tutaj- wyjaśnił krótko i zwięźle.
-Dlaczego wcześniej nic nie mówiłeś? Mógłbyś przyjść na mój koncert, jutro jest ostatni.
-W sumie wyszło to całkiem spontanicznie i wiem, że jest ostatni i to jest jeden z powodów mojej spontanicznej decyzji- kiedy weszliśmy do mieszkania mój przyjaciel od razu poszedł do kuchni gdzie zrobił dla nas kolację, podczas gdy ja się przebierałam. Później rozsiadł się wygodnie zajmując prawie całą kanapę w salonie i zgodnie postanowiliśmy się upić. Właściwie to Niall postanowił a ja dotrzymywałam mu towarzystwa upijając się przy okazji. Od tego całego zdarzenia na after party i później, w przymierzalni naprawdę miałam ochotę się upić. Miałam wyrzuty sumienia i cała ta sytuacja mnie po prostu przytłaczała. Jak się okazało alkohol sprawił, że byłam bardziej podatna na zrobienie jakieś głupoty. Zaczęłam od zaobserwowania Harry’ego na wszystkich możliwych portalach, na których miał konto a skończyłam na wysłaniu do niego smsa. Wzięłam od Nialla jego numer, właściwie Horan nieco mnie do tego podpuścił, dlatego zrobiłam to totalnie jawnie, po prostu rozmawiałam z nim o Harrym i poprosiłam go o jego numer i napisałam do bruneta wiadomość. Jakże głupią wiadomość. „Możemy pogadać… Jeśli wciąż chcesz. A.”…

***

Bon Jovi  to amerykański zespół rockowy założony w 1983 roku przez Johna Bongiovi znanego całemu światu jako Jon Bon Jovi. Zespół ten dał nam tak wspaniałe hity jak Livin’ On A Prayer, Always, Never Say Goodbye, It’s My Life czy I’ll Be There For You. W 2017 roku ten wspaniały zespół wydał kolejną genialną płytę i to właśnie z tej okazji oraz w związku z premierą filmu Jona, w Nowym Jorku odbywało się przyjęcie, na które zostałam zaproszona. Po tym jak Jon zauważył mnie podczas imprezy charytatywnej ‘No More Racism’ rok wcześniej, zostałam zaproszona przez niego do współpracy. Nagraliśmy piosenkę, która została użyta w filmie, w którym Jon grał. Nie miałam zielonego pojęcia, czym sobie zasłużyłam na takie wyróżnienie i dlaczego tak bardzo spodobał mu się mój głos, ale kiedy Olivia zadzwoniła i powiedziała mi, że sam Jon Bon Jovi zaprosił mnie do współpracy myślałam, że to żart. Później okazało się, że to prawda. Mogłam wpisać do życiorysu „nagrałam piosenkę z Jonem Bon Jovim” i to chyba był przełomowy moment w moim życiu. To wtedy naprawdę uwierzyłam w siebie, w końcu poczułam, że robię to, co robię nie przez przypadek. Poczułam, że naprawdę jestem do tego stworzona i zaczęłam się tym cieszyć.
Przyjęcie i mini koncert odbywały się w restauracji jednego z najbardziej luksusowych hoteli w Nowym Jorku. Wśród zaproszonych gości byli nie tylko muzycy, ale także aktorzy, którzy grali z Jonem w filmie. Oczywiście jednym z gości był Harry. Nie chciałam go spotkać z kilku powodów. Wciąż miałam w pamięci to, co wydarzyło się na after party po TCA, co stało się później między nami w przebieralni oraz co zrobiłam parę dni temu. Napisałam do niego. I wiedziałam, że Harry naprawdę chce ze mną porozmawiać. Nie chciałam doprowadzić do żadnej sensacji, dlatego nie chciałam by Jesse mi towarzyszył, nie chciałam by tam był... Ale on pojawił się u mnie pięć minut przed wyjściem, ubrany w garnitur i po prostu postawił mnie przed faktem dokonanym. Oczywiście byłam na niego zła. Mówiłam mu, że mi nie ufa, starałam się wszystko obrócić tak żeby wyszło, że to jego wina, choć w głębi serca wiedziałam, że nie powinnam w ogóle go prosić o to bym poszła tam sama. Byłam na niego wkurzona, dlatego, że chciałam po prostu być tam sama… Bez niego. Na miejsce zajechaliśmy pokłóceni. Nasze problemy zepchnęliśmy jednak na bok i pozowaliśmy do zdjęć razem, później ja pozowałam sama i w towarzystwie innych gwiazd. Okazało się, że Ashton Kutcher to całkiem zabawny koleś... Po pozowaniu i zrobieniu milionów zdjęć w końcu przeszliśmy do tej