piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 48






UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich! Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!





-Nie wierzę, że jestem w Sydney! Serio! Jezu jak tu pięknie!- paplałam rozemocjonowana,próbując zobaczyć jak najwięcej mimo tego, że jechaliśmy samochodem z przyciemnianymi szybami. -Nie wiem jak ja w ogóle mogłam się zastanawiać czy chcę z wami jechać. Chyba wtedy miałam jakiś deficyt jeśli chodzi o szare komórki czy coś. W sumie kiedyś myślano, że komórki układu nerwowego nie są wstanie się mnożyć i naprawiać, no ale teraz już wiadomo, że mogą i ja chyba wtedy miałam jakieś zaburzenia tego procesu. I tak sobie myślę, że następnym razem wystarczy pokazać mi jakieś zdjęcie z takiego miejsca jak to a wtedy na bank będę chciała jechać. Boże, tu jest super! Chciałabym zobaczyć więcej,może wybierzemy się do jakiegoś rezerwatu przyrody czy coś. Możemy zobaczyć kangury, albo jakieś groźne pająki. Albo krokodyle. Pójdziemy na plaże? Liam i Lou coś wspominali słyszałeś? Że chcą surfować czy coś… Może mnie nauczą. Wiem, że w sumie nic o surfowaniu nie wiem poza tym, że robi się to na desce, ale zawsze chciałam to zrobić. Pamiętasz taki film z Patrickiem Swayze? Jak on się nazywał? Kurde… Tam grał też ten co grał z Sandra Bullock… Keanu Revers! Pamiętasz ten film? Oni tam surfowali… Pamiętasz?- zapytałam, ale on nic nie odpowiedział tylko gapił się zafascynowany w telefon.- Proces glukoneogenezy to proces, w którym glukoza wytwarzana jest ze związków niecukrowych- powiedziałam i upewniłam się, że on przez cały ten czas w ogóle mnie nie słucha.- Insulina ma działanie antylipolityczne. Apoptoza to programowana śmierć komórki. Adrenalina i glukagon stymulują lipolizę. Proopiomelanokortyna.- cóż, Harry w końcu poświęcił mi uwagę i wyglądał tak jakby nigdy w życiu nie słyszał trudniejszego słowa dlatego by zaakcentować to jak bardzo mnie nie słuchał postanowiłam dodać zdanie, które jak jedno z wielu zapamiętam do końca życia dzięki moim ukochanym profesorom, którzy kazali nam to wkuwać na pamięć- Podwzgórze wydziela TRH i pobudza przysadkę do wydzielenia TSH, które pobudza tarczycę do wydzielenia hormonów T3 i T4 czy trijodotyroniny i tetrajodotyroniny.
-Ali? Wszystko okej?- zapytał z wytrzeszczonymi oczami.
-Tak Harry, masz mądrą dziewczynę, która zna takie trudne słowa. A teraz lepiej powiedz dlaczego łosiu mnie olewasz i nie słuchasz?- zapytałam i walnęłam go w ramię.
-Nie olewam, po prostu od godziny jesteś jak zacięta płyta.
-No i co z tego? Powinieneś ze mną rozmawiać a nie ja prowadzę monolog. Co takiego ciekawego masz w tym telefonie, hmm?- zapytałam a on uśmiechnął się od ucha do ucha i podał mi telefon.
„Zaręczyli się bo spodziewają się dziecka?!
Mimo tego, że żadna ze stron nadal nie udzieliła żadnych informacji na temat tajemniczego pierścionka, który od świąt nie znika z palca Ali okazuje się, że para może pobrać się szybciej niż wszyscy przypuszczają! Otóż ostatnio paparazzi namierzyli Harrego i jego dziewczynę (choć bardziej odpowiednie wydaje się jest pisać narzeczoną) w dziecięcym sklepie! Para spędziła tam prawie godzinę oglądając dosłownie wszystko, zaczynając od pluszaków kończąc na wózkach i nosidełkach! Jak donosi osoba z otoczenia pary, Ali ma supportować chłopaków tylko do koncertu w Dubaiu. Dlaczego? Być może dlatego, że później nie będzie po prostu w stanie. Mimo początkowych domysłów, że związek Harrego i Ali jest tylko dobrze opłacalną reklamą tej pary wydaje się, że uczucie jakim darzy się ta dwójka jest prawdziwe i już wkrótce na świat może przyjść owoc ich miłości… Fani umierają z niepewności choć wszystko wskazuje na to, że najmłodszy członek zespołu wkrótce zostanie ojcem, a wschodząca gwiazda Ali szybko przygaśnie…”
-I to cię bawi?-zapytałam i spojrzałam na niego jak na idiotę.
-A ciebie nie?
-Przecież to są bzdury.
-Na razie- powiedział a ja wywróciłam oczami. -Poza tym pamiętasz o czym rozmawialiśmy jak tam byliśmy, nie?- zapytał i zaczął się śmiać. Ja natomiast chyba pierwszy raz w życiu oblałam się rumieńcem
-To nie jest śmieszne- powiedziałam totalnie się jąkając. Oczywiście, że pamiętam tamtą rozmowę. Jak miałabym zapomnieć? Nie wiem dlaczego wtedy naszło mnie na zadawanie pytań… Na przykład takich „Dlaczego nie chciałeś, żebym… zrobiła… No wiesz?” Tak, zapytałam Harrego dlaczego nie chciał żebym zrobiła mu wtedy loda. Byłam serio ciekawa. Przecież każdy facet tego chce… „Myślałem, że chcesz to zrobić dlatego, że są moje urodziny i nie chciałem byś zrobiła to z przymusu albo dlatego żeby mnie zadowolić”.
-Słyszałaś o czymś takim jak pozycja 69?- zapytał a ja zachłysnęłam się powietrzem. Przecież byliśmy w samochodzie! Z dwoma innymi facetami!
-Harry koniec- wysyczałam totalnie zawstydzona.
-Wtedy będziemy mogli nawzajem…
-Zamknij się!- wyszeptałam i jedyne co przyszło mi do głowy to żeby zakryć mu jakoś te usta dlatego walnęłam go w twarz ręką i postanowiłam trzymać dłoń na ustach tak by nie mógł więcej mówić. Oczywiście zaczął się śmiać ale po chwili uniósł ręce w geście kapitulacji.
-Fuj! Obśliniłeś mi rękę- powiedziałam i zaczęłam wycierać ją w jego koszulę.
-Mogę obślinić…
-Jeszcze słowo i pożałujesz- zagroziłam serio wkurzona.
-Okej…- westchnął i pokiwał tylko głową.- W takim razie… Kiedy chcesz się uczyć surfować, hmm?- zapytał a ja uśmiechnęłam się mimowolnie i znowu zaczęłam gadać jak katarynka.

***

To był ten dzień! Dzień pierwszego koncertu, dzień kiedy Alicja Różańska z Polski miała pierwszy raz zaśpiewać własne piosenki, w dodatku przed wielką publicznością. Wszystko co czułam tego dnia było tak intensywne, że myślałam, że te wszystkie uczucia rozsadzą mnie od środka. Z jednej strony byłam niesamowicie szczęśliwa i podekscytowana, z drugiej byłam przerażona. Co z tego, że występowałam już przed wielką publicznością wiele razy? Teraz było przecież inaczej. Miałam śpiewać własną muzykę a nie coś co było już znane i śpiewane przez innych. Teraz naprawdę miałam odkrywać siebie z każdą zaśpiewaną piosenką… Co jeśli ich wszystkich tam zanudzę? Co jeśli to co zaśpiewam się nie spodoba? „Ali oszalałaś? Jesteś świetna! Wiesz, że płyta sprzedaje się doskonale”-Harry mógł sobie gadać ile chciał ale ja i tak wiedziałam swoje i się bałam. Trema to naprawdę dziwna sprawa a jeszcze dziwniejsze jest kiedy widzisz jak łapie ona kogoś takiego jak Niall.
-Denerwuję  się- powiedziałam blondynowi na ucho tak by przypadkiem Harry, któremu Lou starała się ułożyć włosy, niczego nie usłyszał. Swoją drogą… Nie umiałam zrozumieć po co Lou go czesze skoro i tak zawsze po pięciu minutach robi wszystko po swojemu…
-Powinnaś- wyszeptał Niall a do mnie dotarło dlaczego chłopak był zdenerwowany. Nie chodziło o żadną tremę. Chodziło o wiadomość od D.
-Przestań- powiedziałam nieco za ostro. Przecież to było oczywiste, że D. napisze w taki ważny dzień. Zaczynała się trasa, pierwszy koncert, D. nie mogło nie napisać.
-„Ciesz się póki możesz”? „Rozkoszuj się ostatnimi dniami w świetle bo wkrótce znajdziesz się w mroku”? Ali nie rozumiem jak może to tak po prostu olewać?
-Uczysz się tych wiadomości na pamięć?- zapytałam ironicznie.
-Nie rozumiesz, że się o ciebie boję?
-Rozumiem ale Niall, ja mam to pod kontrolą okej?
-Taa jasne, ciekawe jak.
-Normalnie a teraz przestań się tym przejmować i zacznij się cieszyć koncertem tak jak ja.
-Podobno się denerwujesz…
-No bo denerwuję i cieszę. Z jednej strony nie wiem jak dam radę wyjść na scenę a z drugiej chciałabym już tam być i śpiewać.
-Mam tak samo, pierwszy i ostatni koncert zawsze są jakieś bardziej stresujące i ekscytujące. Wiesz to już kolejna trasa ale i tak się denerwuję. To dziwne, ale serio tak mam…- Niall zaczął a ja uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że już nie wrócimy do tematu D. Przecież nie było sensu gadać o tym i psuć sobie humoru w tak ważny dzień. Po tym jak Louise skończyła układać włosy Harrego, zajęła się Horanem a ja z Harrym wyszłam na zewnątrz by „zwiedzić” arenę, która była wielka. Naprawdę wielka. Jak to się stało, że wylądowałam właśnie w takim miejscu? W Sydney? Miałam wystąpić przed ogromną publicznością! I kiedy doszedł do mnie ogrom tego wszystkiego pojawiła się panika. Z każdą minutą zaczynałam denerwować się coraz bardziej. Udawałam, że interesuje mnie to co mówi Harry, ale tak naprawdę nie miałam pojęcia o czym on mówi. Starałam przekonać samą siebie, że przecież mam ogromne doświadczenie, że to nie będzie pierwsze takie wystąpienie przed tłumem ludzi, że umiem śpiewać, że nie zapomnę słów, że wszystko będzie dobrze. Rozmawiałam z mamą i Zuzką, które motywowały mnie i komplementowały. Ale w mojej głowie cały czas krążyła jedna myśl. Wtedy było łatwiej. Śpiewanie cudzych hitów jest łatwiejsze. Dlaczego? Bo wszyscy je znają. Wiedzą co to za piosenka, znają słowa i śpiewają razem z tobą. Teraz miałam śpiewać swoje piosenki. Czy w Australii ktokolwiek w ogóle słyszał moje własne utwory?
-Za piętnaście minut wchodzisz-powiedział ciemnoskóry chłopak o mega skomplikowanym imieniu, który zajmował się nami w Sydney.
-O…okej- zająknęłam się czując jednocześnie ogromną gulę w gardle. Ja tam nie wyjdę!
-Pamiętasz wszystko? Musisz uważać na kable jak będziesz wchodzić, okej? Pamiętaj o tym, pokazywałem ci wczoraj.
-Pamiętam- wyszeptałam. Ali jesteś głupia! Dlaczego się tak denerwujesz?! Uspokój się kobieto!
-Kazałem też podwyższyć platformę główną i zrobił się tam teraz stopień, więc uważaj jak będziesz wchodzić.
-Ali to wszystko wie bo powtarzasz to już setny raz- wtrącił się nieco nieuprzejmie Harry -Możesz dać nam chwilę?
-Jasne, ale tylko pięć minut- odpowiedział mężczyzna, który poczuł się chyba nieco urażony tym, że Harry kazał mu iść.
-Ali co się dzieje?- zapytał Harry, którego głos był totalnie inny niż parę sekund wcześniej. Złapał moją twarz w dłonie i patrzył na mnie badawczo tymi swoimi pięknymi oczami.
-Nic…
-Trema?- zapytał troskliwie a ja tylko pokiwałam głową. -Nie denerwuj się skarbie. Przecież to nie pierwszy taki koncert, występowałaś już wiele razy przed ogromną publicznością. Dzisiaj też dasz sobie radę.
-Ale zawsze śpiewałam coś co wszyscy już znają. Co jak moje piosenki się nie spodobają? Przecież tu na pewno nikt ich nie słyszał!
-Skarbie, zdziwisz się jak wyjdziesz na scenę i zobaczysz jak wiele osób cię tu zna. Twoja płyta sprzedaje się świetnie i nie gadam tak tylko dlatego, że chcę cię uspokoić tylko dlatego,że to jest fakt. Przecież ty to wiesz. Ali spójrz na siebie. Jesteś piękna, mądra, utalentowana. Masz najpiękniejszy głos jaki w życiu słyszałem i tylko głupiec nie przyznałby mi racji. Twoje piosenki są świetne, piękne, wzruszające, motywujące, energetyzujące. Nie możesz w siebie wątpić bo jesteś niesamowita, twoja płyta jest hitem, ty jesteś odkryciem roku i nie pozwalam ci teraz w siebie wątpić. Zrozumiano?- kiedy skończył swoją przemowę po prostu mnie pocałował. Delikatnie i czule, tak, że przez moment zupełnie zapomniałam gdzie się znajduję i dlaczego w ogóle się denerwowałam.
-Zrozumiano- powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy kiedy jego miękkie wargi oderwały się od moich. Harry naprawdę umiał motywować i przywracać wiarę w siebie… 
-W takim razie marsz na scenę, wiesz gdzie będę w razie gdybyś chciała przez moment popatrzeć na swojego największego fana, który będzie oklaskiwał się najmocniej na widowni.
-Dziękuję- wyszeptałam patrząc mu w oczy i przysięgam, że staliśmy tak, po prostu gapiąc się na siebie, nie ruszając się, nie mrugając do momentu kiedy przyszedł pan ‘skomplikowane imię’.
-Ali, czas na ciebie- powiedział wyrywając nas z tego dziwnego trasu.
-Dasz czadu skarbie- szepnął mi do ucha Harry i zanim się rozstaliśmy pocałował mnie jeszcze w czubek głowy. Oczywiście kiedy zostałam sama słowa Hrrego straciły nieco na sile i byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów i emocji. Czułam, że w moich żyłach krąży sama adrenalina. Tak bardzo chciałam już wyjść na scenę jednocześnie marząc o tym by po prostu stamtąd uciec. Głos w słuchawce odliczał czas a mi się przypominał mój pierwszy występ na zajęciach Klaudii, pierwszy występ przed góra setką osób w klubie z karaoke, mój pierwszy casting do roli supportu chłopaków, mój pierwszy koncert w Bogocie i nagle zupełnie niespodziewanie doszło do mnie to, że występowałam w wielu miejscach, w różnych zakątkach świata… tylko nie u mnie! Jak to się stało, że nie miałam koncertu w Polsce? Przecież to tam miałam najwięcej fanów! Dlaczego Jess nie załatwiła mi koncertu w domu? Okej, rozumiem, że chłopaki nie mieli zaplanowanego koncertu w moim kraju ale przecież pamiętam rozmowy z LA i to, że była taka możliwość… Musiałam porozmawiać o tym z Jess i postanowiłam, że zadzwonię do niej od razu po koncercie. Mój mózg był dziwny i funkcjonował chyba inaczej niż reszty ludzi bo takie myślenie sprawiło, że skupiłam się na czymś innym niż stres i w sumie w pewnym sensie się odstresowałam. Poza odstresowaniem totalnie się rozkojarzyłam i nie zarejestrowałam momentu kiedy mijałam te kable, o których tyle mówił ‘skomplikowane imię’. Stanęłam przed stopniem, o który mogłam się potknąć, przewrócić i złamać nogę i słyszałam, że do wejścia pozostało 30 sekund. Wtedy stres powrócił a ja po prostu stałam i słyszałam jak tłum składający się w 95% z dziewczyn krzyczy i piszczy sprawiając, że na moim ciele pojawiły się ciarki.
-10.
-Będzie dobrze.
-9.
-Dam radę.
-8.
-To jest moje miejsce.
-7.
-Tu mogę być sobą.
-6.
-Taka właśnie jestem.
-5.
-Zwykła ja.
-4.
-Robi niezwykłe rzeczy.
-3.
-Przysięgam, że kiedyś…
-2.
-Taki tłum przyjdzie tylko dla mnie.
-1.
Chwyciłam w palce motyla, który wisiał na mojej szyi, uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na scenę. Tłum powitał mnie naprawdę bardzo głośno. Wszystkie światła skierowane były w moją stronę a moje nogi były jak z waty i nie miałam pojęcia jakim cudem w ogóle idę. To było po prostu nie do opisania. Kiedy znalazłam się przy statywie z mikrofonem usłyszałam dźwięki pierwszej piosenki. Don’t Let Go. Zaczęłam kolejną wielką trasę koncertową moją własną piosenką. Oczywiście nie umiałam powstrzymać tego, że przez pół piosenki byłam jedną wielką papką przez co mój głos drżał i było słychać jak bardzo wzruszona byłam. W połowie piosenki skupiłam się jednak na tym by wykonać powierzone mi zadanie najlepiej jak umiałam dlatego puściłam w końcu wisiorek i skupiłam się na tym by brzmieć lepiej i przede wszystkim profesjonalnie. Kiedy Don’t Let Go dobiegło końca przywitałam się z publicznością. Powiedziałam, że zrobię wszystko by każdy spędził miło czas i że to prawdziwy zaszczyt, że mogę występować przed tak wspaniałym zespołem jakim jest One Direction.
Po tym krótkim wstępie przeszłam do drugiej piosenki, którą była On My Way. Była to jedna z moich ulubionych piosenek z całej płyty i nie umiałam stać tak po prostu i śpiewać. Chciałam, żeby wszyscy dobrze się bawili i wiedziałam, że tak się nie stanie jeśli ja nie będę w tym wszystkim naturalna dlatego po prostu skakałam i biegałam po scenie, machałam do wszystkich a w pewnym momencie starałam się nie wybuchnąć śmiechem kiedy Niall i Liam stanęli za jednym z podestów tak by nikt z publiczności ich nie widział i po prostu skakali i wygłupiali się starając się mnie naśladować. Po tym utworze przyszła kolej na o wiele spokojniejsze Empty Handed. Zanim stanęłam dokładnie pośrodku sceny, na małym, białym X napiłam się wody i powiedziałam, że publiczność jest wspaniała. Czwartą piosenką było Battlefield i żeby zaśpiewać te piosenki tak jak powinno się je zaśpiewać musiałam się nieco wyciszyć. Chciałam, żeby każda zgromadzona na arenie osoba choć w małym stopniu poczuła to o czym śpiewam. Nie robiłam przerwy miedzy piosenkami, nic nie mówiłam, po prostu skupiłam się na tym by zaśpiewać je z sercem. Battlefield było trudną technicznie piosenką dlatego kiedy skończyłam ją śpiewać i zostałam nagrodzona przez publiczność naprawdę cieszyłam się, że dałam radę. Zostały trzy ostatnie piosenki. Piątą była Louder, piosenka dzięki której zawdzięczała tytuł cała płyta. To było zabawne kiedy śpiewając  ‘Why don't you scream a little louder?’ publiczność na serio zaczynała krzyczeć głośniej. Miałam wrażenie, że większość naprawdę się dobrze bawi a przecież o to w tym wszystkim chodziło. O to by dobrze spędzić czas. Bycie supportem nie jest wcale łatwe i trzeba się nieźle napracować żeby komuś spodobały się efekty twojej pracy, no i przede wszystkim żeby zostać zapamiętanym. Każdy artysta występujący przed wielką gwiazdą marzy o tym by być kiedyś na jej miejscu i wkłada wiele wysiłku w to by zostać w sercach publiczności, bo być może kiedyś ci wszyscy ludzie przyjdą tu specjalnie dla ciebie… Przedostatnie było Burn With You, zdecydowanie ulubiona piosenka Harrego. Lubił ją tak bardzo, że nawet przyznał to w jednym z wywiadów nie mówiąc oczywiście, że tak naprawdę ta piosenka to jego gwiazdkowy prezent. Kiedy zaczynałam ją śpiewać automatycznie chwyciłam wiszącego na mojej szyi motyla i patrzyłam na miejsce gdzie miał stać Harry. Mimo, że go nie widziałam wiedziałam, że tam jest i chciałam by wiedział, że śpiewam tę piosenkę tylko dla niego. Ostatnia była Cannonball. Zanim jednak zaczęłam ją śpiewać podziękowałam wszystkim za miłe przyjęcie i powiedziałam, że tak samo jak oni nie mogę doczekać się występu chłopców. O ile przez większość mojego występu trzymałam emocje na wodzy o tyle przy ostatniej piosence musiałam włożyć w ta dwa razy więcej wysiłku. To naprawdę niesamowite uczucie kiedy widzisz, że ktoś mieszkający na drugim końcu świata zna twoją piosenkę. Podczas poprzedniej trasy publiczność często śpiewała ze mną. Teraz śpiewałam piosenki, które nie były przecież znane a mimo tego Cannonball śpiewało sporo osób. Znali słowa, melodię mojej piosenki a ja nie miałam pojęcia jak to się stało. W Australii ktoś o mnie słyszał… Ba! Słyszeli moją muzykę i kiedy ten fakt zaczął do mnie docierać zaczęłam współczuć Harremu tego, że przez cały wieczór będzie musiał wysłuchiwać mojego gadania ciągle w kółko o tym samym.
-Dziękuję Sydney- krzyknęłam i zeszłam ze sceny naładowana niesamowitą energią. Zeszłam z niebezpiecznego schodka, minęłam kable i wpadłam na Liama.
-Byłaś świetna- powiedział i bez zbędnych ceregieli mnie przytulił naprawdę mocno. Skąd w Liamie tyle siły? Nie przesadza z Markiem na siłowni?
-Dziękuję- wydusiłam z siebie.
-Skarbie jesteś najlepsza- usłyszałam i opuściłam ramiona Liama by wylądować w objęciach Harrego.
-Było super!- krzyknął Niall i zaczął przytulać mnie i Harrego.
-Tak bardzo wam dziękuję- powiedziałam tkwiąc w uścisku dwóch chłopaków, których kochałam nad życie... Życie, które dzięki nim i wszystkim tym wspaniałym osobom, które spotkałam na swojej drodze było niezwykłe, wypełnione pasją, miłością, muzyką…

***

-Nie mogę uwierzyć, że za dwa dni będziemy w Japonii. Czas w Australii leci jakoś szybciej niż w pozostałych miejscach na Ziemi- powiedziałam do Liama, który zapinał swój kombinezon.
-Ja od kilku lat mam wrażenie, że nagle czas leci szybciej.
-Lou i Zayn serio musieli lecieć do LA?-zapytałam biorąc swoją deskę w ręce. Myślałam, że Lou będzie z nami surfował.
-Taaa, chodzi o płytę- odpowiedział nieco zmartwiony.
-Biedni, dobrze, że El poleciała z nimi.
-Gotowi?- zapytał Joe. Joe był naszym instruktorem. A właściwie to moim, Liam miał już doświadczenie. Dla mnie to był pierwszy raz.
-Gotowi- odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Serio nie chcesz spróbować?-zapytałam Harrego,który właśnie do nas dołączył w ręce trzymając truskawkowego shake’a.
-Mówiłem ci, że kiedyś próbowałem i to nie dla mnie- powiedział i spojrzał wymownie na Liama.
-No okej, mam nadzieję, że nie zje mnie żaden rekin kiedy ty będziesz sobie tu siedział…- zażartowałam ale Harry chyba wziął to na serio bo przez moment miałam wrażenie, że rozważa jakiś szalony pomysł żeby przerzucić mnie przez ramie i po prostu ze mną uciec.
-Gołąbeczki, koniec tych pogaduszek, Ali, Liam czas na nas- powiedział Joe a pięć minut później byliśmy już w wodzie. Może byłam nieskromna, ale jak na kogoś kto ma tendencje do potykania się o własne nogi moja pierwsza lekcja była całkiem całkiem. Joe był naprawdę dobrym nauczycielem, był cierpliwy i tłumaczył wszystko powoli i dokładnie. Największy problem miałam ze złapaniem odpowiedniej fali. Liam doskonale wiedział kiedy ma „wystartować” a ja ciągle byłam spóźniona przez co wszystkie mi uciekały. Payno był już na zaawansowanym poziomie bo umiał na desce stać i pokonać pewną odległość nie spadając z niej. Ja razem z Joe skupiliśmy się na łapaniu fal i kiedy mi się to udawało byłam tak przejęta, że płynęłam leżąc na desce, piszcząc podekscytowana, nie myśląc o tym by w ogóle wstawać. Pod koniec lekcji oczywiście spróbowałam, ale wątpię bym stała chociaż dwie sekundy. Kiedy wyszłam z wody miałam ochotę na więcej i gdyby nie to, że było mi już zimno od razu wykupiłabym kolejną lekcję. Liam też chyba nie chciał jeszcze wracać bo zapytał naszego trenera, który pracował w wypożyczalni sprzętu, z którego wzięliśmy deski czy ma czas by jeszcze się z nami pomęczyć, ale Joe był już zajęty. Poza tym Harry marudził jak stara baba, że się przeziębimy. Wybaczyłam mu to marudzenie bo wieczorem zabrał mnie jeszcze raz na tę plażę gdzie pożegnaliśmy się z Australią. Zapaliliśmy czerwony lampion i siedząc w swoich objęciach na piasku obserwowaliśmy jak czerwone światełko staje się coraz mniejsze by po jakimś czas zupełnie zniknąć. To było całkiem zabawne bo kilka metrów od nas siedziała dwójka ochroniarzy, którzy byli „na randce” razem z nami. Na drugi dzień udaliśmy się do Japonii zostawiając Australię, w której zakochałam się po uszy. W Osace zjadłam pierwszy raz w życiu sushi. „Jesteśmy w Japonii, musisz zjeść sushi! Jak nie tu to gdzie? Zobaczysz, że ci zasmakuje!”- Harry powtarzał to w kółko dlatego zjadłam to dla świętego spokoju i szczerze? Nie było złe, biorąc pod uwagę surową rybę, ale nie wiedziałam co Harry w tym widzi i czym się tak zachwyca. Pizza czy spaghetti były o wiele lepsze jak dla mnie… Kolejne dni mijały, kolejne koncerty były za nami i poza Niallem, który z każdą nową wiadomością od D. prosił o więcej ochrony i robił mi wyrzuty, że nikt o tym psycholu nie wie, wszystko było lepiej niż świetnie. Robiłam z Harrym wiele szalonych rzeczy i naprawdę czułam, że żyję. Czasami wracając z kolejnej wycieczki po postu rzucaliśmy się na łóżko nie mając siły by kiwnąć palcem. To był naprawdę intensywny okres, wypełniony nowymi doświadczeniami, doznaniami i Harrym. Wszystko było takie idealne. Zbyt idealne…
-Harry zostało 20 minut do wyjścia, mógłbyś mi pomóc- powiedziałam nieco zrzędliwie kiedy wszedł do pokoju. Dopiero po kilku sekundach zadałam sobie sprawę z tego, że trzasnął drzwiami. -Coś się stało?- zapytałam kiedy zobaczyłam, że jest zdenerwowany.
-Nie,wszystko jest w porządku-wyszeptał i nagle znalazł się przy mnie a jego usta połączyły się z moimi tak gwałtownie, że natychmiast zostałam pozbawiona tchu. Jego język rozchylił moje wargi, ale nasz pocałunek nie był taki do jakich Harry mnie przyzwyczaił. Ten był inny a ja nie miałam pojęcia dlaczego wydawał mi się pełen desperacji.
-Widzę, że coś…- jest nie tak, chciałam powiedzieć ale jego nachalne usta mi to uniemożliwiły.
-Pragnę cię- wysyczał mi do ucha a ja byłam totalnie zaskoczona takim obrotem spraw.
-Za 20 minut musimy być na dole- powiedziałam kiedy popchnął mnie gwałtownie na łóżko,tak, że leżałam obok walizki, którą pakowałam.
-20 minut to dużo czasu…
-Tylko, że ja muszę jeszcze…- zaczęłam ale mi przerwał.
-Ali potrzebuję cię- powiedział ciągnąc moje spodnie w dół razem z majtkami.
-Harry dlaczego…- chciałam się dowiedzieć co było powodem jego gwałtownego zachowania. Jeszcze przed chwilą wszystko było w porządku, uśmiechał się, wygłupiał. Teraz zachowywał się inaczej, zupełnie inaczej.
-Potrzebuję cię-powiedział jeszcze raz opuszczając swoje spodnie. -Pozwól mi, błagam- wyszeptał ale nie tak jak zawsze to robił kiedy znajdowaliśmy się w sytuacji takiej jak ta. Był zły i zdesperowany a ja nie byłam do końca pewna czy seks w takiej sytuacji jest dobrym pomysłem lecz mimo tego kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam. Sekundę później poczułam jak we mnie wchodzi mocno i szybko i to był pierwszy raz kiedy się tak kochaliśmy… a właściwie się nie kochaliśmy. On mnie po prostu pieprzył. Moje ciało zostało zalane przez niesamowicie intensywne doznania a myśli wirowały w mojej głowie jak szalone. Każde kolejne pchnięcie było bardziej desperackie niż poprzednie. Nie miałam pojęcia dlaczego był w takim stanie ale wiedziałam, że w tym momencie pragnął to usłyszeć.
-Harry kocham cię- wyszeptałam ledwo słyszalnie.
-Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz- powiedział równie cicho jak ja.
-Nigdy cię nie zostawię- wyjęczałam a on zaczął zachowywać się nieco delikatniej. Spojrzał mi w oczy i widziałam w nich nie złość ale strach. Bał się a ja nie miałam pojęcia czemu. Wiedziałam jedynie, że naprawdę potrzebuje w tej chwili mojej bliskości. Jego usta opadły na moje i tym razem pocałunek był o wiele bardziej czuły niż ten poprzedni. W pewnym momencie zaczynało mi brakować tchu, Harremu także. Wszystko to co się działo między nami w tej chwili było niesamowicie intensywne i nie musiałam długo czekać by drżeć pod nim czując jak moje ciało zalewa fala orgazmu. Po tym jak oboje doszliśmy Harry nie przestawał mnie całować, robił to nachalnie, brutalnie. Po chwili zamknął mnie w szczelnym uścisku i dosłownie leżał na mnie szybko oddychając, tuląc mnie do siebie naprawdę mocno. Chciałam dowiedzieć się co się stało, ale nie chciałam go o to pytać w tym momencie.
-Harry… Musimy… Samolot- powiedziałam po jakimś czasie.
-Wiem- jego głos był niższy niż zazwyczaj i mimo tego, że był świadomy tego, że musimy się pośpieszyć minęła minuta zanim ze mnie zszedł. Natychmiast wstałam i zamierzałam się ubrać-Pokłóciłem się… Z Louisem- powiedział i usiadł na łóżku przyciągając mnie do siebie, uniemożliwiając  założenie spodni.
-Dlaczego?- pokłócił się z Lou, ale skoro jest w takim stanie to musiała być naprawdę poważna kłótnia a nie zwykła sprzeczka.
-Nie ważne…On powiedział… Nie ważne bo przecież jesteś moja…- wyszeptał i pociągnął mnie tak, że wpadłam na niego i po chwili znowu leżeliśmy na łóżku, to znaczy Harry na łóżku a ja na Harrym, który kolejny raz całował mnie tak jakby od tego zależały losy świata.
-Harry samolot do Dubaju nie będzie na nas czekał- powiedziałam kiedy wyswobodziłam się z jego objęć i w końcu wstałam i zaczęłam ubierać swoje spodnie.
-Gdyby to nie był samolot do Dubaju prawdopodobnie nie zależałoby mi na tym, żeby nim lecieć- spojrzał na mnie, wyglądał na skruszonego a w jego oczach widziałam przede wszystkim miłość dlatego uśmiechnęłam się do niego i dzięki Bogu zapinając rozporek i on uśmiechnął się do mnie. Przez kolejne minuty aż do wyjścia patrzyłam na niego, właściwie się gapiłam i mimo tego, że wiedziałam, że Harry to widzi nie mogłam przestać. Po prostu musiałam się upewnić, że wrócił. Kiedy powiedział, że mam przestać gapić się na niego jak na wariata i uśmiechnął się szeroko wiedziałam, że to on. Wrócił do mnie, mój Harry, mój ukochany chłopak z motylem na brzuchu, który miał problem z radzeniem sobie ze złością. Problem o którym nie chciałam myśleć, problem o którym prawie zapomniałam.

***

-Gdzie jest Harry?- zapytałam kiedy Lou skończyła układać mi włosy i zorientowałam się, że mój chłopak zniknął gdzieś w momencie kiedy byłam zajęta gapieniem się w telefon.
-Wyszedł gdzieś, chyba poszedł zadzwonić do Gemmy- powiedział Zayn i wzruszył ramionami.
-W takim razie pójdę go poszukać, muszę mu pokazać zdjęcia małego- zdjęcia synka Zuzy zawsze wywoływały u mnie coś w rodzaju euforii i o dziwno miałam wrażenie, że Harry naprawdę kocha oglądać każde nowo nadesłane przez Zuzkę zdjęcie tak samo jak ja. Wyszłam z garderoby i pytałam każdą napotkaną osobę o to czy nie widziała mojego chłopaka i jeśli tak to, w którą stronę poszedł. Nie rozumiałam dlaczego Harry poszedł aż do turbusa rozmawiać z Gemmą, ale to tam miał się znajdować według ochrony. Kiedy znalazłam się już przy pojeździe usłyszałam jego głos i wydawało mi się, że się z kimś kłóci. Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać dlatego postanowiłam wejść do środka by pokazać się Harremu. Drzwi od autokaru były otwarte, weszłam na pierwszy schodek i słowa, które usłyszałam powstrzymały mnie od wejścia do środka.
-Jess, nie rozumiesz?- zapytał gwałtownie. Nie krzyczał, ale był wściekły. -Nie, to nie może być Steve, wie co by się stało jeśli by jej powiedział… Gówno mnie to obchodzi… Przysięgam, że jeśli komuś powiedziałaś… Nie Jess, nie dopuszczę do tego…-powiedział a mi w tym momencie zakręciło się w głowie. Jess? On rozmawiał z Jess? Z moją Jess? Steve? Co miał powiedzieć? Komu? Mój umysł został zalany przez falę pytań. O co chodziło? Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać bo sama też nie chciałabym by ktoś podsłuchiwał moją rozmowę, ale to nie zmieniało faktu, że to co usłyszałam bardzo mnie zaniepokoiło. Harry od kilku dni był nerwowy, zachowywał się dziwnie. Udawał, że wszystko jest w porządku, ale ja wiedziałam, że coś go gryzło. Coś było nie tak. Znałam go i umiałam rozpoznać kiedy coś go dręczy. Od kłótni Louisem był jakiś nieswój. Przyłapałam go na tym, że zamiast w nocy spać on po prostu siedział i się na mnie gapił. Nigdzie nie mogłam iść sama, nawet myć nie mogłam się sama. Cudem było to, że zostawiał mnie samą kiedy chciałam siku. Harry był nadopiekuńczy ale od kłótni z Lou to było coś więcej niż przesadna opieka. On mnie pilnował. Stwierdziłam, że nie będę dłużej tego wszystkiego słuchać, Dubaj był ostatni przed przerwą i w tym momencie powinnam się skupić na koncercie. Mimo tego, że chciałam zapytać Harrego o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego tak dziwnie się zachowuje, z kim rozmawia, czy to serio moja Jess, co z tym wszystkim ma wspólnego Steve, wiedziałam, że nie powinnam robić tego przed koncertem. Musiałam zaczekać na odpowiedni moment, moment kiedy zostaniemy sami. Odwróciłam się i już chciałam wyjść licząc na to, że mimo wszystko Harry nie rozmawia właśnie z tą Jessicą a tym Stevie, że ta rozmowa w żaden sposób nie dotyczy mnie kiedy jedno zdanie sprawiło, że moje serce na moment się zatrzymało.
-Ali się nie dowie, nigdy- powiedział z desperacją w głosie a mnie zaczęła ogarniać panika. O czym miałam się nie dowiedzieć? 


Heeeej! No i oto mamy rozdział numer 48! 
Okej, tak, wiem, jestem złą kobietą (prawda Aduś?? XD), wiem, że rozdział powinien być wcześniej ale po pierwsze byłam chora, po drugie pisałam go z gorączką i przez przypadek go usunęłam i musiałam pisać od nowa, po trzecie później znowu byłam chora, po czwarte jakoś ciężko mi się go pisało, przede wszystkim końcówkę i seks i w sumie mam 3 strony rozdziału, których tu nie publikuję XD Soł, przepraszam, że nie dodawałam ale jakoś tak wyszło. No i zapomniałam, że ostatnio tylko jedna osoba skomentowała rozdział więc tak jakby motywacja by pisać leci w takich sytuacjach w dół...
Jeśli chcecie rozdziały szybciej to komentujcie. Serio, każdy nawet najkrótszy komentarz niesamowicie pomaga i motywuje a jak widzę, że nikomu się nie chce skomentować to mi się nie chce pisać XD Dlatego proszę o komentowanie!!!!
Okej, teraz przejdźmy do przyjemniejszych spraw. Tutaj wklejam linki do piosenek, które Ali śpiewała na koncertach! :)
Wszystkie piosenki są świetne więc zachęcam do ich przesłuchania, w sumie nie tylko tych ale ogólnie całej płyty Lea'i :)
Kolejną sprawą jest zakładka Polecane blogi :) Jeśli macie jakieś ulubione to możecie mi podać tu w komentarzu albo na Twitterze link do bloga a ja chętnie go polecę:) Sama za bardzo nie mam czasu czytać a nie chce likwidować przez to tej zakładki :)
Okej, to chyba wszystko XD
Oczywiście przepraszam za błędy ale serio nie chciało mi się sprawdzać tego rozdziału. Mi osobiście się nie podoba, no ale mam nadzieję, że Wam się spodobał :)
Jeszcze raz błagam o komentarz każdego kto przeczyta ten rozdział!! (Możecie napisać, że jest beznadziejny, nie obrażę się ;))
Teraz to już serio wszystko XD

PS I loveeee youuuu all!! <3

3 komentarze:

  1. No na reszcie doczekaliśmy się rozdziału jest jak zawsze idealny ta końcówka była najlepsza dlaczego w takim momencie? Ja chce więcej

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  3. No nieźle xD kurde ale ten Harry maci. Może to on stoi za ja sprawa z D.? Rozdział super ~Lilly_1D

    OdpowiedzUsuń