piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 48






UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich! Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!





-Nie wierzę, że jestem w Sydney! Serio! Jezu jak tu pięknie!- paplałam rozemocjonowana,próbując zobaczyć jak najwięcej mimo tego, że jechaliśmy samochodem z przyciemnianymi szybami. -Nie wiem jak ja w ogóle mogłam się zastanawiać czy chcę z wami jechać. Chyba wtedy miałam jakiś deficyt jeśli chodzi o szare komórki czy coś. W sumie kiedyś myślano, że komórki układu nerwowego nie są wstanie się mnożyć i naprawiać, no ale teraz już wiadomo, że mogą i ja chyba wtedy miałam jakieś zaburzenia tego procesu. I tak sobie myślę, że następnym razem wystarczy pokazać mi jakieś zdjęcie z takiego miejsca jak to a wtedy na bank będę chciała jechać. Boże, tu jest super! Chciałabym zobaczyć więcej,może wybierzemy się do jakiegoś rezerwatu przyrody czy coś. Możemy zobaczyć kangury, albo jakieś groźne pająki. Albo krokodyle. Pójdziemy na plaże? Liam i Lou coś wspominali słyszałeś? Że chcą surfować czy coś… Może mnie nauczą. Wiem, że w sumie nic o surfowaniu nie wiem poza tym, że robi się to na desce, ale zawsze chciałam to zrobić. Pamiętasz taki film z Patrickiem Swayze? Jak on się nazywał? Kurde… Tam grał też ten co grał z Sandra Bullock… Keanu Revers! Pamiętasz ten film? Oni tam surfowali… Pamiętasz?- zapytałam, ale on nic nie odpowiedział tylko gapił się zafascynowany w telefon.- Proces glukoneogenezy to proces, w którym glukoza wytwarzana jest ze związków niecukrowych- powiedziałam i upewniłam się, że on przez cały ten czas w ogóle mnie nie słucha.- Insulina ma działanie antylipolityczne. Apoptoza to programowana śmierć komórki. Adrenalina i glukagon stymulują lipolizę. Proopiomelanokortyna.- cóż, Harry w końcu poświęcił mi uwagę i wyglądał tak jakby nigdy w życiu nie słyszał trudniejszego słowa dlatego by zaakcentować to jak bardzo mnie nie słuchał postanowiłam dodać zdanie, które jak jedno z wielu zapamiętam do końca życia dzięki moim ukochanym profesorom, którzy kazali nam to wkuwać na pamięć- Podwzgórze wydziela TRH i pobudza przysadkę do wydzielenia TSH, które pobudza tarczycę do wydzielenia hormonów T3 i T4 czy trijodotyroniny i tetrajodotyroniny.
-Ali? Wszystko okej?- zapytał z wytrzeszczonymi oczami.
-Tak Harry, masz mądrą dziewczynę, która zna takie trudne słowa. A teraz lepiej powiedz dlaczego łosiu mnie olewasz i nie słuchasz?- zapytałam i walnęłam go w ramię.
-Nie olewam, po prostu od godziny jesteś jak zacięta płyta.
-No i co z tego? Powinieneś ze mną rozmawiać a nie ja prowadzę monolog. Co takiego ciekawego masz w tym telefonie, hmm?- zapytałam a on uśmiechnął się od ucha do ucha i podał mi telefon.
„Zaręczyli się bo spodziewają się dziecka?!
Mimo tego, że żadna ze stron nadal nie udzieliła żadnych informacji na temat tajemniczego pierścionka, który od świąt nie znika z palca Ali okazuje się, że para może pobrać się szybciej niż wszyscy przypuszczają! Otóż ostatnio paparazzi namierzyli Harrego i jego dziewczynę (choć bardziej odpowiednie wydaje się jest pisać narzeczoną) w dziecięcym sklepie! Para spędziła tam prawie godzinę oglądając dosłownie wszystko, zaczynając od pluszaków kończąc na wózkach i nosidełkach! Jak donosi osoba z otoczenia pary, Ali ma supportować chłopaków tylko do koncertu w Dubaiu. Dlaczego? Być może dlatego, że później nie będzie po prostu w stanie. Mimo początkowych domysłów, że związek Harrego i Ali jest tylko dobrze opłacalną reklamą tej pary wydaje się, że uczucie jakim darzy się ta dwójka jest prawdziwe i już wkrótce na świat może przyjść owoc ich miłości… Fani umierają z niepewności choć wszystko wskazuje na to, że najmłodszy członek zespołu wkrótce zostanie ojcem, a wschodząca gwiazda Ali szybko przygaśnie…”
-I to cię bawi?-zapytałam i spojrzałam na niego jak na idiotę.
-A ciebie nie?
-Przecież to są bzdury.
-Na razie- powiedział a ja wywróciłam oczami. -Poza tym pamiętasz o czym rozmawialiśmy jak tam byliśmy, nie?- zapytał i zaczął się śmiać. Ja natomiast chyba pierwszy raz w życiu oblałam się rumieńcem
-To nie jest śmieszne- powiedziałam totalnie się jąkając. Oczywiście, że pamiętam tamtą rozmowę. Jak miałabym zapomnieć? Nie wiem dlaczego wtedy naszło mnie na zadawanie pytań… Na przykład takich „Dlaczego nie chciałeś, żebym… zrobiła… No wiesz?” Tak, zapytałam Harrego dlaczego nie chciał żebym zrobiła mu wtedy loda. Byłam serio ciekawa. Przecież każdy facet tego chce… „Myślałem, że chcesz to zrobić dlatego, że są moje urodziny i nie chciałem byś zrobiła to z przymusu albo dlatego żeby mnie zadowolić”.
-Słyszałaś o czymś takim jak pozycja 69?- zapytał a ja zachłysnęłam się powietrzem. Przecież byliśmy w samochodzie! Z dwoma innymi facetami!
-Harry koniec- wysyczałam totalnie zawstydzona.
-Wtedy będziemy mogli nawzajem…
-Zamknij się!- wyszeptałam i jedyne co przyszło mi do głowy to żeby zakryć mu jakoś te usta dlatego walnęłam go w twarz ręką i postanowiłam trzymać dłoń na ustach tak by nie mógł więcej mówić. Oczywiście zaczął się śmiać ale po chwili uniósł ręce w geście kapitulacji.
-Fuj! Obśliniłeś mi rękę- powiedziałam i zaczęłam wycierać ją w jego koszulę.
-Mogę obślinić…
-Jeszcze słowo i pożałujesz- zagroziłam serio wkurzona.
-Okej…- westchnął i pokiwał tylko głową.- W takim razie… Kiedy chcesz się uczyć surfować, hmm?- zapytał a ja uśmiechnęłam się mimowolnie i znowu zaczęłam gadać jak katarynka.