właściwej części wieczoru. Najpierw miał być koncert. Wszyscy goście mieli przypisane miejsce przy odpowiednim stoliku i kiedy do niego dotarłam zobaczyłam Harry’ego. Kiedy mnie zobaczył spojrzał na mnie z podziwem. Otworzył nawet usta, które po chwili ułożył w piękny uśmiech. Trwało to chwilę, do momentu, w którym za mną pojawił się Jesse a Harry automatycznie przestał się uśmiechać. Odwrócił się w przeciwną stronę i zajął miejsce przy stoliku oddalonym o kilkanaście metrów od mojego. Usiadł koło jakiegoś mężczyzny, którego nie mogłam rozpoznać ze względu na to, że był odwrócony. Bez problemu z kolei rozpoznałam dziewczynę, która podeszła do nich po kilku minutach i usiadła obok Harry’ego. Gemma. Początkowo nie rozumiałam, dlaczego czuję taką niechęć patrząc na nią jednak później zaczęły przypominać mi się słowa jej wiadomości. Kiedy było ze mną źle i prosiłam ją o pomoc a ona… potraktowała mnie jak gówno. Gemma była kolejną osobą, która mnie olała. Właściwe ona nie tylko mnie olała, ona dodatkowo mnie obraziła, praktycznie nazwała karierowiczką. Była jedną z tych osób, na których zawiodłam się najbardziej. A teraz siedziała sobie jak gdyby nigdy nic. Uświadamiając to sobie poczułam jak zaczyna wypełniać mnie złość. Złapałam dłoń Jesse’ego i kątem oka widziałam, że chłopak na mnie spogląda zapewne zdziwiony tym nagłym gestem. Po chwili podążył za moim wzrokiem i wiedział już na kogo patrzę, dlatego by dodać mi otuchy objął mnie ramieniem. Jesse może nie był wtajemniczony w to wszystko co mnie spotkało, ale wiedział, że uważałam Gemmę za przyjaciółkę i wiedział, że potraktowała mnie źle bo mu o tym powiedziałam. Gapiłam się na nią i na Harry’ego, który coś szeptał jej na ucho a kiedy skończył dziewczyna się odwróciła i na mnie spojrzała. Posłała mi delikatny uśmiech, którego nie odwzajemniłam. Zamiast tego uniosłam głowę wyżej i spojrzałam na nią z takim wyrzutem, że uśmiech zniknął z jej twarzy i doskonale wiedziałam, że poczuła się niekomfortowo. Patrzyłam prosto w jej oczy tak długo aż nie mogła już znieść mojego wzroku i odwróciła się i zaczęła mówić coś swojemu braciszkowi, który po kilku sekundach oczywiście na mnie spojrzał, przez co stałam się jeszcze bardziej poirytowana. Najwyraźniej rodzeństwo Styles’ów nie ma taktu i zamierzali mnie jawnie obgadywać. Początkowo mega mi to przeszkadzało, Jesse’emu zresztą też, jednak kiedy zaczął się koncert postanowiłam włożyć całą energię w to, żeby się skupić na rozmowie z osobami, które siedziały z nami przy stoliku i muzyce a nie na przejmowaniu się tym co mówi o mnie ta dwójka. I o dziwo szło mi to całkiem nieźle. Najpierw rozmawiałam z Ashtonem, który poza tym, że pozował ze mną na ściance okazał się być jednym z moich współtowarzyszy już podczas imprezy siedząc obok mnie. Udawałam, że wszystko gra i wcale nie czuję się niekomfortowo, do pewnego momentu. Co prawda Harry zerkał na mnie co jakiś czas, właściwie średnio, co dwie sekundy co wychwycił nawet Ashton, ale starałam się go ignorować. Wiedziałam, że liczył, że to na tej imprezie ze mną pogada, bo tak jakby dałam mu znać przez sms, że raczej będę sama, ale wszystko co do niego pisałam było efektem upojenia alkoholowego i nie kontrolowałam tego co piszę… I tak mimo obecności Jesse’ego wzrok Harry’ego był na tyle natarczywy, że w końcu co jakiś czas i ja na niego spoglądałam. Początkowo były to ukradkowe spojrzenia, które z każdą chwilą stawały się coraz dłuższe. Starałam się skupić na muzyce, ale coraz bardziej potrafiłam się skupić jedynie na oczach bruneta. Jesse to widział i objął mnie ramieniem, praktycznie przytulił mnie do siebie i zaczął szeptać, że mam przestać, że nie podoba mu się to jak Harry na mnie patrzy, ale jeszcze bardziej nie podoba mu się to, że ja też na niego patrzę. I wtedy Jon zapowiedział kolejną utwór.
