sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 34




-Co robisz?- zapytał kiedy zobaczył, że wchodzę w jego kontakty.
-Szukam numeru do Jess… Miałam cię już kiedyś o to zapytać ale zapomniałam. Skąd masz numer do mojego menadżera?
-A czy to ważne? Mam i tyle- powiedział i gapił się na jakiś punkt za mną.
-No może i nie ważne ale jestem ciekawa. Proszę no, powiedz mi- nie rozumiałam po co robi z tego taką tajemnicę.
-No okej... Wtedy… jak cię zalazłem… Przyjechało pogotowie, a my z Niallem nie wiedzieliśmy co robić…- zaczął a ja zrozumiałam do jakich wspomnień wraca- Serio muszę to opowiadać?
-Ja też nie lubię wspominać "tego"… No ale skąd masz jej numer?
-Ktoś musiał ją poinformować. Załatwienie jej numeru było dziecinnie proste. Musiałem do niej zadzwonić, musiałem jej powiedzieć.
-Ale dlaczego ty? Dlaczego nie Lou? Albo Niall?
-Nie wiem, czułem się jakiś odpowiedzialny…- zawahał się na moment ale kontynuował- No i chciałem mieć jej numer tak na wszelki wypadek.
-Jaki wszelki wypadek?
-Bałem się, że gdy się obudzisz odejdziesz. Powiesz, że rezygnujesz… My wtedy nie byliśmy w dobrych stosunkach, sama wiesz… Wiedziałem, że nic mi nie powiesz, nie odezwiesz się do mnie słowem, po prostu mnie zostawisz. Bałem się, że wrócisz do kraju a ja umrę bez ciebie, z tęsknoty, rozpaczy ale też niewiedzy. Dlatego stwierdziłem, że mogę zadzwonić czasami do Jessici i ją zapytać jak się masz… I miałem nadzieje, że ona mi powie, że będzie wiedziała co z tobą. A gdyby ona nie wiedziała podejrzewałem, że ma numer do Klaudii… Musiałem mieć taką opcję. Musiałem wiedzieć co się z tobą dzieje- powiedział i w końcu nasze spojrzenia się spotkały. Jego oczy wypełnione były smutkiem i niepokojem. Nie chciałam by się martwił, nie wiedziałam, że za moim pytaniem stała taka historia… Taka smutna i bolesna historia. Zbliżyłam się do niego i wspięłam się na palce po czym ujęłam jego piękną, zatroskaną twarz w dłonie.
-Kocham cię- wyszeptałam, przymknęłam oczy i musnęłam wargami jego usta. Harry był ideałem. Pod każdym względem. Był moim aniołem stróżem. Odsunęłam się nieco od niego ale wtedy chłopak złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie po czym mnie pocałował. Delikatnie i powoli. Pocałunek nie był długi ale był idealny. Później staliśmy wtuleni w siebie tak długo, że miałam wrażenie, że mijają godziny, nie minuty.
-A ja się zastanawiam co was tak długo nie ma- powiedziała rozbawiona Gemma. Słysząc jej głos odsunęłam się od Harrego a on pokazał siostrze środkowy palec.
-Ktoś cię tu zapraszał?- zapytał złośliwie.
-Sama się zaprosiłam…- Gemma wytknęła na niego język.
-Jesteś taka niewychowana.
-A ty głupi.
-Sama jesteś głupia.
-Nie umiesz wymyślić czegoś sam?
-Zamknij papę.
-Koniec! Uspokójcie się- przerwałam tę bezsensowną wymianę zdań.- Dzwonię do Jess więc bądźcie cicho. Albo naskarżę na was waszej mamie- zagroziłam a oni zrobili identyczną, śmieszną, wystraszoną minę. Czasami wyglądali jak bliźniacy. Po tym jak oboje zamilkli i zaczęli się na mnie gapić przejechałam palcem po ekranie iphona i znalazłam numer Jessici. Odebrała po dwóch sygnałach. Tak jak podejrzewałam zapomniała, że ma ze sobą mój telefon i ku mojej uciesze przyjęła nasze zaproszenie choć miałam wrażenie, że zrobiła to tylko z grzeczności, tym bardziej, że powiedziałam, że to tak naprawdę pomysł mamy Harrego. Kiedy oznajmiłam wszystkim, że Jess przyjedzie zauważyłam, że Harry zrobił kwaśną minę a ja zaczęłam się zastanawiać dlaczego oni właściwie się nie lubią. Może kiedy była w szpitalu się pokłócili ale Harry wolał mi o tym nie wspominać? Przecież właściwie się nie znali a nie dało się ukryć raczej ich wspólnej niechęci. Jess co jakiś czas dawała mi do zrozumienia, że Harry to kobieciarz i że mam na niego uważać, a Harry na wspomnienie o Jess zawsze mówił coś w stylu: to nic wielkiego to w końcu jej praca, od tego jest, powinna się bardziej wysilić, mogła załatwić ci to, mogła załatwić tamto, dlaczego zawraca ci głowę o tej godzinie… Nie wiedziałam dlaczego się nie lubią ale w mojej głowie narodził się pewien plan. Zrobić coś co sprawi, że się polubią. Nie wiedziałam co ale kurde, nie chciałam by ten grill był klapą przez to, że oni za sobą nie przepadają. Może Jess zrozumie, że Harry jest ze mną z miłości i nie zamierza mnie zostawiać kiedy zobaczy jak się przy mnie zachowuje? Może to do niej jakoś dotrze? A Harry? Może zrozumie, że Jess jest tak naprawdę miła, może czasami jest za bardzo wymagająca i na nią narzekam, każe mi robić wszystko od razu albo nie każe robić nic, czasami dzwoni w nieodpowiednim momencie ale w gruncie rzeczy jest miła i rzetelnie wykonuje swoją pracę a prywatnie jest naprawdę przyjazna, lubi żartować i im dłużej się znamy tym lepiej się przy niej czuję, lubię z nią rozmawiać i cieszę się, że to właśnie ona zajęła miejsce Klaudii. Właściwie rozmyślałam o tym wszystkim dopóki Jess nie zapukała do drzwi. Krojąc sałatkę prawie się przecięłam obmyślając w głowie różne scenariusze tego wieczora. Naprawdę zależało mi na tym by spędzić ten czas miło, nie chciałam się stresować jakąś napiętą atmosferą. Kiedy usłyszałam domofon poprosiłam Harrego by jej otworzył, to był jego dom i on był gospodarzem. Dzięki Bogu chłopak postanowił zachowywać się tak jak przystało i przywitał Jess razem ze mną, odebrał od niej wino, zaprosił do środka, powiedział, że ma się rozgościć. Później Jess zapoznała się ze wszystkimi a po tej nieco sztywnej i oficjalnej części usiedliśmy w ogrodzie. Po kilku minutach Harry zajął się grillem a ja razem z Gemmą przyniosłam talerze, sztućce, sałatki, które zrobiliśmy i inne przekąski zostawiając Jess w towarzystwie Anne i Robina. Kiedy wszystko przyniosłyśmy dziewczyna zajęła z powrotem swoje miejsce przy stole a ja podeszłam do Harrego, który na mój widok szeroko się uśmiechnął. Nigdy nie mówiłam mu co tak naprawdę myśli o nim Jess ale miałam wrażenie, że jest tego świadomy i tak samo jak ja chciał ją przekonać, że mnie kocha i nie rzuci za tydzień. Co chwilę mnie przytulał, skradał mi buziaki. Jess co jakiś czas ukradkiem na nas zerkała i cieszyło mnie to nasze manifestowanie przed nią uczuć. Miałam nadzieję, że widząc nas takich, zakochanych i szczęśliwych zrozumie, że Harry nie jest kobieciarzem tylko moim chłopakiem. Niestety miałam wrażenie, że Jess nie czuje się w naszym towarzystwie komfortowo, początkowo prawie nic nie mówiła i dopiero po dwóch lampkach wina stała się nieco bardziej gadatliwa. Zauważyłam, że co jakiś czas spoglądała na Harrego i zastanawiałam się co o nim myśli. Chłopak wydawał się wyluzowany ale wiedziałam, że to tylko pozory. Harry jest z natury leniem a tego wieczora był chętny by ciągle po coś wychodzić, by coś przynosić i miałam wrażenie, że gdyby mógł poszedłby do sypialni i by z niej nie wychodził. Wyluzował dopiero kiedy się napił, dokładnie tak samo jak Jess. Alkohol to zło ale w takich wypadkach to wybawienie. Wybawieniem okazała się też Gemma, która była w centrum uwagi tego wieczora i buzia jej się nie zamykała. Anne i Robin także byli uprzejmi, kobieta podziwiała śliczny, łososiowy żakiet Jess, Robin wypytywał się jej o pracę i o Londyn. Później jak już było zupełnie ciemno Anne przeprosiła wszystkich ale powiedziała, że po winie rozbolała ją głowa, że to był bardzo miły wieczór, zwróciła się do Jess i powiedziała, że ma o mnie dbać a mi powiedziała, że trafiłam na naprawdę świetną osobę i że nie mogłam wymarzyć sobie lepszego menadżera, po czym razem z Robinem poszli do swojego pokoju. Wtedy Gemma, która była już dość mocno podpita wymyśliła, że jest zbyt cicho i pobiegła po laptopa po czym zaczęła bawić się w dj'a. W momencie kiedy ona poszła po komputer ja poszłam do toalety i specjalnie zostawiłam Jess i Harrego samych. Uważałam, że to mega zabawne i zastanawiałam się o czym będą rozmawiać.  Egoistyczna część mnie miała nadzieję, że będą rozmawiać o mnie. Kiedy wróciłam, Gemma już zdążyła zaangażować Harrego do pomocy przy muzyce i nie wiedziałam jak się zachowywali będąc sam na sam… Początkowo Harry jeździł palcem po telefonie i raczej nie zawracał sobie nami głowy. Pewnie przez to, że rozmawiałyśmy na typowo babskie tematy... Później chłopak posadził mnie sobie na kolanach i siedział zamyślony a jego dłoń kreśliła wzorki na moich plecach. Kiedy Gemma puściła Heaven Bryana Adamsa Harry zaskoczył nie tylko mnie ale także dziewczyny, ponieważ zapytał czy z nim zatańczę a ja oczywiście się zgodziłam.
Wstaliśmy a ja za przykładem Harrego pozbyłam się moich sandałów po czym stanęłam przed nim na bosaka, na trawie. Wtedy chłopak przyciągnął mnie do siebie, położył rękę na mojej talii a drugą splótł z moją dłonią.
-Kocham cię- wyszeptał mi do ucha tak, żebym tylko ja mogła to usłyszeć. W odpowiedzi pociągnęłam go za łańcuszek  tak, że się pochylił i musnęłam ustami jego wargi a dłoń położyłam na jego torsie. Harry nie byłby Harrym gdyby takie coś mu starczyło dlatego po kilku sekundach czułam jak skrada mi delikatny pocałunek. Ta chwila była idealna.- Myślę, że przy tej piosence powinniśmy zatańczyć pierwszy taniec na naszym weselu- powiedział a ja się zaśmiałam. Choć wiedziałam, że żartuje nie mogłam odgonić od siebie wizji… Ja w białej sukni, Harry w czarnym garniturze… Wokół nas najbliżsi patrzą na nasze splecie dłonie, na palcach mamy obrączki… Sama siebie zawstydziłam uświadamiając sobie o czym myślę i spojrzałam na dziewczyny. Jess patrzyła na nas, pewnie widziała nasz pocałunek…
-Okej, czyli piosenkę już mamy. Jeszcze tylko kupimy sukienkę dla mnie, garnitur dla ciebie, zaprosimy nasze rodziny i możemy brać ślub- powiedziałam żartobliwie i wtuliłam się w niego.
-Zapomniałaś o obrączkach.
-A ty o pierścionku zaręczynowym…
-A może nie? Może nie zapomniałem- powiedział a ja zamarłam i spojrzałam na niego przerażona.-Spokojnie, żartuję- powiedział i zaczął się śmiać a ja uderzyłam go w bark po czym wróciliśmy do tańczenia i przez jakiś czas milczeliśmy. -Zgodziłabyś się?
-Co?
-Zgodziłabyś się? Jakbym za pół roku poprosił cię o rękę… Zgodziłabyś się?- zapytał niepewnie. Wiedziałam, że już nie żartuje. Pytał na poważnie.
-Ja… nie wiem… To znaczy wiem…- zaczęłam się jąkać. Boże, my serio przeprowadzamy taką rozmowę? -Powiedziałabym, że cię kocham, że jesteś dla mnie wszystkim… Tak. Zgodziłabym się- powiedziałam pewniej. Może i z Harrym nie byliśmy parą z jakimś długim stażem, ale miałam wrażenie, że znamy się bardziej niż ludzie, którzy są ze sobą rok albo jeszcze dłużej. Przybywaliśmy ze sobą cały czas. Byliśmy razem w pracy, spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę, praktycznie mieszkaliśmy ze sobą. I z każdym kolejnym dniem kochaliśmy się coraz bardziej.
-Naprawdę?- zapytał uśmiechnięty.
-Tak- także się uśmiechnęłam. Patrząc w jego oczy byłam w stu procentach pewna, że gdyby zapytał: Ali, wyjedziesz za mnie? Bez wahania powiedziałabym tak.
-Mówiłem ci już, że cię kocham?
-Dzisiaj tylko jakieś sto razy- udałam oburzenie.
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię…- zaczął szeptać i za każdym razem kiedy mówił „kocham cię” robił „przecinek” w formie całusa. Całował moje policzki, moje czoło, moje usta, moją szyję i choć wiedziałam, że dziewczyny mogę to zobaczyć w tym momencie mój umysł był skupiony tylko i wyłącznie na Harrym. Był dla mnie wszystkim i w tym momencie byliśmy w niebie. W naszym własnym kawałku raju…

***

-Dziękuję ci za wszystko- mówiłam ściskając Jess tak mocno jak tylko umiałam.
-Od tego jestem.
-Jesteś pewna, że musisz wracać?- zapytałam zupełnie bezsensu kolejny raz.
-Tak, w Londynie mam sporo spraw do załatwienia, mówiłam ci przecież.
-Ale nie możesz zostać dzień dłużej? Zobaczyłabyś koncert…
-Ali, zobaczę jeszcze nie jeden twój koncert. Poza tym wiesz dobrze, że przyjadę pod koniec trasy.
-No ale…
-Nie ma ale- kobieta uśmiechnęła się szeroko.- To dla ciebie- powiedziała i wyciągnęła małe, plastikowe opakowanie.
-Kiedy ci ją dali?- zapytałam zszokowana.
-Jak podpisywałaś umowę.
-Dziękuję!- praktycznie krzyknęłam i rzuciłam się na Jess by zacząć ją znowu przytulać. Prawda była taka, że nie chciałam tej płyty dla siebie. To miał być prezent, dla Nialla. Włożył w tę piosenkę tyle samo serca co ja. Liam też się zaangażował ale to Niall był tym, który pierwszy ją zobaczył, który wpadł na pomysł melodii i który wierzył w tę piosenkę i we mnie.
-Nie ma za co… Ali naprawdę się cieszę, że u ciebie wszystko dobrze. Widzę u ciebie ten błysk w oku. Nie wiem co tak na ciebie działa choć zgaduję, że Harry. Widziałam was wczoraj i wydajesz się naprawdę szczęśliwa.
-Bo tak jest… Po tym co przeszłam… Sama wiesz co chciałam zrobić. Naprawdę na nowo uczę się jak czerpać przyjemność z życia i tak, masz rację to ogromna zasługa Harrego ale nie tylko jego. Ale nie gadajmy o tym teraz- powiedziałam bo nie chciałam zaczynać takich rozmów na lotnisku. One wymagają czasu i spokoju.- Jeszcze raz strasznie ci dziękuję za płytę, to prezent dla Nialla.
-W takim razie złóż mu życzenia także ode mnie- powiedziała a w tle usłyszałyśmy głos, który nakazywał pasażerom lecącym do Londynu udanie się na odprawę. Spojrzałyśmy na siebie zasmucone i zaczęłyśmy się ściskać.- Do zobaczenia niedługo.
-Dowidzenia. Zadzwoń jak już bezpiecznie dolecisz- powiedziałam i ostatni raz ją przytuliłam.
-Jasne, zadzwonię. No chyba, że wpadnę do Atlantyku czy coś…- powiedziała a ja zrobiłam minę mówiącą, że ma nie gadać takich głupot. -Żartuję! Okej Ali, widzimy się niedługo. Pa.
-Pa- powiedziałam i uśmiechnęłam się do kobiety. Stałam jeszcze chwilę i obserwowałam jak odchodzi. Ucieszyło mnie, że się odwróciła i wtedy pomachałyśmy do siebie na pożegnanie. Później Jess zniknęła mi z oczu więc w asyście ochroniarza, którego Harry kazał mi wziąć i który był wyjątkowo gburowaty wróciłam do samochodu. Wracając do domu Harrego rozmyślałam dosłownie o wszystkim. O tym, że nie mogę się doczekać kiedy Steve będzie ze mną wszędzie jeździł a nie jakiś obcy facet, o tym, że może i Jess była tylko kilka dni, ale zdążyłam się do niej przywiązać na tyle, że wiedziałam, że będę za nią tęsknić. Naprawdę ją polubiłam. Później myślałam o umowie. O tym, że część zysków z każdej sprzedanej piosenki będzie trafiała na konto Liama i Nialla bo są współautorami piosenki… Obaj nie chcieli bym wspominała, że mi pomagali, ale nie mogłam przecież postąpić inaczej. Należało im się to by ich nazwiska znalazły się pod napisem autor. To było nawet zabawne, moją pierwszą piosenkę współtworzył Liam Payne i Niall Horan... Takie nazwiska koło mojego. Autorzy: Alicja Różańska, Niall Horan, Liam Payne... Piosenka a może i cała płyta będzie wydana pod pseudonimem, Ali Rose, ale pod piosenkami chciałam być podpisywana jako Alicja Różańska... Pamiętam jak kiedyś uczyłam poprawnie wymawiać Nialla moje nazwisko. To było komiczne. Jeśli chodzi o Nialla miałam nadzieję, że spodobają mu się prezenty, które zamierzałam mu dać. Płyta nie była jedynym podarunkiem. Zamówiłam dla niego też specjalne kostki do gry na gitarze z napisem „Best friend ever. A.”, kupiłam mu razem z Harrym bilety na finałowy mecz Ligi Mistrzów. Niall nie zdążył zabukować biletów i rozpaczał, że chciałby w końcu pojechać na finał i że znowu tego nie zrobi. Miałam dla niego też prezent niematerialny. Ostatnio więcej ćwiczyłam grę na gitarze i chciałam dla niego zagrać kawałek „Cannonball”. Chciałam by widział jakie czynię dzięki niemu postępy. Strasznie za nim tęskniłam i nie mogłam doczekać się momentu kiedy przyjdzie do mnie do pokoju i zacznie mówić. Podczas rozmowy z Niallem nie musiałam słuchać o czym gadał, sam sposób w jaki mówił był wyjątkowy. To jak co chwilę przerywał wypowiedź śmiechem było urocze. Lubiłam kiedy opowiadał o swojej rodzinie. Zawsze się wtedy uśmiechał a kiedy opowiadał o tym co zmajstrował Theo potrafił śmiać się do łez. Naprawdę chciałam go już zobaczyć i wyściskać. Kochałam go przytulać… Było to zupełnie inne uczucie niż gdy przytulałam Harrego, przyjemne ale w inny sposób. Naprawdę był moim przyjacielem. Najlepszym, ale nie jedynym. Za Niallem tęskniłam najbardziej, ale za resztą także. Louis. Nie miałam z nim takiego kontaktu jak z blondynem, ale za nim także tęskniłam. Lubiłam te jego głupkowate żarty i psikusy. Gdy kupiłam Vansy przez tydzień chodził za mną i mówił, że kradnę mu styl. Poza tym ciągle miałam w pamięci to, że muszę się na nim zemścić za to, że pewnego dnia obudziłam się w pokoju bez moich rzeczy. Nie chciał mi ich oddać i na koncert jechałam w ciuchach Harrego i Louise… Nie wiedziałam jak to zrobił, że wyniósł wszystko a ja się nie obudziłam, ale wiedziałam, że musiał mieć wspólnika. Kiedy prosiłam, błagałam a później żądałam od niego odpowiedzi kto mu pomógł milczał jak grób… Ach, ta ich męska solidarność! Moje rzeczy magicznie powróciły na miejsce po koncercie i wszystko wyglądało tak jakby nigdy nie ruszało się z mojego pokoju. Lou miał naprawdę szalone pomysły… Louis się zmienił. Chyba na lepsze. Nie znałam go długo, ale jak go poznałam wydawał się zmęczony. Nie narzekał, ale można to było w nim zobaczyć. Teraz był inny. Zmienił się odkąd ja próbowałam...się zabić. Stał się inny. Wszyscy się zmienili, przynajmniej w stosunku do mnie, jedni bardziej, drudzy mniej, ale to w Louisie zaszła największa zmiana. Zaczął bardziej cieszyć się życiem. Pisał piosenki, wychodził do fanów, którzy stali pod hotelem. Niall zawsze tak robił, Liam też, ale reszta chłopców bardziej się izolowała, przede wszystkim Lou. Był dla fanów tylko na koncercie. Poza sceną nieco się izolował i odcinał od tego wszystkiego. Teraz było inaczej. Zaczął z fanami rozmawiać. Udzielał się na Twitterze, dodawał więcej zdjęć, także swoich. Jak jadł, jak nagrywał piosenkę, wstawiał fotki chłopaków, ochroniarzy, nawet moje zdjęcie udostępnił… Naprawdę chyba coś zrozumiał. Nie wiedziałam co, ale Lou na nowo nauczył się czerpać radość z tego co robił. Kiedyś pozował do zdjęcia, uśmiechnął się, zrobił głupią minę i to wszystko. Teraz wyglądało to inaczej. Zawsze pytał się o imię każdej osoby proszącej go o zdjęcie. Jakby starał się ich zapamiętać. Czasami pytał także o nazwy na Twitterze, wtedy zapisywał je w telefonie albo od razu dawał follow takiej osobie. Starał się rozmawiać z ludźmi, pytał się czy wybierają się na koncert, czy byli już na ich show, jak im się podobało… Tak, Louis się zmienił. Zayn. Malik ostatnio pochłonięty był projektowaniem postaci do jakiegoś komiksu i właściwie cały czas go nie było. Nie wiem dlaczego miałam dziwne wrażenie, że to właśnie Zayn stał za moimi znikającymi rzeczami i to jego Lou krył… Miałam takie przeczucie, że to był Zayn. Był niepozorny. Sprawiał wrażenie zaspanego, leniwego, ale potrafiło mu nieźle odwalać… O ile dobrze pamiętałam chłopak mówił mi przed wyjazdem, że nie wróci sam. Miała przyjechać z nim Perrie a ja się cieszyłam z tego powodu. Zayn był raczej grzeczny. Przeważnie. Ale czasami przesadzał jeśli chodziło o nikotynę i kofeinę. Był od nich uzależniony. Potrafił spalić dwie paczki papierosów jednego dnia, do tego pił hektolitry napojów energetycznych i potrafiłam się z nim o to posprzeczać. No może nie posprzeczać, ale strasznie wkurzało mnie to, że palił i pił te świństwa, nawet nie zdawał sobie sprawy jak strasznie niszczył swój organizm… Ale Zayn jak to Zayn. Można mówić jak do ściany. Poza tym znalazł na mnie swój sposób. Pierwszy był taki, że jest już dorosły a poza tym wszyscy w ekipie piją te świństwa, nawet mój Harry więc dlaczego to jego się czepiam? Ja zawsze wtedy mówiłam, że wszystkich się czepiam, ale dochodziło do mnie, że serio to Zayna czepiałam się najbardziej. No bo Lou pił tego dziadostwa tak samo dużo, nawet Liam i Niall się uzależnili. „Mój Harry” starał się tego nie pić, przynajmniej nie kiedy ja to widziałam bo wtedy zawsze urządzałam mu awanturę. Drugim sposobem Malika na zamknięcie mi buzi było jego: „Ciiiiiiii Ali, wiem to jest złe, fajki rozwalą mi płuca, redbull rozwali mi wątrobę i nerki, super, że się martwisz o moje wnętrzności, ale już ciiiiii” I zawsze po takim tekście mnie przytulał a mi przechodziło, cała moja złość się ulatniała. Dlatego tak bardzo cieszyłam się, że jego narzeczona trochę go przypilnuje. Przy Perrie Zayn nie zamieniał się w parowóz i nie pił tyle kawy czy energetyków. Bardziej o siebie dbał przy niej. Chciał wyglądać i czuć się dobrze dla niej. Ale gdy jej nie było Zayn potrafił przespać cały dzień by nie spać całą noc i grać w jakieś głupie gry z Louisem, ochroniarzami czy zespołem. Ostatnio zaczął w to wciągać nawet Liama i Nialla a później wszyscy chodzili nieprzytomni i wyglądali jak zombie. Tylko Harry jakoś się trzymał i nie zarywał całych nocek by grać w strzelanki… Głównie przeze mnie i jego obsesję, że wszystko robimy razem… Dzięki temu nie truł się tak jak pozostali i chodził względnie wypoczęty… Liam. Wszyscy mają go za świętoszka a mnie nurtowało pytanie dlaczego? Payne'owi daleko od bycia świętym. W całej tej naszej znajomości mogłam stwierdzić jedno, Liam przeklina jak szewc. Serio. Nie, kiedy rozmawiał z Sophią czy ogólnie z kobietami, przy mnie też się hamował ale kiedy słyszałam jak rozmawia z Harrym albo Niallem… Boże, co drugie słowo kurwa, chuj… Wszyscy przeklinali, jeden gorzej od drugiego. Wyzywali się nie od debili, krzyczeli na siebie, że są kutasami, pojebami. Nie było to w złości ale kurde, czy faceci, przyjaźniący się faceci, nie mogą okazywać sobie sympatii inaczej? Czy Niall nie mógł wysławiać się inaczej? Albo nawet Liam? Ten kulturalny młody mężczyzna? Poza przeklinaniem, które może i pasowało do Lou czy Zayna, Harry też nie wyglądał w moich oczach dziwnie kiedy przeklinał, byłam nieco do tego przyzwyczajona, Liam wpadał na szalone pomysły. W trakcie tej trasy już dwa razy skoczył na bungee. Z tego co mi opowiadał teraz chce się posunąć dalej i w trakcie przerwy między trasami zamierza skoczyć ze spadochronem! O ile Zayn był uzależniony od nikotyny czy kofeiny Liam miał chyba problem z uzależnieniem od adrenaliny. Ta „sceniczna” już mu nie wystarczała. Lubił szybką jazdę, ostatnio wkręcił się w jakiś zawody samochodowe i później cały tydzień przeżywał to, że chciałby być kierowcą rajdowym bo mógł się przejechać z takim profesjonalnym kierowcą i jechali ponad 200 km/h po jakimś błotnistym terenie i było super… Kochał sztuki walki, boks... Sam zaczął trenować, do tego jeździł na gale boksu czy wrestlingu. Tak, Liam miał szalone pomysły, ale jeśli chciałaś się skryć na moment przed światem, albo zaczerpnąć porady o cokolwiek Liam był idealny. Zawsze chętnie pomógł, zawsze doradził, użyczył swojego pokoju. U Liama zawsze myślało mi się najlepiej, nie musiałam z nim rozmawiać. Wystarczyło, że siedziałam w jego towarzystwie. A Liam? Po prostu siedział ze mną tak jak przed moim pierwszym koncertem i to wystarczało bym zebrała się w sobie. Czasami też o czymś myślał, czasami czytał jakąś książkę, czasami słuchał muzyki, siedział na Twitterze, ale to wystarczało, nie musiał mi doradzać czy pocieszać. Po prostu był tam dla mnie... To naprawdę zaskakujące jak Liam różnił się, z jednaj strony totalny wariat, nieodpowiedzialny pod wieloma względami a z drugiej? Z drugiej potrafił mieć w sobie taki spokój, że umiał nim zarażać... Stęskniłam za nimi. Nie ważne jacy byli, jakie mieli wady i zalety, byli dobrymi ludźmi i tęskniłam za nimi. Minęło jedenaście dni odkąd ich widziałam... Brakuje mi ich po niecałych dwóch tygodniach... Co ja zrobię kiedy to się skończy? Może nowa trasa to naprawdę najlepsze rozwiązanie wszystkich moich problemów? Może powinnam zacząć się starać o to by mnie chcieli drugi raz, może w tej wytwórni powinnam bardziej pokazać, że mi zależy. "Rozważamy dwie opcje dla supportu w przyszłym roku. Pierwsza: druga edycja konkursu dla fanów, druga opcja: zwyciężczyni konkursu z tego roku, czyli ty, wyjeżdża z chłopakami w drugą trasę i śpiewa swoje utwory, zwykła dziewczyna wydała płytę dzięki One Direction i teraz razem z nimi prezentuje swoja twórczość"- na te słowa właściwie nie powiedziałam nic. Bo co miałam powiedzieć jak mnie zatkało? Może powinnam się bardziej postarać, może powinnam pokazać, że mi zależy by pojechać z nimi jeszcze raz w trasę? Czasami jestem taka głupia. Dzięki Bogu była ze mną Jess, która mówiła za mnie. Naprawdę powinnam pomyśleć nad jakimś prezentem dla niej za to co dla mnie robi... Rozmyślając o tym wszystkim, o mojej niepewnej przyszłości, doszłam do wniosku, że myślenie o tym jest strasznie wyczerpujące i męczące. Wyciągnęłam telefon z torebki i stwierdziłam, że zaloguję się na Twittera. Musiałam się jakoś odciąć od tych wszystkich myśli. Co ma być to będzie...Inwestycja w Internet w telefonie jest dobra w sytuacjach kiedy stoisz w korku... Trendy. Dlaczego mój chłopak jest w trendach? Co znowu zrobił? A może to ja coś zrobiłam? Może chodzi o jakieś nasze zdjęcie? Postanowiłam, że zanim zobaczę o co chodzi najpierw wejdę na profil Harry'ego. Kiedy to zrobiłam w mojej głowie najpierw zawirowało a potem się rozjaśniło. Wszystko do mnie dotarło i zrozumiałam o co chodzi. Harry dodał zdjęcie, na którym była jego mama, Gemma i ja! Zrobił je wczoraj, nawet pamiętam kiedy. Anne siedziała na środku, a my po bokach, uśmiechałyśmy się, obejmowałyśmy się. "My Ladies"- tak zatytułował zdjęcie. Matko! Harry wstawił moje zdjęcie na Twittera! Na dodatek ze swoją rodziną! Nie wiedziałam czy czytać to wszystko, czy przejrzeć komentarze? Stwierdziłam, że nie zrobię tego. Nie chciałam psuć sobie nastroju. Harry właśnie pokazał wszystkim, że w jakimś stopniu należę do jego rodziny i to było tak cudowne z jego strony, że nie zasługiwało na czytanie komentarzy niektórych zazdrosnych fanek. Harry był taki nieprzewidywany! Nieprzewidywalny, szalony, opiekuńczy, ciepły i kochałam go najmocniej na świecie. Nie czekając chwili dłużej dodałam krótkiego twitta. "I love you"

***

-No nareszcie!- niemal wykrzyczała na nasz widok Louise. -Gdzie wy byliście?
-O wszystko obwiniaj Harrego- powiedziałam szybko. -To on kazał przyjść facetowi do zarządzania jego domem tak późno.
-To nie moja wina, że zapomniałem, że Ty zaczynasz wcześniej niż ja- powiedział z wyrzutem.
-Hej mała- powiedział wesoło Niall, który stanął za mną tak, że go nie zauważyłam i podskoczyłam wystraszona. Odwróciłam się uradowana i zaczęłam się z nim ściskać. -Już myśleliśmy, że nie dojedziecie.
-Bo Harry...- zaczęłam, ale Lou mi przerwała.
-Okej Ali, koniec tych przytulańców, mam 15 minut żeby cię uszykować, zaraz wychodzisz, nie masz na to czasu- razem z Harrym i jego rodziną dotarliśmy z LA prosto na arenę nieco spóźnieni. Nie mieliśmy żadnych przystanków, wyjechaliśmy z jego domu i dojechaliśmy prosto na stadion. Kiedy Lou szykowała mnie w ekspresowym tempie wszyscy witali się z Anne, Gemmą i Robinem. Naprawdę zrobił się spory chaos. Dodatkowo wszyscy coś do mnie krzyczeli, Louis krzyknął, że się stęsknił, Perrie stanęła obok mnie i mówiła coś strasznie podekscytowana, po chwili przyszedł Liam, który wypytywał mi się o wakacje w LA, do tego Anne zaczęła mówić jak to za wszystkimi tęskniła a wszyscy mówili, że tęsknili za nią, że już wcześniej powinna przylecieć. Nie miałam pojęcia jakim cudem zdążyłam uszykować się w piętnaście minut pełnych chaosu. Pięć minut przed wyjściem na scenę dostałam rozpiskę piosenek i dzięki Bogu nie było żadnych zmian. Wszystko było tak jak ustaliłam z Jess. Przez cały ten pośpiech nie zdążyłam nawet się zestresować tym, że po raz pierwszy miałam zaśpiewać swoją piosenkę! Gdy to do mnie dotarło stałam sama i czekałam by wejść na scenę, zrobiło mi się smutno. Zapomniałam im powiedzieć. Wiedział tylko Harry. Zapomniałam powiedzieć Niallowi, że zgodzili się i to ten dzień. Nie powiedziałam Liamowi. Nie wiedzieli... Z moich myśli wyrwał mnie głos w słuchawce, który zaczął odliczać czas. Boże, nie rozgrzałam głosu! Nie miałam nawet czasu by się porządnie zdenerwować bo stałam już na scenie. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy światła na arenie rozbłysnęły i przywitałam się z publicznością po czym zaczęłam śpiewać pierwszą piosenkę. Na szczęście zaśpiewałam ją czysto. Mój głos nie fiksował, początkowo miałam niewielką chrypkę, ale tylko dlatego, że nie rozgrzałam strun, później było już czysto. W momencie kiedy zobaczyłam na widowni Anne, Gemmę i Robina mój głos zszedł dla mnie na drugi plan. Mama Harrego oglądała MÓJ występ! To dodało mi skrzydeł, zaczęłam skakać po scenie śpiewając szybsze piosenki, wczuwałam się w słowa wolniejszych, chciałam żeby każdy dźwięk był idealny mając taką widownię.
-Czas na ostatni utwór! Jestem bardzo podekscytowana ponieważ dzisiaj, pierwszy raz zaśpiewam swoją własną piosenkę!- powiedziałam nieco zdenerwowana. -Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna, opowiada pewną historię. Dziękuję wszystkim dzięki którym ta piosenka powstała, dziękuję współautorom, Niallowi i Liamowi, za pomoc w pisaniu- po tych słowach na stadionie rozległ się niesamowity hałas- Dziękuję Niallowi, Liamowi, Zaynowi, Louisowi i Harremu za to, że mogę dzięki nim spełniać marzenia! Przed wami "Cannonball"!- to co czułam w momencie kiedy spojrzałam za kulisy było nie do opisania. Stali tam, wszyscy. Byli tam dla mnie. Było tak jak na pierwszym koncercie... Nie, było milion razy lepiej, byłam szczęśliwa... Spojrzałam w oczy Harrego, uśmiechnął się do mnie, obok niego stał Niall, był wzruszony, a ja? Ja zaczęłam śpiewać.

***

-Powiedz jej, że już za nią tęsknię- powiedziałam sznurując moje stare, rozwalające się trampki. Pojechali. Anne, Gemma i Robin pojechali zaraz po koncercie. Gemma miała jakieś super ważne spotkanie, Robinowi kończył się urlop i musiał wrócić do pracy.
-Ali już za tobą tęskni- powiedział Harry do telefonu. -Gemma też już tęskni. Gdzie ty idziesz?- zapytał i nie wiedziałam czy mówi do mnie czy do siostry.
-Ja?- zapytałam by się upewnić.
-Taa.
-Do Zayna. Zapytam o co mu chodzi- wyjaśniłam i podeszłam do niego by dać mu całusa w policzek. Harry uśmiechnął się zalotnie a gdy się odwróciłam i ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju skorzystał z okazji i klepnął mnie w pupę. Oczywiście momentalnie się odwróciłam i spojrzałam na niego zła i oburzona, ale chłopak tylko się uśmiechał.
-Nie kontroluję jej tylko widzę, że gdzieś idzie to się pytam gdzie. Nie przesadzam tylko...- usłyszałam jeszcze zanim opuściłam pokój. Byłam pewna, że wymawiając te słowa chłopak wywrócił oczami... Gemma myśli, że Harry mnie kontroluje? Może i jest wszędzie tam gdzie ja, ale nie sprawdza mnie... Chyba? Potrząsnęłam głową by odgonić od siebie słowa, które usłyszałam i skupiłam się na tym co miałam zrobić. Zayn. Ten chłopak jest zawsze tajemniczy. Tak samo było tym razem. Po koncercie, kiedy byliśmy już w swoich pokojach w hotelu przyszedł do nas jak już leżeliśmy w łóżku i powiedział tylko, że mam go rano odwiedzić bo musimy pogadać. Podejrzewałam, że mogło chodzić o rysowanie albo malowanie no bo o co innego? O czym chciałby pogadać? Przecież nie o Perrie. Jeśli chciałby o niej pogadać zrobiłby to z kimś kto ją dobrze zna a nie tak jak ja, ledwo, poza tym blondynka była razem z nim więc rozmowa o Perrie przy Perrie nie miała sensu, tym bardziej nie ze mną. A może chciał pogadać o Niallu? O prezencie czy coś? Nie, ten pomysł też był bez sensu bo Malik wiedział co ja i Harry mu kupujemy więc nie było obawy, że kupi mu to samo no i raczej nie zamierzał mnie pytać co ma Horanowi kupić dzień przed jego urodzinami. Nawet Zayn by nie zwlekał z tym do ostatniej chwili. Poza tym Malik znał Nialla prawie cztery lata, o wiele dłużej niż ja i sam raczej wiedział co ma blondynowi podarować. A może chciał pogadać o Harrym? Nie. Po co Zayn chciałby rozmawiać o Harrym? To wszystko było bez sensu i jedyny sens miała hipoteza pierwsza czyli musiało chodzić o rysowanie. Kiedy szłam powoli do pokoju, w którym "mieszkał" Zayn z Perrie minęłam postawnego mężczyznę o imieniu Jack. Chyba. Mieliśmy tylu ochroniarzy i zawsze myliły mi się ich imiona.
-Hej- przywitałam się i uśmiechnęłam do Jacka? Zabawne, że na początku nie mogłam zapamiętać jak ma na imię Steve. No właśnie Steve! Nie widziałam go jeszcze, praktycznie spóźniłam się na koncert a zaraz po nim jechałam do hotelu i jakoś tak wyszło, że się z nim nie przywitałam.
-Hej- ochroniarz także nieznacznie się do mnie uśmiechnął i wyminął mnie idąc w kierunku windy.
-Jack?
-Tak?- mężczyzna odwrócił się w moją stronę słysząc swoje imię. Uff, czyli serio miał na imię Jack.
-Gdzie jest Steve? Chciałam się z nim przywitać i pogadać...
-Nie wiem, wybacz, ale się śpieszę- powiedział nieco szorstko. O co mu chodziło? Nie czekał aż coś odpowiem tylko odwrócił się na pięcie i szybko poszedł w kierunku windy.
-O Ali! Hej!- usłyszałam głos Liama, który nagle zmaterializował się gdzieś za mną.
-Cześć- powiedziałam i spojrzałam na niego. Był ubrany w szorty, bluzę, adidasy a na ramieniu przewieszoną miał torbę ze znaczkiem Nike. -Idziesz gdzieś?
-Na siłownię.
-A może ty wiesz gdzie jest Steve?
-Steve?- zapytał a uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Tak Steve. Nasz ochroniarz? Wysoki, napakowany- zażartowałam, ale Liam się nie śmiał. On tylko stał i milczał. Był spięty. Coś tu nie grało. Jack mnie olał, Liam się zdenerwował. -Liam? Coś się stało?
-Co?
-Coś się stało?- powtórzyłam.
-Ali... Bo...
-No mów wreszcie.
-Steva nie ma- powiedział cicho.
-Jak to nie ma? Mów jaśniej. Stresujesz mnie.
-Steve już dla nas nie pracuje- powiedział nie patrząc mi w oczy. Chyba nie podejrzewał, że to on będzie mi musiał o tym powiedzieć a ja miałam nadzieję, że źle go rozumiem.
-Co znaczy, że nie pracuje?- musiałam się przesłyszeć, Steve jest na urlopie, ale wróci.
-Steve został zwolniony, jego ostatnim zadaniem było dowiezienie ciebie i Harry'ego do LA- nie wierzyłam w to co słyszę. Moje nogi zrobiły się jak z waty a w uszach zaczęło mi szumieć. Liam coś jeszcze mówił, ale nie wiedziałam co. Nie słuchałam go. Mój Steve został zwolniony. Musiałam iść do Harry'ego. To on. To Harry. "Jason i Steve już dla nas nie pracują"- to słowa Harrego.
-A Jason?- zapytałam drżącym głosem.
-Został w Anglii, tak samo jak Steve.
-Zwolnili go?- Liam nie odpowiedział tylko pokiwał twierdząco głową. -Ja muszę porozmawiać z Harrym- powiedziałam a chłopak odsunął się nieco ode mnie i milczał. Chyba chciał coś powiedzieć ale nie zrobił tego. Toczył jakąś wewnętrzną walkę sam ze sobą, ale zdecydował się nic nie mówić a ja nie czekając chwili dłużej odwróciłam się od niego i niemal pobiegłam do siebie. Przeze mnie stracili pracę! On... Był wtedy taki zły, taki wściekły! Zwolnił ich! Stojąc przed drzwiami pokoju czułam jak złość wypełnia każdą komórkę mojego ciała. Już miałam wejść do środka, ale w tym momencie przed oczami zawirowało mi jeszcze jedno wspomnienie. Moja ostatnia rozmowa ze Stevem. Był wtedy zdenerwowany... Powiedział coś. Nie zawracałam sobie tym głowy, ale chyba powinnam... "Otwórz oczy Ali".



Hej! Rozdział 34 :) Przepraszam, że tyle musieliście czekać na rozdział ale mam masę nauki:( Nie wiem kiedy dodam następny, pewnie tak samo jak ten za jakieś dwa tygodnie... W ogóle doszłam do wniosku, że nie będę Was więcej prosić o komentarze skoro sama dodaję rzadziej rozdziały. Jeśli chcecie komentujcie, jeśli nie to trudno :( Ale nie zrozumcie mnie źle. Chcę żebyście komentowali ale nic na siłę:) Po prostu wymagam od Was czegoś a sama piszę rozdział 2 tygodnie...
Jeśli chodzi o fabułę to rozdział jest jaki jest. W sumie wyszedł mi na 9 stron a myślałam, że będzie krótszy :D Pojawiły się krótkie opisy chłopców... Ali i Harry rozmawiali o ZARĘCZYNACH!!! ;P Jeśli chodzi o ostatnią scenę... Harry stoi za tym zwolnieniem? A może nie?
Piosenka to Heaven Bryana Adamsa:) Kocham ją!!!
Ali zaśpiewała swoją własną piosenkę!!!!!
Opowiadanie pisane czcionką 11 ma już uwaga... 304 strony!!!!!!!!!!!!!
Przepraszam za wszystkie błędy ale ostatnio jestem leniem i nie chciało mi się sprawdzać tego rozdziału :D
Dziękuję za WSZYSTKIE komentarze, te na blogu i te na Twitterze!
Mimo wszystko zachęcam do komentowania! <3
Aduś KOCHAM CIĘ <3
Coś chciałam jeszcze napisać ale zapomniałam co :D Ja i moja skleroza...

PS I love youuuuuuu <3

2 komentarze:

  1. O KURDEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!
    Ale mi dałaś do myślenia w tym rozdziale!!
    Zaczynamy od początku.
    No dobra, może i Harry powiedział skąd ma numer do Jess i może w częściowo to była prawda, ale mi i tak nie wydaje się, że był w stu procentach szczery. Btw, to było takie słodkie, że aż mi się odbiło. Miłość everywhere!!
    Po naszych kilku rozmowach i tym rozdziale przekonałam się do Jess i może nawet ją polubiłam, co wcale nie oznacza, że oczyściłam ją ze wszystkich moich podejrzeń.
    Był grill, było fajnie i Ali chce żeby Harry i Jess się polubili. A mi się wydaje, że ona ma powód, żeby go nie lubić...
    No i przyszła pora na taniec.. I to było takie urocze, ta piosenka i w ogóle. No i ta rozmowa! Jakie to było faaajjjjnnneeee!!! No i był mój spoiler :D
    Po tym jak na mnie ostatnio naskoczyłaś, że nie lubię tu Harry'ego mam dla Ciebie pocieszenie! W tym rozdziale do pewnego momentu go lubię! Ale potem czar pryska!
    Jess wyjechała i naprawdę ją polubiłam, a Ali się do niej przywiązała. Ona przyjedzie na koniec trasy! Coś mi się wydaje, że ta wzmianka była nie bez znaczenia...
    Ja na miejscu Ali nie wybiegałabym tak w przyszłość, bo nie wiadomo co się wydarzy do następnej trasy.
    Opisy chłopaków.
    Niall. Jeżu ona mówi jakby kochała Nialla, a nie Harry'ego i tak w sumie to shippuje Niali xD Oni byliby super parą i Niall by jej nie krzywdził i w ogóle byłoby asdfghj! Aha! No i zdecydowanie widać, że jesteś Niall's girl xD
    Louis. To przykre, ale chyba przydałaby się taka Ali, która otworzyłaby mu oczy :(
    Zayn. Egh... Zayn Perfekcja Malik i papierosy. Jako wielka przeciwniczka palenia całkowicie popieram to, co napisałaś.
    Liam. Tak sobie czytam ten opis i sobie myśle... On jest podobny do mojej siostry! Taki fejm! :D
    Harry ciołku! To normalne, że jak ktoś jest supportem to występuje wcześniej! No nic, to Harry tego nie ogarniesz.
    Ali zaśpiewała Connoball!!!! Jeżu.... Moje fils szaleją. Szkoda tylko, że nie opisałaś bardziej reakcji Nialla i Liama :( Chciałabym to przeczytać.
    Czy tylko mnie zastanamia, co tak naprawdę chciał Zayn od Ali? Kurde! Jestem ciekawska!
    No i na koniec...
    Harry TY PIERDZIELONY DEBILU!!!! Jak mogłeś! Po prostu nie wierzę! TY TCHÓRZU!! Boisz się, że Steve wie za dużo i dlatego się go pozbyłeś! Może i chodziło też o tą sytuacje z randki, ale Ali prosiła, żebyś nic nie robił!!! Tak czekałam na jego powrót, a tu takie coś!!!
    JESTEŚ KRETYNEM HARRY!!
    NIE ZNOSZĘ CIĘ DUPKU!!
    Koniec.
    Szkoła jest ważna! Ucz się, my poczekamy :)
    Wiesz, że Cię kocham co nie?
    Nie?
    KOCHAM CIĘ!!!!
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde *.* jak ja kocham tego ff <3 Dziękuje za kolejny cudowny rozdział ! XD

    OdpowiedzUsuń