***

To był ten dzień! Dzień pierwszego koncertu, dzień kiedy Alicja Różańska z Polski miała pierwszy raz zaśpiewać własne piosenki, w dodatku przed wielką publicznością. Wszystko co czułam tego dnia było tak intensywne, że myślałam, że te wszystkie uczucia rozsadzą mnie od środka. Z jednej strony byłam niesamowicie szczęśliwa i podekscytowana, z drugiej byłam przerażona. Co z tego, że występowałam już przed wielką publicznością wiele razy? Teraz było przecież inaczej. Miałam śpiewać własną muzykę a nie coś co było już znane i śpiewane przez innych. Teraz naprawdę miałam odkrywać siebie z każdą zaśpiewaną piosenką… Co jeśli ich wszystkich tam zanudzę? Co jeśli to co zaśpiewam się nie spodoba? „Ali oszalałaś? Jesteś świetna! Wiesz, że płyta sprzedaje się doskonale”-Harry mógł sobie gadać ile chciał ale ja i tak wiedziałam swoje i się bałam. Trema to naprawdę dziwna sprawa a jeszcze dziwniejsze jest kiedy widzisz jak łapie ona kogoś takiego jak Niall.
-Denerwuję  się- powiedziałam blondynowi na ucho tak by przypadkiem Harry, któremu Lou starała się ułożyć włosy, niczego nie usłyszał. Swoją drogą… Nie umiałam zrozumieć po co Lou go czesze skoro i tak zawsze po pięciu minutach robi wszystko po swojemu…
-Powinnaś- wyszeptał Niall a do mnie dotarło dlaczego chłopak był zdenerwowany. Nie chodziło o żadną tremę. Chodziło o wiadomość od D.
-Przestań- powiedziałam nieco za ostro. Przecież to było oczywiste, że D. napisze w taki ważny dzień. Zaczynała się trasa, pierwszy koncert, D. nie mogło nie napisać.
-„Ciesz się póki możesz”? „Rozkoszuj się ostatnimi dniami w świetle bo wkrótce znajdziesz się w mroku”? Ali nie rozumiem jak może to tak po prostu olewać?
-Uczysz się tych wiadomości na pamięć?- zapytałam ironicznie.
-Nie rozumiesz, że się o ciebie boję?
-Rozumiem ale Niall, ja mam to pod kontrolą okej?
-Taa jasne, ciekawe jak.
-Normalnie a teraz przestań się tym przejmować i zacznij się cieszyć koncertem tak jak ja.
-Podobno się denerwujesz…
-No bo denerwuję i cieszę. Z jednej strony nie wiem jak dam radę wyjść na scenę a z drugiej chciałabym już tam być i śpiewać.
-Mam tak samo, pierwszy i ostatni koncert zawsze są jakieś bardziej stresujące i ekscytujące. Wiesz to już kolejna trasa ale i tak się denerwuję. To dziwne, ale serio tak mam…- Niall zaczął a ja uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że już nie wrócimy do tematu D. Przecież nie było sensu gadać o tym i psuć sobie humoru w tak ważny dzień. Po tym jak Louise skończyła układać włosy Harrego, zajęła się Horanem a ja z Harrym wyszłam na zewnątrz by „zwiedzić” arenę, która była wielka. Naprawdę wielka. Jak to się stało, że wylądowałam właśnie w takim miejscu? W Sydney? Miałam wystąpić przed ogromną publicznością! I kiedy doszedł do mnie ogrom tego wszystkiego pojawiła się panika. Z każdą minutą zaczynałam denerwować się coraz bardziej. Udawałam, że interesuje mnie to co mówi Harry, ale tak naprawdę nie miałam pojęcia o czym on mówi. Starałam przekonać samą siebie, że przecież mam ogromne doświadczenie, że to nie będzie pierwsze takie wystąpienie przed tłumem ludzi, że umiem śpiewać, że nie zapomnę słów, że wszystko będzie dobrze. Rozmawiałam z mamą i Zuzką, które motywowały mnie i komplementowały. Ale w mojej głowie cały czas krążyła jedna myśl. Wtedy było łatwiej. Śpiewanie cudzych hitów jest łatwiejsze. Dlaczego? Bo wszyscy je znają. Wiedzą co to za piosenka, znają słowa i śpiewają razem z tobą. Teraz miałam śpiewać swoje piosenki. Czy w Australii ktokolwiek w ogóle słyszał moje własne utwory?
-Za piętnaście minut wchodzisz-powiedział ciemnoskóry chłopak o mega skomplikowanym imieniu, który zajmował się nami w Sydney.
-O…okej- zająknęłam się czując jednocześnie ogromną gulę w gardle. Ja tam nie wyjdę!
-Pamiętasz wszystko? Musisz uważać na kable jak będziesz wchodzić, okej? Pamiętaj o tym, pokazywałem ci wczoraj.
-Pamiętam- wyszeptałam. Ali jesteś głupia! Dlaczego się tak denerwujesz?! Uspokój się kobieto!
-Kazałem też podwyższyć platformę główną i zrobił się tam teraz stopień, więc uważaj jak będziesz wchodzić.
-Ali to wszystko wie bo powtarzasz to już setny raz- wtrącił się nieco nieuprzejmie Harry -Możesz dać nam chwilę?
-Jasne, ale tylko pięć minut- odpowiedział mężczyzna, który poczuł się chyba nieco urażony tym, że Harry kazał mu iść.
-Ali co się dzieje?- zapytał Harry, którego głos był totalnie inny niż parę sekund wcześniej. Złapał moją twarz w dłonie i patrzył na mnie badawczo tymi swoimi pięknymi oczami.
-Nic…
-Trema?- zapytał troskliwie a ja tylko pokiwałam głową. -Nie denerwuj się skarbie. Przecież to nie pierwszy taki koncert, występowałaś już wiele razy przed ogromną publicznością. Dzisiaj też dasz sobie radę.
-Ale zawsze śpiewałam coś co wszyscy już znają. Co jak moje piosenki się nie spodobają? Przecież tu na pewno nikt ich nie słyszał!
-Skarbie, zdziwisz się jak wyjdziesz na scenę i zobaczysz jak wiele osób cię tu zna. Twoja płyta sprzedaje się świetnie i nie gadam tak tylko dlatego, że chcę cię uspokoić tylko dlatego,że to jest fakt. Przecież ty to wiesz. Ali spójrz na siebie. Jesteś piękna, mądra, utalentowana. Masz najpiękniejszy głos jaki w życiu słyszałem i tylko głupiec nie przyznałby mi racji. Twoje piosenki są świetne, piękne, wzruszające, motywujące, energetyzujące. Nie możesz w siebie wątpić bo jesteś niesamowita, twoja płyta jest hitem, ty jesteś odkryciem roku i nie pozwalam ci teraz w siebie wątpić. Zrozumiano?- kiedy skończył swoją przemowę po prostu mnie pocałował. Delikatnie i czule, tak, że przez moment zupełnie zapomniałam gdzie się znajduję i dlaczego w ogóle się denerwowałam.
-Zrozumiano- powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy kiedy jego miękkie wargi oderwały się od moich. Harry naprawdę umiał motywować i przywracać wiarę w siebie… 
-W takim razie marsz na scenę, wiesz gdzie będę w razie gdybyś chciała przez moment popatrzeć na swojego największego fana, który będzie oklaskiwał się najmocniej na widowni.
-Dziękuję- wyszeptałam patrząc mu w oczy i przysięgam, że staliśmy tak, po prostu gapiąc się na siebie, nie ruszając się, nie mrugając do momentu kiedy przyszedł pan ‘skomplikowane imię’.
-Ali, czas na ciebie- powiedział wyrywając nas z tego dziwnego trasu.
-Dasz czadu skarbie- szepnął mi do ucha Harry i zanim się rozstaliśmy pocałował mnie jeszcze w czubek głowy. Oczywiście kiedy zostałam sama słowa Hrrego straciły nieco na sile i byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów i emocji. Czułam, że w moich żyłach krąży sama adrenalina. Tak bardzo chciałam już wyjść na scenę jednocześnie marząc o tym by po prostu stamtąd uciec. Głos w słuchawce odliczał czas a mi się przypominał mój pierwszy występ na zajęciach Klaudii, pierwszy występ przed góra setką osób w klubie z karaoke, mój pierwszy casting do roli supportu chłopaków, mój pierwszy koncert w Bogocie i nagle zupełnie niespodziewanie doszło do mnie to, że występowałam w wielu miejscach, w różnych zakątkach świata… tylko nie u mnie! Jak to się stało, że nie miałam koncertu w Polsce? Przecież to tam miałam najwięcej fanów! Dlaczego Jess nie załatwiła mi koncertu w domu? Okej, rozumiem, że chłopaki nie mieli zaplanowanego koncertu w moim kraju ale przecież pamiętam rozmowy z LA i to, że była taka możliwość… Musiałam porozmawiać o tym z Jess i postanowiłam, że zadzwonię do niej od razu po koncercie. Mój mózg był dziwny i funkcjonował chyba inaczej niż reszty ludzi bo takie myślenie sprawiło, że skupiłam się na czymś innym niż stres i w sumie w pewnym sensie się odstresowałam. Poza odstresowaniem totalnie się rozkojarzyłam i nie zarejestrowałam momentu kiedy mijałam te kable, o których tyle mówił ‘skomplikowane imię’. Stanęłam przed stopniem, o który mogłam się potknąć, przewrócić i złamać nogę i słyszałam, że do wejścia pozostało 30 sekund. Wtedy stres powrócił a ja po prostu stałam i słyszałam jak tłum składający się w 95% z dziewczyn krzyczy i piszczy sprawiając, że na moim ciele pojawiły się ciarki.
-10.
-Będzie dobrze.
-9.
-Dam radę.
-8.
-To jest moje miejsce.
-7.
-Tu mogę być sobą.
-6.
-Taka właśnie jestem.
-5.
-Zwykła ja.
-4.
-Robi niezwykłe rzeczy.
-3.
-Przysięgam, że kiedyś…
-2.
-Taki tłum przyjdzie tylko dla mnie.
-1.
Chwyciłam w palce motyla, który wisiał na mojej szyi, uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na scenę. Tłum powitał mnie naprawdę bardzo głośno. Wszystkie światła skierowane były w moją stronę a moje nogi były jak z waty i nie miałam pojęcia jakim cudem w ogóle idę. To było po prostu nie do opisania. Kiedy znalazłam się przy statywie z mikrofonem usłyszałam dźwięki pierwszej piosenki. Don’t Let Go. Zaczęłam kolejną wielką trasę koncertową moją własną piosenką. Oczywiście nie umiałam powstrzymać tego, że przez pół piosenki byłam jedną wielką papką przez co mój głos drżał i było słychać jak bardzo wzruszona byłam. W połowie piosenki skupiłam się jednak na tym by wykonać powierzone mi zadanie najlepiej jak umiałam dlatego puściłam w końcu wisiorek i skupiłam się na tym by brzmieć lepiej i przede wszystkim profesjonalnie. Kiedy Don’t Let Go dobiegło końca przywitałam się z publicznością. Powiedziałam, że zrobię wszystko by każdy spędził miło czas i że to prawdziwy zaszczyt, że mogę występować przed tak wspaniałym zespołem jakim jest One Direction.
Po tym krótkim wstępie przeszłam do drugiej piosenki, którą była On My Way. Była to jedna z moich ulubionych piosenek z całej płyty i nie umiałam stać tak po prostu i śpiewać. Chciałam, żeby wszyscy dobrze się bawili i wiedziałam, że tak się nie stanie jeśli ja nie będę w tym wszystkim naturalna dlatego po prostu skakałam i biegałam po scenie, machałam do wszystkich a w pewnym momencie starałam się nie wybuchnąć śmiechem kiedy Niall i Liam stanęli za jednym z podestów tak by nikt z publiczności ich nie widział i po prostu skakali i wygłupiali się starając się mnie naśladować. Po tym utworze przyszła kolej na o wiele spokojniejsze Empty Handed. Zanim stanęłam dokładnie pośrodku sceny, na małym, białym X napiłam się wody i powiedziałam, że publiczność jest wspaniała. Czwartą piosenką było Battlefield i żeby zaśpiewać te piosenki tak jak powinno się je zaśpiewać musiałam się nieco wyciszyć. Chciałam, żeby każda zgromadzona na arenie osoba choć w małym stopniu poczuła to o czym śpiewam. Nie robiłam przerwy miedzy piosenkami, nic nie mówiłam, po prostu skupiłam się na tym by zaśpiewać je z sercem. Battlefield było trudną technicznie piosenką dlatego kiedy skończyłam ją śpiewać i zostałam nagrodzona przez publiczność naprawdę cieszyłam się, że dałam radę. Zostały trzy ostatnie piosenki. Piątą była Louder, piosenka dzięki której zawdzięczała tytuł cała płyta. To było zabawne kiedy śpiewając  ‘Why don't you scream a little louder?’ publiczność na serio zaczynała krzyczeć głośniej. Miałam wrażenie, że większość naprawdę się dobrze bawi a przecież o to w tym wszystkim chodziło. O to by dobrze spędzić czas. Bycie supportem nie jest wcale łatwe i trzeba się nieźle napracować żeby komuś spodobały się efekty twojej pracy, no i przede wszystkim żeby zostać zapamiętanym. Każdy artysta występujący przed wielką gwiazdą marzy o tym by być kiedyś na jej miejscu i wkłada wiele wysiłku w to by zostać w sercach publiczności, bo być może kiedyś ci wszyscy ludzie przyjdą tu specjalnie dla ciebie… Przedostatnie było Burn With You, zdecydowanie ulubiona piosenka Harrego. Lubił ją tak bardzo, że nawet przyznał to w jednym z wywiadów nie mówiąc oczywiście, że tak naprawdę ta piosenka to jego gwiazdkowy prezent. Kiedy zaczynałam ją śpiewać automatycznie chwyciłam wiszącego na mojej szyi motyla i patrzyłam na miejsce gdzie miał stać Harry. Mimo, że go nie widziałam wiedziałam, że tam jest i chciałam by wiedział, że śpiewam tę piosenkę tylko dla niego. Ostatnia była Cannonball. Zanim jednak zaczęłam ją śpiewać podziękowałam wszystkim za miłe przyjęcie i powiedziałam, że tak samo jak oni nie mogę doczekać się występu chłopców. O ile przez większość mojego występu trzymałam emocje na wodzy o tyle przy ostatniej piosence musiałam włożyć w ta dwa razy więcej wysiłku. To naprawdę niesamowite uczucie kiedy widzisz, że ktoś mieszkający na drugim końcu świata zna twoją piosenkę. Podczas poprzedniej trasy publiczność często śpiewała ze mną. Teraz śpiewałam piosenki, które nie były przecież znane a mimo tego Cannonball śpiewało sporo osób. Znali słowa, melodię mojej piosenki a ja nie miałam pojęcia jak to się stało. W Australii ktoś o mnie słyszał… Ba! Słyszeli moją muzykę i kiedy ten fakt zaczął do mnie docierać zaczęłam współczuć Harremu tego, że przez cały wieczór będzie musiał wysłuchiwać mojego gadania ciągle w kółko o tym samym.
-Dziękuję Sydney- krzyknęłam i zeszłam ze sceny naładowana niesamowitą energią. Zeszłam z niebezpiecznego schodka, minęłam kable i wpadłam na Liama.
-Byłaś świetna- powiedział i bez zbędnych ceregieli mnie przytulił naprawdę mocno. Skąd w Liamie tyle siły? Nie przesadza z Markiem na siłowni?
-Dziękuję- wydusiłam z siebie.
-Skarbie jesteś najlepsza- usłyszałam i opuściłam ramiona Liama by wylądować w objęciach Harrego.
-Było super!- krzyknął Niall i zaczął przytulać mnie i Harrego.
-Tak bardzo wam dziękuję- powiedziałam tkwiąc w uścisku dwóch chłopaków, których kochałam nad życie... Życie, które dzięki nim i wszystkim tym wspaniałym osobom, które spotkałam na swojej drodze było niezwykłe, wypełnione pasją, miłością, muzyką…

***

-Nie mogę uwierzyć, że za dwa dni będziemy w Japonii. Czas w Australii leci jakoś szybciej niż w pozostałych miejscach na Ziemi- powiedziałam do Liama, który zapinał swój kombinezon.
-Ja od kilku lat mam wrażenie, że nagle czas leci szybciej.
-Lou i Zayn serio musieli lecieć do LA?-zapytałam biorąc swoją deskę w ręce. Myślałam, że Lou będzie z nami surfował.
-Taaa, chodzi o płytę- odpowiedział nieco zmartwiony.
-Biedni, dobrze, że El poleciała z nimi.
-Gotowi?- zapytał Joe. Joe był naszym instruktorem. A właściwie to moim, Liam miał już doświadczenie. Dla mnie to był pierwszy raz.
-Gotowi- odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Serio nie chcesz spróbować?-zapytałam Harrego,który właśnie do nas dołączył w ręce trzymając truskawkowego shake’a.
-Mówiłem ci, że kiedyś próbowałem i to nie dla mnie- powiedział i spojrzał wymownie na Liama.
-No okej, mam nadzieję, że nie zje mnie żaden rekin kiedy ty będziesz sobie tu siedział…- zażartowałam ale Harry chyba wziął to na serio bo przez moment miałam wrażenie, że rozważa jakiś szalony pomysł żeby przerzucić mnie przez ramie i po prostu ze mną uciec.
-Gołąbeczki, koniec tych pogaduszek, Ali, Liam czas na nas- powiedział Joe a pięć minut później byliśmy już w wodzie. Może byłam nieskromna, ale jak na kogoś kto ma tendencje do potykania się o własne nogi moja pierwsza lekcja była całkiem całkiem. Joe był naprawdę dobrym nauczycielem, był cierpliwy i tłumaczył wszystko powoli i dokładnie. Największy problem miałam ze złapaniem odpowiedniej fali. Liam doskonale wiedział kiedy ma „wystartować” a ja ciągle byłam spóźniona przez co wszystkie mi uciekały. Payno był już na zaawansowanym poziomie bo umiał na desce stać i pokonać pewną odległość nie spadając z niej. Ja razem z Joe skupiliśmy się na łapaniu fal i kiedy mi się to udawało byłam tak przejęta, że płynęłam leżąc na desce, piszcząc podekscytowana, nie myśląc o tym by w ogóle wstawać. Pod koniec lekcji oczywiście spróbowałam, ale wątpię bym stała chociaż dwie sekundy. Kiedy wyszłam z wody miałam ochotę na więcej i gdyby nie to, że było mi już zimno od razu wykupiłabym kolejną lekcję. Liam też chyba nie chciał jeszcze wracać bo zapytał naszego trenera, który pracował w wypożyczalni sprzętu, z którego wzięliśmy deski czy ma czas by jeszcze się z nami pomęczyć, ale Joe był już zajęty. Poza tym Harry marudził jak stara baba, że się przeziębimy. Wybaczyłam mu to marudzenie bo wieczorem zabrał mnie jeszcze raz na tę plażę gdzie pożegnaliśmy się z Australią. Zapaliliśmy czerwony lampion i siedząc w swoich objęciach na piasku obserwowaliśmy jak czerwone światełko staje się coraz mniejsze by po jakimś czas zupełnie zniknąć. To było całkiem zabawne bo kilka metrów od nas siedziała dwójka ochroniarzy, którzy byli „na randce” razem z nami. Na drugi dzień udaliśmy się do Japonii zostawiając Australię, w której zakochałam się po uszy. W Osace zjadłam pierwszy raz w życiu sushi. „Jesteśmy w Japonii, musisz zjeść sushi! Jak nie tu to gdzie? Zobaczysz, że ci zasmakuje!”- Harry powtarzał to w kółko dlatego zjadłam to dla świętego spokoju i szczerze? Nie było złe, biorąc pod uwagę surową rybę, ale nie wiedziałam co Harry w tym widzi i czym się tak zachwyca. Pizza czy spaghetti były o wiele lepsze jak dla mnie… Kolejne dni mijały, kolejne koncerty były za nami i poza Niallem, który z każdą nową wiadomością od D. prosił o więcej ochrony i robił mi wyrzuty, że nikt o tym psycholu nie wie, wszystko było lepiej niż świetnie. Robiłam z Harrym wiele szalonych rzeczy i naprawdę czułam, że żyję. Czasami wracając z kolejnej wycieczki po postu rzucaliśmy się na łóżko nie mając siły by kiwnąć palcem. To był naprawdę intensywny okres, wypełniony nowymi doświadczeniami, doznaniami i Harrym. Wszystko było takie idealne. Zbyt idealne…
-Harry zostało 20 minut do wyjścia, mógłbyś mi pomóc- powiedziałam nieco zrzędliwie kiedy wszedł do pokoju. Dopiero po kilku sekundach zadałam sobie sprawę z tego, że trzasnął drzwiami. -Coś się stało?- zapytałam kiedy zobaczyłam, że jest zdenerwowany.
-Nie,wszystko jest w porządku-wyszeptał i nagle znalazł się przy mnie a jego usta połączyły się z moimi tak gwałtownie, że natychmiast zostałam pozbawiona tchu. Jego język rozchylił moje wargi, ale nasz pocałunek nie był taki do jakich Harry mnie przyzwyczaił. Ten był inny a ja nie miałam pojęcia dlaczego wydawał mi się pełen desperacji.
-Widzę, że coś…- jest nie tak, chciałam powiedzieć ale jego nachalne usta mi to uniemożliwiły.
-Pragnę cię- wysyczał mi do ucha a ja byłam totalnie zaskoczona takim obrotem spraw.
-Za 20 minut musimy być na dole- powiedziałam kiedy popchnął mnie gwałtownie na łóżko,tak, że leżałam obok walizki, którą pakowałam.
-20 minut to dużo czasu…
-Tylko, że ja muszę jeszcze…- zaczęłam ale mi przerwał.
-Ali potrzebuję cię- powiedział ciągnąc moje spodnie w dół razem z majtkami.
-Harry dlaczego…- chciałam się dowiedzieć co było powodem jego gwałtownego zachowania. Jeszcze przed chwilą wszystko było w porządku, uśmiechał się, wygłupiał. Teraz zachowywał się inaczej, zupełnie inaczej.
-Potrzebuję cię-powiedział jeszcze raz opuszczając swoje spodnie. -Pozwól mi, błagam- wyszeptał ale nie tak jak zawsze to robił kiedy znajdowaliśmy się w sytuacji takiej jak ta. Był zły i zdesperowany a ja nie byłam do końca pewna czy seks w takiej sytuacji jest dobrym pomysłem lecz mimo tego kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Sekundę później poczułam jak we mnie wchodzi mocno i szybko i to był pierwszy raz kiedy się tak kochaliśmy… a właściwie się nie kochaliśmy. On mnie po prostu pieprzył. Moje ciało zostało zalane przez niesamowicie intensywne doznania a myśli wirowały w mojej głowie jak szalone. Każde kolejne pchnięcie było bardziej desperackie niż poprzednie. Nie miałam pojęcia dlaczego był w takim stanie ale wiedziałam, że w tym momencie pragnął to usłyszeć.
-Harry kocham cię- wyszeptałam ledwo słyszalnie.
-Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz- powiedział równie cicho jak ja.
-Nigdy cię nie zostawię- wyjęczałam a on zaczął zachowywać się nieco delikatniej. Spojrzał mi w oczy i widziałam w nich nie złość ale strach. Bał się a ja nie miałam pojęcia czemu. Wiedziałam jedynie, że naprawdę potrzebuje w tej chwili mojej bliskości. Jego usta opadły na moje i tym razem pocałunek był o wiele bardziej czuły niż ten poprzedni. W pewnym momencie zaczynało mi brakować tchu, Harremu także. Wszystko to co się działo między nami w tej chwili było niesamowicie intensywne i nie musiałam długo czekać by drżeć pod nim czując jak moje ciało zalewa fala orgazmu. Po tym jak oboje doszliśmy Harry nie przestawał mnie całować, robił to nachalnie, brutalnie. Po chwili zamknął mnie w szczelnym uścisku i dosłownie leżał na mnie szybko oddychając, tuląc mnie do siebie naprawdę mocno. Chciałam dowiedzieć się co się stało, ale nie chciałam go o to pytać w tym momencie.
-Harry… Musimy… Samolot- powiedziałam po jakimś czasie.
-Wiem- jego głos był niższy niż zazwyczaj i mimo tego, że był świadomy tego, że musimy się pośpieszyć minęła minuta zanim ze mnie zszedł. Natychmiast wstałam i zamierzałam się ubrać-Pokłóciłem się… Z Louisem- powiedział i usiadł na łóżku przyciągając mnie do siebie, uniemożliwiając  założenie spodni.
-Dlaczego?- pokłócił się z Lou, ale skoro jest w takim stanie to musiała być naprawdę poważna kłótnia a nie zwykła sprzeczka.
-Nie ważne…On powiedział… Nie ważne bo przecież jesteś moja…- wyszeptał i pociągnął mnie tak, że wpadłam na niego i po chwili znowu leżeliśmy na łóżku, to znaczy Harry na łóżku a ja na Harrym, który kolejny raz całował mnie tak jakby od tego zależały losy świata.
-Harry samolot do Dubaju nie będzie na nas czekał- powiedziałam kiedy wyswobodziłam się z jego objęć i w końcu wstałam i zaczęłam ubierać swoje spodnie.
-Gdyby to nie był samolot do Dubaju prawdopodobnie nie zależałoby mi na tym, żeby nim lecieć- spojrzał na mnie, wyglądał na skruszonego a w jego oczach widziałam przede wszystkim miłość dlatego uśmiechnęłam się do niego i dzięki Bogu zapinając rozporek i on uśmiechnął się do mnie. Przez kolejne minuty aż do wyjścia patrzyłam na niego, właściwie się gapiłam i mimo tego, że wiedziałam, że Harry to widzi nie mogłam przestać. Po prostu musiałam się upewnić, że wrócił. Kiedy powiedział, że mam przestać gapić się na niego jak na wariata i uśmiechnął się szeroko wiedziałam, że to on. Wrócił do mnie, mój Harry, mój ukochany chłopak z motylem na brzuchu, który miał problem z radzeniem sobie ze złością. Problem o którym nie chciałam myśleć, problem o którym prawie zapomniałam.

***

-Gdzie jest Harry?- zapytałam kiedy Lou skończyła układać mi włosy i zorientowałam się, że mój chłopak zniknął gdzieś w momencie kiedy byłam zajęta gapieniem się w telefon.
-Wyszedł gdzieś, chyba poszedł zadzwonić do Gemmy- powiedział Zayn i wzruszył ramionami.
-W takim razie pójdę go poszukać, muszę mu pokazać zdjęcia małego- zdjęcia synka Zuzy zawsze wywoływały u mnie coś w rodzaju euforii i o dziwno miałam wrażenie, że Harry naprawdę kocha oglądać każde nowo nadesłane przez Zuzkę zdjęcie tak samo jak ja. Wyszłam z garderoby i pytałam każdą napotkaną osobę o to czy nie widziała mojego chłopaka i jeśli tak to, w którą stronę poszedł. Nie rozumiałam dlaczego Harry poszedł aż do turbusa rozmawiać z Gemmą, ale to tam miał się znajdować według ochrony. Kiedy znalazłam się już przy pojeździe usłyszałam jego głos i wydawało mi się, że się z kimś kłóci. Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać dlatego postanowiłam wejść do środka by pokazać się Harremu. Drzwi od autokaru były otwarte, weszłam na pierwszy schodek i słowa, które usłyszałam powstrzymały mnie od wejścia do środka.
-Jess, nie rozumiesz?- zapytał gwałtownie. Nie krzyczał, ale był wściekły. -Nie, to nie może być Steve, wie co by się stało jeśli by jej powiedział… Gówno mnie to obchodzi… Przysięgam, że jeśli komuś powiedziałaś… Nie Jess, nie dopuszczę do tego…-powiedział a mi w tym momencie zakręciło się w głowie. Jess? On rozmawiał z Jess? Z moją Jess? Steve? Co miał powiedzieć? Komu? Mój umysł został zalany przez falę pytań. O co chodziło? Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać bo sama też nie chciałabym by ktoś podsłuchiwał moją rozmowę, ale to nie zmieniało faktu, że to co usłyszałam bardzo mnie zaniepokoiło. Harry od kilku dni był nerwowy, zachowywał się dziwnie. Udawał, że wszystko jest w porządku, ale ja wiedziałam, że coś go gryzło. Coś było nie tak. Znałam go i umiałam rozpoznać kiedy coś go dręczy. Od kłótni Louisem był jakiś nieswój. Przyłapałam go na tym, że zamiast w nocy spać on po prostu siedział i się na mnie gapił. Nigdzie nie mogłam iść sama, nawet myć nie mogłam się sama. Cudem było to, że zostawiał mnie samą kiedy chciałam siku. Harry był nadopiekuńczy ale od kłótni z Lou to było coś więcej niż przesadna opieka. On mnie pilnował. Stwierdziłam, że nie będę dłużej tego wszystkiego słuchać, Dubaj był ostatni przed przerwą i w tym momencie powinnam się skupić na koncercie. Mimo tego, że chciałam zapytać Harrego o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego tak dziwnie się zachowuje, z kim rozmawia, czy to serio moja Jess, co z tym wszystkim ma wspólnego Steve, wiedziałam, że nie powinnam robić tego przed koncertem. Musiałam zaczekać na odpowiedni moment, moment kiedy zostaniemy sami. Odwróciłam się i już chciałam wyjść licząc na to, że mimo wszystko Harry nie rozmawia właśnie z tą Jessicą a tym Stevie, że ta rozmowa w żaden sposób nie dotyczy mnie kiedy jedno zdanie sprawiło, że moje serce na moment się zatrzymało.
-Ali się nie dowie, nigdy- powiedział z desperacją w głosie a mnie zaczęła ogarniać panika. O czym miałam się nie dowiedzieć? 


Heeeej! No i oto mamy rozdział numer 48! 
Okej, tak, wiem, jestem złą kobietą (prawda Aduś?? XD), wiem, że rozdział powinien być wcześniej ale po pierwsze byłam chora, po drugie pisałam go z gorączką i przez przypadek go usunęłam i musiałam pisać od nowa, po trzecie później znowu byłam chora, po czwarte jakoś ciężko mi się go pisało, przede wszystkim końcówkę i seks i w sumie mam 3 strony rozdziału, których tu nie publikuję XD Soł, przepraszam, że nie dodawałam ale jakoś tak wyszło. No i zapomniałam, że ostatnio tylko jedna osoba skomentowała rozdział więc tak jakby motywacja by pisać leci w takich sytuacjach w dół...
Jeśli chcecie rozdziały szybciej to komentujcie. Serio, każdy nawet najkrótszy komentarz niesamowicie pomaga i motywuje a jak widzę, że nikomu się nie chce skomentować to mi się nie chce pisać XD Dlatego proszę o komentowanie!!!!
Okej, teraz przejdźmy do przyjemniejszych spraw. Tutaj wklejam linki do piosenek, które Ali śpiewała na koncertach! :)
Wszystkie piosenki są świetne więc zachęcam do ich przesłuchania, w sumie nie tylko tych ale ogólnie całej płyty Lea'i :)
Kolejną sprawą jest zakładka Polecane blogi :) Jeśli macie jakieś ulubione to możecie mi podać tu w komentarzu albo na Twitterze link do bloga a ja chętnie go polecę:) Sama za bardzo nie mam czasu czytać a nie chce likwidować przez to tej zakładki :)
Okej, to chyba wszystko XD
Oczywiście przepraszam za błędy ale serio nie chciało mi się sprawdzać tego rozdziału. Mi osobiście się nie podoba, no ale mam nadzieję, że Wam się spodobał :)
Jeszcze raz błagam o komentarz każdego kto przeczyta ten rozdział!! (Możecie napisać, że jest beznadziejny, nie obrażę się ;))
Teraz to już serio wszystko XD

PS I loveeee youuuu all!! <3

niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 47




UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich! Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!




-Ali, kim do cholery jest D.?
-Nikim- powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Nikim? Nikim? „Jesteś taka żałosna wierząc w jego słowa, wierząc w to co robi. Myślisz, że go znasz, ale jego sekrety cię zniszczą. Harry cię zniszczy a kiedy dowiesz się do czego jest zdolny będziesz żałować... że żyjesz. Całuski D.”. To jest według ciebie nikt?- to się nie działo naprawdę. To był mój sekret. Nikt nie powinien się dowiedzieć a już na pewno nie Niall. Przecież on mu powie! A Harry nie może wiedzieć! -Ali kto to jest?
-Nie wiem!- praktycznie wykrzyczałam a z moich oczu wypłynęły łzy.
-Jak to nie wiesz?
-Normalnie, nie mam pojęcia kto to jest.
-Ali uspokój się, usiądź tu i nie płacz, przyniosę ci chusteczki- powiedział i mimo, że kazał mi się uspokoić sam był niesamowicie zdenerwowany.
-Niall nie rozmawiajmy o tym, błagam- prosiłam zalewając się łzami, ale wiedziałam, że moje prośby nic nie dadzą.
-Jak długo je dostajesz?- zapytał starając się brzmieć spokojnie.
-Od Dublina. To znaczy… Bo…- przecież Niall nie wiedział o mailach. Mogłam powiedzieć, że od listopada, przecież smsy przychodzą od listopada...
-Ali spokojnie- Niall położył dłoń na moich plecach zaczął nią pocierać by dodać mi jakoś otuchy.
-Smsy przychodzą od listopada. Wcześniej dostawałam maile- praktycznie wyszlochałam o ile tak to można nazwać.
-Od Dublina?-zapytał a ja pokiwałam głową. -W Dublinie byliśmy w maju…
-Wtedy przyszła pierwsza wiadomość.
-I nikomu nie powiedziałaś aż do teraz?- chłopak był naprawdę zdziwiony.
-Na początku powiedziałam Jess, ale ona to zignorowała, założyła mi nową pocztę i myślała, że to rozwiąże sprawę. Kiedy kolejny mail przyszedł… ja to przemilczałam- przyznałam. -To był mój sekret.
-Często je dostajesz?
-Różnie- odpowiedziałam i nagle zapadła cisza. Siedzieliśmy w milczeniu przerywanym moim płaczem przez jakiś czas a kiedy patrzyłam na Nialla wiedziałam, że coś analizuje.
-Pokaż mi je, od początku. Chcę przeczytać je wszystkie- powiedział a ja wiedziałam, że nie ma sensu protestować dlatego wzięłam laptopa i zalogowałam się na pocztę.

„Zakochałaś się w nim… Widać to na każdym waszym wspólnym zdjęciu… To jak na niego patrzysz… Ale wiesz co? Harry patrzy na ciebie, jak na zwykłego ŚMIECIA! JAK NA NIC NIE WARTY KAWAŁEK GÓWNA! On chce, żebyś zniknęła z tego świata! Całuski D.”

„Byłaś na kolacji z Harrym i jego znajomymi… Wiesz, że to nic nie znaczy, prawda? Harry cię NIENAWIDZI! Zrozum to wreszcie i daj mu spokój! Zniknij z jego życia. Całuski D.”

„Paryż? Serio myślałaś, że jak się wybierzesz z nimi na spacer po mieście to nagle zaczną cię lubić? Spójrz jakie piękne zdjęcie dla ciebie wybrałam, idealnie opisuje stosunek chłopaków, HARREGO, do ciebie. Nikt cię nie widzi! Nikt się tobą nie przejmuję! Nikt cię tam nie chce! HARRY CIĘ NIE CHCE! Myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z ich życia! Całuski D."

„Jak ci się żyje ze świadomością tego, że niszczysz wszystko co cię otacza? Harry NIGDY cię nie pokocha! NIGDY nie zakocha się w takim POTWORZE! Jesteś SUKĄ! Całuski D.”

-Ali… To dlatego prawda? Byłaś taka dlatego…- powiedział jakby do siebie. Jakby w końcu wszystko nabrało dla niego sensu.
-Każde nowe zdjęcie z Harrym oznaczało nową wiadomość… Ja po prostu nie mogłam. Nie chciałam ich dostawać… Byłam na nie taka podatna… Stało się tyle złych rzeczy w tak krótkim czasie. Najpierw moim zmartwieniem było to, że Harry mnie nie polubił, ale później… To co się działo później nie było zwykłym, głupim zmartwieniem. To wszystko po prostu mnie przerosło. Zaczęło się jak zwolnili Klaudię. Później był Dublin i wszystko co tam się stało, nie mogłam jechać na ślub Zuzy, Nina się ode mnie odwróciła, ktoś chciał mnie zgwałcić i prawie mu się udało, zmarła moja babcia, zakochałam się w Harrym a za każdym razem kiedy się do niego zbliżyłam dostawałam maila, w którym były same okropne rzeczy… Ja po prostu sobie nie radziłam.
-Ktoś chciał cię zgwałcić?- no tak, Niall nie wiedział.
-Tak, wtedy na imprezie po tym nieszczęsnym telefonie od Niny kiedy powiedziała mi te wszystkie okropne rzeczy… Harry mi wtedy pomógł. Ale nie rozmawiajmy o tym teraz, dobrze? Widzisz te maile… Odkąd jestem z Harrym są inne. Ta osoba pisze je teraz w inny sposób, spójrz- powiedziałam i  pokazałam jedną z nowszych wiadomości. Niall zaczął czytać i mimo, że właśnie się dowiedział, że prawie zostałam zgwałcona nie drążył tego tematu. Chyba tak jak ja, miał pewien limit informacji, które mógł przyswoić w tak krótkim czasie.

„Albo Harry cię przeleciał, ale byłaś na tyle kiepska, że musi szukać pocieszenia, albo cię nie przeleciał i dlatego spotkał się ze starą "przyjaciółką", która wie jak go zadowolić... Przyjaźń z korzyściami. SEKS. Harry go kocha a ty jesteś zbyt żałosna by dać mu rozkosz, przyjemność... Całuski D.”

"Albo Harry wciąż cię nie przeleciał albo chce się tobą pobawić dłużej niż można by przypuszczać. A najbardziej żałosne w tym wszystkim jest to, że jesteś tak niesamowicie naiwna. Głupia, mała owieczka, która myśli, że zły wilk zmieni dla niej swoją naturę... Nic z tego. Harry cię wykorzystuje! Bawi się tobą jak szmacianą lalką! Ale na to właśnie zasługujesz! Znikniesz z jego świata prędzej niż myślisz! Całuski D."

"Biedna, mała Ali! Przewrócona i zdeptana przez fotografów! No i oczywiście Harry, jej bohater! Bohater, który jest także świetnym aktorem! A tę rolę gra wybitnie! Demon w roli anioła... Demon, który sprowadzi na ciebie nieszczęście... Suko, otwórz oczy! Całuski D."

"Przyznaję chyba cię nie doceniałam/łem. Może jesteś lepszą dziwką niż wszyscy mogą sobie wyobrażać skoro Harry cię pieprzy i nadal mu się nie znudziłaś? Biedna, mała, żałosna suka. Pamiętaj, każdy twój błąd to punkt dla mnie. Każda fanka, która cię nienawidzi jest częścią mnie. Ciesz się swoim szczęściem dopóki możesz. To wszystko przeminie i znowu będziesz przerażona, znowu stracisz zmysły. Upadniesz. Znowu znajdziesz się w ciemności. Masz rację. Wybrałaś cierpienie i ból w padającym deszczu... Deszczu twoich łez. Nigdy nie odnajdziesz prawdy. On ci na to nie pozwoli. To on cię zniszczy, kawałek po kawałku. Całuski D."

„Tęsknisz za nim… Pozwolił ci zostać samej… Jesteś teraz sama… Taka mała… taka bezbronna… Myślisz, że on też tęskni, ale to nieprawda. Nie tęskni za Tobą, tylko za tym, że nie może cię kontrolować. Wiesz, na czym polega paradoks tej sytuacji? Tak naprawdę to bez niego jesteś bezpieczna. Całuski D.”

-Ali musisz mu powiedzieć- odezwał się kiedy dotarł do ostatniej wiadomości.
-Nie.
-Każda wiadomość dotyczy Harry'ego, on musi wiedzieć.
-Nie. I ty też mu nie powiesz.
-Ali skoro ty nie chcesz tego zrobić to ktoś musi.
-Nie, nie, nie, nie. Harry nie może wiedzieć. On jest teraz szczęśliwy, spokojny. W końcu ruszył dalej. Niall ty nie masz pojęcia przez co on przechodził. Nie było cię przy nim wtedy kiedy miał załamanie, kiedy płakał, kiedy znalazłam go w środku nocy… Nawet sobie nie wyobrażasz ile przeprowadziliśmy rozmów gdzie starałam się go pocieszać, ile razy zapewniałam, że wszystko mu wybaczam, ile razy prosiłam o szczerość i sama wpajałam mu, że jestem z nim całkowicie szczera. Wiesz co on zrobi jak się dowie, że przez tyle czasu miałam przed nim tajemnicę? On się poczuje oszukany. Ale ja go nie oszukuję, ja po prostu nie chcę dokładać mu zmartwień. Sam przeczytałeś te wiadomości. Jak on się poczuje kiedy to przeczyta? Że jest demonem? Że mnie zniszczy? Wiesz co on poczuje poza złością? Poczuje, że po pierwsze mu nie ufam a po drugie to znowu do niego wróci, to z czym w końcu zaczął sobie radzić.
-Ali trzymanie tego w sekrecie jest jeszcze gorsze- wydawało mi się, że Niall nie rozumie o co mi chodzi.
-Nie! To mój sekret! Nie wiem jak mogłam być taka nieostrożna? Jak mogłam kazać ci odczytać tego smsa…
-Uspokój się! Ale popatrz na to z innego punktu widzenia. Co byś zrobiła gdyby to Harry dostawał takie wiadomości i ci o nich nie powiedział?- zapytał a ja wiedziałam do czego zmierza.
-Ale Harry ich nie dostaje tylko ja- powiedziałam i wytarłam ostatnią łzę zdobiącą mój policzek. Musiałam w końcu przestać płakać.
-Ali, zapytałaś mnie dzisiaj czy kogoś poznałem. Tak. Poznałem. Ona jest… inna. Jest urocza i nie wydaje mi się, że nie patrzy na mnie tak jak wszystkie dziewczyny, które znam. Przychodzi tu czasami i za każdym razem kiedy ma przyjść zachowuję się jak wariat. Przebieram się po kilka razy, myję zęby co pięć minut, psikam się perfumami… Nie wiem co do niej czuję, ale kiedy ją widzę… przy niej czuję się inaczej. Czuję, że chcę z nią rozmawiać, chcę ją poznawać, chcę się z nią śmiać. Nie mogę powiedzieć, że ją kocham, bo to nie prawda. Ale prawdą jest, że coś do niej czuję i gdyby ona nagle zaczęła dostawać takie wiadomości chciałbym wiedzieć. Musiałbym. Chciałbym ja przed tym chronić.
-To właśnie robię, chronię go- powiedziałam nieco zaskoczona jego wyznaniem.
-Nie Ali, ty go okłamujesz- bardziej dosadnie się nie dało. 
-Niall to moja tajemnica i nie masz prawa nikomu jej wyjawić.
-Wiem, ale Harry to mój przyjaciel i nie mam prawa go okłamywać.
-Ale...- zaczęłam jednak chłopak mi przerwał.
-Ali zrozum to. KAŻDA wiadomość dotyczy Harrego a po przeczytaniu tych wiadomości śmiało można stwierdzić, że ta osoba jest psychiczna, nienormalna i może tylko cię starszy a może naprawdę wie o jego problemie a skoro wie to może to wykorzystać. Pomyśl o tym. Nie chcesz go skrzywdzić ale pomyśl co się może stać kiedy ta osoba zacznie pisać takie rzeczy publicznie? Jego sekrety cię zniszczą, zobaczysz do czego jest zdolny? Ali ten pojeb cię niszczy. Zrozum to. Przyjaciółki specjalne? Wyobraź sobie, że taka bzdura trafia do mediów.
-Gdyby ta osoba chciała już dawno mogłaby iść z tym do prasy a nie poszła. I nie pójdzie. Wiesz dlaczego? Bo to wszystko bzdury. Wyssane z palca kłamstwa, które wysyła mi by sprawić żebym poczuła się jak gówno. Ta osoba próbuje mieszać mi w głowie i na początku świetnie jej to szło. Teraz te wiadomości nie robią na mnie takiego wrażenia.
-Ali nie chce się z tobą kłócić, ale nie zmienię swojego zdania, musisz mu powiedzieć. Nie wiem kiedy, nie wiem jak ani gdzie, ale musisz. Wiesz, że mam rację. Ty też nie chciałabyś być okłamywana- okej, może i miał rację, ale to nie było takie proste. Niestety z sekretami jest tak, że im dłużej je chowasz tym bardziej wrastają w ciebie i stają się częścią ciebie.
-Obiecaj, że ty mu nie powiesz. Musisz mi to obiecać Niall. Nie mogę umierać ze strachu za każdym razem kiedy będziecie rozmawiać. To mój sekret i nie masz prawa go wyjawiać- miałam wrażenie, że przez całą naszą rozmowę powtarzałam to w kółko. To mój sekret. Spojrzałam chłopakowi w oczy i nie wiem co takiego dostrzegł w moich, ale w końcu westchnął głośno i pokiwał głową.
-Okej, obiecuję, ale ty musisz obiecać, że będziesz pokazywać mi wszystkie nowe wiadomości i powiesz…- Niall zaczął lecz w tym momencie mój telefon zawibrował i razem z Niallem dosłownie podskoczyliśmy wystraszeni. To niewiarygodne. Teraz on też tak będzie reagował na ten dźwięk? Też będzie się stresował kiedy będę dostawać smsa? Spojrzałam na wyświetlacz i odetchnęłam z ulgą.
-To Harry. „Nie wrócę dzisiaj do Londynu. Jesteś jeszcze u Nialla? U was też tak pada śnieg? Może zostaniesz u niego na noc? Nie chcę żebyś wracała teraz sama. Kocham Cię xx”
-Zdaje mi się, że czeka nas długa noc...- skomentował Horan a ja mimo tego wszystkiego co już powiedzieliśmy poczułam dziwną ulgę, że ktoś w końcu poznał moją tajemnicę, mój problem z którym w końcu nie musiałam zmagać się tak zupełnie samotnie.

***

-Ali powiesz mi w końcu gdzie jedziemy?- zapytał po raz setny tego dnia. Ale ja nie zamierzałam niczego mówić. To miała być niespodzianka.
-Harry niespodzianka to niespodzianka, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie- powiedziałam i mocniej ścisnęłam jego dłoń.
-To frustrujące- powiedział z ekscytacją w głosie. Oj tak, mogłam się domyślić jak bardzo ciekawy musiał być, tym bardziej, że imprezę dla przyjaciół zorganizował już dzień wcześniej, na moją prośbę. Było to trochę samolubne nawet jeśli wiedziałam, że Harry z przyjemnością spędzi ten dzień tylko ze mną. Miałam nadzieję, że spodoba mu się to co dla niego uszykowałam. Cóż, włożyłam w to sporo pracy, oczywiście nie sama. Pomogła mi Jess i Niall, z którym odkąd dowiedział się o D. połączyła mnie jakaś nowa więź. Nie więź tylko tajemnica, informacja, którą musiał trzymać przez ciebie w sekrecie, odezwał się głupi, nieproszony głos w mojej głowie przez co jak zwykle w takich sytuacjach potrząsnęłam nią nieco by się go pozbyć.
-Jedziemy na lotnisko?- zapytał odwracając moją uwagę od nieprzyjemnych myśli. Nie powinnam się tym zadręczać w tak ważny dzień. Jego urodziny są raz w roku i nic nie powinno psuć tego dnia. Nic ani nikt.
-Punkt dla ciebie- powiedziałam i nie mogłam się opanować dlatego pocałowałam ten kawałek jego szyi, którego nie zasłaniał szalik.
-Powiedz mi…
-Nie, wiem, że lubisz wszystko kontrolować, ale tym razem mnie nie przekonasz. Nie powiem ci.
-To chociaż powiedz mi czy zostaniemy w UK czy lecimy za granicę. Poza tym… Ali… Nie obraź się, ale…- zaczął a ja mu przerwałam.
-Skoro nie chcesz żebym się obraziła to lepiej nie mów tego co chcesz powiedzieć.
-Polecimy samolotem… Ile ty wydałaś kasy?- zapytał a ja wywróciłam oczami. Mógł milczeć kiedy go ostrzegałam. -Nie chcę żebyś wydawała…
-Harry, proszę- wyszeptałam i jedyne co przyszło mi do głowy to żeby go pocałować. Kiedy jego usta będą zajęte przestanie paplać bez sensu. Czy to źle, że czułam satysfakcję przez to, że doskonale wiedziałam jak bardzo rozpraszają go moje pocałunki? Cóż, pocałunek ten zaczął się całkiem niewinnie by po chwili przerodzić się w coś gorącego, namiętnego i cholernie podniecającego. Pewnie gdyby to nie były jego urodziny zbeształabym go za to, że zaczął mnie obmacywać przy kierowcy, ale ponieważ to było jego święto pozwoliłam mu na więcej niż zwykle.
-Chce mieć urodziny codziennie jeśli będziesz pozwalać mi na takie zachowanie- wyszeptał mi do ucha ciężko oddychając.
-Yhym- odchrząknął znacząco kierowca. -Jesteśmy na miejscu.
-Świetnie!- powiedziałam podekscytowana i nie czekając na Harry'ego dosłownie wyskoczyłam z samochodu. Wraz z Jess włożyłyśmy wiele wysiłku by Harry nie dowiedział się gdzie lecimy na lotnisku. Myślę, że obstawiał, że zabieram go do Polski. Ale ja nie zabierałam go do domu. Ostatnio rozmawiając z Niallem powiedziałam mu dosłownie wszystko, to znaczy wszystko do momentu kiedy prawie umarłam. I kiedy opowiadałam tę historię zdałam sobie sprawę z tego, że wiem. Znam miejsce, pamiętam ten moment. Wiedziałam gdzie to się stało i właśnie tam zabierałam Harry'ego. Do miejsca, w którym zdałam sobie sprawę z tego, że Harry znaczy dla mnie dużo, do miejsca, w którym tak naprawdę się w nim zakochałam. Wiedziałam, że zapamiętam ten moment do końca życia, nie ważne jak ono się potoczy. Pamiętałam ten dzień, pamiętałam to jak czekałam na autobus i on podjechał samochodem proponując podwózkę do studia, pamiętałam to co czułam kiedy nagrywał ze mną piosenkę, pamiętałam burzę i pękniętą oponę, ale przede wszystkim pamiętałam ten jeden moment. Wtedy kiedy wokół nas szalały błyskawice, kiedy chwycił mnie za rękę, kiedy biegliśmy śmiejąc się głośno, kiedy czułam się wolna i szczęśliwa dzięki niemu. Kiedy wpadając do hotelu złapał mnie i powiedział 'mam cię' rzeczywiście to zrobił. Miał mnie. Miał mnie już wtedy bo to wtedy się w nim zakochałam. To była właśnie ta chwila. 
Lot nie był długi a kiedy pilot oznajmił nam, że zaraz lądujemy pierwszy raz gdy leciałam samolotem nie powiedział gdzie będziemy lądować. Harry chwycił mnie za rękę i był tak samo podekscytowany jak ja. Gdy znaleźliśmy się już na ziemi dosłownie podbiegł do wyjścia i w tym momencie był jak dziecko. Widziałam, że robi wszystko by nie zacząć podskakiwać z ekscytacji. A kiedy wyszliśmy i zorientował się gdzie jesteśmy przez moment, dosłownie przez ułamek sekundy widziałam przerażenie w jego oczach. Trwało to jednak tylko chwilę i nie byłam pewna czy mi się nie przewidziało.
-Okej, jesteśmy już prawie na miejscu- powiedziałam pogodnie starając się wyrzucić z głowy jakieś niedorzeczne przypuszczenia. -Samochód już na nas czeka.
-Okej… Serio nie mamy bagaży? Oprócz tej paczki?
-Serio… Wszystko jest już na miejscu. Na lotnisku rozstajemy się też z ochroną- powiedziałam idąc za wysokim ochroniarzem, który prowadził nas do auta i słyszał jak bardzo cieszy mnie fakt, że nie pojedzie on z nami. Drogę do samochodu pokonaliśmy w mgnieniu oka.
-To jest samochód Nialla?
-Taaa, mam nadzieję, że tym razem wszystkie opony wytrzymają- powiedziałam uradowana widząc szeroki uśmiech malujący się na twarzy chłopaka. Kiedy wsiedliśmy do czarnego pojazdu a Harry go uruchomił nawigacja od razu wydała pierwsze instrukcje jak mamy jechać.
-Jest już ustawiona?
-Tak, zna dokładny adres.
-Ali jesteś niesamowita- powiedział pełen podziwu.
-Po prostu cię kocham- wyszeptałam tak cicho, że chyba tego nie słyszał.
-Nie wierzę, że tam jedziemy- powiedział i uśmiechnął się szeroko a ja po prostu gapiłam się na niego. On był mój? Naprawdę? To mi się nie śniło? Jak to możliwe, że znowu jesteśmy w Dublinie i teraz ten piękny chłopak z motylem na brzuchu jest mój? Nie mieściło się to w mojej głowie i jedyne o czym mogłam myśleć to to by był tego dnia szczęśliwy.
-To tutaj wtedy źle skręciłem, trzeba było zjechać wcześniej- powiedział kiedy mijaliśmy jakiś zjazd z autostrady.
-Dzięki Bogu, że wtedy nawigacja zbzikowała- powiedziałam szczerze a on na mnie spojrzał.
-Też się cieszę…- powiedział ciągle patrząc na mnie.
-Spójrz na drogę- powiedziałam zawstydzona. Dlaczego do cholery byłam zawstydzona?! Bo spojrzał na ciebie tak jak wtedy, podpowiedział cichy głosik w mojej głowie.
-Za sto metrów skręć w prawo- usłyszeliśmy po jakimś czasie i wtedy naszym oczom ukazał się ten hotel.  Szczerze mówiąc był o wiele bardziej luksusowy, przynajmniej z zewnątrz niż pamiętałam.
-Jesteśmy- zakomunikował Harry kiedy zgasił silnik.
-Harry, skarbie- zaczęłam, ale kiedy spojrzałam na niego kolejny raz się zawstydziłam. Boże byłam serio nienormalna. -Zapraszam cię na kolację urodzinową- powiedziałam całą siłę wkładając w to żeby się nie jąkać. Kiedy wysiadłam samochodu i wzięłam głęboki wdech by nieco się uspokoić doszło do mnie to jak piękny był nie tylko hotel, ale także okolica. Przez to, że ostatnio padał śnieg i był delikatny mróz wszystko wokół wyglądało bajkowo. Było już prawie całkiem ciemno dlatego wszystkie lampki, które oświetlały cały ten teren dodawały niesamowitego klimatu. Widziałam nawet jakąś ścieżkę oświetloną małymi światełkami. Pewnie dlatego wydawało mi się, że jest piękniej niż kiedy byliśmy tu ostatnio.
-Pięknie tu- powiedział Harry, który tak samo jak ja podziwiał widok. Wydawało mi się, że był tak samo urzeczony jak ja.
-Chyba czas na nas- powiedziałam widząc zbliżającego się pracownika hotelu, który zamierzał zająć się samochodem Nialla. Kiedy uporałam się z takimi sprawami jak zameldowanie udaliśmy się do naszego pokoju. Dokładnie tego samego co wtedy…
-To jest…- Harry zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
-Tak, to jest ten pokój… To część niespodzianki. Chciałam by przypomniał nam się tamten wieczór… I wtedy przypomniało mi się to jak mówiłeś… że chciałeś mnie wtedy dotykać… kiedy leżeliśmy w tym pokoju, na tym łóżku…i chcę stworzyć dzisiaj nowe wspomnienia związane z tym miejscem… z tym łóżkiem… z dotykaniem…- nie wierzyłam, że to powiedziałam.
-Ali jak nie przestaniesz gadać tak cholernie seksownie zabierzemy się za robienie tych wspomnień od razu- powiedział i podszedł do mnie jednak ja nie mogłam sobie pozwolić na to teraz.
-Najpierw kolacja- uśmiechnęłam się do niego i cmoknęłam szybko w usta. -W szafie czekają na ciebie ciuchy, przebierz się. Ja też się ogarnę a za 15 minut mamy być na dole- powiedziałam i poszłam do łazienki gdzie czekała na mnie sukienka. Była biała, obcisła i według Jess wyglądałam w niej seksownie. Pierwszy raz w życiu postanowiłam nie ubrać stanika. Ubrałam tylko śliczne, czarne koronkowe majtki, o których było głośno bo dostałam od Harry'ego przepiękną bieliznę. Oczywiście jakiś paparazzi zrobił mu zdjęcie kiedy wychodził ze sklepu Victoria’s Secret i tak cały świat dowiedział się o tym jaki prezent Harry przywiózł mi z LA… Nie chciałam o tym myśleć więc szybko spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się sama do siebie. Kiedy ubrałam sukienkę chyba 10 minut siłowałam się z zamkiem błyskawicznym, który w ogóle nie był błyskawiczny i naprawdę myślałam już że pójdę poprosić Harry'ego by go zapiął. Dzięki Bogu uporałam się z tym sama i nie zepsułam tym niespodzianki. A przynajmniej miałam taką nadzieję, że to jak wyglądałam będzie dla niego niespodzianką. W końcu nie nosiłam sukienek często. Poza tym nie często wyglądałam seksownie czy nawet wyzywająco. Kiedy ubrałam szpilki szybko poprawiłam włosy, upewniłam się też, że mój makijaż nadal wygląda dobrze mimo podróży. Wzięłam głęboki oddech i wyszłam z łazienki. Harry stał przy oknie a kiedy mnie usłyszał odwrócił się i dosłownie odebrało mu dech na mój widok. Mi z kolei zakręciło się w głowie nie tylko dlatego, że tak zareagował na to jak wyglądałam, ale przede wszystkim czułam, że w tym właśnie momencie zakochuję się w nim kolejny raz. Wyglądał pięknie. Cudownie. Wystarczyło, że ubrał białą koszulę i czarną marynarkę żeby wyglądał jak najpiękniejsza istota na Ziemi.
-Wyglądasz…
-Ty też…- powiedziałam i podeszłam do niego powoli.
-Może nie musimy jeść teraz?
-Musimy- odpowiedziałam, złapałam go za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia. Kiedy zeszliśmy na dół przyszedł czas na kolację. Kelner zaprowadził nas w najbardziej ustronne miejsce na całej sali a gdy usiedliśmy podał nam szampana.
-Ali to naprawdę wspaniałe, wszystko, to najlepsze urodziny w moim życiu- powiedział Harry i złapał mnie za rękę, w drugiej dłoni trzymał kieliszek z szampanem. -Wiem, że tak robią w filmach, ale naprawdę chciałbym wznieść toast za ciebie, za to, że ciebie mam.
-A ja chcę wznieść toast za ciebie i za to, że mam ciebie- powiedziałam uniosłam kieliszek do góry po czym przysunęłam go do ust by się napić. 
-Przyniosą nam kartę? 
-Nie, już wybrałam co będziemy jeść.
-Jakaś ty dzisiaj zorganizowana i taka… sprawująca kontrolę.
-Przyzwyczajaj się panie Styles…
-To wyzwanie?
-To obietnica- wyszeptałam. Dokładnie w tym momencie podszedł kelner z naszą przystawką  dlatego podziękowałam i uśmiechnęłam się do niego grzecznie.
-Smacznego- powiedział Harry a w jego głosie wyczułam jakieś napięcie.
-Coś się stało?- zapytałam. Znałam Harry'ego na tyle żeby wiedzieć kiedy coś mu nie pasuje.
-Wszystko w porządku.
-Przecież widzę, że coś jest nie tak.
-Po prostu nie uśmiechaj się do tego pajaca- powiedział a ja miałam ochotę go walnąć w głowę. Przecież już mu przeszło. To całe bycie zazdrosnym.
-Okej- powiedziałam i przestałam się uśmiechać do niego.
-Ali co robisz?
-Powiedziałeś że mam się nie uśmiechać więc się nie uśmiecham.
-Ale miałaś się nie uśmiechać do niego.
-Miałam się nie uśmiechać do pajaca więc nie uśmiecham się do pajaca- powiedziałam i starałam się opanować, żeby jednak nie zacząć się śmiać z jego miny.
-Skarbie nawet nie wiesz jak bardzo w tym momencie… Nie ważne.
-Smacznego mój pajacu- powiedziałam nie chcąc dłużej ciągnąć tego tematu bo nie zamierzałam psuć w żaden sposób tego wieczoru. Po przystawce i kolejnym kieliszku szampana podano nam danie główne, które wybrałam już wcześniej a raczej poprosiłam by kucharz zrobił tego wieczora dla nas ulubione dania Harry'ego. Najwięcej zabawy miałam z tortem. Dosłownie. Zrobiłam go sama i to on był tajemniczą paczką, która przyleciała z nami z Londynu. Był nieco koślawy, nawet mocno… Miałam nadzieję, że będzie mu smakował. Napisałam nawet na nim ’21, kocham Cię’.
-Pomyśl życzenie- powiedziałam, kiedy Harry w końcu przestał bawić się w ‘tortowego fotografa’. Zastanawiał się przez chwilę po czym zdmuchnął świeczki a ja ukroiłam nam po kawałku ciasta. Ciekawe o czym pomyślał...
-Ali nie patrz tak na mnie- powiedział rozbawiony.
-Przepraszam-odparłam nieco zawstydzona kiedy zdałam sobie sprawę, że gapię się na niego i w napięciu oczekuję kiedy weźmie w końcu ciasto do ust. Takie wyczekiwanie było serio stresujące.
-Ali..- wymruczał kiedy w końcu spróbował mojego wypieku. Gdy przymknął powieki stwierdziłam, że chyba mu smakuje.
-I?
-Zdecydowanie mam szczęście. Tort jest pyszny i kolejny raz uświadamiam sobie, że na starość będę gruby.
-Dlaczego?
-Bo naprawdę dobrze gotujesz więc będę dużo jadł. A tak w ogóle poza moją mamą jesteś jedyną osobą, która zrobiła dla mnie tort. I to w dodatku tak wspaniały tort. Naprawdę jest pyszny. I w sumie nie wiem czy to dobrze, że odkrywasz przede mną swoje umiejętności…- zrobiło mi się niewyobrażalnie miło słysząc jego słowa. Przez moment zastanawiałam się czy nie przesadza i nie mówi tak tylko dlatego, żeby sprawić mi przyjemność dlatego stwierdziłam, że najprostszym sposobem żeby się przekonać jest po prostu spróbowanie tego ciasta.
-Okej… Teraz będę nieskromna, ale rzeczywiście jest całkiem niezły- powiedziałam nieco zdziwiona, że tak potrafię.
-Kto cię nauczył piec?- zapytał i wepchnął sobie od razu pół kawałka do buzi.
-Moja babcia, ta która zmarła… Ona miała prawdziwy talent do gotowania więc może odziedziczyłam choć małą część jej zdolności. Ten tort piekła zawsze na moje urodziny… Nauczyła mnie go robić i oczywiście w jej wykonaniu byłby milion razy smaczniejszy i o wiele atrakcyjniejszy z wyglądu, ale włożyłam w niego całe serce a babcia mówiła, że to jest najważniejsze, nie tylko w pieczeniu ciast. Zawsze powtarzała, żebym wkładała serce we wszystko co robię a wtedy ludzie to docenią i sama będę z siebie zadowolona.
-Twoja babcia musiała być naprawdę wspaniała- powiedział i złapał mnie za rękę.
-Szkoda, że nie zdążyłeś jej poznać…- nagle zrobiło się tak jakoś przygnębiająco.
-Poznam. Dzięki tobie i takim opowieściom jak ta. A teraz, ponieważ nie chcę widzieć choćby cienia smutku na twojej twarzy… Mam pewien pomysł- odparł po czym wstał, podszedł do mnie i wyciągnął w moim kierunku rękę -Ali czy zechcesz ze mną zatańczyć?
-Nikt nie tańczy- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko momentalnie się rozchmurzając.
-Skarbie co to będą za urodziny jeśli ze mną nie zatańczysz?- zapytał i uniósł brwi do góry.
-Masz rację- odpowiedziałam i podałam mu dłoń. Nie zamierzałam zawracać sobie głowy tym czy ktoś patrzy a tym bardziej tym czy zrobią nam zdjęcia. Znajome ciepło rozlało się po całym moim ciele kiedy Harry przyciągnął mnie do siebie, kiedy jego dłoń spoczęła na mojej talii by po chwili przenieść się na plecy. Zaczęliśmy poruszać się delikatnie w rytm jakiejś melodii, która cichutko umilała nam ten wieczór.
-Ali dziękuję- wyszeptał mi do ucha i delikatnie musnął wargami miejsce tuż pod nim przez co na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.
-Nie ma za co- odparłam nieco wytrącona z równowagi.
-Zakochiwanie jest dziwne… Z jednej strony wydaje mi się, że nie da się zakochać tak po prostu, tak nagle, że to nie jest tak, że bum i nagle kogoś kochasz. Ale z drugiej strony… To się stało tutaj prawda? To znaczy wydaje mi się, że tak naprawdę poczułem to do ciebie tutaj, że zakochałem się w tobie tutaj. Nawet nie masz pojęcia ile razy wracałem do tych wspomnień, ile razy wspominałem tamtą noc, ile razy wyobrażałem sobie powrót tutaj.
-Naprawdę podoba ci się taki prezent?- przez cały czas bałam się, że tak naprawdę to głupi pomysł i mogłam kupić mu po prostu coś wypasionego.
-Żartujesz? To naprawdę najlepszy prezent pod słońcem. Dlaczego w to wątpisz?
-Po prostu na lotnisku… Nie ważne- widząc szczęście wypisane na jego twarzy moje wcześniejsze spostrzeżenia wydały mi się niedorzeczne.
-Powiedz.
-Tak naprawdę nie wiem co mam ci powiedzieć. Po prostu bałam się, że ci się nie spodoba taki prezent. Nigdy tak nie miałeś? Że dawałeś coś komuś i bałeś się, że nie przypadnie mu on do gustu?
-Szczerze?
-Oczywiście.
-Najbardziej „nerwowym’ prezentem jak w życiu dawałem był pierścionek, który masz na palcu- powiedział i zaśmiał się nieco nerwowo.
-Dlaczego?- zapytałam zdziwiona.
-Bałem się, że cię nim odstraszę choć najbardziej obawiałem się jednej rzeczy.
-Jakiej?
-Że go nie przyjmiesz- powiedział cicho a ja nawet w tym momencie umiałam dostrzec obawę w jego oczach. Zastanawiałam się dlaczego tak myślał, dlaczego się tego bał skoro wiedział jak bardzo go kocham i wtedy doszedł do mnie ważny fakt. On w dalszym ciągu nie wierzył w to, że go kocham tak mocno, że byłabym w stanie zrobić dla niego wszystko. Widziałam jak na moich oczach się zmieniał, jak zaczął odzyskiwać spokój i radość, ale przecież rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień a Harry najwyraźniej w dalszym ciągu nie potrafił myśleć o sobie jako o kimś kto mógł być dla kogoś całym życiem.
-Tak- powiedziałam a Harry spojrzał na mnie zupełnie skołowany.
-Co tak?
-Zadasz mi kiedyś to pytanie. To, na które będziesz chciał usłyszeć zwykłe tak. Mówię ci to już teraz, żebyś nie bał się wtedy dać mi pierścionka- powiedziałam a Harry uśmiechnął się szeroko a po chwili zaśmiał się tak cholernie uroczo, że nogi pode mną się po prostu ugięły.
-Cóż, to naprawdę wiele mi ułatwia- powiedział i odgarnął moje włosy tak by mieć lepszy widok na mój dekolt.
-Podoba ci się ta sukienka?- zapytałam.- Kupiłam ją specjalnie dla ciebie- powiedziałam cicho po czym przygryzłam wargę. Jego wzrok momentalnie powędrował na moje usta.
-Wyglądasz pięknie-odparł a ja widziałam jak w jego oczach pojawia się ten doskonale znany mi błysk.
-Wiesz, że nie mam pod nią nic prócz majtek…- byłam w stu procentach pewna, że powiedziałam to tylko dlatego, że piłam szampana. Zawsze po alkoholu stawałam się bardziej odważna. No i nie chciałam już dłużej myśleć o smutnych sprawach.
-Skarbie…-szepnął, musnął przelotnie moje usta, okręcił mnie tak, że zakręciłam się wokół własnej osi, a na koniec pociągnął mnie gwałtownie, przez co wpadłam na jego tors. -Czas na robienie tych wspomnień o których wspominałaś w pokoju- wymruczał cholernie seksownie tuż przy moim uchu i kiedy złapałam równowagę po jego gwałtownym zachowaniu, czego wcale nie ułatwiał wypity przeze mnie szampan i te wysokie szpilki, zaczął ciągnąć mnie w stronę wyjścia. Zanim jednak wyszliśmy poprosiliśmy kelnera, który nas obsługiwał by dał nam butelkę szampana i dwa kieliszki. Szampana podał Harry'emu a kieliszki mi i kiedy mi je podawał specjalnie złapał moje dłonie i przytrzymał je dłużej niż to było konieczne, do tego uśmiechnął się bezczelnie i przysięgam, że oblizał wargę patrząc na mój dekolt. Spojrzałam na niego przerażona, ale kiedy Harry objął mnie delikatnie a ja skierowałam swój wzrok na niego odetchnęłam z ulgą. Nie zauważył tego bo jego uwagę przykuła para staruszków a ja wolałam nie myśleć co mogło się stać gdyby było inaczej. Mogło zrobić się naprawdę nieprzyjemnie a ten głupi uśmiech na twarzy tego idioty mógł zniknąć w ciągu kilku sekund gdyby Harry zorientował się w jaki sposób mnie dotknął, jak na mnie spojrzał. Dosłownie czułam wzrok tego pajaca, jak go wcześniej słusznie określił Harry, na swoim tyłku kiedy odwróciliśmy się do niego tyłem. Czułam się nieswojo przez co objęłam Harry'ego mocniej. On nie pozostał obojętny na mój gest i także przytulił mnie mocniej będąc totalnie nieświadomym tego co się właśnie stało. Idąc korytarzem starałam się usunąć z pamięci wszystko to co wydarzyło się chwilę wcześniej. Zamierzałam przecież spędzić wspaniałą noc z Harrym i nie było sensu psuć sobie humoru tym co zrobił jakiś obleśny, niewychowany cham.
-Nie zdejmuj ich- powiedział kiedy weszliśmy do naszego pokoju a ja chciałam pozbyć się butów.
-Okej…
-Szampana?- zapytał i uśmiechnął się totalnie seksownie. Harry miał naprawdę wiele uśmiechów i miałam wrażenie, że ten widziałam tylko ja.
-Poproszę- odpowiedziałam i podałam mu kieliszki a Harry otworzył butelkę i napełnił je do połowy po czym podał mi lampkę wypełnioną tym pysznym alkoholem. Upiłam małego łyka patrząc prosto w jego piękne oczy, w których w tym momencie malowały się miłość i pożądanie. Wiedziałam, że nie da mi wypić więcej, przynajmniej nie teraz. Odłożył swój kieliszek z powrotem na stolik i patrząc na mnie usiadł na łóżku. Po tym jak zmierzył mnie od stóp do głów kiwnął palcem bym do niego podeszła. Mój kieliszek wylądował obok jego a ja wierząc w to, że wyglądam całkiem ponętnie podeszłam do niego i stanęłam pomiędzy jego nogami. Jego dłonie momentalnie znalazły się na moich udach i zaczęły sunąć w górę by zatrzymać się na talii.
-Odwróć się- wyszeptał a ja spełniłam jego prośbę. Wtedy jego palce obrały sobie za cel zapięcie od sukienki i poradziły sobie z nim błyskawicznie. Następnie obrócił mnie tak, że znowu stałam przodem do niego i śmiało mogłam stwierdzić, że jest podekscytowany.
-Ali czuję się jak chłopiec odpakowujący wymarzony, gwiazdkowy prezent- powiedział cicho a ja się zaśmiałam.
-Tak właśnie wyglądasz- wyszeptałam bo nie mogłam powiedzieć tego na głos. Nie, w momencie kiedy jego ręce powędrowały do góry i zaczęły odsłaniać moje piersi sunąc coraz niżej aż do momentu kiedy biały materiał upadł u mych stóp pozostawiając mnie w samych majtkach i szpilkach. Harry przytrzymał mnie za ręce a ja zrobiłam krok w lewo by całkiem wyswobodzić się z sukienki. Następnie przyciągnął mnie do siebie delikatnie, jego dłonie ulokowały się na mojej pupie a usta znalazły się tuż nad materiałem czarnych, koronkowych majtek.
-Nie masz pojęcia jak seksownie teraz wyglądasz…- powiedział i kolejny raz pocałował mnie przy krawędzi czarnego materiału a ja wplątałam palce w jego włosy. Pod wpływem jego delikatnych pocałunków moje ciało oblała fala przyjemnych dreszczy. -Kocham cię dotykać…
-Kocham kiedy to robisz…- wymruczałam i stwierdziłam, że Harry ma na sobie stanowczo za dużo ciuchów przez co moje dłonie powędrowały na jego ramiona. Chłopak odchylił się nieco do tyłu ułatwiając mi zadanie i pomógł mi pozbyć się marynarki. Kiedy zabrałam się za odpinanie koszuli przy każdym odpiętym guziku zostawiałam całusa. Po tym jak pozbyłam się górnej części jego ubrania zajęłam się dołem. Uklękłam przed nim i powoli pozbyłam się jego butów i skarpetek. Ciągle klęcząc zajęłam się rozpięciem paska od spodni i rozporka. Czy to dziwne, że byłam ciekawa jak to jest go pocałować… tam? Kiedy rozpięłam rozporek Harry uniósł biodra do góry a ja pociągnęłam spodnie i bokserki w swoją stronę sprawiając, że momentalnie stał się nagi. Mimo tego, ja nadal nie wstawałam. Trwałam w tej samej pozycji gapiąc się mu w oczy, w których widziałam naprawdę wiele emocji i uczuć, w tym ciekawość. Wiedział o czym myślę i był ciekawy, tak samo jak ja. Zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej i kiedy w końcu się zdecydowałam, kiedy zamierzałam wziąć go do ust Harry pociągnął mnie za ramiona do góry. Chciałam zapytać dlaczego nie chciał żebym to zrobiła, ale słowa uwięzły mi w gardle kiedy pociągnął moje majtki w dół. Nie miałam pojęcia jak to się stało, że okrakiem wylądowałam na jego kolanach. W tym momencie moje szpilki uderzyły o podłogę a Harry we mnie wszedł. To wszystko zamroczyło mój umysł na tyle, że totalnie zapomniałam o co miałam pytać. Zaczęłam poruszać biodrami powoli a pierwsze jęki zaczęły wydobywać się z naszych ust. Moje ruchy były powolne, nieśpieszne a moje usta obsypywały jego szyję tysiącem całusów.
-Jesteś moim skarbem, najlepszym prezentem- powiedział cicho a ja dosłownie zadrżałam słysząc jego słowa. Przestałam się poruszać i odchyliłam głowę do tyłu by spojrzeć w jego oczy, które w tym momencie były niebieskie, nie zielone. Niebieskie. Wręcz błękitne.
-Kocham cię Harry i chcę dawać ci siebie codziennie do końca mojego życia- wyszeptałam by po chwili utonąć w jego objęciach. Musiałam przyznać, że nigdy nie kochaliśmy się w taki sposób. Dosłownie przez kilka minut trwaliśmy przytuleni i rozkoszowaliśmy się swoją obecnością. Kiedy oderwałam się od niego i znowu zamierzałam zacząć się ruszać biodrami Harry przekręcił nas tak, że leżałam na placach a on znalazł się nade mną. Wszedł we mnie powoli i ostrożnie i zaczął się poruszać nadając wszystkim doznaniom idealny rytm. Skradał mi pocałunki tak samo jak ja jemu, uśmiechał się do mnie tak samo jak ja do niego i naprawdę czułam, że to co robimy to nie zwykły seks. To coś więcej. Coś czego nie dało opisać się żadnymi słowami, coś czego nie zrozumie nikt kto nigdy nie kochał i nie był kochany. Im dłużej Harry poruszał biodrami tym bardziej nie docierały do mnie żadne bodźce z zewnątrz. Był Harry. Tylko i wyłącznie on. Patrzyłam na niego,wsłuchiwałam się w jego oddech i z każdą chwilą poza wypełniającą mnie przyjemnością czułam, że wypełnia mnie uczucie tak silne i mocne, że myślałam, że się rozpłaczę. Naprawdę można kogoś kochać tak mocno, że ta miłość przygniata i odbiera dech w piersiach? Nie wyobrażałam sobie choćby sekundy mojego życia bez niego. Ja nie byłam w nim zakochana, ja go nawet nie kochałam. Nie byłam w stanie nazwać tego co czułam bo nawet słowo miłość wydawało mi się nieodpowiednie i za małe.
-Harry…- wyjęczałam i odgarnęłam włosy z jego twarzy. Tak bardzo chciałam mu powiedzieć to wszystko, opisać to co czułam w tym momencie, ale moje ciało zaczęło przejmować nade mną kontrolę. Dosłownie w każdej komórce mojego ciała czułam jak każdy kolejny ruch naszych buduje we mnie to przyjemne napięcie. Mój oddech stał się urywany a ciche jęki stawały się coraz częstsze. Nie musiałam czekać długo by to napięcie popchnęło mnie na samą krawędź a kiedy Harry wszedł we mnie kolejny raz po prostu zaczęłam spadać i w całości oddałam się ogarniającemu mnie orgazmowi. Zamknęłam oczy a dłonie zacisnęłam w pięści i pozwoliłam by kontrolę nade mną przejęły te wszystkie doznania. Kiedy otworzyłam oczy Harry drżał podpierając się na przedramionach by kilka sekund później dojść we mnie. Mimo wciąż targających jego ciałem dreszczy jego usta odnalazły moje i połączyły się z nimi tak łapczywie, jakby od tego zależało to czy dożyjemy jutra. W pewnym momencie naprawdę zabrakło nam tchu. Wtedy Harry wyszedł ze mnie powoli, położył się obok mnie i ciężko dysząc przyciągnął mnie do siebie a ja wtuliłam się w jego ciepłe, wilgotne ciało.
-Tak mi z tobą dobrze- wyszeptałam i pocałowałam jego jaskółkę. Zabawne ale na jego skórze pojawiła się gęsia skórka. To słodkie. Jednym całusem umiałam sprawić, że przez jego ciało przechodziły dreszcze. I kiedy zastanawiałam się gdzie go pocałować kolejny raz przypomniało mi się, że nie chciał, żebym pocałowała go… tam. Zaczęłam zastanawiać się czy go zapytać dlaczego nie chciał czy może lepiej tego nie robić i kiedy prowadziłam wewnętrzną dyskusję Harry się odezwał.
-Masz ochotę na spacer?- zapytał.
-Teraz?
-Teraz. W końcu jesteśmy tu by tworzyć nowe wspomnienia- powiedział a z mojej głowy wyparowały wcześniejsze pytania i dylematy. Momentalnie zalały mnie obrazy nas, trzymających się za ręce wśród tych wszystkich światełek i skrzącego się śniegu i mimowolnie uśmiechnęłam wiedząc, że wspomnienia z tego miejsca będą z nami już do końca naszych dni.




Tak wyglądała nasza Ali podczas urodzin Harry'ego! ;)

Hej :) Przepraszam, że tak długo nie dodawałam tego rozdziału. Miał on pojawić się tydzień temu ale mam to opowiadanie na pendrivie i niestety coś mi się uszkodziło i kiedy włożyłam pendriva do komputera to cały plik mi się usunął i musiałam pisać to od nowa :(:(:(:(:(
Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem!! <3
Kolejny raz proszę by KAŻDY kto przeczyta ten rozdział zostawił po sobie ślad w postać komentarza :)
Postaram się dodać kolejny rozdział szybciej niż ten! (Nowy rozdział=nowa trasa)
Pisząc rozdział słuchałam nałogowo Love Me Like You Do Ellie Goulding więc jeśli ktoś chce to może sobie czytać tę część z urodzin Harrego i słuchać właśnie tej piosenki (świetna jest!!!)
Jak zwykle przepraszam za wszystkie błędy!!!!
Na koniec chciałabym polecić i zachęcić do odwiedzenia bloga @cvpcakestyles! Na razie jest tylko prolog ale moim zdaniem zapowiada się super ff o Harrym! Oto link: http://never-hs-fanfiction.blogspot.com/
Okej, z mojej strony to chyba wszystko :)

PS1 I LOOOOOVE YOUUUU ALL <3
PS2 Myślicie, że Niall się wygada Harremu? Czy będzie ukrywał D. tak jak Ali?? Biedny ten nasz Horan. Jak powie Harremu to Ali się obrazi, że powiedział a jak nie powie to Harry się obrazi kiedy się dowie, że Niall wiedział i mu nie powiedział (no bo w końcu kiedyś się ten nasz Harold dowie, że istnieje sobie takie D., nie? XD)