sobota, 20 lipca 2013

Rozdział I




-Boże, nie wierzę, że to się dzieje naprawdę- powiedziałam starając się nie płakać. To był ten dzień. Lotnisko. Lecę do Londynu. Za trzy tygodnie ruszam w trasę z One Direction. Odkąd się dowiedziałam, że zostałam wybrana, przeszłam szybki i intensywny kurs angielskiego ,zaliczyłam semestr na uczelni ekspresowo i prawie codziennie brałam lekcje śpiewu, by moje gardło wytrzymało co najmniej dwa miesiące koncertów. Jeśli się sprawdzę umowa zostanie przedłużona na całą trasę, jeśli nie moje miejsce zajmie druga osoba z castingu. Te dwa miesiące to coś jakby okres próbny. Nina twierdzi, że to totalnie bez sensu bo na 100% będę super, wszystkim się spodobam i w ogóle będzie cud, miód i orzeszki. Zuza uparcie wspiera ją w tym myśleniu... Jak ja za nimi będę tęsknić. Już tęsknię, pożegnałyśmy się już dzień przed moim wylotem, żeby na lotnisku nie było zbędnego zamieszania.
-Ja też nie wierzę... Nie wierzę, że się zgodziłam, żeby moje dziecko leciało w nieznane!- mama zaczęła płakać a właściwie płakała już jakiś tydzień przed moim wyjazdem panikując, jednocześnie pękając z dumy.
-Mamo przecież nie lecę do jakiejś dziczy czy coś a poza tym jestem już dorosła - powiedziałam wiedząc ze wyglądam na góra 16 lat. No tak mój wygląd… Cóż, nigdy nie byłam bardzo urodziwa, miałam dość duży nos, długie, proste włosy w odcieniu gorzkiej czekolady, ciemnobrązowe oczy. Cerę miałam bardzo jasną co kontrastowało z włosami i oczami. Byłam bardzo niska- 154 cm co równało się z krótkimi nogami i według mnie miałam stanowczo za duży brzuch, uda i pośladki choć nie ważyłam jakoś super dużo bo 48 kg. Ale w końcu jaka kobieta jest zadowolona ze swojego wyglądu czy figury…
-Dla mnie zawsze będziesz dzieckiem- no tak, moje zachowanie też wskazywało raczej na 16 a nie na 21 lat, nawet mój młodszy 14- letni brat zachowywał się poważniej niż ja. Często biegałam po domu i się wygłupiałam, śpiewałam na cały głos, lubiłam robić żarty rodzinie i znajomym, nie należałam do osób poważnych, smutnych i smętnych, byłam raczej wesoła i pełna życia.
-Wiem- powiedziałam i przytuliłam po kolei mamę, tatę i mojego kochanego brata, który płakał tak jak mama. -Czas na mnie, muszę już iść, kocham was!- powiedziałam i ruszyłam w stronę odprawy. Boże daj mi siłę, by spełnić swoje marzenia i nie zawrócić teraz. Nie mogę przecież się teraz wycofać, wiem, że żadne umowy nie zostały jeszcze podpisane a moja nagła zmiana decyzji nie przyniosłaby żadnych poważnych konsekwencji. Ale nie o to chodzi, nie mogę przecież podbiec do mamy i powiedzieć, że nigdzie nie lecę bo się boje. Nie, nie, nie! Dasz radę Ali!- pomyślałam, starając się dodać sobie odwagi. Dasz radę!

***

Lot minął spokojnie, choć bałam się jak cholera. Gdy wylądowałam od razu zadzwoniłam do mamy.
-Hejka! Jestem cała i zdrowa!- wiedziałam, że mama musiała nieźle panikować podczas mojej podróży. Ja w sumie też cały lot modliłam się, żeby samolot nie spadł. To był mój pierwszy lot w życiu. Miałam prawo panikować.
-Boże dziecko nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że to słyszę. Jak minął lot?
-Dobrze. Mamo muszę kończyć, bo Klaudia mnie pogania. Pa. Odezwę się jutro!
-Pa. Uważaj na siebie.
-Zawsze-powiedziałam i się rozłączyłam.
Do Londynu oczywiście nie poleciałam sama. Potrzebowałam kogoś kto będzie zajmował się moimi „interesami” czyli po prostu menadżera. Moim menadżerem została Klaudia, nauczycielka śpiewu, kobieta silna, niezależna ale przede wszystkim znająca się na rzeczy. Z jej byłym mężem poznali się w pracy, na planie jakiegoś programu telewizyjnego. Tylko tyle wiedziałam, ponieważ Klaudia nigdy nie chciała powiedzieć mi nic więcej, ani jaki to był program ani dlaczego rozwiodła się z mężem. Jednego byłam pewna. Program ten musiał być jakiś popularny, ponieważ Klaudia miała kontakty.  Nie raz na zajęcia śpiewu mieliśmy sławnego gościa. Dlatego kiedy dostałam maila, że zakwalifikowałam się do „przesłuchania na żywo” przed ludźmi od One Direction od razu wiedziałam kogo poprosić o pomoc. Klaudia oczywiście się zgodziła, pomogła mi wybrać piosenkę, była przy mnie gdy ją śpiewałam oraz gdy dowiedziałam się, że po wielu przesłuchaniach to właśnie mnie wybrano. Pamiętam te przesłuchania. Było ich aż jedenaście. Dziwiłam się, że chce się tym ludziom przylatywać do Polski tylko po to, by posłuchać mnie przez jakieś 4 minuty. Ostatnie przesłuchanie było najbardziej stresujące, ponieważ byłam na nim nagrywana i jak mi powiedziano było jeszcze kilka innych osób i to chłopcy wybiorą kto będzie ich supportował właśnie na podstawie takich nagrań…
-Halo! Ziemia do Alicji- Klaudia zaczęła machać mi ręką przed nosem.
-Zamyśliłam się, przepraszam.
-Jesteś w Londynie 5 minut a już bujasz w obłokach. Wiem, że to miasto tak działa na ludzi ale niestety muszę ci na chwilkę przerwać bo czeka na nas transport i jedziemy do hotelu- powiedziała lekko rozbawiona, po czym ruszyłyśmy w stronę jakiegoś samochodu.
Do hotelu, który przez najbliższe 3 tygodnie będzie moim mieszkaniem, jechałyśmy jakieś 50 minut. Po rozpakowaniu się Klaudia zadzwoniła do ludzi od 1D i dowiedziałam się wszystkiego co i jak, kiedy i gdzie. I tak dowiedziałyśmy się, że jutro o 9 rano będzie moja pierwsza próba na hali, jak się okazuje na stadionie będę miała tylko jedną próbę- generalną. Będzie dobrze- powtarzałam w myślach. Po wyjściu Klaudii wzięłam szybki prysznic i byłam tak wykończona podróżą a przede wszystkim emocjami które mi towarzyszyły, że o 22 już smacznie spałam.
Rano wstałam wcześniej niż musiałam, byłam cała podekscytowana i nie mogłam już spać, umyłam się, umalowałam, uczesałam, założyłam ulubione spodnie, szczęśliwą koszulkę, trampki i byłam gotowa na podbój świata. Jednak gdy zobaczyłam, że jest dopiero 6:17 wiedziałam, że ten cały podbój musi jeszcze chwile zaczekać. Postanowiłam więc, że odwiedzę mojego menadżera. Idąc do Klaudii śmiałam się praktycznie sama do siebie. Nadal bawi mnie fakt, że go posiadam. Klaudia miała pokój dwa piętra niżej. Kiedy zapukałam okazało się, że też nie śpi i jest równie podekscytowana jak ja. Też była już ubrana i tak jak ja nie wyglądała na swój wiek. Miała 46 lat a ja dałabym jej góra 35.  
-Hej. Fajnie, że już nie śpisz- powiedziałam i wparowałam do pokoju nie czekając na zaproszenie.
-Nie mogłam spać. Z nerwów! Nie wierzę, że moja uczennica będzie sławna! Znam kilka sławnych osób ale żadna z nich nie brała lekcji u mnie. Normalnie nie wierzę w to wszystko!- powiedziała chichocząc jednocześnie mnie przytulając.
-Ja też! Boje się że nie dam rady, że stwierdza ze jednak mnie nie chcą, że coś ze mną jest nie tak, że mnie nie polubią…- pomału zaczynałam panikować.
-Ciiiiiii. Wszystko będzie dobrze, jesteś świetna, w końcu to ja jestem twoja trenerką, no nie?- teraz obie zaczęłyśmy się śmiać a ja wiedziałam, że nikt inny nie mógłby być na jej miejscu.- Dobrze, skończmy już z tym. Jestem głodna. Jadłaś już?
-Nie.
-No to czas na śniadanie. Na co masz ochotę?
-Płatki czekoladowe z mlekiem.
-Dobra postaram się to załatwić. Jest jeszcze wcześnie ale to chyba nie problem, w końcu ten hotel nie jest byle jaki i przyniosą nam 2 porcje płatków z mlekiem, no nie?- kochałam ją za ten luz i to jak potrafiła człowieka od stresować.
O dziwo, czas zleciał jak z bicza strzelił i moja pierwsza próba dobiegała końca. Nie było się czego bać, wszystko poszło dobrze, wszyscy byli serdeczni ale też konkretni i profesjonalni. Właśnie zaczynałam wykonywać ostatnią piosenkę pod tytułem „Don’t Stop believing” kiedy weszli oni. Wyglądali dokładnie tak jak na okładkach czasopism. Totalnie onieśmielająco. Cała piątka parzyła na mnie i podeszła pod scenę, a ja jakby niesiona tym, że moi idole mnie słuchają śpiewałam z całego serca, najlepiej jak potrafiłam. Spojrzałam na Klaudię i w jej oczach dostrzegłam prawdziwy podziw. Gdy przeniosłam wzrok z powrotem na  chłopców czwórka z nich uśmiechała się serdecznie jednak twarz jednego nie wykazywała cienia emocji, a gdy widział, że na niego patrzę, miałam nawet wrażenie, że jest zły, że musi mnie słuchać. Po wykonaniu piosenki niepewna zeszłam ze sceny by oficjalnie się przywitać, serce waliło mi tak jakby zaraz miało wyskoczyć mi z piersi. Denerwowałam się. Znowu-pomyślałam; przez ostatnie 24 godziny byłam kłębkiem nerwów. Bałam się, że mnie nie polubią. Kiedy podeszłam czwórka chłopców podała mi dłonie, przedstawili się, mimo, że doskonale wiedziałam kim są, ja również powiedziałam jak się nazywam. Wydawali się pogodni, a widząc, że jestem zdenerwowana, uśmiechali się próbując pokazać mi, że mój stres jest bezpodstawny. Tak, bezpodstawny zwłaszcza, że jeden z nich za nim jeszcze zeszłam ze sceny po prostu wyszedł z pomieszczenia a wcześniej patrzył na mnie w taki sposób jakby chciał mi pokazać, że mnie tu nie chce. Wyszedł, chociaż przedstawienie się sobie nawzajem trwa jakąś minutę i nie wymaga jakiegoś wielkiego wysiłku tylko odrobiny uprzejmości... Może dużo wymagam. W końcu to gwiazda. Ale czy to zwalnia go z bycia dobrze wychowanym. Jedno jest pewne, pomyliłam się, nie wszyscy są tacy uprzejmi i mili…

Jest pierwszy rozdział. Zachęcam do komentowania. Możecie zgadywać, który z chłopców nie przywitał Ali z otwartymi ramionami :) Wstawiłam też linka do piosenki, którą wykonuje Alicja, gdy pierwszy raz widzi chłopców, wyobraźcie sobie, że taki właśnie głos ma główna bohaterka.:) W rzeczywistości śpiewa cudowna Lea Michele:)
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz