środa, 17 lutego 2016

Rozdział 13




Byłam sfrustrowana. Zła. Zdenerwowana. Zdezorientowana. Zagubiona. Wkurzona. Moje emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najpierw przeżyłam rozmowę z Harrym, później awanturę, którą urządził Jesse. Zakończył ją całkiem dramatycznie, bo kiedy przestał na mnie wrzeszczeć za to, że zniknęłam na imprezie, wyszedł akcentując swoją złość na mnie porządnym trzaśnięciem drzwiami. Wyszedł a ja zostałam sama z tym wszystkim. Nie mogłam spać całą noc a gdy zaczęło świtać najpierw wydzwaniałam do mojego chłopaka, który olał mnie i wyłączył swój telefon a później cały dzień nie umiałam się skupić na czymkolwiek. Harry namieszał mi w głowie a Jesse obraził się tak poważnie, że nie miałam pojęcia czy jeszcze kiedykolwiek się do mnie odezwie. Byłam tak bardzo wkurzona a najgorsze było w tym wszystkim to, że nie wiedziałam na kogo. Na siebie? A może na Harry’ego? Kiedy go nie było moje życie było poukładane i spokojne. Wszystko działo się w odpowiednim tempie, miałam chłopaka, z którym nigdy się nie kłóciłam, nie bałam się żadnych sensacji czy plotek, których byłam główną bohaterką. Wystarczyło, że Harry znowu pojawił się w moim życiu by stało się ono totalnie nieprzewidywalne i pełne negatywnych emocji. I to właśnie te negatywne emocje musiałam z siebie wyrzucić. Męczyłam się z nimi odkąd wpadłam na Harry’ego w Nowym Jorku i narastały one we mnie osiągając apogeum właśnie na imprezie u Jona. Dlatego niecałe dwadzieścia cztery godziny później jechałam do Cassandry. Musiałam to wszystko jakoś rozładować, musiałam dostać porządnego kopa w tyłek inaczej czułam, że eksploduję. Wydawało mi się, że tylko Cassie jest w stanie dać mi taki wycisk, że nie będę miała siły nawet myśleć. Musiałam się wyżyć. Dlatego zadziałam pod wpływem impulsu. Nie zadzwoniłam nawet wcześniej żeby się umówić. Wiedziałam, że Cassandra będzie w studio, bo o dwudziestej ma ostatnie zajęcia i liczyłam na to, że jeśli nie pozwoli mi zostać i wywali mnie od razu to umówię się chociaż na dzień następny. Zjawiłam się na miejscu kiedy było siedem minut po dwudziestej. Gdy weszłam do budynku od razu skierowałam się we właściwe miejsce. Widziałam, że na sali świeci się światło dlatego od razu założyłam, że trwają zajęcia. Kiedy łapałam za klamkę nie liczyłam, że na powitanie Cassie choćby się uśmiechnie, wiedziałam, że powie coś w stylu, że nie ma czasu, że myślę, że jestem jakaś bardziej uprzywilejowana i co w ogóle sobie wyobrażam przychodząc bez zapowiedzi, ale z pewnością nie spodziewałam się, że kiedy wejdę do środka zobaczę to co zobaczę!
-O mój Boże- usłyszałam i po sekundzie zdałam sobie sprawę z tego, że te słowa padły z moich ust. Ale jak inaczej miałam zareagować, kiedy zobaczyłam Cassie i Brody’ego całujących się tak, że myślałam, że się tam zaraz zjedzą! W dodatku on był już bez koszulki, stał pomiędzy jej nogami… Okej, to było za dużo. Momentalnie zaczęłam się wycofywać, ale wtedy usłyszałam jej głos. I chyba dopiero to przypomniało mi, że w sumie Cassandra July wciąż mnie przeraża. Przez myśl przemknęło mi nawet, że za jakieś pięć sekund zginę. Bo przecież ona mnie zabije!
-Stój!- głos blondynki powstrzymał mnie przed ucieknięciem stamtąd.
-Mogę przyjść kiedyś tam- powiedziałam cicho i zabrałam się w sobie by się odwrócić i na nich spojrzeć.
-Brody idź już- umrę. Na bank umrę. W ogóle co to ma być?! Co to wszystko jest?! Co dzień czeka na mnie inna „niespodzianka”! Nie mogę mieć choćby jednego dnia spokojnego?
-Nie to ja pójdę- powiedziałam, ale nie odważyłam się spojrzeć jej w oczy. Zamiast tego patrzyłam na chłopaka, który w pośpiechu zabierał swoja bluzkę, wodę i torbę.
-Zadzwoń- wyszeptał tylko kiedy mnie mijał i spojrzał mi w oczy tak, że nagle zachciało mi się śmiać. Przyłapałam ich. I to w sumie wiele mi rozjaśniło. To dlatego Cassie nigdy na niego nie krzyczała i zawsze mógł sobie pozwolić na więcej niż reszta. Właściwie zaczęłam się zastanawiać jak ja wcześniej mogłam się nie domyślić, że coś między nimi jest.
-Nie będę cię błagać na kolanach żebyś nie poszła z tym do dziekana czy kogokolwiek nade mną- zaczęła kobieta jak zwykle patrząc na mnie z góry. Ale tym razem to ja miałam przecież przewagę. Cassie była nauczycielką a Brody był studentem i to co ich łączyło było tak jakby… zakazane.
-Nie wydam was- przerwałam jej i spojrzałam na nią w sposób w jaki nigdy na nią nie patrzyłam. Ona jest człowiekiem i też ma uczucia. Wow!
-Serio?- zapytała zaskoczona a ja doszłam do wniosku, że jednak nie muszę się bać o swoje życie.
-To wasze sprawy, jesteście dorośli i mi nic do tego. Co prawda to nie do końca… poprawne, bo wiadomo, że nie powinniście, ale jesteście pełnoletni i ja nie będę na nikogo donosić- właściwie stwierdziłam, że nie zrobię tego głównie ze względu na chłopaka. Lubiłam Brody’ego i nie chciałam by miał jakiś kłopoty. No i Cassie też nauczyłam się lubić choć „lubić” to nieco za duże słowo. –Radzę wam tylko być nieco bardziej ostrożnym. Każdy mógł tutaj wejść.
-Nigdy w życiu nie sądziłam, że to powiem, ale… Boże nie wierzę, że to mówię… Dziękuję- wydusiła w końcu z siebie a ja wywróciłam oczami.
-Serio aż tak mnie nie cierpisz?- zapytałam i usiadłam na ławce pod ścianą.
-Nie- przyznała po chwili namysłu i usiadła obok mnie. –To nie tak, że cię nie cierpię. Ja po prostu coś w tobie zobaczyłam. I musiałam to coś wyciągnąć. Chciałam cię nauczyć jak walczyć, o siebie, o swoje zdanie. Jak walczyć i się nie poddawać. Wiedziałam, że to w tobie jest, ale chciałam to wyciągnąć po swojemu. Jesteś twarda, wiedziałam, że dasz sobie radę - zamurowało mnie. Totalnie mnie zamurowało.
-Chyba się wzruszyłam- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko przez co tym razem to ona wywróciła oczami.
-Wiedziałam, że będę tego żałować- nic nie mogłam poradzić, że widząc wyraz jej twarzy wybuchłam gromkim śmiechem. –Właściwie po co tu przyszłaś?- zapytała chcąc zmienić temat najszybciej jak się da.
-Myślałam, że o dwudziestej masz ostatnie zajęcia i liczyłam na to, że wizja znęcania się nade mną sprawi, że pozwolisz mi zostać.
-Ali wciąż są wakacje, nie mam zajęć tak często jak w roku akademickim- powiedziała a ja walnęłam się dłonią w czoło. Miałam aż tak zamroczony umysł żeby nie ogarnąć czegoś tak oczywistego?
-Totalnie o tym zapomniałam- przyznałam i pierwszy raz w życiu nie czułam się wkurzona, że Cassie patrzy na mnie jak na idiotkę.
-Jutro możesz przyjść, zajęcia są na ósmą rano, będzie kilka osób, które tańczyły na twoim koncercie- powiedziała nie komentując mojego głupiego zachowania. Cóż, nakrycie Cassandry July na gorącym uczynku to najlepsze co mnie spotkało od dawna.
-To świetnie, naprawdę.
-Nie to, że cię chwalę czy coś, bo nie, nie chwalę cię, ale muszę przyznać, że na koncercie nie było tragedii. Oczywiście było sporo mankamentów, wciąż masz problemy z koordynacją i głos w niektórych momentach za bardzo ci drżał jednak kondycyjnie nawet dawałaś radę.
-Na koncercie? Zaraz, byłaś na moim koncercie?- zapytałam zdumiona.
-Niestety tak- powiedziała wzdychając głośno.
-Kiedy?
-Tutaj, w Nowym Jorku- odpowiedziała a ja zaczęłam zastanawiać się po co przyszła na mój koncert, w dodatku nic mi o tym nie mówiąc. Ale, mimo że mój mózg miał ostatnio problemy z logicznym myśleniem tym razem poprawnie i przede wszystkim szybko połączył fakty. Nie przyszła tam dla mnie tylko dla niego. Trzy ostatnie koncerty w USA odbywały się w Nowym Jorku i moim gościem specjalnym był Brody. To on był powodem. To dlatego Cassie była na koncercie.
-Nie przyszłaś tam żeby słuchać i oglądać mnie. Przyszłaś tam dla niego, prawda?
-Przyszłam tam przez niego. Zmusił mnie, przez niego zmarnowałam dwie godziny życia.
-Przestań, obie znamy prawdę- powiedziałam a ona milczała. Nigdy nie sądziłam, że będę rozmawiać z Cassandrą na luzie. Normalnie. Bez stresu. Jak kobieta z kobietą. Cóż, w trakcie naszej rozmowy zobaczyłam pustą butelkę po winie i dwa kieliszki w kącie sali, więc kobieta z pewnością nie myślała w stu procentach trzeźwo, ale liczył się fakt. Nie chciała mnie zamordować i była nawet miła. Siedziałyśmy tak chwilę w milczeniu i oczywiście ja musiałam zacząć to wszystko analizować. Jakim uczuciem darzyła się ta dwójka? Było to coś więcej niż zwykły romans? Kochali się czy czuli po prostu fizyczny pociąg? Ona była piękna on był cholernie przystojny, więc to, że podobali się sobie nawzajem było zupełnie logiczne. Ale czy jakiś głupi pociąg seksualny byłby dla niej ważniejszy niż praca? Cassandra była przecież jedną z najlepszych nauczycielek tańca na Broadwayu, była znana w tym środowisku, naprawdę była autorytetem. Zaryzykowałaby karierę dla niego gdyby nie czuła do niego czegoś więcej? –Mogę cię o coś zapytać?
-Skoro musisz.
-Nie boisz się, że to co jest między tobą i Brodym się wyda?
-Nie- odpowiedziała po chwili namysłu.
-Nie boisz się skandalu?
-Nie- powiedziała stanowczo.
-Możesz dużo stracić… - zasugerowałam.
-Wiem.
-Nie boisz się, że to co robicie jest tak jakby złe?- myślałam, że moje gadanie ją zirytuje, ale ku mojemu szczeremu zdumieniu, blondynka nie wyglądała na poirytowaną.
-Nie odbieram tak tego.
-Ale w oczach innych to jest złe- powiedziałam i nagle w mojej głowie pojawił się Harry. Usłyszałam wszystkie jego słowa i naszła mnie pewna myśl. Co jeśli to co powiedział mi zeszłego wieczora to prawda? Co jeśli powiedziałabym mu, że wciąż mi na nim zależy? Co jeśli nagle rozstałabym się z Jessem? I najważniejsze co jeśli pokrętny los sprawiłby, że Harry i ja znowu bylibyśmy sobie bliscy? Co jeśli byśmy do siebie wrócili? Co powiedzieliby wtedy ludzie? Co pomyślałaby moja mama, Zuza i wszyscy inni? Oczywiście to było tylko moje głupie i totalnie bezsensowne myślenie. Sama nie rozumiałam dlaczego takie coś przyszło mi do głowy. Bo przecież nie chciałam wrócić do Harry’ego. -Myślisz, że czasami to co może wydawać się złe może okazać się dobre?
-Myślę, że ludziom nic do tego z kim jestem i co z nim robię, to po pierwsze a po drugie niektórzy są warci ryzyka. Szczęście jest tego warte.
-A co jeśli nie ufałabyś tej osobie? Zaryzykowałabyś? – nigdy nie sądziłam, że Cassandra może być w związku, nie umiałam wyobrazić sobie jej zakochanej, ale kiedy odkryłam, że ta kobieta ma jednak serce i jest w całkiem skomplikowanej relacji z Brodym stwierdziłam, że już nigdy nie spojrzę na nią tak jak wcześniej. Ta kobieta była dla mnie cyborgiem, złośliwym, sukowatym cyborgiem lubiącym znęcać się nade mną jednak po tym co zobaczyłam i usłyszałam tego wieczora zmieniła się w osobę, która ma uczucia i tak naprawdę nie różni się ode mnie jakoś bardzo.
-Ali wiem, że nie rozmawiamy teraz o mnie. Chodzi o ciebie, prawda? – zapytała i śmiesznie poruszyła brwiami. Cóż, z pewnością w innej sytuacji nigdy bym z nią o tym nie gadała, ale wiedziałam, że po pierwsze jej i tak nie odchodzi to co powiem a po drugie wiem, że nie wykorzysta niczego przeciwko mnie. Nie to, że nagle mnie polubiła, po prostu nic nikomu nie powie, bo mam na nią haka. Ona się nie wygada, bo nie chce żeby wszyscy dowiedzieli się, że ma romans ze studentem.
-Chodzi o to, że... Sama nie wiem jak to ująć. Ktoś mi namieszał w głowie, powiedział coś… I zrobił. Dał do zrozumienia, że wciąż o mnie myśli, pomimo czasu… A ja nie wiem czy to co robi jest szczere, czy w ogóle go stać na szczerość, bo kiedyś jedyne co potrafił robić to kłamać, oszukiwać i mataczyć. On nie jest wart nawet tego, że w ogóle teraz o nim rozmawiamy.
- Nie jest wart a mimo tego o nim mówisz, w dodatku mi. Czujesz coś czego nie chcesz i to cię wkurza i irytuje dlatego jesteś aż tak zdesperowana żeby mi o tym powiedzieć.
-To nie tak.
-To właśnie tak. I wiem też, że oczekujesz ode mnie rady, której nie mam. To twoje życie i ty w nim decydujesz, ale jeśli już mogę coś powiedzieć to powiem tylko tyle, że czasami ryzyko się opłaca. Czasami warto ryzykować. Czy gdybyś kiedyś nie zaryzykowała rozmawiałabyś teraz ze mną? Jeśli cię tak bardzo skrzywdził to albo weź daj sobie spokój albo weź potraktuj go tak jak on ciebie. Ale jeśli wciąż coś czujesz, jeśli uważasz, że tylko przy nim czujesz to coś… Dla niektórych warto ryzykować, uwierz mi. Poza tym, czy bad boy to nie jest nasz ulubiony typ faceta?

***

Jeśli po rozmowie z Cassie myślałam, że nasze relacje ulegną jakiejś znacznej zmianie to kobieta na drugi dzień jasno dała mi do zrozumienia, że nic z tego. Przynajmniej na zajęciach. Zjechała mnie równo, kazała tańczyć i śpiewać otwierający numer z musicalu „Chicago”, bo tak właściwie to miałam przygotować na zajęcia po powrocie z trasy i oczywiście stwierdziła, że jestem straszna a mój taniec wypala jej oczy. Nie wzięłam sobie jednak jej słów do serca, wzięłam sobie do serca to co mówiła wcześniej. Ryzyko. Czy Harry był wart podjęcia ryzyka? Nie. Nie wiem. Może. Nie. Z pewnością nie. A jednak myślałam o nim non stop, myślałam o tym co mówił, robił. Na dodatek śnił mi się co noc. Mój umysł był przeciążony myśleniem o nim i ciągłą wewnętrzną bitwą jaką toczyłam. Nienawidziłam go – to było pewne. Naprawdę go nienawidziłam. Kochałam go, wciąż – to też było pewne. Poza tym nic więcej pewne nie było i to mnie właśnie wkurzało najbardziej. Ja sama siebie wkurzałam najbardziej. Ryzyko. Jakie ja mogłam podjąć ryzyko? Przecież już nigdy w życiu Harry’emu nie zaufam a zaufanie to podstawa każdej relacji. Nigdy w życiu nie zaufam Harry’emu Stylesowi więc dlaczego myślę co by było gdybym pozwoliła mu się wtedy pocałować? Gdybym się otworzyła? I z tymi pytaniami i wewnętrznymi rozterkami tkwiłam aż do urodzin Horana. Niall organizował imprezę z tej okazji. Imprezę, na którą szłam sama, bo Jesse nie został zaproszony. Obaj pokłócili się kiedy Jesse darł się na mnie za to że zniknęłam na imprezie razem z Harrym a Niall był przy tym i postanowił się w to wtrącić, zaczął mnie bronić choć wiedział, że Jesse ma prawo być wkurzony. Wiedział a i tak interweniował i obaj pokłócili się na tyle, że Niall zaznaczył mi, że mam przyjść na imprezę sama. Oczywiście przez to znowu pokłóciłam się z moim chłopakiem i chyba wszyscy wokół zauważyli, że nasz związek przechodzi kryzys, widywaliśmy się rzadko głównie dlatego, że brunet był na mnie obrażony a kiedy już się widzieliśmy nasze spotkania kończyły się kłótnią. Mogłam odpuścić sobie przyjęcia urodzinowe Nialla i spędzić czas z Jessem, ale ja wybrałam imprezę. Głównie z jednego,  wytatuowanego powodu. Ubrałam się w najlepszą sukienkę, na nogi ubrałam najpiękniejsze szpilki jakie miałam. Pół dnia spędziłam na szykowaniu się, układaniu włosów, malowaniu paznokci. Musiałam wyglądać perfekcyjnie. Chciałam wyglądać pięknie dla jednej osoby i nic nie mogłam poradzić na to, że kiedy jechałam na miejsce czułam podekscytowanie. Słowa Cassie dodatkowo plątały mi myśli a w głowie miałam tylko jedno słowo. Ryzyko. I kiedy już dotarłam na miejsce, kiedy weszłam do środka i kiedy zobaczyłam jego miałam ochotę uderzyć się pięścią w twarz. Przez ponad dwa tygodnie myślałam tylko o Harrym, o tym co by było gdyby… gdyby nie kłamał, gdybyśmy się nie rozstali, gdybym mu wybaczyła, gdybym do niego wróciła, gdybym zaryzykowała. Przestałam się nawet oszukiwać i chociaż sama przed sobą nie kryłam tego, że nie mogę się doczekać kiedy znowu go spotkam. Zastanawiałam się co mu powiem, ale najbardziej ciekawiło mnie to co on mi powie. I miałam ochotę uderzyć siebie samą za to głupie i jakże naiwne myślenie. Kiedy weszłam do środka okazało się, że Harry nie jest sam. U jego boku była dziewczyna. Nie miałam pojęcia kim jest, ale szybko się dowiedziałam , bo zaraz po tym jak wręczyłam Niallowi prezent Harry z uśmiechem na twarzy, trzymając ją za rękę podszedł do mnie natychmiast i mi ją przedstawił jako swoją bliską przyjaciółkę. Oczywiście nie zamierzałam pokazać tego jak źle się poczułam z tym, że ten pieprzony dupek znowu mnie oszukał i obdarzyłam dziewczynę najpiękniejszym uśmiechem na jaki było mnie stać i podałam jej rękę mówiąc „miło cię poznać”. Przez następne pół godziny Harry w ogóle nie zwracał na mnie uwagi zabawiając swoją towarzyszkę, po tych trzydziestu minutach kiedy Sophia poszła przypudrować nosek dosiadł się do mnie i powiedział tylko, że wziął do serca to co mu powiedziałam i stwierdził, że w końcu otworzyłam mu oczy i postanowił ruszyć dalej tak samo jak ja. Mimo okropnego bólu dosłownie w całym ciele uśmiechnęłam się do niego i jak to miałam w zwyczaju uniosłam głowę wyżej. Harry także się do mnie uśmiechnął i wstał po czym zniknął gdzieś a gdy się pojawił w ramionach trzymał brunetkę. Byłam zazdrosna. Oczywiście, że tak. Ale poza tym byłam wściekła. Głównie na siebie. Nie miałam zielonego pojęcia kim jest dziewczyna, którą obejmował siedząc na wprost mnie, ale wiedziałam, że nie ważne w co on gra to ja wygram. I moje serce nie powinno mieć żadnego prawa głosu. Świadomość tego, że wystroiłam się dla niego, że jechałam tam z nadzieją na Bóg jeden wie co sprawiła, że poczułam się idiotycznie. Jeszcze gorzej poczułam się, kiedy uświadomiłam sobie, że praktycznie olałam Jesse’ego. A kiedy on zaczął z nią tańczyć, kiedy zobaczyłam jak się dotykają i kiedy myślałam, że zaraz ją pocałuje nie wytrzymałam. Musiałam zrobić to co umiałam najlepiej. Musiałam uciec. Nie mogłam na nich patrzeć. Pożegnałam się z Niallem, powiedziałam mu, że źle się czuję, że chyba mnie coś łapie. Horan chyba domyślił się dlaczego chcę wyjść dlatego mnie nie zatrzymywał. Harry był dupkiem. Dwa tygodnie wcześniej chciał pocałować mnie a teraz obściskuje inną. Dałam się mu omotać tak łatwo, że to było aż śmieszne. Kiedy wyszłam z lokalu i byłam coraz dalej od niego moja złość przeradzała się w smutek. Było mi po prostu smutno i stwierdziłam, że ostatnie czego chcę w tym momencie to być sama.
-Miałeś jakieś plany?- zapytałam od razu kiedy weszłam do środka.
-Jest pierwsza w nocy, spałem- odpowiedział i rozłożył szeroko ramiona dlatego nie pozostało mi nic innego jak wtulić się w mojego przyjaciela.
-Przepraszam, że cię nachodzę- powiedziałam kiedy odsunęłam się od niego i zajęłam się zdjęciem butów.
-Luz, chcesz coś do picia, a może coś do jedzenia?
-Nie, dzięki.
-Co jest? Urodziny się nie udały?- Zayn wiedział, że idę na imprezę do Nialla. Wiedział, że Harry tam będzie, ale nie wiedział nic o moich uczuciach, bo nikomu o nich nie mówiłam. Bo co niby miałam powiedzieć skoro sama nie wiedziałam o co mi chodzi? Wyjątkiem była moja rozmowa z Cassandrą chociaż wtedy też nie powiedziałam za wiele.
-Taaaa- odpowiedziałam i nawet nie próbowałam zabrzmieć optymistycznie.
-Chodzi o Harry’ego, prawda? Zrobił coś?- okej, ja nie wiedziałam o co chodzi a Zayn najwyraźniej wiedział. I to od razu!
-Możemy o tym nie gadać?- zapytałam i skierowałam się w stronę kuchni. –Chcesz herbatę?
-Myślałem, że ty nie chcesz- Zayn patrzył na mnie tak, że wiedziałam, że totalnie mnie nie ogarnia. Ale spokojnie Zayn, ja sama siebie nie ogarniam.
-Jednak chcę- powiedziałam i wyciągnęłam dwa kubki z szafki, do których wrzuciłam torebki z zieloną herbatą. Chłopak włączył czajnik i spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-Czasami ciężko za tobą nadążyć.
-Wiem - westchnęłam głośniej niż miałam w zamiarze i usiadłam na wysokim krześle. –Jesteś sam?
-Taaa, Gigi jest w Paryżu- dzięki Bogu, pomyślałam. To nie tak, że się nie lubiłyśmy. Po prostu miałam wrażenie, że ona patrzy na mnie z góry. Do tego chyba nie podobało jej się to, że mam z Zaynem aż tak zażyłe stosunki, była po prostu zazdrosna no i przede wszystkim byłam pewna, że fakt, że Perrie to moja dobra znajoma też jej się nie podobał. Oczywiście nigdy nie było między nami żadnego zgrzytu czy coś, po prostu nie byłyśmy sobie bliskie, nie złapałam z nią takiego kontaktu jak wcześniej z Perrie. Poza tym coś mi mówiło, że to Gigi była przyczyną rozstania mojego przyjaciela z narzeczoną i to automatycznie powodowało, że miałam do niej dystans. Obu nam zależało na Zaynie i może kiedyś nasze relacje się poprawią jednak na razie byłyśmy dla siebie po prostu miłe, bo tak wypada.
-Zazdroszczę- powiedziałam tylko.
-Chcesz obejrzeć jakiś film?- zapytał a ja wiedziałam, że naprawdę miałam szczęście przyjaźniąc się z nim. Zayn był dobry i troskliwy. Popełniał błędy, większe i mniejsze, ale mimo tego był naprawdę wspaniały.
-Jasne, ale poza filmem chcę się napchać popcornem- którego nie wolno mi jeść a już na pewno nie w nocy.
-Gdzieś tu mam taki do zrobienia w mikro…- chłopak nie dokończył, bo poradziłam sobie sama. Doskonale wiedziałam gdzie trzyma niezdrowe żarełko.
-Solony czy maślany?- zapytałam i posłałam mu szeroki uśmiech.
-Maślany- odpowiedział a po chwili leżeliśmy w jego wielkim łóżku w sypialni z dwoma miskami popcornu i oglądaliśmy film choć oglądaliśmy to za dużo powiedziane. Najpierw gadaliśmy przez co oboje nie wiedzieliśmy o co w nim chodzi a później Zayn po prostu zasnął a ja siedziałam, myślałam i pożerałam popcorn. Po co on z nią przyszedł?! Ostatnio powiedział mi, że wciąż jestem naiwna i miał rację. Alicja Różańska to najbardziej naiwna kobieta na ziemi. Jak mogłam dać się aż tak zaślepić jego słowom? Harry to Harry. Nie wolno mu ufać. Część mnie, zwana sercem, naprawdę uwierzyła temu co Harry powiedział. Ta część mnie jest za silna. To umysł powinien być silniejszy, bo umysł podpowiadał żeby nie wierzyć w to, co mówi. Harry lubi grać w gierki. Harry jest przebiegły. Harry zranił mnie wiele razu. Harry mnie oszukał. I zrobił to znowu. Chciał mnie pocałować i dwa tygodnie później ma już dziewczynę. Chciał mnie wkurzyć? Chciał mi zrobić na złość? Chciał żebym była o niego zazdrosna? Chciał mi pokazać jak łatwo umie mnie zwodzić? Chciał sprawdzić jak zareaguję widząc go z inną? Im dłużej o tym myślałam tym bardziej się denerwowałam. Kim w ogóle ona jest? Jak długo się znają? Niewiele się zastanawiając wstałam z łóżka i pożyczyłam laptop od Zayna. Włączyłam go, otworzyłam przeglądarkę i wpisałam szybko „Harry Styles and Sophie”. To co wyskoczyło mi po chwili zwaliłoby mnie z nóg gdybym stała. Harry spotkał się z nią kilka razy już pół roku wcześniej, wszyscy spekulowali, że to jego nowa dziewczyna. Brunetka pojawiła się na kilku koncertach zespołu w UK. Opuściła je z Harrym. Oni flirtowali ze sobą od dłuższego czasu więc zyskałam pewność, że to wszystko co Harry mi mówił było jakąś jego grą. Gra ze mną w kotka i myszkę i przysięgam, że tym razem to on musi bać się mnie. Każda informacja, którą przeczytałam tylko karmiła rosnącą we mnie wściekłość. Miałam świadomość tego, że spora część tych informacji to plotki bez potwierdzenia, ale zdjęcia dowodziły temu, że jednak coś było na rzeczy. Kiedy zobaczyłam, że dwa dni po imprezie u Jona Harry pojechał z nią na wakacje gdzie spędzili kilka dni na jachcie myślałam, że eksploduję! Jak mogłam dać sobą manipulować?! Jak mogłam zostawić Jesse’ego na tej pieprzonej imprezie i siedzieć w pokoju z tym gnojkiem, jak mogłam kiedykolwiek w ogóle pokłócić się z Jessem o tego palanta?! Jak ja mogłam chcieć podjąć jakiekolwiek ryzyko?! Naprawdę niczego się nie nauczyłam! Zamknęłam szybko przeglądarkę i opanowywałam się żeby nie rzucić laptopem Zayna o ścianę. Naprawdę byłam zdenerwowana i miałam ochotę krzyczeć i rozwalić dosłownie wszystko. Nie wiedziałam co zrobić żeby ochłonąć, bo przed oczami miałam te wszystkie zdjęcia. Pół roku się znają, pół roku temu chodzili na randki. Moja wściekłość tylko narastała i jedyne czego chciałam to zniszczyć Harry’ego zanim on znowu zniszczy mnie. Zaczęłam intensywnie myśleć o wszystkim i wtedy wpadłam na totalnie głupi pomysł. Może nie głupi, ale niedopuszczalny. Zayn i jego komputer skrywają wiele tajemnic i nie powinnam w nim grzebać. Ale byłam świadoma tego, że mogę coś tam znaleźć, choćby z czasów kiedy Malik był jeszcze w zespole. Byłam na tyle zdesperowana i rozwścieczona, że postanowiłam to zrobić. Otworzyłam folder ‘zdjęcia’ i zaczęłam wchodzić w pliki, które wydawały mi się interesujące. Niektóre były zabezpieczone hasłem i wolałam nawet nie domyślać się co tam w nich jest. Oglądałam zdjęcie po zdjęciu a mój poziom wkurzenia niemal sięgał zenitu kiedy trafiłam na folder ze zdjęciami z jakiejś imprezy, którą Zayn zorganizował całkiem niedawno. Malik nie powiedział mi wprost, ale sama się domyśliłam, że to Harry jest tym członkiem One Direction, z którym odnowił kontakt już jakiś czas temu dlatego nie przeżyłam szoku widząc, że na fotkach był Harry. Pijany Harry, ale niestety to nie wzbudziłoby wielkiej sensacji. I wtedy przeszłam do nagrań z tej imprezy i sama nie wiedziałam kto sprawił, że znalazłam to video. Oczywiście prawie się wkopałam, bo kiedy zaczęłam odtwarzać nagranie laptop dosłownie zaczął krzyczeć a ja najszybciej jak umiałam wyciszyłam dźwięk i spojrzałam na Zayna, który nagle zaczął się wiercić. Dzięki Bogu chłopak chrapnął tylko głośno i spał dalej a ja w trybie ekspresowym weszłam na swoją pocztę i wysłałam maila do Olivii. Do wiadomości dołączyłam nagranie, całkiem świeże, bo kiedy sprawdziłam okazało się, że zostało nagrane niecałe dwa miesiące temu. Nagranie, na którym Harry Styles, ten idealny chłopak stroniący od wszelkich używek narąbany skręca jointa by po chwili z uśmiechem na twarzy zacząć go palić. Nie wiedziałam w co Harry ze mną gra, ale wiedziałam jedno, tym razem się nie nabiorę i to ja wygram. Ryzyko. To właśnie podejmę aby go pokonać. To ja zwyciężę a jakieś głupie nagranie to dopiero początek, jeden procent tego na co mnie stać.




Heeeej!
Tym razem notka będzie krótka XD
Potrzebuję pomocy! Chodzi o to, że chciałabym zrobić nowy zwiastun XD No i mam problem XD Nie mogę znaleźć odpowiedniej piosenki :( I dlatego mam do Was prośbę, znacie jakieś piosenki które by się nadawały? Chodzi o to żeby były o miłości, rozstaniu, nienawiści itp. XD Chciałabym żeby pasowała do opowiadania, do historii Ali i Harry'ego :D Dla przypomnienia tutaj macie zwiastun, który kiedyś zrobiłam-------> ZWIASTUN . Właściwie ten który chcę zrobić teraz byłby utrzymany w tym samym stylu więc jak jakiś tytuł piosenki wpadnie Wam do głowy to błagam piszcie! <3
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał bo mi szczerze mówiąc średnio się podoba, pisałam go totalnie bez weny i dosłownie wyzwaniem było dla mnie napisanie każdego pojedynczego słowa.
Przepraszam za błędy, ale jakoś tak nie mogłam się skupić jak go sprawdzałam (nawet do tego nie mam weny XD).
Następny pojawi się najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu.
To wszystko!
Do następnego!

PS I loveee youuu all <3

1 komentarz:

  1. Wracamy do normy, Ali znów mnie wkurza xd No bo kurde! Sama chciała, to teraz ma i jeszcze będzie się na nim mściła za coś o co sama się prosiła? Boże jak ona mnie irytuje!
    Wakacje na jachcie? Brzmi znajomo xd
    Wgl cały początek rozdziału brzmi znajomo :D Wszyscy krzyczą GLEE! :D nawet nie wiem jak to skomentować xd AleCasandra okazała się jednak człowiekiem!
    Chciałabym wiedzieć w jaką stronę zmierza to opowiadanie, ale Ali na takie wahania nastrojów, że niedługo będą ją musieli zawinąć w kaftan do najbliższego zakładu psychiatrycznego..
    A co do piosenki to może Alex&Sierra - Little Do You Know? Tak dzisiaj sobie o tobie myślałam i przyszła mi do głowy ta piosenka.
    Miałam coś jeszcze napisać w tym komentarzu, ale zapomniałam co xd
    Kocham Cię <3
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń