-Co robisz?- zapytał kiedy zobaczył, że wchodzę w jego kontakty.
-Szukam
numeru do Jess… Miałam cię już kiedyś o to zapytać ale zapomniałam. Skąd masz
numer do mojego menadżera?
-A czy to
ważne? Mam i tyle- powiedział i gapił się na jakiś punkt za mną.
-No może i
nie ważne ale jestem ciekawa. Proszę no, powiedz mi- nie rozumiałam po co robi
z tego taką tajemnicę.
-No okej... Wtedy…
jak cię zalazłem… Przyjechało pogotowie, a my z Niallem nie wiedzieliśmy co
robić…- zaczął a ja zrozumiałam do jakich wspomnień wraca- Serio muszę to
opowiadać?
-Ja też nie
lubię wspominać "tego"… No ale skąd masz jej numer?
-Ktoś musiał
ją poinformować. Załatwienie jej numeru było dziecinnie proste. Musiałem do
niej zadzwonić, musiałem jej powiedzieć.
-Ale
dlaczego ty? Dlaczego nie Lou? Albo Niall?
-Nie wiem,
czułem się jakiś odpowiedzialny…- zawahał się na moment ale kontynuował- No i
chciałem mieć jej numer tak na wszelki wypadek.
-Jaki
wszelki wypadek?
-Bałem się,
że gdy się obudzisz odejdziesz. Powiesz, że rezygnujesz… My wtedy nie byliśmy w
dobrych stosunkach, sama wiesz… Wiedziałem, że nic mi nie powiesz, nie
odezwiesz się do mnie słowem, po prostu mnie zostawisz. Bałem się, że wrócisz
do kraju a ja umrę bez ciebie, z tęsknoty, rozpaczy ale też niewiedzy. Dlatego
stwierdziłem, że mogę zadzwonić czasami do Jessici i ją zapytać jak się masz… I
miałem nadzieje, że ona mi powie, że będzie wiedziała co z tobą. A gdyby ona
nie wiedziała podejrzewałem, że ma numer do Klaudii… Musiałem mieć taką opcję.
Musiałem wiedzieć co się z tobą dzieje- powiedział i w końcu nasze spojrzenia
się spotkały. Jego oczy wypełnione były smutkiem i niepokojem. Nie chciałam by
się martwił, nie wiedziałam, że za moim pytaniem stała taka historia… Taka
smutna i bolesna historia. Zbliżyłam się do niego i wspięłam się na palce po
czym ujęłam jego piękną, zatroskaną twarz w dłonie.
-Kocham cię- wyszeptałam, przymknęłam oczy i musnęłam wargami jego
usta. Harry był ideałem. Pod każdym względem. Był moim aniołem stróżem.
Odsunęłam się nieco od niego ale wtedy chłopak złapał mnie w talii i
przyciągnął do siebie po czym mnie pocałował. Delikatnie i powoli. Pocałunek
nie był długi ale był idealny. Później staliśmy wtuleni w siebie tak długo, że
miałam wrażenie, że mijają godziny, nie minuty.
-A ja się zastanawiam co was tak długo nie ma- powiedziała rozbawiona
Gemma. Słysząc jej głos odsunęłam się od Harrego a on pokazał siostrze środkowy
palec.
-Ktoś cię tu zapraszał?- zapytał złośliwie.
-Sama się zaprosiłam…- Gemma wytknęła na niego język.
-Jesteś taka niewychowana.
-A ty głupi.
-Sama jesteś głupia.
-Nie umiesz wymyślić czegoś sam?
-Zamknij papę.
-Koniec! Uspokójcie się- przerwałam tę bezsensowną wymianę zdań.-
Dzwonię do Jess więc bądźcie cicho. Albo naskarżę na was waszej mamie-
zagroziłam a oni zrobili identyczną, śmieszną, wystraszoną minę. Czasami
wyglądali jak bliźniacy. Po tym jak oboje zamilkli i zaczęli się na mnie gapić
przejechałam palcem po ekranie iphona i znalazłam numer Jessici. Odebrała po
dwóch sygnałach. Tak jak podejrzewałam zapomniała, że ma ze sobą mój telefon i
ku mojej uciesze przyjęła nasze zaproszenie choć miałam wrażenie, że zrobiła to
tylko z grzeczności, tym bardziej, że powiedziałam, że to tak naprawdę pomysł
mamy Harrego. Kiedy oznajmiłam wszystkim, że Jess przyjedzie zauważyłam, że
Harry zrobił kwaśną minę a ja zaczęłam się zastanawiać dlaczego oni właściwie
się nie lubią. Może kiedy była w szpitalu się pokłócili ale Harry wolał mi o
tym nie wspominać? Przecież właściwie się nie znali a nie dało się ukryć raczej
ich wspólnej niechęci. Jess co jakiś czas dawała mi do zrozumienia, że Harry to
kobieciarz i że mam na niego uważać, a Harry na wspomnienie o Jess zawsze mówił
coś w stylu: to nic wielkiego to w końcu jej praca, od tego jest, powinna się
bardziej wysilić, mogła załatwić ci to, mogła załatwić tamto, dlaczego zawraca
ci głowę o tej godzinie… Nie wiedziałam dlaczego się nie lubią ale w mojej
głowie narodził się pewien plan. Zrobić coś co sprawi, że się polubią. Nie
wiedziałam co ale kurde, nie chciałam by ten grill był klapą przez to, że oni
za sobą nie przepadają. Może Jess zrozumie, że Harry jest ze mną z miłości i
nie zamierza mnie zostawiać kiedy zobaczy jak się przy mnie zachowuje? Może to
do niej jakoś dotrze? A Harry? Może zrozumie, że Jess jest tak naprawdę miła,
może czasami jest za bardzo wymagająca i na nią narzekam, każe mi robić
wszystko od razu albo nie każe robić nic, czasami dzwoni w nieodpowiednim
momencie ale w gruncie rzeczy jest miła i rzetelnie wykonuje swoją pracę a
prywatnie jest naprawdę przyjazna, lubi żartować i im dłużej się znamy tym
lepiej się przy niej czuję, lubię z nią rozmawiać i cieszę się, że to właśnie
ona zajęła miejsce Klaudii. Właściwie rozmyślałam o tym wszystkim dopóki Jess
nie zapukała do drzwi. Krojąc sałatkę prawie się przecięłam obmyślając w głowie
różne scenariusze tego wieczora. Naprawdę zależało mi na tym by spędzić ten
czas miło, nie chciałam się stresować jakąś napiętą atmosferą. Kiedy usłyszałam
domofon poprosiłam Harrego by jej otworzył, to był jego dom i on był
gospodarzem. Dzięki Bogu chłopak postanowił zachowywać się tak jak przystało i
przywitał Jess razem ze mną, odebrał od niej wino, zaprosił do środka,
powiedział, że ma się rozgościć. Później Jess zapoznała się ze wszystkimi a po
tej nieco sztywnej i oficjalnej części usiedliśmy w ogrodzie. Po kilku minutach
Harry zajął się grillem a ja razem z Gemmą przyniosłam talerze, sztućce,
sałatki, które zrobiliśmy i inne przekąski zostawiając Jess w towarzystwie Anne
i Robina. Kiedy wszystko przyniosłyśmy dziewczyna zajęła z powrotem swoje
miejsce przy stole a ja podeszłam do Harrego, który na mój widok szeroko się
uśmiechnął. Nigdy nie mówiłam mu co tak naprawdę myśli o nim Jess ale miałam
wrażenie, że jest tego świadomy i tak samo jak ja chciał ją przekonać, że mnie
kocha i nie rzuci za tydzień. Co chwilę mnie przytulał, skradał mi buziaki.
Jess co jakiś czas ukradkiem na nas zerkała i cieszyło mnie to nasze
manifestowanie przed nią uczuć. Miałam nadzieję, że widząc nas takich,
zakochanych i szczęśliwych zrozumie, że Harry nie jest kobieciarzem tylko moim
chłopakiem. Niestety miałam wrażenie, że Jess nie czuje się w naszym
towarzystwie komfortowo, początkowo prawie nic nie mówiła i dopiero po dwóch lampkach
wina stała się nieco bardziej gadatliwa. Zauważyłam, że co jakiś czas
spoglądała na Harrego i zastanawiałam się co o nim myśli. Chłopak wydawał się
wyluzowany ale wiedziałam, że to tylko pozory. Harry jest z natury leniem a
tego wieczora był chętny by ciągle po coś wychodzić, by coś przynosić i miałam
wrażenie, że gdyby mógł poszedłby do sypialni i by z niej nie wychodził.
Wyluzował dopiero kiedy się napił, dokładnie tak samo jak Jess. Alkohol to zło
ale w takich wypadkach to wybawienie. Wybawieniem okazała się też Gemma, która
była w centrum uwagi tego wieczora i buzia jej się nie zamykała. Anne i Robin
także byli uprzejmi, kobieta podziwiała śliczny, łososiowy żakiet Jess, Robin
wypytywał się jej o pracę i o Londyn. Później jak już było zupełnie ciemno Anne
przeprosiła wszystkich ale powiedziała, że po winie rozbolała ją głowa, że to
był bardzo miły wieczór, zwróciła się do Jess i powiedziała, że ma o mnie dbać
a mi powiedziała, że trafiłam na naprawdę świetną osobę i że nie mogłam
wymarzyć sobie lepszego menadżera, po czym razem z Robinem poszli do swojego
pokoju. Wtedy Gemma, która była już dość mocno podpita wymyśliła, że jest zbyt
cicho i pobiegła po laptopa po czym zaczęła bawić się w dj'a. W momencie kiedy
ona poszła po komputer ja poszłam do toalety i specjalnie zostawiłam Jess i
Harrego samych. Uważałam, że to mega zabawne i zastanawiałam się o czym będą
rozmawiać. Egoistyczna część mnie miała
nadzieję, że będą rozmawiać o mnie. Kiedy wróciłam, Gemma już zdążyła
zaangażować Harrego do pomocy przy muzyce i nie wiedziałam jak się zachowywali
będąc sam na sam… Początkowo Harry jeździł palcem po telefonie i raczej nie
zawracał sobie nami głowy. Pewnie przez to, że rozmawiałyśmy na typowo babskie
tematy... Później chłopak posadził mnie sobie na kolanach i siedział zamyślony
a jego dłoń kreśliła wzorki na moich plecach. Kiedy Gemma puściła Heaven Bryana Adamsa Harry
zaskoczył nie tylko mnie ale także dziewczyny, ponieważ zapytał czy z nim
zatańczę a ja oczywiście się zgodziłam.
Wstaliśmy a ja za przykładem Harrego
pozbyłam się moich sandałów po czym stanęłam przed nim na bosaka, na trawie. Wtedy
chłopak przyciągnął mnie do siebie, położył rękę na mojej talii a drugą splótł
z moją dłonią.
-Kocham cię- wyszeptał mi do ucha tak, żebym tylko ja mogła to
usłyszeć. W odpowiedzi pociągnęłam go za łańcuszek tak, że się pochylił i musnęłam ustami jego
wargi a dłoń położyłam na jego torsie. Harry nie byłby Harrym gdyby takie coś
mu starczyło dlatego po kilku sekundach czułam jak skrada mi delikatny pocałunek.
Ta chwila była idealna.- Myślę, że przy tej piosence powinniśmy zatańczyć
pierwszy taniec na naszym weselu- powiedział a ja się zaśmiałam. Choć
wiedziałam, że żartuje nie mogłam odgonić od siebie wizji… Ja w białej sukni,
Harry w czarnym garniturze… Wokół nas najbliżsi patrzą na nasze splecie dłonie,
na palcach mamy obrączki… Sama siebie zawstydziłam uświadamiając sobie o czym
myślę i spojrzałam na dziewczyny. Jess patrzyła na nas, pewnie widziała nasz
pocałunek…
-Okej, czyli piosenkę już mamy. Jeszcze tylko kupimy sukienkę dla
mnie, garnitur dla ciebie, zaprosimy nasze rodziny i możemy brać ślub-
powiedziałam żartobliwie i wtuliłam się w niego.
-Zapomniałaś o obrączkach.
-A ty o pierścionku zaręczynowym…
-A może nie? Może nie zapomniałem- powiedział a ja zamarłam i
spojrzałam na niego przerażona.-Spokojnie, żartuję- powiedział i zaczął się
śmiać a ja uderzyłam go w bark po czym wróciliśmy do tańczenia i przez jakiś
czas milczeliśmy. -Zgodziłabyś się?
-Co?
-Zgodziłabyś się? Jakbym za pół roku poprosił cię o rękę… Zgodziłabyś
się?- zapytał niepewnie. Wiedziałam, że już nie żartuje. Pytał na poważnie.
-Ja… nie wiem… To znaczy wiem…- zaczęłam się jąkać. Boże, my serio
przeprowadzamy taką rozmowę? -Powiedziałabym, że cię kocham, że jesteś dla mnie
wszystkim… Tak. Zgodziłabym się- powiedziałam pewniej. Może i z Harrym nie
byliśmy parą z jakimś długim stażem, ale miałam wrażenie, że znamy się bardziej
niż ludzie, którzy są ze sobą rok albo jeszcze dłużej. Przybywaliśmy ze sobą
cały czas. Byliśmy razem w pracy, spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę,
praktycznie mieszkaliśmy ze sobą. I z każdym kolejnym dniem kochaliśmy się coraz
bardziej.
-Naprawdę?- zapytał uśmiechnięty.
-Tak- także się uśmiechnęłam. Patrząc w jego oczy byłam w stu
procentach pewna, że gdyby zapytał: Ali, wyjedziesz za mnie? Bez wahania
powiedziałabym tak.
-Mówiłem ci już, że cię kocham?
-Dzisiaj tylko jakieś sto razy- udałam oburzenie.
-Kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię…- zaczął
szeptać i za każdym razem kiedy mówił „kocham cię” robił „przecinek” w formie
całusa. Całował moje policzki, moje czoło, moje usta, moją szyję i choć
wiedziałam, że dziewczyny mogę to zobaczyć w tym momencie mój umysł był
skupiony tylko i wyłącznie na Harrym. Był dla mnie wszystkim i w tym momencie
byliśmy w niebie. W naszym własnym kawałku raju…
***
-Dziękuję ci za wszystko- mówiłam ściskając Jess tak mocno jak tylko
umiałam.
-Od tego jestem.
-Jesteś pewna, że musisz wracać?- zapytałam zupełnie bezsensu kolejny
raz.
-Tak, w Londynie mam sporo spraw do załatwienia, mówiłam ci przecież.
-Ale nie możesz zostać dzień dłużej? Zobaczyłabyś koncert…
-Ali, zobaczę jeszcze nie jeden twój koncert. Poza tym wiesz dobrze,
że przyjadę pod koniec trasy.
-No ale…
-Nie ma ale- kobieta uśmiechnęła się szeroko.- To dla ciebie-
powiedziała i wyciągnęła małe, plastikowe opakowanie.
-Kiedy ci ją dali?- zapytałam zszokowana.
-Jak podpisywałaś umowę.
-Dziękuję!- praktycznie krzyknęłam i rzuciłam się na Jess by zacząć
ją znowu przytulać. Prawda była taka, że nie chciałam tej płyty dla siebie. To
miał być prezent, dla Nialla. Włożył w tę piosenkę tyle samo serca co ja. Liam
też się zaangażował ale to Niall był tym, który pierwszy ją zobaczył, który
wpadł na pomysł melodii i który wierzył w tę piosenkę i we mnie.
-Nie ma za co… Ali naprawdę się cieszę, że u ciebie wszystko dobrze.
Widzę u ciebie ten błysk w oku. Nie wiem co tak na ciebie działa choć zgaduję,
że Harry. Widziałam was wczoraj i wydajesz się naprawdę szczęśliwa.
-Bo tak jest… Po tym co przeszłam… Sama wiesz co chciałam zrobić.
Naprawdę na nowo uczę się jak czerpać przyjemność z życia i tak, masz rację to
ogromna zasługa Harrego ale nie tylko jego. Ale nie gadajmy o tym teraz-
powiedziałam bo nie chciałam zaczynać takich rozmów na lotnisku. One wymagają
czasu i spokoju.- Jeszcze raz strasznie ci dziękuję za płytę, to prezent dla
Nialla.
-W takim razie złóż mu życzenia także ode mnie- powiedziała a w tle
usłyszałyśmy głos, który nakazywał pasażerom lecącym do Londynu udanie się na
odprawę. Spojrzałyśmy na siebie zasmucone i zaczęłyśmy się ściskać.- Do
zobaczenia niedługo.
-Dowidzenia. Zadzwoń jak już bezpiecznie dolecisz- powiedziałam i
ostatni raz ją przytuliłam.
-Jasne, zadzwonię. No chyba, że wpadnę do Atlantyku czy coś…-
powiedziała a ja zrobiłam minę mówiącą, że ma nie gadać takich głupot. -Żartuję! Okej Ali, widzimy się niedługo. Pa.
-Pa- powiedziałam i uśmiechnęłam się do kobiety. Stałam jeszcze
chwilę i obserwowałam jak odchodzi. Ucieszyło mnie, że się odwróciła i wtedy
pomachałyśmy do siebie na pożegnanie. Później Jess zniknęła mi z oczu więc w
asyście ochroniarza, którego Harry kazał mi wziąć i który był wyjątkowo
gburowaty wróciłam do samochodu. Wracając do domu Harrego rozmyślałam dosłownie
o wszystkim. O tym, że nie mogę się doczekać kiedy Steve będzie ze mną wszędzie
jeździł a nie jakiś obcy facet, o tym, że może i Jess była tylko kilka dni, ale
zdążyłam się do niej przywiązać na tyle, że wiedziałam, że będę za nią tęsknić.
Naprawdę ją polubiłam. Później myślałam o umowie. O tym, że część zysków z
każdej sprzedanej piosenki będzie trafiała na konto Liama i Nialla bo są
współautorami piosenki… Obaj nie chcieli bym wspominała, że mi pomagali, ale nie
mogłam przecież postąpić inaczej. Należało im się to by ich nazwiska znalazły
się pod napisem autor. To było nawet zabawne, moją pierwszą piosenkę
współtworzył Liam Payne i Niall Horan... Takie nazwiska koło mojego. Autorzy:
Alicja Różańska, Niall Horan, Liam Payne... Piosenka a może i cała płyta będzie
wydana pod pseudonimem, Ali Rose, ale pod piosenkami chciałam być podpisywana
jako Alicja Różańska... Pamiętam jak kiedyś uczyłam poprawnie wymawiać Nialla
moje nazwisko. To było komiczne. Jeśli chodzi o Nialla miałam nadzieję, że
spodobają mu się prezenty, które zamierzałam mu dać. Płyta nie była jedynym
podarunkiem. Zamówiłam dla niego też specjalne kostki do gry na gitarze z
napisem „Best friend ever. A.”, kupiłam mu razem z Harrym bilety na finałowy
mecz Ligi Mistrzów. Niall nie zdążył zabukować biletów i rozpaczał, że chciałby
w końcu pojechać na finał i że znowu tego nie zrobi. Miałam dla niego też
prezent niematerialny. Ostatnio więcej ćwiczyłam grę na gitarze i chciałam dla
niego zagrać kawałek „Cannonball”. Chciałam by widział jakie czynię dzięki
niemu postępy. Strasznie za nim tęskniłam i nie mogłam doczekać się momentu
kiedy przyjdzie do mnie do pokoju i zacznie mówić. Podczas rozmowy z Niallem nie
musiałam słuchać o czym gadał, sam sposób w jaki mówił był wyjątkowy. To jak co
chwilę przerywał wypowiedź śmiechem było urocze. Lubiłam kiedy opowiadał o
swojej rodzinie. Zawsze się wtedy uśmiechał a kiedy opowiadał o tym co
zmajstrował Theo potrafił śmiać się do łez. Naprawdę chciałam go już zobaczyć i
wyściskać. Kochałam go przytulać… Było to zupełnie inne uczucie niż gdy
przytulałam Harrego, przyjemne ale w inny sposób. Naprawdę był moim
przyjacielem. Najlepszym, ale nie jedynym. Za Niallem tęskniłam najbardziej, ale
za resztą także. Louis. Nie miałam z nim takiego kontaktu jak z blondynem, ale
za nim także tęskniłam. Lubiłam te jego głupkowate żarty i psikusy. Gdy kupiłam
Vansy przez tydzień chodził za mną i mówił, że kradnę mu styl. Poza tym ciągle
miałam w pamięci to, że muszę się na nim zemścić za to, że pewnego dnia
obudziłam się w pokoju bez moich rzeczy. Nie chciał mi ich oddać i na koncert
jechałam w ciuchach Harrego i Louise… Nie wiedziałam jak to zrobił, że wyniósł
wszystko a ja się nie obudziłam, ale wiedziałam, że musiał mieć wspólnika. Kiedy
prosiłam, błagałam a później żądałam od niego odpowiedzi kto mu pomógł milczał
jak grób… Ach, ta ich męska solidarność! Moje rzeczy magicznie powróciły na
miejsce po koncercie i wszystko wyglądało tak jakby nigdy nie ruszało się z
mojego pokoju. Lou miał naprawdę szalone pomysły… Louis się zmienił. Chyba na
lepsze. Nie znałam go długo, ale jak go poznałam wydawał się zmęczony. Nie
narzekał, ale można to było w nim zobaczyć. Teraz był inny. Zmienił się odkąd ja
próbowałam...się zabić. Stał się inny. Wszyscy się zmienili, przynajmniej w
stosunku do mnie, jedni bardziej, drudzy mniej, ale to w Louisie zaszła
największa zmiana. Zaczął bardziej cieszyć się życiem. Pisał piosenki,
wychodził do fanów, którzy stali pod hotelem. Niall zawsze tak robił, Liam też, ale reszta chłopców bardziej się izolowała, przede wszystkim Lou. Był dla fanów
tylko na koncercie. Poza sceną nieco się izolował i odcinał od tego
wszystkiego. Teraz było inaczej. Zaczął z fanami rozmawiać. Udzielał się na Twitterze,
dodawał więcej zdjęć, także swoich. Jak jadł, jak nagrywał piosenkę, wstawiał
fotki chłopaków, ochroniarzy, nawet moje zdjęcie udostępnił… Naprawdę chyba coś
zrozumiał. Nie wiedziałam co, ale Lou na nowo nauczył się czerpać radość z tego
co robił. Kiedyś pozował do zdjęcia, uśmiechnął się, zrobił głupią minę i to
wszystko. Teraz wyglądało to inaczej. Zawsze pytał się o imię każdej osoby
proszącej go o zdjęcie. Jakby starał się ich zapamiętać. Czasami pytał także o
nazwy na Twitterze, wtedy zapisywał je w telefonie albo od razu dawał follow
takiej osobie. Starał się rozmawiać z ludźmi, pytał się czy wybierają się na
koncert, czy byli już na ich show, jak im się podobało… Tak, Louis się zmienił.
Zayn. Malik ostatnio pochłonięty był projektowaniem postaci do jakiegoś komiksu
i właściwie cały czas go nie było. Nie wiem dlaczego miałam dziwne wrażenie, że
to właśnie Zayn stał za moimi znikającymi rzeczami i to jego Lou krył… Miałam
takie przeczucie, że to był Zayn. Był niepozorny. Sprawiał wrażenie zaspanego,
leniwego, ale potrafiło mu nieźle odwalać… O ile dobrze pamiętałam chłopak mówił
mi przed wyjazdem, że nie wróci sam. Miała przyjechać z nim Perrie a ja się
cieszyłam z tego powodu. Zayn był raczej grzeczny. Przeważnie. Ale czasami przesadzał
jeśli chodziło o nikotynę i kofeinę. Był od nich uzależniony. Potrafił spalić
dwie paczki papierosów jednego dnia, do tego pił hektolitry napojów
energetycznych i potrafiłam się z nim o to posprzeczać. No może nie posprzeczać, ale strasznie wkurzało mnie to, że palił i pił te świństwa, nawet nie zdawał
sobie sprawy jak strasznie niszczył swój organizm… Ale Zayn jak to Zayn. Można
mówić jak do ściany. Poza tym znalazł na mnie swój sposób. Pierwszy był taki,
że jest już dorosły a poza tym wszyscy w ekipie piją te świństwa, nawet mój
Harry więc dlaczego to jego się czepiam? Ja zawsze wtedy mówiłam, że wszystkich
się czepiam, ale dochodziło do mnie, że serio to Zayna czepiałam się najbardziej.
No bo Lou pił tego dziadostwa tak samo dużo, nawet Liam i Niall się uzależnili.
„Mój Harry” starał się tego nie pić, przynajmniej nie kiedy ja to widziałam bo
wtedy zawsze urządzałam mu awanturę. Drugim sposobem Malika na zamknięcie mi
buzi było jego: „Ciiiiiiii Ali, wiem to jest złe, fajki rozwalą mi płuca,
redbull rozwali mi wątrobę i nerki, super, że się martwisz o moje wnętrzności, ale już
ciiiiii” I zawsze po takim tekście mnie przytulał a mi przechodziło, cała moja
złość się ulatniała. Dlatego tak bardzo cieszyłam się, że jego narzeczona
trochę go przypilnuje. Przy Perrie Zayn nie zamieniał się w parowóz i nie pił
tyle kawy czy energetyków. Bardziej o siebie dbał przy niej. Chciał wyglądać i
czuć się dobrze dla niej. Ale gdy jej nie było Zayn potrafił przespać cały
dzień by nie spać całą noc i grać w jakieś głupie gry z Louisem, ochroniarzami
czy zespołem. Ostatnio zaczął w to wciągać nawet Liama i Nialla a później
wszyscy chodzili nieprzytomni i wyglądali jak zombie. Tylko Harry jakoś się
trzymał i nie zarywał całych nocek by grać w strzelanki… Głównie przeze mnie i
jego obsesję, że wszystko robimy razem… Dzięki temu nie truł się tak jak
pozostali i chodził względnie wypoczęty… Liam. Wszyscy mają go za świętoszka a
mnie nurtowało pytanie dlaczego? Payne'owi daleko od bycia świętym. W całej tej
naszej znajomości mogłam stwierdzić jedno, Liam przeklina jak szewc. Serio. Nie,
kiedy rozmawiał z Sophią czy ogólnie z kobietami, przy mnie też się hamował ale
kiedy słyszałam jak rozmawia z Harrym albo Niallem… Boże, co drugie słowo
kurwa, chuj… Wszyscy przeklinali, jeden gorzej od drugiego. Wyzywali się nie od
debili, krzyczeli na siebie, że są kutasami, pojebami. Nie było to w złości ale
kurde, czy faceci, przyjaźniący się faceci, nie mogą okazywać sobie sympatii
inaczej? Czy Niall nie mógł wysławiać się inaczej? Albo nawet Liam? Ten
kulturalny młody mężczyzna? Poza przeklinaniem, które może i pasowało do Lou
czy Zayna, Harry też nie wyglądał w moich oczach dziwnie kiedy przeklinał,
byłam nieco do tego przyzwyczajona, Liam wpadał na szalone pomysły. W trakcie
tej trasy już dwa razy skoczył na bungee. Z tego co mi opowiadał teraz chce się
posunąć dalej i w trakcie przerwy między trasami zamierza skoczyć ze
spadochronem! O ile Zayn był uzależniony od nikotyny czy kofeiny Liam miał
chyba problem z uzależnieniem od adrenaliny. Ta „sceniczna” już mu nie
wystarczała. Lubił szybką jazdę, ostatnio wkręcił się w jakiś zawody
samochodowe i później cały tydzień przeżywał to, że chciałby być kierowcą
rajdowym bo mógł się przejechać z takim profesjonalnym kierowcą i jechali ponad
200 km/h po jakimś błotnistym terenie i było super… Kochał sztuki walki,
boks... Sam zaczął trenować, do tego jeździł na gale boksu czy wrestlingu. Tak,
Liam miał szalone pomysły, ale jeśli chciałaś się skryć na moment przed światem,
albo zaczerpnąć porady o cokolwiek Liam był idealny. Zawsze chętnie pomógł,
zawsze doradził, użyczył swojego pokoju. U Liama zawsze myślało mi się
najlepiej, nie musiałam z nim rozmawiać. Wystarczyło, że siedziałam w jego
towarzystwie. A Liam? Po prostu siedział ze mną tak jak przed moim pierwszym
koncertem i to wystarczało bym zebrała się w sobie. Czasami też o czymś myślał,
czasami czytał jakąś książkę, czasami słuchał muzyki, siedział na Twitterze, ale
to wystarczało, nie musiał mi doradzać czy pocieszać. Po prostu był tam dla
mnie... To naprawdę zaskakujące jak Liam różnił się, z jednaj strony totalny
wariat, nieodpowiedzialny pod wieloma względami a z drugiej? Z drugiej potrafił
mieć w sobie taki spokój, że umiał nim zarażać... Stęskniłam za nimi. Nie ważne
jacy byli, jakie mieli wady i zalety, byli dobrymi ludźmi i tęskniłam za nimi.
Minęło jedenaście dni odkąd ich widziałam... Brakuje mi ich po niecałych dwóch
tygodniach... Co ja zrobię kiedy to się skończy? Może nowa trasa to naprawdę
najlepsze rozwiązanie wszystkich moich problemów? Może powinnam zacząć się
starać o to by mnie chcieli drugi raz, może w tej wytwórni powinnam bardziej
pokazać, że mi zależy. "Rozważamy dwie opcje dla supportu w przyszłym
roku. Pierwsza: druga edycja konkursu dla fanów, druga opcja: zwyciężczyni
konkursu z tego roku, czyli ty, wyjeżdża z chłopakami w drugą trasę i śpiewa
swoje utwory, zwykła dziewczyna wydała płytę dzięki One Direction i teraz razem
z nimi prezentuje swoja twórczość"- na te słowa właściwie nie powiedziałam
nic. Bo co miałam powiedzieć jak mnie zatkało? Może powinnam się bardziej
postarać, może powinnam pokazać, że mi zależy by pojechać z nimi jeszcze raz w
trasę? Czasami jestem taka głupia. Dzięki Bogu była ze mną Jess, która mówiła
za mnie. Naprawdę powinnam pomyśleć nad jakimś prezentem dla niej za to co dla
mnie robi... Rozmyślając o tym wszystkim, o mojej niepewnej przyszłości,
doszłam do wniosku, że myślenie o tym jest strasznie wyczerpujące i męczące.
Wyciągnęłam telefon z torebki i stwierdziłam, że zaloguję się na Twittera.
Musiałam się jakoś odciąć od tych wszystkich myśli. Co ma być to będzie...Inwestycja
w Internet w telefonie jest dobra w sytuacjach kiedy stoisz w korku... Trendy.
Dlaczego mój chłopak jest w trendach? Co znowu zrobił? A może to ja coś
zrobiłam? Może chodzi o jakieś nasze zdjęcie? Postanowiłam, że zanim zobaczę o
co chodzi najpierw wejdę na profil Harry'ego. Kiedy to zrobiłam w mojej głowie
najpierw zawirowało a potem się rozjaśniło. Wszystko do mnie dotarło i
zrozumiałam o co chodzi. Harry dodał zdjęcie, na którym była jego mama, Gemma i
ja! Zrobił je wczoraj, nawet pamiętam kiedy. Anne siedziała na środku, a my po
bokach, uśmiechałyśmy się, obejmowałyśmy się. "My Ladies"- tak zatytułował
zdjęcie. Matko! Harry wstawił moje zdjęcie na Twittera! Na dodatek ze swoją
rodziną! Nie wiedziałam czy czytać to wszystko, czy przejrzeć komentarze?
Stwierdziłam, że nie zrobię tego. Nie chciałam psuć sobie nastroju. Harry
właśnie pokazał wszystkim, że w jakimś stopniu należę do jego rodziny i to było
tak cudowne z jego strony, że nie zasługiwało na czytanie komentarzy niektórych
zazdrosnych fanek. Harry był taki nieprzewidywany! Nieprzewidywalny, szalony,
opiekuńczy, ciepły i kochałam go najmocniej na świecie. Nie czekając chwili
dłużej dodałam krótkiego twitta. "I love you"
***
-No nareszcie!- niemal wykrzyczała na nasz widok Louise. -Gdzie wy
byliście?
-O wszystko obwiniaj Harrego- powiedziałam szybko. -To on kazał
przyjść facetowi do zarządzania jego domem tak późno.
-To nie moja wina, że zapomniałem, że Ty zaczynasz wcześniej niż ja-
powiedział z wyrzutem.
-Hej mała- powiedział wesoło Niall, który stanął za mną tak, że go
nie zauważyłam i podskoczyłam wystraszona. Odwróciłam się uradowana i zaczęłam
się z nim ściskać. -Już myśleliśmy, że nie dojedziecie.
-Bo Harry...- zaczęłam, ale Lou mi przerwała.
-Okej Ali, koniec tych przytulańców, mam 15 minut żeby cię uszykować,
zaraz wychodzisz, nie masz na to czasu- razem z Harrym i jego rodziną dotarliśmy
z LA prosto na arenę nieco spóźnieni. Nie mieliśmy żadnych przystanków, wyjechaliśmy
z jego domu i dojechaliśmy prosto na stadion. Kiedy Lou szykowała mnie w
ekspresowym tempie wszyscy witali się z Anne, Gemmą i Robinem. Naprawdę zrobił
się spory chaos. Dodatkowo wszyscy coś do mnie krzyczeli, Louis krzyknął, że
się stęsknił, Perrie stanęła obok mnie i mówiła coś strasznie podekscytowana,
po chwili przyszedł Liam, który wypytywał mi się o wakacje w LA, do tego Anne
zaczęła mówić jak to za wszystkimi tęskniła a wszyscy mówili, że tęsknili za
nią, że już wcześniej powinna przylecieć. Nie miałam pojęcia jakim cudem
zdążyłam uszykować się w piętnaście minut pełnych chaosu. Pięć minut przed
wyjściem na scenę dostałam rozpiskę piosenek i dzięki Bogu nie było żadnych
zmian. Wszystko było tak jak ustaliłam z Jess. Przez cały ten pośpiech nie
zdążyłam nawet się zestresować tym, że po raz pierwszy miałam zaśpiewać swoją
piosenkę! Gdy to do mnie dotarło stałam sama i czekałam by wejść na scenę,
zrobiło mi się smutno. Zapomniałam im powiedzieć. Wiedział tylko Harry. Zapomniałam
powiedzieć Niallowi, że zgodzili się i to ten dzień. Nie powiedziałam Liamowi.
Nie wiedzieli... Z moich myśli wyrwał mnie głos w słuchawce, który zaczął
odliczać czas. Boże, nie rozgrzałam głosu! Nie miałam nawet czasu by się porządnie
zdenerwować bo stałam już na scenie. Uśmiechnęłam się szeroko kiedy światła na
arenie rozbłysnęły i przywitałam się z publicznością po czym zaczęłam śpiewać
pierwszą piosenkę. Na szczęście zaśpiewałam ją czysto. Mój głos nie fiksował,
początkowo miałam niewielką chrypkę, ale tylko dlatego, że nie rozgrzałam strun,
później było już czysto. W momencie kiedy zobaczyłam na widowni Anne, Gemmę i
Robina mój głos zszedł dla mnie na drugi plan. Mama Harrego oglądała MÓJ
występ! To dodało mi skrzydeł, zaczęłam skakać po scenie śpiewając szybsze
piosenki, wczuwałam się w słowa wolniejszych, chciałam żeby każdy dźwięk był
idealny mając taką widownię.
-Czas na ostatni utwór! Jestem bardzo podekscytowana ponieważ
dzisiaj, pierwszy raz zaśpiewam swoją własną piosenkę!- powiedziałam nieco
zdenerwowana. -Ta piosenka jest dla mnie bardzo ważna, opowiada pewną historię.
Dziękuję wszystkim dzięki którym ta piosenka powstała, dziękuję współautorom,
Niallowi i Liamowi, za pomoc w pisaniu- po tych słowach na stadionie rozległ
się niesamowity hałas- Dziękuję Niallowi, Liamowi, Zaynowi, Louisowi i Harremu
za to, że mogę dzięki nim spełniać marzenia! Przed wami "Cannonball"!- to co czułam w momencie kiedy spojrzałam za kulisy było nie do opisania. Stali
tam, wszyscy. Byli tam dla mnie. Było tak jak na pierwszym koncercie... Nie,
było milion razy lepiej, byłam szczęśliwa... Spojrzałam w oczy Harrego,
uśmiechnął się do mnie, obok niego stał Niall, był wzruszony, a ja? Ja zaczęłam
śpiewać.
***
-Powiedz jej, że już za nią tęsknię- powiedziałam sznurując moje
stare, rozwalające się trampki. Pojechali. Anne, Gemma i Robin pojechali zaraz
po koncercie. Gemma miała jakieś super ważne spotkanie, Robinowi kończył się
urlop i musiał wrócić do pracy.
-Ali już za tobą tęskni- powiedział Harry do telefonu. -Gemma też już
tęskni. Gdzie ty idziesz?- zapytał i nie wiedziałam czy mówi do mnie czy do
siostry.
-Ja?- zapytałam by się upewnić.
-Taa.
-Do Zayna. Zapytam o co mu chodzi- wyjaśniłam i podeszłam do niego by
dać mu całusa w policzek. Harry uśmiechnął się zalotnie a gdy się odwróciłam i
ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju skorzystał z okazji i klepnął mnie w pupę.
Oczywiście momentalnie się odwróciłam i spojrzałam na niego zła i oburzona, ale
chłopak tylko się uśmiechał.
-Nie kontroluję jej tylko widzę, że gdzieś idzie to się pytam gdzie.
Nie przesadzam tylko...- usłyszałam jeszcze zanim opuściłam pokój. Byłam pewna,
że wymawiając te słowa chłopak wywrócił oczami... Gemma myśli, że Harry mnie
kontroluje? Może i jest wszędzie tam gdzie ja, ale nie sprawdza mnie... Chyba?
Potrząsnęłam głową by odgonić od siebie słowa, które usłyszałam i skupiłam się
na tym co miałam zrobić. Zayn. Ten chłopak jest zawsze tajemniczy. Tak samo
było tym razem. Po koncercie, kiedy byliśmy już w swoich pokojach w hotelu
przyszedł do nas jak już leżeliśmy w łóżku i powiedział tylko, że mam go rano
odwiedzić bo musimy pogadać. Podejrzewałam, że mogło chodzić o rysowanie albo
malowanie no bo o co innego? O czym chciałby pogadać? Przecież nie o Perrie.
Jeśli chciałby o niej pogadać zrobiłby to z kimś kto ją dobrze zna a nie tak
jak ja, ledwo, poza tym blondynka była razem z nim więc rozmowa o Perrie przy
Perrie nie miała sensu, tym bardziej nie ze mną. A może chciał pogadać o
Niallu? O prezencie czy coś? Nie, ten pomysł też był bez sensu bo Malik wiedział
co ja i Harry mu kupujemy więc nie było obawy, że kupi mu to samo no i raczej
nie zamierzał mnie pytać co ma Horanowi kupić dzień przed jego urodzinami. Nawet
Zayn by nie zwlekał z tym do ostatniej chwili. Poza tym Malik znał Nialla
prawie cztery lata, o wiele dłużej niż ja i sam raczej wiedział co ma blondynowi
podarować. A może chciał pogadać o Harrym? Nie. Po co Zayn chciałby rozmawiać o
Harrym? To wszystko było bez sensu i jedyny sens miała hipoteza pierwsza czyli
musiało chodzić o rysowanie. Kiedy szłam powoli do pokoju, w którym
"mieszkał" Zayn z Perrie minęłam postawnego mężczyznę o imieniu Jack.
Chyba. Mieliśmy tylu ochroniarzy i zawsze myliły mi się ich imiona.
-Hej- przywitałam się i uśmiechnęłam do Jacka? Zabawne, że na
początku nie mogłam zapamiętać jak ma na imię Steve. No właśnie Steve! Nie
widziałam go jeszcze, praktycznie spóźniłam się na koncert a zaraz po nim
jechałam do hotelu i jakoś tak wyszło, że się z nim nie przywitałam.
-Hej- ochroniarz także nieznacznie się do mnie uśmiechnął i wyminął mnie
idąc w kierunku windy.
-Jack?
-Tak?- mężczyzna odwrócił się w moją stronę słysząc swoje imię. Uff,
czyli serio miał na imię Jack.
-Gdzie jest Steve? Chciałam się z nim przywitać i pogadać...
-Nie wiem, wybacz, ale się śpieszę- powiedział nieco szorstko. O co mu
chodziło? Nie czekał aż coś odpowiem tylko odwrócił się na pięcie i szybko
poszedł w kierunku windy.
-O Ali! Hej!- usłyszałam głos Liama, który nagle zmaterializował się
gdzieś za mną.
-Cześć- powiedziałam i spojrzałam na niego. Był ubrany w szorty,
bluzę, adidasy a na ramieniu przewieszoną miał torbę ze znaczkiem Nike. -Idziesz
gdzieś?
-Na siłownię.
-A może ty wiesz gdzie jest Steve?
-Steve?- zapytał a uśmiech zniknął z jego twarzy.
-Tak Steve. Nasz ochroniarz? Wysoki, napakowany- zażartowałam, ale
Liam się nie śmiał. On tylko stał i milczał. Był spięty. Coś tu nie grało. Jack
mnie olał, Liam się zdenerwował. -Liam? Coś się stało?
-Co?
-Coś się stało?- powtórzyłam.
-Ali... Bo...
-No mów wreszcie.
-Steva nie ma- powiedział cicho.
-Jak to nie ma? Mów jaśniej. Stresujesz mnie.
-Steve już dla nas nie pracuje- powiedział nie patrząc mi w oczy.
Chyba nie podejrzewał, że to on będzie mi musiał o tym powiedzieć a ja miałam
nadzieję, że źle go rozumiem.
-Co znaczy, że nie pracuje?- musiałam się przesłyszeć, Steve jest na urlopie, ale wróci.
-Steve został zwolniony, jego ostatnim zadaniem było dowiezienie
ciebie i Harry'ego do LA- nie wierzyłam w to co słyszę. Moje nogi zrobiły się jak
z waty a w uszach zaczęło mi szumieć. Liam coś jeszcze mówił, ale nie wiedziałam
co. Nie słuchałam go. Mój Steve został zwolniony. Musiałam iść do Harry'ego. To
on. To Harry. "Jason i Steve już dla nas nie pracują"- to słowa
Harrego.
-A Jason?- zapytałam drżącym głosem.
-Został w Anglii, tak samo jak Steve.
-Zwolnili go?- Liam nie odpowiedział tylko pokiwał twierdząco głową. -Ja
muszę porozmawiać z Harrym- powiedziałam a chłopak odsunął się nieco ode mnie i
milczał. Chyba chciał coś powiedzieć ale nie zrobił tego. Toczył jakąś
wewnętrzną walkę sam ze sobą, ale zdecydował się nic nie mówić a ja nie czekając
chwili dłużej odwróciłam się od niego i niemal pobiegłam do siebie. Przeze mnie
stracili pracę! On... Był wtedy taki zły, taki wściekły! Zwolnił ich! Stojąc
przed drzwiami pokoju czułam jak złość wypełnia każdą komórkę mojego ciała. Już
miałam wejść do środka, ale w tym momencie przed oczami zawirowało mi jeszcze
jedno wspomnienie. Moja ostatnia rozmowa ze Stevem. Był wtedy zdenerwowany...
Powiedział coś. Nie zawracałam sobie tym głowy, ale chyba powinnam...
"Otwórz oczy Ali".
Hej! Rozdział 34 :) Przepraszam, że tyle musieliście czekać na rozdział ale mam masę nauki:( Nie wiem kiedy dodam następny, pewnie tak samo jak ten za jakieś dwa tygodnie... W ogóle doszłam do wniosku, że nie będę Was więcej prosić o komentarze skoro sama dodaję rzadziej rozdziały. Jeśli chcecie komentujcie, jeśli nie to trudno :( Ale nie zrozumcie mnie źle. Chcę żebyście komentowali ale nic na siłę:) Po prostu wymagam od Was czegoś a sama piszę rozdział 2 tygodnie...
Jeśli chodzi o fabułę to rozdział jest jaki jest. W sumie wyszedł mi na 9 stron a myślałam, że będzie krótszy :D Pojawiły się krótkie opisy chłopców... Ali i Harry rozmawiali o ZARĘCZYNACH!!! ;P Jeśli chodzi o ostatnią scenę... Harry stoi za tym zwolnieniem? A może nie?
Piosenka to Heaven Bryana Adamsa:) Kocham ją!!!
Ali zaśpiewała swoją własną piosenkę!!!!!
Opowiadanie pisane czcionką 11 ma już uwaga... 304 strony!!!!!!!!!!!!!
Przepraszam za wszystkie błędy ale ostatnio jestem leniem i nie chciało mi się sprawdzać tego rozdziału :D
Dziękuję za WSZYSTKIE komentarze, te na blogu i te na Twitterze!
Mimo wszystko zachęcam do komentowania! <3
Aduś KOCHAM CIĘ <3
Coś chciałam jeszcze napisać ale zapomniałam co :D Ja i moja skleroza...
PS I love youuuuuuu <3
O KURDEEEEEEEEEEEEE!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAle mi dałaś do myślenia w tym rozdziale!!
Zaczynamy od początku.
No dobra, może i Harry powiedział skąd ma numer do Jess i może w częściowo to była prawda, ale mi i tak nie wydaje się, że był w stu procentach szczery. Btw, to było takie słodkie, że aż mi się odbiło. Miłość everywhere!!
Po naszych kilku rozmowach i tym rozdziale przekonałam się do Jess i może nawet ją polubiłam, co wcale nie oznacza, że oczyściłam ją ze wszystkich moich podejrzeń.
Był grill, było fajnie i Ali chce żeby Harry i Jess się polubili. A mi się wydaje, że ona ma powód, żeby go nie lubić...
No i przyszła pora na taniec.. I to było takie urocze, ta piosenka i w ogóle. No i ta rozmowa! Jakie to było faaajjjjnnneeee!!! No i był mój spoiler :D
Po tym jak na mnie ostatnio naskoczyłaś, że nie lubię tu Harry'ego mam dla Ciebie pocieszenie! W tym rozdziale do pewnego momentu go lubię! Ale potem czar pryska!
Jess wyjechała i naprawdę ją polubiłam, a Ali się do niej przywiązała. Ona przyjedzie na koniec trasy! Coś mi się wydaje, że ta wzmianka była nie bez znaczenia...
Ja na miejscu Ali nie wybiegałabym tak w przyszłość, bo nie wiadomo co się wydarzy do następnej trasy.
Opisy chłopaków.
Niall. Jeżu ona mówi jakby kochała Nialla, a nie Harry'ego i tak w sumie to shippuje Niali xD Oni byliby super parą i Niall by jej nie krzywdził i w ogóle byłoby asdfghj! Aha! No i zdecydowanie widać, że jesteś Niall's girl xD
Louis. To przykre, ale chyba przydałaby się taka Ali, która otworzyłaby mu oczy :(
Zayn. Egh... Zayn Perfekcja Malik i papierosy. Jako wielka przeciwniczka palenia całkowicie popieram to, co napisałaś.
Liam. Tak sobie czytam ten opis i sobie myśle... On jest podobny do mojej siostry! Taki fejm! :D
Harry ciołku! To normalne, że jak ktoś jest supportem to występuje wcześniej! No nic, to Harry tego nie ogarniesz.
Ali zaśpiewała Connoball!!!! Jeżu.... Moje fils szaleją. Szkoda tylko, że nie opisałaś bardziej reakcji Nialla i Liama :( Chciałabym to przeczytać.
Czy tylko mnie zastanamia, co tak naprawdę chciał Zayn od Ali? Kurde! Jestem ciekawska!
No i na koniec...
Harry TY PIERDZIELONY DEBILU!!!! Jak mogłeś! Po prostu nie wierzę! TY TCHÓRZU!! Boisz się, że Steve wie za dużo i dlatego się go pozbyłeś! Może i chodziło też o tą sytuacje z randki, ale Ali prosiła, żebyś nic nie robił!!! Tak czekałam na jego powrót, a tu takie coś!!!
JESTEŚ KRETYNEM HARRY!!
NIE ZNOSZĘ CIĘ DUPKU!!
Koniec.
Szkoła jest ważna! Ucz się, my poczekamy :)
Wiesz, że Cię kocham co nie?
Nie?
KOCHAM CIĘ!!!!
Adrianna.
O kurde *.* jak ja kocham tego ff <3 Dziękuje za kolejny cudowny rozdział ! XD
OdpowiedzUsuń