wtorek, 24 września 2013

Rozdział X





Czas spędzony w domu dobiegał końca. Minął mi inaczej niż myślałam. Liczyłam na to, że spędzę go z najbliższymi jednak musiałam chodzić i udzielać wywiadów, spotykać się ze znajomymi którzy non stop wydzwaniali do mnie prosząc o spotkanie… Nie miałam chwili dla siebie dlatego dwa ostatnie dni mojego pobytu w Polsce postanowiłam spędzić we własnym domu, we własnym pokoju, nie ruszając się chodźmy do sklepu po chleb. Ilość śledzących mnie fotografów przerażała nie tylko mnie ale też moich najbliższych. Wspólne zakupy z mamą zamieniły się w ucieczkę przed paparazzi. Było mi z tego powodu strasznie smutno i dopiero w Polsce zdałam sobie sprawę z tego, że moje życie zmieniło się nieodwracalnie. Media oczywiście rozpisywały się o tym kto jest autorem śladu zdobiącego moją szyję. Miałam wrażenie, że miliony ludzi interesuje moje życie miłosne. Było to dla mnie chore i niezrozumiałe dlatego cieszyłam się, że mam oparcie wśród bliskich.
-Ali?- usłyszałam głos Zuzy.
-Hej, wejdź. Przepraszam, że nie przyjechałam do ciebie, po prostu za dwa dni wyjeżdżam i chciałam ten czas spędzić w domu.
-Spoko, rozumiem.
-Usiądź sobie. Chcesz coś do picia? Kawa, herbata?
-Nie, nic nie chce. Usiądź tu koło mnie- Zuzka była strasznie zestresowana. Wiedziałam, że chce mi coś powiedzieć. Już dawno w jej głosie wyczułam, że coś jest nie tak. Ona zbywała mnie tylko, wiedziałam, że nie chciała mi mówić tego przez telefon, kiedy byłam tysiące kilometrów od niej. Tak samo było kiedy widziałyśmy się wcześniej. Znałam ja i wiedziałam kiedy coś ją dręczy. Nie chciałam jednak na nią naciskać. Powie jak będzie gotowa.
-Co się stało? Dlaczego się tak denerwujesz?- zapytałam wiedząc, że nadszedł ten moment.
-Chodzi o to, że cały czas kiedy ci mówiłam, że jestem zdenerwowana bo mam nową pracę czy jacyś ludzie mnie nachodzą i proszą o wywiady, j...ja kłamałam- przyznała i zaczęła gapić się na swoje dłonie.
-Co?
-Wcale nie przez to byłam zdenerwowana- powiedziała i spojrzała mi w oczy.
-Boże Zuza mów w końcu o co chodzi- okej, rozumiem to jej zwlekanie ale niech w końcu powie zanim zejdę na zawał!
-Czy ja się zmieniłam?- zapytała nagle.
-Ale pod jakim względem?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Wizualnym- cóż, miałam wrażenie, że trochę przytyła.
-Nie obraź się ale chyba przytyłaś- powiedziałam niepewnie a Zuza zaczęła się głośno śmiać. -Ale zmieniła się też twoja twarz. Jesteś taka, taka promienna- nie mogłam dobrać słów.
-Dobrze zauważyłaś Ali. Przytyłam ale nie rozpaczam z tego powodu. Wręcz przeciwnie.
-Zuza możesz przestać się ze mną droczyć i powiedzieć mi w końcu o co chodzi.
-Ali ja… ja jestem w ciąży!- powiedziała i rzuciła się by mnie przytulić.
-Jesteś w ciąży- powiedziałam sama do siebie. Byłam w szoku. Moja przyjaciółka będzie mamą. -Boże jesteś w ciąży!- puściłam dziewczynę i zaczęłam skakać z radości po pokoju.
-Tak to już trzeci miesiąc.
-Ale dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej?- zapytałam poskakując jak piłka.
-Nie chciałam cię denerwować. Wiedziałam, że masz dość stresu nie chciałam żebyś niepotrzebnie zaprzątała sobie mną głowę. Poza tym to nie rozmowa na telefon a odkąd jesteś w Polsce jesteś taka zalatana...
-Jestem taka szczęśliwa, że będziesz miała dzidziusia. Będziesz mamą!- praktycznie wykrzyczałam i zmęczona od mojej dzikiej radości usiadłam koło niej. -A co na to wszystko Łukasz?
-Ali on jest tak samo szczęśliwy jak ja. Kocha mnie, jest taki opiekuńczy, chodzi ze mną do lekarza i…
-I?
-On mi się oświadczył!
-Jezu Zuza jak ty mogłaś to wszystko tak długo przede mną ukrywać?!- powiedziałam z wyrzutem.
-Przepraszam. Nie chciałam ci tego mówić przez telefon.
-Nie wierzę, moja Zuzka będzie miała rodzinę, męża, dziecko!
-Ja też nadal w to nie wierzę.
-Macie już ustaloną datę?- zapytałam i nagle robiłam wszystko, żeby nie popłakać się ze wzruszenia.
-Tak, 28 czerwca.
-Matko to za miesiąc!- powiedziałam zszokowana.
-Tak chcemy to zrobić jak najszybciej, dopóki brzuch nie będzie bardzo widoczny- powiedziała i potarła delikatnie dłonią o swój brzuszek, po chwili jednak spoważniała-Ali proszę powiedz, że będziesz wtedy ze mną.
- Jasne- powiedziałam niepewnie. -Ale poczekaj zobaczę czy wtedy gram koncert- oczywiście w moim kalendarzu widniało :28 czerwca- Milan, koncert! O nie, dlaczego akurat wtedy!
-I co?- dopytywała Zuza, jednak z mojej twarzy sama odczytała odpowiedź- Masz koncert- powiedziała z rezygnacją w głosie.
-Zuza nie przejmuj się, ja przyjadę.
-Ciekawe jak?- oczy jej się zaszkliły.
-Coś wymyślę, poproszę ich, puszczą mnie.
-Ali to ty nas zapoznałaś, mnie i Łukasza- kiedy łza spłynęła jej po policzku pierwszy raz pożałowałam tego, że mi się udało. Że wygrałam. Że trafiłam do tego świata.
-Wiem- powiedziałam cicho.- Przyjadę, obiecuję.
-Nie obiecuj czegoś czego nie jesteś pewna.
-Przecież oni muszą mieć kogoś w zastępstwie, co jakbym się rozchorowała i straciła głos? Przecież musi być ktoś, kto w razie jakiegoś losowego wypadku mnie zastąpi- wydawało mi się moje słowa dodały jej otuchy choć ja tak naprawdę nie byłam ich pewna.
-Ali, wiesz, że kocham cię jak siostrę, ciebie i Ninę. I chcę żeby obie moje siostry były w tym dniu razem ze mną.
-Będę wtedy razem z tobą, obiecuję- powiedziałam i mocno przytuliłam przyjaciółkę mając nadzieję, że mówię prawdę.

***

-Witaj, wejdź. Ali, Klaudia już przyszła!- krzyknęła mama nie będąc świadoma tego, że stoję tuż za nią.
-Cześć! Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam- powiedziałam i przytuliłam mojego gościa.
-Szkoda, że już jutro znowu wylatujecie- mama już od rana chodziła i płakała, że mój pobyt w domu dobiega końca.
-Ali, musimy porozmawiać- powiedziała Klaudia i była przy tym śmiertelnie poważna.
-To ja was zostawię i pójdę zrobić kawę a wy pogadajcie- oznajmiła mama i wyszła z salonu.
-O co chodzi?- zapytałam zdenerwowana. Boże czy wszyscy muszą ostatnio mnie tak stresować?!
-Pamiętasz jak mi się pytałaś czy są jakieś zmiany w umowie a ja ci powiedziałam, że pogadamy o tym jak będziemy w Polsce?
-Tak, pamiętam- oczywiście, że pamiętam. Byłaś wtedy nieco zasmucona a ja zastanawiałam się dlaczego.
-Właśnie o tym chcę z tobą porozmawiać. Widzisz, jest kilka drobnych zmian, większość niezauważalnych. Dwie są jednak dość znaczne. Po pierwsze, musisz nieco zmienić repertuar, na razie jedną czy dwie piosenki na jakieś kojarzące się z One Direction. To nie mają być ich piosenki ale takie, które fanom w jakiś sposób się z nimi kojarzą- cóż, była to może nie kolosalna zmiana, ale już się przyzwyczaiłam do wykonywania tych piosenek, które towarzyszyły mi w Ameryce Południowej. -Po drugie…- Klaudia zrobiła pauzę, nie mogła wydusić tego z siebie, łzy napłynęły do jej oczu.
-A po drugie co?!- kobieta milczała, widziałam, że toczy wewnętrzną walkę ze swoimi emocjami. -Klaudia, proszę powiedz mi.
-Ali, ja nie lecę z tobą- powiedziała cicho.
-Jak to nie lecisz? Musisz!- panika zaczęła ogarniać moje ciało.
-Ali, oni powiedzieli, że ja się nie nadaję do tego, masz już nowego menadżera. To był jeden z nowych warunków umowy.
-Jak to się nie nadajesz?!- moje oczy zaczęły nieprzyjemnie piec, ale nie płakałam.
-Powiedzieli, że mogę zająć się twoimi interesami w Polsce.
-Oni nic nie wiedzą!- krzyknęłam. Moja mama weszła do pokoju.
-Ali, jeśli bym nie odeszła oni by nie przedłużyli…
-Ja bez ciebie nigdzie nie lecę!
-Wszystko będzie dobrze.
-Ty nie byłaś dla mnie zwykłą menedżerką. Ty jesteś moją dobrą wróżką…- powiedziałam i mocno przytuliłam Klaudię.
-Jestem z ciebie taka dumna.
-Chcę ciebie…
-Nie martw się o mnie, wszystko będzie dobrze- znowu to powtórzyła, widać chciała samą siebie o tym przekonać.
-Wszyscy cię tam polubili, widziałam jak zaprzyjaźniłaś się z Lou…
-Ali tak już w życiu bywa, wszystko się kiedyś kończy.
-Ja nie dam sobie rady sama.
-Dasz, jesteś silna, umiesz zawalczyć o swoje. Wszystko będzie dobrze.
-Kotku, Klaudia ma rację- powiedziała mama, która do tej pory tylko przysłuchiwała się naszej rozmowie.
-Wy nie wiecie jak to jest…- nikt nie wie jaka to presja i jak dobrze mieć przy sobie kogoś komu się ufa i umie nas wesprzeć w trudnych chwilach. Kimś takim była Klaudia.
-Dasz sobie radę- kolejny raz powtórzyła Klaudia. Przez kolejne pół godziny w ogóle się nie odzywałam. Mama rozmawiała z naszym gościem a ja tylko siedziałam i tępo patrzyłam przed siebie, nie płakałam, nie wiem dlaczego ale mimo tego, że oczy nieprzyjemnie piekły nie mogłam płakać. Tak jakby łzy już mi się wyczerpały i mój organizm nie chciał ich wyprodukować.
-A obiecasz mi coś?- odezwałam się nagle.
-Wszystko- powiedziała patrząc na mnie ze smutkiem wypisanym na twarzy.
-Będziesz jutro ze mną na lotnisku?- zapytałam bo nagle była to dla mnie najważniejsza rzecz na świecie.
-Oczywiście- powiedziała, przytuliła mnie i ucałowała mnie w czoło.

***

Lot do Dublina minął mi spokojnie. Na miejscu, jeszcze na lotnisku poznałam mają nową menedżerkę. Jessica Smith- tak się nazywała. Była miła i uprzejma. Od razu podała mi kartkę na której był z góry zaplanowany cały mój tydzień. Za 3 dni koncert, jutro mam przećwiczyć nową piosenkę, bym mogła ją podczas show w Dublinie zaśpiewać. Powiedziała, że nie będzie ze mną zawsze tak jak Klaudia i że wskazówki i plany zajęć przesyłać mi będzie mailowo. Była bardzo rzeczowa. Właściwie się nie odzywałam, jedyne o co poprosiłam to by załatwiła mi wolne 28 czerwca, poinformowałam ją o tym, że moja przyjaciółka bierze wtedy ślub i to dla mnie bardzo ważne, by na nim być. Kobieta powiedziała, że postara się to załatwić i da mi znać. Po rozmowie z nią, wzięłam taksówkę i podałam adres, który dostałam od Nialla. Blondyn zaprosił mnie na kilka dni do siebie. Ma na przedmieściach Dublina duży dom i właśnie w nim ekipa zatrzymuje się gdy są w mieście (myślę, że 24 kilometry od miasta to nie przedmieścia no ale Horan tak to ujął). Początkowo nie chciałam się zgodzić. Wiedziałam, że będzie tam też Harry, po którym ślad na mojej szyi wzbudzał sensację podczas całego mojego pobytu w domu, ale po przemyśleniu sprawy stwierdziłam, że przecież i tak będziemy się widywać codziennie, na próbach, koncertach, w hotelach i unikanie go nie ma najmniejszego sensu. Gdy zajechałam na miejsce ujrzałam piękny, duży dom ogrodzony wysokim płotem. Gdy kierowca taksówki pomógł mi wyładować moje bagaże zadzwoniłam na domofon. Po chwili czekania usłyszałam Nialla. Chłopak otworzył mi bramę a ja pomału ciągnąc za sobą walizki ruszyłam w stronę budynku. W połowie drogi podbiegł do mnie Horan i mocno uściskał. Dał mi klucz, wytłumaczył jak się obsługuje pilota od bramy w razie gdybym postanowiła pozwiedzać okolice, wytłumaczył który pokój jest mój i zakomunikował, że musi lecieć bo przez to, że czekał na mnie jest już spóźniony. Gdy mnie zostawił, stałam jeszcze chwilę przed wejściem i w końcu przekroczyłam próg domu. Był duży i jasny- tak na pierwszy rzut oka. Pośpiesznie ściągnęłam buty i zostawiłam torby w holu. Szybko zwiedziłam parter na którym znajdowały się wielka kuchnia i duży salon z ogromnym telewizorem. W salonie był też kominek. Kuchnia była połączona z jadalnią w której stał duży stół. Nie chcąc zaglądać do pomieszczeń w których były zamknięte drzwi wzięłam swoja torbę i zaczęłam wspinać się po schodach. Moje walizki były strasznie ciężkie więc wejście na piętro zajęło mi chyba piętnaście minut. Poinstruowana wskazówkami Nialla odszukałam swój pokój. Był mały i przytulny, w centrum stało duże łóżko, na komodzie stały jakieś zdjęcia Nialla z jego znajomymi i rodziną, na jednym był też Harry. Nie chciałam na niego patrzeć więc wzięłam i położyłam ramkę zdjęciem do dołu. Usiadłam na łóżku i ogarnęła mnie totalna cisza. Stwierdziłam, że pewnie nikogo nie ma w domu. Cisza była tak nieprzenikniona, że wydawało mi się, że dzwoni mi w uszach. Postanowiłam więc, że wyjdę na balkon. Był on wielki, połączony z kilkoma pokojami naraz. Widok z niego zapierał dech w piersiach, widać było las i jezioro. Chciałam zawołać Klaudię, chciałam jej to pokazać ale doszło do mnie, że jej ze mną nie ma. Pierwszy raz od dwóch dni poczułam, że jestem sama. To uczucie sprawiało mi niemal fizyczny ból. Usiadłam więc ma podłodze, kolana podciągnęłam pod brodę. Poczułam jakby ktoś uderzył mnie w brzuch. Jestem sama. Nie ma mojej wróżki. Z każdą chwilą uświadamiałam to sobie coraz bardziej. Nie zauważyłam nawet kiedy zaczęłam płakać. Łzy zaczęły spływać strumieniami po moich policzkach, nie mogłam tego powstrzymać. Dwa dni temu nie mogłam płakać, czułam jakbym już nigdy w życiu miała nie poczuć ciepłych, słonych łez na policzkach, teraz wydawało mi się, że będę płakać już do końca moich dni. Nie widziałam jak ja sobie teraz poradzę. Jestem sama.
-Ali?- usłyszałam jego głos. Podniosłam oczy do góry i zobaczyłam Harrego. -Dlaczego płaczesz?- zapytał i ukucnął przede mną.
-Nie twoja sprawa! Zostaw mnie samą!- wykrzyczałam mu prosto w twarz. Nie chciałam tego ale aktualnie byłam emocjonalnie niestabilna.
-Ali co się stało?
-Po co się pytasz? Ciebie to i tak nie obchodzi!- wstałam z podłogi i chciałam wejść do pokoju ale Styles był szybszy i zablokował mi wyjście.
-Wypuść mnie, proszę- powiedziałam szeptem i błagalnie na niego spojrzałam. Harry spojrzał na moją szyję, delikatnie chwycił moje włosy i odsłonił ciągle widoczną malinkę. Prawie już jej nie było widać.
-Przepraszam- powiedział cicho.
-Mam to gdzieś- odparłam. Nie wiem co mnie napadło. Wzięłam i odepchnęłam chłopaka od siebie i szybko weszłam do pokoju zamykając balkon. Zaciągnęłam też zasłony, nie chciałam by na mnie patrzył. Położyłam się na łóżku i nie przestając płakać zasnęłam…
-Ali! Jesteś tam?- usłyszałam głos Nialla, który mnie obudził.
-Tak-powiedziałam cicho zaspana.
-Ali?- chłopak chyba nie usłyszał mnie wcześniej.
-Wejdź!- krzyknęłam a blondyn pospiesznie wszedł do pokoju.
-Ali co się dzieje? Dlaczego płakałaś?
-Skąd ty…
-Harry mi powiedział. Powiedział, że znalazł cię na balkonie jak płakałaś. Ali on wie, że nie powinien się wtedy tak zachować…- widząc brak mojej reakcji postanowił kontynuować usprawiedliwianie przyjaciela. -Mówił, że cię przepraszał. Ali, on naprawdę nie jest takim palantem jak ci się wydaje.
-Wy myślicie, że płaczę bo Harry jest debilem?- Niall nic nie odpowiedział- Niech on sobie tak nie schlebia. Niall, nie zauważyłeś czegoś?- powiedziałam i poczułam, że oczy zaczynają mnie piec. Chłopak wciąż milczał.- Jestem sama, Niall, sama- powiedziałam i zaczęłam płakać, znowu. Horan przytulił mnie do siebie starając się dodać mi jakoś otuchy.
-Gdzie jest Klaudia?
-Nie chcieli jej. Taki był warunek umowy…- szlochałam mocząc łzami jego bluzę.
-Ali, nie płacz, Klaudia jest dorosła, da sobie radę.
-Ale ja nie wiem czy dam sobie radę bez niej. Ona była moją dobrą wróżką… A teraz zostałam sama.
-Nie jesteś sama, masz mnie, Liama i wszystkich tutaj. Wszyscy cię polubili, nie jesteś sama. Masz nas- powiedział i mocno mnie przytulił. Trwaliśmy w uścisku dopóki się nie uspokoiłam. Nie wiem ile to trwało ale kiedy w końcu przestałam ryczeć Niall postanowił opowiedzieć mi co takiego działo się w jego życiu kiedy byłam w domu. Później ja opowiedziałam mu o wszystkim co robiłam jak byłam w Polsce, opowiedziałam mu też o ślubie Zuzy. To poprawiło mój humor. Myśl o tym, że będę ciocią. Widok Zuzki w pięknej, białej sukience. Niall od razu podzielił się doświadczeniem jakie nabył jako wujek. Horan tak odwrócił moją uwagę od sprawy z Klaudią, że idąc na dół, na obiad śmiałam się z tego co mówił. Podczas posiłku myślałam jeszcze o całej sprawie i stwierdziłam, że z takim przyjacielem jak Niall rzeczywiście nie muszę się niczego bać i muszę po prostu zaakceptować całą tę sytuację i może dzięki temu, że Klaudia będzie mnie reprezentować w kraju wszędobylscy reporterzy odczepią się od moich bliskich i wszystko się jakoś usystematyzuje. Przynajmniej chciałam tak myśleć.Po obiedzie Horan oświadczył mi, że wieczorem robimy ognisko i przyjdą jego znajomi. Nie miałam nic przeciwko, było mi tylko trochę przykro, że nie będzie Liama, Louisa i Zayna, którzy do Dublina przyjadą dopiero w dzień koncertu, podobnie jak Lou, Tom, Josh, Sandy i reszta ekipy. Dowiedziałam się, że na razie w jego domu przebywam tylko ja, on no i Harry. Gdy Niall pojechał do sklepu po kiełbaski i napoje znowu zostałam sama w tym wielkim domu. To znaczy nie zupełnie sama bo w swoim pokoju siedział Harry. Postanowiłam obejrzeć coś w tym wielkim telewizorze jednak nie mogłam skupić się na programie, który właśnie nadawano. Miałam w pewnym sensie wyrzuty sumienia i gdy przemyślałam moje dzisiejsze zachowanie wobec Stylesa stwierdziłam, że zachowałam się jak ostatnia kretynka i chyba muszę go przeprosić. Walcząc sama ze sobą, poszłam na górę, stanęłam przed drzwiami jego pokoju i w końcu zapukałam.
-Proszę- usłyszałam jego ochrypły głos przez, który już nie raz dostawałam gęsiej skórki. Nie pewnie nadusiłam klamkę i powoli otworzyłam drzwi. Nie weszłam jednak do środka. -Ali?- zdziwił się kiedy mnie zobaczył.
-Nie chcę ci przeszkadzać.
-Wejdź do środka- powiedział ale ja nie zrobiłam tego. Wiem, że te środki ostrożności były bezpodstawne ale ciemność, którą widziałam wtedy w jego oczach spowodowała, że od czasu imprezy się go bałam. No i aktualnie byłam niesamowicie skrępowana moim głupim zachowaniem.
-Nie ma takiej potrzeby- Styles podszedł bliżej, czym mnie totalnie onieśmielił. -H…Harry ja chciałam cię przeprosić, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać.
-Dlaczego płakałaś?- zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Nie ważne…- nie będę się mu zwierzać.
-Dlaczego nie chcesz wejść do mojego pokoju?- zapytał cicho choć miałam wrażenie, że znał odpowiedź.
-Nie ważne…
-Boisz się mnie- powiedział szeptem. -Ali, wiesz, że jesteśmy sami w tym wielkim domu, jeśli chciałbym ci coś zrobić… nie miałabyś szans, żeby przede mną uciec, żeby się schować, nie masz tyle siły co ja, nikt by ci nie pomógł… Nie przekroczenie progu mojego pokoju nie jest żadną ochroną- wiedziałam, że miał całkowitą rację, Harry podszedł tak blisko, że dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów, byłam w stanie wyczuć zapach jego perfum…- Nie bój się mnie- wyszeptał a ja dostałam gęsiej skórki. Wiedziałam, że patrzy na znak, który zostawił na mojej szyi, stałam jak sparaliżowana, przymknęłam powieki i zobaczyłam te piękne oczy, wypełnione złością i agresją. Odzyskałam świadomość i zrobiłam krok w tył.
-Jak mam się nie bać skoro mówisz takie rzeczy?
-Nic ci nie zrobię. Ali nikt nigdy się mnie nie bał… No może poza fanami, którzy bali się podejść i poprosić o zdjęcie. Choć byli bardziej zawstydzeni niż wystraszeni. Ali żadna dziewczyna nie bała się mnie w ten sposób, nie bała się, że zrobię jej krzywdę.
-Może po prostu nigdy wcześniej nie zrobiłeś dziewczynie krzywdy? Może nikt nie widział wcześniej jak robisz krzywdę komuś? Może nikt nie miał podstaw by się ciebie bać- powiedziałam cicho i po raz kolejny miałam przed oczami sytuację kiedy prosiłam go by oderwał się ode mnie ale on wolał zadać mi jeszcze większy ból, kiedy krzyczałam by przestał bić Patricia ale on był w amoku… Harry milczał, nie wiedział co powiedzieć, wiedziałam, że moje słowa dały mu do myślenia.
-Nie chcę żebyś się mnie bała. Ja nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło. Ja nie chciałem cię skrzywdzić- w jego oczach widziałam szczerość. W tym momencie był najpiękniejszą istotą jaką widziałam w życiu, zieleń jego oczu była tak głęboka, jego nieokiełznane włosy dodawały mu uroku. Musiałam użyć sporo siły, by skleić jakieś sensowne zdanie.
-Harry to nawet nie chodzi o mnie. Sama zgodziłam się grać, takie były zasady, wykonałeś zadanie, sama jestem sobie winna. Ale Pato nic ci nie zrobił a ty go zaatakowałeś. Bez powodu.
-Skąd wiesz, że nie miałem powodu?- wyraz jego twarzy nieco się zmienił, w oczach nie widziałam już tyle skruchy, jej miejsce zajęła złość, kątem oka zauważyłam, że zacisnął dłonie w pięści.
-Harry on od czasu kiedy wyszłam i przestałam grać był cały czas ze mną, nie opuszczał mnie na krok. On nic ci nie zrobił. Poza tym wy nawet nie rozmawialiście, nie miałeś powodu by go bić- w trakcie mojej wypowiedzi zamknął oczy jakby to miało powstrzymać mnie przed mówieniem.
-Nie chciałem CIĘ skrzywdzić- zaakcentował słowo "cię" i totalnie olał to co powiedziałam o Patriciu, jakby był głuchy albo wybierał sobie pewne informacje, które mają do niego dotrzeć- Obiecuję, że już nigdy cię nie zranię.
-Mam nadzieje, że nikogo już nie zranisz.
Miałam wrażenie, że staliśmy tak kilka godzin gapiąc się na siebie aż w końcu usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi kiedy do domu wrócił Horan. -Niall robi ognisko i ja muszę mu pomóc przygotować…- powiedziałam w końcu.
-Tak, wiem- powiedział cicho.
-Yyy no to ja już pójdę- powiedziałam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę schodów. Tak dziwnej rozmowy jak przed chwilą nie odbyłam chyba nigdy w życiu.
-Ali co ty taka blada jesteś?- zapytał blondyn.
-Nie wiem- odpowiedziałam szybko. -Matko Niall ile osób będzie na tym ognisku?- zapytałam zszokowana kiedy zobaczyłam stosy jedzenia zajmujące cały wielki stół w jadalni.
-Osiem albo siedem. Dlaczego pytasz?
-Myślisz, że to wszystko będzie zjedzone?
-Nie wiem ale chyba lepiej więcej niż za mało co nie? Mam pewność, że nikt nie będzie głodny.
-No w sumie masz rację.
-Ali nie musisz mi pomagać. Widać, że jesteś zmęczona. Jak chcesz to idź się zdrzemnij czy coś.
-Spoko, nie jestem zmęczona. Poza tym chętnie ci pomogę. Może zrobię sałatkę?
-Super! Nie przepadam za robieniem tego, to całe krojenie warzyw w kostkę działa mi na nerwy, nie wiem dlaczego.
-No to cieszę się, że mogę zrobić coś pożytecznego- uśmiechnęłam się do Nialla i zabraliśmy się za wypakowanie jedzenia z toreb. Gdy się z tym uporaliśmy zaczęłam dokładnie myć wszystkie warzywa do sałatki. Niall włączył radio przez co praca była o wiele bardziej przyjemna. Po chwili zabrałam się do krojenia. Horan wypakował jeszcze napoje, usiadł przede mną i patrzył co robię. Kochałam to, że samą swoja obecnością umiał poprawić mi humor. Rozmawialiśmy na lekkie tematy, nuciliśmy piosenki, które leciały w radiu, dzięki temu nie myślałam o przytłaczających problemach. W pewnym momencie w radiu usłyszeliśmy "What makes you beautiful" i zaczęliśmy się wydzierać i biegać po całej kuchni. To był najzabawniejszy widok świata- Niall Horan śpiewający swój własny przebój, z wczuciem którego nie powstydziłaby się żadna directioner.
-Ale wam wesoło- powiedział Harry a ja słysząc jego głos automatycznie odwróciłam się w jego stronę.
-Zostajesz?- zapytał uśmiechnięty Niall.
-Tak- odpowiedział niepewnie Harry i spojrzał na mnie. Nie chciałam już dłużej roztrząsać sprawy imprezy dlatego uśmiechnęłam się delikatnie do Stylesa, który odwzajemnił uśmiech.
-No to super- Horan poklepał go po ramieniu.
-Może wam w czymś pomóc?- zaoferował brunet.
-Wiesz Ali robi sałatkę a ja…
-A ty nie robisz nic poza wyjadaniem- spojrzałam za blondyna z wyrzutem.
-Ja cię nie zmuszałem do niczego, sama się zaoferowałaś.
-Fakt- zauważyłam i przyznałam rację Horanowi. -Harry, jeśli chcesz to możesz mi pomóc to kroić. No chyba, że ciebie też przeraża wizja krojenia warzyw w kostkę- powiedziałam i wytknęłam na Nialla język.
-Ej!- oburzył się blondyn i zaczęliśmy się śmiać.
-Spoko. Pokaż tylko co.
-Widzisz bo Niall wykupił chyba całego warzywniaka i zrobimy z tego dwie sałatki a nie jedną. Ja dokończę tę a ty zacznij kroić te ogórki.
-Okej a dasz mi może coś do czego mam wsypać to co pokroję?
-Jasne- powiedziałam i spojrzałam na Nialla, który nie wiedział o co mi chodzi.- Horan rusz swoją irlandzką, zgrabną dupkę i podaj nam tu jakąś miskę.
-Już, momencik- chłopak zanurkował w jednej z szafek po czym wyłonił się w ręce trzymając miskę- Taka może być?
-Może. Połóż ją tutaj.
-Ali?- zwrócił się do mnie Niall.
-Tak?
-Więc... hmmm...- blondyn specjalnie zwlekał wiedząc, że mnie tym wkurzy.
-Powiesz wreszcie?- byłam lekko zirytowana.
-Mam zgrabny tyłek?- zapytał i wybuchnął śmiechem, zarażając nim mnie i stojącego obok Harrego.
-Głupi jesteś Horan wiesz?- powiedziałam i rzuciłam w niego ręcznikiem, który leżał na blacie. Oczywiście chłopak zdążył się uchylić i w niego nie trafiłam.
-Mówiłem kotku, żebyś popracowała nad celem- powiedział triumfalnie Horan. Właśnie miałam zamiar jakoś się odgryźć kiedy głos w radiu powiedział: "Przygotujcie się na nową piosenkę" i nagle przypomniało mi się, że mam jechać jutro do studia do Dublina, nagrać nową piosenkę.
-Boże prawie zapomniałam!- powiedziałam nieco za głośno niż miałam to w zamiarze.
-O czym?- Horan myślał chyba, że wpadłam na jakąś ciętą ripostę.
-Jutro muszę jechać do Dublina do jakiegoś studia.
-Po co?
-Muszę nagrać piosenkę kojarzącą się z One Direction ale nie ma to być żadna piosenka One Direction. Na przećwiczenie jej mam trzy dni, właściwie to dwa. Szczerze nie rozumiem dlaczego mam to robić, lubię piosenki, które śpiewam teraz. Może to jest ich koncert ale kurde supportem jestem ja i sama chyba powinnam decydować co mam zaśpiewać, nie?- spojrzałam na nich i uświadomiłam sobie, że 2/5 zespołu One Direction gapi się teraz na mnie i wysłuchuje moich narzekań tyczących się właśnie tego zespołu, matko jaka ja jestem głupia! -Yyy to znaczy ja nie...
-Ali my też często nie możemy robić tego co chcemy, takie są prawa tego świata- powiedział Harry.
-Tak, wiem ja nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Ja was lubię, jestem przecież waszą fanka inaczej bym się nie zgłosiła do tego konkursu.
-Nie martw się, rozumiemy o co ci chodzi. My też na początku nie mieliśmy prawa głosu, zaśpiewaj tę piosenkę, ubierz się w to, powiedz to, spotkaj się z nią, idź na zakupy tam... Teraz jest już lepiej ale tak jak Harry powiedział takie są prawa tego świata i jeśli chcesz się utrzymać musisz robić to co każą inni.
-A co jeśli nie chcę robić tego co mi każą?
-Wtedy znikasz- powiedział Harry, a mnie nawiedziła wizja tego, że nagle wszystko co teraz mam jest mi odebrane.
-Nie chcę zniknąć.
-Więc rób co ci każą. Przynajmniej do czasu aż nagrasz coś swojego.
-Wiecie co, fajnie mieć młodszych starszych kolegów po fachu. Młodszych wiekiem starszych doświadczeniem.
-Ali chciałaś coś jeszcze powiedzieć czy tylko to, że nagrywasz jutro piosenkę kojarzącą się z tym strasznym zespołem, w którym obaj z kolegą jesteśmy?- zasugerował Niall.
-Chciałam ci się jeszcze zapytać jak stąd dojechać do miasta i do tego studia.
-Zawiozę cię.
-Nie no co ty. Sama sobie pojadę, daj mi tylko jakieś wskazówki. Nie będę cię przecież wykorzystywać. Jedzie stąd jakiś bus czy coś?
-Jakie wykorzystywanie, chętnie cię zawiozę- upierał się blondyn.
-I co będziesz na mnie czekał pół dnia aż skończę?
-Pewnie i tak nie mam nic do roboty. Poza tym jak skończysz to możemy trochę pozwiedzać jeśli chcesz.
-Pewnie, że chcę ale Niall nie jesteś moim szoferem. Wystarczy, że mieszkam u ciebie przez te kilka dni.
-Boże Ali ale marudzisz- Horan był lekko podirytowany moim zachowaniem. -Bardzo się cieszę, że jesteś u mnie i zawiozę cię jutro i przestań już mnie denerwować.
-No dobra- powiedziałam i zobaczyłam, że Harry zamierza pokroić pomidora ze skórką. -Nie! Nie tak!- krzyknęłam.
-Przecież nawet nie zacząłem go kroić- stwierdził zmieszany.
-No właśnie. Najpierw trzeba je sparzyć.
-Po co?- obaj gapili się na mnie swoimi dużymi oczami czekając na odpowiedź.
-Bo nie cierpię pomidorów ze skórką, dlatego zawsze je obieram. Niall zagotuj wodę. Harry podaj mi te wszystkie pomidory- oczywiście nie byłabym sobą gdybym czegoś nie zrobiła. Harry wziął bardzo dosłownie moją prośbę i podał mi wszystkie pomidory do rąk ułożonych w koszyczek, psikus polegał na tym, że ja nie byłam posiadaczką takich wielkich dłoni jak on dlatego dwie sztuki od razu wylądowały na podłodze a brunet natychmiast musiał mnie zaasekurować. W efekcie Harry trzymał mnie za ręce.
-Dlaczego dałeś mi te wszystkie pomidory?- zapytałam nieco rozbawiona całą tą sytuacją.
-Bo kazałaś.- Harry odpowiedział na to pytanie jakby to była "oczywista oczywistość".
-Harry ja nie mam takich wielkich dłoni.
-Dobra, przetransportujmy się do zlewu- powiedział i ruszyliśmy w wyznaczonym kierunku. Wszystko było by w porządku gdyby nie to, że podczas naszego niespodziewanego zbliżenia dostałam gęsią skórkę na całym ciele. Jego ciepłe dłonie trzymający moje...Dlaczego jego dotyk wzbudzał we mnie tyle emocji?
-Zimno ci?
-Dlaczego pytasz?- zaskoczył mnie tym pytaniem.
-Bo masz gęsią skórkę- kurde ale spostrzegawczy.
-Tak trochę mi się chłodno zrobiło- skłamałam i wróciłam do krojenia papryki.
-To może pójdziesz i ubierzesz jakąś bluzę czy coś- powiedział Harry.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo wy zaraz coś źle tutaj zrobicie.
-No to w takim razie weź i załóż moją- Styles zaczął się rozbierać.
-Nie ma takiej potrzeby.- powiedziałam szybko. Wizja ubrania na siebie bluzy Harrego wywołała na moim ciele kolejną falę dreszczy.
-Tak, właśnie widzę.
-Ali co ty taka oporna jesteś? Ja chcę cię zawieźć ty nie, Harry chce cię ubrać ty nie.
-Okej- powiedziałam gapiąc się wymownie na blondyna, który w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko.
-Proszę- Harry podał mi bluzę a ja ubrałam ją na siebie. Obaj panowie od razu zaczęli się głośno śmiać.
-Ali jaka ty jesteś mała, ta buza jest sto razy większa od ciebie.
-Ha ha ha- powiedziałam i kolejny raz wytknęłam na Horana język.
-Daj podwinę ci te rękawy zanim Nialler nam tu ze śmiechu padnie.
-Dziękuję- powiedziałam i starałam się wyglądać normalnie. W głębi ducha rozkoszowałam się przyjemnym zapachem bluzy Stylesa. To wszystko było takie dziwne. Cała nasza znajomość. Czy to możliwe, że mimo tego wszystkiego coś do niego czuję? Przecież to nie ma sensu. Mam jednak wrażenie, że kiedy jest w pobliżu moje ciało mówi co innego niż umysł...
-Woda się gotuje, co teraz?- zapytał i jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.

***

-Nie wierzę, że to zrobił!- powiedziałam umierając ze śmiechu.
-Zrobiłem- potwierdził Niall.
-Ale wiesz co jest najlepsze w tej całej historii?- kontynuowała przyjaciółka Horana.
-Matko co może być lepszego on naszego blondynka biegającego nago po polu namiotowym o 6 rano?
-A to, że jest on totalnie niezdarny i biegnąc potknął się o własne nogi i wpadł gołym tyłkiem w pokrzywy!- wszyscy śmiali się jak opętani.
-To wtedy nie było takie śmieszne, miałem na dupie pełno małych czerwonych krostek, które piekły jak cholera.
-Od tego czasu już się o nic z nami nie założył.
-Tchórz- krzyknęłam i uderzyłam go pięścią w ramie nieco mocniej niż to miałam w zamiarze.
-Tylko nie tchórz! Nie zakładam się bo jakbym przegrał i miał biegać na golasa to na drugi dzień znalazłbym milion zdjęć przedstawiający mój tyłek z każdej możliwej strony- powiedział nieco się jąkając.
-Wytwórnia by się wściekła, to ja jestem tym zboczonym co nago chodzi, ty jesteś tym niewinnym- powiedział rozbawiony Harry.
-Dobra przestańcie się ze mnie nabijać, Ali chcesz jeszcze piwka?
-Nie dziękuje, dwa mi wystarczą.
-No to ja sobie wypiję za ciebie- powiedział i zrobił śmieszną minę. Pijany Niall zachowywał się jak dziecko i był jeszcze bardziej uroczy.
-To wy sobie tu jedzcie i pijcie a ja już będę szła do siebie.
-Już?
-Tak, jutro czeka mnie długi dzień i przyznam się, że jestem już wykończona.
-W takim razie miło cię było poznać Ali Rose- powiedział jeden z przyjaciół Nialla i zaczęłam się ze wszystkimi żegnać.
-Dobranoc Ali- powiedział Harry i nieznacznie się uśmiechnął.
-Dobranoc- powiedziałam do bruneta i ruszyłam w kierunku domu.
Muszę przyznać, że przyjaciele Nialla są do niego bardzo podobni. Właściwie przez cały wieczór śmiałam się słuchając opowieści o ich wspólnych wypadach nad jezioro czy do lasu. Chętnie posiedziałabym z nimi jeszcze troszkę ale byłam tak zmęczona, że oczy same mi się zamykały. Poza tym wiedziałam, że muszę być wypoczęta skoro czekał mnie kolejny ciężki dzień. Gdy weszłam do pokoju przeszukałam moje walizki w poszukiwaniu piżamy, kosmetyczki i ręcznika. Następnie udałam się do łazienki znajdującej się na piętrze. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i na boska pomaszerowałam do pokoju. Gdy zaczęłam składać moje ciuchy i umieszczać je z powrotem w walizkach zdałam sobie z czegoś sprawę. Gdy weszłam do pokoju odruchowo ściągnęłam z siebie bluzę i rzuciłam ją na łóżko. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że ta bluza nie należała do mnie. Jej właścicielem był on. Harry Styles.



Oto rozdział numer 10 :) Normalnie dodaje przed czasem, jestem z siebie dumna ;P Kolejny dodam za tydzień- myślę, że tak wtorek albo środa :) Marzeno nawet nie wiesz jak Twoje komentarze mnie motywują! Dziękuję!!! ;)

środa, 18 września 2013

Rozdział IX





-Ali szykuj się! Za dziesięć minut mamy być na dole- powiedziała zdenerwowana wchodząc do mojego pokoju.
-Co się stało? O co chodzi?- zapytałam zajęta gapieniem się w telefon.
-Podpisujesz!- kobieta przytuliła mnie z całych sił czym zaskoczyła mnie tak, że telefon wypadł mi z dłoni.
-Chcą przedłużyć?!- od razu domyśliłam się o co chodzi.
-Tak! Chcą cię na całą trasę!
-Matko! Nie wierzę, normalnie nie wierzę! Kiedy się dowiedziałaś?- o mój Boże! Jestem największą szczęściarą na świecie! Zdecydowanie wygrałam życie!
-A pamiętasz jak nie chciałam iść z wami wtedy do restauracji?- jak mogłabym zapomnieć dzień w którym zostałam publicznie obrażona przez byłą dziewczynę Harrego.
-Tak, pamiętam.
-No wtedy dostałam kopię umowy i musiałam ją przejrzeć z prawnikiem, no i musiałam ją przeczytać- mówiąc to nieco się skrzywiła co mnie zaniepokoiło.
-A są jakieś zmiany? Będzie się różnić czymś od tamtej?- grymas na jej twarzy nie powstał ot tak. Bardzo się różniły od siebie te umowy?
-Trochę ale nie martw się- dlaczego mówiąc to miałam wrażenie, że Klaudia nie mówi tego szczerze.
-Na pewno?
-Tak, najważniejsze jest to, że będziesz na całej trasie. O szczegółach powiem ci jak będziemy już w Polsce, są pewna zmiany ale w większości są kosmetyczne no i bardziej dotyczą Twojego wizerunku ale serio, teraz lepiej nie zaprzątaj sobie tym głowy. W Polsce będzie więcej czasu i wtedy wszystko ci wyjaśnię-powiedziała. Nie wierzyłam w to, że zobaczę się z rodzinę już za 3 dni, zostały jeszcze tylko 2 koncerty i trasa po Ameryce Południowej będzie już tylko wspomnieniem i mimo tego, że ta część się kończy niedługo rozpocznie się dla mnie nowy rozdział.
-Skoro tak mówisz...
-Chodźmy bo prawnik już czeka- pociągnęła mnie za rękę.
-Czekaj, ubiorę chociaż buty- schodząc na dół dziwnie się czułam. Nie wiem dlaczego ale się bałam. Gdy zeszłyśmy do hotelowej restauracji facet w garniturze siedział przy jednym ze stolików. Trochę dziwne, że jakiemuś prawnikowi chciało się lecieć taki kawał żebym ja mogła podpisać umowę. Gdy podeszłyśmy mężczyzna od razu przeszedł do sprawy. Zapytał się czy zapoznałam się z umową na co Klaudia odpowiedziała, że tak. Następnie złożyłam podpis na dokumencie a on wygłosił wyuczoną regułkę dotyczącą wypełniania warunków umowy przez obie strony po czym podał nam rękę, pożegnał się i poszedł. Idąc do pokoju spotkałyśmy Liama i Nialla.
-Co powiecie chłopaki?- powiedziałam uradowana, nie mogłam ukryć mojej radości.
-A idziemy sobie udzielić wywiadzik, do brazylijskiej gazety- powiedział Niall.
-A co ty taka wesoła?- zapytał Liam.
-A tak sobie- mówiąc to patrzyłam na Klaudię, która zaczęła głośno się śmiać.
-Co się stało?- zapytał Horan.
-A lubicie mnie chociaż troszkę?- zrobiłam maślane oczka.
-Troszkę tak- powiedział Niall.
-A dlaczego pytasz?
-No cóż, mam nadzieję, że mnie lubicie bo właśnie podpisałam umowę na całą trasę!- powiedziałam i zaczęłam skakać z radości. Na dowód Klaudia pomachała im umową przed oczami.
-To super!- zaczęli krzyczeć obaj. Trochę mnie zaskoczyli tym wybuchem radości, Liam przytulił mnie mocno i zaczął biegać i wydzierać się:
-Ali jest nasza!
-Nikomu jej nie oddamy!- Niall zachowywał się podobnie.
-Cicho, bo zaraz ktoś tutaj na nas nakrzyczy- cóż, chyba nie miałam siły przekonywania bo oni zaczęli się wydzierać jeszcze bardziej.
-Chłopaki co się stało, że tak się wydzieracie?- zapytała Lou, która razem z Lux i Harrym wracała z placu zabaw.
-Ali zostaje z nami do końca!
-Gratulacje! Nawet nie wiesz jak się cieszę- Lou idąc śladem chłopaków mocno mnie wyściskała.
-Tak, ja też gratuluję- powiedział Styles i chyba pierwszy raz odkąd się znamy szczerze się do mnie uśmiechnął. Miałam wrażenie, że nasze stosunki się nieco ociepliły po tym całym incydencie z Chloe.
-Dziękuję wam wszystkim.
-Taki sukces trzeba opić dlatego fajnie, że za dwa dni organizujemy tę imprezkę- powiedział Niall.
-Jaką imprezkę?
-Ali, Ali...- powiedział Horan i z dezaprobata pokiwał głową. -Przecież ci o niej mówiłem. Zaraz jakoś na początku wyjazdu.
-Możliwe. Wtedy chodziłam taka nieprzytomna- spałam w dzień a w nocy byłam pełna wigoru, wszystko przez te strefy czasowe...
-Masz sukienkę?- zapytała Lou.
-A muszę być w sukience?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-No raczej. A w czym ty chciałaś iść? Tylko mi nie mów, że w jeansach i trampkach- moje milczenie potwierdziło przypuszczenia Lou i wszystkich zebranych który patrzyli na mnie jak na głupka. -No nie wierzę! Jutro przed koncertem idziemy na zakupy! Kupimy ci sukienkę.

***

Mój ostatni koncert w Ameryce Południowej dobiegał do końca. Był on wyjątkowo wcześnie bo już o 16. Wykonując ostatnią piosenkę naprawdę się wzruszyłam. Było mi smutno, że to wszystko tak szybko się skończyło. Dopiero tutaj przyjechaliśmy a jutro już wylatujemy. Z drugiej strony byłam niezmiernie szczęśliwa, że już wkrótce zobaczę najbliższych. Wiele emocji kłębiło się we mnie. Denerwowałam się też imprezą. Wiedziałam, że odbędzie się w jakimś wynajętym klubie, wiedziałam, że będą paparazzi i jacyś ludzie związani z chłopakami oraz gwiazdy brazylijskiej telewizji i muzyki. Bałam się, że będę czuć się tak samo nieswojo jak wtedy na bankiecie...
-Coś się stało?- zapytała Klaudia.
-Nie nic, po prostu jest mi smutno, że już jutro musimy stąd wyjechać. Tak szybko to minęło. Nawet nie wiem kiedy.
-Widziałam jak się wzruszyłaś dzisiaj, widać, że ci zależy Ali. Jestem z ciebie taka dumna.- widziałam, że łzy zaczynają napływać jej do oczu.
-Proszę cię nie płacz bo ja też zaraz zacznę. A jak ja zacznę ryczeć to przez dwie godziny się nie uspokoję a muszę jakoś wyglądać dzisiaj na tej całej imprezie.
-Okej, już przestaję-Klaudia zamknęła oczy, odczekała chwilkę a gdy je otworzyła powiedziała- Będziesz dzisiaj pięknie wyglądać.
-Szkoda, że nie chcesz iść ze mną...- cały czas liczyłam na to, że zmieni zdanie.
-Kotku, to przyjęcie dla młodszych ludzi, takich jak ty. Ja już się do tego nie nadaję.
-Przesadzasz- powiedziałam z wyrzutem.
-Czego się boisz Ali?- jak ona mnie dobrze zna.
-Niczego- powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę okna.
-Przecież widzę.
-Niczego- powtórzyłam.
-Ali nie masz się czego bać. Jedziesz z Niallem, przecież wszyscy wiemy, że się polubiliście. Będzie tam Liam z którym też masz dobre relację. Wszyscy cię polubili i wydaję mi się że nie masz się czego bać- w głębi duszy wiedziałam, że Klaudia ma absolutną rację.
-Ja się nie boję. Chciałam tylko żebyś też tam była.
-Ali nie marudź już. Ja zostaję tutaj. Jutro opowiesz mi wszystko ze szczegółami a teraz marsz pod prysznic. Lou nie będzie zadowolona jak tutaj zaraz przyjdzie a ty nie będziesz jeszcze wykąpana.
-No już ty niedobra kobieto- powiedziawszy to wzięłam czystą, czerwoną, koronkową bielizną, którą wczoraj za namową Lou kupiłam i udałam się do łazienki. Gdy się rozebrałam weszłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę. Była ona tak cudownie uspakajająca, że siedziałam tam chyba pół godziny i gdyby Klaudia nie zapukała mi do drzwi i nie krzyknęła, że mam się pospieszyć chyba bym tam usnęła. Pośpiesznie więc umyłam włosy i nałożyłam na nie odżywkę. Następnie dokładnie ogoliłam nogi, robiłam to dość wolno nie chciałam się nigdzie zaciąć. Gdy wyszłam dokładnie się wytarłam i na całe ciało nałożyłam odżywczy balsam. Stojąc nago mogłam przyjrzeć się sobie w ogromnym lustrze. Nie byłam już blada jak na początku wyjazdu, miałam delikatną opaleniznę i byłam chudsza. Co prawda nie ważyłam się od czasu kiedy poszłam na siłownie i później Harry przyłapał mnie gdy się kąpałam w basenie ale widziałam, że schudłam. Nie byłam jakoś strasznie chuda, byłam po prostu zgrabna. To dziwne bo chyba jeszcze nigdy w życiu tak o sobie nie pomyślałam. Gdy już przeanalizowałam wygląd swojego ciała ubrałam bieliznę, założyłam szlafrok i umyłam dokładnie zęby. Następnie wyszłam z łazienki do pokoju gdzie czekała na mnie już Lou:
-No nareszcie dziewczyno już myślałam że nigdy stamtąd nie wyjdziesz- zaczęła narzekać.
-Nie przesadzaj, mamy jeszcze ponad godzinę.
-Dobra mądralo. Może powiesz mi jak mam cię uczesać?
-Tak jak zwykle.
-A makijaż?
-Też tak jak zawsze- Lou nie była chyba zadowolona z moich odpowiedzi bo zrobiła dziwną minę i spojrzała na Klaudię, która bawiła się właśnie z Lux.
-A co powiesz na to jeśli dziś zaszaleję i zrobimy wszystko nieco inaczej niż zwykle?- nie byłam pewna co miała na myśli mówiąc, że zaszaleje ale po chwili namysłu stwierdziłam, że Lou może zrobić co zechce.
-Okej, daję ci wolną rękę.
-Super! Zobaczysz będziesz wyglądać jak milion dolarów. Żaden facet ci się nie oprze. Chodź usiądź tutaj- powiedziała i poklepała krzesło, które przeniosła pod okno.
-Nie będziemy potrzebowały lustra?- zapytałam zaskoczona.
-Chcę żeby to była niespodzianka- powiedziała i zabrała się do roboty.
Po godzinie Klaudia przyniosła moją sukienkę i pomogła mi się ubrać. Obie nie pozwoliły mi się obejrzeć w lustrze dopóki nie ubrałam szpilek. Lou zaskoczyła mnie jeszcze bardziej kiedy wręczyła mi czerwone pudełko. Gdy je otworzyłam zobaczyłam w środku piękne, małe diamentowe kolczyki i cieniutki srebrny łańcuszek na którym zawieszona była mała diamentowa zawieszka. Mimo moich protestów blondynka uparła się i założyłam tak drogocenną biżuterię. W końcu stanęłam przed wielkim lustrem i musiałam przyznać, że wyglądałam jak nie ja. Wyglądałam ładnie. Lou przeszła samą siebie. Makijaż miałam idealnie dopracowany, oczy mocno podkreślone eyelinerem dodawały mi zadziorności. Długie włosy zostały skręcone w piękne, delikatne loki. Lou musiała coś na nie nałożyć ponieważ jeszcze nigdy w życiu moje włosy nie wyglądały tak zdrowo i nigdy nie były tak lśniące. Sukienka, którą wybrałyśmy dzień wcześniej idealnie pasowała do mojej figury. Była dość krótka, do połowy uda. Nie byłam przekonana do jej krwistoczerwonego koloru ale Lou upierała się, że jako iż jestem brunetką będzie mi dobrze w tym kolorze. Musiałam przyznać, że się nie myliła. Wysokie szpilki sprawiły, że byłam o kilkanaście centymetrów wyższa.
-Matko! Wyglądam...- zaczęłam ale nie dokończyłam bo nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa.
-Zjawiskowo!
-Pięknie!
-Jak nie ja- wyszeptałam bardziej do siebie niż do nich. Sekundę później zwróciłam się do Lou -Dziękuję ci, jesteś moją dobrą wróżką. Obie jesteście- powiedziałam i przytuliłam je obie. Byłam im tak wdzięczna za wszystko, że myślałam że się rozpłaczę. Jakie to szczęście, że trafiłam w swoim życiu akurat na tak wspaniałe osoby.
-Nie ma za co kochana. Baw się dobrze- powiedziała blondynka i podała mi moją torebkę. Dokładnie w tym momencie dostałam smsa od Nialla, że czeka na mnie na dole. Wzięłam głęboki wdech, spojrzałam jeszcze raz na swoje odbicie i wyszłam z pokoju. Gdy zjechałam windą na dół od razu zobaczyłam Horana. Razem z Joshem gorączkowo o czymś rozmawiali.
-Jestem- powiedziałam a panowie odwrócili się w moją stronę. Zrobili tak zszokowane miny, że sama nie wiedziałam czy to dobrze czy nie. Są w szoku bo na co dzień nie wyglądam tak ładnie... A może to przez to, że widzą mnie w sukience? Może powinnam częściej je nosić? Serio ładniej mi tak?
-Boże Ali jak ty wyglądasz!- powiedział Horan.
-Jak?- zapytałam niepewnie.
-Cudnie- powiedział Josh.
-Ali wyglądasz zniewalająco.
-Chłopaki nie przesadzajcie i przestańcie tak gadać bo mnie zawstydzacie- oni stali i się gapili. Było to chyba najdziwniejsze przeżycie w moim życiu. -I przestańcie się tak gapić. Idziemy do tego samochodu czy czekamy na kogoś jeszcze?
-Nie. Nie czekamy już na nikogo. Chodźmy- powiedział Niall i ruszyliśmy w stronę wyjścia. W samochodzie chłopaki "wrócili" już do siebie. Podczas jazdy blondyn powiedział do mnie coś dziwnego.
-Ali?
-Tak?
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczął niby totalnie niewinnie.
-Wal śmiało- odparłam od razu.
-Chodzi o to, że na początku imprezy będą fotografowie, opłaceni.
-Spoko- do fotografów to ja akurat zaczęłam się przyzwyczajać, pomyślałam.
-Ale po godzinie, góra dwóch oni wyjdą a impreza będzie...- blondyn szukał odpowiednich słów.
-Będzie?- totalnie nie wiedziałam co Horan próbuje mi przekazać.
-Chodzi o to, że na początku odbiorą ci telefon. Wszystkim odbierają. Nikt nie może zrobić żadnych zdjęć, które w jakiś sposób mogłyby zepsuć nasz wizerunek.
-Takie imprezy toczą się swoimi prawami. Rozumiesz?- wtrącił Josh.
-Tak, jasne.
-Wiesz będzie dużo alkoholu, podejrzewam, że nie tylko- Niall spojrzał na mnie znacząco. Dobrze wiedziałam, że mówiąc nie tylko ma na myśli narkotyki. Ta wiadomość trochę mnie wystraszyła co blondyn zauważył. -Nie bój się Ali. My nic nie bierzemy ale nie zdziw się jeśli ktoś ci coś zaproponuje.
-Dzięki, że mnie informujesz- powiedziałam szczerze. 
-Właśnie jeśli o informowanie chodzi to to nie jest jeszcze koniec informacji. Bo widzisz ja po alkoholu nie jestem sobą. Proszę zapamiętaj to sobie. Wtedy to nie jestem ja- chłopak nieco się zaczerwienił, Josh próbował się nie uśmiechać a ja mimo, że nie wiedziałam co ma na myśli, wiedziałam, że mówił to poważnie.
-Dobrze- nic więcej nie mogłam powiedzieć. Resztę drogi przybyliśmy w ciszy. Tzn. ja się nie odzywałam bo chłopaki gadali jak najęci. Gdy dojeżdżaliśmy Niall powiedział mi, że nie mam się niczym martwić. Wolał mnie po prostu uprzedzić bo jego pierwsza taka impreza była dla niego totalnym szokiem. Po chwili namysłu stwierdziłam, że rzeczywiście dobrze, że Niall mnie ostrzegł i postanowiłam nie myśleć o tym więcej i po prostu dobrze się bawić. Gdy wysiadaliśmy z samochodu oślepił mnie błysk fleszy. Po chwili weszliśmy do klubu, gdzie było bardzo dużo ludzi. Tak jak Haran powiedział zabrano mi torebkę.
-O widzę chłopaków, chodźmy do nich!- krzyknął do mnie Niall i ruszyliśmy w kierunku chłopców.
-Jesteśmy- zakomunikował Niall i wszyscy się odwrócili poza Harrym, który rozmawiał z jakimś facetem.
-Ali ślicznie wyglądasz- powiedział Liam i uśmiechnął się do mnie.
-Tak, bardzo ładnie wyglądasz- powiedział Louis.
-Co tak długo?- odwrócił się w końcu Harry i spojrzał na mnie totalnie zszokowany.
-No bo Ali się szykowała i szykowała- odpowiedział Niall.
-Co?- zapytał Harry, który gapił się na mnie czym strasznie mnie krępował.
-Nie prawda, to nie moja wina tylko Lou- powiedziałam i pragnęłam znaleźć się już w hotelu. Stanowczo zbyt dużo osób było dzisiaj pod wrażeniem mojego wyglądu. Czy ja na co dzień aż tak źle wyglądam, że wszyscy tak przeżywają to jak wyglądałam teraz? Okej, może i nie stroiłam się godzinami ale bez przesady, przecież zawsze wyglądałam jak człowiek.
-Można prosić o zdjęcie- podszedł jakiś fotograf do chłopców .
-Tak jasne- powiedzieli i cała piątka zaczęła się ustawiać. Po kilku chwilach fotograf odezwał się ponownie.
-Może pani dołączyć do chłopaków?
-Ja?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak. Pani ich supportuje prawda?
-Tak.
-No to proszę o zapozowanie z zespołem- powiedział i uśmiechnął się zachęcająco. Nie za bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać, nigdy przecież nie pozowałam do żadnych zdjęć. -Stań proszę tutaj- dlaczego tutaj musi być koło Harrego?
-Uśmiechnij się- powiedział Zayn a ja od razu zrobiłam to co kazał ale nadal wyglądałam na spiętą. Harry chyba to wyczuł bo objął mnie i zaczął delikatnie pocierać moje plecy co uspokoiło mnie trochę. Jakim w ogóle cudem sprawił, że się zrelaksowałam? To głupie. To przecież on mnie stresował najbardziej.
-Lepiej?- szepnął mi do ucha Styles.
-Tak, dziękuję- powiedziałam z wdzięcznością a po kilku chwilach fotograf dał mi spokój i usiadłam na kanapie obok Josha i reszty zespołu.
-Co chcesz do picia?- zapytał chłopak.
-A co polecasz?
-Wydaje mi się, że może ci smakować truskawkowe martini.
-W takim razie to poproszę- powiedziałam starając się przestać czuć dłoń Harrego na moich plecach.
-Okej, zaraz ci przyniosę.
-Dziękuję- odparłam i postanowiłam zająć sobie czymś głowę. Czekając na drinka obserwowałam otoczenie. Wszyscy zachowywali się dobrze, nikt nie chciał jakiś sensacyjnych zdjęć. Byłam ciekawa jak to wszystko będzie wyglądać kiedy obiektywy znikną z sali.
-Proszę oto twój drink- Josh zrobił śmieszną minę prezentując przyniesiony przez niego trunek.
-Dzięki- powiedziałam i wzięłam małego łyczka. -Rzeczywiście pyszny.
-Ali co pijesz?- zapytał Niall, który razem z chłopakami właśnie do nas dołączył.
-Truskawkowe martini- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Josha.
-Okej ja też idę po coś do picia, mówcie kto co chce to powiem żeby nam to wszystko ktoś przyniósł- powiedział blondyn i wszyscy zaczęli składać zamówienia. Muszę przyznać, że zdążyłam wypić już dwa drinki a chłopacy nadal nie mogli skończyć swojego pierwszego. Ciągle ktoś przychodził, prosił o zdjęcia i wszyscy się z nami zapoznawali. Poznałam chyba ze sto osób z czego każdy był związany z brazylijskim show biznesem. Aktorzy, piosenkarze, jacyś sportowcy- po godzinie nie byłam sobie w stanie przypomnieć ani jak się nazywali ani czym się zajmowali. Musiałam przyznać, że na początku było dość sztywno, praktycznie nikt nie tańczył wszyscy tylko rozmawiali i pozowali do zdjęć. Po wyjściu fotografów od razu dało się wyczuć luźniejszą atmosferę. Nikt nie był już skrępowany obecnością obiektywów i wszyscy zaczęli pić i tańczyć. Chłopcy też zyskali chwile dla siebie i szybko wypili zamówione wcześniej drinki. Po jakimś czasie widziałam, że wszyscy byli już delikatnie wstawieni. Bawił mnie widok Nialla, który śmiał się ze wszystkiego co zobaczył. Może to dlatego, że wszyscy byli już podpici a może dlatego, że dobrze wyglądałam, nie czułam żadnego skrępowania mimo iż dosiadło się do nas chyba z 20 obcych osób. Dzięki rozmowie z Niallem nie zdziwiłam się gdy jakieś trzy dziewczyny, chyba modelki, wyciągnęły przy nas woreczki z białym proszkiem i oddaliły się "do toalety". Było to dla mnie dziwne ale nie szokujące. W pewnym momencie Josh poprosił mnie do tańca na co przystałam z wielką chęcią. Lubiłam się bawić, tańczyć i pić. Nigdy nie zdarzyło mi się by urwał mi się film jednak nie uważałam picia za jakieś zło. Wszystko jest dla ludzi tylko trzeba znać siebie i wiedzieć kiedy przestać. Josh był chyba tego samego zdania bo powiedział mi, że nie lubi kiedy na takich imprezach tylko się siedzi i pije. Muzyka była idealna i trzeba było to wykorzystać a Josh był całkiem niezłym tancerzem. Tańcząc kilka razy spojrzałam na Harrego, który się na mnie po prostu gapił. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Widziałam, że z kimś rozmawiał a raczej przysłuchiwał się rozmowie i nie przerwanie na mnie patrzył. W pewnym momencie gdy spojrzałam się w miejsce gdzie wcześniej siedział nie zauważyłam go. Nie wiem dlaczego ale zrobiło mi się w jakimś sensie smutno. Pomyślałam, że pewnie poszedł gdzieś z jedną z tych ślicznych dziewczyn i Bóg jeden wie co oni będą robić. Ali opanuj się! Nie myśl o Stylesie! Co on cię obchodzi?
-Josh- usłyszałam za sobą głos Stylesa a moje serce zaczęło bić szybciej.
-Tak?
-Niall cię woła.
-Po co?
-Gra- cóż, szczerze mówiąc nic nie rozumiałam z tej tajemniczej wymiany zdań, a właściwie to słów.
-Okej, już do niego idę tylko widzisz tańczę sobie z tą cudowną dziewczyną i nie chciałbym jej zostawiać tutaj samej.
-Ja zatańczę z Ali- powiedział Styles a ja odwróciłam się do niego zaskoczona. Tego bym się nie spodziewała. Ja i taniec z Harrym. Poza tym... Halo? Ja tu jestem! Dlaczego nikt nie pyta czy ja chcę z Harrym tańczyć? Dlaczego Josh zostawia mnie ot tak i nikt nie pyta mnie o zdanie? Co z tego, ze podświadomie chcę ze Stylesem zatańczyć? 
-No to okej- powiedział Josh i po prostu poszedł do Nialla. Jeszcze jak na złość dj ogłosił, że został poproszony o wolniejszą, romantyczniejszą piosenkę i właśnie taką puścił.
-Mogę?- zapytał Styles widząc, że stoję i się na niego gapię i wyciągnął w moim kierunku dłoń. Nie widząc innego wyjścia z tej sytuacji podałam mu rękę. Harry przyciągnął mnie do siebie i drugą dłoń położył na mojej talii.
-Wydaje mi się czy jesteś spięta?- zapytał po chwili.
-Wydaje ci się- tak jestem spięta.
-To dobrze- powiedział i przyciągnął mnie jeszcze bliżej i jedną ręką zaczął kreślić jakieś wzorki na moich odsłoniętych plecach. Okej, wcześniej mnie to uspokoiło ale teraz zrobiło mi się gorąco.
-A ty grasz?
-A..ale w co?- przez tą bliskość zaczęłam się jąkać. Harry delikatnie zaśmiał się pod nosem a ja nie rozumiałam dlaczego uważam, że jego smiech jest w pewnym sensie uroczy.
-To Niall ci nie mówił?
-O czym?
-O tym, że zawsze na takich imprezach gramy w różne, interesujące gry. Przeważnie ktoś kogoś całuje, ktoś się rozbiera...- szeptał mi do ucha czym wywołał u mnie gęsią skórkę.
-Jakoś zapomniał o tym wspomnieć- powiedziałam i odsunęłam się od bruneta. On to robił specjalnie! Widział jak na mnie działa. -Wiesz co, chyba nie chce mi się już tańczyć, zrobię sobie małą przerwę- odwróciłam się i już chciałam odejść kiedy Harry złapał mnie za rękę.
-Boisz się?
-Gracie?- w tym momencie podszedł do nas Horan ratując mnie z opresji. Spojrzałam na Stylesa, który oczekiwał na moją odpowiedź.
-Oczywiście- powiedziałam rzucając Stylesowi wyzwanie.
-Tak, ja też.
-No to w takim razie chodźcie.
Idąc czułam na sobie wzrok Stylesa. Szedł za mną co wprawiało mnie w dyskomfort dlatego postanowiłam dać mu się wyprzedzić. Harry ani myślał by to zrobić.
-Dlaczego przystajesz?
-Idź przede mną- powiedziałam wprost. Nie moja wina, że jak był za mną to wydawało mi się, że gapi się na mój tyłek, który swoją drogą nie był ani wysportowany ani zgrabny.
-Chyba się teraz nie wycofasz?- zapytał i uniósł brwi do góry.
-Nie wycofam się- powiedziałam starając się zapewnić samą siebie.
-No to chodź- złapał mnie za rękę i ponownie zaczęliśmy przeciskać się przez tłum. Nie rozumiałam dlaczego jego dotyk wywoływał u mnie tyle emocji.
-Jesteśmy, w środku już jest sporo ludzi. Ali wiesz o co chodzi tak?- zapytał a ja pokiwałam nieznacznie głową. -Będziemy grać w butelkę, to przecież nic strasznego. Dobra chodźcie.
Weszliśmy do pomieszczenia, w którym unosiło się sporo dymu papierosowego i czuć było zapach alkoholu. Pokój ten był duży i przestronny, miał wygłuszające ściany bo nie było słychać muzyki. Wszyscy siedzieli tworząc koło a w środku znajdowała się butelka. Gdy weszliśmy kilka dziewczyn zmierzyło mnie od stóp do głów i patrzyły na mnie wrogo. Szybko zorientowałam się o co im chodziło. Harry cały czas trzymał mnie za rękę co wzbudziło w nich takie niezadowolenie. Najwyraźniej miały na niego ochotę. Nie chcąc dłużej narażać się na niepochlebne spojrzenia szybko wyrwałam swoją dłoń z jego uścisku. Spojrzał na mnie wyraźnie rozbawiony ale nie skomentował tego w żaden sposób. Postanowiłam usiąść obok Josha, który siedział obok jakiegoś bruneta, chyba młodego aktora o ile dobrze zapamiętałam. Zasady gry były proste, kręciło się butelką i ze wskazaną osobą trzeba było coś zrobić a podstawową zasadą było to, że nie można było się wycofać. Zadania wymyślała młoda dziewczyna, która była chyba aktorką, została mi przedstawiona razem z brunetem siedzącym obok Josha stąd moje przypuszczenia. Gra się rozpoczęła, trwała już jakiś czas jednak ja ani razu nie musiałam nic robić. Podobnie jak Harry, który był obiektem pożądania większości dziewczyn będących w tym pokoju. Totalnym przeciwieństwem był Niall, który całował się już z 4 dziewczynami i był tym faktem totalnie rozbawiony. Jedna dziewczyna odmówiła pocałowania kolegi na którego była obrażona i wybrała zadanie zastępcze- rozebrała się prawie do naga i siedziała z nami w samej, prześwitującej bieliźnie. W pewnym momencie padło na Josha, którego zadaniem było całować pewną blondynkę ponad dwie minuty. Gdy wykonał swoje zadanie przyszła kolej na to by to on zakręcił butelką. Wypadło na mnie. Jako, że traktujemy się z Joshem jak przyjaciele zarówno dla mnie i dla niego ta sytuacja była niezręczna. Na szczęście polecenie brzmiało pocałuj ją, bez żadnych dodatkowych wymogów więc cmoknęliśmy się po prostu w usta. Wszyscy wtedy zaczęli buczeć ale dziewczyna, która wymyślała zadania uznała, że nie należy nam się kara. Wtedy przyszedł czas bym to ja zakręciła butelką. Chwyciłam ją i zakręciłam. Gdy się zatrzymała wskazała Stylesa.
-Tylko nie on- powiedziałam cicho nie kontrolując się.
-Dlaczego nie on?- podłapała dziewczyna od zadań.
-Ja nic nie mówiłam- powiedziałam pośpiesznie. Wiedziałam jednak, że usłyszała to dokładnie. Miałam nadzieję, że da mi proste zadanie.
-W takim razie, pocałujcie się. Ale na serio a nie tak jak się całowałaś przed chwilą.
Postanowiłam, że nie będę tchórzyć, poza tym zadnie zastępcze czyli rozbiórka do samej bielizny nie wchodziła w grę. Spojrzałam na Harrego, który stał już przede mną z wyciągniętą ręką.
-No mała, chyba nie stchórzysz?- zapytał.
-Jasne, że nie- podałam mu rękę i dzięki jego pomocy wstałam z podłogi. Uniosłam głowę do góry i zbliżyłam się do Harrego, który pochylił się bym miała lepszy dostęp do jego ust. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Spojrzałam mu w oczy, wiedziałam, że to jest moje zadanie i to ja muszę pocałować jego. Zebrałam się na odwagę i delikatnie przesunęłam ustami po jego policzku i zatrzymałam się przy kąciku jego ust. Nie miałam zielonego pojęcia co we mnie wstąpiło, choć podejrzewałam, że to wina alkoholu, ale palce wplątałam w jego włosy i delikatnie za nie pociągnęłam. Chłopak nieco przyśpieszył swój oddech, miałam wrażenie, że podoba mu się taka gra na zwłokę. Niepewnie dotknęłam jego warg, nasze usta prawie się nie dotykały kiedy Harry postanowił zakończyć moje gierki. Gwałtownie złączył nasze usta w pocałunku. Wiedziałam, że próbuje wtargnąć językiem do moich ust ale robiłam wszystko by do tego nie doszło. Poruszałam jedynie delikatnie wargami chcą jakoś oszukać dziewczynę od zadań. Sama nie wiedziałam dlaczego nie daję się pocałować skoro tak naprawdę tego chciałam. Chciałam tego ale nie mogłam. Czułam, że go to rozzłościło kiedy zacisnął dłonie na mojej talii jednak ja nie dałam za wygraną i po chwili walki wygrałam i z satysfakcją spojrzałam na bruneta. Odetchnęłam z ulgą, że mam to już z głowy i usiadłam na swoje miejsce. Wtedy Harry zakręcił butelką i nie wierzyłam własnym oczom. Wskazywała ona mnie. Dziewczyna powiedziała, że jeśli chce może ponownie zakręcić butelką ale on przecząco pokiwał głową i spojrzał na mnie triumfalnie. Paula- bo tak miała na imię aktorka wymyśliła zadanie dla Harrego.
-Zrób jej malinkę.
-Co?!- zapytałam zaskoczona.
-Nie chcesz?- zapytała Paula. -Jeśli nie chcesz to musisz oddać sukienkę. Sorry takie są zasady.
-Okej. Wolę być ubrana.
Nie wierzyłam, że to się dzieje na prawdę. Harry ponownie pomógł mi wstać.
-Nie bój się- szepnął mi do ucha co wywołało falę dreszczy na moim ciele i właśnie w tym momencie zaczęłam się bać i żałować, że nie pocałowałam go tak jak powinnam. Kiedy chłopak pochylił się nade mną, przycisnął moje ciało do swojego. Spojrzał na moją szyję i delikatnie dotknął ją ustami. Po chwili przejechał językiem w miejscu gdzie miała powstać malinka i zaczął ssać moją skórę. Początkowo było to nawet przyjemne ale później zaczął to robić coraz mocniej, zaczął też przygryzać moją skórę zębami co wywołało ból.
-Harry, przestań- szepnęłam ale nie otrzymałam żadnej reakcji z jego strony. -Proszę, to boli. Proszę przestań- ból stawał się coraz większy, miałam wrażenie, że jest to w jakimś sensie zemsta za to co wydarzyło się kilka chwil wcześniej. Kara za to, że nie dałam się pocałować chociaż nie rozumiałam dlaczego jemu zależało na tym by to zrobić. Przecież mnie nie lubił więc powinien się cieszyć, że nie musiał tego robić tak jak powinien. Zamiast tego robił mi najboleśniejszą malinkę w moim życiu. Kiedy myślałam, że nie wytrzymam Harry przestał. Przejechał jeszcze raz językiem po obolałym miejscu i zaciągnął się moim zapachem.
-Ładnie pachniesz, smakowicie- wiedziałam, że wypił ale nie na tyle by nie wiedzieć co robi i mówi.
-Możesz przestać tak się zachowywać?- czułam piekące miejsce na skórze i delikatnie przejechałam po nim palcem.
-Ładna, będziesz miała pamiątkę i przez te dwa tygodnie o mnie nie zapomnisz.
-Muszę się napić- powiedziałam ignorując to co powiedział i najszybciej jak umiałam wyszłam z pomieszczenia zostawiając wszystkich w osłupieniu. Od razu udałam się do toalety, by zobaczyć "dzieło" Stylesa. Gdy weszłam jakieś dziewczyny, młodsze ode mnie paliły marihuanę, czułam jej słodki zapach. Podeszłam do lustra i zobaczyłam wielką, czerwoną malinkę. Super. Ciekawe jak się wszystkim z tego wytłumaczę. Przecież za dwa dni będę w domu a to nie zejdzie mi chyba przez miesiąc. Dobrze, że mam długie włosy, może uda mi się jakoś nimi przesłonić ten cholerny znak. Po 10 minutach oglądania się w lustrze, przerzuciłam włosy na "naznaczoną" stronę i wyszłam z toalety. Podeszłam do baru i zamówiłam czystą wódkę, miałam potrzebę zapomnienia całej tej sprawy, która wydarzyła się między mną i Stylesem. Po trzech kolejkach rozluźniłam się i zyskałam humor. Wkrótce dołączył do mnie Josh i młody aktor obok którego siedziałam w pokoju. Okazał się on całkiem sympatyczny, doskonale wiedziałam, że mnie podrywa, prawił mi komplementy jednak nie przekraczał mojej przestrzeni osobistej w żaden sposób. Nie był nachalny i czułam się dobrze w jego towarzystwie. Gdy poprosił mnie do tańca zgodziłam się z wielką chęcią. Muszę przyznać, że alkohol sprawił, że tańczyłam o wiele bardziej seksownie niż wcześniej. Widziałam, że mojemu partnerowi to się podoba. Po kilku piosenkach postanowiliśmy zrobić sobie przerwę i się napić. Wtedy zauważyłam, że przy barze stał Josh i Harry. Kilka metrów dalej stał Niall, który całował i obściskiwał jakąś blondynkę. Chyba wiem o co mu chodziło mówiąc, że po alkoholu zachowuje się jak nie on. Nie wiem dlaczego ale mnie to bawiło. Wszystko mnie bawiło. Po wypiciu kolejnego drinka ponownie poszliśmy tańczyć. Wiedziałam, że Harry gapi się na mnie, wyglądał jak jakiś psychol. Nawet Patricio to zauważył i pytał mi się dlaczego on się na mnie tak patrzy, czy jesteśmy parą albo czy kiedyś byliśmy. Po moich zapewnieniach, że nie jesteśmy ze sobą w żaden sposób związani chłopak nabrał więcej śmiałości. Nasz taniec stał się bardziej odważny a ja wiedziałam, że gapi się na mnie coraz więcej facetów. Alkohol w mojej głowie podpowiadał mi, że to nic takiego, że mam się bawić dalej. W pewnym momencie Patricio przejechał dłonią po moich plecach zatrzymując się w miejscu gdzie zaczynały się moje pośladki, nie przekroczył jednak tej granicy. Przyciągnął mnie bliżej do siebie i zbliżył nasze twarze. Już myślałam, że mnie pocałuje ale on odgarnął włosy z mojej szyi i spojrzał na ślad, który pozostawił po sobie Harry. Najdelikatniej jak umiał przejechał po nim palcem a po chwili złożył na nim delikatny pocałunek. A kiedy to zrobił stało się coś czego się nie spodziewałam. Podszedł do nas Harry i odepchnął chłopaka ode mnie.
-Co ty robisz człowieku?!- rozzłościł się Patricio.
-Co ja robię?
-O co ci chodzi?!- chłopak nie dawał za wygraną.
-O co mi chodzi? Niech się zastanowię... może o to- Styles uderzył zaskoczonego bruneta, który pod wpływem siły uderzenia przewrócił się na ziemię. Harry usiadł na leżącym chłopaku i zaczął okładać go pięściami.
-Harry uspokój się! Przestań!- chłopak nie reagował więc chwyciłam jego ramię i starałam się odciągnąć go od leżącego Patricia.
-Proszę, przestań!- nagle przy nas zalazł się Josh i Liam, którzy odciągnęli bruneta od Patricia. Chwilę później podbiegli też Zayn i Louis oraz ochroniarze. Zrobiło się spore zamieszanie.
-Co się stało?!- wykrzyczał zdenerwowany Liam.
-Nie wiem!- powiedziałam patrząc jak ochroniarze wraz z Louisem wyprowadzają Stylesa. Harry spojrzał się na mnie a w jego oczach widziałam ciemność, był odurzony złością.
-Jak to nie wiesz?- Zayn był bardziej opanowany.
-No nie wiem. Tańczyłam sobie z Patriciem kiedy Harry podbiegł i go uderzył- powiedziałam roztrzęsiona i spojrzałam na siedzącego na podłodze chłopaka, którego cucił właśnie jakiś ochroniarz. Był zakrwawiony, miał rozcięty łuk brwiowy. -Boże Pato jak się czujesz? Ja nie wiem co mu odbiło. Przepraszam.
-Mówiłaś, że was nic nie łączy!- powiedział z wyrzutem.
-Bo tak jest! On się upił, coś mu się uroiło, uwierz mi, że my za sobą nie przepadamy. Przepraszam.
-Masz rację, Josh mówił, że nie masz nikogo. Bo wiesz ja cie obserwowałem już od samego początku- powiedział i starał się uśmiechnąć. -Bardzo mi się podobasz.
-Ali, wychodzimy- za rękę pociągnął mnie Liam.
-Dlaczego? Chcę pomóc Patriciowi!- skąd nagle ten pośpiech?! Boże dlaczego ta krew nie przestaje mu lecieć?!
-Musimy wyjść, ktoś dał cynk paparazzi, wcześniej już obserwowali Harrego, ktoś im powiedział, że jest narąbany. Oni nie mogą zrobić nam tutaj zdjęć, wytwórnia by się wściekła- spojrzałam na Patricia bo naprawdę nie chciałam go zostawiać.
-Idź piękna- powiedział i dał mi buziaka w policzek. Postanowiłam się odwdzięczyć dlatego zbliżyłam moje wargi do jego i delikatnie musnęłam jego usta.
-Przepraszam za wszystko, jesteś super. Naprawdę, dziękuję za wszystko- powiedziałam i wstałam. -Gdzie jest Niall?
-Już w samochodzie, czeka na nas- Liam pociągnął mnie za rękę i zaczęliśmy przedzierać się przez tłum
-A moja torebka?
-Niall ją wziął. Chodź!
Szybko przeszliśmy przez cały lokal i wszyliśmy tylnym wyjściem. W samochodzie siedział już Niall i czekał na nas. Przez ten nagły przypływ adrenaliny wymieszanej w moich żyłach z alkoholem byłam bardzo pobudzona. Nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim, obrazy z dzisiejszego wieczora przelatywały mi przed oczami w zastraszającym tempie. Wszystkie kłębiące się we mnie emocje chciały znaleźć ujście. Nie umiałam zrozumieć zachowania Harrego. Bałam się go. Widziałam tę agresję, która nim kierowała, ciemność w jego oczach przeraziła mnie... Gdy zajechaliśmy na miejsce, wysiadłam z samochodu i od razu popędziłam do mojego pokoju, nie miałam ochoty z nikim o tym rozmawiać. Chciałam zostać sama. Zaraz po przekroczeniu progu pokoju, rozpłakałam się. Nie mogłam tego opanować, płakałam jak się myłam i gdy leżałam w łóżku. Po jakimś czasie zasnęłam ze zmęczenia. Spałam kilka godzin, miałam koszmary i sen nie przyniósł mi wypoczynku. Gdy wstałam miałam podpuchnięte oczy. Jak się malowałam i stałam przed lustrem odsłoniłam szyję. Malinka, którą zrobił mi wczoraj była dziś intensywnie fioletowa a gdy ją dotknęłam bolała. Gdy się ogarnęłam ktoś zapukał do moich drzwi. Podejrzewałam, że to Klaudia, choć ona raczej nie puka tylko po prostu wchodzi. Poszłam więc otworzyć.
-Hej- powiedział Styles. Kiedy go zobaczyłam miałam ochotę walnąć go w twarz.
-Po co tu przyszedłeś?
-Mogę wejść?
-Nie- powiedziałam szybko i przymknęłam drzwi. Bałam się, nie chciałam go wpuszczać do środka.
-Boisz się mnie?- zapytał cicho. Brak mojej odpowiedzi był tylko potwierdzeniem.- Nie bój się.
-Czego chcesz?
-Chciałem cię przeprosić- powiedział skruszony. 
-Okej przeprosiłeś więc możesz już iść- już chciałam zamykać drzwi kiedy Harry je przytrzymał.
-Mogę zobaczyć?
-Co?
-To co ci zrobiłem- wyszeptał i spojrzał na mnie z bólem wypisanym na twarzy. Nie odezwałam się lecz pokiwałam twierdząco głową. Nie wiem dlaczego się zgodziłam. Nie wiem dlaczego widząc go przybitego zrobiło mi się smutno. Harry odgarnął moje włosy i zobaczył swoje dzieło. Chciał je dotknąć ale się odsunęłam.
-Nie dotykaj mnie!- podniosłam głos, smutek który odczuwałam chwilę wcześniej gdzieś się ulotnił i teraz to złość przejmowała nade mną władzę. Zrobił mi krzywdę. Zrobił krzywdę Pato. Co z tego, że było mu przykro dzisiaj skoro wczoraj miał wszystkich w nosie.
-Jakoś wczoraj nie miałaś takich oporów...- zaczął a ja w głowie walnęłam się pięścią w twarz za to, że chwilę wcześniej było mi go żal.
-Słucham?!- nie wierzyłam, że on to powiedział.
-Nic, przepraszam- westchnął. -Nie powinienem tego mówić.
-Powiedz to co chciałeś!- podniosłam głos.
-Wczoraj nie miałaś oporów obściskiwać z obcym facetem!- odbiło mu, ewidentnie mu odbiło. Nie czekając chwili dłużej postanowiłam wszystko mu wygarnąć.
-Jesteś idiotą, totalnym idiotą! Zrobiłeś mi to, prosiłam żebyś przestał, mówiłam, że o boli ale średnio cię to obchodziło. Chciałeś zrobić mi coś co nie zejdzie przez dwa tygodnie? Udało ci się, to nie zejdzie mi przez miesiąc! Pobiłeś niewinnego człowieka, człowieka, który nic ci nie zrobił! Ten obcy facet był dla mnie miły i delikatny w przeciwieństwie do ciebie i ty śmiesz mówić mi coś o braku oporów?! A teraz jeśli możesz weź tę rękę bo chcę zamknąć drzwi do swojego pokoju, ponieważ, tak, boję się ciebie!- praktycznie wykrzyczałam a Harry odsunął się ode mnie dzięki czemu mogłam z hukiem zamknąć mu przed nosem drzwi.



Oto dziewiątka. Mam nadzieję, ze się spodoba. Za wszelkie błędy przepraszam ale chciałam dodać jeszcze dziś:). Następny rozdział pojawi się za tydzień. Marzeno- też Cię kocham! Piosenka DNA- Little Mix ostatnio mnie prześladuje i wydaje mi się, że pasuje do rozdziału:)