-Następna piosenka pochodzi z… roku 1994. Boże, część z was może być od niej młodsza albo niewiele starsza. Wydaje mi się jednak, że jest ona ponadczasowa. W końcu opowiada ona o miłości a takie utwory nigdy się nie starzeją- pierwsze dźwięki zaczęły wypełniać pomieszczenie a kiedy zdałam sobie sprawę z sensu słów tej piosenki miałam ochotę stamtąd uciec. „Always” to piosenka o chłopaku, który kocha dziewczynę, którą bardzo zranił, dziewczynę, która od niego odeszła. I teraz ta dziewczyna ma nowego chłopaka a on jest sam. Sam pogrążony w rozpaczy i miłości i nie może znieść widoku jej z innym. Wie, że mógłby zrobić dla niej wszystko, bo będzie ją kochał zawsze
This Romeo is bleeding
But you can't see his blood
It's nothing but some feelings
That this old dog kicked up
Nic nie mogłam poradzić na to, że musiałam w tym momencie spojrzeć na Harry’ego, który patrzył wprost na mnie.
It's been raining since you left me
Now I'm drowning in the flood
You see I've always been a fighter
But without you I give up
Chłopak nie przestawał na mnie patrzyć. Wcześniej chociaż udawał, że zerka, ale teraz miał po prostu wszystkich gdzieś. Patrzyliśmy na siebie tak jak kiedyś i Boże, to było po prostu cudowne. Patrzenie na niego w ten sposób.
Now I can't sing a love song
Like the way it's meant to be
Well, I guess I'm not that good anymore
But baby, that's just me
And I will love you, baby - always
Nic nie mogłam poradzić, że ta piosenka przemawiała do mnie bardziej niż powinna. To ja pierwsza odwróciłam wzrok. Na moment. I wtedy dotarło do mnie, że wtedy u Nialla kłamał. Powiedział, że mnie nie kochał, ale to nie była prawda. Kochał mnie. Kiedyś kochał mnie tak samo mocno jak ja kochałam jego. Byłam tego pewna.
Now your pictures that you left behind
Are just memories of a different life
Some that made us laugh, some that made us cry
One that made you have to say goodbye
Nie mogłam. Nie mogłam tam siedzieć i słuchać tej cholernej piosenki z Harrym gapiącym się na mnie w taki sposób. Przesiedziałam tam jeszcze jakieś pół minuty i po prostu udając, że dzwoni mi telefon wstałam skupiając na sobie wzrok wszystkich siedzących przy moim stoliku. Nachyliłam się nad Jessem i powiedziałam mu, że muszę odebrać, że to Olivia i to mega ważne i nie czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony zaczęłam stamtąd uciekać. Nie patrzyłam na nikogo, po prostu szłam przed siebie. Kiedy wyszłam z sali stanęłam na korytarzu i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, nie chciałam tam wrócić dlatego postanowiłam iść do toalety.
-Ali- usłyszałam za sobą. Osoba, przed którą uciekłam postanowiła mnie gonić. Jak zawsze.
-Harry muszę siku…- zaczęłam żałośnie..
-Nie musisz, musisz ze mną porozmawiać- powiedział i złapał mnie za rękę.
-To nie jest najlepsze miejsce…- Jesse widział, że Harry za mną wyszedł? Pewnie tak. Przyjdzie tutaj zaraz? Znowu się pobiją? Dlaczego moje życie musi być takie skomplikowane?
-Obiecałaś mi- chłopak był tak bardzo zdeterminowany a ja nie chciałam tego robić tam. Co jak Jesse zaraz przyjedzie? Jeśli tym razem się coś wydarzy nikt tego nie odkręci.
-Wiem, ale tutaj. Pogadam przy innej okazji…- zaczęłam, ale brunet uśmiechnął się nieznaczenie i mi przerwał.
-Wiedziałem, że tak będzie dlatego zatrzymałem się w tym właśnie hotelu, mam pokój na górze gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzać- kiedy z kieszeni marynarki wyciągnął kartę i pomachał mi nią przed oczami poczułam nagły wzrost poziomu adrenaliny we krwi. Jak zwykle w obecności Harry’ego.
-Jesse będzie się martwił.
-Mam to gdzieś- jego szczerość była dla mnie w tym momencie po prostu powalająca. Nie wiedziałam co w tym wszystkim było bardziej zaskakujące, fakt, że to kolejny raz kiedy wydaje się być naprawdę szczery czy to, że dałam mu się stamtąd wyprowadzić i po kilku minutach weszłam do jego apartamentu.
-Harry… Te kilka dni temu, kiedy pisałam do ciebie… tak jakby nie byłam wtedy sobą- zaczęłam, ale Harry był przygotowany na taki obrót spraw, bo od razu mi przerwał.
-Wiem, Niall mi powiedział, że piliście, ale i tak powiem w końcu to co mam do powiedzenia- nie ważne co zrobi, co powie nie mogę dać mu odczuć, że robi to na mnie wrażenie. Choćby nie wiem co się działo to ja muszę wygrać.
-W takim razie mów- wydusiłam z siebie kiedy on nagle zaczął milczeć jakby nie do końca wiedział jak ma zacząć.
-Pięknie wyglądasz- powiedział cicho przerywając milczenie.
-Dzięki- byłam niekwestionowaną mistrzynią w maskowaniu uczuć. Jego komplement wywarł na mnie ogromne wrażenie, ale nie dałam tego po sobie poznać. Zamiast tego usiadłam wygodnie na kanapie i starałam się udać zniecierpliwienie.
-Właściwie za każdym razem kiedy cię widzę wydajesz mi się jeszcze piękniejsza- po co on to mówi?! To wszystko jest nieźle popaprane!
-Harry możesz przejść do sedna. Cały czas chciałeś coś powiedzieć a teraz, kiedy już mnie tu zaciągnąłeś… Nie mam czasu siedzieć tu cały wieczór.
-Okej- powiedział tylko i spojrzał na moje usta. –Wiem, że to może zabrzmieć nieco śmiesznie, ale naprawdę nie wiem od czego zacząć. Właściwie cały czas myślałem co mam powiedzieć a teraz po prostu nie wiem- mówiąc to zerknął na mnie dwa razy, pociągnął za włosy i zaśmiał się nerwowo przez co zrozumiałam, że to dla niego naprawdę ważne.
-Harry jak nie wrócę za chwilę Steve zacznie mnie szukać, nie mogę sobie tak po prostu znikać - powiedziałam szczerze a on przeczesał dłonią włosy i nerwowo pociągnął za ich końce.
-Streszczę się. Nasze dwa pierwsze spotkania były przypadkowe- zaczął, ale przerwał stwierdzając chyba, że nie tak miał to wszystko zacząć a ja czułam, że coraz bardziej jestem nim zauroczona. –Chodzi o to, że kiedyś obiecałem coś sobie- ja też, pomyślałam. –Tak naprawdę nigdy nie liczyłem na to, że cię spotkam… Boże- westchnął głośno a ja chyba pierwszy raz w życiu widziałam go takiego. Tak bardzo zdenerwowanego i onieśmielonego moją osobą. –Nasze dwa pierwsze spotkania były przypadkowe- powtórzył i nieco się przy tym skrzywił i zaciął a ja naprawdę zaczynałam denerwować się tak jak on. Bo co on do cholery zamierzał powiedzieć, że się tak jąkał? –Ale to u Nialla nie. Wiedziałem, że tam będziesz i chciałem cię zobaczyć. Chciałem spędzić z tobą trochę czasu, chciałem pogadać, szczerze. Pamiętałem jak to wyglądało kiedyś, wiedziałem, że gdybyśmy na początku porozmawiali ze sobą wiele rzeczy mogłoby się nie wydarzyć, właściwie wszystko mogłoby się potoczyć inaczej. Kiedyś było między nami tak wiele niedopowiedzeń a wystarczyłaby zwykła, szczera rozmowa żeby wiele rzeczy nie miało miejsca. Czułem, że muszę ci powiedzieć, że cieszę się, że tak dobrze sobie radzisz, że jesteś jeszcze piękniejsza niż kiedyś i że nigdy… o tobie nie zapomniałem- powiedział cicho, ukucnął przede mną i złapał moją dłoń. -Oczywiście, totalnie nie wiedziałem kiedy to zrobić, bo wokół nas było pełno ludzi, ale wtedy ty zniknęłaś, nie wracałaś a Niall kazał mi iść po ten lód. Znalazłem cię w kuchni, przeciąłem palec… A ty mi pomogłaś. Mimo całego dystansu mi pomogłaś i stwierdziłem, że to jest ten moment. Że chcę z tobą pogadać, że nie możemy udawać, że to co kiedyś istniało było jakąś iluzją. Chciałem wiedzieć co myślisz… O tym wszystkim. Ale ty nie chciałaś. Dlatego postanowiłem iść do ciebie do pokoju. Stwierdziłem, że poczekam na ciebie. Że porozmawiamy na spokojnie… I siedziałem na twoim łóżku, zastanawiałem się co ci dokładnie powiem. Nie chciałem cię wystraszyć, nie chciałem żebyś myślała, że jestem taki jak kiedyś… Choć pewnie tak myślisz… Zwłaszcza po tym co stało się w LA… Nieważne. Siedziałem tam, pijany bo musiałem wypić żeby dodać sobie odwagi… I wtedy dostałaś smsa. Spojrzałem na wyświetlacz twojej komórki i już wiedziałem, że kogoś masz. Że nie jesteś sama. I się wściekłem. Kiedy weszłaś do pokoju wcale nie chciałem tego wszystkiego powiedzieć, rozumiesz? Nie chciałem ci powiedzieć, że cię nie kochałem, bo to bzdura. A ty nadal jesteś taka łatwowierna i tak po prostu w to uwierzyłaś. Po tym wszystkim co mówiłem wcześniej, co robiłem… tak po prostu uwierzyłaś- ostatnie słowa powiedział z takim wyrzutem jakbym to ja była wszystkiemu winna co tylko zatuszowało moje wcześniejsze odczucia po tym co powiedział. Mimo tego, że początkowo słysząc jego wypowiedź byłam naprawdę poruszona jego słowami i w pewien sposób usatysfakcjonowana, że miałam rację i to co powiedział u Nialla nie było prawdą, poczułam złość.
-Cóż… Miałam ku temu powody, nie sądzisz?- zapytałam nieco opryskliwie i skrzyżowałam ręce na piersiach.
-Nie, nie sadzę- odpowiedział.
-A więc zapomniałeś co zrobiłeś?- zapytałam wkurzona jego odpowiedzią, wstałam i zwiększyłam przestrzeń między nami.
-Nie zapomniałem i nigdy nie zapomnę, ale nawet wtedy kiedy był z nami koniec, zawsze powtarzałem, że cię kocham- powiedział a mi zapaliła się czerwona lampka. Przypomniało mi się coś co zamierzałam wykorzystać przeciwko niemu.
-Tak i kuzynce Nialla też mówiłeś, że nasz związek był produktem marketingowym, bo mnie kochałeś?- zapytałam.
-Słucham?- wyraz jego twarzy wskazywał na to, że jest zaskoczony takim obrotem spraw a ja zaczęłam się zastanawiać czy on przypadkiem nie postanowił sobie tego co ja. Może obwiniał mnie o to co stało się kiedyś i teraz zamierzał rozkochać mnie w sobie na nowo i zafundować mi powtórkę z rozrywki.
-Wiem, że to mówiłeś o nas. Nie wiem ilu osobom to powiedziałeś i nie wiem w co teraz grasz, ale drugi raz się nie nabiorę, rozumiesz?
-Ali, powiedziałem to pod wpływem emocji. Dokładnie tych samych co wtedy u Nialla. Usłyszałem, że kogoś masz, że z kimś się spotykasz i byłem taki wściekły… Ali znasz mnie, wiesz, że kiedy jestem zazdrosny…- podszedł do mnie i początkowo patrzył w moje oczy, ale przez moment jego wzrok zawędrował na mój dekolt co tylko jeszcze bardziej mnie zdenerwowało.
-Zazdrosny? Harry od dwóch lat nie jesteśmy razem a ty gadasz o zazdrości? Myślisz, że zrobisz takimi słowami na mnie wrażenie? Na co liczysz?- zapytałam w żaden sposób nie hamując jadu, którym był przepełniony mój głos.
-Ali mówię ci to, bo postanowiłem sobie, że nie chcę więcej kłamać, że będę w stosunku do ciebie szczery. Zawsze. Chciałem ci wyłożyć czarno na białym jak jest.
-Jak jest powiadasz… „Harry stwierdził, że może cię widywać w miejscach publicznych, bo jesteś mu totalnie obojętna”. Mniej więcej to powiedział mi Niall kilka miesięcy temu. Harry powiedziałeś wszystkim, że jestem ci obojętna, że byłam ci obojętna, że mnie nie kochałeś i tak naprawdę ze mną nie byłeś i teraz nagle uważasz, że jest na odwrót?- wiedziałam, że mnie kochał. Wiedziałam to. Ale to, że kochał mnie wtedy nie znaczy, że teraz pała do mnie jakimikolwiek pozytywnymi uczuciami. Kiedyś mnie kochał, ale teraz może mnie nienawidzić i mówić to wszystko żeby się odegrać. Nie ufałam mu i naprawdę sama nie wiedziałam jak mam reagować na jego słowa. Bo co z tego, że wydawał się być szczery skoro dawniej umiał mnie tak łatwo oszukać? A przecież obiecałam sobie, że już nigdy w życiu tego nie zrobi dlatego zachowywałam się tak a nie inaczej.
