-Popatrz. Wiem, że powinnam ci to
pokazać wcześniej, ale myślałam, w sumie nie wiem, co sobie myślałam- w końcu
się odważyłam. Oczywiście nie pokazywałam maila Harry’emu. Ale postanowiłam powiedzieć
Steve’owi.
-Widziałem już to- odpowiedział a
mnie jego odpowiedź wcale nie zdziwiła. Podejrzewałam, że wiedział.
-Skąd?- zapytałam by upewnić się,
że moje podejrzenia są prawdziwe.
-Olivia i ja sprawdzamy takie rzeczy-
odpowiedział i okazało się, że moje przypuszczenia to prawda. Wiedziałam, że
Olivia czasami wrzuca coś na moje konta na portalach społecznościowych.
Właściwie przez jakieś dwa lata to ona je prowadziła, ale od momentu ponownego
pojawienia się Harry’ego przestałam unikać Internetu i sama zaczęłam prowadzić
moje konta. Olivia tylko czasami wrzucała coś od siebie. Głównie były to posty
czy zdjęcia dotyczące ogólnie mówiąc reklamy. Steve raczej sprawdzał wszystko
pod kontem bezpieczeństwa. Dbał o to żebym zmieniała regularnie numer telefonu,
zmieniał mi hasła a nawet zaklejał kamerkę w laptopie czy głośnik. Nie musiał
tego robić, ale sam się zaoferował i sam wyznaczył sobie to zadanie. Na pocztę
raczej nie zaglądał, przynajmniej tak myślałam.
-Dlaczego?
-Ali ona dba o twój wizerunek a ja
o bezpieczeństwo. Muszę kontrolować twoją pocztę, nie tylko tą elektroniczną.
-Olivia nie wie o D., prawda?- co
jeśli wie i nic mi nie mówi?
-Nie wie, bo raczej nie czyta
twoich maili- odetchnęłam z ulgą słysząc odpowiedź przyjaciela. Nie do końca rozumiałam,
dlaczego tak bardzo boję się, że ktoś się dowie. To chyba działo się
podświadomie i nie kontrolowałam tego.
-A mój telefon? Czytasz moje SMS-y?-
nieco mnie to krępowało. Sama myśl o tym, że mógłby, chociaż przez przypadek
przeczytać niektóre SMS-y od Harry’ego była krępująca.
-A mam? Podałaś komuś
nieodpowiedniemu swój numer?- zapytał i zmarszczył czoło.
-Nie. Oczywiście, że nie, ale skoro
tak mnie nadzorujesz...
-Ali wiesz dobrze, że robię to
żebyś była bezpieczna i dzięki temu, że ja się tym zajmuję z Olivią nie robi
tego obcy facet wynajęty przez agencję- Steve chyba chciał mi to wszystko wyjaśnić,
ale ja doskonale rozumiałam i znałam wszystkie zasady. Po prostu być świadomym
to inna sprawa niż gadać o tym tak otwarcie.
-Wiem. Oczywiście, że wiem i nie
mam nic przeciwko. Okej nie gadajmy o tym tylko o D. Podejrzewałam, że wiesz,
bo ostatnio byłeś jakiś taki nadgorliwy.
-Widziałem te maile...- przyjaciel
zaczął mi tłumaczyć, że mam się nie martwić. Mówił, że nie informuje mnie o
pewnych sprawach, bo nie chce mnie niepokoić, ale wiadomości od D. nie są
jedyne. Kiedy powiedział, że czasami dostaje naprawdę obraźliwe, chociażby
listy, nie pokazuje mi ich by mnie nie denerwować. Nie miałam pojęcia, co
wyczytał z mojej twarzy, ale chwycił moją rękę i nagle zaczął do mnie mówić tak
jakby starał się wytłumaczyć coś dziecku. Stwierdził chyba, że mnie to wszystko
wystraszyło, ale to nie była prawda. Ja doskonale zdawałam sobie z tego
wszystkiego sprawę. Naprawdę. Nie zamierzałam zacząć panikować, bo Steve przez
przypadek powiedział, że dostaję obraźliwe wiadomości w tym część od sfrustrowanych
fanek Harry’ego. Ochroniarz tak się nakręcił, że chyba pierwszy raz widziałam
go w takim stanie. Oczywiście był spokojny, jak zwykle, ale mówił znaczne
więcej niż zazwyczaj i właśnie ten potok słów wylewający się z jego ust mnie
zaskoczył. Steve, co prawda był dość gadatliwym facetem, ale teraz naprawdę się
nakręcił.
-Wiem. Wiem, że nie cały świat mnie
kocha.
-Wiele gwiazd, właściwie wszystkie
mają do czynienia z...- ta rozmowa przybrała nieco inny tor niż chciałam,
dlatego musiałam ją naprostować.
-Wiem. Steve wiem to wszystko. Nie
żyję w bańce szczęścia i naiwności. Wystarczy zalogować się na jakimkolwiek
portalu społecznościowym żeby to widzieć i rozumieć. Ale tu nie chodzi o to, że
pisze do mnie jakaś fanka Harry’ego, która mnie nienawidzi, bo go kocha i żyje
jakąś iluzją, ze Harry z nią będzie. Chodzi o to, że pisze do mnie D.
-Pisze też SMS-y?
-Tak, ale...- Steve mi przerwał a
ja westchnęłam tylko poirytowana.
-Czasami to się zdarza, kiedy pracowałem
z chłopakami ludzie zdobywali ich numery...
-Wiem. Ale nie chodzi o to, że
dostaję SMS-y. Chodzi o to, że dostaję je od D. Ta osoba nie pisze do mnie po
raz pierwszy. Pisała do mnie od samego początku- udało mi się w końcu
powiedzieć.
-Od samego początku, czyli?
-Czyli od samego początku, od kiedy
byłam supportem.
-I pisze przez cały czas od tylu
lat?- Steve wyglądał tak jakby mi nie wierzył.
-Nie. Przestała, kiedy rozstałam
się z Harrym.
-Okej. Teraz powiedz mi wszystko od
początku, ze szczegółami- w końcu, pomyślałam. W końcu dopuściłeś mnie do
głosu.
-Jak już powiedziałam zaczęło się
jak ich supportowałam. Dokładnie pierwszego maila dostałam w... Dublinie.
-Dublinie? To znaczy wtedy? W
Dublinie?- Steve domyślił się od razu, o co chodzi i przez moment wyglądał
jakby żałował, że kazał mi to wspominać.
-Tak. Wtedy.
-Poczekaj. Czyli wtedy nie byłaś z
Harrym.
-Nie. Nie byłam z nim wtedy. Ale
właśnie wtedy przyszła pierwsza wiadomość i doskonale pamiętam jej treść. Myślałam,
że jakaś jego fanka zdobyła mój adres e-mail. Pamiętam, co ta osoba napisała.
To było po tym jak spędziłam noc z Harry w hotelu. Pamiętasz? W Dublinie
szalała burza, pękła nam opona, Niall nie miał jak po nas przyjechać i
zatrzymaliśmy się w hotelu. Później okazało się, że ktoś nam zrobił zdjęcia i
napisano, że dostałam...- nie sądziłam, że powrót do tego będzie taki trudny.
Głos mi się załamał a Steve mnie przytulił. Kochałam Steve’a jakby był moim
starszym bratem. Wiedziałam, że mężczyzna mnie kocha jak siostrę i przez
większość czasu zapominałam, że tak naprawdę go zatrudniam. Steve był jak
najbliższa rodzina i chyba zwierzałam mu się właśnie, dlatego a nie, dlatego,
że zajmował się ochroną. –Napisali, że dostałam pracę dzięki romansowi z
Harrym. Że dostałam pracę przez łóżko... Nieważne. Wtedy przyszedł pierwszy
mail. Ta osoba napisała, że jedna noc z Harrym nic nie zmieni. Że Harry mnie
nie pokocha. Że nic się nie zmieni, bo Harry nie mógłby być z kimś takim jak
ja. Że jestem suką. Myślałam, że to jego fanka. Teraz wiem, że to nie fanka.
Nawet wtedy mogłam się od razu domyślić. Bo przecież wszędzie pisali o tym, że
mam z nim romans a ta osoba uważała, że spędziłam z nim jedną noc. Tak jakby
coś wiedziała... Później dostawałam kolejne wiadomości coraz częściej.
Wszystkie dotyczyły Harry’ego. Wszystkie były o podobnej treści. Że jestem
beznadziejna i mam zniknąć z tego świata. Byłam tak podatna na te słowa, że
postanowiłam wziąć rady D. do serca i zniknąć... Kiedy jakoś dogadałam się z
Harrym i zostaliśmy parą wiadomości się zmieniły. Nadal przychodziły, ale ich
treść była już inna. Harry cię zniszczy. Harry to demon. Harry sprawi, że
będziesz chciała umrzeć. Ten ktoś pisał wszystko w taki sposób jakby wiedział o
tym, co Harry zrobił. I chyba wiedział, bo kiedy już się wszystko posypało i
prawda wyszła na jaw D. napisało, że powinnam mu podziękować za to, że znam
prawdę. Harry wtedy dostał wiadomość od nieznanej osoby, która się nie
podpisała, ale zagroziła mu, że się o wszystkim dowiem. On myślał, że może ty
chcesz... Albo Louis. Że ktoś chce mi powiedzieć o tym, co zrobił. Jestem
pewna, że D. wiedziało. D. znało prawdę i dzięki D. się dowiedziałam. Nie
sądzę, że wiedziało o wszystkich akcjach Harry’ego, ale o Dublinie wiedziało na
pewno. A później się rozstałam z Harrym i nie było SMS-ów i e-maili od D.,
teraz jestem z Harrym i wiadomości znowu przychodzą. D. napisało, że jest jego
cieniem i to wygląda tak jakby rzeczywiście tak było.
-Kto o tym wie? Powiedziałaś komuś
poza mną?
-Wtedy powiedziałam Niallowi. Teraz
mówię tobie. Chcę żeby D. zniknęło i chcę cię prosić o pomoc, ale...
-Ale?
-Ale jeszcze nie teraz. To znaczy
to nie tak, że chcę wciąż otrzymywać te wszystkie psychiczne wiadomości. Nie.
Ja po prostu mówię ci to teraz, bo musiałam się komuś wyżalić. Komuś, komu ufam
bardziej niż sobie samej. Komuś, kto nie będzie panikował, robił afery i nie
będzie mnie obwiniał o zatajanie czegoś takiego. Nikt więcej nie wie i chcę
żeby tak zostało. Przede wszystkim nie chcę żeby Harry wiedział. Powiem mu o
wszystkim sama. Chcę żeby dowiedział się ode mnie a nie od kogoś innego. Ukrywałam
to przed nim tak długo i nie wiem, jakim cudem mi się to udało utrzymać przed
nim w tajemnicy. Po ostatniej wiadomości stwierdziłam jednak, że koniec z
ukrywaniem D., ten ktoś zaznaczył w kilku wiadomościach, że nie mam nikomu
mówić o tym, że do mnie pisze, że mam nie mówić Harry’emu, ale postanowiłam
przestać słuchać tego psychola. Dlatego mu powiem nawet, jeśli wiem, że
prawdopodobnie obrazi się na mnie i przestanie się do mnie odzywać.
-Kiedy się z nim spotkasz?
-Przyjedzie do mnie w przyszłym
tygodniu, bo chce iść ze mną do tego laryngologa. Mówiłam mu, że nie musi
specjalnie przylatywać z LA, ale wiesz, jaki on jest. Uparł się, że przyleci i
nie chciało mi się z nim o to kłócić- tak naprawdę byłam Harry’emu niesamowicie
wdzięczna, że pójdzie tam ze mną. Od jakiegoś czasu miałam problemy z gardłem.
Podejrzewałam, że jest to wynik zbyt intensywnej pracy. Od wielu miesięcy
śpiewałam praktycznie codziennie. Najpierw były próby do trasy, później trasa,
po jej zakończeniu od razu zaczęłam nagrywać płytę, później dostałam rolę w Les
Mis i codzienne próby tylko nasiliły dziwny dyskomfort, który odczuwałam, do
tego pojawiła się u mnie chrypka i suchość w gardle. Wciąż śpiewałam czysto,
ale nagle zaczęło sprawiać mi to coraz więcej wysiłku. Dlatego postanowiłam iść
do lekarza. Podejrzewałam, że to zwykłe przemęczenie, ale gardło to moje narzędzie
pracy i musiałam o nie dbać. Musiałam być „przewrażliwiona” na tym punkcie, bo
gdyby z moim gardłem coś się stało, gdyby z moim głosem coś się stało... To
byłby koniec. Straciłabym tę najbardziej wyjątkową i cenną część mnie. Na samą
myśl o tym, że nie mogłabym już śpiewać poczułam jak po plecach przebiega mi nieprzyjemny
dreszcz a w brzuchu wszystko mnie skręca. Nie było, bowiem niczego, w czym
byłabym tak dobra jak śpiew.
-Rozumiem. Nie martw się, na pewno
ta chrypka to objaw przepracowania.
-Nie martwię się- mój głos zadrżał
zdradzając, że kłamię.
- Wszyscy i wszystko musi czasami
odpoczywać, nawet twoje struny głosowe- powiedział a ja się zaśmiałam.
-Wiem... Nie ważne. Wróćmy do
sedna. Nie mów Harry’emu sama mu powiem. Nikomu nie mów. Okej?- zapytałam a on
przez moment coś analizował i później chyba przytaknął. Nie byłam pewna, bo
miał dziwną minę. –Wiesz wcześniej miałam różny stosunek do tych wiadomości,
ale kiedy D. znowu napisało chyba nie przejęłam się tak jak powinnam. Do tego
ostatniego SMS-a. Nie wiem, dlaczego nie spłynął po mnie tak jak reszta
wiadomości. Chyba, dlatego że wydaje mi się, że pierwszy raz ten ktoś mi
naprawdę grozi. Nie, że Harry okaże się być inny niż myślę i mnie skrzywdzi
tylko... Sam zobacz- pokazałam
przyjacielowi ostatnią wiadomość, jaką przysłał mi psychol i Steve przyglądał
jej się naprawdę długo.
-„Już niedługo wszystko się zmieni.
Już niedługo nie będziesz musiała grać. Niedługo staniesz się nią. Niedługo
zostaniesz Éponine. Ukochana postać się urzeczywistni. Przysięgam. Obiecuję.
Już niedługo suko! Całuski D.” Już niedługo wszystko się zmieni... Już
niedługo. Niedługo staniesz sią nią... Zawsze wszystkie wiadomości dotyczą
Harry’ego. A tutaj nie mówi o nim bezpośrednio, ale wiadomość dotyczy jego...
Ali znam historię Éponine, ale D. może nie chodzić wcale o to jak się skończyła
ta historia. Éponine była nieszczęśliwie zakochana a jej ukochany pokochał
inną, wybrał inną.
- Ten cytat z piosenki na pewno D.
wybrało nie przez przypadek. „Kocham go, ale każdego dnia uczę się, całe moje
życie tylko udawałam, beze mnie jego świat wciąż będzie się kręcił ten świat,
który pełen jest radości, ten, którego nigdy nie znałam”. Nie wiem jak mam to
interpretować. Beze mnie jego świat wciąż będzie się kręcił. Gdy pomyślę o tym uważam,
że może być to groźba, że gdy zniknę Harry będzie miał to gdzieś... Ale jak
czytam dalej... Świat, który pełen jest radości, ten, którego nigdy nie
znałam... Mam wrażenie, że to dotyczy tego kogoś. Że to fragment o D. Boże! Nie
wiem! Nie wiem, co mam o tym myśleć. Całe moje życie tylko udawałam? Ta osoba
uważa, że to ja udaję, że Harry mnie kocha czy to ta osoba go kocha i wyobraża
sobie, że Harry ją kocha? Steve ja analizowałam to tyle razy i na tyle
sposobów, że zaczęłam się już w tym plątać.
-Myślę, że żebym mógł ci pomóc
muszę pogadać o tym z kilkoma osobami. Powinniśmy pokazać to komuś, kto zna się
na tym, na tego typu przemocy. Bo to jest nękanie a nękanie jest przemocą.
-Nie! Steve nikomu nie mów, dopóki
nie powiem Harry’emu i rodzicom nic nie mów. Muszą dowiedzieć się ode mnie.
Jeśli komuś powiesz zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś nieodpowiedni
też się dowie i nagle wycieknie to do mediów a moi bliscy nie mogą dowiedzieć
się o tym, że mam tego typu problem z Internetu.
-Oczekujesz, że ci pomogę, ale
jednocześnie związujesz mi ręce- mężczyzna westchnął a ja spojrzałam na niego
przepraszająco.
-Po prostu chcę żebyś wiedział- powiedziałam
i nagle zrozumiałam, że brzmię jak idiotka. Pomóż mi, ale mi nie pomagaj. Mniej
więcej tak można to było streścić jednym zdaniem.
-Jesteś czasami trudna do
zrozumienia i nie wiem, dlaczego cię słucham.
-Gdy powiem rodzicom i Harry’emu
będziesz miał wolną rękę. Pójdziemy z tym gdzie tylko będziesz chciał, mogę iść
to zgłosić nawet na policję i powiedzieć, że jestem nękana przez D. chociaż
musisz wiedzieć, że policja to ostateczność. Nie chcę i nie mogę wywoływać
skandali, sam wiesz to najlepiej. Kiedy mama, tata i Harry się dowiedzą zrobimy
to po twojemu zgoda?
-Okej, ale masz to załatwić
najszybciej jak się da.
***
-Nie bój się, na pewno wszystko
będzie dobrze- Harry pocałował mnie w policzek, ale ani jego słowa ani buziaki
nie sprawiły, że przestałam się bać. A bałam się dwóch rzeczy. Tego, że okaże
się, że z moim gardłem jest coś nie tak i tego jak Harry zareaguje, kiedy
powiem mu o D.
-Mam nadzieję- tak naprawdę sama
nie wiedziałam, co bardziej mnie stresuje czy wizyta u lekarza czy to, że Harry
w końcu dowie się o tym, że przez tyle czasu miałam przed nim tajemnicę.
-Kiedy wrócimy do domu zrobię ci
kolację, kąpiel z bąbelkami i możemy cały wieczór leżeć w łóżku i oglądać, co
tylko chcesz- starałam się nie słuchać tego, co mówił, bo doskonale wiedziałam,
że ten wieczór nie będzie tak wyglądał.
-Dzięki- powiedziałam tylko i
uśmiechnęłam się do niego sztucznie. Dzięki Bogu światło zmieniło się z
czerwonego na zielone i Harry przestał patrzeć na mnie i zaczął na drogę. Gdy
podjechaliśmy pod klinikę zaczęłam się denerwować jeszcze bardziej. Nie lubiłam
chodzić do lekarzy jak chyba każdy. Harry trzymał mnie za rękę, kiedy
czekaliśmy w poczekalni. Byłam umówiona na konkretną godzinę, ale tak obawiałam
się tego, że będą korki, że byłam dwadzieścia minut za wcześnie. Gdy w końcu
nadeszła moja kolej lekarz zaprosił mnie do gabinetu. Puściłam dłoń Harry’ego i
poprosiłam go żeby poczekał na zewnątrz. W środku lekarz zaczął od
przeprowadzenia ze mną wywiadu. Pytał, co mi dokładnie dolega, kazał opisać
wszystkie objawy, czy mam katar, czy mam chrypkę, czy występują u mnie
duszności, pytał czy palę, czy piję alkohol, czy biorę jakieś leki a jeśli tak to,
jakie, stwierdził, że wie, czym się zajmuje, ale mimo tego zapytał o szczegóły
mojej pracy. Później oglądał moje gardło i uszy, dotykał moją szyję by
sprawdzić czy mam powiększone węzły chłonne. Następnie specjalnym wziernikiem
nosowym zbadał mój nos. Na koniec pozostawił badanie laryngoskopowe krtani. Miałam
wrażenie, że obejrzał moją krtań z każdej strony. Kiedy zakończył badanie kazał
mi usiąść i zaproponował, że jeśli chcę do środka może już wejść mój partner,
dlatego kiwnęłam tylko głową na znak, że chcę i ku mojemu zaskoczeniu lekarz
sam wyszedł na moment z gabinetu by wrócić z Harrym.
-Niech się pani nie martwi-
powiedział widząc moją minę. Lekarz uśmiechał się do mnie przyjaźnie, ale
wiedziałam, że coś jest nie tak. Gdyby było wszystko w porządku nie poszedłby
po wsparcie dla mnie. Harry siedział obok i trzymał mnie za rękę. –Zaprosiłem
do środka pani partnera, bo widzę, że bardzo się pani stresuje. Po wykonaniu
badań nie stwierdziłem zmian w błonie śluzowej nosa, nie zaobserwowałem też powiększonych
węzłów chłonnych. Po przeprowadzeniu badania laryngoskopowego krtani
zaobserwowałem wystąpienie symetrycznie położonych guzków krtani zwanych
guzkami śpiewaczymi.
-Guzki?- Harry przerwał lekarzowi,
co było nieco niegrzeczne, ale słowo „guzki” było dla niego chyba tak samo
straszne, jak dla mnie.
- Pojawiają się dość często u osób
pracujących głosem, to częsta przypadłość śpiewaków stąd ich nazwa, powstają
też u nauczycieli i często krzyczących dzieci w wyniku nadwyrężenia strun
głosowych. Ich przyczyną jest między innymi emisja zbyt wysokich dźwięków,
dlatego występują najczęściej u kobiet. Nie są groźne jednak należy je usunąć.
Jak pani już zauważyła prowadza do zaburzeń głosu, od niewielkiej chrypki a w
skrajnych przypadkach nawet do całkowitej utraty głosu- całkowitej utraty
głosu?! Poziom odczuwanego przeze mnie stresu zaczął rosnąć w zastraszającym
tempie.
-W jaki sposób się je usuwa?
Tabletkami?- Harry przestał trzymać moją dłoń i po prostu objął mnie ramieniem.
-W przypadku guzków miękkich na
ogół zaleca się po prostu oszczędzanie głosu. Ponadto często stosuje się też
jonoforezę i specjalne ćwiczenia z emisji głosu. Jednak taki rodzaj terapii można
stosować w przypadku guzków miękkich. U pani zaobserwowałem guzki twarde i w
tym przypadku jedyną skuteczną metodą jest ich chirurgiczne usunięcie - nie
mogłam uwierzyć w to, co mówił lekarz. Operacja?! Miałam mieć operację krtani?!
Fałdów głosowych?! Czegoś, co było dla mnie tak ważne?! Mój głos to największy
dar i siła, jaką miałam. Nie mogłam tego stracić.
-Chirurgiczne?- zapytałam brzmiąc
naprawdę dziwnie. –Nagrywam teraz płytę i nie mogę.
-Rozumiem. Ale chrypka może być
coraz większa, barwa głosu także może ulec zmianie. Im dłużej będzie pani
zwlekać tym większy będzie problem. Nie usunięcie tego typu guzów może w
przyszłości prowadzić do ich zezłośliwienia- zezłośliwienia, czyli raka. Moja
zwykła wizyta u lekarza zmieniła się w jakiś horror.
-Ali zdrowie jest najważniejsze.
Płytę nagrasz później- Harry patrzył na mnie zmartwiony, ale jednocześnie
czułam, że chce w tym momencie dać mi jak największe wsparcie.
-Do usuwania tego typu zmian używa
się specjalnego lasera, co sprawia, że zabieg jest bezpieczny i o małym stopniu
inwazyjności.
-A jakie jest ryzyko, że głos
ulegnie zmianie?
-Albo, że mi się zepsuje?- nie do
końca ogarniałam, co teraz mówię. Nic nie ogarniałam, bo przyszłam do lekarza z
jakąś głupią chrypką i okazało się, że mam mieć operację. Może nieco się nakręcałam,
bo w końcu to nie była jakaś straszna choroba a częsta dolegliwość wielu
wokalistów, ale ja żyłam śpiewaniem. Ja żyłam muzyką i bez tego nie
potrafiłabym być sobą.
-Oczywiście zawsze istnieje ryzyko,
ale jest ono minimalne. Wiem, że głos w pani zawodzie jest narzędziem pracy,
dlatego rozumiem pani obawy, ale proszę mi uwierzyć, że jest to zabieg
wykonywany bardzo często. Nie ma powodów do obaw. Głos nie ulegnie zmianie tym
bardziej, że pani nie pali. W przypadku wystąpienia takich zmian chory musi rzucić
palenie, jak wiadomo samo palenie często powoduje zmianę barwy głosu, dlatego
kiedy pacjent rzuca nałóg barwa nieznacznie ulega zmianie, ale nie jest to
wynik wykonania samego zabiegu.
-Rozumiem.
-Proszę się nie martwić. Naprawdę
zabieg ten jest prosty, szybki i już po około dwóch tygodniach będzie pani
mogła zacząć ćwiczyć. Oczywiście pod nadzorem foniatry, ale sam powrót do
pełnej sprawności jest bardzo szybki. Dam pani jeszcze skierowanie na dwa
badania. Pierwsze to badanie krwi, zrobimy podstawową morfologię oraz oznaczymy
poziom kreatyniny. Drugie badanie to tomograf komputerowy. Zlecę zrobienie
badania z kontrastem wtedy będę widział czy nie ma więcej mniejszych zmian,
które mógłbym przeoczyć ze względu na niewielkie rozmiary. Podczas zabiegu chcę
usunąć pani wszystkie zmiany by w przyszłości nie było nawrotu. Do badania
techniką CT ważny jest poziom kreatyniny, dlatego zleciłem wykonanie jej
oznaczenia. Oba badania zrobi pani jutro. Myślę, że opis i nagrania z CT
otrzymam także jutro, dlatego to jutro ustalimy więcej szczegółów- lekarz
jeszcze chwilę rozmawiał z Harrym. Ja się prawie nie odzywałam, bo dotarło do
mnie, że mam przecież masę rzeczy do zrobienia i nie mogę chorować. Gdy tylko
wyszłam z gabinetu od razu zadzwoniłam do Olivii. Wiedziała o mojej wizycie i
miała przylecieć do mnie nazajutrz. Liv od razu powiedziała, że mam się nie
martwić, że zaraz wszystko załatwi. Powiedziała, że rano przyjedzie do mnie i
pojedzie ze mną zrobić resztę badań. Powtarzała, że wszystko będzie dobrze, że
nie mam się martwić.
Gdy znalazłam się w domu Harry od
razu zaczął przygotowywać dla mnie kolację. Ja zadzwoniłam do mamy. Oczywiście
się zdenerwowała, przez co przez kilkanaście minut musiał jej powtarzać, że ma
się nie martwić, bo wszystko będzie dobrze. Później napisałam do Steve’a,
któremu dałam dzień wolny, do Zuzy i do Niny, która zostawała u Kurta. Nie
rozpisałam się. Napisałam tylko, że tym razem magiczne mikstury Blaine’a nie
pomogą i pogadam z nimi jutro. Harry starał się być pogodny, nie chciał mnie
dołować. Robił mi kolację, mimo że nie chciałam jeść. Był kochany. Powtarzał
tylko, że wszystko będzie dobrze. Że nawet Adele miała taki zabieg. Mówił i
robił wszystko, żeby mnie pocieszyć albo rozśmieszyć. W pewnym momencie po
prostu objęłam go w pasie i przytuliłam się do jego pleców i nie chciałam go
puścić. Byłam mu naprawdę wdzięczna za wszystko, co robił, bo naprawdę poprawił
mi humor. Przygotował dla mnie nawet kąpiel, kiedy ja rozmawiałam przez
telefon. Kazał mi się zrelaksować i przez dwie minuty leżąc w wannie myślałam,
że mi się to uda. Nie chciałam myśleć już o wizycie u lekarza. Chciałam się
skupić na czymś innym i skupiłam się. Na D. Musiałam mu powiedzieć. Obiecałam sobie,
że zrobię to tego wieczora i musiałam to zrobić mimo wszystko. Zestresowana
wyszłam z wanny i osuszyłam ręcznikiem całe ciało. Później stałam jakieś
dziesięć minut przed lustrem i przypominałam sobie, co dokładnie chcę powiedzieć
Harry’emu i stwierdziłam, że to jest bez sensu, bo i tak emocje wezmą nade mną
górę i pewnie się poryczę, bo właściwie to chciałam robić. Chciało mi się płakać,
bo ten dzień okazał się być beznadziejny a ja miałam sprawić, że będzie jeszcze
gorszy. Ubrałam piżamę i wyszłam z łazienki. Zanim weszłam do kuchni wzięłam
głęboki wdech. Czas w końcu pozbyć się tego ciężaru. Powiem mu od razu. Będzie
zły i na pewno nie zareaguje tak jak wtedy, kiedy opowiadałam mu o tym jak
chciałam go zniszczyć. Wiedziałam, że tym razem się na mnie obrazi, że się
pokłócimy. Ale musiałam to powiedzieć.
-W końcu jesteś. Jedzonko jest już
gotowe od jakiś piętnastu minut. Usiądź przy stole a ja wszystko przyniosę.
-Harry poczekaj- powiedziałam
piskliwie zdradzając jak bardzo się denerwuję. –Muszę ci o czymś powiedzieć.
Hej!
Za nami rozdział 25!
Na moim koncie na Twitterze dodałam nowy "zwiastun" opowiadania (przypięty tweet) więc jeśli ktoś ma ochotę może go sobie obejrzeć. To w sumie taki bardziej filmik o Ali i Harrym niż zwiastun. Zrobiłam go głównie ze względu na piosenkę, która pojawia się w tym zwiastunie i jest absolutnie i niezaprzeczalnie magiczna, piękna, cudowna, wyjątkowa, idealna! ----> ZWIASTUN
Przepraszam za błędy!
Do następnego!
PS I love youuuuuu all<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz