poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział XXI





-Harry otwórz!- usłyszałam krzyk. Ktoś dobijał się do drzwi. -Harry, kurwa!- mimo tego, że część mojego umysłu wciąż spała rozpoznałam, że głos należy do Nialla. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harry'ego zwlekającego się z łóżka. Nie zauważył, że też już nie śpię. -Harry!- Niall nie przestawał uderzać drzwi dopóki Harry ich nie otworzył.
-Człowieku co się dzieje?- usłyszałam stłumiony i wciąż zaspany głos bruneta.
-Ali! Nie ma jej w pokoju!- Horan był wręcz przerażony. -Dzwoniłem do niej ale nie odbiera, nie wiem gdzie jest. Co jeśli sobie coś zrobiła? Wiedziałem, że nie powinienem jej zostawiać! Było jeszcze za wcześnie! A ty miałeś ją pilnować! Lou mi powiedziała, że się pokłóciliście!- każde słowo Nialla uderzało we mnie jak powiew zimnego wiatru w mroźny dzień. Gdy doszło do mnie to, że Niall martwi się o mnie, że myśli o najgorszym pośpiesznie wstałam z łóżka i weszłam do „przedpokoju”. Musiał mnie zobaczyć.
-Ali?- oczy Horana powiększyły się ze zdziwienia a sekundę później na jego twarzy malowała się ulga. Pośpiesznie przeszedł obok Harrego i niemal podbiegł do mnie po czym mocno mnie przytulił.-Boże Ali. Jak ja się stresowałem! Myślałem, że może... że coś, no wiesz- chłopak strasznie się jąkał.
-Że coś sobie zrobiłam- dokończyłam za niego.
-Dlaczego od razu mi nie powiedziałeś?!- Niall mnie puścił i zwrócił się do Harrego.
-Bo nie dałeś mi dojść do głosu. Poza tym mogłeś się domyślić, że Ali może być u mnie.
-Tak pomyślałem na początku, ale kiedy Lou mi powiedziała, że się pokłóciliście uznałem… Nieważne. Ali, dlaczego nie odbierałaś? Wiesz ile razy dzwoniłem?- Niall się ode mnie odsunął i spojrzał na mnie z wyrzutem. Jego miejsce zajął Harry, który stanął za mną i mnie przytulił.
-Wyciszyłam go. Przepraszam- wyobraziłam sobie co przed chwilą przeżył mój przyjaciel, myśląc, że mogłam zrobić sobie krzywdę lub co gorsza być może już nie żyję  i momentalnie zaatakowały mnie wyrzuty sumienia.
-Wiem, że teraz jesteście razem, ale proszę, jeśli znowu zechcesz spędzić u Harry'ego noc daj mi znać- wcale nie jesteśmy razem, pomyślałam, ale nie powiedziałam tego na głos. -Dlaczego Lou mi powiedziała, że się pokłóciliście?
-Bo tak było ale już się pogodziliśmy- odparł spokojnie Harry i pocałował mnie delikatnie w szyję co momentalnie przypomniało mi do czego prawie doszło w nocy.
-Aaaa, rozumiem- Niall najwyraźniej myślał, że w nocy się „godziliśmy” przez co uśmiechnął się znacząco. Zrobiło mi się dziwnie głupio, poczułam się wręcz skrępowana i chciałam się nieco odsunąć od bruneta jednak on mi na to nie pozwolił.
-To nie tak- musiałam dać Niallowi do zrozumienia, że jest w błędzie i do niczego nie doszło. -Była nawałnica i trochę się wystraszyłam gdy zgasło światło. Poszłam najpierw do ciebie, ale ty byłeś na imprezie no to poszłam do Harrego i u niego zasnęłam- stwierdziłam, że małe kłamstewko o tym, że poszłam do niego nikomu nie zaszkodzi. Miałam nadzieję, że dotrze do niego to, że nic się nie wydarzyło, nie to o czym on myślał. -A jak minęła impreza?- zapytałam chcąc zmienić temat.
-Było fajnie- Niall spojrzał na Harry'ego i miałam wrażenie, że wymieniają między sobą jakieś porozumiewawcze spojrzenia. -Chyba już pójdę, powiem Lou, że wszystko jest okej bo się martwi i poszła do recepcji zapytać czy ciebie nie widzieli. Zobaczymy się później.
-Ali na arenę jedzie dzisiaj ze mną- zakomunikował Harry. Chciałam się sprzeciwić, że mogę jechać z blondynem, ale Niall powiedział, że nie ma sprawy i wyszedł.
-Mamy jeszcze trochę czasu, możemy poleżeć i pogadać- wydawało mi się, że to nie była propozycja, ton Harrego wskazywał na to, że nie mam wyboru inaczej się na mnie obrazi.
-Okej- powiedziałam i położyłam się do łóżka. -O czym chcesz pogadać?- zapytałam gdy brunet zajął miejsce obok mnie.
-Dlaczego tak bardzo zdenerwowało cię to, że Niall pomyślał, że uprawialiśmy seks?- powiedział wprost, patrząc mi prosto w oczy. Zawstydzona szybko spojrzałam na swoje dłonie.
-Bo nie jestem tego typu dziewczyną- dlaczego zawsze gdy byłam zdenerwowana mój głos stawał się wyższy?
-Jaką?- zapytał.
-Taką- zebrałam się w sobie i na niego spojrzałam. -Taką, która od razu idzie z chłopakiem do łóżka. Może i jestem dorosła, ale seks to coś więcej niż chwila przyjemności. Dla mnie jest wyrazem miłości. Poza tym nie chcę żeby mój przyjaciel wziął mnie za kogoś kim nie jestem.
-Wiem o tym, uwierz mi, że Niall też. Nie musisz się o to martwić- dla Harrego temat seksu nie był w ogóle krępujący w przeciwieństwie do mnie. Może dlatego, że rozmawialiśmy o mojej cnocie a nie jego. Nie chciałam, żeby zadał mi jeszcze jakieś „nieprzyzwoite” pytanie dlatego zmieniłam temat. Nie wiem dlaczego ale poranek nie wydał mi się odpowiedni do przeprowadzania tego typu rozmów. Pod osłoną nocy wszystko wydaje się inne, może dlatego to w nocy jestem odważniejsza, przynajmniej jeśli chodzi o tego typu sprawy. Leżeliśmy w łóżku jeszcze godzinę rozmawiając o błahostkach, o tym, że jedzenie w hotelowej restauracji jest niesmaczne, o tym co aktualnie czytamy, o tym, że wkrótce jadę do domu i będziemy musieli się rozstać. Przyznałam się Harremu, że mam pomysł na piosenkę ale nie cover lecz moją własną, która mogłaby się znaleźć na płycie jeśli ją w ogóle wydam. Harry oczywiście stwierdził, że jest to nieuniknione i dobrze, że mam pomysł na piosenkę. Zaoferował swoją pomoc w pisaniu za co byłam mu ogromnie wdzięczna, miał przecież o wiele większe doświadczenie niż ja. Przez całą godzinę nie poruszyliśmy tematu Pato, nie wiedziałam czy specjalnie czy nie. Rozmawiało nam się niezwykle lekko i nie występowało między nami coś co nazywamy niezręczną ciszą. Właściwie to ja więcej mówiłam, miałam wrażenie, że go przegadałam, ale nie wydawał się znudzony. Kiedy zaburczało mi w brzuchu, Harry zamówił śniadanie do pokoju, a gdy się najedliśmy poszłam do siebie by się uszykować. Zadzwoniłam do mamy, następnie do Klaudii. Nie zauważyłam nawet gdy minęło pół godziny. Weszłam do łazienki, umyłam zęby i twarz. Było mi gorąco, czułam jak materiał od piżamy przykleja mi się do pleców a włosy do czoła i karku, chciałam się nieco ochłodzić więc ściągnęłam spodnie od piżamy i stałam gołymi stopami na przyjemnie chłodnych kafelkach w samych majtkach i koszulce. W pokoju Harry'ego było znacznie przyjemniej niż w moim, w którym klimatyzacja nie działała tak jak powinna. Chciałam się wykąpać, wskoczyć pod prysznic i się odświeżyć ale bandaże zawiązane na moich nadgarstkach skutecznie mi to uniemożliwiały. Był 6 lipca, ze szpitala wyszłam pierwszego, rany zadałam sobie 29 czerwca, czyli minął tydzień. Lekarz powiedział, że po tygodniu mogę ściągnąć bandaże. Wprawdzie chodziło mu o tydzień, który minie za dwa dni, czyli tydzień odkąd wyszłam ze szpitala ale dwa dni to strasznie mało a nie chciałam iść po Lou, nie mogłam być dla niej takim obciążeniem przez 24 godziny na dobę, przecież nie była moją nianią. Po chwili zadumy i rozmyślania nad tym co powinnam zrobić zadecydowałam by ściągnąć bandaże. Robiłam to bardzo delikatnie i cierpliwie. Gdy pierwszy opatrunek spadł na podłogę byłam w małym szoku. Nie było śladu po szwach a blizna nie wydawała się duża. Była mała i delikatnie różowa, stwierdziłam nawet, że mogłabym ubrać bluzkę z krótkim rękawkiem jeśli tylko nałożę na nadgarstek odpowiednią ilość korektora i pudru. Gdy dodatkowo ozdobię go kilkoma bransoletkami, nikt nie powinien niczego podejrzewać. Ucieszyłam się nie tylko dlatego, że moje ciało zaczynało leczyć rany, które mu zadałam, ale też z bardzo przyziemnej przyczyny- w Turynie było niesamowicie gorąco i koszula z długim rękawem byłaby katorgą. Podejrzewałam, że w Barcelonie i Madrycie będzie równie upalnie. Zadowolona, dotknęłam delikatnie rany. Następnie odkręciłam zimną wodę, włożyłam w strumień odkryty nadgarstek i zamknęłam oczy rozkoszując się chłodem wylewającym się na rękę. Pamiętam jak raz na ćwiczeniach z fizjologii człowieka, prowadzący powiedział, że gdy będzie nam gorąco istnieje łatwy i szybki sposób na schłodzenie temperatury ciała. Wystarczy przyłożyć do zimnej wody nadgarstek, w miejscu pod kciukiem, tam gdzie mierzy się puls przytrzymując tętnicę…
-Ali?- usłyszałam zachrypnięty i nieco zmartwiony głos Harrego.
-Tak?- otworzyłam oczy i zobaczyłam, że chłopak stoi o wiele bliżej niż myślałam i intensywnie się we mnie wpatruje.
-Co robisz?- był nieco zdenerwowany, ale starał się zachować przyjazny i spokojny ton głosu. Wystraszył się, bał się, że znowu robię sobie krzywdę, pomyślałam i nie wiedziałam dlaczego zaczęłam uśmiechać się jak idiotka. Jak coś takiego mogło mnie rozbawić?
-Ściągam bandaże. Zrobiło mi się gorąco i chciałam wziąć prysznic. Nie chciałam angażować w to Lou więc postanowiłam je zdjąć i zobaczyć czy mam nadal mam szwy. Co prawda lekarz zalecił bym zrobiła to za dwa dni ale nie mogłam się powstrzymać- wyjaśniłam spokojnie.
-A dlaczego trzymasz rękę w wodzie?- pewnie myślał, że staram się spłukać krew…
-Bo się ochładzam, kiedyś ci wyjaśnię o co dokładnie z tym chodzi- nie mogłam przestać się uśmiechać.
-Co cię tak bawi?- Harry zmarszczył śmiesznie brwi a ja spojrzałam mu prosto w oczy, były takie piękne, zielono- niebieskie.
-Chcesz ściągnąć drugi?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-A mogę?- nie krył swojego zaskoczenia a ja skinęłam głową na znak, że się zgadzam. Doskonale pamiętał jak wcześniej nie pozwoliłam mu oglądać moich ran i blizn. Teraz czułam, że ufam mu na tyle, że mogę obnażyć się przed nim w ten sposób. Było to dla mnie niesamowicie intymne doświadczenie. O wiele bardziej niż to co stało się między nami w nocy. Harry zakręcił wodę i ujął moją dłoń w swoje. Przyłożył ją do policzka następnie ucałował jej wewnętrzną stronę. Dotykając twarzy Harrego starałam się zapamiętać to uczucie, jego skóra była gładka i jednocześnie nieco szorstka od pojawiającego się na niej zarostu, usta były gorące a pod naciskiem moich palców rozchyliły się. Gdy odsunęłam rękę od jego twarzy, chłopak spojrzał na mój nadgarstek i miałam wrażenie, że tak samo jak ja stara się zapamiętać, każdy nawet najmniejszy szczegół tego co się właśnie działo. Po chwili spojrzał na drugą, zabandażowaną rękę i uniósł ją delikatnie. Dotknął opatrunku i jeszcze bardziej ostrożnie niż ja zaczął go usuwać, rozwiązał mały supeł i zaczął go spokojnie odwijać. Nie spieszył się. Nie patrzyłam na to co robił lecz na niego. Na jego piękną twarz. Malowały się na niej różne emocje ale dominował spokój i czułość.
-Gotowe- chrypka w jego głosie ożywiła motyle mieszkające w moim brzuchu. Spojrzałam na bliznę, wyglądała niemal identycznie jak ta na lewej ręce, zaskakująco mała i nieco różowa, łatwa do ukrycia.
-Dziękuję- powiedziałam gapiąc się na swoje wolne nadgarstki. Harry dotknął mojego podbródka zmuszając mnie do spojrzenia na niego i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
-Kocham cię- słowa te spowodowały zawroty w mojej głowie. W odpowiedzi złapałam go za kark, przysunęłam do mnie i go pocałowałam. Żar, który rozpalił się między nami spowodował, że zrobiło mi się jeszcze bardziej gorąco, przez co zakończyłam go szybciej niż oboje tego chcieliśmy.
-Jest mi gorąco- oświadczyłam. -Wskakuję pod prysznic- oczekiwałam jakiejś reakcji ze strony Harry'ego ale on tylko stał i się na mnie patrzył.
-Śmiało- powiedział w końcu. -Nie krępuj się.
-Nie wiem czy wiesz ale na ogół, a raczej zawszę, biorę prysznic naga.
-Domyślam się- ton jego głosu stał się nagle niezwykle uwodzicielski.
-Chcę się rozebrać, wziąć prysznic. Musisz wyjść- starałam się zachować powagę i nie dawać po sobie poznać emocji targających mną w tej chwili, rozbawienie mieszało się z zażenowaniem- dziwna mieszanka.
-Dlaczego?- uśmiechał się głupkowato widząc jak na mnie działa.
-Bo muszę wziąć prysznic!- podniosłam głos ale jednocześnie się uśmiechnęłam przez co nie wyglądałam na poważnie wkurzoną.
-Tak sobie myślę, że może mógłbym ci pomóc…
-Wykluczone!- złapałam ręcznik wiszący na małym wieszaku obok umywalki i rzuciłam nim w niego.
-Dobra, już wychodzę… Chociaż myślałem, że może mógłby dołączyć…- nie skończył bo tym razem w jego stronę poleciała szczotka do włosów a chłopak pośpiesznie wyszedł z łazienki głośno się śmiejąc- Jesteś niemożliwa!- usłyszałam jeszcze i na wszelki wypadek zakluczyłam drzwi. Pierwszy od tygodnia, samodzielny prysznic był cudowny. Woda była taka orzeźwiająca, a truskawkowy żel nadał mojemu ciału cudownie słodki zapach i spowodował, że skóra stała się miękka. Gdy wyszłam spod prysznica cała odświeżona, dokładnie osuszyłam swoje ciało i owinęłam się ręcznikiem. Byłam ciekawa czy Harry jest w moim pokoju czy poszedł do siebie i szczerze miałam nadzieję, że nie będę musiała paradować przy nim w samym ręczniku. Otworzyłam niepewnie drzwi i zobaczyłam Harrego rozwalonego na moim łóżku. Gdy mnie zobaczył jego oczy się rozszerzyły i otworzył buzię by coś powiedzieć ale w ostatniej chwili się powstrzymał.
-Ładnie wyglądasz- powiedział po chwili podczas gdy ja nerwowo przeczesywałam torbę w poszukiwaniu świeżej bielizny, spodenek i koszulki. Gdy tak się w końcu stało pobiegłam z powrotem do łazienki i szybko się ubrałam w wybrane wcześniej ciuchy. Resztę dnia spędziłam w towarzystwie Harrego a później także pozostałych. Po wieczornym show lecieliśmy do Barcelony, tym razem wszyscy dlatego ku niezadowoleniu Harrego mój pokój czekał na mnie i nie było przeszkód bym spędziła noc bez niego. Gdy dotarliśmy na miejsce i zostałam sama zadzwoniłam do Patricia, przeprosiłam go za wszystko i umówiłam się z nim dokładniej tzn. ustaliliśmy godzinę i miejsce spotkania. Później nie mogłam zasnąć, wierciłam się i myślałam za dużo o sprawach, o których ludzie myśleć nie powinni kiedy chcą iść spać. Usiadłam wtedy na łóżku i wyciągnęłam kilka kartek papieru i zaczęłam pisać. Nie wiedziałam czy to co pisze mogę komuś pokazać, czy można to w ogóle  nazwać zarysem czegoś co ma być moją pierwszą piosenką ale czułam, że muszę pisać, wylać słowa kłębiące się w mojej głowie.

***

Kolejny dzień zleciał mi niesamowicie szybko. Nie rozmawiałam z Harrym na temat mojego wyjścia z Patem. Wieczorem zapytał tylko o której i gdzie się umówiliśmy i ku mojemu zdziwieniu zaproponował, że może mnie zawieźć. Oczywiście od razu wytknęłam mu to, że jesteśmy w Barcelonie a nie Londynie i nie zna tego miasta, ale on stwierdził, że teraz to nie problem gdy każdy samochód zaopatrzony jest w nawigację. Czując na sobie jego nieznoszący sprzeciwu wzrok zgodziłam się by mnie zawiózł i odebrał nawet jeśli nie chciałam tego. Obawiałam się nieco, że może Pato postanowi mnie pocałować na powitanie, oczywiście w policzek, ale Harry by tego nie zrozumiał i mógł urządzić mi niezłą awanturę. Uważałam jednak, że poczynił niesamowity postęp nie sprzeciwiając się mojemu wyjściu. Może było to spowodowane obecnością Eleanor, Andiego i Sophi, którzy przyjechali do Louisa i Liama, nie zważając jednak na przyczynę takiego zachowania, Harry spuścił nieco z tonu, przynajmniej tak mi się wydawało.

***

Spojrzałam na zegarek, była 12:04, a z Patem umówiona byłam na 13 w miejscu zwanym La Rambla, które było najsłynniejszą aleją w całej Barcelonie. Obejrzałam się w lustrze, wyglądałam znośnie, włosy układały się nadspodziewanie dobrze a poprzedni dzień spędzony na słońcu spowodował, że nie byłam tak przerażająco blada choć nie można mnie było nazwać opaloną. Przede wszystkim jednak rany na nadgarstkach były niewidoczne a to było dla mnie w tym momencie najważniejsze. Gdy analizowałam swój wygląd i zaczęłam się zastanawiać czy może powinnam jednak ubrać coś innego Harry wszedł do mojego pokoju nie siląc się by zapukać.
-Jestem gotowa- powiedziałam najspokojniej i najnormalniej jak tylko potrafiłam.
-Widzę. Ładnie wyglądasz. Wystroiłaś się- mamrotał pod nosem. Nie wiem dlaczego miałam wrażenie, że coś intensywnie analizuje.
-Nie prawda. Nie wystroiłam się. Gdyby to zrobiła miałaby na sobie najprawdopodobniej coś bardziej szałowego na przykład sukienkę- naprawdę robiłam wszystko by nie ugiąć się i być najmilszą mną w  historii, jako, że Harry stał, milczał i patrzył na mnie powiedziałam jeszcze raz- Nie wystroiłam się.
Nagle wyraz twarzy Harrego się zmienił. Przypominał mi w pewnym sensie lwa udającego się na polowanie, pewnie z powodu jego postawionych włosów, które przypominały nieco lwią grzywę. Chłopak powoli zmniejszał dystans między nami a ja stałam jak sparaliżowana. Gdy dzieliło nas już kilka centymetrów mogłam niemal poczuć ciepło bijące od jego ciała. Harry pochylił się nade mną i musnął wargami moje usta. Nie pocałował mnie jednak. Zjechał na linię szczęki i sunął po niej tak delikatnie, że nie wiedziałam, czy mnie dotyka czy ta bliskość powoduje we mnie takie odczucie. Gdy dotarł do mojej szyi, powoli zaciągnął się moim zapachem chwycił mnie za ramiona. Byłam całkowicie pochłonięta tym co się właśnie działo, naszą nagłą bliskością. Harry natomiast kontynuował i nagle, bez uprzedzenia zaczął ssać moją skórę, początkowo nie odczytałam jego intencji, głównie przez to, że gdy był blisko mój umysł był daleki od pracowania na wysokich obrotach a racjonalne myślenie było w tym momencie na wakacjach jednak gdy poczułam niewielki ból w miejscu, które ssał doszło do mnie co robił. Naznaczał mnie! Jakbym była jego własnością! Gdy się zorientowałam od razu spróbowałam go odepchnąć, początkowo delikatnie, ale on to chyba przewidział chwytając mnie wcześniej za ramiona i zamykając mnie w szczelnym, mocnym uścisku. Gdy to nie przyniosło żadnego efektu i poczułam większy ból postanowiłam się odezwać:
-Harry zostaw mnie- powiedziałam spokojnie, nie chciałam dawać mu tej satysfakcji i błagać o to by przestał, gdy ból nasilił się jeszcze bardziej ponowiłam swoją próbę, starałam się go odepchnąć- Przestań- mój głos był piskliwy, ale Harry był nieugięty, poczułam jego zęby na skórze i miałam wrażenie, że jest to kara za to, że ośmieliłam się odezwać i prosić by przestał. Postanowiłam to przeczekać. Gdy skończył, przejechał kilka razy po obolałym miejscu językiem i zaczął luzować uścisk. Gdy mnie puścił odsunęłam się od niego i spojrzałam mu prosto w oczy. Wtedy powstrzymałam łzy, które zaczęły tworzyć się pod wpływem jego zachowania. Opamiętałam się, nie chciałam przez niego płakać. Wzięłam porządny zamach i uderzyłam go w twarz najmocniej jak umiałam. Następnie wyminęłam go, wzięłam pośpiesznie torebkę i skierowałam się do wyjścia. Gdy stałam już przy drzwiach Harry był tuż za mną.
-Mam nadzieję, że wiesz, że nigdzie ze mną nie jedziesz- mimo, że starałam się opanować byłam zła, cholernie zła.
-Jadę- powiedział a jego głos był mocno zachrypnięty. Też był zły.
-Nie. Nie jedziesz ze mną teraz ani do Madrytu, pojadę z resztą tak jak kiedyś. Nie wejdziesz już do mojego pokoju.
-Wejdę bo wiem, że tego chcesz.
-Słucham? Wiesz czego chcę?- zapytałam podnosząc głos.
-Czego?
-Na pewno nie tego byś tu wchodził i zachowywał się jak palant. To co przed chwilą zrobiłeś… Naznaczyłeś mnie Harry!
-On musi wiedzieć, że masz kogoś. A wiem, że ty mu o tym nie powiesz. Musi wiedzieć, że do kogoś należysz!- z każdym słowem Harry podnosił głos.
-Czy ty w ogóle rozumiesz co zrobiłeś? Naznaczyłeś mnie! Jakbym była twoją pieprzoną własnością! Zrobiłeś mi tę cholerną malinkę dokładnie w tym samym miejscu co wtedy na imprezie. Dokładnie tak samo jak wtedy powiedziałam, żebyś przestał a ty miałeś to w nosie. Liczyło się to by pokazać, że jestem twoja! A nie jestem! Nie jestem niczyją własnością! Zapomniałeś już jak się wtedy czułeś, kiedy to zrobiłeś? Mówiłeś, że byłeś zły na siebie bo zadałeś mi ból! Podobno było ci z tym źle bo mnie skrzywdziłeś ale najwyraźniej kłamałeś skoro zrobiłeś to znowu!
-Nie kłamałem! Ale nie dałaś mi wyboru!
-Dałam. Mogłeś mi zaufać albo zachować się jak palant! A teraz wynocha z mojego pokoju- byłam na niego tak niewyobrażalnie zła, on niczego nie rozumiał a ja nie panowałam nad nerwami, zamknęłam drzwi w pośpiechu i chciałam iść po kogoś kto mógł mnie zawieść w umówione miejsce. Chciałam być jak najdalej od niego.
-Gdzie idziesz?- złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę.
-Na randkę- syknęłam.
-Słucham?- Harry wytrzeszczył oczy a ja chciałam by choć w połowie poczuł taki ból jak ja. Nie ten fizyczny ale psychiczny.
-Tak, idę na randkę z Pato. Kto wie co może się wydarzyć. Może mnie pocałuje, czule i delikatnie a potem pójdę do niego gdzie będzie mnie pieprzył do nieprzytomności. To chciałeś usłyszeć?- czułam jak z każdy moim słowem uścisk Harrego słabnie i nie czekając na jego odpowiedź odepchnęłam go od siebie i pobiegłam do Nialla.

***

Spotkanie z Pato minęło mi ku mojemu zdziwieniu dobrze. Dzięki pomocy Lou, ukryłam malinkę a Niall załatwił mi transport. Myślałam, że przez całą tą sytuację z Harrym nie będę w stanie się dobrze bawić ale dzięki Patricio udało mi się wyluzować. Mimo chorych obaw Harrego Pato nawet nie próbował się do mnie zbliżyć, był uprzejmy i w żaden sposób nie przekroczył mojej przestrzeni osobistej. Wybaczył mi też moje spóźnienie bo przez Harrego przyjechałam na miejsce dwadzieścia minut po czasie. Bałam się, że rozmowa może nam się nie kleić ale było zupełnie inaczej. Śmiałam się i dyskutowałam na różne tematy. Dowiedziałam się, że Pato kręci w Barcelonie sceny do jakiegoś filmu, w którym gra razem ze swoim tatą. Wyżalił mi się, że w kraju często postrzegają go jako osobę, która wkręciła się po znajomości a nie dzięki swojej ciężkiej pracy i zastanawia się nad przeprowadzką do Hiszpanii gdzie nikt go nie zna i nie będzie oceniał przez pryzmat ojca. Rozmawialiśmy też na luźniejsze tematy a ja opowiedziałam mu nieco o tym, że wkrótce wracam do Polski na wakacje. Ku mojemu zdziwieniu Pato chciał wiedzieć więcej na temat mojej ojczyzny więc opowiedziałam mu o moich ulubionych miejscach, o tym, że mamy góry i morze, o tym, że często w zimie jest lato a wiosną pada śnieg. Rozmawiając z nim przez telefon nie byłam w stanie opowiedzieć mu o sobie wszystkiego a na żywo mogłam opowiadać bez limitów czasowych. Nie obyło się też bez wspomnienia o tym, że dziś w Brazylii był pierwszy półfinał rozgrywanych tam mistrzostw świata. Pato był pełen podziwu jeśli chodzi o moją znajomość piłkarzy, klubów i zasad tej gry… Mimo tego, że chciał mnie odwieźć na arenę gdzie miałam koncert nalegałam, że dam sobie radę sama. Nie chciałam narażać go na spotkanie z Harrym. Oboje obiecaliśmy sobie, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie. Naprawdę miałam nadzieję, że się z nim spotkam. Był niesamowicie pozytywną osobą i nie chciałam tracić z nim kontaktu. Gdy dotarłam w końcu na stadion, miałam wrażenie, że wszyscy się na mnie gapią. Gdy zobaczyłam Harrego poczułam jakby coś ścisnęło mi brzuch ale postanowiłam nie odzywać się do niego. Byłam na niego zła a jednocześnie odczuwałam tęsknotę, chciałam by mnie przytulił i pocałował na dobranoc. Po przybyciu do hotelu poszłam do siebie i wyciągnęłam kratki i ponownie zaczęłam pisać słowa kłębiące się w mojej głowie. Byłam tak pochłonięta tym co robiłam, że odgłos pukania do drzwi nieźle mnie wystraszył. Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Modliłam się by to nie był Harry choć ta nieprzewidywalna i nielogiczna część mnie miała nadzieję, że to będzie właśnie on.
-Mogę wejść?- zapytał Louis. Szczerze, nie spodziewałam się go tu zobaczyć, już prędzej Eleanor.
-Jasne, wejdź- otworzyłam drzwi szerzej a chłopak przekroczył próg mojego pokoju- Gdzie masz El?
-Rozmawia z mamą przez telefon i nie chciałem jej przeszkadzać- powiedział i nastała niezręczna cisza. -Ali, nie będę owijał w bawełnę, ja chciałem cię przeprosić- powiedział a ja nie miałam pojęcia o czym on mówi, może chciał przeprosić w imieniu Harrego?
-Wybacz ale nie wiem o czym mówisz- przyznałam.
-Chodzi o to jaki byłem dla ciebie… Zachowywałem się jak palant, ty miałaś problemy a ja na ciebie naskakiwałem- wyjaśnił powoli a mi zrobiło się strasznie głupio.
-Lou, nie masz mnie za co przepraszać, nic mi złego nie zrobiłeś, nic z tego co mi się przydarzyło nie stało się przez ciebie- jak on mógł w ogóle tak pomyśleć?
-Było ci ciężko a ja, moje głupie komentarze, dodawały ci zmartwień. Ale wiedziałem co Harry do ciebie czuje a ty byłaś dla niego taka oschła, nie chciałem byś go tak traktowała. Wiem, że to żadne usprawiedliwienie ale…- nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam.
-Na twoim miejscu postąpiłabym tak samo. Też broniłabym przyjaciela i proszę, o nic się nie obwiniaj- powiedziałam i pozwoliłam sobie na przytulenie chłopaka. Tommo pachniał mieszanką męskich i damskich perfum, które z pewnością należały do Eleanor, niestety wyczułam też wyraźną woń papierosów.
-Ali, to nie jest jedyny powód dla którego przyszedłem- powiedział po chwili a ja doskonale wiedziałam jaki był drugi.
-Harry cię tu przysłał?- w moim głosie pojawiła się wrogość.
-Nie, nic nie wie o tym, że tu jestem ale wiem co ci zrobił.
-Masz na myśli to- pokazałam mu mojego wielkiego siniaka malującego się na mojej szyi na co chłopak zrobił zbolałą minę. -Czy to, że mnie upokorzył?
-Wiem, zachował się jak idiota, debil, palant, skurwiel i nie wiem jak jeszcze mógłbym go nazwać. Nie jestem tu by go bronić ale on nie chciał…
-Zrobiłbyś coś takiego? Zrobiłbyś takie coś El tylko dlatego, że umówiła się z przyjacielem na kawę?- w sumie nie wiedziałam czy mogę nazywać Patricia moim przyjacielem ale to nie miało w tym momencie znaczenia.
-Nie, nie zrobiłbym ale Harry nie jest mną. On jest zupełnie inny niż wszyscy. Jest wybuchowy i gwałtowny, nie myśli tylko działa a potem są skutki, takie jak teraz.
-Ale Lou spójrz na mnie, tak nie może być, przecież on nawet nie zna Patricia.
-Ali, my faceci mamy nieco inne myślenie niż wy. Harry nie chce żeby ktokolwiek na ciebie patrzył, a ty spotkałaś się z kolesiem, którego on nie cierpi…
-Lou, przepraszam ale moglibyśmy nie gadać o tym- jak wspomniał my, kobiety mamy inne spojrzenie na pewne sytuacje.
-Harry serio nie chciał, żeby tak wyszło. On teraz siedzi w swoim pokoju, nie zjadł kolacji tylko siedzi i gapi się w ścianę.
-Proszę ja serio nie…- teraz to on mi przerwał.
-On naprawdę żałuje…
-Tommo, błagam, nie chcę o tym gadać. Muszę się nad tym zastanowić, poważnie. Bo co jeśli znowu zechcę z kim wyjść. Co Harry zrobi wtedy? Kolejną malinkę? A może mnie przywiąże do łóżka i nie pozwoli wyjść?
-Z tym przywiązaniem do łóżka…- zaczął Lou a ja zorientowałam się, że to co zasugerowałam było dość dwuznaczne, zwłaszcza dla faceta. Tommo zaczął się śmiać przez co i ja nie mogłam zostać dłużej poważna.
-Dobra, dobra, nie zapędzaj się tak. Pomyślę co z nim zrobić. Niedługo jadę do domu i pewnie będę miała więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Tylko tyle mogę ci obiecać, że się zastanowię.
-Uwierz mi, że Harry może teraz na to nie wygląda, ale naprawdę zasługuje na kolejną szansę. On cię kocha.
-Okej, jest coś jeszcze o czym musimy porozmawiać?
-Właściwie to tak- powiedział śmiertelnie poważnie przez co ja się zdenerwowałam- Nie wiem czy wiesz ale oglądasz dzisiaj z nami w nocy półfinał, gra Anglia- dodał rozbawiony tym, że mnie nabrał.
-Matko, chcesz, żebym na zawał zeszła? Nastraszyłeś mnie- powiedziałam z wyrzutem.
-U mnie w pokoju, pamiętaj komu kibicujemy- tak już od miesiąca wszyscy faceci w naszej ekipie gadają o piłce i o tym, że Anglii idzie zaskakująco dobrze. Wcześniej nie mieliśmy czasu by obejrzeć mecz rozgrywany w nocy ale wiedziałam, że półfinału nikt tu nie opuści. Chciałam mu się odgryźć, że ja będę kibicować Portugalii ale ugryzłam się w język.
-Okej, okej. Przyjdę- nie miałam ochoty by oglądać Harrego, który na pewno też dostał takie zaproszenie ale nie mogłam powiedzieć tego Louisowi. Musiałam się zgodzić.

***

-Boże jak mógł tego nie strzelić?!- burzył się Louis.
-Nie wiem, ślepy by strzelił- skomentował Liam.
-Totalna porażka- powiedziałam i uśmiechnęłam się do obu panów, najwyraźniej zdążyli się zorientować, że mają we mnie zdrajcę.
-Ali, proszę, nic nie mów- syknął Lou, a ja zaczęłam się śmiać. W końcu moja drużyna prowadziła 2:1. Pomysł by oglądać wspólnie mecz byłby strzałem w dziesiątkę gdyby nie Harry, który zamiast patrzyć w ekran więcej czasu spędzał na patrzeniu na mnie co mnie początkowo nieco peszyło ale później po pierwszej połowie zdążyłam się przyzwyczaić. Poza tym zdawałam sobie sprawę z tego, że będzie dość niezręcznie.
-Zostało 25 minut. Jak nie ruszą dupy to przegramy- skomentował Harry, chyba pierwszy raz od godziny. Spojrzałam na niego i od razu tego pożałowałam bo momentalnie uchwycił moje spojrzenie a ja praktycznie utonęłam w jego oczach. Głupia ja, pomyślałam i pośpiesznie spojrzałam na ekran telewizora.
-No co oni robią! Faul przecież był!- oburzył się chyba każdy oprócz mnie.
-To się nazywa skuteczna obrona- powiedziałam i Niall, który podobnie jak reszta był za Anglią, nie wytrzymał i zaczął za karę mnie łaskotać, wiedział, że tego nienawidzę. -Już nie będę, przestań- krzyczałam histerycznie a blondyn przestał jednak mnie nie puścił tylko mnie objął a ja odruchowo położyłam głowę na jego ramieniu. Po dziesięciu minutach w takiej pozycji zachciało mi się tak spać, że nie mogłam tego zwalczyć, zamknęłam oczy i już byłam na skraju jednak wtedy moi towarzysze zaczęli głośniej komentować a ja spojrzałam na ekran. -Spalony, był spalony, nawet jakby strzelił nie uznaliby- powiedziałam znużonym głosem.
-Gdzie spalony? Nie było…- Lou przerwał bo realizator właśnie jak na zawołanie włączył powtórkę z wyraźnie zaznaczonym spalonym. Chłopcy ponownie zaczęli prowadzić dyskusję na ten temat ale ja zamknęłam oczy. I już ich nie otworzyłam. Odpłynęłam do krainy Morfeusza w ramionach Nialla i ze wzrokiem Harrego wbitym w moją osobę.
Rano obudziłam się w swoim łóżku. Właściwie to nie obudziłam się sama, zrobił to mój brzęczący telefon. Spojrzałam na ekran, który pokazał, że dzwoni Jessica.
-Tak słucham?- mój głos był zachrypnięty, jak zwykle rano.
-Obudziłam cię?
-Tak- powiedziałam nie kryjąc niezadowolenia.
-W takim razie przepraszam ale dzwonie z dobrą wiadomością.
-Jaką?- powiedziałam ożywiona.
-Jutro po koncercie lecisz do domu!
-Jak to?- nawet nie starałam się ukryć szoku w jakim byłam.
-W związku z tym co się wydarzyło i w ogóle załatwiłam ci wolne- pamiętam jak Jess chwaliła mnie za plotki o Harrym, a teraz załatwia mi wolne. Wydaje mi się, że zaszła w niej pewna zmiana, na lepsze.
-Ale jak?- to najlepsza wiadomość jaką mogłam od niej usłyszeć.
-W Madrycie miałaś śpiewać tylko na jednym koncercie, na drugim na grać jakiś zespół z Hiszpanii. A na ostatni koncert możesz po prostu nie jechać, trochę to trwało zanim to załatwiłam ale w końcu się zgodzili.
-Dziękuję! Jesteś wspaniała!
-Nie chwal mnie tak bo popadnę w samozachwyt. Jak dolecisz do Polski wejdź na pocztę, jutro albo jeszcze dziś wyślę ci plany jakie mamy i w ogóle. Wybacz ale muszę kończyć. Pa- nie zdążyłam nawet odpowiedzieć bo Jess się rozłączyła. Jechałam do domu! Już jutro! To była cudowna wiadomość, chciałam w końcu zobaczyć mamę, tatę, brata, Zuzę, moich znajomych. Może uda mi się w końcu odkręcić to co jest teraz między mną a Niną? Byłoby cudownie. Poza tym wkrótce moje urodziny a Jess dała mi naprawdę cudowny prezent.
Przez cały dzień nikomu nie powiedziałam o moim wcześniejszym powrocie do domu. Sama nie wiedziałam dlaczego postanowiłam zrobić z tego tajemnicę. Może dlatego, ze nie było okazji, cały dzień byliśmy w drodze i każdy odsypiał nocne oglądanie meczu. Może nie chciałam by Harry wiedział? Wtedy musiałabym z nim porozmawiać, uległabym mu, spojrzałabym w jego oczy i zapomniałabym o tym co zrobił a nie mogłam tego zrobić. Nie mógł mnie tak traktować. To co zrobił nie było w porządku i oboje musieliśmy się nad tym zastanowić… O moim wyjeździe poinformowałam Nialla i Lou następnego dnia rano. Poprosiłam ich by nic nie mówili Harremu i chociaż nie rozumieli dlaczego zrobili to o co poprosiłam. Wyglądało to trochę tak jakbym przed nim uciekała… Może tak było? Sama nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Nie umiałam poradzić sobie z tym całym bałaganem w mojej głowie… Przed wejściem na scenę pożegnałam się z resztą ekipy. Harrego nie było wtedy ani w garderobie, ani w pokoju zespołu. Louis powiedział mi, że rozmawia na zewnątrz z Gemmą, jak zwykle przed koncertem. Chciałam mu powiedzieć ale go wciąż nie było a ja musiałam już wychodzić. Idąc krętym korytarzem prowadzącym na scenę praktycznie na niego wpadałam. Nie odezwałam się. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Minęłam go i wyszłam na scenę. Koncert zleciał mi niesamowicie szybko, był magiczny, wydawało mi się, że miałam sporo fanów w Madrycie. Gdy zjechałam na dół, pod scenę, cała piątka stała jak zwykle czekając na swój występ. Przytuliłam kolejno Liama, Zayna, Louisa, Nialla, który wyściskał mnie tak mocno jakbyśmy widzieli się ostatni raz a przecież wkrótce znowu mieliśmy się zobaczyć. Gdy mnie puścił spojrzałam na Harrego, stał sam nieco wycofany. Wiedział, że wyjeżdżam a między nami nic nie jest dobrze. Może był na mnie zły, za to, że mu nie powiedziałam… Podeszłam do niego, nie wiedziałam co robię ale nagle poczułam, że muszę coś zrobić. Chciałam być na niego zła, powinnam. Ale był taki przygnębiony i zraniony, że na myśl o tym, że to przeze mnie jest w tak złym stanie zachciało mi się płakać a jakaś niewidzialna igła kuła mnie w serce. Stałam tak chwilę czekając aż w końcu na mnie spojrzy, gdy tak się stało smutek, który malował się w jego oczach łamał mi serce. Nie mogłam już tak dłużej, stać i patrzeć mu w oczy. Nie wytrzymałam. Złamałam się i go przytuliłam. Harry zawahał się ale po kilku sekundach tulił mnie do siebie i był całym moim światem.
-Ali odsuń się, za dziesięć sekund wchodzicie- usłyszałam głos za nami. Nie chciałam go puszczać, nie chciałam go zostawiać... Musiałam to powiedzieć, musiał to usłyszeć.
-Kocham cię, Harry- powiedziałam, odsunęłam się od niego i pobiegłam do garderoby nie patrząc w tył ani razu. Uciekłam.



Hej! Rozdział XXI!!! Oczko :P Dziękuję za wszystkie komentarze pod ostatnim postem! Czasami jest mi smutno, że ludzie czytają rozdział i nic nie piszą :( Ostatni rozdział miał 79 wyświetleń i 7 komentarzy... Nigdy nie narzekałam na ich małą ilość, jestem wdzięczna Adzie i Marzenie za to, że chce im się skomentować moje wypociny ale miło zobaczyć, że jednak jest ktoś jeszcze kto czyta to opowiadanie. Poza tym jeśli chodzi o ten rozdział to może on wydawać się momentami nielogiczny i może mieć sporo błędów ale nie sprawdziłam go, nie miałam czasu. Myślałam, że dodam go w piątek ale udało mi się go napisać i stwierdziłam, że nie będzie czekał na publikację do piątku. Być może wkrótce pojawi się nowa zakładka z blogami które czytam i opowiadaniami, które chciałabym wam polecić! Do Ady: jeśli znajdę chwilkę czasu i wyrobię się z rozdziałem to być może napiszę wywiad, którego udzieliła Ali, niestety niczego nie obiecuję :( Okej, to wszystko z mojej strony, miłego czytania, zachęcam do komentowania!
PS I LOVE YOU <3

3 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle cudowny ! Niestety nie mogę dzisiaj więcej napisać, bo jestem na telefonie i nie mam aż tyle czasu. Obiecuje, że wrócę i szerzej skomentuje :-*
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróciłam! Kochana jeśli twoim zdaniem z tym rozdziałem jest coś nie tak, to chyba powinnaś się zastanowić co ty w ogóle mówisz/piszesz. On jest cudowny!!!
      Początek i Niall był świetny! Uwielbiam go! Potem to, że Ali i Harry tak po prostu sobie rozmawiali o wszystkim i to zdjęcie bandaży i ogólnie scena w łazience to takie wszystk jest fajne, chociaż to słowo nie wyraża wszystkiego co myślę :-)
      Oczywiście znowu musiała być jakaś drama! W końcu to 1D :-D nadal nie lubię tego Pato, ale nie zmienia to faktu, że Harry zachował się jak świnia! Wrr...
      Rozmowa z Lou była świetna, wydaje mi się, że to wszystko było potrzebne aby mogli ruszyć do przodu, bez poczucia winy :)
      Ali wraca do Polski!! Wreszcie spędzi trochę czasu z rodziną i poukłada pewne sprawy.
      Koniec mnie powalił... Leżę i umieram... To było takie piękne...
      No cóż muszę przyznać, że pod poprzednim rozdziałem pobiłam samą siebie i ten komentarz nie jest już tak długi, ale komentowanie twojego opowiadania to moje nowe hobby :-D
      Przepraszam za ewentualne błędy, ale pisze z telefonu.
      Buziaki <3 też cię kocham! :-*
      Adrianna.
      PS Nie czuj presji, jeśli będziesz miała ochotę to napisz ten wywiad :-)

      Usuń
  2. Hej:)
    Nie musisz mi dziękować za komentarze, bo po pierwsze to sprawia mi tylko przyjemność, a po drugie to każdy autor zasługuje, na to by wiedzieć co jego czytlnicy sądzą o tym co pisze. Dziękuje Ci za ten rozdział, jest cudowny! Nie ma w nim tak dużo błędów (ja nie zauważyłam ani jednego) i bardzo przyjemnie się go czyta!
    Biednemu Niallowi napędzili stracha. Jeszcze on sobie pomyślał, że oni uprawiali seks. Później rozmowa Harrego i Ali, czasem w biegu dobrze jest tak porozmawiać.
    Ciesze się, że Ali ściągła bandarze. Harry ty myślałeś, że Ali pozwoli Ci patrzeć na to jak bierze prysznic? Śnisz, albo lepiej Czuj się.
    Każda dziewczyna lubi się stroić i nie ma znaczenia czy na spotkanie z znajomym, czy z rodziną lub z chłopakiem. Tak, Lou masz racje Harry jest dupkiem i gorzej. Trzeba najpierw pomyśleć, a nie robić Ali krzywdy, i jeszcze w tym samym miejscu, w którym zobił jej krzywde, Ali mu dobrze nakrzyczała i dała w twarz. Fakt potem żałowa. I dobrze należalo mu się! Lou okazał się bardzo dobrym przyjacielem. Potem ten mecz, Ali weszłaś w pole minowe będąc przeciwko Agli:) Przyznam Ci się, że również kibicuje Polsce i jak to w Polsce zawsze bywa przegrywają i ja krzycze i mama ma mnie dość:)
    Ali dobrze zrobiła, dała mu troche 'pocierpieć', ale potem podeszła przytuliła i powiedziała bardzo ważne dwa słowa. Harry przynajmniej wie, że to nie koniec ich zwiazku.
    Dziękuje Ci za ten cudny rozdział! Kocham to jak piszesz i wogule Ciebie!
    Pozdrawiam Marzen ze Śląska

    OdpowiedzUsuń