Starałam się podnieść powieki, ale były takie ciężkie, tak bardzo chciało mi się spać... Nie tylko powieki miałam ciężkie, moja klatka piersiowa była jakby przygnieciona a o nogi ocierała się czyjaś długa noga. Matko! Szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego, który mocno tulił mnie do siebie, jego głowa spoczywała na moich piersiach przez co jego włosy strasznie łaskotały moją skórę, drugą rękę miał pod moją głową... Styles zrobił sobie ze mnie żywą poduszkę!
-Harry-
szepnęłam w jego włosy ale to nic nie dało. -Harry- powiedziałam głośniej jednak
nadal nic.- Harry miażdżysz mnie!- krzyknęłam w końcu zirytowana.
-Co?-
powiedział ciągle zaspanym i nieprzytomnym głosem. Dzięki Bogu jest postęp i
chłopak reaguje.
-Ciężko mi!
Złaź ze mnie!- Harry chyba otworzył oczy by zobaczyć o co robię tyle hałasu od
rana.
-Przepraszam-
Styles zszedł ze mnie i odsunął się jednak nie tak bardzo jak myślałam, że to
zrobi.
-Miałeś mnie
nie dotykać a ty sobie ze mnie poduszkę zrobiłeś- wiedziałam, że nie zrobił
tego specjalnie ale byłam zła. Miałam na sobie tylko ten cholerny szlafrok i
myśl o tym, że Styles mógł zobaczyć coś czego nie chciałam mu pokazać
doprowadzała mnie do szału. O tym, że mógł coś dotknąć wolałam nie myśleć. Chłopak spojrzał na mnie niepewnie i się odezwał:
-Ali?
-Co?
-Możesz mi
zejść z ręki?- wyszczerzył się w głupkowatym uśmiechu a ja miałam ochotę nieco
poprawić mu tą jego idealną twarz jednym ciosem w nos. Wykonałam pośpiesznie
jego prośbę i odwróciłam się w stronę nocnej szafki w poszukiwaniu telefonu.
Moja krótka ręka nie była w stanie go dosięgnąć co mnie jeszcze bardziej
podirytowało. Dlaczego mali ludzie zawsze mają ze wszystkim trudniej? Harry widząc
moją nieporadność, nachylił się nade mną przyciskając mnie do łóżka by podać mi
mój telefon. Gdy to zrobił od razu posłałam mu piorunujące spojrzenie na co on
się tylko zaśmiał.
-Spokojnie
mała- chciałam jakoś mu odpowiedzieć ale zobaczyłam, że wyświetlacz mojego
telefonu wskazuje godzinę 9:21 czyli było już dosyć późno
-Późno już-
powiedział Harry.
-Czytasz mi
w myślach.
-Dzwonie do
recepcji, niech nam przyniosą ciuchy a ty dzwoń po Nialla nich nas odbierze-
zrobiliśmy dokładnie tak jak Harry powiedział i po 40 minutach czekaliśmy w
holu na Horana.
-Nic wam się
nie stało?- usłyszałam znajomy głos.
-Niall!-
krzyknęłam, rzuciłam się na blondyna i zaczęłam go ściskać, myślałam, że będę na niego zła.
-Ali też się
stęskniłem za tobą i szczerze to myślałem, że się będziesz na mnie gniewać- nie
skomentowałam tego w żaden sposób, cieszyłam się, że jest i zaraz zawiezie mnie
do domu; Horan jak zwykle śmiał się ale po chwili uśmiech zniknął z jego
twarzy.-Harry gdzie jest mój samochód?
-Chodź,
pokażemy ci- powiedziałam i pociągnęłam go za ramię. Wsiedliśmy więc do
samochodu którym przyjechał i powoli jechaliśmy drogą na której utknęłam
wczoraj z Harrym. Po jakiś dwóch kilometrach zauważyliśmy samochód, stał
dokładnie w tym miejscu w którym go zostawiliśmy wczoraj. Opona rzeczywiście
była przebita a cały samochód pokryty był liśćmi i gałązkami.
-Dobra, zadzwonię
po jakąś pomoc drogową i poczekam tu aż ktoś raczy przyjechać i odholować
samochód- oznajmił Niall co nie za bardzo mi się to uśmiechało. Marzyłam o tym by wziąć prysznic
i położyć się chociaż na godzinkę, dziwnie się czułam, bolała mnie głowa i
mięśnie choć podejrzewałam, że to ze zmęczenia, niewyspania i wczorajszego
biegu- szczerze, myślałam, że ten cały hotel był nieco bliżej.
-Albo Harry
weź odwieź Ali do domu i przyjedź tu po mnie- blondyn musiał zobaczyć jak
bardzo nie chciało mi się czekać.
-Nie trzeba,
mogę tu poczekać razem z tobą- nie chciałam wyjść na jakąś księżniczkę po
prostu czułam się źle i chciałam się położyć ale nie zamierzałam narzekać.
-To nie ma
sensu, poza tym Ali wyglądasz na zmęczoną.
-Dziękuję-
ucałowałam go w policzek i spojrzałam na Harrego, który miał strasznie dziwną
minę.-Idziemy?
-Okej-
wziął kluczyki on Nialla i chwilę później jechaliśmy do domu. W samochodzie
panowała cisza, ani mi się nie chciało nic mówić, ani Harremu, który też był
zmęczony. Nawet radia nie chciało nam się włączyć. Zerknęłam na niego i
wydawało mi się, że intensywnie o czymś myślał, nie zamierzałam jednak się
zastanawiać co mu tam po głowie chodziło. Nagle ciszę przerwał nam dźwięk
mojego telefonu, myślałam, że może dzwoni mama, dziewczyny, może Klaudia ale na
wyświetlaczu pojawił się dziwny, nieznany mi numer. Harry spojrzał na mnie
zdziwiony, że nie odbieram.
-Kto to?- zapytał.
-Nie wiem.
-To odbierz
i się dowiedz- powiedział i dziwnie pomachał ręką a ja niepewnie przejechałam
palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?
-Cześć
piękna- matko to nie mógł być on, przecież na imprezie nie dałam mu numeru
telefonu.
-To naprawdę
ty? -zapytałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-A skąd
wiesz, że to ja?- zapytał rozbawiony głos z telefonu. Harry spojrzał się na
mnie z pytającym wyrazem twarzy.
-Zdradza cię
twój akcent. Nawet nie wiesz jak się cieszę Pato, że cię słyszę!- nie patrzyłam
na Stylesa ale zauważyłam, że mocniej zacisnął dłonie na kierownicy i mocniej
nacisnął na pedał gazu, jego zachowanie wskazywało na to, że się zdenerwował.
-A ja się
cieszę że słyszę ciebie- byłam w wielkim szoku, że Patricio do mnie zadzwonił.
Kto normalny by do mnie zadzwonił po tym co mu zrobił Harry.
-Dzwonisz w
jakiejś konkretnej sprawie?
-Właściwie
to tak. Bo widzisz tak się składa, że 8 lipca będę w Barcelonie i pozwoliłem
sobie sprawdzić, że ty też wtedy będziesz w tym pięknym mieście. No i tak sobie
pomyślałem, że jeśli oczywiście wyrazisz chęć, to może chciałabyś się ze mną
umówić na kawę albo coś- totalnie mnie zamurowało i nie wiedziałam co
powiedzieć, nigdy w życiu nie spodziewałabym się, że jeszcze raz zobaczę Pato a
już na pewno nie pomyślałabym, że będzie chciał się ze mną umówić. Nie
wiedziałam co mam mu powiedzieć- Ali, umówisz się ze mną?- zapytał a ja słyszałam nadzieję w
jego głosie.
-Pato czy ty
zaprosiłeś mnie właśnie na randkę?- powiedziałam z niedowierzaniem i
rozbawieniem w głosie.
-No tak. To
jak? Umówisz się ze mną?- zapytał niepewnie.
-Zrobię to z
przyjemnością- w tej chwili spojrzałam na Harrego, który posłał mi piorunujące
spojrzenie. O co mu chodzi? To Particio powinien być zły a nie Styles.
-Super!
Nawet nie wiesz jak się cieszę!
-Ja też się
cieszę.- powiedziałam szczerze jednak w moim głosie dało się wyczuć
zdenerwowanie. Jechaliśmy naprawdę szybko i zaczęłam się bać.-Zwolnij!- Harry
spojrzał na mnie ale nie wykonał mojego polecenia.
-Co się
dzieje?- Patricio się zaniepokoił.
-Nic, to nie
było do ciebie. Wszystko jest w porządku- starałam się brzmieć naturalnie.
-Na pewno?
-Tak, na
pewno.
-To dobrze.
Ali ja ciebie przepraszam ale muszę kończyć. Tu u nas jest noc i ja muszę iść
spać.
-Czekałeś do
nocy żeby do mnie zadzwonić?
-Czekałem
kilkanaście nocy żeby do ciebie zadzwonić aż w końcu zebrałem się na odwagę. A
przez tę różnicę czasu musiałem zadzwonić kiedy u mnie jest noc...
-Bo wtedy u
mnie jest dzień...- Pato jest najsłodszym chłopakiem jakiego poznałam.
-Dokładnie.
-To naprawdę
słodkie.
-Do
zobaczenia Ali Rose- powiedział cicho.
-Do
zobaczenia Pato- powiedziałam i kolejny raz spojrzałam na Stylesa.
-Chcesz nas
pozabijać?!- wrzasnęłam zdenerwowana. Harry spojrzał na mnie, nic nie powiedział ale zwolnił. Widziałam,
że jest zdenerwowany. Wiedziałam, że z jakiegoś powodu nie lubił Patricia ale to nie
znaczy, że na sam dźwięk jego imienia będzie mógł wszystkich pozabijać. Resztę
trasy pokonaliśmy w totalnym milczeniu. Gdy wysiadałam Styles się w końcu odezwał:
-Wracam po
Nialla- powiedział tak samo szorstkim tonem jak na początku naszej znajomości.
Matko on był na mnie zły. O to, że gadałam z Patriciem, którego on pobił.
Wczorajszy dzień i noc, które spędziliśmy razem wydawały się teraz nigdy nie
mieć miejsca. Jakby to był tylko sen i miły, uprzejmy i troskliwy Harry to było
tylko senne wspomnienie.
-Dlaczego
jesteś zły?- zapytałam wkurzona.
-Nie jestem
zły a nawet jakbym był to nie twoja sprawa- powiedział oschle, czym mnie
wkurzył jeszcze bardziej. Idiota jeden, nie będzie ze mnie robił debilki.
-W sumie
masz racje. Pa!- wysiadłam i trzasnęłam drzwiami od samochodu, odwróciłam się i sekundę
później usłyszałam pisk opon i Styles odjechał. Palant jeden! Co ja sobie
wyobrażałam? Że on nagle mnie polubił? Cały czas mnie nie cierpiał i teraz
nagle mnie polubił? Ot tak? Tylko po co dawał mi jakieś złudzenia? Wczorajszy
dzień i noc to jedno wielkie nieporozumienie i Styles najwyraźniej już tego
żałuje... Dlaczego w ogóle mnie obchodzi co on myśli? Albo co on myśli o mnie? Postanowiłam
przestać użalać się nad sobą przed domem i weszłam do środka. Dziwnie się
czułam, wydawało mi się, że coś mnie drapie w gardle, ból głowy się nasilił i
teraz zdałam sobie sprawę z tego, że mam większe zmartwienie na głowie niż
jakiś humory Stylesa. Chyba łapie mnie jakieś przeziębienie a ja przecież nie
mogę być chora. Jutro zaczynają się koncerty i muszę być w formie. Szybko
pomaszerowałam do swojego pokoju i zaczęłam szukać w walizkach ciepłych
ciuchów. Ubrałam legginsy z puszkiem w środku, gruby, stary ale cieplutki
sweter, który już mi się wyciągnął po wielu praniach ale kochałam go najmocniej
na świecie- 4 lata temu moja kochana babcia sama mi go zrobiła, na stopy
założyłam grube skarpetki. Następnie zaczęłam szukać jakiejś witaminy C i
tabletek na gardło jednak niczego takiego w swoich rzeczach nie znalazłam. Może
Niall posiada jakieś tabletki? Postanowiłam zrobić małe poszukiwania.
Przeczesałam dosłownie wszystkie szafki w kuchni ale niczego nie znalazłam.
Było mi zimno i pękała mi głowa. Postanowiłam zrobić sobie herbatę z sokiem
malinowym, który znalazłam w jednej z szafek. Usiadłam na krześle w kuchni i z
nadzieją oczekiwałam przyjazdu Nialla, który da mi jakieś proszki na ból głowy.
Gdy wypiłam pół kubka do domu wszedł Niall i Harry- ten drugi nawet na mnie nie
spojrzał i od razu pobiegł do swojego pokoju na górze.
-Ali
wszystko w porządku?
-Bardzo boli
mnie głowa, jest mi zimno i drapie mnie w gardle. Boję się, że się
przeziębiłam.
-Jesteś
strasznie blada- blondyn patrzył na mnie wyraźnie zmartwiony.
-Masz może
jakieś tabletki na ból głowy? Jakąś witaminę C i może coś na gardło?
-Chyba tak.
Poczekaj tu a ja pójdę sprawdzić, okej?
-Jasne- szczerze
nie wiedziałam gdzie Niall poszedł szukać tych leków ale miałam wrażenie, że
pojechał po prostu do apteki. Zdążyłam wypić już całą herbatę a go nadal nie
było. Minęło chyba piętnaście minut a Horana nadal nie było widać. Usłyszałam,
że ktoś schodzi po schodach i byłam przekonana, że to on:
-Już myślałam,
że pojechałeś do sklepu- powiedziałam z wyrzutem i się odwróciłam. Ku mojemu zdziwieniu
do kuchni wszedł Styles.
-Oddaj mi
moją bluzę- powiedział głosem wyzbytym z jakichkolwiek emocji.
-C..co?- zatkało
mnie. On jest na mnie obrażony! Choć nic mu nie zrobiłam, on znowu zachowuje
się jak palant, którym najwyraźniej jest!
-Dwa dni
temu pożyczyłem ci moją czarną bluzę. Oddaj mi ją- mówiąc to nie raczył nawet
na mnie spojrzeć.
-Jestem,
sorry, że tyle to trwało ale nie mogłem poszukać i musiałem odebrać mega ważny
telefon.
-Nie ma
sprawy- uśmiechnęłam się do niego delikatnie po czym zwróciłam się do Stylesa-
To idź do mojego pokoju i sobie ją weź. Jest złożona i leży na krześle obok
komody- w moim głosie dało się wyczuć zdenerwowanie. Styles się nie odezwał
tylko odwrócił się i poszedł odzyskać swoją własność.
-A ciebie co
ugryzło?- zapytał Niall podając mi jakieś tabletki.
-Mnie nic
ale twojego kolegę z pewnością coś…- nie dokończyłam bo połykałam coś na ból
głowy.
-Myślałem,
że już się dobrze dogadujecie…
-Ja też tak
myślałam ale chyba oboje się myliliśmy. Niallusiu mój ja idę do siebie się
położyć spać- odwróciłam się i zamierzałam iść na górę.
-Niallusiu?-
Horan dziwnie to wymówił a ja zdałam sobie sprawę z tego, że przecież tu tak na
niego nie mówią i „Nialluś” jest strasznym spolszczeniem jego imienia.
-To tak po
polsku- powiedziałam.
-Aha. W
sumie fajnie.
-Wiem-
pokazałam mu język i uśmiechnęłam się do niego. -Idę do siebie.
-Okej.
-Zapomniałam
cię zapytać o hasło do wi-fi.
-Nialler-
oryginalnie, bardzo oryginalnie.
-Dzięki-
powiedziałam i wyszłam z kuchni. Pomału dowlokłam się do pokoju a gdy weszłam
zobaczyłam, że nadal znajduje się w nim Styles. Stał przy komodzie i w ręce trzymał
zdjęcie, które odłożyłam zaraz po wejściu do tego pokoju dwa dni temu.
-Dlaczego
moje zdjęcie leżało a nie stało tak jak reszta?- był zły, widziałam to, był zły
i smutny jednocześnie. A ja nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć dlatego
stałam jak kołek i oglądałam swoje dłonie. -Odpowiedz!- podniósł głos. Nie
mogłam uwierzyć, że to ten sam wesoły, pomocny i opiekuńczy Harry z który
spędziłam ostatnie 24 godziny.
-A co ciebie
to obchodzi?- zapytałam cicho.
-W sumie
masz rację- powiedział i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami, trzymając
zdjęcie w ręce. Zostawił mnie totalnie skołowaną, po prostu nie wiedziałam co
się dzieje. Co jest powodem jego zachowania… Ból głowy mi nie mijał, czułam
jednak, że przez Harrego nie zasnę teraz, w moich żyłach krążyło teraz zbyt
dużo adrenaliny, która wytworzyła się ze zdenerwowania całą wcześniejszą
sytuacją. Włączyłam laptopa i połączyłam się z siecią, następnie zalogowałam
się na Twittera. Dodałam jednego posta o tym, że nie mogę doczekać się jutra,
dałam follow kilku dziewczynom, szczerze nawet nie czytałam co do mnie
napisały, były to miłe słowa jednak nie miałam siły tego czytać. Jak zwykle
pojawiły się też obraźliwe komentarze, które rzucały się w oczy o wiele bardziej
niż te miłe. Wiedziałam, że nie powinnam ich czytać jednak to było silniejsze
ode mnie, czytając je myślałam, że moja głowa eksploduje: „Rozbijesz ich!
Najpierw Niall teraz Harry! Daj im spokój!”, „Jesteś zwykłą suką!”, „Tak dostałaś
tę pracę, przez łóżko?”- ten komentarz zwrócił moją szczególną uwagę bo
dołączony był do niego link. Od razu go otworzyłam, byłam ciekawa na jakiej
podstawie ktoś wyciąga takie wnioski. Link okazał się bardzo rzetelnym
artykułem pod tytułem „ Harry i Ali spędzają razem noc w hotelu! Co na to
Chloe?”- postanowiłam nie czytać tych wszystkich rewelacji, które miał do
przekazania autor plotki tylko od razu zabrałam się za oglądanie zdjęć. Kilka
było z przed studia- te były raczej nic nie znaczące ale kolejne były strasznie
dwuznaczne i byłam pewna, że o naszym pobycie w hotelu musiał ich poinformować
ktoś z gości lub obsługi. Zdjęcia z hotelu były dość niewyraźne i jakiś durny
paparazzi musiał się nieźle natrudzić żeby je zdobyć. Przedstawiał one nas w recepcji i mnie jak
siedziałam na parapecie w szlafroku a za mną stał Harry tak samo ubrany jak ja gdy już byliśmy w pokoju! Te z pokoju były niewyraźne ale można się było domyślić że to my… Gdy powróciłam na Twittera dokładniej przyjrzałam się tym wszystkim tweetom i dopiero teraz zauważyłam, że
większość jest o tej samej tematyce. Ja i Styles. Postanowiłam dłużej nie
zwlekać i napisałam krótkie sprostowanie całej sytuacji. Nie wiedziałam na ile
to pomoże i ile osób mi uwierzy ale miałam przynajmniej czyste sumienie. Po
opublikowania tego tweeta wylogowałam się z tego portalu by wejść na moje
prywatne konto na facebooku. Byłam ciekawa czy te rewelacje dotarły już do
moich bliskich. Tam miałam kilka wiadomości, w tym jedną od Zuzy. Otworzyłam ją
jako pierwszą i zobaczyłam, że pyta czy załatwiłam sobie wolne na ślub. W sumie
sama nie wiedziałam, prosiłam o to Jessice ale ona do mnie nie zadzwoniła.
Postanowiłam więc wejść na pocztę by sprawdzić czy nie skontaktowała się ze mną
mailowo. Miałam nowego maila od niej, w którym przesłała mi plan zajęć na kolejny
tydzień oraz dwie informacje: pierwsza dotyczyła ślubu i mówiła, że jeśli nic
mi nie wyskoczy to może uda się to załatwić. Druga nie była tak przyjemna-
Jessica chwaliła mnie za zdjęcia z Harrym. Jak ona tak mogła? Dobrze
wiedziała, że to wszystko nie jest prawdą. Widocznie dla niej rozgłos był czymś
najważniejszym, ważniejszym od prawdy i mojego dobrego imienia. Ważne żeby
mówili, nie ważne czy dobrze. Wyszłam z tego maila, nie chciałam już dłużej
patrzeć na te głupoty. Postanowiłam odczytać kolejnego maila, który nie miał
tematu i pochodził od nieznanego nadawcy. Gdy go otworzyłam nie wierzyłam własnym
oczom. Nie był długi ale jego treść była strasznie obraźliwa. „Myślisz, że
jedna noc z NIM sprawi, że cię pokocha? Że będziesz dla niego coś znaczyć?
Jesteś warta mniej niż gówno i ON o tym wie. Jesteś zwykłą dziwką, która
powinna zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski, D.”. Z trudem powstrzymywałam
napływające do moich oczu łzy. Jak ktoś mógł coś takiego napisać? Skąd zna mój
adres mailowy? Przecież stworzyłam go specjalnie dla najbliższych i nikt poza
nimi go nie znał. No oczywiście jeszcze Jessica ale ona by przecież nie
napisała czegoś takiego do mnie. Kto to D.? Szybko wylogowałam się z poczty i ponownie
otworzyłam ten durnowaty artykuł by przyjrzeć się jeszcze raz tym głupim
zdjęciom. Niestety były one strasznie oczywiste. Byłam z Harrym w jednym
pokoju, w szlafroku, przez całą noc. Nie mogłam tego podważyć. Moja złość
mieszała się ze smutkiem. Jak mam wszystkim wytłumaczyć, że nic między nami nie
zaszło kiedy nawet moja menedżerka cieszyła się z powodu tych bzdur? Zjechałam
na dół tej strony gdzie były podane linki do podobnych artykułów. Jeden był z
wczoraj. „Harry i Chloe znowu razem?! ZDJĘCIA!”. Od razu w to weszłam i
obejrzałam 24 wysokiej jakości zdjęcia ukazujące wczorajsze spotkanie Harrego z
byłą dziewczyną w jakiejś restauracji w Dublinie. Czyli jak ja nagrywałam to
Styles był na randce? Z jego byłą? Myśl o tym, że Harry miałby znowu się z nią
spotykać z strasznie mnie dotknęła. Chciałam czy nie musiałam to przyznać sama
przed sobą. Nie chciałam żeby Styles kogoś miał. Ten głupek podobał mi się i to
w sposób w jaki nie chciałam. Gdy się do mnie uśmiechał miękły mi kolana, gdy
mnie dotykał przechodziły mnie dreszcze, wystarczyło, żebym spojrzała mu w oczy
i zapominałam języka w gębie. Jeszcze kilka godzin temu myślałam, że Harry też
mnie polubił jednak teraz nie byłabym tego taka pewna. Coś spowodowało, że
postanowił wrócić do naszych chłodnych stosunków. Może powodem były te nasze
zdjęcia? Może on rzeczywiście chce do niej wrócić i boi się, że ona pomyśli
sobie, że spędziliśmy razem noc i ponownie go odrzuci... Nie, to nie jest
możliwe. Harry wkurzył się już w samochodzie a wtedy nie miał jeszcze pojęcia a
tych zdjęciach. Ja rozmawiałam z Patriciem a on siedział cicho, nikt do niego
nie dzwonił, z nikim nie pisał smsów. To nie jest możliwe żeby w jakimś stopniu
był zazdrosny o Pato i dlatego się zezłościł. Nie, to nie jest możliwe. Musi
być jakiś inny powód o którym nie mam pojęcia. Postanowiłam przestać o tym
rozmyślać i położyć się spać, odpisałam tylko Zuzie, że na razie nic nie jest
jeszcze pewne jeśli chodzi o ślub, przeczytałam resztę wiadomości i upewniłam
się, że nie mieli oni o niczym pojęcia i wyłączyłam komputer. Położyłam się i
dokładnie przykryłam kocem. Miałam nadzieję, że sen przyjdzie szybko ale nie
mogłam przestać myśleć o Stylesie i o tym, że ktoś mi życzy śmierci. Ktoś
napisał mi, że powinnam zniknąć z powierzchni ziemi, był zazdrosny o Harrego i
co gorsza ta osoba miała mój adres e-mail co oznaczało, że mogę dostawać więcej
wiadomości o takiej treści. Odpływając do krainy Morfeusza myślałam o tym, że muszę kolejny raz
założyć nową pocztę...
***
Obudziłam
się po kilku godzinach z jeszcze większym bólem głowy niż wcześniej. Musiałam przyznać, że aktualnie miałam sporo problemów na głowie jednak w tej chwili
najpoważniejszym wydawał się potworny ból gardła. Wszystko mogło mnie boleć
tylko nie gardło! Jutro koncert i ja muszę być zdrowa. Wstałam powoli z łóżka i
poszłam do kuchni. Tam siedział Niall.
-Ali nie
przeszło ci?
-Nie-
powiedziałam cicho czując jakby w moje gardło ktoś wbijał tysiące małych
igieł. -Jest jeszcze gorzej. Teraz rozbolało mnie też gardło.
-Słyszę, jak
spałaś to pojechałem do apteki i kupiłem jakieś tabletki na gardło i coś na przeziębienie-
Niall podsunął mi pod nos 3 opakowania jakiś tabletek.
-Dziękuję
jesteś kochany.
-Może chcesz
zjeść obiad?- zapytał z troską w głosie.
-W sumie to
nie jestem głodna ale może powinnam chociaż coś przekąsić.
-Niestety
jak wiesz jestem totalną ofiarą losu jeśli chodzi o te sprawy ale mogę zrobić ci zupkę z paczki- miałam wrażenie, że był tym faktem nieco zawstydzony.
-Jasne, jesteś
naprawdę kochany.
-To ty idź
do siebie a ja za 5 minut przyniosę ci obiad i te wszystkie tabletki.
-Przytuliłabym
cię teraz ale boję się, że mogę cię zarazić.
-Spoko-
uśmiechnął się i ruchem ręki pokazał mi, że mam iść do siebie. Po 10 minutach
Horan przyniósł mi zupę i tabletki. Rozmawialiśmy chwilę, Niall opowiadał, że
jutro rano wszyscy przyjadą i w domu będzie masa ludzi. Stwierdził, że jeśli
jutro będę się źle czuła to mam zadzwonić do Jessici i powiedzieć, że nie dam
rady występować. Dla mnie to nie wchodziło w grę. Bałam się, że moja
nieobecność teraz sprawi, że nie będę mogła jechać na ślub Zuzy a to było dla
mnie bardzo ważne. Przez całą naszą rozmowę nie wiedziałam czy mam poruszyć
temat tych nieszczęsnych zdjęć o których jest tak głośno ale wiedziałam, że jeśli
Niall wszedł na Twittera to na 100% już o nich wiedział. Pewnie nie chciał mnie
dodatkowo martwić i specjalnie nic o tym nie wspominał. W końcu nie wytrzymałam
i postanowiłam się mu wygadać.
-Widziałeś
zdjęcia?- zapytałam cicho, właściwie to szeptałam bo nie chciałam drażnić
dodatkowo obolałego gardła.
-Twoje i
Harrego?- pokiwałam twierdząco głową- Widziałem.
-I?
-No i są
dosyć dwuznaczne...
-Super...
-Nie
denerwuj się, za kilka dni cała sprawa ucichnie.
-Harry też
je widział, prawda?
-Nie, nie
wiem. Nic mi o nich nie wspominał. No ale nim to się nie przejmuj, on nie
będzie zły o coś takiego.
-Taa, jasne.
-Dlaczego
tak mówisz? Ja serio myślałem, że już jest między wami wszystko w porządku.
-Ja też tak
myślałam ale on postanowił się na mnie obrazić.
-Jak to
obrazić?
-No
normalnie. Jedziemy sobie samochodem, ja rozmawiałam przez telefon po czym jak
przyjechaliśmy tutaj to on zachowywał się jakbym mu wyrządziła coś złego-
mówiąc to chciało mi się płakać.
-Pewnie źle
zinterpretowałaś jego zachowanie- jego odpowiedź wydawała się szczera i Horan
wydawał się przekonany, że ma rację. To znaczyło, że nie rozmawiał z Harrym na
ten temat.
-Tak, pewnie
masz rację- nie chciałam żeby Niall zauważył, że w jakiś sposób zależy mi na
Harrym. -Podaj te tabletki- powiedziałam zmieniając temat.
-To ja już
pójdę, nie będę ci przeszkadzał.
-Przestań
nie przeszkadzasz mi. Tak w ogóle to wezmę ten koc i zejdę na dół. Mam ochotę
pooglądać telewizję.
Resztę dnia
spędziłam w towarzystwie blondyna. Oglądaliśmy jakieś irlandzkie programy,
powtórki meczów i gdyby nie fakt, że gardło bolało mnie z każdą chwilą mocniej
i mimo trzech koców było mi coraz zimniej, było całkiem fajnie. W pewnym
momencie poczułam, że odpływam i Niall wysłał mnie na górę do łóżka. Mimo że
była 21 ja leżałam już wykąpana i odpływałam z nadzieją, że jak się rano obudzę
wszystko będzie dobrze. Niestety gdy się obudziłam wcale nie było rano i czułam
się jeszcze gorzej- miałam gorączkę. Spojrzałam na komórkę- wskazywała 1:12 w
nocy. Mimo iż było mi strasznie zimno wstałam z łóżka, owinęłam się kocem i
wyszłam z pokoju. Musiałam iść do kuchni po coś przeciwgorączkowego. Gdy byłam
już na schodach okazało się, że ani Niall ani Harry jeszcze nie śpią i
dyskutują o czymś w kuchni. Stanęłam tak, że mnie nie widzieli i zaczęłam
podsłuchiwać o czym rozmawiają.
-Zamknij się
bo ją obudzisz!- Horan wydawał się wkurzony.
-Tak, na
pewno. Jest na górze, zamknięta w pokoju więc raczej nic nie
słyszy-odpowiedział Harry ciszej i albo mi się wydawało albo był zły... Albo nie zły, tylko po prostu wkurwiony.
-Harry ona
się źle czuje więc przestań zachowywać się jak palant.
-Zachowuję
się normalnie.
-Ali
nie jest głupia i widzi, że coś jest nie tak. Najpierw jesteś dla niej miły a
potem ją olewasz?- Niall chyba próbował się opanować.
-To był
błąd, nie powinienem się z nią tak spoufalać.
-Powinieneś
czy nie takim zachowaniem robisz z niej idiotkę.
-Ja?!-
krzyknął Styles aż podskoczyłam. -To ona robi ze mnie idiotę- matko nic z tego nie rozumiałam, o
czym oni mówią?
-Ja jakoś
nie zauważyłem.
-To przez
nią Chloe mnie zostawiła!- w tym momencie czułam się tak jakby ktoś uderzył
mnie mocno w brzuch.
-To nie
prawda i ty dobrze o tym wiesz- głos Nialla złagodniał już do reszty.
-Gdyby ona
się nie pojawiła w moim życiu nadal byłbym szczęśliwy z Chloe!- każde słowo
Stylesa było wypełnione goryczą.
-To, że z
tobą nie jest to tylko i wyłącznie jej wina, nie Ali. Kiedy ty to w końcu
zrozumiesz?
Ty ją
ranisz, nie widzisz tego? Weźmy te wasze ostatnie zdjęcia.
-A co mnie
obchodzą jakieś zdjęcia?
-No właśnie, ciebie to nie obchodzi a ona się przejmuje. Zrobili z niej dziwkę, która przez łóżko
załatwiła sobie kontrakt. Oczernili ją a ty się zachowujesz jak palant- nagle
zapadła cisza, a ja stałam jak kołek, nie mogłam się ruszyć, to co przed chwilą
usłyszałam... To nie mogła być prawda. -Myślą, że przez seks z tobą załatwiła
sobie tę robotę...
-To był
błąd, nie powinienem z nią nigdzie jechać...ale nie mogłem. Coś kazało mi to
zrobić, było mi jej po prostu szkoda... Ulitowałem się nad nią- Boże on to
zrobił z litości, jestem taka żałosna myśląc, że to wszystko mogło mieć jakieś znaczenie.
-To nie
prawda Harry. Ja cię znam. Ją możesz zwodzić ale ja doskonale wiem dlaczego tak
się zachowujesz i ty też o tym wiesz. Możesz tu zaprzeczać i mnie oszukiwać ale
przyznaj się sam przed sobą.
-Sam przed sobą
mogę się przyznać do tego, że to wszystko jej wina- dwa ostatnie słowa Styles wypowiedział tak, że odechciało mi się żyć.
Nie mogłam
dłużej tego słuchać bo moje serce właśnie pękało na kawałeczki. Teraz kiedy zrozumiałam,
że Harry mi się podoba dowiaduję się co on o mnie myśli. Nie czekałam już ani
chwili dłużej i weszłam do kuchni.
-Ali?- Niall
był wyraźnie zaskoczony.
-Źle się
czuję- powiedziałam i spojrzałam na Stylesa co było strasznym błędem bo do
moich oczu natychmiast napłynęły łzy.
-Spokojnie-
blondyn próbował mnie jakoś uspokoić. Dotknął mojego czoła i się przeraził.
-Matko
jesteś rozpalona!
-Zimno mi,
ja nie mogę być chora, jutro koncert, ja muszę na nim być bo inaczej nie dadzą
mi wolnego na ślub- mówiłam płacząc.
-Ciii, już
spokojnie. Usiądź, ja poszukam termometru- Niall wybiegł z kuchni zostawiając
mnie ze Stylesem samą. On się nie odzywał tylko gapił na mnie a ja ryczałam i
położyłam ręce na blacie a na nich swoja głowę. Nie miałam na nic siły. Po
chwili do kuchni wszedł Niall z termometrem w ręce.
-Ali,
podnieś się- powoli wykonałam polecenie i wtedy Horan dotknął urządzeniem moje czoło, poczekał kilka sekund i odczytał wynik.
-39,4-
spojrzał na mnie przerażony.
-Ja muszę
być zdrowa- mówiłam niezrozumiale.
-Dzwonie na
pogotowie.
-Nie! Daj mi
tylko te tabletki co kupiłeś. Proszę- głos mi się łamał, nie wiedziałam czy
mówię po polsku czy po angielsku.
-Chodź na
górę, zaraz ci przyniosę herbatę i tabletki- mówił nalewając wodę do czajnika.
-Okej-
wstałam z krzesła i się zachwiałam.
-Harry
zaprowadź ją!
-Nie! Nie
chce go!
-Ali, ty
ledwo stoisz.
-Harry mnie
nie lubi i ja nie chce go angażować. Sama pójdę- nie kontrolowałam tego co
mówiłam, miałam wrażenie, że zachowywałam się jak małe dziecko.
-Dobra,
Harry zrób jej herbatę a ja z nią pójdę- Niall objął mnie ramieniem i
zaczęliśmy iść na górę.
-Zimno mi-
powiedziałam zapłakana.
-Wiem Ali,
zaraz będzie herbata, może cię troszkę rozgrzeje.
-Nie chce
żeby on mi robił herbatę.
-Ali
spokojnie- powiedział i otworzył drzwi. -Połóż się.
Po pięciu
minutach do pokoju wszedł Styles. Zostawił herbatę i podał mi tabletki, które
szybko połknęłam, po czym wyszedł bez słowa. Chciałam iść spać ale Niall się
uparł, że muszę wypić herbatę. Sama doskonale wiedziałam, że gdy ma się
gorączkę trzeba dużo pić ale jakoś w chwili gdy ją miałam nie myślałam o takich
sprawach a jedyne czego chciałam to spanie. Po kilkunastu minutach Horan dał mi
spokój i mogłam zasnąć. Miałam strasznie niespokojną noc. Śniły mi się same
głupoty jednak najbardziej zapamiętałam jeden sen. Śnił mi się Harry i o dziwo
był dla mnie miły i troszczył się o mnie. Ja leżałam w łóżku, chora, a on
przyszedł do mnie w nocy sprawdzić czy wszystko dobrze. Nic nie mówił, ja też
nie. Odgarnął moje włosy z twarzy i delikatnie przesunął palcami po moim
policzku i ustach. Gdy na niego spojrzałam nie był na mnie zły i obrażony. W
jego oczach widziałam jedynie mieszankę zmartwienia, smutku i uczucia...miłości?
Może nie miłości ale Harry z mojego snu czuł coś do mnie i się o mnie martwił.
Gdy zamknęłam oczy i ponownie otworzyłam jego już nie było. Rano nie czułam się
wcale lepiej, gardło nadal mnie bolało i czułam, że nachodzi mi gorączka
dlatego "profilaktycznie" wzięłam tabletki przeciwgorączkowe. Około
10 wszyscy zaczęli się zjeżdżać. Najpierw przyjechał Louis, później Liam, który
moich próśb by mnie zostawił samą (nie chciałam go zarazić, nikogo nie chciałam
zarazić dlatego zrobiłam z mojego pokoju "izolatkę") co chwilę
przychodził by pogadać albo coś mi pokazać. Później przyjechała Lou z Lux. Strasznie się za nimi stęskniłam i było mi bardzo smutno, że nie mogę
posiedzieć i pobawić się z małą, która była tak bardzo urocza i zawsze lubiłam
się z nią bawić lalkami. Ostatni przyjechał oczywiście Zayn. Siedziałam w
pokoju i słyszałam jak wszyscy się śmieją, najgłośniejszy był jak zawsze
Nialler. Żałowałam, że nie mogę być tam teraz z nimi ale nie miałam nawet siły
by się ruszyć. Byłam słaba ale nie tylko fizycznie. Po tym co usłyszałam w nocy
czułam się źle nawet jeśli chodzi o psychikę. Styles mnie nie cierpi i obwinia
o rozpad jego związku chociaż ja nie wiedziałam co takiego zrobiłam. Wszyscy
uważali mnie za dziwkę robiącą karierę przez łóżko. Na dodatek przypomniało mi
się jakie głupoty wygadywałam w nocy. Chcąc zająć umysł czymś innym zadzwoniłam
do dziewczyn ale nie mogły rozmawiać, podobnie jak mama i Klaudia. Jedyne co mi
pozostało to leżenie i użalanie się nad sobą a przede wszystkim rozmyślanie o
Stylesie, o tym jak bardzo mnie nie lubi i jak bardzo żałosne jest to, że ja
lubię jego. Mimo ciągle pogarszającego się samopoczucia półgodziny przed
odjazdem wstałam z łóżka, ubrałam się i uszykowałam. Wzięłam jeszcze jedną
dawkę tabletek przeciwgorączkowych bo czułam, że zaczynają przechodzić mnie te
nieprzyjemne dreszcze. Na arenie było jeszcze gorzej bo dodatkowo się denerwowałam.
Mój głos nie był w 100% sprawny, jednak wiedziałam, że dam radę a niektóre
dźwięki będę musiała po prostu zaśpiewać niżej niż zwykle. Przerażał mnie fakt,
że był to mój pierwszy koncert bez Klaudii. Bałam się, że coś może pójść nie
tak. Właściwie cały czas leżałam na małej sofie w garderobie. Nic nie jadłam
przez cały dzień poza kromką chleba z masłem i serem, którą Niall wmusił we
mnie rano. Piętnaście minut przed wyjściem na scenę poczułam, że robi mi się
zimno jednak nie wzięłam ze sobą tabletek, nie mogłam jednak powiedzieć o tym
Niallowi czy Lou bo gdyby się dowiedzieli, że czuję gorączkę od razu zaczęliby
niepotrzebnie panikować. Pierwsza część koncertu szła nawet gładko, jedyną
zmianą jeśli chodzi o ten występ a te w Ameryce Południowej było to, że po
każdej piosence piłam wodę a nie jak to bywało wcześniej, że po 2-3. Gdy byłam
w połowie zakręciło mi się w głowie jednak nie zamierzałam przestać śpiewać,
pochyliłam głowę nieco w dół i modliłam się w duchu by mi to przeszło. Niestety
zawroty nie minęły a dreszcze się nasiliły, zostały mi jednak do zaśpiewania 2
ostanie piosenki. Z repertuaru kazano mi wyrzucić Don't rain on my parade i
zastąpić ją Total eclipse of the heart. Ta piosenka była przedostatnią.
Publiczność zareagowała dość żywiołowo słysząc głos Harrego w podkładzie,
ucieszyło mnie to, że większości się podoba. Ostatnia jak zwykle była Don't
stop believing. Zaśpiewałam ją ostatkiem sił. Stanęłam na wyznaczonym miejscu i
gdy światła zgasły znalazłam się na dole. Wiedziałam, że muszę zejść z
"windy" ale nie byłam w stanie, miałam ciemno przed oczami, czułam, że
zaraz stracę przytomność i wtedy usłyszałam głos Zayna.
-Ali
wszystko w porządku?
-Zaraz
zemdleję- powiedziałam tylko i usłyszałam jeszcze krzyk Zayna:
-Lou łap ją!
-Ali!- nie
wiem czy to mi się wydawało, czy tak bardzo chciałam usłyszeć jego głos ale
miałam wrażenie, że słyszę Harrego krzyczącego moje imię...
Hello! :) Wiem, że późno ale dodaję jeszcze dzisiaj tak jak obiecałam :) Dziękuję wam moje kochane za komentarze pod ostatnim rozdziałem :) Niestety dwa najbliższe tygodnie mam totalnie zawalone przez szkołę i boję się, ze post nie pojawi się w przyszłym tygodniu. Będę jednak robić wszystko co w mojej mocy by tak się nie stało i może rozdział pojawi się tako około piątku/ soboty w przyszłym tygodniu. Jeśli nie to z góry was przepraszam. Ten rozdział też miał być nieco dłuższy ale nie wyrobiłam się z czasem. Nie jest jednak jakiś strasznie krótki więc nie mam dużych wyrzutów sumienia :) Mam nadzieję, że wam się spodoba, pięć minut temu skończyłam go pisać więc pewnie są jakieś błędy za które was przepraszam. Zachęcam do komentowania ;)
PS Kocham WAS !!! <3
OMG! Masz wielki talent! Kocham Cię i Twoje cudne opowiadanie! Nie przejmuj się, ja też mam zawalony tydzień. Biedna Ali, strasznie się o nią boje i mam dziwne przeczucia, że ta choroba może być czymś poważniejszym. Z tym telefonem od Pato to mnie kompletnie zaskoczyłaś. Totalnie przestałam rozumieć Stylsa, najpierw jest dla niej miły, jak twierdzi lituje się nad Ali, a potem jest na nią obrażony i mówi Niallowi, że to przez nią zakończył swój związek! Teraz mam pewność, że Alicja się w nim zakochała, ale co do niego to ciągle nie wiem. Horan powiedz mi co wiesz o stosunku Harrego do Ali i to natychmiast , bo wiem że coś wiesz!
OdpowiedzUsuńOgólnie strasznie mi się spodobał ten rozdział i z niecierpliwością będę czekała na następny, ale rozumiem że szkoła i inne zajęcia mogą Ci utrudnić dodawanie regularnie rozdziałów za co z góry nie będę się gniewać, ponieważ inni zawisają swoje bogi, a ty się starasz go prowadzić mimo braku czasu, za co Ci ogromnie dziękuje!
Pozdrawiam i życzę powodzenia w szkole i innych obowiązkach!
Marzena ze Śląska
Ten rozdział jest cudowny! Biedna Ali :( Szkoda mi jej.
OdpowiedzUsuńHarry to idiota.
To jej się nie śniło prawda?
Niall jest słodki, apo za tym wie coś czego my nie wiemy, a chciałybyśmy wiedzeć :D
Ali zakochała się w Harrym a mi jej strasznie szkoda :( znowu...
Czemu jesteś dla niej tak okrutna?