-Naprawdę muszę ci przypominać jak bardzo irracjonalny potrafię być pod wpływem emocji? A tym bardziej tych związanych z tobą? Kuzynce Nialla powiedziałem tak, bo poczułem się urażony tym, że kogoś masz, że zapomniałaś o mnie, nawet jeśli nie byłem pewien czy to prawda, tobie powiedziałem, że cię nie kochałem, bo byłem zły na ciebie bo plotki okazały się być prawdziwe a Niallowi, bo nie chciałem z nim o tym gadać, nie chciałem słuchać jego teorii i nie chciałem by znowu patrzył na mnie z litością.
-I myślisz, że dlaczego w to uwierzę? Dlaczego uważasz, że w ogóle mnie to obchodzi?- zapytałam i odsunęłam się niego od niego. Naprawdę starałam się być nieustępliwa, ale to było cholernie trudne, zwłaszcza kiedy on wyglądał tak pięknie. W perfekcyjnie skrojonym garniturze, który leżał na nim idealnie, patrząc w jego oczy, w których było widać determinację, nawet ta szopa na jego głowie dodawała mu tego cholernego uroku, który po prostu działał na mnie rozpalając mnie od środka. Dodatkowo drżenie jego głosu kiedy o tym wszystkim mówił i ta ogromna chęć przekonania mnie do swoich racji sprawiały, że wydawał się być wręcz rozdzierany przez uczucia i emocje.
-Bo widzę. Widzę, że wciąż cię obchodzę.
-Myślę, że jesteś zbyt pewny siebie. Ty należysz do przeszłości a przeszłość mam już dawno za sobą.
-Nie wierzę w to- powiedział i znowu podszedł do mnie bliżej.
-To nie wierz. Mam to gdzieś- powiedziałam i uśmiechnęłam się nieco kpiąco.
-W LA też miałaś gdzieś?- zapytał czym zmył uśmiech z mojej twarzy.
-Totalnie nie wiem o czym teraz mówisz- odparłam udając, że nie wiem o co mu chodzi.
-Może ci przypomnę. Saint Laurent, przymierzalnia, przytuliliśmy się a później… Później prawie cię pocałowałem.
-Ja pamiętam to nieco inaczej.
-Martwiłaś się o mnie tak samo jak ja martwiłem się o ciebie- oczywiście, że się o ciebie martwiłam. Choć to irracjonalne.
-Nie martwiłam się- powiedziałam robiąc kolejny krok w tył.
-A do pocałunku prowokowałaś mnie nieświadomie?- zapytał robiąc krok w przód.
-Nie prowokowałam cię- odparłam natychmiast.
-Jasne- powiedział i tym razem to on uśmiechnął się kpiąco.
-Oczywiście- starałam się być pewna siebie, ale musiałam przyznać, ze szło m coraz gorzej. Harry’emu szło za to coraz lepiej, bo po jego początkowym zdenerwowaniu nie było już śladu.
-A ten sms, którego od ciebie dostałem ostatnio i każdy kolejny napisała twoja siostra bliźniaczka?
-Ten sms napisałam ja, choć powinieneś wiedzieć, że  chwilę wcześniej, zanim to zrobiłam zapytałam Nialla czy pójdziemy na sanki, bo uroiło mi się, że pada śnieg a dla przypomnienia mamy końcówkę sierpnia.
-Byłaś pijana, ale to nie zmienia faktu, że o mnie myślałaś- jak ten człowiek mnie irytuje! Jak się nie zamknie rzucę się na niego z pazurami a ten jego głupi uśmieszek zniknie z jego twarzy!
-Tak, przez chwilę głównie przez Nialla, który o tobie mówił.
-A zaobserwowałaś mnie dosłownie wszędzie, bo Niall ci kazał?
-Byłam pijana, nie do końca wiedziałam co robię. Ale zaraz. Dlaczego ja ci się w ogóle tłumaczę? Po co w ogóle z tobą rozmawiam? Ta rozmowa stanowczo nie ma sensu dlatego zamierzam opuścić ten pokój natychmiastowo- ewakuacja w tej sytuacji to najlepsze rozwiązanie. Odwróciłam się na pięcie i zamierzałam stamtąd po prostu wyjść, ale Harry mnie wyprzedził i stanął przede mną uniemożliwiając mi ucieczkę.
-Uciekasz, bo doskonale wiesz, że kończą ci się te lipne wymówki.
-Nie uciekam, po prostu wychodzę, bo nie zamierzam kontynuować tej beznadziejnej konwersacji.
-Serio myślisz, że jeśli będziesz tak mówić zniechęcisz mnie do siebie?
-Zniechęcić? Ja ciebie? Myślisz, że tego chcę?- aktualnie to w sumie tego chcę, pomyślałam. Choć podświadomość mówi mi, że chcę tego w jakiś pięćdziesięciu procentach. Pozostałe pięćdziesiąt procent to chęć sprawdzenia co Harry może jeszcze powiedzieć i co zrobić. To dziwne uczucie, chęć ucieczki wymieszana z ciekawością i chęcią pozostania.
-Tak, właśnie tak myślę i wiesz co? To mnie nie zniechęca. Wręcz przeciwnie. To mnie nakręca i prowokuje.
-Prowokuje? Harry ja cię nie prowokuję- powiedziałam głosem niewiniątka chociaż wiedziałam, że nie do końca mam rację.
-Doskonale wiesz, że to robisz i wiesz co się stanie zaraz.
-Co niby się stanie?
-To- powiedział i przyciągnął mnie do siebie gwałtownie po czym przycisnął swoje wargi do moich. Trwało to jakąś sekundę, bo odepchnęłam go od siebie natychmiast a moja dłoń wędrowała prosto na jego policzek jednak się z nim nie zderzyła, bo Harry zdążył się uchylić i szybko złapał moją rękę przez co przyciągnął mnie do siebie.
-Oszalałeś?! Co ty sobie do cholery wyobrażasz? Dlaczego chciałeś to zrobić?!- warknęłam i znowu odepchnęłam go od siebie.
-Ty też tego chcesz- odpowiedział o wiele spokojniej niż ja.
-Nie chcę! Poza tym na dole siedzi mój chłopak, który martwi się właśnie dlaczego tak długo nie wracam!- nigdy w życiu nie mogłabym nikogo zdradzić. Nigdy nie pocałowałabym innego. Po prostu umarłabym później przez ogromne wyrzuty sumienia.
-Co z tego?- zapytał i uparcie znowu się do mnie przysunął przez co ja po prostu przeszłam kilka metrów w głąb apartamentu, bo nie mogłam pozwolić na to żebyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji jak kilka sekund wcześniej.
-Co z tego?! Jak możesz tak mówić?! Jak byłam z tobą to też miałeś w nosie to czy jestem ci wierna?! Jesse nie zasługuje na złe traktowanie!- darłam się coraz głośniej i nie wierzyłam, że Harry naprawdę to powiedział. Postanowił być ze mną szczery i najwyraźniej cały czas się tego postanowienia trzymał.
-Nie kochasz go- powiedział tak pewnie, że aż mnie zatkało. Skąd on niby wiedział co czuję?!
-Słucham?- nie mogłam w to uwierzyć. Jak mógł tak powiedzieć.
-Nie kochasz go- powtórzył i zmrużył oczy.
-Oczywiście, że go kocham! Jest moim chłopakiem i go kocham- okej, prawda była taka, że zanim pojawił się Harry tak mi się wydawało. Że go kocham. Ale odkąd pieprzony Styles znów pojawił się w moim życiu nie byłam tego taka pewna. Nie byłam pewna czy to jest miłość a jeśli rzeczywiście go kochałam nie byłam pewna czy tak jak powinnam. Czasami wydawało mi się, że kocham go jak przyjaciela, nie chłopaka, ale Harry nie mógł o tym wiedzieć.
-Nie wiem kogo starasz się teraz okłamać, mnie, czy siebie.
-Harry powiedziałeś mi przed chwilą to co chciałeś i teraz ja powiem tobie to co myślę. Nie wiedzieliśmy się dwa lata. I przez ten czas moje życie naprawdę się zmieniło, ja się zmieniłam. Wydarzyło się naprawdę wiele, ale wydarzyło się też najważniejsze… Zapomniałam o tobie. Wszystko co najgorsze zostawiłam za sobą. Właściwie zostawiłam to tobie, w mieszkaniu, na parapecie. Zostawiłam ci tam wszystko, całe moje życie. I dla mnie to skończony temat- powiedziałam poważnie.
-W pudełku…- wyszeptał i miałam wrażenie, że naprawdę dotknęło go to co powiedziałam.
-Tak, tam masz swoją starą Ali, którą podobno kochałeś. Ja nią już nie jestem.
-Mówisz to specjalnie, wiem, że teraz kłamiesz, bo jesteś zbyt dumna by przyznać mi rację. Dlatego się denerwujesz i jesteś taka poirytowana.
-Jesteś śmieszny a ta rozmowa do niczego nie prowadzi. Wychodzę, Jesse nie zasługuje no to wszystko- spojrzałam na niego ostatni raz i wiedziałam, że to ja wygrałam. Tak jak sobie założyłam. Harry i jego pewność zdawały się pęknąć niczym za bardzo nadmuchany balon.
-Ali…- chłopak kolejny raz złapał mnie za rękę, dokładnie w momencie kiedy go wymijałam by wyjść.
-Odpuść- powiedziałam i spojrzałam w jego oczy.
-Nie umiem- wyszeptał.
-To nie mój problem. Już nie.
-Nie widzisz jak bardzo wkurza mnie to, że kogoś masz? Jak bardzo mnie to boli?
-Powtórzę się. To nie jest mój problem.
-A więc nie obchodziłoby ciebie gdybym to ja kogoś miał? Gdybym to ja pojawił się tutaj z nową dziewczyną?- zapytał i wiedziałam co chciał usłyszeć. Chciał żebym powiedziała, że byłabym zła i zraniona tak samo jak on jest.
-Myślę, że musisz ruszyć dalej- odpowiedziałam i otworzyłam już drzwi.
-Zaczekaj. Gdybyś nie była z nim dałabyś się pocałować?- zapytał a ja sama nie znałam odpowiedzi… Właściwie to ją znałam, ale w pewnym stopniu przerażała mnie ona. Bo gdybym była sama pewnie pod wpływem wszystkich tych słów i emocji nie miałabym żadnych oporów by się z nim całować.  Pocałowałabyś mnie?- zapytała kolejny raz a ja odwróciłam się do niego.
-Jesse na mnie czeka- odpowiedziałam i zamierzałam uciekać stamtąd najszybciej jak się da. I wtedy coś mi się przypomniało i stwierdziłam, że zanim odejdę muszę coś jeszcze powiedzieć. Wyszłam z pokoju, odwróciłam się w jego stronę i uniosłam głowę wyżej. Patrzył na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy, analizując z pewnością moje wcześniejsze słowa. –A jeśli chodzi o dziewczynę, z którą dzisiaj przyszedłeś… Przekaż Gemmie, że ją pozdrawiam.

„Kiedy on Cię obejmuje i przyciąga do siebie,
kiedy mówi słowa, które potrzebowałaś usłyszeć
chciałbym być nim, ponieważ te słowa są moje.
Mówiłbym ci je do końca świata.
Tak, będę cię kochał, skarbie - zawsze.”




Heeeeeej!!!
To ja wracam z nowym rozdziałem!
Piosenka, która pojawia się w rozdziale i te wszystkie cytaty, które się pojawiają pochodzą z piosenki Always- Bon Jovi. Ogólnie powiem tak. Jeśli ktoś chce perspektywę Harry'ego, chce wiedzieć co Harry czuje to polecam przesłuchać właśnie tę piosenkę i przeczytać jej tłumaczenie. To właśnie czuje aktualnie nasz Hazzuś. Tutaj macie link do piosenki----> Always
Cytat z końca rozdziału jest tłumaczeniem cytatu z początku i of kors tak jak wcześniej wspomniałam fragmnety te przedstawiają perspektywę Harrusia XD
Tutaj macie zdjęcie jak Ali ładnie wyglądała na imprezie XD





Śliczna ta sukienka, nie? XD Btw to ta sukienka od Valentino, którą Ali przymierzała w tamtym rozdziale XD W ogóle to ta sukienka serio jest od Valentino a zdjęcia pochodzą z premiery filmu New Year's Eve (po polsku "Sylwester w Nowym Jorku"). W ogóle Lea pięknie w tej kiecce wygląda! W sumie ona zawsze pięknie wygląda! *.*
Tutaj macie piosenkę, którą nagrała Ali z Jonem XD Have A Little Faith In Me (New Year's Eve Soundtrack)
Oki, to chyba wszystko XD Wiem, jak zwykle sporo tego XD
Kolejny rozdział postaram się dodać wcześniej niż ten, ale aktualnie mam sesję i pełno egzaminów i ledwo daję radę ogarniać spanie, jedzenie i inne niezbędne mi do życia czynności XD
Dziękuje Adzie, która jako jedyna w ogóle pokazuje, że żyje i czyta. Mam nadzieję, że chociaż jeszcze jedna osoba skusi się i skomentuje ten rozdział :)
Przepraszam za błędy, rozdział jak zwykle sprawdzałam w biegu :/
Do następnego!


PS I love youuuu all <3