piątek, 23 maja 2014

Rozdział 33


UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!



Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy by przyzwyczaić je do światła. Spojrzałam na miejsce obok mnie i myślałam, że tak samo jak dzień wcześniej zobaczę Harrego. Ale jego nie było. Od razu wzbudziło to moje podejrzenia bo skoro go nie było to znaczy, że wstał a skoro wstał musiało być późno. Leniwie przeciągnęłam się zanim wzięłam telefon do ręki by spojrzeć, która jest godzina. Było przed jedenastą a ja zaczęłam zastanawiać się gdzie Harry jest. Może poszedł na dół, może jest w łazience, może poszedł pobiegać a może się na mnie obraził… Miałam nadzieję, że ostatnia opcja nie jest prawdziwa, ale znając Harry'ego nigdy nic nie wiadomo. W końcu miał swój plan by mnie upić i uwieść i prawie mu się udało. Nie moja wina, że po winie zachciało mi się spać a on mył się tak długo, że usnęłam zanim przyszedł i położył się koło mnie. Kiedy już miałam wstawać by zacząć moje poszukiwania do pokoju wszedł uśmiechnięty Harry i zrozumiałam jak śmiesznie i niedorzeczne były moje myśli chwile wcześniej. Przecież Harry nie miał podstaw by obrażać się o to, że zamiast się z nim kochać usnęłam. Kiedy przywitał mnie buziakiem w czoło i szybko wyszedł bez słowa ponownie byłam skołowana. Skołowana i z cholernym bólem głowy. Już tyle razy powtarzałam sobie, że nie mogę pić, mój organizm nie przyswaja alkoholu i przez cały następny dzień musi się odtruwać a mimo tego ciągle popełniałam ten sam błąd i piłam. Po dwóch minutach Harry wrócił a ja zrozumiałam dlaczego był taki milczący i tajemniczy. Zrobił dla mnie śniadanie i przyniósł mi je do łóżka! Podał mi tacę z kanapkami i jajecznicą z pomidorami i usiadł koło mnie na łóżku. Harry jak zwykle przesadził z ilością bo nie byłam w stanie zjeść tego wszystkiego ale szybko zrozumiałam, że mimo jego zapewnień, że on już się najadł i wszystko jest dla mnie doskonale wiedział, że będzie mi potrzebna jego pomoc dlatego po pięciu minutach jadł razem ze mną. To był jeden z najlepszych poranków w moim życiu. Harry był wesoły, mi także dopisywał humor. Jajecznica, którą zrobił była pyszna i oznajmiłam mu, że już zawsze ma mi ją przyrządzać. Rozmawialiśmy o tym co będziemy robić i gdzie jedziemy na wycieczkę i po dokładnych ustaleniach Harry zadzwonił do ochrony a ja poszłam się szykować. Zwiedzanie LA było naprawdę pasjonujące i nie mogłam zrozumieć jak niektórzy mogą tu przyjeżdżać i chodzić tylko na imprezy, ewentualnie przejść się aleją sław i to wszystko. Tacy ludzie nawet nie wiedzieli ile tracili. Podobnie jak dzień wcześniej do domu wróciliśmy dopiero wieczorem a i tak nie zobaczyłam zobaczyć wszystkiego co chciałam. Kiedy znaleźliśmy się w domu poczułam się zmęczona całodniowym chodzeniem dlatego Harry wymyślił, że możemy zrelaksować się w jacuzzi... Poszliśmy na taras gdzie rozebrałam się do bielizny i nie zamierzałam przebierać się w bikini z jednego prostego powodu. Nie chciało mi się. W momencie kiedy ja wchodziłam do wody spojrzałam na Harrego, który patrząc mi w oczy pozbył się swoich bokserek... Zanurzyłam się w wodzie, starając się nie pokazywać jak bardzo poruszyło mnie to co zrobił. Kiedy znalazł się obok mnie początkowo strasznie ciężko mi się myślało, nie mogłam się skupić na tym co do mnie mówił. Doskonale wiedziałam, że on to widzi, wiedziałam jak podoba mu się to, że w ten sposób może mnie rozkojarzyć, jego przebiegły uśmiech dał mi do zrozumienia, że jest z siebie dumny, ale nie umiałam zebrać się w sobie by przestać się jąkać i przestać myśleć, że on jest nagi. Dzięki Bogu Harry był strasznie gadatliwy tego wieczora. Mówił i mówił aż w końcu skupiłam się na tym o czym opowiadał. Później zapytał mnie czy chciałabym zwiedzić miasto nieco inaczej niż dotychczas. Zaproponował byśmy wybrali się na przejażdżkę jego motorem. Na początku zaczęłam go wkręcać, że nie ma mowy, że nie ufam jego umiejętnościom na tyle by wsiąść z nim na motor, że na pewno wylądujemy na jakimś drzewie, że nie jest na tyle odpowiedzialny bym wsiadła z nim na motor, że samochodem boję się z nim jeździć choć jestem wtedy zapięta w pasy… To było naprawdę zabawne. To jak się oburzył, że jest doskonałym kierowcą, że nigdy nie widziałam jak jeździ na motorze i nie mam prawa by tak mówić, to było totalnie zabawne. Serio weszło mu to na ambicje… Wiedziałam, że Harry ma obsesję na punkcie tego by być we wszystkim najlepszy. Zawsze kiedy w coś grał, czy to była FIFA, czy kręgle, czy karty czy choćby głupi kamień, papier, nożyce zawsze się wściekał kiedy nie wygrywał. Wiedziałam, że uważał się za wspaniałego kierowcę dlatego włożyłam całą moją siłę by serio uwierzył, że ja tak nie uważam. Musiał trochę pocierpieć za to, że specjalnie rozebrał się do naga, wiedział jak mnie to zdekoncentruje i cieszyłam się, że mogę się jakoś na nim odegrać. Kiedy skończył tłumaczyć mi urażonym tonem, że jeździ jak zawodowy kierowca, że nigdy nie dał mi powodu by martwić się o to, że dowiezie mnie całą i zdrową na miejsce i mam skończyć wydziwiać, zamknął się i obraził a ja w duchu pękałam ze śmiechu. Mój kochany, goły Harry i jego urażona męska duma… Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła się w końcu śmieć. Ale jak miałam się nie śmiać widząc jego minę? Jakbym zabrała mu ukochaną zabawkę albo dała szlaban. Kiedy Harry zrozumiał, że cały ten czas go wkręcałam i kiedy powiedziałam, że jest głupkiem bo dał się tak łatwo wkręcić oblała mnie fala łaskotek. Harry wiedział jak bardzo ich nie lubię dlatego przygniótł mnie tak, że tylko moja głowa wystawała ponad wodę, nie mogłam się ruszyć i ledwo łapałam oddech. Prosiłam i błagałam żeby przestał, ale on wymyślił, że przestanie tylko jak powiem, że jest doskonałym kierowcą, cudownym chłopakiem, wspaniałym kucharzem i że w ogóle nie ma lepszego od niego. Na początku powiedziałam, że za żadne skarby te słowa nie padną z moich ust, ale kiedy serio zaczynałam się dusić, zaczęłam swoja wyliczankę. Powiedziałam to co chciał usłyszeć, że jest doskonałym kierowcą, cudownym chłopakiem, wspaniałym kucharzem ale po chwili jakoś tak mnie naszło by mówić, że kocham jego oczy, że uwielbiam patrzeć na jego usta, że uwielbiam kiedy jest pochłonięty i zafascynowany tym co mówi, że uwielbiam słyszeć jak się śmieje, że kocham to uczucie kiedy jego dłoń splata się z moją, że zdarza mi się patrzeć na niego kiedy śpi, że wygląda wtedy niesamowicie uroczo i seksownie, że kocham wplatać palce w jego włosy, że czasami w nocy, gdy się obudzę, muszę go dotknąć by sprawdzić czy to wszystko mi się nie śni i że on jest prawdziwy, że kiedy jest smutny ja też jestem smutna bo nie umiem być wesoła bez niego, że podziwiam go za wszystko co robi, za to jak śpiewa, za to co robi dla innych, za to co zrobił dla mnie, że jest najlepszą rzeczą jaka przydarzyła mi się w życiu, że nigdy wcześniej nie podejrzewałam, że jestem w stanie kochać kogoś tak mocno jak kochałam jego. Kiedy skończyłam swoją wypowiedź poczułam jego usta na moich, jego język rozchylający moje wargi, jego dłonie błądzące po moich plecach… Wkrótce zaczął całować moją szyję i moje ramiona. Kiedy powrócił do całowania moich ust, poczułam jak jego palce dobierają się do zapięcia mojego stanika… i nie zrobiłam nic by go powstrzymać… Po minucie byłam tak samo naga jak on. Harry szepnął mi do ucha, że chyba powinniśmy iść do pokoju. W odpowiedzi skinęłam głową i zaczęłam wychodzić z wody, trzymając Harrego za łańcuszek ciągnąc za sobą w stronę sypialni gdzie dane mi było przeżyć kolejną cudowną noc z mężczyzną, którego kochałam nad życie.

***

Kolejny dzień spędziliśmy na jeżdżeniu motorem, śmianiu się i niestety pracy. Mimo protestów Harry'ego musiałam zająć się tym o co prosiła mnie Jess. Musiałam przećwiczyć piosenki i początkowo szło mi dobrze jednak po pół godzinie śpiewania z nieznanego mi powodu moje gardło płatało mi figle i niektóre dźwięki nie były idealne, nie były czyste, ogólnie miałam jakąś dziwną chrypkę dlatego bałam się, że to może być początek jakiegoś przeziębienia albo czegoś jeszcze. Harry zapewnił mnie, że on też ma problemy z głosem na tym etapie trasy i że zawsze tak jest a przynajmniej on tak ma. Gardło jest już zmęczone i to dlatego nie każdy dźwięk jest perfekcyjny. Cóż, musiałam przyznać, że nieco mnie tym uspokoił i w pamięci miałam ostatnie koncerty chłopców kiedy Harremu rzeczywiście zdarzało się fałszować, nie tylko jemu, w sumie najmniej problemów miał chyba Zayn, który zawsze śpiewał idealnie a ja nie miałam pojęcia jak on to robi. Gdy wypiłam herbatę, skończyłam marudzić i wzięłam się w garść razem z Harrym zastanawialiśmy się jak mam zaśpiewać niektóre fragmenty, czy wyciągać niektóre dźwięki wyżej, czy może początek „Cannonball” powinien być bez mojego śpiewu, podobnie jak koniec, tak żeby piosenka miała szansę „wybrzmieć”, czy tempo nie powinno być wolniejsze… Później naszła mnie niesamowita ochota by pokazać Harremu piosenkę, nad którą pracowałam już jakiś czas z Niallem i Liamem. Początkowo chłopak nieco się zasmucił. Był trochę zły, że to już druga piosenka, którą utrzymuję przed nim w tajemnicy i wolę pracować z chłopakami a nie z nim, ale kiedy zaśpiewałam krótki fragment i pokazałam słowa i wytłumaczyłam mu, że ta piosenka jest ode mnie dla niego i to miała być niespodzianka zrobiło mu się głupio a w ramach przeprosin zaczął mnie całować. Kiedy zaczął rozpinać moją koszulę a ja zorientowałam się co zamierza zrobić odepchnęłam go od siebie i powiedziałam, że nic z tego. Miałam jeszcze do przemyślenia kilka spraw między innymi Jess dzwoniła i wspominała o tym bym zastanowiła się jak ma wyglądać teledysk, że być może będę mogła go nagrać wkrótce i że nie chce robić niczego co byłoby niezgodne z moimi oczekiwaniami, to moja piosenka i mój teledysk i chciałaby bym miała jakąś wizję jak to wszystko widzę. A Harry? Sam miał mnóstwo pracy, ciągle dzwonił do niego menadżer, wiedziałam, że chłopcy także nagrywają nowe piosenki, do tego dochodziła koncertowa płyta z Where we are, prosili chłopców by nagrywali wywiady, co myślą o trasie, jak się czują występując na stadionach, nawet ja musiałam nagrać taki wywiad choć nie wiadomo było czy umieszczą go na DVD. Ponadto nagrali już dwa koncerty, ale nie wyszły one tak jak oczekiwali producenci i sponsorzy i wiedziałam, że w najbliższym czasie znowu pojawi się kamera na scenie. Wiedziałam, że Harry w LA musi spotkać się z jakimiś szychami by omówić „ważne sprawy”. Nie mówił co to za sprawy, mówił jedynie, że chodzi o zespół i nic więcej. Wkurzało mnie to jego milczenie i nie rozumiałam dlaczego on musi być tym, który musi zajmować się takimi sprawami skoro jest ich pięciu, jednak Harry zbywał mnie zawsze tym, że to nie prawda i reszta działa w Londynie, poza tym on lubi być w Los Angeles i skoro już tu jest może załatwić wszystko osobiście a nie przez agentów i menadżerów. Podsumowując, widziałam, że ma wiele rzeczy do załatwienia, stresowałam się własnymi zobowiązaniami i nie chciałam się zamartwiać tym, że Harry miał coś załatwić, miał nagrać demo jakiejś piosenki, ale tego nie zrobił albo zrobił to źle przez to, że całą uwagę skupiał na mnie. Dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Dlatego kiedy zrozumiałam do czego zmierza, że próbuje mnie rozebrać po prostu odepchnęłam go od siebie i kazałam zająć się rzeczami ważniejszymi niż seks a sama powróciłam do swoich spraw. Harry oczywiście jęczał i wzdychał, że jestem okropna, ale serio zależało mi na tym by się przygotować a skoro nazajutrz miała przyjechać jego mama, nie mogłam siedzieć zamknięta w pokoju i uczyć się słów piosenek czy czytać co dokładnie mam mówić podczas rozmowy z producentami i wytwórnią, w momencie kiedy powinnam się zapoznawać z jego rodziną. Poleciłam Harremu by także w końcu zajął się tym o co prosił go menadżer. Moja odmowa naprawdę go uraziła, ale ja nie byłam znana tak jak on i musiałam przyłożyć się do tego, musiałam zapracować na sukces. Siedzieliśmy pół godziny, ja w kuchni on w salonie i mimo, że nic nie mówiliśmy nie mogłam przestać słyszeć jego westchnień i cały czas słyszałam jak narzeka i mruczy coś niezrozumiale pod nosem. Wtedy postanowiłam udać się do sypialni. Zrobiłam to cicho tak, żeby Harry nie słyszał, że idę na górę bo w jego głowie mógł pojawić się głupi pomysł, że pójdzie za mną by mi przeszkadzać. Położyłam się na łóżku i w końcu mogłam się skupić. Stwierdziłam, że gdybym od początku zabrała się za to sama, gdybym nie rozczulała się nad sobą, moim gardłem czy nową piosenką już dawno skończyłabym czytać te wszystkie wskazówki i już dawno umiałabym słowa do „Wake me up”. Kiedy skończyłam było kilka minut po 23 i postanowiłam iść się umyć. Chciałam wypocząć, miałam poznać mamę Harry'ego i było to dla mnie stresujące. Nie wiedziałam ile o mnie wie, czy wie co robiłam, co chciałam zrobić, czy mnie zaakceptuje, czy zaakceptuje nasz związek, ile Harry jej o mnie opowiadał? Nie chciałam wyglądać jak zombie z sińcami pod oczami dlatego naprawdę uznałam, że po tym jak się umyję od razu pójdę spać. Nie poinformowałam Harrego o tym, że idę się myć. Cieszyłam się, że w końcu zajął się pracą i nie chciałam go dekoncentrować. Kiedy weszłam do łazienki na początku zajęłam się zmywaniem makijażu, później zaczęłam się rozbierać i dopiero wtedy zauważyłam, że moja koszula była brudna- musiałam oblać się herbatą. Kiedy stałam naga i właśnie miałam wchodzić pod prysznic przypomniało mi się, że nie zakluczyłam drzwi i przeżyłam szok. Klucz, który jeszcze rano był w drzwiach magicznie wyparował! A ja wiedziałam kto za tymi magicznymi sztuczkami stał! Harry! Rano chciał się ze mną umyć, ale ja nie chciałam, nie było na to czasu a wiedziałam jak wspólne mycie by się skończyło dlatego uciekłam szybko do łazienki i zakluczyłam drzwi! Serio mnie tym wkurzył bo wiedziałam, że teraz bez problemu może sobie wejść kiedy tylko zachce. Pełna nadziei, że Harry nadal siedzi na dole i obaw, że zaraz wejdzie na górę umyłam się w pięć minut. Zdążyłam umyć nawet włosy i ogolić nogi! Byłam cholerną rekordzistką guinnessa a wszystko przez Harrego i jego głupie pomysły! Rozumiem, widzieliśmy się już nadzy, ale to nie znaczy, że od teraz będę przed nim paradować goła. Ja też potrzebuję odrobiny prywatności a on mi ją świadomie zabiera… 
Wkurzona wyszłam z łazienki a kiedy układałam moje ciuchy w kostkę do pokoju wszedł Harry. Od razu do mnie podszedł i chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Coś się stało? Przecież byłem grzeczny, dałem ci spokój i zająłem się swoimi sprawami tak jak tego chciałaś.
-Gdzie jest klucz?- zapytałam szorstko. W oczach Harrego nie dostrzegłam niczego prócz podniecenia co mnie zezłościło jeszcze bardziej.
-Jaki klucz?
-Ten, który był w drzwiach od łazienki.
-A nie ma go?- zapytał udając, że nie wie o czym mówię.
-Oddaj go!- zażądałam.
-Ale co?
-Możesz przestać udawać idiotę?!- krzyknęłam zirytowana. Nikt nie potrafił mnie wytrącić z równowagi tak jak on.
-Nie wiem o czym mówisz. Może sprzątaczka go wyciągnęła i zapomniała włożyć?- powiedział spokojnie i podszedł do mnie.
-Harry! Przestaniesz?!
-Przestanę co?
-Nienawidzę kiedy ktoś robi ze mnie kretynkę a ty właśnie to robisz! Sprzątaczka wzięła klucz?! Czy ty się słyszysz?! Myślisz, że jestem jakaś ograniczona i ci uwierzę?!- wrzeszczałam, ale byłam naprawdę zdenerwowana tym co zrobił i tym jak nieudolnie próbował wcisnąć mi kit o sprzątaczce.
-Okej ja go wziąłem!- krzyknął, w końcu puściły mu nerwy. Aż dziw brał, że tak długo był spokojny.
-No przecież wiem! Dlaczego to zrobiłeś?! Nie wiesz, że ja też potrzebuję odrobiny prywatności?!
-Nie, ty nie chcesz prywatności tylko ty chcesz się przede mną schować!
-Słucham?!- nie miałam pojęcia o czym on mówił. Jakie schować?! Na litość boską ja tylko chciałam mieć możliwość umycia się w spokoju!
-Zawsze jest to samo! Uciekasz do łazienki, zamykasz się na klucz! Nie pozwolę żebyś przede mną uciekała, rozumiesz?!
-Nie! Nie rozumiem! Jakie uciekanie?! O czym ty mówisz?!
-O tym, że już mi nigdy nie uciekniesz!- praktycznie wykrzyczał i przyciągnął mnie do siebie gwałtownie. Chciałam się od niego uwolnić, ale Harry był prawie trzydzieści centymetrów ode mnie wyższy, jego ręce były dłuższe i silniejsze i dlatego moja walka była z góry skazana na niepowodzenie, szarpałam się z nim, ale na nim nie robiło to większego wrażenia i jedyne co wpadło mi do głowy było to, że w momencie kiedy chciał mnie pocałować opuściłam głowę tak by nie mógł tego zrobić. Wtedy chłopak pchnął mnie na komodę tak mocno, że aż syknęłam z bólu. Zobaczyłam jak jego dłoń zrzuca z niej fikuśny wazon w kwiatami, który spadł na podłogę. Po chwili czułam jak unosi mnie do góry, sadza na meblu i przez moją dekoncentrację przyciąga mnie do siebie i mimo moich oporów jego usta zasysają boleśnie moją skórę na szyi, dokładnie w tym samym miejscu gdzie widniała już mała malinka. Byłam tak zaskoczona takim obrotem spraw, że nagle zupełnie przestałam z nim walczyć. Poczułam się cholernie podniecona. Wplotłam palce w jego włosy i mocno za nie pociągnęłam, żeby odciągnąć jego wargi od mojej szyi. Chłopak spojrzał mi w oczy  po czym uśmiechnął się przebiegle i zaczął całować moje usta, niedbale i zachłannie. Po chwili odsunął się nieznacznie i ściągnął swoją koszulkę. Nie czekając sekundy dłużej zaczęłam całować jego tors a moje dłonie spoczęły na jego rozporku. Harry był doskonale przygotowany na taki obrót spraw bo zanim pozbyłam się jego spodni, z tylnej kieszeni wyciągnął paczuszkę z prezerwatywą. Nie wiem czy w tym momencie byłam bardziej zła na siebie, że mu ulegam i że jestem taka przewidywalna czy na niego, że zaplanował to sobie wcześniej a ja byłam na tyle naiwna, że jak zwykle wpadłam w jego pułapkę. Nie miałam jednak dużo czasu by się nad tym zastanawiać bo dłonie Harrego znalazły się pod moją koszulką, której z łatwością się pozbyły. Chłopak zaczął mi się intensywnie przyglądać by po chwili delikatnie się uśmiechnąć.
-Zaczęły znikać…- wyszeptał zanim przyssał się do miejsca nad lewą piersią, tam gdzie widniał mały siniak. Nie chciałam by widział co ze mną robi, nie chciałam dać mu tej satysfakcji, ale kiedy jego dłoń dotknęła mnie tam zaczęłam głośniej oddychać i jedyne czego byłam pewna to to, że chcę, żeby mnie dotykał, całował i dawał mi tę cholerną przyjemność. Nagle jednym, szybkim ruchem dłoni szarpnął moje majtki, które podarły się tak łatwo jakby były zrobione z papieru. Nie czekając chwili dłużej pozbyłam się jego bokserek a on zajął się otwieraniem zabezpieczenia, które w kilka sekund znalazło się na nim. Wtedy oplotłam jego biodra nogami a kiedy poczułam go w sobie, uniósł mnie delikatnie i zaniósł na łóżko powodując, że moja spokojna i regenerująca noc poszła w niepamięć.

***

Rano obudziłam się wcześniej niż Harry. Byłam zdenerwowana, ale nie tym co wydarzyło się między nami w nocy… Za kilka godzin miałam poznać jego mamę i ojczyma i to przez to nie mogłam spać. Nie miałam pojęcia jak powinnam się ubrać, czy włosy miałam zakręcić czy wyprostować, jaki powinien być makijaż, mocny a może delikatny? I jaka ona jest? Czy jest taka jak Harry? Albo jak Gemma? Kim jest Robin? Co o mnie wiedzą? W mojej głowie błądziło zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Zanim poszłam się ogarniać wymyśliłam, że sprawdzę pozostałe łazienki jakie były w tym wielkim domu, ale zrezygnowałam z tego pomysłu. Byłam zdenerwowana, uznałam, że mam na głowie większy problem niż szukanie łazienki z kluczem, poza tym Harry nadal spał więc miałam nadzieję, że nie obudzi się za szybko i nie wparuje do środka w momencie kiedy będę się ubierać. Kiedy stanęłam przed lustrem i zdjęłam koszulkę od piżamy nie wierzyłam w to co widzę. Moje małe malinki teraz były o wiele większe, łącznie z tą na szyi! Co pomyśli o mnie Anne kiedy zobaczy jak wyglądam?! W pierwszej chwili zaczęłam panikować, ale po tym jak się uspokoiłam stwierdziłam, że bluzka z nie za dużym dekoltem załatwi siniaki na brzuchu i piersiach, tego na szyi mogłam spróbować załatwić podkładem, mogłam zaczesać włosy na tę stronę a w najgorszym wypadku mogłam założyć apaszkę choć było gorąco i to mogło wzbudzać jakieś podejrzenia. Kiedy się ubrałam i zaczynałam czesać splątane włosy do łazienki, bez pukania, wszedł Harry. Od razu zaczął podziwiać „dzieło” jakie pozostawił na mojej skórze, najpierw oglądał moją szyję, później podwinął do góry moją koszulkę tak by móc zobaczyć brzuch i jedyne co od niego usłyszałam to, że pięknie wyglądam i one już nigdy nie znikną z mojego ciała. Było to dziwne i zamierzałam zacząć wyzywać go za to, że zrobił mi takie wielkie malinki dzień przed przyjazdem jego mamy, ale wtedy odkryłam, że na jego plecach znajdują się małe, czerwone ślady od moich paznokci. Nie mogłam sobie przypomnieć kiedy to zrobiłam. I nie mogłam pojąć jak mocno musiałam wbić je w jego skórę skoro powstały małe pół księżyce. Jakie szczęście, że nie dałam się ponieść tak żeby go podrapać. Były to tylko ślady od wbitych paznokci, ale wiedziałam, że gdybym przesunęła palcami w dół jego pleców, zdarłabym mu skórę do krwi… Odgoniłam od siebie tę wizję i nie wiem dlaczego część mnie marzyła by to zrobić. Musiałam być chyba nienormalna chcąc dzikiego seksu po którym na jego gładkich plecach powstały by czerwone ślady, które byłyby moim dziełem… Otrząsnęłam się szybko spychając moje zboczone myśli gdzieś w głąb podświadomości i znowu zaczęłam się stresować. Harry chyba się domyślił, że coś jest nie tak skoro nie zbeształam go za malinki, za to, co powiedział, za to że nie mam prywatności nawet w łazience czy za to jak podstępnie mnie uwiódł w nocy. Próbował żartować i zachowywać się naturalnie, ale widziałam, że sam się stresuje chociaż bardzo starał się to ukryć. Nasi goście mieli przylecieć do LA około godziny piętnastej a Harry zamierzał ich odebrać z lotniska. Wyjechał z domu o wiele wcześniej bo musiał załatwić jeszcze jakąś sprawę w wytwórni a nie wiedział ile mu to zajmie i jak wielkie będą korki w mieście dlatego po śniadaniu zostałam sama. Chciałam zająć jakoś swój czas by nie myśleć o rodzinie Harry'ego dlatego kolejny raz przeczytałam maila od Jess i kolejny raz czekała na mnie wiadomość od D. „Wspólne wakacje w LA? Jak romantycznie. Ja na twoim miejscu nie ufałabym/ufałbym tym słodkim oczom Harry'ego. Nawet się nie zorientujesz kiedy zostaniesz jego kolejną dziwką… Już nią jesteś. Głupią, naiwną suką, którą Harry bzyka i tylko na tym mu zależy. Bo przecież cię przeleciał, prawda? A może nie? Jesteś zbyt głupia by nie dać mu tego czego chce… Wasza historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Harry cię zostawi i znajdzie inną dziwkę a ty przestaniesz czuć się jak księżniczka i wrócisz do bycia gównem. Całuski D.” Czytanie takich obraźliwych słów na mój temat i na temat Harrego kilka godzin przed przyjazdem jego mamy nie był dobrym pomysłem. Tylko dodatkowo się zdenerwowałam. „Wasza historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.” Dlaczego to zdanie miałam w głowie? Nie to, że jestem jego dziwką, nie to, że jestem głupia i naiwna tylko to, że nasza historia nie skończy się dobrze… Naprawdę zabolały mnie te słowa bo coś mi uświadomiły. Nigdy nie zastanawiałam się co będzie gdy trasa się skończy. Co będzie z nami? Co będzie ze mną? Wrócę do Polski? Po tym wszystkim? A może zamieszkam w pobliżu Harry'ego? Nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Musiałam być blisko, nie mogłam zamieszkać w innym państwie, tysiące kilometrów od niego. Nie umiałam żyć bez niego, nie umiałam oddychać. Był dla mnie wszystkim i czy tego chciałam czy nie, musiałam z nim o tym porozmawiać. Jak Harry nas widzi? Nas, nie teraz, kochających się, szczęśliwych, pełnych pasji, ale nas kiedy Where we are się skończy, kiedy ja, jeśli szczęście mi dopisze, będę wydawać własną płytę, kiedy on wyjedzie w kolejną trasę, tym razem beze mnie. To wszystko było takie trudne! Bo jak ja miałam dać radę żyć bez Harrego choćby jeden dzień kiedy on sam przyzwyczaił mnie do tego, że zawsze przy mnie jest? A kiedy nie było go kilka godzin tęskniłam za nim, za jego głosem, za jego oczami, za jego pokręconym rozumowaniem? Nawet nie zauważyłam kiedy po moim policzku spłynęły pierwsze łzy. To nie był dobry czas myśleć o takich rzeczach. Powtarzałam sobie w głowie, że kochamy się z Harrym do szaleństwa a przecież prawdziwa miłość przezwycięży wszystko, nawet tysiące kilometrów, nagrywanie płyty czy trasę koncertową po całym świecie. Pobiegłam do łazienki i zaczęłam poprawiać makijaż. Musiałam wyglądać przyzwoicie a kiedy spojrzałam na nadgarstki mimo bransoletek widziałam małe kreski. Użyłam podkładu by zakryć nie tylko sińce pod oczami i mój niedawny płacz, ale też blizny, które były jakoś bardziej widoczne, bardziej niż zwykle. Wiedziałam, że to pewnie moje omamy, byłam przewrażliwiona, ale miałam poznać mamę mojego chłopaka dlatego nie mogłam pozwolić sobie na paradowanie z bliznami na wierzchu. Kiedy doprowadziłam się do porządku wzięłam do ręki książkę, telefon i wyszłam do ogrodu. Usiadłam pod tym samym wielkim drzewem co kilka dni wcześniej i robiłam wszystko co w mojej mocy by się zrelaksować i skupić na tym co czytałam ale z każdą chwilą szło mi coraz gorzej. Kiedy dostałam od Harrego smsa, że wyjechali już z lotniska i są w drodze sto razy przejrzałam się w lustrze by upewnić się, że wyglądam znośnie. Usiadłam w salonie i czekałam. Czekałam, czekałam, czekałam i czekałam. Miałam wrażenie, że czas stanął w miejscu i oni nigdy nie przyjadą. Kiedy byłam już na skraju usłyszałam jak drzwi wejściowe się otwierają a moje serce zaczęło bić tak szybko i głośno, że zaczęłam się martwić by przez przypadek nie zatrzymało się przez ten stres. Kiedy usłyszałam ich głosy, to jak się śmiali doszło do mnie, że są już w środku a ja ciągle siedziałam w salonie. Nie wiedziałam czy mam czekać aż Harry mnie zawoła czy może mam sama się pokazać. Nie wiele się zastanawiając postanowiłam wziąć się w garść i niezgrabnie ruszyłam w kierunku przedpokoju. Kiedy zobaczyłam Anne, Robina i Gemmę miałam ochotę cofnąć się z powrotem do pokoju. Gdzie do cholery był Harry?!
-Dzień dobry- powiedziałam niepewnie i przykułam uwagę trzech par oczu. Spojrzałam na Anne, która patrzyła na mnie jakby zobaczyła ducha. Świetnie!
-Mamo błagam następnym razem masz wziąć połowę ciuchów mniej- usłyszałam jego głos w momencie kiedy otworzył drzwi. Harry wszedł do środka trzymając w rękach dwie walizki, które położył na podłodze. Jak mogłam się domyślić należały do jego mamy.
-Harry?- odezwała się kobieta a ja zrozumiałam, że nie tylko ja zostałam oszukana. Anne najwyraźniej nie spodziewała się, że w domu swojego syna znajdzie jakąś dziewczynę.
-Mamo, Robin, poznajecie Ali- powiedział spokojnie Harry. Za spokojnie. Podszedł do mnie i objął mnie ramieniem a ja nie wiedziałam co robić. Patrzyłam to na jego mamę, to na ojczyma, wydawali mi się oni poruszeni tym, że mnie widzą. Wiedziałam, że to Anne powinna wyciągnąć dłoń w moim kierunku by się przywitać, ale miałam wrażenie, że tego nie zrobi dlatego ja pierwsza podałam jej rękę.
-A..Ali- powiedziałam i uścisnęłam najpierw dłoń kobiety.
-Anne- odpowiedziała cicho.
-Ali- powiedziałam kolejny raz totalnie bez sensu ściskając dłoń jej męża.
-Jestem Robin- odpowiedział i delikatnie się uśmiechnął.
-Miło mi państwa poznać.
-Nam również miło jest cię poznać Ali- odezwał się mężczyzna i spojrzał na swoją żonę. Boże, chyba gorzej być nie mogło. No może i mogło gdyby Anne zamiast się przedstawić wydrapałaby mi oczy...
-Ali! Jak ja cię dawno nie widziałam! Strasznie za tobą tęskniłam- powiedziała Gemma i zaczęła mnie ściskać.
-Jeszcze się sobą nacieszycie a teraz może wejdziemy do środka?- odezwał się Harry i wszyscy weszliśmy do salonu. -Chcecie coś do picia?- zapytał naszych gości.
-Ja bym wolała się najpierw rozpakować- powiedziała Anne i spojrzała wymownie na syna. Mogłam się domyślić, że chciała wyjaśnić z Harrym co jakaś dziewczyna robi w jego domu…
-To Harry pomóż Robinowi i mamie zanieść te wszystkie torby a ja z Ali przygotujemy herbatę, okej?
-Jasne- odpowiedział i ruszył z powrotem do przedpokoju po walizki w towarzystwie Robina. Anne od razu poszła na górę, nie zawracając sobie głowy tym by im pomóc. Ja razem z Gemmą udałyśmy się do kuchni.
-Jak minął lot?- zapytałam dziewczynę, starając się brzmieć normalnie a nie jak kłębek nerwów. Prawie mi się to udało gdyby nie szklanka, którą kładąc na blat trąciłam ręką tak, że się przewróciła. Miałam szczęście, że się nie potłukła.
-Dobrze. Ali nie denerwuj się- powiedziała uśmiechając się delikatnie. Boże, ona była taka śliczna i tak bardzo podobna do Harrego.
-Nie denerwuje się- wlałam wodę do czajnika i ruszyłam w kierunku szafki, w której znajdowała się herbata.
-Moja mama wiedziała, że Harry ma dziewczynę, ale Harry nie kazał jej mówić, że dzisiaj ją pozna.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Chciał jej chyba zrobić niespodziankę czy coś... No w każdym razie spełniłam jego prośbę i nie mówiłam, że tu będziesz.
-Ja też dowiedziałam się o tym, że przyjeżdżacie jakieś trzy dni temu. Harry nic mi nie powiedział wcześniej.
-To zupełnie w jego stylu...
Reszta naszej krótkiej rozmowy dotyczyła raczej tematów neutralnych typu: ale dziś gorąco, w Londynie padało przez tydzień, ładnie wyglądasz, gdzie kupiłaś tę bluzkę. Gdy woda się zagotowała zaparzyłyśmy dla wszystkich herbatę. Gemma stwierdziła, że wyręczy Harrego i z moją pomocą zaniosłyśmy jej walizki na górę i dziewczyna zaczęła się rozpakowywać. Ja chcąc być miłą zeszłam z powrotem do kuchni, wzięłam tacę, na którą postawiłam trzy kubki z herbatą, cukier i łyżeczki i w momencie kiedy Gemma zamknęła się w swoim pokoju ja poszłam na górę z herbatą. Stanęłam pod ich pokojem i już miałam pukać kiedy usłyszałam ich rozmowę i nie mogłam się powstrzymać przed podsłuchaniem o czym mówią.
-Nie chodzi o to... Tylko dlaczego mi nie powiedziałeś, że tu będzie?
-Nie wiem...
-Za kogo ona teraz mnie ma? Zachowałam się jak stara, wredna baba.
-Kochanie, na pewno Ali tak nie myśli... Byłaś zaskoczona, to wszystko. Nie spodziewałaś się jej tutaj i dlatego wyszło jak wyszło.
-Ale dlaczego mi nie powiedziałeś?
Nie byłam pewna czy rzeczywiście słyszę to co słyszę bo wszyscy zebrani w pokoju mówili cicho. Jeśli to wszystko było prawdą a nie wytworem mojej wyobraźni, poczułam się lepiej, pewniej. Wychodziło na to, że kobieta martwiła się, że jej nie polubię. Fakt ten uskrzydlił mnie na tyle, że nie czekając dłużej zapukałam do drzwi a kiedy usłyszałam pozwolenie weszłam do środka.
-Zrobiłam herbatę- powiedziałam i posłałam delikatny uśmiech mamie Harrego. Ulżyło mi kiedy kąciki jej ust uniosły się nieznacznie ku górze. Nie wiedziałam co więcej mówić dlatego powiedziałam, że idę pomóc Gemmie w rozpakowywaniu jej toreb. Wtedy Anne powiedziała, że dziękuję za napój a ja starałam się nie pokazać jak bardzo uradowały mnie jej słowa i przyjazny ton. Dzięki Bogu resztę dnia a właściwie wieczora spędziliśmy w miłej atmosferze, było nieco sztywno ale było lepiej niż myślałam, że będzie. Harry z mamą przyrządzili dla wszystkich kolację. Wpadłam na pomysł by im pomóc ale Gemma ostrzegła mnie w porę, żebym nie wchodziła do kuchni bo Harry z Anne zawsze kochają ten moment kiedy po czasie jego długiej nieobecności mogą coś razem ugotować. Dzięki temu nie popełniłam gafy i w czasie kiedy oni gotowali, my z Gemmą i Robinem siedzieliśmy w ogrodzie i po prostu rozmawialiśmy. Gemma opowiedziała w skrócie co robiła w czasie kiedy się nie widziałyśmy. Ja nie musiałam wiele mówić bo dziewczyna czyta plotkarskie strony i każdą nową plotkę weryfikuje u źródła- czyli u Harrego. Nieco mnie to zdziwiło bo Harry nigdy nie mówił, że Gemma pyta mu się czy to co piszą w gazetach jest prawdą. W ogóle nie mówił, że rozmawia o nas z siostrą i nie wiem dlaczego ta informacja mnie nieco zawstydziła. Co Harry właściwie jej mówi? Zagłębia się w szczegóły? Jeśli tak, to jak bardzo? Ile o nas wie? Chciałam zadać jej te wszystkie pytania, ale byłoby głupio rozmawiać o takich sprawach przy Robinie dlatego ugryzłam się w język i postanowiłam poczekać na moment kiedy zostaniemy same. Jeśli chodzi o kolację to była ona nie tylko smaczna, ale też w końcu wyluzowaliśmy, wszyscy. Oczywiście Anne wypytywała mnie o pracę, o studia, opowiadałam im ciekawostki związane z uczelnią, nie zabrakło pytania o Harrego, jak sprawuje się jej syn, czy jest grzeczny i gdyby coś było nie tak mam śmiało do niej dzwonić by na niego skarżyć.  Widziałam, że kobieta bardzo starała się by nie powiedzieć niczego głupiego tak samo jak ja. Było to nawet zabawne. Obie chciałyśmy zatrzeć nasze pierwsze, nienajlepsze wrażenie. Później rozmawialiśmy o moich rodzicach, o moim bracie, nawet o Zuzie i tym, że spodziewa się dziecka. Ja także starałam się wykazać jakieś zainteresowanie a nie tylko odpowiadać dlatego pytałam o fundację, w której Anne działała razem z Gemmą, czy lubi przylatywać do Stanów, chwaliłam danie, które przyrządziła razem z Harrym. Starałam się być miła ale niewiele o niej wiedziałam. Harry w sumie nie mówił wiele o rodzicach, częściej rozmawialiśmy o Gemmie i jej szaleństwach i byłam trochę zła, że wiedziałam tak mało o zainteresowaniach jego mamy bo nie wiedziałam tak do końca co mam mówić, o co pytać tak żeby jej niczym nie urazić. Dzięki Bogu Gemma stwierdziła, że to nie jest przesłuchanie i w końcu wszyscy zaczęli się odzywać. Robin opowiadał anegdotki, Harry zaczął opowiadać o trasie, o rzeczach, które najbardziej utkwiły mu w pamięci. Później oni zaczęli rozmawiać o jakiejś ciotce Harrego, o tym, że kupiła gdzieś jakąś tam ziemię, że ich dalsza kuzynka się zaręczyła i na wiosnę przyszłego roku planuje ślub, że jakiś tam wujek chyba przeprowadzi się do Manchesteru- mówili o rzeczach, o których nie miałam zielonego pojęcia. Po pewnym czasie po twarzy zaczęły spływać mi łzy bo tak często ziewałam i walczyłam by nie zasnąć przy stole. Naprawdę siedzenie i słuchanie jak ktoś mówi o czymś o czym nie masz pojęcia potrafi być nużące. Zabawne, że osobą, która dołączyła do mnie i do mojego ziewania była Anne, która powiedziała, że jest zmęczona podróżą bo w przeciwieństwie do córki i męża nie spała w samolocie i widzi, że ja też się męczę dlatego uzgodniliśmy jeszcze plan na kolejny dzień i zaczęliśmy sprzątać. Później Harry, Gemma i Robin usiedli w salonie gdzie rozmawiali chyba pół nocy ja poszłam się myć. Kiedy ubrałam się w piżamę, prawdziwą, a nie majtki i koszulkę, które Harry kazał mi zakładać do spania, usiadłam na łóżku i zaczęłam rozczesywać splątane włosy. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę- powiedziałam a do pokoju weszła Anne ubrana w szlafrok.
-Nie śpisz jeszcze?- zapytała cicho.
-Nie- powiedziałam i posłałam jej delikatny uśmiech. -Coś pani podać albo przynieść?
-Nie. Chodzi o to, że... nie wiem jak to powiedzieć, ale Harry zrobił mi dzisiaj niespodziankę i ja zachowałam się dziwnie, nie spodziewałam się, że ma gościa... I nie chcę żebyś myślała, że jestem jakąś gburowatą, starszą panią czy coś- powiedziała i uśmiechnęła się przepraszająco.
-Niech się pani nie martwi, nic takiego o pani nie pomyślałam. Poza tym musiałaby pani widzieć mojego tatę kiedy poznał Harrego- powiedziałam by rozładować nieco atmosferę na co Anne się zaśmiała. Tak naprawdę, nie było to sztuczne czy wymuszone.
-W takim razie cieszę się, że nie myślisz o mnie w ten sposób...- powiedziała i zapanowała cisza. Nie wiedziałam czy mam coś powiedzieć czy nie, ale dzięki Bogu kobieta w końcu się odezwała. -Okej, Ali już cię nie przeciągam. Jest jeszcze sporo dni kiedy będziemy mogły porozmawiać, miłej nocy... Dobranoc.
-Dobranoc, do jutra- powiedziałam a Anne wyszła zostawiając mnie samą z natłokiem myśli. Może i nasze pierwsze wzajemne wrażenie nie było takie jakie powinno być, ale najwyraźniej nie tylko mi zależało na tym żeby było między nami dobrze. Chciałam przecież żeby mama mojego chłopaka mnie lubiła. Kiedy położyłam się do łóżka było mi nieco dziwnie, dziwnie samotnie. Nie było przy mnie Harrego i mimo iż wiedziałam, że siedzi na dole i rozmawia z siostrą, spędza czas z rodziną nie umiałam zasnąć tak szybko i beztrosko jak zawsze kiedy on leży przy mnie. Harry świadomie czy też nie uzależnił mnie od siebie w każdy możliwy sposób.

***

Kolejny dzień był po prostu cudowny. Mama Harry'ego była już o wiele bardziej rozluźniona przez co i ja zachowywałam się naturalnie a nie sztywno. Wycieczka do Disneylandu była naprawdę świetna i chyba wszyscy czuliśmy się momentami jak dzieci. Najbardziej podobało mi się to, że nie musiałam się krępować tym, że Harry trzymał mnie z rękę czy tym, że co jakiś czas skradał mi buziaki. Jego mama nie patrzyła wtedy na nas krzywo przez co czułam się naprawdę dobrze. Jednak wszystko co dobre kończy się o wiele za szybko dlatego moje chwile beztroskiej radości i życia bez obowiązków skończyły się o wiele za wcześnie.
-Ali!- usłyszałam swoje imię i podniosłam wzrok z nad karty dań, którą czytałam z nudów. Uśmiechnęłam się szeroko na widok Jessici. Na początku mojej znajomości jej nie lubiłam, głównie przez to, że zajęła miejsce Klaudii i nie obchodziło mnie to, że to nie była jej wina, nie lubiłam jej bo ktoś postanowił, że Klaudia nie da sobie rady i zastąpił ją jakąś totalnie obcą dla mnie osobą. Ale w końcu się do niej przekonałam i ją polubiłam. I w momencie kiedy ją zobaczyłam naprawdę się ucieszyłam, że ją widzę.
-Hej! Stęskniłam się za tobą- powiedziałam i wstałam by ją uściskać. -Jak ci minęła podróż?
-Mogło być lepiej ale żyję, samolot nie spadł do Atlantyku więc chyba nie jest najgorzej- zażartowała i zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
-Jadałaś już coś?- zapytałam.
-Nie, nie zdążyłam- powiedziała i spojrzała na mnie wymownie. Tak, jestem kobietą i wiem jak ciężko rano zdążyć ze wszystkim na czas. -A ty?
-Ja już jadłam. Harry i jego mama nie wypuściliby mnie gdybym nie zjadła śniadania.
-Chyba powinnam im podziękować za to, że tak dbają o moją gwiazdę.
-Bez przesady- zawstydziłam się nieco słysząc jak Jess mnie nazywa. Nie jestem żadną gwiazdą i nigdy nie będę. Nigdy nie będę w stanie tak o sobie pomyśleć.
-Nie przesadzam- powiedziała i machnęła ręką dając znać kelnerowi by podszedł do naszego stolika a kiedy przyjął zamówienie i po kilku chwilach je przyniósł skończyłyśmy rozmawiać na luźne tematy i przeszłyśmy do konkretów.
-Dzisiaj nagrywamy Wake me up, dasz radę zrobić to w jeden dzień?
-Postaram się. Ćwiczyłam trochę więc powinnam szybko się uwinąć.
-Świetnie. Jutro zaczynamy nagrywać „Cannonball”, mamy studio zarezerwowane do dziesiątego więc spokojnie, zdążysz ją nagrać, może uda się nagrać coś więcej, ale przede wszystkim skupiamy się na singlu. Pojutrze masz sesję więc zaraz po powrocie do domu masz wypoczywać, musisz wyglądać pięknie. Napisałam ci, że zdjęcia z sesji pójdą na okładkę singla a jeśli podpiszesz umowę na całą płytę pójdą też na okładkę płyty więc musisz wyjść zjawiskowo- w tym momencie miałam ochotę zacząć się śmiać i płakać. Ja? Zjawiskowo? Ja, w najlepszym wydaniu, mogę wyglądać co najwyżej ładnie, na pewno nie zjawiskowo. -Jeśli chodzi o teledysk, nie wiem kiedy będziemy go nagrywać, nie wiem gdzie ale być może jutro będą cię pytać czy masz jakąś swoja wizję więc mam nadzieję, że masz.
-Jutro?
-Tak, jutro przed pójściem do studia jedziemy do wytwórni by porozmawiać jakie mają oczekiwania wobec ciebie i jakie ty masz wobec nich, umowę popiszesz jak nagrasz „Cannonball” a oni ją przesłuchają. Dodatkowo będą z nami rozmawiać o nowej trasie.
-Nowej trasie? Czyjej?
-No zespołu. Tej w przyszłym roku. Sprawdzasz się teraz i najprawdopodobniej istnieje szansa byś znowu mogła ich supportować. Ale to wszystko jest jeszcze raczej w sferze domysłów i planów- powiedziała a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Najpierw do głowy przyszedł mi Harry. Może nie musiałam obawiać się rozłąki?
-A co wtedy z moją płytą? Jeśli oczywiście będą chcieli ją wydać- wizja kolejnej trasy jako support chłopców była zaskakująca. Z jednej strony pragnęłam tego najbardziej na świecie bo to oznaczałoby, że nie musiałabym rozstawać się nie tylko z Harrym, ale także Niallem, Lou czy moim ukochanym ochroniarzem Stevem. Ale nie chodziło tylko o nich bo druga strona medalu była taka, że chciałam w końcu śpiewać coś swojego, swoje piosenki, chciałabym mieć swoje koncerty. Byłam świadoma tego, że nie byłyby one tak spektakularne i wielkie jak te chłopaków, ale to byłyby moje koncerty i ludzie którzy by na nie przychodzili przychodziliby dla mnie, dla mojej muzyki...
-O to się martwić nie musisz bo najprawdopodobniej mogłabyś śpiewać swoje piosenki a nie jak do tej pory covery.
-I myślisz, że powinnam się zgodzić? To znaczy ja oczywiście chciałabym pojechać w kolejną trasę ale no nie wiem, może powinnam nieco się usamodzielnić?
-Boisz się zaszufladkowania? Że już zawsze będziesz dziewczyną, która zrobiła karierę dzięki One Direction?- zapytała wprost a prawda była taka, że czy chciałam czy nie, byłam dziewczyną robiącą karierę dzięki One Direction.
-Nie wiem, może... Po prostu nie zastanawiałam nad tym co powinnam zrobić w takiej sytuacji.
-Dlatego właśnie masz kogoś takiego jak ja. Kogoś kto pomoże ci podjąć słuszną decyzję. Moim zdaniem powinnaś podpisać umowę na kolejną trasę. Już jest o tobie głośno, przyznajmy to szczerze, nie tylko za sprawą muzyki, ale także za sprawą twojego związku z Harrym. Myślę, że nawet jeśli wydasz płytę tak od razu na żaden twój koncert nie przyjdzie dwadzieścia tysięcy ludzi a na koncerty chłopaków przychodzą tłumy. Teraz już wszyscy wiedzą, że potrafisz śpiewać ale myślę, że jeśli usłyszy cię tyle osób, w tylu krajach, ciebie, Ali Rose i jej debiutanckie piosenki zyskasz większy rozgłos niż gdybyś miała swoją własną. Oczywiście możemy się pokusić o kilka twoich własnych koncertów w Polsce, w UK, to także jest w planach wytwórni. Wszystko zależy jednak od „Cannonball”, od tego singla, jeśli okaże się sukcesem, będziemy się martwić czy masz wyruszać we własną trasę czy masz być supportem. Na wszystko przyjdzie czas. Teraz musisz skupić się na tej piosence, ona jest twoją przepustką do tego świata. Nie One Direction, nie Harry. Ty i twój głos. Musisz zostawić całe swoje serce w tej piosence a wtedy oni uwierzą, ludzie uwierzą w to co śpiewasz i będą chcieli poznać Ali Rose. Będą chcieli wiedzieć jaka jesteś poprzez muzykę jaką tworzysz.

***

-Nie wierzę, że ten urlop tak szybko zleciał, że za dwa dni koncert, że jutro wyjeżdżamy z LA, że nagrałam swoją pierwszą piosenkę, że nagrałam „Wake me up” i demo „Empty handed”, miałam sesję zdjęciową...
-A to wszystko w kilka dni- zauważyła Gemma.
-Nie wiem jak ja dałam radę.
-Szkoda, że przez to prawie cię z nami nie było- odezwała się Anne.
-Ja przepraszam bardzo panią, ale to nie ode mnie zależało...- powiedziałam pełna wyrzutów sumienia.
-Och wiem, po prostu my się wylegiwaliśmy a ty pracowałaś. A tak w ogóle to jestem Anne- kobieta powiedziała i wyciągnęła rękę w moim kierunku, którą uścisnęłam. -Nie żadna pani.
-Ali- starałam się ukryć moją radość na słowa kobiety. Nie wiem czy przez te kilka dni nabrała do mnie tyle zaufania bym mogła mówić do niej po imieniu czy była jakaś inna przyczyna tego, że w końcu byłyśmy na „ty”. Wyglądało na to, że polubiła mnie tak samo jak ja ją. Cieszyłam się, że przyjechała do Harrego bo był przy niej jakiś inny. Spokojniejszy i przede wszystkim nie był tak zaborczy. Był bardziej grzeczny. Hamował nawet swoje głupie, nieprzyzwoite teksty. Jednak Harry nie byłby sobą i może nie mówił wszystkiego na głos, ale alternatywą stały się dla niego zboczone smsy. Dostawałam je co jakiś czas, nawet jak siedzieliśmy obok siebie Harry pisał jak bardzo chciałby zanieść mnie do sypialni, że chciałby się ze mną kochać w kuchni, albo na stole w jadalni, że moglibyśmy robić to w basenie… Jednak poza takimi smsami czy głupimi tekstami w sypialni przez większość czasu Harry zachowywał się zupełnie nienagannie.
-O której chcecie tego grilla?- zapytał nie kto inny tylko mój zboczony ukochany, który wyszedł z wody. Byłam na niego nieco zła, prosiłam żeby nie rozbierał się przy mamie, bo nie chciałam by zobaczyła ślady na jego plecach ale on miał to gdzieś. Uznał, że są małe, poza tym jego mama wie, że uprawia seks. Moi rodzice też są świadomi tego, że nie jestem dziewicą, ale nie chciałabym, żeby oglądali moje malinki…
-Niedawno jadłeś obiad a już jesteś głody?- odezwała się Gemma.
-Po prostu chcę wiedzieć- Harry wywrócił oczami i spojrzał na mnie.
-Może tak 19? Albo 20?
-Może być- powiedział i usiadł koło mnie specjalnie pochylając się tak by kilka kropli spłynęło z jego włosów na mnie.
-Ali, tak sobie myślę bo mówiłaś, że jest tutaj ta twoja menedżerka a dzisiaj skończyłaś wcześniej i może wypadałoby ją do nas zaprosić? Na grilla? Spędzałaś z nią tyle czasu i tak głupio, że teraz siedzi sama w hotelu- nie powiem, że nie zdziwiła mnie propozycja Anne. Co prawda przemknęło mi przez myśl żeby gdzieś z Jess wyjść ale chciałam też spędzić czas z Harrym i jego rodziną tym bardziej, że byłam tak pochłonięta pracą, że więcej mnie nie było niż byłam i poza Disneylandem nie zrobiliśmy niczego wspólnie.
-Mogę zadzwonić i ją zaprosić- powiedziałam niepewnie. Wiedziałam, że Harry za nią nie przepada a ona za nim dlatego nie wiedziałam czy Harry nie będzie zły jeśli ją zaproszę do jego domu. Z drugiej strony to jego własna mama wpadła na ten pomysł więc nie powinien mieć do mnie żadnych pretensji. Spojrzałam na niego i nieco mi ulżyło, odwzajemnił moje spojrzenie i się do mnie uśmiechnął więc nie czekając chwili dłużej poszłam po telefon. Szukałam go i szukałam i myślałam, że dostanę szału. Przeszukałam torebkę, całą sypialnie, nawet walizki, poszłam do kuchni, zajrzałam nawet do lodówki, poszłam do łazienki, zajrzałam w każdy kąt w salonie i nic. Nigdzie go nie było i kiedy myślałam, że się rozpłaczę bo przecież telefon nie mógł tak po prostu wyparować przypomniało mi się. Byłam w studio, nagrywałam ostatnie poprawki, ale mój telefon ciągle dzwonił, Harry wpadł na pomysł by wysyłać mi wszystkie emotikonki jakie posiadał jego telefon. Jess się wkurzała, że nigdy tego nie nagramy jak co chwilę będę przerywać dlatego wzięła moją komórkę i schowała do swojej torebki! Totalnie zapomniała, że musi mi ją oddać!
-Nie mam telefonu- zakomunikowałam wszystkim i było mi nieco głupio, że byłam taka roztrzepana, że zapomniałam o własnej komórce.
-Jak to nie masz? Zgubiłaś czy znowu zepsułaś?- zapytał głupkowato Harry. Tylko raz zepsułam telefon i to z jego pomocą!
-Jess go ma, skonfiskowała mi go przez ciebie- powiedziałam oburzona.
-Przeze mnie?
-Tak. Gdybyś nie pisał mi miliona smsów dzisiaj jak miałam nagrywać to by się nie wkurzyła i nie byłoby problemu. Mogę zadzwonić z twojego telefonu do siebie? Jess pewnie nawet nie wie, że go ma więc chyba pora ją uświadomić.
-Jasne- powiedział i wstał z leżaka na którym siedział. Kiedy weszliśmy do domu zaczęliśmy szukać jego iPhone'a. Nie pamiętał gdzie go położył i miałam ochotę walnąć go w twarz. Nie miałabym zahamowań tym bardziej, że Anne mnie polubiła i podczas gdy Harry się kąpał opowiedziała mi kilka ciekawych historii z jego życia. Kiedy w końcu okazało się, że jego komórka jest w spodniach, które rzucił do prania i po wspólnych docinkach kto jest bardziej nieodpowiedzialny, wybrałam swój numer. Jak na złość mój telefon musiał się rozładować bo po jednym sygnale odzywał się głos, że mój numer jest poza zasięgiem i kiedy serio zaczęłam rozważać płacz jako najlepszą opcję w tej sytuacji coś mi się przypomniało. Przecież Harry miał numer do Jessici! A ja miałam go już wcześniej zapytać dlaczego.
-Co robisz?- zapytał kiedy zobaczył, że wchodzę w jego kontakty.
-Szukam numeru do Jess… Miałam cię już kiedyś o to zapytać, ale zapomniałam. Skąd masz numer do mojego menadżera?



Hej!!!! Rozdział numer 33 :D Od razu, na wstępie mówię, że nie podoba mi się ten rozdział! Jest jakiś szitowy... Soł, przepraszam, że czekaliście tyle i nie było warto:(
Na początku była czerwona czcionka ale sama nie wiedziałam czy powinna być no ale jednak wolałam uprzedzić czy coś :D
W tym rozdziale jest pełno piosenek ale zacznijmy od tej najważniejszej czyli "Cannonball" :)
Lea Michele- Cannonball (tłumaczenie) Ogólnie kocham tę piosenkę!!! Lea jest cudowna i normalnie jaram się nią :D Polecam wszystkim całą płytę "Louder"!
Lea Michele- Empty Handed Ali nagrała tę piosenkę dla Harrego... How sweet... Piosenka tak samo jak "Cannonball" jest z płyty "Louder" (Genialna jest ta płyta :P)
Glee- Wake me up (Lea Michele) Cover "Wake me up" Avicii, śpiewa Lea :P Pewnie się powtarzam ale ona ma taki cudowny głos, że mogłabym jej słuchać, słuchać, słuchać, słuchać, słuchać...
Little Mix- DNA Na koniec di en ej :P Jak ja kocham tę wersję tej piosenki!! Ma taki mroczny klimacik...
Ogólnie to w każdej piosence ważne są słowa więc jak wam się nudzi to możecie sobie przeczytać tłumaczenia wszystkich tych piosenek a nie tylko "Cannonball". Piosenki w moim opowiadaniu są mega ważne!
Dziękuję za wszystkie komentarze!!!! 5 komentarzy= nowy rozdział :P
Nie wiem kiedy będzie następny, za tydzień (optymistyczne wersja) albo za dwa (realistyczna wersja) :)
Przepraszam za błędy ale rozdział sprawdzałam w nocy i wiecie jak to jest... Spać mi się chciało a zmieniałam niektóre rzeczy więc jak znalazło się gdzieś jakieś słowo nie wiadomo skąd to przepraszam :)
Aduś- KOCHAM CIĘ <3 Mam nadzieję, że czytałaś uważnie :P
Soł, to wszystko co chciałam powiedzieć:)

PS I LOVE YOUUUUU <3

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 32




Rozdział dedykowany Adriannie! KOCHAM CIĘ!


Zanim otworzyłam oczy minęło kilka minut. Obrazy z nocy odtwarzały się na nowo w mojej głowie i wypełniały mnie jakimś dziwnym wewnętrznym spokojem. Nie wiem czy musiałam przeżyć coś tak cudownego by w końcu dotarło do mnie, że ja i Harry mamy coś prawdziwego, ważnego, że to wszystko ma sens. Cały czas czułam na skórze jego dotyk, zapach. Jego usta ucałowały niemal całe moje ciało, pocałował nawet moje blizny… To jak na mnie patrzył, dotykał, całował… To wszystko było takie delikatne i przepełnione miłością. Dzięki niemu pierwszy raz od dawna obudziłam się szczęśliwa. Otworzyłam oczy i od razu szybko zamrugałam przez jasność, która panowała w pokoju. Spojrzałam na Harry'ego, był odwrócony w moją stronę, spał i był odkryty… cały. Szybko oddałam mu nieco kołdry i przykryłam od pasa w dół. Wiem, że powinnam wstać i się ubrać bo zasnęliśmy nadzy, ale kiedy spojrzałam na jego twarz, na jego usta po raz kolejny nawiedziło mnie wspomnienie tego co zrobiliśmy w nocy. Gapiłam się na niego i rozkoszowałam tym widokiem chyba z pół godziny. W końcu postanowiłam wstać i się ubrać, zrobić śniadanie. Zanim to zrobiłam przysunęłam się do niego bliżej. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam to zrobić. Przymknęłam powieki i najdelikatniej jak potrafiłam przycisnęłam moje wargi do jego ust. Nie chciałam go obudzić, ale nie umiałam pohamować tej pokusy i po prostu musiałam to zrobić, to był impuls i nie mogłam go zwalczyć.
-Hej- wymruczał a ja automatycznie miałam ochotę przywalić sobie w twarz za to, że go obudziłam.
-Hej- wyszeptałam pełna wyrzutów sumienia, że mój buziak przerwał jego sen. Wiedziałam, że Harry się nie gniewa bo uśmiechnął się szeroko i przyciągnął mnie do siebie. Leżeliśmy przytuleni jakiś czas i zaczynałam już podejrzewać, że chłopak ponownie zasnął, ale niespodziewanie się odezwał.
-Jak się czujesz?- zapytał a mi zajęło chwilę zanim sama uświadomiłam sobie jak tak naprawdę się czuję.
-Inaczej- powiedziałam zupełnie szczerze i odsunęłam się od niego tak by móc na niego spojrzeć. Słysząc moją odpowiedź Harry nieco się skrzywił więc postanowiłam kontynuować- Chyba jeszcze nigdy się tak nie czułam… Tak lekko, błogo i beztrosko. Ja… ja- zrobiłam pauzę i gapiłam się na swoje dłonie, nie wiem dlaczego się zdenerwowałam i zawstydziłam, ale w końcu spojrzałam w jego oczy i to powiedziałam- Ja czuję się kochana przez ciebie i szczęśliwa dzięki tobie…- uśmiech jaki malował się na jego twarzy był najbardziej uroczym i pięknym widokiem na świecie, cały Harry taki był, był uroczy i piękny i cały mój. -A ty? Jak ty się czujesz?
-Ali ja wczoraj powiedziałem, że nigdy nie przeżyłem czegoś takiego jak w nocy z tobą, czegoś tak intymnego, intensywnego i… ja wiem, że z jakiegoś powodu, którego nawet nie będę udawał, że znam ale z jakiegoś powodu ty mi zaufałaś i to co się wydarzyło… Ja nawet nie umiem tego nazwać, tego co do ciebie teraz czuję i nie umiem nazwać tego jak sam się teraz czuję. Myślę, że mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwy, ale wydaje mi się, że jest to wielkie niedopowiedzenie- na te słowa wszystko zawirowało mi przed oczami.
-Kocham cię- tylko na tyle mnie było w tej chwili stać. Wiedziałam, że nasza wspólna noc była dla niego przeżyciem ale nie miałam pojęcia, że przeżył ją tak mocno jak ja.
-Ja ciebie też kocham skarbie- powiedział i znowu otoczył mnie swoimi ramionami. Boże, co takiego zrobiłam w życiu, że dałeś mi tak wielkie szczęście jakim jest Harry? Czym sobie na niego zasłużyłam? Chyba nigdy tego nie pojmę. Mimo, że zapadła między nami cisza nie było wcale niezręcznie. Oboje myśleliśmy tylko o tym co się wydarzyło i wydawało mi się, że mogę tak przeleżeć całą wieczność dopóki nie poczułam jak dłoń chłopaka delikatnie odkrywa moje ramię i ciągnie kołdrę coraz bardziej w dół.
-Co ty robisz?- zapytałam nieco zażenowana, zdenerwowana i rozbawiona jednocześnie.
-Myślałem, że może skoro tak się super czujemy, oboje, po tym co było w nocy to może jak powtórzymy to teraz to będziemy czuć się jeszcze bardziej super...
-Wykluczone. Co za dużo to nie zdrowo panie Styles- powiedziałam starając się zachować powagę. Gdy tylko spojrzałam na śmiesznie wydętą wargę chłopaka, który chyba naprawdę myślał, że to powtórzymy zaczęłam się śmiać.
-Ale dlaczego?- zapytał przybity.
-Bo nie- powiedziałam i podciągnęłam kołdrę pod samą szyję.
-Ale...
-Harry...- spojrzałam na niego poważnie starając się dać mu do zrozumienia, że serio nic z tego.- Wstaję.
-Co? Nie wstawaj jeszcze- wyjęczał.
-Wstaję- powiedziałam i zaczęłam gramolić sie z łóżka. Kiedy w końcu wstałam otulona kołdrą odwróciłam się w jego stronę a on... leżał goły, uśmiechnięty od ucha do ucha. Byłam głupia zapominając, że zabierając całą kołdrę on zostanie bez niczego. Oczywiście wiedziałam, że Harry nie ma nic przeciwko temu by leżeć tak jak go pan Bóg stworzył a jego głupkowata mina upewniła mnie w przekonaniu, że podoba mu się moja reakcja na... niego. Tak, wiem, nie powinnam się tam patrzeć, zawstydziłam się, ale jednocześnie nie umiałam przestać się patrzeć przez co Harry zaczął się śmiać. Czasami miewałam wrażenie, że zaczynam się robić coraz bardziej zboczona przez niego, ale kurde mój osobisty cud świata leży właśnie nagi na łóżku i jak w takiej sytuacji mam nie patrzeć?
-Skarbie może jednak zmienisz zdanie?- zapytał rozbawiony sprawiając, że się ocknęłam i poczułam jak kretynka. Nie odpowiedziałam nic tylko wytknęłam na niego język a on zaczął się tylko głośniej śmiać. Nie chcąc dłużej robić z siebie idiotki odwróciłam się do niego tyłem, podeszłam do walizki, ukucnęłam i wygrzebałam z niej jakieś ciuchy. Kiedy podniosłam się do góry i odwróciłam w stronę drzwi praktycznie wpadłam na Harrego. Jak on to zrobił, że wstał i podszedł do mnie a ja tego nie usłyszałam? Ku mojemu utrapieniu nie zdążyłam się nawet nad tym zastanowić bo chłopak szarpnął kołdrę, którą byłam owinięta a ona znalazła się na ziemi. Spojrzał mi w oczy a jego dłoń znalazła się na moim policzku.
-Nie musisz się przy mnie zasłaniać- powiedział cicho a jego palce powędrowały na moją szyję, dekolt i zatrzymały się nad lewa piersią. Nagle Harry zaczął intensywnie wpatrywać się w to miejsce dlatego nie pozostało mi nic innego jak też na nie spojrzeć. Wczoraj, kiedy składał na moim ciele tysiące pocałunków od czasu do czasu zasysał moją skórę pozostawiając na niej małe znaczki, takie jak ten. -Ładnie wygląda, pasuje ci- powiedział sprowadzając mnie na Ziemię. Zdałam sobie sprawę, że Harry zaczął oglądać nie tylko małą malinkę nad piersią, ale mój cały biust dlatego szybko zaczęłam zasłaniać się rękoma i ciuchami, które trzymałam w dłoniach.
-Przestań się gapić- powiedziałam zażenowana.
-Powiedziałem, że nie musisz się przy mnie zasłaniać. Nie musisz się krępować. Ja się nie krępuję stać tak przed tobą.
-Ty się nie krępujesz stać goły przed kimkolwiek. Zamknij oczy bo zamierzam udać się do łazienki i nie masz oglądać mojego gołego tyłka- mój głos mimo moich starań był piskliwy. Nienawidziłam kiedy taki był i zdradzał jakie emocje mną targają!
-Nie ma mowy, już zbyt wiele razy kazałaś mi się odwracać- powiedział stanowczo.
-Jeśli tego nie zrobisz przez resztę życia będziesz wspominać naszą wspólną noc, która była pierwszą i będzie ostatnią- powiedziałam starając się brzmieć ostro ciągle zasłaniając się jak ostatnia idiotka.
-Ali dlaczego ty musisz mi to robić?- zaskomlał cicho.
-Odwracaj się, już- patrzyłam mu prosto w oczy i poczułam się jak zwycięzca kiedy to on pierwszy spojrzał gdzieś za mnie a pięć sekund później stał odwrócony tak, że mogłam bezpiecznie opuścić pomieszczenie, przynajmniej tak myślałam, bo kiedy już stałam przy drzwiach od łazienki coś mnie podkusiło i odwróciłam się tak by na niego spojrzeć i co? Ten zboczeniec stał goły i wesoły i się na mnie gapił! Wparowałam do łazienki z prędkością światła i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było zakluczenie drzwi! Potem krzyczałam przez pięć minut, że pożałuje, że mnie nie posłuchał i podglądał ale chyba moje krzyki nie przyniosły zamierzonego efektu bo jedyne co słyszałam w odpowiedzi to jego głośny śmiech. Kiedy skończyłam się denerwować zajęłam się ogarnięciem siebie. Stojąc przed lustrem zauważyłam, że mam więcej małych malinek, nie tylko nad lewą piersią ale także pod prawą oraz na szyi, na brzuchu i na udzie. Nie byłam jednak w żaden zła z tego powodu i nawet nie wiedziałam, że oglądałam swoje ciało z uśmiechem na twarzy. Nie wiem czy powinnam ale cieszyłam się, że Harry pozostawił na moim ciele takie małe znaki, które były namacalnym dowodem na to, że to wszystko rzeczywiście się wydarzyło i nie było żadnym snem, byłam jego i tylko on mógł robić ze mną takie rzeczy, tylko on mógł mnie tak dotykać. Zabawne, że właśnie przez te ślady, które zostawił na mojej skórze, momentalnie przestałam się na niego gniewać... Kiedy się ogarnęłam i wyszłam z łazienki chłopak leżał, otulony kołdrą a ja myślałam, że może ponownie zasnął zanim zaczął się przeciągać i siadać na łóżku. Wtedy uzgodniliśmy, że Harry pójdzie się umyć a ja w tym czasie zrobię śniadanie a później ustalimy co będziemy robić przez resztę dnia. Wiedząc jak bardzo chłopak lubi śniadania na słodko zrobiłam dla niego tosty z dżemem. Może i mało oryginalne ale za to smaczne. Do tego zaparzyłam w wielkim dzbanku herbatę i kiedy wszystko było gotowe jak na zawołanie Harry wszedł do kuchni. Zanim zasiedliśmy do śniadania chłopak zaczął mnie łaskotać, moczył mnie specjalnie swoimi świeżo umytymi włosami, których nie osuszył przez co nie tylko ja byłam mokra ale jego koszulka też a na koniec mimo moich protestów mnie pocałował. Chciałam jakoś mu się sprzeciwić, w końcu od momentu kiedy otworzył oczy robił wszystko czego nie chciałam, chodził nago, zerwał ze mnie kołdrę przez co i ja chodziłam nago, łaskotał mnie mimo iż wiedział, że tego nienawidzę, specjalnie nie wysuszył włosów by móc mnie spokojnie moczyć ale mimo tego oddałam pocałunek jeszcze zachłanniej niż on. Później, kiedy w końcu zasiedliśmy na wysokich krzesłach w kuchni i zaczęliśmy jeść, Harry zaczął opowiadać jak minęła mu gala, kogo spotkał, z kim zrobił sobie zdjęcie. Mówił, że spotkał się ze swoim przyjacielem Edem Sheeranem i że zaprosił go do siebie ale Ed dziś opuszczał LA. Cóż, kiedy wspomniał o nim zaczęłam przeżywać jak to uwielbiam Eda, zaczęłam wymieniać ulubione piosenki, że wszystkie są świetne, że zawsze marzyłam by go spotkać i szkoda, że nie przyjdzie. Niestety po wyznaniu mojej miłości do Eda i jego muzyki Harry postanowił się na mnie obrazić. Mówił, że mogę mówić tylko i wyłącznie, że to jego kocham i dziękował Bogu, że jego przyjaciel nie miał czasu na odwiedziny. Kiedy po moim setnym "Przepraszam Harry, jesteś najlepszy..." Harry powiedział, że wybaczy mi tylko i wyłącznie gdy go pocałuje nie wahałam się nawet sekundy i kolejny raz śniadanie było na drugim planie. Kiedy powróciliśmy do jedzenia cieszyłam się, że chłopak miał taki apetyt bo razem z moją pomocą zjedliśmy wszystko co przygotowałam.
-Ali jak to się dzieje, że wszystko co zrobisz jest takie pyszne?- zapytał entuzjastycznie.
-Nie wiem- powiedziałam i mimowolnie uśmiechnęłam się słysząc jego komplement. Nie wydawało mi się by mówił tak tylko po to by zrobić mi przyjemność, jadł tak szybko i z takim zapałem, że wiedziałam, że mu smakowało.
-A co chcesz dzisiaj robić?- zapytał kiedy upił łyka herbaty.
-Nie wiem. A ty? Co proponujesz?
-Ja jestem za dzikim seksem przez cały dzień- tak, chyba mogłam spodziewać się takiej odpowiedzi a Harry mógł spodziewać się mojej reakcji bo na te słowa pacnęłam go w głowę.
-Wykluczone. Żadnego seksu. Miałeś nie podglądać a podglądałeś i gdyby nie to rozważyłabym twoją propozycję i może nawet bym się zgodziła...- po tych słowach mina Harrego była tak dziwna, że aż śmieszna. Chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do głosu- Skoro ty nie umiesz zaproponować czegoś sensownego...
-Seks ma sens...
-Nie przerywaj mi. Skoro ty nie umiesz mi zaproponować czegoś sensownego ja wybieram wycieczkę. Chcę pozwiedzać, ale nie okolicę bo to zrobiłam już wczoraj. Chcę zobaczyć miasto, chcę się przejść aleją sław, chcę wejść na wzgórza Hollywood chcę zrobić sobie zdjęcie z tym wielkim napisem, chcę iść do Los Angeles County Museum of Art czy do obserwatorium Griffitha. Możemy zobaczyć czy grają Lakersi. Zawsze chciałam iść na prawdziwy mecz NBA, możemy jechać do Disneylandu, nie byliśmy w nim w Paryżu a Anaheim jest chyba blisko LA...- zaczęłam się nakręcać, ale Harry znowu mi przerwał.
-Skarbie, po pierwsze prosiłem żebyś wczoraj nie wychodziła sama. Po drugie nie jesteśmy w stanie zwiedzić wszystkich atrakcji miasta w jeden dzień.
-Ale przecież nie musimy robić tego wszystkiego w jeden dzień. Mamy dziesięć dni, no może sześć bo siódmego przyjeżdża Jess i muszę wtedy nagrać Cannonball, ale to przecież i tak sporo czasu.
-Oczywiście tylko...- zaczął ale nie dokończył bo mój telefon zaczął dzwonić a wyświetlacz pokazał, że dzwoni właśnie wspomniana Jessica.
-Przepraszam, to Jess i muszę odebrać.
-Jasne- powiedział a ja przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Hej- powiedziałam pogodnie.
-Hej. Co słychać?
-Wszystko w porządku. A u ciebie?
-Też. Ali dzwonię bo jest mała zmiana planów.
-Zamieniam się w słuch- powiedziałam i wyszłam z kuchni do salonu. Harry robił głupie miny próbując mnie rozśmieszyć więc żeby skupić sie na rozmowie z Jessicią musiałam iść gdzieś gdzie go nie będzie.
-Nie przyjadę siódmego tylko piątego i niestety ale musisz nagrać jeszcze jeden cover. Dodatkowo będziesz musiała popracować nad kolejnymi piosenkami.
-Jak to kolejnymi?
-Umówiłam cię ze specjalistą więc jeśli coś napisałaś dodatkowo to super a jeśli nie to w wytwórni ci pomogą. Przesłałam ci kilka piosenek, które udało mi się wstępnie załatwić. Ogólnie wszystko wysłałam ci na maila. Co będzie coverem, kiedy, z kim i gdzie musimy się spotkać. Najbliższe dni to bardzo ważny dla ciebie czas i wszystkie te spotkania i nagrania są bardzo ważne dlatego dobrze się do nich przygotuj. 
-Oczywiście, zrobię wszystko co mi każesz.
-Po prostu się przygotuj, przede wszystkim psychicznie. Już mówiłam wszystko masz na mailu, po prostu to przejrzyj i będzie dobrze- pierwszy raz słyszałam w jej głosie taką ekscytację.
-Jasne. A tego piątego mam cię odebrać z lotniska czy coś?
-Nie, nie trzeba. Ja piątego przylecę wieczorem. Spotkamy się na drugi dzień, do studia jesteśmy umówione na 11 więc myślę, żeby spotkać się o 9 gdzieś, w jakiejś knajpce i wszystko omówimy, okej?
-Okej.
-Świetnie. Myślę, że to wszystko, resztę informacji masz na poczcie. A jak o czymś zapomniałam to najwyżej zadzwonię jeszcze raz- powiedziała i nieco się zaśmiała- To do usłyszenia!
-Paa- powiedziałam i się rozłączyłam. Boże to wszystko brzmiało tak bardzo... nierealnie. Będę nagrywać swoją piosenkę, pracować nad innymi, będę spotykać się z ludźmi z wytwórni... Ciekawe jak powinnam się na takie spotkanie ubrać... Może Jess napisała mi w jakimś mailu coś na ten temat. A jak nie to muszę się jej zapytać. Nie chcę wyjść na idiotkę ubierając się elegancko albo zupełnie na luzie. I znowu mam nagrać cover? Kolejny? Nagrałam ich już chyba ze sto.
-Co chciała Jessica?- Harry zapytał kiedy weszłam do kuchni podczas gdy on zabrał się za mycie naczyń po śniadaniu.
-Muszę wejść na maila bo nastąpiła mała zmiana planów. Jess przylatuje już za cztery dni, dodatkowo mam nagrać nowy cover, mam się spotkać z jakimiś szychami odnośnie tego wszystkiego i takie tam.
-Czyli wszystko zaczyna wglądać coraz poważniej...
-Jak widać... Poradzisz sobie tutaj sam? Ja pójdę zobaczyć te maile bo Jess nie powiedziała nawet co to będzie za cover a ja nie lubię żyć w nieświadomości.
-Jasne.
-Dzięki. Jesteś najlepszy- powiedziałam i szybko poszłam do sypialni po laptopa. Tam okazało się, że Harry owszem wstał z łóżka, umył się i ubrał, ale totalnie olał uprzątnięcie jego ciuchów z wczoraj, nie pościelił łóżka a paczuszka ze zużytą prezerwatywą nadal leżała na szafce, na dodatek pod jego marynarką leżała moja róża, która błagała o kroplę wody dlatego zanim uruchomiłam laptopa musiałam posprzątać ten bajzel. Kiedy zeszłam na dół, by wyrzucić zabezpieczenie, czułam się dziwnie zażenowana. Harry rozmawiał przez telefon dlatego się nie odezwał do mnie tylko bacznie obserwował każdy mój ruch. Ja natomiast uważnie przysłuchiwałam się pojedynczym słowom, które padały z jego ust i wywnioskowałam, że dzwoni jego menadżer i właśnie urządza mu niezłą awanturę o to, że wczoraj nie poszedł na afterparty przez co momentalnie się zdenerwowałam i poczułam wyrzuty sumienia, że ma przeze mnie kłopoty. Gdy wróciłam na górę wzięłam laptopa na kolana, włączyłam go i zalogowałam się na pocztę. Oczywiście jak zwykle czekał nie tylko mail od Jess, mojego brata czy kuzynki. Kolejna wiadomość od D. "Harry nie chciał cię na gali... Nie ma się co dziwić. Kto chciałby brać na czerwony dywan takie gówno jak ty? Spójrz, Harry świetnie bawił się bez ciebie... Kolejna przyjaciółka specjalna, przyjaciółka z korzyściami. W LA Harry ma ich sporo... Otwórz oczy suko! Całuski D." Do wiadomości dołączone były dwa zdjęcia Harrego z jakąś dziewczyną z wczoraj z gali. Na jednym po prostu stali i się uśmiechali a na drugim przytulali i ona całowała go w policzek. Nie miałam pojęcia kto to był, nie znałam jej. Starałam się nie brać tego do siebie. Harry chciał mnie wziąć ze sobą, ale to ja nie chciałam tam iść. Ale kurde dlaczego jakaś dziewucha całuje mojego chłopaka?! I to publicznie?! A najgorsze w tym wszystkim było to, że była ona niesamowicie piękna, dosłownie ideał. Po minucie dołowania, przypomniało mi się, że może i ona ma z nim zdjęcie, ale nic więcej. Harry był mój, mógł iść na to przyjęcie po gali ale wolał przyjechać do mnie. Był mój. Nie zamierzałam dłużej przeżywać ani maila ani zdjęć dlatego weszłam w wiadomość od Jess i zajęłam się czymś pożytecznym. Zdążyłam przeczytać raptem dwa zdania kiedy do pokoju wszedł Harry.
-Masz kłopoty?- zapytałam kiedy chłopak usiadł obok mnie.
-Nie... Trochę się wkurwili bo miałem tam udzielić jakiegoś wywiadu, ale to pierwszy raz kiedy nie zrobiłem tego co mi kazali i ich o tym nie uprzedziłem. Wcześniej zawsze ich informowałem, przeważnie kilka dni wcześniej, tak, że za mnie szedł na przykład Niall czy Lou. Ale spoko, naściemniałem, że się fatalnie czułem i wolałem jechać do domu i się położyć bo bałem się, że się rozłożę a to by była prawdziwa tragedia.
-I uwierzyli?
-Nie wiem, ale chyba woleli uwierzyć i nie robić więcej problemów...- dlaczego miałam wrażenie, że Harry był nieco zdenerwowany? Może to przez tę rozmowę a może wcale nie było tak bezproblemowo jak twierdził?- A jak twoje sprawy? Co to ma być za cover?
-Wake me up- Avicii... Myślę, że mogłabym zrobić ten utwór bardziej po swojemu. Może wystarczy sama gitara na koncertach na żywo, wszyscy znają taką klubowa wersję tej piosenki a to nie moje klimaty.
-Myślę, że wyjdzie genialnie- powiedział i podrapał się po głowie.
-Wystarczy jak wyjdzie fajnie. Ale jestem raczej pozytywnie nastawiona bo mam na przygotowanie prawie pięć dni i jeśli mi pomożesz to powinno być spoko.
-Tak... Pewnie, że ci pomogę... I tak jakby zapomniałem ci wcześniej o czymś powiedzieć...
-O czym?- od razu zrobiłam się podejrzliwa.
-Będziesz miała mniej dni na przygotowanie i w ogóle... Właściwie to tylko trzy.
-Dlaczego?- nie wiem co on chciał mi powiedzieć ale z każdą sekundą byłam bardziej zdenerwowana.
-Bo widzisz ja nie gadałem tylko z menadżerem, później zadzwoniłem do Gemmy…- miałam ochotę walnąć go za to przedłużanie, jakby nie mógł powiedzieć od razu o co mu chodzi.
-I?
-Przyjedzie do nas.
-To super! Nie widziałam jej tak długo... Kiedy wpadła na pomysł, żeby cię odwiedzić? Wczoraj? Dzisiaj?- serio cieszyłam się na wieść o jej przybyciu, Gemma była szalona, ale była też jedną z najmilszych osób które było mi dane poznać. Znając ją wpadła na pomysł by przylecieć do LA pięć minut temu.
-Ale ona nie przyjedzie sama...- powiedział ignorując moje pytania i potarł dłońmi o spodnie. Z nerwów pociły mu się ręce a ja nie rozumiałam co go tak stresuje.
-Nie?
-Nie... Przyjedzie z moją mamą i ojczymem...- wypowiedział te słowa na jednym wydechu.
-C...co?!- praktycznie wykrzyczałam zaskoczona. Mam poznać mamę Harrego?!
-Polubisz ich. Moja mama jest cudowna, Robin tak samo. Są świetni, mili i w ogóle…- zaczął ale mu przerwałam.
-Jak długo o tym wiesz? O tym, że przyjadą?
-Jakiś czas- przyznał a ja zrozumiałam wszystko, całe jego zdenerwowanie. Tak naprawdę już dużo wcześniej wiedział, że przyjadą a mi wciskał kit i praktycznie błagał, żebym nie jechała do domu.
-I zapomniałeś mi o tym powiedzieć?- starałam się nie podnosić głosu, ale wkurzył mnie tym co zrobił. Czasami sterował mną jak marionetką, zrobiłabym dla niego wszystko, nie pojechałam do domu bo on też nie jechał a teraz okazuje się, że dlatego, że dom przyjeżdża do niego. Tak łatwo dawałam się mu omamić... Jakby tego było mało przed oczami z nieznanych mi powodów miałam zdjęcie z gali, na którym jakaś lafirynda go całowała co tylko mnie nakręciło.
-Ali, to moja mama z mężem a nie jacyś obcy ludzie. Przecież ja już poznałem twoją rodzinę więc nie dramatyzuj- powiedział i dolał oliwy do ognia.
-Nie dramatyzuj?! Jak mam nie dramatyzować skoro mnie okłamałeś? Powiedziałeś że spędzimy czas w LA tylko we dwójkę!- może nie chciałam by to tak zabrzmiało ale powiedziałam to zanim zdążyłam wszystko przemyśleć.
-Czyli co według ciebie powinienem teraz zrobić?! Zadzwonić do domu i powiedzieć: Sorry ale nie przyjeżdżajcie bo moja dziewczyna ma jakieś widzimisię?
-Nie! Ja ci nie bronię spotkania z rodziną i cieszę się, że przyjadą cię odwiedzić, ale jestem zła bo po pierwsze ten przyjazd był już dawno zaplanowany i wcale nie zapomniałeś mi powiedzieć tylko specjalnie mnie okłamałeś a po drugie sam namawiałeś mnie dwa tygodnie, prosiłeś, żebym nie jechała do domu chociaż ja chciałam pojechać choćby na trzy dni! "Ali proszę nie jedź, spędzimy w końcu trochę czas tylko we dwoje, będzie cudownie, JA TEŻ NIE JADĘ DO DOMU, bla, bla, bla"! No tak ty nie jedziesz do domu bo twoja mama przyjeżdża do ciebie. Niestety moja mama jest w Polsce i się z niej nie ruszy a ja właśnie zaprzepaściłam szansę by się z nią zobaczyć. Z nią, z tatą, ze wszystkimi!
-Żałujesz, że ze mną zostałaś?- zapytał a w jego głosie mogłam usłyszeć mieszankę smutku, rozżalenia i złości.
-To nie tak, że żałuję tylko Harry, ja za nimi tęsknie, przez skype’a czy przez telefon nie mogę przytulić mamy a ty mi naściemniałeś, że też się nie zobaczysz z bliskimi.
-Nie powiedziałem tak.
-Ale dałeś mi to do zrozumienia mówiąc, że nie jedziesz do domu, na dodatek zapominając wspomnieć, że będziesz miał w LA gości. Dlaczego nie chciałeś żebym pojechała? To by były cztery, góra pięć dni. Później i tak bym tu przyjechała przez nagrania piosenek- powiedziałam spokojniej. Nienawidziłam się z nim kłócić, nienawidziłam na niego krzyczeć.
-Po prostu nie chciałem żebyś była tam beze mnie.
-Ale dlaczego? Przecież to mój dom. Okej rozumiem paparazzi i te sprawy ale Jess albo Klaudia załatwiły by mi ochronę...
-Nie tylko o to chodzi... Ja po prostu nie mógłbym lecieć z tobą- nie miałam pojęcia o co mu chodzi, ale nie byłam pewna czy chcę znać odpowiedź na pytanie dlaczego nie mogę lecieć do domu bez niego. Harry miał jakiś swój dziwny sposób rozumowania i czasami nie szło go pojąć. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, co powinnam powiedzieć. Nie chciałam już krzyczeć bo wyzywanie go za to, że przyjeżdża do niego mama było trochę nie na miejscu... Z drugiej strony ja nie krzyczałam na niego dlatego, że przyjeżdżają do niego bliscy tylko, że to zataił. Mogłam więc nieco usprawiedliwić ten mój wybuch i krzyk. Siedzieliśmy tak w totalnej ciszy jakiś czas aż w końcu podniosłam się, wzięłam laptopa do ręki i wyszłam bez słowa z pokoju. Siedzenie tam było za bardzo niezręczne dlatego poszłam do salonu, otworzyłam drzwi i wyszłam do ogrodu. Tam usiadłam na trawie pod wielkim drzewem i starałam się skupić na tym co było w mailu od Jess. Początkowo szło mi ciężko bo cały czas miałam w sobie te wszystkie emocje i dopiero siedząc w cieniu wielkiego drzewa zrozumiałam jak bardzo tęsknie za rodziną. Harry przyjechał na moje urodziny i poprosił bym leciała z nim wcześniej. Zabrał mnie do Londynu o tydzień wcześniej a teraz zabrał mnie do LA i zrobił wszystko żebym z nim została, nawet skłamał. Z jednej strony było to nawet romantyczne, to, że nie chciał przeżyć beze mnie choćby jednego dnia, ale z drugiej właśnie ten fakt był przerażający. Czasami miałam wrażenie, że Harry zamykał mnie w swoim świecie i robił wszystko by nikt się do mnie nie dostał. Zaczęło się od zespołu, odsunęłam się od Josha, nawet z Niallem pogorszył mi się kontakt a teraz nie pojechałam nawet do domu i choć mama nie mówiła tego na głos liczyła, że do nich przyjadę. Całą swoją uwagę skupiłam na wysokim chłopaku, z burzą loków na głowie i mimo iż byłam świadoma, że nasze izolowanie się od innych, moje izolowanie się od innych, nie było w stu procentach dobre, nie było zdrowe i nie było normalne, nie umiałam nic poradzić na to, że uzależniłam się od niego i prawda była taka, że to on był moim życiem i bez niego nie istniałam. Analiza tego wszystkiego zajęła moje myśli na jakiś czas. W pewnym momencie spojrzałam na wyświetlacz komputera i zobaczyłam słowa: "sesja zdjęciowa" przez co natychmiast się otrząsnęłam i w końcu skupiłam się na tym co było w tym momencie ważne. Ogarnięcie tego wszystkiego zajęło mi ponad pół godziny i strasznie ekscytujący wydał mi się fakt, że miałam mieć sesję zdjęciową, z której jedno zdjęcie trafi na okładkę płyty... Wszystko było już ustalone, Jess pisała, że czytała nawet wstępną umowę, którą miałam podpisać z wytwórnią. Naprawdę wszystko wyglądało jak spełnienie marzeń. Na początek chcieli wydać tylko "Cannonball" jako singiel, tak jednorazowo, miała to być umowa na jeden utwór. Gdy sprzedaż będzie dobra chcieli podpisać umowę na całą płytę. Te wszystkie rewelacje sprawiły, że chciałam lecieć i o wszystkim powiedzieć Harremu. Ale nie mogłam tego zrobić bo aktualnie się na niego gniewałam i nie chciałam by myślał, że może mnie okłamywać dlatego kiedy zobaczyłam, że idzie w moim kierunku w głębi serca cieszyłam się, że go widzę.
-Ali dlaczego tu siedzisz?- zapytał niepewnie.
-Bo tu jest przyjemnie- a nawet bardzo. Był ciepło ale nie gorąco bo siedziałam w cieniu a do tego wiał lekki wiatr. Trawa była miękka, a kwiaty, które otaczały mnie prawie z każdej strony pachniały nieziemsko.
-A może chciałaś się przede mną ukryć?
-Może...
-O której chcesz jechać zwiedzać?- zapytał cicho.
-Odechciało mi się zwiedzać- powiedziałam choć nie było to prawdą. Chciałam zwiedzać, chciałam wstać, rzucić się na Harry'ego i zacząć go całować, ale byłam zbyt uparta i urażona by się do tego przyznać.
-Ali... Nie wygłupiaj się.
-Nie wygłupiam się.
-O której ma przyjechać ochrona?- zapytał pewniej niż jeszcze chwile temu. -Może być 13?
-Po co mnie pytasz skoro i tak zrobisz po swojemu?
-Przestań już okej? Wiem nawaliłem i przepraszam, ale kurwa nie moja wina, że nie mogę przeżyć bez ciebie jebanego dnia- powiedział i usiadł obok mnie, nawet nie zauważyłam kiedy wziął laptopa z moich rąk. Chwilę później czułam jego ciepłe usta na swoich i jak zwykle totalnie mu uległam. Kiedy przestał mnie całować i odsunął się ode mnie nawet nie próbował ukryć tego zwycięskiego uśmieszku, który wkradł się na jego twarz.
-To jeszcze nie koniec wojny. Jednym buziakiem sprawy nie załatwisz i tym razem musisz się bardziej postarać. Na jakiś czas ogłaszam rozejm bo masz szczęście, że jesteśmy w Los Angeles i marzę by je w końcu zobaczyć ale pamiętaj, jak wycieczka się skończy wojna powraca.

***

Początek zwiedzania był, jakby to powiedzieć, dosyć sztywny. Mimo "zawieszenia broni" dało się wyczuć między nami jakieś dziwne napięcie i sama nie wiedziałam czy to tylko dlatego, że mieliśmy tą całą sprzeczkę czy też przez to, że każdy nasz ruch był śledzony nie tylko przez czarny samochód, w którym siedział jakiś nadęty bufon polujący na zdjęcia, ale też przez piątkę wielkich facetów mających nas chronić. Musiałam przyznać, że wyobrażałam to sobie nieco inaczej, myślałam, że będzie ich dwójka i będziemy mogli poczuć się bardziej normalnie i prywatnie. Jako pierwsze wybraliśmy wzgórze i zrobiliśmy sobie małą sesję z napisem "HOLLYWOOD". Jak wszędzie także tam Harry pozował do zdjęć z fanami. Zabawne, że coraz częściej i coraz więcej osób prosiło o zdjęcie również mnie. Było to naprawdę miłe… Później była aleja sław. Zanim tam dotarliśmy wszystkie złe emocje, które między nami panowały ulotniły się i oboje mieliśmy dobry humor. Dziwiło mnie to, że mimo iż Harry znał LA prawie tak samo dobrze jak Londyn powiedział, że nigdy nie robił sobie zdjęć z tymi wszystkimi gwiazdami. I tak mieliśmy zdjęcie z gwiazdą Michaela Jacksona, Walta Disneya, Johnnego Deppa, Bruca Willisa, Britney Spears czy Marilyn Monroe. Naprawdę spędziliśmy tam mnóstwo czasu bo nie tylko Harry robił mi zdjęcia, ale również ja jemu, ochroniarz robił nam wspólne zdjęcia z każda gwiazdą a wielu turystów rozpoznawało Harrego i tak traciliśmy czas na kolejny milion zdjęć. W pewnym momencie Harry zaczął nawet narzekać, że już go cała twarz boli od tego uśmiechania. Jeśli chodzi o zwiedzanie atrakcji miasta to było wszystko co zdążyliśmy obejrzeć. Później oboje zrobiliśmy się głodni i po pół godzinnej debacie o tym, że jak mogę mówić, ze nie lubię sushi skoro nawet tego nie spróbowałam i o tym jak można jeść surowe ryby Harry ugiął się i zabrał mnie na normalną kolację a nie jakiś ryż z surowa rybą zawiniętą w glony. Chłopak zaznaczył jednak, że następnym razem idziemy na sushi i że sama się przekonam jakie jest smaczne. Kiedy wyszliśmy z knajpki, w której zjadłam pyszne spaghetti było już ciemno i po godzinie spacerowania po centrum miasta i oboje stwierdziliśmy, że wracamy do domu. Kiedy się w nim znaleźliśmy do Harrego ktoś zadzwonił i podczas kiedy on rozmawiał w sypialni ja wyszłam do ogrodu. Na zewnątrz było ciemno a przez świecące lampki i oświetlony basen wszystko wydawało się takie nie z tego świata, jakby powietrze wypełnione było magią. Nie wiem dlaczego, ale zdjęłam buty i chodziłam boso po trawie. Ten ogród był jak kawałek raju i byłam pewna, że gdybym kiedykolwiek miała taki ogród spędzałabym w nim każdą wolną chwilę. Idąc po miękkim, zielonym dywanie dotarłam do basenu. Ukucnęłam i przejechałam dłonią po nieskazitelnie gładkiej tafli wody. Była chłodna, ale tak przyjemnie chłodna, nie zimna, dlatego zapragnęłam zamoczyć w niej nogi. Nie zastanawiając się chwili dłużej, usiałam na brzegu basenu i zanurzyłam nogi w wodzie. Ciekawiło mnie ile zajmie Harremu znalezienie mnie i moje ciało przeszedł dreszcz kiedy wyczułam jego obecność. Nie odezwał się od razu, nie wiem czy chciał mnie nastraszyć ale się rozmyślił czy po prostu stał za mną i tak jak ja podziwiał to wszystko. Może się dziwił, że posiada tak bajkowe miejsce? Uśmiechnęłam się kiedy postawił przy mnie dwa kieliszki i butelkę czerwonego wina. Kiedy w końcu odwróciłam się w jego stronę zobaczyłam, że ściąga spodnie by rzucić je obok naszych butów i skarpetek. Po chwili siedział obok mnie, z zanurzonymi w wodzie nogami i nalewał nam wina. Początkowo nic nie mówiliśmy tylko rozkoszowaliśmy się chwilą. Było idealnie. Cicho. Spokojnie. Nie chciałam myśleć o naszej sprzeczce, nie chciałam już do tego wracać, przynajmniej nie w tym momencie. W końcu Harry nie wytrzymał i zaczął gadać a ja przyglądałam się jego ustom, jego oczom, jego dłoniom kiedy śmiesznie gestykulował naśladując jednego z ochroniarzy, którzy nam dzisiaj towarzyszyli. To był idealny wieczór i kiedy myślałam, że już lepiej być nie może Harry zaczął mnie wypytywać o cover Wake me up. Początkowo poczułam lekką irytację. Nie chciałam rozmawiać z nim o pracy. Ale kiedy nagle, totalnie niespodziewanie chłopak na bosaka pobiegł do domu i wrócił z gitarą w ręce myślałam, że jestem w siódmym niebie. Powiedziałam mu jak planuję nagrać tę piosenkę, że chcę by była spokojna, ale nie wiedziałam, że Harry będzie chciał mi ją zagrać. Doskonale pamiętałam jak powiedział, że nie gra przy kimś i mając w świadomości jego słowa czułam się wyjątkowo. Kiedy usiadł obok mnie tak samo jak wcześniej, po prostu wziął instrument do rąk i nie mówiąc ani słowa zaczął grać. Szczerze mówiąc nie rozumiałam o co chodziło mu z tym, że niby nie jest w tym dobry. Był dobry, nawet bardzo dobry. Jego długie, smukłe palce z łatwością skakały po strunach.
-Kłamca!- powiedziałam kiedy skończył grać. Zabawne, wydawał się serio przestraszony moim oskarżeniem.
-Co? Dlaczego?
-Bo powiedziałeś, że jesteś w tym kiepski a jesteś cholernie dobry, jak we wszystkim z resztą- powiedziałam i upiłam łyka wina. Było pyszne. Takie jakie lubiłam. Słodkie. Miałam wrażenie, że zaczyna mi się kręcić w głowie i czuję się troszeczkę pijana. Kiedy spojrzałam na butelkę zrozumiałam dlaczego. Była prawie pusta.
-Skarbie myślę, że przesadzasz i nie jesteś obiektywna.
-Jestem obiektywna.
-I troszkę nawalona.
-Nie jestem nawalona, jestem rozluźniona i tylko troszeczkę kręci mi się w głowie ale nie myśl, że mnie wykorzystasz dziś w nocy. Ja cię przejrzałam panie Styles.
-Tak?- zapytał i uśmiechnął się łobuzersko.
-Tak. Zamierzał mnie pan upić, potem zagrać piosenkę i na koniec zaciągnąć do łóżka.
-Bingo. Liczyłem… Nadal liczę, że po wypiciu tego wina oddasz mi się tak jak wczoraj. Niekoniecznie w łóżku. Możemy zrobić to tutaj, na trawie albo w basenie…
-Nic z tego. Twoja kara obowiązuje i dzisiaj zero seksu, w łóżku, w basenie, na trawie, gdziekolwiek. Zero seksu to zero seksu.
-Skarbie…- wymruczał, odłożył na bok gitarę i przysunął się bliżej. Poczułam jego ciepłe usta na moim ramieniu a jego dłoń zaczęła gładzić moje udo. Po chwili zaczął całować moją szyję by na koniec dotrzeć do moich ust i zacząć je całować tak jakbyśmy robili to ostatni raz.
-Zagraj dla mnie- poprosiłam przerywając nasz pocałunek o wiele za wcześnie. Widziałam po minie Harrego, że był niezadowolony z tego co zrobiłam a ja byłam niesamowicie dumna z siebie, z tego że miałam w sobie tyle silnej woli by przestać go całować. Kochałam robić mu na złość, kochałam kiedy to ja miałam jakąś minimalną przewagę choć przez chwilę.
-Zagram jak mi pomożesz.
-Jak?
-Ja zagram pod warunkiem, że ty zaśpiewasz.
-Nie…- nie wiem dlaczego jego prośba mnie speszyła. Śpiewałam przecież już przed masą ludzi, Harry słyszał mnie już milion razy… Ale nigdy nie śpiewałam tylko dla niego.
-W takim razie ja nie gram.
-Jesteś okropny, podstępny i mam ochotę ci przywalić wiesz?- jako oznakę niezadowolenie zrzuciłam jego dłoń z mojego uda.
-Taa, jednocześnie mówiąc to masz ochotę mnie pocałować i uważasz, że jestem słodki i seksowny.
-Na dodatek masz przerośnięte ego.
-I tak mnie kochasz.
-Cóż temu zaprzeczyć nie mogę. I nie wiem dlaczego się zgadzam, ale masz mi pomagać bo jak sam zauważyłeś nie jestem tak do końca trzeźwa i nie znam słów.
-Jesteś tylko troszkę pijana i znasz słowa doskonale bo pamiętam jak miałaś bzika na punkcie tej piosenki i ciągle ją śpiewałaś- powiedział i wziął gitarę do ręki. Skąd on pamięta, że miałam fazę na tę piosenkę? To było jakoś na samym początku trasy, chyba nawet przed Dublinem…
-Nie gadaj tyle tylko graj już w końcu…- powiedziałam a on spełnił moją prośbę. Zanim zaczęłam śpiewać jeszcze chwilę zastanawiałam się nad tym co było kiedyś… nasze relacje były wtedy zupełnie inne. Prawie nie rozmawialiśmy ze sobą, unikaliśmy się… Traktowałam go jak wroga. A teraz? Teraz był moim życiem, kochałam go, siedziałam z nim, w jego ogrodzie, w jego domu, spałam w jego łóżku, byłam z nim w każdym możliwym tego słowa znaczeniu, oddałam mu się, pragnęłam jego dotyku, jego pocałunków, to on dawał mi nadzieję, dawał mi miłość, dzięki niemu na nowo kochałam śpiewać, dzięki niemu się uśmiechałam, dzięki niemu oddychałam, dzięki niemu żyłam.
„Feeling my way through the darkness
Guided by a beating heart
I can't tell where the journey will end
But I know where to start
They tell me I'm too young to understand
They say I'm caught up in a dream 
Well life will pass me by if I don't open up my eyes
Well that's fine by me”

Hello! Przed państwem rozdział numer 32! Dacie wiarę? ("Dasz wiarę?" to jeden z tekstów Violetty Kubasińskiej z "Brzyduli", Boże jak ja lubiłam ten serial... A teraz puszczają powtórki na tvn7). Okej, moim zdaniem rozdział jest przesłodzony, nic się nie dzieje ale następny będzie lepszy i będzie mama Harrego i Gemma i Jess i Ali będzie nagrywać piosenki więc będzie się działo ("...Będzie się działo i znowu nocy będzie mało..."xD)
Ogólnie rozdział miał być wczoraj o 22 ale nie mogłam go dodać bo mi blogger fiksował! Męczyłam się z tym do 2 w nocy ale nie udało mi się go dodać:( Dlatego dodaję dopiero dzisiaj, przepraszam, że tyle musieliście czekać, całe 2 tygodnie! :(
Jeśli chodzi o to kiedy dodam następny rozdział to nie wiem. Mam teraz zapieprz w szkole a do końca czerwca jestem strasznie zajęta z przyczyn prywatnych soł nie wiem jak to teraz będzie jeśli chodzi o dodawanie rozdziałów. Oczywiście postaram się pisać gdy tylko znajdę wolną chwilę i chęci:)
DZIĘKUJĘ WAM ZA KOMENTARZE I WSZYSTKIE MIŁE SŁOWA, KTÓRE OD WAS OTRZYMAŁAM!
Jak zwykle 5 KOMENTARZY= NOWY ROZDZIAŁ! (Ostatnio kilka osób napisało mi komentarz na Twitterze za co jestem bardzo wdzięczna jedna proszę o pozostawienie komentarza też bezpośrednio pod rozdziałem :))
Jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach to pisać w komentarzu albo na TT :)
Jak już mówiłam rozdział jest za słodki  (no poza małą sprzeczką xD musiałam to zrobić, inaczej nie byłabym sobą xD) ale możecie to zawdzięczać mojej kochanej Adzie, która mnie o to poprosiła więc jeśli tak jak ja wolicie rozdziały gdzie jest "Drama time" czy coś to do niej miejcie pretensje :D
Na końcu rozdziału cytat pochodzi z piosenki "Wake me up"- Avicii, w następnym rozdziale dodam piosenkę w wykonaniu Ali (no chyba, że chcecie już posłuchać to wystarczy wpisać Glee- Wake me up; nie dodałam jej w tym rozdziale bo dodam ją w rozdziale kiedy Ali ją nagra xD)
Jakby ktoś nie wiedział to Lakersi to taki zespół z NBA :P
Przepraszam za wszystkie błędy!!!
Miałam coś jeszcze napisać ale mi się zapomniało :D
Ale żem się rozpisała, fajnie jak komuś chciało się przeczytać to do końca!

PS I LOVE YOUUUU ALLL <3