piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział XXIII




-Mamo jesteś pewna?- zapytałam a głos mi zadrżał chociaż wcale tego nie chciałam. Nie mogłam się wahać.
-Ali, to ty musisz być pewna- mama przetarła oczy chusteczką. Obie nienawidzimy pożegnań.
-Jestem pewna- powiedziałam, ale nie była to w stu procentach prawda. Nadal nie wiedziałam czy lepiej jechać z Harrym czy zostać w domu. Ale mama i Zuza doradziły mi bym pojechała z nim… Innego zadania był tata, ale tego można się było spodziewać.
-Pewnie, że jesteś- mówiąc to Zuza mocno mnie wyściskała.
-Poza tym wydaje mi się, że to nawet lepiej, że wyjeżdżasz. Jest tyle waszych fotek z wczoraj, jak jesteście w klubie, jak z niego wychodzicie, jak Harry wychodzi stąd w nocy... niedługo rozpęta się piekło i lepiej gdy cię tu nie będzie- wtrąciła się Klaudia.
-Wiem, Harry dzwonił i mówił, że pod hotelem jest tłum fanek dlatego chce wyjechać szybciej a nie wieczorem, tak jak planował. Stwierdził, że zanim dojedziemy do Poznania na lotnisko powinniśmy akurat zdążyć na czas- grymas niezadowolenia wkradł się na moją twarz. Wczoraj nie widziałam żadnych reporterów, nikogo, a dziś rano jestem prawdziwą sensacją. „Harry Styles w Polsce! Przyjechał do Ali! Polka skradła serce gwiazdy One Direction! Harry i Ali! Czy to przyjaźń czy może już kochanie?”
-Ali, nie tylko pod jego hotelem jest zamieszanie, nie wychodziłaś dzisiaj z domu ale uwierz mi, że cała ulica jest zastawiona przez te szumowiny czekające aż zrobią wam pieprzone zdjęcie- powiedziała Zuza gładząc jedną ręką swój zaokrąglony brzuszek co zważając na jej ostrą wypowiedź było dość komicznym widokiem. -Doskonale wiedzą, że Harry tu przyjdzie.
-Może dlatego powinnam zostać?- zapytałam. Nie powinnam zostawiać mojej rodziny, moich bliskich samych. Nie teraz kiedy wszystko się wydało...
-Nie- odezwały się wszystkie naraz.
-To lepiej, że jedziesz. Gdy cię tu nie będzie nikt nie będzie siedział pod twoim domem, nie będą cię tak śledzić- powiedziała Klaudia.
-Przecież w UK też są paparazzi, są zawsze i wszędzie tam gdzie jest Harry- powiedziałam.
-Tak ale w UK nie są tak natrętni jak u nas- zauważyła Klaudia. Podczas mojej nieobecności nieco się zmieniła ale tylko z wyglądu. Obcięła włosy, przefarbowała je na jasny brąz i zmieniła styl malowania się przez co wyglądała jeszcze piękniej niż wcześniej. Jednak poza tym pozostała taka sama: profesjonalna, konkretna ale zabawna, roztargniona, kochana.
-Może masz rację, poza tym mają zakaz zbliżania się do Harrego...
-No właśnie. Uwierz mi, że lepiej będzie jak pojedziesz. Ja nie mówię tego by cię wygonić czy zranić tylko tak będzie lepiej i dla twojej mamy, Zuzy, dla ciebie i wszystkich. Zrobią wam teraz milion zdjęć, zobaczą, że wylatujesz z kraju i nie będą siedzieć pod twoim domem- w byciu sławną naprawdę okropne jest naruszanie mojej prywatności, ale niewybaczalne jest męczenie moich bliskich. Na samą myśl o tym, że muszą się oni użerać z tymi natrętami zrobiłam zbolałą minę.
-A poza tym spędzisz więcej czasu z Harrym! A przecież o to w tym wszystkim chodzi, no nie?- przyjaciółka dźgnęła mnie palcem w żebra. Właśnie za to kochałam Zuzę, zawsze wiedziała co powiedzieć, co zrobić bym się uśmiechnęła.
-Nami się nie przejmuj- powiedziała mama i zaczęła mnie ściskać, dokładnie w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi a moja rodzicielka się uśmiechnęła. -Otwórz mu Ali.
Wstałam z kanapy, przeszłam przez pokój a gdy z niego wyszłam i wiedziałam, że nie jestem obserwowana przez trzy pary oczu, prawie biegłam by otworzyć drzwi.
-Boże Harry, co ci się stało?!- prawie dostałam zawału gdy zobaczyłam.
-Ciebie też miło widzieć skarbie- powiedział i wszedł do środka, na zewnątrz zostawiając ochroniarza.
-Kto ci to zrobił?!- byłam wściekła, Harry był cały podrapany, nawet jego twarz zdobiły dwie czerwone kreski, na prawym przedramieniu miał skórę zdartą do krwi, jego włosy były całe poczochrane, koszulka miała kilka dziur jednak nie wiedziałam czy sam ich sobie nie zrobił znając jego uwielbienie do dziurawych ubrań.
-Przed hotelem było małe zamieszanie, wiesz jak to jest. Trochę mnie podrapały- mówił to takim tonem jakby nic się nie stało co mnie totalnie zirytowało.
-Koszulkę też ci podarły?
-Tak, ale w sumie teraz wygląda lepiej- uśmiechnął się głupkowato a ja miałam ochotę porządnie trzepnąć go w głowę.
-Chodź do łazienki umyjesz się bo wyglądasz tragicznie- powiedziałam nie kryjąc swojego rozdrażnienia i złości. Ruszyłam w kierunku łazienki ale Harry złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
-Coś się stało? Nie chcesz ze mną jechać?- chłopak źle zinterpretował moje zachowanie.
-Nie o to chodzi- starałam się brzmieć nieco łagodniej.
-A o co?
-O ciebie- spojrzałam w jego oczy i pierwszy raz chciałam mieć nad nim przewagę. Zawsze kiedy patrzę mu w oczy czuję, że mógłby zrobić ze mną wszystko. Teraz chciałam by było inaczej.
-O mnie?
-Tak o ciebie. Przychodzisz sobie tutaj jakby nic się nie stało i szczerzysz się głupkowato.
-Nie rozumiem o co ci chodzi- Harry wywrócił oczami, wydawał się nico poirytowany moimi słowami.
-Chodzi o to, że to nie jest w porządku, to że one cię tak traktują, drapią a ty przychodzisz tutaj sobie i nie zwracasz na to uwagi, jakby to było normalne. Ale Harry to NIE jest normalne. Nie chcę żeby ktoś cię tak traktował. Martwię się o ciebie.
-Ali, daj spokój, to nic takiego. Właściwie nieco się już przyzwyczaiłem. Kilka zadrapań to nic wielkiego. Od razu przecież nie umrę.
-A co jeśli by cię przewróciły?
-Ale tego nie zrobiły.
-Zadeptałyby cię, na śmierć- Boże, dlaczego on nie rozumie, że nie może pozwalać by tak go traktowały? Dlaczego nie rozumie jakie to niebezpieczne?
-Przesadzasz...- Harry odwrócił wzrok, nie patrzył mi w oczy. -Poza tym co ja mogę? Pamiętasz jak było w Amsterdamie? Byłaś wtedy ze mną. Było z nami kilku ochroniarzy i co? Nic nie mogłaś zrobić- nie wiem czy coś z tego co do niego mówiłam w ogóle do niego dotarło. Miałam wrażenie, że nie, ponieważ gapił się na moje usta, później zaczął bawić się moimi włosami, na koniec spojrzał na mój dekolt i nieco się uśmiechnął.
-Ale Harry, nie o to chodzi. Wkurzyło mnie to, że ty nic sobie z tego nie robisz. Nie przejmujesz się tym. Ja pamiętam jak wtedy się bałam a ty najwyraźniej to olewasz. A nie powinieneś. Jakby coś ci się stało... Po prostu obiecaj mi, że nie będziesz olewał tego typu sytuacji, okej?- starałam się brzmieć zdecydowanie i poważnie, chciałam by Harry zrozumiał jak bardzo się o niego martwię.
-Okej, okej. Koniec kazania?- uśmiechnął się od ucha do ucha, ukazując swoje dołeczki.
-Koniec- nie chciałam urządzać teraz niepotrzebnych scen. Będziemy mieli jeszcze sporo czasu by o tym porozmawiać.
-Mogę teraz pocałować moją dziewczynę na powitanie?
-Nie wiem czy zasłużyłeś- chciałam się z nim jeszcze trochę podroczyć, ale jak zwykle w naszym związku bywało Harry po prostu wygrał i nie czekając na pozwolenie mnie pocałował.
-Teraz lepiej- uśmiechnął się łobuzersko.
-Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho. Zrobię ci niezłą awanturkę jak już będziemy sami- w odpowiedzi na moje słowa chłopak zaczął się głośno śmiać.
-Boże! Co mu się stało?!- zapytała moja wstrząśnięta mama.
-Fanki go napadły a on jest na tyle nieodpowiedzialny, że się tym nie przejmuje- wytłumaczyłam mamie spokojniej niż gdy rozmawiałam z Harrym i pociągnęłam go w stronę łazienki.
Po tym jak chłopak się ogarnął, posiedzieliśmy jeszcze chwilę w towarzystwie mamy, Zuzy i Klaudii i musieliśmy zacząć się zbierać. Myślałam, że ciężej przyjdzie mi rozstanie z rodziną ale chyba dzięki obecności bruneta nie było tak źle. Wiedziałam, że chcę spędzać z nim każdą minutę mojego życia. Mama jak zwykle nie mogła się pohamować i płakała. Wyściskała nas- mnie i bruneta. Mój tata, który przez cały czas siedział zamknięty w pokoju i był obrażony na Harrego za to, że "przyjechał tutaj a ja już świata poza nim nie widzę i od razu za nim lecę" wyszedł i wyściskał mnie równie mocno jak mama albo nawet mocniej. Uśmiechnął się do mnie a Harremu podał rękę więc uznałam, że przemyślał parę spraw i zmienił zdanie albo po prostu podsłuchiwał jak wcześniej gadałyśmy, że lepiej będzie jak pojadę. Gdy moje bagaże znajdowały się w samochodzie i już mieliśmy wychodzić Zuzka złapała mnie za rękę i pociągnęła nieco w bok.
-Wiem, że chciałaś pogadać z Niną... Ona jest taka uparta. Jak osioł... Ale wydaje mi się, że... Zresztą proszę, to od niej, prezent urodzinowy dla ciebie. Dała mi go rano jak się dowiedziała, że dzisiaj wylatujesz- dziewczyna wręczyła mi do ręki małe pudełeczko. Otworzyłam je niepewnie. Okazało się, że były w nim muszelki i trochę morskiego piasku. Zawsze gdy któraś z nas jechała nad morze przywoziła reszcie kawałek plaży. Taka była nasza tradycja...
-Powiedz jej, że ją kocham, okej?- starałam się nie rozkleić.
-Ona to wie i chyba trochę żałuje, że tak wyszło ale znasz ją...
-Znam, znam- westchnęłam głośno. Poczułam nagle potrzebę pozostania w kraju, jednak tak szybko jak się pojawiła tak szybko zniknęła gdy tylko usłyszałam głos Harry'ego.
-Ali serio musimy już iść- otworzył drzwi ja uściskałam setny raz mamę i wyszliśmy razem, ramię w ramię, podając się fotografom na srebrnej tacy, wiedząc, że te zdjęcia obiegną cały świat.


***

-Jesteś głodna?- zapytał Harry gdy wsiadaliśmy do jego samochodu, który czekał na nas na lotnisku.
-Szczerze? Jestem mega głodna- zajęczałam jak małe dziecko.
-Okej, to zanim pojedziemy do mnie możemy wlecieć gdzieś i coś zjeść albo wziąć na wynos- mówił i ładował moje bagaże do auta.
-Świetny pomysł!- powiedziałam entuzjastycznie i wsiadłam do samochodu, widziałam fotografów robiących nam zdjęcia gdy czekaliśmy na nasze bagaże więc podejrzewałam, że mimo iż wydaje mi się teraz, że już sobie poszli, pewnie siedzą gdzieś i robią nam zdjęcia dlatego wolałam nie być tak bardzo „na widoku”.
-Mam pustą lodówkę- wsiadł do samochodu i w końcu ruszyliśmy; nadal nie wierzyłam, że to wszystko prawda, że zaraz zobaczę dom Harrego, że jadę z nim samochodem, że cały świat obiegają właśnie nasze zdjęcia z lotniska w Polsce a za parę godzin pewnie wszyscy obejrzą te z Anglii. -To gdzie chcesz jechać? Znam kilka niezłych restauracji, jest 23:38 więc powinny być jeszcze otwarte.
-Tylko się nie śmiej, okej?- szczerze to nie miałam ochoty na próbowanie jakiś wykwintnych dań za Bóg jeden wie ile funtów. Poza tym byłam mega zmęczona, tyle wrażeń w ciągu dwóch dni: urodziny, przyjazd Harrego, wyjście do klubu, nieprzespana noc, rozmyślanie o tym co powinnam zrobić, jechać czy zostać, cała ta podróż do Londynu- to było za dużo.
-Jasne- powiedział poważnie.
-McDonald's.
-Serio?!- zapytał totalnie zdziwiony.
-Serio.
-No to fajnie. Mi tam obojętnie co zjem ale myślałem, że wolisz coś bardziej...
-Nie, chcę frytki z McDonald'sa no i może jeszcze nuggetsy i colę.
-Okej, to weźmy to na wynos, zjemy w drodze do domu.
-Daleko stąd jest twój dom?- zapytałam zmieniając temat.
-Właściwie to tak, ale jest noc więc dostaniemy się tam szybciej bo nie ma korków.
-Fajnie- powiedziałam i ziewnęłam już chyba setny raz w ciągu ostatnich dziesięciu minut, nie miałam siły mówić, oczy mi się kleiły i walczyłam ze sobą by nie zasnąć.
-Nie śpij- Harry położył rękę na moim udzie i lekko się zaśmiał.
-Nie śpię- powiedziałam, ale prawda była zupełnie inna bo zobaczyłam, że stoimy przed budynkiem z wielką literą M i mimo prób przypomnienia sobie jak tutaj dotarliśmy dosłownie w minutę nie mogłam sobie przypomnieć drogi co oznaczało, że musiało mi się przysnąć.
-Idę, chcesz to co mówiłaś? Nuggetsy, frytki i colę?
-Tak, ale colę bez lodu proszę, muszę dbać o gardło- odpowiedziałam i po chwili odprowadzałam bruneta wzrokiem. Czekałam chyba z 20 minut i gdy już myślałam, że sam zaczął smażyć dla mnie te frytki w końcu zauważyłam, że wraca.
-Co tak długo?- byłam dzisiaj strasznie marudna.
-Musiałem zrobić sobie parę fotek- mówiąc podał mi torbę z naszym zamówieniem. Otworzyłam ją od razu i do ręki wzięłam frytki.
-Otwórz buzię- powiedziałam i dałam mu pierwszą frytkę. Jedząc i jednocześnie karmiąc Harry'ego nieco się ożywiłam. Mój organizm dostał porządny zastrzyk z węglowodanów, które zaczęły zamieniać się w potrzebną mi energię. Zanim dojechaliśmy do domu chłopaka zjedliśmy prawie wszystko, zostały tylko dwa ciastka, jeden cheesburger i połowa mojej coli.
-Jesteśmy- zakomunikował Harry po czym nadusił guzik na śmiesznym pilocie a wielka brama zaczęła się rozsuwać. Gdy się otworzyła wjechaliśmy na sporej wielkości brukowany plac rozciągający się przed domem. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopak opuścił samochód, tak bardzo pochłonął mnie widok wielkiej willi. -Nie wysiadasz?
-Wysiadam- nagle jakaś niewidzialna gula urosła w moim gardle. Poczułam stres na myśl o spędzeniu z Harrym kilku dni w tak wielkim domu sam na sam.
-Najpierw wejdźmy a później przyjdę po twoje bagaże- chłopak pociągnął mnie za rękę, pokonaliśmy kilka stopni i stanęliśmy przed wielkimi drzwiami. Harry wyciągnął klucze z kieszeni i po chwili weszliśmy do środka. Już na pierwszy rzut oka widziałam, że dom był piękny i wielki. Wszystko było w odcieniach jasnego beżu i brązu. Salon był bardzo nowoczesny a w oczy rzucał się nie tylko ogromny telewizor ale też brak zdjęć i rzeczy osobistych. Wszystko było urządzone z gustem i smakiem jednak było tam dosyć "zimno". Nie miałam szansy by przyglądać się bardziej temu pomieszczeniu bo Harry zaczął się oddalać więc podążyłam za nim. Kuchnia była tak samo wielka jak salon, z wielka lodówą i kuchenką. Połączona była z jadalnią, w której stał ogromny, prostokątny stół. Dziwił mnie fakt, że Harry mieszka sam w tak wielkim domu, że nie ma zdjęć bliskich, że wszystko wygląda jakby było nigdy nie używane. Ten wielki i piękny dom był... był tak jakby bez duszy. Miałam nawet wrażenie, że Harry czuje się w nim obco. Może przez moją obecność ale oprowadzając mnie miałam wrażenie jakby sam do końca nie wiedział gdzie dokładnie jest.
-I co podoba ci się?- zapytał niepewnie.
-Tak jest piękny i taki... duży. Nie jest ci tu samotnie? Ty sam jeden w takim wielkim domu?- miałam nadzieję, że nie zrozumie mnie źle.
-Trochę jest... Nie podoba ci się- zauważył. Nie był zły czy smutny. Po prostu stwierdził fakt.
-To nie tak, że mi się nie podoba. Ja po prostu sama bym tu nie mieszkała. A jeśli już bym mieszkała to zawiesiłabym na ściany jakieś zdjęcia i pewnie rozlałabym sok z czarnej porzeczki na ten piękny kremowy dywan w salonie przez co była by plama, której nie dałoby się sprać...
-Ja tu nie mieszkam- powiedział cicho dlatego nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam.
-Co?
-Ja tu nie mieszkam- powtórzył głośniej.
-Skoro ty tu nie mieszkasz to czyj to jest dom i dlaczego tu jesteśmy?- zapytałam zdumiona. Gdzie on mnie zabrał?
-To jest mój dom ale w nim nie mieszkam. Mam mieszkanie w centrum, dwupokojowe a ten dom to inwestycja na przyszłość. A przywiozłem cię tu bo myślałem, że tak wolisz...
-Że jak wolę?- zapytałam nieco poirytowana. Co on myślał, że wolę willę z basenem? Że lecę na takie coś? Na kasę?
-No, że nie chcesz w małym mieszkaniu… jak mam taki dom...- wydawało mi się czy pan Styles zaczął się jąkać? Co on sobie do cholery myślał?!
-Harry, wydaje mi się, że ty mnie jeszcze tak na prawdę nie znasz skoro myślisz, że zależy mi na twojej kasie.
-Wcale tak nie uważam, ja po prostu... One zawsze naciskały na mnie bym je tu przyprowadził... I tak było wygodnie, nie szperały mi w moich rzecz...- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Ja nie jestem jak ONE, może jeszcze nie zauważyłeś!- zabolało wspomnienie o jego byłych, a jeszcze bardziej, że wziął mnie za jedną z nich.
-Wiem, że nie jesteś jak one... Chloe widziała moje mieszkanie ale wolała tu się ze mną spotykać...
-Harry proszę... Nie wspominaj o niej, ja nie jestem taka. Byłeś w moim domu, w moim pokoju, pokazałam ci kawałek siebie a ty... Harry, ty nie chcesz mi pokazać swojego prawdziwego domu, prawda?
-Nie... Chcę, chcę ci pokazać ale już raz się nabrałem...- nie mogłam na niego patrzeć, jak mógł mnie wziąć za nią, jak mógł tak myśleć po tym co przeszliśmy razem, po tym co mu powiedziałam, po tym co mu pokazałam, co przed nim odkryłam? Odwróciłam się od niego jednak on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie. -Boże, jestem idiotą. Co ja w ogóle pierdolę? Ty nie jesteś taka jak ona. W ogóle nie jesteś do niej podobna, kocham cię najmocniej na świecie i szczerze to nie wiem co sobie myślałem zabierając ciebie tutaj.
-Puść mnie- odepchnęłam go od siebie, dlaczego zawsze kiedy myślę, że jest dobrze on robi coś głupiego? -Myślisz, że lecę na Harrego Stylesa, prawda? Że gdybyś nie był super gwiazdą  nie chiała bym cię? Prawdziwego ciebie? Z twoimi wszystkimi zaletami ale też wadami, których uwierz mi masz sporo? Że chcę twoich pieniędzy?- Harry próbował się wtrącić, ale nie dawałam za wygraną- Że chcę dostawać od ciebie drogie rzeczy, prezenty co tydzień?- chwycił moją dłoń ale ja mu ją wyrwałam- Za taką mnie masz?- kolejny raz złapał mnie za ręką ale tym razem mocniej, tak bym nie mogła go odtrącić, jednak mimo "zniewolenia" fizycznego ja nie zamierzałam przerywać mojej wypowiedzi, która z każdą chwilą była coraz głośniejsza- Za sukę, która cię wykorzysta? Która poleci na twój wielki, wypasiony dom? Która będzie wymuszać na tobie wyjścia do drogich restau- właśnie kiedy zaczęłam się nakręcać Harry przyciągnął mnie do siebie gwałtownie, tak, że wpadłam na jego tors.
-Zamknij się Ali- gdy uniosłam głowę do góry by go wyzwać za takie zachowanie on przycisnął swoje wargi do moich i zaczął mnie całować. Starałam się go odepchnąć, ale nie używałam swojej pełnej siły. Chciałam go odepchnąć a jednocześnie chciałam czuć smak jego ust. Gdy próbował swoim językiem rozchylić moje wargi stawiałam opór. Wiedziałam, że dostaje szału. Puścił moją dłoń, przeniósł swoją rękę na moje biodro i ścisnął je dosyć mocno.
-Zaraz zwariuję- niemal warknął mi do ucha.
-To sobie wari- nie zdążyłam odpowiedzieć bo jego usta znów złączyły się z moimi. Mimo całej złości jaką miałam w sobie nie mogłam mu się oprzeć. Nie mogłam się powstrzymać, chciałam poczuć jego smak tak samo jak on mój. Mimo iż miałam jedną rękę wolną nie próbowałam go już odpychać. Złapałam za jego kark i starałam się przyciągnąć jeszcze bliżej... Po kilku dobrych minutach oderwaliśmy się od siebie. W końcu ja odezwałam się jako pierwsza.
-Nie myśl, że wszystko zawsze załatwisz pocałunkiem- powiedziałam i przejechałam jednym palcem po jego dolnej wardze.
-Czyli się już nie gniewasz?
-Gniewam i to podwójnie a nawet potrójnie.
-Dlaczego potrójnie?
-Po pierwsze myślisz, że jestem suką która leci na two...
-Wcale tak nie myślę- przerwał mi natychmiast.
-Nie przerywaj mi! Myślisz, że lecę na twoją kasę, po drugie pocałowałeś mnie mimo mojego wyraźnego sprzeciwu a po trzecie obiecałam ci awanturę jak będziemy sami a teraz przez to, że mnie pocałowałeś już drugi raz dzisiaj wbrew mojej woli, nie chcę się z tobą kłócić.
-Cieszę się, że odechciało ci się na mnie krzyczeć. A teraz, jeśli chcesz, zabiorę cię do mojego domu.
-A co jeśli mi się nie spodoba?!- powiedziałam głupkowatym głosem a Harry wywrócił oczami. Nie wybaczę mu tego tak łatwo.
-Mogłabyś przestać zachowywać się jak dziecko?
-Yyyyy, chyba nie- odsunęłam się od niego ciągle patrząc mu w oczy.
-W takim razie, możesz zachowywać się jak dziecko w samochodzie?
-Nie wiem.
-W takim razie- nawet nie zarejestrowałam kiedy Harry złapał mnie i przewiesił sobie przez ramię, tak, że zwisałam głową w dół.
-Puść mnie!- wrzeszczałam i wierzgałam nogami.
-Po dobroci nie chciałaś więc użyłem siły- przeszliśmy szybko przez kuchnię i przedpokój gasząc za sobą światła i wyszliśmy na zewnątrz ale Harry nie miał zamiaru mnie odstawić na ziemię.
-Puść mnie! Harry no!
-Nie- był rozbawiony i delikatnie klepnął mnie w tyłek. Jak to możliwe, że przed chwilą byłam na niego zła a teraz sytuacja obróciła się o 180 stopni?
-W takim razie to jest czwarty powód dla którego się na ciebie gniewam.
-Kochanie, oboje wiemy, że kochasz się na mnie gniewać i złościć- powiedział i w końcu postawił mnie przy swoim aucie, po czym kontynuował. -Później musisz się ze mną godzić a to jest kurewsko przyjemne.
-Jesteś głupkiem- zamachnęłam się by go walnąć, ale złapał moją dłoń w swoją i przycisnął mnie do samochodu.
-Nawet nie próbuj zaprzeczać, doskonale wiem, że lubisz to tak samo jak ja.


***

-Chcesz wziąć wszystkie te torby?
-Nie, tylko te dwie. Ale nie będzie głupio jak będziesz jeździł z moimi rzeczami w bagażniku?- w końcu dojechaliśmy na miejsce. Była 2:06 w nocy i oboje byliśmy wykończeni dlatego chcieliśmy jak najszybciej opuścić podziemny parking, w którym się znajdowaliśmy.
-Jutro je przyniosę okej?- zapytał i spojrzał na mnie błagalnie.
-Jasne, a o której musisz wstać?- zapytałam a Harry zamknął bagażnik, po czym ruszyliśmy w stronę windy.
-Sesję mam na 8:00 ale wstać muszę tak o 6:30 bo zanim tam dojadę to godzina minie. Całe szczęście nie będę musiał się czesać ani nic, właściwie mógłbym tam jechać w piżamie bo i tak dadzą mi swoje ciuchy... Tak, jak wstanę o 6:30 to chyba zdążę-gdy wsiedliśmy do windy Harry wcisnął numer 25.
-Nie wyśpisz się...
-Cóż, taki mój żywot. Za to ty możesz spać jutro ile chcesz...- Harry mówił coś jeszcze ale szczerze mówiąc nie słuchałam go. Byłam przejęta tym, że zaraz zobaczę jego dom. Miejsce, w którym mieszka i które w jakiś sposób opowiada jego historię a nie pustą willę, którą pokazał mi godzinę wcześniej. Wiedziałam, że zaproszenie mnie do tego mieszkania jest dla niego równie przejmujące jak dla mnie... Dlaczego się bałam? -Chodź, no chyba, że chcesz sobie pojeździć z góry na dół.
Wyszłam z windy, nie szczędząc Harremu ciętego komentarza i podążałam za nim. Stanęliśmy przed brązowymi drzwiami, które chwilę później się otworzyły a brunet zaprosił mnie do środka. Weszłam pierwsza w zupełną ciemność jednak sekundę później chłopak zapalił światło w przedpokoju. Zamknął za nami drzwi i rzucił klucze na szafkę. Ściągnęłam buty i wzięłam jedną walizkę od Harrego.
-Wejdź dalej- zachęcił mnie a ja weszłam do dużego pokoju, salonu. Był taki... normalny? Na ścianie wisiał wielki telewizor do którego podłączona była konsola do grania, ściany miały kolor kremowy, taki sam kolor miał dywan. Na przeciwko telewizora stała wielka kanapa nad którą wisiał obraz przedstawiający jakieś dziwne bohomazy. Na półkach obok telewizora stały po prawej stronie liczne nagrody, które zdobyli chłopcy, a po lewej chyba z tysiąc płyt. W kącie stała jakaś śmieszna lampa, cała powykręcana z dziwnym zwisającym czymś. Na stoliku leżał stos jakiś papierów a nawet kubek, o którym Harry najwyraźniej zapomniał przed wyjazdem do mnie. Na parapecie stało kilka kwiatków, które były nieco zwiędnięte i prosiły się o kilka kropel wody.
-I jak?
-Widać, że tu mieszkasz.
-Nie podoba ci się?
-Wręcz przeciwnie- uśmiechnęłam się do niego szeroko. Widziałam jak na jego twarzy maluje się ulga.
-Chodź, weźmy te walizki do sypialni, myślę, że to jest miejsce, które powinno nas interesować najbardziej…- zamruczał mi do ucha.
-Jeśli o to chodzi... Ta kanapa wygląda na wygodną... Jestem mała i nie potrzebuję dużo miejsca do spania- uwielbiałam się z nim droczyć.
-Nawet nie myśl o tym, że będziesz spała beze mnie. Chodź- pociągnął mnie za rękę i weszliśmy do jego sypialni, która była jeszcze bardziej "harrowata". Na podłodze leżała para spodni i jakieś koszulki, które po wejściu Harry natychmiast zaczął zbierać, otworzył szafę i wszystko do niej wrzucił nie siląc się by złożyć ubrania w kostkę. Ja jednak bardziej niż na bałagan zwróciłam uwagę na gitarę, która stała w kącie, na całą komodę książek oraz na zdjęcia oprawione w drogie, piękne ramki. Stały one na wielkiej komodzie, część wisiała na ścianie. Mimo iż w pokoju dominowały odcienie szarości, bieli i czerni nie wydawał się on zimny i surowy. Cudowne było też to, że po wejściu do pomieszczenia od razu mogłam wyczuć zapach Harry'ego.
-Ali, jest już późno, wolisz się umyć teraz czy rano?- jego głos przywrócił mnie na ziemię.
-Teraz- nie chciałam kłaść się do łóżka bez szybkiego prysznica.
-Okej, to idź pierwsza.
-Nie, ty musisz wstać rano a ja nie.
-Ale ty jesteś moim gościem...
-No i co z tego.
-Po prostu idź pierwsza, okej?
-Ale...
-Serio, będziemy się o to teraz kłócić?
-Dobrze już idę- powiedziałam zrezygnowanym głosem. Miał rację, nie było sensu się o to kłócić. Otworzyłam wielką torbę, w której powinna być piżama i kosmetyczka. Po chwili poszukiwań zabrałam ze sobą wszystkie rzeczy i poszłam za Harrym, który pokazał mi gdzie znajduje się łazienka co nie było takie trudne do znalezienia bo mieszkanie nie było wcale duże. Gdy weszłam do środka zdziwiła mnie jej wielkość. Była ogromna, większa niż jego sypialnia i patrząc na wielkość całego mieszkania łazienka wydawała się tam nie pasować. Była urządzona w typowo męskim stylu jednak posiadała też wielgachne lustro, które facetowi raczej nie było tak bardzo potrzebne jak kobiecie. Do tego posiadała zarówno prysznic jak i wannę. Jedyną rzeczą, która mnie zmartwiła było to, że łazienka nie zamykała się na klucz i właściciel tego mieszkania z łatwością mógł wejść w każdej chwili np. gdy będę naga. Odgoniłam od siebie tę myśl i zaczęłam się rozbierać. Harry był zmęczony i raczej nie w głowie mu teraz tego typu rzeczy. Weszłam pod prysznic i odkręciłam wodę. Początkowo nie chciałam myć włosów, ale nie mogłam się oprzeć i zrobiłam to w ekspresowym tempie. Następnie dokładnie wytarłam się ręcznikiem, ubrałam piżamkę, zmyłam resztki makijażu, wyszorowałam zęby i zabrałam swoje rzeczy. Postanowiłam, że krem nałożę jak Harry będzie się mył. Nie chciałam blokować łazienki, skoro biedny musiał wstać tak wcześnie rano.
-Już- zakomunikowałam gdy weszłam do kuchni, w której Harry pił mrożoną herbatę.
-Wow, szybka jesteś...- powiedział i zmierzył mnie od góry do dołu zatrzymując wzrok na moich piersiach. Przez materiał piżamy przebijał się niepewnie kształt moich sutków. Na ten widok Harry oblizał językiem dolną wargę i łobuzersko się uśmiechnął.
-Ej!- uderzyłam do ręcznikiem i skrzyżowałam ręce na piersiach tak by nie mógł się na nie gapić. -Idź się lepiej myć skoro musisz już iść spać.
-Wiesz może nie muszę...- powiedział uwodzicielsko jednocześnie zbliżając się do mnie niebezpiecznie blisko. -Może moglibyśmy COŚ porobić... Wiesz chyba o co mi chodzi...
-Zboczeniec!- krzyknęłam i odepchnęłam go od siebie. -Idź się myć.
-Ale może jednak...
-Styles marsz do łazienki!- mimo iż starałam się zachować powagę nie wytrzymałam gdy zobaczyłam jego zbolałą minę. Zanim Harry wszedł do łazienki otwierał i zamykał od niej drzwi jeszcze chyba z 20 razy i robił głupkowate miny. Gdy w końcu poszedł się myć nie za bardzo wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie chciałam iść do jego łóżka i się tak po prostu położyć. Wydało mi się to dziwne. Postanowiłam więc bliżej przyjrzeć się kuchni, która była mała ale wyposażona w wiele sprzętów poza podstawową lodówką, kuchenką i czajnikiem. Na blacie stał ekspres do kawy, mikrofala, dwa tostery, blender... Zauważyłam też wielką zmywarkę. Szafki były z ciemnego drewna i idealnie komponowały się z beżowymi wykończeniami. Gdy już wszystko dokładnie się obejrzałam, napiłam się wody i wyszłam z kuchni gasząc za sobą światło weszłam do jego sypialni, zapaliłam małą lampkę, która stała na szafce obok łóżka i schowałam moje ciuchy do walizki. Następnie zaczęłam kremować twarz, posmarowałam balsamem nogi, rozczesałam splątane włosy. Spojrzałam na komórkę była już 2:34. Podeszłam do wielkiego okna i zaparło mi dech w piersiach. Widok z 25 piętra w nocy był niesamowity. Londyn wydawał się taki... tętniący życiem, mimo iż był środek nocy.
-Myślałem, że będziesz już spała- byłam tak skupiona na podziwianiu widoków, że nie usłyszałam gdy Harry wszedł do środka. Podszedł do mnie, odgarnął z szyi moje mokre włosy i mnie pocałował, najpierw w ramię, później w szyję.
-Pięknie tu- powiedziałam zmęczona.
-Dlaczego jeszcze nie śpisz?- zapytał a ja odwróciłam się w jego stronę. Wyglądał cudownie, kochałam jak miał mokre włosy. Nie widziałam już tych dwóch czerwonych kresek, które zrobiła mu jakaś fanka. Może to przez to, że w pokoju panował półmrok?
-Czekałam na ciebie- wspięłam się na palce, chwyciłam jego koszulkę i przyciągnęłam do siebie po czym pocałowałam go w usta. Uśmiech jakim mnie obdarzył był tak cudowny i błogi, że jeśli miałabym umrzeć w tej chwili i zapamiętać tylko jedną, jedyną rzecz z całego życia, chciałabym pamiętać właśnie ten moment, tę chwilę, ten uśmiech… Harry pociągnął mnie w stronę łóżka, odgarnął kołdrę i wskazał dłonią bym się położyła. Gdy to zrobiłam ułożył się obok mnie. Chwilę leżeliśmy wpatrzeni w siebie ciągle nie dowierzając, że leżymy razem w jego łóżku, w jego mieszkaniu. Czułam, że nie zasnę bo potrzeba gapienia się na mój osobisty cud świata była tak silna, że nie mogłam oderwać od niego wzroku dlatego podarowałam mu ostatniego buziaka i odwróciłam się w drugą stronę. Harry zgasił lampkę i przyciągnął mnie do siebie najbliżej jak się dało. Poczułam jego ciepłą dłoń na brzuchu, jego nogę, która wplątała się w moje.
-Dobranoc skarbie- powiedział w moje włosy.
-Dobranoc-wyszeptałam i nawet nie poczułam kiedy odpłynęłam w nieznane w ramionach mojego ukochanego.




Hej :) Jak wam mija początek weekendu? Macie już ferie? Ja niestety jeszcze nie :( mam masę spraw na głowie dlatego następny rozdział pojawi się nie wcześniej niż w niedzielę za tydzień, o ile nie później :( Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :) w sumie za dużo się w nim nie dzieje :) Do Ady: specjalnie nie wspominałam w tamtym rozdziale o Ninie by zrobić to w tym :) Jeśli chodzi o maile i D. to one wcale nie zniknęły i pojawiły się w tamtym rozdziale :) musiałaś to przegapić (nie tylko Ty jedyna :P) oto dowód: "Byłam na cmentarzu, u babci, jakiś paparazzi mnie śledził, zrobił kilka fotek a później zobaczyłam zmyślone fakty o tym, że poszłam na grób babci na pokaz, dla szpanu. Później odczytałam maila jednego, następnego... Do któregoś z nich dołączone było  zdjęcie Harrego, uśmiechniętego, poszedł na imprezę jak ja wyleciałam do domu, dokładnie tego wieczora..." Powiedziałam, że nie tylko Ty jedyna tego nie wyłapałaś bo Harry też nie wyłapał tego jak Ali mu o tym wspomniała podczas tej ich nocnej rozmowy kiedy opisywała mu swoje uczucia: "(...)Chciałam do ciebie zadzwonić albo chociaż napisać ale byłam zbyt dumna? Nie wiem czy dumna to dobre określenie ale nie chciałam zwracać się do ciebie o pomoc. Zraniłeś mnie. Później przeczytałam tego maila, i jak zwykle czułam jak się kurczę... Zobaczyłam twoje zdjęcie.(...)" -to jest fragment. Harry go nie wyłapał, przejął się tym, że Ali poczuła się zraniona jego zdjęciami itp...
Jak zwykle dziękuję kochanej Marzenie i już wyżej wspomnianej Adzie :)
Cóż, myślę, że ten rozdział mogłam napisać już wcześniej ale przecież była AKCJA na TT!!! :D Szkoda, że nie mogłam tweetować tak dużo jakbym chciała ale dostałam limit a na swoje usprawiedliwienie mam to, że byłam u obu babć (u jednej w sobotę, u drugiej w niedzielę) w związku z ich świętem :) To by było na tyle :) przepraszam za błędy ortograficzne i stylistyczne ale musiałam napisać ten rozdział dzisiaj w ekspresowym tempie i nie chciało mi się go sprawdzać (leniwa ja :P).
PS I LOVE YOUUUU <3

środa, 15 stycznia 2014

Rozdział XXII





-Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam...- rozległo się w salonie pełnym gości. Byłam w domu, miałam urodziny i cała moja rodzina przyjechała na przyjęcie, które urządziła moja mama, nie tylko z okazji urodzin, ale też dlatego, że po prostu przyleciałam do Polski. Początkowo nie chciałam żadnych uroczystości, ale później stwierdziłam, że dobrze będzie wszystkich zobaczyć. I tak w salonie siedziały moje ciotki, wujkowie, babcia, dziadek, kuzynostwo, Klaudia i Zuza jednak bez Łukasza, który jako odpowiedzialny mąż i przyszły ojciec był w pracy. Brakowało tylko babci....
-Ali pomyśl życzenie!- powiedziała entuzjastycznie moja ośmioletnia kuzynka.
-Czego Ali może chcieć? Ma wszystko!- odezwała się ciocia Agnieszka.
-Może jakiegoś przystojniaka, co? A może już sobie kogoś tam poderwałaś?- śmiała się moja 19- letnia kuzynka Kamila. Cóż, o Harrym nie powiedziałam nikomu, z wyjątkiem Zuzy, która znała już wszystkie moje sekrety. Wiedziała o okaleczaniu się, o próbie zabójstwa, o mojej miłości do Harrego, o tym jaki był kiedyś i jaki jest teraz, powiedziałam jej co się stało w Dublinie oraz jak się rozstaliśmy w Madrycie. Lecąc samolotem do Polski i później prawie cały czas tutaj to dzięki niej funkcjonowałam prawidłowo choć był taki moment... Jednego wieczoru... Byłam na cmentarzu, u babci, jakiś paparazzi mnie śledził, zrobił kilka fotek a później zobaczyłam zmyślone fakty o tym, że poszłam na grób babci na pokaz. Później odczytałam maila jednego, następnego... Do któregoś z nich dołączone było zdjęcie Harrego, uśmiechniętego, poszedł na imprezę jak ja wyleciałam do domu, dokładnie tego wieczora... Mało do mnie pisał, właściwie wcale. Strasznie się bałam, że to może być nasz koniec. Właściwie nigdy nie było żadnych nas... Było mi ciężko. Poczułam się taka mała, jakbym była w ciasnej klatce... Ale pomyślałam o Niallu i o Harrym- nie chcieliby bym zadała sobie ból, bym zrobiła sobie krzywdę. Wiedziałam o tym, ale nie mogłam zapanować nad chęcią zrobienia małej, czerwonej kreski. Poszłam w nocy do łazienki z żyletką w ręce, odsłoniłam udo ale się powstrzymałam, w ostatniej chwili. Zamknęłam oczy i zobaczyłam Harrego, wiedziałam, że nieważne co by się między nami działo nie chciał bym zrobiła sobie krzywdę... Pobiegłam z płaczem do pokoju, zadzwoniłam do Zuzy, przegadałyśmy całą noc i dzięki niej nic sobie nie zrobiłam. 
Jeśli chodzi o mamę... Nie mogłam jej powiedzieć tego wszystkiego dlatego jedynie wspomniałam, że polubiłam najbardziej Harrego ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Powiedziałam jej, że czasami jest mi niesamowicie ciężko ale nic więcej. Mama była ze mnie taka dumna. Nie mogłam powiedzieć o próbie samobójczej czy o moim okaleczaniu. Nie mogłam. Jeszcze nie teraz.
-No dalej Ali!- pośpieszała mnie ośmiolatka. Chcę być silna, chcę dać radę- pomyślałam i zdmuchnęłam świeczki. Wszyscy zaczęli klaskać a po chwili razem z mamą zaczęłam kroić wielki, czekoladowy tort na którym było napisane: Z okazji 22 urodzin Ali.
-Pyszny- zachwalał dziadek.
-Ali a ty nie jesz? Strasznie zmizerniałaś- powiedziała zatroskana babcia.
-Przecież jem- zaprotestowałam.
-Taki cieniutki kawałek? Nawet nie poczujesz smaku.
-Babciu, wszystko jest w porządku- powiedziałam i podeszłam by ją ucałować. Tak bardzo się za wszystkimi stęskniłam.
-Zjedz jeszcze trochę, później wychodzisz na tańce musisz mieć siłę- upierała się babcia.
-Będzie jeszcze kolacja... No dobrze, zjem jeszcze kawałek- w końcu się ugięłam, nie chciałam robić babci przykrości.
-A z kim idziesz na te tańce?- zapytał wujek, mój chrzestny.
-Z ludźmi ze studiów- szczerze sama nie wiedziałam dokładnie kto będzie, nie miałam ochoty na żadne imprezy, poza tym nagle wszyscy postanowili się ze mną zaprzyjaźnić, nigdy w życiu nie dostałam tylu urodzinowych życzeń, wiedziałam, że część jest totalnie nieszczera jednak mimo wszystko miło było je czytać. Oczywiście zespół i cała ekipa łącznie ze Stevem także napisali mi urodzinowe smsy. Niall zadzwonił, podobnie Lou. Ku mojemu zdziwieniu także Eleanor postanowiła mi życzyć wszystkiego najlepszego, nie przez smsa. Było to bardzo miłe z jej strony. Wszyscy złożyli mi życzenia oprócz niego. Tylko Harry nic nie napisał, nie zadzwonił. Totalna cisza. Nie powiem, nie pisaliśmy ze sobą, pokłóciliśmy się, ale liczyłam na głupie sto lat. To nie jest wielki wysiłek. Harry ciągle łaził wszędzie z telefonem, nawet do toalety a teraz nic mi nie napisał.
-Ciekawe kto to?- z zamyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy.
-Kto?- zapytałam nie będąc w temacie.
-Ktoś dzwonił do drzwi. Pójdę otworzyć- powiedziała mama a wszyscy na moment zamilkli. Po kilku sekundach rozmowy wróciły a ja kontynuowałam jedzenie tortu. -Ali?! Chodź na chwilę!- krzyknęła mama i cała rodzina skupiła na mnie swój wzrok. Odłożyłam talerzyk z ciastem wyminęłam bawiące się na dywanie młodsze kuzynostwo i weszłam do przedpokoju gdzie prawie przeżyłam zawał. W drzwiach wejściowych stał Harry w ręku trzymając jedną czerwona różę.
-Ali, nie rozumiem co on mówi- powiedziała moja mama i przywróciła mnie na ziemię.
-Co ty tutaj robisz?- zapytałam nie dowierzając w to co widzę.
-Są twoje urodziny, przyjechałam złożyć ci życzenia.
-Yhym- usłyszałam mamę.
-Mamo to jest Harry, mój kolega, Harry to jest moja mama- przedstawiłam ich sobie częściowo po polsku częściowo po angielsku.
-Zaproś go do środka- zasugerowała mama.
-Harry wejdziesz?- zapytałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Wyczytałam z jego twarzy, że kamień spadł mu z serca. Wszedł i dał mi różę.
-Pójdę po talerz dla Harrego- mama szybko opuściła przedpokój i skierowała się do kuchni zostawiając nas samych.
-Nie wierzę, że tu jesteś. W moim domu- powiedziałam. W tym momencie nie czułam żadnej złości, tylko radość, niedowierzanie, szczęście i miłość. On przyleciał do mnie, do Polski. Minutę temu myślałam, że ma mnie gdzieś, byłam na niego zła, a teraz stał przede mną wyraźnie zdenerwowany ale i szczęśliwy a moja złość wyparowała w momencie gdy go ujrzałam.
-Nie wiedziałem czy będziesz chciała mnie widzieć...
-Byłam na ciebie zła, jestem na ciebie zła- poprawiłam się- ale to, że tu przyjechałeś... nie mogłabym sobie wyobrazić lepszego prezentu urodzinowego- powiedziałam i go przytuliłam. Był taki jak go zapamiętałam. Ciepły, dużo wyższy ode mnie. Zaciągnęłam się jego zapachem, była to cudowna mieszanka perfum i jego specyficznego zapachu.
-Ali zaproś Harrego do salonu- przerwała nam mama, która była uśmiechnięta od ucha do ucha. Wiedziała, że czuję coś do Harry'ego i była szczęśliwa widząc nas przytulających się. Widziała, że się zadręczam i że za nim tęsknię nawet jeśli nie powiedziałam tego wprost.
-Harry, choć- pociągnęłam go za rękę ale on stawiał opór.
-Gdzie idziemy?- zapytał zdezorientowany. Słyszał odgłosy rozmów więc pewnie zorientował się, że mam gości.
-Nie denerwuj się. To tylko moja rodzina- na te słowa Harry mocniej ścisnął moją dłoń. Gdy weszliśmy do salonu wszystkie oczy skierowane były na Harrego, później na mnie, później na nasze złączone dłonie i jeszcze raz na Harrego.
-To jest Harry, mój... przyjaciel- powiedziałam powstrzymując śmiech. -Powiedz część- poinstruowałam chłopaka.
-Hi- powiedział a ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Pierwsza ogarnęła się Kamila, która podeszła do nas.
-Cześć, mam na imię Kamila i jestem kuzynką Ali- powiedziała.
-Harry- odpowiedział i podali sobie dłonie na powitanie.
-Boże Ali mogłaś powiedzieć, że TO jest twój chłopak- dziewczyna zwróciła się do mnie, chciałam zaprotestować na te słowa ale nie zrobiłam tego. Sama nie wiedziałam dlaczego.
-Harry jest członkiem tego zespołu przed którym zawsze śpiewam- wyjaśniłam. Nie wszyscy w mojej rodzinie wiedzieli jak wyglądają członkowie One Direction. Harry spojrzał na mnie nerwowo. Nic nie rozumiał, był zdezorientowany. Na dodatek wszyscy gapili się na niego, cóż, Harry ma swój specyficzny styl. Obcisłe spodnie, zwykły t-shirt i koszula, do tego jego śmieszne buty, wysoko zaczesane włosy, wisiorek z krzyżykiem i tatuaże. Tak tatuaże przyciągają wzrok- pomyślałam i sama zaczęłam się na niego gapić, tak jak moja babcia, która chyba pierwszy raz widziała takiego chłopaka.
-Dzień dobry. Jestem ojcem Ali- mój tata podszedł do nas i wyciągnął ku Harremu rękę. Mimo, że chłopak nie rozumiał co mówi do niego mój tata domyślił się kto to i podał mu rękę.
-Dobra, koniec z tym. Harry siadaj, a wy się na niego tak nie gapcie- moja wypowiedź znowu była mieszanką dwóch języków. Brunet usiadł na krześle, które wcześniej ja zajmowałam a ja kroiłam dla niego wielki kawałek tortu, gdy mu go podałam grzecznie podziękował ale widziałam jak niekomfortowo się czuje. Właśnie poznał moją rodzinę i wydawało mi się, że wcześniej nie często mu się to zdarzało. Miałam wyrzuty sumienia gdy wyszłam z pokoju i zostawiłam go samego ale musiałam włożyć różę do wody i wziąć krzesło na którym mogłam usiąść. Nie było mnie pięć minut a przy Harrym zgromadziły się moje trzy kuzynki i robiły sobie z nim zdjęcia.
-Ej dajcie mu zjeść w spokoju. Harry zrobi sobie z wami zdjęcia ale to też człowiek i nie musicie na niego naskakiwać- powiedziałam i postawiłam krzesło obok bruneta. Gdy usiadłam od razu poczułam jego dłoń na swojej.- Już zjadłeś?- zdziwiłam się.
-Byłem głodny- powiedział i wzruszył ramionami. Przez resztę przyjęcia robiłam za tłumacza. Harry wyluzował podobnie jak moi bliscy- z wyjątkiem taty oczywiście. Był o Harrego zazdrosny i nie wiedział dlaczego wszyscy postanowili uważać, że jest uroczy. Harry natomiast zachowywał się cudownie. Robił sobie niezliczona ilość zdjęć z moimi kuzynkami, które cały czas piszczał mu do ucha. Pomógł mi i mamie wynosić naczynia, zajął się wkładaniem ich do zmywarki mimo iż prosiłam, żeby tego nie robił, bądź co bądź był moim gościem. Pomógł przy kolacji, wynosił potrawy które z mamą przygotowałyśmy. Zachowywał się nieskazitelnie jednak gdy patrzył na mnie wyczuwałam w nim pewne napięcie... 
Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zepsuła lub nie ubrudziła dlatego gdy na moją białą bluzkę kapnął sos, poszłam do siebie by się przebrać. Harry od razu to wykorzystał i poszedł za mną. Gdy weszliśmy do pokoju, chłopak zamknął drzwi a mi przemknęło przez myśl, że mój tata pewnie teraz wariuje. Miałam też wyrzuty sumienia bo Harry nie wiedział o moim kryzysie i tym, że prawie zrobiłam sobie krzywdę. Chciałam mu powiedzieć, ale nie mogłam. Najpierw musieliśmy sobie wyjaśnić to co zaszło między nami wcześniej. Czekałam chwilę aż Harry się odezwie, ale zanim to zrobił, podszedł do mnie, odgarnął moje włosy z szyi i spojrzał na miejsce gdzie pozostał mały, delikatny siniak po jego malince.
-Przepraszam, jestem takim idiotą- spojrzał mi w oczy i wiedziałam, że mówi szczerze. Jednak musiałam mu coś wytłumaczyć, to co zrobił było złe.
-Nie możesz robić takich rzeczy za każdym razem gdy postanowię wyjść na kawę ze znajomym. Nie możesz mnie traktować w ten sposób. Doskonale wiedziałeś jak się poczuję kiedy to zrobisz, wiedziałeś, że możesz mi ufać, powiedziałam ci, że cię kocham, pozwoliłam ci zobaczyć coś czego nikt inny nie widział- moje blizny a ty zadałeś mi ból. Nie chodzi o ten fizyczny, ale psychiczny. Udowodniłeś mi, że mi nie ufasz i traktujesz jak rzecz- mówiąc to nie byłam zła a raczej zawiedziona ale stanowcza. Chciałam, żeby do Harry'ego dotarło to co mówię, bałam się, że przy następnej takiej okazji znowu odwali jakiś numer.
-Ufam ci i nie traktuję cię jak rzecz. Po prostu myślałem, że... Nieważne. Wiem, że to było złe... Kocham cię, rozumiesz? Cokolwiek zrobiłem, nie chciałem cię skrzywdzić, ale byłem a właściwie nadal jestem wkurzony bo nie chcesz nikomu powiedzieć, że jesteśmy razem przez co każdy palant myśli, że możesz być jego, a nie możesz, bo masz mnie. Chciałbym żebyś w końcu przyznała, że jesteśmy razem. Przyznaj to w końcu, Ali. Proszę powiedz to, powiedz, że jesteś ze mną, że tęskniłaś za mną tak samo jak ja za tobą, że odkąd mnie zobaczyłaś w progu swojego domu myślałaś o moich wargach na twoich, o tym jak cię całuję, dotykam twoich włosów, pleców, jak mój język dotyka twojego i wtedy nie myślisz o niczym innym tylko o mnie- totalnie mnie zamurowało. Stałam tylko i gapiłam się na niego i z każdym jego słowem żar między nami stawał się coraz większy. Harry był tak blisko, czułam jego zapach, jego oddech.
-Harry, ja...- zaczęłam, ale on nie dał mi dokończyć. Złączył nasze usta w pocałunku tak zachłannym i gwałtownym jak jeszcze nigdy. Przycisnął mnie do siebie mocno a dłonie ułożył na dole moich pleców. Ja jak zwykle wplątałam palce w jego włosy, kochałam to robić, były takie miękkie i delikatne.
-Powiedz to- rozkazał odrywając swoje wargi od moich jednak tylko na chwilę. Nie dał mi odpowiedzieć. Całował mnie jak nigdy w życiu, wręcz wulgarnie.
-Jestem z tobą... Jestem twoją...- zachłanność- to słowo wyrażało doskonale to co się między nami właśnie działo.
-Co jeszcze?- wydyszał mi do ucha, po czym zaczął całować moją szyję.
-Tęskniłam za tobą i za tym- powiedziałam nieco zawstydzona.
-Za czym?- szepnął mi do ucha jednak ja nie odpowiedziałam- Odpowiedz.
-Za całowaniem ciebie- powiedziałam tak cicho, że nie miałam pewności czy on to w ogóle słyszał.
-Kocham cię- usłyszałam i znowu czułam smak jego ust. To co się działo między nami w tej chwili było nie do opisania. Godzenie się z Harrym było czymś niesamowitym i jeśli już musieliśmy się kłócić mogłam to przeżyć wierząc, że tak będziemy się godzić. Zaskoczył mnie swoją natarczywością. Myślałam, że będzie delikatniejszy i nie tak pewny siebie, że gdy się pogodzimy pocałuje mnie delikatnie a nie TAK. Poza tym zdziwiłam samą siebie tym jak bardzo takie zachowanie mi się spodobało, było to dziwne ale dopóki nie robił nic wbrew mojej woli, nawet jeśli robił to nieco brutalnie, nie miałam żadnych przeciwwskazań. Jęknęłam gdy jego dłonie chwyciły moje pośladki ale nie wyrywałam się. Złapałam mocniej za jego włosy i pociągnęłam w ramach zemsty przez co Harry jęknął tak jak ja chwilę wcześniej. Mimo iż nie chciałam tego przerywać musiałam to zrobić. Odepchnęłam go od siebie delikatnie, ale stanowczo. Chłopak momentalnie ruszył w moją stronę.
-Przestań- powiedziałam zdyszana.
-Nie chcę- brunet przyciągnął mnie do siebie i znowu próbował mnie pocałować.
-Jak nie przestaniesz to wszyscy pomyślą, że... no wiesz...
-Że uprawiamy seks?
-Właśnie a chyba tego nie chcemy, mój tata i tak patrzy na ciebie jakby chciał cię zabić.
-Wiem, zauważyłem- powiedział, odsunął się ode mnie i zaczął się panicznie śmiać.
-Może pójdziesz już do nich? Ja się przebiorę i zaraz do ciebie dołączę- zasugerowałam gdy doszłam nieco do siebie.
-Wolałbym nie. Poczekam tu z tobą i pójdziemy razem, okej?- zapytał i zrobił "maślane" oczka wiedząc, że zlituję się nad nim i pozwolę mu zostać.
-Okej ale się odwróć, muszę się przebrać- słysząc pierwsze słowo uśmiechnął się szeroko, dalsza część mojej wypowiedzi mu się nie spodobała, Harry wywrócił oczami ale wykonał moje polecenie. Stałam przed szafą i zastanawiałam się, którą bluzkę ubrać. Gdy się w końcu zdecydowałam, zdjęłam tę poplamioną sosem i rzuciłam za siebie. Ku mojemu zdziwieniu nie usłyszałam by dotknęła ona podłogi. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego, który trzymał moją bluzkę i gapił się na mnie.
-Miałeś nie patrzeć- syknęłam niezadowolona. Zdenerwowałam się i odwróciłam z powrotem plecami do niego. Starałam się wywinąć na prawą stronę błękitną koszulę, którą postanowiłam ubrać ale ręce strasznie mi się trzęsły. Wiedziałam, że Harry podszedł do mnie i stoi tuż za mną.
-Nie mogłem się opanować, musiałem spojrzeć na moją dziewczynę- szepnął mi do ucha po czym pocałował delikatnie moje odsłonięte ramię. Gdy tylko udało mi się odwrócić koszulę, odsunęłam się nieco od Harrego i pośpiesznie założyłam ją na siebie.- Tęskniłem za tobą, jesteś słodka, seksowna...- usłyszałam za sobą i niewidzialne ciepło rozlało się w moim sercu. Odważyłam się i odwróciłam się w jego stronę.
-A ty jesteś dupkiem- powiedziałam żartobliwie tonąc w jego zielonych oczach. Nagle poczułam się silna. Harry tak na mnie działał. Dzięki niemu stawałam się taka jak kiedyś. Odważniejsza, radośniejsza. -Może mi pomożesz?- zapytałam wyzywająco i dałam do zrozumienia by pomógł mi zapiąć bluzkę. Chłopak uniósł jedną brew. Był zaskoczony, nie spodziewał się takiej reakcji z mojej strony. Myślał pewnie, że się na niego obrażę, cóż taki miałam plan dopóki nie spojrzałam w jego oczy. Gdy przeanalizował moje słowa złapał pierwszy guzik, następnie drugi i tak po chwili zapiął całą koszulę, jednak robił to o wiele wolniej niż ja bym to zrobiła, co chwile delikatnie, prawie niewyczuwalnie muskając opuszkami palców moją skórę. Już mieliśmy wychodzić, ale zdałam sobie sprawę z tego, że jest cały poczochrany.
-Zaczekaj- powiedziałam. -Zniż się- Harry miał chyba nadzieję, że go pocałuję ale ja przeczesałam jego włosy moimi dłońmi. -Byłeś cały poczochrany.
-Ciekawe dlaczego?- zrobił głupkowatą minę a ja poczułam lekkie zażenowanie.
Gdy wróciliśmy do gości nie obyło się bez komentarzy w stylu: Co wy tam tak długo robiliście? Harry pewnie pomagał ci się ubrać. Dlaczego masz rumieńce? Całowaliście się, było was słychać!- oczywiście moja rodzina myślała, że takie teksty są dowcipne ale mnie jakoś nie śmieszyły i
cieszyłam się gdy w końcu zmienili temat na inny.
-Harry idziesz na imprezę, prawda?- zaszczebiotała uradowana Zuza. Od pierwszej chwili gdy go zobaczyła uśmiechała się od ucha do ucha, znała mnie, wiedziała o wszystkim i była przekonana, że taki gest ze strony Harrego świadczy o tym jak bardzo mu na mnie zależy.
-Jaką imprezę?- zapytał zdziwiony.
-Zupełnie zapomniałam- powiedziałam i uderzyłam się w czoło. -Moi znajomi organizują dla mnie urodzinową imprezę. Oczywiście jesteś zaproszony.
-Jesteś pewna, że mam przyjść?- zapytał a ja się zdziwiłam. Dopiero co przyznałam, że jestem jego dziewczyną a on nie chce iść ze mną na imprezę? Widząc moją minę sprecyzował o co mu chodziło- Co jak zrobią nam zdjęcia?
-A media wiedzą, że przyleciałeś do Polski?- zapytałam.
-Z tego co wiem myślą, że pojechałem do LA.
-Ali, na imprezie wszyscy będą mieli telefony, na bank ktoś wam zrobi zdjęcie. Wszyscy się domyślą, że Harry był u ciebie w dniu urodzin- odezwała się Zuzka a ja wiedziałam że na w stu procentach rację.
-Fakt. Ale muszę na nią iść. A Harry nie może zostać sam...
-No to trudno. Prędzej czy później i tak się wszyscy dowiedzą. To nieuniknione i oboje dobrze o tym wiecie- powiedziała stanowczo.
-Może gdybym poprosiła wszystkich by nie robili zdjęć...
-Zawsze możesz spróbować ale jak powiedziałam w końcu się dowiedzą- powiedziała moja przyjaciółka a ja zaczęłam myśleć: co mam zrobić a raczej jak będzie wyglądało moje życie gdy świat dowie się, że jestem dziewczyną Harrego Stylesa?

***

Klub, w którym odbywały się moje urodziny nie różnił się niczym od innych tego typów lokali. Wszystkie, w których byłam, w Polsce i na świecie, były dokładnie takie same. Głośna muzyka, światełka, bar, pijani i napaleni na siebie ludzie. Ochrona poprowadziła nas do miejsca zasłoniętego cienkim materiałem, które tej nocy przeznaczone było tylko dla mnie i moich znajomych. Gdy zgromadzeni goście nas zobaczyli dosłownie oniemieli. Pierwsza doszła do siebie Eliza- długonoga blondynka, o pięknych niebieskich oczach, która podeszła do mnie z małym pudełeczkiem i zaczęła życzyć mi wszystkiego najlepszego. Gdy skończyła przedstawiłam jej Harry'ego, który uśmiechnął się czarująco nieco ją zawstydzając. Reszta postąpiła podobnie i po chwili siedziałam razem z Harrym na jednej z kanap czekając na nasze drinki.Oczywiście tak jak myślałam nagle wszyscy zaczęli robić nam masę zdjęć. Nie przytulałam się do Harry'ego, nie trzymałam jego ręki ale wiedziałam, że wystarczy by ktoś zamieścił zdjęcia w sieci i masa fanek Harrego będzie chciała mnie zabić za to, że przyjechał na moje urodziny. Poza tym wiedziałam, że wtedy i tak nikt mi nie uwierzy w to, że nie jestem z Harrym- gdyby był tylko moim kolegą nie fatygowałby się i nie przyleciałby z innego kraju. Chciałam prywatności, ale coraz bardziej rozumiałam, że nie mam co na nią liczyć ale jeśli pozbycie się jej i wystawienie na ogień krytyki jego fanek oznacza, że mogę z nim być, chciałam zaryzykować. Wiedziałam też, że nie mogę go okłamywać, ale nie wiedziałam jak mu powiedzieć o tym co chciałam zrobić kilka dni temu... Po wypiciu kilku drinków Harry poprosił mnie do tańca. Chłopak położył dłoń na mojej talii, przyciągnął mnie do siebie a ja wtuliłam się w niego. Mimo iż muzyka była szybka my kołysaliśmy się delikatnie na boki jakby pogrążeni we własnym świecie. Choć wiedziałam, że to nie czas ani miejsce na tego typu wyznania musiałam mu powiedzieć co chciałam zrobić. Czułam się jakbym go oszukiwała.
-Harry!- krzyknęłam by zagłuszyć muzykę.- Muszę ci coś powiedzieć!
-Teraz?- zdziwił się.
-Tak, to ważne i możesz być na mnie zły- powiedziałam ciszej a chłopak chyba nie zrozumiał.
-Chodź na kanapę- usłyszałam a raczej wywnioskowałam, bo Harry ciągnął mnie w stronę gdzie siedzieli moi znajomi.
-Chcę stąd wyjść- powiedziałam.
-Co się stało?- ciało Harrego nieco się napięło, zdenerwował się. -Źle się czujesz?
-Nie o to chodzi...
-A o co?
-Nie powiem ci tego tutaj, ktoś może usłyszeć, zabierz mnie do domu...
-Okej- rzucił szybko. Po chwili żegnaliśmy się z resztą, wszyscy byli zawiedzeni, że wychodzimy, była dopiero pierwsza w nocy, ale wytłumaczyłam, że Harry ma za sobą długi lot i chce już iść. Dzięki ochronie wyszliśmy tylnymi drzwiami i żaden z fotografów nie zrobił nam zdjęć. Przynajmniej ja nie zauważyłam. Jechaliśmy samochodem mojego taty do mojego domu. Prowadził ochroniarz Harrego. Przez całą drogę nie odezwaliśmy się ani jednym słowem. Gdy weszliśmy do domu wszyscy już spali. Musiałam powiedzieć Harremu prawdę a mój dom, mój pokój wydał się odpowiedni do takiego typu rozmowy.
-Co się stało?- zapytał drugi raz gdy weszliśmy do mojego pokoju. Od razu zrzuciłam szpilki z nóg.
-Nie wiem jak mam ci to powiedzieć...
-Nie strasz mnie. Mów...
-Bo... ja... Bo ja to prawie zrobiłam- sama nie wiem skąd miałam w sobie tyle siły by mu to powiedzieć prosto w oczy.
-Co prawie zrobiłaś?- jego głos drżał. Bał się odpowiedzi.
-Prawie... zrobiłam to co kiedyś. Prawie się pocięłam- mówiłam szeptem bo wielka gula w gardle nie pozwalała mi mówić głośniej.
-Co oznacza prawie?- starał się być spokojny, ale to były tylko pozory. Przez moment schował twarz w dłoniach, a następnie potarł palcami o skronie jakby nagle dopadł go niesamowity ból głowy.
-To było kilka dni temu... Ja czułam, że nie daję rady. Wszędzie gdzie nie wyszłam łazili za mną, a później pojawiały się jakieś bzdury w internecie... ale szalę przechyliły moje zdjęcia na cmentarzu. Poszłam na grób babci. Nie wiedziałam, że robią mi zdjęcia. Na drugi dzień wszędzie pisali, że zrobiłam to na pokaz. Że wykorzystuję zmarłą babcię by wziąć ludzi na litość- ciężko mi było o tym mówić, ale postanowiłam to z siebie wyrzucić, wszystko, dlatego kontynuowałam- Chciałam do ciebie zadzwonić albo chociaż napisać ale byłam zbyt dumna? Nie wiem czy dumna to dobre określenie ale nie chciałam zwracać się do ciebie o pomoc. Zraniłeś mnie. Później przeczytałam tego maila, i jak zwykle czułam jak się kurczę... Zobaczyłam twoje zdjęcie. Zrobili je w ten dzień kiedy wyleciałam do domu. Byłeś na imprezie, uśmiechnięty w otoczeniu kilku dziewczyn... Wzięłam żyletkę i pobiegłam do łazienki... Przyłożyłam ją do skóry, zamknęłam oczy i pomyślałam, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę wejść w to jeszcze raz... Pomyślałam o tobie. O tym jak mnie przytulasz i co mówisz. Że mi pomożesz... Pomyślałam o Niallu, nie chciałam go zawieść... Ciebie też, nawet jeśli byliśmy pokłóceni. Nawet jeśli mieliście się nie dowiedzieć, że to zrobiłam... Pomyślałam o Zuzie. Ona wie już o mnie wszystko, o nas. Wrzuciłam żyletkę do ubikacji i pobiegłam z płaczem do pokoju, zadzwoniłam do Zuzki i ona mi pomogła. Ale był taki moment... Myślałam, że to zrobię.
-To przeze mnie...- ból w jego oczach rozrywał mi serce. Co by zrobił gdybym zrobiła sobie krzywdę?
-Nie! Nie powiedziałam ci tego żebyś się obwiniał. Powiedziałam ci to bo cię kocham i ci ufam- Harry nie mógł sądzić, że to przez niego. Musiał wiedzieć, że to dzięki niemu tego nie zrobiłam.
-Sama powiedziałaś, że zobaczyłaś moje zdjęcia- przerwałam mu zanim zdążył dokończyć.
-Tak, było mi smutno, że polazłeś na imprezę, że do mnie nie piszesz ale to nie tak jak myślisz. Byliśmy skłóceni... A ja miałam kryzys... Wtedy każdy powód jest dobry... Ale to dzięki tobie tego nie zrobiłam.
-Ja nie chciałem iść na tę imprezę ale chłopaki naciskali, że mam iść... No to poszedłem. I nachlałem się, dosłownie. Ochrona wyciągnęła mnie z klubu siłą... Nie mogłem przestać o tobie myśleć, o tym co zrobiłem. O tym, że powiedziałaś, że mnie kochasz a po chwili mnie zostawiłaś... Uciekłaś mi. Ja powinienem wtedy coś zrobić a nie stać jak palant i patrzeć jak odchodzisz. Powiedziałem ci kiedyś, że mi nie uciekniesz... A wtedy to zrobiłaś... Nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem, zastanawiałem się co robisz a teraz... Nawet nie wiesz jaki ja jestem teraz z ciebie dumny. Że sobie poradziłaś beze mnie. Że nie zrobiłaś tego również ze względu na mnie. Jednocześnie jestem zły na siebie, że byłaś sama...
-Nie byłam sama. Pomyślałam o tobie... Byłeś ze mną...- odgarnęłam kosmyk z jego czoła. Czułam, że jesteśmy ze sobą szczerzy. Siedzieliśmy tak jakiś czas analizując wzajemne słowa. W końcu się odezwałam, zmieniając temat na przyjemniejszy. -Jak to się stało, że tu jesteś? Że przyjechałeś do mnie, do Polski...
-Wcześniej to zaplanowałem, razem z Niallem. Jak się pokłóciliśmy bałem się, że to zły pomysł, ale Niall jak to Niall zapewniał mnie, że mam jechać i oto jestem- pierwszy raz od początku tej rozmowy chłopak obdarzył mnie uśmiechem.
-To najlepszy prezent jaki mogliście wymyślić- powiedziałam i cmoknęłam go w policzek.-Dziękuję.
-Właściwie mam coś jeszcze...
-Słucham?- zapytałam a Harry z kieszeni marynarki wyciągnął małe pudełeczko.
-Mam nadzieję, że ci się spodoba- powiedział i otworzył pudełko. W środku znajdował się mały wisiorek w kształcie motylka, był piękny, delikatny... wzruszyłam się i do moich oczu napłynęły łzy.-Miałem dać ci to wcześniej, ale cały czas ktoś przy nas był, a jak zostaliśmy sami w twoim pokoju to czułem, że muszę poczekać na odpowiedni moment.
-Jest piękny! Ale ja chyba nie mogę...
-Możesz. Odwróć się- zakomunikował a ja oszołomiona wykonałam jego polecenie i poczułam jak Harry zapina cieniutki łańcuszek, na którym wisiał motyl.
-Jest piękny- powiedziałam jeszcze raz a Harry złożył na moich ustach pocałunek.
-Cieszę się, że ci się podoba. Nigdy nie zgadniesz kto mi pomógł go wybrać- zaśmiał się subtelnie a ja zaczęłam się zastanawiać o kim mówi.
-Mała Lux?- zapytałam a Harry pokiwał głową. -Serio?
-Serio, ona mi pomogła. Stwierdziła, że ten najbardziej do ciebie pasuje a ja się z nią zgodziłem.
-To słodkie- powiedziałam i przejechałam palcem po wisiorku. Na razie wolałam nie myśleć ile Harry na niego wydał, miałam nadzieję, że mało.
-Myślisz, że twój tata bardzo by był zły gdyby mnie rano zobaczył w twoim pokoju?
-Niestety myślę, że tak. On zawsze uważał, że jestem jego małą córeczką i chyba mu jeszcze nie przeszło, nawet jeśli mam 22 lata.
-Szkoda, bo nie chcę cię zostawiać...- szepnął mi do ucha co wywołało na moim ciele gęsią skórkę.
-A jeśli już o tym wspomniałeś... Kiedy musisz wracać?- w moim głosie dało się wyczuć smutek. Nie chciałam się z nim rozstawać.
-Jutro wieczorem- powiedział niepewnie.
-Już?!- mój głos był za głośny i zbyt wysoki. Nienawidziłam gdy się taki stawał.
-Tak ale...- spojrzał na mnie i miałam wrażenie, że się boi.
-Ale?
-Chciałbym żebyś pojechała ze mną- uśmiechnął się sztucznie starając się zamaskować strach. Ja z kolei totalnie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Koncerty w Stanach miały zacząć się za tydzień a za pięć dni miałam lecieć do Toronto.
-Ale ja nie wiem... Miałam być w domu jeszcze pięć dni... Moja mama myśli, że będę tu do końca urlopu...
-Byłaś w domu dwa tygodnie... Ja wiem, też kocham ten czas kiedy jestem z rodziną a teraz lecimy tak daleko i znowu nie będziesz ich widzieć ale... Pomyślałem, że moglibyśmy spędzić trochę czasu razem. Ale nie razem w trasie tylko razem na wakacjach. Bez reszty ekipy. Tylko ty i ja.
-Nie wiem, Harry nie wiem...- nagle napłynęły mi do głowy obrazy przedstawiające mnie i Harrego na randce, siedzących na kanapie, jedzących popcorn, oglądających film. Ja wtulona w niego. Bez obaw o to czy ktoś nam przerwie albo zrobi zdjęci... Właściwie to chyba nie byliśmy jeszcze na takiej prawdziwej randce...
-Zgódź się...
-Ale tobie łatwo mówić, masz tam dom i w ogóle...
-Przecież będziesz nocować u mnie.
-Nie mogę cię wykorzystywać.
-Boże Ali...- Harry wywrócił oczami w geście poirytowania. -Przestań. Jeśli się zgodzisz to zatrzymasz się u mnie i nawet nie próbuj wymyślać jakiś głupich wymówek.
-A co powiem mamie? Miałam jechać z bratem i tatą na ryby...
-Ali przyjadę do ciebie rano... Przemyśl wszystko. Ja się nie obrażę jeśli stwierdzisz, że wolisz zostać. Nie chcę byś myślała, że masz wybierać między mną a rodziną. Przemyśl to tylko i daj mi znać rano- wiedziałam, że nie chciał bym myślała, że mam wybierać między nim a rodziną ale totalnie nie wiedziałam co zrobić.
-Okej- tyle mogłam mu obiecać. Pomyślę i zdecyduję co zrobić choć wiedziałam, że to będzie dla mnie trudna decyzja.
-Ali ja już będę leciał, jestem trochę zmęczony, wiesz lot i te sprawy. Jason czeka już długo, odstawił samochód twojego taty do garażu i dał mi znać, że taksówka już czeka więc muszę jechać- jak to możliwe, że był zmęczony a wyglądał jak ósmy cud świata? Jak on to robił? Gdy się uśmiechał cały mój świat kręcił się wokół niego. Nikt inny dla mnie nie istniał.
-Przepraszam, że musisz spać w hotelu...- przyciągnęłam go do siebie i cmoknęłam w usta.
-Lepiej nie drażnić twojego taty... Poza tym, gdybyś przypadkiem się zgodziła lecieć ze mną do Londynu jutro, myślę, że może być na mnie nieco zły za to, że przyjechałem i cię kradnę.
-Mój tata nie wie, że ty już dawno coś ukradłeś- powiedziałam zalotnie. A przynajmniej tak mi się wydawało.
-A co ukradłem?- zapytał zdziwiony.
-Moje serce- powiedziałam a Harry naparł swoimi ciepłymi, miękkimi wargami na moje, kolejny raz kradnąc moje serce kawałek po kawałku.



Hello! Rozdział 22! Ali skończyła 22 lata w 22 rozdziale :) Cóż, mam nadzieję, że wam się spodobał, Ali i Harry się pogodzili! Yeah!!! Dziękuję Adzie i Marzence za komentarze!!! Kocham was moje kochane! Sorki za drobne opóźnienie, rozdział powinien być w poniedziałek ale musiałam się uczyć a wolny czas spędziłam na czytaniu Darów Anioła :) Nie mogłam się oderwać od tej książki dlatego nie wyrobiłam się z pisaniem :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie :) Następny dodam pod koniec przyszłego tygodnia, mam masakrę w szkole a jeszcze jest dzień babci i dziadka i muszę ich odwiedzić:) poza tym kupiłam 2 część Darów i pewnie nie będę mogła się opanować i zacznę czytać :P Okej, to tyle z mojej strony. Przepraszam za błędy i jak zwykle zachęcam go komentowania!
PS I LOVE YOU <3
PS 2 Prawie zapomniałam, tu daję linka do wisiorka jaki Harry dał Ali -wisiorek