Otworzyłam powoli oczy. Leżałam na kanapie w garderobie, przy mnie kucała Lou.
-Spokojnie
Ali, zaraz przyjedzie pogotowie.
-Jakie
pogotowie?- byłam taka skołowana.
-Zemdlałaś,
Louis złapał cię w ostatniej chwili-powiedziała i od razu wiedziałam, że była bardzo zdenerwowana.
-Gdzie są
wszyscy?
-Wszystko
się nico opóźniło, musieli wyjść na scenę. Tommo i Niall robili aferę, że poczekają
do przyjazdu karetki ale w końcu odpuścili.
-Tutaj
proszę wejść- usłyszałam głos Paula. Dziwne, chłopcy grają koncert a jego nie
ma z nimi.
-Dzień
dobry- lekarz od razu znalazł się przy mnie. -Co się stało?
-Zemdlała,
ogólnie źle się czuje, ma gorączkę, ból gardła- Lou powiedziała od razu zanim
jeszcze zdążyłam się odezwać. Lekarz zaczął mnie badać.
-Myślę, że
musi pani pojechać z nami. Ta gorączka jest za wysoka, do tego omdlenie.
-Co?! Do
szpitala?- panika zaczęła przemawiać przeze mnie. Ja nie chcę jechać do szpitala!
-Proszę się
nie denerwować.
-Lou ja nie
chcę jechać do szpitala.
-Ali to dla
twojego dobra- blondynka przytuliła mnie i starała się uspokoić. Po chwili
jechałam w karetce do jakiegoś szpitala w Dublinie. Tam od razu zawieziono mnie
na salę i podłączono kroplówkę. Pobrano mi krew, zrobili mi prześwietlenie
głowy (bali się pewnie, że uderzyłam się w nią gdy zemdlałam). Byłam taka
zmęczona i przerażona. Jutro jest kolejne show a ja jestem w szpitalu. Muszę
wystąpić. Nie mogę zawieść Zuzy. Leżąc na szpitalnym łóżku bałam się też, że
nikt po mnie nie przyjedzie. Że będę tutaj sama... A w tym momencie samotność to ostatnia rzecz, która chciałam.
-Cicho Lou
bo ją obudzisz!- usłyszałam Liama.
-Już
obudził- otworzyłam oczy i się uśmiechnęłam. Kiedy ich zobaczyłam kamień spadł mi z serca.
-Jak się
czujesz?- zapytał Niall. Widziałam, że się martwi.
-Już lepiej.
-Ale nas
wystraszyłaś- powiedział z wyrzutem Louis. Właściwie dopiero teraz do mnie
dotarło ile osób przyszło. Był
Niall, Liam, Louis, Zayn, Lou, Tom, Josh, Paul, Eleanor (nie wiem jak to
możliwe, że wcześniej jej nie widziałam, musiała przyjechać w środku koncertu)...
Nie było tylko JEGO.
-Sorry, że
tak długo ale musiałem po drodze pozować do chyba stu zdjęć- nagle do sali
wszedł Styles trzymając w ręce 4 kawy. Moje serce od razu przyśpieszyło co dało
się usłyszeć przez aparat do którego byłam podłączona. Harry na mnie spojrzał
ale szybko odwróciłam głowę w stronę Nialla.
-Był już u
ciebie lekarz?- zapytała Lou.
-Nie,
jeszcze nie. Czekają pewnie za wynikami badań.
-Matko ile
tu ludzi!- powiedział lekarz, który jak na zawołanie wszedł do sali. -Proszę
natychmiast opuścić ten pokój, jest tu was za dużo- po chwili zostałam tylko
ja, lekarz i Lou, która się uparła, że zostanie ze mną. -Są już wyniki pani
badań.
-I?
-Ma pani
grypę- wow, tego sama się domyśliłam.
-Czyli mogę
już stąd wyjść.
-Wolałbym
aby została pani co najmniej do jutra. Podamy pani jeszcze kilka kroplówek.
Zaczniemy podawać antybiotyk. Nie jest pani uczulona na żadne leki?
-Ja nie mogę
zostać do jutra! Jutro mam koncert!- zdenerwowałam się, nie chciałam zostawać w
szpitalu. Miałam głupią grypę, nic więcej.
-Proszę się
nie denerwować. Jeśli się pani uprze możemy panią wypuścić na własne żądanie,
jednak powinna pani teraz odpoczywać.
-Nie mam
czasu na odpoczynek- lekarz spojrzał na mnie z dezaprobatą.
-Ali, nie
denerwuj się, słuchaj lekarza- Lou siedziała obok mnie i starała się dodać mi
otuchy.
-Zdrowie
jest najważniejsze- dodał lekarz.
-Wiem ale ja
muszę…
-Musisz być
zdrowa.
-Poza tym
niestety to nie wszystko- powiedział lekarz.
-Słucham? Jestem
na coś jeszcze chora?
-Ma pani
anemię, dosyć silną.
-Anemię?
Przecież dobrze się czuję- może byłam ostatnio nieco osłabiona ale przecież
anemia nie jest groźna.
-Podejrzewam,
że jest to związane z pani trybem życia. Nie wydaje się pani, że musi pani
nieco zwolnić? Z tego co mówili pani przyjaciele prowadzi pani ostatnio bardzo
niezdrowy tryb życia- spojrzałam się z wyrzutem na Lou, zdrajczyni coś
nagadała lekarzowi a później razem z całą resztą udawali, że wszystko jest
okej.
-Nie mogę
zwolnić, proszę mi zapisać jakiś tabletki bo ja nie zostanę w szpitalu. Mam
jutro koncert!- nie dopuszczałam do świadomości tego, że mogę tu zostać.
-Nie może
pani śpiewać, no chyba, że chce pani to zrobić ostatni raz. Pani nie rozumie
powagi sytuacji, może pani stracić głos i wtedy już nigdy nie śpiewać, gardło już jest w złym stanie. Kiedy pani to zlekceważy może pojawić się ropne zapalenie, do tego dojdzie terapia sterydami...- ten
lekarz przesadzał, na pewno podkolorował to wszystko.
-Nie, to pan
nic nie rozumie, ja muszę...- przerwałam totalnie niegrzecznie lekarzowi a mi przerwała Louise.
-Ali! Może i
wyjdziesz sobie stąd na własne żądanie ale na pewno nie wystąpisz jutro! Chcesz
się wykończyć?- Lou się zdenerwowała.
-Ale...
-Nie ma ale.
Dzwoń do Jessici niech dzwoni do szefostwa nich załatwią kogoś na jutro i
pojutrze- podała mi telefon, wiedziałam, że się wkurzyła, nigdy jej takiej
nie widziałam. Normalnie typowa mamuśka. -Panie doktorze, przez ile dni powinna wypoczywać i nie śpiewać?
-Tydzień.
-Nie, nie
zgadzam się. 28 jest koncert w Sunderland i ja muszę tam wystąpić. To jest za 5
dni, przecież przejdzie mi do tego czasu.
-Dobrze za 5
dni może pani śpiewać ale proszę bardzo się oszczędzać. Skoro nie chce pani
zostać do jutra wypiszę zaraz receptę. Zapiszę pani coś na anemię, dokładnie
napiszę co jak brać, dodam kilka wskazówek co do odżywiania. Za dwa tygodnie
proszę się udać na badania kontrolne, lekarz powinien powiedzieć pani jak
wygląda cała sprawa z anemią.
-Dobrze,
zrobi wszystko co jej pan doktor powie- Lou robiła za mojego adwokata. Lekarz
wyszedł a ja wybrałam numer do Jessici. Poinformowałam ją o całej zaistniałej
sytuacji. Kobieta zmartwiła się i postanowiła przyjechać jutro do mnie mimo iż
nie miałam na to ochoty. Obiecała, że rozmawiając z "górą" i
informując ich o mojej chorobie jeszcze raz poprosi o moje wolne. W drodze do
Nialla jechałam z nim i Harrym. Styles prowadził a Niall siedział ze mną z
tyłu. Przeze mnie wszyscy postanowili się wynieść z domu bo nikt nie chciał się
zarazić. Lou bała się o Lux, Liam też czuł się kilka dni wcześniej
"niewyraźnie". Zayn, Sandy i Josh też się wynieśli bo ich o to
prosiłam jeszcze w szpitalu. Najdłużej opierał się Louis i Eleanor.
Postanowili, że zostaną do rana i wtedy sami zdecydują czy zostaną czy nie. Jedyną
osobą z którą nie rozmawiałam był Harry i właściwie sama nie wiedziałam czy
zostanie czy nie. Po drodze do domu pojechaliśmy jeszcze do apteki. Niall wziął
moją receptę i poszedł zostawiając nas samych.
-Jak się
czujesz?- zapytał brunet.
-Nie musisz
udawać, że cię to obchodzi- powiedziałam chłodno. W mojej głowie ciągle
krążyły jego słowa: To jej wina.
-Okej, mogę
się nie odzywać- uciął ostro.
-Zostajesz?
-Nie wiem.
-Wolałabym,
żebyś pojechał z resztą- byłam na niego niewyobrażalnie zła. Irytował mnie.
-W takim
razie zostanę- uśmiechnął się sztucznie. Chciał mi zrobić na złość.
-Szkoda.
-Co szkoda?-
zapytał wsiadający Niall.
-Nic-
odpowiedzieliśmy razem. Dalszą część drogi przegadałam z blondynem o tym kto
mnie zastąpi. Horan uspokoił mnie tym, że wykonał już kilka telefonów i
załatwił jakiś młody, irlandzki zespół w którym na gitarze gra kolega jego
kuzyna. Gdy dojechaliśmy do domu Nialla, wzięłam szybki prysznic, zażyłam
wszystkie tabletki i poszłam spać.
Następnego dnia po moich długich prośbach Eleanor z Louisem wyprowadzili się.
Nie było sensu by zostawali tu i się mną zajmowali i przeziębiali. Siedziałam
otulona kocem, piłam herbatę i oglądałam z Niallem jakąś kreskówkę. Po chwili
dołączył do nas Harry:
-Dzisiaj
impreza, pamiętasz?- zapytał brunet.
-Pamiętam,
właśnie Ali, ja przyjdę najszybciej jak się da- Niall był taki kochany.
-Nialler,
spokojnie, możesz być nawet do rana, ja i tak pójdę wcześnie spać. Jestem duża
nie musisz mnie niańczyć. Czuję się lepiej niż wczoraj więc możesz z czystym
sumieniem zaszaleć.
-Jesteś
pewna?
-Jasne-
szczerze mówiąc nie chciałam być sama, ale Niall zasłużył na chwilę relaksu i radości
a nie wiecznego zamartwiania się biedną Ali.
-Sam nie
wiem...
-Kurde Niall
nie przesadzaj. Ona nie umrze jak ją zostawisz na kilka godzin samą- Styles
wypowiadając każde słowo gapił się prosto w moje oczy. Muszę przyznać, że
widział co zrobić by coś w środku mnie zabolało.
-Harry ma
rację, idź z nim na imprezę- starałam się zachować twarz i nie pokazać jak
bardzo dotknęły mnie jego słowa. Spojrzałam się na blondyna i uśmiechnęłam
dając mu do zrozumienia, że jestem dużą dziewczynką.
-No dobra
ale gdyby się coś działo to dzwoń do mnie, Lou, Harrego czy nawet Zayna choć
nie gwarantuję, że odbierze.
-Spoko- w
tym momencie zadzwonił mój telefon i Niall od razu rzucił się by zobaczyć kto
dzwoni.
-Uuuu,
Patricio!
-Daj to!
-Halo?-
Horan odebrał- Niall Horan. Nie, nie ja ciebie pobiłem, tak, jestem ten fajny.
Ali? Jest chora, możesz spróbować ją pocieszyć- wyrwałam mu telefon z ręki.
-Halo?
Pato?
-Ali?
-Sorry za
niego.
-Spoko-
Patricio śmiał się- Jesteś chora?- jego głos spoważniał.
-Niestety
tak.
-Na
pocieszenie przytulam cię w myślach- spojrzałam się na Stylesa, który tak jak
myślałam gapił się na mnie tym swoim przerażającym wzrokiem. Nagle naszła mnie
chęć na wkurzenie Harrego.
-A ja w
podziękowaniu daję ci buziaka- mina Stylesa w tym momencie była bezcenna. Gdyby
ktoś obserwował nas z boku pomyślałby że Harry jest o mnie zazdrosny.
-Dziękuję,
nie mogę się doczekać kiedy się spotkamy piękna.
-Ja też- w
tym momencie ktoś zadzwonił do drzwi i podejrzewałam, że to Jessica- Niestety
muszę już kończyć- powiedziałam ze smutkiem.
-Szkoda. Do
usłyszenia.
-Pa-
powiedziałam i się rozłączyłam. Słyszałam jak Niall wita się z kobietą.
-Niech pani wejdzie.
Harry chodź!
-Nie, my
pójdziemy na górę. Chodź Jess- wiedziałam, że powinnam przedstawić jej Harrego
ale nie miałam na to ochoty dlatego Jessica zrobiła to sama po czym poszła za
mną do góry.
-Usiądź,
chcesz coś do picia?
-Nie,
dziękuję. Ali od razu przejdę do konkretów. Twoja choroba nieco skomplikowała
nam sprawy. Na szczęście Niall załatwił już kogoś na dziś i jutro jednak 28
musisz wystąpić, nie ma innej opcji.
-Jasne,
lekarz nie za bardzo chciał się zgodzić ale powiedział, że jak będę się oszczędzać
to powinnam dać radę.
-Świetne.
Druga sprawa, jutro dowiem się czy dadzą ci wolne ale jak już powiedziałam
teraz wszystko się nieco skomplikowało i na twoim miejscu nie nastawiałabym się
pozytywnie.
-Ale ja
muszę...
-Wiem ale
kontrakt jest taki a nie inny i nie masz nic do gadania- Jessica spojrzała na
mnie i widząc jak źle się z tym czuję zmieniła nieco ton głosu na łagodniejszy
i bardziej pocieszający. -Wiem, że to brzmi brutalnie ale tak w tym świecie jest
na początku, z czasem będzie łatwiej.
-Mam
nadzieję.
-Zobaczysz,
że mam rację. Jeśli wytrzymasz teraz to
później będzie jak z górki. Okej, kolejna sprawa. W przyszłym tygodniu nagrasz
Torn i będziesz to śpiewać na trasie. O szczegółach napiszę w mailu.
-Właśnie,
apropo maila. Chyba muszę go zmienić- wypaliłam szybko, ignorując informację,
która właśnie została mi przekazana.
-Dlaczego?
-Bo ktoś
wysłał mi bardzo obraźliwego maila a skoro zrobił to raz to pewnie zrobi
kolejny. A ja nie zamierzam czytać takich rzeczy na swój temat.
-Dobrze, to
zróbmy to teraz- tak jak powiedziała Jess, od razu założyłam nową pocztę.
Pokazałam jej też tego maila, choć na Jess nie zrobił on aż takiego wrażenia
jak na mnie, może dlatego, że to mi
życzono śmierci a nie jej i to mnie uważa się za dziwkę... Nie zamierzałam się
jednak wdawać z nią w żadne kłótnie, które niczemu nie służyły i nie miały
sensu. Dalsza część jej odwiedzin przebiegała raczej dość sztucznie i sztywno
dlatego właściwie cieszyłam się gdy wyszła a ja mogłam się położyć i w spokoju obejrzeć
zaległe odcinki seriali. Później Niall zawołał mnie na obiad, który przygotował
czyli zamówił z jakiejś restauracji w Dublinie. W trakcie gdy ja jadłam on i
Harry szykowali się na koncert i gdy dokańczałam posiłek podjechał po nich
samochód, wyszli i pojechali na koncert. Wiedziałam, że resztę dnia spędzę sama
bo najpierw mają koncert a później idą na imprezę. Mimo iż następnego dnia był
zaplanowany ostatnie show wszyscy mogli zaszaleć bo zaczynał się on dopiero o
21. Gdy zostałam sama posprzątałam po sobie, następnie pisałam z dziewczynami
na facebooku, porozmawiałam z mamą i Klaudią. Oczywiście nie obyło się bez
kolejnych rewelacji o tym, że byłam w szpitalu bo zasłabłam dlatego, że jestem
w ciąży a ojcem dziecka jest Harry lub dlatego, że byłam nieuleczalnie chora a
chłopcy mnie zatrudnili, ponieważ się zlitowali. Było tego o wiele więcej ale nie
miałam siły ani ochoty tego czytać. Wieczorem wzięłam prysznic, zrobiłam sobie
tosty z serem, szynką i pomidorem a następnie "włamałam" się do
pokoju Horana i "ukradłam" jeden film z jego kolekcji. Myślałam, że
uda mi się go odtworzyć na odtwarzaczu DVD, który stał pod wielką plazmą w
salonie ale mimo piętnastominutowej walki nie udało mi się go uruchomić i
musiałam zadowolić się moim laptopem. Mniej więcej w połowie filmu poczułam się
gorzej, zaczęły przechodzić mnie dreszcze i było mi zimno dlatego zrobiłam
sobie małą przerwę i poszłam po tabletki przeciwgorączkowe. Gdy film się
skończył umyłam jeszcze zęby, sprawdziłam czy drzwi wejściowe są dobrze
zamknięte, odpisałam Niallowi po raz setny, że wszystko okej i położyłam się
spać. Gdy zasypiałam byłam bardzo niespokojna, sama w tym wielkim, pustym
domu... Jednak wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to będzie najgorsza, najdłuższa
noc w moim życiu...
***
Czyjś krzyk
wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam oczy, było ciemno. Odblokowałam ekran komórki,
którego blask mnie totalnie oślepił i chwilę mi zajęło zanim zobaczyłam która
jest godzina, a była 1:36 w nocy. Początkowo nie zorientowałam się w całej
sytuacji i myślałam, że obudziłam się tak po prostu, bez żadnej przyczyny.
Jednak po chwili zrozumiałam co mnie obudziło. Już nie byłam w domu sama a
krzyk wcale mi się nie przyśnił, należał on do kobiety... Raptownie usiadłam na
łóżku przez co zadźwięczało mi w uszach ale po chwili wytężyłam słuch by
upewnić się, że nic mi się nie przesłyszało. Po chwili usłyszałam cichy jęk
dobiegający zza ściany, z pokoju Harrego. Po chwili jęki stawały się coraz
częstsze i głośniejsze. Harry był w swoim pokoju i uprawiał z kimś seks.
Dziewczyna z którą był była bardzo głośna, stawała się coraz głośniejsza...
Krzyczała jego imię, prosiła o więcej... Nie mogłam tego słuchać. Moje oczy
zaszły łzami, nie wiedziałam co mam zrobić. Nie chciałam jej słyszeć, ich
słyszeć. Harrego, który zranił mnie już na tyle różnych sposobów ale to co
zrobił teraz przekroczyło wszelkie granice... Ja się w nim zakochałam a on
pieprzył się z inną w pokoju obok... To było nie do zniesienia. Wstałam z łóżka
i od razu wybiegłam z pokoju. Pobiegłam na dół, prosto do holu, chciałam wyjść
z tego domu, jednak to wiązałoby się z powrotem na górę po jakieś ciuchy a tego
nie chciałam. W domu panowała cisza więc głośne jęki dobiegały też na dół.
Chciałam to jakoś zagłuszyć więc włączyłam głośno telewizor i skulona usiadłam
na dywanie. Kołysałam się w przód i w tył, głowę miałam spuszczoną. Było mi
zimno, wybiegłam z pokoju ubrana jedynie w cienką piżamę, bez skarpetek, kapci,
szlafroka... czegokolwiek. Byłam zdenerwowana, cała się trzęsłam i mimo, że
próbowałam pohamować łzy one ciągle spływały po mojej twarzy mocząc mi piżamę.
Tak bardzo bolało mnie to, że on tam jest z jakąś kobietą... A mnie miał w
dupie do tego stopnia, że nie martwił się czy usłyszę jak się pieprzy czy nie.
Minuty wydawały mi się być wiecznością... Nawet nie wiedziałam ile już tak
siedziałam, nie wzięłam telefonu, nie umiałam przestać słyszeć tych dźwięków...
Miałam wrażenie, że wpadłam w jakiś amok. Siedziałam, kołysałam się i
bezustannie płakałam. Cała dygotałam, żadne bodźce z zewnątrz do mnie nie
dochodziły, nie zorientowałam się nawet, że Styles wszedł do salonu i gapi się
na mnie. Ocknęłam się dopiero gdy wyłączył telewizor. Wtedy jak za pomocą
magicznego pstryczka poderwałam się na równe nogi, szybko się rozejrzałam i nie
dojrzałam nikogo oprócz niego...
-Jesteśmy sami-
powiedział a ja spojrzałam na niego, stał w bokserkach i czarnym t-shircie, był
pijany, bardzo, nigdy go takiego nie widziałam. Następnie spojrzałam mu w oczy
i dostrzegłam w nich coś czego się bałam, były takie dzikie, groźne, wypełnione
ekscytacją, jak wtedy gdy bił Patricia, źrenice miał strasznie rozszerzone, gdy
na mnie patrzył nie wiedziałam czego się spodziewać, bałam się i to cholernie.
Otarłam szybko łzy z policzków i instynktownie zwiększyłam odległość między
nami- No powiedz coś!- rozkazał mi. Ja nie zamierzałam nic mówić, tylko
odwróciłam się i zaczęłam biec do pokoju. Myślałam, że Styles da mi spokój ale
on wpadł na inny pomysł. Gdy byłam na schodach szarpnął mnie za rękę, a ja
gwałtownie się odwróciłam wpadając prosto w jego ramiona. Nie chciałam go
dotykać ale przede wszystkim nie chciałam by on dotykał mnie. Nie pachniał tak
jak zwykle, czułam zapach papierosów wymieszanych z jego perfumami, alkoholem i
jego zapachem, z jego potem...
-Puść mnie,
to boli!- krzyknęłam kiedy zacisnął swoje dłonie na moich nadgarstkach i
napierając swoim ciałem na moje przycisnął mnie do ściany.
-Chciałabyś
być na jej miejscu, jej się podobało, urządziłem ten mały pokaz dla ciebie
skarbie- wyszeptał mi do ucha. -Chciałabyś żebym cię dotykał.
-Zostaw
mnie!- próbowałam się wyrwać ale nie miałam siły, byłam osłabiona i najzwyczajniej
w świecie on był silniejszy.
-Nie
zaprzeczaj! Powiedz, że tego chcesz! - warknął mi do ucha. Następnie odsunął
się nieco i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze, wtedy ja pod wpływem
adrenaliny zrobiłam coś o co się sama nie podejrzewałam. Nie wiem skąd wpadłam
na takie pomysł ale z całej siły ugryzłam Harrego w palec. On zaczął krzyczeć z
bólu i mnie puścił dzięki czemu rzuciłam się do ucieczki. Wbiegłam na górę i
spojrzałam się za siebie, Styles już oprzytomniał i zaczął mnie gonić. Gdy dopadłam
do klamki od drzwi mojego pokoju, szybko ją szarpnęłam weszłam do pokoju,
zatrzasnęłam drzwi i w ostatniej chwili je zakluczyłam. Wtedy Harry zaczął
szarpać klamkę, po chwili jednak przestał i nastała cisza. Minęło kilka minut i
zaczynałam już myśleć, że Styles poszedł do siebie jednak myliłam się.
-Otwórz!-
krzyknął a ja odskoczyłam od drzwi.
-Zostaw mnie
w spokoju!
-Otwórz te
cholerne drzwi!- chłopak uderzył w nie z całej siły a ja byłam coraz bardziej
przerażona.
-Harry,
proszę... Uspokój się...Błagam.
-Jak mam się
kurwa uspokoić jak robisz ze mnie durnia? No jak kurwa?- przestał krzyczeć ale
nie uspokoiło mnie to nawet w najmniejszym stopniu.
-Nie wiem o
co ci chodzi- nie wiem czy wdawanie się w dyskusje z pijanym facetem, na
dodatek agresywnym było dobrym pomysłem.
-Ty nie
wiesz o co mi chodzi? To ty mącisz mi w głowie, nie wiem co mam robić... Mącisz
mi w głowie, w życiu a ja nie umiem sobie z tym kurwa poradzić.- totalnie mnie
zatkało, usiadłam na łóżku w bezruchu i nasłuchiwałam co się dzieje, jego słowa
były takie dziwne, myślałam, że coś jeszcze powie ale Harry już się nie
odezwał. Po kilkunastu minutach usłyszałam trzask drzwi od jego pokoju co mnie
nieco uspokoiło.
Położyłam się na łóżku i obrazy z tej nocy przelatywały mi
przed oczami z prędkością światła. Seks z jakąś dziewczyną- Chloe? Nie, jeśli
wróciliby do siebie ona zostałaby z nim, w łóżku. To musiała być jedna z
uczestniczek imprezy, może fanka? Ale czy Styles mógł tak wykorzystać zakochaną
w nim fankę. Miałam nadzieję, że nie. Te słowa, że zrobił to dla mnie, że
przespał się z nią by mi zrobić na złość, by mnie wkurzyć? Modliłam się by to
wszystko było spowodowane tym, że Harry był pijany. Każde słowo, każdy gest to
alkohol przemawiający przez niego. Starałam się też przekonać samą siebie, że
już nigdy mnie nie skrzywdzi ani fizycznie ani psychicznie. Jego ostatnie
słowa, że mące mu w głowie- nie wiedziałam o co mu chodziło... Nie spałam całą
noc, rozmyślając i dręcząc się tym wszystkim. Zasnęłam dopiero o 6 rano gdy na
zewnątrz było już całkiem jasno. Nie spałam jednak długo, bo o 9 Niall
postanowił sprawdzić co u mnie słychać a gdy miałam zamknięte drzwi,
przestraszył się i zaczął w nie energicznie uderzać. Gdy zapytał dlaczego byłam
zamknięta nie opowiedziałam mu prawdy, wymyśliłam jakąś głupią historyjkę na
poczekaniu. Horan we wszystko uwierzył i powiedział, że w ogóle nie wrócił na
noc do domu bo przeholował z alkoholem i o północy był już w drodze do hotelu w
którym zatrzymała się reszta. Paul na niego nakrzyczał, że jest nieodpowiedzialny
ale nic z tego nie pamięta bo urwał mu się film i ochroniarz musiał go odwieźć
do hotelu by reszta miała na niego oko. Paul bał się, że ja chora nie dam sobie
z nim rady. Ironią było to, że inny członek tego zespołu jakoś tutaj dotarł i
wtedy byłam naprawdę w opałach. Około 11 wstałam, ubrałam się i nałożyłam
delikatny makijaż by zamaskować nieco zmęczenie i chorobę. Dzięki Bogu gardło
przestawało mnie boleć, a mimo niewyspania czułam się też silniejsza. Tabletki zaczynały działać.
Gdy Horan wziął prysznic, razem zaczęliśmy szykować śniadanie ale właściwie w
ogóle nie rozmawialiśmy, przez co ja ciągle myślałam o Harrym. Gdy ja skończyłam
robić jajecznicę a Niall kanapki usiedliśmy przy wielkim stole w jadalni i
zaczęliśmy jeść nasze "spóźnione" śniadanie- zegar pokazywał już
12:03.
-Hej- jego
głos był jeszcze bardziej zachrypnięty niż zwykle.
-Cześć,
siadaj z nami. Weź tylko przynieś sobie talerz- powiedział Horan a ja
znieruchomiałam. Po tym wszystkim mamy sobie razem jeść śniadanie, tak po
prostu? Po chwili Styles usiadł i zaczął nakładać jajecznicę. Jak gdyby nigdy
nic.
-Ali jedz-
Niall zauważył moje dziwne zachowanie. Ale ja nie byłam w stanie nic przełknąć. Harry spojrzał mi prosto
w oczy i wtedy nie wytrzymałam.
-Nie jestem
głodna- wzięłam swój talerz, szybko wyrzuciłam jego zawartość do śmieci,
umyłam go i mimo moich szczerych chęci by zrobić wszystko naturalnie właściwie
pobiegłam a nie poszłam do pokoju. Tam próbowałam się uspokoić a gdy zadzwonił
telefon serce podskoczyło mi do gardła a ja sama prawie spadłam z łóżka. Dzwoniła
Jessica. Nasza rozmowa nie trwała nawet minutę. Zakomunikowała mi tylko, że
nici z wolnego na ślub Zuzy, mam wtedy koncert na którym będę czy tego chce czy
nie. Gdy się rozłączyłam zaczęłam płakać a właściwie to ryczeć. Nie wiedziałam
jak mam powiedzieć o tym przyjaciółce, liczyła na mnie a ja zawiodłam. Nic nie
szło po mojej myśli. Czułam się kompletnie do niczego. Przez ostatnie kilka dni
wylałam więcej łez niż przez całe moje życie. Nie wiedziałam nawet, że można aż
tyle płakać. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, wzięłam chusteczkę i szybko
otarłam twarz, było to raczej bezsensowne zachowanie bo i tak było widać, że
płaczę.
-Proszę-
powiedziałam. Oczywiście to był kolejny błąd. Byłam przekonana, że to Niall ale
do pokoju wszedł Harry. Gdy podszedł nieco bliżej ja zeszłam z łóżka by
przestrzeń między nami była jak największa.
-Dlaczego
płaczesz?- nawet na niego nie patrzyłam. Nie mogłam. -Uciekłaś przede mną, jak
tylko wszedłem do jadalni ty uciekłaś. Ali, spójrz na mnie.
-Nie mogę-
szepnęłam.
-Dlaczego?
Boisz się mnie?- zapytał a w jego głosie słychać było obawę.
-Dlaczego?!-
wszystkie emocje, które w sobie dusiłam postanowiły wyjść teraz na zewnątrz. -Czy się ciebie boję?!- spojrzałam na niego, tak jak tego chciał.
-O co ci
chodzi?
-O nic!- mimowolnie
przejechałam dłonią po nadgarstku jednej ręki na której uformowały się małe
siniaki, drugi nadgarstek wyglądał podobnie, Harry to zauważył.
-Co ci się
stało w ręce?- jego głos drżał, doskonale wiedział czyja to wina.
-Domyśl
się!- wtedy Styles podszedł do mnie na tyle blisko, że wziął moją rękę i dopasował
swoje palce do wielkości moich siniaków- Puszczaj mnie!
-Ali, ja
przepraszam, ja nie chciałem ci zrobić krzywdy!
-Harry ja
się w nocy bałam ciebie jak nigdy w życiu. Ja nigdy w życiu nikogo się nie
bałam tak jak ciebie.
-Nie bój
się, ja nawet nie wiem jak do tego doszło. Nic nie pamiętam.
-A więc nie
pamiętasz też jak uprawiałeś seks z jakąś panną w swoim pokoju?! Byliście tacy
głośni, ona była! A i nie pamiętasz jak powiedziałeś mi, że specjalnie to
zrobiłeś żebym mogła to słyszeć?! Nie pamiętasz jak przycisnąłeś mnie do
ściany, ściskając moje nadgarstki? Jak krzyczałeś, że ja też chcę się z tobą
pieprzyć i że mam to mówić, krzyczeć, że chce byś mnie dotykał?! Tego
wszystkiego nie pamiętasz!- z każdym moim słowem łzy wypływały z moich oczu z
większą siłą. Harry spuścił głowę i usiadł na moim łóżku. Otarł swój policzek
wierzchem dłoni.
-Ali ja...-
spojrzał na mnie, oczy miał czerwone, walczył by się nie rozpłakać.
-Proszę cię
nic nie mów. Nie wiem jak długo jeszcze to zniosę a ty robisz wszystko, żebym
się poddała i wróciła do Polski- nie miałam już siły by krzyczeć, usiadłam
obok niego na łóżku i walczyłam z tym by go nie przytulić. Jak wielką idiotką
trzeba być by chcieć go przytulić po tym wszystkim... Tak bardzo chciałam by
mnie objął, powiedział, że to już się nigdy nie powtórzy... W pewnym momencie
Harry chwycił moją dłoń i kolejny raz przejechał palcem po śladach które
pozostawił.
-Nie chcę
żebyś płakała przeze mnie, żebyś płakała w ogóle.
-To raczej
nierealne Harry- byłam największą idiotką na świecie. Powinnam walnąć go w twarz, wyrzucić z pokoju a nie chcieć mu się zwierzać po tym co mi zrobił!
-Dlaczego?
-Przed
chwilą dowiedziałam się, że nie mogę jechać na ślub przyjaciółki, która na mnie
liczy. Zawiodę ją. A nie lubię zawodzić, nie lubię być do niczego. Nie wiem jak
mam jej to powiedzieć- Styles nieco się przybliżył a dziwne napięcie, które
czułam między nami nasiliło się. Nie wiem czy go w ogóle interesowało to co
mówię, pewnie nie, teraz był dla mnie miły bo miał poczucie winy, za parę dni
gdy ono minie znowu będzie dla mnie oschły. Nie mogłam pozwolić się znowu
omamić bo to spowoduje tylko tyle, że później będę bardziej cierpieć. Wzięłam
więc swoją rękę z dłoni Harrego i powiedziałam: -Wolałabym żebyś już sobie
poszedł.
-Przepraszam-
wyszeptał i po chwili wyszedł. Miałam wrażenie, że chciał mnie przytulić ale
tego nie zrobił, bał się mojej reakcji. Zostawił mnie samą ze stertą problemów,
których nie umiałam rozwiązać. Na mojej dłoni ciągle czułam jego dotyk a w
całym pokoju unosił się jego zapach. Ten dobrze znany mi przyjemy zapach jego
perfum, który przyprawiał mnie o dreszcze i zawroty głowy. Ten który tak
lubiłam, którym przesiąknięte były jego ubrania i on sam. Gdy podniosłam rękę
by odgarnąć włosy z twarzy czułam, że nawet moja dłoń teraz tak pachnie. Zapach
tak bardzo różniący się od tego z nocy, tak samo jak Harry. Harry którego kilka
godzin wcześniej, się bałam, który mnie ranił a teraz pragnęłam by był blisko
mnie...
Rozdział XIII :) mam nadzieję, że się spodoba :) kolejny dodam pod koniec przyszłego tygodnia, chciałabym wcześniej ale SZKOŁA :( Harry zachował się jak świnia :( kiedyś się wyjaśni dlaczego jest taki jaki jest, obiecuję :* Marzeno kocham Cię kobieto, kocham Twoje komentarze! Chciałabym zachęcić innych do komentowania, to naprawdę pomaga! Przepraszam za błędy ale rozdział pisałam na szybko i nawet go nie przeczytałam, jeśli znajdą się jakieś niespójności to przepraszam! Pisząc ten rozdział słuchałam dwóch piosenek i szczerze mówiąc to nie mogłam się zdecydować którą wstawić więc wstawiłam obie :) : What Hurts The Most- Rascal Flatts/ Wrecking Ball- Miley Cyrus.
PS Kocham Was <3
O mój Boże! Ten rozdział jest niesamowity.
OdpowiedzUsuńHarry jest taki... Skomplikowany.
Naprawdę szkoda mi Ali, choroba, ślub no i Harry. On ma jakieś zaburzenia psychiczne, czy co? Szczerze mówiąc miałam ochotę dać mu w pysk, albo urwać mu jaja, skoro nie wie gdzie je wkłada, to po co mu one?!
Przepraszam za słownictwo, ale się zbulwersowałam.
Błagam daj chociaż jakiś maleńki weselszy moment dla Ali, bo nam się dziewczyna załamie :(
Pozdrawiam
Adrianna.
Ja też Cię kocham kobieto, kocham twój styl pisania i to, że rozdziały są długie oraz nie poddajesz się i próbujesz dodawać rozdziały regularnie, za co Ci ogromnie dziękuje!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że parę razy zastanawiałam się, czy nie napisać Ci na e-maila, czy Ci się coś nie stało, martwiłam się, ale w końcu stwierdziłam, że szkoła nikogo nie rozpieszcza, (ciebie, mnie, każdego), więc pewnie nie będziesz miała czasu by wo gule mi odpisać ale spoko nie gniewam się. Ale mam prośbę w razie potrzeby (zadania Ci nurtujących mnie pytań na temat opowiadania, czy bohaterów lub chociaż zagadanie, zapoznanie) mogę pisać na twój e-mile? W razie czego mój to: marzenkaa@opoczta.pl. Z góry dzięki! :)
Co do rozdziału to normalnie nie wiem od czego zacząć.
Strasznie mi szkoda Ali, stara się jak może by wszystko było dobrze, a tak na prawdę wszystko jej się wali! Choroba, właśnie przez to, że się stara jak może. Właśnie przez chorobę nie może pojechać na ślub Zuzy, chciałabym jej pomóc, ale nie wiem w jaki sposób. No i Harry. No właśnie, Harry. Totalnie przestałam go rozumieć od kilku rozdziałów, a w tym to już całkiem! On sobie tylko wszystko komplikuje! Chciał się odegrać na Ali budzeniem jej, CHOREJ w środku nocy i to jeszcze przez odgłosy seksu, by ją zezłościć, by była zazdrosna czy nie wiem co on sobie w tej głowie ubzdurał?! To strasznie dziwne i odrobinę żałosne! Jeszcze to jak omal jej nie pobił i jego ostatnie słowa pod drzwiami jej pokoju, że niby ona mąci jemu w głowie?! W rzeczywistości jest na odwrót! To ty jej mącisz w głowie! Raz jesteś dla niej miły od tak sobie ( to się rzadko zdarza), raz miły bo targają tobą wyrzuty sumienia( to się o wiele częściej zdarza ) a w końcu większość czasu jesteś dla niej po prostu wredny i oschły, a jak jesteś pijany to albo chcesz, żeby się ciebie bała i była zła, albo bijesz niewinnych ludzi! Ali się w tobie zakochała, a ty chcesz żeby się ciebie bała! Zastanów się Styles nad swoim zachowaniem i to poważnie, bo, albo jesteś zakochany w Ali (co ja osobiście uważam za prawdziwą wersje, ale po prostu nie wiesz jak jej to powiedzieć), albo chcesz żeby się ciebie bała, zdecyduj się!
No to tyle przepraszam, że tak nakrzyczałam na naszego Pana Stylsa, ale strasznie mnie frustruje jego zachowanie. Mam nadzieje, że wkrótce uda mi się go rozszyfrować! Proszę zastanów się nad moją prośbą z początku mojego komentarza! Dziękuje ci jeszcze raz za ten cudny rozdział!
Marzena ze Śląska
Ps. I mam to gdzieś, że powinnam rozbić zadanie z angola, którego bardzo lubię, bo chce studiować w Londynie no i logicznie potrzebny mi do tego angielski, ale nie tylko do tego :). Nie wiem co z tego mi wyjedzie, ale mam wielką nadzieje, że mi się uda to. Jak na razie moje największe marzenie! Ale cóż Twoje opowiadanie jest tak ciekawe, że jak zauważysz nowy rozdział to trudno jest oderwać wzrok on monitora, bo tak to wciąga!
nie dodawałam komentarzy do poprzednich, bo po prostu nie mogłam przestać czytać, jesteś genialna, boję się że dzisiaj przeczytam do końca i nie będę.miała co robić późnej XD
OdpowiedzUsuń