niedziela, 17 listopada 2013

Rodział XVI





Było ciemno i mokro. Chyba padał deszcz. Nie wiedziałam gdzie jestem. Co to za ulica? Dlaczego tutaj nie ma  żadnych ludzi? Co to za miasto? Londyn? Tak, chyba tak. Było mi zimno. Spojrzałam na siebie, stałam na chodniku, nie miałam butów, byłam cała brudna. Nagle usłyszałam huk. Ktoś trzasnął drzwiami. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, nie widziałam jego twarzy. Stałam jak sparaliżowana a facet zaczął się do mnie zbliżać. Gdy był już na tyle blisko, że mogłam go zobaczyć rozpoznałam go. To był on. Ten sam facet, który chciał mnie zgwałcić kiedyś na imprezie. Odwróciłam się od niego i zaczęłam biec ile sił w nogach. Nie wiem dlaczego biegłam tak wolno, miałam wrażenie, że szybciej potrafię iść niż biec. Odwróciłam się i zobaczyłam, że odległość między nami zmniejszyła się a ten gnojek śmieje się ze mnie. Nie chciałam dać za wygraną, musiałam mu uciec, spojrzałam przed siebie i w oddali zauważyłam latarnię, która stała się moim celem. Biegłam w kierunku światła jakby tam czekało na mnie wybawienie. Gdy dotarłam do celu odwróciłam się i wtedy ten facet pchnął mnie z całej siły na ziemię. Usiadł na mnie a ja nie miałam siły by go zepchnąć, wiedziałam co za chwilę nastąpi… Odwróciłam głowę w kierunku latarni, która miała być moim wybawieniem i zauważyłam dwójkę ludzi. Stali i całowali się. Miałam nawet wrażenie, że to coś więcej… Ona nogami oplotła jego biodra, on przyciskał ją do ściany, oboje wydawali dźwięki sugerujące jedno- seks. Ta dwójka ludzi była moim ratunkiem. Krzyknęłam z całych sił: POMOCY! Jednak oni nie zareagowali. Ponowiłam próbę. Nadal nic. Wtedy postanowiłam im się przyjrzeć. Oboje wyglądali tak znajomo… Ta dziewczyna… Znam ją. Chłopaka też. Te loki. Jest tylko jedna osoba na świecie, która ma takie włosy… Krzyknęłam jeszcze raz: POMOCY!, dziewczyna zareagowała, odchyliła głowę i spojrzała na mnie. To była Chloe. „Pomóż mi!”- powiedziałam bezdźwięcznie jednak ona zaczęła się śmiać. To z kolei przykuło uwagę chłopaka. Odwrócił głowę by zobaczyć co ją tak śmieszy a wtedy nasze oczy się spotkały. „Harry! Pomóż mi! HARRY! Proszę!”- krzyczałam ale on się tylko na mnie patrzył. Jego wzrok był straszny, dokładnie taki sam jak wtedy gdy pobił Patricia, jak upił się w Dublinie i mnie gonił w domu Nialla i bałam się, że mi coś zrobi. „POMÓŻ MI HARRY!”- krzyknęłam jeszcze raz ale jedyną reakcją jaką od niego dostałam był śmiech. Zaczął się śmiać ze mnie po czym wrócił do całowania i pieprzenia Chloe. Ja odwróciłam głowę w stronę napastnika, który też się śmiał. Zobaczyłam, że jestem naga. Nagle poczułam ogromny ból, zamknęłam oczy i krzyknęłam: NIE!
Obudziłam się zalana potem. To był sen. Cholerny sen. W pokoju był ciemno, była noc. Byłam cała roztrzęsiona. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Musiałam przemyć twarz. Mimo, że to był tylko sen czułam się jakaś brudna. Gdy umyłam buzię spojrzałam na siebie w lustrze. Nienawidziłam tego widoku. Moja twarz wyglądała okropnie. Nigdy nie byłam piękna ale teraz… Wróciłam do łóżka i zaczęłam myśleć… Mimo tego, że jest lato ja byłam blada. Nie mogłam się opalić. Właściwie to nie wychodziłam z pokoju. Tylko na arenę. Wszyscy chodzili na basen. Grali w siatkówkę czy piłkę nożną. Niall ciągle grał w golfa, zabrał mnie nawet raz ale więcej nie chciałam. Nie chciałam być cholernym kłopotem. Widziałam, że Horan się o mnie martwi a ja nie chciałam być dla niego problemem. Nie chciałam go ranić dlatego oglądałam z nim jego ulubione filmy, robiłam z nim głupkowate zdjęcia. Kochałam go, był moim przyjacielem i raniąc jego nienawidziłam się jeszcze bardziej. Gdy byłam wśród ludzi starałam zachowywać się normalnie- właśnie dla niego. Uśmiechałam się choć w środku było mi niezwykle ciężko. Moim jedynym wybawieniem choć na chwilę, poza Niallem, była zabawa z Lux i to dzięki niej wychodziłam czasami na świeże powietrze. Chciałam by już zawsze pozostała taka szczęśliwa jak wtedy gdy razem biegałyśmy w pogoni za motylkami… Czasami towarzyszył nam Harry ale wtedy ja zawsze starałam się usunąć gdzieś w kąt. Widziałam, że Harry się stara choć ciągle coś w mojej głowie podpowiadało mi, że robi to przez wyrzuty sumienia. Nie umiałam przyjąć do świadomości, że martwi się o mnie z innego powodu. Nie odpowiadał na moje wredne zaczepki, kiedy byłam dla niego oschła i chamska. Spuszczał wtedy tylko głowę albo zamykał na moment oczy. Raniłam go. Czasami wiedziałam, że chce na mnie nakrzyczeć i przeważnie w porę się powstrzymywał. Raz tylko pokłóciłam się z nim tak, że przez kilka dni się do mnie nie odzywał. Od czasu naszej rozmowy, wtedy kiedy odwoził mnie do Nialla nie zostałam z nim sama dlatego naszą kłótnię zobaczył Niall i Liam. Kłótnię o nic. Harry po prostu wtedy nie wytrzymał no i stało się. Nakrzyczeliśmy na siebie. Później poszedł na imprezę i się upił- wiedziałam, że przeze mnie. Chciałam być inna ale nie potrafiłam. Kochałam go ale to uczucie mnie niszczyło. A raczej osoba której to uczucie tak bardzo przeszkadzało. Ja jej strasznie przeszkadzałam. Każde nowe zdjęcie z Harrym to nowa wiadomość. Musiałam trzymać się od niego z daleka inaczej dostawałam te cholerne maile: „Twoja biedna babcia zmarła a ty urządziłaś szopkę na jej pogrzebie. Jesteś super! Wydaje mi się, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski D.”, „Byłaś na kolacji z Harrym i jego znajomymi… Wiesz, że to nic nie znaczy, prawda? Harry cię NIENAWIDZI! Zrozum to wreszcie i daj mu spokój! Zniknij z jego życia Całuski D.”, „Słodko… Ty, Lux i Harry… Proszę cię nawet mnie nie rozśmieszaj. Zrozum, nie pasujesz do jego świata! Spójrz na siebie. Teraz rozumiesz? Tak? Wiesz co masz zrobić prawda? Całuski D.”, „Jak ci się żyje ze świadomością tego, że niszczysz wszystko co cię otacza? Harry NIGDY cię nie pokocha! NIGDY nie zakocha się w takim POTWORZE! Jesteś SUKĄ! Całuski D.”- każdy kolejny mail był jak cios w moje serce. Jednak znalazłam sposób by sobie z tym radzić. Spojrzałam na swoje nadgarstki i zobaczyłam kilka kresek. Nie byłam z tego dumna- ba, nienawidziłam się za to. Jednak dzięki temu mogłam funkcjonować bo z każdym kolejnym nacięciem przychodziła chwilowa ulga. Nie wiem jak udawało mi się ukrywać to przed wszystkimi. Było lato. Logiczne, że jest wtedy ciepło i ludzie noszą bluzki z krótkim rękawkiem. Ja jednak poradziłam sobie z tym. Kupiłam kilka zwiewnych koszul z długim rękawem. Ich materiał był prześwitujący i lekki dlatego nikogo nie dziwił fakt, że pomimo upału noszę długi rękaw. Zaopatrzyłam się też w sporo bransoletek, którymi zakrywałam rany. Do tego odkryłam, że podkładem mogę maskować nie tylko niedoskonałości na twarzy… Nie wiem co bym zrobiła gdyby ktokolwiek zobaczył… Gdyby Niall odkrył, że się okaleczam. Nie wybaczył by mi. Ja nie wybaczyłabym sobie tego. Wiedziałam, że się o mnie boi. Nie zasługiwałam na niego. Nie wybaczyłabym sobie gdybym go tak zraniła…
-Ali, wstawaj śpiochu- usłyszałam głos Horana. Już muszę wstawać? Przecież dopiero co zasnęłam.
-Niee- powiedziałam ospale.
-Jesteśmy w Paryżu a ty chcesz przespać cały ten czas?- założyłabym się, że wywrócił oczami.
-Tak- powiedziałam do poduszki.
-Nie ma mowy. Wstawaj!- Niall widząc brak reakcji z mojej strony ściągnął ze mnie kołdrę.
-No dobra, już. Daj mi sekundę!- powiedziałam i wstałam jak poparzona. Miałam koszulkę z krótkim rękawkiem i nic nie zakrywało moich śladów na rękach, szybko udałam się do toalety i krzyknęłam- Wezmę prysznic, uszykuje się i za pół godzinki będę gotowa.
-Okej, za pół godziny na dole!
Szybko się ogarnęłam. Umyłam, wysuszyłam włosy, umalowałam. Wybrałam jakieś ciuchy co zajęło mi około 10 minut. Spojrzałam jaka jest pogoda na zewnątrz i z radością stwierdziłam, że nie ma upału więc zwykła czarna koszula z długim rękawem i do tego ciemnoszare rurki i czarne trampki są w sam raz. Gdy zeszłam na dół Niall pozował aktualnie do zdjęcia:
-Jestem.
-Świetnie. To chodź- pociągnął mnie za rękę i zauważyłam, że zmierzamy w stronę restauracji.
-Myślałam, że idziemy zwiedzić Paryż a nie restaurację?
-Nic nie jadałaś.
-Nie jestem głodna.
-Ali, chyba oszalałaś. Studiujesz biologię i nie wiesz, ze śniadanie trzeba jeść?- nie mogłam z tym polemizować.
-No dobrze. Zjem płatki z mlekiem. Pasuje?
-Tak- ewidentnie Niall był dumny z tego że postawił na swoim.
-Świetnie. A mam jeszcze pytanie czy poza nami i tym śmiesznym ochroniarzem, tym no- zaczęłam zataczać kółka palcem w powietrzu starając sobie przypomnieć jego imię.
-Stevem- pomógł mi Niall.
-Właśnie Stevem... Poproszę płatki czekoladowe z mlekiem- powiedziałam do kelnerki, która podeszła do stolika przy którym usiedliśmy.
-Dlaczego nigdy nie pamiętasz jak ma na imię?- przerwał mi blondyn i wywrócił oczami.
-Nie wiem. Nie mogę i tyle. No to czy poza naszą trójką idzie ktoś jeszcze zwiedzać Paryż?
-Idzie jeszcze Jason, będzie ochraniał ciebie. Tu w Paryżu nasze fanki są, nieco natarczywe. W zeszłym roku podarły Harremu koszulkę- chłopak opowiadając to zaczął się śmiać, choć nie wiem co w tym śmiesznego- Na początku miał iść jeszcze Liam ale Sophia zrobiła mu niespodziankę i przyjechała do niego jakieś dwadzieścia minut temu i przez najbliższą godzinę na pewno nie wyjdą z pokoju- spojrzał na mnie znacząco, tak wiadomo co będą robić- A jak już wyjdą zechcą pewnie spędzić ten dzień sami. No i miała iść jeszcze Lou z Lux ale Lou stwierdziła, że nie ma sensu, żeby w razie czego mała się stresowała gdyby napadły nas fanki.
-A pan nic nie chce?- zapytała kelnerka, która przyniosła mi moje zamówienie.
-Nie dziękuję.
-W takim razie smacznego- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
-Nas? Chyba ciebie napadną fanki- powiedziałam, pokazałam na niego palcem i wzięłam do buzi łyżkę chrupiących płatków.
-No bo ona mi przerwała a jeszcze nie skończyłem bo nie powiedziałem, że idzie z nami Harry. To znaczy chyba bo miał tu być już jakieś 10 minut temu. Napisałem mu smsa, żeby przyszedł do restauracji jeśli chce z nami iść.
-Czyli idziemy w piątkę?- włożyłam wiele wysiłku w to by nie dać po sobie poznać, że stresuje mnie wyjście z Harrym. Z jednej strony się cieszyłam z drugiej bałam się kolejnego maila.
-Nie bo Harry idzie ze swoim ochroniarzem więc idziemy w szóstkę.
-No tak.
-Sorry za spóźnienie ale gadałem z Louisem i straciłem poczucie czasu- jak dziwnie patrzyło mi się na Stylesa po moim nocnym śnie.
-Spoko. Ali zje i jedziemy.
-Samochód już czeka?- zapytał Harry.
-No, Steve dał mi znać już chyba z pół godziny temu, że możemy jechać ale ktoś tu jest śpiochem i nie mógł wstać z łóżka- mówiąc to Horan patrzył na mnie z wyrzutem. Gdyby tylko wiedział, że znowu nie spałam. Gdyby wiedział co mi się śniło...
-Ej! Trzeba mnie było uprzedzić, że planujesz dzisiaj jakieś wyjście to bym się uszykowała wcześniej- powiedziałam i pacnęłam go w ramię.
-Zawsze jak coś zaplanuję to ty się wykręcasz. Postanowiłem więc działać spontanicznie i postawić cię przed faktem dokonanym.
-Okej ale następnym razem obudź mnie nieco delikatniej.
-To wy spaliście razem czy coś?- brunet powiedział to tak poważnym tonem i zabrzmiało to tak dwuznacznie, że aż śmiesznie przez co razem z Horanem wybuchnęliśmy śmiechem, po chwili dołączył do nas Harry.
-Nie, nie spaliśmy razem. Poszedłem obudzić Ali. A propo, kobieto dlaczego się nie zamykasz na noc? Może i mamy tu pełno ochrony ale hotel jest duży i każdy może sobie do ciebie wejść.
-Zapomniałam po prostu.
-Kolejny raz?- fakt ostatnio kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć o zamknięciu drzwi ale nie trzeba robić o to afery.
-Nie przesadzaj. Jak widać żyję, nikt mnie nie zamordował- powiedziałam znużonym głosem.
-Niall ma rację. Musisz zwracać uwagę na takie rzeczy- wtrącił się Harry.
-Okej, będę bardziej uważać. Zadowoleni?- byłam nieco zirytowana. Ostatnio tak łatwo wytrącić mnie z równowagi.
-Nie denerwuj się Ali, to dla twojego dobra- powiedział spokojnie Niall.
-Nie denerwuję się. Okej zjadałam, idziemy?
-Idziemy- powiedzieli jednocześnie wymieniając ze sobą spojrzenia.
Zwiedzanie zaczęliśmy od Katedry Notre-Dame, kolejnym przystankiem był Łuk Triumfalny a ostatnia była Wieża Eiffla. W planach było jeszcze kilka innych miejsc ale przy łuku złapała nas masa fanek i straciliśmy tam 1,5 godziny. Ja z kolei uparłam się by koniecznie zobaczyć katedrę i wieżę Eiffla już dzisiaj chociaż Niall mówił mi, że możemy zwiedzać jeszcze jutro. Obie atrakcje były od siebie nieco oddalone przez co więcej jeździliśmy niż tak naprawdę zwiedzaliśmy. Nikt jednak nie marudził i właściwie miło spędzaliśmy czas. Wieża Eiffla robiła wrażenie. Jak cały Paryż miała w sobie coś magicznego wręcz mistycznego. Gdy dostaliśmy się na górę widok z niej zapierał dech w piersiach. Jedynym minusem był widok wszędobylskich zakochanych, całujących się par. Wiadomo, że wszyscy musieli pocałować się na szczycie Wieży bo to przecież wizytówka miasta zakochanych. Gdy spojrzałam na Harrego miałam wrażenie, że myślał o tym samym. Niallowi za to takie widoki w ogóle nie przeszkadzały i był zajęty tylko pstrykaniem fotek swoją nową wypasioną lustrzanką, którą kupił przed wyjazdem w trasę. Później pojechaliśmy na stadion gdzie odbywał się koncert. Tam nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Lou mówiąc, że musi mnie uczesać i umalować. Po koncercie jak zwykle siedziałam u Nialla i oglądałam z nim jakiś głupkowaty program. Razem z nami siedział Harry, który śmiał się z tych głupot tak samo mocno jak Niall. Ja tymczasem pisałam na Twitterze z fanami, których w Polsce miałam spore grono. Później pisałam chwilę z bratem na Facebooku. Miałam już wyłączać komputer kiedy przypomniało mi się, że nie sprawdziłam jeszcze maila. Szczerze bałam się tego. Nie widziałam czy nie czeka na mnie kolejna niespodzianka. Zalogowałam się na pocztę i od razu tego pożałowałam. Mail od nieznanego nadawcy czekał na mnie już od godziny. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam wiadomość. "Paryż? Serio myślałaś, że jak się wybierzesz z nimi na spacer po mieście to nagle zaczną cię lubić? Spójrz jakie piękne zdjęcie dla ciebie wybrałam/łem, idealnie opisuje stosunek chłopaków, HARREGO, do ciebie. Nikt cię nie widzi! Nikt się tobą nie przejmuję! Nikt cię tam nie chce! HARRY CIĘ NIE CHCE! Myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z ich życia! Całuski D.". Szybko otworzyłam zdjęcie dołączone do maila. Stali na nim Harry, Niall i dwie fanki. Ja stałam w oddali i oglądałam swoje dłonie. Właściwie ledwo mnie było widać ale to byłam ja dzisiaj. Wyglądałam jak wyrzutek. Poczułam, że moje oczy zaczynają nieprzyjemnie piec. Dlaczego ktoś to robi? Dlaczego zależy komuś bym cierpiała? Poczułam w środku ogromny ścisk, to straszne napięcie z którym nie umiałam sobie poradzić. Wiedziałam co muszę zrobić. Nawet nie zauważyłam kiedy się nieco skuliłam.
-Ali wszystko w porządku?- zapytał Niall.
-Jasne. Dlaczego pytasz?- walczyłam ze sobą, miałam wrażenie, że siła jaką wkładałam w wypowiadanie słów normalnym tonem mogłaby przenosić góry.
-Wyglądasz jakby cię bolał brzuch.
-Nie. Nie boli. Jestem trochę śpiąca- wyłączyłam przeglądarkę bez wylogowania się z tych portali, zjechałam myszką na start i nadusiłam zamknij- Chyba pójdę do siebie.
-Tak nagle?
-Tak, chcę się wyspać. Dobranoc- powiedziałam i wzięłam laptopa pod pachę po czym wyszłam z pokoju. Byłam zdenerwowana. Oni musieli to widzieć ale nie obchodziło mnie to w tym momencie. Musiałam to zrobić. Inaczej czułam, że eksploduję. Gdy weszłam do pokoju położyłam laptopa na łóżku i poszłam do łazienki. Byłam taka żałosna. Nie mogłam spojrzeć w lustro. Łzy ciurkiem spływały po moich policzkach, nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Wzięłam kosmetyczkę do ręki i odszukałam małe pudełeczko, w którym ukryta była ona- żyletka. Delikatnie i powoli wyciągnęłam ją z opakowania i podniosłam ją na wysokość moich oczu- przyjrzałam się jej i wiedziałam co zaraz nastąpi. Ulga. Przyłożyłam ją do skóry i delikatnie docisnęłam. Już miałam to zrobić, jedno nacięcie, z którego po chwili sączyłaby się krew gdyby nie on:
-Ali? Co ty robisz?- Harry.
-Nic. Jak tu wszedłeś?- zdenerwowałam się. Nie wiedziałam co zrobić. Co ja do cholery miałam zrobić?! Szybko spuściłam rękaw mojej koszuli tak by przykrył rany a żyletkę schowałam w dłoni. Nie obchodziło mnie, że ją porani. Miałam jakąś chorą nadzieję, że on nic nie widział.
-Drzwi były otwarte, zapomniałaś zamknąć...- Boże dlaczego ja jestem taka głupia?! Harry podszedł do mnie bliżej i wyciągnął w moim kierunku dłoń.
-Oddaj mi to- jego głos był tak zachrypnięty, był sfrustrowany a ja nie miałam odwagi by spojrzeć mu w oczy- Oddaj to Ali, proszę- stałam tak w bezruchu. Nie wiem jak długo ale miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. W końcu Harry chwycił moją zaciśniętą dłoń w swoją i szepnął- Proszę, oddaj mi to- wtedy poluzowałam uścisk i chłopak wziął z mojej ręki żyletkę. Następnie odkręcił wodę i delikatnie przemył moją dłoń, która była we krwi. Pocięłam sobie dłoń trzymając żyletkę i nawet tego nie czułam. Nie były to wielkie rany, jednak powinnam to poczuć. Harry wziął wiszący ręcznik i otarł nim delikatnie moją rękę. Żyletkę wrzucił do ubikacji i spuścił w niej wodę. Ja stałam jak zaczarowana. Nie mogłam się ruszyć cała się trzęsłam. Nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Nie chciałam żeby widział to Harry. Chłopak podszedł do mnie i chwycił moją rękę. Podniósł ja nieco i kiedy zorientowałam się co zamierza zrobić wyrwałam mu ją. Nie będzie oglądał moich ran. Odsunęłam się od niego i wyszłam z łazienki. Harry postąpił tak samo. Wiedziałam, że mu nie ucieknę ale nie widziałam co zrobić. Byłam taka skołowana. On nie zamierzał odpuścić. Szedł w moją stronę a ja marzyłam o tym by zniknąć. Dystans między nami się zmniejszał, brunet patrzył na mnie i nie umiałam odgadnąć co teraz czuje, o czym myśli. W pewnym momencie uderzyłam plecami o ścianę a Harry podszedł tak blisko, że dzieliło nas kilkanaście centymetrów. Kolejny raz chwycił moją rękę i nieco ją uniósł.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam i kolejny raz próbowałam mu się wyrwać.
-Ali... Spokojnie. Ja nie zrobię ci krzywdy- widziałam, że starał się być spokojny.
-Harry, musisz mi coś obiecać, proszę...- powiedziałam szeptem. Nikt nie mógł się dowiedzieć a już na pewno nie Niall, Harry nieznacznie skinął głową na znak, ze się zgadza- Nikt nie może się dowiedzieć ale przede wszystkim Niall.
-Dlaczego zawsze gdy dzieje ci się krzywda prosisz mnie o milczenie?! Dlaczego zawsze mam okłamywać przyjaciół? Nialla?!
-Nie chcę ich martwić!- powiedziałam i odepchnęłam chłopaka od siebie- Niall jest najcudowniejszą osobą na świecie! Był dla mnie uprzejmy i miły od pierwszego dnia! W przeciwieństwie do ciebie! A teraz, jeśli możesz to się wynoś z mojego pokoju!- nie panowałam nad sobą. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je dając mu do zrozumienia, żeby wyszedł. Harry patrzył na mnie chwilę oczami pełnymi złości i bólu. Gdybym wzrokiem umiała zabijać Styles już pewnie by nie żył- No dalej! Długo mam jeszcze czekać?!
-Ali, ja się o ciebie martwię, nie rozumiesz tego?- Harry wyszedł z mojego pokoju ale przytrzymał drzwi tak, że nie mogłam ich zamknąć.
-No tak. Super! Ale wiesz co jakoś ci nie wierzę! Nie martwisz się o mnie! Ty widzisz tylko czubek swojego nosa i nic więcej! Niall się o mnie martwił od samego początku naszej znajomości! Nie ty! Ty nie masz żadnego prawa by się o mnie martwić! Cały czas robiłeś wszystko żeby mi się nie udało, żebym się załamała i poddała! Od pierwszego dnia kładłeś mi kłody pod nogi i teraz śmiesz mi mówić, że się o mnie martwisz?! Jesteś śmieszny wiesz? Harry Styles idol nastolatek na całym świecie, którego kochają miliony jest dla mnie nikim! Nic o mnie nie wiesz! Nie masz prawa by wyjawiać moje sekrety! Masz się trzymać ode mnie z daleka bo cię NIENAWIDZĘ! Pracowałeś na to od pierwszego dnia, w którym cię poznałam, robiłeś wszystko bym cię znienawidziła i teraz proszę. Udało ci się. NIENAWIDZĘ CIĘ! A teraz weź łaskawie tą rękę bo chcę zamknąć drzwi, nie mogę już na ciebie patrzeć!- nie panowałam nad sobą, nie chciałam tego powiedzieć, widziałam, że każde moje słowo było dla niego ciosem, nie spodziewał się usłyszeć ode mnie czegoś takiego. Nie wiedział co się dzieje. Stał i nawet się nie odezwał. Zabrał po prostu rękę a ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Usiadłam na łóżku a natłok myśli w mojej głowie był nie do zniesienia. Dlaczego ja mu to powiedziałam? Że go nienawidzę? Przecież to bzdura kompletna. Ja go kocham!
-Ali?- usłyszałam głos Nialla, zjawił się w dwie minuty.
-Przepraszam- powiedziałam i wstałam z łóżka i spojrzałam niepewnie na blondyna.
-Słyszałem jak krzyczałaś na Harrego. On przyszedł do mnie zdenerwowany i powiedział, że mam cię pilnować.
-Sam niech się pilnuje!
-Spokojnie Ali, nie denerwuj się. O co się pokłóciliście?- Harry nic mu nie powiedział...
-A czy to ważne?- zaczęłam płakać, a może w ogóle nie przestałam?- Nie powinnam na niego tak krzyczeć... Ja...ja przepraszam Niall. To jest twój przyjaciel. Powinieneś z nim teraz być a nie ze mną.
-Ali co ty mówisz? Jestem też twoim przyjacielem. Harry da sobie radę. Poszedł do Louisa. Ja zostanę z tobą- powiedział i mnie przytulił.
-Dziękuję- powiedziałam wtulona w blondyna przez co wypowiedziane przeze mnie słowo było strasznie niewyraźne.
-Nie ma za co- staliśmy tak chwilę po czym nieco się uspokoiłam- Idź się umyj Ali, ja poczekam na ciebie.
-Nie ma takiej potrzeby Niall. Już mi lepiej, po prostu nie potrzebie tak wybuchłam. To było głupie. Idź do siebie. W końcu nie jesteś moją nianią.
-Ali co masz na dłoni?- świetnie, po prostu świetnie! Myśl Ali, myśl!
-Tu?- pokazałam rękę, którą pocięłam sobie żyletką gdy przyłapał mnie Harry.
-Matko Ali co ci się stało?!
-Nic- uśmiechnęłam się blado- Jestem po prostu niezdarna i przecięłam rękę szkłem.
-Jakim szkłem?
-Zbiłam swój perfum, spadł mi na kafle w łazience i ja oczywiście chciałam to gołą ręką posprzątać no i się przecięłam- starałam się to powiedzieć najbardziej przekonująco jak tylko umiałam.
-Ali te rany wyglądają na świeże, nie widziałem ich wcześniej- Horan był już w połowie kupiony, ostatnio jestem mistrzynią w wymyślaniu kłamstw.
-No bo to wszystko przez Harrego- Boże skąd ja brałam takie pomysły, Niall spojrzał na mnie i uniósł jedną brew do góry i zrobił minę jakby jedno z drugim nie miało nic wspólnego- No bo ja byłam w łazience i on zamiast zapukać czy coś to on sobie tak po prostu wszedł czym mnie mega wystraszył. A ja akurat miałam perfum w ręce i gdy się wystraszyłam to on mi spadł na ziemię i się roztrzaskał. No i oto ta cała afera. Nie powinnam na niego tak krzyczeć, wiem. To było infantylne i głupie. Jutro rano pójdę do niego i go przeproszę, obiecuję- miałam nadzieję, że Harry nie opowiedział innym swojej wersji wydarzeń. Może myślał, że się przyznam Niallowi...
-Ali, ja myślałem, że on ci mamę zabił czy coś...
-Ten perfum dostałam od mamy...
-Okej. Myślę, że powinnaś go przeprosić i będzie po sprawie Horan się nieco rozpogodził.
-Zrobię to jutro z samego rana. A teraz pójdę już się wykąpać i chcę iść spać, okej?
-Czyli, że mam sobie iść?
-Yyy no w sunie tak...
-Ale Harry mi powiedział, że mam tu z tobą zostać...
-Nie wiem dlaczego. Może go źle zrozumiałeś...
-Tak, pewnie tak. Okej Ali, idę do siebie. Nie denerwuje się już więcej a ten perfum to ja ci mogę odkupić czy coś...
-Sama go sobie kupie- powiedziałam i go uściskałam.
-No dobra. To do jutra.
-Do jutra- powiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
Gdy weszłam do łazienki od razu wskoczyłam pod prysznic. Szybko sie umyłam, ubrałam w piżamę i poszłam się położyć. Przez cały ten czas starałam się powstrzymywać łzy w razie gdyby Niallowi coś się przypomniało i postanowił mnie odwiedzić. Walczyłam z potrzebą zranienia się. Bałam się, że Harry coś powiedział. Albo zmyślił swoja wersje wydarzeń, która będzie zupełnie inna od mojej. Gdy leżałam w łóżku i myślałam o całej tej sytuacji mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dostałam smsa. Był od Harrego: "Ali, nic nie powiem ale musimy porozmawiać. Chcę ci pomóc. Niall przedstawił mi tą śliczną historyjkę, którą mu opowiedziałaś. On nie jest głupi, w końcu się domyśli. Wiem, że ci na nim zależy dlatego proszę nie rań się. Dla niego. Obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz. Pamiętaj chcę Ci pomóc!". Byłam taka skołowana. Nie wiedziałam co odpisać. W końcu po kilkunastu minutach odpisałam: "Obiecuję, nic sobie nie zrobię". Nie miałam pojęcia jak interpretować takie zachowanie Stylesa. Ja na niego nakrzyczałam, wykrzyczałam mu prosto w twarz, że go nienawidzę a on się chyba o mnie martwił. Nie miałam jednak już siły by o tym myśleć. Wykończona nadmiarem emocji po prostu odpłynęłam. Rano obudził mnie dzwoniący telefon.
-Halo?- powiedziałam zaspanym głosem, odbierając nawet nie spojrzałam kto do mnie dzwoni.
-Ali? Musisz to odkręcić!- powiedziała poważnym tonem Jessica. Była zdenerwowana.
-Co odkręcić?- w połowie byłam nieprzytomna.
-Ten film!
-Możesz zacząć mówić jaśniej?
-Ali ktoś wrzucił do sieci film jak drzesz się na Stylesa- to zdanie było dla mnie jak kubeł zimnej wody.
-Jaki film?
-Krzyczysz na niego, że go nienawidzisz. A on tylko stoi bezradnie. Ali to nie wygląda dobrze. Cały internet aż huczy. Wszyscy są w szoku. Musisz to jakoś naprawić.
-Ale jak?
-Nie wiem. Popołudniu mam spotkanie, z kimś z Modestu. Oni wszyscy są wściekli wytwórnia, cały pr. Kazali usunąć to nagranie ale to nic nie dało. Jest pełno kopii. Ali, oni mogą nawet rozwiązać umowę...
-Jess, jesteś moim menadżerem. Zrób coś...- powiedziałam cicho. Nie wierzyłam w to co słyszałam. Ktoś to nagrał. Zawsze kiedy myślę, że nie może być gorzej...
-Uwierz mi, że zrobię wszystko co w mojej mocy. Czekaj na telefon ode mnie. Na razie zachowuj się normalnie. Szykuj się do koncertu. Dam ci znać. Muszę kończyć- powiedziała i nawet nie poczekała na moją odpowiedź tylko od razu się rozłączyła. Ja szybko wstałam z łóżka i włączyłam laptopa. To co się działo w internecie to była istna odyseja. Wszystkie komentarze kierowane pod moim adresem były po prostu okropne. Po zalogowaniu na Twittera zauważyłam, że liczba obserwujących spadła mi drastycznie. Wszystkie posty kierowane do mnie były czymś strasznym. Nawet fani z Polski pisali, że wstydzą się za mnie, że woleliby, żebym nie istniała. W trendach było hasła: #PolishDirectionersLovesYouHarry, #PolishDirectionersAreSorryForAli, #HarryYouAreWonderful. Gdzie nie spojrzałam tam roiło się od hejtów. Na poczcie znalazłam już oczywiście stosownego maila: "Twoje dni w tym świecie wydają się być policzone. Dzięki za pomoc. Wypadłaś bardzo realistycznie ale ja i tak wiem swoje. Całuski D.". Nie mogłam. Czułam jak ze stresu żołądek podchodzi mi do gardła. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Pobiegłam do łazienki i wysypałam całą zawartość z kosmetyczki. Nerwowo szukałam żyletek. Chciałam się skrzywdzić ale wtedy przypomniała mi się wiadomość od Harrego. Obiecałam mu, że nic sobie nie zrobię. Nie mogłam tego złamać bo wtedy on mógł powiedzieć Niallowi. Nie mogłam do tego dopuścić. Zebrałam z podłogi wszystkie kosmetyki i umieściłam je ponownie w kosmetyczce. Weszłam do pokoju, założyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, umyłam szybko zęby, wzięłam laptopa i poszłam do Nialla. Gdy zapukałam Horan od razu mi otworzył:
-Mam przejebane!- powiedziałam od razu, nie owijając w bawełnę.
-Wiem. Wszyscy wiedzą. Dzwonili do mnie, pewnie do wszystkich. Pytali się czy masz zostać- blondyn był strasznie poważny.
-I?
-No zgadnij? Powiedziałem im, że nie wyobrażam sobie reszty trasy bez ciebie. Że wideo jest głupim nieporozumieniem i że masz zostać.
-Dziękuję- przytuliłam się do Nialla mocno.
-Reszta z pewnością też powiedziała to samo. Ale jak tego nie odkręcisz... Musisz. Ja już napisałem na Twitterze, że to zwykłe nieporozumienie i że jesteś super. Ale nie wiem co to da. Widziałem, że Harry też napisał coś mniej więcej w tym samym sensie ale wiesz jaki jest Harry. Te jego posty są zawsze takie zawikłane. No ale w tym wiadomo o co mu chodzi.
-Chyba powinnam iść teraz do niego...
-Myślę, że to dobry pomysł. Mam iść z tobą?
-Nie!- powiedziałam za szybko i za głośno- To znaczy, ja na niego nakrzyczałam ja go muszę przeprosić.
-Okej, jak chcesz.
-Zostawię tu laptopa, zaraz wrócę- powiedziałam wychodząc.
Stojąc przed drzwiami do pokoju Stylesa złapał mnie stres. Co ja mu właściwie miałam powiedzieć? Zapukałam a czekając ciągle rozważałam scenariusz w którym daję nogę.
-Ali?- chyba zaskoczył go mój widok.
-Hej. Ja chciałam cię przeprosić za wczoraj, nie powinnam na ciebie krzyczeć- powiedziałam na jednym wydechu.
-Wejdź, pogadamy...
-Wolę nie. Widzisz mam teraz nowy problem...- mówiąc to zadrżał mi głos.
-Widziałem. Ali ja nie wiem kto to nagrał ale nie wygląda to za dobrze. Ale się nie martw nie wyrzucą cię. Powiedziałem, że to nieporozumienie. Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję za pomoc ale to moja wina.
-Moja też. Ali, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz.
-Harry, proszę nie teraz, nie chcę o tym mówić.
-Ali, ja nie mogę patrzeć na to ja się okaleczasz. A wiem, że to co się teraz dzieje może być powodem przez który zrobisz sobie krzywdę- gdy to mówił nawet na niego nie patrzyłam. Po prostu gapiłam się na swoje dłonie. Nie chciałam o tym mówić, nie teraz.
-Harry ja muszę już iść, przepraszam- powiedziałam szybko i odwróciłam się w kierunku pokoju Nialla. Wiedziałam, że Styles nie będzie urządzać teraz żadnych szopek skoro ktoś może to nagrać. Gdy weszłam do pokoju blondyn rozmawiał z kimś przez telefon. Resztę dnia spędziłam na rozmowach z całą ekipą. Wszyscy byli dla mnie wyrozumiali, prawie wszyscy. Louis jako jedyny nie rozumiał dlaczego urządziłam taką szopkę o zwykły perfum. Był na mnie zły i obrażony. Poza tym reszta albo rzeczywiście była dla taka miła albo po prostu udawali. Przez cały dzień czekałam w napięciu na telefon od Jessici. Myślałam, że już nie zadzwoni kiedy 15 minut przed wyjściem na scenę moja menedżerka w końcu zadzwoniła:
-Ali, nie jest źle- powiedziała od razu.
-Nie jest źle?!- zdziwiłam się tak bardzo i głośno, że zwróciłam na siebie uwagę wszystkich zebranych w garderobie.
-Tak. Po rozmowach z chłopcami i nie tylko stwierdzili, że jesteś dobra i nie ma sensu teraz zmieniać supportu!- Jess niemal krzyczała ze szczęścia.
-Boże nawet nie wiesz ja się cieszę!
-Jest jednak coś co musisz zrobić.
-Co?
-Widzisz. Aktualnie wzbudziłaś negatywne emocje w chyba wszystkich fanach zespołu i musisz to jakoś odkręcić. To jedyne czego wymagają.
-Ale jak odkręcić?
-Wyjdź gdzieś z Harrym. Najlepiej jak najszybciej. Paparazzi zrobią wam zdjęcia jak się uśmiechacie do siebie, Harry napisze coś o tym na Twitterze, że było super i powinno się to wszystko nieco uspokoić.
-A nie da się tego załatwić jakoś inaczej. Serio muszę się z nim pokazać publicznie?- to oznacza kolejne maile, nie wiem jak długo zniosę czytanie takich wiadomości.
-Ali, to właściwie nic. Wiem że go nie lubisz ale chyba możesz się przemęczyć przez kilka godzin i udawać, że wszystko jest okej, prawda?- Boże, gdyby ona wiedziała, że ja właściwie cały czas gram, udaję, że jestem silna a to gówno prawda.
-Dobrze, po prostu jakoś to zniosę- powiedziałam bardziej do siebie niż do niej. Jakoś zniosę kolejnego maila. Albo i nie? Kogo to obchodzi.- Muszę już kończyć. Pa- powiedziałam i się rozłączyłam nie czekając na to co Jess ma mi jeszcze do powiedzenia.
-I?- zapytał Niall.
-Nie wyciągną z tego żadnych konsekwencji. Muszę tylko coś spotkać się z Harrym w miejscu publicznym.
-Tak?- zapytał Harry.
-Tak, musimy się uśmiechać i takie tam, że niby się lubimy…- dlaczego mój głos był przepełniony jadem?
-Ali nie uważasz, że przesadzasz?- do rozmowy włączył się Louis przez co Harry, Niall i ja spojrzeliśmy na niego- Harry wcale nie musi z tobą iść.
-Daj spokój Lou- powiedział ostro Harry.
-Nie to ty daj spokój. Bez przesady Ali. Urządzasz jakieś szopki o perfum i zamiast starać się to odkręcić ty stroisz fochy. Masz problem bo musisz się z Harrym pokazać publicznie?! Serio? Jakoś to zniesiesz?!- oczywiście, moją rozmowę z Jessicą słyszeli przecież wszyscy. Jestem skończoną idiotką.
-Lou, dość!- Styles podniósł głos. Dzięki mnie właśnie kłócą się dwaj najlepsi przyjaciele. Harry mnie broni chociaż to Louis ma rację.
-Jak nie chcesz Harry, to nie musisz mi pomagać…- było mi niesamowicie głupio, wyszłam na jakąś rozkapryszoną, pustą lalę.
-Muszę- chłopak przeniósł wzrok z Tomlinsona na mnie. Patrzył na mnie wymownie. Wiedziałam o co mu chodzi- Kiedy mamy się spotkać?
-Jak najszybciej.
-Może za dwa dni? W Amsterdamie jest wiele ciekawych miejsc.
-Okej.
-Ali! Za 5 minut zaczynasz a ciebie jeszcze nie ma pod sceną. Na co czekasz? Chodź!- powiedział facet, który kieruje organizacją.
-Już idę- powiedziałam i spojrzałam jeszcze raz na Nialla, który był cały czerwony. Zdenerwował się. Nie wiedziałam tylko czy na mnie czy na chłopaków. Lou gapił się na Harrego, który patrzył na mnie.
-Długo mam jeszcze czekać?- usłyszałam głos faceta i natychmiast wyszłam z pokoju kierując się na scenę. Koncert był czymś strasznym, na początku część widowni zaczęła buczeć. Było to dla mnie uczucie nie do opisania. Mimo iż było mi ciężko zaczęłam śpiewać. Pierwszy raz popłakałam się śpiewając piosenkę na żywo. Słowa „Total eclipse of the heart” nagle zaczęły mieć dla mnie o wiele większe znaczenie. Czułam się tak jakbym to ja je napisała:
Once upon a time there was light in my life,
Now there's only love in the dark
Nothing I can say
A total eclipse of the heart”
Śpiewając te słowa czułam, że płyną one prosto z mojego serca. Po występie od razu udałam się do hotelu. Nie miałam ochoty zostawać na arenie ani chwili dłużej. Jadąc ulicami Paryża nie umiałam cieszyć się z tego, że jestem w tak magicznym miejscu. W głowie miałam słowa Louisa. Miał rację a Harry niepotrzebnie mnie bronił. Do tego koncert. Bałam się, że jedno wyjście z Harrym nie naprawi i nie odbuduje zaufania fanów. Było mi strasznie ciężko z tym wszystkim… Marzyłam by położyć się do łóżka, zasnąć i już się nigdy nie obudzić. W hotelu dosłownie dowlokłam się do swojego pokoju. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Mama oczywiście widziała ten nieszczęsny film. Jak wszyscy. Zapytała co się stało, dlaczego tak się zachowałam. Wcisnęłam jej tą samą wymówkę co wszystkim. Nie wyzwała mnie, nie obraziła się. Wydawało mi się, że poczuła się po prostu zawiedziona moim zachowaniem. Wydaje mi się, że było to gorsze niż gdyby na mnie nakrzyczała. Powiedziała, że ma nadzieję, że jakoś to naprawie i że czasami zastanowię się nad swoim zachowaniem. Gdyby tylko wiedziała jak się czuję i co robię ze swoim ciałem… Nikt nie wiedział przez jakie piekło przechodzę. Nikt oprócz Harrego. Nie chciałam go zawieść ale musiałam to zrobić. Tylko jedna mała kreska, która da mi choć trochę ukojenia. Gdy wzięłam prysznic, po prostu zrobiłam niewielkie nacięcie na lewej ręce. Krew wypływająca z rany była moim ukojeniem. Gdy położyłam się do łóżka jak zwykle zaatakowały mnie wyrzuty sumienia. Zawiodłam się, znowu to zrobiłam. Byłam totalnym zerem. Po prostu nikim.

***
-Nie wiem gdzie powinniśmy iść… No to może pójdziemy po prostu pozwiedzać- powiedziałam do Harrego. Już godzinę siedzieliśmy wraz z Niallem, Lou i Lux starając się wymyślić odpowiednie miejsce, w które mieliśmy iść wraz ze Stylesem.
-Nie- powiedział szybka Harry.
-Dlaczego? To, że ty widziałeś już Amsterdam nie znaczy, że ja też- nieco się oburzyłam.
-Nie o to chodzi. Ostatnio gdy poszedłem zwiedzać Amsterdam skończyło się to na wojnie między ochroną i fankami. Idźmy w publiczne miejsce ale nie aż tak zatłoczone.
-To może jakaś kawiarnia?- zaproponował Niall.
-No nie, przecież kawiarnie i restauracje już odrzuciliśmy.
-A no tak, zapomniałem tak długo już tu siedzimy i wymyślamy. Już mi gorąco od tego myślenia. Jak ty wytrzymujesz w tym długim rękawie?
-Normalnie- szybko ucięłam i spojrzałam na Harrego, który gapił się na moje ręce- Dalej, myśl Niall. Ja za pół godziny muszę zadzwonić do Jess a ona do tych paparazzi, którzy będą ustawieni-  podejrzewaliśmy, że zrobią nam zdjęcia nawet bez nich ale musieliśmy mieć 100% pewności, że te fotki ukażą się we wszystkich gazetach i w całym Internecie.
-Wiem!- praktycznie krzyknęła Lou i klasnęła w dłonie.
-Lux kotku chciałabyś się wybrać z Harrym i Ali do zoo?- zwróciła się do dziecka. Ja spojrzałam na Harrego a on na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
-Peewnie!- powiedziała mała z entuzjazmem.
-No to załatwione. Zoo jest idealne. Posiedzicie tam kilka godzin, Lux już od dawna wierci mi dziurę w brzuchu o zoo.
-To jest genialny pomysł- chętnie udam się do zoo. Tym bardziej z Lux. Kochałam ją i była ona moim promyczkiem. Do tego gwarantowała nam to, że się nie pokłócimy i nie wyniknie z tego jeszcze większa afera.
-Tak, genialny- przytaknął Harry
-Nareszcie- westchnął Niall i uśmiechnął się od ucha do ucha.
Ja od razu zadzwoniłam do Jess, by zamówiła fotografów. Po godzinie od tego telefonu kobieta oddzwoniła, że wszystko jest gotowe i możemy śmiało jechać. Lou zapakowała małej picie i coś do jedzenia w jej mały, słodki różowy plecaczek. Było ciepło dlatego zmuszona byłam do założenie krótkich, dżinsowych spodenek. Nie lubiłam pokazywać moich nóg. Nie były ładne więc po co się nimi chwalić. Na nogi ubrałam czarne sandałki. Musiałam mieć długi rękaw założyłam więc zwykłą czarną koszulkę na którą ubrałam zwiewną koszulę. Lou mnie umalowała i uczesała. Musiałam wyglądać przyzwoicie . Na miejsce zawieźli nas trzej ochroniarze, którzy mieli pilnować naszego bezpieczeństwa. Gdy kupowaliśmy bilety dostaliśmy mapkę zoo i od razu rzuciło mi się w oczy miejsce, które wiedziałam, że spodoba się Lux. Pokazałam palcem Harremu a on się uśmiechnął. Motyle. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że mała je uwielbia. Chciałam żeby to była niespodzianka więc położyłam palec na ustach by pokazać chłopakowi, żeby nie mówił nic dziewczynce. Brunet kiwnął głową na znak, że zrozumiał moje intencje.
-To od czego zaczynamy? Małpki?- ukucnęłam przed Lux  zapytałam małą.
-Małpki- powiedziała i chwyciła mnie nieświadomie z miejsce w którym dwa dni wcześniej powstało nowe nacięcie. Delikatnie się skrzywiłam co ku mojemu zdziwieniu dziewczynka zauważyła.
-Ali coś cię boli?
-Nie, chodź do tych małpek- powiedziałam i chwyciłam ją za rączkę. Obok mnie szedł Harry. Nie chciałam na niego spojrzeć, bałam się, po prostu się bałam.
-Ali! Patrz to goryl!- mała zaczęła piszczeć. Tak był właściwie przy każdy odkrywanym przez nią zwierzątku. Prawie wszystko szło dobrze, co jakiś czas podchodzili do nas fani. Część robiła tylko zdjęcia część wprost pytała czy się nie lubimy. Czułam, że to wszystko może się udać. Jednak tylko prawie wszystko był w porządku. Harry co jakiś czas dotykał moich pleców, niby przypadkiem jego dłoń dotykała mojej. Zdarzyło się nawet, że położył rękę na mojej talii, odgarnął mi włosy z twarzy dotykając przy tym mojego policzka. Czułam się nieco skrępowana takim zachowaniem ale jednocześnie mi się to podobało. Za każdym razem jednak momentalnie starałam się zwiększyć przestrzeń pomiędzy nami. W połowie zrobiliśmy sobie małą przerwę i usiedliśmy na ławeczce przy wybiegu dla tygrysów. Lux karmiła Harrego czekoladowymi cukierkami a ja przyglądałam się tym pięknym kotom. Zauważyłam, że jeden z nich leży w cieniu podczas gdy reszta spożywała swój posiłek.
-Ten jeden jest chory- powiedziałam.
-Tak, skąd wiesz?- zdziwił się Harry.
-Widzę.
-Ma pani niezłe oko- powiedział jakiś chłopak, który osądzając po stroju był pracownikiem zoo.
-Dziękuję, co mu jest?
-Mieliśmy tu ostatnio walkę, pomiędzy siostrami. Ta przegrała.
-Ona umrze?- zapytała przerażona Lux.
-Nie. Po prostu musi poczekać aż zagoją się jej rany. Pamiętasz jak się kiedyś przewróciłaś i z kolana leciała ci krew?- mała pokiwała głową- Przez kilka dni nie biegałaś bo bolała cie noga. I tak jest z tym tygrysem.
-Czyli, że jak przestanie ją boleć noga to zacznie chodzić i biegać tak jak ja?
-Dokładnie tak.
-To super! Harry pić!- kochałam ją za tę całą energię.
-Skąd pani wiedziała?- zapytał chłopak.
-Po pierwsze nie pani. Jestem Ali- wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka.
-Nicholas- chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Właściwie w ogóle nie zwracał uwagi na Harrego.
-Po drugie, byłam wolontariuszką kiedyś w zoo. Co prawda nie długo bo dwa miesiące ale zdążyłam się nauczyć jak zauważać takie rzeczy.
-Wow. Super, że lubisz zwierzęta.
-Studiuję biologię więc naturalne jest to, że je kocham.
-Pora iść dalej- odezwał się Styles zwracając na siebie uwagę.
-Pewnie, nie zatrzymuję was. Miło było was poznać.
-Opiekuj się nimi- powiedziałam i wskazałam palcem na tygrysy.
-Masz to jak w banku.
-Do zobaczenia Nicholas- powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
-Paaa!- wydarła się mała.
-Pa- powiedział chłopak i ruszyliśmy w kierunku niespodzianki dla małej. Będąc w zasięgu wzroku Nicholasa Harry niespodziewanie złapał mnie za rękę.
-Co ty robisz?- syknęłam na chłopaka.
-Aha, czyli jakiś obcy typek może cię złapać za rękę a ja nie?- powiedział cicho.
-Ja się z nim witałam i żegnałam- powiedziałam i wyrwałam dłoń z jego uścisku.- A to co innego. Harry jesteśmy obserwowani więc proszę cię, nie rób głupstw.
-Po prostu… nie ważne. Chcesz watę cukrową?- zwrócił się do Lux.
-Chcę!
-A ty?
-Nie, dziękuję nadal byłam zmieszana jego zachowaniem.
-Poproszę dwie- powiedział a już po chwili mała i Harry zajadali się słodkim puszkiem.
-Gdzie teraz idziemy?
-Niespodzianka- powiedziałam tajemniczo na co mała uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Chcesz trochę?- zapytała.
-Nie, dziękuję- powiedziałam grzecznie.
-No dalej, weź!
-Okej- skubnęłam kawałek i włożyłam go do ust.
-Pyszna!- powiedziałam z takim samym entuzjazmem jak Lux.
-Teraz Harry ty daj jej kawałek swojej!- chłopak oderwał kawałek i podszedł do mnie.
-Otwórz buzię…- powiedział uwodzicielsko.
-Co?
-No otwórz!- jak ta mała to robi, że ma taki dar do kierowania ludźmi. Wystarczy, że powie słowo a ja nie umiem jej niczego odmówić. Posłusznie więc otworzyłam usta a Styles dał mi watę.
-I jak?
-Harrego jest tak samo pyszna jak twoja dlatego uciekaj bo jak cię złapię to wszystko ci zjem- lubiłam się wygłupiać z Lux. Gdy ja ją goniłam ktoś znowu podszedł do Harrego, ten chwilę pogadał, zrobił zdjęcie i podszedł do nas.
-Teraz czas na niespodziankę!- wziął Lux na ręce i weszliśmy to pomieszczenia w którym za szklanymi ścianami latało pełno kolorowych motyli.
-Ile ich tu jest! Dziękuję Harry- mała dała mu buziaka w policzek.
-Podobają ci się?- zapytałam.
-Są piękne. Tak piękne jak motylek Harrego albo nawet ładniejsze- tak jak przewidziałam motyle oglądaliśmy najdłużej. Lux nie chciała stamtąd wyjść, była oczarowana. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie jej mama. Spora grupa fanek czekała na nas już przed zoo, dowiedziały się, że jest tu Harry. Lou była już w drodze po małą, nie chciała narażać jej na stres jaki się wiązał z tłumem fanów. I tak już do końca naszego pobytu w zoo byliśmy uziemieni z jednym pomieszczeniu. Gdy Lou zabrała małą w asyście czterech ochroniarzy ruszyliśmy w stronę wyjścia z zoo. Gdy fanki zobaczyły Harrego rozpętało się istne piekło. Wszystkie darły się wniebogłosy i dziękowałam w duchu, że nie ma z nami Lux. Wszyscy zaczęli się przepychać. Ochrona nie dawała sobie rady, tłum napierał na nas coraz bardziej. Byłam przerażona. Harry spojrzał na mnie i wiedział strach w moich oczach. Objął mnie ramieniem i po prostu mnie przytulił. Spuściłam głowę i także mocno przywarłam do Harrego. W pewnym momencie ktoś tak mocno pociągnął chłopaka za koszulę, że ten mnie puścił i prawie się przewrócił.
-Proszę się odsunąć!- krzyknął ochroniarz. Spojrzałam zdenerwowana na Harrego, który ponownie mnie objął i wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
-Puść go szmato!- ktoś krzyknął.
-Harry nie dotykaj jej!
-Jeszcze się czym zarazisz!
-Puść ją Harry!
-Nie zasługujesz na niego dziwko!
Miałam zamknięte oczy, słowa tych dziewczyn rozrywały mnie kawałek po kawałku. Czułam jak tracę grunt pod stopami. Harry widział moją reakcję i objął mnie jeszcze mocniej. Ja natomiast hamowałam łzy. Nie chciałam popłakać się tu przy nich.
-Szybko wsiadaj!- krzyknął ochroniarz, który uchylił drzwi od samochodu. Harry mnie puścił a ja wskoczyłam do auta, sekundę później znalazł się w nim Styles. Ruszyliśmy zostawiając za sobą rozwścieczony tłum. Mimo iż w samochodzie były przyciemniane szyby ja założyłam okulary i odwróciłam głowę w stronę okna. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam tego ale słowa tych dziewczyn krążyły w mojej głowie. Nienawidzą mnie chociaż nic o mnie nie wiedzą. Harry chwycił moją dłoń i się do mnie przysunął. Było mi tak ciężko i chyba dlatego go nie odtrąciłam. Odwróciłam głowę w jego stronę i oparłam ją o jego ramie. Trwaliśmy tak aż do przyjazdu do hotelu. Wtedy się ocknęłam. Wysiadłam z samochodu i nie czekając na bruneta od razu ruszyłam do siebie.
-Ali! Zaczekaj!- usłyszałam jego krzyk ale nawet się nie obejrzałam. Wsiadłam do windy i nadusiłam odpowiedni numer. Po chwili już stałam przed drzwiami mojego pokoju i starałam się znaleźć do niego klucz w mojej torebce. Gdy w końcu mi się to udało i już miałam wchodzić wyczułam czyjąś obecność za sobą. Jego perfumy…
-Ali one nie miały prawa…- powiedział cicho a ja dostałam gęsiej skórki.
-One tylko cię broniły- otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rzuciłam torebkę na łóżko, słyszałam, że Harry wszedł za mną.
-Nikt nie może cię obrażać.
-Zdziwiłbyś się ile osób mnie nienawidzi gdybyś był jeden dzień na moim miejscu.
-Uwierz mi, że ja też nie jestem uwielbiany przez wszystkich ludzi na świecie.
-Wydaje mi się że ja mam jednak gorzej.
-Ali, to nie jest powód by się krzywdzić. Obiecałaś mi, że tego nie zrobisz…- no tak, czyli się domyślił…
-Przepraszam… Możesz już wyjść?- to jedyne co mi przyszło na myśl.
-Dlaczego nie chcesz o tym porozmawiać?- milczałam, nie umiałam odpowiedzieć na jego pytanie.
-Proszę, wyjdź i daj mi spokój.
-A jeśli nie wyjdę… Wyrzucisz mnie? Zaczniesz na mnie krzyczeć? To nie zadziała. Wyrzucisz mnie siłą? Uwierz mi, że nie masz szans, jestem od ciebie o wiele silniejszy…- cały czas staliśmy jednak z każdym wypowiedzianym przez niego słowem dystans między nami się zmniejszał- Powiedz mi coś. Dlaczego każdy może się do ciebie zbliżyć tylko nie ja?
-Nie wiem o co ci chodzi.
-Weźmy na przykład dzisiejszy dzień. Za każdym razem gdy się do ciebie zbliżyłem ty natychmiast zwiększałaś między nami odległość. Ale gdy ten palant do ciebie zagadał ty aż promieniałaś- powiedział to z takim wyrzutem, a przecież ja nic nie zrobiłam.
-Dlaczego go obrażasz? Poza tym ja byłam dla niego uprzejma, to wszystko.
-Wyglądało to tak jakby ci się spodobał- cały czas patrzyłam Harremu w oczy. On jest chyba chory psychicznie…
-Coś ci się uroiło. On był uprzejmy dla mnie, to i ja byłam dla niego, proste.
-Nawet nie wiesz jak on się na ciebie gapił. Ty też się na niego gapiłaś!
-Harry przestań. A nawet jeśli by mi się spodobał to co ci to tego?!- miałam wrażenie, że jest zazdrosny. A to przecież sensu nie miało.
-Hmm, no nie wiem, nie wiem dlaczego polubiłaś tego debila a mi wykrzyczałaś prosto w twarz, że mnie nienawidzisz!
-Harry…ja…- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Staliśmy naprzeciwko siebie. Byliśmy tak blisko. Czułam jego oddech na twarzy.
-Naprawdę mnie nienawidzisz?!- wykrzyczał i wtedy stało się coś czego sobie nie wyobrażałam nawet w najśmielszych snach. Harry chwycił mnie w talii, przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta. Stało się to tak szybko, że na początku nie zareagowałam. Gdy się opamiętałam próbowałam go odepchnąć ale brunet przycisnął mnie do siebie tak mocno, że nie miałam szans. Gdy przestałam walczyć poczułam język Harrego w ustach i po prostu oddałam pocałunek. Był on zachłanny i wręcz natarczywy. Chciałam tego. Chciałam czuć jego bliskość, chciałam czuć smak jego ust. Po chwili Harry oderwał swoje wargi od moich i językiem przejechał po linii mojej szczęki wywołując tym dreszcze na całym moim ciele. Gdy dotarł do ucha przygryzł delikatnie jego płatek i szepnął- Proszę, powiedz, że kłamałaś. Że nie czujesz do mnie jedynie nienawiści…
-Harry, masz rację, kłamałam i to co wykrzyczałam… To nie było prawdą- szepnęłam po chwili. W odpowiedzi Harry przejechał językiem po mojej dolnej wardze i ponownie złączył nasze usta w pocałunku.




Oto jest XVI :) Miał być wczoraj, wiem. Przepraszam. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że popsuł mi się komputer i żyje na łasce brata. Rozdział pisałam nocami, więc doceńcie moje poświęcenie :) To najdłuższy rozdział jaki napisałam. Mam nadzieję, że wam się podobał. :D Uwaga, nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Nie wiem czy uda mi się to zrobić w tym tygodniu. Być może będziecie czekać na niego aż 2 tygodnie. Mam totalny zapieprz w szkole i boje się, że nie dam rady pisać rozdziału po nocach (nie jestem wampirem, spać muszę :P). Jak zwykle dziękuje Adriannie i Marzenie <3 Proszę o komentarze :) Piosenka Be alright- Justin Bieber. 
PS I LOVE YOU <3

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział XV



Piosenka
Jeszcze kilka tygodni wcześniej nic nie zapowiadało, że moje życie zamieni się w pasmo trosk, porażek i nieszczęść, że stracę jedną z najbliższych mi osób, że nie zobaczę jej już nigdy więcej, nigdy nie usłyszę jej głosu. Podczas lotu do Londynu zaczęłam analizować swoje życie a raczej to co się z nim stało. Kiedyś byłam szczęśliwa, miałam kochające przyjaciółki, dobry kontakt z rodziną. Nie miałam wrogów… Teraz wszędzie gdzie się znajdę… Wszystko zamienia się w proch. Nawet pogrzeb mojej kochanej babci. Paparazzi. Jak można być tak nieludzkim? Jak można wtargnąć na ceremonię, kiedy chciałam pożegnać się z ukochaną osobą? Jak? Mimo iż nikt mi tego nie powiedział wprost doskonale wiedziałam, że wszyscy, nawet moja mama, sądzili, że lepiej by było gdybym nie przyjechała na pogrzeb. Mieli rację. Gdyby nie ja, oni nie pojawiliby się na cmentarzu, wszystko odbyło by się z godnością i szacunkiem. Niestety, te hieny chciały żerować na mojej tragedii, na tragedii mojej rodziny. To straszne… Wszyscy mieli mi to za złe ale nie dziwiłam się im. To moja wina. Niczyja więcej. Tak bardzo ciążyła mi ta sytuacja. Tak bardzo chciałam pożegnać się z babcią. Nawet nie pamiętałam naszej ostatniej rozmowy... Nie wiedziałam co jej powiedziałam... Już nigdy się nie dowiem... Nie przytulę jej, nie zjem jej pysznych placków ziemniaczanych, nie rozwiążemy wspólnie krzyżówki. Kiedyś było to dla mnie codziennością a teraz... Teraz moja codzienność wygląda inaczej, gorzej. Spełnianie marzeń powinno dawać nam radość, ja dostaje tylko smutek i złość. Oddalam się od bliskich... Myślałam, że gdy zobaczę Ninę pogodzę się z nią… Niestety przez szopkę, którą urządzili paparazzi ona obraziła się jeszcze bardziej. Napisała mi tylko smsa: „Nawet na pogrzebie własnej babci najważniejsza musiałaś być TY! Kiedy moja stara Ali wróci daj mi znać bo z nową nie chcę mieć nic wspólnego”- to właśnie ta wiadomość skłoniła mnie do refleksji. Nina ma rację. Moje stosunki pogorszyły się ze wszystkimi. Z dziewczynami, z Klaudią- prawie z nią nie rozmawiam, z rodzicami… Czułam, że już nie daję rady. Świat stał się za duży dla mnie a ja byłam sama. Miałam Nialla, kochałam go. Był teraz najbliższą mi osobą ale nie chciałam obarczać go moimi problemami. Wiedziałam jak on to przeżywał. Jak się zdenerwował gdy powiedziałam, że moja babcia zmarła. Wraz z Lou wszystkim się zajął. Zadzwonił do Jessici, załatwił bilety na samolot, nie odstępował mnie na krok do tego stopnia, że spałam u niego w pokoju. Miałam wrażenie, że był zły na siebie, że to Harry jako pierwszy dodał mi otuchy, że to jemu powiedziałam o co chodzi. Ja nie chciałam żeby on tak to odebrał, nie chciałam dostarczać mu niepotrzebnego stresu. Jedno było pewne- Niall był teraz najjaśniejszym punktem w moim życiu i nie mogłam go zranić. Nie wybaczyłabym sobie tego. Jeśli chodzi o Harrego... Nie miałam głowy by myśleć o tym w chwili gdy cały czas przed oczami miałam moją babcię. Kiedy myślałam tylko o niej. Wiedziałam, że nie chciałaby żebym się zamartwiała. Zawsze chciała żebym była szczęśliwa, żyła pełnią życia i spełniała marzenia. Ale w takiej sytuacji, kiedy traci się bliską osobę, człowiek nie może, nie potrafi cieszyć się z tego co ma bo życie bez tej osoby już nigdy nie będzie takie samo.
-Ali?- odebrałam telefon i zanim zdołałam się odezwać Niall zrobił to jako pierwszy- Jesteś już?
-Tak, właśnie zabrałam bagaż. O co chodzi?
-Spóźnię się. Przepraszam ale te korki…
-Nie ma sprawy, poczekam na ciebie. Nie masz w ogóle pojęcia jak bardzo się cieszę, że po mnie przyjedziesz. Mogłaby sama pojechać, niepotrzebnie się kłopoczesz.
-Ali, dla mnie to nie kłopot. Będę najszybciej jak się da. Kończę bo nie lubię gadać przez telefon i jechać jednocześnie. Pa.
-Okej, jedź bezpiecznie. Pa- powiedziałam i się rozłączyłam. Następnie poszłam do sklepiku, który znajdował się zaraz przy wyjściu z lotniska. Początkowo planowałam kupić tylko jakiś sok lecz wtedy mój wzrok padł na czasopismo na okładce którego widniało zdjęcie Harrego. Podeszłam do stoiska z gazetami i wzięłam do ręki tę, która mnie interesowała. "Harry i Chloe na romantycznym spacerze w centrum Londynu!”. Szybko odszukałam właściwą stronę i przeczytałam artykuł. Obejrzałam też zdjęcia. W dzień pogrzebu mojej babci Styles spotkał się ze swoją byłą. A może już nie byłą? Ze zdjęć nie można było dużo wywnioskować. Nie trzymali się za ręce, nie obejmowali, nie całowali. Nie było między nimi kontaktu fizycznego. Ale co z tego? Pokazali się publicznie, rozmawiali ze sobą, SPOTKALI SIĘ. A ja z moją bezsensowną miłością do niego mogę przestać marzyć, że coś do mnie czuje lub kiedykolwiek poczuje. Jak ja w ogóle mogłam pomyśleć, że ktoś taki jak ja może się spodobać Harremu Stylesowi? No jak?! Wszystko co mi mówił, każdy miły a nawet czuły gest był tylko poczuciem winy, niczym więcej. Odłożyłam gazetę na swoje miejsce, właściwie to rzuciłam ją z powrotem na stojak. Udałam się do kasy i gdy kupiłam napój, wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, w końcu było lato. Ludzie wchodzili i wychodzili z lotniska. Wydawali się szczęśliwi. Witali się, żegnali…
-Ali?- Niall.
-Hej- powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
-Jak się czujesz?
-Nie ważne. Powiedz co u ciebie. W końcu nie widzieliśmy się dwa dni- starałam się zażartować.
-Wszystko w porządku. Ali, wiem, że masz wynajęty hotel ale wolałbym żebyś na czas koncertów tutaj zatrzymała się u mnie.
-Nie, najpierw zatrzymałam się u ciebie w Dublinie a teraz mam zostać u ciebie w Londynie? Nie chcę cię wykorzystywać.
-Ali, jakie wykorzystywanie? Ja mieszkam sam. Chłopaki mają swoje domy, mieszkania, podobnie cała ekipa. Wszyscy mieszkamy na stałe w Londynie więc bez sensu jest żebyś została sama w hotelu. Gadałem z resztą. Lou mówi, że jeśli wolisz to możesz się zatrzymać u niej, podobnie Liam. Nawet Zayn się zaoferował, co uwierz mi jest sukcesem bo on jest chyba najbardziej nieufny, zaraz po Louisie, który razem z Eleanor cię zaprasza do siebie. Osobiście jednak uważam, że masz przyjechać do mnie. Wiesz Liam ma Sophie, Zayn ciągle jest teraz z Perrie. Pewnie wkrótce ją poznasz. Ma być jutro na naszym koncercie. To jak? Długo mam cię jeszcze namawiać?
-No dobra, zatrzymam się u ciebie- powiedziałam chociaż nie chciałam być kłopotem dla Nialla.
-No i świetnie. Daj walizkę, zapakuje ją do auta.
-Przepraszam, możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie?- nawet nie zauważyłam kiedy podeszły do nas trzy dziewczyny.
-Jasne- odpowiedział Horan i zapozował do zdjęcia. Po chwili podeszło kilka innych osób a po dziesięciu minutach oblegał nas już istny tłum. Niall spoglądał na mnie tylko a na twarzy miał wręcz wypisane słowo: Przepraszam. Po około czterdziestu pięciu minutach w końcu opuściliśmy lotnisko. Jadąc przez zatłoczony Londyn właściwie się nie odzywałam. Niall gadał za to jak najęty. Spotkał się z bratem i bratankiem. Horan  był totalnie zauroczony małym Theo i mimo iż dzieciaka nie znałam wiedziałam o nim wszystko. Nie przeszkadzała mi jednak paplanina Nialla. Skupiłam się na słuchaniu tego co ma mi do powiedzenia i starałam się nie myśleć o babci, pogrzebie, Ninie czy Harrym. Gdy dojechaliśmy na miejsce Niall zabrał się za przygotowanie kolacji a ja poszłam nieco się odświeżyć. Początkowo planowałam tylko przemycie twarzy, szyi i rąk  ale skończyło się na tym, że weszłam po prostu pod prysznic. Myślałam, że to jakoś mnie rozluźni i owszem moje mięśnie pod wpływem ciepłej wody nieco się rozluźniły jednak napięcie, które czułam wewnątrz narastało z każdą sekundą, myślałam, że eksploduję. Wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Podczas gdy goliłam swoją nogę, ręka tak mi się trzęsła, że przez przypadek zrobiłam małe nacięcie na łydce. Krew momentalnie zaczęła cieknąć pozostawiając małą czerwoną strużkę. Nie wiem dlaczego ale widok krwi sączącej się z małej rany sprawił mi swego rodzaju przyjemność. Spojrzałam na maszynkę i do głowy wpadł mi pewien pomysł. Chciałam zadać sobie ból, zrobić coś, co choć na chwile da mi ukojenie. Wtedy pomyślałam o mojej babci i poczułam się tak jakbym się ocknęła. Nie chciałaby żebym się krzywdziła z jej powodu. Szybko wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i weszłam do „mojego” pokoju. Na łóżku leżała moja walizka, otworzyłam ją i zaczęłam wyrzucać nerwowo ubrania, musiałam znaleźć piżamę. Spojrzałam na wciąż sączącą się krew z ranki na nodze. Nie wiem dlaczego ten widok sprawiał mi taką przyjemność. Bałam się, że coś we mnie pęknie a wtedy pójdę do łazienki i zrobię kolejne nacięcie, tym razem na nadgarstku. Kiedy cała roztrzęsiona szamotałam się z własnymi myślami do pokoju zapukał Niall:
-Ali? Mogę wejść?
-Momencik!- powiedziałam nerwowo.
-Bo się już zastanawiałem czy nie uciekłaś, miałaś umyć tylko ręce a cię z 20 minut już nie ma.
-Postanowiłam wziąć prysznic.
-Aha, spoko. Rozumiem, że nie mogę wejść bo jesteś goła. Ubieraj się szybko i chodź do kuchni.
-Okej, za dwie minutki będę na dole!- starałam się mówić naturalnie.
-Super- powiedział blondyn i odszedł. Wtedy do mnie doszło to co prawie zrobiłam. Nie mogłam mu tego zrobić. Nie w domu Nialla. Nie, kiedy on jest tak blisko. Gdyby przyszedł dwie minuty później, nie wiem co by się mogło stać, co bym mu powiedziała… Nie, Niall, nie możesz wejść bo się tnę! Super, po prostu super. Jestem idiotką. Wzięłam w końcu z walizki piżamę, ubrałam się, wytarłam krew z nogi, odczekałam chwilę by się upewnić, że już się nie trzęsę i poszłam do Nialla. Horan zrobił dla nas tosty. Może i nie ma w tym żadnej filozofii ale znając Nialla i jego zdolności kulinarne to był prawdziwy wyczyn.
-Wolisz sok, herbatę czy może piwo?- zapytał.
-A ty?
-Ja wypiję chyba piwko.
-To ja też.
-Proszę- powiedział i podał mi butelkę- Chce ci się spać?
-Nie a czemu pytasz?
-Bo widziałem, że dziś leci fajny film i tak myślałem żeby się przenieś do salonu.
-Jasne, chętnie coś obejrzę- prawda była taka, że nie miałam najmniejszej ochoty by cokolwiek oglądać ale nie chciałam być niegrzeczna. Usiadłam wygodnie na kanapie i wzięłam tosta do ręki.
-Niall, to jest pyszne!- powiedziałam szczerze. Nie spodziewałam się czegoś tak dobrego.
-No pewnie, że pyszne, w końcu ma się ten talent- blondyn zrobił głupkowatą minę przez co wyglądał śmiesznie.
-Taa, ty i talent kulinarny...
-Ali czy ty coś sugerujesz?
-Nie, nic.- chwilę jeszcze się przekomarzaliśmy jednak po chwili rozpoczął się film i Niall się totalnie wciągnął w całą akcję. Ja niestety nie mogłam. Mój umysł cały czas był zajęty czymś innym. Starałam się z całych sił nie myśleć o Harrym ale nie wychodziło mi to za dobrze. Dlaczego to akurat w nim musiałam się zakochać? Dlaczego on wrócił do Chloe? Cały czas korciło mnie by zapytać Horana czy to prawda, czy są razem, dlaczego się spotkali? Gdy w końcu film się skończył zagadnęłam go, niby totalnie niewinnie:
-Jak byłam na lotnisku widziałam nowe zdjęcia Harrego z Chole...
-No, spotkali się- powiedział jeżdżąc palcem po telefonie.
-I co są razem?- mimo iż tego nie chciałam mój głos delikatnie zadrżał.
-Razem? Nawet nie żartuj. Nie są razem. Spotkali się przez przypadek i na pewno nie są i nie będą już razem. Harry nie chciał afery dlatego zachował się jak kulturalny człowiek, nie kłócił się, nie uciekał przed nią. Poza tym dlaczego pytasz?
-Z ciekawości. W tej gazecie napisali, że są razem a wiesz doskonale, że ona za mną nie przepada. Jeśli jednak byli by razem musiałabym się z nią widywać...- na poczekaniu szybko wymyśliłam jakąś wymówkę, nie chciałam by Niall się czegoś domyślił.
-O to się martwić nie musisz. A teraz pora pójść spać. Jutro czeka nas ciężki dzień.
-Tak? A ja myślałam, że mamy tylko koncert.
-No ale wcześniej jedziesz ze mną na sesję.
-Po co?- zaskoczył mnie.
-No bo tak.
-Aha. Niall, ja się tam zanudzę- powiedziałam kładąc nacisk na ostatnie słowo.
-Jezu, nie narzekaj. Lou musi wziąć Lux a wiesz jaka ona jest. Wszędzie jej pełno. Pobawisz się z nią, coś jej poopowiadasz a my szybko zrobimy fotki i wszyscy będą zadowoleni.
-Czyli, że mam być nianią, tak?
-Jeśli nie chcesz...
-Nie, chcę, spoko. Wiesz, że lubię się z nią bawić i w sumie fajnie, że pojadę z tobą- uśmiechnęłam się do Horana dając mu do zrozumienia, że naprawdę się cieszę.
-W takim razie się cieszę, a teraz marsz do góry, umyj ząbki i do łóżka.
-Tak jest tatusiu!- powiedziałam, ucałowałam go w policzek i poszłam na górę.


***

Mimo szczerych chęci nie przespałam kolejnej nocy. Natłok myśli nie pozwolił mi na to a gdy w końcu zasnęłam śniły mi się same głupoty. O 8:00 przeszedł do mnie Niall i dosłownie wyciągnął mnie z łóżka. Gdy się uszykowaliśmy i zjedliśmy śniadanie pojechaliśmy w miejsce gdzie miała odbywać się sesja. Gdy weszliśmy do budynku słychać było krzyk wydurniającego się Louisa. Gdy weszłam do pomieszczenia i powiedziałam „cześć” wszyscy ucichli. Patrzyli się na mnie tymi swoimi oczami pełnym współczucia. Może myśleli, że ma mi to w jakiś sposób pomóc ale zamiast tego poczułam się o wiele, wiele gorzej niż jeszcze 10 sekund wcześniej. Spojrzałam rozpaczliwie na Nialla, który od razu załapał o co mi chodziło i zwrócił się do Louisa by ten opowiedział mu dlaczego tak krzyczał. Ja z kolei podeszłam do małej Lux i przywitałam się z nią. Dziewczynka od razu podała mi swoją lalkę i zapytała się czy się pobawimy bo ani mama ani Harry nie chcą tego zrobić. Ja naturalnie od razu się zgodziłam ale przez słowa dziewczynki zdałam sobie sprawę z tego, że Harry był w tym samym pomieszczeniu i pewnie tak jak reszta gapił się na mnie. Po chwili wszyscy wrócili do swoich zajęć, powróciły rozmowy i nie czułam się tak niekomfortowo.
-Jak się trzymasz?- zapytała Lou.
-Wolę o tym nie gadać, okej?
-Jasne. Jak Lux zacznie cię męczyć czy coś to...
-Weź przestań, wiesz, że ją uwielbiam i szczerze cieszę się, że mogę się z nią pobawić.
-To super. Dobra biorę się do roboty, Niall? Chodź tu, muszę okiełznać tę twoją szopę- powiedziała i zabrała się za upiększanie Horana. Nie minęły nawet 2 minuty a do mnie podszedł Liam:
-Jak się czujesz?
-Nie chcę o tym gadać...- powiedziałam i spuściłam głowę.
-Ali, ja w zeszłym roku straciłem dziadka i wiem co przeżywasz. Ja nawet nie poleciałem na jego pogrzeb. Wszyscy mówili, że jestem super bo fanki i koncerty są dla mnie tak ważne, że nie chcę ich zawieść i mieli rację. Nie chciałem niczego odwoływać ale prawda jest też taka, że manager mi nie pozwolił, moja umowa mi nie pozwoliła. Musiałem zostać w Australii i czy chciałem czy nie musiałem wystąpić. Teraz mamy nico więcej luzu ale uwierz mi, że ja nawet nie miałem okazji żeby pożegnać się z dziadkiem.
-Ja też nie. Paparazzi przyszli i…- do oczu napłynęły mi łzy. Wszystko wróciło w jednej chwili, cały stres, ból.
-Nie płacz Ali- powiedziała Lux. Szybko starłam łzę, która zdążyła spłynąć mi po policzku.
-Ja nie płaczę, po prostu coś mi wpadło do oka- powiedziałam szybko i się uśmiechnęłam do małej. -Liam, proszę, nie drąż tego tematu bo widzisz sam jak reaguję. Nie chcę teraz straszyć Lux ani nikogo innego. Wystarczy, że widzę jak na mnie wszyscy patrzycie. Wiem, że oni cię wysłali tu do mnie, że nie mają odwagi by pogadać i się zapytać. Powiedz wszystkim, że chcę żeby traktowali mnie normalnie i żeby zachowywali się normalnie.
-No Ali! Bawmy się! Liam nie gadaj do niej!
-Jak widzisz nie mogę teraz rozmawiać- uśmiechnęłam się nieco do chłopaka.
-Spoko. Bawcie się- powiedział i uśmiechnął się do Lux.
Musiałam przyznać, że jak na 3-letnie dziecko Lux była bardzo inteligentna i bystra. Zabawa z nią nieco mnie od stresowała i pozwoliła skupić się na czymś. Najpierw bawiłyśmy się lalkami, później gdy dziewczynce znudziło się to zaoferowałam, że poszukam jakiś kartek i kredek i zrobię dla niej własnoręcznie kolorowanki, jakie tylko sobie zażyczy. Najpierw narysowałam jej kwiatki, później Kubusia Puchatka. Gdy dziewczynka była w trakcie kolorowania swojego dzieła podniosła wzrok z nad kartki i wesoło krzyknęła:
-Harry!
-Co robicie?- chłopak podszedł do małej, podniósł ją, usiadł na jej miejscu i posadził sobie na kolanach.
-Ali rysuje mi kolorowanki!
-Wow! Śliczne. Ali potrafisz rysować?
-Skończyliście już?- nie wiem dlaczego ale byłam wredna. Nie odpowiedziałam na jego pytanie.
-Nie, ale teraz pstrykają fotki Liamowi, później Zaynowi, Niallowi i Lou a ja jestem na końcu.
-Skończyłam!- powiedziała dziewczynka i podała mi pokolorowany rysunek.
-Ślicznie. To co? Chcesz coś jeszcze?
-Taaak!
-A co? Masz jakiś pomysł?- zapytałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie do małej.
-A umiesz rysować motylki?
-Pewnie.
-To narysuj mi takiego motylka jak ma Harry na brzuchu! Ale takiego samego!
-Ale ja nie pamiętam dokładnie jakiego motylka ma Harry...
-Harry wstań! No dalej- Styles wykonał polecenie dziecka- teraz stań tu- Lux pokazała miejsce koło mnie- i pokaż Ali swojego motyla.
-Co?- zapytałam totalnie ogłupiała i spojrzałam na Harrego.
-No dalej! Pokazuj- dlaczego dzieci mają zawsze pomysły z kosmosu?
-A nie mogę ci narysować innego motyla?- zapytałam nerwowo.
-Nie! No dalej Harry, nie wstydź się- Styles spojrzał na mnie w taki sposób, że wiedziałam co za chwilę zrobi, podniósł koszulkę tak, że jego brzuch wraz z motylem znajdował się kilkanaście centymetrów od mojej twarzy przez co od razu zrobiło się mi gorąco. Gdy spojrzałam na twarz bruneta miałam wrażenie, że powstrzymuje uśmiech a może raczej śmiech? Chciało mu się śmiać ze mnie.
-Ali, proszę no rysuj- mała zrobił minę tak rozczulającą, że nie miałam serca jej odmówić. Spojrzałam na motyla Harrego i zaczęłam rysować. Szczerze mówiąc było to jedno z najdziwniejszych doświadczeń jakie mogłam przeżyć i mogłam śmiało powiedzieć, że ten kawałek ciała Stylesa poznałam za dobrze. Podczas gdy ja rysowałam, właściwie się do niego nie odzywałam. On co jakiś czas próbował mnie jakoś zagadnąć ale ja nie chciałam z nim gadać. Miałam jakąś wewnętrzna blokadę. Nie wiedziałam sama przez co, może przez to, że spotkał się z Chloe? Całą swoją uwagę skupiłam na motylu i rozmowie z rozentuzjazmowaną Lux. Gdy dałam jej rysunek ona od razu zaczęła go kolorować nie zwracając uwagi na resztę świata. Zazdrościłam jej tego. Siedziała na kolanach Harrego i całym jej światem był narysowany przeze mnie motyl.
-Ali, wciąż się na mnie gniewasz?- głos Stylesa sprowadził mnie na ziemię.
-Co?
-Ile jeszcze razy mam cię przeprosić za to co się stało w Dublinie? Co mam zrobić żebyś zaczęła traktować mnie normalnie?
-Harry, naprawdę myślisz, że nie mam co robić tylko myśleć o tobie? Człowieku moje życie zamieniło się w koszmar i uwierz mi, nie zaprzątam sobie aktualnie głowy tym co zrobiłeś.
-Masz rację- Harry spuścił głowę, a po chwili dodał- Zachowuję się jak egoista- podejrzewam, że gdyby nie Lux siedząca na jego kolanach użył by dosadniejszych słów.
-Tak, masz rację, jesteś egoistą, totalnym egoistą Harry. A ja nie mam aktualnie siły by się zadręczać jeszcze tobą więc skoro tak bardzo ci zależ to okej, wybaczam ci. Teraz możesz mnie zacząć traktować tak jak wcześniej.
-Tak jak wcześniej? Czyli jak?- może nie chciał tego pokazać ale wkurzyłam go takim stwierdzeniem. Rysy jego twarzy momentalnie się zaostrzyły.
-Bez poczucia winy będziesz mógł udawać, że mnie nie znasz i znowu będziesz mógł mnie ignorować. Właściwie to nawet lepiej. Nasze relacje wrócą do normy. Nie będziesz musiał mnie ratować czy pocieszać.
-Naprawdę myślisz, że tak się stanie? Że przejmuję się tobą bo mam wyrzuty sumienia?
-Szczerze, to tak. Tak właśnie myślę.
-Ali, czy ty mnie w ogóle słuchałaś kiedy rozmawiałem z tobą wtedy przed koncertem w Manchesterze? Wtedy kiedy płakałaś przez przyjaciółkę, kiedy chwyciłem twoją rękę, o tak?- po tych słowach złapał mnie za rękę. Nawet nie wiem jak to się stało. Nie chciałam urządzać żadnych scen więc delikatnie odsunęłam swoją dłoń i schowałam ją pod stół. Co on sobie wyobrażał do cholery? Gdyby nie Lux jestem w stu procentach pewna, że ta rozmowa przebiegałaby inaczej, znacznie intensywniej.
-Harry, proszę, daj mi spokój…- mówiąc to nie patrzyłam na niego. Nie mogłam mu tego powiedzieć prosto w oczy bo to nie była prawda. Zakochałam się w nim i chciałam by trzymał moją dłoń, by mnie przytulał i pocieszał. Ali nie mogłam się w to zagłębiać jeszcze bardziej. Nie mogłam robić sobie nadziei, czułam, że to wszystko mnie przygniata i kolejny zawód może się dla mnie skończyć źle.
-Powiedz mi to prosto w oczy. Powiedz, że mam dać ci spokój. Czego się boisz?- jego głos był mieszanką złości połączonej z czymś jeszcze.
-Skończyłam!- krzyknęła mała kierując na siebie naszą uwagę.
-Ślicznie- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Mała zrobiła to samo.
-Tak, pięknie- przyznał Harry i pogłaskał ją po głowie.
-Harry twoja kolej- zakomunikował Zayn, który właśnie wszedł.
-Serio? Teraz? Miałem być ostatni- spojrzał na niego niezadowolony Styles.
-A co masz coś innego do roboty?
-No nie- powiedział i spojrzał na mnie- A my musimy dokończyć naszą rozmowę.
-Ja myślę, że nie ma czego kończyć- spojrzałam na niego i starałam się wyglądać po prostu chamsko.
-Harry?!- ktoś krzyknął a Styles w końcu się ruszył i poszedł. Jego miejsce zajął Zayn.
-Co robicie?- zapytał małą.
-Ali mi rysuje kolorowanki! Patrz!
-Wow Ali! To motyl Harrego! Jest identyczny!- Malik wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem- Rysujesz?
-Czasami- przyznałam, właściwie nie miałam jakiegoś super kontaktu z Zaynem, on jest raczej skryty i raczej nie miał potrzeby poznawać mnie jakoś bardzo, wiedziałam jednak, że mnie lubi, a teraz kiedy patrzył na mnie tymi czekoladowymi oczami miałam wrażenie, że polubił mnie jeszcze bardziej, w końcu coś nas połączyło bo przecież on także lubił rysować- Właściwie to dawno tego nie robiłam.
-Powiem tobie, że masz talent.
-Przestań, to tylko motylek. Kiedyś rysowałam trudniejsze rzeczy.
-Tak? A co dokładnie?
-Głównie portrety, oczy i dłonie… Kochałam to robić.
-No, no. A dlaczego przestałaś?
-Brak czasu i jakoś straciłam zapał i takie tam.
-Zayn narysuj mi tego śmiesznego ludzika!
-Tego co zawsze?
-Tak, tego ze śmiesznymi włosami. Pokażemy Ali- Lux miała tyle energii. Aż się nie chce wierzyć skąd dzieci ją mają.
-No okej, tylko szybko bo zaraz muszę iść.
-A co to za ludzik?- zapytałam się małej.
-Zayn mi go rysuje zawsze. Nazwałam go Harry bo wygląda trochę jak on. Ma takie same loki i zawsze rysuje mu zielone oczy!
-Aaaa, no to muszę go zobaczyć- Boże Styles mnie prześladuje nawet jak o tym nie wie i nie robi tego specjalnie. Gdy Zayn narysował „Harrego” posiedział ze mną jeszcze chwilę i pogadaliśmy. Gdy wyszedł znowu zostałam sama z Lux i tak zostało już do końca sesji. Poźniej udałam się wraz z Lou i Lux od razu na arenę a chłopaki mieli jeszcze coś do załatwienia. Przed koncertem cały czas myślałam o naszej rozmowie, o tym co mi powiedział Harry, tak bardzo mieszał mi w głowie, był zagadką, nie wiedziałam o co mu chodzi… Przed wyjściem na scenę złapała mnie mega trema, niemal jak przed pierwszym koncertem. Nie chciałam wyjść, jak mogłam śpiewać wesołe piosenki skoro moja babcia zmarła? Na szczęście w porę się ogarnęłam i dałam radę. Mimo, że było ciężko, dałam radę. W końcu co ci ludzie zawinili. Przyszli na koncert i chcieli się dobrze bawić a moje problemy ich nie obchodziły. Musiałam zachować się jak profesjonalistka. Myślę jednak, że najbardziej pomógł mi telefon od mamy, która dodała mi otuchy i powiedziała, że mnie kocha. Nie była to długa rozmowa ale dodała mi sił. Wiedziałam, że mama jest już zmęczona tym wszystkim i dlatego postanowiłam nie wracać do Polski w przerwie między koncertami w Londynie i pierwszym koncertem w Sztokholmie. Miałam wtedy pięć dni wolnego ale nie zamierzałam jechać do domu. Nie chciałam narażać moich bliskich na stres, który wiąże się z wieczną uwagą mediów gdy tylko pojawiam się w kraju. Gdy mnie nie ma, oni mają spokój. Zaraz po koncercie udałam się pod scenę gdzie stała Lou wraz z El i innymi osobami. Okazało się że wśród nich stała Perrie, która serdecznie się ze mną przywitała i chwilę porozmawiałyśmy. Następnie zamieniłam kilka słów z Gemmą, która dotarła na miejsce gdy ja śpiewałam. Mocno mnie uściskała- podejrzewałam, że została wtajemniczona i wie o mojej babci. Po koncercie wszyscy się rozeszli i wraz z Niallem wróciłam do niego. Następnego dnia przyjechała po mnie Lou i wraz z Eleanor i Gemmą zabrały mnie na super londyńskie zakupy. Było naprawdę sympatycznie jednak ja nie miałam ochoty chodzić po sklepach i śmiać się jak gdyby nigdy nic. Następny dzień spędziłam z Lux. Kolejny dzień- wizyta w mieszkaniu Liama. Następny- wyjście z Tomlinsonem, El i Niallem do jakiejś galerii sztuki w której chłopcy musieli się pokazać. Ogólnie codziennie Niall organizował mi milion różnych zajęć żebym tylko nie siedziała w domu. Gdy byłam na zakupach Gemma zaproponowała mi wyjście z nią, Harrym i ich znajomymi wieczorem w dniu kiedy Niall musi jechać do telewizji wraz z Zaynem i Louisem. Ja oczywiście odmówiłam ale dziewczyna tak długo mnie namawiała, że w końcu zgodziłam się, z grzeczności. I tak dzień przed wyjazdem do Sztokholmu cały wieczór miałam spędzić w towarzystwie Harrego. Co gorsza musiałam zachowywać się normalnie, musiałam być uprzejma i musiałam pilnować swojego języka by nie powiedzieć jakiegoś głupstwa w stylu: Harry przestań, może i powiedziałam, że ci wybaczam to, że spałeś z jakąś obcą dziewczyną ale na pewno tak nie myślę. Dzięki Bogu na miejsce jechałam właśnie z Harrym więc zamierzałam z nim uzgodnić kilka spraw kiedy byliśmy chwilę sam na sam. Gdy czekałam już uszykowana i siedziałam w salonie Nialla do drzwi zadzwonił dzwonek a moje serce zaczęło bić szybciej. Przyjechał. Wstałam i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się piękny widok. Temu nie mogłam zaprzeczyć. Harry był zabójczo przystojny. Ciemne spodnie, bez dziur (szczerze nie rozumiałam jego zamiłowania do przedziurawiania spodni, nawet nie widziałam, że ma jakieś normalne), podobnie buty, do tego biała koszulka, na którą miał założoną czarno-szarą koszulę w kratę. Loki opadały mu na czoło, nigdy nie widziałam go w takiej fryzurze tzn. nigdy na żywo, od roku przecież zaczesywał włosy do góry. Ten cały jego wygląd odebrał mi mowę, zawstydził mnie i sprawił, że poczułam się gorsza, brzydsza.
Piosenka
-Hej. Gotowa?- powiedział i się uśmiechnął delikatnie sprawiając, że jego słynne dołeczki pojawiły się na twarzy.
-Yyy, tak- właściwie to wydawało mi się, że w ogóle nie jestem gotowa. Miałam ochotę pójść na górę i się przebrać. Ubrałam dżinsowe rurki z wysokim stanem, luźną, krótką, czarną bluzkę z krótkim rękawkiem i czarne trampki. Do tego oczywiście czarna torebka na długim pasku i byłam gotowa. To właściwie pierwszy raz od śmierci babci gdy nie byłam ubrana cała na czarno (wcześniej wyjątkiem było gdy wychodziłam na scenę)- wydawało mi się, że totalnie nie pasuję do otoczenia w którym zaraz się znajdę. Włosy miałam oczywiście rozpuszczone a makijaż dość mocny- musiałam zakryć te cholerne sińce pod oczami. Może i Niall starał się z całych sił bym zapomniała o troskach ale w nocy gdy zostawałam sama nie mogłam spać i zawsze kończyło się tym, że płakałam do poduszki.
-No to chodź- brunet odezwał się sprowadzając mnie tym z powrotem na Ziemię.
-Momencik, tylko zamknę- oczywiście, niemądra ja musiała wrzucić klucz od drzwi do torebki zamiast zostawić go gdzieś na wierzchu, przez co jego poszukiwania trwały chyba z pięć minut. Gdy się w końcu z tym uporałam, wraz z Harrym poszliśmy do jego samochodu. Gdy wsiedliśmy, a ja się otrząsnęłam z wrażenia jakie na mnie wywarł od razu wróciłam wredna ja i przeszłam do konkretów- Okej, musimy ustalić co im wszystkim powiemy.
-Ale, że co im powiemy? Oświeć mnie.
-No na przykład wydaje mi się, że wolisz, żebym nie wspominała o nocy w Dublinie, prawda?- okej nie wiem po co mięlibyśmy o tym wspominać.
-Ali…
-Ja z kolei nie chcę żebyś mówił cokolwiek o próbie gwałtu i ogóle nie chcę nic mówić o nas- o tym tez nie wiem po co mięlibyśmy komukolwiek się chwalić. -Powiemy, że się lubimy i traktujemy tak samo jak resztę ludzi z którymi pracujemy.
-Koledzy z pracy, tak?
-Tak. Nic więcej nikt nie musi wiedzieć- nie panowałam nad sobą, mój głos był przepełniony jadem.
-Ali dlaczego jesteś taka zła? Bo jedziesz ze mną?
-Nie jestem zła. Ta sytuacja jest dla mnie krępująca i nie chcę by ktoś znowu coś sobie pomyślał gdy nas razem zobaczą.
-Szczerze, nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz ale mogę ci obiecać, że zrobię i powiem co chcesz- pewnie, że nie wiesz o co mi chodzi bo to ja otrzymuje te głupie maile a nie ty.
-No i dobrze- powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę szyby. Dalszą część drogi pokonaliśmy w milczeniu. Styles prowadził a ja obserwowałam to co działo się na zewnątrz. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że wieczór miałam spędzić w małej i przytulnej knajpce gdzieś na obrzeżach Londynu co mi całkowicie odpowiadało. Harry powiedział tylko, że zawsze tu przychodzi z siostrą, od kiedy tylko zamieszkał w Londynie. Gdy weszliśmy do środka Gemma siedziała przy stoliku razem z inną dziewczyną i jakimś chłopakiem. Idąc do stolika moja dłoń otarła się o dłoń Harrego chociaż nie wiedziałam jakim cudem jest to możliwe skoro on jest o wiele wyższy ode mnie. Spiorunowałam go spojrzeniem bo miałam wrażenie, że zrobił to specjalnie. Nie miałam jednak czasu by zapytać bo zauważyła nas Gemma i musiałam zacząć grać.
-No jesteście! Hej Ali- dziewczyna wstała i pocałowała mnie w policzek na powitanie- Poznaj Johna i Victorię. To moi znajomi których poznałam na studiach.
-Hej. Jestem Ali- powiedziałam nieśmiało i podałam im rękę.
-Harry, chłopie! Nie widziałem cię tyle czasu- John zaczął witać się z Harrym podobnie jak blondynka o imieniu Victoria. Gdy w końcu usiedliśmy mi przypadło miejsce koło Stylesa i jego siostry. Gdy każdy dokonał swojego zamówienia zaczęliśmy rozmawiać a właściwie oni zaczęli bo ja siedziałam nieco nieobecna. W pewnym momencie zauważyłam, że Victoria ma na palcu złoty pierścionek z małym diamencikiem. Spojrzałam na parę jeszcze raz i od razu było to dla mnie oczywiste- oni są zaręczeni. Pewności dodał mi całus w policzek jaki dziewczyna dała chłopakowi oraz to, że po chwili on chwycił ją za rękę.
-Halo? Tu ziemia do Ali!- Gemma pomachała mi ręką przed nosem- Czemu się tak przyglądasz?
-Kiedy ślub?- zapytałam Viktorię prosto z mastu a ona zaczęła się śmiać.
-Termin mamy ustalony na 15 stycznia.
-Gratuluję.
-Ależ ty spostrzegawcza- wtrącił John.
-No wiesz, ślepy by nie zauważył. Ślicznie razem wyglądacie.
-Dzięki. A ty nie masz żadnego przystojniaka, który za tobą szaleje?- nie wiem dlaczego ale rozbawiło mnie to pytanie a może reakcja Harrego, który spojrzał na mnie a następnie na resztę, wziął szklankę do ręki i upił wielkiego łyka wody. Wydawało mi się albo Stylesa nieco zdenerwowało to pytanie. Zdenerwowało i speszyło?
-Nie, nie mam.
-Musisz się spieszyć bo ci najlepszych sprzątną z przed nosa- wtrąciła Gemma.
-Mówisz jak moja mama- powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać.
Dalsza część naszej rozmowy przebiegała pomyślnie. Rozmawialiśmy na lekkie tematy, nic co by dotyczyło mnie i Harrego. Sporo żartowaliśmy i w końcu poczułam się nieco lepiej. Nawet obecność Stylesa przestała mi przeszkadzać. Uśmiechaliśmy się do siebie szczerze- tzn. miałam takie wrażenie albo przynajmniej ja nie udawałam i nie grałam niczego. Opowiedzieliśmy wspólnie historię o tym jak nas spotkała burza, pękła nam opona, biegliśmy przez las i znaleźliśmy hotel. Sporo się przy tym śmialiśmy i raz Harry coś dopowiadał raz ja. Później przypomniało mi się zdjęcie, które zrobiłam tego samego dnia Horanowi- pokazałam im śpiącego Nialla, który leżał wśród sterty puszek, butelek i innych śmieci zamiast mnie zawieść do studia. Gemma podzieliła się z nami kilkoma faktami z życia jej i jej brata z czego Harry nie był zadowolony bo były to same kompromitujące go opowieści. Później rozmowa zeszła nieco na temat studiów i tego jak to wygląda w Polsce i w UK. Nawet nie zauważyłam kiedy cały ten czas minął i pomału trzeba było zacząć się zbierać. Harry przeprosił wszystkich na moment i poszedł do toalety a wtedy ja zostałam z nimi sama.
-No to teraz mów co jest miedzy wami?- zapytała uśmiechnięta Viki.
-Słucham?- miałam nadzieję, że nie chodzi jej o to, o czym myślałam.
-Hej, ty nie jesteś ślepa i zauważyłaś pierścionek a ja nie jestem ślepia i widzę jak na siebie patrzycie.- na te słowa zaczęłam się histerycznie śmiać.
-Uwierz mi, że między nami nic nie ma.
-Nie wierzę- blondynka dosłownie przewiercała mnie wzrokiem.
-No to uwierz. My właściwie nie za bardzo za sobą przepadaliśmy na początku naszej znajomości, teraz jest lepiej ale jesteśmy tylko kolegami z pracy, to wszystko.
-Tak wmawiaj to sobie ale my znamy Harrego i widzimy więcej niż chcecie- Viktoria nie spuszczała ze mnie wzroku.
-Niestety tym razem jesteście w błędzie.
-Tak, tak…- dziewczyna nie dawała za wygraną.
-Ali to nie był mój pomysł- w końcu odezwała się Gemma.
-Co?- nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Harry mnie poprosił żebym cię namówiła na pójście z nami. To jego pomysł, nie mój. My nawet nie planowaliśmy spotkania. Wszystko zorganizował mój brat- nie możliwe, że Harry sam chciał ze mną, bez przymusów, spędzić wieczór.
-Pewnie Niall mu kazał, widzisz, ostatnio jego życiowym celem stało się zapewnianie mi rozrywki- powiedziałam szybko.
-Nie. To był całkowicie pomysł Harrego- chciałam coś powiedzieć ale zauważyłam, że Styles jest kilka metrów od naszego stolika dlatego wstałam i powiedziałam- Zaraz wychodzimy, prawda?
-Tak- odezwali się wszyscy jednocześnie.
-To ja także udam się do toalety. Przepraszam, zaraz wrócę- wiem, że to wyglądało tak jakbym uciekła. Chyba tak było. Bałam się, że zaczną coś gadać przy Harrym a wtedy ja powiem jakieś głupstwo w stylu: „Harry nic do mnie nie czuje. Jestem pewna bo przecież w Dublinie zrobił mi świństwo…”. W toalecie starałam się nie myśleć o informacji którą otrzymałam od Gemmy, o tym, że Harry sam zaaranżował to spotkanie… Załatwiłam się, umyłam ręce, wzięłam kilka głębokich wdechów i wyszłam z toalety. Gdy doszłam do stolika siedział przy nim tylko Harry:
-Gdzie reszta?
-John przed odjazdem chciał jeszcze zapalić a tu nie można- cóż przez cały wieczór John nic nie mówił, że pali.
-Aha, spoko.
-Weź torebkę i chodźmy- chłopak wziął moją torebkę z krzesła, podszedł do mnie i mi ją podał.
-A rachunek?
-Już uregulowałem.
-Jak to uregulowałeś?
-No zapłaciłem.
-Za mnie?- co on sobie myśli. Nie jestem jedną z tych panienek co wykorzystują faceta na każdym kroku.
-No tak. A dokładniej to za ciebie i za siebie- powiedział i się uśmiechnął.
-Ile mam ci oddać?
-Nic- Harry wywrócił oczami dając mi do zrozumienia, ze moje pytania go wkurzają.
-Powiedz no? Ile? Ile dokładnie?- zaczęłam się już denerwować.
-Boże Ali nie dramatyzuj. A jak tak bardzo ci zależy to powiem ci jak już odwieziemy resztę.
-Jak to odwieziemy?
-Gemma i John wypili, Victoria nie ma prawa jazdy. Najpierw odwiozę ich bo to po drodze, na końcu zawiozę ciebie do Nialla. No chyba, że zależy ci, żebym to ciebie pierwszą zawiózł?
-Spoko, mi tam jest obojętnie. Nie ma sensu żebyś jeździł po mieście jak nasz szofer.
-No to chodź- ruszyłam przodem a Harry szedł tuż za mną. Gdy wyszliśmy cała trójka stała już przy samochodzie Stylesa i głośno się z czegoś się śmiali. Gdy wsiedliśmy do samochodu ja siedziałam z tyłu z Viki i Johnem a Gemma usiadła z przodu koło brata. Narzeczeni rozmawiali o czymś, podobnie rodzeństwo. Ja siedziałam i się nie odzywałam. Pogrążyłam się w myślach. Harry sam chciał się ze mną spotkać? On to zorganizował? Przecież Gemma by mnie nie okłamała, nie miała powodu by to robić. Ale dlaczego Harry sam mnie nie zaprosił? Pewnie wiedział, że bym się nie zgodziła.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział Styles i odwrócił się do tyłu. Nasze spojrzenia się spotkały co bardzo mnie speszyło i od razu odwróciłam wzrok w stronę Viki.
-Dziękujemy wam za miły wieczór. Musimy to powtórzyć!- powiedziała blondynka.
-Tak, koniecznie. Ali, oczywiście w tym samym składzie- zwrócił się do mnie John.
-Pewnie, z chęcią to powtórzę- uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka.
-Dobranoc!- zaświergotała Victoria i już miała wychodzić kiedy odwróciła się w moją stronę i szepnęła mi do ucha- Otwórz oczy mała…- nawet nie zdążyłam na nią spojrzeć bo zwinnie wyślizgnęła się z samochodu… Super… Następnym przystankiem było mieszkanie Gemmy. Gdy dotarliśmy na miejsce wyszłam z samochodu by się z nią pożegnać. Jutro wylatujemy z Londynu, lecimy w trasę po Europie i nie miałam zielonego pojęcia kiedy znowu ją zobaczę. Wyściskałyśmy się serdecznie i ja wsiadłam do samochodu. Harry rozmawiał z nią jeszcze chwilę, po czym ucałowali się i pożegnali a brunet wsiadł do samochodu. Zaczekał chwilę aż Gemma weszła do domu i dopiero wtedy ruszyliśmy. Wiele mogłam mu zarzucić ale nie mogłam polemizować z tym, że kochał siostrę i się o nią troszczył.
-Dobrze poszło- zagadnął Harry.
-Nawet za dobrze. Przyznam ci się, że nie myślałam, że będę się tak dobrze czuć w twoim tow…- matko, jaka ja jestem głupia! Jak ja mogłam to powiedzieć??
-W moim towarzystwie…- dokończył za mnie, a jego głos wydawał się smutny. Spojrzałam na Harrego i zrobiło mi się przykro, że tak powiedziałam.
-Nie o to mi chodziło- powiedziałam cicho.
-Doskonale wiem o co ci chodziło.
-A ile ci jestem winna? Za kolację? Ile mam ci oddać?- zapytałam szybko chcąc zmienić temat.
-To naprawdę teraz dla ciebie takie ważne?- powiedział z wyrzutem.
-Po prostu nie chcę ci być niczego winna- mój głos był oschły chociaż wcale tego nie chciałam. Nagle zauważyłam, że Harry zjechał na pobocze po czym zatrzymał gwałtownie samochód- Co ty robisz?
-Ali, wtedy na sesji powiedziałem ci, że musimy dokończyć naszą rozmowę. Ja już tak nie mogę. Okej. Przesadziłem, wtedy w tym cholernym Dublinie. Wiem o tym. Ale proszę cię, nie możesz zacząć mnie traktować normalnie? Ile razy mam cię jeszcze przeprosić?
-Uwierz mi, że ja też mam już dość tej chorej sytuacji. I też mi jest ciężko. Poza tym powiedziałam ci wtedy, że ci wybaczam…- mówiąc to nie patrzyłam na niego, nie mogłam.
-Nie wybaczyłaś. Powiedziałaś tak, żebym dał ci spokój. Chcę żeby to było szczere.
-Dobrze, Harry wybaczam ci, nie musisz się już zadręczać.
-Ali, zacznij mnie wreszcie słuchać!- nienawidziłam gdy podnosił głos. Zawsze wtedy część mi zaczynała się go bać.
-No przecież ci mówię! Jest okej. Każdy popełnia błędy i nie musisz mnie za to więcej przepraszać. Naprawdę- miałam ochotę dodać: możesz sobie wrócić do bycia Harrym, który jest dla mnie wredny i udaje, że mnie nie zna.
-Kiedyś mi wybaczysz…
-Myślę, że to ty musisz wybaczyć sobie, Harry- powiedziałam cicho i pierwszy raz od początku naszej rozmowy spojrzałam mu w oczy.
-Chyba masz rację…- powiedział cicho i nieco się do mnie zbliżył nie odrywając ode mnie wzroku.
-Mogę cię o coś zapytać?- nie wiem co mi przyszło do głowy. Dlaczego przy nim tak ciężko mi się myśli i kontroluje?
-Słucham?- powiedział spokojniej, starał się mnie nie przestraszyć.
-Gemma powiedziała mi, że to był twój pomysł. Cały ten dzisiejszy wieczór. To prawda?
-Moja siostra czasami coś mówi bo myśli, że ma rację ale nie zawsze tak jest. Czasami miesza się niepotrzebnie w sprawy, które nie powinny jej obchodzić.
-Czyli to nie był twój pomysł?
-Nie…- odpowiedział niepewnie, nie wiem dlaczego ale mnie to wkurzyło. Nie chciało mi się wierzyć w to, że ona zmyślała. Mówiła prawdę, to Styles znowu coś kręci, ciągle coś przede mną ukrywa.
-Wiesz co? Pa!- powiedziałam i wyszłam z samochodu zostawiając w nim skołowanego Harrego. Znowu mnie okłamuje, znowu kręci!
-Ali co ty robisz?- krzyknął Harry, który także wyszedł z samochodu.
-Nie widzisz?! Idę do Nialla!- kiedy usłyszałam, że zamknął drzwi od samochodu, odwróciłam się i zauważyłam, że idzie w moją stronę. Wtedy nie myśląc za dużo zaczęłam po prostu biec. Nie wiem ile to trwało ale po chwili słyszałam za sobą Harrego i poczułam szarpnięcie w rękę. Prawie się przewróciłam ale Styles przytrzymał mnie i przyciągnął do siebie.
-Puść mnie!- chłopak nie zareagował.
-Ali, dlaczego to robisz? Dlaczego uciekasz?- zapytał nieco zdyszany podczas gdy ja ciężko oddychałam.
-Dlaczego nigdy nie jesteś ze mną szczery?!- moje emocje od kilku dni szalały i chyba teraz znalazły ujście. Kłamstwo Harrego przechyliło szalę i nie wytrzymałam. Nie panowałam nad sobą, trzęsłam się ze złości.
-Dobrze! Tak to był mój pomysł! Okej? Chciałem spędzić z tobą trochę czasu ale wiedziałem, że się nie zgodzisz gdy zaproszę cię osobiście. Poprosiłem Gemmę by to ona cię namówiła… Chcę ci pomóc, wiem, że cierpisz po stracie babci… Wiem co się wydarzyło podczas pogrzebu, wszyscy wiemy,  widzę, że jesteś silna ale boję się, że w końcu się załamiesz. Może i nie chcesz mojej pomocy, pewnie nie chcesz mnie widzieć… Wiem, że zachowuje się egoistycznie ale nie umiem być inny… - Harry był tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, czułam jego perfumy, stałam jak sparaliżowana, nie docierało do mnie to co się właśnie dzieje; chłopak pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha- Ali proszę nie uciekaj przede mną- mimowolnie zamknęłam oczy, Harry wciąż trzymał mnie za ramiona, a po chwili poczułam jak delikatnie przejechał ustami po linii mojej szczęki aż dotarł do kącika moich ust co wywołało na moim ciele gęsią skórkę, poczułam, że jego wargi delikatnie dotykały moich ust i wtedy oprzytomniałam, nie mogłam dać się pocałować nawet jeśli pragnęłam tego najbardziej na świecie, on mnie zrani, nic do mnie nie czuje, jestem wyzwaniem bo mu nie ulegam, obwinia się, to wszystko… Otworzyłam oczy i spojrzałam na Harrego, który miał przymknięte powieki. Wspięłam się na palce i szepnęłam mu do ucha:
-Zabierz mnie do Nialla- chłopak otworzył oczy, spojrzał na mnie a ja odwróciłam się od niego i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku samochodu.



Wiem, rozdział miał być w czwartek ale się nie wyrobiłam :( Przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie uważacie, że Ali jest nieco ślepa? :P Nie docenia się... Harold już drugi rozdział z rzędu jest kochany... Dziękuję Adriannie i Marzenie za komentarze!!! Kocham was dziewczyny <3
Przepraszam za błędy. Rozdział znowu dodawany nie na moim komputerze= dziwna czcionka:( Kolejny rozdział postaram się dodać za tydzień :)
Proszę o komentowanie.
Piosenki: Birdy- Skinny love; Maroon 5- She will be loved (jedna z moich ukochanych ;))
Muszę to napisać- SOML jest cudowna i wiem, że na pewno znajdzie się w moim opowiadaniu!!!
PS I LOVE YOU