Rozdział dedykuję wszystkim moim wspaniałym czytelnikom! Jesteście moimi skarbami!
„I'll hit the lights and you lock the doors
Tell me all of the things that you couldn't
before
Don't walk away, don't roll your eyes
They say love is pain, well darling, let's
hurt tonight”
-Możemy wejść?- zapytała Gemma, bo
ja stałam jak wryta i chwilowo miałam mini zaćmienie mózgu wciąż zastanawiając
się, czy mi się to nie śni. Bo przecież Harry nie odzywał się do mnie przez dwa
tygodnie i nagle stoi przede mną razem z całą rodziną.
-Oczywiście- odpowiedziałam
starając się to jakoś ogarnąć. Otworzyłam drzwi szerzej i gestem ręki
zaprosiłam ich wszystkich do środka. Moja mama stanęła koło mnie a do i tak
zatłoczonego już pomieszczenia wszedł jeszcze tata. Mama wyglądała na
zaskoczoną, ale jednocześnie na jej twarzy malował się uśmiech. Tata z kolei
wyglądał tak jakby właśnie zobaczył grupę kosmitów i nie ma pojęcia, co zrobić.
–Dzień dobry.
-Dzień dobry Ali- odpowiedziała
Anne i wyciągnęła w moim kierunku dłoń, którą uściskałam.
-Hej- Robin postąpił dokładnie tak
jak jego żona a ja stwierdziłam, że nadal nie dociera do mnie, co się dzieje.
-Mamo, tato to Anne mama Harry’ego,
Robin jego ojczym i Gemma jego siostra- to było bardziej nierealne niż nie
jeden mój pokręcony sen. Mój tata wyglądał jakby doszedł do wniosku, że naprawdę
mu się to śni a mama wydawała się być jego przeciwieństwem w tej chwili,
właściwie wyglądała tak jakby bardziej rozumiała wszystko niż ja. Uśmiechnęła
się przyjaźnie do rodziny Harry’ego i najpierw przywitała się z Anne. Obie
kobiety naprawdę wyglądały „dobrze” w tej sytuacji, naprawdę się w niej
odnalazły i miałam wrażenie, że właściwie cieszą się, że w końcu mają okazję
się poznać. Później mama przywitała się z Robinem i Gemmą. Na koniec zostawiła
Harry’ego, który wyglądał na zestresowanego. Właściwie wyglądał jakby tak samo
jak ja nie ogarniał tej sytuacji i miałam ochotę się roześmiać, bo przecież to
on i jego rodzina zaskoczyli mnie i moich bliskich. Widziałam jednak jak
częściowo czuje ulgę, kiedy moja mama wyciągnęła w jego stronę rękę i uściskała
jego dłoń mówiąc przy tym, że miło go znowu widzieć. Mój tata podobnie jak mama
chwilę wcześniej najpierw zapoznał się z Anne. Uśmiechnął się do niej i
powiedział, że miło ją poznać, następnie przywitał się z Robinem i Gemmą aż w
końcu przyszła pora na Harry’ego. Tata uścisnął i jego dłoń i gdy to zrobił
Harry spojrzał na mnie tak jakby właśnie wszedł na Mount Everest. Jakby zdobył
najwyższy szczyt świata i już nic ani nikt nie jest w stanie go pokonać.
-Zapraszam do środka, nie będziemy
przecież stać w holu- powiedział tata. Uwielbiałam jego akcent, kiedy mówił po
angielsku. A jeszcze bardziej uwielbiałam go, kiedy wypowiadał te słowa.
-Bardzo się cieszę, że w końcu mogę
państwa poznać- powiedziała Anne a ja spojrzałam na Harry’ego. Chciałam jakoś
telepatycznie zapytać go, co właściwie się dzieje i jako odpowiedź uzyskałam
jego uśmiech. Piękny, szeroki, szczery uśmiech, za którym tęskniłam od naszej
ostatniej rozmowy.
-My także się cieszymy, dzieciaki
tyle czasu się spotykają i to aż niewiarygodne, że do tej pory nie było okazji-
mama była naprawdę zadowolona, że może w końcu poznać rodzinę Harry’ego,
widziałam to po jej minie. Tata chyba też się cieszył.
-Jestem gotowy- powiedział mój brat
wchodząc do pokoju. Moi rodzice z pewnością byli w szoku, że Harry pojawił się
tak nagle z całą swoją rodziną, ale nie pokazywali tego w jakiś okropnie
perfidny sposób. Mój brat z kolei aż za bardzo pokazał jak bardzo jest tym
zaskoczony gapiąc się na nas wszystkich jakby właśnie zobaczył stado mamutów,
tygrysów szablozębnych, tyranozaurów albo innych zwierząt, które wyginęły
tysiące lat temu.
-Wychodzili państwo?- zapytała mama
Harry’ego.
-Tak, ale możemy wyjść później-
odpowiedział tata.
-Możemy wyjść jutro- dodała mama
widząc miny naszych gości.
-Czyli nie idziemy?- zapytał brat.
Słyszałam jak moi rodzice
rozmawiają z mamą Harry'ego, słyszałam głos Gemmy i Robina, słyszałam ich
wszystkich, ale nie mogłam się skupić na tyle by wiedzieć, o czym mówią. Ja
patrzyłam na Harry'ego i po prostu przypomniało mi się, że nie wiedziałam go
ponad dwa tygodnie. Uzmysłowiłam sobie, że przecież nasza ostatnia rozmowa była
straszna, że powiedziałam mu o D., że on nakrył mnie na sprawdzaniu jego
telefonu, że zachowywał się dziwnie. Uśmiech, którym go obdarzyłam zniknął z
mojej twarzy, podobnie jak jego uśmiech ulgi i zadowolenia zniknął z jego
pięknej twarzy, na której zaczęły malować się różne emocje. Bo przecież między
nami wszystko aktualnie było nie tak. Wszystko było źle. Właściwie po ostatniej
rozmowie wyrósł między nami mur zbudowany z tysięcy pytań i niedomówień. Nic
nie było wyjaśnione. Po prostu zaczęliśmy operację na otwartym sercu i nagle
postanowiliśmy to przerwać, wyszliśmy zostawiając naszego pacjenta na stole
operacyjnym w połowie operacji.
-To jak? Trzy kawy? A dla ciebie
Harry?- usłyszałam głos mamy i spojrzałam na nią. Na sekundę, bo później od
razu przeniosłam wzrok z powrotem na Harry’ego.
-Przepraszam, ale ja chciałbym
porozmawiać z Ali- powiedział i spojrzał na Anne, która uśmiechnęła się do
niego i wyglądała tak jakby chciała dodać mu otuchy i odwagi. –Ali musimy
pogadać- w moim gardle nagle wytworzyła się gula, dlatego tylko pokiwałam głową
patrząc prosto w jego oczy.
-Tylko, że muszę pomóc zrobić kawę-
powiedziałam nieskładnie. Nie wiedziałam czy tak wypada? Wypada zostawić
naszych rodziców skoro znają się dopiero kilka minut? Właściwie wszyscy byli
moimi gośćmi, moja rodzina i jego i powinnam się nimi zająć.
-Ja pomogę a wy pogadajcie-
wtrąciła Gemma.
-Ale to nieuprzejme...
-Uprzejme- przerwała Anne.
Spojrzałam na nią i na mamę, która kiwnęła tyko głową, że wszystko jest okej i
mogę iść przeprowadzić jedną z najważniejszych rozmów mojego życia.
-Nie śpieszcie się- powiedziała
Gemma a Harry do mnie podszedł. Wszyscy na nas patrzyli a ja poczułam się
dziwnie. Jakby liczyli, że zaczniemy rozmawiać przy nich. Spojrzałam na tatę a
on patrzył na mnie tak jakby chciał powiedzieć, że co ma się dziać niech się
dzieje, bo już bardziej niezręcznie czuć się nie może.
-Więc...- kiedy znaleźliśmy się w
końcu sami w moim pokoju nie do końca wiedziałam, co się wydarzy. Gdyby Harry
uprzedził mnie, że przyjedzie z pewnością ułożyłabym sobie w głowie całą
przemowę. Patrzyłam na niego, jak zamyka za nami drzwi i nagle poczułam
irytację. Zapomniałam o tym, że nasi rodzice są właśnie na dole i z pewnością czują
się dziwnie w swoim towarzystwie. Po prostu nagle byłam na niego zła. Bo
milczał. Nie odzywał się do mnie przez ponad dwa tygodnie.
-Ali naprawdę pięknie wyglądasz-
powiedział a ja wywróciłam oczami. Usiadł na łóżku i skanował moją sylwetkę,
przez co dodatkowo mnie wkurzył. -Usiądź koło mnie- poklepał miejsce obok
siebie. Miałam wrażenie, że dokładnie ustalił jak ta rozmowa będzie przebiegać.
–Wiem, że zachowałem się trochę nie w porządku nie odzywając się przez te dwa
tygodnie, ale naprawdę musiałem sobie wszystko przemyśleć- powiedział a ja
znowu przewróciłam oczami. To nie tak, że uważałam, że nie ma racji. Bo miał.
Rozumiałam, że musiał przemyśleć pewne sprawy, bo przecież go oszukiwałam. Ale
jedno słowo mnie naprawdę dotknęło i zirytowało.
-Trochę?- prychnęłam pod nosem
słysząc to, co powiedział. Trochę, bo przecież ja tylko trochę ryczałam po
nocach zastanawiając się, co teraz będzie. Ja trochę tylko rozpaczałam i trochę
się denerwowałam, kiedy on mnie po prostu olewał. A teraz tylko trochę się
wkurzyłam słysząc jego słowa.
-Uważasz, że nie miałem powodu by
tak się zachować?- zapytał i miałam wrażenie, że przyjęliśmy jakieś bojowe
postawy.
-Nie o to chodzi. Uważam, że
powinieneś do mnie napisać. Zadzwonić. Cokolwiek. Ale ty milczałeś. Nie
odpisałeś mi ani nie zadzwoniłeś a ja byłam pieprzonym kłębkiem nerwów. Nie
wiedziałam, co się z tobą dzieje i nie wiedziałam, co się dzieje z nami. A teraz
przyjeżdżasz i chcesz rozmawiać? Może teraz ja nie mam na to ochoty?
-Może rzeczywiście... Przestań
wywracać na mnie oczami.
-Nie przestanę, bo mnie wkurzasz.
Pojawiasz się nagle w dodatku z całą rodziną i chcesz rozmawiać o czymś, co
jest dla mnie trudne i w dodatku uważasz, że miałeś prawo milczeć i mnie olewać
tak długo...
-Ali przyłapałem cię na sprawdzaniu
mojego telefonu i nagle okazało się, że ukrywasz jakiegoś psychola, który wysyła
ci psychiczne wiadomości- zauważył.
-Zostawiłeś mnie!- podniosłam głos
a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Nie prawda- powiedział spokojnie a
jego postawa uległa zmianie. Nie patrzył na mnie tak jak jeszcze chwile
wcześniej, teraz patrzył czule, przez co jeszcze bardziej chciało mi się
płakać.
-Tak to odczułam. Wyszedłeś i cię nie
było. Nie wiedziałam, co się z tobą dzieje. Płakałam po nocach. A ty zjawiasz
się tutaj, kiedy tobie się to podoba. Bez uprzedzenia pojawiasz się jakby nigdy
nic, witasz się z moją rodziną i chcesz rozmawiać- mój głos zaczął się łamać a Harry
podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłonie, po czym starł kciukami łzy, które
zdążyły już popłynąć po moich policzkach.
-Przepraszam- wyszeptał a ja
poczułam jego ciepły oddech na wargach.
-Nie wiesz jak bardzo za tobą
tęskniłam i jak bardzo się bałam, że już mnie nie chcesz. A teraz jesteś tu i
mówisz, że to było trochę nie w porządku! Trochę!- jego usta były coraz bliżej
moich. Aż w końcu poczułam ich smak i chciałam go jednocześnie całować bez
opamiętania i walnąć w głowę za to, co ze mną wyprawia. Jest cudowny by nagle
przestać się do mnie odzywać, przyjechać, pokłócić się ze mną, po czym wyjść i
zniknąć na dwa tygodnie bez słowa a na końcu pojawić się jakby nigdy nic i
zamiast się ze mną kłócić zacząć mnie całować. Oczywiście, że ten pocałunek był
cudowny. W końcu nie robiliśmy tego tyle długich dni. Nie rozumiałam jednak
dlaczego się uśmiechnął całując mnie. Dlaczego? Przecież byliśmy na siebie źli.
–Dlaczego się uśmiechasz?
-Bo gniewasz się na mnie, podnosisz
głos a to przecież tym razem to ja jestem oszukany. To ty miałaś tajemnicę.
-Wiem! I to mnie tylko dodatkowo denerwuje
i teraz czuję się jak jakaś wariatka.
-Wiem, co czujesz... Czujesz jak
popadasz w szaleństwo. Skarbie powiedz mi coś, co mógłbym wytłumaczyć*- wyszeptał
i naprawdę wydawał się być pełen zrozumienia. Harry czuł to samo, co ja.
Wielokrotnie. –Ali nie opuścimy tego pokoju dopóki wszystkiego sobie nie
wyjaśnimy. Chcę żebyś powiedziała wszystko to o czym nie mogłaś powiedzieć mi
do tej pory*- powiedział i złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie w stronę łóżka a
kiedy na nim usiedliśmy spojrzał na mnie i wiedziałam, że jest totalnie gotowy
na to, co powiem. A ja nie wiedziałam, od czego mam zacząć.
-Nie wiem, co mam ci powiedzieć-
wydukałam gapiąc się przed siebie.
-Zacznijmy od początku. Kiedy
dostałaś pierwsza wiadomość?- zapytał a ja nie mogłam tego z siebie wydusić.
–Ali mów.
-Ali mów? Myślisz, że to takie
proste?- zapytałam z wyrzutem.
-A co ja mam powiedzieć?
Przecież...
-Tak wiem, przecież to ty jesteś
pokrzywdzony, ale to ty zdążyłeś się przygotować do tej rozmowy. Ja nie. I
teraz... Po prostu się boję
-Nie bój się, bądź ze mną szczera.
Kiedy przyszła pierwsza wiadomość?- powtórzył pytanie i patrzył na mnie tak, że
wiedziałam, że się nie ugnie. Był zdeterminowany.
-W Dublinie- powiedziałam i
spojrzałam mu w oczy. –W dzień po tym jak spędziliśmy noc razem w hotelu-
wyjaśniłam a on się zaśmiał i pokiwał głową.
-Mogłem się w sumie domyślić, że to
było wtedy. Ale nie sądziłem, że to mogło być aż tak dawno. I co wtedy
zrobiłaś? Nie wystraszyłaś się? Olałaś to?
-Nie. Powiedziałam Jess, ale ona
kazała mi to olać.
-I później co? Widziała je i nic
nie zrobiła?- jego mina mówiła tylko jedno. Nie cierpi tej podłej baby równie
mocno jak ja.
-Nie widziała, bo jej o tym nie
mówiłam. A maili było coraz więcej. Każde nasze wspólne zdjęcie to nowa
wiadomość...- raz kozie śmierć. Harry ma prawo wiedzieć i czas w końcu pozbyć
się tego sekretu, pomyślałam i zaczęłam mówić. –Te wiadomości sprawiały, że z
każdym kolejnym mailem spadała moja pewność siebie i poczucie własnej wartości.
Coraz bardziej i bardziej. Nie chciałam mieć z tobą nic wspólnego, bo
wystarczyło, że znaleźliśmy się na jednym zdjęciu a ja automatycznie dostawałam
wiadomość. Zakochiwałam się w tobie, ale te maile mnie niszczyły. Dlatego coraz
bardziej cię unikałam, dlatego byłam taka opryskliwa momentami. Chciałam po
prostu żebyś się nie zbliżał do mnie. Nie, dlatego, że cię nie lubiłam, ale
żeby zdjęcia nie powstawały, żeby nie czytać tych okropnych słów. Ta osoba
pisała takie straszne rzeczy... A ja wierzyłam. Wierzyłam w to, że jestem dla
ciebie nikim- oczywiście mój głos się załamał. Nie chciałam już płakać, ale
mówienie o tym jemu było cholernie trudne. Harry to widział. Złapał moją dłoń i
uniósł ją do góry by móc ją pocałować. Było mu trudno o tym słuchać, ale ani
nie kazał mi przerwać ani mnie nie popędzał. Był cierpliwy i w dalszym ciągu
zdeterminowany by poznać całą tę historię. Dlatego wzięłam głęboki oddech i
znowu się odezwałam. -Później charakter tych wiadomości się zmienił. Wszystkie
były nastawione na to by uświadomić mi, że jestem zaślepiona i nie widzę, jaki
jesteś naprawdę. Ta osoba wiedziała, co zrobiłeś. Wiedziała i nie napisała mi
tego wprost, ale pisała, że mnie zniszczysz. A kiedy się o tym dowiem nie będę
chciała żyć. I właśnie w to jej nie wierzyłam. Przecież wcześniej ten świr
pisał, że mnie nienawidzisz i nic dla ciebie nie znaczę a okazało się, że to
kompletna bzdura, bo przecież mnie kochasz. Nie skrzywdzisz mnie a D. pisze te
głupoty tylko po to żeby mi mącić w głowie. Już raz D. nie miało racji i
stwierdziłam, że znowu tak jest. Poza tym, kiedy okazało się, że masz problemy
z agresją myślałam, że może to D. ma na myśli. Może twoje napady agresji są tą tajemnicą,
o której pisze.
-A teraz?- zapytał po naprawdę
długich minutach milczenia, podczas których wydawał się analizować każde moje
słowo. Był skupiony i wydawało mi się, że boi się, że coś pominie, dlatego musi
przetworzyć każdą informację.
-Teraz te wiadomości są różne, ale
zdecydowana większość jest taka, że znowu mnie okłamujesz- sama się sobie
dziwiłam, że powiedziałam to tak lekko.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś o tym
wszystkim?- zapytał i wiedziałam, że to pytanie padnie. Myślałam, że kiedy je
zada będzie wypełnione złością i pretensją, ale myliłam się. W jego głosie
słyszalnych było wiele emocji, ale z pewnością nie było w nim złości i
pretensji. Była raczej troska zmieszana ze szczerą ciekawością i nutką zawodu –
czegoś, przez co poczułam wyrzuty sumienia.
-Na początku... Wstydziłam się.
Miałam tak niską samoocenę... Nie wiesz, co D. mi pisało. Że jestem nikim a ty
w życiu byś na mnie nie spojrzał. Dostawałam od tej osoby zdjęcia, które zrobił
jakiś fan albo paparazzi i za każdym razem D. pisało, że widać, że się w tobie
zakochałam i widać, że ty mnie nie zauważasz, bo nic dla ciebie nie znaczę...
Nie mam tych wiadomości, bo wszystko skasowałam, ale może gdybym ci je
pokazała, gdybyś je poczytał, może umiałbyś choć trochę mnie zrozumieć.
-Ja mam te wiadomości- powiedział i
patrzył na mnie intensywnie.
-Co?!- jak to on je ma? Jak?
-Niall mi je dał- odpowiedział w
dalszym ciągu przyglądając się mojej reakcji. A ja byłam po prostu w szoku.
-Niall je ma?
-Tak. Mówił, że kiedyś je wszystkie
zgrał i nigdy ich nie usunął- odparł a ja byłam tylko w jeszcze większym szoku,
bo zdałam sobie sprawę z tego, że Horan to przechowywał aż do teraz.
-Zaraz... Rozmawiałeś z Niallem?-
zapytałam gdy i to w końcu sobie uświadomiłam.
-Tak.
-Czyli wszystko wiesz. Po co mnie
teraz wypytujesz?
-Ali nic nie wiem. Rozmawiałem z
nim i ze Stevem, ale obaj powiedzieli, że nie mają prawa o tym ze mną rozmawiać,
bo tylko ty możesz mi o wszystkim powiedzieć. Ale Niall dał mi to- powiedział a
z kieszeni spodni wyciągnął pendrive’a. –Nie przeglądałem tego bez ciebie.
Chciałem to zrobić z tobą. Nie chciałem dowiedzieć się czegokolwiek od nich.
Chcę wiedzieć wszystko od ciebie.
-Harry ja nie wiem czy chcę to
czytać- powiedziałam pełna obaw. Mówiłam Harry’emu właśnie o tym całym koszmarze,
co już było dla mnie trudne i niezręczne. Nie chciałam czytać tych wiadomości.
Miałam wyrzuty sumienia, że okłamywałam go tak długo jednocześnie czując się źle,
bo nie chciałam o tym mówić. Nie chciałam.
-Wiem. Ale czuję, że musimy je
przeczytać. Że musimy przez nie przebrnąć razem. Bo ja muszę je zobaczyć a
sam... Sam nie dam rady- nie chciałam tego czytać i czuć tego, co czułam wtedy.
A byłam pewna, że tak właśnie się poczuję. Ale kiwnęłam głową, że się zgadzam,
bo wiedziałam, że jestem mu to winna. Harry wstał i podszedł do stolika, na
którym leżał laptop. Wziął go do ręki i usiadł koło mnie. Włączył komputer,
podłączył pendrive i otworzył jego zawartość. Kiedy zobaczyłam na ekranie całą
listę zdjęć uszeregowanych chronologicznie byłam w szoku. Do tego każde zdjęcie
było podpisane. Byłam pod wrażeniem, że Niall nie tylko przechowywał to
wszystko tak długo, ale że w ogóle wpadł na pomysł by zrobić te zdjęcia i tak
skrupulatnie je opisać. –Jesteś gotowa?
-Zupełnie nie.
-Skarbie nie bój się, jestem tu
teraz z tobą- wyszeptał i pocałował mnie w policzek. Zachowywał się tak
wspaniale a ja nadal nie wiedziałam, dlaczego dwa tygodnie wcześniej zachowywał
się tak jakby był na mnie zły. Harry już chyba na zawsze miał pozostać dla mnie
zagadką.
-Okej, miejmy to już za sobą-
powiedziałam a on kiwnął głową i zanim otworzył pierwsze zdjęcie wziął głęboki
oddech. Bał się to czytać tak samo jak ja, choć wiedziałam, że odczuwamy strach
z zupełnie różnych powodów. Ja, bo wiedziałam, co zaraz pojawi się na ekranie a
on, dlatego, że nie miał pojęcia.
„Myślisz, że jedna noc z NIM
sprawi, że cię pokocha? Że będziesz dla niego coś znaczyć? Jesteś warta mniej
niż gówno i ON o tym wie. Jesteś zwykłą dziwką, która powinna zniknąć z
powierzchni ziemi. Całuski D.”
-To...- zaczął, ale głos uwiązł mu
w gardle.
-Jednak nie jestem gotowa. Nie chce
tego czytać- oczywiście łzy w moich oczach pojawiły się natychmiast i
wiedziałam, że przez bliżej nieokreślony czas nic nie sprawi, że przestaną
spływać niczym wodospady po moich policzkach.
-Ali nie bój się- powiedział cicho
odgarniając moje włosy tak by mógł lepiej widzieć moją twarz.
-Ale to takie upokarzające.
Pamiętam doskonale ten dzień, kiedy odczytałam tego maila. Pamiętam jak mnie to
zabolało. Ciężko pracowałam na to by czuć się dobrze, by wiedzieć, że jestem
wartościowa, ale czytam to teraz... I nagle pamiętam jak to jest...
Przepraszam.
-Ali wiesz, że cię kocham. Nic tego
nie zmieni. Jesteś piękna, silna. Inspirująca i te słowa tego nie zmienią.
-Ale wtedy...- zaczęłam, ale on mi
przerwał. Przycisnął swoje ciepłe usta do moich i mnie pocałował.
-Skarbie ten mail to kompletna
bzdura jasne? Ja również pamiętam ten dzień. Dzień po naszej wspólnej nocy. I
pamiętam też, że znaczyłaś dla mnie wtedy wiele. Pamiętam, co czułem, kiedy
pierwszy raz obudziłem się z tobą u mojego boku. Ali jesteś wspaniała i zawsze
taka byłaś. Nawet, jeśli na samym początku byłem ślepy i głupi i sam siebie
okłamywałem udając, że tego nie widzę. Jesteś wspaniała. Wiem, że to dla ciebie
trudne, uwierz że czuję to samo, co ty. Jest mi kurewsko trudno widzieć, że
ktoś pisze coś takiego do ciebie. Ale ja muszę to przeczytać i czuję, że musimy
przez to przejść razem- powiedział i znowu mnie pocałował. Tym razem w sam
czubek głowy. Jakimś cudem poczułam, że naprawdę być może wszystko będzie
dobrze i na fali tego uczucia to ja włączyłam drugie zdjęcie.
„Zakochałaś się w nim… Widać to na
każdym waszym wspólnym zdjęciu… To jak na niego patrzysz… Ale wiesz co? Harry
patrzy na ciebie, jak na zwykłego ŚMIECIA! JAK NA NIC NIE WARTY KAWAŁEK GÓWNA!
On chce, żebyś zniknęła z tego świata! Całuski D.”
„Byłaś na kolacji z Harrym i jego
znajomymi… Wiesz, że to nic nie znaczy, prawda? Harry cię NIENAWIDZI! Zrozum to
wreszcie i daj mu spokój! Zniknij z jego życia Całuski D.”
„Słodko… Ty, Lux i Harry… Proszę
cię nawet mnie nie rozśmieszaj. Zrozum, nie pasujesz do jego świata! Spójrz na
siebie. Teraz rozumiesz? Tak? Wiesz co masz zrobić prawda? Całuski D.”
„Paryż? Serio myślałaś, że jak się
wybierzesz z nimi na spacer po mieście to nagle zaczną cię lubić? Spójrz jakie
piękne zdjęcie dla ciebie wybrałam/łem, idealnie opisuje stosunek chłopaków,
HARRY’EGO, do ciebie. Nikt cię nie widzi! Nikt się tobą nie przejmuję! Nikt cię
tam nie chce! HARRY CIĘ NIE CHCE! Myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję i
zniknąć z ich życia! Całuski D.”
-Rozumiesz już, dlaczego o niczym
ci wtedy nie powiedziałam? Dlaczego nikomu nie powiedziałam? Nie mogłam z tym
do ciebie przyjść, bo te słowa były takie okropne i takie upokarzające- nie
wierzyłam w to, że rzeczywiście to się dzieje. Że Harry czyta wiadomości od D.
Że razem je czytamy. Jedna za drugą aż doszliśmy do momentu, kiedy ich
charakter zaczął się zmieniać.
„Zrobiliście wspólnie kolację?
Później był pewnie film… Harry planuje przelecieć cię dziś w nocy. Jutro
wszystko wróci do normy i znowu staniesz się dla niego gównem! Całuski D.”
„Nie przeleciał cię jeszcze.
Zastanawiasz się skąd to wiem? Jak tylko cię zaliczy skończy się twoja zabawa w
Kopciuszka… Zrozum to. ON NIC DO CIEBIE NIE CZUJE! Przeleci cię i zostawi.
Zawsze tak robi. Całuski D.”
„To żałosne. Ty go kochasz a jemu
zależy tylko na tym by cię wyruchać! Musi zaliczyć każdą! Jesteś żałosna
myśląc, że coś do ciebie czuje. Wciąż wierzysz, że go przejrzałaś. A patrząc z
bliska widzisz najmniej. Całuski D.”
-Ali wiesz, że to nieprawda. Nigdy
mi o to nie chodziło- powiedział i widziałam, że jest coraz bardziej zły,
smutny i dotknięty przez słowa, które mnie zniszczyły już dawno temu. Właściwie
miałam wrażenie, że targają nim różne wręcz skrajne emocje. –Nigdy nie chodziło
o seks. Okej, czułem, czuję do ciebie pociąg fizyczny, właściwie akurat jeśli
chodzi o to to chyba zawsze go czułem patrząc na ciebie, ale nigdy nie chodziło
mi tylko o to- wydawało mi się, że nagle poczuł potrzebę obrony. Słowa D. to atak,
przez który musi się bronić żebym nie zaczęła w to wierzyć, albo żebym nie
przypomniała sobie, że być może kiedyś w to wierzyłam.
-Wiem o tym- odpowiedziałam.
-Nie chcę się jakoś
usprawiedliwiać, bo seks jest dla mnie bardzo ważny i chyba nigdy tego nie
ukrywałem, ale przysięgam, że dla mnie jest on formą wyrażenia uczuć. Uwielbiam
się z tobą kochać, uwielbiam, kiedy robimy inne rzeczy, kiedy się dotykamy, bo
jesteś cholernie seksowna i po prostu bardzo mi się podobasz. Ale nie chodzi mi
o to. Nie chodzi mi o fizyczne potrzeby, jak po prostu uważam, że kiedy się
kochamy wyrażamy uczucia i ja naprawdę to robię.
-Harry ja to wiem. Naprawdę. Wiem to
i rozumiem, bo czuję dokładnie to samo i dla mnie seks jest tak samo ważny jak
dla ciebie- taka była prawda. Kochanie się z nim było ważne dla mnie i
uważałam, że ogólnie jest ważne dla naszego związku.
-Kiedy to było?- zapytał i wskazał
palcem na konkretną wiadomość.
-Wtedy, kiedy pierwszy raz
oglądaliśmy razem „Upiora”- powiedziałam a on zamknął oczy. Wiedziałam, że
stara się przypomnieć sobie tamten wieczór. Cóż ja pamiętałam go doskonale.
-Pamiętam to... Rozmawiałem z kimś
przez telefon. Nie pamiętam, z kim ale musiałem.
-Udzielałeś wywiadu- przypomniałam.
-A kiedy skończyłem ty byłaś inna.
Płakałaś, powiedziałaś, że to przez film, ale to nie było przez film. To było
przez te maile... Uwierzyłaś, że naprawdę chcę ci to zrobić- stwierdził nie
patrząc na mnie.
-To nie tak, że uwierzyłam, ale ty
chciałeś to zrobić wtedy ze mną... A D. napisało, że zjedliśmy kolację, że
obejrzeliśmy film, co było przecież prawdą...
-I uwierzyłaś, że chcę cię wykorzystać.
Dlatego nagle byłaś taka dziwna- zawód na jego twarzy był tak wyraźny, że nawet
nie próbowałam sobie wmawiać, że to jakieś moje przewidzenie. Zabolało go to, że
naprawdę uwierzyłam, że mógłby mi to zrobić. Jednocześnie wiedziałam, że stara
się mnie zrozumieć i miałam nadzieję, że uda mu się to zrobić choćby w jednym
procencie.
-Przepraszam- wyszeptałam choć
miałam świadomość, że moje przepraszam niczego już nie zmieni.
-Czytajmy dalej.
„Albo Harry cię przeleciał, ale
byłaś na tyle kiepska, że musi szukać pocieszenia, albo cię nie przeleciał i
dlatego spotkał się ze starą "przyjaciółką", która wie jak go
zadowolić... Przyjaźń z korzyściami. SEKS. Harry go kocha a ty jesteś zbyt
żałosna by dać mu rozkosz, przyjemność... Całuski D.”
-Może powinniśmy zrobić przerwę?-
zaproponowałam, bo widziałam, że naprawdę jest mu coraz ciężej to czytać.
-Ali ja nie mam takich
przyjaciółek. Błagam powiedz mi, że w to nie uwierzyłaś. Błagam- Harry był taki
przejęty. Był taki zmieszany i taki zdruzgotany. I tak bardzo się bał, że
uwierzyłam. A mi ten widok łamał serce.
-Nie uwierzyłam, ale jednocześnie
bałam się, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra... Naprawdę chcesz to
wszystko teraz czytać?- zapytałam a on milczał, ale skinął głową, że tak. Że
chce czytać i katować nas dalej.
„Albo Harry wciąż cię nie
przeleciał albo chce się tobą pobawić dłużej niż można by przypuszczać. A
najbardziej żałosne w tym wszystkim jest to, że jesteś tak niesamowicie naiwna.
Głupia, mała owieczka, która myśli, że zły wilk zmieni dla niej swoją naturę...
Nic z tego. Harry cię wykorzystuje! Bawi się tobą jak szmacianą lalką! Ale na
to właśnie zasługujesz! Znikniesz z jego świata prędzej niż myślisz! Całuski
D."
"Biedna, mała Ali! Przewrócona
i zdeptana przez fotografów! No i oczywiście Harry, jej bohater! Bohater, który
jest także świetnym aktorem! A tę rolę gra wybitnie! Demon w roli anioła...
Demon, który sprowadzi na ciebie nieszczęście... Suko, otwórz oczy! Całuski
D."
-Demon w roli anioła?- zapytał
jakby niedowierzając w to co widzi.
-Harry nie czytajmy tego- tamte
wiadomości sprawiły, że czułam się źle. Płakałam i przeżywałam je od nowa. Ale
te wiadomości sprawiły, że zaczęłam szlochać. Widziałam jego minę, jego oczy i
naprawdę mnie to bolało.
-Nie płacz. Dlaczego tak bardzo
płaczesz?- Harry wydawał się naprawdę nie ogarniać, dlaczego aż tak bardzo
płaczę.
-Bo ten ktoś...
-Boli cię to, że to prawda? Że
miałaś mnie za kogoś lepszego?- zapytał a w jego oczach także pojawiły się łzy.
-Nie. Boli mnie to, że teraz to
czytasz i tak cierpisz. Że cię okłamywałam...- powiedziałam zgodnie z prawdą i
pocałowałam go w ramię.
-Ale to częściowo prawda, jestem
demonem.
-Nie. Może wtedy sprawiłeś, że
cierpiałam, ale nie jesteś demonem. Poza tym, co z teraźniejszością? Musiałabym
być ślepa żeby nie widzieć jak wielką przemianę przechodzisz. Widzę jak ciężko
pracujesz nad sobą. A te wiadomości dostawałam wieki temu- wstałam i zaczęłam
szukać chusteczek a gdy je znalazłam zaczęłam bardzo niesubtelnie wydmuchiwać
nos. Harry też wstał i podszedł do mnie i mnie przytulił. Staliśmy tak aż
uspokoiłam się zupełnie i kontynuowaliśmy te tortury. Przeczytaliśmy wszystkie
wiadomości z tamtego czasu, aż doszliśmy do ostatniej.
„Mała, głupia biedna owieczka w
końcu poznała prawdziwe oblicze złego wilka. Suko zasłużyłaś na wszystko, co
cię spotkało. Twoja naiwność doprowadziła do mojego zwycięstwa. Możesz mi podziękować,
bo to właśnie dzięki mnie zderzyłaś się z rzeczywistością. Moja misja wydaje
się zakończona. Pamiętaj! Zawsze, kiedy z nim jesteś, ja jestem jego cieniem…
Całuski D.”
-To była ostatnia wiadomość aż do
teraz?- zapytał a ja kiwnęłam głową.
-Wtedy ty też dostałeś wiadomość
prawda?
-Tak. Ktoś napisał, że wie co
zrobiłem i ci o wszystkim powie. Jessica też to dostała. Ale te wiadomości nie
były podpisane tak jak twoje.
-Nie dowiedziałeś się od kogo były-
stwierdziłam, bo to było oczywiste.
-Nie. Kiedy wszystko wyszło na jaw
zbyt bardzo byłem przejęty tym żeby cię odzyskać. Właściwie zupełnie to olałem.
A kiedy ciebie już nie było chciałem się dowiedzieć. Ale tych SMS-ów już nie było,
bo przecież spłukałem moją kartę w kiblu wtedy, kiedy przyszedłem do ciebie
żeby się pożegnać, nie miałem ich przez to nawet w archiwum iCloud. Nie
myślałem o tym wtedy i doszło to do mnie jak już było po fakcie. Nie miałem
dowodu na to, że ktokolwiek do mnie napisał, bo po prostu wszystkie dowody sam
zniszczyłem łącznie z telefonem, który roztrzaskałem- powiedział i się zaśmiał
z bezsilności.
-Nie potrzeba nam tych SMS-ów żeby
wiedzieć, że były od D. Przecież ten psychol się nawet przyznał, że to dzięki
niemu.
-I napisał znowu, kiedy ja się
pojawiłem?- zapytał ponownie i wiedziałam, że przyszedł czas na teraźniejszość.
„Każdy oddech, który bierzesz,
każdy ruch, który wykonujesz, każdy krok, który robisz, każde słowo, które
wypowiadasz… Pojawia się on, pojawiam się ja. Zapomniałaś o mnie, prawda?
Głupia Ali zapomniała… Pozwól, że ci przypomnę. Zawsze, kiedy z nim jesteś, ja
jestem jego cieniem… Wybrałaś najgorszą z możliwych opcji. Ten pocałunek to najgorsze,
co mogłaś zrobić. Naprawdę wcześniej niczego się nie nauczyłaś? Nie martw się,
przejdziemy przez to piekło razem. Obiecuję. Mam nadzieję, że tęskniłaś!
Całuski D.”
-To była pierwsza wiadomość.
Przyszła po imprezie halloweenowej. Oczywiście jak to przeczytałam to trochę mi
odbiło i między innymi, dlatego wtedy w Londynie zachowałam się tak sukowato i
powiedziałam, że cię nienawidzę. Po prostu się wystraszyłam.
-Przyznaję, że poza tym, że
czytanie tego kurewsko boli to jednak teraz częściowo umiem lepiej zrozumieć
pewne sytuacje. I w sumie w pewnym sensie rozumiem, dlaczego wtedy to
powiedziałaś, rozumiem, że nie chciałaś być znowu dręczona przez psychopatę-
powiedział i pocałował moją dłoń.
-Może i nie chciałam, ale nie
powinnam wtedy tego do ciebie powiedzieć. Zachowałam się okropnie i nie ma na
to usprawiedliwienia-powiedziałam i tym razem to ja jego pocałowałam w
policzek. Przeprowadzałam z nim już wiele poważnych rozmów i przez myśl
przemknęło mi, że właściwie przeprowadziliśmy ich więcej niż taka normalna
para.
„Nigdy nie będziesz szczęśliwa.
Nigdy nie zaznasz spokoju. Nigdy nie będzie końca tej udręki. Harry to Harry.
Nie kocha. Nigdy nie pokocha. Nie ciebie. Ciebie nienawidzi. Ciebie oszukuje.
Ciebie zwodzi. Ciebie upokarza. Ciebie poniża. Naiwna suka! Wciąż się mylisz.
Wciąż popełniasz te same błędy... Nie martw się! Harry pomoże popełnić kolejne,
gorsze. Jesteś pionkiem w jego grze. Jesteś niczym. Wkrótce przypomnisz sobie,
jakie to uczucie, jak czuje się nic nie warte gówno... Całuski D.”
-Przysięgam, że cię nie oszukuję.
Że tym razem ten psychol się myli. Naprawdę. Staram się tym razem zrobić
wszystko dobrze- patrzył na mnie tak intensywnie jakby chciał oczami zapewnić
mnie, że mówi prawdę.
-Wiem- powiedziałam i się
uśmiechnęłam. Jakimś cudem ta jego mina sprawiła, że na moją twarz wkradł się
mały uśmiech.
-Ali nie musisz udawać, że mi
wierzysz. Wtedy D. miało rację i jeśli we mnie teraz wątpisz to mi to po prostu
powiedz. Mieliśmy być szczerzy.
-Ale ja jestem szczera. Może to
jakieś irracjonalne i wydaje ci się, że kłamię, ale naprawdę czuję, że mnie nie
okłamujesz i tym razem D. nie ma racji. Po prostu to wiem. Widzę ciebie i pamiętam,
jaki byłeś wtedy. Co prawda wtedy tego nie zauważałam, ale myślę, że teraz bym
to zauważyła. Gdybyś zaczął zachowywać się jakoś podejrzanie- właściwie to
zauważyłam i już chciałam o tym wspomnieć i dowiedzieć się w końcu, dlaczego
zanim się pokłóciliśmy był dziwny, ale on otworzył kolejną wiadomość. Przeczytaliśmy
wszystkie SMS-y i maile jednak na sam koniec zostawiłam tę wiadomość, która
mnie przerażała najbardziej.
„I love him
But every day I'm learning
All my life I've only been
pretending
Without me his world will go on
turning
A world that's full of happiness
That I have never known!
Już niedługo... Przysięgam.
Obiecuję. Już niedługo wszystko się zmieni. Już niedługo nie będziesz musiała
grać. Niedługo staniesz się nią. Niedługo zostaniesz Éponine. Ukochana postać
się urzeczywistni. Przysięgam. Obiecuję. Już niedługo suko! Całuski D.”
-To przyszło praktycznie zaraz po
Les Mis- powiedziałam.
-To brzmi niemal jak groźba. Ten
psychopata ciągle ci grozi, ale nie w ten sposób. Grozi, że ja cię zniszczę,
ale to?- z pewnością mogłam stwierdzić, że jego ta wiadomość zbulwersowała.
-Wiem i chyba pierwszy raz wiadomość
od tego psychola wystraszyła, dlatego powiedziałam o wszystkim Steve’owi.
Obiecałam mu, że powiem też tobie i naprawdę zamierzałam to zrobić. Przysięgam.
Miałam to zrobić wtedy, kiedy dowiedziałam się o tych nieszczęsnych guzkach.
Mimo tego, że się o nich dowiedziałam naprawdę chciałam ci powiedzieć. Ale
wtedy okazało się, że masz problemy z wytwórnią i stwierdziłam, że to nie jest
odpowiedni czas. A później oczywiście zaczęłam to coraz bardziej odwlekać aż
wyszło jak wyszło.
-Ali przysięgam, że teraz się tym
zajmiemy. Steve ci nie powiedział, ale on zaczął działać od razu jak się
dowiedział. Stalking jest przestępstwem i musisz sobie zdawać z tego sprawę.
Nie jesteś już z tym sama. Szkoda tylko, że dopiero teraz, że tak długo nie
mogłaś się zebrać w sobie żeby mi o tym powiedzieć.
-Wiem, że źle postąpiłam. Bardzo
cię za to przepraszam, ale nie chcę już rozmawiać o D. Dowiedziałeś się już
wszystkiego, przysięgam i przepraszam. Z pewnością będę cię jeszcze wiele razy
przepraszać- po pierwsze naprawdę nie chciałam już o tym mówić. Po drugie tak
bardzo tego nie chciałam, że postanowiłam udawać, że Harry wcale nie wspomniał
o tym, że Steve zaczął działać. Po trzecie chciałam poruszyć w końcu kwestię
jego dziwnego zachowania, przez które niejako zmuszona byłam do sprawdzenia
jego komórki. -Zdaję sobie sprawę też z tego, że zachowałam się okropnie, kiedy
bez pytania wzięłam twój telefon. Ale Harry byłeś taki dziwny... Pojechałeś do
LA na dwa dni a nie było cię tydzień. Nie pisałeś do mnie, nie dzwoniłeś.
Odpisywałeś słowem. Zdaniem. A kiedy wróciłeś byłeś jakiś obrażony i taki
nieobecny. Dlaczego? Chcę wiedzieć, dlaczego. Chcesz szczerości ode mnie i ja
chce jej od ciebie. Przeprowadzaliśmy już kilka takich poważnych rozmów, ale
chcę żeby, kiedy skończymy tę wszystko było jasne z obu stron. Ja powiedziałam
ci o wszystkim. Nie ma już niczego, o czym byś nie wiedział. A teraz chcę żebyś
ty wyjaśnił mi, co się stało. Powiedziałeś wtedy, że byłeś u Phila. To przez
wizytę u niego?
-Nie do końca. Poleciałem do LA na
spotkanie z producentami. I umówiłem się z Philem. Początkowo myślałem, że to
będzie zwykła wizyta. Ale w wytwórni... Wkurzyłem się. Nie, właściwie to nie
oddaje poziomu mojego zdenerwowania. Ja się wkurwiłem. Znowu zaczęli wymyślać.
Że piosenki nie takie, że ja brzmię źle, że przesuną wszystko tak, żebym nie
mógł niczego podpisać od nowego roku. Byłem rozemocjonowany i miałem ochotę ich
wszystkich zabić. Poczułem agresję. Właściwie niepohamowaną agresję i myślałem,
że tego prawnika uderzę. Nie zrobiłem tego, ale kiedy stamtąd wyszedłem
musiałem pogadać z Philem. Umówiłem się i po tej wizycie planowałem do ciebie
wrócić. Poszedłem do niego i opowiedziałem mu o wszystkich tych emocjach.
Rozmawiałem z nim długo i nawet nie wiem jak to się stało, że powiedziałem mu o
tym, co się przytrafiło nam. Powiedziałem mu, że pękła nam gumka- Harry
spojrzał na mnie tak, jakby nie do końca był pewny czy rzeczywiście może mi o
wszystkim opowiedzieć.
-Że co? Ty mu naprawdę o wszystkim
mówisz...- ja nie powiedziałam o tym nikomu. I nie zamierzałam tego robić. No
może Zuzie mogłabym powiedzieć, ale było dla mnie to tak intymne, że wolałam to
zachować dla siebie. A on rozmawiał z Philem dosłownie o wszystkim.
-Mówię- przyznał i tylko wzruszył
ramionami.
-Nawet o naszym seksie?-
wiedziałam, że niby Phil to psycholog i takie tam, seks to ważny element
naszego związku, ale fakt, że jakiś obcy facet wie, co robimy z Harrym w
sypialni był dla mnie totalnie zawstydzający.
-Ali wiesz, że nie za bardzo mogę opowiadać
o szczegółach tych moich sesji.
-A Philowi mówisz o wszystkim-
powiedziałam z wyrzutem.
-Bo pomaga mi to rozgryźć.
-Ja chyba najlepiej nadaję się do
tego by pomagać ci TO rozgryźć.
-Czy ty jesteś właśnie zazdrosna o
pięćdziesięcioletniego faceta?- zapytał, uniósł do góry brwi i był szczerze
rozbawiony.
-Nie. No, ale... Nasz seks?
-Nie chodzi o to. Opowiadam mu o
swoich uczuciach w różnych sytuacjach- wyjaśnił a ja postanowiłam nie drążyć
tego tematu by nie narażać się na odczuwanie jeszcze większego zawstydzenia.
-Okej. Powiedziałeś mu, że pękła
nam prezerwatywa i?
-I właściwie nic. Phil nic nie
powiedział. Zapytał się, co zrobiliśmy, więc mu powiedziałem i to wszystko. Ale
kiedy od niego wyszedłem zacząłem o tym rozmyślać. O całej tej sytuacji od
początku do końca. I doszedłem do wniosku, że ty nie chcesz mieć ze mną dzieci.
-Co?- stwierdziłam, że albo się
przesłyszałam albo źle go zrozumiałam.
-Całą sesję mówiłem o tym, że
miałem ochotę rzucić się na tego adwokata a później wspomniałem o nas.
Wyszedłem od Phila i widziałem tylko wyraz twojej twarzy, kiedy ginekolog
powiedział, że możesz wziąć tabletkę. Przysięgam, że słyszałem jak kamień,
właściwie to nie kamień, głaz, ogromy głaz spada ci z serca. I zacząłem o tym
myśleć. Całą noc spędziłem na myśleniu o tym, jaki jestem i że mimo całego tego
wysiłku nie potrafię się w końcu zmienić tak żeby nie czuć tego gniewu. I ty to
wiesz. Dlatego tak bardzo ulżyło ci, kiedy okazało się, że nie będziesz w
ciąży. Ulżyło ci, bo nie wyobrażasz sobie mieć dziecka ze mną, z psychicznym,
agresywnym mną- powiedział a ja nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Nie
wierzyłam, że tak połączył to wszystko. Na jego twarzy nagle malował się
ogromny smutek, jego głos stał się cichy a jego oczy błagały o słowo otuchy.
-Harry nie wierzę, że tak to
wszystko sobie połączyłeś i doszedłeś do takich wniosków- zabolało mnie to. Po
prostu zabolało. Przecież ja marzyłam o tym by urodzić nasze dziecko.
-Rano od razu umówiłem się na kolejną
wizytę i już po minucie Phil wiedział, że jedna nie wystarczy. Wróciłem do
naprawdę mrocznych wspomnień. Pamiętałem, co robiłem tobie. I o tym mówiłem i
to tylko coraz bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że nigdy nie będziesz
chciała założyć rodziny z kimś takim. Phil starał się mi wytłumaczyć, że się
mylę, ale moim zdaniem to on się mylił. Przecież nie możesz chcieć dziecka z
kimś takim jak ja.
-Harry to bzdura! To wszystko jest
bzdurą!
-Ulżyło ci. Wzięłaś tabletkę i
nagle byłaś taka szczęśliwa. Phil mówił, że mam z tobą porozmawiać, ale miałem
jakaś blokadę. Było mi źle z tym, że masz o mnie takie zdanie. Powtarzałem, że
mi nie ufasz. A Phil mówił, że gdybyś mi nie zaufała nie bylibyśmy razem. Ja
sądziłem inaczej. Bo przecież gdybyś mi ufała wizja stworzenia rodziny ze mną
nie była by dla ciebie aż taka straszna. Wróciłem do ciebie i nie mogłem
udawać, że mnie to nie rusza. Nie umiałem zacząć o tym rozmawiać, ale czułem,
że moja przeszłość, że nasza przeszłość zawsze będzie czymś, czego nie będziesz
mogła przeskoczyć i już zawsze będziesz miała mnie za chorego psychola, któremu
nie można ufać. Część mnie starała się wierzyć, że Phil ma rację i wtedy
wszedłem do pokoju i cię zobaczyłem z moim telefonem w ręce. I to było jak
potwierdzenie wszystkich moich obaw.
-To wszystko... To połącznie przez
ciebie tych faktów jest totalnie złe. Harry ja marzę o tym by założyć z tobą
rodzinę- powiedziałam, bo naprawdę nie docierało do mnie jak mógł to wszystko
tak mylnie zinterpretować. Jego oczy były takie smutne i wiedziałam, że on
naprawdę wierzy w to, co mówi. Siedziałam obok niego a on przestał na mnie
patrzyć. A ja chciałam by patrzył mi w oczy, kiedy powiem to, co jest prawdą a
nie jakimś jego domysłem, dlatego wpakowałam mu się na kolana i usiadłam na nim
okrakiem. Zaskoczyłam go takim zachowaniem. Położyłam dłoń na jego karku a
drugą odgarniałam włosy z czoła. –Harry osiągnęłam w życiu wiele. Spełniłam marzenia,
na które pracowałam w pocie czoła. Nie zawsze było kolorowo, ale mimo wszystko
kocham moje życie. Udało mi się spełnić te większe i mniejsze marzenia. Ale
teraz, kiedy mam wszystko to, czego pragnęłam wiem, że jedyna rzeczą, która
może mnie w pełni uszczęśliwić, jedyną rzeczą, której pragnę i o której marzę
jest moja rodzina. Marze o tym by ją z tobą stworzyć. Marze o tym by mieć
dziecko z tobą- powiedziałam i gapiłam się w jego oczy tak intensywnie jak
tylko umiałam. Jakbym chciała mu wbić do głowy moje słowa.
-Naprawdę?- zapytał wciąż brzmiąc
sceptycznie.
-Oczywiście. Harry w ten dzień,
kiedy wzięłam tabletkę pamiętasz, co robiliśmy?- postanowiłam dotrzeć do niego w
inny sposób.
-No właściwie chyba nic
specjalnego, poza tym ginekologiem- odpowiedział i naprawdę próbował na mnie
nie patrzyć. Ujęłam jego twarz w dłonie i go po prostu do tego zmusiłam.
-Poszliśmy wcześniej spać.
Przytuliłeś mnie do siebie i usnąłeś praktycznie od razu. Ale ja nie spałam.
Nie mogłam zasnąć mimo tego, że byłam zmęczona. Nie mogłam spać, bo nie mogłam
przestać patrzyć na ciebie i wyobrażać sobie tego jakby to było, kiedy obok
naszego łóżka stałoby małe łóżeczko, w którym leżałby mój mały skarb. Jakby to
było być wykończonym przez nieprzespaną noc, podczas której musiałabym wstawać,
co godzinę. Jakby to było zasnąć na pięć minut i obudzić przez jego płacz.
Pragnę tego. Pragnę i marzę o tym tak często, że ty nawet nie zdajesz sobie z
tego sprawy. Jak możesz myśleć, że bym tego nie chciała? To, że wiem, że teraz
nie mogłabym zajść w ciążę nie świadczy o tym, że bym tego nie chciała. Bo
naprawdę bardzo tego chcę. Ale nie mogę, nie możemy. Ja kończę nagrywać płytę,
później wiem, że wyruszam w trasę, ty także kończysz nagrywać, później będziesz
musiał zająć się promocją, sam mówiłeś, że być może zaangażujesz się w kolejny
film, że masz w planach projekty solo i jak? Jak mielibyśmy to zrobić? Jak
mielibyśmy to wszystko pogodzić? Jak moglibyśmy tak skrzywdzić taki mały skarb
tatą, którego po prostu nie ma i mamą, która jest ciągle w pracy? To, dlatego
ucieszyłam się, że mogę wziąć tabletkę. Bo wiem, że teraz bylibyśmy najgorszymi
rodzicami w historii. Ale gdyby okazało się, że jednak nie mogę wziąć tabletki
też byłabym szczęśliwa. Na pewno mega bym się stresowała, ale zrobiłabym
wszystko żeby moje dziecko miało mamę i tatę. Zrezygnowałabym z trasy,
zapłaciłabym najwyżej odszkodowanie, które by mnie zrujnowało. Zakazałabym ci
grać w filmie i kazałabym ci siedzieć ze mną i jeździć mi o drugiej w nocy po
lody truskawkowe i ogórki konserwowe do tego. Wiem, że coś byśmy wymyślili i
jakoś dalibyśmy radę. Choć chcę żebyś był świadomy tego, że nie chcę dawać
jakoś rady, dlatego ucieszyłam się, że mogę wziąć tabletkę. Przepraszam, że tak
to wszystko zrozumiałeś. Naprawdę. Nie sądziłam, że tak to zinterpretujesz, bo
przecież rozmawialiśmy o tym całą noc i też miałeś nadzieję, że tabletka będzie
wchodziła w grę. Przepraszam, że nie wiedziałeś o tym, co czuję. Mogłam ci
powiedzieć wcześniej, ale tak naprawdę myślałam, że to wiesz- z każdym moim
słowem na jego twarzy malowała się coraz większa ulga. I radość.
-Po prostu... Przepraszam. Ali nie
mogę uwierzyć w to, co powiedziałaś- powiedział wciąż nie dowierzając. A ja
dałam mu buziaka. W policzek. I w drugi policzek. I w szyję, na której zostawiłam
naprawdę sporo całusów.
-To uwierz, bo właśnie to czuję.
Tego właśnie chcę- przytuliłam się do niego i pocałowałam też jego jaskółki.
Miałam nadzieję, że mi uwierzył. Że nie ma już żadnych wątpliwości. -A jedyne,
czego nie chcę to żebyś zamykał się nagle w sobie i nic mi nie mówił. Wiesz, co
ja czułam przez te dwa tygodnie?
-Może rzeczywiście powinien coś
napisać- powiedział pogodnie a ja odkleiłam się od niego i zamierzałam trochę
podramatyzować.
-Powinieneś?! Harry milczałeś a ja
cierpiałam, bo myślałam, że mnie zostawiłeś.
-Ale ja cię nie zostawiłem tak na
poważnie- wymruczał seksownie i tym razem to on próbował pocałować moją szyję.
Nie udało mu się to, bo położyłam dłonie na jego barkach i nie dopuściłam jego kształtnych
warg do mojej stęsknionej za jego pocałunkami szyi.
-Nie na poważnie?! Odszedłeś ode
mnie i nie dawałeś znaku życia, przez co umierałam z tęsknoty i to nie było na
poważnie?
-Ali czy ty właśnie tak to wszystko
przekręciłaś, że wyszło na to, że to wszystko moja wina?- zapytał i się zaśmiał
totalnie uroczo.
-Nie. Może trochę. Ale to jest
twoja wina!
-Ja po prostu musiałem sobie
przemyśleć wszystko, pogadać z kilkoma osobami. Z mamą. Z Niallem. Ze Stevem.
Wiesz, że poszedłem z nim na ryby?
-To ja tu rozpaczam a ty sobie na
ryby chodzisz!- udałam obudzenie i wbiłam mu palec w żebro tak mocno, że aż się
cały skrzywił i zajęczał jakoś dziwacznie. -O czym gadałeś ze Stevem?
-O nas. To znaczy nie o nas tylko o
nim i o mnie. No i o tobie też, czyli w sumie o nas też- pokiwałam z
dezaprobatą głową a on wciąż rozmasowywał miejsce, które przed chwilą zaatakowałam.
-To ja tu cierpiałam o wy sobie schadzki
nad jeziorem urządzaliście?- już chciałam znowu jakoś go zaatakować, ale w porę
złapał moje dłonie i mi to uniemożliwił. -A tak na serio to rozumiem, że
chciałeś sobie to ułożyć. Nie podoba mi się to, że w ogóle się nie odzywałeś,
ale rozumiem, że potrzebowałeś przestrzeni. I skoro jesteśmy aż tacy szczerzy
to przyznam ci się do czegoś- powiedziałam i spoważniałam.
-Ale to nie jest coś strasznego?- zapytał
i objął mnie w pasie. Lubiłam tak na nim siedzieć, bo to ograniczało nam pole
manewru i byliśmy po prostu blisko siebie. Dodatkowo mogłam patrzyć w te jego
zielone oczy a naprawdę uwielbiałam to robić.
-Nie. Kiedy przyłapałeś mnie z
twoją komórką w ręce i kiedy byłeś tak dziwny ja nie wiedziałam, o co ci
chodzi. Kłóciliśmy się. I wtedy przypominałeś... Chodzi mi o to, że byłeś na
mnie zły. Dowiedziałeś się o D. i się wkurzyłeś. Wyszedłeś, trzasnąłeś drzwiami
i wróciłeś po dwóch tygodniach przemyśleń. Miałeś czas. Dałam ci czas. Dałam ci
przestrzeń. Nie naciskałam na ciebie nie, dlatego że nie chciałam. Po prostu czułam,
że tego potrzebujesz. I chciałabym żebyś mi obiecał, że jeśli kiedykolwiek się
pokłócimy...
-Nie pokłócimy- powiedział szybko.
-Harry przecież to my! My
uwielbiamy się kłócić i nasze kłótnie są nieuniknione. Więc chodzi mi o to, że
jeśli się na ciebie obrażę czy coś, nawet o jakaś głupotę, choćby o to, że
porozrzucałeś ciuchy po całym pokoju i tego nie sprzątnąłeś i choćbym urządziła
o to jakaś mega awanturę, której ty nie będziesz rozumiał...
-Ali przejdź do sedna- wtrącił
znowu mi przerywając.
-No przecież przechodzę! Jeśli się
pokłócimy chcę żebyś zrobił coś takiego dla mnie. Nie wiemy, co przyniesie nam
los. Wierzę w to, że będą to same dobre rzeczy, ale jeśli kiedykolwiek to ja
bym wyszła, trzasnęła drzwiami i nie odpisała ci na SMS-a chcę żebyś dał mi
czas. Nie chce żebyś myślał, że uciekam, bo nie ucieknę już nigdy. Ale chcę
mieć pewność, że jeśli wyjdę ty nie będziesz za mną biegł i dasz mi czas na to
żeby wysnuć jakieś wnioski. Obiecaj mi to.
-To zupełnie nie w moim stylu, ale rozumiem,
dlaczego chcesz żebym to obiecał, więc obiecuję- powiedział poważnie i czułam,
że szczerze.
-Bardzo cię kocham- wyszeptałam i
zaczęłam go całować. Wplotłam dłonie w jego włosy i oddawałam się jednej z
najwspanialszych chwil w moim życiu. Przestałam myśleć już o tym wszystkim i po
prostu w całości oddałam się jego pocałunkom czując jak tęsknota powoli mnie
opuszcza. –Harry masz takie całuśne usta.
-Ja? To twoje są takie miękkie,
kształtne i smakują malinowo- chłopak uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie
tak, jakbym była jakaś pijana.
-Ale twoje są takie idealne, takie
śliczne- powiedziałam i przejechałam po jego wardze palcem po czym szybko znowu
dałam mu całusa.
-Ali twoje komplementy są coraz
dziwniejsze- Harry się zaśmiał a później ku mojej uciesze on też dał mi
buziaka.
-Mogę cię o coś zapytać mój całuśny
chłopaku?
-Jasne.
-Dlaczego się na mnie nie gniewasz?-
zapytałam i stwierdziłam, że ja pewnie bym się na niego gniewała z rok gdyby
nie powiedział mi o jakimś chorym D.
-Gniewam tylko nie pokazuję tego-
odpowiedział i zaczął całować moją szyję.
-Ja jak się gniewam to zawsze to
pokazuję.
-Wiem.
-Ale serio, dlaczego się nie
złościsz?- zapytałam, bo naprawdę chciałam to wiedzieć.
-Bo już zdążyłem przebrnąć przez
ten etap- odpowiedział.
-To super, bo nie lubię jak jesteś
na mnie zły.
-Też tego nie lubię.
-Mam jeszcze jedno pytanie.
Dlaczego przyjechałeś z całą rodziną?- zapytałam a on przestał mnie całować,
wyprostował się i na mnie spojrzał. Patrzył na mnie przez chwilę i zanim się
odezwał obdarzył mnie pięknym uśmiechem.
-Miałem kilka powodów. Po pierwsze
bałem się, że jeśli przyjadę bez obstawy twój tata się na mnie rzuci.
-I mama miała cię obronić?
-Nie śmiej się. Jak widać moja
taktyka podziałała. Po drugie moja mama naprawdę chciała poznać twoich
rodziców. A po trzecie...- uśmiechnął się znowu i przestał mówić. Zamiast tego
mnie pocałował, o wiele mocniej i zachłanniej niż wcześniej. Złapał mnie za
tyłek i wstał razem ze mną, dlatego od razu oplotłam nogami jego biodra. Chwilę
później posadził mnie na łóżku i kiedy przestaliśmy się całować odsunął się ode
mnie i stanął przede mną.
-Po trzecie?- zapytałam ciekawa tego,
co ma mi powiedzieć. Nagle wydawał się podekscytowany i zdenerwowany.
-Skarbie, ostatnio wiele myślałem i
wiele rozmawiałem o nas. Z Niallem. Z Philem. Ze Stevem. Z Gemmą. Z Robinem. I
przede wszystkim z mamą. Poleciałem do domu. Siedziałem w kuchni, była noc a ja
nie mogłem spać. Piłem herbatę i wtedy przyszła do mnie mama. Widziała, że się
zmagam z wieloma rzeczami. Patrzyła na mnie zmartwiona i wtedy zadała mi
pytanie. „Dlaczego jesteś tak bardzo rozbity?” zapytała. „Boję się, że ona nie
zdaje sobie sprawy z tego, że naprawdę chcę z nią spędzić resztę życia, boję
się, że ona tego nie chce. Boję się, że ona nie zdaje sobie z tego sprawy, jak
poważnie do tego podchodzę.” odpowiedziałem i wtedy mama usiadła obok mnie. „Kochasz
ją?” zapytała a ja od razu odpowiedziałem, że oczywiście, że nie musi mnie o to
pytać. I wtedy zadała kolejne pytanie. „A ona? Kocha ciebie?” zapytała a ja
odpowiedziałem, że oczywiście, nie musi o to pytać równie szybko jak za
pierwszym razem. I wtedy mama zupełnie się zmieniła. Nagle jej oczy zaczęły
błyszczeć a na jej twarzy pojawił się uśmiech. „Skoro to już wiesz to pokaż
jej, że ją kochasz i pozwól jej kochać ciebie. Pokaż jej, że dla ciebie już
zawsze będzie tą jedyną i daj jej szansę by mogła pokazać ci jak bardzo ważny
dla niej jesteś. Zapytaj ją o to czy chce spędzić z tobą resztę życia, bo ty
chcesz przejść przez życie tylko z nią. Po prostu ją zapytaj Harry”. To jest
trzeci powód. Kiedy jechałem do ciebie nie wiedziałem jak potoczy się nasza
rozmowa, nie wiedziałem, co się stanie, kiedy mnie zobaczysz, czy w ogóle
będziesz chciała rozmawiać. Ale czułem, że wszystko będzie dobrze. Po prostu to
czułem. Bałem się, że moje obawy odnośnie naszej wspólnej przyszłości się
potwierdzą, ale stwierdziłem, że nieważne, co mi powiesz, ja wiem, co powiem
tobie. Muszę cię zapewnić o tym jak poważnie o nas myślę. Muszę zrobić coś by
to udowodnić. Teraz, po naszej rozmowie, już wiem, że czujesz to, co ja i
pragniesz dokładnie tego, co ja. Znam ciebie a ty znasz mnie. Znam twoje
pragnienia, wiem czego się boisz tak samo ja ty znasz moje lęki i moje marzenia.
Nie mogę ci obiecać, że od teraz już zawsze będzie dobrze, że zawsze będzie
kolorowo, nie mogę ci obiecać, że już nigdy nie rzucisz we mnie ze złości
talerzem, bo jedyne, co wiem na sto procent to, że cię kocham i jedyne, co
czuję jedyne, co mogę ci obiecać to, że będę cię kochał już zawsze. Bezwarunkowo.
Bezgranicznie. Aż do bólu. Do końca moich dni. Jesteś moim skarbem. Jesteś
miłością mojego życia. Wiem, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze, dlatego
powinienem zadać ci to pytanie na szczycie wieży Eiffla, powinienem obdarować
cię teraz tysiącem róż a skrzypek powinien grać romantyczną melodię, ale nie
chcę czekać już choćby minuty dłużej- powiedział i uklęknął przede mną a z
kieszonki koszuli wyciągnął pierścionek. Był to mój pierścionek. Mój motyl. Motyl,
którego dostałam od niego kiedyś, we Wigilię. -Ali. Skarbie. Czy uczynisz mi
ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
„So you hit the lights and I'll lock the
doors
Let's say all of the things that we couldn't
before
I won't walk away, won't roll my eyes
They say love is pain, well darling, let's
hurt tonight
If this love is pain, then honey let's love
tonight”
Hej!
Oba cytaty pochodzą z piosenki "Let's Hurt Tonight" OneRepublic. Piosenka była dość sporą inspiracją w pisaniu tego rozdziału XD Oto ona----> Piosenka
Tłumaczenia cytatów:
1)
Więc
ja zapalę światła a ty zablokuj drzwi
Opowiedz
mi o tych wszystkich rzeczach, które kiedyś zrobiłaś
Nie
odchodź, nie przewracaj oczami
Mówią,
że miłość boli, więc skarbie, niech nas dziś zaboli.
2)
Więc zapal światła a ja zablokuję
drzwi
Opowiedzmy o wszystkim, czego
jeszcze nie zrobiliśmy
Nie odejdę, nie przewrócę oczami
Mówią, że miłość boli, więc
skarbie, niech nas dziś zaboli.
Jeśli ta miłość ma boleć, kochanie,
kochajmy dziś.
Ta piosenka jest jedną z najpiękniejszych piosenek jakie w życiu słyszałam, naprawdę jest po prostu genialna!
Mam nadzieję, że jeśli ktoś tutaj jeszcze jest (serio mam wrażenie, że wszyscy przenieśli się na WattpadaXD) to, że rozdział mu się podobał!
Przepraszam za wszystkie błędy, ale jak zawsze sprawdzanie szło mi mega opornie :(
Do następnego!
PS I love youuuuuu all! <3