„I don't get no sleep
I don't get no peace
Thinking about her
Under your bed sheets
The way that she's whisperin'
The way that she's pullin' you in
Lord knows I've tried,
I can't get her off my mind”
Kiedy wsiedliśmy do samochodu Kurt mnie przytulił a ja położyłam
głowę na jego ramieniu i miałam ochotę się rozpłakać. Naprawdę chciałam zacząć
zalewać się łzami, ale nie mogłam. Miałam jakąś blokadę i byłam po prostu
otępiała. Gdy wyszłam z toalety wpadłam na Harry’ego… Kiedy na niego
spojrzałam… Zaczęłam żałować tego, że nagadałam na niego Sophie. To były ich
sprawy i nie powinnam się w nie wtrącać… W końcu już raz Harry stracił przeze
mnie dziewczynę. W sumie to nie było przeze mnie, ale on tak myślał… Obwiniał
mnie o to, że Chloe go rzuciła i właśnie przez to mnie nienawidził i zrobił mi
te wszystkie świństwa. Wiedział, że tak naprawdę to nie była moja wina, ale
znalazł sobie kozła ofiarnego. Nie widział tego, że Chloe to karierowiczka, bo
ją kochał i wolał nienawidzić mnie, zupełnie obcą mu osobę, niż przyznać, że ta,
której podarował serce jest zwykłą oszustką. A teraz naprawdę mogłam namieszać.
Bo co jeśli to coś, co było między nimi było prawdziwe i miało się zamienić w
coś wielkiego? Przecież miedzy mną i Harrym na początku była niechęć a z jego strony
nawet nienawiść, więc co stało na przeszkodzie żeby zakochał się w Sophie? Co
jeśli przy niej odzyskałby spokój a może już go odzyskał? Może miedzy nimi
wszystko zaczynało być na poważnie, może byli jak ja i Jesse, w końcu widziałam
w Internecie ich zdjęcia sprzed ponad pół roku i już wtedy się spotykali. Może
ja tylko namieszałam mu w głowie tak jak on namieszał mi? Może przypomniało mu
się to, co kiedyś nas łączyło i dlatego zachowywał się nieodpowiednio? Co jeśli
ona była miłością jego życia a przeze mnie go zostawi? Bo Sophie była naprawdę
miłą dziewczyną i zauważyłam to już na urodzinach Nialla. Była uprzejma.
Uśmiechała się do wszystkich. Była naprawdę śliczna. Nie trudno zakochać się w
kimś takim jak ona. Teoretycznie powinnam się cieszyć, że to zrobiłam, tym
bardziej, że dziewczyna wydawała się być miłą, skromną osobą i nie zasługiwała
na to by ktoś ją oszukiwał, poza tym przecież chciałam uprzykrzyć Harry’emu
życie, chciałam by poczuł się tak jak ja kiedyś. W praktyce jednak prawie w
ogóle mnie to nie cieszyło, bo odkąd Harry leżał z gorączką w moim łóżku nie
umiałam już patrzeć na niego tak jak wcześniej. Wtedy dotarło do mnie, że w
głębi serca nie chcę by działa mu się krzywda a jeśli on coś do niej czuje, a
ona go zostawi to wydarzy mu się krzywda. Jednak chyba największe wyrzuty
sumienia miałam przez to, że podświadomie chciałam żeby się rozstali. Widok
jego z inną powodował, że byłam zazdrosna i mogłam zaprzeczać i mówić wszystkim
dookoła jak to Harry nic dla mnie nie znaczy, ale prawda była taka, że przez
cały ten czas próbowałam oszukać też samą siebie, próbowałam sobie wmówić, że
go nie kocham, że go nienawidzę. Ale to nie była prawda. Kochałam go i
nienawidziłam i stwierdziłam, że mam dwa wyjścia. Albo definitywnie zakończę
naszą znajomość, odetnę się od niego tak jak zrobiłam to przed dwoma laty,
albo… No właśnie. Albo. Druga opcja praktycznie nie wchodziła w grę, dlatego
wydawało mi się, że wybór jest oczywisty.
-Chcesz pogadać?- zapytał Kurt kiedy weszliśmy do mojego
mieszkania. Chyba zamierzał u mnie zostać na noc, przynajmniej tak mi się
wydawało. Najwyraźniej musiałam wyglądać żałośnie skoro stwierdził, że przyda
mi się towarzystwo.
-Nie ma o czym gadać- westchnęłam tylko i ruszyłam w
kierunku kuchni.
-Właśnie widzę- stwierdził.
-Po prostu muszę to przetrawić sama, właściwie chyba wiem co
powinnam zrobić i to właśnie zrobię.
-Powinnaś… ale nie chcesz- nie wiedziałam dlaczego, ale nie
spodobało mi się to jak chłopak wypowiedział te słowa.
-Nie liczy się to czego chcę, lecz to co jest dla mnie
dobre. Co jest dla wszystkich nas dobre.
-A co jest dla wszystkich dobre?
-Harry i ja na dwóch końcach świata.
-Co się tam dzisiaj stało?- zapytał i poruszył znacząco
brwiami co tylko mnie zirytowało.
-Nic się nie stało. Nie chodzi o dzisiaj tylko o
całokształt- powiedziałam cicho bo nie chciałam o tym mówić.
-I z pewnością twoja nagła depresja nie ma nic wspólnego z
tym, że Harry pojawił się tam dzisiaj z dziewczyną? Oczywiście nie byłaś też o
niego zazdrosna.
-Nie byłam zazdrosna.
-Ali wybacz, ale aż tak dobrze nie umiesz grać i chyba tylko
ślepy by nie zauważył jak bardzo byłaś o niego…- nie dałam mu dokończyć tylko
wcięłam mu się w wypowiedź zachowując się jak wariatka.
-Nie byłam o niego zazdrosna, jasne!- wydarłam się tak
głośno, że chyba cały Nowy Jork mnie słyszał.
-Ej, spokojnie, nie denerwuj się tak- brunet spojrzał mi w
oczy z politowanie a ja postanowiłam to wszystko z siebie wyrzucić z nadzieją,
że kiedy powiem to na głos poczuję się, choć troszkę lepiej.
-Ale właśnie o to chodzi. Jestem zła! Jestem wściekła przez
niego! Przez wszystko, co robi i czego nie robi, rozumiesz? Mam wrażenie, że
wszystko na co pracuję od dwóch lat z każdym kolejnym dniem po prostu niszczę. Niszczę
nawet ten jego związek. Tak, miałeś racje wydarzyło się tam coś. Nagadałam
Sophie na niego. Nie wiem czy dobrze zrobiłam, ale od tego wszystko się zaczęło.
Od tego, że miał dziewczynę i przeze mnie ją stracił. Okej, nie było to przeze
mnie tylko przez to, że ona go nie kochała i leciała na jego sławę, ale on początkowo
postrzegał to inaczej. Ona miała być supportem, ale konkurs wygrałam ja. I od
tego wszystko się zaczęło. Nienawidził mnie, bo uważał, że to przeze mnie
zostawiła go dziewczyna tymczasem teraz, jeśli się rozstaną to naprawdę będzie
przeze mnie i mam przez to wyrzuty sumienia. Jestem zła, ale chyba najbardziej
jestem zła o to, że jestem zazdrosna. Powiedziałam jej, że Harry był u mnie
ostatnio, powiedziałam, że ma otworzyć oczy i zobaczyć jaki jest nie tylko
dlatego, że chciałam ją ostrzec, ale przede wszystkim dlatego, że podświadomie
chcę żeby się rozstali. I jeszcze bardziej wkurza mnie to, że ona jest jaka
jest. Że jest taka miła, otwarta, śliczna. Nie chcę żeby on się w niej zakochał
rozumiesz? A przecież zakochanie się w niej jest takie łatwe. Wystarczy na nią
spojrzeć, wystarczy przebywać w jej towarzystwie chwilę. Dzisiaj, kiedy na nich
patrzyłam... Nawet nie wyobrażasz sobie co czułam, właściwie co czuję, jak
bardzo jej zazdroszczę dosłownie wszystkiego co ma. Kiedy widziałam jak się
uśmiecha nie potrafiłam myśleć o niczym innym niż o tym, że uśmiecha się tak tylko
do niego. Kiedy podeszła do nas, żeby się przywitać i poczułam zapach jej
perfum myślałam tylko o tym, że Harry musi je kochać dlatego najchętniej utopiłabym
się we flakonie tych perfum. Kiedy widziałam jak dotyka jego dłoni
zastanawiałam się czy Harry czuje to, co czuję ja, kiedy to on dotyka mnie.
Kiedy widziałam jak szepcze mu coś do ucha widziałam jak robi to w jego
sypialni, jak go przytula, jak przyciąga go do siebie, jak leży przykryta jego
pościelą i po prostu zazdrość zżerała mnie od środka. Nawet teraz zastanawiam
się co robią. Wiem, że są razem i to doprowadza mnie do szału. Nie chcę żeby
ona widziała jego uśmiech rano kiedy się obudzi obok niego. Nie chcę żeby robił
jej śniadanie. Nie chcę żeby oglądali razem filmy. Nie chce tak myśleć, naprawdę robię wszystko żeby wyrzucić ich obraz z głowy, ale nie umiem, już od dłuższego czasu, właściwie odkąd poznałam ją na urodzinach Nialla myślę o nich. Nie chcę żeby byli razem, bo po prostu… Po prostu go
kocham, próbowałam z Jessem, naprawdę obdarzyłam go uczuciem, ale nie takim i
chyba nikogo nie będę potrafiła obdarzyć takim uczuciem. A najgorsze, że to
wszystko jest bez znaczenia. Bo Harry i ja to przeszłość, historia, coś co było,
ale się skończyło. Nie mogę go widywać, bo to doprowadza mnie tylko do takiego
stanu jak teraz. Muszę wrócić do tego jak było, muszę skupić się na pracy,
zacząć myśleć tylko o tym, że chcę wydać dobrą płytę. Praca to jedyne co mi
wychodzi i nie mogę tego spieprzyć. Jutro zadzwonię do Olivii, poproszę ją o
załatwienie mi jakiś dodatkowych zajęć. Mówiłam ci o tej kampanii, zgodzę się,
wezmę w tym udział, zrobię wszystko byle tylko nie mieć czasu na głupoty, na
myślenie o nim, bo przez myślenie o nim wariuję. Naprawdę czasami czuję jakbym miała
rozdwojenie jaźni. W jednej chwili przypomina mi się piekło, które mi zgotował
i wszystko dobre co dla mnie zrobił. Chcę go zniszczyć a jednocześnie pragnę
tego by był szczęśliwy. Nie chcę go znać, ale wciąż go kocham, nienawidzę go,
chcę się zemścić, ale jednocześnie przez głupią miłość nie chcę go ranić.
Przepraszam, nie chciałam na ciebie nakrzyczeć. Wiem, że chcesz dla mnie
dobrze. Dziękuję, że poszedłeś tam dzisiaj ze mną, wiem, że chciałeś posiedzieć
jeszcze dłużej, ale przeze mnie i moje głupie dylematy sercowe wyszliśmy
wcześniej. Przepraszam, że musiałeś teraz tego wszystkiego słuchać. Po prostu
przepraszam- wypowiedzenie tego wszystkiego na głos wcale nie sprawiło, że
poczułam się lepiej. Wręcz przeciwnie.
-Nie masz mnie za co przepraszać. To ja przepraszam ciebie
bo chciałbym powiedzieć teraz coś odpowiedniego, chciałbym ci doradzić,
powiedzieć co moim zdaniem powinnaś zrobić, ale nie wiem. Po prostu nie wiem.
Powiem jedynie to co widziałem jako osoba stojąca z boku. Harry nie patrzy na
nią tak jak patrzy na ciebie. Myślę, że Sophie nie jest dla niego nikim więcej
niż po prostu przyjaciółką i jestem pewien, że zabrał ją tam, bo myślał, że ty
będziesz z Jessem. Nie widziałaś tego jak się uśmiechał kiedy nas zauważył,
kiedy zrozumiał, z kim przyszłaś. On o tobie nie zapomniał tak samo jak ty nie
zapomniałaś o nim i dobrze o tym wiesz. Ale nie zamierzam dawać ci rad, bo nie
chcę doradzić ci źle, musisz zrobić to co będzie dla ciebie najlepsze. Zastanów
się czego tak naprawdę chcesz i zrób to, zaryzykuj, albo wybierz bezpieczną
opcję, ale zrób coś. Zdecyduj się, bo nie możesz tak żyć, nie możesz ciągle bić
się z myślami, bo to do niczego nie prowadzi- powiedział a ja stwierdziłam, że
ma rację. Nie mogłam tak żyć, nie mogłam ciągle myśleć o Harrym. Nie mogłam się
złościć, że kogoś ma, nie mogłam go kochać i nienawidzić, bo to wszystko
sprawiało, że wariowałam. Dlatego stwierdziłam, że zrobię coś co powinnam
zrobić. Powinnam się odciąć on niego. Musiałam zacząć go znowu unikać i udawać,
że on nie istnieje. Dlatego zaczekałam aż Kurt zaśnie i mimo tego, że tak
naprawdę nie chciałam tego robić postanowiłam zadzwonić do Harry’ego. Byłam
głupia, bo trzymając telefon w ręce czułam, że robię błąd. Kochałam go i
podświadomie marzyłam by był blisko mnie. By mnie przytulał i całował. Żebym to
ja była dziewczyną, która leży teraz z nim w łóżku a nie Sophie. W końcu się do
tego przyznałam i dlatego tak ciężko było mi się zebrać w sobie żeby to zrobić.
-Halo?- usłyszałam i byłam pewna, że Harry nie spodziewał
się tego, że do niego zadzwonię.
-Harry… to ja- powiedziałam zupełnie bez sensu. Przecież
wiedział, że to ja. Wyświetliło mu się.
-Wiem- chłopak zaśmiał się uroczo, ale po chwili znowu był poważny.
–Coś się stało, prawda? Dlatego
dzwonisz?- zapytał zaniepokojony.
-Nie… Nic się nie stało- mój głos był tak żałośnie słaby, ze
miałam ochotę walnąć się pięścią w twarz. Trochę godności Ali!
-Znam cię- powiedział i najgorsze było to, że miał rację.
-Po prostu… Chcę ci powiedzieć, że musimy wrócić do tego co
było przez te dwa lata… I właściwie dlatego dzwonię- o czwartej nad ranem. Nie
wcale nie rozmyślałam o tobie cały czas, po prostu wstałam się napić i tak
jakoś mi się przypomniało, że muszę znowu się z tobą rozstać.
-Chcesz się pożegnać- stwierdził choć nie wydawał się być
jakiś smutny czy zawiedziony.
-Tak, chyba tak.
-Dlaczego?- zapytał zaciekawiony a ja nie mogłam przeboleć
tego, że nie jest mu przykro.
-Bo tak jest lepiej- w moim głosie przekonanie co do
słuszności słów, które wypowiadałam było tak wielkie, że w skali od zera do
dziesięciu wynosiło minus jeden.
-Ali jeśli chcesz zakończyć naszą znajomość, po raz drugi,
to musisz mi to powiedzieć prosto w oczy, nie przez telefon. Poza tym nie chcę
niczego kończyć. Mogę się usunąć na jakiś czas w cień, ale nie na stałe. Właściwie
nie zamierzam usuwać się w cień. Zależy mi na tobie i wiem, że tobie zależy na
mnie- powiedział a ja poczułam jakąś idiotyczną ulgę. Nie był zawiedziony i
smutny, bo nie wziął moich słów na poważnie. Po chwili radości spowodowanej
tym, że jednak wizja tego, że już mnie więcej nie zobaczy nie jest mu obojętna
zaczęłam się denerwować. Bo ja mówiłam na poważnie. Naprawdę zadzwoniłam po to
żeby się pożegnać a on nie wziął tego na serio. A przecież nie żartowałam i
zamierzam mu to uświadomić.
-Harry Sophie to naprawdę super dziewczyna, jest dobra, uprzejma
i nie zasługuje na to żebyś ją tak traktował.
-Ile razy mam ci mówić, że to tylko moja przyjaciółka-
chłopak westchnął głośno nieco poirytowany tym co powiedziałam.
-Nie ważne okej? Nie interesuje mnie to- musiałam postawić
mu sprawę jasno. –Układaj sobie życie z kim chcesz, ale ja nie zamierzam
odgrywać w nim już żadnej roli. Nie chcę cię widywać, nie chcę na ciebie wpadać.
Po prostu nie chcę.
-Nie chcesz mnie już widzieć, bo się boisz tego co czujesz i
jak zwykle uciekasz- myślałam, że po moich słowach będzie tylko bardziej
zirytowany, ale on znowu był spokojny. Wiedziałam, że dłuższa rozmowa nie ma
sensu dlatego postanowiłam ją zakończyć.
-Uszanuj to co powiedziałam. Dzisiaj widzieliśmy się po raz
ostatni. Tak będzie dla wszystkich najlepiej- wiedziałam, że powinnam mu
powiedzieć, że spiskowałam przeciwko niemu, ale nie mogłam. Po prostu nie
mogłam. Kiedy się rozłączyłam wyłączyłam telefon i myślałam tylko o tym, że
czuję się tak jakbym popełniła właśnie największy błąd w życiu. A najgorsza w
tym wszystkim była ta głupia nadzieja, że Harry mnie nie posłucha i niedługo
znowu go zobaczę.
***
Każdy mój dzień był zaplanowany, od rana do wieczora.
Właściwe już od dawna tak było, ale po moim telefonie do Harry’ego postanowiłam
by w grafiku nie znalazło się choćby pięć wolnych minut. Każdy mój dzień
zaczynał się o 6 rano a kończył o 23. Praca była dla mnie najważniejsza i
skupiłam się tylko i wyłącznie na niej. Byłam jak cyborg i właściwie tak się
czułam starając nie dopuścić do siebie żadnych uczuć. Postanowiłam, że
wszystko, każde moje działanie będzie wiązać się z pracą, dlatego nawet impreza
halloweenowa była jej częścią. W Nowym Jorku tego dnia otwarcie miał mieć jakiś
nowy klub i byłam jedną z kilku znanych osób, które miały się tam pokazać by
wypromować to miejsce. Naprawdę nie miałam ani siły ani nastroju na imprezy,
ale zamierzałam się tam pokręcić przez godzinkę, góra dwie i wrócić do domu.
Załatwiłam też jeszcze dwa dodatkowe zaproszenia dla Kurta i Blaine’a, którzy
byli tak podekscytowani tym faktem, że w pewnym momencie zaczęłam żałować, że
idą ze mną. Impreza ta, jak każda inna impreza halloweenowa miała jeden główny
wymóg – trzeba było się przebrać. Ja zamierzałam przebrać się za siebie, ale
wtedy w ramach podziękowań Kurt wytrzasnął mi strój czerwonego kapturka…
Cholernie seksowny strój, w którym wyglądałam wręcz wyzywająco, bo więcej pokazywałam
niż zasłaniałam. Mimo tego czułam się w nim naprawdę dobrze. Dawniej w życiu
bym się tak nie ubrała, ale odkąd zaczęłam ćwiczyć nie miałam oporów by
odsłaniać nogi czy plecy. Wręcz przeciwnie, zauważyłam, że im więcej
odsłaniałam tym lepiej wyglądałam i wynikało to głównie z faktu, że byłam niska
i drobna a tony materiału tylko dodatkowo mnie tłamsiły. Nie lubiłam, kiedy na
sesji fotograf kazał mi się obwiązywać kilometrami tkanin, bo wiedziałam, że
efekt będzie okropny a takie stylizacje są przeznaczone dla wysokich dziewczyn takich
jak chociażby Taylor Swift. Ona mogła pozwalać sobie na optyczne skracanie nóg
i zaniżanie całej sylwetki, ja i moje o trzydzieści centymetrów krótsze nogi -
nie.
Gdy dotarliśmy na miejsce a mnie zdążyli obfotografować z
każdej strony weszliśmy w końcu do lokalu. Wiedziałam, że wokół mnie jest sporo
znanych osób, ale nie wszystkich umiałam rozpoznać przez stroje, które mieli na
sobie. Jedyną osobą, którą rozpoznałam na moje nieszczęście była Gigi. Nadal
się do niej nie przekonałam i nie umiałam jej polubić, ale skoro ją zobaczyłam,
rozpoznałam i spojrzałyśmy na siebie dokładnie w tym samym momencie, musiałam
podejść i się z nią przywitać. Blondynka także nie wyglądała na zachwyconą moim
widokiem, ale tak samo jak ja uśmiechnęła się do mnie z grzeczności i ruszyła w
moim kierunku. Ku mojemu zdziwieniu nasza rozmowa trwała dłużej niż minutę.
Poza powiedzeniem sobie ‘cześć’ zapytałam ją gdzie jest Zayn, bo coś mi zaczęło
świtać, że rzeczywiście chyba coś tam wspominał podczas naszej ostatniej
rozmowy, że wybiera się do Nowego Jorku, ale nie byłam pewna czy ta rozmowa w
ogóle miała miejsce. Ostatnio byłam tak zapracowana, że nie wiedziałam czy to
mi się to nie przyśniło. Właściwie w tym momencie uświadomiłam sobie, że odkąd
ostatni raz rozmawiałam z Harrym wzięłam sobie na głowę tyle obowiązków, że
zaczęłam zaniedbywać nawet przyjaciół. Gigi odpowiedziała nie kryjąc wkurzenia,
że Zayn miał być, ale spóźnił się na samolot i chyba pierwszy raz poczułam do
niej sympatię, bo doskonale rozumiałam jej złość. Brak punktualności to była
jego największa wada. Ciągle się spóźniał albo o czymś zapominał i mnie też to
w nim irytowało, dlatego doskonale ją rozumiałam. Wspólne narzekanie na bruneta
tak nas połączyło, że zanim się zorientowałam zapoznawałam się już z jej znajomymi.
Nie wiedziałam nawet kto wpadł na pomysł żebyśmy usiedli wszyscy razem, ale
jakoś tak wyszło, że chwilę później Kurt, Blaine, Brody i ja nawiązywaliśmy nowe
znajomości. Nie zdążyłam się nawet dowiedzieć skąd Brody się tam wziął po prostu,
kiedy ktoś zaproponował mi bym dosiadła się do paczki Gigi poszłam po moich przyjaciół,
którzy już z nim rozmawiali. Dopiero po jakimś czasie chłopak wyjaśnił, że na otwarcie
klubu zaplanowano wiele atrakcji w tym jakiś pokaz taneczny, dlatego Brody
znalazł się na imprezie. Pokaz ten odbył się na samym początku, ale ja tego nie
ogarnęłam, bo pojawiałam się później. Mimo wszystko to nie Gigi, jej
przyjaciele czy Brody zaprzątali moje myśli tylko zamaskowana postać, która
miałam wrażenie cały czas się na mnie gapiła. Początkowo starałam się nie
zwracać na tego kogoś uwagi, choć ciężko mi to szło biorąc pod uwagę jego
przebranie. Z pewnością gdyby ten ktoś przebrał się za kogoś innego nie
zwróciłabym na niego uwagi, w końcu stał całkiem daleko ode mnie, wokół nas
przewijało się sporo ludzi i nie pomagało nawet to, że w klubie nie panowały
egipskie ciemności, co z pewnością wyróżniało go na tle innych tego typu lokali.
Jednak ta postać intrygowała mnie nawet z daleka i nic nie mogłam poradzić na
to, że coś każde mi się na nią gapić. Podświadomie, mimo peleryny i maski na
twarzy wydawało mi się, że znam go. Ba! Ja, mimo że nie chciałam cały czas
myślałam tylko o jednej osobie i im dłużej o niej myślałam i gapiłam się na
tajemniczą postać tym bardziej wydawało mi się, że ich postury są takie same.
Nie umiałam tego w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć i wiedziałam, że ten
ktoś nie jest osobą, z którą go utożsamiam. Mimo tego byłam niesamowicie
zaintrygowana i chciałam się dowiedzieć kto to jest. Nie rozumiałam swojego
zachowania a kiedy Upiór zniknął mi z oczu poczułam coś w rodzaju zawodu.
„Upiór w operze” to w dalszym ciągu mój ukochanym musical, choć nie oglądałam
go od rozstania z Harrym. Nie umiałam go już oglądać, bo za bardzo kojarzyło mi
się to z nim… Ale w tym momencie chciałam się dowiedzieć kim jest ta osoba tak
bardzo, że nagle zaczęłam się wiercić i totalnie niedyskretnie przeczesywałam
wzrokiem całą salę w poszukiwaniu tego kogoś. Kiedy Brody zapytał czy kogoś
szukam oczywiście zaprzeczyłam choć nic nie mogłam poradzić na to, że byłam
niesamowicie poruszona widokiem tej osoby. A najdziwniejsze było to, że ta
osoba przez cały czas po prostu stała i nic nie robiła poza tym, że wydawało mi
się, że patrzyła na mnie. Byłam tak ciekawa tego kto przebrał się za Upiora, że
zaproponowałam nawet Brody’emu taniec licząc na to, że może uda mi się tego
kogoś odnaleźć i coś zrobić. Nie miałam pojęcia co, ale moja ciekawość była tak
wielka, że miałam gdzieś to, że najprawdopodobniej zrobię z siebie kretynkę.
Musiałam się dowiedzieć kim on jest i byłam tak „zdesperowana”, że
stwierdziłam, że kiedy Upiora namierzę po prostu do niego podejdę i zagadam.
Brody totalnie nieświadomy prawdziwego powodu mojej propozycji oczywiście
zgodził się i ochoczo podreptał na parkiet czym tylko ułatwił mi sprawę. Jako
że tańczyłam z nim praktycznie na każdych zajęciach tańca każdy mój ruch wręcz
emanował pewnością i wiedziałam, że nie ruszam się jak pokraka, mimo że nie
skupiałam się na tańcu w stu procentach. Wręcz przeciwnie, czułam się seksownie
a Brody tylko to potęgował, bo nie czułam żadnej niezręczności, kiedy jego
dłonie błądziły po moim ciele. Robiliśmy to już tysiące razy na zajęciach u
Cassie i doskonale wiedziałam gdzie chłopak mnie dotknie i przede wszystkim wiedziałam,
że nie przekroczy żadnej granicy. Byłam go pewna i naprawdę czułam, że te
wszystkie wspólne treningi sprawiły, że rozumiemy się bez słów i nasze ciała po
prostu się ze sobą dogadują. Po minucie wykręcania głowy we wszystkie strony w
poszukiwaniu tajemniczej postaci dałam sobie spokój i stwierdziłam, że nie mogę
zachowywać się tak idiotycznie i nieracjonalnie, dlatego po prostu tańczyłam
świetnie się przy tym bawiąc. Minęła jedna piosenka, druga, trzecia a ja
chciałam tańczyć całą noc. To nie tak, że nagle miałam nastrój do zabawy. Ja po
prostu czułam, że ten ktoś się na mnie gapi i jakaś psychiczna cząstka mnie
czuła przez to jakieś głupie podekscytowanie. Ale to wszystko było niczym w
porównaniu z tym, co poczułam, kiedy wykonując półobrót przylgnęłam do torsu mojego
partnera i zobaczyłam, że Upiór stoi przede mną. Mimo tego, że miał maskę wystarczyło
mi jedno spojrzenie by wiedzieć kto to. Z daleka go nie poznałam, właściwie to poznałam,
ale po prostu myślałam, że mam jakieś omamy. To był on i kiedy zdałam sobie z
tego sprawę stanęłam jak wryta. Brody zapytał czy coś się stało i wtedy Upiór
wyciągnął w moim kierunku dłoń. Kiedy to zrobił poczułam coś w rodzaju
ekscytacji i czegoś jeszcze, czegoś, co zarezerwowane było tylko dla niego. Nie
myślałam w tym momencie racjonalnie, jedyne co powiedziałam Brody’emu to jakieś
głupie „Jest okej” i „Zatańczę teraz z Upiorem”. Chłopak chyba nie był do końca
pewien czy powinien zostawić mnie z nieznajomym, ale chcąc go uspokoić
powiedziałam bezgłośnie „Steve” na co on skinął głową i powoli oddalił się w
kierunku naszych znajomych.
-Witaj Harry, niezły kostium- powiedziałam ujmując dłoń
chłopaka, który uśmiechnął się tak, że na jego odsłoniętym policzku uformował
się dołeczek. Chciałam coś powiedzieć, ale on przyciągnął mnie do siebie, zarzucił
sobie moje dłonie na szyję a swoje ulokował na moich biodrach przez co totalnie
zapomniałam co miałam powiedzieć. Zamiast tego zaczęłam z nim tańczyć,
właściwie tylko się kołysaliśmy powoli a ja miałam wrażenie, że nagle jesteśmy
sami. Czułam jego niespokojny oddech pieszczący moją szyję podczas gdy ja
zaciągałam się jego zapachem i chciałam by ta chwila trwała już zawsze.
Kochałam go i nikt nie umiał we mnie wzbudzić takich emocji jak on. Tylko przy
nim czułam żar i ekscytację połączoną z błogim spokojem. Nagle ta cała złość,
którą czułam cały czas wyparowała, nagle wszystko było w porządku, cieszyłam
się, że chłopak mnie nie posłuchał, że mogę z nim tańczyć i że chociaż przez
chwilę wszystko było proste, jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Ale wtedy mój
umysł zaczął być atakowany przez pytania i chciałam je zadać. Dlatego
przerwałam ten magiczny moment i się odezwałam. -Dlaczego tutaj jesteś?
-Bo ty tutaj jesteś- powiedział a jego głęboki głos tak
bardzo pasował do jego stroju, że na moment zapomniałam, że miałam go o coś
pytać.
-Nie wyraziłam się jasno, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy?
-Powiedziałem ci wtedy, że nie zamierzam trzymać się od
ciebie z daleka.
-Co na to twoja dziewczyna?- zapytałam i nic nie mogłam
poradzić na to, że słychać było jak bardzo zazdrosna o nią byłam.
-Nie ma żadnej dziewczyny.
-A Sophie?- zapytałam za głośno. Właściwie musieliśmy
podnosić by rozumieć co mówimy.
-Nie ma Sophie, nie rozumiesz? Nie ma jej ani żadnej innej.
Jesteś tylko ty- powiedział a ja nie wiedziałam co robić, ale chciałam go
widzieć. Moja dłoń powędrowała na jego twarz, bo musiałam zdjąć mu tą maskę.
Chciałam zdjąć jego maskę, chciałam wiedzieć czy to co mówi jest prawdą. Chciałam by to była prawda. Chciałam pozbyć
się tych masek i jego i swojej własnej. Chciałam wszystko wyjaśnić.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że ci nie wierzę prawda?-
zapytałam odsłaniając jego twarz.
-Zrobię wszystko żebyś uwierzyła- powiedział przyciągając
mnie do siebie.
-Nie ufam ci- i to był chyba największy problem. Nie
wiedziałam co miałabym zrobić żeby to się zmieniło.
-Zrobię wszystko żebyś zaufała.
-Nic nie możesz zrobić, nie rozumiesz? Nic nie da się
zrobić- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
-Wiesz dlaczego tutaj jestem? Bo ty tutaj jesteś, bo kiedyś
powiedziałaś mi, że chciałabyś zatańczyć z Upiorem, bo chciałabyś mu
powiedzieć, że nie jest zły, że zasługuje na szczęście i wybaczenie.
-Kiedyś… Wszystko co nas łączy to kiedyś. Ja nie jestem już
taka jak kiedyś. Tamtej dziewczyny już nie ma- ciągle to powtarzałam i już sama
nie wiedziałam czy staram się przekonać jego czy sobie próbuję to wmówić.
-Mylisz się. Wiem, że wcale się nie zmieniłaś, widzę to.
Widzę to za każdym razem kiedy parzę ci w oczy- jego słowa były wszystkim co
chciałam i czego nie chciałam słyszeć.
-Zmieniłam a ty tak naprawdę mnie nie znasz. Dla własnego
dobra powinieneś być z nią, z Sophie.
-Nie rozumiesz…- zaczął, ale mu przerwałam.
-To ty nie rozumiesz.
-Ali zawsze byłaś i będziesz najważniejsza. Nie Sophie czy
jakakolwiek inna dziewczyna. Tylko ty. To zawsze byłaś ty. Obserwując ciebie
dzisiaj jedyne o czym umiałem myśleć to, że bycie zazdrosnym o ciebie jest
wspaniałe. Że tęsknię za tym wszystkim. I wiem, że ty też tęsknisz za mną.
-Właśnie chodzi o to, że ty nic nie wiesz. Nie masz pojęcia
i błagam nie karm mnie jakąś naiwna gadką o patrzeniu mi w oczy, bo to na mnie
nie działa.
-Bronisz się przed tym tak jak broniłaś się wtedy-
powiedział a ja odsunęłam się od niego.
-Harry ja się nie bronię, bo nie ma przed czym.
-Robisz to samo co robiłaś…
-Ta rozmowa, właściwie to wszystko jest pozbawione sensu i…
-I robisz dokładnie to samo co wtedy, mówisz wszystko żeby
mnie zniechęcić, odpychasz mnie od siebie chociaż wiesz, że to mnie tylko jeszcze
bardziej do ciebie przyciąga.
-Harry ty nie masz pojęcia o czym mówisz, teraz wszystko jest
inaczej- powiedziałam, bo mimo wszystko taka właśnie była prawda.
-Przestań. Skończ ciągle to powtarzać, przestań uciekać,
przestań udawać, że ci nie zależy. Chodzisz i udajesz kogoś kim nie jesteś,
mówisz coś czego wcale nie masz na myśli. Ali spójrz w końcu prawdzie w oczy-
nie wiedziałam czy bardziej zezłościło mnie to, że to wszystko w ogóle
powiedział czy to, że niestety była to najszczersza prawda.
-Dlaczego musisz to robić? Dlaczego zawsze mieszasz? Mącisz?
Dlaczego nie możesz dać mi spokoju?- zapytałam nie kontrolując już niczego.
Straciłam panowanie nad wszystkim, nad emocjami, uczuciami. Bałam się tego co
odpowie, bałam się, że powie to co chcę usłyszeć, albo wręcz przeciwnie. Bałam
się, że pęknę i stanie się coś do czego nie powinnam dopuścić. Dlatego
postanowiłam to przerwać, postanowiłam uciec od niego kolejny już raz.
Odwróciłam się szybko i zaczęłam iść prosto, przed siebie, nie wiedziałam
gdzie, czy do wyjścia z lokalu czy do stolika, przy którym siedzieli moi znajomi.
Po prostu szłam przed siebie wymijając innych ludzi, których było coraz mniej
aż w końcu dotarłam do boksów i stolików jednak wtedy usłyszałam za sobą jego
głos. Usłyszałam jak przekrzykuje muzykę i woła moje imię a kiedy się
odwróciłam on był kilka metrów za mną. Nie wiem, co sobie myślałam, kiedy
podjęłam jakże nieudolną próbę ucieczki, ale zaczęłam wymijać kolejnych
uczestników imprezy aż w końcu znalazłam się w korytarzu gdzie było o wiele
mniej ludzi, dlatego spróbowałam nawet biec w tych niebotycznie wysokich
szpilkach i wtedy usłyszałam jak kolejny raz wypowiedział moje imię i poprosił żebym
się zatrzymała a sekundę później poczułam jak złapał moją rękę, odwrócił mnie w
swoją stronę i bez cienia zawahania na twarzy przycisnął swoje usta do moich. A
kiedy to zrobił dreszcze zaczęły przechodzić całe moje ciało, poczułam motyle
szalejące w moim brzuchu jakby nigdy nic się nie zmieniło, jakby nagle wszystko
znowu nabrało barw. Jakby nagle dotarło do mnie, że właśnie tego cały czas
potrzebowałam, o to cały czas chodziło, by czuć to, co poczułam, kiedy jego
wargi dotknęły moich, potrzebowałam jego pocałunków, potrzebowałam czuć jak
jego dłonie przyciągają mnie bliżej, po prostu potrzebowałam jego. Nie
odtrąciłam go, nawet nie podjęłam próby odepchnięcia go od siebie. Wręcz przeciwnie zarzuciłam dłonie na jego
kark i rozchyliłam wargi by mógł mnie pocałować tak jak chciał. Przysięgam, że
kiedy poczułam jak jego język wkrada się do moich ust, jak łączy się z moim
zapomniałam jak się nazywam, gdzie jestem, zapomniałam nawet jak się oddycha.
Ten pocałunek był zdecydowanie najcudowniejszym pocałunkiem w moim życiu. Był
pełen tęsknoty, zachłanności i desperacji. Wszystkie myśli, które wcześniej
kłębiły się w mojej głowie po prostu zniknęły i jedyne, na czym umiałam się
skupić był Harry i to, że jego usta są tak cudownie miękkie i ciepłe, że jego
język mimo tego, że był nieco natarczywy idealnie współgrał z moim, że jego
dłonie trzymały mnie mocno jakby z obawą, że zaraz ucieknę albo zniknę. On
całował mnie a ja całowałam jego i nie docierało do mnie, że to nie jest sen,
że to rzeczywistość. Od dawna nie czułam się tak wspaniale jak w tej chwili, złość,
którą cały czas czułam wyparowała. Sekundy mijały a ja wcale nie miałam dość,
wręcz przeciwnie, chciałam tak stać i całować go już do końca życia. Harry
przesłonił mi wszystko. Nie zwracałam uwagi na ludzi, którzy nas otaczali, nie
zwracałam uwagi na nic. Byłam tak spragniona Harry’ego, że kiedy już naprawdę
brakło nam tchu i chłopak odsunął się ode mnie na kilka centymetrów wciąż
czułam niedosyt a on jakby czytał mi w myślach znowu zaczął mnie całować.
Czułam się cudownie i dopiero po jakimś czasie do mojego mózgu zaczęło w końcu
docierać co się dzieje. Całuję się z Harrym chociaż to nigdy w życiu nie
powinno się wydarzyć, w dodatku tak naprawdę wcale nie jest mi źle z tym, że to
robię, wręcz przeciwnie podoba mi się to. Kiedy w końcu w mojej głowie zaczął
przebijać się głos rozsądku przerwałam pocałunek, odsunęłam się od niego i
spojrzałam mu w oczy.
-Ali…- wyszeptał patrząc na mnie jakbym była najbardziej
fascynującym człowiekiem na Ziemi. Jego dłoń wylądowała na mojej twarzy a kciuk
zaczął delikatnie głodzić moja wargę.
-Nic nie mów- powiedziałam i odsunęłam się jeszcze bardziej,
tak by nie mieć z nim już żadnego fizycznego kontaktu. – Proszę cię nic nie mów
i już nic nie rób.
-Wiedziałem, że…- nie chciałam by coś mówił, dlatego nie
zamierzałam dopuścić go do głosu.
-Harry proszę cię.
-Ali to było…
-Błagam przestań. W mojej głowie panuje już wystarczający
bałagan- powiedziałam mając nadzieję, że odpuści.
-Musimy o tym porozmawiać.
-Wiem, ale nie teraz. Nie chcę o tym rozmawiać, w ogóle nie
chcę rozmawiać. Daj mi czas, muszę wszystko sobie ułożyć. Nie chcę działać po
wpływem chwili, nie chcę zrobić czegoś czego będę żałować. Muszę stad wyjść a
ty nic więcej nie zrobisz. Nie pójdziesz
za mną, nie napiszesz do mnie, nie zadzwonisz, jasne?- to ja musiałam wykonać
następny ruch, nie on.
-Ale…
-Muszę iść, zostaw mnie- powiedziałam szybko i kiedy go
wyminęłam zobaczyłam Steve’a, który stoi pięć kroków od nas.
-Wszystko w porządku?- zapytał mężczyzna a ja się po prostu
zawstydziłam. Wiedziałam przecież, że Steve zawsze na mnie patrzy, zawsze
wszędzie za mną chodzi, zawsze mnie pilnuje. Ale kiedy całowałam się z Harrym nawet
przez myśl mi nie przemknęło, że on wszystko widzi. Nie wiedziałam jak mam mu
to wyjaśnić, przecież Harry sprawił, że Steve stracił pracę a ja nagle całuję
się z nim jak gdyby nigdy nic się nie stało. Jednak w jego głosie i oczach nie
było żadnej złości czy niezrozumienia, wręcz przeciwnie ochroniarz patrzył na
mnie spokojnie i być może był nieco zmartwiony, ale wiedziałam, że nie będzie
mnie oceniać.
-Tak, chcę już wracać. Pożegnam się tylko ze wszystkimi.
-Oczywiście, za minutę możemy wracać- powiedział tylko i
przepuścił mnie bym szła pierwsza. Kiedy dotarłam do boksu, w którym siedzieli
moi znajomi i znajomi Gigi, pożegnałam się ze wszystkimi i zamierzałam wyjść,
ale kiedy się odwróciłam wpadłam na Harry’ego.
-Porozmawiaj ze mną, nie możesz tak wyjść i mnie zostawić,
nie po tym co się przed chwilą stało- powiedział i dzięki Bogu przez głośną
muzykę miałam pewność, że usłyszałam go tylko ja.
-Nie rób tego, nie zachowuj się tak.
-Ali zawsze pozwalałem ci uciekać, ale tym razem nie
zamierzam. Całowałaś mnie, tak żarliwie, sprawiłaś, że jestem szczęśliwy i nie
chcę żebyś ty czuła, że to co zrobiłaś było złe.
-Ale ja nie wiem co czuję, co mam czuć. Nie chcę o tym teraz
rozmawiać, bo to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu rozmowy.
-Chcę cię pocałować- wypalił i podszedł bliżej. -Przed
chwilą to zrobiłem, ale teraz chcę to zrobić jeszcze bardziej- powiedział i
gapiąc się na moje usta zbliżył się do mnie tak, że nasze twarze dzieliły
centymetry. Nie miałam zielonego pojęcia, co mną kierowało i co ja sobie
myślałam, ale zarzuciłam mu dłonie na kark na co Harry zareagował natychmiast,
łącząc nasze usta w kolejnym już pocałunku. Boże to było uzależniające, czułam
się jak jakiś alkoholik, który po długim odwyku znowu zaczął pić i nie zna
umiaru. Tym razem jednak myślałam nieco bardziej trzeźwo niż chwilę wcześniej,
bo zakończyłam pocałunek o wiele szybciej niż bym chciała.
-Nic nie mów. Nic nie rób- powiedziałam i odwróciłam się
niemal wpadając na Steve’a któremu chyba byłam winna po pierwsze przeprosiny a po
drugie jakąś premię za to, że musiał oglądać jak wpychamy sobie z Harrym języki
do gardeł.
-Jak mam milczeć po czymś takim?- Harry wyprzedził mnie
uniemożliwił mi przejście.
-Przeginasz- powiedziałam starając się brzmieć jakbym powoli
stawała się wkurzona, ale raczej średnio mi to wychodziło, bo ja nie byłam wkurzona.
Ja byłam oszołomiona, byłam zaczarowana, byłam pod wrażeniem.
-Całowaliśmy się…- nie wiedziałam czy mówi to do mnie czy do
siebie, ale chyba powiedział to, bo musiał to usłyszeć, musiał sobie to
uświadomić.
-Daj mi czas. To ja odezwę się do ciebie. Obiecuję, ale teraz
mnie przepuść zanim poproszę Steve’a by ci w tym pomógł- powiedziałam a on
słysząc moje słowa uśmiechnął się szeroko i pokiwał w niedowierzaniu głową.
-Przed chwilą mnie całowałaś a teraz chcesz na mnie nasłać
ochroniarza?- zapytał totalnie rozbawiony. Miałam wrażenie, że ten pocałunek,
te pocałunki, znaczyły dla niego tak wiele, może nawet więcej niż dla mnie. W
jego oczach było widać radość i szczęście.
-Zaraz sama ci przywalę jeśli nie dasz mi przejść.
-Tak bardzo za tym tęskniłem skarbie- powiedział mi do ucha akcentując
ostatnie słowo zanim w końcu się odsunął i dał mi przejść.
-Do zobaczenia Harry- powiedziałam także kładąc akcent na
ostatnie wypowiedziane przeze mnie słowo nie mogąc powstrzymać idiotycznego
uśmiechu po czym spojrzałam wymownie na Steve’a, dając mu znać, że tym razem na
serio wychodzimy. Gdy wsiadłam do samochodu myślałam, że w mojej głowie będzie
się wyprawiać istny Armagedon, ale nic takiego nie miało miejsca. Byłam
zmęczona i dziwnie spokojna. Nie miałam wyrzutów sumienia przez to, co się
stało, nie była na siebie zła. No może troszkę, bo stwierdziłam, że mogłam nie
wychodzić. Mogłam zostać i przetańczyć z nim całą noc, mogłam stać tam i
całować go do rana, ale wybrałam bezpieczniejszą opcję. Poszłam spać a kiedy
zasypiałam przypominałam sobie jak mnie całował i same wspomnienia sprawiały,
że na moim ciele pojawiała się gęsia skórka. Obiecałam, że dam mu znać i
zamierzałam to zrobić. Nie wiedziałam tylko kiedy. Zasnęłam szybko, uśmiechając
się jak idiotka w głowie mając tylko ten wieczór i nic więcej, jakbyśmy nie
mieli z Harrym więcej wspomnień jednak moja podświadomość postanowiła mi
spłatać figla. Całą noc śniło mi się to samo. Że mówię Harry’emu o tym, że
chciałam się zemścić, mówię co zrobiłam przeciwko niemu a on mówi mi, że
zawiódł się na mnie i mnie zostawia. Ja biegłam za nim, ale zawsze kiedy do
niego dobiegałam nie rozumiałam po co w ogóle za nim biegnę skoro to on jest
tym złym, skoro to on wyrządził mi krzywdę. Rano kiedy się obudziłam nie byłam
już taka wesoła, wręcz przeciwnie czułam się przybita i nie miałam pojęcia co
zrobić. Nie ufałam Harry’emu a przecież zaufanie to podstawa, nie tylko w
związku. Nie wiedziałam czy umiałabym z nim być w bliższej relacji nie mówiąc
już o związku. Ciągle w głowie miałabym myśl, że on zrobił coś złego, że kiedy
mówi, że tęsknił tak naprawdę kłamie. Jednocześnie czułam, że go zawiodę kiedy
przyznam się, że miałam jakiś głupi plan zemsty, wstydziłam się tego co
zrobiłam i bałam się powiedzieć, że ukradłam Zaynowi nagranie albo, że w
wywiadzie wcale nie powiedziałam o nim źle tylko i wyłącznie dlatego, że
dziennikarka mnie podpuściła. Nie wiedziałam co zrobić, bo żadna opcja nie była
tą, którą chciałam wybrać. Poczucie zagubienia spotęgowała też Zuza, która
zadzwoniła na Facetime i uświadomiła mi, że cały Internet został zalany przez
zdjęcia z imprezy. „Ali i Harry ZNOWU razem! ZDJĘCIA!” „Plotki potwierdzone!
Ali i Harry wrócili do siebie! (DUŻO ZDJĘĆ)” „Ali Rose i Harry Styles
przyłapani całują się na imprezie! (ZDJĘCIA!)”. Oczywiście że ktoś nas
sfotografował, to było do przewidzenia. Wiedziałam, że te zdjęcia wywołały
prawdziwą burzę i nagle cały świat o tym gadał i się tym interesował chociaż nikogo
w ogóle nie powinno to obchodzić. Postanowiłam odciąć się od tego i poczekać do
spotkania z Liv, która miała do mnie przyjechać i z pewnością miała mi sporo do
przekazania. By nie siedzieć i zamartwiać się tym co się wokół mnie dzieje,
zajęłam się obowiązkami. Na początku chciałam uzupełnić swój kalendarz. Niall
zawsze gadał, że nie rozumie po co mi „papierowy kalendarz” skoro wszystko
można wklepać teraz w telefon. Ja wolałam mieć wszystko zapisane na papierze,
dlatego weszłam na pocztę, zaczęłam otwierać wszystkie maile po kolei i
zapisywać wszystko skrupulatnie. Każdy dzień, każdą godzinę miałam zaplanowaną choć
gdzieniegdzie, przy punktach których nie byłam pewna albo miałam co do nich
pytania robiłam gwiazdki i stwierdziłam, że muszę o tym pogadać z Olivią jak
przyjedzie. Otwierałam maile automatycznie, nie zwracałam uwagi na tytuły i
nadawców do momentu, kiedy na moim ekranie pojawiła się wiadomość, przez którą
moje nogi zrobiły się jak z waty i zaczęło mi się kręcić w głowie. Wiadomość,
która była jak największy koszmar, która przywołała najgorsze wspomnienia. Nie
mogłam uwierzyć w to, że to mi się nie śni, że ten psychopata wrócił. Ale to
była rzeczywistość i wydawało mi się, że wszystko dzieje się od nowa, że moje
życie zatoczyło koło i sprawiło, że znalazłam się w tym samym, beznadziejnym
miejscu co kiedyś. „Każdy oddech, który bierzesz, każdy ruch, który wykonujesz,
każdy krok, który robisz, każde słowo, które wypowiadasz… Pojawia się on,
pojawiam się ja. Zapomniałaś o mnie, prawda? Głupia Ali zapomniała… Pozwól, że
ci przypomnę. Zawsze kiedy z nim jesteś, ja jestem jego cieniem… Wybrałaś
najgorszą z możliwych opcji. Ten pocałunek to najgorsze co mogłaś zrobić.
Naprawdę wcześniej niczego się nie nauczyłaś? Nie martw się, przejdziemy przez
to piekło razem. Obiecuję. Mam nadzieję, że tęskniłaś! Całuski D.” Czytałam tego maila w kółko. Byłam jak
zacięta płyta, ale nie mogłam przestać. Nie mogłam uwierzyć, że to naprawdę się dzieje a w głowie miałam tylko
jedno pytanie. Co ja mam do cholery teraz zrobić?
Hello!!!
Tak wiem, prawie miesiąc mnie nie było i baaaardzo Was za to przepraszam, ale naprawdę robię wszystko co w mojej mocy żeby w ogóle dla Was pisać :( Niestety kolejny rozdział pojawi się mniej więcej tak jak ten czyli za około miesiąc, może nawet więcej (teraz został najgorszy dla mnie etap pisania mojej pracy dyplomowej a poza tym muszę chodzić na uczelnię i ledwo się ze wszystkim wyrabiam).
Wielką inspiracją do pierwszej części rozdziału była piosenka Girl Crush Little Big Town (tak jakby od roku kiedy to pierwszy raz usłyszałam tę piosenkę miałam pomysł na napisanie takiego fragmentu i cieszę się, że w końcu udało mi się to napisać XD). Cytat na początku oczywiście pochodzi z tej piosenki a tutaj macie tłumaczenie:
„Nie mogę spać
Nie odczuwam spokoju
Myśląc o niej
Przykrytą twoją pościelą
Sposób w jaki szepcze
Sposób w jaki przyciąga Cię
Pan wie, że próbowałam, ale
Nie potrafię przestać o niej myśleć.”
Ogólnie ta piosenka jest genialna!!! Polecam przeczytać całe tłumaczenie:) Poza tym wplotłam słowa tej piosenki w wypowiedź Ali, kiedy mówi, że zazdrości Sophie, że chciałaby się utopić w jej perfumach itd. XD
A tutaj macie Ali przebraną na halloween XD
A tutaj macie Ali przebraną na halloween XD
To chyba tyle XD Mam nadzieję, że poczekacie na kolejny rozdział!
Dziękuję Lilly za komentarz!<3
Przepraszam za wszystkie błędy!
To chyba wszystko!
A zapomniałam napisać, że przestaję informować na TT osoby, które informuję bo mam wrażenie, że i tak już nie czytają opowiadania XD Poza Lilly of kors!
Okej, to wszystko. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podobał!
Do następnego!
Trzymajcie za mnie kciuki!
PS I love youuuuu all! <3
Znowu to gówniane D. Co za gościu -.- Jeśli się okaże, że to Jesse albo jakiś jej znaj to chyba ich zabije gołymi rękoma :)) (szykujcie się XDD)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :3