Kiedy otworzyłam oczy i przyzwyczaiłam je do panującej jasności uniosłam dłoń i na nią spojrzałam. Właściwie to nie na dłoń a na pierścionek z diamentowym motylem i obrączkę. Nic mi się nie śniło i wczoraj naprawdę wyszłam za mąż – pomyślałam. Gdy zdążyłam uwierzyć w to, że obudziłam się niejako w nowej rzeczywistości mój wzrok od razu powędrował w prawo. Harry wciąż spał. Był przykryty tylko do pasa, dlatego zaczęłam się gapić na jego motyla. Wytatuowanego, wielkiego motyla zdobiącego jego brzuch. Później spojrzałam na obrączkę znajdującą się na jego palcu i miałam wrażenie, że jego motyl i mój jakoś się teleportowały prosto do mojego brzucha i zaczęły tam szaleć. Bez wątpienia ten poranek był najlepszym porankiem w całym moim życiu. Gapiłam się na jego twarz. Miał lekko uchylone usta a jego powieki delikatnie drżały – coś mu się śniło. Egoistka wewnątrz mnie miała nadzieję, że śni właśnie o mnie. Patrzenie na niego i wspominanie minionego dnia i nocy zajęły moje myśli na długo jednak w końcu zaczęłam myśleć bardziej przyszłościowo i wyznaczyłam sobie misję. Zrobić dla mojego męża śniadanie. Wstałam więc z łóżka, przeciągnęłam się i zamierzałam działać. Na początek postanowiłam się ubrać. Mimo całej walizki ubrań stwierdziłam, że założę koszulę Harry’ego. Wybrałam jedną z jego ulubionych – hawajską – niebieską w palmy. Po ogarnięciu siebie, co nie zajęło mi pięciu minut, jak początkowo planowałam a pół godziny, poszłam do kuchni. Zaparzyłam herbatę, zrobiłam kawę, wycisnęłam sok ze świeżych pomarańczy. Nie wiedziałam, na co Harry będzie miał ochotę, więc chciałam żeby miał wybór. Początkowo myślałam, że usmażę dla niego jajecznicę albo zrobię tosty. Nie spodziewałam się, bowiem że lodówka Nialla będzie wyposażona tak dobrze. Horan nie był zwolennikiem zdrowego jedzenia, jadł zawsze to, co chciał nawet, jeśli było to mega niezdrowe. Dlatego przeżyłam szok, kiedy okazało się, że w jego kuchni i lodówce znalazłam coś, co mój przyjaciel nazywał potocznie „zieleniną”. Okazało się, że Niall zainwestował nawet w... szpinak! Po chwili zastanowienia postanowiłam przyrządzić coś innego niż standardowa jajecznica. Stwierdziłam, że idealna będzie frittata z białek ze szpinakiem, którą Harry bardzo lubił. Na blacie ustawiłam wszystkie składniki, które będą mi potrzebne. Najdłużej szukałam oliwy z oliwek. Niall schował ją w szafce, w której znajdowały się garnki i nie miałam pojęcia, dlaczego. Na początek posiekałam cebulę i pokroiłam czerwoną i zieloną paprykę, które po chwili wylądowały w naczyniu, w którym wcześniej podgrzałam oliwę z oliwek. Gdy czekałam aż warzywa zrobią się miękkie, oddzieliłam żółtka od białek i usłyszałam na górze jakiś hałas. Wiedziałam, że Harry się obudził i zaraz zacznie mnie szukać, dlatego nagle poczułam jakieś głupie podekscytowanie. Nie mogłam się doczekać, kiedy zejdzie na dół, przyjdzie do kuchni i będę mogła rzucić się mu w ramiona. Zamierzałam jednak zachować twarz i miałam nadzieję, że nie zacznę piszczeć na jego widok, ale aktualnie byłam tak szczęśliwa, że bałam się, że z tego szczęścia zaczną zachowywać się jak jakaś niedojrzała i rozemocjonowana nastolatka.
-Dzień dobry moja piękna żono-
usłyszałam tuż przy uchu. Chciałam się odwrócić i zacząć go całować, ale on już
zdążył mnie przytulić i zacząć całować moją szyję. Poza tym jego przywitanie
nieco mnie rozbawiło i zaczęłam się śmiać. Nie do końca wiedziałam, dlaczego.
-Robię dla ciebie śniadanie, mój
mężu- powiedziałam i stwierdziłam, że to totalnie dziwne się z nim tak witać.
-Frittata? Dlaczego się śmiejesz?-
zapytał a ja w końcu odwróciłam się tak by móc spojrzeć mu w twarz.
-Frittata i nie wiem, dlaczego się
śmieję. Bawi mnie to nasze „żono” i „mężu”.
-Czasami nie łapię twojego poczucia
humoru- przyznał patrząc na moje usta.
-Wiem. Zrobiłam...- chciałam go
zapytać co woli, herbatę czy kawę, a może sok, ale on ewidentnie wolał mnie
pocałować.
-Lubię, kiedy nosisz tę koszulę-
powiedział i odsunął się nieco ode mnie.
-Też to lubię. Zrobiłam herbatę,
kawę i sok. To znaczy sok wycisnęłam... Co chcesz do picia?- zapytałam a on
spojrzał a mnie rozbawiony.
-Może być kawa- odpowiedział i
usiadł przy kuchennej wyspie. Ja z kolei stwierdziłam, że warzywa są już miękkie,
dlatego dodałam do nich szczyptę soli i pieprzu i zalałam je białkami.
-Proszę- powiedziałam i postawiłam
przed nim kubek z parującym napojem a po dokładnie trzech minutach, posypałam
moją frittatę szpinakiem i fetą i całość włożyłam do nagrzanego piekarnika na
dziesięć minut. Odwróciłam się w stronę Harry’ego i kiedy to zrobiłam coś mi
się przypomniało.
-Co?- zapytał a ja zdałam sobie
sprawę, że gapię się na niego jak jakiś psychopata.
-Nic, po prostu przypomniał mi się ten
grill u Nialla. To znaczy jak ja stałam a ty tutaj wszedłeś.
Horan
przeskakując z nogi na nogę niczym mała dziewczynka wybiegł z kuchni
zostawiając mnie samą. Kiedy wrócił nie był sam, za nim stał chłopak, przez
którego moje serce zaczęło bić tak mocno, że aż zaczęło mi dźwięczeć w uszach.
A więc to dziś. Dziś podejmę decyzję o tym co zrobić, odpuścić czy wręcz
przeciwnie.
-Hej-
odezwałam się pierwsza i totalnie nieświadomie pomachałam mu dłonią, w której
trzymałam nóż. Nie wiem co, czy wzrok Harry’ego czy jego mina, kiedy zobaczył
ten nóż rozbawiła mnie tak bardzo, że uśmiechnęłam się naprawdę szczerze i w
jakiś pokręcony sposób zyskałam nieco więcej pewności siebie.
-Hej-
odpowiedział i spojrzał na Nialla.
-Oczami wyobraźni widziałem jak
rzucasz mi się na powitanie w ramiona a w rzeczywistości powiedziałaś hej i
pomachałaś mi nożem- wiedziałam, że ma przed oczami dokładnie tę samą scenę, co
ja, o czym świadczyła jego mina. Była dokładnie taka sama jak wtedy.
-Wyglądałeś tak dziwnie- zauważyłam
i ledwo powstrzymałam atak dzikiego śmiechu.
-Bo się wystraszyłem.
-Wiesz... Kiedy pomagałeś mi wtedy
kroić te warzywa naprawdę miałam ochotę zrobić dwie rzeczy. Chciałam cię
dotknąć- powiedziałam i powoli do niego podeszłam. Kiedy usłyszał moje słowa
uśmiechnął się tak jakby właśnie coś wygrał.
-Po
co? Przecież wyglądasz super- słysząc te słowa wypowiadane totalnie
spontanicznie przez Harry’ego nie mogłam nic poradzić na to, że poczułam się
jak zwycięzca. Byłam pewna, że powiedział to, bo po prostu mu się wymsknęło,
świadczyła o tym nawet jego mina, bo kiedy to powiedział otworzył szeroko oczy
zszokowany własną wypowiedzią.
-Dzięki-
powiedziałam, uśmiechnęłam się do niego i miałam nadzieję, że nie wyglądam na
skrępowaną tak jak on. –Niall weź zostaw tego laptopa i utykaj wszystko na
patyczki.
-Co?-
Horan wydawał się być w szoku słysząc, że ma coś zrobić a mi było gorąco.
Niemiłosiernie gorąco. I sama nie byłam pewna czy jest to spowodowane przez ten
głupi komplement czy przez to, że stoję obok Harry’ego już długo cały ten czas
mając ochotę jednocześnie go dotknąć i poderżnąć mu gardło.
-A druga rzecz, którą chciałaś
zrobić?- zapytał i przyciągnął mnie do siebie. Ja natomiast przejechałam palcem
po jego szyi i niczym seryjny morderca, nawet nie mrugając, patrząc mu w o czy
powiedziałam:
-Chciałam poderżnąć ci gardło- nie
mogąc już dłużej utrzymać powagi zaczęłam się śmiać i odskoczyłam do Harry’ego
jak poparzona, kiedy wbił mi palec w żebra.
-Nie żartuj sobie ze mnie!
-A kto tu sobie żartuje?-
oczywiście słysząc moje prowokujące pytanie retoryczne Harry postanowił zacząć
mnie łaskotać i robił to tak długo aż frittata była gotowa.
-Co chcesz dzisiaj robić?- zapytał,
kiedy przestał mówić, jakie to jest pyszne.
-Leżeć na leżaku i opalać się. No i
pływać. Ej spokojnie- powiedziałam patrząc jak pochłania coraz większe kawałki nawet
ich nie przeżuwając. Po prostu połykał je w całości i zaczęłam się bać, że
zaraz się udławi.
-Bo to jest dobre- powiedział.
Chyba. Nie byłam pewna, bo mówił z pełną buzią.
-Zrobić ci jeszcze?- zapytałam, bo nie
sądziłam, że jest aż taki głodny.
-Nie, serio- właściwie zjadł trzy
porcje i zdziwiłabym się jeśliby się nie najadł, ale wolałam się upewnić, bo
nie chciałam żeby chodził głodny.
-Jak coś to śmiało mów. Chętnie
zrobię dla ciebie więcej.
-Nie, nie- wybełkotał.
-A ty co chcesz dzisiaj robić?-
zapytałam.
-Kochać się z tobą i jeszcze raz
kochać-odpowiedział a ja tylko pokiwałam głową w dezaprobacie. Szczerze mówiąc
oczekiwałam takiej odpowiedzi.
-Po tej nocy mało ci jeszcze
kochania?
-Jestem nienasycony- odpowiedział a
ja wywróciłam oczami.
-Odpowiedz na serio zboczeńcu. Co
chcesz robić podczas naszego dnia miodowego?
-Opalanie, pływanie i kochanie
brzmi cudnie- odpowiedział i zrobił tak zabawną minę, że jedyne, co mi
pozostało w tej sytuacji to zacząć się śmiać. A później stwierdziłam, że chcę
go pocałować. I właśnie to zrobiłam.
-Na początek zarządzam opalanie- powiedziałam,
kiedy odczepiliśmy się w końcu od siebie. Całowanie się z Harrym było takie
absorbujące. Nie umiałam tego wytłumaczyć nawet sama sobie, ale za każdym razem,
kiedy przyciskał do moich ust swoje idealne wargi odpływałam. Czas się
zatrzymywał a świat znikał. Całowałam go a on całował mnie i mimo tego, że
robiliśmy to już tak wiele razy zawsze czułam to wyjątkowe coś. Coś, czego nie
potrafiłam nazwać ani opisać. A brak poczucia czasu sprawiał, że nasze pocałunki
potrafiły być naprawdę długie. Właściwie długie to nieodpowiednie słowo.
Całując go nigdy nie odczuwałam nasycenia. Mogłam to robić cały dzień a i tak
wciąż odczuwałabym niedosyt. Mogłam to robić, co chwilę spędzając z nim cały
dzień a i tak za każdym razem te pocałunki budziły motyle w moim brzuchu.
-Co ty ze mną robisz?-zapytał nie
przerywając pocałunku.
-To samo, co ty robisz ze mną mój
mężu- odpowiedziałam i się od niego odsunęłam. Harry uśmiechnął się słysząc
ostatnie słowo. –Lecę się przebrać w bikini.
-A może...- jego dłoń natychmiast
wylądowała na moi tyłku a ja zamiast zrobić cokolwiek przysunęłam się do niego
bliżej.
-Może to ty mi posmarujesz plecy
kremem z filtrem zboczeńcu- powiedziałam i oczywiście zaczęliśmy się całować.
To naprawdę było uzależniające.
Kiedy w końcu naprawdę przestaliśmy
się miziać sprzątnęliśmy naczynia po śniadaniu i ja ubrałam bikini a Harry
założył po prostu krótkie spodenki i poszedł siku. Kiedy on był w łazience ja
wzięłam ze sobą jeszcze krem z filtrem, dwa kapelusze – oczywiście nie mogłam
się zdecydować, który będzie pasował bardziej do mojego stroju – okulary
przeciwsłoneczne – też dwie pary, jedna dla mnie a druga dla Harry’ego oraz
zwykłą czapkę z daszkiem dla mojego męża oraz dwa ręczniki i wodę mineralną.
Kapelusze ubrałam sobie na głowę a okulary na nos i jakimś cudem udało mi się
to wszystko zanieść prawie nie gubiąc niczego po drodze i nie zabijają siebie
przy okazji.
-Dlaczego krem i ręcznik leżały na
schodach?- zapytał, kiedy do mnie przyszedł.
-Bo robiłeś siku- odpowiedziałam i
rozsiadłam się wygodnie na leżaku. Mój dzień w raju właśnie się zaczynał. Harry
natomiast od razu przystąpił do roboty i zaczął wcierać we mnie krem. Później
role się odwróciły i gdy oboje byliśmy już nasmarowani leżeliśmy na leżakach i
nie robiliśmy dosłownie nic. A trwało to jakieś pięć minut, bo dokładnie tyle
zniósł Harry nic nie robiąc.
-Liść wpadł do wody, wyłowię go-
powiedział i tak zrobił. Gdy wyłowił liścia stwierdził, że pójdzie po sok,
którego nie wypiliśmy podczas śniadania. Później zaczął robić mi zdjęcia. A gdy
to go znudziło stwierdził, że poszuka dmuchanego donuta, którego Niall kupił
kiedyś z nim. Gdy znalazł wielkiego, pączka i wrzucił go do basenu usiadł na
leżaku i westchnął. Był znudzony. A mi było naprawdę cudnie. Słońce przyjemnie
grzało moją skórę a delikatny wiatr powodował, że nie było mi gorąco. Było mi
idealnie ciepło i byłam pewna, że gdyby Harry się tak nie wiercił pokusiłabym
się nawet o krótką drzemkę. Zamiast tego otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.
-Co? Mam coś na twarzy?- zapytałam,
gdy zrozumiałam, że Harry mi się przygląda.
-Nie. Po prostu przypomniało mi się
coś- odpowiedział tajemniczo.
-Co?
-Kiedy pierwszy raz widziałem cię w
bikini.
-Cześć
wszystkim- powiedział.- Co słychać?
-Jakbyś
przyszedł 20 minut temu załapałbyś się na zdjęcia- powiedział Niall.
-Szkoda,
że się nie ogarnąłem wcześniej, ale wczoraj nie mogłem spać i takie tam- mówiąc
to Styles spojrzał się na mnie. -No, ale jak to mówią, co się odwlecze to nie
uciecze, prawda Ali? Wczoraj musiałem się odwracać a dzisiaj i tak widzę cię w
bikini- nie wierzę, że to powiedział! Co za bezczelny typ z niego! Wszyscy
mieli tak zadziwione i zszokowane miny, że ta sytuacja wydawała mi się jeszcze
bardziej surrealistyczna niż to, co mnie wczoraj spotkało. Wszyscy gapili się
to na mnie to na Stylesa.
-Nie
wiem, o czym mówisz.- powiedziałam i spojrzałam nerwowo najpierw na Klaudię
później na Nialla. Horan chyba chciał mnie uratować czy coś w tym stylu, bo
nagle zaczął krzyczeć:
-Koniec
gadania!- chwycił mnie na ręce i wskoczył ze mną do wody.
-Horan,
ty głupku! Byłam taka gorąca!
-Też to pamiętam- oczywiście przypominając
sobie tamto wydarzenie zamierzałam zacząć obsypywać go jakimiś kąśliwymi
uwagami na temat tego, jakim wtedy był palantem.
-Co się odwlecze to nie uciecze,
prawda Ali?- zapytał wyzywająco, powtarzając słowo w słowo to, co wtedy
powiedział a zanim w ogóle zdążyłam jakoś zareagować on trzymał mnie już w
swoich ramionach i staliśmy tuż przy krawędzi basenu.
-Nawet nie próbuj- udało mi się
jeszcze powiedzieć zanim Harry bezceremonialnie wrzucił mnie do basenu, przez
co przeżyłam szok termiczny. –Oszalałeś?!
-Na twoim punkcie? Już dawno-
odpowiedział i poczułam jak jego ramiona oplatają moją talię.
-Byłam...- chciałam go wyzwać, ale
on mi tego nie ułatwiał wcinając mi się w słowo.
-Wiem. Byłaś gorąca. Ale wiesz, co?
Teraz jesteś jeszcze bardziej gorąca- wymruczał i mimo mojego sprzeciwu zaczął
mnie całować.
-Jesteś okropny- powiedziałam,
odgarnęłam włosy z jego czoła i oplotłam go nogami w pasie.
-Jestem twój- wiedziałam, że liczył
na to, że i ja wyskoczę od razu z jakimś super romantycznym tekstem, ale
zamiast tego miałam inny plan. Zaczęłam chlapać wodą prosto na jego twarz mając
przy tym sporo frajdy. Po kilku sekundach tej jakże przedniej zabawy Harry
odsunął się ode mnie i zaczął pocierać dłonią oczy. –Auć! Moje oko!
-Skarbie? Przepraszam! Nie
chciałam...- natychmiast znalazłam się przy nim i od razu poczułam wyrzuty
sumienia, że zupełnie niechcący zrobiłam mu krzywdę. I wtedy on się
wyprostował, wyszczerzył jak idiota i zaczął chlapać we wszystkie strony. –Ty
podstępny...
-Szkoda, że nie widziałaś swojej
miny!- wydusił z siebie śmiejąc się jak szalony.
-Jesteś okropny- powiedziałam i
rzuciłam się na niego, przez co momentalnie znalazł się pod wodą. Oczywiście od
razu mi się odpłacił. Złapał mnie za nogę i wciągnął pod wodę. Wygłupialiśmy
się, robiliśmy tysiące zdjęć, opalaliśmy i całowaliśmy się cały dzień, który
zakończyliśmy romantyczną kolacją.
-Jesteś zmęczona?- zapytał.
-Nie, raczej zamyślona-
odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
-O czym myślisz?
-O tym, że te ostatnie dni były
najlepszymi w moim życiu- odparłam i zanim zdążyłam dokończyć moja myśl Harry
zdążył się odezwać.
-Dużo jeszcze takich dni przed nami
skarbie- powiedział i położył dłoń na moim udzie.
-Wiem, ale nie o to mi chodzi.
-Nie o to?- zapytał nie wiedząc, do
czego zmierzam.
-Nie. Chodzi mi o Nialla-
wyjaśniłam.
-A co z Niallem?- zapytał niczego
się nie domyślając.
-Bardzo nam pomógł. Właściwie
zawsze nam pomagał, od samego początku... To niesamowite ile dla nas zrobił.
Wiem o wszystkim. Nawet o tym, że to on umawiał cię na randki, wiem o długich
nogach, jedzeniu sushi i filmach- powiedziałam a Harry przestał mi patrzyć w
oczy, jego dłoń teleportowała się z mojej nogi i nagle złapał go kaszel.
-Taaa- wydusił i wziął łyka wody a
ja walczyłam ze sobą żeby się z niego nie śmiać.
-Wiem, że te randki były okropne-
dodałam widząc jego reakcję. Bądź co bądź totalnie uroczą reakcję.
-Ali możemy o tym nie gadać?- zapytał
w żaden sposób nie kryjąc swojego zakłopotania.
-Ale nie o to tutaj chodzi. W ogóle
w tym momencie nie chodzi mi o ciebie i o mnie. Tylko o Nialla. Bo spójrz. On
martwił się o ciebie, dlatego umawiał cię z tymi dziewczynami. Martwił się o
nas, dlatego tyle zrobił żebyśmy byli razem. Pomógł nam tak bardzo. Jesteś moim
mężem i być może, gdyby nie Niall wcale byś nim nie był. Może i sami byśmy się ogarnęli,
ale może zrobilibyśmy to za rok, albo za pięć lat? Albo nigdy. Mogłabym teraz
jeść kolacje z kimś zupełnie innym w duszy cierpiąc katusze, że tą osobą nie
jesteś ty. Niall przyczynił się do tego, że jestem taka szczęśliwa. Nawet teraz,
kiedy już jesteśmy razem pożyczył nam swój wielki dom żebyśmy mogli być sami i
robić te wszystkie romantyczne i głupie rzeczy, które robiliśmy dzisiaj. Dzięki
Niallowi mamy miłość i szczęście. Mamy siebie. On zrobił dla nas tak dużo a co
my zrobiliśmy dla niego? Co zrobiliśmy by mógł być szczęśliwy tak jak my?
-Już rozumiem. Chcesz mu znaleźć
miłość życia- powiedział i nieco się ode mnie odsunął. Z tonu jego głosu od
razu wywnioskowałam, że nie podoba mu się ten pomysł. A ja przecież nawet nic
takiego jeszcze nie powiedziałam!
-Dlaczego mówisz to takim tonem?-
zapytałam.
-Jakim?
-Jakbym chciała zrobić coś złego-
nawet jego oczy zaczęły patrzyć na mnie w ten sposób.
-Bo to tak nie działa i ty dobrze o
tym wiesz- moja mina chyba zaczęła go bawić.
-Niall musi być szczęśliwy-
powiedziałam to tak jakbym oskarżała Harry’ego, że tak naprawdę chce żeby Horan
cierpiał przez resztę swojego życia.
-Skarbie...- westchnął i chciał
mnie pocałować, ale w porę się odsunęłam. -Zamknij oczy.
-Po co?
-No zamknij- polecił ponownie,
dlatego zrobiłam to, co chciał, chociaż nie miałam pojęcia, po co. –A teraz
wyobraź sobie Nialla. Wyobraź sobie go tak jak zawsze go sobie wyobrażasz,
kiedy o nim mówisz albo myślisz- powiedział a ja skupiłam się i nagle oczami wyobraźni
zobaczyłam mojego przyjaciela. –I co? Niech zgadnę, co zobaczyłaś. Nialla,
który śmieje się tak głośno, że zastanawiasz się czy się zaraz nie udusi.
-Wiem do czego zmierzasz, bo może i
rzeczywiście Niall jest pogodnym człowiekiem, ale...- Harry słuchał mojej
wypowiedzi aż usłyszał ‘ale’ czyli czarodziejskie słowo, które dało mu impuls
do tego by mi przerwać.
-Pogodnym? Niall to chodzące
dziecko szczęścia.
-Ale mi nie o takie szczęście
chodzi! Mi chodzi o to romantyczne szczęście- powiedziałam i zaczęłam się
zastanawiać czy jest w ogóle coś takiego.
-Romantyczne szczęście?
-Tak. Chcę żeby Niall przeżył coś
takiego jak my przeżyliśmy, jak przeżywamy- przecież to chyba normalne, że tego
chcę, pomyślałam.
-Wiesz, pewnych rzeczy lepiej żeby
nie przeżywał tak jak my.
-Wiesz, że nie chodzi mi o te złe
rzeczy tylko o te dobre. Po prostu chciałbym żeby się zakochał i miał kogoś, za
kim będzie tęsknił i do kogo będzie wracał. To źle, że tego chcę?- zapytałam i
stwierdziłam, że jednak chcę od Harry’ego tego całusa, którego nie chciałam
przed chwilą.
-Nie. Ale nie możesz się bawić w
swatkę- odparł i jakby czytając mi w myślach dał mi szybkiego buziaka.
-Dlaczego? Przecież Niall się
bawił.
-Ale to, co innego zeswatać ze sobą
dwie osoby, które się kochają i tak naprawdę tego chcą a co innego zeswatać kogoś,
kto wcale tego nie chce- może i Harry miał częściowo rację, ale tylko
częściowo.
-Skąd wiesz, że on tego nie chce?-
zapytałam od razu.
-Bo wiem. Niall nie myśli o
miłości...- musiałam go jakoś uciszyć, więc położyłam mu dłoń na ustach. To, co
mówił nie miało przecież sensu.
-Nie. Niall nie mówi o miłości, ale
nie wiesz, co o niej myśli- powiedziałam i czułam, że udało mi się w końcu go
zagiąć.
-Ty też nie.
-Każdy w głębi serca pragnie się
zakochać. Kochać i być kochanym. To, że Niall nie mówi o tym na głos nie
znaczy, że tego nie chce- po minie Harry’ego widziałam już, że nie wie, co
powiedzieć.
-Ale się nakręciłaś.
-Nie nakręciłam. Ja po prostu chcę
zrobić dla niego coś takiego jak on zrobił dla mnie.
-Rozumiem, ale... To po prostu zły
pomysł- powiedział wprost.
-Sam jesteś zły pomysł. To cudowny
pomysł i powinieneś pomóc mi go zrealizować. Gdyby nie Niall pewnie w dalszym
ciągu chodziłbyś na te tragiczne randki- stwierdziłam, że wzmianka o randkach
umocni mnie na pozycji lidera.
-Gdyby nie Niall w ogóle bym nie
musiał na nie chodzić- powiedział a ja zrobiłam chyba jakąś śmieszną minę, bo
zaczął się śmiać.
-To w ogóle nie jest zabawne! Nie
śmiej się!- rozkazałam a on śmiał się coraz głośniej. –No opanuj się w końcu!
-Już widzę te twoje podchody. Aż
zaczynam współczuć biednemu Niallowi- wybełkotał trzymając się za brzuch, który
chyba go rozbolał od śmiechu. Nie wiedziałam, co mu się uroiło w tej kudłatej
głowie, że dostał ataku dzikiego śmiechu i chyba nie chciałam wiedzieć.
-Ty sobie współczuj, bo jak zaraz
nie przestaniesz to...- Harry to największy szczęściarz na świecie. Zawsze go
coś wyratuje z opresji i tym razem był to telefon.
-Przepraszam na chwilę- powiedział
i zanim odebrał wziął kilka głębszych oddechów by się uspokoić. Wiedziałam, że
dzwoni jego menadżer i to był ważny telefon, który musiał odebrać. Oddalił się
na kilka metrów i zaczął rozmawiać a ja ponownie pogrążyłam się w myślach. –Olivia
kazała ci przekazać, że masz jutro wolne a do producentów czy gdzieś tam
pojedziecie pojutrze.
-Naprawdę? Drugi dzień miodowy?-
zapytałam a on kiwnął głową. Nagle uderzyła we mnie taka fala euforii, że
dosłownie rzuciłam się na niego i zaczęłam go ściskać. –Zaraz... Dlaczego
gadałeś z Liv?
-Bo jest właśnie u Ricka. Wczoraj zapytał
ją czy zostaną parą- odpowiedział a ja poczułam jeszcze większą euforię.
-Serio?! Ona mi się żaliła, że on
chyba nigdy nie będzie chciał wejść na wyższy poziom. Zastanawiała się nawet
czy sama go o to nie zapyta, ale bała się, że wyjdzie na desperatkę.
-Patrick jest nieco nieśmiały,
jeśli chodzi o kobiety a sama musisz przyznać, że Olivia bywa onieśmielająca.
-Szczerze mówiąc dla mnie nie jest onieśmielająca.
-Bo patrzysz na nią inaczej niż on-
powiedział i zanim kontynuował westchnął jakby nie do końca pewien czy ma to
powiedzieć. -Poza tym chyba go natchnęliśmy tym naszym ślubem i zaryzykował.
-W końcu zaryzykował- poprawiłam go
i już wiedziałam dlaczego westchnął. Wiedział, że kiedy powie, że to dzięki nam,
znowu się nakręcę i zacznę snuć plany odnośnie Horana. -Swoją drogą widzisz?
Zeswataliśmy ich, Nialla też możemy.
-Oni sami się zeswatali, my nie zrobiliśmy
w sumie nic.
-Ślub nazywasz niczym?!- zapytałam
udając oburzenie.
-Wiesz, co miałem na myśli-
westchnął i zamierzał mnie pocałować żeby zająć czymś moje usta. Zamierzał i
osiągnął swój cel, bo pokusa całowania mojego idealnego męża była zbyt wielka
żeby ją zwalczyć.
-Mam pytanie- powiedziałam i
usiedliśmy na kanapę. Cały dzień i wieczór spędzaliśmy w ogrodzie. Pogoda w LA
była pod tym względem cudowna.
-No to pytaj- Harry się zaśmiał a
ja zdałam sobie sprawę z tego, że się „zawiesiłam”.
-Wracając do tego o czym
rozmawialiśmy przed chwilą- nie zdążyłam nawet rozwinąć swojej myśli a on od
razu mi przerwał.
-Tak wiem, będziesz szukać Niallowi
dziewczyny.
-Cicho bądź. Nie o to mi chodzi.
Powiedziałam, że chciałabym żeby przeżył to, co my przeżyliśmy a ty odpowiedziałeś,
że lepiej jakby nie przeżywał tego wszystkiego, co my. I tutaj pojawia się moje
pytanie. Jeśli mógłbyś wymazać to, co się wydarzyło przed laty, zrobiłbyś to?
-Oczywiście- odpowiedział od razu.
-Ale nie chodzi mi tylko o to, co było
złe. Chodzi mi o wszystko. O złe, ale też dobre wspomnienia. Zrobiłbyś to? Powiedzmy,
że mógłbyś wymazać wszystko aż do momentu w Nowym Jorku. Albo nie! Do momentu
pożaru. Co byś zrobił? Chodzi o same wspomnienia, nie uczucia. Uczucia
pozostałyby takie same. Ale wspomnień by nie było.
-To bardzo trudne pytanie-
powiedział po chwili zamyślenia. –Ale nie chciałbym zapomnieć.
-Ja też nie.
-Gdybym wymazał wszystko z tamtego
okresu nie wrzuciłbym cię dzisiaj do basenu. Nie pamiętałbym jak wkurzona wtedy
na mnie byłaś, jak zawstydzona, kiedy przyłapałem cię w nocy w basenie.
-Mimo, że wtedy uważałam cię za
skończonego palanta, gdy wracam do tego teraz stwierdzam, że też nie chciałabym
o tym zapomnieć.
-Albo twoje urodziny- dodał szybko
i wtedy wspomnienia same zaczęły nie tylko zalewać nasze umysły. Nagle
zaczęliśmy wymieniać się tymi wspomnieniami jakbyśmy bali się, że zaraz
naprawdę o nich zapomnimy.
-Poznałeś wtedy moją rodzinę.
-Nie chciałbym zapomnieć jak
pierwszy raz powiedziałaś, że mnie kochasz.
-A ja chcę zawsze pamiętać, co czułam,
kiedy ty powiedziałeś, że kochasz mnie.
-Nasza pierwsza pizza.
-Malowanie motyla u Zayna.
-Twój pierwszy tatuaż.
-Twoja mina, kiedy śpiewałam do
ciebie „Gives you hell”.
-Wspólny bieg w burzy w Dublinie i
twoja mina, kiedy powiedziałem, że mam długie nogi.
-Pierwszy raz, kiedy nosiłam twoją
bluzę.
-Pierwszy raz, kiedy mnie
dotykałaś- gdy to powiedział od razu poczułam jakieś głupie zażenowanie i
czułam, że muszę się usprawiedliwić.
-Byłam wtedy pijana- dodałam szybko
a on się zaśmiał.
-Od tego czasu dotykałaś mnie już
sporo razy, również, gdy byłaś trzeźwa- co z tego? Pierwszy raz, gdy to robiłam
był jakoś dziwnie zawstydzający.
-Impreza urodzinowa Liama- stwierdziłam,
że najlepiej będzie jak wrócimy do naszej szybkiej wymiany wspomnień.
-Moment, w którym mnie przytuliłaś
po meczu siatkówki.
-Moment, w którym pierwszy raz
powiedziałeś do mnie skarbie.
-Kłótnia o to, że kupiłem ci zakupy
i moment, w którym wyszedłem a gdy wróciłem rzuciłaś we mnie kapciem.
-Gdy oberwałeś ode mnie poduszką,
bo rzuciłam nią w Nialla i utrafiłam w ciebie.
-Twój pierwszy koncert.
-Pierwszy raz, kiedy śpiewaliśmy
razem.
-Nasz pierwszy wspólny taniec.
-Pierwsza noc, którą spędziłaś
śpiąc przy mnie.
-Nasz pierwszy pocałunek.
-Nasz pierwszy raz.
-Zwiedzanie LA.
-Zwiedzanie Paryża- powiedział a ja
mimowolnie nieco się skrzywiłam. Właściwie nie było to jakieś złe wspomnienie,
ale bardzo mocno kojarzyło mi się z D. -Wiem, że dla ciebie to pewnie nie jest
miłe wspomnienie, ale dla mnie... To dobre wspomnienie. Pamiętam jak weszliśmy
na wieżę Eiffla i Niall udawał, że zna się na robieniu zdjęć, wokół nas był
pełno całujących się par, ty patrzyłaś na panoramę Paryża a ja patrzyłem na
ciebie. Kiedy spojrzałaś na mnie stwierdziłem, że czujesz się niekomfortowo w
otoczeniu tylu zakochanych osób. Tak samo jak ja. Choć ja czułem się
niezręcznie przede wszystkim, dlatego, że marzyłem by cię tam pocałować. Moja
wyobraźnia podsuwała mi same nierealne obrazy.
-Ja wtedy bałam się w ogóle o tym marzyć-
przyznałam.
-Wiesz, co jest w tym wszystkim
najdziwniejsze? Że mimo tego, że jesteś moja a ja jestem twój wciąż o tobie
marzę. Dokładnie w ten sam sposób, co wtedy...
***
-Jestem już, przepraszam za
spóźnienie, ale staliśmy w jakimś ogromnym korku- powiedziałam, gdy razem z Olivią
weszłam do studia. Zaczęłam się ze wszystkimi witać i każdego z osobna
przepraszałam za to, że już na początku mieliśmy pół godzinne opóźnienie. –Brad!
Miło cię znowu widzieć.
-Ciebie również- Brad to fotograf,
z którym pracowałam już kilka razy. Uwielbiałam jego sesje zdjęciowe nie tylko,
dlatego że był bardzo profesjonalny i przede wszystkim utalentowany, ale także,
dlatego że w każdej tej sesji było coś osobistego. Umiał wydobyć jakąś cząstkę
mnie i robił to w naprawdę piękny sposób. Przez lata nabyłam już sporo doświadczenia,
jeśli chodziło o sesje zdjęciowe. Pozbyłam się niepewności i zawstydzenia,
które towarzyszyło mi dawniej, ale mimo tego, że zyskałam pewność siebie i na
planie odnajdywałam się wspaniale nie z każdym fotografem łączyła mnie ta nić porozumienia,
która połączyła mnie z Bradem od pierwszego zdjęcia. Wiedziałam, że on także
lubi pracować ze mną i chyba to nasze wzajemne zrozumienie i sympatia
sprawiały, że wszystkie zdjęcia wychodzące z pod jego ręki były świetne a ja
wyglądałam naprawdę dobrze.
-Jeszcze raz przepraszam za to
opóźnienie, ale te korki to jakiś obłęd- powiedziałam mając nadzieję, że jestem
jedyną osobą, z którą brunet miał pracować tego dnia. Prawda była taka, że to
nie korki były bezpośrednim powodem mojego spóźnienia.
-Nic się nie stało, Angela i Cami
już na ciebie czekają. Gdy tylko będziesz gotowa zaczynamy. Mam dla ciebie
niespodziankę- dodał tajemniczo i mimo mojego pytania nie odpowiedział, co to
za niespodzianka.
Gdy moje włosy były już ułożone i
Angela nakładała mi na twarz podkład do garderoby wszedł Harry. Najpierw
przywitał się ze wszystkimi i na sam koniec podszedł do mnie.
-Skarbie- powiedział i dał mi
buziaka. A ja miałam ochotę rzucić mu się w ramiona i opowiedzieć o tym, co
udało mi się załatwić.
-Uwinąłeś się szybciej?
-Można tak powiedzieć. Trochę
naściemniałem, że się śpieszę, ale te prawnicze gadki są takie nudne.
-Też cię wyzwali i powiedzieli, że
jesteś nieodpowiedzialny?- zapytałam. Moje spotkanie z adwokatem nie należało
do super miłych. Chodziło oczywiście o ślub. Joseph – mój prawnik – nie mógł
zrozumieć tego, co zrobiłam. Uważał, że zachowałam się nieodpowiedzialnie.
Oczywiście chodziło mu o pieniądze i o to, że nie sporządziliśmy intercyzy. Co
prawda to Harry wnosił do naszego małżeństwa większy majątek, ale Joseph
twierdził, że przy potencjalnym rozwodzie mogę zostać z niczym. Właściwie nie
słuchałam tego, co mówił, bo po pierwsze nie zamierzałam się rozwodzić a po
drugie... Nawet gdyby coś się stało, coś tak poważnego, że nie chcielibyśmy być
małżeństwem pieniądze byłyby dla mnie najmniejszym problemem.
-Taaa. „Jak mogliście nie
sporządzić intercyzy?!”- powiedział udając swojego adwokata.
-Oni, to znaczy prawnicy, mają
takie okropne spojrzenie na świat- stwierdziłam.
-Czasami się jednak przydają-
zauważyła Olivia, która podeszła do nas razem z Partickiem. Musiałam przyznać,
że tworzyli piękną parę. Właściwie chyba nigdy jeszcze nie widziałam tak
idealnie dobranej pary nawet pod względem fizycznym.
-No właśnie. Jeśli o to chodzi...
Dzisiaj podpisałam nowy kontrakt- powiedziałam i uśmiechnęłam się szeroko.
-Gratuluję!- Harry wyglądał tak
jakby bardzo chciał mnie przytulić, ale zamiast tego stał grzecznie i patrzył
jak Angie mnie maluje. Ja z kolei bardzo chciałam mu o czymś powiedzieć, ale
takich rzeczy nie mówi się tak przy wszystkich. Spojrzałam na Olivię, która wiedziała,
o co chodzi. Brunetka uśmiechnęła się do mnie i jakby czytając mi w myślach
powiedziała:
-Angie, Cami? Mogę was na moment
prosić?- Liv ewakuowała wszystkich a wychodząc, jako ostatnia dodała, że mamy
pięć minut.
-Usiądź tutaj- poleciłam i
wskazałam na krzesło naprzeciwko mnie. Postanowiłam przejść do sedna od razu.
Po pierwsze nie miałam czasu na jakiś długi wstęp a po drugie nie mogłam się
doczekać, kiedy mu o wszystkim powiem. -Harry podpisałam kontrakt i negocjowałam
go naprawdę długo. Właściwie tak długo, że aż się spóźniłam tutaj. Płytę wydam
w październiku.
-Już? Zdążysz wszystko nagrać?
-Tak. Dużo pisałam przecież jak
miałam chore gardło, później przez te dwa tygodnie, gdy ciebie nie było
zaczęłam w końcu nagrywać. Mówiłam ci, wena wróciła i właściwie się nie mogę
doczekać jak to nagram. Na początku przyszłego roku zaplanowano trasę. Ogromną.
Co prawda szczegóły zostaną ustalone dopiero po wydaniu płyty, ale wstępnie
obejmie Amerykę Południową, Europę, Stany i Kanadę, być może Australię i
Japonię. Na pewno będzie to Europa i USA, ale plan jest by to była naprawdę
ogromna trasa- starałam się nie myśleć o tym na razie. Choć nie mogłam
zaprzeczyć, że nie mogłam się doczekać, gdy znowu zacznę koncertować. Na samą
myśl dostawałam gęsiej skórki.
-Aż tyle miejsc?- zapytał i mimo że
widziałam, że stara się cieszyć moimi sukcesami wcale nie jest mu do śmiechu.
–Ile to będzie miesięcy?
-Osiem? Dziewięć? Dziesięć? Nie
wiem dokładnie. Wszystko zależy od płyty, ale wytwórnia zapowiedziała, że wyda
tylko taką płytę, na której znajdą się tylko i wyłącznie same hity.
-Bardzo się cieszę, naprawdę, ale
dziesięć miesięcy to prawie rok...
-Wiem. Wiem, że będzie nam ciężko,
ale przecież jakoś to pogodzimy. Wiem, że masz film i chcesz pracować nad swoim
materiałem na płytę, ale gdy będziesz nagrywać film jakoś się przemęczymy a
płytę możesz nagrywać jeżdżąc ze mną. Poza tym między poszczególnym częściami
trasy będę mieć przerwy dwu-, trzy- czterotygodniowe i od tych przerw także
zależy długość trasy. Być może będzie dłuższa właśnie przez to, że wiesz jak to
jest z moim gardłem. Nie mogę go forsować więc być może będę musiała mieć
dłuższe przerwy- widziałam jak Harry coraz bardziej walczył by uśmiech widniał
na jego twarzy. Starał się pokazać, że się cieszy z moich sukcesów i naprawdę
widziałam, że jest ze mnie dumny, ale jednocześnie było mu przykro, bo wiedział
jak to jest wyjechać w taką trasę, wiedział, co znaczy ta praca. Brak czasu.
-Ali... Wiesz, że mimo tego
będziemy się widywać mało, albo wcale?- powiedział i w końcu przestał się
uśmiechać.
-Wiem, ale...
-Dlaczego się uśmiechasz? To znaczy
rozumiem. Osiągnęłaś coś wielkiego, taka trasa, ale... Nie jest ci przykro, że
mnie zostawisz?- zapytał i czy chciał czy nie w jego głosie było słychać
pretensję. Jego zachowanie przypomniało mi, że Harry’emu, mimo wszystko wciąż
brakowało wiary i pewności siebie.
-Nie zostawię i jest mi przykro,
ale to nie wszystko, co chcę ci powiedzieć. Chodzi o to, że się spóźniłam, bo
omawialiśmy też to, co będzie miało miejsce po trasie- on wyglądał na
przygnębionego a ja... Ja uśmiechałam się nie kryjąc szczęścia.
-Czyli?
-Czyli, gdy nagram tę płytę, gdy
wyjadę w trasę i z niej wrócę zacznie się dla mnie urlop. Długi. Będzie trwał
przynajmniej rok. Powiedziałam, że mam męża i chcę założyć rodzinę.
-Rodzinę?- zapytał i kąciki jego
ust zadrżały.
-Tak. Powiedziałam, że chcemy
zostać rodzicami. Że chcę zostać mamą. Że myślę o tym na poważnie-
odpowiedziałam a on się uśmiechnął.
-Serio?
-Serio- jego usta już zbliżały się
do moich jednak zatrzymały się centymetr przed moimi. Miałam już zamknięte oczy
czekając aż dostanę całusa i wtedy on się odezwał.
-Ale, dlaczego tylko rok wolnego? Przecież,
gdy zajdziesz w ciążę i urodzisz to rok akurat się skończy.
-Rok to minimum, ale... Skarbie.
Kto powiedział, że nie możemy zacząć się starać o dziecko już w trakcie trasy?-
zapytałam a jego wargi znalazły się w końcu na moich. I całus ten trwał
dokładnie dwie sekundy.
-Pięć minut mięło- usłyszałam i
ponownie oddałam się w ręce Angie. Gdy byłam gotowa Brad w końcu zdradził mi,
jaką niespodziankę przygotował.
-Co powiesz na boską Barbrę?-
zapytał i podał mi jej zdjęcie. Wiedziałam już, że to będzie niezapomniana
sesja nie tylko z powodu tego małego akcentu, jaki stanowiły zdjęcia mojej
idolki, ale także, dlatego że Harry nie stał bezczynnie, podczas gdy ja
pozowałam. Dogadał się z Bardem i na tej sesji był drugim fotografem.
***
Leżałam na kanapie i jedyne, na co
starczało mi siły to oddychanie. Cassie chciała mnie chyba zabić. Jakby
obrączka na moim palcu była dla niej czymś w rodzaju płachty na byka. Wyżywała
się na mnie jak podczas naszych pierwszych lekcji. Nie do końca wiedziałam,
która jest godzina, choć wiedziałam, że prawdopodobnie powinnam się szykować.
Byłam umówiona na obiad z Harrym, Niallem i Louise. Blondynka miała zabrać ze
sobą Lux i właśnie myśl o dziewczynce dodała mi motywacji do tego by wykrzesać
z siebie trochę energii. Udało mi się z pozycji leżącej przejść w pozycję
siedzącą i usłyszałam trzaśniecie drzwiami.
-Jesteśmy!- krzyknął Niall a chwilę
później wszedł do pokoju, w którym siedziałam.
-Co tam?- zapytałam a Horan mnie
uściskał.
-To był istny szał! Ochrona ledwo
trzymała te barierki. Możliwe, że to wszystko trochę sprowokowałem, bo
napisałem wczoraj na Twitterze, że wszystkich chętnych zapraszam do studia.
-I przyszedł cały Nowy Jork-
stwierdziłam pewna tego, że po takiej zachęcie ze strony blondyna pod studiem
czekało na nich tysiące fanów.
-Żebyś wiedziała. A najlepsze jest
to, że gdy rozdawaliśmy autografy podpisałem jakiejś dziewczynie
usprawiedliwienie. Opuściła dzisiaj szkołę i nawet się nie zorientowałem, gdy
to podpisałem- powiedział i myślałam, że zacznie się śmiać, ale on wyglądał na
naprawdę zmieszanego.
-Uważaj bo jeszcze kiedyś tak akt
ślubu podpiszesz. Albo weźmiesz kredyt- zażartowałam i to ja zaczęłam się śmiać.
Niall patrzył na mnie tak, jakbym nie rozumiała, że moje żartu być może wcale
nie są żartami i kiedyś rzeczywiście spotka go coś takiego.
-Okej, nie ma sprawy, do
zobaczenia- Harry w końcu wszedł do pokoju, rozłączył się i do mnie podszedł by
się przywitać. –Stęskniłem się.
-Ja też- odpowiedziałam i dałam mu
całusa.
-Lou dzwoniła, spotykamy się
godzinę później- powiedział a ja zdałam sobie sprawę, że wygląda jakoś inaczej.
Głowę miał uniesioną nieco wyżej, na twarzy malował mu się niewielki uśmiech a
w jego oczach widziałam dumę.
-No, co jest?- zapytałam, bo
wiedziałam, że nie może się doczekać, kiedy zorientuję się, że chce mi coś
powiedzieć.
-Rozmawiałem o tobie dzisiaj u
Ellen- powiedział i usiadł obok mnie.
-Tak?- zapytałam zaciekawiona.
-Tak- odpowiedział i naprawdę
wydawał się dumny jak paw. Wiedziałam czego dotyczyła ta rozmowa, ale chciałam
by sam mi o tym powiedział więc ciągnęłam to dalej.
-A o czym konkretnie o mnie
rozmawialiście?- dopiero, gdy zadałam to pytanie stwierdziłam, że było bez
składu i ładu.
-Zapytała czy na moim palcu jest obrączka,
więc odpowiedziałem, że tak. A wtedy ona zapytała, czy to prawda, co mówią od
kilku tygodni, że wzięliśmy ślub, więc odpowiedziałem, że tak, oczywiście, że
to prawda.
-Pokazywał jej twoje zdjęcia a
później pokazywali jeszcze więcej twoich zdjęć na tym wielkim telewizorze i
Harry zaczął się ślinić na ich widok a wszyscy mówili „awww”- wtrącił Niall.
-Wkręcacie mnie czy mówicie to
wszystko naprawdę?- zapytałam, bo nie byłam pewna.
-To sto procent prawdy.
-Wszyscy, którzy powinni wiedzieć
wiedzieli już wcześniej, bo im powiedzieliśmy a reszta świata też w końcu
musiała to usłyszeć poza tym reszta świata też wiedziała a ja to tylko
potwierdziłem.
-Olivia odetchnie z ulgą, kiedy w
końcu wyda to oświadczenie teraz w sumie nie wiem, po co skoro ty wszystko
potwierdziłeś. Ale w pewnym sensie bawiło mnie to jak bardzo ją denerwowało
moje milczenie. Codziennie wydzwaniali do niej z gazet z prośbą o komentarz i
irytowało ją to niemiłosiernie- powiedziałam i dotarło do mnie, że naprawdę
cieszę się, że Harry to zrobił. Stwierdziłam też, że obejrzę ten odcinek i
nawet go sobie nagram. –Zaraz... Które moje zdjęcia pokazywałeś?
-Gdyby mógł pokazałby wszystkie.
Ale pokazał to które ma na tapecie, to w tym dużym kapeluszu, to z kokosem, to
z moim dmuchanym donutem, Ellen pokazała też te z sesji z Barbrą, później
pokazali to, które ci zrobił gdy poszliście na plażę, wzięli je chyba z twojego
instagrama- byłam w szoku nie tylko, że Harry tak się otworzył i pokazał te
zdjęcia, ale też dlatego, że Niall tak dobrze kojarzył te zdjęcia. –Jego też
zdjęcie pokazali.
-To beznadziejne, które mi zrobiłaś
i dodałaś gdy przegrałem zakład.
-Serio?! O mój Boże, chcę to
zobaczyć! Kiedy wyemitują ten odcinek? Dzisiaj?- zapytałam i zaczęłam się
śmiać. Cała nasza trójka się śmiała, zaczęliśmy się przekomarzać i wtedy mój
telefon wydał dźwięk sugerujący, że otrzymałam nową wiadamość. Wstałam z kanapy
i podeszłam do okna. Nie wiedziałam dlaczego telefon leży na parapecie, ale
właśnie tam się znajdował. Wzięłam go w dłonie, wystukałam hasło a gdy
odblokowałam ekran przysięgam, że krew w moich żyłach przestała płynąć.
Słyszałam jak Harry pyta Nialla czy przesadził tak się rozczulając nad tymi
zdjęciami, słyszałam odpowiedź blondyna, który śmiejąc się mówił, że Harry
przesadził na całej linii i przez większość wywiadu brzmiał jak jakaś rozhisteryzowana
nastolatka. Ale mnie to nie bawiło. Czytałam wiadomość. Straszną, okropną
wiadomość.
-Ali?
-Skarbie, co jest?
-Znam ten wyraz twarzy- powiedział Niall
a Harry nagle znalazł się przy mnie.
-To D., prawda? Ali pokaż mi ten
telefon- polecił a ja mu go podałam.
Przeklęta!
Mała wścibska Pandoro!
Mały demonie –
czy to chciałaś zobaczyć?
Potępiona!
Mała kłamliwa Delilah!
Mała żmijo!
Teraz już nigdy nie będziesz wolna!
Zgodziłaś się.
Jaki horror czeka cię
w tej operze Upiora*?
Już
cię nie uwolni, sama skazałaś się na taki los. Na mój gniew. Suko! Pożałujesz każdej
minuty spędzonej z nim! Obiecuję! Pamiętaj... Stąd odwrotu nie ma już!* Całuski D.
*Cytaty pochodzą oczywiście z musicalu "Upiór w Operze"
Heeeeej!
Na początek dodam tutaj oryginalne cytaty, które pojawiły się w wiadomości od D. :
Damn you!
You little prying Pandora!
You little demon
Is this what you wanted to see?
Curse you!
You little lying Delilah!
You little viper
Now you cannot ever be free!
Oh God, if I agree
What horrors wait for me
In this, the Phantom's opera- ten cytat nieco przerobiłam (zmieniłam "O Boże jeśli się zgodzę" na "Zgodziłaś się" i "Jaki horror czeka mnie" na "Jaki horror czeka cię")
The Point Of No Return - to właściwie nie cytat tylko tytuł jednego z utworów pojawiający się w Upiorze.
PS I loveee youuu all! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz