-Harry otwórz!- usłyszałam krzyk. Ktoś dobijał się do drzwi. -Harry, kurwa!- mimo tego, że część mojego umysłu wciąż spała rozpoznałam, że głos należy do Nialla. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harry'ego zwlekającego się z łóżka. Nie zauważył, że też już nie śpię. -Harry!- Niall nie przestawał uderzać drzwi dopóki Harry ich nie otworzył.
-Człowieku
co się dzieje?- usłyszałam stłumiony i wciąż zaspany głos bruneta.
-Ali! Nie ma
jej w pokoju!- Horan był wręcz przerażony. -Dzwoniłem do niej ale nie odbiera,
nie wiem gdzie jest. Co jeśli sobie coś zrobiła? Wiedziałem, że nie powinienem
jej zostawiać! Było jeszcze za wcześnie! A ty miałeś ją pilnować! Lou mi
powiedziała, że się pokłóciliście!- każde słowo Nialla uderzało we mnie jak
powiew zimnego wiatru w mroźny dzień. Gdy doszło do mnie to, że Niall martwi się o mnie,
że myśli o najgorszym pośpiesznie wstałam z łóżka i weszłam do „przedpokoju”. Musiał mnie zobaczyć.
-Ali?- oczy
Horana powiększyły się ze zdziwienia a sekundę później na jego twarzy malowała
się ulga. Pośpiesznie przeszedł obok Harrego i niemal podbiegł do mnie po czym
mocno mnie przytulił.-Boże Ali. Jak ja się stresowałem! Myślałem, że może... że coś,
no wiesz- chłopak strasznie się jąkał.
-Że coś
sobie zrobiłam- dokończyłam za niego.
-Dlaczego od
razu mi nie powiedziałeś?!- Niall mnie puścił i zwrócił się do Harrego.
-Bo nie
dałeś mi dojść do głosu. Poza tym mogłeś się domyślić, że Ali może być u mnie.
-Tak
pomyślałem na początku, ale kiedy Lou mi powiedziała, że się pokłóciliście uznałem…
Nieważne. Ali, dlaczego nie odbierałaś? Wiesz ile razy dzwoniłem?- Niall się
ode mnie odsunął i spojrzał na mnie z wyrzutem. Jego miejsce zajął Harry, który
stanął za mną i mnie przytulił.
-Wyciszyłam
go. Przepraszam- wyobraziłam sobie co przed chwilą przeżył mój przyjaciel,
myśląc, że mogłam zrobić sobie krzywdę lub co gorsza być może już nie żyję i momentalnie zaatakowały mnie wyrzuty
sumienia.
-Wiem, że
teraz jesteście razem, ale proszę, jeśli znowu zechcesz spędzić u Harry'ego noc daj mi znać- wcale nie jesteśmy razem, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego
na głos. -Dlaczego Lou mi powiedziała, że się pokłóciliście?
-Bo tak było
ale już się pogodziliśmy- odparł spokojnie Harry i pocałował mnie delikatnie w
szyję co momentalnie przypomniało mi do czego prawie doszło w nocy.
-Aaaa,
rozumiem- Niall najwyraźniej myślał, że w nocy się „godziliśmy” przez co
uśmiechnął się znacząco. Zrobiło mi się dziwnie głupio, poczułam się wręcz
skrępowana i chciałam się nieco odsunąć od bruneta jednak on mi na to nie pozwolił.
-To nie tak-
musiałam dać Niallowi do zrozumienia, że jest w błędzie i do niczego nie
doszło. -Była nawałnica i trochę się wystraszyłam gdy zgasło światło. Poszłam
najpierw do ciebie, ale ty byłeś na imprezie no to poszłam do Harrego i u niego
zasnęłam- stwierdziłam, że małe kłamstewko o tym, że poszłam do niego nikomu
nie zaszkodzi. Miałam nadzieję, że dotrze do niego to, że nic się nie
wydarzyło, nie to o czym on myślał. -A jak minęła impreza?- zapytałam chcąc
zmienić temat.
-Było fajnie-
Niall spojrzał na Harry'ego i miałam wrażenie, że wymieniają między sobą jakieś
porozumiewawcze spojrzenia. -Chyba już pójdę, powiem Lou, że wszystko jest okej
bo się martwi i poszła do recepcji zapytać czy ciebie nie widzieli. Zobaczymy
się później.
-Ali na
arenę jedzie dzisiaj ze mną- zakomunikował Harry. Chciałam się sprzeciwić, że mogę jechać z blondynem, ale
Niall powiedział, że nie ma sprawy i wyszedł.
-Mamy
jeszcze trochę czasu, możemy poleżeć i pogadać- wydawało mi się, że to nie była
propozycja, ton Harrego wskazywał na to, że nie mam wyboru inaczej się na mnie
obrazi.
-Okej-
powiedziałam i położyłam się do łóżka. -O czym chcesz pogadać?- zapytałam gdy
brunet zajął miejsce obok mnie.
-Dlaczego
tak bardzo zdenerwowało cię to, że Niall pomyślał, że uprawialiśmy seks?-
powiedział wprost, patrząc mi prosto w oczy. Zawstydzona szybko spojrzałam na
swoje dłonie.
-Bo nie
jestem tego typu dziewczyną- dlaczego zawsze gdy byłam zdenerwowana mój głos
stawał się wyższy?
-Jaką?-
zapytał.
-Taką-
zebrałam się w sobie i na niego spojrzałam. -Taką, która od razu idzie z
chłopakiem do łóżka. Może i jestem dorosła, ale seks to coś więcej niż chwila przyjemności. Dla mnie jest wyrazem miłości. Poza tym nie chcę żeby mój przyjaciel wziął mnie za kogoś kim nie jestem.
-Wiem o tym,
uwierz mi, że Niall też. Nie musisz się o to martwić- dla Harrego temat seksu nie był w ogóle krępujący w przeciwieństwie do mnie. Może dlatego, że
rozmawialiśmy o mojej cnocie a nie jego. Nie chciałam, żeby zadał mi jeszcze
jakieś „nieprzyzwoite” pytanie dlatego zmieniłam temat. Nie wiem dlaczego ale
poranek nie wydał mi się odpowiedni do przeprowadzania tego typu rozmów. Pod
osłoną nocy wszystko wydaje się inne, może dlatego to w nocy jestem odważniejsza, przynajmniej jeśli chodzi o tego
typu sprawy. Leżeliśmy w łóżku jeszcze godzinę rozmawiając o błahostkach, o
tym, że jedzenie w hotelowej restauracji jest niesmaczne, o tym co aktualnie
czytamy, o tym, że wkrótce jadę do domu i będziemy musieli się rozstać. Przyznałam
się Harremu, że mam pomysł na piosenkę ale nie cover lecz moją własną, która
mogłaby się znaleźć na płycie jeśli ją w ogóle wydam. Harry oczywiście
stwierdził, że jest to nieuniknione i dobrze, że mam pomysł na piosenkę.
Zaoferował swoją pomoc w pisaniu za co byłam mu ogromnie wdzięczna, miał przecież o wiele większe doświadczenie niż ja. Przez całą
godzinę nie poruszyliśmy tematu Pato, nie wiedziałam czy specjalnie czy nie.
Rozmawiało nam się niezwykle lekko i nie występowało między nami coś co nazywamy niezręczną
ciszą. Właściwie to ja więcej mówiłam, miałam wrażenie, że go przegadałam, ale nie wydawał się znudzony. Kiedy zaburczało mi w brzuchu, Harry zamówił śniadanie do pokoju, a gdy
się najedliśmy poszłam do siebie by się uszykować. Zadzwoniłam do mamy,
następnie do Klaudii. Nie zauważyłam nawet gdy minęło pół godziny. Weszłam do
łazienki, umyłam zęby i twarz. Było mi gorąco, czułam jak materiał od piżamy
przykleja mi się do pleców a włosy do
czoła i karku, chciałam się nieco ochłodzić więc ściągnęłam spodnie od piżamy i
stałam gołymi stopami na przyjemnie chłodnych kafelkach w samych majtkach i
koszulce. W pokoju Harry'ego było znacznie przyjemniej niż w moim, w którym
klimatyzacja nie działała tak jak powinna. Chciałam się wykąpać, wskoczyć pod
prysznic i się odświeżyć ale bandaże zawiązane na moich nadgarstkach skutecznie
mi to uniemożliwiały. Był 6 lipca, ze szpitala wyszłam pierwszego, rany zadałam sobie 29
czerwca, czyli minął tydzień. Lekarz powiedział, że po tygodniu mogę ściągnąć
bandaże. Wprawdzie chodziło mu o tydzień, który minie za dwa dni, czyli tydzień
odkąd wyszłam ze szpitala ale dwa dni to strasznie mało a nie chciałam iść po
Lou, nie mogłam być dla niej takim obciążeniem przez 24 godziny na dobę,
przecież nie była moją nianią. Po chwili zadumy i rozmyślania nad tym co powinnam
zrobić zadecydowałam by ściągnąć bandaże. Robiłam to bardzo delikatnie i
cierpliwie. Gdy pierwszy opatrunek spadł na podłogę byłam w małym szoku. Nie było
śladu po szwach a blizna nie wydawała się duża. Była mała i delikatnie różowa,
stwierdziłam nawet, że mogłabym ubrać bluzkę z krótkim rękawkiem jeśli tylko
nałożę na nadgarstek odpowiednią ilość korektora i pudru. Gdy dodatkowo ozdobię go kilkoma
bransoletkami, nikt nie powinien niczego podejrzewać. Ucieszyłam się nie tylko
dlatego, że moje ciało zaczynało leczyć rany, które mu zadałam, ale też z bardzo
przyziemnej przyczyny- w Turynie było niesamowicie gorąco i koszula z długim
rękawem byłaby katorgą. Podejrzewałam, że w Barcelonie i Madrycie będzie równie
upalnie. Zadowolona, dotknęłam delikatnie rany. Następnie odkręciłam zimną
wodę, włożyłam w strumień odkryty nadgarstek i zamknęłam oczy rozkoszując się
chłodem wylewającym się na rękę. Pamiętam jak raz na ćwiczeniach z fizjologii
człowieka, prowadzący powiedział, że gdy będzie nam gorąco istnieje łatwy i
szybki sposób na schłodzenie temperatury ciała. Wystarczy przyłożyć do zimnej
wody nadgarstek, w miejscu pod kciukiem, tam gdzie mierzy się puls
przytrzymując tętnicę…
-Ali?-
usłyszałam zachrypnięty i nieco zmartwiony głos Harrego.
-Tak?-
otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chłopak stoi o wiele bliżej niż myślałam i
intensywnie się we mnie wpatruje.
-Co robisz?-
był nieco zdenerwowany, ale starał się zachować przyjazny i spokojny ton głosu.
Wystraszył się, bał się, że znowu robię sobie krzywdę, pomyślałam i nie
wiedziałam dlaczego zaczęłam uśmiechać się jak idiotka. Jak coś takiego mogło mnie rozbawić?
-Ściągam
bandaże. Zrobiło mi się gorąco i chciałam wziąć prysznic. Nie chciałam angażować
w to Lou więc postanowiłam je zdjąć i zobaczyć czy mam nadal mam szwy. Co
prawda lekarz zalecił bym zrobiła to za dwa dni ale nie mogłam się
powstrzymać- wyjaśniłam spokojnie.
-A dlaczego
trzymasz rękę w wodzie?- pewnie myślał, że staram się spłukać krew…
-Bo się
ochładzam, kiedyś ci wyjaśnię o co dokładnie z tym chodzi- nie mogłam przestać
się uśmiechać.
-Co cię tak
bawi?- Harry zmarszczył śmiesznie brwi a ja spojrzałam mu prosto w oczy, były
takie piękne, zielono- niebieskie.
-Chcesz
ściągnąć drugi?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A mogę?-
nie krył swojego zaskoczenia a ja skinęłam głową na znak, że się zgadzam. Doskonale pamiętał jak wcześniej nie pozwoliłam mu oglądać moich ran i blizn.
Teraz czułam, że ufam mu na tyle, że mogę obnażyć się przed nim w ten sposób.
Było to dla mnie niesamowicie intymne doświadczenie. O wiele bardziej niż to co
stało się między nami w nocy. Harry zakręcił wodę i ujął moją dłoń w swoje.
Przyłożył ją do policzka następnie ucałował jej wewnętrzną stronę. Dotykając
twarzy Harrego starałam się zapamiętać to uczucie, jego skóra była gładka i
jednocześnie nieco szorstka od pojawiającego się na niej zarostu, usta były
gorące a pod naciskiem moich palców rozchyliły się. Gdy odsunęłam rękę od
jego twarzy, chłopak spojrzał na mój nadgarstek i miałam wrażenie, że tak samo
jak ja stara się zapamiętać, każdy nawet najmniejszy szczegół tego co się
właśnie działo. Po chwili spojrzał na drugą, zabandażowaną rękę i uniósł ją
delikatnie. Dotknął opatrunku i jeszcze bardziej ostrożnie niż ja zaczął go
usuwać, rozwiązał mały supeł i zaczął go spokojnie odwijać. Nie spieszył się.
Nie patrzyłam na to co robił lecz na niego. Na jego piękną twarz. Malowały się
na niej różne emocje ale dominował spokój i czułość.
-Gotowe-
chrypka w jego głosie ożywiła motyle mieszkające w moim brzuchu. Spojrzałam na
bliznę, wyglądała niemal identycznie jak ta na lewej ręce, zaskakująco mała i
nieco różowa, łatwa do ukrycia.
-Dziękuję-
powiedziałam gapiąc się na swoje wolne nadgarstki. Harry dotknął mojego
podbródka zmuszając mnie do spojrzenia na niego i złożył na moich ustach
delikatny pocałunek.
-Kocham cię-
słowa te spowodowały zawroty w mojej głowie. W odpowiedzi złapałam go za kark,
przysunęłam do mnie i go pocałowałam. Żar, który rozpalił się między nami
spowodował, że zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, przez co zakończyłam go
szybciej niż oboje tego chcieliśmy.
-Jest mi
gorąco- oświadczyłam. -Wskakuję pod prysznic- oczekiwałam jakiejś reakcji ze
strony Harry'ego ale on tylko stał i się na mnie patrzył.
-Śmiało-
powiedział w końcu. -Nie krępuj się.
-Nie wiem
czy wiesz ale na ogół, a raczej zawszę, biorę prysznic naga.
-Domyślam
się- ton jego głosu stał się nagle niezwykle uwodzicielski.
-Chcę się
rozebrać, wziąć prysznic. Musisz wyjść- starałam się zachować powagę i nie
dawać po sobie poznać emocji targających mną w tej chwili, rozbawienie mieszało
się z zażenowaniem- dziwna mieszanka.
-Dlaczego?-
uśmiechał się głupkowato widząc jak na mnie działa.
-Bo muszę
wziąć prysznic!- podniosłam głos ale jednocześnie się uśmiechnęłam przez co nie
wyglądałam na poważnie wkurzoną.
-Tak sobie
myślę, że może mógłbym ci pomóc…
-Wykluczone!-
złapałam ręcznik wiszący na małym wieszaku obok umywalki i rzuciłam nim w niego.
-Dobra, już
wychodzę… Chociaż myślałem, że może mógłby dołączyć…- nie skończył bo tym razem
w jego stronę poleciała szczotka do włosów a chłopak pośpiesznie wyszedł z
łazienki głośno się śmiejąc- Jesteś niemożliwa!- usłyszałam jeszcze i na
wszelki wypadek zakluczyłam drzwi. Pierwszy od tygodnia, samodzielny prysznic
był cudowny. Woda była taka orzeźwiająca, a truskawkowy żel nadał mojemu ciału
cudownie słodki zapach i spowodował, że skóra stała się miękka. Gdy wyszłam
spod prysznica cała odświeżona, dokładnie osuszyłam swoje ciało i owinęłam się
ręcznikiem. Byłam ciekawa czy Harry jest w moim pokoju czy poszedł do siebie i
szczerze miałam nadzieję, że nie będę musiała paradować przy nim w samym
ręczniku. Otworzyłam niepewnie drzwi i zobaczyłam Harrego rozwalonego na moim
łóżku. Gdy mnie zobaczył jego oczy się rozszerzyły i otworzył buzię by coś
powiedzieć ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
-Ładnie
wyglądasz- powiedział po chwili podczas gdy ja nerwowo przeczesywałam torbę w
poszukiwaniu świeżej bielizny, spodenek i koszulki. Gdy tak się w końcu stało
pobiegłam z powrotem do łazienki i szybko się ubrałam w wybrane wcześniej
ciuchy. Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Harrego a później także
pozostałych. Po wieczornym show lecieliśmy do Barcelony, tym razem wszyscy
dlatego ku niezadowoleniu Harrego mój pokój czekał na mnie i nie było przeszkód
bym spędziła noc bez niego. Gdy dotarliśmy na miejsce i zostałam sama
zadzwoniłam do Patricia, przeprosiłam go za wszystko i umówiłam się z nim
dokładniej tzn. ustaliliśmy godzinę i miejsce spotkania. Później nie
mogłam zasnąć, wierciłam się i myślałam za dużo o sprawach, o których ludzie
myśleć nie powinni kiedy chcą iść spać. Usiadłam wtedy na łóżku i wyciągnęłam
kilka kartek papieru i zaczęłam pisać. Nie wiedziałam czy to co pisze mogę
komuś pokazać, czy można to w ogóle nazwać zarysem czegoś co ma być moją pierwszą
piosenką ale czułam, że muszę pisać, wylać słowa kłębiące się w mojej głowie.
***
Kolejny
dzień zleciał mi niesamowicie szybko. Nie rozmawiałam z Harrym na temat mojego
wyjścia z Patem. Wieczorem zapytał tylko o której i gdzie się umówiliśmy i ku
mojemu zdziwieniu zaproponował, że może mnie zawieźć. Oczywiście od razu
wytknęłam mu to, że jesteśmy w Barcelonie a nie Londynie i nie zna tego miasta, ale on stwierdził, że teraz to nie problem gdy każdy samochód zaopatrzony jest w
nawigację. Czując na sobie jego nieznoszący sprzeciwu wzrok zgodziłam się by
mnie zawiózł i odebrał nawet jeśli nie chciałam tego. Obawiałam się nieco, że
może Pato postanowi mnie pocałować na powitanie, oczywiście w policzek, ale
Harry by tego nie zrozumiał i mógł urządzić mi niezłą awanturę. Uważałam
jednak, że poczynił niesamowity postęp nie sprzeciwiając się mojemu wyjściu.
Może było to spowodowane obecnością Eleanor, Andiego i Sophi, którzy przyjechali
do Louisa i Liama, nie zważając jednak na przyczynę takiego zachowania, Harry spuścił
nieco z tonu, przynajmniej tak mi się wydawało.
***
Spojrzałam
na zegarek, była 12:04, a z Patem umówiona byłam na 13 w miejscu zwanym La
Rambla, które było najsłynniejszą aleją w całej Barcelonie. Obejrzałam się w
lustrze, wyglądałam znośnie, włosy układały się nadspodziewanie dobrze a poprzedni
dzień spędzony na słońcu spowodował, że nie byłam tak przerażająco blada choć
nie można mnie było nazwać opaloną. Przede wszystkim jednak rany na nadgarstkach
były niewidoczne a to było dla mnie w tym momencie najważniejsze. Gdy
analizowałam swój wygląd i zaczęłam się zastanawiać czy może powinnam jednak
ubrać coś innego Harry wszedł do mojego pokoju nie siląc się by zapukać.
-Jestem
gotowa- powiedziałam najspokojniej i najnormalniej jak tylko potrafiłam.
-Widzę.
Ładnie wyglądasz. Wystroiłaś się- mamrotał pod nosem. Nie wiem dlaczego miałam
wrażenie, że coś intensywnie analizuje.
-Nie prawda.
Nie wystroiłam się. Gdyby to zrobiła miałaby na sobie najprawdopodobniej coś
bardziej szałowego na przykład sukienkę- naprawdę robiłam wszystko by nie ugiąć
się i być najmilszą mną w historii,
jako, że Harry stał, milczał i patrzył na mnie powiedziałam jeszcze raz- Nie wystroiłam się.
Nagle wyraz
twarzy Harrego się zmienił. Przypominał mi w pewnym sensie lwa udającego się na
polowanie, pewnie z powodu jego postawionych włosów, które przypominały nieco lwią
grzywę. Chłopak powoli zmniejszał dystans między nami a ja stałam jak
sparaliżowana. Gdy dzieliło nas już kilka centymetrów mogłam niemal poczuć
ciepło bijące od jego ciała. Harry pochylił się nade mną i musnął wargami moje
usta. Nie pocałował mnie jednak. Zjechał na linię szczęki i sunął po niej tak
delikatnie, że nie wiedziałam, czy mnie dotyka czy ta bliskość powoduje we mnie
takie odczucie. Gdy dotarł do mojej szyi, powoli zaciągnął się moim zapachem
chwycił mnie za ramiona. Byłam całkowicie pochłonięta tym co się właśnie działo,
naszą nagłą bliskością. Harry natomiast kontynuował i nagle, bez uprzedzenia
zaczął ssać moją skórę, początkowo nie odczytałam jego intencji, głównie przez
to, że gdy był blisko mój umysł był daleki od pracowania na wysokich obrotach a
racjonalne myślenie było w tym momencie na wakacjach jednak gdy poczułam
niewielki ból w miejscu, które ssał doszło do mnie co robił. Naznaczał mnie!
Jakbym była jego własnością! Gdy się zorientowałam od razu spróbowałam go
odepchnąć, początkowo delikatnie, ale on to chyba przewidział chwytając mnie
wcześniej za ramiona i zamykając mnie w szczelnym, mocnym uścisku. Gdy to nie
przyniosło żadnego efektu i poczułam większy ból postanowiłam
się odezwać:
-Harry
zostaw mnie- powiedziałam spokojnie, nie chciałam dawać mu tej satysfakcji i
błagać o to by przestał, gdy ból nasilił się jeszcze bardziej ponowiłam swoją
próbę, starałam się go odepchnąć- Przestań- mój głos był piskliwy, ale Harry był
nieugięty, poczułam jego zęby na skórze i miałam wrażenie, że jest to kara za
to, że ośmieliłam się odezwać i prosić by przestał. Postanowiłam to przeczekać.
Gdy skończył, przejechał kilka razy po obolałym miejscu językiem i zaczął
luzować uścisk. Gdy mnie puścił odsunęłam się od niego i spojrzałam mu
prosto w oczy. Wtedy powstrzymałam łzy, które zaczęły tworzyć się pod wpływem
jego zachowania. Opamiętałam się, nie chciałam przez niego płakać. Wzięłam
porządny zamach i uderzyłam go w twarz najmocniej jak umiałam. Następnie wyminęłam go, wzięłam
pośpiesznie torebkę i skierowałam się do wyjścia. Gdy stałam już przy drzwiach
Harry był tuż za mną.
-Mam
nadzieję, że wiesz, że nigdzie ze mną nie jedziesz- mimo, że starałam się
opanować byłam zła, cholernie zła.
-Jadę-
powiedział a jego głos był mocno zachrypnięty. Też był zły.
-Nie. Nie
jedziesz ze mną teraz ani do Madrytu, pojadę z resztą tak jak kiedyś. Nie
wejdziesz już do mojego pokoju.
-Wejdę bo
wiem, że tego chcesz.
-Słucham?
Wiesz czego chcę?- zapytałam podnosząc głos.
-Czego?
-Na pewno
nie tego byś tu wchodził i zachowywał się jak palant. To co przed chwilą
zrobiłeś… Naznaczyłeś mnie Harry!
-On musi
wiedzieć, że masz kogoś. A wiem, że ty mu o tym nie powiesz. Musi wiedzieć, że
do kogoś należysz!- z każdym słowem Harry podnosił głos.
-Czy ty w
ogóle rozumiesz co zrobiłeś? Naznaczyłeś mnie! Jakbym była twoją pieprzoną
własnością! Zrobiłeś mi tę cholerną malinkę dokładnie w tym samym miejscu co
wtedy na imprezie. Dokładnie tak samo jak wtedy powiedziałam, żebyś przestał a
ty miałeś to w nosie. Liczyło się to by pokazać, że jestem twoja! A nie jestem!
Nie jestem niczyją własnością! Zapomniałeś już jak się wtedy czułeś, kiedy to
zrobiłeś? Mówiłeś, że byłeś zły na siebie bo zadałeś mi ból! Podobno było ci z
tym źle bo mnie skrzywdziłeś ale najwyraźniej kłamałeś skoro zrobiłeś to znowu!
-Nie
kłamałem! Ale nie dałaś mi wyboru!
-Dałam.
Mogłeś mi zaufać albo zachować się jak palant! A teraz wynocha z mojego pokoju-
byłam na niego tak niewyobrażalnie zła, on niczego nie rozumiał a ja nie
panowałam nad nerwami, zamknęłam drzwi w pośpiechu i chciałam iść po kogoś kto
mógł mnie zawieść w umówione miejsce. Chciałam być jak najdalej od niego.
-Gdzie
idziesz?- złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
-Na randkę- syknęłam.
-Słucham?-
Harry wytrzeszczył oczy a ja chciałam by choć w połowie poczuł taki ból jak ja.
Nie ten fizyczny ale psychiczny.
-Tak, idę na
randkę z Pato. Kto wie co może się wydarzyć. Może mnie pocałuje, czule i delikatnie
a potem pójdę do niego gdzie będzie mnie pieprzył do nieprzytomności. To
chciałeś usłyszeć?- czułam jak z każdy moim słowem uścisk Harrego słabnie i nie
czekając na jego odpowiedź odepchnęłam go od siebie i pobiegłam do Nialla.
***
Spotkanie z
Pato minęło mi ku mojemu zdziwieniu dobrze. Dzięki pomocy Lou, ukryłam malinkę
a Niall załatwił mi transport. Myślałam, że przez całą tą sytuację z Harrym nie
będę w stanie się dobrze bawić ale dzięki Patricio udało mi się wyluzować. Mimo
chorych obaw Harrego Pato nawet nie próbował się do mnie zbliżyć, był uprzejmy
i w żaden sposób nie przekroczył mojej przestrzeni osobistej. Wybaczył mi też
moje spóźnienie bo przez Harrego przyjechałam na miejsce dwadzieścia minut po czasie.
Bałam się, że rozmowa może nam się nie kleić ale było zupełnie inaczej. Śmiałam
się i dyskutowałam na różne tematy. Dowiedziałam się, że Pato kręci w
Barcelonie sceny do jakiegoś filmu, w którym gra razem ze swoim tatą. Wyżalił mi
się, że w kraju często postrzegają go jako osobę, która wkręciła się po znajomości
a nie dzięki swojej ciężkiej pracy i zastanawia się nad przeprowadzką do
Hiszpanii gdzie nikt go nie zna i nie będzie oceniał przez pryzmat ojca.
Rozmawialiśmy też na luźniejsze tematy a ja opowiedziałam mu nieco o tym, że
wkrótce wracam do Polski na wakacje. Ku mojemu zdziwieniu Pato chciał wiedzieć
więcej na temat mojej ojczyzny więc opowiedziałam mu o moich ulubionych
miejscach, o tym, że mamy góry i morze, o tym, że często w zimie jest lato a
wiosną pada śnieg. Rozmawiając z nim przez telefon nie byłam w stanie
opowiedzieć mu o sobie wszystkiego a na żywo mogłam opowiadać bez
limitów czasowych. Nie obyło się też bez wspomnienia o tym, że dziś w Brazylii
był pierwszy półfinał rozgrywanych tam mistrzostw świata. Pato był pełen
podziwu jeśli chodzi o moją znajomość piłkarzy, klubów i zasad tej gry… Mimo
tego, że chciał mnie odwieźć na arenę gdzie miałam koncert nalegałam, że dam
sobie radę sama. Nie chciałam narażać go na spotkanie z Harrym. Oboje
obiecaliśmy sobie, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Naprawdę miałam
nadzieję, że się z nim spotkam. Był niesamowicie pozytywną osobą i nie chciałam
tracić z nim kontaktu. Gdy dotarłam w końcu na stadion, miałam wrażenie, że
wszyscy się na mnie gapią. Gdy zobaczyłam Harrego poczułam jakby coś ścisnęło
mi brzuch ale postanowiłam nie odzywać się do niego. Byłam na niego zła a
jednocześnie odczuwałam tęsknotę, chciałam by mnie przytulił i pocałował na
dobranoc. Po przybyciu do hotelu poszłam do siebie i wyciągnęłam kratki i
ponownie zaczęłam pisać słowa kłębiące się w mojej głowie. Byłam tak
pochłonięta tym co robiłam, że odgłos pukania do drzwi nieźle mnie wystraszył.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Modliłam się by to nie był Harry choć ta
nieprzewidywalna i nielogiczna część mnie miała nadzieję, że to będzie właśnie
on.
-Mogę
wejść?- zapytał Louis. Szczerze, nie spodziewałam się go tu zobaczyć, już
prędzej Eleanor.
-Jasne,
wejdź- otworzyłam drzwi szerzej a chłopak przekroczył próg mojego pokoju- Gdzie
masz El?
-Rozmawia z
mamą przez telefon i nie chciałem jej przeszkadzać- powiedział i nastała
niezręczna cisza. -Ali, nie będę owijał w bawełnę, ja chciałem cię przeprosić-
powiedział a ja nie miałam pojęcia o czym on mówi, może chciał przeprosić w
imieniu Harrego?
-Wybacz ale
nie wiem o czym mówisz- przyznałam.
-Chodzi o to
jaki byłem dla ciebie… Zachowywałem się jak palant, ty miałaś problemy a ja na
ciebie naskakiwałem- wyjaśnił powoli a mi zrobiło się strasznie głupio.
-Lou, nie
masz mnie za co przepraszać, nic mi złego nie zrobiłeś, nic z tego co mi się
przydarzyło nie stało się przez ciebie- jak on mógł w ogóle tak pomyśleć?
-Było ci
ciężko a ja, moje głupie komentarze, dodawały ci zmartwień. Ale wiedziałem co
Harry do ciebie czuje a ty byłaś dla niego taka oschła, nie chciałem byś go tak
traktowała. Wiem, że to żadne usprawiedliwienie ale…- nie zdążył dokończyć bo
mu przerwałam.
-Na twoim
miejscu postąpiłabym tak samo. Też broniłabym przyjaciela i proszę, o nic się
nie obwiniaj- powiedziałam i pozwoliłam sobie na przytulenie chłopaka. Tommo
pachniał mieszanką męskich i damskich perfum, które z pewnością należały do
Eleanor, niestety wyczułam też wyraźną woń papierosów.
-Ali, to nie
jest jedyny powód dla którego przyszedłem- powiedział po chwili a ja doskonale
wiedziałam jaki był drugi.
-Harry cię
tu przysłał?- w moim głosie pojawiła się wrogość.
-Nie, nic
nie wie o tym, że tu jestem ale wiem co ci zrobił.
-Masz na
myśli to- pokazałam mu mojego wielkiego siniaka malującego się na mojej szyi na
co chłopak zrobił zbolałą minę. -Czy to, że mnie upokorzył?
-Wiem,
zachował się jak idiota, debil, palant, skurwiel i nie wiem jak jeszcze mógłbym
go nazwać. Nie jestem tu by go bronić ale on nie chciał…
-Zrobiłbyś
coś takiego? Zrobiłbyś takie coś El tylko dlatego, że umówiła się z
przyjacielem na kawę?- w sumie nie wiedziałam czy mogę nazywać Patricia moim
przyjacielem ale to nie miało w tym momencie znaczenia.
-Nie, nie
zrobiłbym ale Harry nie jest mną. On jest zupełnie inny niż wszyscy. Jest
wybuchowy i gwałtowny, nie myśli tylko działa a potem są skutki, takie jak
teraz.
-Ale Lou
spójrz na mnie, tak nie może być, przecież on nawet nie zna Patricia.
-Ali, my
faceci mamy nieco inne myślenie niż wy. Harry nie chce żeby ktokolwiek na
ciebie patrzył, a ty spotkałaś się z kolesiem, którego on nie cierpi…
-Lou,
przepraszam ale moglibyśmy nie gadać o tym- jak wspomniał my, kobiety mamy inne spojrzenie na pewne sytuacje.
-Harry serio
nie chciał, żeby tak wyszło. On teraz siedzi w swoim pokoju, nie zjadł kolacji tylko siedzi i gapi się w ścianę.
-Proszę ja serio nie…- teraz to on mi przerwał.
-On naprawdę
żałuje…
-Tommo,
błagam, nie chcę o tym gadać. Muszę się nad tym zastanowić, poważnie. Bo co
jeśli znowu zechcę z kim wyjść. Co Harry zrobi wtedy? Kolejną malinkę? A może
mnie przywiąże do łóżka i nie pozwoli wyjść?
-Z tym
przywiązaniem do łóżka…- zaczął Lou a ja zorientowałam się, że to co
zasugerowałam było dość dwuznaczne, zwłaszcza dla faceta. Tommo zaczął się śmiać
przez co i ja nie mogłam zostać dłużej poważna.
-Dobra,
dobra, nie zapędzaj się tak. Pomyślę co z nim zrobić. Niedługo jadę do domu i
pewnie będę miała więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Tylko tyle
mogę ci obiecać, że się zastanowię.
-Uwierz mi,
że Harry może teraz na to nie wygląda, ale naprawdę zasługuje na kolejną
szansę. On cię kocha.
-Okej, jest
coś jeszcze o czym musimy porozmawiać?
-Właściwie
to tak- powiedział śmiertelnie poważnie przez co ja się zdenerwowałam- Nie wiem
czy wiesz ale oglądasz dzisiaj z nami w nocy półfinał, gra Anglia- dodał
rozbawiony tym, że mnie nabrał.
-Matko,
chcesz, żebym na zawał zeszła? Nastraszyłeś mnie- powiedziałam z wyrzutem.
-U mnie w
pokoju, pamiętaj komu kibicujemy- tak już od miesiąca wszyscy faceci w naszej
ekipie gadają o piłce i o tym, że Anglii idzie zaskakująco dobrze. Wcześniej nie
mieliśmy czasu by obejrzeć mecz rozgrywany w nocy ale wiedziałam, że półfinału
nikt tu nie opuści. Chciałam mu się odgryźć, że ja będę kibicować Portugalii
ale ugryzłam się w język.
-Okej, okej.
Przyjdę- nie miałam ochoty by oglądać Harrego, który na pewno też dostał takie zaproszenie ale nie mogłam powiedzieć tego Louisowi. Musiałam się zgodzić.
***
-Boże jak
mógł tego nie strzelić?!- burzył się Louis.
-Nie wiem,
ślepy by strzelił- skomentował Liam.
-Totalna
porażka- powiedziałam i uśmiechnęłam się do obu panów, najwyraźniej zdążyli się
zorientować, że mają we mnie zdrajcę.
-Ali,
proszę, nic nie mów- syknął Lou, a ja zaczęłam się śmiać. W końcu moja drużyna
prowadziła 2:1. Pomysł by oglądać wspólnie mecz byłby strzałem w dziesiątkę
gdyby nie Harry, który zamiast patrzyć w ekran więcej czasu spędzał na
patrzeniu na mnie co mnie początkowo nieco peszyło ale później po pierwszej
połowie zdążyłam się przyzwyczaić. Poza tym zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie dość niezręcznie.
-Zostało 25
minut. Jak nie ruszą dupy to przegramy- skomentował Harry, chyba pierwszy raz
od godziny. Spojrzałam na niego i od razu tego pożałowałam bo momentalnie
uchwycił moje spojrzenie a ja praktycznie utonęłam w jego oczach. Głupia ja,
pomyślałam i pośpiesznie spojrzałam na ekran telewizora.
-No co oni
robią! Faul przecież był!- oburzył się chyba każdy oprócz mnie.
-To się
nazywa skuteczna obrona- powiedziałam i Niall, który podobnie jak reszta był za
Anglią, nie wytrzymał i zaczął za karę mnie łaskotać, wiedział, że tego
nienawidzę. -Już nie będę, przestań- krzyczałam histerycznie a blondyn przestał
jednak mnie nie puścił tylko mnie objął a ja odruchowo położyłam głowę na jego
ramieniu. Po dziesięciu minutach w takiej pozycji zachciało mi się tak spać, że
nie mogłam tego zwalczyć, zamknęłam oczy i już byłam na skraju jednak wtedy moi
towarzysze zaczęli głośniej komentować a ja spojrzałam na ekran. -Spalony, był
spalony, nawet jakby strzelił nie uznaliby- powiedziałam znużonym głosem.
-Gdzie
spalony? Nie było…- Lou przerwał bo realizator właśnie jak na zawołanie włączył
powtórkę z wyraźnie zaznaczonym spalonym. Chłopcy ponownie zaczęli prowadzić
dyskusję na ten temat ale ja zamknęłam oczy. I już ich nie otworzyłam.
Odpłynęłam do krainy Morfeusza w ramionach Nialla i ze wzrokiem Harrego wbitym
w moją osobę.
Rano
obudziłam się w swoim łóżku. Właściwie to nie obudziłam się sama, zrobił to mój
brzęczący telefon. Spojrzałam na ekran, który pokazał, że dzwoni Jessica.
-Tak
słucham?- mój głos był zachrypnięty, jak zwykle rano.
-Obudziłam
cię?
-Tak-
powiedziałam nie kryjąc niezadowolenia.
-W takim
razie przepraszam ale dzwonie z dobrą wiadomością.
-Jaką?-
powiedziałam ożywiona.
-Jutro po
koncercie lecisz do domu!
-Jak to?-
nawet nie starałam się ukryć szoku w jakim byłam.
-W związku z
tym co się wydarzyło i w ogóle załatwiłam ci wolne- pamiętam jak Jess chwaliła
mnie za plotki o Harrym, a teraz załatwia mi wolne. Wydaje mi się, że zaszła w
niej pewna zmiana, na lepsze.
-Ale jak?-
to najlepsza wiadomość jaką mogłam od niej usłyszeć.
-W Madrycie
miałaś śpiewać tylko na jednym koncercie, na drugim na grać jakiś zespół z
Hiszpanii. A na ostatni koncert możesz po prostu nie jechać, trochę to trwało
zanim to załatwiłam ale w końcu się zgodzili.
-Dziękuję!
Jesteś wspaniała!
-Nie chwal
mnie tak bo popadnę w samozachwyt. Jak dolecisz do Polski wejdź na pocztę,
jutro albo jeszcze dziś wyślę ci plany jakie mamy i w ogóle. Wybacz ale muszę
kończyć. Pa- nie zdążyłam nawet odpowiedzieć bo Jess się rozłączyła. Jechałam
do domu! Już jutro! To była cudowna wiadomość, chciałam w końcu zobaczyć mamę,
tatę, brata, Zuzę, moich znajomych. Może uda mi się w końcu odkręcić to co jest
teraz między mną a Niną? Byłoby cudownie. Poza tym wkrótce moje urodziny a Jess
dała mi naprawdę cudowny prezent.
Przez cały
dzień nikomu nie powiedziałam o moim wcześniejszym powrocie do domu. Sama nie
wiedziałam dlaczego postanowiłam zrobić z tego tajemnicę. Może dlatego, ze nie
było okazji, cały dzień byliśmy w drodze i każdy odsypiał nocne oglądanie
meczu. Może nie chciałam by Harry wiedział? Wtedy musiałabym z nim porozmawiać,
uległabym mu, spojrzałabym w jego oczy i zapomniałabym o tym co zrobił a nie
mogłam tego zrobić. Nie mógł mnie tak traktować. To co zrobił nie było w
porządku i oboje musieliśmy się nad tym zastanowić… O moim wyjeździe
poinformowałam Nialla i Lou następnego dnia rano. Poprosiłam ich by nic nie
mówili Harremu i chociaż nie rozumieli dlaczego zrobili to o co poprosiłam.
Wyglądało to trochę tak jakbym przed nim uciekała… Może tak było? Sama nie
umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Nie umiałam poradzić sobie z tym całym
bałaganem w mojej głowie… Przed wejściem na scenę pożegnałam się z resztą
ekipy. Harrego nie było wtedy ani w garderobie, ani w pokoju zespołu. Louis
powiedział mi, że rozmawia na zewnątrz z Gemmą, jak zwykle przed koncertem.
Chciałam mu powiedzieć ale go wciąż nie było a ja musiałam już wychodzić. Idąc
krętym korytarzem prowadzącym na scenę praktycznie na niego wpadałam. Nie
odezwałam się. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Minęłam go i wyszłam na scenę. Koncert zleciał mi
niesamowicie szybko, był magiczny, wydawało mi się, że miałam sporo fanów w
Madrycie. Gdy zjechałam na dół, pod scenę, cała piątka stała jak zwykle
czekając na swój występ. Przytuliłam kolejno Liama, Zayna, Louisa, Nialla,
który wyściskał mnie tak mocno jakbyśmy widzieli się ostatni raz a przecież
wkrótce znowu mieliśmy się zobaczyć. Gdy mnie puścił spojrzałam na Harrego,
stał sam nieco wycofany. Wiedział, że wyjeżdżam a między nami nic nie jest
dobrze. Może był na mnie zły, za to, że mu nie powiedziałam… Podeszłam do niego,
nie wiedziałam co robię ale nagle poczułam, że muszę coś zrobić. Chciałam być na niego zła,
powinnam. Ale był taki przygnębiony i zraniony, że na myśl o tym, że to przeze
mnie jest w tak złym stanie zachciało mi się płakać a jakaś niewidzialna igła
kuła mnie w serce. Stałam tak chwilę czekając aż w końcu na mnie spojrzy, gdy
tak się stało smutek, który malował się w jego oczach łamał mi serce. Nie
mogłam już tak dłużej, stać i patrzeć mu w oczy. Nie wytrzymałam. Złamałam się
i go przytuliłam. Harry zawahał się ale po kilku sekundach tulił mnie do siebie
i był całym moim światem.
-Ali odsuń
się, za dziesięć sekund wchodzicie- usłyszałam głos za nami. Nie chciałam go
puszczać, nie chciałam go zostawiać... Musiałam to powiedzieć, musiał to
usłyszeć.
-Kocham cię,
Harry- powiedziałam, odsunęłam się od niego i pobiegłam do garderoby nie
patrząc w tył ani razu. Uciekłam.
Hej! Rozdział XXI!!! Oczko :P Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem! Czasami jest mi smutno, że ludzie czytają rozdział i nic nie piszą :( Ostatni rozdział miał 79 wyświetleń i 7 komentarzy... Nigdy nie narzekałam na ich małą ilość, jestem wdzięczna Adzie i Marzenie za to, że chce im się skomentować moje wypociny ale miło zobaczyć, że jednak jest ktoś jeszcze kto czyta to opowiadanie. Poza tym jeśli chodzi o ten rozdział to może on wydawać się momentami nielogiczny i może mieć sporo błędów ale nie sprawdziłam go, nie miałam czasu. Myślałam, że dodam go w piątek ale udało mi się go napisać i stwierdziłam, że nie będzie czekał na publikację do piątku. Być może wkrótce pojawi się nowa zakładka z blogami które czytam i opowiadaniami, które chciałabym wam polecić! Do Ady: jeśli znajdę chwilkę czasu i wyrobię się z rozdziałem to być może napiszę wywiad, którego udzieliła Ali, niestety niczego nie obiecuję :( Okej, to wszystko z mojej strony, miłego czytania, zachęcam do komentowania!
PS I LOVE YOU <3
Rozdział jak zwykle cudowny ! Niestety nie mogę dzisiaj więcej napisać, bo jestem na telefonie i nie mam aż tyle czasu. Obiecuje, że wrócę i szerzej skomentuje :-*
OdpowiedzUsuńAdrianna.
Wróciłam! Kochana jeśli twoim zdaniem z tym rozdziałem jest coś nie tak, to chyba powinnaś się zastanowić co ty w ogóle mówisz/piszesz. On jest cudowny!!!
UsuńPoczątek i Niall był świetny! Uwielbiam go! Potem to, że Ali i Harry tak po prostu sobie rozmawiali o wszystkim i to zdjęcie bandaży i ogólnie scena w łazience to takie wszystk jest fajne, chociaż to słowo nie wyraża wszystkiego co myślę :-)
Oczywiście znowu musiała być jakaś drama! W końcu to 1D :-D nadal nie lubię tego Pato, ale nie zmienia to faktu, że Harry zachował się jak świnia! Wrr...
Rozmowa z Lou była świetna, wydaje mi się, że to wszystko było potrzebne aby mogli ruszyć do przodu, bez poczucia winy :)
Ali wraca do Polski!! Wreszcie spędzi trochę czasu z rodziną i poukłada pewne sprawy.
Koniec mnie powalił... Leżę i umieram... To było takie piękne...
No cóż muszę przyznać, że pod poprzednim rozdziałem pobiłam samą siebie i ten komentarz nie jest już tak długi, ale komentowanie twojego opowiadania to moje nowe hobby :-D
Przepraszam za ewentualne błędy, ale pisze z telefonu.
Buziaki <3 też cię kocham! :-*
Adrianna.
PS Nie czuj presji, jeśli będziesz miała ochotę to napisz ten wywiad :-)
Hej:)
OdpowiedzUsuńNie musisz mi dziękować za komentarze, bo po pierwsze to sprawia mi tylko przyjemność, a po drugie to każdy autor zasługuje, na to by wiedzieć co jego czytlnicy sądzą o tym co pisze. Dziękuje Ci za ten rozdział, jest cudowny! Nie ma w nim tak dużo błędów (ja nie zauważyłam ani jednego) i bardzo przyjemnie się go czyta!
Biednemu Niallowi napędzili stracha. Jeszcze on sobie pomyślał, że oni uprawiali seks. Później rozmowa Harrego i Ali, czasem w biegu dobrze jest tak porozmawiać.
Ciesze się, że Ali ściągła bandarze. Harry ty myślałeś, że Ali pozwoli Ci patrzeć na to jak bierze prysznic? Śnisz, albo lepiej Czuj się.
Każda dziewczyna lubi się stroić i nie ma znaczenia czy na spotkanie z znajomym, czy z rodziną lub z chłopakiem. Tak, Lou masz racje Harry jest dupkiem i gorzej. Trzeba najpierw pomyśleć, a nie robić Ali krzywdy, i jeszcze w tym samym miejscu, w którym zobił jej krzywde, Ali mu dobrze nakrzyczała i dała w twarz. Fakt potem żałowa. I dobrze należalo mu się! Lou okazał się bardzo dobrym przyjacielem. Potem ten mecz, Ali weszłaś w pole minowe będąc przeciwko Agli:) Przyznam Ci się, że również kibicuje Polsce i jak to w Polsce zawsze bywa przegrywają i ja krzycze i mama ma mnie dość:)
Ali dobrze zrobiła, dała mu troche 'pocierpieć', ale potem podeszła przytuliła i powiedziała bardzo ważne dwa słowa. Harry przynajmniej wie, że to nie koniec ich zwiazku.
Dziękuje Ci za ten cudny rozdział! Kocham to jak piszesz i wogule Ciebie!
Pozdrawiam Marzen ze Śląska