środa, 24 stycznia 2018

Rozdział 44





Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Rzuciłam okiem jeszcze raz na salon przez chwilę zastanawiając się czy o czymś nie zapomniałam. Zależało mi na tym żeby to był perfekcyjny, niezapomniany wieczór. Nie raz organizowałam imprezy, ale chyba nigdy nie starałam się tak bardzo. Kiedy upewniłam się, że wszystko jest gotowe poszłam do garderoby i setny raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam dobrze. Zanim wybrałam piękną czerwoną, obcisłą sukienkę przymierzyłam chyba milion kiecek i nienawidziłam tego, dlaczego się tak zachowywałam. Oczywiście przed Harrym udawałam, że nagle zamieniłam się w taką niezdecydowaną perfekcjonistkę, bo chcę dla niego wyglądać pięknie. I częściowo była to prawda. Niestety tylko częściowo. Z jednej strony chciałam wystroić się dla niego z drugiej chodziło o Chloe. Naprawdę nie chciałam, ale to moje wewnętrzne pyszne, zadufane w sobie, zazdrosne ja myślało o niej. Wiedziałam, że na pewno się wystroi i będzie wyglądać pięknie, byłam pewna, że będzie dla wszystkich przemiła, bo będzie chciała wszystkim pokazać jak się zmieniła i jaka jest wspaniała. Nie umiałam zmienić swojego nastawienia i być może nie było dla mnie usprawiedliwienia, ale w głębi serca znałam prawdziwy powód mojego zachowania. Ta dziewczyna potrafiła sprawić, nie tylko, że zamieniałam się w okropną zazdrośnicę – byłam zazdrosna o każde spojrzenie, o każda słowo, o każdą myśl, którą Harry jej poświęcał, ale jak nikt inny potrafiła obudzić starą mnie. Zakompleksioną, niepewną Ali. Dlatego tak wielką wagę przywiązywałam do tego by w jej obecności wyglądać najlepiej jak tylko mogłam. Nie chciałam tego, nie chciałam pamiętać tego, co czułam, gdy przed laty wylała na mnie drinka i sprawiła, że poczułam się niewyobrażalnie źle. Ale za każdym razem, gdy Harry choćby o niej wspominał gdzieś z tyłu mojej głowy przypominało mi się to. Gdy tylko Harry dostawał od niej SMS od razu wpadałam w złość i byłam zazdrosna, bo przecież kiedyś byli razem. W końcu przypominało mi się, że ona wykorzystała mojego męża. To wszystko sprawiało, że nie potrafiłam zachowywać się normalnie jeśli chodziło o nią – zamieniałam się w pustą i próżną zazdrośnicę. W pamięci miałam też rozmowę z Harrym i to, gdy sam zaproponował, że ograniczy z nią kontakt a ja zamiast się zgodzić i postąpić egoistycznie wolałam dać mu pozwolenie na przyjaźń z nią. Jakkolwiek źle to brzmiało. Bo przecież, kim ja jestem żeby mówić komukolwiek, z kim może lub nie może się przyjaźnić? Z drugiej strony jestem jego żoną i w sumie chyba mam takie prawo...  Zakazać mu utrzymywać znajomość z jego byłą... Zdecydowanie mam takie prawo!
-O czym tak myślisz?- zapytał Harry.
-Czy o czymś nie zapomniałam i czy nie powinnam się przebrać.
-Skarbie wyglądasz nieziemsko- zaczął, ale ja nie byłam przekonana czy rzeczywiście tak jest.
-Zastanawiam się czy może nie ubrać tej sukienki, którą Cami wybrała dla mnie na pre-party przed Złotymi Globami.
-Ali nie zrozum mnie źle, ale chyba nie musisz się aż tak stroić. Przecież będą tutaj sami nasi bliscy przyjaciele- i Chloe.
-Niby tak, ale... Nieważne- nie mogłam pozwolić by próżne i paradoksalnie zakompleksione ja przejęło nade mną kontrolę.
-Dlaczego aż tak się stroisz?- zapytał. Spojrzał na mnie podejrzliwie jakby domyślał się, że chodzi o coś więcej.
-Dla ciebie- odpowiedziałam a on zmarszczył brwi i podszedł do mnie bliżej.
-Wiesz, że dla mnie...
-Wiem. Ale chcę dzisiaj ci się podobać trochę bardziej. To źle?
-Nie. Oczywiście, że nie. Właśnie dlatego nie chcę żebyś się przebierała, bo w tej sukience wyglądasz cholernie seksownie- powiedział brzmiąc przy tym uwodzicielsko. Objął mnie i gdy skradał mi pocałunek złapał mnie za tyłek. –Czerwony to twój kolor.
-Wiem- odpowiedziałam.
-A poza tym nie martw się i nie przejmuj tą imprezą. To tylko parapetówka a nie kolacja dla królowej.
-Po prostu chcę żeby wszyscy czuli się dobrze i nie chcę żeby ktoś poczuł się pominięty.
-To znaczy?
-To znaczy, że chcę... Wiesz co? Chyba przesadzam- stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu. Tłumaczyć mu wszystko. Byłam kobietą i taką już miałam naturę. Przejmowałam się za bardzo i o wszystkim myślałam za bardzo.
-Zdecydowanie przesadzasz i mam nadzieję, że to nie ma nic wspólnego z Chloe- powiedział a ja otworzyłam szerzej oczy udając zdziwienie.
-Ale wymyśliłeś- mój głos zabrzmiał nieco zbyt piskliwie zdradzając, że być może nie jestem do końca szczera, dlatego postanowiłam się tłumaczyć. –Po prostu kiedyś wszystko było trochę łatwiejsze a teraz? Część z naszych znajomych to wegetarianie, ktoś jest na diecie bez glutenu, Nina na przykład jest uczulona na truskawki i orzechy, Niall nie wyobraża sobie żadnego posiłku bez mięsa.
-Okej rozumiem, do czego zmierzasz, ale spokojnie. To wciąż nasi przyjaciele a nie brytyjska arystokracja.
-Masz rację- odparłam i na moment utonęłam w jego ramionach. Chwilę później przyjechał pierwszy gość – Niall. Godzinę później nasz dom był pełen gości. A ja starałam się cieszyć tym wieczorem. Wiedziałam, że gdyby nie obecność Chloe to byłby wieczór idealny. Ale ona siedziała z nami przy stole a ja nie potrafiłam się wyluzować. Tak bardzo skupiłam się na udawaniu, że czuję się komfortowo i bawię się świetnie, że tak naprawdę nie dostrzegałam wielu szczegółów. Mimo że obiecałam sobie, że nie wypiję choćby kropelki jakiegokolwiek alkoholu stwierdziłam, że bez tego będę taka spięta przez całą imprezę.
-Naprawdę super chata- powiedział Zayn do mnie i do Harry’ego.
-Dzięki- odparłam i uśmiechnęłam się do bruneta. –I super, że jesteś, to znaczy, jesteście dzisiaj z nami. Gdy was zapraszałam, tak naprawdę, nie sądziłam, że przyjdziecie.
-Ali była pewna, że jakoś się wykręcisz albo nie będziecie mieć czasu- dodał Harry a Zayn uśmiechnął się jedynie.
-Fakt, ostatnio byłam nieco nieobecny, ale powoli znowu powracam do życia.
-Nieco nieobecny? Zayn ty odpisywałeś mi na SMS po tygodniu, raz odpisałeś mi po jedenastu dniach. Nie mówiąc już o tym, że ostatni raz przez telefon rozmawialiśmy chyba, gdy informowałam cię, że wyszłam za mąż- powiedziałam nieco z wyrzutem.
-Sorry. Ale wiecie jak to jest jak się pisze muzykę.
-Tak wiemy, ale bez przesady. Ja też mam urwanie głowy i nie mam czasu żeby spać, jeść i oddychać, ale mimo tego się staram i angażuję, bo są rzeczy ważne i ważniejsze- Zayn nawet na mnie nie patrzył a jego mina mówiła jedno. W tym momencie żałował, że jednak wypełznął z tej swojej nory, w której się zaszył.
-Nie naskakuj tak na niego, bo znowu zniknie na pół roku- wtrącił roześmiany Niall.
-Bardzo dobrze, że na niego naskakuje. Należy mu się- powiedziała Gigi. Jej komentarz mnie zaskoczył. Z resztą chyba nie tylko mnie, bo po minie Zayna mogłam stwierdzić, że liczył na to, że blondynka go obroni, albo przynajmniej usprawiedliwi.
-Dobra, nie trujcie biednemu facetowi. Zayn widziałeś ich domowe studio? Jest w chuj wykurwiste- powiedział Horan totalnie niekulturalnie.
-Yyyy nie- odparł brunet.
-No to chodź, Harry zaprowadź nas- Niall wydawał się być w swoim żywiole, właściwie chyba nigdy jeszcze nie widziałam go aż tak radosnego. Patrzyłam mu prosto w oczy przez jakieś dwie sekundy i widziałam w nich coś, czego nie widziałam nigdy wcześniej. Kiedy mój wzrok powędrował na jego dłoń splecioną z dłonią Niny wiedziałam, dlaczego w tych pięknych irlandzkich oczach nie widziałam wcześniej tej iskierki. Tak po prostu wyglądały oczy zakochanego Nialla. Przez jakieś pięć sekund wpatrywałam się w niego i jego dziewczynę i cieszyłam się, że tak dobrze się między nimi układa i robiłabym to pewnie chwilę dłużej gdyby nie Harry. On, podobnie jak Niall Ninę, trzymał mnie za rękę i nagle zaczął ściskać moją dłoń o wiele mocniej niż chwilę wcześniej. Jego zachowanie sprawiło, że na niego spojrzałam a gdy zobaczyłam tą zmarszczkę między jego brwiami wiedziałam już, że coś nie gra. Gdy spojrzał na Brody’ego, który był jednym z zaproszonych przez nas, a raczej przeze mnie, gości zrozumiałam, że tak samo jak ja uczepiłam się jego ramienia przez Chloe, tak samo Harry ściskał moją dłoń, bo wciąż nie przekonał się do mojego partnera tanecznego i wciąż był o niego zazdrosny.
-Okej- zanim mój mąż poszedł z chłopakami dał mi szybkiego całusa w czubek głowy.
-Jesteście niemożliwi- powiedziała Gigi i obdarzyła mnie naprawdę pięknym uśmiechem. Od tej pamiętnej imprezy halloweenowej nasza relacja wskoczyła na jakiś wyższy poziom. Nie zaprzyjaźniłyśmy się, ale zdecydowanie nasze stosunki się ociepliły.
-To znaczy?- zapytałam i tak jak ona chwilę wcześniej spojrzałam na sekundę na Chloe, która w milczeniu nam się przyglądała.
-Cały czas trzymacie się za ręce a Harry nie może wyjść na chwilę bez dania ci buziaka- powiedziała blondynka a ja nie do końca wiedziałam, dlaczego.
-Coś mi mówi, że wy z Zaynem macie podobnie- powiedziałam uśmiechając się szeroko patrząc na nią wymownie. Przez cały czas, gdy jedliśmy kolację widziałam jak Zayn miział ją po nodze. Dlatego wciąż nie wiedziałam, do czego zmierza wytykając mi moje czułości z Harrym.
-Po prostu to urocze wiedzieć takie młode małżeństwo, które świata poza sobą nie widzi.
-To jest nic. Oni potrafią czasami być tak przesłodzeni, że aż mdli od samego patrzenia na nich- wtrąciła Nina, która jakby podłapała myśli Gigi i zaczęła patrzyć na mnie w ten sam sposób, co dziewczyna Malika.
-Wiem, że bywamy czasami nieznośni- wiedziałam, że Chloe nam się przysłuchuje, więc zamiast powiedzieć, że właściwie Harry i ja nie różnimy się niczym od Gigi i Zayna, Niny i Nialla czy każdej innej zakochanej pary, wolałam przyznać im rację. Niech Chloe słucha jak to jestem z Harrym szczęśliwa. -Przepraszam was na moment- powiedziałam, gdy zobaczyłam, że jedna z kelnerek, które nas obsługiwały tego wieczoru dyskretnie dała mi znać żebym do niej podeszła. Właściwie cieszyłam się, że dziewczyna przerwała tę jakże dziwną rozmowę. W kuchni podziękowałam wszystkim za pomoc i zgodnie z planem resztę wieczoru mieliśmy spędzić już bez osób „z zewnątrz”.
-Ali mogłabyś mi pokazać gdzie jest łazienka?- zapytała Gigi, gdy wróciłam do salonu.
-Jasne- odpowiedziałam.
-Korzystając z okazji, że jesteśmy same, chciałam ci coś powiedzieć. Właściwie mam dwie sprawy- zaczęła a ja stwierdziłam, że tak właściwie naprawdę miła z niej babka. –Po pierwsze chciałabym cię o coś prosić. Chodzi o Zayna.
-Zamieniam się w słuch.
-Zamierza wydać kolejny komiks i wiem, że już raz mu pomagałaś.
-Tak, przy pierwszym.
-No właśnie. I on chce cię poprosić o pomoc, ale wie, że masz tyle na głowie i po prostu mu głupio. Do tego teraz na niego naskoczyłaś i jak go znam na sto procent stwierdził, że nie będzie ci zawracał głowy. Dlatego w ja w jego imieniu chciałabym cię prosić o pomoc.
-Bardzo chętnie mu pomogę- powiedziałam a w głowie już słyszałam głos Olivii pytającej mnie gdzie do grafiku ma jeszcze wcisnąć projektowanie komiksów skoro już mam zaplanowany każdy dzień w tym roku. No i poza tym było właściwie coś jeszcze. –Tylko nie wiem czy będę w stanie mu pomóc. Bo ostatnio naprawdę mało rysuję.
-Na pewno będziesz w stanie. Zayn jest bardzo twórczy, z resztą sama wiesz. Ostatnio jednak ma chyba problemy z weną a ten komiks to sprawa wagi charytatywnej i bardzo mu zależy.
-Rozumiem. Zadzwonię do niego jutro. Albo, gdyby nie odbierał, zadzwonię do ciebie i się umówimy. Niestety nie mam za dużo czasu, więc najlepiej jakby to on dostosował się do mnie.
-Jasne. I to on zadzwoni do ciebie, już moja w tym głowa.
-A druga sprawa?- zapytałam a ona zrobiła taką minę jakby właściwie o tym chciała ze mną porozmawiać.
-Druga sprawa jest o wiele bardziej delikatna- zaczęła i niestety nie dokończyła, bo przerwał nam Blaine. Gigi nic więcej nie dodała, uśmiechnęła się jedynie dając mi do zrozumienia, że powinnyśmy o tym porozmawiać w cztery oczy. Przez jakiś czas zastanawiałam się, o co mogło chodzić, ale później totalnie o tym zapomniałam. Pomogły mi w tym wypite przeze mnie procenty. Udało mi się też rozluźnić, choć przez większość czasu starałam się nie kleić do Harry’ego, co było bardzo trudne, kiedy on też ewidentnie chciał kleić się do mnie. Gdy na mnie patrzył miałam wrażenie, że po głowie chodzą mu same nieprzyzwoite myśli.
-Ali wino się skończyło- zakomunikował mi Brody i pomachał pustą butelką przed twarzą.
-Spokojnie, zaraz przyniosę- odparłam i już zamierzałam odwrócić się, gdy chłopak złapał mnie za rękę.
-Niall kazał ci przekazać, że nie wykręcisz się od śpiewania z nim waszej piosenki a ja chcę powiedzieć, że nie wykręcisz się od małego tańca ze mną.
-Chciałeś chyba powiedzieć, że to ty się nie wykręcisz od zatańczenia ze mną- nie rozumiałam, co takiego Harry ma do Brody’ego. Naprawdę nie ogarniałam jak może być o niego zazdrosny. Brody był super chłopakiem. Był miły, utalentowany. Spędziłam z nim wiele czasu. Właściwie setki godzin spędziłam z nim na zajęciach Cassie i zawsze widziałam w nim tą samą pasję i pokorę, co na początku naszej znajomości. Poza tym zawsze czułam, że mnie szanuje. Nigdy nie zrobił czegoś, co w jakiś sposób sprawiłoby, że poczułabym się źle. Do tego zdążyłam zauważyć, że brunet zawsze, nie ważne, z kim tańczy, troszczy się o swoją partnerkę. Nie wiedziałam, co takiego Harry widzi, że go nie lubi, ale chyba chodziło mu właśnie o całokształt i o to, że Brody był po prostu dobry i chyba widział w nim jakąś konkurencję. Miałam nadzieję, że się mylę i mój mąż jest pewien moich uczuć w stu procentach.
-Trzymam cię za słowo, partnerko- odparł chłopak i puścił do mnie oczko. Uśmiechnęłam się szeroko i z tym uśmiechem poszłam aż do pomieszczenia, które nazywaliśmy z Harrym spiżarnio- winnicą. Właściwie nie było ani jednym ani drugim, ale w przyszłości chcieliśmy tam przechowywać wina.
-Ali, co to było?- usłyszałam i prawie wypuściłam butelkę z rąk.
-Prawie zeszłam właśnie na zawał- powiedziałam oskarżycielskim tonem i odwróciłam się w jego stronę.
-Podrywał cię- odparł nie kryjąc przepełniającej go zazdrości.
-Doskonale wiesz, że to nie prawda- stwierdziłam a on spojrzał na mnie tak, że wiedziałam, co mu chodzi po głowie.
-Nie jestem tego taki pewien- powiedział i nie wiedziałam czy specjalnie starał się mówić tym swoim uwodzicielskim tonem czy po prostu wychodziło mu to przypadkowo.
-Jesteś- niemal wyszeptałam, bo on podszedł tak blisko, że czułam ciepło bijące od jego ciała.
-Złapał cię za rękę- może to było dziwne, ale ta scena zazdrości przyprawiała mnie o dreszcze.
-Nie wiem jak to zniesiesz, ale zamierzam z nim zaraz zatańczyć- udało mi się powiedzieć. Harry pochylił się nade mną i niemal dotykał ustami mojej szyi.
-Jestem zazdrosny. Za każdym razem, gdy z nim tańczysz. Za każdym razem, gdy na niego spojrzysz. Jestem zazdrosny- wyszeptał i w końcu jego usta znalazły się na moich.
-Nie przestawaj- wymamrotałam, gdy zaczął odsuwać się ode mnie. Właśnie przeżywałam najlepszy moment tego wieczoru i chciałam by trwało to jak najdłużej.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym się teraz z tobą kochać- powiedział a ja pocałowałam go w szyję.
-Chyba jednak wiem- przyznałam i widząc jego łobuzerski uśmieszek też się uśmiechnęłam.
-To może wyprośmy ich wszystkich i się kochajmy.
-Kusząca propozycja, ale chyba musimy poczekać aż impreza się skończy. A wracając do Brody’ego, już tak na poważnie. Przecież już o tym gadaliśmy i wiesz, kim on dla mnie jest. Nie bądź o niego zazdrosny.
-Staram się. Wiem, że on jest spoko. Właściwie nawet go lubię. Po prostu wciąż nie umiem znieść faktu, że jakiś inny facet cię dotyka.
-Ty mój zazdrośniku- powiedziałam i dałam mu jeszcze jednego buziaka.
-Po prostu nie lubię, gdy ktoś cię dotyka.
-Ale ty zdajesz sobie sprawę z tego, że Brody jest moim partnerem od lat?
-Ciiiii. W tańcu jeszcze rozumiem, że cię dotknie, ale teraz złapał cię z rękę niepotrzebnie- mówił a ja patrzyłam na niego jak na idiotę. –Okej, już się zamykam.
-Kocham cię ty mój głupku- dodałam jeszcze i zanim wyszliśmy pocałowaliśmy się kolejny raz. Gdy weszliśmy do salonu Gigi była osobą, która przy wszystkich skomentowała to, że długo nas nie było, że Harry jest poczochrany, że szminka na moich ustach jest rozmazana. Nie wiedziałam, dlaczego to robi, ale tego wieczora jej zachowanie już kilka razy wydawało mi się dziwne. Właściwie poza tego typu komentarzami rzucanymi, co jakiś czas przez dziewczynę Zayna nie działo się nic nadzwyczajnego. Aż do pewnego momentu. Poszłam do kuchni, bo Niall jakimś cudem zgubił swoją szklankę. Podejrzewałam, że wyniósł ją gdzieś do ogrodu i tam ją zostawił. Był już delikatnie wstawiony, więc nie zdziwiło mnie, że zgubił drinka, którego pił. Gdy weszłam do pomieszczenia okazało się, że jest tam Chloe. Jej biało-kremową sukienkę zdobiła ogromna plama z czerwonego wina.
-Co się stało?- zapytałam i do niej podeszłam.
-Sama nie wiem. Potknęłam się i wszystko na siebie wylałam- wyjaśniła, podała mi pusty kieliszek i wzięła do rąk ręcznik papierowy. Urwała kawałek i nerwowo zaczęła wycierać wino z dekoltu.
-Może wolisz iść do łazienki?- zaproponowałam.
-Nie wiem- odpowiedziała a ja nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Gdyby to była Nina, Olivia czy choćby Gigi, którą widzę raz na rok pewnie od razu rzuciłabym się do pomocy. Bez zastanowienia zabrałabym którąkolwiek z nich do mojej garderoby i dałabym im jakąś sukienkę na przebranie a tą poplamioną natychmiast wrzuciłabym do pralki. Ale przede mną stała Chloe a w mojej głowie natychmiast pojawiło się pewne wspomnienie.
Przedzierając się przez tłum ludzi zauważyłam Chloe, która stała z dwoma dziewczynami, równie ślicznymi jak ona. Gdy mnie zauważyła zaczęła iść w moim kierunku. Gdy stanęła przede mną pochyliła się i przybliżyła tak bym mogła ją usłyszeć.
-Wyglądasz prawie ładnie- powiedziała i oblała mnie drinkiem, którego trzymała w dłoni. -O, już nie. Teraz wyglądasz dokładnie tak jak zawsze- odwróciła się i wróciła do swoich koleżanek. Ja natomiast patrzyłam jak czerwony drink zdobi nie tylko mój dekolt i sukienkę, ale cieknie już po moich nogach.
Mimo że to było wieki temu poczułam uścisk w brzuchu przypominając sobie tamtą sytuację. To jak mnie wtedy upokorzyła. Poczułam się wtedy jak śmieć a teraz ona stała przede mną i wyglądała tak jak ja wtedy. Nie lubiłam jej, ale przecież nie byłam złym człowiekiem.
-Chodźmy do łazienki, przyniosę ci coś na przebranie- zaoferowałam po chwili milczenia.
-Co tutaj się stało?- usłyszałam głos Harry’ego. Odwróciłam się, więc w jego stronę a on najpierw spojrzał na mnie, później na nią, znowu na mnie i na nią. Wydawał się skołowany, ale gdy spojrzał na mnie jeszcze raz zwrócił uwagę na kieliszek, który trzymałam w dłoni. Wiedziałam, że to zwróciło jego uwagę, bo patrzył mi na ręce kilka sekund.
-Niezdara ze mnie- odpowiedziała w końcu Chloe a Harry patrzył na mnie tak, że poczułam się jakbym zrobiła coś strasznego.  -To nie moja sukienka, pożyczyłam ją i jutro miałam oddać. To najnowsza kolekcja Gucci, jeszcze niedostępna- głos blondynki drżał, więc odwróciłam się by na nią spojrzeć. Wyglądała tak jakby miała się zaraz rozpłakać.
-Pożyczymy ci jakieś ciuchy- powiedział Harry. Zanim zdążyłam uświadomić go, że już jej to zaproponowałam Chloe znowu się odezwała.
-Nie trzeba, ja i tak już miałam lecieć- oznajmiła a Harry do niej podszedł. Właściwie wepchnął się między nas, zrobił to tak jakby mnie tam w ogóle nie było.
-Jest jeszcze wcześnie, poza tym nie możesz tak wracać- jego głos nagle zaczęły wypełniać miliony emocji a ja stanęłam obok nich i patrzyłam jak mój mąż na nią patrzy. I widziałam jak ona patrzy na niego. On miał minę jakby zaraz miał zacząć ją przepraszać a ona wyglądała jak ja wtedy.
-Nie, ja naprawdę miałam już wracać. Źle się czuję- powiedziała a po jej policzkach popłynęły łzy. Gdy zobaczyłam jak Harry podnosi dłoń byłam pewna, że pragnie zetrzeć te łzy z jej twarzy.
-Dam ci jakąś moją sukienkę. Albo coś innego- odezwałam się w końcu nie wiedząc, na co właściwie patrzę i co się właśnie dzieje. Mój głos sprawił, że Harry się opamiętał i jej nie dotknął. Odwrócił się na moment i na mnie spojrzał. Nie miałam pojęcia, o czym myśli, ale chyba mogłam się domyślać.
-Nie, dzięki. Po prostu nie wiem jak się wytłumaczę w pracy- odpowiedziała. –Zadzwonisz mi po taksówkę?
-Jasne, ale jesteś pewna, że nie chcesz się przebrać?- zapytałam jeszcze raz starając się brzmieć najnaturalniej jak umiałam.
-Mam płaszcz, więc nie będzie widać plamy.
-Na pewno?- zapytał Harry. Był taki przejęty a gdy na niego patrzyłam miałam wrażenie, że walczy z tym żeby jej nie przytulić i uświadomiłam sobie, że gdyby to on wszedł do kuchni pierwszy to by to zrobił. Otarłby łzy z jej twarzy a później zacząłby ją przytulać i pocieszać. Teraz nie robił tego tylko, dlatego, że ja stałam obok.
-Pobrudzisz sobie płaszcz. Pożyczę ci coś- wydusiłam z siebie. Byłam w szoku, bo wiedziałam, że Harry przypomniał sobie to samo, co ja chwilę wcześniej i byłam pewna, właściwie na sto procent, że uważa, że ja właśnie zrobiłam jej to samo, co ona mi kiedyś, że chciałam ją upokorzyć. Że skoro na nim chciałam się kiedyś zemścić to tym bardziej mogłam chcieć odegrać się na niej. Ale to przecież była bzdura. Nie wylałam na nią tego wina. Nie zrobiłam jej nic złego.
-Wątpię, żeby cokolwiek twojego na mnie pasowało- odparła i w końcu sama otarła łzy z policzków.
-No gdzie wy się podziewacie, Niall czeka...- do kuchni weszła Nina a za nią Gigi. Obie dogadywały się zaskakująco dobrze zwarzywszy na to, że praktycznie się nie znały. Mimo tego od razu załapały nić porozumienia i wyglądało to tak jakby znały się od lat.
-To ja dam ci chociaż jakąś moją bluzę- powiedział Harry olewając dziewczyny. A one patrzyły na mnie jakby wszystko rozumiały. Przede wszystkim Gigi. Ja nie ogarniałam całej tej sytuacji a ona miała minę w stylu „a nie mówiłam”.
-Po prostu zadzwoń mi po taksówkę- odparła a ja stwierdziłam, że wyjaśnię, co się stało Ninie i Gigi. Nawet jeśli o to nie pytały. Nie dlatego żeby im to wyjaśnić, ale żeby Harry słyszał. To nie ja ją tak urządziłam!
-Chloe się potknęła i wylała na siebie wino.
-To nowy Gucci- stwierdziła dziewczyna Zayna.
-No przecież wiem- blondynka znowu zalała się łzami i tym razem Harry już się nie hamował. Przytulił ją.
-Nie denerwuj się, to tylko jakaś głupia sukienka. Chodź na górę, dam ci moją bluzę, trochę się ogarniesz i zadzwonimy po taksówkę- Harry wcielił się w rolę wybawcy i grał ją z takim przejęciem, że miałam ochotę mu wygarnąć, że chyba trochę się zapomina. Zamiast tego stałam jak trusia i patrzyłam jak wychodzą z kuchni objęci niczym zakochana para.
-To była właśnie ta druga sprawa, o której chciałam z tobą pogadać- powiedziała Gigi.
-To znaczy?- zapytałam i odłożyłam w końcu ten nieszczęsny kieliszek na blat. Miałam ochotę iść za nimi na górę. Zrobiłabym to gdyby nie dziewczyna mojego przyjaciela.
-Zdziwiłam się, gdy ją tutaj zobaczyłam. Niby Zayn coś mi wspominał, że oni są teraz znajomymi, ale nie sądziłam, że aż tak bliskimi. Wiem, że byli kiedyś razem i wybacz, ale dla mnie to, co najmniej dziwne, że tobie nie przeszkadza to, że się zaprzyjaźnili. Może to wina mojego dość problematycznego charakteru, bo ja w życiu nie pozwoliłabym Zaynowi na przyjaźń z Perrie. I mówię to, wprost choć wiem, że ty ją znasz i wciąż się kolegujecie. Ale nie chodzi o to. Chodzi o Chloe. Nie znam jej jakoś super dobrze, ale moim zdaniem powinnaś na nią uważać.
-Dlaczego?
-Pracowałam z nią przy kilku pokazach i uwierz, że nie zachowywała się tak skromnie i milusio jak tutaj. Nie wiem, jaka jest naprawdę, kiedy udaje a kiedy zachowuje się naturalnie, ale Zayn mi o niej trochę opowiadał i mówił też, że podobno się zmieniła. Moim zdaniem to bzdura, bo na podstawie tych jego opowieści i moich własnych obserwacji stwierdzam, że to wredna dziewucha. W pracy ma się za diwę a tutaj zgrywa ofiarę. Nie zdziwię się jakby specjalnie wylała na siebie to wino żeby zwrócić na siebie uwagę. Poza tym wydaje mi się, że ona wciąż coś ma do Harry’ego i na twoim miejscu wyrzuciłabym ją ze swojego i jego życia raz na zawsze.
***
Siedziałam na łóżku i rozczesywałam włosy. Ten wieczór był właściwie udany. Po wyjściu Chloe, opatulonej w bluzę mojego Harry’ego cały ten incydent zdawał się nie mieć miejsca. Nikt z nas nie poruszał tego tematu, wszyscy po prostu pożegnali blondynkę, Harry zapakował ją do taksówki, wcześniej ostentacyjnie tuląc ją do siebie a na mnie patrząc tak jakbym była zła do szpiku kości. Tym jednym spojrzeniem złamał mi serce, ale przedstawienie musiało trwać nadal, więc wzięłam się w garść. Później zaangażowałam się w rozmowy, śpiewnie, tańczenie i po prostu nie myślałam o tym, co powiedziała mi Gigi i o tym jak zachował się w tym wszystkim Harry. On też o tym chyba nie myślał, albo świetnie udawał, że się dobrze bawi. Po wyjściu gości został z nami Niall i Nina i Kurt z Blainem, którzy mieli u nas nocować. Zgodnie ustaliliśmy, że nie czekamy za sobą by przygotować śniadanie, powiedziałam im, że mają czuć się jak u siebie i wszystko jest do ich dyspozycji, łącznie z kuchnią i jedzeniem. Później poszłam do sypialni, w której siedział Harry. Z telefonem przy uchu. Gdy mnie zobaczył przerwał na moment rozmowę i zapytał czy idę się umyć, na co odpowiedziałam, że tak. Zabrałam z pod poduszki moją koszulę nocną i poszłam do łazienki. Przez cały czas, kiedy byłam w pokoju Harry na mnie patrzył, ale nie rozmawiał. Czekał aż wyjdę i dopiero wtedy kontynuował rozmowę z Chloe. W łazience, kiedy zmywałam makijaż tylko zmęczenie hamowało mnie przez myśleniem o tym, co się właśnie dzieje. Byłam wykończona, ale gdy wskoczyłam pod prysznic nieco się rozbudziłam. O czym rozmawiali? Dlaczego nie mogłam tego usłyszeć? Kiedy Harry zabrał ją na górę by mogła się przebrać był przy niej cały czas? Nawet, gdy się przebierała? Gigi ma rację? Moją głowę zaczęła atakować masa pytań i zamierzałam zadać mu je wszystkie. Nie przeszkadzała mi późna godzina. Chciałam to wyjaśnić jak najszybciej. Umyłam się, więc szybko, wklepałam w twarz krem a gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że Harry leży na łóżku. Był w samych bokserkach, miał zamknięte oczy i po minucie gapienia się na niego stwierdziłam, że naprawdę zasnął. Podniosłam z fotela jego zwinięte w kulkę ubrania, złożyłam w kostkę i wyniosłam do garderoby. Później usiadłam na łóżku, rozczesałam włosy, przykryłam go kołdrą i położyłam się obok niego. Wyłączyłam nocną lampkę i złapałam go za rękę. Zasnęłam właściwie od razu, ale przez całą noc budziłam się, co chwilę. Śniły mi się same koszmary, z Harrym i Chloe w roli głównej. Gdy obudziłam się chyba po raz tysięczny i sprawdziłam, że jest po dziewiątej wstałam. Wiedziałam, że i tak już nie zasnę. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie kawę i wróciłam do sypialni. Rozsiadłam się wygodnie we fotelu i piłam napój. Wiele myśli kłębiło się w mojej głowie, ale jakimś cudem się od tego odcięłam. Ciepła kawa sprawiła, że zrobiło mi się jakoś tak błogo i spokojnie. W pokoju panował półmrok przez opuszczone rolety i nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam. Obudziłam się w łóżku, przykryta pod samą szyję, z ręką Harry’ego na moim brzuchu. Spojrzałam na niego. W drugiej dłoni trzymał telefon i coś w nim przeglądał.
-Dzień dobry- powiedziałam a on odwrócił głowę w moją stronę i posłał mi niewielki uśmiech.
-Dzień dobry skarbie- odparł.
-Długo nie śpisz?- zapytałam i zaczęłam się przeciągać.
-Dokładnie od trzech minut- odpowiedział. Patrzył na mnie tak jak zawsze. Jakby zapomniał, co stało się na imprezie. Choć właściwie, co się stało? I jak to wypłynęło na nas? Byliśmy pokłóceni? Obrażeni na siebie?
-Właściwie, dlaczego tutaj leżę?- zapytałam jakby to było najważniejsze. Dlaczego leżę w łóżku skoro zasnęłam na fotelu.
-Pytanie brzmi, dlaczego spałaś we fotelu a nie ze mną?- gdy zadał to pytanie zmarszczył brwi i zrobił taką minę, że byłam pewna, że właśnie mu się przypomniało, że jesteśmy na siebie obrażeni. Chociaż nie powiedzieliśmy sobie tego wprost.
-Nie mogłam spać, zrobiłam sobie kawę. Nieważne. Chciałam z tobą porozmawiać jeszcze w nocy, ale ty zasnąłeś.
-Byłem wykończony- powiedział. Między nami dało się wyczuć pewne napięcie, gdy wspomnienia z poprzedniego wieczora zaczęły do nas wracać.
-Dlaczego byłeś dla mnie taki?- zapytałam i sama byłam zdziwiona, że mój głos zdradzał aż tak bardzo jak mnie to zabolało. Moje pytanie wypełnione było pretensjami, złością, smutkiem. Brzmiałam tak jakbym oskarżała go o złamanie mi serca a przecież obiecał, że nigdy tego nie zrobi. I właściwie nie zrobił.
-Jaki?- zapytał i już nie patrzył na mnie jak chwilę temu, gdy się obudziłam. Jego twarz wyglądała dokładnie tak samo jak w nocy.
-Jakbym zrobiła coś złego. Jakbym była najgorsza- powiedziałam tym swoim okropnie wysokim tonem zdradzającym jak to przeżywam.
-To nie tak- westchnął a ja wstałam z łóżka. To nie tak. No jasne.
-Tylko tyle masz mi do powiedzenia?- zapytałam i ubrałam na siebie szlafrok. Podeszłam do okna i zanim je otworzyłam przejechałam palcem po małym czujniku, który sterował roletami. Musieliśmy rozmawiać w jasności a nie półmroku.
-A ty chciałabyś mi coś powiedzieć?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Gdy rolety całkowicie odsłoniły okna i słońce zaczęło wpadać do pokoju upewniłam się, że on naprawdę myśli, że to zrobiłam.
-Co masz na myśli?- zapytałam, chociaż to było oczywiste. Harry patrzył na mnie tak jakby nie był pewien czy rzeczywiście powinien powiedzieć to na głos. Był moim mężem i doskonale wiedział, jaka kłótliwa, pamiętliwa i uparta potrafiłam być. –No zapytaj mnie w końcu. Bo przecież myślisz o tym od wczoraj i od wczoraj uważasz, że twoja żona jest okropna.
-Wcale tak nie uważam- wywróciłam oczami słysząc te bzdurę, ale nie zamierzałam zacząć się bronić i zapierać rękoma i nogami, że nic jej nie zrobiłam. W pewnym sensie było to dla mnie upokarzające.
-Nie kłam, jesteś moim mężem i wiem, kiedy nie jesteś ze mną szczery- przez większość czasu. Harry był raczej z tych tajemniczych, dlatego wciąż się go uczyłam. I tak chyba miało być już do końca moich dni.
-Może w pierwszej chwili pomyślałem, że ty... Bo ty nie, prawda?
-Co ja nie? Zapytaj, po prostu mnie zapytaj a nie robisz jakieś podchody- poleciłam a on wziął głęboki oddech i chyba był gotów na wojnę.
-Nie wylałaś na nią tego wina, prawda?- w końcu. Zadał to pytanie i dobiło mnie to, że w jego głosie było tyle niepewności. Bał się, że odpowiem, że tak. Że to prawda.
-Oczywiście, że tego nie zrobiłam i... I nawet nie wiesz jak mi przykro, że w ogóle mogłeś o tym pomyśleć. Choćby przez sekundę. A ty od razu to stwierdziłeś i byłeś o tym przekonany aż do tej chwili. Za kogo ty mnie masz?- dramatyzowałam? Może. Ale on oskarżał mnie o coś, według mnie, okropnego i podłego. Chloe wylała na mnie drinka w noc, kiedy próbowałam się zabić i teraz Harry myślał, że chciałam zrobić jej to samo. Po tym wszystkim, co przeżyliśmy on oskarżył mnie o coś takiego i od razu osądził.
-Po prostu, kiedy tam wszedłem, ty trzymałeś pusty kieliszek, ona wyglądała... I zaczęła płakać...
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo jest mi przykro- przyznałam.
-Przypomniałem sobie, co ona zrobiła kiedyś tobie i wiem, że jej nie lubisz i przecież jak mnie nie lubiłaś to chciałaś się odegrać i nawet wykradłaś od Zayna ten filmik i jakoś tak sobie to połączyłem- jego tłumaczenia w pewnym stopniu go usprawiedliwiały, bo sama sobie byłam winna. Gdybym kiedyś go źle nie potraktowała może by tak sobie tego nie połączył. Ale z drugiej strony czy to nie ja byłam osobą, która pomogła Chloe, gdy zdradził ją facet? To nie ja powiedziałam Harry’emu, że nie musi kończyć z nią znajomości przeze mnie? Przecież to ja byłam osobą u boku, której zasypiał i się budził, znał wszystkie moje sekrety, wiedział, co lubię i wydawało mi się, że wiedział, jaka jestem. Myślałam, że jest osobą, która zna mnie lepiej niż ja sama.
-Rozumiem. Ale to nie zmienia faktu, że mi przykro- wydawało mi się, że powiedziałam to chyba setny raz a Harry do mnie podszedł, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Miałam mu jeszcze tyle do powiedzenia a on najwyraźniej stwierdził, że wszystko jest jasne. Ku jego uciesze nie zrobiłam nic złego, więc nie ma potrzeby drążyć tego tematu. A ja nie powiedziałam nawet jednej setnej tego, co chciałam powiedzieć.
-Przepraszam, że źle cię oceniłem i źle zinterpretowałem to całe zdarzenie. Nie gniewaj się- powiedział i pocałował mnie w czoło.
-Nie gniewam się- tylko dobija mnie fakt, że masz o mnie takie zdanie i tak łatwo przyszło ci wydanie osądu. Dobija mnie to jak troskliwie zajmowałeś się Chloe. Właśnie nią.
-Nie chciałem żeby było ci przykro- już za późno.
-Wiem- zdusiłam w sobie potrzebę wypowiedzenia wszystkich moich myśli na głos. Harry i tak by nie zrozumiał. Wyjaśniliśmy sobie najważniejszą kwestię i to mu wystarczało.
-Nie bądź smutna. Wiem, że popełniłem błąd. Chciałem już wczoraj o tym pogadać, ale zasnąłem.
-Pójdę zrobić śniadanie- oznajmiłam i posłałam mu chyba niezbyt szczery uśmiech. Czekałam aż mnie puści, ale on po prostu na mnie patrzył i chyba nie zamierzał tego robić.
-Weźmy razem prysznic- powiedział nagle.
-Brałam prysznic zanim poszłam spać- miałam ochotę powiedzieć mu, że nie weźmiemy wspólnie prysznica przez miesiąc. Za karę.
-Wczorajsza noc nie należała do idealnych, ale to nie znaczy, że tego poranka...- mówił a ja mu przerwałam.
-Jest południe.
-Że tego poranka nie da się uratować- dokończył i zdjął ze mnie szlafrok. Pocałował moje odsłonięte ramie a ja sama nie wiedziałam już czego chcę. W przeciwieństwie do mnie Harry doskonale wiedział o co mu chodzi. Zaczął mnie całować i dotykać a ja w pełni mu się poddałam. Może i chciałam mu powiedzieć, że sprawił, że poczułam się paskudnie, ale całując go zrozumiałam, że wolę się z nim całować/kochać/dotykać czy w ostateczności nawet myć niż kłócić. Być może on myślał podobnie. Poza tym jakby nie patrzyć przeprosił mnie. W tej konkretnej chwili potrzebowałam bliskości, więc nie protestowałam, kiedy zdjął moją koszulę nocną i wziął mnie na ręce. Zaniósł mnie do łazienki, w której siedzieliśmy chyba godzinę. Musiałam przyznać, że wyszłam z pod prysznica o wiele bardziej zrelaksowana. Odzyskałam też w miarę dobry humor. W pewnym sensie czułam się przygnębiona, ale Harry zaczął opowiadać takie głupoty, że nie mogłam się nie śmiać. Wyszliśmy z łazienki, poszliśmy do garderoby gdzie się ubraliśmy i zeszliśmy na dół. A tam czekała na nas... Chloe. Siedziała w towarzystwie Niny i Nialla. Nie miałam pojęcia, po co przyjechała i jakim cudem na jej widok nie wywróciłam oczami.
-Hej- powiedziała a ja spojrzałam na Harry’ego. Uśmiechał się do niej i patrzył na nią tak, że miałam ochotę dać mu w pysk. No i przede wszystkim w ogóle nie był zaskoczony, że ją widzi.
-Hej- mimo targających mną właściwie samych negatywnych emocji postanowiłam wziąć się w garść. Przeżywałam to chyba jakoś za bardzo i nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Tym bardziej ona.
-Zostawiłam u was wczoraj kluczyki do samochodu- wyjaśniła. –Dzwoniłam wczoraj do Harry’ego.
-Zapomniałem ci powiedzieć- powiedział do mnie Harry.
-Skoro już tutaj jesteś może zjesz z nami lunch?- zaproponowałam. Nie byłam pewna czy będę mogła cokolwiek przy niej przełknąć, albo czy nie zwrócę wszystkiego, co zjem. Naprawdę nikt na tym świecie nie działał na mnie tak jak ona i totalnie wbrew sobie byłam dla niej miła. Harry chyba też był zdziwiony moim zachowaniem, bo spojrzał na mnie skołowany. Podobnie Nina i Niall.
-Dzięki za propozycję, ale niestety muszę odmówić- dzięki Bogu. Sama nie byłam pewna, co konkretnie mną kierowało, gdy wyskoczyłam z tym lunchem. Chciałam pokazać Harry’emu, że źle mnie ocenił? Czy bardziej chodziło mi o „przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej”?
-Szkoda. Może następnym razem- powiedział Harry.
-Dasz mi te kluczyki?- zwróciła się do niego blondynka.
-Jasne, już przynoszę- odpowiedział i poszedł na górę.
-A jak sukienka?- zapytała Nina.
-Nie wiem jeszcze. Muszę jechać do pralni, dlatego się tak śpieszę- odpowiedziała a w pokoju zapanowała niezręczna cisza.
-Pozwoliłam Chloe wejść do waszego gabinetu na górze- powiedziała Nina.
-Tak, myślałam, że może tam są kluczyki, bo naprawdę bardzo mi się śpieszy. A Harry nie odbierał i nie wiedziałam czy jeszcze śpicie i nie chciałam was budzić- wyjaśniła. Chciałam jej powiedzieć, że nie spaliśmy tylko braliśmy razem prysznic, ale tego nie zrobiłam. Nie chciałam wyjść na idiotkę.
-Proszę. Twoje kluczyki- powiedział Harry, gdy wszedł do salonu.
-Dziękuję. To ja uciekam. Zapomniałam o twojej bluzie, oddam ci ją przy okazji. To do zobaczenia- powiedziała a ja oczywiście musiałam poczuć jakąś psychiczną złość, gdy wspominała o jego bluzie i tym, że odda ją przy okazji. Nie chciałam żeby mieli jakiekolwiek okazje by się spotkać a byłam przecież w pełni świadoma, że spotkają się jeszcze wiele razy.
-Odprowadzę cię- rycerz Harry melduje się na posterunku.
-Do zobaczenia- powiedziałam i wysiliłam się na uśmiech. Kiedy Chloe w asyście mojego męża opuściła salon w końcu mogłam przestać udawać, że jestem miła.
-Po co zaproponowałaś jej lunch?- zapytała Nina.
-Nie wiem. Nie rozmawiajmy o niej. Jedliście już?
-Tak. I zaraz wychodzimy. Dzisiaj już nie wrócę- poinformowała mnie brunetka.
-Okej. A co z chłopakami? Śpią jeszcze? I jutro wracacie razem?
-Nie wiem czy śpią, ale plany na jutro z tego, co wiem się nie zmieniły.
-To dobrze. A wy musicie już wychodzić? Nie chcielibyście poczekać jeszcze chwilkę?- zapytałam, bo po południu miałam próbę, na którą miał mnie zawieźć Harry a przez wizytę jego ukochanej byłej dziewczyny wolałam zabrać się z Niallem i Niną.
-Możemy.
-To super. Zawieziecie mnie na próbę?- mój głos brzmiał nieco żałośnie, ale przed nimi nie musiałam udawać, że czuję się super.
-Dlaczego?- zapytał Horan a Nina wywróciła na niego oczami.
-Oczywiście, że cię zawieziemy- odpowiedziała brunetka a Niall wyglądał tak jakby niczego nie ogarniał. Miał niezłego kaca.
-Zjem coś i możemy jechać- nie chciałam sprawiać im kłopotu, ale naprawdę chciałam pobyć przez chwilę bez Harry’ego.
-Chodźmy do kuchni- zaproponowała Nina. Przez jakiś czas nic nie mówiłyśmy. Ja rozmyślałam o tym, że Harry coś długo odprowadza Chloe a Nina pewnie myślała o tym, że spędzi z Niallem cały dzień. Była podekscytowana. Wystarczyło na nią spojrzeć żeby to widzieć.
-Zaprowadziłaś ją na górę?- zapytałam, gdy nagle mi się to przypomniało.
-Tak. Nie powinnam?
-Nie o to chodzi. Byłaś z nią cały czas?
-Tak. Weszłyśmy tylko do gabinetu. Ale nie martw się, nie grzebała wam w szafkach.
-Do sypialni nie wchodziłyście?- poczułam się jakoś dziwnie, kiedy o to zapytałam.
-Nie, oczywiście, że nie- odpowiedziała nieco oburzona.
-Tak po prostu pytam. Ważne, że nie zostawiłaś jej samej. Nie ufam jej i nie chcę żeby chodziła tutaj sama- to już chyba była paranoja. Potrzebowałam się nieco zdystansować, bo zaczynało mi padać na mózg.
-Zostawiłam ją samą tylko jak poszła do łazienki.
-Nie ważne. Nie gadajmy już o niej- chyba jeszcze nigdy w życiu nie pragnęłam jechać do pracy tak bardzo. Tym bardziej po imprezie. Kiedy Harry w końcu przyszedł oznajmiłam mu, że zabiorę się z Niallem i nie musi mnie zawozić. Umówiliśmy się, że mnie odbierze. Na próbie w pełni skupiłam się na pracy i cieszyłam się, że niczego nie przełożyłam. Wcześniej bałam się, że po imprezie będę wrakiem człowieka, ale miałam tyle zajęć, że odpuściłam i niczego nie zmieniłam. Dzięki Bogu, bo mogłam robić coś pożytecznego i absorbującego i nie nakręcałam się przez moje idiotyczne myśli. Wieczorem zgodnie z planem Harry mnie odebrał a w drodze do domu wzięliśmy kolację na wynos, którą zjadłam sama, bo on wolał jeszcze poćwiczyć. Jako że wciąż miałam paskudny humor zamknęłam się w sypialni, otuliłam kocem i ze słuchawkami na uszach rozmyślałam o tym, że w dalszym ciągu jest mi przykro.

-Co robisz?
-A nie widać? Kolacja czeka na ciebie w kuchni- nie spojrzałam na niego. Nie uśmiechnęłam się.
-Okej, ale zrobiłem coś? Bo chyba jesteś na mnie zła- on albo udawał, że nie wie, o co mi chodzi albo na serio nie wiedział. Dlaczego faceci są tacy niedomyślni?
-Nie jestem zła- właściwie to była prawda.
-Coś cię boli?
-Nie.
-Czego słuchasz?- zapytał a ja pokazałam mu wyświetlacz iPoda. –Girl Crush?
-Jak widać.
-Ali...
-Wiesz, że słuchałam tej piosenki nałogowo, gdy w końcu byłam ze sobą szczera i przyznałam się sama przed sobą, że wciąż cię kocham i myślałam, że ty jesteś z Sophie i byłam o nią cholernie zazdrosna? Słuchając tej piosenki dołowałam się jeszcze bardziej, bo to były moje słowa. Jakbym ja je napisała- wyznałam.
-A teraz słuchasz jej, bo?
-Bo jest mi przykro. Dla ciebie nie ma sprawy a dla mnie jest.
-Skarbie- westchnął a ja zacisnęłam dłonie w pięści z nadzieją, że to mi jakoś pomoże i się nie rozkleję.
-Przebierała się przy tobie?- zapytałam a on ukucnął przede mną i nie krył, że moje pytanie go zaskoczyło.
-Co?
-No dałeś jej swoją bluzę, w którą się przebrała. Zrobiła to przy tobie? Rozebrała się przy tobie?- a nagroda dla największej histeryczki roku wędruje do Ali Rose!
-Nie.
-Dlaczego byłeś dla mnie taki? Dlaczego tak ją przytulałeś skoro doskonale wiesz, że ją toleruję i to ledwo?- czy ten mój cholerny głos musi być taki piskliwy?! Z pewnością guzki, które wyrosły w moim gardle pojawiły się tam przez to, że w emocjach zamieniałam się w piszczałkę a nie, dlatego, że zawodowo śpiewam.
-Chciałem ją tylko pocieszyć- odparł spokojnie.
-Nie prawda. Wiedziałeś, że zrobi mi się przykro. Przypomniałeś przecież sobie, co mi zrobiła i to wykorzystałeś przeciwko mnie. Robiłeś to specjalnie, tuliłeś ją. A później? Rozmawiałeś z nią przez telefon i nie mogłam przy tym być?
-Przysięgam, że to wszystko nie tak jak myślisz. Nie chciałem żeby było ci przykro. Owszem przytulałem ją, pocieszałem, ale nie żeby zrobić ci na złość. Nawet, jeśli myślałem, że może to ty ją tak urządziłaś.
-Jak mogłeś tak pomyśleć? Że to ja? Znasz mnie przecież a patrzyłeś na mnie jakbym ci rodzinę zabiła.
-Skarbie nie wyolbrzymiaj tak tego- powiedział i złapał mnie za rękę. Zaczął delikatnie kciukiem masować moją dłoń, bo wiedział, że lubiłam kiedy to robił.  
-Nie wyolbrzymiam, miałeś to wręcz na czole wypisane. Dlaczego?
-Już ci to tłumaczyłem.
-Tak, przypomniało ci się, że chciałam się zemścić na tobie. Ale wiesz, dlaczego? Bo złamałeś mi serce, bo mimo tego nie potrafiłam przestać cię kochać i to sprawiało, że zaczęłam wariować. Bo budziłeś we mnie miliony emocji. Miliony uczuć. A Chloe to dla mnie ktoś zupełnie inny. Poza tym nie chodzi tylko o to, co sobie pomyślałeś, ale o twoje zachowanie. Dlaczego zachowałeś się tak w stosunku do niej. Dlaczego aż tak?
-Bo obiecałem sobie, że już nigdy w życiu nie przegapię tego momentu.
-Jakiego momentu?
-Tego, w którym powinienem komuś pomóc a tego nie zrobiłem. Przegapiłem to, ten moment, kiedy chodziło o ciebie. Mogłem coś zrobić. A co zrobiłem? Wyciągnąłem cię z wanny pełnej krwi. I tak wiem, że jej nie znosisz, ale wydaje mi się, że dzieje się z nią coś złego. Odkąd Daniel ją zdradził. Może tylko mi się wydaje, ale może nie? Nie przegapię tego. I tu nie chodzi o nią, ale o mnie. Boję się, że znowu popełnię taki błąd- wyjaśnił w końcu. To wszystko tłumaczyło. Jego zachowanie nagle przestało być dla mnie bolesne i przykre. Właściwie zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno i przykro, ale przez to, co powiedział. Przez to, że zrozumiałam, że naskoczyłam na niego i robiłam mu wyrzuty a nim kierowało coś takiego.
-Wiesz, co? Jesteś okropny, bo wyjeżdżasz mi teraz z czymś takim i już nie mogę się na ciebie gniewać. I teraz jest mi głupio. I chyba muszę cię przeprosić- moje sumienie już dawało o sobie znać.
-Nie musisz.
-Kocham cię i naprawdę...- zanim dokończyłam, że go przepraszam on uciszył mnie pocałunkiem.
-Ja ciebie też kocham i przepraszam- wyszeptał w moje usta i przez chwilę czas jakby się zatrzymał. –Czyli ta piosenka kojarzy ci się ze mną?
-Nawet nie wiesz jak bardzo- przyznałam.
-W takim razie chyba od teraz mi będzie się kojarzyć z tobą.

-Przepraszam- wyszeptałam i utonęłam w jego objęciach. Tuliłam go do siebie, całowałam jego usta i wiedziałam, że bez niego „cały blask tysiąca reflektorów, wszystkie gwiazdy ukradzione z nieba nie będą wystarczające. Nigdy nie będą wystarczające”*.



* cytat pochodzi z piosenki Never Enough z The Greatest Showman


Hej!
 Wiem, przeginam z tym dodawaniem rozdziałów :( Najgorsze jest to, że być może wkrótce w ogóle nie będę miała czasu pisać. W piątek czeka mnie chyba najważniejsza rozmowa w życiu i jeśli się uda to dosłownie całe moje życie wywróci się do góry nogami...
 Ale tu nie chodzi o mnie XD Wracając do rozdziału, piosenka dodana pod koniec rozdziału to ta z której pochodzi cytat. Ogólnie kocham obie wersje tej piosenki i w ogóle kocham cały ten film, Hugh Jackman to mój ideał faceta i wcale mi nie przeszkadza to, że w tym roku skończy 50 lat XDDD Jeśli chodzi o Never Enough to planuję dodać te piosenkę jeszcze raz, tym razem pełną wersję, w pewnej wyjątkowej scenie... Właściwie dodaję ją w tym rozdziale i w tej scenie nie przez przypadek. Wiem, mam bzika na punkcie muzyki, ale naprawdę lubię opowiadać tę historię także przez piosenki.
 Poza tym w rozdziale Ali słucha Girl Crush i już raz ta piosenka się pojawiła w rozdziale, ale odkąd odkryłam, że Heri ją zcoverował w "prawdziwym życiu" (btw istnieje takie słowo jak zcoverować?XD) postanowiłam jeszcze raz ją wykorzystać. Muszę przyznać, że wykonanie Harry'ego jest ok, ale jednak do oryginału mu trochę brakuje (według mnie oczywiście). Tutaj wam dodam chyba najpiękniejsze wykonanie tej piosenki:
  
Przepraszam za błędy!
PS1 I love youuuuu! <3 <3 <3 
PS2 W tym tygodniu mija 30 lat odkąd Upiór w Operze jest wystawiany na Broadway'u!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz