czwartek, 31 października 2013

Rozdział XIV



-Tak, byliśmy wczoraj u ginekologa. Maleństwo rozwija się prawidłowo, ja też czuję się nieźle. Jestem taka szczęśliwa Ali, nawet nie masz pojęcia jak bardzo- głos przyjaciółki wypełniony był radością, w przeciwieństwie do mojego. Ja ostatnio nie miałam wielu powodów do uśmiechu. Nie chciałam jednak obarczać Zuzy moimi problemami, nie teraz kiedy jest taka uradowana. Początkowo chciałam się zwierzyć z tego co zrobił Harry, z tego co do niego czuję ale nie mogłam, po prostu nie mogłam. Poza tym nadal pozostawało przede mną najtrudniejsze zadanie. Musiałam jej oznajmić, że nie będę na ślubie. Że ją zawiodłam i nie będę uczestniczyć w najważniejszym dniu jej życia.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę...- powiedziałam siląc się na entuzjazm.
-Ali co jest? Od początku naszej rozmowy dziwnie brzmisz?
-Ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć...- głos mi się trząsł, oczy zaczynały szczypać. Mimo iż wiedziałam o tej informacji już od kilku dni nie umiałam zebrać w sobie tyle sił by jej to powiedzieć.
-Ali? Proszę powiedz, że to o czym myślę... że ty...
-Zuza ja nie przyjadę- powiedziałam cicho.
-Ali obiecałaś...
-Zuza, ja, ja... To moja wina. Zachorowałam, opuściłam dwa koncerty i gdyby nie to… przyjechałabym. Przepraszam.
-To nie jest twoja wina. Nikt nie może przewidzieć kiedy będzie chory- głos przyjaciółki uległ diametralnej zmianie.
-To jest moja wina. Obiecałam ci, że przyjadę i teraz cię zawiodłam.
-Nie zawiodłaś, jest mi tylko przykro, że cię nie będzie- Zuza była szczera. Wiedziałam, że nie ma mi tego za złe. Ale mimo tego ja nie umiałam sobie wybaczyć.
-Tak bardzo chciałaby cię widzieć w białej sukni, z bukietem kwiatów w ręce- płakałam, znowu. Przez ostatnie kilka dni płakałam bezustannie. W dzień, gdy był przy mnie Niall jakoś się trzymałam, nie chciałam go smucić ale w nocy płakałam do poduszki po kilka godzin.
-Nie płacz Ali. Wszystko się jakoś ułoży.
-Gówno prawda. Jestem do dupy.
-Jesteś wspaniała i chociażby fakt, że tak bardzo się teraz przejmujesz o tym świadczy- ona jest dla mnie za dobra, nie mam prawa nazywać się jej przyjaciółką.
-Zuza, nie obraź się ale ja muszę już kończyć. Zaraz ma przyjechać po mnie Niall, zawozi mnie do studia i nie chcę być taka zaryczana a jak jeszcze będę z tobą gadać to chyba się rozryczę totalnie. Tak bardzo za wami tęsknie.
-My za tobą też.
-Pa, uściskaj ode mnie Ninę.
-Jasne, trzymaj się.
Gdy skończyłam rozmawiać poszłam do łazienki by się uszykować. Czekał mnie ciężki dzień, nagranie, drugi koncert w Manchesterze. Mimo iż wyzdrowiałam przez ciągły płacz i zamartwianie się byłam wyczerpana, przede wszystkim psychicznie ale również fizycznie. Moja twarz wyglądała okropnie. Oczy podpuchnięte, ogromne sińce, twarz blada, zmęczona. Po wykonaniu makijażu i wyprostowaniu włosów, ubrałam się i czekałam na Nialla z którym jechałam do studia nagrać cover piosenki, którą wszyscy fani doskonale znają- Torn. Już po chwili Horan zapukał do mojego pokoju.
-Gotowa?
-Jasne- wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i ruszyliśmy w kierunku windy. Przez całą drogę Niall uważnie mi się przyglądał. -Co się tak gapisz?
-Płakałaś...- powiedział ze smutkiem.
-Powiedziałam jej.
-I co? Jak zareagowała?
-Tak jak myślałam. Powiedziała, że to nie moja wina.
-Bo to prawda.
-Niall, nie obraź się ale nie chce mi się o tym teraz gadać. No chyba, że chcesz, żebym znów się rozpłakała.
-Okej, już milczę.
-Dziękuję- uściskałam blondyna, nie chciałam być niemiła, po prostu nie miałam już na to siły.
Całą drogę do studia spędziliśmy w ciszy. Kochałam Nialla za to, że był jaki był. Momentami, żałowałam nawet, że to w nim się nie zakochałam. Był miły, troskliwy, opiekuńczy. Miałam nadzieję, że pozna jakąś cudowną dziewczynę, która go pokocha i z którą będzie szczęśliwy. Ja nawet jeśli bym go kochała nie jak przyjaciela tylko kogoś więcej i tak bym na niego nie zasługiwała. Był za dobry dla mnie nawet jako przyjaciel... Praca w studio przebiegała o wiele szybciej niż przypuszczałam i skończyłam dwie godziny wcześniej niż myślałam. Gdy wyszliśmy z budynku myślałam, że będziemy wracać z jakimś ochroniarzem. Zobaczyłam jednak, że za kierownicą samochodu siedział Harry. Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej.
-Myślałam, że będziemy wracać z Paulem albo tym śmiesznym ochroniarzem- powiedziałam do Nialla zanim jeszcze wsiedliśmy.
-Ten śmieszny ma na imię Steve. Wsiadaj- otworzył mi drzwi a ja posłusznie weszłam do samochodu.
-Hej- powiedział Styles na co się nie odezwałam. Od tej feralnej nocy poczucie winny chyba go zżerało bo był dla mnie miły. Poza tym ciągle mnie przepraszał. Zdobył nawet mój numer telefonu i wysłał mi smsa, że przeprasza co było totalnie dziwne.
-Jak było?- zwrócił się do mnie brunet.
-Dobrze. Możemy już jechać?- mój głos był ostry jak brzytwa. Styles wymienił tylko porozumiewawcze spojrzenie z Horanem i ruszył z piskiem opon. Po godzinie jazdy znaleźliśmy się na arenie gdzie miał odbyć się dzisiejszy koncert. Było jeszcze dość wcześnie i byliśmy tylko my. Modliłam się w duchu by Niallowi nie zachciało się siku bo to by oznaczało, że zostanę sama z Harrym a tego nie chciałam. Unikałam go jak ognia i moim życiowym celem było: "Nie zostawaj z nim sam na sam". Dzięki Bogu, zostałam sama bo oni chcieli się rozejrzeć czy wszystko jest w porządku. Usiadłam więc na kanapie, założyłam słuchawki na uszy i słuchałam muzyki. Po chwili zadzwonił mój telefon. Nina.
-Hej kochana. Co słychać?- ucieszyłam się, chciałam z nią pogadać, opowiedzieć o wszystkim.
-Wiesz co? Jak mogłaś jej to zrobić?!- krzyczała a mnie ogarnęło dziwne uczucie, jakby nagle cały świat zrobił się wielki i przytłaczający.
-Co? O co ci chodzi?
-Nie udawaj. Ona liczyła na ciebie a dla ciebie jakiś koncercik jest ważniejszy niż szczęście przyjaciółki.
-Nina, ty nie rozumie...- nie dała mi dojść do słowa.
-Właśnie, że rozumiem. Jakby ci zależało to byś się urwała jakoś. W końcu to tylko jeden dzień. Jeden! Najwyraźniej sodówka uderzyła ci do głowy na tyle, że nie wiesz co się liczy w życiu! Gwiazda się znalazła! Nie wierzę, że te twoje chłopaczki są dla ciebie ważniejsze! Jesteś śmieszna jeśli uwierzyłaś, że Zuzce nie jest przykro, ryczała przez ciebie przez godzinę! Słyszałam co ci powiedziała. Że to nie twoja wina. Ale wiesz co ja nie jestem taka naiwna jak ona i wiem, że to tylko i wyłącznie twoja wina! A teraz proszę, nie dzwoń do mnie, nie pisz. Daj mi święty spokój i żyj sobie tym nowym, wymarzonym życiem do którego my już najwyraźniej nie należymy!- nie zdążyłam nawet się odezwać bo Nina się rozłączyła. Moja przyjaciółka uważała mnie za potwora. Straciłam ją, wszystko czego się tknę zamienia się w proch, w nicość... Czułam się taka mała, taka nic nie warta. Podwinęłam nogi tak, że kolanami dotykałam brody i wybuchnęłam płaczem. Ale nie płakałam tak jak zwykle, teraz nie mogłam się uspokoić. Szlochałam, nie mogłam nabrać wystarczająco dużo powietrza, dławiłam się własnym łzami.
-Boże, Ali co ci się stało?!- Niall podbiegł do mnie. Harry też podszedł i patrzył na mnie przerażony.
-J...j...a, ja....- nie mogłam wypowiedzieć słowa.
-Ciiii, spokojnie Ali, co się stało?- blondyn mocno mnie przytulił.
-O...ona mni...e nie... nienawidzi- wymawiając te słowa patrzyłam się na Harrego jednak po chwili zamknęłam oczy i wtuliłam się w Nialla.
-Kto?
-N...Ni...na... Nina.
-Twoja przyjaciółka?
-T..Tak.
-Pokłóciłyście się?
-Ona m...i powiedziała, że je...jestem do ni...czego. Bo n...nie będę na ślubie. A Zuza ca...ły czas prze... przeze mnie płacze.
-Powiedziała to w nerwach. Przemyśli to i wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
-N...nie. Ona mi nie wy...wybaczy. Powiedziała, że m...mam się do...do niej nie odzywać, że wolę was…
-Wybaczy, Ali nie obwiniaj się. To nie jest twoja wina.
-Moja. O...ona ma rację.
-Nie ma. Ali spokojnie, nie płacz już- Niall był zdenerwowany, nie lubił gdy ktoś w jego pobliżu był smutny a jak płakał to już w ogóle Horan panikował, chciał zrobić wszystko co w jego mocy by pomóc tej osobie. Siedziałam wtulona w niego i pomału się uspokajałam. Obok mnie usiadł Harry. W pewnym momencie Niall musiał wyjść bo zadzwonił jego telefon. Najwyraźniej był on na tyle ważny by mnie zostawić. Zostałam sama ze Stylesem. Mimo iż już nie szlochałam łzy nadal płynęły po moich policzkach. Nie zauważyłam nawet gdy Harry przysunął się bliżej. W pewnej chwili chwycił mnie za rękę. Nie wiem co było dziwniejsze to, że on mnie złapał czy to, że ja mu na to pozwoliłam. Małe siniaki na nadgarstkach nadal były widoczne a Harry zataczał małe kółka wokół nich. Zamierzenie czy też nie takim zachowaniem mnie uspokoił.
-Przepraszam- szepnął mi do ucha. -Dlaczego nie chcesz mi wybaczyć?
-Harry, przestań proszę...- własnie dlatego nie chciałam zostawać z nim sama. 
-Ali ja nie potrafię przestać o tym myśleć.
-Uwierz mi, że ja też. I właśnie dlatego nie umiem ci wybaczyć.
-Ali ty nie zdajesz sobie sprawy z pewnych rzeczy...
-To mi je wytłumacz- Harry milczał, miałam wrażenie, że się zastanawia co mi może powiedzieć, co chce mi powiedzieć. -Harry, kiedy ci uciekłam, zamknęłam drzwi, ty coś powiedziałeś...
-Co takiego?- bałam się, że się zezłości ale myślenie o tym co noc jest chyba gorsze niż siedzenie teraz cicho. Poza tym właśnie straciłam przyjaciółkę i może to sprawi, że się na mnie nie wydrze. No i wolałam już gadać o tym niż myśleć o Ninie.
-Powiedziałeś, że mące ci w głowie. Że mące ci w życiu...
-Ali, ja, ja nie jestem taki. Nigdy nie skrzywdziłem żadnej dziewczyny i szczerze się za to nienawidzę. Nienawidzę się za to, że krzywdę zrobiłem właśnie tobie. Zawsze kiedy chce trzymać się od ciebie z daleka... jest w tobie coś takiego co mnie przyciąga. Jednocześnie wiem, że muszę zachować dystans, Ali ja nie panuje nad sobą na trzeźwo, a pod wpływem alkoholu wszystko staje się intensywniejsze... Obiecałem sobie, że się nie upiję dopóki nie poukładam sobie wszystkiego w głowie.
-Wszystkiego czyli czego? Ja nie wiem o czym ty mówisz...- byłam skołowana. Co on właściwie teraz powiedział? Że go przyciągam? Nie, nie to na pewno nie tak. On ma poczucie winy. On nic do mnie nie czuje a już na pewno nie to co ja do niego. Patrzyłam na niego a on zamknął oczy, zmagał się sam ze sobą. Gdy je otworzył, przysunął się jeszcze bliżej, nasze nogi się stykały a moja dłoń ciągle była delikatnie pieszczona przez jego, wiele większą. Byliśmy tak blisko siebie, czułam jego ciepły oddech na twarzy. Wtedy Harry puścił moją dłoń i zorientowałam się, że chce mnie przytulić. Mimo iż pragnęłam tego w tym momencie najbardziej na świecie mój umysł przywołał mi obraz Harrego krzyczącego na mnie, pijanego, obraz Harrego, którego się bałam i instynktownie się od niego odsunęłam nie pozwalając się przytulić.
-Przepraszam- powiedział i odsunął się ode mnie. Po kilku minutach krępującej ciszy w trakcie, której intensywnie analizowałam to co właśnie mi powiedział, brunet się odezwał. -Wiem, że pewnie nie masz ochoty ale idę z Niallem i Joshem na imprezę- powiedział neutralnym tonem.
-Myślałam, że nie będziesz się upijał.
-Bo nie będę, idę się rozerwać, nic nie będę pił, może ewentualnie piwo góra dwa ale nie zamierzam się upijać. Myślę, że też możesz się nieco rozerwać, wyjść do ludzi.
-Sama nie wiem.
-Sama nie wiesz co?- zapytał Niall, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Nie wiem czy iść z wami na imprezę.
-Idź, rozerwiesz się, zapomnisz na chwilę o problemach.
-Też tak uważam- powiedział Harry.
-Może i macie rację ale nie mam się w co ubrać.
-Czemu mnie to nie dziwi, wy, kobiety macie całą szafę ubrań i nie macie co na siebie włożyć- Niall zaczął zrządzić.
-No dobra już, pójdę z wami- powiedziałam bez entuzjazmu.
-I prawidłowo kotku, tak trzymaj, problemy nie uciekną a zabawić się możesz- Horan jak zwykle był zbyt bardzo podekscytowany. Najwyraźniej nie zamierzał wrócić do tematu Niny, widziałam, że był cały w skowronkach, bo już nie płaczę.


***

-Lou nie przesadzaj- powiedziałam znużonym głosem.
-Nie przesadzam, chce żeby wszystko było idealnie.
-To zwykła impreza. Przesadzasz.
-Ciesz się, że pozwoliłam ci ubrać spodnie- powiedziała i wywróciła oczami. Rzeczywiście spierałyśmy się o to chyba z godzinę. Ona, że mam ubrać sukienkę, ja, że nie i tak w kółko. W końcu stanęło na tym, że wygrałam i założyłam moje super obcisłe czarne rurki i zwiewną bluzkę. Nie udało mi się wygrać jeśli chodzi o szpilki, Lou się uparła, że muszę je założyć...
-Okej, skoro  tak bardzo chcesz mnie pomalować to zrób coś szalonego.
-Szalonego?
-Tak, jakiś mocny, wyrazisty makijaż ale nie dziwkarski.
-Ali, jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że ja umiem zrobić taki makijaż?
-Tak tylko mówię no. Nie gniewaj się.
-Okej, nie gniewam się ale pamiętaj sama mi pozwoliłaś- zrobiła przebiegłą minę i z ogromnym zapałem zabrała się do roboty. Po 20 minutach byłam gotowa i dzieło Lou przerosło moje oczekiwania, makijaż był mocny, zadziorny może nawet wyzywający ale nie tani i dziwkarski. Następnie poszłam do Nialla, który też już był uszykowany i jak zwykle na mnie czekał. W jego pokoju był też Josh i Harry. Wszyscy skomentowali, że ładnie wyglądam przez co nieco się zawstydziłam. Gdy dotarliśmy do klubu weszliśmy tylnym wejściem. W sumie dziwnie, że poszłam do klubu z trzema facetami i to tak pożądanymi przez dziewczyny i kobiety na całym świecie... Mimo, że moje morale powinny z tego powodu wzrosnąć wcale tak się nie stało. Było wręcz przeciwnie, bałam się co ludzie sobie pomyślą kiedy zobaczą taką zwykłą, niegrzeszącą urodą mnie i trzy ciacha. Nie pasowałam do nich.
-Co chcesz do picia?- zapytał Niall.
-Jakiegoś drinka.
-Okej a wy chłopaki?- odruchowo spojrzałam na Harrego. Pamiętam doskonale co mówił, że nie pije.
-Ja nie chcę nic- Harry odwzajemnił moje spojrzenie i się do mnie uśmiechnął. Poczułam się jakbym go kontrolowała.
-A ja poproszę piwko.
Przez pierwszą godzinę było całkiem fajnie, rozmawialiśmy, nikt do nas nie podchodził, nikt nie prosił o zdjęcia, autografy. Ja wypiłam trzy drinki, chłopcy po trzy piwa, poza Harrym który wypił jedno piwo z sokiem. Nagle podeszły do nas jakieś cztery dziewczyny, które zaczęły zagadywać chłopaków. Dowiedziałam się, że się znają a one są modelkami. Po godzinie siedzenia z nimi miałam już dosyć. Dziewczyny może i były ładne ale na pewno nie za mądre. Chłopakom jednak to nie przeszkadzało bo siedzieli i śmiali się z każdej głupoty którą one powiedziały. Oznajmiłam im, że idę na moment do toalety ale nikt oprócz Stylesa nie zareagował- jako jedyny zaszczycił mnie spojrzeniem. Gdy wyszłam z toalety nie miałam ochoty słuchać tej bezsensownej paplaniny dlatego udałam się do baru gdzie usiadłam i zamówiłam drinka. Po chwili wypiłam kolejnego i kolejnego. Następnego postawił mi jakiś chłopak, nie wypiłam go jednak, grzecznie podziękowałam. Nie wiem jak długo siedziałam przy barze ale zdążyłam się nawalić. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramie.
-Ali? Gdzie ty byłaś?- zapytał zdenerwowany.
-Tu- powiedziałam i zaczęłam chichotać.
-To wcale nie jest śmieszne. Chodź do nas.
-Nie Harry, nie będę słuchała tych idiotek.
-Chcesz zostać tutaj? Sama?
-Nie jestem sama. Co chwile ktoś mnie zagaduje, poznałam chyba z dwudziestu facetów. Poza tym wy tam przynudzacie a ja chcę się bawić- wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę parkietu.
-Będziesz tańczyć sama?
-Jasne.
-Nie wygłupiaj się, chodź do stolika- Styles chwycił mnie za rękę i delikatnie przyciągnął do siebie.
-Puść mnie! Chce tańczyć i ty nie będziesz mi rozkazywał co mogę a co nie!
-W takim razie ja wracam bez ciebie.
-No to sobie wracaj- powiedziałam i wmieszałam się w tłum tańczących ludzi. Gdy się odwróciłam nie widziałam już Stylesa co oznaczało, że pewnie polazł do tych pustych lalek. Stojąc pośrodku sali, wśród tych wszystkich ludzi miałam ochotę by się zapomnieć, by zapomnieć o problemach i dać porwać się chwili i muzyce. Mimo, że tańczyłam sama wcale mi to nie przeszkadzało. Po chwili wokół mnie zebrało się sporo facetów, którzy otoczyli mnie zamykając w kole. Zabawne, jak bardzo pożerali mnie wzrokiem. Imponowało mi to przez co moje ruchy stawały się coraz śmielsze, alkohol krążący w moich żyłach sprawił, że nie miałam oporów przed kręceniem tyłkiem. Nie wiem jak długo tak tańczyłam ale wydawało mi się, że minęła wieczność. W pewnym momencie poszłam się napić. Wypiłam szybko dwa drinki. Nagle zakręciło mi się w głowie, było mi duszno. Wszystko wokół mnie działo się w zwolnionym tempie. Postanowiłam udać się do toalety, musiałam przemyć twarz. Gdy już prawie tam byłam ktoś pociągnął mnie za rękę.
-Hej maleńka- powiedział do mnie jakiś facet i zaczął ciągnąć mnie w nieznane miejsce.
-Puść mnie.
-Będzie fajnie, zobaczysz- szepnął mi do ucha. Przyglądałam mu się intensywnie i rozpoznałam go. To on mi kupił drinka, którego nie wypiłam. To ten facet.
-Nie chce, daj mi spokój- niestety zignorował moje prośby i po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz. Nie wyszliśmy jednak głównym wejściem tylko tylnym. Facet od razu zaciągnął mnie między wysokie kontenery na śmieci. Tam pchnął mnie na ziemię i usiadł na mnie okrakiem.
-Wiem kim jesteś, Ali- przejechał językiem po moim policzku- supportujesz tych pedałów, One Direction.
-Puść mnie! Ratunku!- krzyknęłam ale on zakrył mi usta i uderzył mnie w twarz.
-Spałaś z nimi?! Nie... To pedały, nie umieli wykorzystać sytuacji- szarpałam się z nim ale nie miałam siły, czułam, że zaraz stracę przytomność a ten typ zrobi ze mną co mu się tylko podoba. Jednym, zwinnym ruchem rozerwał moją bluzkę, czułam jak odpina guzik od moich spodni i rozpina rozporek... Nie miałam siły go powstrzymać, moje powieki były ciężkie. Kiedy myślałam, że to już jest koniec i zaraz stanie się najgorsze, usłyszałam krzyk:
-Ali?!- to był Harry. Zebrałam się w sobie i resztkami sił otworzyłam oczy i spojrzałam na faceta, który zaraz zamierzał mnie zgwałcić, był skołowany a ja krzyknęłam:
-Harry!- wtedy Styles do nas podbiegł, uderzył tego faceta tak mocno, że tamten upadł obok mnie. Harry wycelował w niego kolejny cios a ja nie mogłam na to patrzeć. Nie miałam jednak siły by się ruszyć i go jakoś powstrzymać.
-Harry, proszę- powiedziałam cicho. Styles na mnie spojrzał, walczył ze sobą, widziałam że chciał mu dać nauczkę, chciał go pobić. -Pomóż mi. Zabierz mnie stąd- nie miałam siły, zasypiałam, bałam się, że Harry da się ponieść i zrobi coś głupiego. Ku mojej uciesze chłopak nachylił się nade mną i mnie podniósł. Posłuchał mnie i zostawił tego faceta. Była jeszcze jedna rzecz o którą musiałam go poprosić. -Harry, nie mów Niallowi- powiedziałam, wtuliłam się w niego i odpłynęłam.


***

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Oczy miałam zamknięte i intensywnie próbowałam sobie przypomnieć jaki jest dzień. Wtedy wszytko mi się przypomniało. Facet próbujący mnie zgwałcić… Nie pamiętałam co się stało później, coś mi podpowiadało, że przyszedł Harry. Ale nie byłam pewna czy tak właśnie było. Bałam się otworzyć oczy, bałam się co mogę zobaczyć. Przeleżałam tak kilka minut aż w końcu zabrałam się w sobie i powoli je otworzyłam. Zamrugałam kilka razy by obraz stał się ostry. Nie byłam w swoim pokoju, nie leżałam w swoim łóżku. To było pewne. Nie byłam jednak na ulicy. Usiadłam i spojrzałam na siebie. Zobaczyłam, że mam na sobie czyjąś za dużą koszulkę szybko upewniłam się, że pod nią mam majtki i stanik.
-Jest moja- dopiero kiedy usłyszałam jego głos zobaczyłam, że leży koło mnie i wpatruje się we mnie intensywnie, swoimi zielonymi oczami.
-Harry? Co ja tutaj robię?
-Nie pamiętasz?
-Rozebrałeś mnie?- nie wiem dlaczego ale w tym momencie było to dla mnie najważniejsze. Harry mnie rozebrał, Harry mnie dotykał...
-Spójrz na swoje rzeczy- wskazał palcem na miejsce gdzie leżała moja podarta bluzka, właściwie zostały z niej strzępy, spodnie były rozdarte na kolanie i całe brudne.
-Ja nie wiem co się stało...- byłam skołowana, tak mało pamiętałam z tego wieczoru.
-Ali, ktoś cię prawie zgwałcił a skoro zupełnie nic nie pamiętasz i wczoraj straciłaś przytomność w ciągu kilku minut to znaczy, że tej chuj podał ci jakieś świństwo- każde słowo Harrego uderzało we mnie z coraz większą siłą. Ktoś mnie chciał zgwałcić...- Gdybym cię nie pilnował, coś mnie tknęło kiedy nagle straciłem cię z oczu... Gdybym nie zdążył na czas- widziałam ból w jego oczach, mocno to przeżywał.
-Czy Niall wie?
-Nie. Prosiłaś żebym nic mu nie mówił.
-To dobrze. Dlaczego jestem u ciebie?
-Nie byłaś w stanie odebrać swojego klucza w recepcji.
-No tak.
-Ali, powiedziałem ci przed chwilą, że cię uratowałem, że ten skurwiel cię dotykał, chciał cię zgwałcić a ty się martwisz o Nialla i dlaczego spałaś u mnie?- Harry zmienił pozycję z leżącej na siedzącą, był zły, zdenerwowany i rozżalony.
-Dziękuję- powiedziałam cicho.
-Dziękuję?! Serio tylko tyle masz mi do powiedzenia?!- Harry podniósł głos.
-A co jeszcze mam powiedzieć?!- zdenerwowałam się, wstałam i wzięłam moje ciuchy.  
-A może to, że już więcej nie będziesz się tak zachowywać?!- Styles też wstał i podszedł do mnie.
-Ja?! To moja pieprzona wina, że jakiś psychol chciał mnie wykorzystać?!
-Wiesz, może gdybyś wczoraj się TAK nie zachowywała ten gnój wy sobie nie wyobraził, że może cię mieć!
-TAK? Czyli jak?! Powiedz co miałeś na myśli! Jak według ciebie się wczoraj zachowywałam?
-Jak dziwka!
-Słucham? Jak dziwka?- zatkało mnie.
-Tak! Tańczyłaś z tymi kolesiami, ocierałaś się o nich tyłkiem! Prowokowałaś ich! Myślisz, że to na nich nie działało?! Twój taniec przypominał pokaz taniej dziwki!
-Ja?! Ty mi mówisz, że zachowywałam się jak dziwka?- może nie powinnam tyle pić a później tak tańczyć ale nie robiłam nic złego. -Ty?! Już zapomniałeś jak przespałeś się z przypadkową osobą?! Jak robiłeś TO w pokoju obok?! Harry jestem ci wdzięczna za to co dla mnie zrobiłeś, nawet nie masz pojęcia jak bardzo ale ty jesteś ostatnią osobą, która ma prawo mnie oceniać!
-Ali...ja...nie powinienem tak mówić. Przepraszam...Po prostu bałem się o ciebie, kiedy zniknęłaś mi z oczu, miałem takie złe przeczucie...- Harry starał się uspokoić, zamknął oczy, wziął kilka głębokich wdechów ale wiedziałam, że lepiej dla nas jeśli pójdę do siebie. Wzięłam moje brudne spodnie i zaczęłam je ubierać- Ali co ty robisz?
-Nie widzisz? Ubieram się.
-Dlaczego?
-Harry, chce iść do siebie, wziąć prysznic, zjeść coś, przespać się. Wieczorem jest koncert a ja nie mam na nic siły. Chcę iść do recepcji, wziąć klucz od pokoju i nie wychodzić z niego przez najbliższe kilka godzin. Obiecuje, że jak tylko się ogarnę oddam ci twoją koszulkę- powiedziałam, wzięłam strzępy tego co kiedyś było moją bluzką, założyłam torebkę na ramię, podniosłam z podłogi buty i odwróciłam się w kierunku drzwi.
-Poczekaj, pójdę z tobą, założę tylko spodnie i koszulkę.
-Nie Harry, jak cię ludzie zobaczą ze mną... Zobacz jak ja wyglądam. Znowu zrobią nam zdjęcia... Będzie większa afera. A ja nie mam już sił.
-Ale...
-Wiesz, że mam rację. Po prostu daj mi spokój- zabrzmiało to chamsko i opryskliwie chociaż nie chciałam tego. Uratował mnie a ja zachowuje się tak niewdzięcznie...
-Jak uważasz- powiedział jedynie. Znowu zaczął się złościć, słyszałam to. Gdy był na mnie zły jego głos stawał się bardziej zachrypnięty. Wiedziałam, że to najodpowiedniejszy moment był wyjść, wiedziałam, że za chwile znowu zaczniemy się kłócić. Bez słowa wyszłam z pokoju i na bosaka poszłam do recepcji. Szczerze nawet nie wiedziałam która jest godzina ale musiało być wcześnie bo nikogo nie spotkałam. W recepcji młody mężczyzna zapytał czy wszystko w porządku, ja tylko pokiwałam głową, wzięłam klucz i szybko poszłam do swojego pokoju. Gdy weszłam od razu poszłam pod prysznic, myłam się tak długo, że skóra na palcach była cała pomarszczona. Mi cały czas wydawało się, że jestem brudna. Obrazy kiedy ten facet zaczął mnie dotykać zaczęły pojawiać się znienacka. Próbowałam nie dopuszczać do siebie myśli o tym, że jeśli Harry by nie przyszedł... Gdy wyszłam w końcu z pod prysznica, ubrałam się w piżamę i od razu się położyłam. Wyciągnęłam tylko komórkę z torebki i sprawdziłam godzinę: była 6:23. Nie mogłam jednak zasnąć, kolejny raz. Usiadłam na łóżku i zrobiłam to co ostatnio wychodziło mi najlepiej- zaczęłam płakać.


***

Przed koncertem właściwie się nie odzywałam, siedziałam z laptopem na kolanach w kącie i przeglądałam wszystkie strony plotkarskie jakie tylko znałam. Na szczęście nikt nic nie wiedział o nocnym zdarzeniu. Byłam ciekawa jak Harremu udało się mnie przetransportować w taki sposób, że żaden paparazzi tego nie zauważył. Nie rozmawiałam jednak z nim od momentu kiedy wyszłam rano z jego pokoju. Nie miałam na to ani siły ani ochoty. Wiedziałam, że co jakiś czas na mnie spogląda, co jakiś czas nasze oczy się spotykały i widziałam w nich złość. Wydawało mi się jednak, że nie był zły na mnie lecz na to co mogło się stać. Winił o to mnie i chyba też siebie choć nie miałam pewności. Nigdy nie mogłam przewidzieć jego zachowania, nigdy nie wiedziałam co mu chodzi po głowie, o czym myśli. By odgonić od siebie głupie myśli postanowiłam zapoznać się z grafikiem na przyszły tydzień, który Jessica wysłała mi pewnie dwa dni wcześniej. Gdy zalogowałam się na pocztę przeżyłam szok. Pojawił się kolejny mail od nieznanego mi nadawcy. Bałam się, że może to być ta sama osoba, która już wcześniej wysłała do mnie maila. Ale jakim cudem miałaby mój nowy adres? Odczekałam chwilę i otworzyłam wiadomość. „Zakochałaś się w nim… Widać to na każdym waszym wspólnym zdjęciu… To jak na niego patrzysz… Ale wiesz co? Harry patrzy na ciebie, jak na zwykłego ŚMIECIA! JAK NA NIC NIE WARTY KAWAŁEK GÓWNA! On chce, żebyś zniknęła z tego świata! Całuski D.”- przeczytałam tę wiadomość z dwadzieścia razy… Nie wiem kto to jest ale mnie nienawidzi… Skąd ma mój adres? Nie wierzyłam, że to się dzieje kolejny raz… Starałam się wyglądać normalnie, nie chciałam by ktoś zobaczył tego maila, a już na pewno nie Niall i przede wszystkim Harry. Wylogowałam się szybko i wyłączyłam laptopa. Na pytanie Horana gdzie idę odpowiedziałam, że siku. Wiedziałam, że po takiej odpowiedzi nie zada kolejnego pytania. Z prędkością światła pobiegłam do łazienki. Tam weszłam do jednej z kabin i zaczęłam płakać. Po kilku minutach gdy się nieco uspokoiłam wyszłam i przemyłam gorącą twarz orzeźwiającą wodą. Nie mogłam płakać. Oni nie mogli się domyśleć, że coś jest nie tak. Gdy wróciłam do garderoby moje oczy nie były już takie czerwone i prawie nie było widać, że przechodzę wewnętrzne dramaty. Gdy Lou zaczęła mnie szykować starałam się nie myśleć o niczym innym niż o zbliżającym się koncercie. Miałam zaśpiewać dziś pierwszy raz Torn, które z mojego repertuaru wyrzuciło Firework. Miałam nadzieję, że moja wersja spodoba się publiczności i chociaż to mnie w jakiś sposób pocieszy… Jak zwykle gdy byłam na scenie czas zleciał mi niesamowicie szybko. Ku mojej uciesze nowa piosenka spodobała się fanom chłopców co było najweselszym momentem w moim życiu od dobrych kilku dni. W hotelu, gdzie mieliśmy spędzić jeszcze jedną noc wszyscy wybraliśmy się na kolację. Usiedliśmy w wyznaczonej części sali gdzie dostępu nie mieli ani fani i goście hotelu ani dziennikarze i zaczęliśmy w spokoju spożywać swój posiłek. W pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz gdzie widniał napis: Mama. Przeprosiłam wszystkich i by dać im w spokoju kontynuować posiłek oddaliłam się nieco od stołu.
-Halo?- powiedziałam.
-Ali…- głos mamy był cichy i niewyobrażalnie smutny.
-Mamo? Co się stało?- momentalnie się zdenerwowałam. Od razu poczułam zawroty głowy. Bałam się odpowiedzi.
-Babcia Krysia…
-Co z nią?!
-Miała zawał…
-I? Mamo?- mama milczała- No mów wreszcie co się stało!
-Babcia zmarła…- mama zaczęła płakać a mi ugięły się kolana. Musiałam przytrzymać się stojącego krzesła.
-Babcia Krysia nie żyje…- szepnęłam do siebie. To nie mogła być prawda.
-Ali, za trzy dni jest pogrzeb.
-Przyjadę.
-Nie, nie musisz. Babcia by się nie pogniewała, ona cię kochała i była szczęśliwa, że robisz to co kochasz. Nie chciałaby byś miała jakieś kłopoty.
-Przyjadę. Mam wtedy wolne. A nawet jeślibym nie miała, przyjechałabym.
-Ali…
-Mamo, ja muszę się z nią pożegnać…- nie wierzyłam, że to wypowiadam. Jeszcze kilka godzin wcześniej moim problemem był jakiś głupi mail…
-Dobrze kotku, zrobisz jak chcesz. Musze już kończyć.
-Mamo?
-Tak?
-Kocham cię.
-Ja ciebie też…
-Trzymajcie się.
-Ty też.
Gdy mama się rozłączyła stałam jak kołek jeszcze jakiś czas. Gdy wróciłam do stołu wszyscy byli rozgadani i roześmiani. Usiadłam na swoje miejsce. Nie wierzyłam w to co mi powiedziała mama. Moja kochana babcia odeszła. ODESZŁA. Nagle wpadałam w panikę, zaczęłam szybciej oddychać, czułam się tak jakby ktoś odciął mi dostęp do tlenu. Pierwszy spojrzał na mnie Niall, w jego ślady poszła Lou. Koło niej siedział Harry, który podążył wzrokiem za pozostałą dwójką i też na mnie patrzył. Po chwili patrzyli na mnie wszyscy. Wtedy ja wybuchnęłam . Nie wytrzymałam. Zaczęłam szlochać jak nigdy w życiu. Po telefonie Niny wydawało mi się, że się załamuję, jednak teraz nie umiałam nawet nazwać tego co czułam. Nie mogłam nabrać powietrza do płuc. Myślałam, że się uduszę.
-Matko Ali?! Co się stało?!- Lou szybko znalazła się przy mnie. Ale ja nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Ali?!- odezwał się Niall, który poszedł w ślady Lou i też był już przy mnie.
-Odsuńcie się- nie zauważyłam gdy Harry wstał i do mnie podszedł, ukucnął przede mną i chwycił mnie za ramiona. -Spokojnie, powiedz o co chodzi- nie wiem czy myślał, że moje zachowanie ma związek z wydarzeniem z imprezy ale gdy spojrzałam w jego piękne, zielone oczy wiedziałam, że się o mnie martwi. Po prostu to wiedziałam.
-Za…a…dzwoniła mo…ja mama- patrzyłam na niego i wiedziałam, że mogę mu zaufać, nie wiem dlaczego, po prostu czułam, że go kocham. -Mo…ja babcia nie…nie żyje…- wtedy Harry przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nikt się nie odzywał, wszyscy milczeli, słychać było tylko mój nieprzerwany szloch, który był stłumiony przez ciało Harrego. Wtuliłam się w niego najmocniej jak umiałam a moje łzy moczyły jego koszulkę. On jednak nie zmienił pozycji, miałam nawet wrażenie, że docisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, miałam wrażenie, że już nigdy nie wypuści mnie ze swych objęć, że zostaniemy wtuleni w siebie do końca świata.



Rozdział 14 :) Mam nadzieję, że się spodoba, Harold się poprawił, uratował Ali...:) Na samym początku chcę podziękować Marzenie i Adriannie- kocham Was! <3 Do Adrianny: niestety na razie Ali nie czeka nic weselszego, przykro mi... ale życie potrafi zaskakiwać i w końcu jej karta też się odwróci na lepsze... chyba :( Do Marzeny: jasne, że możesz do mnie pisać, wysłałam już do Ciebie maila na adres który podałaś w komentarzu ale chyba do ciebie nie doszedł bo mi nie odpisałaś:(  Do wszystkich: proszę o komentowanie!!! Dodaję linka do piosenki, którą Ali nagrała na początku rozdziału: Torn. Przepraszam za wszelkie błędy! Wydaje mi się, że jest inna czcionka ale dodaję rozdział nie na moim komputerze i tak jakoś dziwnie jest, nie wiem dlaczego, nie umiem tego zmienić :( Kolejny rozdział pojawi się za tydzień!
PS Kocham Was <3

środa, 23 października 2013

Rozdział XIII





Otworzyłam powoli oczy. Leżałam na kanapie w garderobie, przy mnie kucała Lou.
-Spokojnie Ali, zaraz przyjedzie pogotowie.
-Jakie pogotowie?- byłam taka skołowana.
-Zemdlałaś, Louis złapał cię w ostatniej chwili-powiedziała i od razu wiedziałam, że była bardzo zdenerwowana.
-Gdzie są wszyscy?
-Wszystko się nico opóźniło, musieli wyjść na scenę. Tommo i Niall robili aferę, że poczekają do przyjazdu karetki ale w końcu odpuścili.
-Tutaj proszę wejść- usłyszałam głos Paula. Dziwne, chłopcy grają koncert a jego nie ma z nimi.
-Dzień dobry- lekarz od razu znalazł się przy mnie. -Co się stało?
-Zemdlała, ogólnie źle się czuje, ma gorączkę, ból gardła- Lou powiedziała od razu zanim jeszcze zdążyłam się odezwać. Lekarz zaczął mnie badać.
-Myślę, że musi pani pojechać z nami. Ta gorączka jest za wysoka, do tego omdlenie.
-Co?! Do szpitala?- panika zaczęła przemawiać przeze mnie. Ja nie chcę jechać do szpitala!
-Proszę się nie denerwować.
-Lou ja nie chcę jechać do szpitala.
-Ali to dla twojego dobra- blondynka przytuliła mnie i starała się uspokoić. Po chwili jechałam w karetce do jakiegoś szpitala w Dublinie. Tam od razu zawieziono mnie na salę i podłączono kroplówkę. Pobrano mi krew, zrobili mi prześwietlenie głowy (bali się pewnie, że uderzyłam się w nią gdy zemdlałam). Byłam taka zmęczona i przerażona. Jutro jest kolejne show a ja jestem w szpitalu. Muszę wystąpić. Nie mogę zawieść Zuzy. Leżąc na szpitalnym łóżku bałam się też, że nikt po mnie nie przyjedzie. Że będę tutaj sama... A w tym momencie samotność to ostatnia rzecz, która chciałam.
-Cicho Lou bo ją obudzisz!- usłyszałam Liama.
-Już obudził- otworzyłam oczy i się uśmiechnęłam. Kiedy ich zobaczyłam kamień spadł mi z serca.
-Jak się czujesz?- zapytał Niall. Widziałam, że się martwi.
-Już lepiej.
-Ale nas wystraszyłaś- powiedział z wyrzutem Louis. Właściwie dopiero teraz do mnie dotarło ile osób przyszło. Był Niall, Liam, Louis, Zayn, Lou, Tom, Josh, Paul, Eleanor (nie wiem jak to możliwe, że wcześniej jej nie widziałam, musiała przyjechać w środku koncertu)... Nie było tylko JEGO.
-Sorry, że tak długo ale musiałem po drodze pozować do chyba stu zdjęć- nagle do sali wszedł Styles trzymając w ręce 4 kawy. Moje serce od razu przyśpieszyło co dało się usłyszeć przez aparat do którego byłam podłączona. Harry na mnie spojrzał ale szybko odwróciłam głowę w stronę Nialla.
-Był już u ciebie lekarz?- zapytała Lou.
-Nie, jeszcze nie. Czekają pewnie za wynikami badań.
-Matko ile tu ludzi!- powiedział lekarz, który jak na zawołanie wszedł do sali. -Proszę natychmiast opuścić ten pokój, jest tu was za dużo- po chwili zostałam tylko ja, lekarz i Lou, która się uparła, że zostanie ze mną. -Są już wyniki pani badań.
-I?
-Ma pani grypę- wow, tego sama się domyśliłam.
-Czyli mogę już stąd wyjść.
-Wolałbym aby została pani co najmniej do jutra. Podamy pani jeszcze kilka kroplówek. Zaczniemy podawać antybiotyk. Nie jest pani uczulona na żadne leki?
-Ja nie mogę zostać do jutra! Jutro mam koncert!- zdenerwowałam się, nie chciałam zostawać w szpitalu. Miałam głupią grypę, nic więcej.
-Proszę się nie denerwować. Jeśli się pani uprze możemy panią wypuścić na własne żądanie, jednak powinna pani teraz odpoczywać.
-Nie mam czasu na odpoczynek- lekarz spojrzał na mnie z dezaprobatą.
-Ali, nie denerwuj się, słuchaj lekarza- Lou siedziała obok mnie i starała się dodać mi otuchy.
-Zdrowie jest najważniejsze- dodał lekarz.
-Wiem ale ja muszę…
-Musisz być zdrowa.
-Poza tym niestety to nie wszystko- powiedział lekarz.
-Słucham? Jestem na coś jeszcze chora?
-Ma pani anemię, dosyć silną.
-Anemię? Przecież dobrze się czuję- może byłam ostatnio nieco osłabiona ale przecież anemia nie jest groźna.
-Podejrzewam, że jest to związane z pani trybem życia. Nie wydaje się pani, że musi pani nieco zwolnić? Z tego co mówili pani przyjaciele prowadzi pani ostatnio bardzo niezdrowy tryb życia- spojrzałam się z wyrzutem na Lou, zdrajczyni coś nagadała lekarzowi a później razem z całą resztą udawali, że wszystko jest okej.
-Nie mogę zwolnić, proszę mi zapisać jakiś tabletki bo ja nie zostanę w szpitalu. Mam jutro koncert!- nie dopuszczałam do świadomości tego, że mogę tu zostać.
-Nie może pani śpiewać, no chyba, że chce pani to zrobić ostatni raz. Pani nie rozumie powagi sytuacji, może pani stracić głos i wtedy już nigdy nie śpiewać, gardło już jest w złym stanie. Kiedy pani to zlekceważy może pojawić się ropne zapalenie, do tego dojdzie terapia sterydami...- ten lekarz przesadzał, na pewno podkolorował to wszystko.
-Nie, to pan nic nie rozumie, ja muszę...- przerwałam totalnie niegrzecznie lekarzowi a mi przerwała Louise.
-Ali! Może i wyjdziesz sobie stąd na własne żądanie ale na pewno nie wystąpisz jutro! Chcesz się wykończyć?- Lou się zdenerwowała.
-Ale...
-Nie ma ale. Dzwoń do Jessici niech dzwoni do szefostwa nich załatwią kogoś na jutro i pojutrze- podała mi telefon, wiedziałam, że się wkurzyła, nigdy jej takiej nie widziałam. Normalnie typowa mamuśka. -Panie doktorze, przez ile dni powinna wypoczywać i nie śpiewać?
-Tydzień.
-Nie, nie zgadzam się. 28 jest koncert w Sunderland i ja muszę tam wystąpić. To jest za 5 dni, przecież przejdzie mi do tego czasu.
-Dobrze za 5 dni może pani śpiewać ale proszę bardzo się oszczędzać. Skoro nie chce pani zostać do jutra wypiszę zaraz receptę. Zapiszę pani coś na anemię, dokładnie napiszę co jak brać, dodam kilka wskazówek co do odżywiania. Za dwa tygodnie proszę się udać na badania kontrolne, lekarz powinien powiedzieć pani jak wygląda cała sprawa z anemią.
-Dobrze, zrobi wszystko co jej pan doktor powie- Lou robiła za mojego adwokata. Lekarz wyszedł a ja wybrałam numer do Jessici. Poinformowałam ją o całej zaistniałej sytuacji. Kobieta zmartwiła się i postanowiła przyjechać jutro do mnie mimo iż nie miałam na to ochoty. Obiecała, że rozmawiając z "górą" i informując ich o mojej chorobie jeszcze raz poprosi o moje wolne. W drodze do Nialla jechałam z nim i Harrym. Styles prowadził a Niall siedział ze mną z tyłu. Przeze mnie wszyscy postanowili się wynieść z domu bo nikt nie chciał się zarazić. Lou bała się o Lux, Liam też czuł się kilka dni wcześniej "niewyraźnie". Zayn, Sandy i Josh też się wynieśli bo ich o to prosiłam jeszcze w szpitalu. Najdłużej opierał się Louis i Eleanor. Postanowili, że zostaną do rana i wtedy sami zdecydują czy zostaną czy nie. Jedyną osobą z którą nie rozmawiałam był Harry i właściwie sama nie wiedziałam czy zostanie czy nie. Po drodze do domu pojechaliśmy jeszcze do apteki. Niall wziął moją receptę i poszedł zostawiając nas samych.
-Jak się czujesz?- zapytał brunet.
-Nie musisz udawać, że cię to obchodzi- powiedziałam chłodno. W mojej głowie ciągle krążyły jego słowa: To jej wina.
-Okej, mogę się nie odzywać- uciął ostro.
-Zostajesz?
-Nie wiem.
-Wolałabym, żebyś pojechał z resztą- byłam na niego niewyobrażalnie zła. Irytował mnie.
-W takim razie zostanę- uśmiechnął się sztucznie. Chciał mi zrobić na złość.
-Szkoda.
-Co szkoda?- zapytał wsiadający Niall.
-Nic- odpowiedzieliśmy razem. Dalszą część drogi przegadałam z blondynem o tym kto mnie zastąpi. Horan uspokoił mnie tym, że wykonał już kilka telefonów i załatwił jakiś młody, irlandzki zespół w którym na gitarze gra kolega jego kuzyna. Gdy dojechaliśmy do domu Nialla, wzięłam szybki prysznic, zażyłam wszystkie tabletki  i poszłam spać. Następnego dnia po moich długich prośbach Eleanor z Louisem wyprowadzili się. Nie było sensu by zostawali tu i się mną zajmowali i przeziębiali. Siedziałam otulona kocem, piłam herbatę i oglądałam z Niallem jakąś kreskówkę. Po chwili dołączył do nas Harry:
-Dzisiaj impreza, pamiętasz?- zapytał brunet.
-Pamiętam, właśnie Ali, ja przyjdę najszybciej jak się da- Niall był taki kochany.
-Nialler, spokojnie, możesz być nawet do rana, ja i tak pójdę wcześnie spać. Jestem duża nie musisz mnie niańczyć. Czuję się lepiej niż wczoraj więc możesz z czystym sumieniem zaszaleć.
-Jesteś pewna?
-Jasne- szczerze mówiąc nie chciałam być sama, ale Niall zasłużył na chwilę relaksu i radości a nie wiecznego zamartwiania się biedną Ali.
-Sam nie wiem...
-Kurde Niall nie przesadzaj. Ona nie umrze jak ją zostawisz na kilka godzin samą- Styles wypowiadając każde słowo gapił się prosto w moje oczy. Muszę przyznać, że widział co zrobić by coś w środku mnie zabolało.
-Harry ma rację, idź z nim na imprezę- starałam się zachować twarz i nie pokazać jak bardzo dotknęły mnie jego słowa. Spojrzałam się na blondyna i uśmiechnęłam dając mu do zrozumienia, że jestem dużą dziewczynką.
-No dobra ale gdyby się coś działo to dzwoń do mnie, Lou, Harrego czy nawet Zayna choć nie gwarantuję, że odbierze.
-Spoko- w tym momencie zadzwonił mój telefon i Niall od razu rzucił się by zobaczyć kto dzwoni.
-Uuuu, Patricio!
-Daj to!
-Halo?- Horan odebrał- Niall Horan. Nie, nie ja ciebie pobiłem, tak, jestem ten fajny. Ali? Jest chora, możesz spróbować ją pocieszyć- wyrwałam mu telefon z ręki.
-Halo? Pato?
-Ali?
-Sorry za niego.
-Spoko- Patricio śmiał się- Jesteś chora?- jego głos spoważniał.
-Niestety tak.
-Na pocieszenie przytulam cię w myślach- spojrzałam się na Stylesa, który tak jak myślałam gapił się na mnie tym swoim przerażającym wzrokiem. Nagle naszła mnie chęć na wkurzenie Harrego.
-A ja w podziękowaniu daję ci buziaka- mina Stylesa w tym momencie była bezcenna. Gdyby ktoś obserwował nas z boku pomyślałby że Harry jest o mnie zazdrosny.
-Dziękuję, nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy piękna.
-Ja też- w tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi i podejrzewałam, że to Jessica- Niestety muszę już kończyć- powiedziałam ze smutkiem.
-Szkoda. Do usłyszenia.
-Pa- powiedziałam i się rozłączyłam. Słyszałam jak Niall wita się z kobietą.
-Niech pani wejdzie. Harry chodź!
-Nie, my pójdziemy na górę. Chodź Jess- wiedziałam, że powinnam przedstawić jej Harrego ale nie miałam na to ochoty dlatego Jessica zrobiła to sama po czym poszła za mną do góry.
-Usiądź, chcesz coś do picia?
-Nie, dziękuję. Ali od razu przejdę do konkretów. Twoja choroba nieco skomplikowała nam sprawy. Na szczęście Niall załatwił już kogoś na dziś i jutro jednak 28 musisz wystąpić, nie ma innej opcji.
-Jasne, lekarz nie za bardzo chciał się zgodzić ale powiedział, że jak będę się oszczędzać to powinnam dać radę.
-Świetne. Druga sprawa, jutro dowiem się czy dadzą ci wolne ale jak już powiedziałam teraz wszystko się nieco skomplikowało i na twoim miejscu nie nastawiałabym się pozytywnie.
-Ale ja muszę...
-Wiem ale kontrakt jest taki a nie inny i nie masz nic do gadania- Jessica spojrzała na mnie i widząc jak źle się z tym czuję zmieniła nieco ton głosu na łagodniejszy i bardziej pocieszający. -Wiem, że to brzmi brutalnie ale tak w tym świecie jest na początku, z czasem będzie łatwiej.
-Mam nadzieję.
-Zobaczysz, że mam rację. Jeśli wytrzymasz  teraz to później będzie jak z górki. Okej, kolejna sprawa. W przyszłym tygodniu nagrasz Torn i będziesz to śpiewać na trasie. O szczegółach napiszę w mailu.
-Właśnie, apropo maila. Chyba muszę go zmienić- wypaliłam szybko, ignorując informację, która właśnie została mi przekazana.
-Dlaczego?
-Bo ktoś wysłał mi bardzo obraźliwego maila a skoro zrobił to raz to pewnie zrobi kolejny. A ja nie zamierzam czytać takich rzeczy na swój temat.
-Dobrze, to zróbmy to teraz- tak jak powiedziała Jess, od razu założyłam nową pocztę. Pokazałam jej też tego maila, choć na Jess nie zrobił on aż takiego wrażenia jak na mnie, może dlatego, że to  mi życzono śmierci a nie jej i to mnie uważa się za dziwkę... Nie zamierzałam się jednak wdawać z nią w żadne kłótnie, które niczemu nie służyły i nie miały sensu. Dalsza część jej odwiedzin przebiegała raczej dość sztucznie i sztywno dlatego właściwie cieszyłam się gdy wyszła a ja mogłam się położyć i w spokoju obejrzeć zaległe odcinki seriali. Później Niall zawołał mnie na obiad, który przygotował czyli zamówił z jakiejś restauracji w Dublinie. W trakcie gdy ja jadłam on i Harry szykowali się na koncert i gdy dokańczałam posiłek podjechał po nich samochód, wyszli i pojechali na koncert. Wiedziałam, że resztę dnia spędzę sama bo najpierw mają koncert a później idą na imprezę. Mimo iż następnego dnia był zaplanowany ostatnie show wszyscy mogli zaszaleć bo zaczynał się on dopiero o 21. Gdy zostałam sama posprzątałam po sobie, następnie pisałam z dziewczynami na facebooku, porozmawiałam z mamą i Klaudią. Oczywiście nie obyło się bez kolejnych rewelacji o tym, że byłam w szpitalu bo zasłabłam dlatego, że jestem w ciąży a ojcem dziecka jest Harry lub dlatego, że byłam nieuleczalnie chora a chłopcy mnie zatrudnili, ponieważ się zlitowali. Było tego o wiele więcej ale nie miałam siły ani ochoty tego czytać. Wieczorem wzięłam prysznic, zrobiłam sobie tosty z serem, szynką i pomidorem a następnie "włamałam" się do pokoju Horana i "ukradłam" jeden film z jego kolekcji. Myślałam, że uda mi się go odtworzyć na odtwarzaczu DVD, który stał pod wielką plazmą w salonie ale mimo piętnastominutowej walki nie udało mi się go uruchomić i musiałam zadowolić się moim laptopem. Mniej więcej w połowie filmu poczułam się gorzej, zaczęły przechodzić mnie dreszcze i było mi zimno dlatego zrobiłam sobie małą przerwę i poszłam po tabletki przeciwgorączkowe. Gdy film się skończył umyłam jeszcze zęby, sprawdziłam czy drzwi wejściowe są dobrze zamknięte, odpisałam Niallowi po raz setny, że wszystko okej i położyłam się spać. Gdy zasypiałam byłam bardzo niespokojna, sama w tym wielkim, pustym domu... Jednak wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to będzie najgorsza, najdłuższa noc w moim życiu...

***

Czyjś krzyk wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam oczy, było ciemno. Odblokowałam ekran komórki, którego blask mnie totalnie oślepił i chwilę mi zajęło zanim zobaczyłam która jest godzina, a była 1:36 w nocy. Początkowo nie zorientowałam się w całej sytuacji i myślałam, że obudziłam się tak po prostu, bez żadnej przyczyny. Jednak po chwili zrozumiałam co mnie obudziło. Już nie byłam w domu sama a krzyk wcale mi się nie przyśnił, należał on do kobiety... Raptownie usiadłam na łóżku przez co zadźwięczało mi w uszach ale po chwili wytężyłam słuch by upewnić się, że nic mi się nie przesłyszało. Po chwili usłyszałam cichy jęk dobiegający zza ściany, z pokoju Harrego. Po chwili jęki stawały się coraz częstsze i głośniejsze. Harry był w swoim pokoju i uprawiał z kimś seks. Dziewczyna z którą był była bardzo głośna, stawała się coraz głośniejsza... Krzyczała jego imię, prosiła o więcej... Nie mogłam tego słuchać. Moje oczy zaszły łzami, nie wiedziałam co mam zrobić. Nie chciałam jej słyszeć, ich słyszeć. Harrego, który zranił mnie już na tyle różnych sposobów ale to co zrobił teraz przekroczyło wszelkie granice... Ja się w nim zakochałam a on pieprzył się z inną w pokoju obok... To było nie do zniesienia. Wstałam z łóżka i od razu wybiegłam z pokoju. Pobiegłam na dół, prosto do holu, chciałam wyjść z tego domu, jednak to wiązałoby się z powrotem na górę po jakieś ciuchy a tego nie chciałam. W domu panowała cisza więc głośne jęki dobiegały też na dół. Chciałam to jakoś zagłuszyć więc włączyłam głośno telewizor i skulona usiadłam na dywanie. Kołysałam się w przód i w tył, głowę miałam spuszczoną. Było mi zimno, wybiegłam z pokoju ubrana jedynie w cienką piżamę, bez skarpetek, kapci, szlafroka... czegokolwiek. Byłam zdenerwowana, cała się trzęsłam i mimo, że próbowałam pohamować łzy one ciągle spływały po mojej twarzy mocząc mi piżamę. Tak bardzo bolało mnie to, że on tam jest z jakąś kobietą... A mnie miał w dupie do tego stopnia, że nie martwił się czy usłyszę jak się pieprzy czy nie. Minuty wydawały mi się być wiecznością... Nawet nie wiedziałam ile już tak siedziałam, nie wzięłam telefonu, nie umiałam przestać słyszeć tych dźwięków... Miałam wrażenie, że wpadłam w jakiś amok. Siedziałam, kołysałam się i bezustannie płakałam. Cała dygotałam, żadne bodźce z zewnątrz do mnie nie dochodziły, nie zorientowałam się nawet, że Styles wszedł do salonu i gapi się na mnie. Ocknęłam się dopiero gdy wyłączył telewizor. Wtedy jak za pomocą magicznego pstryczka poderwałam się na równe nogi, szybko się rozejrzałam i nie dojrzałam nikogo oprócz niego...
-Jesteśmy sami- powiedział a ja spojrzałam na niego, stał w bokserkach i czarnym t-shircie, był pijany, bardzo, nigdy go takiego nie widziałam. Następnie spojrzałam mu w oczy i dostrzegłam w nich coś czego się bałam, były takie dzikie, groźne, wypełnione ekscytacją, jak wtedy gdy bił Patricia, źrenice miał strasznie rozszerzone, gdy na mnie patrzył nie wiedziałam czego się spodziewać, bałam się i to cholernie. Otarłam szybko łzy z policzków i instynktownie zwiększyłam odległość między nami- No powiedz coś!- rozkazał mi. Ja nie zamierzałam nic mówić, tylko odwróciłam się i zaczęłam biec do pokoju. Myślałam, że Styles da mi spokój ale on wpadł na inny pomysł. Gdy byłam na schodach szarpnął mnie za rękę, a ja gwałtownie się odwróciłam wpadając prosto w jego ramiona. Nie chciałam go dotykać ale przede wszystkim nie chciałam by on dotykał mnie. Nie pachniał tak jak zwykle, czułam zapach papierosów wymieszanych z jego perfumami, alkoholem i jego zapachem, z jego potem...
-Puść mnie, to boli!- krzyknęłam kiedy zacisnął swoje dłonie na moich nadgarstkach i napierając swoim ciałem na moje przycisnął mnie do ściany.
-Chciałabyś być na jej miejscu, jej się podobało, urządziłem ten mały pokaz dla ciebie skarbie- wyszeptał mi do ucha. -Chciałabyś żebym cię dotykał.
-Zostaw mnie!- próbowałam się wyrwać ale nie miałam siły, byłam osłabiona i najzwyczajniej w świecie on był silniejszy.
-Nie zaprzeczaj! Powiedz, że tego chcesz! - warknął mi do ucha. Następnie odsunął się nieco i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, wtedy ja pod wpływem adrenaliny zrobiłam coś o co się sama nie podejrzewałam. Nie wiem skąd wpadłam na takie pomysł ale z całej siły ugryzłam Harrego w palec. On zaczął krzyczeć z bólu i mnie puścił dzięki czemu rzuciłam się do ucieczki. Wbiegłam na górę i spojrzałam się za siebie, Styles już oprzytomniał i zaczął mnie gonić. Gdy dopadłam do klamki od drzwi mojego pokoju, szybko ją szarpnęłam weszłam do pokoju, zatrzasnęłam drzwi i w ostatniej chwili je zakluczyłam. Wtedy Harry zaczął szarpać klamkę, po chwili jednak przestał i nastała cisza. Minęło kilka minut i zaczynałam już myśleć, że Styles poszedł do siebie jednak myliłam się.
-Otwórz!- krzyknął a ja odskoczyłam od drzwi.
-Zostaw mnie w spokoju!
-Otwórz te cholerne drzwi!- chłopak uderzył w nie z całej siły a ja byłam coraz bardziej przerażona.
-Harry, proszę... Uspokój się...Błagam.
-Jak mam się kurwa uspokoić jak robisz ze mnie durnia? No jak kurwa?- przestał krzyczeć ale nie uspokoiło mnie to nawet w najmniejszym stopniu.
-Nie wiem o co ci chodzi- nie wiem czy wdawanie się w dyskusje z pijanym facetem, na dodatek agresywnym było dobrym pomysłem.
-Ty nie wiesz o co mi chodzi? To ty mącisz mi w głowie, nie wiem co mam robić... Mącisz mi w głowie, w życiu a ja nie umiem sobie z tym kurwa poradzić.- totalnie mnie zatkało, usiadłam na łóżku w bezruchu i nasłuchiwałam co się dzieje, jego słowa były takie dziwne, myślałam, że coś jeszcze powie ale Harry już się nie odezwał. Po kilkunastu minutach usłyszałam trzask drzwi od jego pokoju co mnie nieco uspokoiło.
Położyłam się na łóżku i obrazy z tej nocy przelatywały mi przed oczami z prędkością światła. Seks z jakąś dziewczyną- Chloe? Nie, jeśli wróciliby do siebie ona zostałaby z nim, w łóżku. To musiała być jedna z uczestniczek imprezy, może fanka? Ale czy Styles mógł tak wykorzystać zakochaną w nim fankę. Miałam nadzieję, że nie. Te słowa, że zrobił to dla mnie, że przespał się z nią by mi zrobić na złość, by mnie wkurzyć? Modliłam się by to wszystko było spowodowane tym, że Harry był pijany. Każde słowo, każdy gest to alkohol przemawiający przez niego. Starałam się też przekonać samą siebie, że już nigdy mnie nie skrzywdzi ani fizycznie ani psychicznie. Jego ostatnie słowa, że mące mu w głowie- nie wiedziałam o co mu chodziło... Nie spałam całą noc, rozmyślając i dręcząc się tym wszystkim. Zasnęłam dopiero o 6 rano gdy na zewnątrz było już całkiem jasno. Nie spałam jednak długo, bo o 9 Niall postanowił sprawdzić co u mnie słychać a gdy miałam zamknięte drzwi, przestraszył się i zaczął w nie energicznie uderzać. Gdy zapytał dlaczego byłam zamknięta nie opowiedziałam mu prawdy, wymyśliłam jakąś głupią historyjkę na poczekaniu. Horan we wszystko uwierzył i powiedział, że w ogóle nie wrócił na noc do domu bo przeholował z alkoholem i o północy był już w drodze do hotelu w którym zatrzymała się reszta. Paul na niego nakrzyczał, że jest nieodpowiedzialny ale nic z tego nie pamięta bo urwał mu się film i ochroniarz musiał go odwieźć do hotelu by reszta miała na niego oko. Paul bał się, że ja chora nie dam sobie z nim rady. Ironią było to, że inny członek tego zespołu jakoś tutaj dotarł i wtedy byłam naprawdę w opałach. Około 11 wstałam, ubrałam się i nałożyłam delikatny makijaż by zamaskować nieco zmęczenie i chorobę. Dzięki Bogu gardło przestawało mnie boleć, a mimo niewyspania czułam się też silniejsza. Tabletki zaczynały działać. Gdy Horan wziął prysznic, razem zaczęliśmy szykować śniadanie ale właściwie w ogóle nie rozmawialiśmy, przez co ja ciągle myślałam o Harrym. Gdy ja skończyłam robić jajecznicę a Niall kanapki usiedliśmy przy wielkim stole w jadalni i zaczęliśmy jeść nasze "spóźnione" śniadanie- zegar pokazywał już 12:03.
-Hej- jego głos był jeszcze bardziej zachrypnięty niż zwykle.
-Cześć, siadaj z nami. Weź tylko przynieś sobie talerz- powiedział Horan a ja znieruchomiałam. Po tym wszystkim mamy sobie razem jeść śniadanie, tak po prostu? Po chwili Styles usiadł i zaczął nakładać jajecznicę. Jak gdyby nigdy nic.
-Ali jedz- Niall zauważył moje dziwne zachowanie. Ale ja nie byłam w stanie nic przełknąć. Harry spojrzał mi prosto w oczy i wtedy nie wytrzymałam.
-Nie jestem głodna- wzięłam swój talerz, szybko wyrzuciłam jego zawartość do śmieci, umyłam go i mimo moich szczerych chęci by zrobić wszystko naturalnie właściwie pobiegłam a nie poszłam do pokoju. Tam próbowałam się uspokoić a gdy zadzwonił telefon serce podskoczyło mi do gardła a ja sama prawie spadłam z łóżka. Dzwoniła Jessica. Nasza rozmowa nie trwała nawet minutę. Zakomunikowała mi tylko, że nici z wolnego na ślub Zuzy, mam wtedy koncert na którym będę czy tego chce czy nie. Gdy się rozłączyłam zaczęłam płakać a właściwie to ryczeć. Nie wiedziałam jak mam powiedzieć o tym przyjaciółce, liczyła na mnie a ja zawiodłam. Nic nie szło po mojej myśli. Czułam się kompletnie do niczego. Przez ostatnie kilka dni wylałam więcej łez niż przez całe moje życie. Nie wiedziałam nawet, że można aż tyle płakać. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, wzięłam chusteczkę i szybko otarłam twarz, było to raczej bezsensowne zachowanie bo i tak było widać, że płaczę.
-Proszę- powiedziałam. Oczywiście to był kolejny błąd. Byłam przekonana, że to Niall ale do pokoju wszedł Harry. Gdy podszedł nieco bliżej ja zeszłam z łóżka by przestrzeń między nami była jak największa.
-Dlaczego płaczesz?- nawet na niego nie patrzyłam. Nie mogłam. -Uciekłaś przede mną, jak tylko wszedłem do jadalni ty uciekłaś. Ali, spójrz na mnie.
-Nie mogę- szepnęłam.
-Dlaczego? Boisz się mnie?- zapytał a w jego głosie słychać było obawę.
-Dlaczego?!- wszystkie emocje, które w sobie dusiłam postanowiły wyjść teraz na zewnątrz. -Czy się ciebie boję?!- spojrzałam na niego, tak jak tego chciał.
-O co ci chodzi?
-O nic!- mimowolnie przejechałam dłonią po nadgarstku jednej ręki na której uformowały się małe siniaki, drugi nadgarstek wyglądał podobnie, Harry to zauważył.
-Co ci się stało w ręce?- jego głos drżał, doskonale wiedział czyja to wina.
-Domyśl się!- wtedy Styles podszedł do mnie na tyle blisko, że wziął moją rękę i dopasował swoje palce do wielkości moich siniaków- Puszczaj mnie!
-Ali, ja przepraszam, ja nie chciałem ci zrobić krzywdy!
-Harry ja się w nocy bałam ciebie jak nigdy w życiu. Ja nigdy w życiu nikogo się nie bałam tak jak ciebie.
-Nie bój się, ja nawet nie wiem jak do tego doszło. Nic nie pamiętam.
-A więc nie pamiętasz też jak uprawiałeś seks z jakąś panną w swoim pokoju?! Byliście tacy głośni, ona była! A i nie pamiętasz jak powiedziałeś mi, że specjalnie to zrobiłeś żebym mogła to słyszeć?! Nie pamiętasz jak przycisnąłeś mnie do ściany, ściskając moje nadgarstki? Jak krzyczałeś, że ja też chcę się z tobą pieprzyć i że mam to mówić, krzyczeć, że chce byś mnie dotykał?! Tego wszystkiego nie pamiętasz!- z każdym moim słowem łzy wypływały z moich oczu z większą siłą. Harry spuścił głowę i usiadł na moim łóżku. Otarł swój policzek wierzchem dłoni.
-Ali ja...- spojrzał na mnie, oczy miał czerwone, walczył by się nie rozpłakać.
-Proszę cię nic nie mów. Nie wiem jak długo jeszcze to zniosę a ty robisz wszystko, żebym się poddała i wróciła do Polski- nie miałam już siły by krzyczeć, usiadłam obok niego na łóżku i walczyłam z tym by go nie przytulić. Jak wielką idiotką trzeba być by chcieć go przytulić po tym wszystkim... Tak bardzo chciałam by mnie objął, powiedział, że to już się nigdy nie powtórzy... W pewnym momencie Harry chwycił moją dłoń i kolejny raz przejechał palcem po śladach które pozostawił.
-Nie chcę żebyś płakała przeze mnie, żebyś płakała w ogóle.
-To raczej nierealne Harry- byłam największą idiotką na świecie. Powinnam walnąć go w twarz, wyrzucić z pokoju a nie chcieć mu się zwierzać po tym co mi zrobił!
-Dlaczego?
-Przed chwilą dowiedziałam się, że nie mogę jechać na ślub przyjaciółki, która na mnie liczy. Zawiodę ją. A nie lubię zawodzić, nie lubię być do niczego. Nie wiem jak mam jej to powiedzieć- Styles nieco się przybliżył a dziwne napięcie, które czułam między nami nasiliło się. Nie wiem czy go w ogóle interesowało to co mówię, pewnie nie, teraz był dla mnie miły bo miał poczucie winy, za parę dni gdy ono minie znowu będzie dla mnie oschły. Nie mogłam pozwolić się znowu omamić bo to spowoduje tylko tyle, że później będę bardziej cierpieć. Wzięłam więc swoją rękę z dłoni Harrego i powiedziałam: -Wolałabym żebyś już sobie poszedł.
-Przepraszam- wyszeptał i po chwili wyszedł. Miałam wrażenie, że chciał mnie przytulić ale tego nie zrobił, bał się mojej reakcji. Zostawił mnie samą ze stertą problemów, których nie umiałam rozwiązać. Na mojej dłoni ciągle czułam jego dotyk a w całym pokoju unosił się jego zapach. Ten dobrze znany mi przyjemy zapach jego perfum, który przyprawiał mnie o dreszcze i zawroty głowy. Ten który tak lubiłam, którym przesiąknięte były jego ubrania i on sam. Gdy podniosłam rękę by odgarnąć włosy z twarzy czułam, że nawet moja dłoń teraz tak pachnie. Zapach tak bardzo różniący się od tego z nocy, tak samo jak Harry. Harry którego kilka godzin wcześniej, się bałam, który mnie ranił a teraz pragnęłam by był blisko mnie... 




Rozdział XIII :) mam nadzieję, że się spodoba :) kolejny dodam pod koniec przyszłego tygodnia, chciałabym wcześniej ale SZKOŁA :( Harry zachował się jak świnia :( kiedyś się wyjaśni dlaczego jest taki jaki jest, obiecuję :* Marzeno kocham Cię kobieto, kocham Twoje komentarze! Chciałabym zachęcić innych do komentowania, to naprawdę pomaga! Przepraszam za błędy ale rozdział pisałam na szybko i nawet go nie przeczytałam, jeśli znajdą się jakieś niespójności to przepraszam! Pisząc ten rozdział słuchałam dwóch piosenek i szczerze mówiąc to nie mogłam się zdecydować którą wstawić więc wstawiłam obie :) : What Hurts The Most- Rascal Flatts/ Wrecking Ball- Miley Cyrus.
PS Kocham Was <3


czwartek, 10 października 2013

Rozdział XII






Starałam się podnieść powieki, ale były takie ciężkie, tak bardzo chciało mi się spać... Nie tylko powieki miałam ciężkie, moja klatka piersiowa była jakby przygnieciona a o nogi ocierała się czyjaś długa noga. Matko! Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego, który mocno tulił mnie do siebie, jego głowa spoczywała na moich piersiach przez co jego włosy strasznie łaskotały moją skórę, drugą rękę miał pod moją głową... Styles zrobił sobie ze mnie żywą poduszkę!
-Harry- szepnęłam w jego włosy ale to nic nie dało. -Harry- powiedziałam głośniej jednak nadal nic.- Harry miażdżysz mnie!- krzyknęłam w końcu zirytowana.
-Co?- powiedział ciągle zaspanym i nieprzytomnym głosem. Dzięki Bogu jest postęp i chłopak reaguje.
-Ciężko mi! Złaź ze mnie!- Harry chyba otworzył oczy by zobaczyć o co robię tyle hałasu od rana.
-Przepraszam- Styles zszedł ze mnie i odsunął się jednak nie tak bardzo jak myślałam, że to zrobi.
-Miałeś mnie nie dotykać a ty sobie ze mnie poduszkę zrobiłeś- wiedziałam, że nie zrobił tego specjalnie ale byłam zła. Miałam na sobie tylko ten cholerny szlafrok i myśl o tym, że Styles mógł zobaczyć coś czego nie chciałam mu pokazać doprowadzała mnie do szału. O tym, że mógł coś dotknąć wolałam nie myśleć. Chłopak spojrzał na mnie niepewnie i się odezwał:
-Ali?
-Co?
-Możesz mi zejść z ręki?- wyszczerzył się w głupkowatym uśmiechu a ja miałam ochotę nieco poprawić mu tą jego idealną twarz jednym ciosem w nos. Wykonałam pośpiesznie jego prośbę i odwróciłam się w stronę nocnej szafki w poszukiwaniu telefonu. Moja krótka ręka nie była w stanie go dosięgnąć co mnie jeszcze bardziej podirytowało. Dlaczego mali ludzie zawsze mają ze wszystkim trudniej? Harry widząc moją nieporadność, nachylił się nade mną przyciskając mnie do łóżka by podać mi mój telefon. Gdy to zrobił od razu posłałam mu piorunujące spojrzenie na co on się tylko zaśmiał.
-Spokojnie mała- chciałam jakoś mu odpowiedzieć ale zobaczyłam, że wyświetlacz mojego telefonu wskazuje godzinę 9:21 czyli było już dosyć późno
-Późno już- powiedział Harry.
-Czytasz mi w myślach.
-Dzwonie do recepcji, niech nam przyniosą ciuchy a ty dzwoń po Nialla nich nas odbierze- zrobiliśmy dokładnie tak jak Harry powiedział i po 40 minutach czekaliśmy w holu na Horana.
-Nic wam się nie stało?- usłyszałam znajomy głos.
-Niall!- krzyknęłam, rzuciłam się na blondyna i zaczęłam go ściskać, myślałam, że będę na niego zła.
-Ali też się stęskniłem za tobą i szczerze to myślałem, że się będziesz na mnie gniewać- nie skomentowałam tego w żaden sposób, cieszyłam się, że jest i zaraz zawiezie mnie do domu; Horan jak zwykle śmiał się ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy.-Harry gdzie jest mój samochód?
-Chodź, pokażemy ci- powiedziałam i pociągnęłam go za ramię. Wsiedliśmy więc do samochodu którym przyjechał i powoli jechaliśmy drogą na której utknęłam wczoraj z Harrym. Po jakiś dwóch kilometrach zauważyliśmy samochód, stał dokładnie w tym miejscu w którym go zostawiliśmy wczoraj. Opona rzeczywiście była przebita a cały samochód pokryty był liśćmi i gałązkami.
-Dobra, zadzwonię po jakąś pomoc drogową i poczekam tu aż ktoś raczy przyjechać i odholować samochód- oznajmił Niall co nie za bardzo mi się to uśmiechało. Marzyłam o tym by wziąć prysznic i położyć się chociaż na godzinkę, dziwnie się czułam, bolała mnie głowa i mięśnie choć podejrzewałam, że to ze zmęczenia, niewyspania i wczorajszego biegu- szczerze, myślałam, że ten cały hotel był nieco bliżej.
-Albo Harry weź odwieź Ali do domu i przyjedź tu po mnie- blondyn musiał zobaczyć jak bardzo nie chciało mi się czekać.
-Nie trzeba, mogę tu poczekać razem z tobą- nie chciałam wyjść na jakąś księżniczkę po prostu czułam się źle i chciałam się położyć ale nie zamierzałam narzekać.
-To nie ma sensu, poza tym Ali wyglądasz na zmęczoną.
-Dziękuję- ucałowałam go w policzek i spojrzałam na Harrego, który miał strasznie dziwną minę.-Idziemy?
-Okej- wziął kluczyki on Nialla i chwilę później jechaliśmy do domu. W samochodzie panowała cisza, ani mi się nie chciało nic mówić, ani Harremu, który też był zmęczony. Nawet radia nie chciało nam się włączyć. Zerknęłam na niego i wydawało mi się, że intensywnie o czymś myślał, nie zamierzałam jednak się zastanawiać co mu tam po głowie chodziło. Nagle ciszę przerwał nam dźwięk mojego telefonu, myślałam, że może dzwoni mama, dziewczyny, może Klaudia ale na wyświetlaczu pojawił się dziwny, nieznany mi numer. Harry spojrzał na mnie zdziwiony, że nie odbieram.
-Kto to?- zapytał.
-Nie wiem.
-To odbierz i się dowiedz- powiedział i dziwnie pomachał ręką a ja niepewnie przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?
-Cześć piękna- matko to nie mógł być on, przecież na imprezie nie dałam mu numeru telefonu.
-To naprawdę ty? -zapytałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-A skąd wiesz, że to ja?- zapytał rozbawiony głos z telefonu. Harry spojrzał się na mnie z pytającym wyrazem twarzy.
-Zdradza cię twój akcent. Nawet nie wiesz jak się cieszę Pato, że cię słyszę!- nie patrzyłam na Stylesa ale zauważyłam, że mocniej zacisnął dłonie na kierownicy i mocniej nacisnął na pedał gazu, jego zachowanie wskazywało na to, że się zdenerwował.
-A ja się cieszę że słyszę ciebie- byłam w wielkim szoku, że Patricio do mnie zadzwonił. Kto normalny by do mnie zadzwonił po tym co mu zrobił Harry.
-Dzwonisz w jakiejś konkretnej sprawie?
-Właściwie to tak. Bo widzisz tak się składa, że 8 lipca będę w Barcelonie i pozwoliłem sobie sprawdzić, że ty też wtedy będziesz w tym pięknym mieście. No i tak sobie pomyślałem, że jeśli oczywiście wyrazisz chęć, to może chciałabyś się ze mną umówić na kawę albo coś- totalnie mnie zamurowało i nie wiedziałam co powiedzieć, nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że jeszcze raz zobaczę Pato a już na pewno nie pomyślałabym, że będzie chciał się ze mną umówić. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć- Ali, umówisz się ze mną?- zapytał a ja słyszałam nadzieję w jego głosie.
-Pato czy ty zaprosiłeś mnie właśnie na randkę?- powiedziałam z niedowierzaniem i rozbawieniem w głosie.
-No tak. To jak? Umówisz się ze mną?- zapytał niepewnie.
-Zrobię to z przyjemnością- w tej chwili spojrzałam na Harrego, który posłał mi piorunujące spojrzenie. O co mu chodzi? To Particio powinien być zły a nie Styles.
-Super! Nawet nie wiesz jak się cieszę!
-Ja też się cieszę.- powiedziałam szczerze jednak w moim głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. Jechaliśmy naprawdę szybko i zaczęłam się bać.-Zwolnij!- Harry spojrzał na mnie ale nie wykonał mojego polecenia.
-Co się dzieje?- Patricio się zaniepokoił.
-Nic, to nie było do ciebie. Wszystko jest w porządku- starałam się brzmieć naturalnie.
-Na pewno?
-Tak, na pewno.
-To dobrze. Ali ja ciebie przepraszam ale muszę kończyć. Tu u nas jest noc i ja muszę iść spać.
-Czekałeś do nocy żeby do mnie zadzwonić?
-Czekałem kilkanaście nocy żeby do ciebie zadzwonić aż w końcu zebrałem się na odwagę. A przez tę różnicę czasu musiałem zadzwonić kiedy u mnie jest noc...
-Bo wtedy u mnie jest dzień...- Pato jest najsłodszym chłopakiem jakiego poznałam.
-Dokładnie.
-To naprawdę słodkie.
-Do zobaczenia Ali Rose- powiedział cicho.
-Do zobaczenia Pato- powiedziałam i kolejny raz spojrzałam na Stylesa.
-Chcesz nas pozabijać?!- wrzasnęłam zdenerwowana. Harry spojrzał na mnie, nic nie powiedział ale zwolnił. Widziałam, że jest zdenerwowany. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu nie lubił Patricia ale to nie znaczy, że na sam dźwięk jego imienia będzie mógł wszystkich pozabijać. Resztę trasy pokonaliśmy w totalnym milczeniu. Gdy wysiadałam Styles się w końcu odezwał:
-Wracam po Nialla- powiedział tak samo szorstkim tonem jak na początku naszej znajomości. Matko on był na mnie zły. O to, że gadałam z Patriciem, którego on pobił. Wczorajszy dzień i noc, które spędziliśmy razem wydawały się teraz nigdy nie mieć miejsca. Jakby to był tylko sen i miły, uprzejmy i troskliwy Harry to było tylko senne wspomnienie.
-Dlaczego jesteś zły?- zapytałam wkurzona.
-Nie jestem zły a nawet jakbym był to nie twoja sprawa- powiedział oschle, czym mnie wkurzył jeszcze bardziej. Idiota jeden, nie będzie ze mnie robił debilki.
-W sumie masz racje. Pa!- wysiadłam i trzasnęłam drzwiami od samochodu, odwróciłam się i sekundę później usłyszałam pisk opon i Styles odjechał. Palant jeden! Co ja sobie wyobrażałam? Że on nagle mnie polubił? Cały czas mnie nie cierpiał i teraz nagle mnie polubił? Ot tak? Tylko po co dawał mi jakieś złudzenia? Wczorajszy dzień i noc to jedno wielkie nieporozumienie i Styles najwyraźniej już tego żałuje... Dlaczego w ogóle mnie obchodzi co on myśli? Albo co on myśli o mnie? Postanowiłam przestać użalać się nad sobą przed domem i weszłam do środka. Dziwnie się czułam, wydawało mi się, że coś mnie drapie w gardle, ból głowy się nasilił i teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mam większe zmartwienie na głowie niż jakiś humory Stylesa. Chyba łapie mnie jakieś przeziębienie a ja przecież nie mogę być chora. Jutro zaczynają się koncerty i muszę być w formie. Szybko pomaszerowałam do swojego pokoju i zaczęłam szukać w walizkach ciepłych ciuchów. Ubrałam legginsy z puszkiem w środku, gruby, stary ale cieplutki sweter, który już mi się wyciągnął po wielu praniach ale kochałam go najmocniej na świecie- 4 lata temu moja kochana babcia sama mi go zrobiła, na stopy założyłam grube skarpetki. Następnie zaczęłam szukać jakiejś witaminy C i tabletek na gardło jednak niczego takiego w swoich rzeczach nie znalazłam. Może Niall posiada jakieś tabletki? Postanowiłam zrobić małe poszukiwania. Przeczesałam dosłownie wszystkie szafki w kuchni ale niczego nie znalazłam. Było mi zimno i pękała mi głowa. Postanowiłam zrobić sobie herbatę z sokiem malinowym, który znalazłam w jednej z szafek. Usiadłam na krześle w kuchni i z nadzieją oczekiwałam przyjazdu Nialla, który da mi jakieś proszki na ból głowy. Gdy wypiłam pół kubka do domu wszedł Niall i Harry- ten drugi nawet na mnie nie spojrzał i od razu pobiegł do swojego pokoju na górze.
-Ali wszystko w porządku?
-Bardzo boli mnie głowa, jest mi zimno i drapie mnie w gardle. Boję się, że się przeziębiłam.
-Jesteś strasznie blada- blondyn patrzył na mnie wyraźnie zmartwiony.
-Masz może jakieś tabletki na ból głowy? Jakąś witaminę C i może coś na gardło?
-Chyba tak. Poczekaj tu a ja pójdę sprawdzić, okej?
-Jasne- szczerze nie wiedziałam gdzie Niall poszedł szukać tych leków ale miałam wrażenie, że pojechał po prostu do apteki. Zdążyłam wypić już całą herbatę a go nadal nie było. Minęło chyba piętnaście minut a Horana nadal nie było widać. Usłyszałam, że ktoś schodzi po schodach i byłam przekonana, że to on:
-Już myślałam, że pojechałeś do sklepu- powiedziałam z wyrzutem i się odwróciłam. Ku mojemu zdziwieniu do kuchni wszedł Styles.
-Oddaj mi moją bluzę- powiedział głosem wyzbytym z jakichkolwiek emocji.
-C..co?- zatkało mnie. On jest na mnie obrażony! Choć nic mu nie zrobiłam, on znowu zachowuje się jak palant, którym najwyraźniej jest!
-Dwa dni temu pożyczyłem ci moją czarną bluzę. Oddaj mi ją- mówiąc to nie raczył nawet na mnie spojrzeć.
-Jestem, sorry, że tyle to trwało ale nie mogłem poszukać i musiałem odebrać mega ważny telefon.
-Nie ma sprawy- uśmiechnęłam się do niego delikatnie po czym zwróciłam się do Stylesa- To idź do mojego pokoju i sobie ją weź. Jest złożona i leży na krześle obok komody- w moim głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. Styles się nie odezwał tylko odwrócił się i poszedł odzyskać swoją własność.
-A ciebie co ugryzło?- zapytał Niall podając mi jakieś tabletki.
-Mnie nic ale twojego kolegę z pewnością coś…- nie dokończyłam bo połykałam coś na ból głowy.
-Myślałem, że już się dobrze dogadujecie…
-Ja też tak myślałam ale chyba oboje się myliliśmy. Niallusiu mój ja idę do siebie się położyć spać- odwróciłam się i zamierzałam iść na górę.
-Niallusiu?- Horan dziwnie to wymówił a ja zdałam sobie sprawę z tego, że przecież tu tak na niego nie mówią i „Nialluś” jest strasznym spolszczeniem jego imienia.
-To tak po polsku- powiedziałam.
-Aha. W sumie fajnie.
-Wiem- pokazałam mu język i uśmiechnęłam się do niego. -Idę do siebie.
-Okej.
-Zapomniałam cię zapytać o hasło do wi-fi.
-Nialler- oryginalnie, bardzo oryginalnie.
-Dzięki- powiedziałam i wyszłam z kuchni. Pomału dowlokłam się do pokoju a gdy weszłam zobaczyłam, że nadal znajduje się w nim Styles. Stał przy komodzie i w ręce trzymał zdjęcie, które odłożyłam zaraz po wejściu do tego pokoju dwa dni temu.
-Dlaczego moje zdjęcie leżało a nie stało tak jak reszta?- był zły, widziałam to, był zły i smutny jednocześnie. A ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć dlatego stałam jak kołek i oglądałam swoje dłonie. -Odpowiedz!- podniósł głos. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam wesoły, pomocny i opiekuńczy Harry z który spędziłam ostatnie 24 godziny.
-A co ciebie to obchodzi?- zapytałam cicho.
-W sumie masz rację- powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, trzymając zdjęcie w ręce. Zostawił mnie totalnie skołowaną, po prostu nie wiedziałam co się dzieje. Co jest powodem jego zachowania… Ból głowy mi nie mijał, czułam jednak, że przez Harrego nie zasnę teraz, w moich żyłach krążyło teraz zbyt dużo adrenaliny, która wytworzyła się ze zdenerwowania całą wcześniejszą sytuacją. Włączyłam laptopa i połączyłam się z siecią, następnie zalogowałam się na Twittera. Dodałam jednego posta o tym, że nie mogę doczekać się jutra, dałam follow kilku dziewczynom, szczerze nawet nie czytałam co do mnie napisały, były to miłe słowa jednak nie miałam siły tego czytać. Jak zwykle pojawiły się też obraźliwe komentarze, które rzucały się w oczy o wiele bardziej niż te miłe. Wiedziałam, że nie powinnam ich czytać jednak to było silniejsze ode mnie, czytając je myślałam, że moja głowa eksploduje: „Rozbijesz ich! Najpierw Niall teraz Harry! Daj im spokój!”, „Jesteś zwykłą suką!”, „Tak dostałaś tę pracę, przez łóżko?”- ten komentarz zwrócił moją szczególną uwagę bo dołączony był do niego link. Od razu go otworzyłam, byłam ciekawa na jakiej podstawie ktoś wyciąga takie wnioski. Link okazał się bardzo rzetelnym artykułem pod tytułem „ Harry i Ali spędzają razem noc w hotelu! Co na to Chloe?”- postanowiłam nie czytać tych wszystkich rewelacji, które miał do przekazania autor plotki tylko od razu zabrałam się za oglądanie zdjęć. Kilka było z przed studia- te były raczej nic nie znaczące ale kolejne były strasznie dwuznaczne i byłam pewna, że o naszym pobycie w hotelu musiał ich poinformować ktoś z gości lub obsługi. Zdjęcia z hotelu były dość niewyraźne i jakiś durny paparazzi musiał się nieźle natrudzić żeby je zdobyć. Przedstawiał one nas w recepcji i mnie jak siedziałam na parapecie w szlafroku a za mną stał Harry tak samo ubrany jak ja gdy już byliśmy w pokoju! Te z pokoju były niewyraźne ale można się było domyślić że to my… Gdy powróciłam na Twittera dokładniej przyjrzałam się tym wszystkim tweetom i dopiero teraz zauważyłam, że większość jest o tej samej tematyce. Ja i Styles. Postanowiłam dłużej nie zwlekać i napisałam krótkie sprostowanie całej sytuacji. Nie wiedziałam na ile to pomoże i ile osób mi uwierzy ale miałam przynajmniej czyste sumienie. Po opublikowania tego tweeta wylogowałam się z tego portalu by wejść na moje prywatne konto na facebooku. Byłam ciekawa czy te rewelacje dotarły już do moich bliskich. Tam miałam kilka wiadomości, w tym jedną od Zuzy. Otworzyłam ją jako pierwszą i zobaczyłam, że pyta czy załatwiłam sobie wolne na ślub. W sumie sama nie wiedziałam, prosiłam o to Jessice ale ona do mnie nie zadzwoniła. Postanowiłam więc wejść na pocztę by sprawdzić czy nie skontaktowała się ze mną mailowo. Miałam nowego maila od niej, w którym przesłała mi plan zajęć na kolejny tydzień oraz dwie informacje: pierwsza dotyczyła ślubu i mówiła, że jeśli nic mi nie wyskoczy to może uda się to załatwić. Druga nie była tak przyjemna- Jessica chwaliła mnie za zdjęcia z Harrym. Jak ona tak mogła? Dobrze wiedziała, że to wszystko nie jest prawdą. Widocznie dla niej rozgłos był czymś najważniejszym, ważniejszym od prawdy i mojego dobrego imienia. Ważne żeby mówili, nie ważne czy dobrze. Wyszłam z tego maila, nie chciałam już dłużej patrzeć na te głupoty. Postanowiłam odczytać kolejnego maila, który nie miał tematu i pochodził od nieznanego nadawcy. Gdy go otworzyłam nie wierzyłam własnym oczom. Nie był długi ale jego treść była strasznie obraźliwa. „Myślisz, że jedna noc z NIM sprawi, że cię pokocha? Że będziesz dla niego coś znaczyć? Jesteś warta mniej niż gówno i ON o tym wie. Jesteś zwykłą dziwką, która powinna zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski, D.”. Z trudem powstrzymywałam napływające do moich oczu łzy. Jak ktoś mógł coś takiego napisać? Skąd zna mój adres mailowy? Przecież stworzyłam go specjalnie dla najbliższych i nikt poza nimi go nie znał. No oczywiście jeszcze Jessica ale ona by przecież nie napisała czegoś takiego do mnie. Kto to D.? Szybko wylogowałam się z poczty i ponownie otworzyłam ten durnowaty artykuł by przyjrzeć się jeszcze raz tym głupim zdjęciom. Niestety były one strasznie oczywiste. Byłam z Harrym w jednym pokoju, w szlafroku, przez całą noc. Nie mogłam tego podważyć. Moja złość mieszała się ze smutkiem. Jak mam wszystkim wytłumaczyć, że nic między nami nie zaszło kiedy nawet moja menedżerka cieszyła się z powodu tych bzdur? Zjechałam na dół tej strony gdzie były podane linki do podobnych artykułów. Jeden był z wczoraj. „Harry i Chloe znowu razem?! ZDJĘCIA!”. Od razu w to weszłam i obejrzałam 24 wysokiej jakości zdjęcia ukazujące wczorajsze spotkanie Harrego z byłą dziewczyną w jakiejś restauracji w Dublinie. Czyli jak ja nagrywałam to Styles był na randce? Z jego byłą? Myśl o tym, że Harry miałby znowu się z nią spotykać z strasznie mnie dotknęła. Chciałam czy nie musiałam to przyznać sama przed sobą. Nie chciałam żeby Styles kogoś miał. Ten głupek podobał mi się i to w sposób w jaki nie chciałam. Gdy się do mnie uśmiechał miękły mi kolana, gdy mnie dotykał przechodziły mnie dreszcze, wystarczyło, żebym spojrzała mu w oczy i zapominałam języka w gębie. Jeszcze kilka godzin temu myślałam, że Harry też mnie polubił jednak teraz nie byłabym tego taka pewna. Coś spowodowało, że postanowił wrócić do naszych chłodnych stosunków. Może powodem były te nasze zdjęcia? Może on rzeczywiście chce do niej wrócić i boi się, że ona pomyśli sobie, że spędziliśmy razem noc i ponownie go odrzuci... Nie, to nie jest możliwe. Harry wkurzył się już w samochodzie a wtedy nie miał jeszcze pojęcia a tych zdjęciach. Ja rozmawiałam z Patriciem a on siedział cicho, nikt do niego nie dzwonił, z nikim nie pisał smsów. To nie jest możliwe żeby w jakimś stopniu był zazdrosny o Pato i dlatego się zezłościł. Nie, to nie jest możliwe. Musi być jakiś inny powód o którym nie mam pojęcia. Postanowiłam przestać o tym rozmyślać i położyć się spać, odpisałam tylko Zuzie, że na razie nic nie jest jeszcze pewne jeśli chodzi o ślub, przeczytałam resztę wiadomości i upewniłam się, że nie mieli oni o niczym pojęcia i wyłączyłam komputer. Położyłam się i dokładnie przykryłam kocem. Miałam nadzieję, że sen przyjdzie szybko ale nie mogłam przestać myśleć o Stylesie i o tym, że ktoś mi życzy śmierci. Ktoś napisał mi, że powinnam zniknąć z powierzchni ziemi, był zazdrosny o Harrego i co gorsza ta osoba miała mój adres e-mail co oznaczało, że mogę dostawać więcej wiadomości o takiej treści. Odpływając do krainy Morfeusza myślałam o tym, że muszę kolejny raz założyć nową pocztę...

***

Obudziłam się po kilku godzinach z jeszcze większym bólem głowy niż wcześniej. Musiałam przyznać, że aktualnie miałam sporo problemów na głowie jednak w tej chwili najpoważniejszym wydawał się potworny ból gardła. Wszystko mogło mnie boleć tylko nie gardło! Jutro koncert i ja muszę być zdrowa. Wstałam powoli z łóżka i poszłam do kuchni. Tam siedział Niall.
-Ali nie przeszło ci?
-Nie- powiedziałam cicho czując jakby w moje gardło ktoś wbijał tysiące małych igieł. -Jest jeszcze gorzej. Teraz rozbolało mnie też gardło.
-Słyszę, jak spałaś to pojechałem do apteki i kupiłem jakieś tabletki na gardło i coś na przeziębienie- Niall podsunął mi pod nos 3 opakowania jakiś tabletek.
-Dziękuję jesteś kochany.
-Może chcesz zjeść obiad?- zapytał z troską w głosie.
-W sumie to nie jestem głodna ale może powinnam chociaż coś przekąsić.
-Niestety jak wiesz jestem totalną ofiarą losu jeśli chodzi o te sprawy ale mogę zrobić ci zupkę z paczki- miałam wrażenie, że był tym faktem nieco zawstydzony.
-Jasne, jesteś naprawdę kochany.
-To ty idź do siebie a ja za 5 minut przyniosę ci obiad i te wszystkie tabletki.
-Przytuliłabym cię teraz ale boję się, że mogę cię zarazić.
-Spoko- uśmiechnął się i ruchem ręki pokazał mi, że mam iść do siebie. Po 10 minutach Horan przyniósł mi zupę i tabletki. Rozmawialiśmy chwilę, Niall opowiadał, że jutro rano wszyscy przyjadą i w domu będzie masa ludzi. Stwierdził, że jeśli jutro będę się źle czuła to mam zadzwonić do Jessici i powiedzieć, że nie dam rady występować. Dla mnie to nie wchodziło w grę. Bałam się, że moja nieobecność teraz sprawi, że nie będę mogła jechać na ślub Zuzy a to było dla mnie bardzo ważne. Przez całą naszą rozmowę nie wiedziałam czy mam poruszyć temat tych nieszczęsnych zdjęć o których jest tak głośno ale wiedziałam, że jeśli Niall wszedł na Twittera to na 100% już o nich wiedział. Pewnie nie chciał mnie dodatkowo martwić i specjalnie nic o tym nie wspominał. W końcu nie wytrzymałam i postanowiłam się mu wygadać.
-Widziałeś zdjęcia?- zapytałam cicho, właściwie to szeptałam bo nie chciałam drażnić dodatkowo obolałego gardła.
-Twoje i Harrego?- pokiwałam twierdząco głową- Widziałem.
-I?
-No i są dosyć dwuznaczne...
-Super...
-Nie denerwuj się, za kilka dni cała sprawa ucichnie.
-Harry też je widział, prawda?
-Nie, nie wiem. Nic mi o nich nie wspominał. No ale nim to się nie przejmuj, on nie będzie zły o coś takiego.
-Taa, jasne.
-Dlaczego tak mówisz? Ja serio myślałem, że już jest między wami wszystko w porządku.
-Ja też tak myślałam ale on postanowił się na mnie obrazić.
-Jak to obrazić?
-No normalnie. Jedziemy sobie samochodem, ja rozmawiałam przez telefon po czym jak przyjechaliśmy tutaj to on zachowywał się jakbym mu wyrządziła coś złego- mówiąc to chciało mi się płakać.
-Pewnie źle zinterpretowałaś jego zachowanie- jego odpowiedź wydawała się szczera i Horan wydawał się przekonany, że ma rację. To znaczyło, że nie rozmawiał z Harrym na ten temat.
-Tak, pewnie masz rację- nie chciałam żeby Niall zauważył, że w jakiś sposób zależy mi na Harrym. -Podaj te tabletki- powiedziałam zmieniając temat.
-To ja już pójdę, nie będę ci przeszkadzał.
-Przestań nie przeszkadzasz mi. Tak w ogóle to wezmę ten koc i zejdę na dół. Mam ochotę pooglądać telewizję.
Resztę dnia spędziłam w towarzystwie blondyna. Oglądaliśmy jakieś irlandzkie programy, powtórki meczów i gdyby nie fakt, że gardło bolało mnie z każdą chwilą mocniej i mimo trzech koców było mi coraz zimniej, było całkiem fajnie. W pewnym momencie poczułam, że odpływam i Niall wysłał mnie na górę do łóżka. Mimo że była 21 ja leżałam już wykąpana i odpływałam z nadzieją, że jak się rano obudzę wszystko będzie dobrze. Niestety gdy się obudziłam wcale nie było rano i czułam się jeszcze gorzej- miałam gorączkę. Spojrzałam na komórkę- wskazywała 1:12 w nocy. Mimo iż było mi strasznie zimno wstałam z łóżka, owinęłam się kocem i wyszłam z pokoju. Musiałam iść do kuchni po coś przeciwgorączkowego. Gdy byłam już na schodach okazało się, że ani Niall ani Harry jeszcze nie śpią i dyskutują o czymś w kuchni. Stanęłam tak, że mnie nie widzieli i zaczęłam podsłuchiwać o czym rozmawiają.
-Zamknij się bo ją obudzisz!- Horan wydawał się wkurzony.
-Tak, na pewno. Jest na górze, zamknięta w pokoju więc raczej nic nie słyszy-odpowiedział Harry ciszej i albo mi się wydawało albo był zły... Albo nie zły, tylko po prostu wkurwiony.
-Harry ona się źle czuje więc przestań zachowywać się jak palant.
-Zachowuję się normalnie.
-Ali nie jest głupia i widzi, że coś jest nie tak. Najpierw jesteś dla niej miły a potem ją olewasz?- Niall chyba próbował się opanować.
-To był błąd, nie powinienem się z nią tak spoufalać.
-Powinieneś czy nie takim zachowaniem robisz z niej idiotkę.
-Ja?!- krzyknął Styles aż podskoczyłam. -To ona robi ze mnie idiotę- matko nic z tego nie rozumiałam, o czym oni mówią?
-Ja jakoś nie zauważyłem.
-To przez nią Chloe mnie zostawiła!- w tym momencie czułam się tak jakby ktoś uderzył mnie mocno w brzuch.
-To nie prawda i ty dobrze o tym wiesz- głos Nialla złagodniał już do reszty.
-Gdyby ona się nie pojawiła w moim życiu nadal byłbym szczęśliwy z Chloe!- każde słowo Stylesa było wypełnione goryczą.
-To, że z tobą nie jest to tylko i wyłącznie jej wina, nie Ali. Kiedy ty to w końcu zrozumiesz?
Ty ją ranisz, nie widzisz tego? Weźmy te wasze ostatnie zdjęcia.
-A co mnie obchodzą jakieś zdjęcia?
-No właśnie, ciebie to nie obchodzi a ona się przejmuje. Zrobili z niej dziwkę, która przez łóżko załatwiła sobie kontrakt. Oczernili ją a ty się zachowujesz jak palant- nagle zapadła cisza, a ja stałam jak kołek, nie mogłam się ruszyć, to co przed chwilą usłyszałam... To nie mogła być prawda. -Myślą, że przez seks z tobą załatwiła sobie tę robotę...
-To był błąd, nie powinienem z nią nigdzie jechać...ale nie mogłem. Coś kazało mi to zrobić, było mi jej po prostu szkoda... Ulitowałem się nad nią- Boże on to zrobił z litości, jestem taka żałosna myśląc, że to wszystko mogło mieć jakieś znaczenie.
-To nie prawda Harry. Ja cię znam. Ją możesz zwodzić ale ja doskonale wiem dlaczego tak się zachowujesz i ty też o tym wiesz. Możesz tu zaprzeczać i mnie oszukiwać ale przyznaj się sam przed sobą.
-Sam przed sobą mogę się przyznać do tego, że to wszystko jej wina- dwa ostatnie słowa Styles wypowiedział tak, że odechciało mi się żyć.
Nie mogłam dłużej tego słuchać bo moje serce właśnie pękało na kawałeczki. Teraz kiedy zrozumiałam, że Harry mi się podoba dowiaduję się co on o mnie myśli. Nie czekałam już ani chwili dłużej i weszłam do kuchni.
-Ali?- Niall był wyraźnie zaskoczony.
-Źle się czuję- powiedziałam i spojrzałam na Stylesa co było strasznym błędem bo do moich oczu natychmiast napłynęły łzy.
-Spokojnie- blondyn próbował mnie jakoś uspokoić. Dotknął mojego czoła i się przeraził.
-Matko jesteś rozpalona!
-Zimno mi, ja nie mogę być chora, jutro koncert, ja muszę na nim być bo inaczej nie dadzą mi wolnego na ślub- mówiłam płacząc.
-Ciii, już spokojnie. Usiądź, ja poszukam termometru- Niall wybiegł z kuchni zostawiając mnie ze Stylesem samą. On się nie odzywał tylko gapił na mnie a ja ryczałam i położyłam ręce na blacie a na nich swoja głowę. Nie miałam na nic siły. Po chwili do kuchni wszedł Niall z termometrem w ręce.
-Ali, podnieś się- powoli wykonałam polecenie i wtedy Horan dotknął urządzeniem moje czoło, poczekał kilka sekund i odczytał wynik.
-39,4- spojrzał na mnie przerażony.
-Ja muszę być zdrowa- mówiłam niezrozumiale.
-Dzwonie na pogotowie.
-Nie! Daj mi tylko te tabletki co kupiłeś. Proszę- głos mi się łamał, nie wiedziałam czy mówię po polsku czy po angielsku.
-Chodź na górę, zaraz ci przyniosę herbatę i tabletki- mówił nalewając wodę do czajnika.
-Okej- wstałam z krzesła i się zachwiałam.
-Harry zaprowadź ją!
-Nie! Nie chce go!
-Ali, ty ledwo stoisz.
-Harry mnie nie lubi i ja nie chce go angażować. Sama pójdę- nie kontrolowałam tego co mówiłam, miałam wrażenie, że zachowywałam się jak małe dziecko. 
-Dobra, Harry zrób jej herbatę a ja z nią pójdę- Niall objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść na górę.
-Zimno mi- powiedziałam zapłakana.
-Wiem Ali, zaraz będzie herbata, może cię troszkę rozgrzeje.
-Nie chce żeby on mi robił herbatę.
-Ali spokojnie- powiedział i otworzył drzwi. -Połóż się.
Po pięciu minutach do pokoju wszedł Styles. Zostawił herbatę i podał mi tabletki, które szybko połknęłam, po czym wyszedł bez słowa. Chciałam iść spać ale Niall się uparł, że muszę wypić herbatę. Sama doskonale wiedziałam, że gdy ma się gorączkę trzeba dużo pić ale jakoś w chwili gdy ją miałam nie myślałam o takich sprawach a jedyne czego chciałam to spanie. Po kilkunastu minutach Horan dał mi spokój i mogłam zasnąć. Miałam strasznie niespokojną noc. Śniły mi się same głupoty jednak najbardziej zapamiętałam jeden sen. Śnił mi się Harry i o dziwo był dla mnie miły i troszczył się o mnie. Ja leżałam w łóżku, chora, a on przyszedł do mnie w nocy sprawdzić czy wszystko dobrze. Nic nie mówił, ja też nie. Odgarnął moje włosy z twarzy i delikatnie przesunął palcami po moim policzku i ustach. Gdy na niego spojrzałam nie był na mnie zły i obrażony. W jego oczach widziałam jedynie mieszankę zmartwienia, smutku i uczucia...miłości? Może nie miłości ale Harry z mojego snu czuł coś do mnie i się o mnie martwił. Gdy zamknęłam oczy i ponownie otworzyłam jego już nie było. Rano nie czułam się wcale lepiej, gardło nadal mnie bolało i czułam, że nachodzi mi gorączka dlatego "profilaktycznie" wzięłam tabletki przeciwgorączkowe. Około 10 wszyscy zaczęli się zjeżdżać. Najpierw przyjechał Louis, później Liam, który moich próśb by mnie zostawił samą (nie chciałam go zarazić, nikogo nie chciałam zarazić dlatego zrobiłam z mojego pokoju "izolatkę") co chwilę przychodził by pogadać albo coś mi pokazać. Później przyjechała Lou z Lux. Strasznie się za nimi stęskniłam i było mi bardzo smutno, że nie mogę posiedzieć i pobawić się z małą, która była tak bardzo urocza i zawsze lubiłam się z nią bawić lalkami. Ostatni przyjechał oczywiście Zayn. Siedziałam w pokoju i słyszałam jak wszyscy się śmieją, najgłośniejszy był jak zawsze Nialler. Żałowałam, że nie mogę być tam teraz z nimi ale nie miałam nawet siły by się ruszyć. Byłam słaba ale nie tylko fizycznie. Po tym co usłyszałam w nocy czułam się źle nawet jeśli chodzi o psychikę. Styles mnie nie cierpi i obwinia o rozpad jego związku chociaż ja nie wiedziałam co takiego zrobiłam. Wszyscy uważali mnie za dziwkę robiącą karierę przez łóżko. Na dodatek przypomniało mi się jakie głupoty wygadywałam w nocy. Chcąc zająć umysł czymś innym zadzwoniłam do dziewczyn ale nie mogły rozmawiać, podobnie jak mama i Klaudia. Jedyne co mi pozostało to leżenie i użalanie się nad sobą a przede wszystkim rozmyślanie o Stylesie, o tym jak bardzo mnie nie lubi i jak bardzo żałosne jest to, że ja lubię jego. Mimo ciągle pogarszającego się samopoczucia półgodziny przed odjazdem wstałam z łóżka, ubrałam się i uszykowałam. Wzięłam jeszcze jedną dawkę tabletek przeciwgorączkowych bo czułam, że zaczynają przechodzić mnie te nieprzyjemne dreszcze. Na arenie było jeszcze gorzej bo dodatkowo się denerwowałam. Mój głos nie był w 100% sprawny, jednak wiedziałam, że dam radę a niektóre dźwięki będę musiała po prostu zaśpiewać niżej niż zwykle. Przerażał mnie fakt, że był to mój pierwszy koncert bez Klaudii. Bałam się, że coś może pójść nie tak. Właściwie cały czas leżałam na małej sofie w garderobie. Nic nie jadłam przez cały dzień poza kromką chleba z masłem i serem, którą Niall wmusił we mnie rano. Piętnaście minut przed wyjściem na scenę poczułam, że robi mi się zimno jednak nie wzięłam ze sobą tabletek, nie mogłam jednak powiedzieć o tym Niallowi czy Lou bo gdyby się dowiedzieli, że czuję gorączkę od razu zaczęliby niepotrzebnie panikować. Pierwsza część koncertu szła nawet gładko, jedyną zmianą jeśli chodzi o ten występ a te w Ameryce Południowej było to, że po każdej piosence piłam wodę a nie jak to bywało wcześniej, że po 2-3. Gdy byłam w połowie zakręciło mi się w głowie jednak nie zamierzałam przestać śpiewać, pochyliłam głowę nieco w dół i modliłam się w duchu by mi to przeszło. Niestety zawroty nie minęły a dreszcze się nasiliły, zostały mi jednak do zaśpiewania 2 ostanie piosenki. Z repertuaru kazano mi wyrzucić Don't rain on my parade i zastąpić ją Total eclipse of the heart. Ta piosenka była przedostatnią. Publiczność zareagowała dość żywiołowo słysząc głos Harrego w podkładzie, ucieszyło mnie to, że większości się podoba. Ostatnia jak zwykle była Don't stop believing. Zaśpiewałam ją ostatkiem sił. Stanęłam na wyznaczonym miejscu i gdy światła zgasły znalazłam się na dole. Wiedziałam, że muszę zejść z "windy" ale nie byłam w stanie, miałam ciemno przed oczami, czułam, że zaraz stracę przytomność i wtedy usłyszałam głos Zayna.
-Ali wszystko w porządku?
-Zaraz zemdleję- powiedziałam tylko i usłyszałam jeszcze krzyk Zayna:
-Lou łap ją!
-Ali!- nie wiem czy to mi się wydawało, czy tak bardzo chciałam usłyszeć jego głos ale miałam wrażenie, że słyszę Harrego krzyczącego moje imię...




Hello! :) Wiem, że późno ale dodaję jeszcze dzisiaj tak jak obiecałam :) Dziękuję wam moje kochane za komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Niestety dwa najbliższe tygodnie mam totalnie zawalone przez szkołę i boję się, ze post nie pojawi się w przyszłym tygodniu. Będę jednak robić wszystko co w mojej mocy by tak się nie stało i może rozdział pojawi się tako około piątku/ soboty w przyszłym tygodniu. Jeśli nie to z góry was przepraszam. Ten rozdział też miał być nieco dłuższy ale nie wyrobiłam się z czasem. Nie jest jednak jakiś strasznie krótki więc nie mam dużych wyrzutów sumienia :) Mam nadzieję, że wam się spodoba, pięć minut temu skończyłam go pisać więc pewnie są jakieś błędy za które was przepraszam. Zachęcam do komentowania ;)
PS Kocham WAS !!! <3