czwartek, 31 października 2013

Rozdział XIV



-Tak, byliśmy wczoraj u ginekologa. Maleństwo rozwija się prawidłowo, ja też czuję się nieźle. Jestem taka szczęśliwa Ali, nawet nie masz pojęcia jak bardzo- głos przyjaciółki wypełniony był radością, w przeciwieństwie do mojego. Ja ostatnio nie miałam wielu powodów do uśmiechu. Nie chciałam jednak obarczać Zuzy moimi problemami, nie teraz kiedy jest taka uradowana. Początkowo chciałam się zwierzyć z tego co zrobił Harry, z tego co do niego czuję ale nie mogłam, po prostu nie mogłam. Poza tym nadal pozostawało przede mną najtrudniejsze zadanie. Musiałam jej oznajmić, że nie będę na ślubie. Że ją zawiodłam i nie będę uczestniczyć w najważniejszym dniu jej życia.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę...- powiedziałam siląc się na entuzjazm.
-Ali co jest? Od początku naszej rozmowy dziwnie brzmisz?
-Ja nie wiem jak mam ci to powiedzieć...- głos mi się trząsł, oczy zaczynały szczypać. Mimo iż wiedziałam o tej informacji już od kilku dni nie umiałam zebrać w sobie tyle sił by jej to powiedzieć.
-Ali? Proszę powiedz, że to o czym myślę... że ty...
-Zuza ja nie przyjadę- powiedziałam cicho.
-Ali obiecałaś...
-Zuza, ja, ja... To moja wina. Zachorowałam, opuściłam dwa koncerty i gdyby nie to… przyjechałabym. Przepraszam.
-To nie jest twoja wina. Nikt nie może przewidzieć kiedy będzie chory- głos przyjaciółki uległ diametralnej zmianie.
-To jest moja wina. Obiecałam ci, że przyjadę i teraz cię zawiodłam.
-Nie zawiodłaś, jest mi tylko przykro, że cię nie będzie- Zuza była szczera. Wiedziałam, że nie ma mi tego za złe. Ale mimo tego ja nie umiałam sobie wybaczyć.
-Tak bardzo chciałaby cię widzieć w białej sukni, z bukietem kwiatów w ręce- płakałam, znowu. Przez ostatnie kilka dni płakałam bezustannie. W dzień, gdy był przy mnie Niall jakoś się trzymałam, nie chciałam go smucić ale w nocy płakałam do poduszki po kilka godzin.
-Nie płacz Ali. Wszystko się jakoś ułoży.
-Gówno prawda. Jestem do dupy.
-Jesteś wspaniała i chociażby fakt, że tak bardzo się teraz przejmujesz o tym świadczy- ona jest dla mnie za dobra, nie mam prawa nazywać się jej przyjaciółką.
-Zuza, nie obraź się ale ja muszę już kończyć. Zaraz ma przyjechać po mnie Niall, zawozi mnie do studia i nie chcę być taka zaryczana a jak jeszcze będę z tobą gadać to chyba się rozryczę totalnie. Tak bardzo za wami tęsknie.
-My za tobą też.
-Pa, uściskaj ode mnie Ninę.
-Jasne, trzymaj się.
Gdy skończyłam rozmawiać poszłam do łazienki by się uszykować. Czekał mnie ciężki dzień, nagranie, drugi koncert w Manchesterze. Mimo iż wyzdrowiałam przez ciągły płacz i zamartwianie się byłam wyczerpana, przede wszystkim psychicznie ale również fizycznie. Moja twarz wyglądała okropnie. Oczy podpuchnięte, ogromne sińce, twarz blada, zmęczona. Po wykonaniu makijażu i wyprostowaniu włosów, ubrałam się i czekałam na Nialla z którym jechałam do studia nagrać cover piosenki, którą wszyscy fani doskonale znają- Torn. Już po chwili Horan zapukał do mojego pokoju.
-Gotowa?
-Jasne- wyszłam z pokoju, zamknęłam drzwi i ruszyliśmy w kierunku windy. Przez całą drogę Niall uważnie mi się przyglądał. -Co się tak gapisz?
-Płakałaś...- powiedział ze smutkiem.
-Powiedziałam jej.
-I co? Jak zareagowała?
-Tak jak myślałam. Powiedziała, że to nie moja wina.
-Bo to prawda.
-Niall, nie obraź się ale nie chce mi się o tym teraz gadać. No chyba, że chcesz, żebym znów się rozpłakała.
-Okej, już milczę.
-Dziękuję- uściskałam blondyna, nie chciałam być niemiła, po prostu nie miałam już na to siły.
Całą drogę do studia spędziliśmy w ciszy. Kochałam Nialla za to, że był jaki był. Momentami, żałowałam nawet, że to w nim się nie zakochałam. Był miły, troskliwy, opiekuńczy. Miałam nadzieję, że pozna jakąś cudowną dziewczynę, która go pokocha i z którą będzie szczęśliwy. Ja nawet jeśli bym go kochała nie jak przyjaciela tylko kogoś więcej i tak bym na niego nie zasługiwała. Był za dobry dla mnie nawet jako przyjaciel... Praca w studio przebiegała o wiele szybciej niż przypuszczałam i skończyłam dwie godziny wcześniej niż myślałam. Gdy wyszliśmy z budynku myślałam, że będziemy wracać z jakimś ochroniarzem. Zobaczyłam jednak, że za kierownicą samochodu siedział Harry. Moje serce momentalnie zaczęło bić szybciej.
-Myślałam, że będziemy wracać z Paulem albo tym śmiesznym ochroniarzem- powiedziałam do Nialla zanim jeszcze wsiedliśmy.
-Ten śmieszny ma na imię Steve. Wsiadaj- otworzył mi drzwi a ja posłusznie weszłam do samochodu.
-Hej- powiedział Styles na co się nie odezwałam. Od tej feralnej nocy poczucie winny chyba go zżerało bo był dla mnie miły. Poza tym ciągle mnie przepraszał. Zdobył nawet mój numer telefonu i wysłał mi smsa, że przeprasza co było totalnie dziwne.
-Jak było?- zwrócił się do mnie brunet.
-Dobrze. Możemy już jechać?- mój głos był ostry jak brzytwa. Styles wymienił tylko porozumiewawcze spojrzenie z Horanem i ruszył z piskiem opon. Po godzinie jazdy znaleźliśmy się na arenie gdzie miał odbyć się dzisiejszy koncert. Było jeszcze dość wcześnie i byliśmy tylko my. Modliłam się w duchu by Niallowi nie zachciało się siku bo to by oznaczało, że zostanę sama z Harrym a tego nie chciałam. Unikałam go jak ognia i moim życiowym celem było: "Nie zostawaj z nim sam na sam". Dzięki Bogu, zostałam sama bo oni chcieli się rozejrzeć czy wszystko jest w porządku. Usiadłam więc na kanapie, założyłam słuchawki na uszy i słuchałam muzyki. Po chwili zadzwonił mój telefon. Nina.
-Hej kochana. Co słychać?- ucieszyłam się, chciałam z nią pogadać, opowiedzieć o wszystkim.
-Wiesz co? Jak mogłaś jej to zrobić?!- krzyczała a mnie ogarnęło dziwne uczucie, jakby nagle cały świat zrobił się wielki i przytłaczający.
-Co? O co ci chodzi?
-Nie udawaj. Ona liczyła na ciebie a dla ciebie jakiś koncercik jest ważniejszy niż szczęście przyjaciółki.
-Nina, ty nie rozumie...- nie dała mi dojść do słowa.
-Właśnie, że rozumiem. Jakby ci zależało to byś się urwała jakoś. W końcu to tylko jeden dzień. Jeden! Najwyraźniej sodówka uderzyła ci do głowy na tyle, że nie wiesz co się liczy w życiu! Gwiazda się znalazła! Nie wierzę, że te twoje chłopaczki są dla ciebie ważniejsze! Jesteś śmieszna jeśli uwierzyłaś, że Zuzce nie jest przykro, ryczała przez ciebie przez godzinę! Słyszałam co ci powiedziała. Że to nie twoja wina. Ale wiesz co ja nie jestem taka naiwna jak ona i wiem, że to tylko i wyłącznie twoja wina! A teraz proszę, nie dzwoń do mnie, nie pisz. Daj mi święty spokój i żyj sobie tym nowym, wymarzonym życiem do którego my już najwyraźniej nie należymy!- nie zdążyłam nawet się odezwać bo Nina się rozłączyła. Moja przyjaciółka uważała mnie za potwora. Straciłam ją, wszystko czego się tknę zamienia się w proch, w nicość... Czułam się taka mała, taka nic nie warta. Podwinęłam nogi tak, że kolanami dotykałam brody i wybuchnęłam płaczem. Ale nie płakałam tak jak zwykle, teraz nie mogłam się uspokoić. Szlochałam, nie mogłam nabrać wystarczająco dużo powietrza, dławiłam się własnym łzami.
-Boże, Ali co ci się stało?!- Niall podbiegł do mnie. Harry też podszedł i patrzył na mnie przerażony.
-J...j...a, ja....- nie mogłam wypowiedzieć słowa.
-Ciiii, spokojnie Ali, co się stało?- blondyn mocno mnie przytulił.
-O...ona mni...e nie... nienawidzi- wymawiając te słowa patrzyłam się na Harrego jednak po chwili zamknęłam oczy i wtuliłam się w Nialla.
-Kto?
-N...Ni...na... Nina.
-Twoja przyjaciółka?
-T..Tak.
-Pokłóciłyście się?
-Ona m...i powiedziała, że je...jestem do ni...czego. Bo n...nie będę na ślubie. A Zuza ca...ły czas prze... przeze mnie płacze.
-Powiedziała to w nerwach. Przemyśli to i wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
-N...nie. Ona mi nie wy...wybaczy. Powiedziała, że m...mam się do...do niej nie odzywać, że wolę was…
-Wybaczy, Ali nie obwiniaj się. To nie jest twoja wina.
-Moja. O...ona ma rację.
-Nie ma. Ali spokojnie, nie płacz już- Niall był zdenerwowany, nie lubił gdy ktoś w jego pobliżu był smutny a jak płakał to już w ogóle Horan panikował, chciał zrobić wszystko co w jego mocy by pomóc tej osobie. Siedziałam wtulona w niego i pomału się uspokajałam. Obok mnie usiadł Harry. W pewnym momencie Niall musiał wyjść bo zadzwonił jego telefon. Najwyraźniej był on na tyle ważny by mnie zostawić. Zostałam sama ze Stylesem. Mimo iż już nie szlochałam łzy nadal płynęły po moich policzkach. Nie zauważyłam nawet gdy Harry przysunął się bliżej. W pewnej chwili chwycił mnie za rękę. Nie wiem co było dziwniejsze to, że on mnie złapał czy to, że ja mu na to pozwoliłam. Małe siniaki na nadgarstkach nadal były widoczne a Harry zataczał małe kółka wokół nich. Zamierzenie czy też nie takim zachowaniem mnie uspokoił.
-Przepraszam- szepnął mi do ucha. -Dlaczego nie chcesz mi wybaczyć?
-Harry, przestań proszę...- własnie dlatego nie chciałam zostawać z nim sama. 
-Ali ja nie potrafię przestać o tym myśleć.
-Uwierz mi, że ja też. I właśnie dlatego nie umiem ci wybaczyć.
-Ali ty nie zdajesz sobie sprawy z pewnych rzeczy...
-To mi je wytłumacz- Harry milczał, miałam wrażenie, że się zastanawia co mi może powiedzieć, co chce mi powiedzieć. -Harry, kiedy ci uciekłam, zamknęłam drzwi, ty coś powiedziałeś...
-Co takiego?- bałam się, że się zezłości ale myślenie o tym co noc jest chyba gorsze niż siedzenie teraz cicho. Poza tym właśnie straciłam przyjaciółkę i może to sprawi, że się na mnie nie wydrze. No i wolałam już gadać o tym niż myśleć o Ninie.
-Powiedziałeś, że mące ci w głowie. Że mące ci w życiu...
-Ali, ja, ja nie jestem taki. Nigdy nie skrzywdziłem żadnej dziewczyny i szczerze się za to nienawidzę. Nienawidzę się za to, że krzywdę zrobiłem właśnie tobie. Zawsze kiedy chce trzymać się od ciebie z daleka... jest w tobie coś takiego co mnie przyciąga. Jednocześnie wiem, że muszę zachować dystans, Ali ja nie panuje nad sobą na trzeźwo, a pod wpływem alkoholu wszystko staje się intensywniejsze... Obiecałem sobie, że się nie upiję dopóki nie poukładam sobie wszystkiego w głowie.
-Wszystkiego czyli czego? Ja nie wiem o czym ty mówisz...- byłam skołowana. Co on właściwie teraz powiedział? Że go przyciągam? Nie, nie to na pewno nie tak. On ma poczucie winy. On nic do mnie nie czuje a już na pewno nie to co ja do niego. Patrzyłam na niego a on zamknął oczy, zmagał się sam ze sobą. Gdy je otworzył, przysunął się jeszcze bliżej, nasze nogi się stykały a moja dłoń ciągle była delikatnie pieszczona przez jego, wiele większą. Byliśmy tak blisko siebie, czułam jego ciepły oddech na twarzy. Wtedy Harry puścił moją dłoń i zorientowałam się, że chce mnie przytulić. Mimo iż pragnęłam tego w tym momencie najbardziej na świecie mój umysł przywołał mi obraz Harrego krzyczącego na mnie, pijanego, obraz Harrego, którego się bałam i instynktownie się od niego odsunęłam nie pozwalając się przytulić.
-Przepraszam- powiedział i odsunął się ode mnie. Po kilku minutach krępującej ciszy w trakcie, której intensywnie analizowałam to co właśnie mi powiedział, brunet się odezwał. -Wiem, że pewnie nie masz ochoty ale idę z Niallem i Joshem na imprezę- powiedział neutralnym tonem.
-Myślałam, że nie będziesz się upijał.
-Bo nie będę, idę się rozerwać, nic nie będę pił, może ewentualnie piwo góra dwa ale nie zamierzam się upijać. Myślę, że też możesz się nieco rozerwać, wyjść do ludzi.
-Sama nie wiem.
-Sama nie wiesz co?- zapytał Niall, który właśnie wszedł do pomieszczenia.
-Nie wiem czy iść z wami na imprezę.
-Idź, rozerwiesz się, zapomnisz na chwilę o problemach.
-Też tak uważam- powiedział Harry.
-Może i macie rację ale nie mam się w co ubrać.
-Czemu mnie to nie dziwi, wy, kobiety macie całą szafę ubrań i nie macie co na siebie włożyć- Niall zaczął zrządzić.
-No dobra już, pójdę z wami- powiedziałam bez entuzjazmu.
-I prawidłowo kotku, tak trzymaj, problemy nie uciekną a zabawić się możesz- Horan jak zwykle był zbyt bardzo podekscytowany. Najwyraźniej nie zamierzał wrócić do tematu Niny, widziałam, że był cały w skowronkach, bo już nie płaczę.


***

-Lou nie przesadzaj- powiedziałam znużonym głosem.
-Nie przesadzam, chce żeby wszystko było idealnie.
-To zwykła impreza. Przesadzasz.
-Ciesz się, że pozwoliłam ci ubrać spodnie- powiedziała i wywróciła oczami. Rzeczywiście spierałyśmy się o to chyba z godzinę. Ona, że mam ubrać sukienkę, ja, że nie i tak w kółko. W końcu stanęło na tym, że wygrałam i założyłam moje super obcisłe czarne rurki i zwiewną bluzkę. Nie udało mi się wygrać jeśli chodzi o szpilki, Lou się uparła, że muszę je założyć...
-Okej, skoro  tak bardzo chcesz mnie pomalować to zrób coś szalonego.
-Szalonego?
-Tak, jakiś mocny, wyrazisty makijaż ale nie dziwkarski.
-Ali, jak mogłaś w ogóle pomyśleć, że ja umiem zrobić taki makijaż?
-Tak tylko mówię no. Nie gniewaj się.
-Okej, nie gniewam się ale pamiętaj sama mi pozwoliłaś- zrobiła przebiegłą minę i z ogromnym zapałem zabrała się do roboty. Po 20 minutach byłam gotowa i dzieło Lou przerosło moje oczekiwania, makijaż był mocny, zadziorny może nawet wyzywający ale nie tani i dziwkarski. Następnie poszłam do Nialla, który też już był uszykowany i jak zwykle na mnie czekał. W jego pokoju był też Josh i Harry. Wszyscy skomentowali, że ładnie wyglądam przez co nieco się zawstydziłam. Gdy dotarliśmy do klubu weszliśmy tylnym wejściem. W sumie dziwnie, że poszłam do klubu z trzema facetami i to tak pożądanymi przez dziewczyny i kobiety na całym świecie... Mimo, że moje morale powinny z tego powodu wzrosnąć wcale tak się nie stało. Było wręcz przeciwnie, bałam się co ludzie sobie pomyślą kiedy zobaczą taką zwykłą, niegrzeszącą urodą mnie i trzy ciacha. Nie pasowałam do nich.
-Co chcesz do picia?- zapytał Niall.
-Jakiegoś drinka.
-Okej a wy chłopaki?- odruchowo spojrzałam na Harrego. Pamiętam doskonale co mówił, że nie pije.
-Ja nie chcę nic- Harry odwzajemnił moje spojrzenie i się do mnie uśmiechnął. Poczułam się jakbym go kontrolowała.
-A ja poproszę piwko.
Przez pierwszą godzinę było całkiem fajnie, rozmawialiśmy, nikt do nas nie podchodził, nikt nie prosił o zdjęcia, autografy. Ja wypiłam trzy drinki, chłopcy po trzy piwa, poza Harrym który wypił jedno piwo z sokiem. Nagle podeszły do nas jakieś cztery dziewczyny, które zaczęły zagadywać chłopaków. Dowiedziałam się, że się znają a one są modelkami. Po godzinie siedzenia z nimi miałam już dosyć. Dziewczyny może i były ładne ale na pewno nie za mądre. Chłopakom jednak to nie przeszkadzało bo siedzieli i śmiali się z każdej głupoty którą one powiedziały. Oznajmiłam im, że idę na moment do toalety ale nikt oprócz Stylesa nie zareagował- jako jedyny zaszczycił mnie spojrzeniem. Gdy wyszłam z toalety nie miałam ochoty słuchać tej bezsensownej paplaniny dlatego udałam się do baru gdzie usiadłam i zamówiłam drinka. Po chwili wypiłam kolejnego i kolejnego. Następnego postawił mi jakiś chłopak, nie wypiłam go jednak, grzecznie podziękowałam. Nie wiem jak długo siedziałam przy barze ale zdążyłam się nawalić. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za ramie.
-Ali? Gdzie ty byłaś?- zapytał zdenerwowany.
-Tu- powiedziałam i zaczęłam chichotać.
-To wcale nie jest śmieszne. Chodź do nas.
-Nie Harry, nie będę słuchała tych idiotek.
-Chcesz zostać tutaj? Sama?
-Nie jestem sama. Co chwile ktoś mnie zagaduje, poznałam chyba z dwudziestu facetów. Poza tym wy tam przynudzacie a ja chcę się bawić- wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę parkietu.
-Będziesz tańczyć sama?
-Jasne.
-Nie wygłupiaj się, chodź do stolika- Styles chwycił mnie za rękę i delikatnie przyciągnął do siebie.
-Puść mnie! Chce tańczyć i ty nie będziesz mi rozkazywał co mogę a co nie!
-W takim razie ja wracam bez ciebie.
-No to sobie wracaj- powiedziałam i wmieszałam się w tłum tańczących ludzi. Gdy się odwróciłam nie widziałam już Stylesa co oznaczało, że pewnie polazł do tych pustych lalek. Stojąc pośrodku sali, wśród tych wszystkich ludzi miałam ochotę by się zapomnieć, by zapomnieć o problemach i dać porwać się chwili i muzyce. Mimo, że tańczyłam sama wcale mi to nie przeszkadzało. Po chwili wokół mnie zebrało się sporo facetów, którzy otoczyli mnie zamykając w kole. Zabawne, jak bardzo pożerali mnie wzrokiem. Imponowało mi to przez co moje ruchy stawały się coraz śmielsze, alkohol krążący w moich żyłach sprawił, że nie miałam oporów przed kręceniem tyłkiem. Nie wiem jak długo tak tańczyłam ale wydawało mi się, że minęła wieczność. W pewnym momencie poszłam się napić. Wypiłam szybko dwa drinki. Nagle zakręciło mi się w głowie, było mi duszno. Wszystko wokół mnie działo się w zwolnionym tempie. Postanowiłam udać się do toalety, musiałam przemyć twarz. Gdy już prawie tam byłam ktoś pociągnął mnie za rękę.
-Hej maleńka- powiedział do mnie jakiś facet i zaczął ciągnąć mnie w nieznane miejsce.
-Puść mnie.
-Będzie fajnie, zobaczysz- szepnął mi do ucha. Przyglądałam mu się intensywnie i rozpoznałam go. To on mi kupił drinka, którego nie wypiłam. To ten facet.
-Nie chce, daj mi spokój- niestety zignorował moje prośby i po chwili znaleźliśmy się na zewnątrz. Nie wyszliśmy jednak głównym wejściem tylko tylnym. Facet od razu zaciągnął mnie między wysokie kontenery na śmieci. Tam pchnął mnie na ziemię i usiadł na mnie okrakiem.
-Wiem kim jesteś, Ali- przejechał językiem po moim policzku- supportujesz tych pedałów, One Direction.
-Puść mnie! Ratunku!- krzyknęłam ale on zakrył mi usta i uderzył mnie w twarz.
-Spałaś z nimi?! Nie... To pedały, nie umieli wykorzystać sytuacji- szarpałam się z nim ale nie miałam siły, czułam, że zaraz stracę przytomność a ten typ zrobi ze mną co mu się tylko podoba. Jednym, zwinnym ruchem rozerwał moją bluzkę, czułam jak odpina guzik od moich spodni i rozpina rozporek... Nie miałam siły go powstrzymać, moje powieki były ciężkie. Kiedy myślałam, że to już jest koniec i zaraz stanie się najgorsze, usłyszałam krzyk:
-Ali?!- to był Harry. Zebrałam się w sobie i resztkami sił otworzyłam oczy i spojrzałam na faceta, który zaraz zamierzał mnie zgwałcić, był skołowany a ja krzyknęłam:
-Harry!- wtedy Styles do nas podbiegł, uderzył tego faceta tak mocno, że tamten upadł obok mnie. Harry wycelował w niego kolejny cios a ja nie mogłam na to patrzeć. Nie miałam jednak siły by się ruszyć i go jakoś powstrzymać.
-Harry, proszę- powiedziałam cicho. Styles na mnie spojrzał, walczył ze sobą, widziałam że chciał mu dać nauczkę, chciał go pobić. -Pomóż mi. Zabierz mnie stąd- nie miałam siły, zasypiałam, bałam się, że Harry da się ponieść i zrobi coś głupiego. Ku mojej uciesze chłopak nachylił się nade mną i mnie podniósł. Posłuchał mnie i zostawił tego faceta. Była jeszcze jedna rzecz o którą musiałam go poprosić. -Harry, nie mów Niallowi- powiedziałam, wtuliłam się w niego i odpłynęłam.


***

Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Oczy miałam zamknięte i intensywnie próbowałam sobie przypomnieć jaki jest dzień. Wtedy wszytko mi się przypomniało. Facet próbujący mnie zgwałcić… Nie pamiętałam co się stało później, coś mi podpowiadało, że przyszedł Harry. Ale nie byłam pewna czy tak właśnie było. Bałam się otworzyć oczy, bałam się co mogę zobaczyć. Przeleżałam tak kilka minut aż w końcu zabrałam się w sobie i powoli je otworzyłam. Zamrugałam kilka razy by obraz stał się ostry. Nie byłam w swoim pokoju, nie leżałam w swoim łóżku. To było pewne. Nie byłam jednak na ulicy. Usiadłam i spojrzałam na siebie. Zobaczyłam, że mam na sobie czyjąś za dużą koszulkę szybko upewniłam się, że pod nią mam majtki i stanik.
-Jest moja- dopiero kiedy usłyszałam jego głos zobaczyłam, że leży koło mnie i wpatruje się we mnie intensywnie, swoimi zielonymi oczami.
-Harry? Co ja tutaj robię?
-Nie pamiętasz?
-Rozebrałeś mnie?- nie wiem dlaczego ale w tym momencie było to dla mnie najważniejsze. Harry mnie rozebrał, Harry mnie dotykał...
-Spójrz na swoje rzeczy- wskazał palcem na miejsce gdzie leżała moja podarta bluzka, właściwie zostały z niej strzępy, spodnie były rozdarte na kolanie i całe brudne.
-Ja nie wiem co się stało...- byłam skołowana, tak mało pamiętałam z tego wieczoru.
-Ali, ktoś cię prawie zgwałcił a skoro zupełnie nic nie pamiętasz i wczoraj straciłaś przytomność w ciągu kilku minut to znaczy, że tej chuj podał ci jakieś świństwo- każde słowo Harrego uderzało we mnie z coraz większą siłą. Ktoś mnie chciał zgwałcić...- Gdybym cię nie pilnował, coś mnie tknęło kiedy nagle straciłem cię z oczu... Gdybym nie zdążył na czas- widziałam ból w jego oczach, mocno to przeżywał.
-Czy Niall wie?
-Nie. Prosiłaś żebym nic mu nie mówił.
-To dobrze. Dlaczego jestem u ciebie?
-Nie byłaś w stanie odebrać swojego klucza w recepcji.
-No tak.
-Ali, powiedziałem ci przed chwilą, że cię uratowałem, że ten skurwiel cię dotykał, chciał cię zgwałcić a ty się martwisz o Nialla i dlaczego spałaś u mnie?- Harry zmienił pozycję z leżącej na siedzącą, był zły, zdenerwowany i rozżalony.
-Dziękuję- powiedziałam cicho.
-Dziękuję?! Serio tylko tyle masz mi do powiedzenia?!- Harry podniósł głos.
-A co jeszcze mam powiedzieć?!- zdenerwowałam się, wstałam i wzięłam moje ciuchy.  
-A może to, że już więcej nie będziesz się tak zachowywać?!- Styles też wstał i podszedł do mnie.
-Ja?! To moja pieprzona wina, że jakiś psychol chciał mnie wykorzystać?!
-Wiesz, może gdybyś wczoraj się TAK nie zachowywała ten gnój wy sobie nie wyobraził, że może cię mieć!
-TAK? Czyli jak?! Powiedz co miałeś na myśli! Jak według ciebie się wczoraj zachowywałam?
-Jak dziwka!
-Słucham? Jak dziwka?- zatkało mnie.
-Tak! Tańczyłaś z tymi kolesiami, ocierałaś się o nich tyłkiem! Prowokowałaś ich! Myślisz, że to na nich nie działało?! Twój taniec przypominał pokaz taniej dziwki!
-Ja?! Ty mi mówisz, że zachowywałam się jak dziwka?- może nie powinnam tyle pić a później tak tańczyć ale nie robiłam nic złego. -Ty?! Już zapomniałeś jak przespałeś się z przypadkową osobą?! Jak robiłeś TO w pokoju obok?! Harry jestem ci wdzięczna za to co dla mnie zrobiłeś, nawet nie masz pojęcia jak bardzo ale ty jesteś ostatnią osobą, która ma prawo mnie oceniać!
-Ali...ja...nie powinienem tak mówić. Przepraszam...Po prostu bałem się o ciebie, kiedy zniknęłaś mi z oczu, miałem takie złe przeczucie...- Harry starał się uspokoić, zamknął oczy, wziął kilka głębokich wdechów ale wiedziałam, że lepiej dla nas jeśli pójdę do siebie. Wzięłam moje brudne spodnie i zaczęłam je ubierać- Ali co ty robisz?
-Nie widzisz? Ubieram się.
-Dlaczego?
-Harry, chce iść do siebie, wziąć prysznic, zjeść coś, przespać się. Wieczorem jest koncert a ja nie mam na nic siły. Chcę iść do recepcji, wziąć klucz od pokoju i nie wychodzić z niego przez najbliższe kilka godzin. Obiecuje, że jak tylko się ogarnę oddam ci twoją koszulkę- powiedziałam, wzięłam strzępy tego co kiedyś było moją bluzką, założyłam torebkę na ramię, podniosłam z podłogi buty i odwróciłam się w kierunku drzwi.
-Poczekaj, pójdę z tobą, założę tylko spodnie i koszulkę.
-Nie Harry, jak cię ludzie zobaczą ze mną... Zobacz jak ja wyglądam. Znowu zrobią nam zdjęcia... Będzie większa afera. A ja nie mam już sił.
-Ale...
-Wiesz, że mam rację. Po prostu daj mi spokój- zabrzmiało to chamsko i opryskliwie chociaż nie chciałam tego. Uratował mnie a ja zachowuje się tak niewdzięcznie...
-Jak uważasz- powiedział jedynie. Znowu zaczął się złościć, słyszałam to. Gdy był na mnie zły jego głos stawał się bardziej zachrypnięty. Wiedziałam, że to najodpowiedniejszy moment był wyjść, wiedziałam, że za chwile znowu zaczniemy się kłócić. Bez słowa wyszłam z pokoju i na bosaka poszłam do recepcji. Szczerze nawet nie wiedziałam która jest godzina ale musiało być wcześnie bo nikogo nie spotkałam. W recepcji młody mężczyzna zapytał czy wszystko w porządku, ja tylko pokiwałam głową, wzięłam klucz i szybko poszłam do swojego pokoju. Gdy weszłam od razu poszłam pod prysznic, myłam się tak długo, że skóra na palcach była cała pomarszczona. Mi cały czas wydawało się, że jestem brudna. Obrazy kiedy ten facet zaczął mnie dotykać zaczęły pojawiać się znienacka. Próbowałam nie dopuszczać do siebie myśli o tym, że jeśli Harry by nie przyszedł... Gdy wyszłam w końcu z pod prysznica, ubrałam się w piżamę i od razu się położyłam. Wyciągnęłam tylko komórkę z torebki i sprawdziłam godzinę: była 6:23. Nie mogłam jednak zasnąć, kolejny raz. Usiadłam na łóżku i zrobiłam to co ostatnio wychodziło mi najlepiej- zaczęłam płakać.


***

Przed koncertem właściwie się nie odzywałam, siedziałam z laptopem na kolanach w kącie i przeglądałam wszystkie strony plotkarskie jakie tylko znałam. Na szczęście nikt nic nie wiedział o nocnym zdarzeniu. Byłam ciekawa jak Harremu udało się mnie przetransportować w taki sposób, że żaden paparazzi tego nie zauważył. Nie rozmawiałam jednak z nim od momentu kiedy wyszłam rano z jego pokoju. Nie miałam na to ani siły ani ochoty. Wiedziałam, że co jakiś czas na mnie spogląda, co jakiś czas nasze oczy się spotykały i widziałam w nich złość. Wydawało mi się jednak, że nie był zły na mnie lecz na to co mogło się stać. Winił o to mnie i chyba też siebie choć nie miałam pewności. Nigdy nie mogłam przewidzieć jego zachowania, nigdy nie wiedziałam co mu chodzi po głowie, o czym myśli. By odgonić od siebie głupie myśli postanowiłam zapoznać się z grafikiem na przyszły tydzień, który Jessica wysłała mi pewnie dwa dni wcześniej. Gdy zalogowałam się na pocztę przeżyłam szok. Pojawił się kolejny mail od nieznanego mi nadawcy. Bałam się, że może to być ta sama osoba, która już wcześniej wysłała do mnie maila. Ale jakim cudem miałaby mój nowy adres? Odczekałam chwilę i otworzyłam wiadomość. „Zakochałaś się w nim… Widać to na każdym waszym wspólnym zdjęciu… To jak na niego patrzysz… Ale wiesz co? Harry patrzy na ciebie, jak na zwykłego ŚMIECIA! JAK NA NIC NIE WARTY KAWAŁEK GÓWNA! On chce, żebyś zniknęła z tego świata! Całuski D.”- przeczytałam tę wiadomość z dwadzieścia razy… Nie wiem kto to jest ale mnie nienawidzi… Skąd ma mój adres? Nie wierzyłam, że to się dzieje kolejny raz… Starałam się wyglądać normalnie, nie chciałam by ktoś zobaczył tego maila, a już na pewno nie Niall i przede wszystkim Harry. Wylogowałam się szybko i wyłączyłam laptopa. Na pytanie Horana gdzie idę odpowiedziałam, że siku. Wiedziałam, że po takiej odpowiedzi nie zada kolejnego pytania. Z prędkością światła pobiegłam do łazienki. Tam weszłam do jednej z kabin i zaczęłam płakać. Po kilku minutach gdy się nieco uspokoiłam wyszłam i przemyłam gorącą twarz orzeźwiającą wodą. Nie mogłam płakać. Oni nie mogli się domyśleć, że coś jest nie tak. Gdy wróciłam do garderoby moje oczy nie były już takie czerwone i prawie nie było widać, że przechodzę wewnętrzne dramaty. Gdy Lou zaczęła mnie szykować starałam się nie myśleć o niczym innym niż o zbliżającym się koncercie. Miałam zaśpiewać dziś pierwszy raz Torn, które z mojego repertuaru wyrzuciło Firework. Miałam nadzieję, że moja wersja spodoba się publiczności i chociaż to mnie w jakiś sposób pocieszy… Jak zwykle gdy byłam na scenie czas zleciał mi niesamowicie szybko. Ku mojej uciesze nowa piosenka spodobała się fanom chłopców co było najweselszym momentem w moim życiu od dobrych kilku dni. W hotelu, gdzie mieliśmy spędzić jeszcze jedną noc wszyscy wybraliśmy się na kolację. Usiedliśmy w wyznaczonej części sali gdzie dostępu nie mieli ani fani i goście hotelu ani dziennikarze i zaczęliśmy w spokoju spożywać swój posiłek. W pewnym momencie rozległ się dźwięk dzwoniącego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz gdzie widniał napis: Mama. Przeprosiłam wszystkich i by dać im w spokoju kontynuować posiłek oddaliłam się nieco od stołu.
-Halo?- powiedziałam.
-Ali…- głos mamy był cichy i niewyobrażalnie smutny.
-Mamo? Co się stało?- momentalnie się zdenerwowałam. Od razu poczułam zawroty głowy. Bałam się odpowiedzi.
-Babcia Krysia…
-Co z nią?!
-Miała zawał…
-I? Mamo?- mama milczała- No mów wreszcie co się stało!
-Babcia zmarła…- mama zaczęła płakać a mi ugięły się kolana. Musiałam przytrzymać się stojącego krzesła.
-Babcia Krysia nie żyje…- szepnęłam do siebie. To nie mogła być prawda.
-Ali, za trzy dni jest pogrzeb.
-Przyjadę.
-Nie, nie musisz. Babcia by się nie pogniewała, ona cię kochała i była szczęśliwa, że robisz to co kochasz. Nie chciałaby byś miała jakieś kłopoty.
-Przyjadę. Mam wtedy wolne. A nawet jeślibym nie miała, przyjechałabym.
-Ali…
-Mamo, ja muszę się z nią pożegnać…- nie wierzyłam, że to wypowiadam. Jeszcze kilka godzin wcześniej moim problemem był jakiś głupi mail…
-Dobrze kotku, zrobisz jak chcesz. Musze już kończyć.
-Mamo?
-Tak?
-Kocham cię.
-Ja ciebie też…
-Trzymajcie się.
-Ty też.
Gdy mama się rozłączyła stałam jak kołek jeszcze jakiś czas. Gdy wróciłam do stołu wszyscy byli rozgadani i roześmiani. Usiadłam na swoje miejsce. Nie wierzyłam w to co mi powiedziała mama. Moja kochana babcia odeszła. ODESZŁA. Nagle wpadałam w panikę, zaczęłam szybciej oddychać, czułam się tak jakby ktoś odciął mi dostęp do tlenu. Pierwszy spojrzał na mnie Niall, w jego ślady poszła Lou. Koło niej siedział Harry, który podążył wzrokiem za pozostałą dwójką i też na mnie patrzył. Po chwili patrzyli na mnie wszyscy. Wtedy ja wybuchnęłam . Nie wytrzymałam. Zaczęłam szlochać jak nigdy w życiu. Po telefonie Niny wydawało mi się, że się załamuję, jednak teraz nie umiałam nawet nazwać tego co czułam. Nie mogłam nabrać powietrza do płuc. Myślałam, że się uduszę.
-Matko Ali?! Co się stało?!- Lou szybko znalazła się przy mnie. Ale ja nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Ali?!- odezwał się Niall, który poszedł w ślady Lou i też był już przy mnie.
-Odsuńcie się- nie zauważyłam gdy Harry wstał i do mnie podszedł, ukucnął przede mną i chwycił mnie za ramiona. -Spokojnie, powiedz o co chodzi- nie wiem czy myślał, że moje zachowanie ma związek z wydarzeniem z imprezy ale gdy spojrzałam w jego piękne, zielone oczy wiedziałam, że się o mnie martwi. Po prostu to wiedziałam.
-Za…a…dzwoniła mo…ja mama- patrzyłam na niego i wiedziałam, że mogę mu zaufać, nie wiem dlaczego, po prostu czułam, że go kocham. -Mo…ja babcia nie…nie żyje…- wtedy Harry przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił. Nikt się nie odzywał, wszyscy milczeli, słychać było tylko mój nieprzerwany szloch, który był stłumiony przez ciało Harrego. Wtuliłam się w niego najmocniej jak umiałam a moje łzy moczyły jego koszulkę. On jednak nie zmienił pozycji, miałam nawet wrażenie, że docisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, miałam wrażenie, że już nigdy nie wypuści mnie ze swych objęć, że zostaniemy wtuleni w siebie do końca świata.



Rozdział 14 :) Mam nadzieję, że się spodoba, Harold się poprawił, uratował Ali...:) Na samym początku chcę podziękować Marzenie i Adriannie- kocham Was! <3 Do Adrianny: niestety na razie Ali nie czeka nic weselszego, przykro mi... ale życie potrafi zaskakiwać i w końcu jej karta też się odwróci na lepsze... chyba :( Do Marzeny: jasne, że możesz do mnie pisać, wysłałam już do Ciebie maila na adres który podałaś w komentarzu ale chyba do ciebie nie doszedł bo mi nie odpisałaś:(  Do wszystkich: proszę o komentowanie!!! Dodaję linka do piosenki, którą Ali nagrała na początku rozdziału: Torn. Przepraszam za wszelkie błędy! Wydaje mi się, że jest inna czcionka ale dodaję rozdział nie na moim komputerze i tak jakoś dziwnie jest, nie wiem dlaczego, nie umiem tego zmienić :( Kolejny rozdział pojawi się za tydzień!
PS Kocham Was <3

3 komentarze:

  1. Chciałam napisać, że ryczałam przez prawie cały rozdział. Ten telefon Niny, próba gwałtu i do tego wszystkiego śmierć babci Ali. Plus kolejna zawistna wiadomoś od jakiegoś dubka (D jak dupek, ewentualnie debil, to dla mnie oczywiste).
    Nie wiem jak Nina mogła powiedzieć jej coś takiego. Po prostu nie rozumiem, ja nie wyobrażam sobie, żebym mogła coś takiego powiedzieć mojej przyjaciółce. Zdaje sobie sprawę, że była zdenerwowana i mogła jej trochę nawrzucać, ale aż tak. Oczywiście szkoda mi też Zuzy, jej najlepsza przyjaciółka nie będzie uczestniczyć w najważniejszym dniu jej życia. Jednak to nie wina Ali, a brutalnego showbiznesu.
    Opiekuńczy Harry jest zdecydowanie fajniejszy niż idiota Harry, chociaż jego resztki nadal są widoczne. Ja już jestem pewna, że on ją kocha, on gdzieś tam w sobie też jest tego pewien, Ali jest za ślepa, żeby to zauważyć i tu jest problem.
    Tak akcja z upitą Ali i gwałtem, była przerażająca, już myślałam, że ją porwie, zgwałci i nie wiadomo co jeszcze. Naszczęście pojawił się Harry. No i w tym rozdziale znów pojawił się zazdrosny Harry. Serio Styles? Dziwka? Trochę opanowania! Co ja piszę w twoim opowiadaniu opanowanie i Harry nie idą w parze dłużej niż przez dwa zdania. Jak się to wszystko złączy to wychodzi nam stale skomplikowany Harry. I bądź tu dziewczyno mądra i się nie zakochuj.
    Po przeczytaniu wiadomości miałam ochotę znaleść i potraktować tak jak Harry gwałciciela tego debila, dupka lub nowa propozycja podsunięta przez Harry'ego: dziwkę, która była autorem. Wrrr... Nie dość ma dziewczyna problemów, żeby jeszcze jakiś nieznajomy idiota ją zadręczał? I jak on zdobył ten adres. (piszę on, jako człowiek, ale podejrzewam, że to dziewczyna) Mam swoje podejrzenia, co do tego, kto może być anonimowym debilem. Plus za dobranie literki, dała mi pole do popisu.
    A na sam koniec śmierć babci. Dobrze zdaję sobie sprawę z tego jak czuje się Ali, bo sama niedawno straciłam babcię i wim jaki to ból, zwłaszcza jeśli jest się z nią blisko i nie miało się okazji z nią pożegnać. Muszę przyznać, że ja na jej miejscu już dawno popadłabym w jakąś depresje czy coś.
    Aha i Harry na końcu to kochajacy, troskliwy i niesamowity Harry. Ta ostatnia scena jest po prostu piękna.
    Cały rozdział jest dla mnie chyba najlepszym jaki kiedykolwiek czytałam. Jest po prostu piękny.
    A podsumuje to wszystko jedną smutną minką :(
    Też Cię kocham :*
    Adrianna.
    Ps Ostatnio wreszcie pamiętałam i zaobserwowałam Cię na tt, cały czas o tym zapominałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam dodać, że jak setny raz oglądałam teledysk do SOML w momencie, kiedy znikają pradziadkowie Lou pomyślałam, o mój Boże Ali :(
      Adrianna.

      Usuń
  2. Hej Ali :)
    Na początku chciałabym Cię ogromnie przeprosić, że nie odpisałam i na e-maila, ale miałam strasznie zawalony tydzień, a dzisiaj do 16.30 jeździłam po grobach. Przepraszam Cię jeszcze raz! Dziękuje za to, że sie zgodziłaś! Najprawdopodobniej będę do Ciebie pisać w weekendy lub jeśli znajdę czas to w tygodniu!
    Co do rozdziału do strasznie mi szkoda Ali! Same złe rzeczy ją ostatnio spotykają! Cieszę się, że w końcu Harry się ocknął. Dlaczego on nie powie Ali w końcu co do niej czuje?
    Jak Nina mogła tak na nią nakrzyczeć?! Tylko jej problemów dokłada! Dobrze, że Ali ma chociaż Niall i teraz również Harrego.
    Harry był już tak blisko, szczerze z nią porozmawiał, a to pierwszy krok do sukcesu! A później jeszcze przytula! Jestem z naszego Stylesa dumna!
    Na początku cieszyłam się, że Ali sie rozerwie, ale to jak sie upiła to było trochę przesada. Rozumiem chciała się od stresować, ale aż tak?! Jeszcze to jak flitowała z tymi facetami, nie dziwię się, że ten zbok co próbował ją zgwałcić to tak odebrał. Ale i tak jest mi jej strasznie żal! Harry stał się taki opiekuńczy i w dodatku mało pil! Oj w tym opowiadaniu jest zdecydowanie bardzo tajemniczy, ale podoba mi sie taki i mam o czym myśleć po przeczytaniu rozdziału!
    Pokłócili sie przez to, że Harry jest zbyt opiekuńczy i coś czuje że nie tylko przez to!
    No i kolejna rzecz dokładane Ali. Śmierć babci jest bolesna i wiem co sie wtedy czuje...
    Podziwiam Ali za to jak sobie radzi, bo mimo tych wszystkich problemów daje czadu na koncertach i stara się być silna!
    Dziękuje Ci za ten rozdział i mam nadzieję, że wkrótce Ali spotka cos dobrego, a może Harry wyzna jej miłość, którą jak podejrzewam skrywa, bo jak inaczej wyjaśnić tekst "Mącisz mi w głowie"?
    Jeszcze raz Ci Dziękuje!
    Kocham i pozdrawiam
    Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń