niedziela, 17 listopada 2013

Rodział XVI





Było ciemno i mokro. Chyba padał deszcz. Nie wiedziałam gdzie jestem. Co to za ulica? Dlaczego tutaj nie ma  żadnych ludzi? Co to za miasto? Londyn? Tak, chyba tak. Było mi zimno. Spojrzałam na siebie, stałam na chodniku, nie miałam butów, byłam cała brudna. Nagle usłyszałam huk. Ktoś trzasnął drzwiami. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, nie widziałam jego twarzy. Stałam jak sparaliżowana a facet zaczął się do mnie zbliżać. Gdy był już na tyle blisko, że mogłam go zobaczyć rozpoznałam go. To był on. Ten sam facet, który chciał mnie zgwałcić kiedyś na imprezie. Odwróciłam się od niego i zaczęłam biec ile sił w nogach. Nie wiem dlaczego biegłam tak wolno, miałam wrażenie, że szybciej potrafię iść niż biec. Odwróciłam się i zobaczyłam, że odległość między nami zmniejszyła się a ten gnojek śmieje się ze mnie. Nie chciałam dać za wygraną, musiałam mu uciec, spojrzałam przed siebie i w oddali zauważyłam latarnię, która stała się moim celem. Biegłam w kierunku światła jakby tam czekało na mnie wybawienie. Gdy dotarłam do celu odwróciłam się i wtedy ten facet pchnął mnie z całej siły na ziemię. Usiadł na mnie a ja nie miałam siły by go zepchnąć, wiedziałam co za chwilę nastąpi… Odwróciłam głowę w kierunku latarni, która miała być moim wybawieniem i zauważyłam dwójkę ludzi. Stali i całowali się. Miałam nawet wrażenie, że to coś więcej… Ona nogami oplotła jego biodra, on przyciskał ją do ściany, oboje wydawali dźwięki sugerujące jedno- seks. Ta dwójka ludzi była moim ratunkiem. Krzyknęłam z całych sił: POMOCY! Jednak oni nie zareagowali. Ponowiłam próbę. Nadal nic. Wtedy postanowiłam im się przyjrzeć. Oboje wyglądali tak znajomo… Ta dziewczyna… Znam ją. Chłopaka też. Te loki. Jest tylko jedna osoba na świecie, która ma takie włosy… Krzyknęłam jeszcze raz: POMOCY!, dziewczyna zareagowała, odchyliła głowę i spojrzała na mnie. To była Chloe. „Pomóż mi!”- powiedziałam bezdźwięcznie jednak ona zaczęła się śmiać. To z kolei przykuło uwagę chłopaka. Odwrócił głowę by zobaczyć co ją tak śmieszy a wtedy nasze oczy się spotkały. „Harry! Pomóż mi! HARRY! Proszę!”- krzyczałam ale on się tylko na mnie patrzył. Jego wzrok był straszny, dokładnie taki sam jak wtedy gdy pobił Patricia, jak upił się w Dublinie i mnie gonił w domu Nialla i bałam się, że mi coś zrobi. „POMÓŻ MI HARRY!”- krzyknęłam jeszcze raz ale jedyną reakcją jaką od niego dostałam był śmiech. Zaczął się śmiać ze mnie po czym wrócił do całowania i pieprzenia Chloe. Ja odwróciłam głowę w stronę napastnika, który też się śmiał. Zobaczyłam, że jestem naga. Nagle poczułam ogromny ból, zamknęłam oczy i krzyknęłam: NIE!
Obudziłam się zalana potem. To był sen. Cholerny sen. W pokoju był ciemno, była noc. Byłam cała roztrzęsiona. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Musiałam przemyć twarz. Mimo, że to był tylko sen czułam się jakaś brudna. Gdy umyłam buzię spojrzałam na siebie w lustrze. Nienawidziłam tego widoku. Moja twarz wyglądała okropnie. Nigdy nie byłam piękna ale teraz… Wróciłam do łóżka i zaczęłam myśleć… Mimo tego, że jest lato ja byłam blada. Nie mogłam się opalić. Właściwie to nie wychodziłam z pokoju. Tylko na arenę. Wszyscy chodzili na basen. Grali w siatkówkę czy piłkę nożną. Niall ciągle grał w golfa, zabrał mnie nawet raz ale więcej nie chciałam. Nie chciałam być cholernym kłopotem. Widziałam, że Horan się o mnie martwi a ja nie chciałam być dla niego problemem. Nie chciałam go ranić dlatego oglądałam z nim jego ulubione filmy, robiłam z nim głupkowate zdjęcia. Kochałam go, był moim przyjacielem i raniąc jego nienawidziłam się jeszcze bardziej. Gdy byłam wśród ludzi starałam zachowywać się normalnie- właśnie dla niego. Uśmiechałam się choć w środku było mi niezwykle ciężko. Moim jedynym wybawieniem choć na chwilę, poza Niallem, była zabawa z Lux i to dzięki niej wychodziłam czasami na świeże powietrze. Chciałam by już zawsze pozostała taka szczęśliwa jak wtedy gdy razem biegałyśmy w pogoni za motylkami… Czasami towarzyszył nam Harry ale wtedy ja zawsze starałam się usunąć gdzieś w kąt. Widziałam, że Harry się stara choć ciągle coś w mojej głowie podpowiadało mi, że robi to przez wyrzuty sumienia. Nie umiałam przyjąć do świadomości, że martwi się o mnie z innego powodu. Nie odpowiadał na moje wredne zaczepki, kiedy byłam dla niego oschła i chamska. Spuszczał wtedy tylko głowę albo zamykał na moment oczy. Raniłam go. Czasami wiedziałam, że chce na mnie nakrzyczeć i przeważnie w porę się powstrzymywał. Raz tylko pokłóciłam się z nim tak, że przez kilka dni się do mnie nie odzywał. Od czasu naszej rozmowy, wtedy kiedy odwoził mnie do Nialla nie zostałam z nim sama dlatego naszą kłótnię zobaczył Niall i Liam. Kłótnię o nic. Harry po prostu wtedy nie wytrzymał no i stało się. Nakrzyczeliśmy na siebie. Później poszedł na imprezę i się upił- wiedziałam, że przeze mnie. Chciałam być inna ale nie potrafiłam. Kochałam go ale to uczucie mnie niszczyło. A raczej osoba której to uczucie tak bardzo przeszkadzało. Ja jej strasznie przeszkadzałam. Każde nowe zdjęcie z Harrym to nowa wiadomość. Musiałam trzymać się od niego z daleka inaczej dostawałam te cholerne maile: „Twoja biedna babcia zmarła a ty urządziłaś szopkę na jej pogrzebie. Jesteś super! Wydaje mi się, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski D.”, „Byłaś na kolacji z Harrym i jego znajomymi… Wiesz, że to nic nie znaczy, prawda? Harry cię NIENAWIDZI! Zrozum to wreszcie i daj mu spokój! Zniknij z jego życia Całuski D.”, „Słodko… Ty, Lux i Harry… Proszę cię nawet mnie nie rozśmieszaj. Zrozum, nie pasujesz do jego świata! Spójrz na siebie. Teraz rozumiesz? Tak? Wiesz co masz zrobić prawda? Całuski D.”, „Jak ci się żyje ze świadomością tego, że niszczysz wszystko co cię otacza? Harry NIGDY cię nie pokocha! NIGDY nie zakocha się w takim POTWORZE! Jesteś SUKĄ! Całuski D.”- każdy kolejny mail był jak cios w moje serce. Jednak znalazłam sposób by sobie z tym radzić. Spojrzałam na swoje nadgarstki i zobaczyłam kilka kresek. Nie byłam z tego dumna- ba, nienawidziłam się za to. Jednak dzięki temu mogłam funkcjonować bo z każdym kolejnym nacięciem przychodziła chwilowa ulga. Nie wiem jak udawało mi się ukrywać to przed wszystkimi. Było lato. Logiczne, że jest wtedy ciepło i ludzie noszą bluzki z krótkim rękawkiem. Ja jednak poradziłam sobie z tym. Kupiłam kilka zwiewnych koszul z długim rękawem. Ich materiał był prześwitujący i lekki dlatego nikogo nie dziwił fakt, że pomimo upału noszę długi rękaw. Zaopatrzyłam się też w sporo bransoletek, którymi zakrywałam rany. Do tego odkryłam, że podkładem mogę maskować nie tylko niedoskonałości na twarzy… Nie wiem co bym zrobiła gdyby ktokolwiek zobaczył… Gdyby Niall odkrył, że się okaleczam. Nie wybaczył by mi. Ja nie wybaczyłabym sobie tego. Wiedziałam, że się o mnie boi. Nie zasługiwałam na niego. Nie wybaczyłabym sobie gdybym go tak zraniła…
-Ali, wstawaj śpiochu- usłyszałam głos Horana. Już muszę wstawać? Przecież dopiero co zasnęłam.
-Niee- powiedziałam ospale.
-Jesteśmy w Paryżu a ty chcesz przespać cały ten czas?- założyłabym się, że wywrócił oczami.
-Tak- powiedziałam do poduszki.
-Nie ma mowy. Wstawaj!- Niall widząc brak reakcji z mojej strony ściągnął ze mnie kołdrę.
-No dobra, już. Daj mi sekundę!- powiedziałam i wstałam jak poparzona. Miałam koszulkę z krótkim rękawkiem i nic nie zakrywało moich śladów na rękach, szybko udałam się do toalety i krzyknęłam- Wezmę prysznic, uszykuje się i za pół godzinki będę gotowa.
-Okej, za pół godziny na dole!
Szybko się ogarnęłam. Umyłam, wysuszyłam włosy, umalowałam. Wybrałam jakieś ciuchy co zajęło mi około 10 minut. Spojrzałam jaka jest pogoda na zewnątrz i z radością stwierdziłam, że nie ma upału więc zwykła czarna koszula z długim rękawem i do tego ciemnoszare rurki i czarne trampki są w sam raz. Gdy zeszłam na dół Niall pozował aktualnie do zdjęcia:
-Jestem.
-Świetnie. To chodź- pociągnął mnie za rękę i zauważyłam, że zmierzamy w stronę restauracji.
-Myślałam, że idziemy zwiedzić Paryż a nie restaurację?
-Nic nie jadałaś.
-Nie jestem głodna.
-Ali, chyba oszalałaś. Studiujesz biologię i nie wiesz, ze śniadanie trzeba jeść?- nie mogłam z tym polemizować.
-No dobrze. Zjem płatki z mlekiem. Pasuje?
-Tak- ewidentnie Niall był dumny z tego że postawił na swoim.
-Świetnie. A mam jeszcze pytanie czy poza nami i tym śmiesznym ochroniarzem, tym no- zaczęłam zataczać kółka palcem w powietrzu starając sobie przypomnieć jego imię.
-Stevem- pomógł mi Niall.
-Właśnie Stevem... Poproszę płatki czekoladowe z mlekiem- powiedziałam do kelnerki, która podeszła do stolika przy którym usiedliśmy.
-Dlaczego nigdy nie pamiętasz jak ma na imię?- przerwał mi blondyn i wywrócił oczami.
-Nie wiem. Nie mogę i tyle. No to czy poza naszą trójką idzie ktoś jeszcze zwiedzać Paryż?
-Idzie jeszcze Jason, będzie ochraniał ciebie. Tu w Paryżu nasze fanki są, nieco natarczywe. W zeszłym roku podarły Harremu koszulkę- chłopak opowiadając to zaczął się śmiać, choć nie wiem co w tym śmiesznego- Na początku miał iść jeszcze Liam ale Sophia zrobiła mu niespodziankę i przyjechała do niego jakieś dwadzieścia minut temu i przez najbliższą godzinę na pewno nie wyjdą z pokoju- spojrzał na mnie znacząco, tak wiadomo co będą robić- A jak już wyjdą zechcą pewnie spędzić ten dzień sami. No i miała iść jeszcze Lou z Lux ale Lou stwierdziła, że nie ma sensu, żeby w razie czego mała się stresowała gdyby napadły nas fanki.
-A pan nic nie chce?- zapytała kelnerka, która przyniosła mi moje zamówienie.
-Nie dziękuję.
-W takim razie smacznego- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
-Nas? Chyba ciebie napadną fanki- powiedziałam, pokazałam na niego palcem i wzięłam do buzi łyżkę chrupiących płatków.
-No bo ona mi przerwała a jeszcze nie skończyłem bo nie powiedziałem, że idzie z nami Harry. To znaczy chyba bo miał tu być już jakieś 10 minut temu. Napisałem mu smsa, żeby przyszedł do restauracji jeśli chce z nami iść.
-Czyli idziemy w piątkę?- włożyłam wiele wysiłku w to by nie dać po sobie poznać, że stresuje mnie wyjście z Harrym. Z jednej strony się cieszyłam z drugiej bałam się kolejnego maila.
-Nie bo Harry idzie ze swoim ochroniarzem więc idziemy w szóstkę.
-No tak.
-Sorry za spóźnienie ale gadałem z Louisem i straciłem poczucie czasu- jak dziwnie patrzyło mi się na Stylesa po moim nocnym śnie.
-Spoko. Ali zje i jedziemy.
-Samochód już czeka?- zapytał Harry.
-No, Steve dał mi znać już chyba z pół godziny temu, że możemy jechać ale ktoś tu jest śpiochem i nie mógł wstać z łóżka- mówiąc to Horan patrzył na mnie z wyrzutem. Gdyby tylko wiedział, że znowu nie spałam. Gdyby wiedział co mi się śniło...
-Ej! Trzeba mnie było uprzedzić, że planujesz dzisiaj jakieś wyjście to bym się uszykowała wcześniej- powiedziałam i pacnęłam go w ramię.
-Zawsze jak coś zaplanuję to ty się wykręcasz. Postanowiłem więc działać spontanicznie i postawić cię przed faktem dokonanym.
-Okej ale następnym razem obudź mnie nieco delikatniej.
-To wy spaliście razem czy coś?- brunet powiedział to tak poważnym tonem i zabrzmiało to tak dwuznacznie, że aż śmiesznie przez co razem z Horanem wybuchnęliśmy śmiechem, po chwili dołączył do nas Harry.
-Nie, nie spaliśmy razem. Poszedłem obudzić Ali. A propo, kobieto dlaczego się nie zamykasz na noc? Może i mamy tu pełno ochrony ale hotel jest duży i każdy może sobie do ciebie wejść.
-Zapomniałam po prostu.
-Kolejny raz?- fakt ostatnio kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć o zamknięciu drzwi ale nie trzeba robić o to afery.
-Nie przesadzaj. Jak widać żyję, nikt mnie nie zamordował- powiedziałam znużonym głosem.
-Niall ma rację. Musisz zwracać uwagę na takie rzeczy- wtrącił się Harry.
-Okej, będę bardziej uważać. Zadowoleni?- byłam nieco zirytowana. Ostatnio tak łatwo wytrącić mnie z równowagi.
-Nie denerwuj się Ali, to dla twojego dobra- powiedział spokojnie Niall.
-Nie denerwuję się. Okej zjadałam, idziemy?
-Idziemy- powiedzieli jednocześnie wymieniając ze sobą spojrzenia.
Zwiedzanie zaczęliśmy od Katedry Notre-Dame, kolejnym przystankiem był Łuk Triumfalny a ostatnia była Wieża Eiffla. W planach było jeszcze kilka innych miejsc ale przy łuku złapała nas masa fanek i straciliśmy tam 1,5 godziny. Ja z kolei uparłam się by koniecznie zobaczyć katedrę i wieżę Eiffla już dzisiaj chociaż Niall mówił mi, że możemy zwiedzać jeszcze jutro. Obie atrakcje były od siebie nieco oddalone przez co więcej jeździliśmy niż tak naprawdę zwiedzaliśmy. Nikt jednak nie marudził i właściwie miło spędzaliśmy czas. Wieża Eiffla robiła wrażenie. Jak cały Paryż miała w sobie coś magicznego wręcz mistycznego. Gdy dostaliśmy się na górę widok z niej zapierał dech w piersiach. Jedynym minusem był widok wszędobylskich zakochanych, całujących się par. Wiadomo, że wszyscy musieli pocałować się na szczycie Wieży bo to przecież wizytówka miasta zakochanych. Gdy spojrzałam na Harrego miałam wrażenie, że myślał o tym samym. Niallowi za to takie widoki w ogóle nie przeszkadzały i był zajęty tylko pstrykaniem fotek swoją nową wypasioną lustrzanką, którą kupił przed wyjazdem w trasę. Później pojechaliśmy na stadion gdzie odbywał się koncert. Tam nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Lou mówiąc, że musi mnie uczesać i umalować. Po koncercie jak zwykle siedziałam u Nialla i oglądałam z nim jakiś głupkowaty program. Razem z nami siedział Harry, który śmiał się z tych głupot tak samo mocno jak Niall. Ja tymczasem pisałam na Twitterze z fanami, których w Polsce miałam spore grono. Później pisałam chwilę z bratem na Facebooku. Miałam już wyłączać komputer kiedy przypomniało mi się, że nie sprawdziłam jeszcze maila. Szczerze bałam się tego. Nie widziałam czy nie czeka na mnie kolejna niespodzianka. Zalogowałam się na pocztę i od razu tego pożałowałam. Mail od nieznanego nadawcy czekał na mnie już od godziny. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam wiadomość. "Paryż? Serio myślałaś, że jak się wybierzesz z nimi na spacer po mieście to nagle zaczną cię lubić? Spójrz jakie piękne zdjęcie dla ciebie wybrałam/łem, idealnie opisuje stosunek chłopaków, HARREGO, do ciebie. Nikt cię nie widzi! Nikt się tobą nie przejmuję! Nikt cię tam nie chce! HARRY CIĘ NIE CHCE! Myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z ich życia! Całuski D.". Szybko otworzyłam zdjęcie dołączone do maila. Stali na nim Harry, Niall i dwie fanki. Ja stałam w oddali i oglądałam swoje dłonie. Właściwie ledwo mnie było widać ale to byłam ja dzisiaj. Wyglądałam jak wyrzutek. Poczułam, że moje oczy zaczynają nieprzyjemnie piec. Dlaczego ktoś to robi? Dlaczego zależy komuś bym cierpiała? Poczułam w środku ogromny ścisk, to straszne napięcie z którym nie umiałam sobie poradzić. Wiedziałam co muszę zrobić. Nawet nie zauważyłam kiedy się nieco skuliłam.
-Ali wszystko w porządku?- zapytał Niall.
-Jasne. Dlaczego pytasz?- walczyłam ze sobą, miałam wrażenie, że siła jaką wkładałam w wypowiadanie słów normalnym tonem mogłaby przenosić góry.
-Wyglądasz jakby cię bolał brzuch.
-Nie. Nie boli. Jestem trochę śpiąca- wyłączyłam przeglądarkę bez wylogowania się z tych portali, zjechałam myszką na start i nadusiłam zamknij- Chyba pójdę do siebie.
-Tak nagle?
-Tak, chcę się wyspać. Dobranoc- powiedziałam i wzięłam laptopa pod pachę po czym wyszłam z pokoju. Byłam zdenerwowana. Oni musieli to widzieć ale nie obchodziło mnie to w tym momencie. Musiałam to zrobić. Inaczej czułam, że eksploduję. Gdy weszłam do pokoju położyłam laptopa na łóżku i poszłam do łazienki. Byłam taka żałosna. Nie mogłam spojrzeć w lustro. Łzy ciurkiem spływały po moich policzkach, nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Wzięłam kosmetyczkę do ręki i odszukałam małe pudełeczko, w którym ukryta była ona- żyletka. Delikatnie i powoli wyciągnęłam ją z opakowania i podniosłam ją na wysokość moich oczu- przyjrzałam się jej i wiedziałam co zaraz nastąpi. Ulga. Przyłożyłam ją do skóry i delikatnie docisnęłam. Już miałam to zrobić, jedno nacięcie, z którego po chwili sączyłaby się krew gdyby nie on:
-Ali? Co ty robisz?- Harry.
-Nic. Jak tu wszedłeś?- zdenerwowałam się. Nie wiedziałam co zrobić. Co ja do cholery miałam zrobić?! Szybko spuściłam rękaw mojej koszuli tak by przykrył rany a żyletkę schowałam w dłoni. Nie obchodziło mnie, że ją porani. Miałam jakąś chorą nadzieję, że on nic nie widział.
-Drzwi były otwarte, zapomniałaś zamknąć...- Boże dlaczego ja jestem taka głupia?! Harry podszedł do mnie bliżej i wyciągnął w moim kierunku dłoń.
-Oddaj mi to- jego głos był tak zachrypnięty, był sfrustrowany a ja nie miałam odwagi by spojrzeć mu w oczy- Oddaj to Ali, proszę- stałam tak w bezruchu. Nie wiem jak długo ale miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. W końcu Harry chwycił moją zaciśniętą dłoń w swoją i szepnął- Proszę, oddaj mi to- wtedy poluzowałam uścisk i chłopak wziął z mojej ręki żyletkę. Następnie odkręcił wodę i delikatnie przemył moją dłoń, która była we krwi. Pocięłam sobie dłoń trzymając żyletkę i nawet tego nie czułam. Nie były to wielkie rany, jednak powinnam to poczuć. Harry wziął wiszący ręcznik i otarł nim delikatnie moją rękę. Żyletkę wrzucił do ubikacji i spuścił w niej wodę. Ja stałam jak zaczarowana. Nie mogłam się ruszyć cała się trzęsłam. Nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Nie chciałam żeby widział to Harry. Chłopak podszedł do mnie i chwycił moją rękę. Podniósł ja nieco i kiedy zorientowałam się co zamierza zrobić wyrwałam mu ją. Nie będzie oglądał moich ran. Odsunęłam się od niego i wyszłam z łazienki. Harry postąpił tak samo. Wiedziałam, że mu nie ucieknę ale nie widziałam co zrobić. Byłam taka skołowana. On nie zamierzał odpuścić. Szedł w moją stronę a ja marzyłam o tym by zniknąć. Dystans między nami się zmniejszał, brunet patrzył na mnie i nie umiałam odgadnąć co teraz czuje, o czym myśli. W pewnym momencie uderzyłam plecami o ścianę a Harry podszedł tak blisko, że dzieliło nas kilkanaście centymetrów. Kolejny raz chwycił moją rękę i nieco ją uniósł.
-Zostaw mnie!- krzyknęłam i kolejny raz próbowałam mu się wyrwać.
-Ali... Spokojnie. Ja nie zrobię ci krzywdy- widziałam, że starał się być spokojny.
-Harry, musisz mi coś obiecać, proszę...- powiedziałam szeptem. Nikt nie mógł się dowiedzieć a już na pewno nie Niall, Harry nieznacznie skinął głową na znak, ze się zgadza- Nikt nie może się dowiedzieć ale przede wszystkim Niall.
-Dlaczego zawsze gdy dzieje ci się krzywda prosisz mnie o milczenie?! Dlaczego zawsze mam okłamywać przyjaciół? Nialla?!
-Nie chcę ich martwić!- powiedziałam i odepchnęłam chłopaka od siebie- Niall jest najcudowniejszą osobą na świecie! Był dla mnie uprzejmy i miły od pierwszego dnia! W przeciwieństwie do ciebie! A teraz, jeśli możesz to się wynoś z mojego pokoju!- nie panowałam nad sobą. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je dając mu do zrozumienia, żeby wyszedł. Harry patrzył na mnie chwilę oczami pełnymi złości i bólu. Gdybym wzrokiem umiała zabijać Styles już pewnie by nie żył- No dalej! Długo mam jeszcze czekać?!
-Ali, ja się o ciebie martwię, nie rozumiesz tego?- Harry wyszedł z mojego pokoju ale przytrzymał drzwi tak, że nie mogłam ich zamknąć.
-No tak. Super! Ale wiesz co jakoś ci nie wierzę! Nie martwisz się o mnie! Ty widzisz tylko czubek swojego nosa i nic więcej! Niall się o mnie martwił od samego początku naszej znajomości! Nie ty! Ty nie masz żadnego prawa by się o mnie martwić! Cały czas robiłeś wszystko żeby mi się nie udało, żebym się załamała i poddała! Od pierwszego dnia kładłeś mi kłody pod nogi i teraz śmiesz mi mówić, że się o mnie martwisz?! Jesteś śmieszny wiesz? Harry Styles idol nastolatek na całym świecie, którego kochają miliony jest dla mnie nikim! Nic o mnie nie wiesz! Nie masz prawa by wyjawiać moje sekrety! Masz się trzymać ode mnie z daleka bo cię NIENAWIDZĘ! Pracowałeś na to od pierwszego dnia, w którym cię poznałam, robiłeś wszystko bym cię znienawidziła i teraz proszę. Udało ci się. NIENAWIDZĘ CIĘ! A teraz weź łaskawie tą rękę bo chcę zamknąć drzwi, nie mogę już na ciebie patrzeć!- nie panowałam nad sobą, nie chciałam tego powiedzieć, widziałam, że każde moje słowo było dla niego ciosem, nie spodziewał się usłyszeć ode mnie czegoś takiego. Nie wiedział co się dzieje. Stał i nawet się nie odezwał. Zabrał po prostu rękę a ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Usiadłam na łóżku a natłok myśli w mojej głowie był nie do zniesienia. Dlaczego ja mu to powiedziałam? Że go nienawidzę? Przecież to bzdura kompletna. Ja go kocham!
-Ali?- usłyszałam głos Nialla, zjawił się w dwie minuty.
-Przepraszam- powiedziałam i wstałam z łóżka i spojrzałam niepewnie na blondyna.
-Słyszałem jak krzyczałaś na Harrego. On przyszedł do mnie zdenerwowany i powiedział, że mam cię pilnować.
-Sam niech się pilnuje!
-Spokojnie Ali, nie denerwuj się. O co się pokłóciliście?- Harry nic mu nie powiedział...
-A czy to ważne?- zaczęłam płakać, a może w ogóle nie przestałam?- Nie powinnam na niego tak krzyczeć... Ja...ja przepraszam Niall. To jest twój przyjaciel. Powinieneś z nim teraz być a nie ze mną.
-Ali co ty mówisz? Jestem też twoim przyjacielem. Harry da sobie radę. Poszedł do Louisa. Ja zostanę z tobą- powiedział i mnie przytulił.
-Dziękuję- powiedziałam wtulona w blondyna przez co wypowiedziane przeze mnie słowo było strasznie niewyraźne.
-Nie ma za co- staliśmy tak chwilę po czym nieco się uspokoiłam- Idź się umyj Ali, ja poczekam na ciebie.
-Nie ma takiej potrzeby Niall. Już mi lepiej, po prostu nie potrzebie tak wybuchłam. To było głupie. Idź do siebie. W końcu nie jesteś moją nianią.
-Ali co masz na dłoni?- świetnie, po prostu świetnie! Myśl Ali, myśl!
-Tu?- pokazałam rękę, którą pocięłam sobie żyletką gdy przyłapał mnie Harry.
-Matko Ali co ci się stało?!
-Nic- uśmiechnęłam się blado- Jestem po prostu niezdarna i przecięłam rękę szkłem.
-Jakim szkłem?
-Zbiłam swój perfum, spadł mi na kafle w łazience i ja oczywiście chciałam to gołą ręką posprzątać no i się przecięłam- starałam się to powiedzieć najbardziej przekonująco jak tylko umiałam.
-Ali te rany wyglądają na świeże, nie widziałem ich wcześniej- Horan był już w połowie kupiony, ostatnio jestem mistrzynią w wymyślaniu kłamstw.
-No bo to wszystko przez Harrego- Boże skąd ja brałam takie pomysły, Niall spojrzał na mnie i uniósł jedną brew do góry i zrobił minę jakby jedno z drugim nie miało nic wspólnego- No bo ja byłam w łazience i on zamiast zapukać czy coś to on sobie tak po prostu wszedł czym mnie mega wystraszył. A ja akurat miałam perfum w ręce i gdy się wystraszyłam to on mi spadł na ziemię i się roztrzaskał. No i oto ta cała afera. Nie powinnam na niego tak krzyczeć, wiem. To było infantylne i głupie. Jutro rano pójdę do niego i go przeproszę, obiecuję- miałam nadzieję, że Harry nie opowiedział innym swojej wersji wydarzeń. Może myślał, że się przyznam Niallowi...
-Ali, ja myślałem, że on ci mamę zabił czy coś...
-Ten perfum dostałam od mamy...
-Okej. Myślę, że powinnaś go przeprosić i będzie po sprawie Horan się nieco rozpogodził.
-Zrobię to jutro z samego rana. A teraz pójdę już się wykąpać i chcę iść spać, okej?
-Czyli, że mam sobie iść?
-Yyy no w sunie tak...
-Ale Harry mi powiedział, że mam tu z tobą zostać...
-Nie wiem dlaczego. Może go źle zrozumiałeś...
-Tak, pewnie tak. Okej Ali, idę do siebie. Nie denerwuje się już więcej a ten perfum to ja ci mogę odkupić czy coś...
-Sama go sobie kupie- powiedziałam i go uściskałam.
-No dobra. To do jutra.
-Do jutra- powiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
Gdy weszłam do łazienki od razu wskoczyłam pod prysznic. Szybko sie umyłam, ubrałam w piżamę i poszłam się położyć. Przez cały ten czas starałam się powstrzymywać łzy w razie gdyby Niallowi coś się przypomniało i postanowił mnie odwiedzić. Walczyłam z potrzebą zranienia się. Bałam się, że Harry coś powiedział. Albo zmyślił swoja wersje wydarzeń, która będzie zupełnie inna od mojej. Gdy leżałam w łóżku i myślałam o całej tej sytuacji mój telefon zawibrował. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam, że dostałam smsa. Był od Harrego: "Ali, nic nie powiem ale musimy porozmawiać. Chcę ci pomóc. Niall przedstawił mi tą śliczną historyjkę, którą mu opowiedziałaś. On nie jest głupi, w końcu się domyśli. Wiem, że ci na nim zależy dlatego proszę nie rań się. Dla niego. Obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz. Pamiętaj chcę Ci pomóc!". Byłam taka skołowana. Nie wiedziałam co odpisać. W końcu po kilkunastu minutach odpisałam: "Obiecuję, nic sobie nie zrobię". Nie miałam pojęcia jak interpretować takie zachowanie Stylesa. Ja na niego nakrzyczałam, wykrzyczałam mu prosto w twarz, że go nienawidzę a on się chyba o mnie martwił. Nie miałam jednak już siły by o tym myśleć. Wykończona nadmiarem emocji po prostu odpłynęłam. Rano obudził mnie dzwoniący telefon.
-Halo?- powiedziałam zaspanym głosem, odbierając nawet nie spojrzałam kto do mnie dzwoni.
-Ali? Musisz to odkręcić!- powiedziała poważnym tonem Jessica. Była zdenerwowana.
-Co odkręcić?- w połowie byłam nieprzytomna.
-Ten film!
-Możesz zacząć mówić jaśniej?
-Ali ktoś wrzucił do sieci film jak drzesz się na Stylesa- to zdanie było dla mnie jak kubeł zimnej wody.
-Jaki film?
-Krzyczysz na niego, że go nienawidzisz. A on tylko stoi bezradnie. Ali to nie wygląda dobrze. Cały internet aż huczy. Wszyscy są w szoku. Musisz to jakoś naprawić.
-Ale jak?
-Nie wiem. Popołudniu mam spotkanie, z kimś z Modestu. Oni wszyscy są wściekli wytwórnia, cały pr. Kazali usunąć to nagranie ale to nic nie dało. Jest pełno kopii. Ali, oni mogą nawet rozwiązać umowę...
-Jess, jesteś moim menadżerem. Zrób coś...- powiedziałam cicho. Nie wierzyłam w to co słyszałam. Ktoś to nagrał. Zawsze kiedy myślę, że nie może być gorzej...
-Uwierz mi, że zrobię wszystko co w mojej mocy. Czekaj na telefon ode mnie. Na razie zachowuj się normalnie. Szykuj się do koncertu. Dam ci znać. Muszę kończyć- powiedziała i nawet nie poczekała na moją odpowiedź tylko od razu się rozłączyła. Ja szybko wstałam z łóżka i włączyłam laptopa. To co się działo w internecie to była istna odyseja. Wszystkie komentarze kierowane pod moim adresem były po prostu okropne. Po zalogowaniu na Twittera zauważyłam, że liczba obserwujących spadła mi drastycznie. Wszystkie posty kierowane do mnie były czymś strasznym. Nawet fani z Polski pisali, że wstydzą się za mnie, że woleliby, żebym nie istniała. W trendach było hasła: #PolishDirectionersLovesYouHarry, #PolishDirectionersAreSorryForAli, #HarryYouAreWonderful. Gdzie nie spojrzałam tam roiło się od hejtów. Na poczcie znalazłam już oczywiście stosownego maila: "Twoje dni w tym świecie wydają się być policzone. Dzięki za pomoc. Wypadłaś bardzo realistycznie ale ja i tak wiem swoje. Całuski D.". Nie mogłam. Czułam jak ze stresu żołądek podchodzi mi do gardła. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Pobiegłam do łazienki i wysypałam całą zawartość z kosmetyczki. Nerwowo szukałam żyletek. Chciałam się skrzywdzić ale wtedy przypomniała mi się wiadomość od Harrego. Obiecałam mu, że nic sobie nie zrobię. Nie mogłam tego złamać bo wtedy on mógł powiedzieć Niallowi. Nie mogłam do tego dopuścić. Zebrałam z podłogi wszystkie kosmetyki i umieściłam je ponownie w kosmetyczce. Weszłam do pokoju, założyłam na siebie pierwsze lepsze ciuchy, umyłam szybko zęby, wzięłam laptopa i poszłam do Nialla. Gdy zapukałam Horan od razu mi otworzył:
-Mam przejebane!- powiedziałam od razu, nie owijając w bawełnę.
-Wiem. Wszyscy wiedzą. Dzwonili do mnie, pewnie do wszystkich. Pytali się czy masz zostać- blondyn był strasznie poważny.
-I?
-No zgadnij? Powiedziałem im, że nie wyobrażam sobie reszty trasy bez ciebie. Że wideo jest głupim nieporozumieniem i że masz zostać.
-Dziękuję- przytuliłam się do Nialla mocno.
-Reszta z pewnością też powiedziała to samo. Ale jak tego nie odkręcisz... Musisz. Ja już napisałem na Twitterze, że to zwykłe nieporozumienie i że jesteś super. Ale nie wiem co to da. Widziałem, że Harry też napisał coś mniej więcej w tym samym sensie ale wiesz jaki jest Harry. Te jego posty są zawsze takie zawikłane. No ale w tym wiadomo o co mu chodzi.
-Chyba powinnam iść teraz do niego...
-Myślę, że to dobry pomysł. Mam iść z tobą?
-Nie!- powiedziałam za szybko i za głośno- To znaczy, ja na niego nakrzyczałam ja go muszę przeprosić.
-Okej, jak chcesz.
-Zostawię tu laptopa, zaraz wrócę- powiedziałam wychodząc.
Stojąc przed drzwiami do pokoju Stylesa złapał mnie stres. Co ja mu właściwie miałam powiedzieć? Zapukałam a czekając ciągle rozważałam scenariusz w którym daję nogę.
-Ali?- chyba zaskoczył go mój widok.
-Hej. Ja chciałam cię przeprosić za wczoraj, nie powinnam na ciebie krzyczeć- powiedziałam na jednym wydechu.
-Wejdź, pogadamy...
-Wolę nie. Widzisz mam teraz nowy problem...- mówiąc to zadrżał mi głos.
-Widziałem. Ali ja nie wiem kto to nagrał ale nie wygląda to za dobrze. Ale się nie martw nie wyrzucą cię. Powiedziałem, że to nieporozumienie. Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję za pomoc ale to moja wina.
-Moja też. Ali, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz.
-Harry, proszę nie teraz, nie chcę o tym mówić.
-Ali, ja nie mogę patrzeć na to ja się okaleczasz. A wiem, że to co się teraz dzieje może być powodem przez który zrobisz sobie krzywdę- gdy to mówił nawet na niego nie patrzyłam. Po prostu gapiłam się na swoje dłonie. Nie chciałam o tym mówić, nie teraz.
-Harry ja muszę już iść, przepraszam- powiedziałam szybko i odwróciłam się w kierunku pokoju Nialla. Wiedziałam, że Styles nie będzie urządzać teraz żadnych szopek skoro ktoś może to nagrać. Gdy weszłam do pokoju blondyn rozmawiał z kimś przez telefon. Resztę dnia spędziłam na rozmowach z całą ekipą. Wszyscy byli dla mnie wyrozumiali, prawie wszyscy. Louis jako jedyny nie rozumiał dlaczego urządziłam taką szopkę o zwykły perfum. Był na mnie zły i obrażony. Poza tym reszta albo rzeczywiście była dla taka miła albo po prostu udawali. Przez cały dzień czekałam w napięciu na telefon od Jessici. Myślałam, że już nie zadzwoni kiedy 15 minut przed wyjściem na scenę moja menedżerka w końcu zadzwoniła:
-Ali, nie jest źle- powiedziała od razu.
-Nie jest źle?!- zdziwiłam się tak bardzo i głośno, że zwróciłam na siebie uwagę wszystkich zebranych w garderobie.
-Tak. Po rozmowach z chłopcami i nie tylko stwierdzili, że jesteś dobra i nie ma sensu teraz zmieniać supportu!- Jess niemal krzyczała ze szczęścia.
-Boże nawet nie wiesz ja się cieszę!
-Jest jednak coś co musisz zrobić.
-Co?
-Widzisz. Aktualnie wzbudziłaś negatywne emocje w chyba wszystkich fanach zespołu i musisz to jakoś odkręcić. To jedyne czego wymagają.
-Ale jak odkręcić?
-Wyjdź gdzieś z Harrym. Najlepiej jak najszybciej. Paparazzi zrobią wam zdjęcia jak się uśmiechacie do siebie, Harry napisze coś o tym na Twitterze, że było super i powinno się to wszystko nieco uspokoić.
-A nie da się tego załatwić jakoś inaczej. Serio muszę się z nim pokazać publicznie?- to oznacza kolejne maile, nie wiem jak długo zniosę czytanie takich wiadomości.
-Ali, to właściwie nic. Wiem że go nie lubisz ale chyba możesz się przemęczyć przez kilka godzin i udawać, że wszystko jest okej, prawda?- Boże, gdyby ona wiedziała, że ja właściwie cały czas gram, udaję, że jestem silna a to gówno prawda.
-Dobrze, po prostu jakoś to zniosę- powiedziałam bardziej do siebie niż do niej. Jakoś zniosę kolejnego maila. Albo i nie? Kogo to obchodzi.- Muszę już kończyć. Pa- powiedziałam i się rozłączyłam nie czekając na to co Jess ma mi jeszcze do powiedzenia.
-I?- zapytał Niall.
-Nie wyciągną z tego żadnych konsekwencji. Muszę tylko coś spotkać się z Harrym w miejscu publicznym.
-Tak?- zapytał Harry.
-Tak, musimy się uśmiechać i takie tam, że niby się lubimy…- dlaczego mój głos był przepełniony jadem?
-Ali nie uważasz, że przesadzasz?- do rozmowy włączył się Louis przez co Harry, Niall i ja spojrzeliśmy na niego- Harry wcale nie musi z tobą iść.
-Daj spokój Lou- powiedział ostro Harry.
-Nie to ty daj spokój. Bez przesady Ali. Urządzasz jakieś szopki o perfum i zamiast starać się to odkręcić ty stroisz fochy. Masz problem bo musisz się z Harrym pokazać publicznie?! Serio? Jakoś to zniesiesz?!- oczywiście, moją rozmowę z Jessicą słyszeli przecież wszyscy. Jestem skończoną idiotką.
-Lou, dość!- Styles podniósł głos. Dzięki mnie właśnie kłócą się dwaj najlepsi przyjaciele. Harry mnie broni chociaż to Louis ma rację.
-Jak nie chcesz Harry, to nie musisz mi pomagać…- było mi niesamowicie głupio, wyszłam na jakąś rozkapryszoną, pustą lalę.
-Muszę- chłopak przeniósł wzrok z Tomlinsona na mnie. Patrzył na mnie wymownie. Wiedziałam o co mu chodzi- Kiedy mamy się spotkać?
-Jak najszybciej.
-Może za dwa dni? W Amsterdamie jest wiele ciekawych miejsc.
-Okej.
-Ali! Za 5 minut zaczynasz a ciebie jeszcze nie ma pod sceną. Na co czekasz? Chodź!- powiedział facet, który kieruje organizacją.
-Już idę- powiedziałam i spojrzałam jeszcze raz na Nialla, który był cały czerwony. Zdenerwował się. Nie wiedziałam tylko czy na mnie czy na chłopaków. Lou gapił się na Harrego, który patrzył na mnie.
-Długo mam jeszcze czekać?- usłyszałam głos faceta i natychmiast wyszłam z pokoju kierując się na scenę. Koncert był czymś strasznym, na początku część widowni zaczęła buczeć. Było to dla mnie uczucie nie do opisania. Mimo iż było mi ciężko zaczęłam śpiewać. Pierwszy raz popłakałam się śpiewając piosenkę na żywo. Słowa „Total eclipse of the heart” nagle zaczęły mieć dla mnie o wiele większe znaczenie. Czułam się tak jakbym to ja je napisała:
Once upon a time there was light in my life,
Now there's only love in the dark
Nothing I can say
A total eclipse of the heart”
Śpiewając te słowa czułam, że płyną one prosto z mojego serca. Po występie od razu udałam się do hotelu. Nie miałam ochoty zostawać na arenie ani chwili dłużej. Jadąc ulicami Paryża nie umiałam cieszyć się z tego, że jestem w tak magicznym miejscu. W głowie miałam słowa Louisa. Miał rację a Harry niepotrzebnie mnie bronił. Do tego koncert. Bałam się, że jedno wyjście z Harrym nie naprawi i nie odbuduje zaufania fanów. Było mi strasznie ciężko z tym wszystkim… Marzyłam by położyć się do łóżka, zasnąć i już się nigdy nie obudzić. W hotelu dosłownie dowlokłam się do swojego pokoju. Postanowiłam zadzwonić do mamy. Mama oczywiście widziała ten nieszczęsny film. Jak wszyscy. Zapytała co się stało, dlaczego tak się zachowałam. Wcisnęłam jej tą samą wymówkę co wszystkim. Nie wyzwała mnie, nie obraziła się. Wydawało mi się, że poczuła się po prostu zawiedziona moim zachowaniem. Wydaje mi się, że było to gorsze niż gdyby na mnie nakrzyczała. Powiedziała, że ma nadzieję, że jakoś to naprawie i że czasami zastanowię się nad swoim zachowaniem. Gdyby tylko wiedziała jak się czuję i co robię ze swoim ciałem… Nikt nie wiedział przez jakie piekło przechodzę. Nikt oprócz Harrego. Nie chciałam go zawieść ale musiałam to zrobić. Tylko jedna mała kreska, która da mi choć trochę ukojenia. Gdy wzięłam prysznic, po prostu zrobiłam niewielkie nacięcie na lewej ręce. Krew wypływająca z rany była moim ukojeniem. Gdy położyłam się do łóżka jak zwykle zaatakowały mnie wyrzuty sumienia. Zawiodłam się, znowu to zrobiłam. Byłam totalnym zerem. Po prostu nikim.

***
-Nie wiem gdzie powinniśmy iść… No to może pójdziemy po prostu pozwiedzać- powiedziałam do Harrego. Już godzinę siedzieliśmy wraz z Niallem, Lou i Lux starając się wymyślić odpowiednie miejsce, w które mieliśmy iść wraz ze Stylesem.
-Nie- powiedział szybka Harry.
-Dlaczego? To, że ty widziałeś już Amsterdam nie znaczy, że ja też- nieco się oburzyłam.
-Nie o to chodzi. Ostatnio gdy poszedłem zwiedzać Amsterdam skończyło się to na wojnie między ochroną i fankami. Idźmy w publiczne miejsce ale nie aż tak zatłoczone.
-To może jakaś kawiarnia?- zaproponował Niall.
-No nie, przecież kawiarnie i restauracje już odrzuciliśmy.
-A no tak, zapomniałem tak długo już tu siedzimy i wymyślamy. Już mi gorąco od tego myślenia. Jak ty wytrzymujesz w tym długim rękawie?
-Normalnie- szybko ucięłam i spojrzałam na Harrego, który gapił się na moje ręce- Dalej, myśl Niall. Ja za pół godziny muszę zadzwonić do Jess a ona do tych paparazzi, którzy będą ustawieni-  podejrzewaliśmy, że zrobią nam zdjęcia nawet bez nich ale musieliśmy mieć 100% pewności, że te fotki ukażą się we wszystkich gazetach i w całym Internecie.
-Wiem!- praktycznie krzyknęła Lou i klasnęła w dłonie.
-Lux kotku chciałabyś się wybrać z Harrym i Ali do zoo?- zwróciła się do dziecka. Ja spojrzałam na Harrego a on na mnie i delikatnie się uśmiechnął.
-Peewnie!- powiedziała mała z entuzjazmem.
-No to załatwione. Zoo jest idealne. Posiedzicie tam kilka godzin, Lux już od dawna wierci mi dziurę w brzuchu o zoo.
-To jest genialny pomysł- chętnie udam się do zoo. Tym bardziej z Lux. Kochałam ją i była ona moim promyczkiem. Do tego gwarantowała nam to, że się nie pokłócimy i nie wyniknie z tego jeszcze większa afera.
-Tak, genialny- przytaknął Harry
-Nareszcie- westchnął Niall i uśmiechnął się od ucha do ucha.
Ja od razu zadzwoniłam do Jess, by zamówiła fotografów. Po godzinie od tego telefonu kobieta oddzwoniła, że wszystko jest gotowe i możemy śmiało jechać. Lou zapakowała małej picie i coś do jedzenia w jej mały, słodki różowy plecaczek. Było ciepło dlatego zmuszona byłam do założenie krótkich, dżinsowych spodenek. Nie lubiłam pokazywać moich nóg. Nie były ładne więc po co się nimi chwalić. Na nogi ubrałam czarne sandałki. Musiałam mieć długi rękaw założyłam więc zwykłą czarną koszulkę na którą ubrałam zwiewną koszulę. Lou mnie umalowała i uczesała. Musiałam wyglądać przyzwoicie . Na miejsce zawieźli nas trzej ochroniarze, którzy mieli pilnować naszego bezpieczeństwa. Gdy kupowaliśmy bilety dostaliśmy mapkę zoo i od razu rzuciło mi się w oczy miejsce, które wiedziałam, że spodoba się Lux. Pokazałam palcem Harremu a on się uśmiechnął. Motyle. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że mała je uwielbia. Chciałam żeby to była niespodzianka więc położyłam palec na ustach by pokazać chłopakowi, żeby nie mówił nic dziewczynce. Brunet kiwnął głową na znak, że zrozumiał moje intencje.
-To od czego zaczynamy? Małpki?- ukucnęłam przed Lux  zapytałam małą.
-Małpki- powiedziała i chwyciła mnie nieświadomie z miejsce w którym dwa dni wcześniej powstało nowe nacięcie. Delikatnie się skrzywiłam co ku mojemu zdziwieniu dziewczynka zauważyła.
-Ali coś cię boli?
-Nie, chodź do tych małpek- powiedziałam i chwyciłam ją za rączkę. Obok mnie szedł Harry. Nie chciałam na niego spojrzeć, bałam się, po prostu się bałam.
-Ali! Patrz to goryl!- mała zaczęła piszczeć. Tak był właściwie przy każdy odkrywanym przez nią zwierzątku. Prawie wszystko szło dobrze, co jakiś czas podchodzili do nas fani. Część robiła tylko zdjęcia część wprost pytała czy się nie lubimy. Czułam, że to wszystko może się udać. Jednak tylko prawie wszystko był w porządku. Harry co jakiś czas dotykał moich pleców, niby przypadkiem jego dłoń dotykała mojej. Zdarzyło się nawet, że położył rękę na mojej talii, odgarnął mi włosy z twarzy dotykając przy tym mojego policzka. Czułam się nieco skrępowana takim zachowaniem ale jednocześnie mi się to podobało. Za każdym razem jednak momentalnie starałam się zwiększyć przestrzeń pomiędzy nami. W połowie zrobiliśmy sobie małą przerwę i usiedliśmy na ławeczce przy wybiegu dla tygrysów. Lux karmiła Harrego czekoladowymi cukierkami a ja przyglądałam się tym pięknym kotom. Zauważyłam, że jeden z nich leży w cieniu podczas gdy reszta spożywała swój posiłek.
-Ten jeden jest chory- powiedziałam.
-Tak, skąd wiesz?- zdziwił się Harry.
-Widzę.
-Ma pani niezłe oko- powiedział jakiś chłopak, który osądzając po stroju był pracownikiem zoo.
-Dziękuję, co mu jest?
-Mieliśmy tu ostatnio walkę, pomiędzy siostrami. Ta przegrała.
-Ona umrze?- zapytała przerażona Lux.
-Nie. Po prostu musi poczekać aż zagoją się jej rany. Pamiętasz jak się kiedyś przewróciłaś i z kolana leciała ci krew?- mała pokiwała głową- Przez kilka dni nie biegałaś bo bolała cie noga. I tak jest z tym tygrysem.
-Czyli, że jak przestanie ją boleć noga to zacznie chodzić i biegać tak jak ja?
-Dokładnie tak.
-To super! Harry pić!- kochałam ją za tę całą energię.
-Skąd pani wiedziała?- zapytał chłopak.
-Po pierwsze nie pani. Jestem Ali- wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka.
-Nicholas- chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Właściwie w ogóle nie zwracał uwagi na Harrego.
-Po drugie, byłam wolontariuszką kiedyś w zoo. Co prawda nie długo bo dwa miesiące ale zdążyłam się nauczyć jak zauważać takie rzeczy.
-Wow. Super, że lubisz zwierzęta.
-Studiuję biologię więc naturalne jest to, że je kocham.
-Pora iść dalej- odezwał się Styles zwracając na siebie uwagę.
-Pewnie, nie zatrzymuję was. Miło było was poznać.
-Opiekuj się nimi- powiedziałam i wskazałam palcem na tygrysy.
-Masz to jak w banku.
-Do zobaczenia Nicholas- powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
-Paaa!- wydarła się mała.
-Pa- powiedział chłopak i ruszyliśmy w kierunku niespodzianki dla małej. Będąc w zasięgu wzroku Nicholasa Harry niespodziewanie złapał mnie za rękę.
-Co ty robisz?- syknęłam na chłopaka.
-Aha, czyli jakiś obcy typek może cię złapać za rękę a ja nie?- powiedział cicho.
-Ja się z nim witałam i żegnałam- powiedziałam i wyrwałam dłoń z jego uścisku.- A to co innego. Harry jesteśmy obserwowani więc proszę cię, nie rób głupstw.
-Po prostu… nie ważne. Chcesz watę cukrową?- zwrócił się do Lux.
-Chcę!
-A ty?
-Nie, dziękuję nadal byłam zmieszana jego zachowaniem.
-Poproszę dwie- powiedział a już po chwili mała i Harry zajadali się słodkim puszkiem.
-Gdzie teraz idziemy?
-Niespodzianka- powiedziałam tajemniczo na co mała uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Chcesz trochę?- zapytała.
-Nie, dziękuję- powiedziałam grzecznie.
-No dalej, weź!
-Okej- skubnęłam kawałek i włożyłam go do ust.
-Pyszna!- powiedziałam z takim samym entuzjazmem jak Lux.
-Teraz Harry ty daj jej kawałek swojej!- chłopak oderwał kawałek i podszedł do mnie.
-Otwórz buzię…- powiedział uwodzicielsko.
-Co?
-No otwórz!- jak ta mała to robi, że ma taki dar do kierowania ludźmi. Wystarczy, że powie słowo a ja nie umiem jej niczego odmówić. Posłusznie więc otworzyłam usta a Styles dał mi watę.
-I jak?
-Harrego jest tak samo pyszna jak twoja dlatego uciekaj bo jak cię złapię to wszystko ci zjem- lubiłam się wygłupiać z Lux. Gdy ja ją goniłam ktoś znowu podszedł do Harrego, ten chwilę pogadał, zrobił zdjęcie i podszedł do nas.
-Teraz czas na niespodziankę!- wziął Lux na ręce i weszliśmy to pomieszczenia w którym za szklanymi ścianami latało pełno kolorowych motyli.
-Ile ich tu jest! Dziękuję Harry- mała dała mu buziaka w policzek.
-Podobają ci się?- zapytałam.
-Są piękne. Tak piękne jak motylek Harrego albo nawet ładniejsze- tak jak przewidziałam motyle oglądaliśmy najdłużej. Lux nie chciała stamtąd wyjść, była oczarowana. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie jej mama. Spora grupa fanek czekała na nas już przed zoo, dowiedziały się, że jest tu Harry. Lou była już w drodze po małą, nie chciała narażać jej na stres jaki się wiązał z tłumem fanów. I tak już do końca naszego pobytu w zoo byliśmy uziemieni z jednym pomieszczeniu. Gdy Lou zabrała małą w asyście czterech ochroniarzy ruszyliśmy w stronę wyjścia z zoo. Gdy fanki zobaczyły Harrego rozpętało się istne piekło. Wszystkie darły się wniebogłosy i dziękowałam w duchu, że nie ma z nami Lux. Wszyscy zaczęli się przepychać. Ochrona nie dawała sobie rady, tłum napierał na nas coraz bardziej. Byłam przerażona. Harry spojrzał na mnie i wiedział strach w moich oczach. Objął mnie ramieniem i po prostu mnie przytulił. Spuściłam głowę i także mocno przywarłam do Harrego. W pewnym momencie ktoś tak mocno pociągnął chłopaka za koszulę, że ten mnie puścił i prawie się przewrócił.
-Proszę się odsunąć!- krzyknął ochroniarz. Spojrzałam zdenerwowana na Harrego, który ponownie mnie objął i wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
-Puść go szmato!- ktoś krzyknął.
-Harry nie dotykaj jej!
-Jeszcze się czym zarazisz!
-Puść ją Harry!
-Nie zasługujesz na niego dziwko!
Miałam zamknięte oczy, słowa tych dziewczyn rozrywały mnie kawałek po kawałku. Czułam jak tracę grunt pod stopami. Harry widział moją reakcję i objął mnie jeszcze mocniej. Ja natomiast hamowałam łzy. Nie chciałam popłakać się tu przy nich.
-Szybko wsiadaj!- krzyknął ochroniarz, który uchylił drzwi od samochodu. Harry mnie puścił a ja wskoczyłam do auta, sekundę później znalazł się w nim Styles. Ruszyliśmy zostawiając za sobą rozwścieczony tłum. Mimo iż w samochodzie były przyciemniane szyby ja założyłam okulary i odwróciłam głowę w stronę okna. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam tego ale słowa tych dziewczyn krążyły w mojej głowie. Nienawidzą mnie chociaż nic o mnie nie wiedzą. Harry chwycił moją dłoń i się do mnie przysunął. Było mi tak ciężko i chyba dlatego go nie odtrąciłam. Odwróciłam głowę w jego stronę i oparłam ją o jego ramie. Trwaliśmy tak aż do przyjazdu do hotelu. Wtedy się ocknęłam. Wysiadłam z samochodu i nie czekając na bruneta od razu ruszyłam do siebie.
-Ali! Zaczekaj!- usłyszałam jego krzyk ale nawet się nie obejrzałam. Wsiadłam do windy i nadusiłam odpowiedni numer. Po chwili już stałam przed drzwiami mojego pokoju i starałam się znaleźć do niego klucz w mojej torebce. Gdy w końcu mi się to udało i już miałam wchodzić wyczułam czyjąś obecność za sobą. Jego perfumy…
-Ali one nie miały prawa…- powiedział cicho a ja dostałam gęsiej skórki.
-One tylko cię broniły- otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rzuciłam torebkę na łóżko, słyszałam, że Harry wszedł za mną.
-Nikt nie może cię obrażać.
-Zdziwiłbyś się ile osób mnie nienawidzi gdybyś był jeden dzień na moim miejscu.
-Uwierz mi, że ja też nie jestem uwielbiany przez wszystkich ludzi na świecie.
-Wydaje mi się że ja mam jednak gorzej.
-Ali, to nie jest powód by się krzywdzić. Obiecałaś mi, że tego nie zrobisz…- no tak, czyli się domyślił…
-Przepraszam… Możesz już wyjść?- to jedyne co mi przyszło na myśl.
-Dlaczego nie chcesz o tym porozmawiać?- milczałam, nie umiałam odpowiedzieć na jego pytanie.
-Proszę, wyjdź i daj mi spokój.
-A jeśli nie wyjdę… Wyrzucisz mnie? Zaczniesz na mnie krzyczeć? To nie zadziała. Wyrzucisz mnie siłą? Uwierz mi, że nie masz szans, jestem od ciebie o wiele silniejszy…- cały czas staliśmy jednak z każdym wypowiedzianym przez niego słowem dystans między nami się zmniejszał- Powiedz mi coś. Dlaczego każdy może się do ciebie zbliżyć tylko nie ja?
-Nie wiem o co ci chodzi.
-Weźmy na przykład dzisiejszy dzień. Za każdym razem gdy się do ciebie zbliżyłem ty natychmiast zwiększałaś między nami odległość. Ale gdy ten palant do ciebie zagadał ty aż promieniałaś- powiedział to z takim wyrzutem, a przecież ja nic nie zrobiłam.
-Dlaczego go obrażasz? Poza tym ja byłam dla niego uprzejma, to wszystko.
-Wyglądało to tak jakby ci się spodobał- cały czas patrzyłam Harremu w oczy. On jest chyba chory psychicznie…
-Coś ci się uroiło. On był uprzejmy dla mnie, to i ja byłam dla niego, proste.
-Nawet nie wiesz jak on się na ciebie gapił. Ty też się na niego gapiłaś!
-Harry przestań. A nawet jeśli by mi się spodobał to co ci to tego?!- miałam wrażenie, że jest zazdrosny. A to przecież sensu nie miało.
-Hmm, no nie wiem, nie wiem dlaczego polubiłaś tego debila a mi wykrzyczałaś prosto w twarz, że mnie nienawidzisz!
-Harry…ja…- nie wiedziałam co mam powiedzieć. Staliśmy naprzeciwko siebie. Byliśmy tak blisko. Czułam jego oddech na twarzy.
-Naprawdę mnie nienawidzisz?!- wykrzyczał i wtedy stało się coś czego sobie nie wyobrażałam nawet w najśmielszych snach. Harry chwycił mnie w talii, przyciągnął do siebie i wpił się w moje usta. Stało się to tak szybko, że na początku nie zareagowałam. Gdy się opamiętałam próbowałam go odepchnąć ale brunet przycisnął mnie do siebie tak mocno, że nie miałam szans. Gdy przestałam walczyć poczułam język Harrego w ustach i po prostu oddałam pocałunek. Był on zachłanny i wręcz natarczywy. Chciałam tego. Chciałam czuć jego bliskość, chciałam czuć smak jego ust. Po chwili Harry oderwał swoje wargi od moich i językiem przejechał po linii mojej szczęki wywołując tym dreszcze na całym moim ciele. Gdy dotarł do ucha przygryzł delikatnie jego płatek i szepnął- Proszę, powiedz, że kłamałaś. Że nie czujesz do mnie jedynie nienawiści…
-Harry, masz rację, kłamałam i to co wykrzyczałam… To nie było prawdą- szepnęłam po chwili. W odpowiedzi Harry przejechał językiem po mojej dolnej wardze i ponownie złączył nasze usta w pocałunku.




Oto jest XVI :) Miał być wczoraj, wiem. Przepraszam. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że popsuł mi się komputer i żyje na łasce brata. Rozdział pisałam nocami, więc doceńcie moje poświęcenie :) To najdłuższy rozdział jaki napisałam. Mam nadzieję, że wam się podobał. :D Uwaga, nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Nie wiem czy uda mi się to zrobić w tym tygodniu. Być może będziecie czekać na niego aż 2 tygodnie. Mam totalny zapieprz w szkole i boje się, że nie dam rady pisać rozdziału po nocach (nie jestem wampirem, spać muszę :P). Jak zwykle dziękuje Adriannie i Marzenie <3 Proszę o komentarze :) Piosenka Be alright- Justin Bieber. 
PS I LOVE YOU <3

2 komentarze:

  1. Hej!
    Już się nartwiłam, że coś się stało, a się okazało, że po prostu siła rzeczy, a raczej techniki i komputer nawalił. Tak bardzo się nie spóźniłaś więc spoko! Dziękuje Ci, że dodałaś rozdział mimo przeszkud! Masz racje nie jesteś wampirem, więc wysypiaj się, bo potem zaśniesz na lekcji i co będzie :). Masz racje nauczyciele wcale nas nie rozpieszczeją. Nie tylko z takich przedmiotów jak: biologia, czy matma, ale również z w-f. Ja na przykład jutro mam sprawdzian z podań z kosza czego nie cierpie! Życze Ci powidzenia w szkole i nie tylko tobie, bo każdy praktycznie tak ma, ale co zrobić, takie życie.
    Co do rozdziału to:
    AAAAAAAAAAA Harry Ali się pocałowali! Wreszcie! Tak długo na to czekałam! I to jeszcze w taki sposób! Dziękuje!
    Dobra zaczełam od tej sceny, bo nie wytrzymałam! Tak się ciesze! Teraz reszta, wcale nie gorasz część tego cudnego rozdiału:
    Ten sen Ali był straszny! To wszystko co wpływa na Ali negatywnie normalne mnie wnerwia!
    Kłótnie z Harrym mnie mega wnerwiają! Ten z tego rozdziału gdzie dodatkowo to nagrali, normalnie nie mam słów. Wiem jedno co ta miłość robi z człowiekiem?! Bo i Harry kocha Ali i Ali kocha jego i w końcu to sobie w jakiś konkretny sposób okazali tym pocałunkiem. Oczywiście przed tym pocałunkiem również choć w ukryty sposób: Harry martwił się o Ali a on maskowała miłość do niego przeciwnymi do słowa "kocham Cię" słowami "Nienawidze Cię". I wiesz ogromnie się ciesze, że Harry się jej spytał czy to prawda!
    Kolejne pytanie to kim jest do cholery D., który pisze te durne e-mle (nie wiem dokładnie jak to się pisze) do Ali! Chce się tego jak najszybciej tego dowiedzieć!
    Jak te fanki mogą tak mówić?! Harry stara się bronić Ali, ale nie do końca mu to wychodzi!
    I jeszcze ma pretensje, że Ali jest uprzejma dla tego kolesia!
    Te wszystkie sytuache i osoby sprawiły (za co ich/tych sytuacji szczerze nienawidzie) spowodowały, że Ali zaczeła się ciąć! Z jednej strony jestem wdzięczna Harremu, że ją zanalazł i zmusił by tego więcej nie robiła (choć ona to raz potem zrobiła), z drugiej dlaczego nie piwiedział Niallowi. Dobra nie wnikam. Lou jest obrażony, ale mam nadzieje, że nieługo mu przejdzie! Ciesze się również, że nie wywalili Ali z saportu 1d! Lecz to spotkanie sprawiło, że fanki shejtowały Ali.
    Przepraszam Cię, za to, że mój komentarz jest taii chaotyczny! Dziękuje jeszcze raz za rozdział!
    Poadrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  2. Okay, po przeczytaniu tego rozdziału muszę chwilę odczekać zanim napiszę coś sensownego.

    . . .

    Dobra, emocje opadły ( tia.. będą we mnie wrzeć jeszcze z tydzie!). Ten rozdział jest po prostu piękny. Przeżywałam każde pojedyncze słowo, jakby miało zaważyć o losach świata. Były momenty kiedy byłam przerażona, zszokowana, zirytowana, kiedy w moich oczach szkliły się łzy i kiedy na twarzy pojawiał się uśmiech. Nie wiem jak to robisz, ale sposób w jaki opisujesz te wszystkie zagmatwane uczucia, zdarzenia trafia prosto w moje czułe punkty, uwalniając lawine emocji. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
    Początek rozdziału i koszmar Ali był poruszający. Mi pokazał, jak bardzo Ali boi się, że Harry skrzywdzi ją wracając do Chloe lub znajdując sobie jeszcze kogoś innego. Pokazał też jak bardzo przytłacza ją to wszystko, co wydarzyło się wcześniej między nią, a Harrym. Po za tym wszystkim widać też jakim Harry jest dla niej oparciem, to on uratował ją wtedy przed gwałcicielem. Dlaczego Ali nie potrafi uświadomić sobie tego, że on mimo tego swojego popierdolonego zachowania troszczy się o nią równie mocno, a może nawet i mocniej niż Niall?
    Niall jest kochany, wspaniały z niego przyjaciel i mam wrażenie, że jest jedym, który trzyma w Ali resztkę zdrowego rozsądku, mimo, że nie ma nawet o niczym pojęcia.
    Naprawdę staram się zrozumieć zachowanie Ali w stosunku do Hazzy, ale nie wiem czy potrafię. Rozumiem, że nie chcę go do siebie dopuścić, ale nie musi być, aż tak wredna. Nie wystarczyłoby gdyby po prostu go ignorowała, na tyle ile to możliwe? Przecież przez te kłótnie ona czuje się jeszcze gorzej.
    Czułam, że to skończy się tak, że zaprzyjaźni się z żyletką. Choć wydaje jej się, że to pomaga, wcale tak nie jest, bo to też wplątuje ją w poczucie winy. Cieszę się, że Harry wszedł wtedy do tej łazienki i zobaczył, co zamierzała zrobić. Mam nadzieję, że Ali da w końcu sobie pomóc. Harry naprawdę się o nią martwi, chce ją wesprzeć, a ona urządza mu awanturę i wykrzykuje prosto w twarz, że go nienawidzi. To było... Echh.... Po prostu brak mi słów. Jak mogła, on chciał jej tylko pomóc. Wiem i rozumiej jak jest jej ciężko, ale naprawdę czasami przesadza.
    Doskonale rozumiem zachowanie Lou. Harry to jego przyjaciel, a Ali zachowuje się nie fair. Lubię ją, ale zaczyna mnie denerwować. Chłopak chce jej pomóc (znowu), żeby nie wywalili jej z pracy, a ta jeszcze jakieś sceny odwala!? Wrr..
    Ten jak już ustaliłyśmy Debil jest kretynem. W ogóle kto to ma być. Wiem, że Ali pwenie tego nie zrobi, ale powinna to komuś pokazać. Takie, żeczy są chyba karalne, co nie?
    Wizyta w zoo z Lux była promyczkiem tego rozdziału. Mała jest po prostu najsłodszym stworzeniem, jakie chodzi po tej ziemi. Tylko, czy ten koleś to nie powinien się zająć sprzątaniem gówien goryli, a nie flirtowaniem z odwiedzającymi zoo. A Ali oczywiście nic nie zauważyła... Kurde no! Przecież na kilometr widać, że On jest o nią !!!!!!!!ZAZDROSNY!!!!!!!! No Ali słońce, może teraz to dostrzeżesz.
    A na zakończenie ten pocałunek. To było po prostu nie wyobrażalne... To pytanie, to jak w kóńcu się poddała, to z jaką zachłannością pragneli swojej bliskości. To, że wreszcie powiedziała mu prawdę. Tak, powiedziała prawdę Harry'emu. ŁAŁ! No tym to mi zaiponowała, robimy jakieś postępy. Mam nadzieję, że ten pocałunek otworzy oczy tej parce i zrozumieją, że tym całym zagmatwanym zachowaniem tylko utrudniają sobie życie...

    Nie przejmuj się szkołą, doskonale rozumiem i mam tak samo. Na twoje rozdziały warto czekać nawet rok (choć nie rób mi tego, bo nie wiem czy wyrzymam nerwowo :D).
    Adrianna.


    OdpowiedzUsuń