sobota, 9 listopada 2013

Rozdział XV



Piosenka
Jeszcze kilka tygodni wcześniej nic nie zapowiadało, że moje życie zamieni się w pasmo trosk, porażek i nieszczęść, że stracę jedną z najbliższych mi osób, że nie zobaczę jej już nigdy więcej, nigdy nie usłyszę jej głosu. Podczas lotu do Londynu zaczęłam analizować swoje życie a raczej to co się z nim stało. Kiedyś byłam szczęśliwa, miałam kochające przyjaciółki, dobry kontakt z rodziną. Nie miałam wrogów… Teraz wszędzie gdzie się znajdę… Wszystko zamienia się w proch. Nawet pogrzeb mojej kochanej babci. Paparazzi. Jak można być tak nieludzkim? Jak można wtargnąć na ceremonię, kiedy chciałam pożegnać się z ukochaną osobą? Jak? Mimo iż nikt mi tego nie powiedział wprost doskonale wiedziałam, że wszyscy, nawet moja mama, sądzili, że lepiej by było gdybym nie przyjechała na pogrzeb. Mieli rację. Gdyby nie ja, oni nie pojawiliby się na cmentarzu, wszystko odbyło by się z godnością i szacunkiem. Niestety, te hieny chciały żerować na mojej tragedii, na tragedii mojej rodziny. To straszne… Wszyscy mieli mi to za złe ale nie dziwiłam się im. To moja wina. Niczyja więcej. Tak bardzo ciążyła mi ta sytuacja. Tak bardzo chciałam pożegnać się z babcią. Nawet nie pamiętałam naszej ostatniej rozmowy... Nie wiedziałam co jej powiedziałam... Już nigdy się nie dowiem... Nie przytulę jej, nie zjem jej pysznych placków ziemniaczanych, nie rozwiążemy wspólnie krzyżówki. Kiedyś było to dla mnie codziennością a teraz... Teraz moja codzienność wygląda inaczej, gorzej. Spełnianie marzeń powinno dawać nam radość, ja dostaje tylko smutek i złość. Oddalam się od bliskich... Myślałam, że gdy zobaczę Ninę pogodzę się z nią… Niestety przez szopkę, którą urządzili paparazzi ona obraziła się jeszcze bardziej. Napisała mi tylko smsa: „Nawet na pogrzebie własnej babci najważniejsza musiałaś być TY! Kiedy moja stara Ali wróci daj mi znać bo z nową nie chcę mieć nic wspólnego”- to właśnie ta wiadomość skłoniła mnie do refleksji. Nina ma rację. Moje stosunki pogorszyły się ze wszystkimi. Z dziewczynami, z Klaudią- prawie z nią nie rozmawiam, z rodzicami… Czułam, że już nie daję rady. Świat stał się za duży dla mnie a ja byłam sama. Miałam Nialla, kochałam go. Był teraz najbliższą mi osobą ale nie chciałam obarczać go moimi problemami. Wiedziałam jak on to przeżywał. Jak się zdenerwował gdy powiedziałam, że moja babcia zmarła. Wraz z Lou wszystkim się zajął. Zadzwonił do Jessici, załatwił bilety na samolot, nie odstępował mnie na krok do tego stopnia, że spałam u niego w pokoju. Miałam wrażenie, że był zły na siebie, że to Harry jako pierwszy dodał mi otuchy, że to jemu powiedziałam o co chodzi. Ja nie chciałam żeby on tak to odebrał, nie chciałam dostarczać mu niepotrzebnego stresu. Jedno było pewne- Niall był teraz najjaśniejszym punktem w moim życiu i nie mogłam go zranić. Nie wybaczyłabym sobie tego. Jeśli chodzi o Harrego... Nie miałam głowy by myśleć o tym w chwili gdy cały czas przed oczami miałam moją babcię. Kiedy myślałam tylko o niej. Wiedziałam, że nie chciałaby żebym się zamartwiała. Zawsze chciała żebym była szczęśliwa, żyła pełnią życia i spełniała marzenia. Ale w takiej sytuacji, kiedy traci się bliską osobę, człowiek nie może, nie potrafi cieszyć się z tego co ma bo życie bez tej osoby już nigdy nie będzie takie samo.
-Ali?- odebrałam telefon i zanim zdołałam się odezwać Niall zrobił to jako pierwszy- Jesteś już?
-Tak, właśnie zabrałam bagaż. O co chodzi?
-Spóźnię się. Przepraszam ale te korki…
-Nie ma sprawy, poczekam na ciebie. Nie masz w ogóle pojęcia jak bardzo się cieszę, że po mnie przyjedziesz. Mogłaby sama pojechać, niepotrzebnie się kłopoczesz.
-Ali, dla mnie to nie kłopot. Będę najszybciej jak się da. Kończę bo nie lubię gadać przez telefon i jechać jednocześnie. Pa.
-Okej, jedź bezpiecznie. Pa- powiedziałam i się rozłączyłam. Następnie poszłam do sklepiku, który znajdował się zaraz przy wyjściu z lotniska. Początkowo planowałam kupić tylko jakiś sok lecz wtedy mój wzrok padł na czasopismo na okładce którego widniało zdjęcie Harrego. Podeszłam do stoiska z gazetami i wzięłam do ręki tę, która mnie interesowała. "Harry i Chloe na romantycznym spacerze w centrum Londynu!”. Szybko odszukałam właściwą stronę i przeczytałam artykuł. Obejrzałam też zdjęcia. W dzień pogrzebu mojej babci Styles spotkał się ze swoją byłą. A może już nie byłą? Ze zdjęć nie można było dużo wywnioskować. Nie trzymali się za ręce, nie obejmowali, nie całowali. Nie było między nimi kontaktu fizycznego. Ale co z tego? Pokazali się publicznie, rozmawiali ze sobą, SPOTKALI SIĘ. A ja z moją bezsensowną miłością do niego mogę przestać marzyć, że coś do mnie czuje lub kiedykolwiek poczuje. Jak ja w ogóle mogłam pomyśleć, że ktoś taki jak ja może się spodobać Harremu Stylesowi? No jak?! Wszystko co mi mówił, każdy miły a nawet czuły gest był tylko poczuciem winy, niczym więcej. Odłożyłam gazetę na swoje miejsce, właściwie to rzuciłam ją z powrotem na stojak. Udałam się do kasy i gdy kupiłam napój, wyszłam na zewnątrz. Było ciepło, w końcu było lato. Ludzie wchodzili i wychodzili z lotniska. Wydawali się szczęśliwi. Witali się, żegnali…
-Ali?- Niall.
-Hej- powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
-Jak się czujesz?
-Nie ważne. Powiedz co u ciebie. W końcu nie widzieliśmy się dwa dni- starałam się zażartować.
-Wszystko w porządku. Ali, wiem, że masz wynajęty hotel ale wolałbym żebyś na czas koncertów tutaj zatrzymała się u mnie.
-Nie, najpierw zatrzymałam się u ciebie w Dublinie a teraz mam zostać u ciebie w Londynie? Nie chcę cię wykorzystywać.
-Ali, jakie wykorzystywanie? Ja mieszkam sam. Chłopaki mają swoje domy, mieszkania, podobnie cała ekipa. Wszyscy mieszkamy na stałe w Londynie więc bez sensu jest żebyś została sama w hotelu. Gadałem z resztą. Lou mówi, że jeśli wolisz to możesz się zatrzymać u niej, podobnie Liam. Nawet Zayn się zaoferował, co uwierz mi jest sukcesem bo on jest chyba najbardziej nieufny, zaraz po Louisie, który razem z Eleanor cię zaprasza do siebie. Osobiście jednak uważam, że masz przyjechać do mnie. Wiesz Liam ma Sophie, Zayn ciągle jest teraz z Perrie. Pewnie wkrótce ją poznasz. Ma być jutro na naszym koncercie. To jak? Długo mam cię jeszcze namawiać?
-No dobra, zatrzymam się u ciebie- powiedziałam chociaż nie chciałam być kłopotem dla Nialla.
-No i świetnie. Daj walizkę, zapakuje ją do auta.
-Przepraszam, możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie?- nawet nie zauważyłam kiedy podeszły do nas trzy dziewczyny.
-Jasne- odpowiedział Horan i zapozował do zdjęcia. Po chwili podeszło kilka innych osób a po dziesięciu minutach oblegał nas już istny tłum. Niall spoglądał na mnie tylko a na twarzy miał wręcz wypisane słowo: Przepraszam. Po około czterdziestu pięciu minutach w końcu opuściliśmy lotnisko. Jadąc przez zatłoczony Londyn właściwie się nie odzywałam. Niall gadał za to jak najęty. Spotkał się z bratem i bratankiem. Horan  był totalnie zauroczony małym Theo i mimo iż dzieciaka nie znałam wiedziałam o nim wszystko. Nie przeszkadzała mi jednak paplanina Nialla. Skupiłam się na słuchaniu tego co ma mi do powiedzenia i starałam się nie myśleć o babci, pogrzebie, Ninie czy Harrym. Gdy dojechaliśmy na miejsce Niall zabrał się za przygotowanie kolacji a ja poszłam nieco się odświeżyć. Początkowo planowałam tylko przemycie twarzy, szyi i rąk  ale skończyło się na tym, że weszłam po prostu pod prysznic. Myślałam, że to jakoś mnie rozluźni i owszem moje mięśnie pod wpływem ciepłej wody nieco się rozluźniły jednak napięcie, które czułam wewnątrz narastało z każdą sekundą, myślałam, że eksploduję. Wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Podczas gdy goliłam swoją nogę, ręka tak mi się trzęsła, że przez przypadek zrobiłam małe nacięcie na łydce. Krew momentalnie zaczęła cieknąć pozostawiając małą czerwoną strużkę. Nie wiem dlaczego ale widok krwi sączącej się z małej rany sprawił mi swego rodzaju przyjemność. Spojrzałam na maszynkę i do głowy wpadł mi pewien pomysł. Chciałam zadać sobie ból, zrobić coś, co choć na chwile da mi ukojenie. Wtedy pomyślałam o mojej babci i poczułam się tak jakbym się ocknęła. Nie chciałaby żebym się krzywdziła z jej powodu. Szybko wyszłam z pod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i weszłam do „mojego” pokoju. Na łóżku leżała moja walizka, otworzyłam ją i zaczęłam wyrzucać nerwowo ubrania, musiałam znaleźć piżamę. Spojrzałam na wciąż sączącą się krew z ranki na nodze. Nie wiem dlaczego ten widok sprawiał mi taką przyjemność. Bałam się, że coś we mnie pęknie a wtedy pójdę do łazienki i zrobię kolejne nacięcie, tym razem na nadgarstku. Kiedy cała roztrzęsiona szamotałam się z własnymi myślami do pokoju zapukał Niall:
-Ali? Mogę wejść?
-Momencik!- powiedziałam nerwowo.
-Bo się już zastanawiałem czy nie uciekłaś, miałaś umyć tylko ręce a cię z 20 minut już nie ma.
-Postanowiłam wziąć prysznic.
-Aha, spoko. Rozumiem, że nie mogę wejść bo jesteś goła. Ubieraj się szybko i chodź do kuchni.
-Okej, za dwie minutki będę na dole!- starałam się mówić naturalnie.
-Super- powiedział blondyn i odszedł. Wtedy do mnie doszło to co prawie zrobiłam. Nie mogłam mu tego zrobić. Nie w domu Nialla. Nie, kiedy on jest tak blisko. Gdyby przyszedł dwie minuty później, nie wiem co by się mogło stać, co bym mu powiedziała… Nie, Niall, nie możesz wejść bo się tnę! Super, po prostu super. Jestem idiotką. Wzięłam w końcu z walizki piżamę, ubrałam się, wytarłam krew z nogi, odczekałam chwilę by się upewnić, że już się nie trzęsę i poszłam do Nialla. Horan zrobił dla nas tosty. Może i nie ma w tym żadnej filozofii ale znając Nialla i jego zdolności kulinarne to był prawdziwy wyczyn.
-Wolisz sok, herbatę czy może piwo?- zapytał.
-A ty?
-Ja wypiję chyba piwko.
-To ja też.
-Proszę- powiedział i podał mi butelkę- Chce ci się spać?
-Nie a czemu pytasz?
-Bo widziałem, że dziś leci fajny film i tak myślałem żeby się przenieś do salonu.
-Jasne, chętnie coś obejrzę- prawda była taka, że nie miałam najmniejszej ochoty by cokolwiek oglądać ale nie chciałam być niegrzeczna. Usiadłam wygodnie na kanapie i wzięłam tosta do ręki.
-Niall, to jest pyszne!- powiedziałam szczerze. Nie spodziewałam się czegoś tak dobrego.
-No pewnie, że pyszne, w końcu ma się ten talent- blondyn zrobił głupkowatą minę przez co wyglądał śmiesznie.
-Taa, ty i talent kulinarny...
-Ali czy ty coś sugerujesz?
-Nie, nic.- chwilę jeszcze się przekomarzaliśmy jednak po chwili rozpoczął się film i Niall się totalnie wciągnął w całą akcję. Ja niestety nie mogłam. Mój umysł cały czas był zajęty czymś innym. Starałam się z całych sił nie myśleć o Harrym ale nie wychodziło mi to za dobrze. Dlaczego to akurat w nim musiałam się zakochać? Dlaczego on wrócił do Chloe? Cały czas korciło mnie by zapytać Horana czy to prawda, czy są razem, dlaczego się spotkali? Gdy w końcu film się skończył zagadnęłam go, niby totalnie niewinnie:
-Jak byłam na lotnisku widziałam nowe zdjęcia Harrego z Chole...
-No, spotkali się- powiedział jeżdżąc palcem po telefonie.
-I co są razem?- mimo iż tego nie chciałam mój głos delikatnie zadrżał.
-Razem? Nawet nie żartuj. Nie są razem. Spotkali się przez przypadek i na pewno nie są i nie będą już razem. Harry nie chciał afery dlatego zachował się jak kulturalny człowiek, nie kłócił się, nie uciekał przed nią. Poza tym dlaczego pytasz?
-Z ciekawości. W tej gazecie napisali, że są razem a wiesz doskonale, że ona za mną nie przepada. Jeśli jednak byli by razem musiałabym się z nią widywać...- na poczekaniu szybko wymyśliłam jakąś wymówkę, nie chciałam by Niall się czegoś domyślił.
-O to się martwić nie musisz. A teraz pora pójść spać. Jutro czeka nas ciężki dzień.
-Tak? A ja myślałam, że mamy tylko koncert.
-No ale wcześniej jedziesz ze mną na sesję.
-Po co?- zaskoczył mnie.
-No bo tak.
-Aha. Niall, ja się tam zanudzę- powiedziałam kładąc nacisk na ostatnie słowo.
-Jezu, nie narzekaj. Lou musi wziąć Lux a wiesz jaka ona jest. Wszędzie jej pełno. Pobawisz się z nią, coś jej poopowiadasz a my szybko zrobimy fotki i wszyscy będą zadowoleni.
-Czyli, że mam być nianią, tak?
-Jeśli nie chcesz...
-Nie, chcę, spoko. Wiesz, że lubię się z nią bawić i w sumie fajnie, że pojadę z tobą- uśmiechnęłam się do Horana dając mu do zrozumienia, że naprawdę się cieszę.
-W takim razie się cieszę, a teraz marsz do góry, umyj ząbki i do łóżka.
-Tak jest tatusiu!- powiedziałam, ucałowałam go w policzek i poszłam na górę.


***

Mimo szczerych chęci nie przespałam kolejnej nocy. Natłok myśli nie pozwolił mi na to a gdy w końcu zasnęłam śniły mi się same głupoty. O 8:00 przeszedł do mnie Niall i dosłownie wyciągnął mnie z łóżka. Gdy się uszykowaliśmy i zjedliśmy śniadanie pojechaliśmy w miejsce gdzie miała odbywać się sesja. Gdy weszliśmy do budynku słychać było krzyk wydurniającego się Louisa. Gdy weszłam do pomieszczenia i powiedziałam „cześć” wszyscy ucichli. Patrzyli się na mnie tymi swoimi oczami pełnym współczucia. Może myśleli, że ma mi to w jakiś sposób pomóc ale zamiast tego poczułam się o wiele, wiele gorzej niż jeszcze 10 sekund wcześniej. Spojrzałam rozpaczliwie na Nialla, który od razu załapał o co mi chodziło i zwrócił się do Louisa by ten opowiedział mu dlaczego tak krzyczał. Ja z kolei podeszłam do małej Lux i przywitałam się z nią. Dziewczynka od razu podała mi swoją lalkę i zapytała się czy się pobawimy bo ani mama ani Harry nie chcą tego zrobić. Ja naturalnie od razu się zgodziłam ale przez słowa dziewczynki zdałam sobie sprawę z tego, że Harry był w tym samym pomieszczeniu i pewnie tak jak reszta gapił się na mnie. Po chwili wszyscy wrócili do swoich zajęć, powróciły rozmowy i nie czułam się tak niekomfortowo.
-Jak się trzymasz?- zapytała Lou.
-Wolę o tym nie gadać, okej?
-Jasne. Jak Lux zacznie cię męczyć czy coś to...
-Weź przestań, wiesz, że ją uwielbiam i szczerze cieszę się, że mogę się z nią pobawić.
-To super. Dobra biorę się do roboty, Niall? Chodź tu, muszę okiełznać tę twoją szopę- powiedziała i zabrała się za upiększanie Horana. Nie minęły nawet 2 minuty a do mnie podszedł Liam:
-Jak się czujesz?
-Nie chcę o tym gadać...- powiedziałam i spuściłam głowę.
-Ali, ja w zeszłym roku straciłem dziadka i wiem co przeżywasz. Ja nawet nie poleciałem na jego pogrzeb. Wszyscy mówili, że jestem super bo fanki i koncerty są dla mnie tak ważne, że nie chcę ich zawieść i mieli rację. Nie chciałem niczego odwoływać ale prawda jest też taka, że manager mi nie pozwolił, moja umowa mi nie pozwoliła. Musiałem zostać w Australii i czy chciałem czy nie musiałem wystąpić. Teraz mamy nico więcej luzu ale uwierz mi, że ja nawet nie miałem okazji żeby pożegnać się z dziadkiem.
-Ja też nie. Paparazzi przyszli i…- do oczu napłynęły mi łzy. Wszystko wróciło w jednej chwili, cały stres, ból.
-Nie płacz Ali- powiedziała Lux. Szybko starłam łzę, która zdążyła spłynąć mi po policzku.
-Ja nie płaczę, po prostu coś mi wpadło do oka- powiedziałam szybko i się uśmiechnęłam do małej. -Liam, proszę, nie drąż tego tematu bo widzisz sam jak reaguję. Nie chcę teraz straszyć Lux ani nikogo innego. Wystarczy, że widzę jak na mnie wszyscy patrzycie. Wiem, że oni cię wysłali tu do mnie, że nie mają odwagi by pogadać i się zapytać. Powiedz wszystkim, że chcę żeby traktowali mnie normalnie i żeby zachowywali się normalnie.
-No Ali! Bawmy się! Liam nie gadaj do niej!
-Jak widzisz nie mogę teraz rozmawiać- uśmiechnęłam się nieco do chłopaka.
-Spoko. Bawcie się- powiedział i uśmiechnął się do Lux.
Musiałam przyznać, że jak na 3-letnie dziecko Lux była bardzo inteligentna i bystra. Zabawa z nią nieco mnie od stresowała i pozwoliła skupić się na czymś. Najpierw bawiłyśmy się lalkami, później gdy dziewczynce znudziło się to zaoferowałam, że poszukam jakiś kartek i kredek i zrobię dla niej własnoręcznie kolorowanki, jakie tylko sobie zażyczy. Najpierw narysowałam jej kwiatki, później Kubusia Puchatka. Gdy dziewczynka była w trakcie kolorowania swojego dzieła podniosła wzrok z nad kartki i wesoło krzyknęła:
-Harry!
-Co robicie?- chłopak podszedł do małej, podniósł ją, usiadł na jej miejscu i posadził sobie na kolanach.
-Ali rysuje mi kolorowanki!
-Wow! Śliczne. Ali potrafisz rysować?
-Skończyliście już?- nie wiem dlaczego ale byłam wredna. Nie odpowiedziałam na jego pytanie.
-Nie, ale teraz pstrykają fotki Liamowi, później Zaynowi, Niallowi i Lou a ja jestem na końcu.
-Skończyłam!- powiedziała dziewczynka i podała mi pokolorowany rysunek.
-Ślicznie. To co? Chcesz coś jeszcze?
-Taaak!
-A co? Masz jakiś pomysł?- zapytałam i uśmiechnęłam się przyjaźnie do małej.
-A umiesz rysować motylki?
-Pewnie.
-To narysuj mi takiego motylka jak ma Harry na brzuchu! Ale takiego samego!
-Ale ja nie pamiętam dokładnie jakiego motylka ma Harry...
-Harry wstań! No dalej- Styles wykonał polecenie dziecka- teraz stań tu- Lux pokazała miejsce koło mnie- i pokaż Ali swojego motyla.
-Co?- zapytałam totalnie ogłupiała i spojrzałam na Harrego.
-No dalej! Pokazuj- dlaczego dzieci mają zawsze pomysły z kosmosu?
-A nie mogę ci narysować innego motyla?- zapytałam nerwowo.
-Nie! No dalej Harry, nie wstydź się- Styles spojrzał na mnie w taki sposób, że wiedziałam co za chwilę zrobi, podniósł koszulkę tak, że jego brzuch wraz z motylem znajdował się kilkanaście centymetrów od mojej twarzy przez co od razu zrobiło się mi gorąco. Gdy spojrzałam na twarz bruneta miałam wrażenie, że powstrzymuje uśmiech a może raczej śmiech? Chciało mu się śmiać ze mnie.
-Ali, proszę no rysuj- mała zrobił minę tak rozczulającą, że nie miałam serca jej odmówić. Spojrzałam na motyla Harrego i zaczęłam rysować. Szczerze mówiąc było to jedno z najdziwniejszych doświadczeń jakie mogłam przeżyć i mogłam śmiało powiedzieć, że ten kawałek ciała Stylesa poznałam za dobrze. Podczas gdy ja rysowałam, właściwie się do niego nie odzywałam. On co jakiś czas próbował mnie jakoś zagadnąć ale ja nie chciałam z nim gadać. Miałam jakąś wewnętrzna blokadę. Nie wiedziałam sama przez co, może przez to, że spotkał się z Chloe? Całą swoją uwagę skupiłam na motylu i rozmowie z rozentuzjazmowaną Lux. Gdy dałam jej rysunek ona od razu zaczęła go kolorować nie zwracając uwagi na resztę świata. Zazdrościłam jej tego. Siedziała na kolanach Harrego i całym jej światem był narysowany przeze mnie motyl.
-Ali, wciąż się na mnie gniewasz?- głos Stylesa sprowadził mnie na ziemię.
-Co?
-Ile jeszcze razy mam cię przeprosić za to co się stało w Dublinie? Co mam zrobić żebyś zaczęła traktować mnie normalnie?
-Harry, naprawdę myślisz, że nie mam co robić tylko myśleć o tobie? Człowieku moje życie zamieniło się w koszmar i uwierz mi, nie zaprzątam sobie aktualnie głowy tym co zrobiłeś.
-Masz rację- Harry spuścił głowę, a po chwili dodał- Zachowuję się jak egoista- podejrzewam, że gdyby nie Lux siedząca na jego kolanach użył by dosadniejszych słów.
-Tak, masz rację, jesteś egoistą, totalnym egoistą Harry. A ja nie mam aktualnie siły by się zadręczać jeszcze tobą więc skoro tak bardzo ci zależ to okej, wybaczam ci. Teraz możesz mnie zacząć traktować tak jak wcześniej.
-Tak jak wcześniej? Czyli jak?- może nie chciał tego pokazać ale wkurzyłam go takim stwierdzeniem. Rysy jego twarzy momentalnie się zaostrzyły.
-Bez poczucia winy będziesz mógł udawać, że mnie nie znasz i znowu będziesz mógł mnie ignorować. Właściwie to nawet lepiej. Nasze relacje wrócą do normy. Nie będziesz musiał mnie ratować czy pocieszać.
-Naprawdę myślisz, że tak się stanie? Że przejmuję się tobą bo mam wyrzuty sumienia?
-Szczerze, to tak. Tak właśnie myślę.
-Ali, czy ty mnie w ogóle słuchałaś kiedy rozmawiałem z tobą wtedy przed koncertem w Manchesterze? Wtedy kiedy płakałaś przez przyjaciółkę, kiedy chwyciłem twoją rękę, o tak?- po tych słowach złapał mnie za rękę. Nawet nie wiem jak to się stało. Nie chciałam urządzać żadnych scen więc delikatnie odsunęłam swoją dłoń i schowałam ją pod stół. Co on sobie wyobrażał do cholery? Gdyby nie Lux jestem w stu procentach pewna, że ta rozmowa przebiegałaby inaczej, znacznie intensywniej.
-Harry, proszę, daj mi spokój…- mówiąc to nie patrzyłam na niego. Nie mogłam mu tego powiedzieć prosto w oczy bo to nie była prawda. Zakochałam się w nim i chciałam by trzymał moją dłoń, by mnie przytulał i pocieszał. Ali nie mogłam się w to zagłębiać jeszcze bardziej. Nie mogłam robić sobie nadziei, czułam, że to wszystko mnie przygniata i kolejny zawód może się dla mnie skończyć źle.
-Powiedz mi to prosto w oczy. Powiedz, że mam dać ci spokój. Czego się boisz?- jego głos był mieszanką złości połączonej z czymś jeszcze.
-Skończyłam!- krzyknęła mała kierując na siebie naszą uwagę.
-Ślicznie- powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. Mała zrobiła to samo.
-Tak, pięknie- przyznał Harry i pogłaskał ją po głowie.
-Harry twoja kolej- zakomunikował Zayn, który właśnie wszedł.
-Serio? Teraz? Miałem być ostatni- spojrzał na niego niezadowolony Styles.
-A co masz coś innego do roboty?
-No nie- powiedział i spojrzał na mnie- A my musimy dokończyć naszą rozmowę.
-Ja myślę, że nie ma czego kończyć- spojrzałam na niego i starałam się wyglądać po prostu chamsko.
-Harry?!- ktoś krzyknął a Styles w końcu się ruszył i poszedł. Jego miejsce zajął Zayn.
-Co robicie?- zapytał małą.
-Ali mi rysuje kolorowanki! Patrz!
-Wow Ali! To motyl Harrego! Jest identyczny!- Malik wytrzeszczył oczy i spojrzał na mnie ze zdziwieniem- Rysujesz?
-Czasami- przyznałam, właściwie nie miałam jakiegoś super kontaktu z Zaynem, on jest raczej skryty i raczej nie miał potrzeby poznawać mnie jakoś bardzo, wiedziałam jednak, że mnie lubi, a teraz kiedy patrzył na mnie tymi czekoladowymi oczami miałam wrażenie, że polubił mnie jeszcze bardziej, w końcu coś nas połączyło bo przecież on także lubił rysować- Właściwie to dawno tego nie robiłam.
-Powiem tobie, że masz talent.
-Przestań, to tylko motylek. Kiedyś rysowałam trudniejsze rzeczy.
-Tak? A co dokładnie?
-Głównie portrety, oczy i dłonie… Kochałam to robić.
-No, no. A dlaczego przestałaś?
-Brak czasu i jakoś straciłam zapał i takie tam.
-Zayn narysuj mi tego śmiesznego ludzika!
-Tego co zawsze?
-Tak, tego ze śmiesznymi włosami. Pokażemy Ali- Lux miała tyle energii. Aż się nie chce wierzyć skąd dzieci ją mają.
-No okej, tylko szybko bo zaraz muszę iść.
-A co to za ludzik?- zapytałam się małej.
-Zayn mi go rysuje zawsze. Nazwałam go Harry bo wygląda trochę jak on. Ma takie same loki i zawsze rysuje mu zielone oczy!
-Aaaa, no to muszę go zobaczyć- Boże Styles mnie prześladuje nawet jak o tym nie wie i nie robi tego specjalnie. Gdy Zayn narysował „Harrego” posiedział ze mną jeszcze chwilę i pogadaliśmy. Gdy wyszedł znowu zostałam sama z Lux i tak zostało już do końca sesji. Poźniej udałam się wraz z Lou i Lux od razu na arenę a chłopaki mieli jeszcze coś do załatwienia. Przed koncertem cały czas myślałam o naszej rozmowie, o tym co mi powiedział Harry, tak bardzo mieszał mi w głowie, był zagadką, nie wiedziałam o co mu chodzi… Przed wyjściem na scenę złapała mnie mega trema, niemal jak przed pierwszym koncertem. Nie chciałam wyjść, jak mogłam śpiewać wesołe piosenki skoro moja babcia zmarła? Na szczęście w porę się ogarnęłam i dałam radę. Mimo, że było ciężko, dałam radę. W końcu co ci ludzie zawinili. Przyszli na koncert i chcieli się dobrze bawić a moje problemy ich nie obchodziły. Musiałam zachować się jak profesjonalistka. Myślę jednak, że najbardziej pomógł mi telefon od mamy, która dodała mi otuchy i powiedziała, że mnie kocha. Nie była to długa rozmowa ale dodała mi sił. Wiedziałam, że mama jest już zmęczona tym wszystkim i dlatego postanowiłam nie wracać do Polski w przerwie między koncertami w Londynie i pierwszym koncertem w Sztokholmie. Miałam wtedy pięć dni wolnego ale nie zamierzałam jechać do domu. Nie chciałam narażać moich bliskich na stres, który wiąże się z wieczną uwagą mediów gdy tylko pojawiam się w kraju. Gdy mnie nie ma, oni mają spokój. Zaraz po koncercie udałam się pod scenę gdzie stała Lou wraz z El i innymi osobami. Okazało się że wśród nich stała Perrie, która serdecznie się ze mną przywitała i chwilę porozmawiałyśmy. Następnie zamieniłam kilka słów z Gemmą, która dotarła na miejsce gdy ja śpiewałam. Mocno mnie uściskała- podejrzewałam, że została wtajemniczona i wie o mojej babci. Po koncercie wszyscy się rozeszli i wraz z Niallem wróciłam do niego. Następnego dnia przyjechała po mnie Lou i wraz z Eleanor i Gemmą zabrały mnie na super londyńskie zakupy. Było naprawdę sympatycznie jednak ja nie miałam ochoty chodzić po sklepach i śmiać się jak gdyby nigdy nic. Następny dzień spędziłam z Lux. Kolejny dzień- wizyta w mieszkaniu Liama. Następny- wyjście z Tomlinsonem, El i Niallem do jakiejś galerii sztuki w której chłopcy musieli się pokazać. Ogólnie codziennie Niall organizował mi milion różnych zajęć żebym tylko nie siedziała w domu. Gdy byłam na zakupach Gemma zaproponowała mi wyjście z nią, Harrym i ich znajomymi wieczorem w dniu kiedy Niall musi jechać do telewizji wraz z Zaynem i Louisem. Ja oczywiście odmówiłam ale dziewczyna tak długo mnie namawiała, że w końcu zgodziłam się, z grzeczności. I tak dzień przed wyjazdem do Sztokholmu cały wieczór miałam spędzić w towarzystwie Harrego. Co gorsza musiałam zachowywać się normalnie, musiałam być uprzejma i musiałam pilnować swojego języka by nie powiedzieć jakiegoś głupstwa w stylu: Harry przestań, może i powiedziałam, że ci wybaczam to, że spałeś z jakąś obcą dziewczyną ale na pewno tak nie myślę. Dzięki Bogu na miejsce jechałam właśnie z Harrym więc zamierzałam z nim uzgodnić kilka spraw kiedy byliśmy chwilę sam na sam. Gdy czekałam już uszykowana i siedziałam w salonie Nialla do drzwi zadzwonił dzwonek a moje serce zaczęło bić szybciej. Przyjechał. Wstałam i poszłam otworzyć. Moim oczom ukazał się piękny widok. Temu nie mogłam zaprzeczyć. Harry był zabójczo przystojny. Ciemne spodnie, bez dziur (szczerze nie rozumiałam jego zamiłowania do przedziurawiania spodni, nawet nie widziałam, że ma jakieś normalne), podobnie buty, do tego biała koszulka, na którą miał założoną czarno-szarą koszulę w kratę. Loki opadały mu na czoło, nigdy nie widziałam go w takiej fryzurze tzn. nigdy na żywo, od roku przecież zaczesywał włosy do góry. Ten cały jego wygląd odebrał mi mowę, zawstydził mnie i sprawił, że poczułam się gorsza, brzydsza.
Piosenka
-Hej. Gotowa?- powiedział i się uśmiechnął delikatnie sprawiając, że jego słynne dołeczki pojawiły się na twarzy.
-Yyy, tak- właściwie to wydawało mi się, że w ogóle nie jestem gotowa. Miałam ochotę pójść na górę i się przebrać. Ubrałam dżinsowe rurki z wysokim stanem, luźną, krótką, czarną bluzkę z krótkim rękawkiem i czarne trampki. Do tego oczywiście czarna torebka na długim pasku i byłam gotowa. To właściwie pierwszy raz od śmierci babci gdy nie byłam ubrana cała na czarno (wcześniej wyjątkiem było gdy wychodziłam na scenę)- wydawało mi się, że totalnie nie pasuję do otoczenia w którym zaraz się znajdę. Włosy miałam oczywiście rozpuszczone a makijaż dość mocny- musiałam zakryć te cholerne sińce pod oczami. Może i Niall starał się z całych sił bym zapomniała o troskach ale w nocy gdy zostawałam sama nie mogłam spać i zawsze kończyło się tym, że płakałam do poduszki.
-No to chodź- brunet odezwał się sprowadzając mnie tym z powrotem na Ziemię.
-Momencik, tylko zamknę- oczywiście, niemądra ja musiała wrzucić klucz od drzwi do torebki zamiast zostawić go gdzieś na wierzchu, przez co jego poszukiwania trwały chyba z pięć minut. Gdy się w końcu z tym uporałam, wraz z Harrym poszliśmy do jego samochodu. Gdy wsiedliśmy, a ja się otrząsnęłam z wrażenia jakie na mnie wywarł od razu wróciłam wredna ja i przeszłam do konkretów- Okej, musimy ustalić co im wszystkim powiemy.
-Ale, że co im powiemy? Oświeć mnie.
-No na przykład wydaje mi się, że wolisz, żebym nie wspominała o nocy w Dublinie, prawda?- okej nie wiem po co mięlibyśmy o tym wspominać.
-Ali…
-Ja z kolei nie chcę żebyś mówił cokolwiek o próbie gwałtu i ogóle nie chcę nic mówić o nas- o tym tez nie wiem po co mięlibyśmy komukolwiek się chwalić. -Powiemy, że się lubimy i traktujemy tak samo jak resztę ludzi z którymi pracujemy.
-Koledzy z pracy, tak?
-Tak. Nic więcej nikt nie musi wiedzieć- nie panowałam nad sobą, mój głos był przepełniony jadem.
-Ali dlaczego jesteś taka zła? Bo jedziesz ze mną?
-Nie jestem zła. Ta sytuacja jest dla mnie krępująca i nie chcę by ktoś znowu coś sobie pomyślał gdy nas razem zobaczą.
-Szczerze, nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz ale mogę ci obiecać, że zrobię i powiem co chcesz- pewnie, że nie wiesz o co mi chodzi bo to ja otrzymuje te głupie maile a nie ty.
-No i dobrze- powiedziałam i odwróciłam głowę w stronę szyby. Dalszą część drogi pokonaliśmy w milczeniu. Styles prowadził a ja obserwowałam to co działo się na zewnątrz. Gdy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że wieczór miałam spędzić w małej i przytulnej knajpce gdzieś na obrzeżach Londynu co mi całkowicie odpowiadało. Harry powiedział tylko, że zawsze tu przychodzi z siostrą, od kiedy tylko zamieszkał w Londynie. Gdy weszliśmy do środka Gemma siedziała przy stoliku razem z inną dziewczyną i jakimś chłopakiem. Idąc do stolika moja dłoń otarła się o dłoń Harrego chociaż nie wiedziałam jakim cudem jest to możliwe skoro on jest o wiele wyższy ode mnie. Spiorunowałam go spojrzeniem bo miałam wrażenie, że zrobił to specjalnie. Nie miałam jednak czasu by zapytać bo zauważyła nas Gemma i musiałam zacząć grać.
-No jesteście! Hej Ali- dziewczyna wstała i pocałowała mnie w policzek na powitanie- Poznaj Johna i Victorię. To moi znajomi których poznałam na studiach.
-Hej. Jestem Ali- powiedziałam nieśmiało i podałam im rękę.
-Harry, chłopie! Nie widziałem cię tyle czasu- John zaczął witać się z Harrym podobnie jak blondynka o imieniu Victoria. Gdy w końcu usiedliśmy mi przypadło miejsce koło Stylesa i jego siostry. Gdy każdy dokonał swojego zamówienia zaczęliśmy rozmawiać a właściwie oni zaczęli bo ja siedziałam nieco nieobecna. W pewnym momencie zauważyłam, że Victoria ma na palcu złoty pierścionek z małym diamencikiem. Spojrzałam na parę jeszcze raz i od razu było to dla mnie oczywiste- oni są zaręczeni. Pewności dodał mi całus w policzek jaki dziewczyna dała chłopakowi oraz to, że po chwili on chwycił ją za rękę.
-Halo? Tu ziemia do Ali!- Gemma pomachała mi ręką przed nosem- Czemu się tak przyglądasz?
-Kiedy ślub?- zapytałam Viktorię prosto z mastu a ona zaczęła się śmiać.
-Termin mamy ustalony na 15 stycznia.
-Gratuluję.
-Ależ ty spostrzegawcza- wtrącił John.
-No wiesz, ślepy by nie zauważył. Ślicznie razem wyglądacie.
-Dzięki. A ty nie masz żadnego przystojniaka, który za tobą szaleje?- nie wiem dlaczego ale rozbawiło mnie to pytanie a może reakcja Harrego, który spojrzał na mnie a następnie na resztę, wziął szklankę do ręki i upił wielkiego łyka wody. Wydawało mi się albo Stylesa nieco zdenerwowało to pytanie. Zdenerwowało i speszyło?
-Nie, nie mam.
-Musisz się spieszyć bo ci najlepszych sprzątną z przed nosa- wtrąciła Gemma.
-Mówisz jak moja mama- powiedziałam i wszyscy zaczęli się śmiać.
Dalsza część naszej rozmowy przebiegała pomyślnie. Rozmawialiśmy na lekkie tematy, nic co by dotyczyło mnie i Harrego. Sporo żartowaliśmy i w końcu poczułam się nieco lepiej. Nawet obecność Stylesa przestała mi przeszkadzać. Uśmiechaliśmy się do siebie szczerze- tzn. miałam takie wrażenie albo przynajmniej ja nie udawałam i nie grałam niczego. Opowiedzieliśmy wspólnie historię o tym jak nas spotkała burza, pękła nam opona, biegliśmy przez las i znaleźliśmy hotel. Sporo się przy tym śmialiśmy i raz Harry coś dopowiadał raz ja. Później przypomniało mi się zdjęcie, które zrobiłam tego samego dnia Horanowi- pokazałam im śpiącego Nialla, który leżał wśród sterty puszek, butelek i innych śmieci zamiast mnie zawieść do studia. Gemma podzieliła się z nami kilkoma faktami z życia jej i jej brata z czego Harry nie był zadowolony bo były to same kompromitujące go opowieści. Później rozmowa zeszła nieco na temat studiów i tego jak to wygląda w Polsce i w UK. Nawet nie zauważyłam kiedy cały ten czas minął i pomału trzeba było zacząć się zbierać. Harry przeprosił wszystkich na moment i poszedł do toalety a wtedy ja zostałam z nimi sama.
-No to teraz mów co jest miedzy wami?- zapytała uśmiechnięta Viki.
-Słucham?- miałam nadzieję, że nie chodzi jej o to, o czym myślałam.
-Hej, ty nie jesteś ślepa i zauważyłaś pierścionek a ja nie jestem ślepia i widzę jak na siebie patrzycie.- na te słowa zaczęłam się histerycznie śmiać.
-Uwierz mi, że między nami nic nie ma.
-Nie wierzę- blondynka dosłownie przewiercała mnie wzrokiem.
-No to uwierz. My właściwie nie za bardzo za sobą przepadaliśmy na początku naszej znajomości, teraz jest lepiej ale jesteśmy tylko kolegami z pracy, to wszystko.
-Tak wmawiaj to sobie ale my znamy Harrego i widzimy więcej niż chcecie- Viktoria nie spuszczała ze mnie wzroku.
-Niestety tym razem jesteście w błędzie.
-Tak, tak…- dziewczyna nie dawała za wygraną.
-Ali to nie był mój pomysł- w końcu odezwała się Gemma.
-Co?- nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Harry mnie poprosił żebym cię namówiła na pójście z nami. To jego pomysł, nie mój. My nawet nie planowaliśmy spotkania. Wszystko zorganizował mój brat- nie możliwe, że Harry sam chciał ze mną, bez przymusów, spędzić wieczór.
-Pewnie Niall mu kazał, widzisz, ostatnio jego życiowym celem stało się zapewnianie mi rozrywki- powiedziałam szybko.
-Nie. To był całkowicie pomysł Harrego- chciałam coś powiedzieć ale zauważyłam, że Styles jest kilka metrów od naszego stolika dlatego wstałam i powiedziałam- Zaraz wychodzimy, prawda?
-Tak- odezwali się wszyscy jednocześnie.
-To ja także udam się do toalety. Przepraszam, zaraz wrócę- wiem, że to wyglądało tak jakbym uciekła. Chyba tak było. Bałam się, że zaczną coś gadać przy Harrym a wtedy ja powiem jakieś głupstwo w stylu: „Harry nic do mnie nie czuje. Jestem pewna bo przecież w Dublinie zrobił mi świństwo…”. W toalecie starałam się nie myśleć o informacji którą otrzymałam od Gemmy, o tym, że Harry sam zaaranżował to spotkanie… Załatwiłam się, umyłam ręce, wzięłam kilka głębokich wdechów i wyszłam z toalety. Gdy doszłam do stolika siedział przy nim tylko Harry:
-Gdzie reszta?
-John przed odjazdem chciał jeszcze zapalić a tu nie można- cóż przez cały wieczór John nic nie mówił, że pali.
-Aha, spoko.
-Weź torebkę i chodźmy- chłopak wziął moją torebkę z krzesła, podszedł do mnie i mi ją podał.
-A rachunek?
-Już uregulowałem.
-Jak to uregulowałeś?
-No zapłaciłem.
-Za mnie?- co on sobie myśli. Nie jestem jedną z tych panienek co wykorzystują faceta na każdym kroku.
-No tak. A dokładniej to za ciebie i za siebie- powiedział i się uśmiechnął.
-Ile mam ci oddać?
-Nic- Harry wywrócił oczami dając mi do zrozumienia, ze moje pytania go wkurzają.
-Powiedz no? Ile? Ile dokładnie?- zaczęłam się już denerwować.
-Boże Ali nie dramatyzuj. A jak tak bardzo ci zależy to powiem ci jak już odwieziemy resztę.
-Jak to odwieziemy?
-Gemma i John wypili, Victoria nie ma prawa jazdy. Najpierw odwiozę ich bo to po drodze, na końcu zawiozę ciebie do Nialla. No chyba, że zależy ci, żebym to ciebie pierwszą zawiózł?
-Spoko, mi tam jest obojętnie. Nie ma sensu żebyś jeździł po mieście jak nasz szofer.
-No to chodź- ruszyłam przodem a Harry szedł tuż za mną. Gdy wyszliśmy cała trójka stała już przy samochodzie Stylesa i głośno się z czegoś się śmiali. Gdy wsiedliśmy do samochodu ja siedziałam z tyłu z Viki i Johnem a Gemma usiadła z przodu koło brata. Narzeczeni rozmawiali o czymś, podobnie rodzeństwo. Ja siedziałam i się nie odzywałam. Pogrążyłam się w myślach. Harry sam chciał się ze mną spotkać? On to zorganizował? Przecież Gemma by mnie nie okłamała, nie miała powodu by to robić. Ale dlaczego Harry sam mnie nie zaprosił? Pewnie wiedział, że bym się nie zgodziła.
-Jesteśmy na miejscu- powiedział Styles i odwrócił się do tyłu. Nasze spojrzenia się spotkały co bardzo mnie speszyło i od razu odwróciłam wzrok w stronę Viki.
-Dziękujemy wam za miły wieczór. Musimy to powtórzyć!- powiedziała blondynka.
-Tak, koniecznie. Ali, oczywiście w tym samym składzie- zwrócił się do mnie John.
-Pewnie, z chęcią to powtórzę- uśmiechnęłam się szczerze do chłopaka.
-Dobranoc!- zaświergotała Victoria i już miała wychodzić kiedy odwróciła się w moją stronę i szepnęła mi do ucha- Otwórz oczy mała…- nawet nie zdążyłam na nią spojrzeć bo zwinnie wyślizgnęła się z samochodu… Super… Następnym przystankiem było mieszkanie Gemmy. Gdy dotarliśmy na miejsce wyszłam z samochodu by się z nią pożegnać. Jutro wylatujemy z Londynu, lecimy w trasę po Europie i nie miałam zielonego pojęcia kiedy znowu ją zobaczę. Wyściskałyśmy się serdecznie i ja wsiadłam do samochodu. Harry rozmawiał z nią jeszcze chwilę, po czym ucałowali się i pożegnali a brunet wsiadł do samochodu. Zaczekał chwilę aż Gemma weszła do domu i dopiero wtedy ruszyliśmy. Wiele mogłam mu zarzucić ale nie mogłam polemizować z tym, że kochał siostrę i się o nią troszczył.
-Dobrze poszło- zagadnął Harry.
-Nawet za dobrze. Przyznam ci się, że nie myślałam, że będę się tak dobrze czuć w twoim tow…- matko, jaka ja jestem głupia! Jak ja mogłam to powiedzieć??
-W moim towarzystwie…- dokończył za mnie, a jego głos wydawał się smutny. Spojrzałam na Harrego i zrobiło mi się przykro, że tak powiedziałam.
-Nie o to mi chodziło- powiedziałam cicho.
-Doskonale wiem o co ci chodziło.
-A ile ci jestem winna? Za kolację? Ile mam ci oddać?- zapytałam szybko chcąc zmienić temat.
-To naprawdę teraz dla ciebie takie ważne?- powiedział z wyrzutem.
-Po prostu nie chcę ci być niczego winna- mój głos był oschły chociaż wcale tego nie chciałam. Nagle zauważyłam, że Harry zjechał na pobocze po czym zatrzymał gwałtownie samochód- Co ty robisz?
-Ali, wtedy na sesji powiedziałem ci, że musimy dokończyć naszą rozmowę. Ja już tak nie mogę. Okej. Przesadziłem, wtedy w tym cholernym Dublinie. Wiem o tym. Ale proszę cię, nie możesz zacząć mnie traktować normalnie? Ile razy mam cię jeszcze przeprosić?
-Uwierz mi, że ja też mam już dość tej chorej sytuacji. I też mi jest ciężko. Poza tym powiedziałam ci wtedy, że ci wybaczam…- mówiąc to nie patrzyłam na niego, nie mogłam.
-Nie wybaczyłaś. Powiedziałaś tak, żebym dał ci spokój. Chcę żeby to było szczere.
-Dobrze, Harry wybaczam ci, nie musisz się już zadręczać.
-Ali, zacznij mnie wreszcie słuchać!- nienawidziłam gdy podnosił głos. Zawsze wtedy część mi zaczynała się go bać.
-No przecież ci mówię! Jest okej. Każdy popełnia błędy i nie musisz mnie za to więcej przepraszać. Naprawdę- miałam ochotę dodać: możesz sobie wrócić do bycia Harrym, który jest dla mnie wredny i udaje, że mnie nie zna.
-Kiedyś mi wybaczysz…
-Myślę, że to ty musisz wybaczyć sobie, Harry- powiedziałam cicho i pierwszy raz od początku naszej rozmowy spojrzałam mu w oczy.
-Chyba masz rację…- powiedział cicho i nieco się do mnie zbliżył nie odrywając ode mnie wzroku.
-Mogę cię o coś zapytać?- nie wiem co mi przyszło do głowy. Dlaczego przy nim tak ciężko mi się myśli i kontroluje?
-Słucham?- powiedział spokojniej, starał się mnie nie przestraszyć.
-Gemma powiedziała mi, że to był twój pomysł. Cały ten dzisiejszy wieczór. To prawda?
-Moja siostra czasami coś mówi bo myśli, że ma rację ale nie zawsze tak jest. Czasami miesza się niepotrzebnie w sprawy, które nie powinny jej obchodzić.
-Czyli to nie był twój pomysł?
-Nie…- odpowiedział niepewnie, nie wiem dlaczego ale mnie to wkurzyło. Nie chciało mi się wierzyć w to, że ona zmyślała. Mówiła prawdę, to Styles znowu coś kręci, ciągle coś przede mną ukrywa.
-Wiesz co? Pa!- powiedziałam i wyszłam z samochodu zostawiając w nim skołowanego Harrego. Znowu mnie okłamuje, znowu kręci!
-Ali co ty robisz?- krzyknął Harry, który także wyszedł z samochodu.
-Nie widzisz?! Idę do Nialla!- kiedy usłyszałam, że zamknął drzwi od samochodu, odwróciłam się i zauważyłam, że idzie w moją stronę. Wtedy nie myśląc za dużo zaczęłam po prostu biec. Nie wiem ile to trwało ale po chwili słyszałam za sobą Harrego i poczułam szarpnięcie w rękę. Prawie się przewróciłam ale Styles przytrzymał mnie i przyciągnął do siebie.
-Puść mnie!- chłopak nie zareagował.
-Ali, dlaczego to robisz? Dlaczego uciekasz?- zapytał nieco zdyszany podczas gdy ja ciężko oddychałam.
-Dlaczego nigdy nie jesteś ze mną szczery?!- moje emocje od kilku dni szalały i chyba teraz znalazły ujście. Kłamstwo Harrego przechyliło szalę i nie wytrzymałam. Nie panowałam nad sobą, trzęsłam się ze złości.
-Dobrze! Tak to był mój pomysł! Okej? Chciałem spędzić z tobą trochę czasu ale wiedziałem, że się nie zgodzisz gdy zaproszę cię osobiście. Poprosiłem Gemmę by to ona cię namówiła… Chcę ci pomóc, wiem, że cierpisz po stracie babci… Wiem co się wydarzyło podczas pogrzebu, wszyscy wiemy,  widzę, że jesteś silna ale boję się, że w końcu się załamiesz. Może i nie chcesz mojej pomocy, pewnie nie chcesz mnie widzieć… Wiem, że zachowuje się egoistycznie ale nie umiem być inny… - Harry był tak blisko, że czułam jego ciepły oddech na swojej twarzy, czułam jego perfumy, stałam jak sparaliżowana, nie docierało do mnie to co się właśnie dzieje; chłopak pochylił się nade mną i szepnął mi do ucha- Ali proszę nie uciekaj przede mną- mimowolnie zamknęłam oczy, Harry wciąż trzymał mnie za ramiona, a po chwili poczułam jak delikatnie przejechał ustami po linii mojej szczęki aż dotarł do kącika moich ust co wywołało na moim ciele gęsią skórkę, poczułam, że jego wargi delikatnie dotykały moich ust i wtedy oprzytomniałam, nie mogłam dać się pocałować nawet jeśli pragnęłam tego najbardziej na świecie, on mnie zrani, nic do mnie nie czuje, jestem wyzwaniem bo mu nie ulegam, obwinia się, to wszystko… Otworzyłam oczy i spojrzałam na Harrego, który miał przymknięte powieki. Wspięłam się na palce i szepnęłam mu do ucha:
-Zabierz mnie do Nialla- chłopak otworzył oczy, spojrzał na mnie a ja odwróciłam się od niego i wolnym krokiem ruszyłam w kierunku samochodu.



Wiem, rozdział miał być w czwartek ale się nie wyrobiłam :( Przepraszam. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Nie uważacie, że Ali jest nieco ślepa? :P Nie docenia się... Harold już drugi rozdział z rzędu jest kochany... Dziękuję Adriannie i Marzenie za komentarze!!! Kocham was dziewczyny <3
Przepraszam za błędy. Rozdział znowu dodawany nie na moim komputerze= dziwna czcionka:( Kolejny rozdział postaram się dodać za tydzień :)
Proszę o komentowanie.
Piosenki: Birdy- Skinny love; Maroon 5- She will be loved (jedna z moich ukochanych ;))
Muszę to napisać- SOML jest cudowna i wiem, że na pewno znajdzie się w moim opowiadaniu!!!
PS I LOVE YOU

5 komentarzy:

  1. Jaki ten rozdział jest piękny. . .
    Na początku chce napisać, że paparazzi to wygłodniałe hieny, którym należą się tylko przyciasne klatki w jakimś przytułku dla chorych psychicznie zwierząt (obrażając przy tym inne zwierzęta, które by się tam znajdowały). Jak tak mogli? Wtargnąć na pogrzeb? To nie ludzkie, każdemu należy się możliwość godnego pożegnania, a Ali i jej babci to odebrali. To przykre, że chociaż ona starała się naprawić swoje relacje z przyjaciółmi i rodziną, oni to wszystko jeszcze pogorszyli. Kiedy czytałam o tym, że pojawili się na pogrzebie, przypomniała mi się sytuacja ze ślubu Grega i Denise, kiedy to po części fanki zakłóciły rodzinną ceremonię ;/
    Niall jest kochany, że tak troszczy się o Ali. Naprawdę mieć takiego przyjaciela to skarb :) Dobrze, że ma go w tak trudnym okresie jej życia.
    Ten moment z maszynką mnie przeraził. Z jednej strony czuję ulgę, bo Ali powstrzymała się od zrobienia kompletnej głupoty, a z drugiej mam złe przeczucie i boję się, że te myśli jeszcze do niej wrócą. Mam nadzieję, że nic jej się nie stanie.
    Reakcja wszystkich na widok Ali musiała być naprawdę kłopotliwa, niezręczna i frustrująca. Myślę, że każdy nie lubi tego oklepanego pytania: "Jak się czujesz?" Zwłaszcza, kiedy wiadomo, że jest źle. Wiem, że wynikało to z ich troski, ale troszkę wyczucia by nie zaszkodziło.
    Ten monolog Liama był smutny. Fakt, że on nie mógł pożegnać się z dziadkiem, bo nie pozwalał mu na to kontrakt, a Ali nie mogła w spokoju pożegnać się z babcią, bo przeszkodziły w tym hieny z brukowców, a to wszystko wina sławy, która jest konsekwencją spełniania marzeń, jest dołujące. Ile jeszcze będą musieli zapłacić za to, że chcą robić to, co kochają?
    Lux jest urocza, taki jedyny promyczek słońca w tym rozdziale :) Scena z malowaniem motyla Harrego, była świetna.
    Nie rozumiem, dlaczego Ali traktuje go tak oschle. Wiem boi się, że znowu ją skrzywdzi, że ją zrani, że straci kolejną osobę. Tylko czy ona nie widzi, jak on się stara? W tych rozdziałach naprawdę widać, że mu na niej zależy. Okay, nadal jest trochę pogmatwany, ale to przecież Harry. Dobijające jest to, że on próbuje do niej dotrzeć, jasno pokazuje jej, że jest w niej zakochany, a ona to wypiera i odrzuca, bo boi się kolejnego zawodu.
    Przecież, kiedy nie myślała o tym, co się wydarzyło, czuła się naprawdę dobrze w jego towarzystwie. Czemu nie chce dać mu się do siebie zbliżyć, chociaż w głębi duszy tego pragnie?
    On naprawdę się o nią marwi. Kiedy powiedział to zdanie: "Wiem co się wydarzyło podczas pogrzebu, wszyscy wiemy, widzę, że jesteś silna ale boję się, że w końcu się załamiesz." miałam wrażenie, że wie o myślach Ali o okaleczaniu, tak jakby sam to przeżył. Może doszukuje się w tym wszystkim drugiego dna, ale myślę, że Harry sam kiedyś przeżył coś podobnego i to go skłoniło do tego, że jest teraz taki jaki jest. Wydaje mi się, że troszczy się tak o Ali, bo nie chce, żeby z nią stało się to samo. Nie chce, żeby z takiej pogodej dziewczyny z początku opowiadania stała się zimnym człowiekiem za jakiego on sam się uważa. Chociaż nie wydaje mi się, żeby można było nazwać go egoistą. Człowiek, który tak martwi się o drugiego, nie może być egoistą, nawet jeśli robi to tylko, a może i aż z miłości. Mam nadzieje, że oboje w końcu otworzą oczy.
    Muszę przyznać, że po tym rozdziale pojawiło się w mojej głowie kilka refleksji. Dziękuje Ci za to, bo warto jest czasami pomyśleć o pewnych sprawach.
    Mam nadzieje, że w życiu Ali z czasem wreszcie pojawi się dużo słońca, a chmury odejdą w dal.
    Kocham
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Nawet nie wiedziałam, że się tak rozpisałam, dopóki nie opublikowałam komentarza :)

      Usuń
  2. Hej!
    Na początku chciałabym Cię bardzo przeprosić za to, że dopiero teraz komentuje rozdział. Przeczytałam go wczoraj, ale potem wybrałam się na babskie zakupy i lody do centrum handlowgo z siostrą! Więc jezcze raz Cię przepraszam!
    Jak te wredne, nie szanujące prywatności hieny mogły wtargnąc na pogrzeb babci Ali! Przecież trzeba uszanować prywatność i to, że Ali chciała się pożegnać z babcią! I jeszcze jej rodziana miała jej to za złe! Na dokładke Nina i jej sms! Ali ma szczęście, że posiada takich wspaniałtch przyjaciól (choć nie wiem czy Harrego można tak nazwać), który zajmują jej czas by się nie martwiła i nie wadła w depresje! Ta rozmowa z Harrym na tej sesj była krempująca i denerwująca, ale na szczęście dla Ali Harry musiał iść na sesje! Ta rozmowa z Harrym w samochodzie w trakcie jazdy na to spotkanie pomogła im w pewien sposób! Ciesze się, że Ali się w pewien sposób odstresowała i zapomniała na chwile o swoich kłopotach i zmartwieniach! Harry to ty to wszystko zorganizowałeś?! I jeszcze kłamałeś perfidnie, że to nie ty?! Niby się w niej zakochałeś, a tak się zachowujesz, że szkoda gadać! I niby innaczej nie potrafisz?! Jeszcze kłamiesz na każdym swoim kroku?! Każdym! Ali wiesz co ja na twoim miejscu jakby po tym jak Ci wyjawił choć część prawdy to bym kurcze skakała i cieszyła się jak jakaś opentana(sarkazm)! A tak na prawde to nie szeptała do ucha a strzeliła porządnie z liścia!
    Sorry, ale kurcze Harry najpierw jest dla Ali taki, a potem taki, co ma huśtawke hormonów, ma okres czy co! Niech się zdecyduje czy ją kocha, czy nie!
    Musze ochłonąć.
    Rozdział na prawde cudowny, a ta scena pod koniec taka emocjonująca, że widzisz co ze mną zrobiłąś! Najchętniej to przeklinałabym i biła Stylesa,, ile wlezie, aż w końcu by powiedział całą prawde!
    Dziękuje Ci jeszcze raz!
    Kocham i pozdrawiam Marzena ze Śląska

    OdpowiedzUsuń
  3. aw, super blog:)
    zapraszam na fanfiction o chłopcach na > troublemakerimagine.blogspot.com
    x

    OdpowiedzUsuń
  4. prawie się popłakałam na koniec, sama nie wiem czemu.. świetne opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń