wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 45




-H…Harry?- nie mogłam uwierzyć w to co widzę.
-Ali nie miałaś tego zobaczyć, został jeszcze tydzień- jąkając się podszedł do mnie tak blisko, że czułam ciepło bijące od niego.
-T… to dla mnie?- zapytałam drżącym głosem patrząc na wielkie pomieszczenie, w którym znajdowały się sztalugi, rysownice, farby olejne, akrylowe, pędzle, płótna…
-Twój prezent… Na gwiazdkę… Ode mnie…- powiedział a ja patrząc na to wszystko po prostu zaczęłam płakać. On mi dał moją własną pracownię! Dał mi kawałek raju. Mojego własnego raju.
-Ja… ja nie wiem jak mam ci podziękować…- wydusiłam z siebie zalewając się łazami.
-Skarbie czemu płaczesz?- zapytał i mocno mnie przytulił.
-Ze wzruszenia… Bo ty jesteś taki dobry… Tyle mi dajesz, spełniasz marzenia…
-Nawet nie masz pojęcia ile ty mi dajesz, codziennie spełniasz moje marzenia- wyszeptał mi do ucha i nieco się ode mnie odsunął by zetrzeć z mojej twarzy spływające łzy.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję, nie wiem ile razy miałabym to powiedzieć, żeby wyrazić to jak bardzo jestem wdzięczna, za wszystko co mi dałeś…
-Wystarczy, że…- zaczął a ja wiedziałam co chce teraz usłyszeć.
-Kocham cię Harry, kocham cię najmocniej na świecie- powiedziałam i nie czekając chwili dłużej złączyłam nasze usta w pocałunku.

***

Siedziałam na środku pokoju, w jego wielkiej bluzie z kubkiem herbaty w dłoniach i wciąż nie wierzyłam w to, że ten pokój jest mój, że będę mogła tu przychodzić kiedy tylko zechcę, że Harry dał mi kawałek własnego nieba. Spojrzałam na zestaw do szkicowania, który dostałam od Zayna. Myślałam, że zostawiłam go w USA. Szukałam go w mieszkaniu Harrego i u siebie, ale nigdzie go nie było. Byłam pewna, że zostawiłam go w hotelu w Nowym Jorku a Harry przez cały czas nie tylko mnie pocieszał, ale też pomagał mi go szukać… Tymczasem tak naprawdę „ukradł” mój szkicownik i przyniósł go tutaj…
-Tak myślałem, że cię tu znajdę- usłyszałam kiedy wszedł do środka.
-Dzień dobry Harry- powiedziałam i odwróciłam się w jego stronę.
-Długo już nie śpisz?
-Jakiś czas.
-Jesteś głodna?
-Trochę.
-To może zrobimy tak, że ty jeszcze sobie tutaj trochę posiedzisz a ja szybko się ubiorę i pojadę po śniadanie?
-Okej- odpowiedziałam tylko i wróciłam do poprzedniej pozycji.
-Ali coś się stało?- zapytał zaniepokojony. Jasne, że się stało. Dał mi prezent, którego nigdy w życiu nie przebiję. Co ja miałam mu dać?
-Nie… Po prostu sobie rozmyślam.
-A o czym? Jeśli można wiedzieć?- zapytał i chyba zapomniał już, że ma jechać po śniadanie.
-O wszystkim. Głównie o tobie. Ale nie tylko. Myślę o Niallu, o Lou… Myślę, że Zayn ci pomagał to wszystko urządzić… Myślę o świętach, to już niedługo… Harry nie mam pojęcia co mam ci dać bo nic nie przebije tego co ty mi dałeś…
-Ja też myślałem o świętach…- miałam wrażenie, że wcześniej oboje odwlekaliśmy tę rozmowę. To logiczne, że spędzimy je osobno, ale chyba żadne z nas nie miało tyle odwagi by powiedzieć to głośno.
-Co dokładnie myślałeś?
-Że chciałbym je spędzić z tobą…- powiedział niepewnie a ja miałam nadzieję, że nie postawi mnie w tak beznadziejnej sytuacji i nie poprosi, żebym została z nim.
-Też chciałabym je spędzić z tobą, ale oboje wiemy, że to raczej niemożliwe- powiedziałam i wstałam, po czym stanęłam naprzeciwko niego.
-Dlaczego? Ali ja naprawdę… Zostań ze mną, z moją rodziną…- powiedziała a ja pokiwałam głową w niedowierzaniu. On nie mówił serio.
-Harry ja jadę do domu. Mojej mamie chyba pękłoby serce gdybym nie wróciła na święta, nie tylko jej. Nie wyobrażam sobie Bożego Narodzenia z dala od mojej rodziny.
-Ale…
-Nie. Jeśli chcesz to nie ma problemu. Możemy domówić drugi bilet i możesz polecieć ze mną i spędzić święta z moją rodziną. Ale ja tu nie zostanę- powiedziałam oburzona.
-Dlaczego tak mówisz?
-Jak?
-Jakbym zaproponował ci współudział w morderstwie. Nie możemy zrobić tak, że te święta spędzisz z moją rodziną a za rok ja spędzę je z twoją?
-Za rok?
-Tak za rok.
-Czy ty się słyszysz? Za rok? Boże, za rok my pewnie nawet nie będziemy już razem- powiedziałam zanim zdążyłam przemyśleć co w ogóle zamierzam powiedzieć. Ale kiedy wypowiedziałam te słowa coś się zmieniło. Harry zrobił krok w tył a na jego twarzy nie byłam w stanie znaleźć choćby cienia uczuć, emocji… Nagle stał się Harrym, którego poznałam na początku. Wziął głęboki wdech, zamknął oczy a kiedy wypuścił powietrze z płuc i na mnie spojrzał miałam ochotę zniknąć. Patrzył na mnie dokładnie tak samo jak pierwszego dnia.
-Co to do cholery sobie myślisz?- zapytał spokojnie głosem wypełnionym jadem.- Że to wszystko to jakaś szopka? Że wszystko co mówię, wszystkie obietnice, zapewnienia, że rzucam to na wiatr? Kurwa Ali dałem ci klucze do tego domu pięć minut po tym jak powiedziałem, że chcę tu kiedyś z tobą zamieszkać- widziałam jak starał się mówić ostro i twardo, ale poza tą całą otoczką dało usłyszeć się coś jeszcze. Ból.
-Nie to miałam na myśli- powiedziałam cicho.
-Nieprawda. Właśnie to miałaś na myśli. Pokazałaś, że w tym związku jest tylko jedna osoba, która w to wierzy, która się stara- niemalże wysyczał przez zaciśnięte zęby.
-Jedyna? Wybacz, ale teraz przesadzasz. Prawda jest taka, że nie możesz przewidzieć co się wydarzy przez ten rok.
-Tak, nie mogę ale wiem, że zrobię wszystko by między nami nic się nie zmieniło i przede wszystkim nie przestanę cię kochać, ale ty…
-Skończ, nie rób ze mnie tej złej, robisz aferę o nic- powinnam chyba przestać mówić to, co ślina przyniesie mi na język…
-O nic? Skoro to dla ciebie nic to wiesz co? Masz rację. Skończmy z tym. Teraz. Przecież za rok i tak nie będziemy razem- był zły ale przede wszystkim był rozczarowany.
-Jesteś niesprawiedliwy, łapiesz mnie za słówka i wszystko przekręcasz tak jak ci pasuje. Ale skoro tak bardzo ci na tym zależy to okej. To koniec.
-Świetnie.
-Świetnie a teraz wybacz ale pójdę sprawdzić czy moje ciuchy wyschły  bo chcę się ubrać i jechać do siebie- powiedziałam zła, zdenerwowana i smutna jednocześnie i po prostu stamtąd wyszłam. Jak to możliwe, że w jednej chwili wszystko obróciło się o 180 stopni? Wiedziałam, że nie powinnam tak mówić, wiedziałam jak Harry się stara, wiedziałam, że naprawdę mu na mnie zależy i nie rozumiałam dlaczego to powiedziałam. Przecież ja nie wyobrażam sobie bez niego życia!  Ubrałam się w ekspresowym tempie i poszłam do sypialni by wziąć torebkę. Widok, jaki tam zastałam złamał mi serce. Jego oczy były czerwone. Spojrzał na mnie z wyrzutem i nic nie mówiąc wziął z szafki telefon i kluczyki i poszedł na dół. Tam oboje się ubraliśmy i w totalnej ciszy wyszliśmy na zewnątrz. Nie mówiąc ani słowa przebyliśmy całą drogę do mojego mieszkania. Kiedy zaparkował pod moim blokiem siedziałam w samochodzie kilka minut i nic nie powiedziałam. Byłam zła i smutna. W końcu powiedziałam tylko „pa” i wyszłam. Kiedy weszłam do mieszkania oczywiście zrobiłam to, co robiło się w takich chwilach czyli zaczęłam ryczeć. My na serio zerwaliśmy? Często się kłóciliśmy, ale nigdy nie padły takie słowa. Nigdy ani on ani ja nie powiedzieliśmy sobie, że to koniec. Przecież, to nie mógł być koniec. Miałam jechać z chłopakami do Nowego Jorku… Nie miałam zielonego pojęcia co mam zrobić. Cały dzień spędziłam w łóżku objadając się lodami, chipsami i pizzą, trzymając telefon w ręce. Myślałam, że może zadzwoni, ale z każdą chwilą docierało do mnie, że to nie on powinien zadzwonić tylko ja. Starałam postawić się na jego miejscu i doszłam do wniosku, że gdyby on powiedział, że za rok nie będziemy razem pewnie zareagowałabym podobnie. Kiedy w końcu zebrałam się w sobie i zadzwoniłam okazało się, że wyłączył telefon. Kolejny dzień był chyba jeszcze gorszy niż poprzedni. Zadzwoniłam do niego chyba ze dwadzieścia razy, ale on nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę ze mną. Kolejnego dnia Harry wyleciał do USA. Następnego Niall napisał, że Harry liczył, że przyjdę na lotnisko i polecę z nim co mnie wkurzyło i zamiast napisać, że go kocham i chcę żeby wrócił, napisałam, że nie umiem czytać w myślach i nie wiedziałam, że chce żebym leciała. Oczywiście pół godziny później otrzymałam kolejnego smsa od Nialla, że Harry go wyzwał za to, że mi powiedział i że mamy się dogadać między sobą, bo on nie jest jakimś popychadłem, na którym można się wyżywać. Następnego dnia spotkałam się z Jess, która była na mnie zła za to, że musiała wywalić z pracy swoją znajomą, bo mi się coś nie podobało i wyzwała mnie za malinki- zapomniałam totalnie o tym, że 23, dzień przed Wigilią miałam wystąpić podczas charytatywnego koncertu świątecznego. Kolejny dzień był tylko trochę lepszy, spotkałam się z Jesse’m, który jako jedyny nie miał do mnie żadnych pretensji.  Musiałam nagrać piosenkę, którą miałam zaśpiewać na tym świątecznym koncercie i o dziwo uwinęłam się z tym tak szybko, że miałam jeszcze pół dnia wolnego. Jesse widząc mój podły nastrój zaprosił mnie na gorącą czekoladę i umilił mi czas. Kolejnego dnia dostałam smsa od Harrego „Szybko się pocieszyłaś.” i doszło do mnie, że musiał zobaczyć nasze zdjęcia z kawiarni. Później zobaczyłam, że wszędzie pisano, że byłam z Jesse’m na randce. Nie odpisałam mu nic. Miał przyjechać na drugi dzień i zamierzałam do niego po prostu iść i w końcu to wszystko wyjaśnić. Zamierzałam bo moje zamiary zmieniły się kiedy dzięki niezastąpionemu D. obejrzałam pełno zdjęć Harrego z imprezy, na której tańczył i przytulał jakąś blondynkę. Po zagłębieniu się w temat okazało się, że spotykał się z nią przez cały pobyt w Nowym Jorku. „Jesteś dupkiem! Cholernym dupkiem!”- napisałam dumna z tego, że nie uroniłam choćby łzy gapiąc się na te cholerne zdjęcia. Kiedy wrócił nic się nie zmieniło.  22 spotkałam się z Horanem by dać mu świąteczny upominek a później zakradłam się do Harrego i zostawiłam dla niego prezent- kupiłam mu kapelusz i nagrałam dla niego piosenkę. Do płyty dołączyłam małą książeczkę z naszymi zdjęciami. 23 przed koncertem napisał tylko „Powodzenia, dziękuję za prezent” choć nie byłam pewna w stu procentach, że to on był autorem tego smsa bo wiedziałam, że był w tym czasie z Niallem i całkiem możliwe, że to Horan wysłał tę wiadomość za niego. Sam koncert był wspaniałą odskocznią od problemów. Poznałam nowych ludzi a najwięcej rozmawiałam z dwoma chłopakami, Samem i Kurtem, którzy byli tak sympatyczni, że nie szło ich nie polubić. Po koncercie wróciłam do siebie i do rzeczywistości, spakowałam walizkę i zadzwoniłam do Nialla, z którym w ciągu ostatnich kilku dni naprawdę dużo rozmawiałam. Mówił, że Harry rano zamierza jechać do domu i jeśli chcę z nim porozmawiać to mam iść jeszcze tego wieczora. Nie chciałam jechać bez żadnego pożegnania, dlatego około północy zebrałam się w sobie i poszłam do niego, ale on nie otwierał. Kiedy weszłam do środka okazało się, że go nie ma a kiedy  zapytałam w recepcji kiedy Harry wychodził powiedzieli, że kilka minut po 22 i że życzył wszystkim wesołych świąt, miał ze sobą walizkę. Wyjechał wcześniej. Zrezygnowana wróciłam do siebie i kiedy zamierzałam zacząć płakać coś do mnie doszło. Kiedy szłam wiał wiatr, dość mocno. Jaką w ogóle zapowiadali pogodę? Kiedy obejrzałam prognozę pogody byłam przerażona. Miało wiać coraz mocniej, natychmiast zadzwoniłam do mamy, która już spała i poinformowałam ją o moim najnowszym problemie, którym okazała się być pogoda. Mama powiedziała mi, że słyszała o tym, że ma wiać ale nie mówili, że mocno. Rano zgodnie z planem zabrałam walizkę, zamówiłam taksówkę i pojechałam na lotnisko gdzie spędziłam sześć godzin wierząc w to, że nagle pogoda się uspokoi i będę mogła lecieć do domu. Jako alternatywę rozważałam podróż autobusem, ale po pierwsze nie było już miejsc dosłownie nigdzie, a po drugie mama powiedziała, że to nie ma sensu i że przy tak niebezpiecznej pogodzie podróż autokarem odpada. Około piętnastej wróciłam do mieszkania. Powiedziano mi, że najbliższy lot do Polski planowany jest dopiero jutro czyli w Boże narodzenie, wieczorem. Postawiłam walizkę w przedpokoju, poszłam do sypialni i nawet nie miałam siły by płakać. Była wigilia a ja byłam sama. Nie mogłam jechać do domu, do rodziny. Harrego nie było. Byłam sama. Nie mogłam się nawet do nikogo wprosić, Niall był w Irlandii, Jess pojechała do rodziny. Tak samo jak Liam, Tommo czy Zayn. Wszyscy, których kochałam byli w domach z rodzinami. Tylko ja byłam sama. Usiadłam na parapecie i siedziałam tak długo aż zrobiło się ciemno. Po prostu siedziałam i tuliłam do siebie misia, którego zrobił dla mnie Harry. W pewnym momencie usłyszałam jakby, ktoś otwierał drzwi, ale uznałam, że mi się przesłyszało.


-Ali?- usłyszałam. Jednak mi się nie przesłyszało. To był on.
-Odwołali…- wyszeptałam tylko a on zapalił światło. Stał w kurtce, w butach. Pojedyncze kosmki, które wystawały spod czapki były mokre. Spojrzałam przez okno, padał śnieg. Siedziałam tyle czasu przy oknie i nie widziałam, że pada śnieg. Byłam nienormalna?
-Wiem. Przyjechałem po ciebie- powiedział spokojnie i czule. Podszedł do mnie i wyciągnął w moim kierunku dłoń. Spojrzałam na niego i chwyciłam jego rękę czując się tak jakbym łapała się ostatniej deski ratunku. Harry nic więcej nie mówiąc prowadził mnie w stronę przedpokoju gdzie cierpliwie czekał aż się ubiorę. Kiedy to zrobiłam wziął moją walizkę, a kiedy wyszliśmy zamknął moje mieszkanie i złapał mnie za rękę. Pogada na zewnątrz była tragiczna, silny wiatr do tego śnieg spowodował, że momentalnie cała zaczęłam drżeć. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, Harry natychmiast włączył ogrzewanie i nic nie mówiąc patrzył na mnie chwilę po czym ruszyliśmy. Nie miałam pojęcia jak długo pojedziemy, ale wiedziałam gdzie jedziemy. Holmes Chapel. Harry zabierał mnie do swojego domu. Uratował mnie. Kolejny raz to zrobił. Mimo tego wszystkiego. Przez cały czas nie mogłam wydusić z siebie łzy. Byłam zrezygnowana, po prostu. Dziwnie otępiała. Ale im dłużej siedziałam przy nim tym bardziej to wszystko do mnie docierało. Wszystko. To, że znowu wszystkich zawodzę było nie do zniesienia. Na dodatek mimo tego, że nie było między nami dobrze on jak zwykle postanowił mnie uratować. Byłam beznadziejna.
-Jesteśmy- powiedział i wyrwał mnie z tego dziwnego transu, w którym się znalazłam. Byliśmy na miejscu. W domu Harrego. Miałam się spotkać z jego mamą. I siostrą. A co jak tam będzie jakaś inna jego rodzina? Zamiast wysiąść z samochodu ja zaczęłam w panice szukać lusterka.
-Co robisz?- zapytał.
-Źle wyglądam. Muszę pomalować chociaż usta- powiedziałam przewracając wszystko w torebce.
-Wyglądasz dobrze, chodź- powiedział i wyszedł z samochodu. W trakcie kiedy on wyciągał z bagażnika moją walizkę ja niezgrabnie wysiadłam z auta. W milczeniu podeszliśmy do drzwi. Harry położył dłoń na klamce, ale ich nie otwierał.
-Harry ja…- przepraszam chciałam powiedzieć, ale nie wiem dlaczego to słowo nie chciało przejść mi przez gardło. Nie wiem dlaczego wydawało mi się nieodpowiednie.
-Ali… Ja… Bo to wszystko- zaczął totalnie się jąkając. Całą drogę nie powiedzieliśmy ani słowa a w momencie kiedy w końcu zarówno on jak i ja postanowiliśmy w końcu coś z siebie wydusić drzwi przed nami się otworzyły a ja wylądowałam w ramionach Gemmy.
-Co tak stoicie? Chcecie się przeziębić? Nie czujecie, że pada i WIEJE?- powiedziała wciągając mnie do środka.
-Jak zawsze miła, uprzejma i troskliwa- skomentował Harry, który wszedł za mną i zamknął drzwi.
-Bardziej dbam o twoją dziewczynę niż ty sam. Chciałeś ją tam trzymać do czasu, kiedy się przeziębi?
-Witaj Ali- usłyszałam za sobą głos mamy Harrego. Odwróciłam się w jej stronę i nie wiem dlaczego zaskoczyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze wydała mi się jeszcze piękniejsza niż latem w LA i po drugie nie spodziewałam się tego, że na powitanie wyściska mnie równie żarliwie jak jej córka. Za nią stał Robin, który tylko pomachał do mnie i się uśmiechnął tak serdecznie, że nagle to do mnie dotarło. Nagle tak dziwna skorupa pękła.
-Dzień dobry… Eeeee… Dobry wieczór- powiedziałam trzęsącym się głosem. Boże oni byli tacy mili!
-Ali jest zmęczona- wtrącił się Harry kiedy zobaczył że łamię się na ich oczach- Rozbierz się, pójdziemy na górę, trochę się odświeżysz.
-Oczywiście, tylko zejdźcie za kwadrans na kolację dobrze?- Anne i Gemma patrzyły na mnie z politowaniem a Robin chyba niczego nie zauważył wyskakując z tak krótkim czasem, który dał mi na ogarniecie się.
-Jasne, zaraz przyjdziemy- powiedziałam wkładając całą siłę jaką miałam w to by powiedzieć to normalnie. Następnie rozebrałam się dosłownie w dziesięć sekund i poszłam z Harrym do jego pokoju. Gdyby nie to jak bardzo skupiłam się na tym by nie zacząć płakać pewnie starałabym się podziwiać wszystko co mnie otaczało. Harry miał naprawdę piękny dom i śmiało można by powiedzieć, że to był jego prawdziwy dom. Nie kolejny budynek będący inwestycją na przyszłość.
Trzymałam się do momentu kiedy Harry zamknął drzwi. W końcu pękłam. Po policzku spłynęła pierwsza łza, która była jak zachęta dla kolejnych. Przedtem nie chciały lecieć, całe cztery godziny spędzone w samochodzie i ani jednaj łzy, a teraz bałam się, że nie będą umiały przestać lecieć.
-Ali spokojnie… Już wszystko dobrze. Nic nie mogłaś zrobić, to nie twoja wina- powiedział kiedy na mnie spojrzał.
-To głupia wymówka- podeszłam do okna i odwróciłam się do niego plecami.
-Dlaczego tak mówisz?- zapytał i odwrócił mnie w swoją stronę.
-Bo taka jest prawda. Zawsze w takich sytuacjach „to nie jest moja wina”. Ale to jest moja wina. Wszystko. To co się stało między nami…
-To też moja wina. Próbowałaś się do mnie dodzwonić… Ali ta dziewczyna z Nowego Jorku…
-Nie musisz się tłumaczyć- powiedziałam szybko i otarłam policzki. Ta dziewczyna. Nagle to do mnie dotarło. To ta dziewczyna była powodem, dla którego nie mogłam wydusić z siebie przepraszam.
-Ale chcę. To moja znajoma. Wpadłem na nią przez przypadek i…
-Nie chcę…- tego słuchać, chciałam powiedzieć, ale Harry momentalnie mi przerwał.
-To tylko znajoma Ali. A ten sms, że się pocieszyłaś… Wiem, że Jesse to spoko facet i nie powinienem tego pisać, ale znasz mnie. Wiesz jaki okropny jestem a kiedy jestem zazdrosny to już w ogóle mi odbija. Zaprosiłem ją na imprezę i tańczyłem z nią, ale to nic nie znaczyło. Nic. Zrobiłem to pod wpływem emocji. 
-Harry nie- każde jego słowo wzbudzało we mnie wiele emocji. Złość. Smutek. Poczucie winy.
-Nie płacz… Wiem, że nie chciałaś spędzić tych świat ze mną, ale jestem tak bardzo samolubny, że musiałem cię stamtąd zabrać. Nie zniósł bym tej myśli, że byłabyś teraz sama.
-Harry uwierz mi, że marzę o świętach z tobą i to wspaniale, że jesteś samolubny i mnie stamtąd zabrałeś. Chciałam je spędzić z rodziną, ale tak samo mocno chciałam je spędzić z tobą. Po prostu wtedy postawiłeś mnie w beznadziejnej sytuacji…
-Wiem, nie powinienem kazać ci wybierać między mną a rodziną, to było głupie.
-Nie pocałowałeś jej prawda?- zapytałam nagle zaskakując nie tylko jego, ale też siebie. Dlaczego z tym wyskoczyłam?! Przecież już o tym nie rozmawialiśmy.
-Nie! Oszalałaś?- wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu.
-Przepraszam, nie wiem dlaczego to powiedziałam… Nie rozmawiajmy o tym, dobrze? Ufam ci i wiem, że byś tego nie zrobił nawet jeśli zerwaliśmy.
-Nie zerwaliśmy, byliśmy tylko pokłóceni- powiedział szybko.
-Teoretycznie…- zaczęłam, ale momentalnie przerwałam widząc jego minę.- Byliśmy tylko pokłóceni.
-Nie wierzę, że mogłabyś mnie podejrzewać o coś takiego…
-Przepraszam cię za wszystko, za każdą przykrą rzecz, którą kiedykolwiek ci wyrządziłam, za wszystkie głupoty, które powiedziałam ale teraz nie rozmawiajmy o tym, błagam- powiedziałam żałośnie czując jak cała moja twarz robi się gorąca.
-Masz rację, nie rozmawiajmy o tym. To strasznie głupi temat. A teraz jeśli pozwolisz zamierzam cię pocałować na znak, że przyjmuję twoje przeprosiny- oznajmił, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie mrucząc coś niezrozumiale po czym nie pocałował. I pocałunek ten z pewnością trwałby o wiele dłużej gdyby nie kolejny problem.
-Harry! Nie mam prezentów!- powiedziałam nieco za głośno i odskoczyłam od niego jak poparzona.- nie mam nic dla twojej mamy, dla Gemmy…
-To nic.
-Jak to nic? To nie jest nic!- czy mój głos musi być taki piskliwy w stresujących chwilach?!
-Uspokój się, przecież oni też nie wiedzieli wcześniej, że będziesz i też pewnie nic dla ciebie nie mają a jeśli jakoś cię to uspokoi możemy powiedzieć, że to co dla nich mam jest od nas razem i po sprawie- powiedział tylko i wzruszył ramionami totalnie nie rozumiejąc mojego problemu.
-Puk, puk! Nie chcę wam przeszkadzać ale kolacja już jest. Ali płaczesz?- zapytała Gemma kiedy weszła do pokoju.
-Nie…
-Ej nie rycz! Wiem, że nie mogłaś jechać do domu ale teraz tu masz drugi dom, poza tym jutro wieczorem lotnisko ma być czynne więc polecisz jutro i nie ma sensu się teraz martwić.
-Wiem, po prostu tak jakoś mi łzy poleciały, wiesz jak to z nami jest. Czasami płaczemy nawet jak to totalnie bezsensu- powiedziałam i wytarłam twarz w koszulę Harrego.
-Mówiłam ci już, że jesteś super?- zaśmiała się widząc jak traktuję ubranie jej brata.

***

-U nas w Polsce wigilia to chyba najważniejszy dzień jeśli chodzi o Boże Narodzenie- powiedziałam wycierając biały talerz w małe, niebieskie kwiatki.- Czekamy na pierwszą gwiazdkę, która pojawi się na niebie i kiedy już się pojawi jemy wtedy uroczystą kolację, dzielimy się opłatkiem, moja babcia zawsze wtedy płacze, wystarczy powiedzieć jej „Wszystkiego najlepszego” a ona już zalewa się łzami. Podczas kolacji musi być 12 potraw a przy stole zawsze zostawiamy jedno puste miejsce- dla niespodziewanego gościa. O północy idziemy na pasterkę, choć u mnie w domu to tylko moja i taty tradycja. Mama i mój brat zawsze zostają w domu a my z tatą bez względu na pogodę zawsze o dwunastej w nocy idziemy do kościoła. Wszystko w ten dzień wygląda inaczej niż zwykle. Wszyscy są bardziej uprzejmi, po prostu czuć tę magię w powietrzu- mówiłam nieco chaotycznie ale co chwilę przypominało mi się coś innego.
-Zawsze słyszałam, że święta w Polsce są piękne- powiedziała Anne, która siedziała razem z Robinem i Gemmą przy stole podczas kiedy ja i Harry sprzątaliśmy po kolacji.
-Tak, mamy naprawdę wspaniałe tradycje. Poza tym każda rodzina ma jakieś swoje własne. Na przykład u mnie zawsze ja zajmuję się choinką i to pierwszy raz kiedy jej nie ubrałam- powiedziałam nieco przygnębiająco- Kocham ubierać choinkę.
-Jak chcesz możemy rozebrać naszą i możesz ją ubrać jeszcze raz- powiedziała całkiem poważnie Gemma a ja się zaśmiałam. Szkoda, że nie było mi dane ozdabiać drzewka razem z Harrym.
-Myślę, że za rok powinniśmy spędzić święta wszyscy razem, w Polsce- powiedziałam nagle i zerknęłam na Harrego, który uśmiechnął się nieznacznie słysząc moje słowa.
-Jestem za- miałam wrażenie, że po moich opowieściach Gemma uznała to za całkiem niezły pomysł. Zdążyłam już zauważyć, że kocha ona święta dokładnie tak jak kochają je małe dzieci.
-Musicie spróbować ciasta z makiem- powiedziałam bo nie miałam pojęcia jak jest makocz po angielsku- Moja mama robi najlepsze na świecie i jestem pewna, że jak pojadę jutro do domu to już nic dla mnie nie zostanie. Oh, przepraszam- powiedziałam kiedy naszą rozmowę przerwał mój telefon.- To mama- wyjaśniłam i zanim wyszłam do salonu Anne kazała mi ją pozdrowić.
-Mamuś? Co słychać?- zapytałam a w moim głosie nie było już smutku, przynajmniej nie było go tak dużo jak wcześniej. Rozmawiałam z mamą o wiele dłużej niż przypuszczałam. Najważniejszą informacją dla niej okazała się ta, że dzięki Bogu nie spędzałam wigilii sama i miałam wrażenie, że spadł jej kamień z serca kiedy się o tym dowiedziała. Wcześniej chyba mi nie wierzyła kiedy pisałam, że Harry po mnie przyjechał ale uwierzyła kiedy usłyszała krzyki jego i Gemmy a później Harry zabrał mi komórkę i powiedział „Merry Christmas”. Gdy skończyłam rozmawiać nie tylko z mamą ale też z tatą, bratem, babcią i dziadkiem zrobiło się tak późno, że po dziesięciominutowych podziękowaniach za to, że Anne i Robin przygarnęli mnie na święta postanowiłam iść spać. To był długi dzień i naprawdę czułam się zmęczona. Poszłam więc na górę razem z Anne, która pokazała mi gdzie jest łazienka i dała mi czyste ręczniki po czym życzyła spokojnej nocy i sama także poszła do sypialni. Kiedy się umyłam i ogarnęłam do pokoju przyszedł Harry.
-Myślałam, że będziesz siedział z Gemmą do rana.
-Też tak myślałem, ale zasnęła więc zaniosłem ją do pokoju.
-Nie jesteś zły, że idę już spać?
-Nie- powiedział i wziął piżamę w małe reniferki do ręki- Za dziesięć minut wracam- oznajmił, puścił do mnie oczko i wyszedł. Równo po dziesięciu minutach wszedł z powrotem do pokoju.
-Ładna piżamka- ciekawe ile milionów dostałabym za zdjęcie Harrego w tym wdzianku.
-A ty jeszcze nie w łóżku?- zapytał ignorując mój „komplement”.
-Czekam na ciebie.
-Zauważyłem, że zawsze kiedy jesteśmy gdzieś pierwszy raz czekasz aż się umyję i nigdy nie kładziesz się pierwsza.
-Nie zawsze. To znaczy zawsze, ale tylko jak jesteśmy gdzieś u ciebie. Mogę cię o coś zapytać?- usiadłam i poklepałam miejsce obok mnie dając mu do zrozumienia, że chcę żeby usiadł koło mnie.
-Jasne- powiedział i znalazł się przy mnie.
-Jak ci się podobał prezent?
-Cóż… Kapelusz jest świetny i wiem, że był cholernie drogi bo oglądałem go z tobą i uważam, że nie powinnaś robić mi takich drogich prezentów. Jeśli chodzi o płytę to nie przesłuchałem jej jeszcze. Chciałem to zrobić przy tobie.
-Tak myślałam- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko podając mu mojego Ipoda, wtykając jedną słuchawkę do jego ucha a drugą do mojego.- Jesteś gotowy?
-Jestem- odpowiedział cicho a ja puściłam odpowiedni utwór.

„We are broken
We can't fix it
There's no cure for our condition
Desperate eyes are staring at me
Should be hopeless but we're happy
It's not perfect here between us
Even angels have their demons
Trapped inside this twisted circle
It ain't right but it's eternals

There's a white light
And it's calling me
And it's promising ecstasy
But I don't wanna go to heaven
If you're going to hell
I will burn with you
I will burn with you…”

Kiedy piosenka się skończyła czekałam aż coś powie ale on nic nie mówił tylko patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, które w tym świetle wcale nie były zielone tylko wydawały się niebieskie.
-To najpiękniejsze słowa jakie słyszałem- wydusił w końcu z siebie a ja uśmiechnęłam się szeroko.
-Mam coś jeszcze…- powiedziałam i podeszłam do walizki, z której wyciągnęłam białą teczkę.
-Co to?- zapytał.
-Zobacz- powiedziałam i mu ją podałam.
-To umowa- patrzył na mnie z niedowierzaniem kiedy przejrzał jej zawartość.
-Podpisana Harry… Spójrz- pokazałam palcem na mój podpis. Alicja Różańska.
-Skarbie…
-Jadę z tobą w trasę, to na razie tylko koncerty do Dubaiu…- zaczęłam ale nie dokończyłam bo jego cudowne usta zaczęły napastować moje.- Chcę spędzać z tobą każdą minutę mojego życia a ta umowa tylko to ułatwi. Nie umiałabym być bez ciebie tak długo- dokończyłam a on znowu zaczął mnie całować.
-Ali ja też coś dla ciebie mam- wyszeptał w moje usta.
-Przecież już mi dałeś prezent…
-Mam coś jeszcze- powiedział, wstał i wyciągnął z szuflady małe pudełeczko. Następnie podszedł do mnie, usiadł przy mnie i mi je podał.-Cóż, w Anglii dajemy sobie prezenty w Boże Narodzenie ale zrobię dzisiaj wyjątek. Otwórz- wyszeptał do mojego ucha a kiedy to zrobiłam dosłownie zapomniałam jak się oddycha.
- Skąd wiedziałeś? Ja go oglądałam bez ciebie. Jak?- wydusiłam z siebie gapiąc się dokładnie na ten sam pierścionek, który oglądałam w Nowym Jorku. To był ten sam motyl!
-Po prostu cię znam- powiedział niepewnie i do mnie dotarł zupełnie nowy fakt. On się chyba nie oświadczał, prawda? Ale dlaczego tak nagle był zdenerwowany? Przecież się nie oświadczał!
-Harry?- o co miałam go zapytać? Harry ty mi się oświadczasz? Co ty robisz Harry?
-Ali to nie tak, że ja właśnie ci się oświadczam choć drugiej strony właśnie to robię- powiedział a ja byłam jeszcze bardziej skołowana niż chwile wcześniej.- Chodzi o to, że chcę ci dać do zrozumienia, że naprawdę chcę spędzić z tobą resztę życia, chcę żebyś wiedziała, że nigdy nikogo nie kochałem i nie pokocham tak mocno jak ciebie. Jesteś najważniejsza i nikt nigdy nie będzie dla mnie ważniejszy. Skarbie tym pierścionkiem chcę cię zapewnić o tym, że kocham cię całym sercem i marzę by spędzić z tobą każdy dzień mojego życia. Chcę przeżywać z tobą te dobre i złe chwile, chcę dzielić z tobą smutki i radości. Chcę dzielić z tobą życie dlatego jeśli ty też tego chcesz to byłbym zaszczycony gdybyś przyjęła ten pierścionek- powiedział a ja siedziałam totalnie wzruszona i dopiero w tym momencie dotarło do mnie jak bardzo zraniłam go mówiąc, że za rok być może nawet nie będziemy razem. Byłam głupia i nie rozumiałam jak takie coś mogło mi w ogóle przyjść do głowy.- Skarbie obiecuję kochać cię, szanować i wielbić do końca moich dni i choć jestem świadomy tego, że nie zasługuję na kogoś tak wspaniałego jak ty chciałbym cię teraz zapytać czy oddasz mi swoje serce tak jak ja oddałem tobie moje? Czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i obiecasz, że będziesz moja już na zawsze? A kiedy przyjdzie odpowiedni moment staniesz przy mnie w otoczeniu naszych bliskich i zostaniesz moją żoną?- zapytał a szczęście, które widziałam w jego oczach spowodowało, że do moich automatycznie zaczęły napływać łzy.
-Tak- wyszeptałam tylko i uśmiechnęłam się szeroko. Harry wyciągnął pierścionek z pudełeczka a ja podałam mu dłoń by założył go na mój serdeczny palec. Kiedy to zrobił obdarzył mnie tak pięknym uśmiechem, że z wrażenia zakręciło mi się w głowie. Zawroty głowy nasiliły się w momencie kiedy kolejny raz tego wieczora jego usta znalazły się na moich sprawiając, że zapomniałam jak się oddycha.
-Harry to najpiękniejsze oświadczyno-nie-oświadczyny na świecie- powiedziałam i zaczęłam składać całusy na całej jego twarzy.
-Ali dzięki tobie to najpiękniejsza gwiazdka w moim życiu- wymruczał cicho.
-Kocham cię skarbie- powiedziałam i przytuliłam się do niego ze świadomością, że to najpiękniejsze święta także w moim życiu. Święta wypełnione bezgraniczną miłością.




Pierścionek Ali:

Tłumaczenie fragmentu piosenki- prezentu dla Harrego (Burn with you- Lea Michele):
Jesteśmy rozbici
Nie potrafimy tego naprawić
Nie ma lekarstwa na nasz stan
Zdesperowane oczy wpatrują się we mnie
Powinniśmy być zrozpaczeni , lecz jesteśmy szczęśliwi
Nie jest między nami idealnie
Nawet anioły mają swe demony
Uwięzieni w tym błędnym kole
Nie jest świetnie lecz to jest wieczne.

Widzę białe światło, wzywa mnie
Obiecuje ekstazę
Lecz nie chcę iść do nieba
Jeśli ty idziesz do piekła
Będę płonąć razem z Tobą
Będę płonąć razem z Tobą

Nie wierzę ale to już 45!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!
Opowiadanie w Wordzie (czcionka 11) ma już 445 stron!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Piosenki w rozdziale to:
1)Tak wiem, wszyscy ją znamy- Story Of My Life- One Direction XD
2)Piosenka, która jest pod koniec rozdziału jest też tą, którą Ali śpiewa na świątecznym koncercie:)
Jest to cover śpiewany oczywiście przez Lea Michele- O Holy Night
Przepraszam za wszystkie błędy!!
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał chociaż w sumie nie jest aż tak świąteczny XD Jakoś tak wyszło xD Stwierdziłam, że nie będę na siłę pisać słitaśnego rozdziału w którym Ali spędza święta z rodziną, rodziną Harrego, Niallem, Liamem, Zaynem i Louisem i jeszcze ich rodzinami tak jak to często się zdarza w różnych ff bo to do mnie nie pasuje xD
Dziękuję wszystkim za komentarze!!  Jesteście najlepsi!!
A na koniec...
Chciałabym Wam kochani moi życzyć pięknych, wspaniałych i przede wszystkim rodzinnych świąt! Niech to będzie niezapomniany dla Was czas, który spędzicie z tymi, których kochacie! Życzę Wam wszystkiego co najlepsze! Spełnienia najskrytszych marzeń! Ponieważ raczej do nowego roku nic nie napiszę dlatego chcę Wam podziękować za ten rok, który spędziliście ze mną, z Ali i Harrym!! Dziękuję każdemu kto choć raz odwiedził mojego bloga! Życzę Wam by 2015 rok nie był gorszy od 2014 i przede wszystkim jako zakochana do szaleństwa w 1D Directionerka życzę Wam i sobie by w tym nadchodzącym roku chłopcy w końcu odwiedzili nasz wspaniały kraj! 
WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!






PS I LOVE YOUUUUU!!!!
PS2 To oni się w końcu zaręczyli czy nie???????? o.O

niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział 44


UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich! Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!



To był ten dzień. Obudziłam się wcześnie, a właściwie przez pół nocy w ogóle nie spałam. Byłam zdenerwowana, podekscytowana i szczęśliwa jednocześnie. Nigdy nie kręciłam teledysku i nie miałam pojęcia jak będę się zachowywać przed kamerą. Co z tego, że występowałam przed kamerą już nie raz? Nie raz udzielałam wywiadów a życie z Harrym sprawdza się do obecności kamer właściwie non stop. Ale teraz chodziło o mnie. Mój teledysk. Każdy kto będzie chciał go zobaczyć zrobi to dla mnie, żeby zobaczyć mnie. To ja byłam w centrum i strasznie chciałam, żeby wyszło idealnie. Chciałam pokazać siebie, chciałam by każdy kto zobaczy teledysk poznał w niewielkim stopniu moją historię.
Siedziałam w kuchni gotowa od prawie dwóch godzin i dostawałam na głowę kiedy w końcu dostałam smsa od Jess „Czekam na dole”. Dosłownie wybiegłam z mieszkania z prędkością światła a kiedy wsiadłam do samochodu nie mogłam przestać mówić. Czułam, że w moich żyłach krąży o wiele więcej adrenaliny niż zwykle. Kiedy dojechałyśmy na miejsce na samym początku przywitałam się ze wszystkimi, którzy mieli pomóc stworzyć mój teledysk. Gdy to zrobiłam zadzwoniłam do Harrego. Miał być ze mną w tym dniu, ale nie zdążył wrócić z Australii, dorzucili im jakiś występ w jakimś programie i w momencie kiedy ja byłam w studio on był w samolocie, gdzieś w drodze między UK a Australią.
-Ali najpierw nagramy drugą część teledysku, proszę, to jest sukienka, załóż ją i za 5 minut przyjdę cię umalować- powiedziała czarnoskóra kobieta o imieniu Camile, która była odpowiedzialna tego dnia za to jak wyglądałam i wyszła na moment z garderoby zostawiając mnie samą z Jess.
-Rozbierz się, pomogę ci- oznajmiła blondynka i wzięła wieszak z białą sukienką do ręki.
-Dzięki- powiedziałam i zaśmiałam się nerwowo. Nie wiem dlaczego wydało mi się niesamowicie krępujące to, że miałam rozebrać się przy Jess do bielizny, była kobietą, moją przyjaciółką- chyba mogłam ją tak nazwać, a mimo tego, żałowałam, że to nie Harry pomagał mi w tym momencie. Może to przez to, że Jess była idealna? Piękna, zgrabna, miała śliczną twarz i ciało o idealnych wymiarach. Ideał każdego faceta. Ja taka nie byłam i pokazywanie własnych wad przy kimś kto wygląda tak jak ty zawsze chciałaś nie jest tak łatwo. Na początek zdjęłam bluzkę a Jessica podeszła bliżej i spojrzała na mój nowy tatuaż. Tak nowy. Zrobiłam kolejny, już drugi. To prawda co się mówi, jak zrobisz jeden to nie będziesz umiał na nim poprzestać.
-Nie mówiłaś, że go zrobiłaś- stwierdziła,
-Bo zapomniałam, zrobiłam go niedawno.
-Jest bardzo ładny, pasuje do ciebie.
-Dzięki- powiedziałam i odwróciłam się w stronę lustra tak żeby go widzieć i przez jakiś czas obie stałyśmy i się po prostu na niego gapiłyśmy.
-Dobra Ali, rozbieraj się, pomogę ci i…
-Ja jej pomogę- usłyszałam i nie wiem jak to się stało, że nie zaczęłam piszczeć jak typowa, napalona fanka.
-Myślałam, że jesteś właśnie w samolocie!- praktycznie krzyknęłam i pobiegłam by go przytulić.
-Niespodzianka- wymruczał prosto do mojego ucha.
-Ale jak?
-Normalnie, musiałem być dzisiaj z tobą, nie wybaczyłbym sobie gdyby nie było mnie tutaj dzisiaj, musiałem Ali- ciekawe co znaczy normalnie… Byłam niesamowicie szczęśliwa tuląc się do niego i nie zamierzałam go teraz przepytywać. Po prostu po wszystkim zamierzałam zadzwonić do Nialla i się dowiedzieć. Miałam tylko nadzieję, że Harry nie wyplątał się w kłopoty mówiąc np. że jest chory czy coś w tym stylu.
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że tutaj jesteś- powiedziałam a on dotknął palcem wskazującym moją wargę by po chwili delikatnie mnie pocałować.
-Tęskniłem…- wyszeptał w moje usta robiąc krótką przerwę pomiędzy pocałunkami.
-Ja bardziej- wymruczałam cicho i znowu zaczęliśmy się całować.
-Yhym…- no tak, Jess. Jak to możliwe, że o niej zapomniałam? To było nienormalnie, ale Harry przesłaniał mi cały świat. Wystarczyło, że się pojawiał a ja widziałam tylko jego. Nie chciałam by Jess musiała dłużej patrzeć na to jak się obściskujemy więc przerwałam pocałunek. Kiedy na nią spojrzałam czułam jak cała twarz zaczyna mnie piec.
-Pomogę Ali się ubrać- oznajmił Harry a Jess nic nie mówiąc podała mu sukienkę. Myślałam, że wyjdzie i zostawi nas samych, ale zamiast tego ona usiadła na kanapie, wyciągnęła telefon i zaczęła jeździć palcem po ekranie. Wtedy położyłam dłoń na rozporku i spojrzałam na Harry'ego. Gapił się dokładnie na rozporek po czym oblizał usta. Boże! On miał ochotę? W tym momencie? Przy Jess?
-Ja to zrobię- wyszeptał i powiesił sukienkę na srebrnym wieszaku a jego ręce wylądowały dokładnie w tym samym miejscu, w którym były moje pięć sekund wcześniej. Kiedy rozpiął rozporek ukucnął przede mną i powoli ciągnął moje spodnie w dół. To wszystko było tak niesamowicie przesiąknięte erotyzmem, że nie mogłam uwierzyć, że nie jesteśmy sami w tym pokoju. Kiedy spojrzałam na Jessicę dosłownie na ułamek sekundy złapałam z nią kontakt wzrokowy. Ona nas obserwowała i nie powinniśmy robić takich rzeczy przy niej. Dotknęłam ramienia Harry'ego i ścisnęłam je by przykuć jakoś jego uwagę. Spojrzałam na niego wymownie i wyszeptałam prawie niesłyszalnie, że musimy przestać. Harry tylko się uśmiechnął, wstał i podał mi sukienkę, którą pomógł mi zapiąć, nieco się przy tym ociągając.
-Ali siadaj tutaj-powiedziała Camile, która dosłownie zmaterializowała się przy nas. -O Harry, miło cię widzieć.
-Ciebie również- powiedział i podał jej rękę a ja usiadłam na krześle i spojrzałam w lustro.
-Nie będę kręcić ci włosów, pozostawimy je raczej naturalnie, wezmę przejadę po nich prostownicą żeby nieco je wygładzić, ale poza tym nie będę nic robić, Jess mówiła, że nie chcesz wymyślnych fryzur.
-Tak, nie chcę i to samo tyczy się makijażu.
-Jasne, nie będę szaleć.
-Skarbie wyjdę na chwilę żeby się ze wszystkimi przywitać- oznajmił Harry, który zanim wyszedł dał mi całusa w policzek. Szykowanie mnie nie zajęło Camile dużo czasu. Pierwsza stylizacja nie wymagała wiele wysiłku, była prosta. Makijaż miałam delikatny, sukienka była skromna. Kiedy wyszłam na plan nie wierzyłam w to, że naprawdę mam nagrać teledysk. Zwykła ja robiła niezwykłe rzeczy. Mój umysł nawet nie próbował pojąć tego wszystkiego. Początkowo szło mi nieco opornie, byłam trochę skrępowana tym, że nagle byłam w centrum uwagi. Na szczęście wczucie się w tę weselszą część teledysku nie było takie trudne. Udawałam, że śpiewam i pozowałam przy lustrach czy przy kolorowych światełkach. Harry mnie cały czas rozśmieszał i śpiewał tak głośno, że co chwilę ktoś z ekipy musiał go uciszać. Tak było kiedy kręciliśmy drugą część. Później przyszedł czas na kręcenie części pierwszej, bardziej mrocznej. Krótką, białą sukienkę zastąpiła długa, czarna, makijaż stał się mocniejszy. Camile natapirowała mi włosy i nieco je poczochrała dzięki czemu całość wyglądała tak, jakbym naprawdę traciła zmysły. Kiedy wróciłam na plan nie umiałam wczuć się w tę rolę. Miałam być mroczna i obłąkana a patrząc na Harrego byłam raczej wesoła i roześmiana.
-Ali nie możesz się teraz uśmiechać, musisz być poważna- powiedziała Jess, kiedy reżyser zarządził dziesięciominutową przerwę.
-Wiem, ale jakoś tak nie mogę się wczuć.
-Może powinnaś sobie przypomnieć to jak się kiedyś czułaś- zasugerowała blondynka.
-Nie, niczego sobie nie przypominaj, nigdy- wtrącił się Harry i spojrzał na Jess tak, że gdyby spojrzeniem mógł zabijać blondynka leżałaby już martwa.
-Spokojnie Harry, ja nie mówię, że Ali ma przypomnieć sobie teraz te wszystkie straszne rzeczy, chodzi mi tylko o to, żeby przypomniała sobie…- Jess kontynuowała a ja wpadłam na pewien pomysł. Jessica miała rację. Musiałam sobie przypomnieć. Co zawsze przypomina mi o tym jak się kiedyś czułam? Wiadomości od D. Nie mogłam jednak wyciągnąć komórki przy wszystkich i tak po prostu poczytać smsy, które ten psychol mi wysyła. Musiałam iść gdzieś gdzie mogłabym pobyć pięć minut sama.
-Idę do toalety- powiedziałam nagle przyciągając uwagę sprzeczających się Jess i Harrego. Wzięłam telefon do ręki i nie mówiąc nic więcej poszłam do toalety. Weszłam do kabiny i zaczęłam czytać te wszystkie wiadomości.
„…Jesteś taka naiwna myśląc, że Harry cię kocha…”
„…Jesteś taka żałosna kochając go całym sercem…”
„…Harry nigdy nie pokocha takiego gówna jak ty…”
„…Harry nie umie kochać…”
„…jego sekrety sprawią, że znikniesz…”
„…jesteś ślepa, nie masz pojęcia kim on jest…”
„…mogłaś zniknąć z jego świata…”
„…Harry cię nienawidzi, nigdy cię nie pokocha…”
„...im mocniej go kochasz, tym bardziej się pogrążasz. On cię pogrąża...”
„…w jego świecie jesteś nikim…”
„…jesteś jego ofiarą…”
„…on zrobi wszystko, żeby cię zniszczyć, Harry cię nie kocha, on cię nienawidzi…”
„...on nie będzie miał litości, kiedy poznasz prawdę... Zniszczy każdą cząstkę ciebie…”
Sama nie wiedziałam czy to był dobry pomysł, żeby to wszystko czytać bo kiedy to zrobiłam chciało mi się po prostu płakać. Oczy zaczęły mnie piec i włożyłam całą swoją siłę w to, żeby powstrzymać tworzące się łzy przed popłynięciem po policzkach.
-Ali za minutę zaczynamy- powiedziała Jess, która weszła do toalety. Wtedy zebrałam się w sobie i już wiedziałam, że nie będę miała najmniejszego problemu by pokazać przed kamerą smutek. Teraz bałam się, że będzie go za dużo.
-Już idę- powiedziałam kiedy wyszłam z kabiny.
-Coś się stało?- zapytała kiedy spojrzała w moje oczy.
-Nie, po prostu… Musiałam sobie przypomnieć. Chodźmy- uśmiechnęłam się do niej sztucznie i wyszłam z toalety. Kiedy weszłam na plan reżyser od razu znalazł się przy mnie.
-Ali ustaw się tutaj, staraj się wyglądać na przestraszoną, zrobimy kilka ujęć z tej i tej kamery, dobrze?
-Tak- powiedziałam tylko i ukucnęłam w wyznaczonym przez reżysera miejscu. Spojrzałam na Harrego, który stał nieco schowany w kącie i rozmawiał z kimś przez telefon. D., kimkolwiek ta osoba była, nie miała zielonego pojęcia kim Harry był, kim ja byłam. Wiadomości, które dostawałam od tej osoby kiedyś wysysały ze mnie życie, ale teraz było inaczej. Raniły mnie, ale nie niszczyły. Była różnica i tą różnicą był Harry. Zupełnie nieświadomy tego z czym walczyłam Harry.
-Akcja!- usłyszałam i nagle, dosłownie w jednej chwili to poczułam. Emocje, których nie mogłam wydobyć wcześniej po prostu mnie zalały. Wiedziałam już, że dam radę, pokażę mroczną, zagubioną Ali. Ali, w którą zamieniałam się po przeczytaniu każdej chorej wiadomości.
“Break down, break down, break down
I was scared to death,
I was losing my mind…”

***

Kiedy weszliśmy z Harrym do kościoła był on już pełen ludzi i dosłownie kiedy zajęliśmy miejsca w przedostatniej ławce, obok jakiejś pary staruszków, rozpoczęła się msza. Przez to, że nasz lot do Polski był opóźniony zdążyliśmy w ostatniej chwili. Po uroczystości w kościele udaliśmy się do restauracji, należącej do rodziców Łukasza. Wydawało mi się, że pojawienie się Harrego wzbudziło wśród gości małe poruszenie. Miałam wrażenie, że wszyscy się na nas gapią, przynajmniej do przyjazdu młodych rodziców ze swoim maleństwem. Wtedy wszyscy zajęli się podziwianiem maluszka i przestali zwracać na nas uwagę, przynajmniej przestali robić to tak jawnie. Wyglądało to trochę tak jakby każdy chciał zrobić sobie z nami, a raczej z Harrym, zdjęcie, ale wszystkim było głupio go o to prosić.
-Hej- usłyszałam i razem z Harrym odwróciliśmy się w stronę osoby, która się do nas odezwała. To była Nina.
-Hej- odpowiedziałam i zwalczyłam chęć przytulenia jej. -Harry to jest Nina, Nina to jest Harry.
-Miło cię poznać- powiedział Harry i uśmiechnął się do niej nieco sztucznie. Cóż, Harry nie przepadał za Niną, uważał, że nigdy tak naprawdę nie była moją przyjaciółką bo zostawiła mnie w najgorszym dla mnie momencie. Ja nie podzielałam jego zdania, Nina tak naprawdę nie miała pojęcia co się ze mną działo.
-Ciebie również- odpowiedziała brunetka, także obdarzyła go uśmiechem i nastała krępująca cisza.
-Mały jest taki śliczny- powiedziałam i spojrzałam na Zuzę trzymającą małego na rękach.
-Gdy dorośnie złamie nie jedno serce- Nina zaśmiała się nerwowo a mnie ogarnęło jakieś nagłe poczucie klęski. Patrzyłam na dziewczynę, która kiedyś była dla mnie jak rodzona siostra a w tym momencie nie umiałam z nią normalnie porozmawiać. Ba! Nie miałam pojęcia co mam w ogóle mówić. Utraciłam ją kosztem nowego życia i czy chciałam czy nie musiałam nazwać to klęską. Nie zawalczyłam o nią, od razu się poddałam i najgorsze w tym wszystkim było to, że wiedziałam, że to co miałyśmy już nie wróci. Stałyśmy się sobie obce i poza wymianą kilku zdań co jakiś czas raczej nie było szans na coś więcej. Nie wyobrażałam sobie, że mogłabym się z nią podzielić moimi sekretami i nie wyobrażałam sobie tego, że ona podzieliłaby się ze mną swoimi.
-Pójdę się przywitać z kuzynką Zuzy- powiedziała po chwili ciszy, uśmiechnęła się jeszcze raz i starając się iść w normalnym tempie po prostu od nas uciekła.
-To było dziwne- westchnęłam i spojrzałam na Harrego.
-Niezręczne.
-Niezręczne to mało powiedziane- powiedziałam z nieukrywanym smutkiem. Przez kilka minut siedzieliśmy z Harrym w milczeniu, które przerwała Zuzka.
-Gadałaś z Niną?- zapytała a ja na nią spojrzałam. Na jej twarzy gościł wielki uśmiech a na rękach trzymała małego. Harry od razu wstał i pokazał Zuzie, że ma usiąść na jego miejscu.
-Tak, chociaż rozmowa to chyba za dużo powiedziane.
-Ważne, że chociaż się do siebie odzywacie.
-Taa. Mogę go potrzymać?- zapytałam patrząc na malucha.
-Jasne- powiedziała a ja wyciągnęłam ręce w kierunku dzidziusia. Kiedy mi go podała poczułam się tak jakbym trzymała na rękach najwspanialszą istotę na świecie. Był taki malutki, taki niewinny.
-Wyglądacie pięknie- wyszeptał Harry i miałam wrażenie, że nieco się wzruszył.
-Harry usiądź koło Ali, pójdę po aparat i zrobię wam zdjęcie- Zuza uśmiechnęła się do nas a Harry usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem.
-Jest taki doskonały- powiedział i dotknął rączkę małego palcem.
-Spójrzcie tu i się uśmiechnijcie- poleciła Zuza a my spojrzeliśmy na siebie po czym się uśmiechnęliśmy i spojrzeliśmy na blondynkę.
-Zuza nawet nie masz pojęcia jak w tym momencie ci zazdroszczę- powiedziałam gapiąc się na małego.
-Nie zazdrość tylko zabieraj się z Harrym za robienie własnych dzieci- powiedziała i się zaśmiała.
-Taaa, jasne. Wiesz, że ja nie mogę, nie teraz, w ogóle nie żartuj tak sobie.
-Nie żartuję, my z Łukaszem wpadliśmy i to najlepsze co mogło nam się przydarzyć w życiu.
-My nie wpadniemy bo nie możemy.
-Nie martw się, niedługo zostaniesz ciocią, naprawdę niedługo- powiedział nagle Harry, wydawało mi się, że zupełnie poważnie. Obie spojrzałyśmy na niego z wytrzeszczonymi oczami a on tylko wzruszył ramionami i wrócił do gapienia się na Kubusia.
-I takie podejście mi się podoba- nie wiem czy Zuza chciała zażartować czy jakoś uratować tę sytuację tym teksem, ale chyba nie mówiła poważnie. -Harry mogłabym mieć do ciebie prośbę?
-Jasne.
-Widzisz te dwie dziewczynki?- zapytała pokazując dłonią córki jej starszego brata.
-Tak.
-One tak jakby są w tobie zakochane czy coś, mają cały pokój w plakatach One Direction… Mógłbyś zrobić z nimi zdjęcie?
-Jasne, domyśliłem się, że mnie lubią bo jako jedyne cały czas się na mnie patrzą- Harry zaśmiał się pod nosem, po czym wstał, pocałował mnie w czubek głowy i z wielkim uśmiechem na ustach ruszył w kierunku zakochanych w nim po uszy dziewczynek.
-Ali nie zrozum mnie źle czy coś, ale jestem w szoku- powiedziała blondynka a ja uniosłam brwi do góry i zrobiłam głupią minę bo nie miałam pojęcia do czego zmierza.
-Jaśniej proszę.
-On cię kocha, naprawdę cię kocha.
-Wiem, wiem, że mnie kocha.
-Ali nigdy ci tego nie mówiłam, ale nie byłam was pewna… Ale teraz to widzę, to o czym mówiłaś przez telefon- Zuza nieco się jąkała, chyba na serio wcześniej myślała, że przesadzam, że gadam jaki to Harry jest wspaniały przez to, że jestem w nim zakochana a nie przez to, że na serio taki jest. - Naprawdę cieszę się, że po tym wszystkim masz go przy sobie. Obserwowałam was tylko chwilę ale to wystarczyło. Zobaczyłam to, to jak na ciebie patrzy… kiedy ty nie widzisz, że to robi. Wiesz, nigdy ci tego nie mówiłam, ale często jest tak, że się martwię… o ciebie… nie wiem co robisz… nie wiem czy mi wszystko mówisz, znam cię i wiem, że czasami wolisz coś przemilczeć, żeby nikogo nie martwić… I czasami po prostu się o ciebie boję, kiedy oglądam wasze zdjęcia i widzę tłum ludzi i w centrum moją Ali… Przepraszam, wiem, że mówię bez składu i ładu, ale zmierzam do tego, że czasami leżąc z Łukaszem w łóżku myślę o tym, że ty jesteś gdzieś w wielkim świecie i ogarnia mnie jakiś lęk, po prostu boję się, że jesteś sama, że coś złego może się stać albo, że przez to, że twoje życie jest teraz takie szalone może cię coś omijać. I teraz widząc to jak Harry na ciebie patrzy, jak się uśmiecha kiedy widzi, że ty się uśmiechasz… Boże, brzmię jak jakaś sentymentalna przyjaciółka głównej bohaterki w jakimś amerykańskim filmie… Chodzi o to, że dotarło do mnie, że nie jesteś tam sama. Masz jego.
-Zuza… Myślisz, że mogę zacząć teraz ryczeć?- zapytałam drżącym głosem naprawdę ledwo powstrzymując tworzące się łzy.
-Nie! Żadnego ryczenia!- powiedziała szybko i sama zaczęłam machać dłońmi przy twarzy jakby to miało pomóc pohamować płacz.
-Jesteś najlepsza- uśmiechnęłam się do Zuzy i gdyby nie mały, którego trzymałam na rękach wyściskałabym ją tak mocno, że chyba połamałabym jej żebra. Zamiast tego gapiłam się na nią z uśmiechem na ustach i łzach spływających mi po twarzy.

***

-Hej- powiedziałam kiedy wsiadłam do samochodu.
-Hej- Harry zbliżył się do mnie i liczył chyba na coś więcej niż zwykły całus w policzek, tym bardziej, że znowu nie widzieliśmy się ponad tydzień bo on jeździł po Europie i promował płytę. Ale byłam jakaś zdenerwowana i po prostu miałam ochotę zrobić coś by zapomnieć o tym dniu. -Coś się stało?
-Nie, nic się nie stało tylko pokłóciłam się z Jess.
-Dlaczego?- zapytał zdziwiony.
-Chodzi o stylistkę, wybierałyśmy odpowiednią prawie cały tydzień a ona sama zadecydowała i wybrała taką, która chce zrobić ze mnie karłowatą dziwkę.
-Co znaczy, że chce zrobić z ciebie dziwkę?- nie wiem co go w tym momencie bawiło ale walczył ze sobą żeby się nie uśmiechnąć co mnie tylko zirytowało.
-Jej wizja mnie wygląda mniej więcej tak, że cały czas nosiłabym ciuchy, które więcej odkrywają niż zasłaniają. Te sukienki… We wszystkich byłoby mi widać cycki i dupę. Jess z kolei stwierdziła, że to nie dziwkarskie tylko odważne a potem się okazało, że tak naprawdę to jest znajoma Jess i ona ją zatrudniła tylko dlatego, że się znają! No i zrobiła się mała afera bo ja powiedziałam, że nie założę niczego co proponuje ta baba i wtedy Jess powiedziała, że nie ja tu decyduje. No to ja się wkurzyłam i przy tej babie powiedziałam, że niech sama się tak ubiera, skoro jej się tak podoba. Jess wtedy zaczęła te swoje gadki, że przesadzam, że nie rozumie o co mi chodzi i powiedziała, że ona już wysłała propozycje niektórych strojów do agencji i wszędzie i ogólnie wytwórnia zatwierdziła to, żebym tak się nosiła. No to wtedy myślałam, że coś rozwalę. Powiedziałam, że Jess ma to wszystko odkręcić do jutra bo jak nie  to poniesie konsekwencje tej decyzji i wyszłam. Nie wiedziałam za ile będziesz ale wolałam wyjść zanim powiedziałabym coś naprawdę głupiego. Dzięki Bogu patrzę a ty już stoisz więc wsiadłam do samochodu i właśnie ci wszystko opowiadam.
-Szczerze mówiąc trochę mnie zatkało…
-Dlaczego?
-Chyba nigdy jeszcze się nie postawiłaś Jess- czy on był dumny z tego, że się postawiłam? On się cieszył, że się pokłóciłyśmy?
-No bo Harry tu chodzi o mój wygląd. Jasne, wiadomo, że on nie jest najważniejszy ale kurde nie  będę biegać z dupą na wierzchu. Tu chodzi o mój wizerunek, o to jak będę postrzegana przez innych. Nie będę nosić czegoś w czym się nie czuję.
-Cieszę się, że się nie zgodziłaś, nie wyobrażam sobie żeby wszyscy widzieli to co jest przeznaczone tylko dla mnie. Nie pozwoliłbym ci ubierać się zbyt skąpo, nawet jeśli byś chciała.
-Harry to co jest przeznaczone tylko dla ciebie jest przede wszystkim moje i to ja decyduje komu co pokazuje więc nie mów tak jakbyś był jakimś moim panem i władcą- powiedziałam wkurzona.
-Spokojnie Ali, nie atakuj mnie, chodzi mi tylko o to, że nie chciałbym żeby obcy ludzi widzieli…
-Wiem, wiem. Przepraszam tylko Jess wyprowadziła mnie z równowagi i jestem taka zła i bezsilna jednocześnie, że nie masz pojęcia. Nie chciałam na ciebie tak naskoczyć, nie wiedzieliśmy się tydzień i chciałam powiedzieć, że bardzo tęskniłam a nie, że Jess mnie wkurzyła.
-Serio zwolnisz Jess jak tego wszystkiego nie odkręci?- zapytał z nieukrywaną nadzieją w głosie i położył dłoń na moim kolanie.
-Co?- dlaczego miałabym ją zwalniać?
-No powiedziałaś jej, że poniesie konsekwencje…
-Nie, jasne, że jej nie zwolnię. Jess jest świetna w tym co robi i to pierwszy raz kiedy zrobiła coś aż tak wbrew temu co ja chcę. Nie zwolnię jej, nie chciałam tego powiedzieć, nie chciałam jej grozić. Po prostu się wkurzyłam i zaczęłam się nakręcać pod wpływem emocji. Wiesz jaka jestem w takich chwilach…
-Wiem… Poczekaj, jak to szło? „Mój Harry jest pieprzonym kłamcą!”, „Liczy się tylko Harry”, „Zachowujesz się jak palant!”- zaczął mnie przedrzeźniać wracając do chyba naszej największej kłótni kiedy to myślałam, że zwolnił Steva.
-Dobra, już. Wiem, jestem impulsywna i nie pomyślę zanim coś powiem. Nie musisz mnie dodatkowo wkurzać- powiedziałam i strzepnęłam jego dłoń z mojego kolana przez co Harry zaczął się śmiać.- Co cię tak bawi?
-Ty.
-Ciekawe czy będzie ci do śmiechu kiedy będziesz chciał seksu a ja zacznę się wtedy śmiać, ubiorę się w moją ulubioną piżamę, której tak nie znosisz i pójdę sobie spać- powiedziałam sarkastycznie.
-Ali weź się opanuj, nie widzieliśmy się tydzień i nie chcę się kłócić. Miałaś stresujący dzień, mój do najprzyjemniejszych też nie należał więc proponuję spędzić ten wieczór w miłej atmosferze- uśmiechnął się łagodnie i spojrzał na zegarek- Jest już po 21, pewnie jesteś zmęczona i głodna. Chcesz jechać gdzieś zjeść na kolację? Czy jedziemy do mnie? Albo do ciebie? Na co masz ochotę?
-Nie wiem na co mam ochotę, w sumie nie jestem zmęczona, przynajmniej nie fizycznie. Chciałabym zrobić coś odstresowującego.
-Na przykład?
-Nie wiem. Chociaż w sumie wiem na co mam ochotę- powiedziałam i nawiedziła mnie pewna wizja tego co mogłabym zrobić.
-To powiedz.
-Nie, to bez sensu.
-No powiedz.
-Chciałabym popływać- powiedziałam i westchnęłam głośno wiedząc, że jest to marzenie nie do spełnienia.
-Tylko, że…-Harry zaczął ale momentalnie mu przerwałam.
-Tak wiem, nie możemy, poza tym już jest późno i basen jest zamknięty, nie mam kostiumu bla, bla, bla. Skoro nie możemy popływać to proponuję wziąć jakieś jedzenie na wynos i może po prostu coś obejrzymy?
-Mam inny pomysł- powiedział tajemniczo, spojrzał na mnie, uśmiechnął się nieznacznie po czym odpalił silnik i ruszyliśmy. Myślałam, że jakoś rozwinie swoją wypowiedź, ale on po prostu milczał.
-Jaki inny?- zapytałam kiedy zorientowałam się, że nie zamierza nic powiedzieć.
-Powiedzmy, że to będzie niespodzianka, okej?
-No okej- odpowiedziałam i miałam nadzieję, że Harry nie wpadł na żaden głupi pomysł. Nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale zdecydowanie nie jechaliśmy do mnie czy do niego. Przez całą drogę Harry mówił. Opowiadał o tym jak podczas występu na żywo pomylił słowa i Niall się zaczął śmiać, jak Zayn zaspał i nikt się nie zorientował i dopiero na lotnisku zauważyli, że go nie ma, mówił, że Josh z Niallem biegali po studio i Josh się przewrócił i wszyscy w tym momencie prawie umarli ze strachu bo upadł na rękę jednak dzięki Bogu nic mu się nie stało. Po drodze zrobiliśmy przystanek przy jakiejś knajpie gdzie kupiliśmy kolację, którą mieliśmy zjeść tam gdzie Harry nas wiózł. Nie miałam pojęcia czy to przez to, że skupiłam się na tym co mówił czy ogólnie przez niego, ale z każdą minutą czułam jak złość powoli opuszcza moje ciało. W pełni skupiłam swoją uwagę na nim, nie tylko na tym co mówił, ale też na tym co robił, w jaki sposób poruszały się jego wargi, jak odgarniał włosy z twarzy, jak trzymał kierownicę- po prostu całą drogę się na niego gapiłam i nawet nie zorientowałam się kiedy dotarliśmy na miejsce. Przez pierwsze trzydzieści sekund nie wiedziałam gdzie jesteśmy a potem rozpoznałam ten dom. To była willa należąca do Harrego.
-Chodź- powiedział a ja zaczęłam się zastanawiać po co właściwie mnie tam przywiózł. Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na Harrego.
-Dlaczego tu jesteśmy?- zapytałam skołowana.
-Zobaczysz- uśmiechnął się tajemniczo, wziął z moich rąk torbę z jedzeniem i podszedł do drzwi.- Zapraszam- powiedział kiedy je otworzył a mi nie pozostało nic innego niż wejście do środka. Kiedy znaleźliśmy się wewnątrz Harry zapalił światło, zdjął płaszcz i buty i podszedł do jakiegoś dziwnego urządzenia w holu i zaczął wpisywać tam jakieś cyferki, które odczytywał z telefonu.
-Co robisz?- zapytałam kiedy tak samo jak on zdjęłam kurtkę, czapkę i buty.
-Wyłączam alarm i włączam światło. Dom jest skomputeryzowany i jak się nie wpisze odpowiednich haseł to nie wszystko będzie działać.
-Aha- odpowiedziałam tylko i patrząc na niego zastanawiałam się po co mnie tam przywiózł.
-Chodź, pokażę ci coś- powiedział kiedy skończył, złapał mnie za rękę i prowadził przez długi korytarz, na końcu którego były schody prowadzące w dół. W połowie drogi zasłonił mi oczy a ja zaczęłam czuć ekscytację. Nie miałam pojęcia gdzie mnie prowadzi i co zamierza mi pokazać.
-Już?- zapytałam kiedy stanęliśmy a mój głos odbił się echem w całym pomieszczeniu.
-Niespodzianka- wyszeptał do mojego ucha i odsłonił mi oczy. Basen. To był  basen!
-Masz tu basen-powiedziałam cicho patrząc na gładką taflę wody.
-Skarbie… Nawet nie wiesz jak bardzo to w tobie kocham- wymruczał seksownie wprost do mojego ucha nieco mnie tym dekoncentrując.
-Ale co?
-To, że traktujesz mnie tak… normalnie? Zawsze się dziwisz kiedy robimy coś takiego, kiedy pokazuję ci coś tak zwykłego jak basen.
-I zawsze wtedy w takich momentach dochodzi do mnie jak wspaniały jesteś. Mimo tego wszystkiego co masz ty wciąż jesteś… normalny? Na co dzień zapominam o tym, że masz tyle kasy, że jesteś taki ważny.
-Nie jestem wcale ważny- wiedziałam, że Harry nie lubił kiedy tak o nim mówiłam. Ale lubił czy nie taka była prawda.
-Dla kilkunastu albo nawet kilkudziesięciu milionów ludzi na świecie jesteś ważny.
-Co chcesz robić najpierw? Zjeść czy popływać?- zapytał wracając do sedna.
-Ale w czym mam pływać? Nie mam w czym. Jak wrócę później do siebie? Jest zimno, przeziębię się, nie mogę teraz pływać- powiedziałam tonem smerfa Marudy,
-Jutro masz wolne, tak?
-Tak.
-Możemy zostać tu do jutra. W sypialni do góry są jakieś moje ciuchy, w które możesz się przebrać a pływać możesz nago- powiedział a ja spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym, że nic z tego, nie będę pływać goła- Okej, wiedziałem, że się nie zgodzisz więc możesz pływać w bieliźnie a potem przebierzesz się w coś mojego.
-Zaraz… Dlaczego w tym basenie w ogóle jest woda?- przecież skoro tu nie mieszka to po co dbać o basen?
-Bo czasami tu przyjeżdżam z Markiem, widzisz- powiedział i pokazał palcem na ścianę po lewej stronie gdzie dojrzałam różne sprzęty do ćwiczeń- Mam tu swoją siłownię i tak jest wygodniej bo wiem, że nikt nie będzie mi przeszkadzał.
-To wiele wyjaśnia.
-To co najpierw? Jedzenie czy pływanie?- zapytał i uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Pływanie- powiedziałam szybko i odwzajemniłam uśmiech.
-Tak myślałem. Zaniosę do kuchni kolację i zaraz do ciebie przyjdę.
-Okej ale zanim pójdziesz…- wymruczałam i dałam mu soczystego całusa prosto w usta i dokładnie w tym momencie telefon w jego kieszeni zaczął wibrować i wydawać dźwięki jakby kogoś zabijali- Miałeś zmienić dzwonek.
-Zaraz wracam- powiedział, odwrócił się i wyszedł zostawiając mnie samą. Wtedy położyłam torebkę na podłodze, zdjęłam spodnie, sweter i śmieszne skarpetki i będąc w samej bieliźnie podeszłam do drabinki. Nie wskoczyłam od razu do wody, najpierw zamoczyłam prawą stopę, musiałam się upewnić, że woda nie jest za zimna. Kiedy moje obawy zostały rozwiane i weszłam do basenu po minucie przebywania w wodzie czułam jak moje mięśnie się rozluźniają, jak cały stres się ulatnia. Kochałam pływać. Co z tego, że nie byłam w tym super dobra? Co z tego, że po jakimś czasie się męczyłam i musiałam robić krótkie przerwy? Kochałam to robić i uważałam pływanie za jedną z najbardziej przyjemnych rzeczy na świecie. W momencie kiedy zanurkowałam pierwszy raz odkąd byłam w tym świecie, dziękowałam sobie za to, że nie chciało mi się jakoś super malować i nie będę straszyć rozmazanym makijażem. Na ogół raczej żałowałam, że się nie pomalowałam bo jak widziałam siebie później na niektórych zdjęciach to miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Nie miałam zielonego pojęcia ile czasu minęło, ale nie zauważyłam kiedy Harry wrócił. Nie wiedziałam czy nie chciał mi przeszkadzać czy był jakiś inny powód, ale w pewnym momencie zorientowałam się, że stoi przy ścianie i uważnie mi się przygląda.
-Dlaczego zawsze kiedy pływam ty się na mnie gapisz?- zapytałam i spojrzałam na niego.
-Lubię patrzeć jak pływasz.
-Dlaczego?
-Nie wiem. Jesteś wtedy taka spokojna, taka nieświadoma wszystkiego co cię otacza i co się może stać…-mówił a z każdym wypowiadanym słowem był coraz bliżej aż doszedł do krawędzi basenu.
-A co się może stać?- zapytałam i zrobiłam krok w tył.
-Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu żebym się przyłączył- powiedział i zaczął się rozbierać. Moje ciało momentalnie zareagowało na jego słowa i skóra na całym ciele pokryła się gęsią skórką.
-To twój basen- powiedziałam jak ostatnia idiotka. Nie miałam pojęcia jak to się działo, że mimo tego wszystkiego co z Harrym przeżyłam on wciąż potrafił sprawić, że czułam się zawstydzona jak wtedy kiedy przyłapał mnie na pływaniu pierwszy raz. Obserwowałam jak się rozbiera i kiedy był już w samych bokserkach stanął przy drabince i zanim wskoczył do wody pozbył się ostatniego kawałka materiału, który okrywał jego ciało.
-Ali chciałem tego od momentu kiedy zobaczyłem cię wtedy w nocy- mówił i z każdym słowem był coraz bliżej mnie. Nie miałam pojęcia dlaczego kiedy on szedł do przodu ja szłam do tyłu, ale trwało to do momentu kiedy uderzyłam plecami o ścianę basenu.
-Czego chciałeś?- zapytałam drżącym głosem. Harry nawet nie wiedział co ze mną robi. A może wiedział? Może był doskonale tego świadomy i właśnie wykorzystywał to w stu procentach?
-Kochać się z tobą w basenie… Chciałem tego wtedy i chcę tego w tej chwili. Chcę cię dotykać, moje ciało stęskniło się za twoim- powiedział i zaczął całować moją szyję. Jego dłonie powędrowały na zapięcie mojego stanika i poradziły sobie z nim błyskawicznie przez co chwilę później miałam na sobie jedynie majtki.
-Zrób je- wyszeptałam.
-Co?
-Malinki. Zrób je Harry.
-Ale Jess…
-Najbliższy występ mam po nowym roku, tak samo sesje… Nikt ich nie zobaczy. Zrób je- nie wiem dlaczego miałam wrażenie jakbym błagała by zrobił coś złego.
-Tęskniłem za tym- wyszeptał i przyssał się do mojej szyi, mocno. Za mocno. Syknęłam z bólu a on przeniósł swoje usta nad prawą pierś po czym dokładnie tak samo jak sekundę wcześniej zaczął robić bolesną malinkę. Jęczałam jednocześnie z bólu, przyjemności i podniecenia. Nagle, jakbym ważyła tyle co piórko Harry uniósł mnie i posadził na krawędzi basenu. Rozchylił moje nogi, stanął pomiędzy nimi i postanowił pozbyć się moich koronkowych majtek. Uniosłam biodra do góry a on zdjął ostatni element, który w jakiś sposób mnie od niego odgradzał. Następnie jego usta wylądowały na mojej łydce i powoli sunęły ku górze. Gdy znalazły się na udzie, przyssały się do miejsca niebezpiecznie blisko mojej kobiecości.
-Harry…- wyszeptałam i wplątałam dłonie w jego włosy.
-Chcę cię pocałować Ali- powiedział a ja doskonale wiedziałam gdzie chce to zrobić.
-Nie.
-Dlaczego nie chcesz?
-Nie wiem- przyznałam szczerze. Nie wiem czemu nie chciałam. A może chciałam. Nie było mi dane się nad tym zastanawiać bo on to zrobił. Zaczął mnie całować tam. Nie miałam pojęcia co zrobić, moje ciało momentalnie zostało opanowane przez niesamowicie intensywne doznania z jakimi nie miało do czynienia wcześniej. Podpierałam się na przedramionach, głowę odchyliłam do tyłu i z każdą sekundą oddychałam coraz szybciej i głośniej. On to robił. Całował mnie tam i nie miał pojęcia co ze mną wyprawiał. Kiedy jęki, które wydobywały się z moich ust przybierały na intensywności Harry oderwał swoje wargi ode mnie i pociągnął do siebie tak gwałtownie, że wpadłam z powrotem do wody.
-Jesteś wspaniała Ali- wyszeptał patrząc mi w oczy i dokładnie w tym samym momencie kiedy wypowiadał te słowa przycisnął swoje biodra do moich i wszedł we mnie sprawiając, że moje ciało zalała kolejna fala doznań. Chcąc go poczuć najbardziej jak się da, oplotłam go nogami w pasie i zaczęłam się delikatnie poruszać.- Uwielbiam do ciebie wracać- wypowiedział i połączył nasze usta w pocałunku, który po chwili przerwałam z powodu braku wystarczającej ilości tlenu.
-Uwielbiam sposób w jaki to robisz- wyjęczałam i zaczęłam składać całusy na jego torsie.
-Jesteś moja Ali…
-Jestem twoja- powiedziałam i przejechałam językiem po jego sutku.
-Nigdy nie pozwolę ci odejść- wyjęczał.
-Nigdy nie odejdę…
-Nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
-Nie uwolnię…-wyjęczałam głośno i pociągnęłam mocno za jego włosy. Takie wyznanie chyba powinno mnie zmartwić, ale w tamtej chwili te słowa wypowiedziane tak cholernie seksownie były czymś co chciałam słyszeć. Pod wpływem impulsu przeniosłam wargi na jego szyję i zaczęłam robić mu malinkę, dokładnie tak samo jak on robił to wcześniej. Ssałam jego skórę mocno, wspomagałam się zębami i wiedziałam, że zostawię po sobie spory ślad. Nie myślałam jednak o tym, właściwie w pewnym momencie przestałam myśleć o czymkolwiek tylko o tym, że każde kolejne pchnięcie przybliża mnie do tego wspaniałego uczucia.
-Kurwa, nawet nie wiesz jak pięknie wyglądasz kiedy dochodzisz- wyjęczał w momencie kiedy moje ciało drżało pod wpływem wypełniającego mnie orgazmu. Byłam totalnie bezwładna kiedy Harry wykonywał jeszcze szybkie ruchy biodrami by doznać spełnienia tak jak ja. Zacisnął boleśnie dłonie na moich biodrach, wykonał ostatnie pchnięcie i doszedł we mnie, powstrzymując się od krzyku. Przez kilka kolejnych minut po prostu trwaliśmy w tej samej pozycji całując się tak jakby zaraz miał być koniec świata. To było najbardziej niesamowite seksualne doświadczenie moim życiu. Przynajmniej tak mi się wydawało. Właściwie miałam wrażenie, że po każdym seksie z Harrym myślałam podobnie.
-Harry zimno mi- powiedziałam kiedy zaczęły docierać do mnie różne bodźce.
-Mi też, chodź- uśmiechnął się do mnie i zanim wyszliśmy z basenu pocałował mnie w sam czubek głowy.- Tu masz ręcznik, przyniosłem ci też moją koszulkę i to- powiedział i pokazał swoje bokserki.
-Twoje bokserki?- zapytałam i uniosłam jedną brew do góry.
-Długo się wahałem, sam nie wiedziałem czy je przynosić bo wiesz… Gdybyś była w samej koszulce mógłbym gapić się na twój tyłek, ale później stwierdziłem, że nie umiałbym się tak bezczynnie gapić i lepiej jeśli go jakoś zasłonisz- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha. Postanowiłam w żaden sposób nie komentować tego co usłyszałam tylko wzięłam ręcznik, wysuszyłam nim całe ciało i założyłam koszulkę i bokserki. Harry ubrał się dokładnie w ten sam zestaw co ja i kiedy zobaczyłam nasze odbicie w szybie zachciało mi się śmiać. Przypomniał mi się Liam śmiejący się z tego jak niska byłam przy Harrym…
-Uwaga, teraz mam zasadnicze pytanie. Odgrzewamy to w mikrofali czy piekarniku?- zapytał kiedy weszliśmy do kuchni. Wielkiej, nowoczesnej kuchni.
-Mikrofala. Jestem zbyt głodna, żeby czekać- odpowiedziałam i zaczęłam wypakowywać jednorazowe pudełka z torby, w której była nasza kolacja.- Podaj jakiś talerz.
-Proszę, włożysz wszystko na jeden?- zadziwił się kiedy zobaczył co robię.
-Tak będzie szybciej, po dźwiękach jakie wydaje twój brzuch domyślam się, że też umierasz z głodu- powiedziałam i zaczęłam się śmiać widząc, że na jego twarz wkrada się rumieniec. Czy to normalne? Wstydzi się burczącego brzucha kilkanaście minut po tym jak trzymał głowę między moimi nogami?
-Z czego się śmiejesz?- zapytał nieco zmieszany.
-Z niczego.
-Dlaczego nie chciałaś, żebym cię pocałował?- zapytał nagle. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie, żeby mnie zawstydzić! Ale z niego mściwus!
-Zrobiłeś to wbrew mojej woli- powiedziałam cicho czując jak moja twarz robi się gorąca.
-Nie mów, że ci się nie podobało.
-Musimy o tym gadać?- zapytałam błagalnym tonem.
-Mi się podobało. Uwielbiam cię tam całować.
-Zamknij się- powiedziałam w ogóle na niego nie patrząc.
-Jesteś tam niewiarygodnie delikatna…
-Harry przysięgam, że jak się nie zamkniesz to zrobię to, czego tak bardzo się boisz!-powiedziałam podniesionym głosem.
-Co takiego zrobisz?- zapytał spokojnie i uśmiechnął się przebiegle.
-Ucieknę ci!
-Skarbie nigdy mi nie uciekniesz- powiedział tak, że zabrzmiało to jak groźba.
-Przekonajmy się- wyszeptałam patrząc w jego oczy i nie czekając chwili dłużej rzuciłam się do ucieczki. Wybiegłam z kuchni i nie miałam pojęcia gdzie mam biec dlatego wbiegłam na schody prowadzące ku górze.
-Skarbie przede mną się nie schowasz, nie uciekniesz…- biegłam najszybciej jak się dało a mimo tego Harry był tuż za mną. Nie miałam pojęcia gdzie mam biec, mijałam różne zamknięte pomieszczenia i kiedy spojrzałam, że na końcu korytarza są zamknięte drzwi postanowiłam wbiec do tego pokoju jakbym on miał zagwarantować mi ucieczkę. Byłam już prawie przy nim kiedy Harry zorientował się gdzie biegnę.
-Nie Ali! Tam nie możesz wejść!- usłyszałam jego krzyk ale ja już byłam w środku. To co zobaczyłam… Myślałam tylko o jednym. Jak w tej chwili nie zacząć płakać?



Hello! Tym razem jestem szybciej niż ostatnio :) I są seksy! XD Tak... Jestem zboczona xD
Następny rozdział pojawi się przed świętami, tak jak ostatnio wspominałam będzie to rozdział "świąteczny" :)
Ostatnio zapomniałam podziękować Adzie za to, że pomogła mi przy wiadomości D. w tamtym rozdziale i w tym rozdziale też pomogła mi z D., ogólnie Ada lubi D. xD Soł, Aduś DZIĘKUJĘ! <3
Przepraszam, za wszystkie błędy jakie się pojawiły a na bank pojawiło się ich pełno!
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem!
Proszę o komentowanie!
Ali nakręciła teledysk!! Oto efekty jej pracy: Cannonball- TELEDYSK!!! XD
Ali zrobiła sobie nowy tatuaż!! (To Harry tak na nią działa tym swoim milionem tatuaży xD)
Jak myślicie co takiego zobaczyła Ali?? Harry się wkurzy?? 
Okej, to chyba wszystko :)
Na bank miałam coś jeszcze napisać ale mi się zapominało xD

PS I love youuuu all!! <3