sobota, 26 listopada 2016

Rozdział 28





Rozdział dedykuję wszystkim moim wspaniałym czytelnikom! Jesteście moimi skarbami!




„I'll hit the lights and you lock the doors
Tell me all of the things that you couldn't before
Don't walk away, don't roll your eyes
They say love is pain, well darling, let's hurt tonight”



-Możemy wejść?- zapytała Gemma, bo ja stałam jak wryta i chwilowo miałam mini zaćmienie mózgu wciąż zastanawiając się, czy mi się to nie śni. Bo przecież Harry nie odzywał się do mnie przez dwa tygodnie i nagle stoi przede mną razem z całą rodziną.
-Oczywiście- odpowiedziałam starając się to jakoś ogarnąć. Otworzyłam drzwi szerzej i gestem ręki zaprosiłam ich wszystkich do środka. Moja mama stanęła koło mnie a do i tak zatłoczonego już pomieszczenia wszedł jeszcze tata. Mama wyglądała na zaskoczoną, ale jednocześnie na jej twarzy malował się uśmiech. Tata z kolei wyglądał tak jakby właśnie zobaczył grupę kosmitów i nie ma pojęcia, co zrobić. –Dzień dobry.
-Dzień dobry Ali- odpowiedziała Anne i wyciągnęła w moim kierunku dłoń, którą uściskałam.
-Hej- Robin postąpił dokładnie tak jak jego żona a ja stwierdziłam, że nadal nie dociera do mnie, co się dzieje.
-Mamo, tato to Anne mama Harry’ego, Robin jego ojczym i Gemma jego siostra- to było bardziej nierealne niż nie jeden mój pokręcony sen. Mój tata wyglądał jakby doszedł do wniosku, że naprawdę mu się to śni a mama wydawała się być jego przeciwieństwem w tej chwili, właściwie wyglądała tak jakby bardziej rozumiała wszystko niż ja. Uśmiechnęła się przyjaźnie do rodziny Harry’ego i najpierw przywitała się z Anne. Obie kobiety naprawdę wyglądały „dobrze” w tej sytuacji, naprawdę się w niej odnalazły i miałam wrażenie, że właściwie cieszą się, że w końcu mają okazję się poznać. Później mama przywitała się z Robinem i Gemmą. Na koniec zostawiła Harry’ego, który wyglądał na zestresowanego. Właściwie wyglądał jakby tak samo jak ja nie ogarniał tej sytuacji i miałam ochotę się roześmiać, bo przecież to on i jego rodzina zaskoczyli mnie i moich bliskich. Widziałam jednak jak częściowo czuje ulgę, kiedy moja mama wyciągnęła w jego stronę rękę i uściskała jego dłoń mówiąc przy tym, że miło go znowu widzieć. Mój tata podobnie jak mama chwilę wcześniej najpierw zapoznał się z Anne. Uśmiechnął się do niej i powiedział, że miło ją poznać, następnie przywitał się z Robinem i Gemmą aż w końcu przyszła pora na Harry’ego. Tata uścisnął i jego dłoń i gdy to zrobił Harry spojrzał na mnie tak jakby właśnie wszedł na Mount Everest. Jakby zdobył najwyższy szczyt świata i już nic ani nikt nie jest w stanie go pokonać.
-Zapraszam do środka, nie będziemy przecież stać w holu- powiedział tata. Uwielbiałam jego akcent, kiedy mówił po angielsku. A jeszcze bardziej uwielbiałam go, kiedy wypowiadał te słowa.
-Bardzo się cieszę, że w końcu mogę państwa poznać- powiedziała Anne a ja spojrzałam na Harry’ego. Chciałam jakoś telepatycznie zapytać go, co właściwie się dzieje i jako odpowiedź uzyskałam jego uśmiech. Piękny, szeroki, szczery uśmiech, za którym tęskniłam od naszej ostatniej rozmowy.
-My także się cieszymy, dzieciaki tyle czasu się spotykają i to aż niewiarygodne, że do tej pory nie było okazji- mama była naprawdę zadowolona, że może w końcu poznać rodzinę Harry’ego, widziałam to po jej minie. Tata chyba też się cieszył.
-Jestem gotowy- powiedział mój brat wchodząc do pokoju. Moi rodzice z pewnością byli w szoku, że Harry pojawił się tak nagle z całą swoją rodziną, ale nie pokazywali tego w jakiś okropnie perfidny sposób. Mój brat z kolei aż za bardzo pokazał jak bardzo jest tym zaskoczony gapiąc się na nas wszystkich jakby właśnie zobaczył stado mamutów, tygrysów szablozębnych, tyranozaurów albo innych zwierząt, które wyginęły tysiące lat temu.
-Wychodzili państwo?- zapytała mama Harry’ego.
-Tak, ale możemy wyjść później- odpowiedział tata.
-Możemy wyjść jutro- dodała mama widząc miny naszych gości.
-Czyli nie idziemy?- zapytał brat.
Słyszałam jak moi rodzice rozmawiają z mamą Harry'ego, słyszałam głos Gemmy i Robina, słyszałam ich wszystkich, ale nie mogłam się skupić na tyle by wiedzieć, o czym mówią. Ja patrzyłam na Harry'ego i po prostu przypomniało mi się, że nie wiedziałam go ponad dwa tygodnie. Uzmysłowiłam sobie, że przecież nasza ostatnia rozmowa była straszna, że powiedziałam mu o D., że on nakrył mnie na sprawdzaniu jego telefonu, że zachowywał się dziwnie. Uśmiech, którym go obdarzyłam zniknął z mojej twarzy, podobnie jak jego uśmiech ulgi i zadowolenia zniknął z jego pięknej twarzy, na której zaczęły malować się różne emocje. Bo przecież między nami wszystko aktualnie było nie tak. Wszystko było źle. Właściwie po ostatniej rozmowie wyrósł między nami mur zbudowany z tysięcy pytań i niedomówień. Nic nie było wyjaśnione. Po prostu zaczęliśmy operację na otwartym sercu i nagle postanowiliśmy to przerwać, wyszliśmy zostawiając naszego pacjenta na stole operacyjnym w połowie operacji.
-To jak? Trzy kawy? A dla ciebie Harry?- usłyszałam głos mamy i spojrzałam na nią. Na sekundę, bo później od razu przeniosłam wzrok z powrotem na Harry’ego.
-Przepraszam, ale ja chciałbym porozmawiać z Ali- powiedział i spojrzał na Anne, która uśmiechnęła się do niego i wyglądała tak jakby chciała dodać mu otuchy i odwagi. –Ali musimy pogadać- w moim gardle nagle wytworzyła się gula, dlatego tylko pokiwałam głową patrząc prosto w jego oczy.
-Tylko, że muszę pomóc zrobić kawę- powiedziałam nieskładnie. Nie wiedziałam czy tak wypada? Wypada zostawić naszych rodziców skoro znają się dopiero kilka minut? Właściwie wszyscy byli moimi gośćmi, moja rodzina i jego i powinnam się nimi zająć.
-Ja pomogę a wy pogadajcie- wtrąciła Gemma.
-Ale to nieuprzejme...
-Uprzejme- przerwała Anne. Spojrzałam na nią i na mamę, która kiwnęła tyko głową, że wszystko jest okej i mogę iść przeprowadzić jedną z najważniejszych rozmów mojego życia.
-Nie śpieszcie się- powiedziała Gemma a Harry do mnie podszedł. Wszyscy na nas patrzyli a ja poczułam się dziwnie. Jakby liczyli, że zaczniemy rozmawiać przy nich. Spojrzałam na tatę a on patrzył na mnie tak jakby chciał powiedzieć, że co ma się dziać niech się dzieje, bo już bardziej niezręcznie czuć się nie może.
-Więc...- kiedy znaleźliśmy się w końcu sami w moim pokoju nie do końca wiedziałam, co się wydarzy. Gdyby Harry uprzedził mnie, że przyjedzie z pewnością ułożyłabym sobie w głowie całą przemowę. Patrzyłam na niego, jak zamyka za nami drzwi i nagle poczułam irytację. Zapomniałam o tym, że nasi rodzice są właśnie na dole i z pewnością czują się dziwnie w swoim towarzystwie. Po prostu nagle byłam na niego zła. Bo milczał. Nie odzywał się do mnie przez ponad dwa tygodnie.
-Ali naprawdę pięknie wyglądasz- powiedział a ja wywróciłam oczami. Usiadł na łóżku i skanował moją sylwetkę, przez co dodatkowo mnie wkurzył. -Usiądź koło mnie- poklepał miejsce obok siebie. Miałam wrażenie, że dokładnie ustalił jak ta rozmowa będzie przebiegać. –Wiem, że zachowałem się trochę nie w porządku nie odzywając się przez te dwa tygodnie, ale naprawdę musiałem sobie wszystko przemyśleć- powiedział a ja znowu przewróciłam oczami. To nie tak, że uważałam, że nie ma racji. Bo miał. Rozumiałam, że musiał przemyśleć pewne sprawy, bo przecież go oszukiwałam. Ale jedno słowo mnie naprawdę dotknęło i zirytowało.
-Trochę?- prychnęłam pod nosem słysząc to, co powiedział. Trochę, bo przecież ja tylko trochę ryczałam po nocach zastanawiając się, co teraz będzie. Ja trochę tylko rozpaczałam i trochę się denerwowałam, kiedy on mnie po prostu olewał. A teraz tylko trochę się wkurzyłam słysząc jego słowa.
-Uważasz, że nie miałem powodu by tak się zachować?- zapytał i miałam wrażenie, że przyjęliśmy jakieś bojowe postawy.
-Nie o to chodzi. Uważam, że powinieneś do mnie napisać. Zadzwonić. Cokolwiek. Ale ty milczałeś. Nie odpisałeś mi ani nie zadzwoniłeś a ja byłam pieprzonym kłębkiem nerwów. Nie wiedziałam, co się z tobą dzieje i nie wiedziałam, co się dzieje z nami. A teraz przyjeżdżasz i chcesz rozmawiać? Może teraz ja nie mam na to ochoty?
-Może rzeczywiście... Przestań wywracać na mnie oczami.
-Nie przestanę, bo mnie wkurzasz. Pojawiasz się nagle w dodatku z całą rodziną i chcesz rozmawiać o czymś, co jest dla mnie trudne i w dodatku uważasz, że miałeś prawo milczeć i mnie olewać tak długo...
-Ali przyłapałem cię na sprawdzaniu mojego telefonu i nagle okazało się, że ukrywasz jakiegoś psychola, który wysyła ci psychiczne wiadomości- zauważył.
-Zostawiłeś mnie!- podniosłam głos a do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Nie prawda- powiedział spokojnie a jego postawa uległa zmianie. Nie patrzył na mnie tak jak jeszcze chwile wcześniej, teraz patrzył czule, przez co jeszcze bardziej chciało mi się płakać.
-Tak to odczułam. Wyszedłeś i cię nie było. Nie wiedziałam, co się z tobą dzieje. Płakałam po nocach. A ty zjawiasz się tutaj, kiedy tobie się to podoba. Bez uprzedzenia pojawiasz się jakby nigdy nic, witasz się z moją rodziną i chcesz rozmawiać- mój głos zaczął się łamać a Harry podszedł do mnie i ujął moją twarz w dłonie, po czym starł kciukami łzy, które zdążyły już popłynąć po moich policzkach.
-Przepraszam- wyszeptał a ja poczułam jego ciepły oddech na wargach.
-Nie wiesz jak bardzo za tobą tęskniłam i jak bardzo się bałam, że już mnie nie chcesz. A teraz jesteś tu i mówisz, że to było trochę nie w porządku! Trochę!- jego usta były coraz bliżej moich. Aż w końcu poczułam ich smak i chciałam go jednocześnie całować bez opamiętania i walnąć w głowę za to, co ze mną wyprawia. Jest cudowny by nagle przestać się do mnie odzywać, przyjechać, pokłócić się ze mną, po czym wyjść i zniknąć na dwa tygodnie bez słowa a na końcu pojawić się jakby nigdy nic i zamiast się ze mną kłócić zacząć mnie całować. Oczywiście, że ten pocałunek był cudowny. W końcu nie robiliśmy tego tyle długich dni. Nie rozumiałam jednak dlaczego się uśmiechnął całując mnie. Dlaczego? Przecież byliśmy na siebie źli. –Dlaczego się uśmiechasz?
-Bo gniewasz się na mnie, podnosisz głos a to przecież tym razem to ja jestem oszukany. To ty miałaś tajemnicę.
-Wiem! I to mnie tylko dodatkowo denerwuje i teraz czuję się jak jakaś wariatka.
-Wiem, co czujesz... Czujesz jak popadasz w szaleństwo. Skarbie powiedz mi coś, co mógłbym wytłumaczyć*- wyszeptał i naprawdę wydawał się być pełen zrozumienia. Harry czuł to samo, co ja. Wielokrotnie. –Ali nie opuścimy tego pokoju dopóki wszystkiego sobie nie wyjaśnimy. Chcę żebyś powiedziała wszystko to o czym nie mogłaś powiedzieć mi do tej pory*- powiedział i złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie w stronę łóżka a kiedy na nim usiedliśmy spojrzał na mnie i wiedziałam, że jest totalnie gotowy na to, co powiem. A ja nie wiedziałam, od czego mam zacząć.
-Nie wiem, co mam ci powiedzieć- wydukałam gapiąc się przed siebie.
-Zacznijmy od początku. Kiedy dostałaś pierwsza wiadomość?- zapytał a ja nie mogłam tego z siebie wydusić. –Ali mów.
-Ali mów? Myślisz, że to takie proste?- zapytałam z wyrzutem.
-A co ja mam powiedzieć? Przecież...
-Tak wiem, przecież to ty jesteś pokrzywdzony, ale to ty zdążyłeś się przygotować do tej rozmowy. Ja nie. I teraz... Po prostu się boję
-Nie bój się, bądź ze mną szczera. Kiedy przyszła pierwsza wiadomość?- powtórzył pytanie i patrzył na mnie tak, że wiedziałam, że się nie ugnie. Był zdeterminowany.
-W Dublinie- powiedziałam i spojrzałam mu w oczy. –W dzień po tym jak spędziliśmy noc razem w hotelu- wyjaśniłam a on się zaśmiał i pokiwał głową.
-Mogłem się w sumie domyślić, że to było wtedy. Ale nie sądziłem, że to mogło być aż tak dawno. I co wtedy zrobiłaś? Nie wystraszyłaś się? Olałaś to?
-Nie. Powiedziałam Jess, ale ona kazała mi to olać.
-I później co? Widziała je i nic nie zrobiła?- jego mina mówiła tylko jedno. Nie cierpi tej podłej baby równie mocno jak ja.
-Nie widziała, bo jej o tym nie mówiłam. A maili było coraz więcej. Każde nasze wspólne zdjęcie to nowa wiadomość...- raz kozie śmierć. Harry ma prawo wiedzieć i czas w końcu pozbyć się tego sekretu, pomyślałam i zaczęłam mówić. –Te wiadomości sprawiały, że z każdym kolejnym mailem spadała moja pewność siebie i poczucie własnej wartości. Coraz bardziej i bardziej. Nie chciałam mieć z tobą nic wspólnego, bo wystarczyło, że znaleźliśmy się na jednym zdjęciu a ja automatycznie dostawałam wiadomość. Zakochiwałam się w tobie, ale te maile mnie niszczyły. Dlatego coraz bardziej cię unikałam, dlatego byłam taka opryskliwa momentami. Chciałam po prostu żebyś się nie zbliżał do mnie. Nie, dlatego, że cię nie lubiłam, ale żeby zdjęcia nie powstawały, żeby nie czytać tych okropnych słów. Ta osoba pisała takie straszne rzeczy... A ja wierzyłam. Wierzyłam w to, że jestem dla ciebie nikim- oczywiście mój głos się załamał. Nie chciałam już płakać, ale mówienie o tym jemu było cholernie trudne. Harry to widział. Złapał moją dłoń i uniósł ją do góry by móc ją pocałować. Było mu trudno o tym słuchać, ale ani nie kazał mi przerwać ani mnie nie popędzał. Był cierpliwy i w dalszym ciągu zdeterminowany by poznać całą tę historię. Dlatego wzięłam głęboki oddech i znowu się odezwałam. -Później charakter tych wiadomości się zmienił. Wszystkie były nastawione na to by uświadomić mi, że jestem zaślepiona i nie widzę, jaki jesteś naprawdę. Ta osoba wiedziała, co zrobiłeś. Wiedziała i nie napisała mi tego wprost, ale pisała, że mnie zniszczysz. A kiedy się o tym dowiem nie będę chciała żyć. I właśnie w to jej nie wierzyłam. Przecież wcześniej ten świr pisał, że mnie nienawidzisz i nic dla ciebie nie znaczę a okazało się, że to kompletna bzdura, bo przecież mnie kochasz. Nie skrzywdzisz mnie a D. pisze te głupoty tylko po to żeby mi mącić w głowie. Już raz D. nie miało racji i stwierdziłam, że znowu tak jest. Poza tym, kiedy okazało się, że masz problemy z agresją myślałam, że może to D. ma na myśli. Może twoje napady agresji są tą tajemnicą, o której pisze.
-A teraz?- zapytał po naprawdę długich minutach milczenia, podczas których wydawał się analizować każde moje słowo. Był skupiony i wydawało mi się, że boi się, że coś pominie, dlatego musi przetworzyć każdą informację.
-Teraz te wiadomości są różne, ale zdecydowana większość jest taka, że znowu mnie okłamujesz- sama się sobie dziwiłam, że powiedziałam to tak lekko.  
-Dlaczego mi nie powiedziałaś o tym wszystkim?- zapytał i wiedziałam, że to pytanie padnie. Myślałam, że kiedy je zada będzie wypełnione złością i pretensją, ale myliłam się. W jego głosie słyszalnych było wiele emocji, ale z pewnością nie było w nim złości i pretensji. Była raczej troska zmieszana ze szczerą ciekawością i nutką zawodu – czegoś, przez co poczułam wyrzuty sumienia.
-Na początku... Wstydziłam się. Miałam tak niską samoocenę... Nie wiesz, co D. mi pisało. Że jestem nikim a ty w życiu byś na mnie nie spojrzał. Dostawałam od tej osoby zdjęcia, które zrobił jakiś fan albo paparazzi i za każdym razem D. pisało, że widać, że się w tobie zakochałam i widać, że ty mnie nie zauważasz, bo nic dla ciebie nie znaczę... Nie mam tych wiadomości, bo wszystko skasowałam, ale może gdybym ci je pokazała, gdybyś je poczytał, może umiałbyś choć trochę mnie zrozumieć.
-Ja mam te wiadomości- powiedział i patrzył na mnie intensywnie.
-Co?!- jak to on je ma? Jak?
-Niall mi je dał- odpowiedział w dalszym ciągu przyglądając się mojej reakcji. A ja byłam po prostu w szoku.
-Niall je ma?
-Tak. Mówił, że kiedyś je wszystkie zgrał i nigdy ich nie usunął- odparł a ja byłam tylko w jeszcze większym szoku, bo zdałam sobie sprawę z tego, że Horan to przechowywał aż do teraz.
-Zaraz... Rozmawiałeś z Niallem?- zapytałam gdy i to w końcu sobie uświadomiłam.
-Tak.
-Czyli wszystko wiesz. Po co mnie teraz wypytujesz?
-Ali nic nie wiem. Rozmawiałem z nim i ze Stevem, ale obaj powiedzieli, że nie mają prawa o tym ze mną rozmawiać, bo tylko ty możesz mi o wszystkim powiedzieć. Ale Niall dał mi to- powiedział a z kieszeni spodni wyciągnął pendrive’a. –Nie przeglądałem tego bez ciebie. Chciałem to zrobić z tobą. Nie chciałem dowiedzieć się czegokolwiek od nich. Chcę wiedzieć wszystko od ciebie.
-Harry ja nie wiem czy chcę to czytać- powiedziałam pełna obaw. Mówiłam Harry’emu właśnie o tym całym koszmarze, co już było dla mnie trudne i niezręczne. Nie chciałam czytać tych wiadomości. Miałam wyrzuty sumienia, że okłamywałam go tak długo jednocześnie czując się źle, bo nie chciałam o tym mówić. Nie chciałam.
-Wiem. Ale czuję, że musimy je przeczytać. Że musimy przez nie przebrnąć razem. Bo ja muszę je zobaczyć a sam... Sam nie dam rady- nie chciałam tego czytać i czuć tego, co czułam wtedy. A byłam pewna, że tak właśnie się poczuję. Ale kiwnęłam głową, że się zgadzam, bo wiedziałam, że jestem mu to winna. Harry wstał i podszedł do stolika, na którym leżał laptop. Wziął go do ręki i usiadł koło mnie. Włączył komputer, podłączył pendrive i otworzył jego zawartość. Kiedy zobaczyłam na ekranie całą listę zdjęć uszeregowanych chronologicznie byłam w szoku. Do tego każde zdjęcie było podpisane. Byłam pod wrażeniem, że Niall nie tylko przechowywał to wszystko tak długo, ale że w ogóle wpadł na pomysł by zrobić te zdjęcia i tak skrupulatnie je opisać. –Jesteś gotowa?
-Zupełnie nie.
-Skarbie nie bój się, jestem tu teraz z tobą- wyszeptał i pocałował mnie w policzek. Zachowywał się tak wspaniale a ja nadal nie wiedziałam, dlaczego dwa tygodnie wcześniej zachowywał się tak jakby był na mnie zły. Harry już chyba na zawsze miał pozostać dla mnie zagadką.
-Okej, miejmy to już za sobą- powiedziałam a on kiwnął głową i zanim otworzył pierwsze zdjęcie wziął głęboki oddech. Bał się to czytać tak samo jak ja, choć wiedziałam, że odczuwamy strach z zupełnie różnych powodów. Ja, bo wiedziałam, co zaraz pojawi się na ekranie a on, dlatego, że nie miał pojęcia.
„Myślisz, że jedna noc z NIM sprawi, że cię pokocha? Że będziesz dla niego coś znaczyć? Jesteś warta mniej niż gówno i ON o tym wie. Jesteś zwykłą dziwką, która powinna zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski D.”
-To...- zaczął, ale głos uwiązł mu w gardle.
-Jednak nie jestem gotowa. Nie chce tego czytać- oczywiście łzy w moich oczach pojawiły się natychmiast i wiedziałam, że przez bliżej nieokreślony czas nic nie sprawi, że przestaną spływać niczym wodospady po moich policzkach.
-Ali nie bój się- powiedział cicho odgarniając moje włosy tak by mógł lepiej widzieć moją twarz.
-Ale to takie upokarzające. Pamiętam doskonale ten dzień, kiedy odczytałam tego maila. Pamiętam jak mnie to zabolało. Ciężko pracowałam na to by czuć się dobrze, by wiedzieć, że jestem wartościowa, ale czytam to teraz... I nagle pamiętam jak to jest... Przepraszam.
-Ali wiesz, że cię kocham. Nic tego nie zmieni. Jesteś piękna, silna. Inspirująca i te słowa tego nie zmienią.
-Ale wtedy...- zaczęłam, ale on mi przerwał. Przycisnął swoje ciepłe usta do moich i mnie pocałował.
-Skarbie ten mail to kompletna bzdura jasne? Ja również pamiętam ten dzień. Dzień po naszej wspólnej nocy. I pamiętam też, że znaczyłaś dla mnie wtedy wiele. Pamiętam, co czułem, kiedy pierwszy raz obudziłem się z tobą u mojego boku. Ali jesteś wspaniała i zawsze taka byłaś. Nawet, jeśli na samym początku byłem ślepy i głupi i sam siebie okłamywałem udając, że tego nie widzę. Jesteś wspaniała. Wiem, że to dla ciebie trudne, uwierz że czuję to samo, co ty. Jest mi kurewsko trudno widzieć, że ktoś pisze coś takiego do ciebie. Ale ja muszę to przeczytać i czuję, że musimy przez to przejść razem- powiedział i znowu mnie pocałował. Tym razem w sam czubek głowy. Jakimś cudem poczułam, że naprawdę być może wszystko będzie dobrze i na fali tego uczucia to ja włączyłam drugie zdjęcie.
„Zakochałaś się w nim… Widać to na każdym waszym wspólnym zdjęciu… To jak na niego patrzysz… Ale wiesz co? Harry patrzy na ciebie, jak na zwykłego ŚMIECIA! JAK NA NIC NIE WARTY KAWAŁEK GÓWNA! On chce, żebyś zniknęła z tego świata! Całuski D.”
„Byłaś na kolacji z Harrym i jego znajomymi… Wiesz, że to nic nie znaczy, prawda? Harry cię NIENAWIDZI! Zrozum to wreszcie i daj mu spokój! Zniknij z jego życia Całuski D.”
„Słodko… Ty, Lux i Harry… Proszę cię nawet mnie nie rozśmieszaj. Zrozum, nie pasujesz do jego świata! Spójrz na siebie. Teraz rozumiesz? Tak? Wiesz co masz zrobić prawda? Całuski D.”
„Paryż? Serio myślałaś, że jak się wybierzesz z nimi na spacer po mieście to nagle zaczną cię lubić? Spójrz jakie piękne zdjęcie dla ciebie wybrałam/łem, idealnie opisuje stosunek chłopaków, HARRY’EGO, do ciebie. Nikt cię nie widzi! Nikt się tobą nie przejmuję! Nikt cię tam nie chce! HARRY CIĘ NIE CHCE! Myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z ich życia! Całuski D.”
-Rozumiesz już, dlaczego o niczym ci wtedy nie powiedziałam? Dlaczego nikomu nie powiedziałam? Nie mogłam z tym do ciebie przyjść, bo te słowa były takie okropne i takie upokarzające- nie wierzyłam w to, że rzeczywiście to się dzieje. Że Harry czyta wiadomości od D. Że razem je czytamy. Jedna za drugą aż doszliśmy do momentu, kiedy ich charakter zaczął się zmieniać.
„Zrobiliście wspólnie kolację? Później był pewnie film… Harry planuje przelecieć cię dziś w nocy. Jutro wszystko wróci do normy i znowu staniesz się dla niego gównem! Całuski D.”
„Nie przeleciał cię jeszcze. Zastanawiasz się skąd to wiem? Jak tylko cię zaliczy skończy się twoja zabawa w Kopciuszka… Zrozum to. ON NIC DO CIEBIE NIE CZUJE! Przeleci cię i zostawi. Zawsze tak robi. Całuski D.”
„To żałosne. Ty go kochasz a jemu zależy tylko na tym by cię wyruchać! Musi zaliczyć każdą! Jesteś żałosna myśląc, że coś do ciebie czuje. Wciąż wierzysz, że go przejrzałaś. A patrząc z bliska widzisz najmniej. Całuski D.”
-Ali wiesz, że to nieprawda. Nigdy mi o to nie chodziło- powiedział i widziałam, że jest coraz bardziej zły, smutny i dotknięty przez słowa, które mnie zniszczyły już dawno temu. Właściwie miałam wrażenie, że targają nim różne wręcz skrajne emocje. –Nigdy nie chodziło o seks. Okej, czułem, czuję do ciebie pociąg fizyczny, właściwie akurat jeśli chodzi o to to chyba zawsze go czułem patrząc na ciebie, ale nigdy nie chodziło mi tylko o to- wydawało mi się, że nagle poczuł potrzebę obrony. Słowa D. to atak, przez który musi się bronić żebym nie zaczęła w to wierzyć, albo żebym nie przypomniała sobie, że być może kiedyś w to wierzyłam.
-Wiem o tym- odpowiedziałam.
-Nie chcę się jakoś usprawiedliwiać, bo seks jest dla mnie bardzo ważny i chyba nigdy tego nie ukrywałem, ale przysięgam, że dla mnie jest on formą wyrażenia uczuć. Uwielbiam się z tobą kochać, uwielbiam, kiedy robimy inne rzeczy, kiedy się dotykamy, bo jesteś cholernie seksowna i po prostu bardzo mi się podobasz. Ale nie chodzi mi o to. Nie chodzi mi o fizyczne potrzeby, jak po prostu uważam, że kiedy się kochamy wyrażamy uczucia i ja naprawdę to robię.
-Harry ja to wiem. Naprawdę. Wiem to i rozumiem, bo czuję dokładnie to samo i dla mnie seks jest tak samo ważny jak dla ciebie- taka była prawda. Kochanie się z nim było ważne dla mnie i uważałam, że ogólnie jest ważne dla naszego związku.  
-Kiedy to było?- zapytał i wskazał palcem na konkretną wiadomość.
-Wtedy, kiedy pierwszy raz oglądaliśmy razem „Upiora”- powiedziałam a on zamknął oczy. Wiedziałam, że stara się przypomnieć sobie tamten wieczór. Cóż ja pamiętałam go doskonale.
-Pamiętam to... Rozmawiałem z kimś przez telefon. Nie pamiętam, z kim ale musiałem.
-Udzielałeś wywiadu- przypomniałam.
-A kiedy skończyłem ty byłaś inna. Płakałaś, powiedziałaś, że to przez film, ale to nie było przez film. To było przez te maile... Uwierzyłaś, że naprawdę chcę ci to zrobić- stwierdził nie patrząc na mnie.
-To nie tak, że uwierzyłam, ale ty chciałeś to zrobić wtedy ze mną... A D. napisało, że zjedliśmy kolację, że obejrzeliśmy film, co było przecież prawdą...
-I uwierzyłaś, że chcę cię wykorzystać. Dlatego nagle byłaś taka dziwna- zawód na jego twarzy był tak wyraźny, że nawet nie próbowałam sobie wmawiać, że to jakieś moje przewidzenie. Zabolało go to, że naprawdę uwierzyłam, że mógłby mi to zrobić. Jednocześnie wiedziałam, że stara się mnie zrozumieć i miałam nadzieję, że uda mu się to zrobić choćby w jednym procencie.
-Przepraszam- wyszeptałam choć miałam świadomość, że moje przepraszam niczego już nie zmieni.
-Czytajmy dalej.
„Albo Harry cię przeleciał, ale byłaś na tyle kiepska, że musi szukać pocieszenia, albo cię nie przeleciał i dlatego spotkał się ze starą "przyjaciółką", która wie jak go zadowolić... Przyjaźń z korzyściami. SEKS. Harry go kocha a ty jesteś zbyt żałosna by dać mu rozkosz, przyjemność... Całuski D.”
-Może powinniśmy zrobić przerwę?- zaproponowałam, bo widziałam, że naprawdę jest mu coraz ciężej to czytać.
-Ali ja nie mam takich przyjaciółek. Błagam powiedz mi, że w to nie uwierzyłaś. Błagam- Harry był taki przejęty. Był taki zmieszany i taki zdruzgotany. I tak bardzo się bał, że uwierzyłam. A mi ten widok łamał serce.  
-Nie uwierzyłam, ale jednocześnie bałam się, że nie jestem dla ciebie wystarczająco dobra... Naprawdę chcesz to wszystko teraz czytać?- zapytałam a on milczał, ale skinął głową, że tak. Że chce czytać i katować nas dalej.
„Albo Harry wciąż cię nie przeleciał albo chce się tobą pobawić dłużej niż można by przypuszczać. A najbardziej żałosne w tym wszystkim jest to, że jesteś tak niesamowicie naiwna. Głupia, mała owieczka, która myśli, że zły wilk zmieni dla niej swoją naturę... Nic z tego. Harry cię wykorzystuje! Bawi się tobą jak szmacianą lalką! Ale na to właśnie zasługujesz! Znikniesz z jego świata prędzej niż myślisz! Całuski D."
"Biedna, mała Ali! Przewrócona i zdeptana przez fotografów! No i oczywiście Harry, jej bohater! Bohater, który jest także świetnym aktorem! A tę rolę gra wybitnie! Demon w roli anioła... Demon, który sprowadzi na ciebie nieszczęście... Suko, otwórz oczy! Całuski D."
-Demon w roli anioła?- zapytał jakby niedowierzając w to co widzi.
-Harry nie czytajmy tego- tamte wiadomości sprawiły, że czułam się źle. Płakałam i przeżywałam je od nowa. Ale te wiadomości sprawiły, że zaczęłam szlochać. Widziałam jego minę, jego oczy i naprawdę mnie to bolało.
-Nie płacz. Dlaczego tak bardzo płaczesz?- Harry wydawał się naprawdę nie ogarniać, dlaczego aż tak bardzo płaczę.
-Bo ten ktoś...
-Boli cię to, że to prawda? Że miałaś mnie za kogoś lepszego?- zapytał a w jego oczach także pojawiły się łzy.  
-Nie. Boli mnie to, że teraz to czytasz i tak cierpisz. Że cię okłamywałam...- powiedziałam zgodnie z prawdą i pocałowałam go w ramię.
-Ale to częściowo prawda, jestem demonem.
-Nie. Może wtedy sprawiłeś, że cierpiałam, ale nie jesteś demonem. Poza tym, co z teraźniejszością? Musiałabym być ślepa żeby nie widzieć jak wielką przemianę przechodzisz. Widzę jak ciężko pracujesz nad sobą. A te wiadomości dostawałam wieki temu- wstałam i zaczęłam szukać chusteczek a gdy je znalazłam zaczęłam bardzo niesubtelnie wydmuchiwać nos. Harry też wstał i podszedł do mnie i mnie przytulił. Staliśmy tak aż uspokoiłam się zupełnie i kontynuowaliśmy te tortury. Przeczytaliśmy wszystkie wiadomości z tamtego czasu, aż doszliśmy do ostatniej.  
„Mała, głupia biedna owieczka w końcu poznała prawdziwe oblicze złego wilka. Suko zasłużyłaś na wszystko, co cię spotkało. Twoja naiwność doprowadziła do mojego zwycięstwa. Możesz mi podziękować, bo to właśnie dzięki mnie zderzyłaś się z rzeczywistością. Moja misja wydaje się zakończona. Pamiętaj! Zawsze, kiedy z nim jesteś, ja jestem jego cieniem… Całuski D.”
-To była ostatnia wiadomość aż do teraz?- zapytał a ja kiwnęłam głową.
-Wtedy ty też dostałeś wiadomość prawda?
-Tak. Ktoś napisał, że wie co zrobiłem i ci o wszystkim powie. Jessica też to dostała. Ale te wiadomości nie były podpisane tak jak twoje.
-Nie dowiedziałeś się od kogo były- stwierdziłam, bo to było oczywiste.
-Nie. Kiedy wszystko wyszło na jaw zbyt bardzo byłem przejęty tym żeby cię odzyskać. Właściwie zupełnie to olałem. A kiedy ciebie już nie było chciałem się dowiedzieć. Ale tych SMS-ów już nie było, bo przecież spłukałem moją kartę w kiblu wtedy, kiedy przyszedłem do ciebie żeby się pożegnać, nie miałem ich przez to nawet w archiwum iCloud. Nie myślałem o tym wtedy i doszło to do mnie jak już było po fakcie. Nie miałem dowodu na to, że ktokolwiek do mnie napisał, bo po prostu wszystkie dowody sam zniszczyłem łącznie z telefonem, który roztrzaskałem- powiedział i się zaśmiał z bezsilności.
-Nie potrzeba nam tych SMS-ów żeby wiedzieć, że były od D. Przecież ten psychol się nawet przyznał, że to dzięki niemu.
-I napisał znowu, kiedy ja się pojawiłem?- zapytał ponownie i wiedziałam, że przyszedł czas na teraźniejszość.
„Każdy oddech, który bierzesz, każdy ruch, który wykonujesz, każdy krok, który robisz, każde słowo, które wypowiadasz… Pojawia się on, pojawiam się ja. Zapomniałaś o mnie, prawda? Głupia Ali zapomniała… Pozwól, że ci przypomnę. Zawsze, kiedy z nim jesteś, ja jestem jego cieniem… Wybrałaś najgorszą z możliwych opcji. Ten pocałunek to najgorsze, co mogłaś zrobić. Naprawdę wcześniej niczego się nie nauczyłaś? Nie martw się, przejdziemy przez to piekło razem. Obiecuję. Mam nadzieję, że tęskniłaś! Całuski D.”
-To była pierwsza wiadomość. Przyszła po imprezie halloweenowej. Oczywiście jak to przeczytałam to trochę mi odbiło i między innymi, dlatego wtedy w Londynie zachowałam się tak sukowato i powiedziałam, że cię nienawidzę. Po prostu się wystraszyłam.
-Przyznaję, że poza tym, że czytanie tego kurewsko boli to jednak teraz częściowo umiem lepiej zrozumieć pewne sytuacje. I w sumie w pewnym sensie rozumiem, dlaczego wtedy to powiedziałaś, rozumiem, że nie chciałaś być znowu dręczona przez psychopatę- powiedział i pocałował moją dłoń.
-Może i nie chciałam, ale nie powinnam wtedy tego do ciebie powiedzieć. Zachowałam się okropnie i nie ma na to usprawiedliwienia-powiedziałam i tym razem to ja jego pocałowałam w policzek. Przeprowadzałam z nim już wiele poważnych rozmów i przez myśl przemknęło mi, że właściwie przeprowadziliśmy ich więcej niż taka normalna para.
„Nigdy nie będziesz szczęśliwa. Nigdy nie zaznasz spokoju. Nigdy nie będzie końca tej udręki. Harry to Harry. Nie kocha. Nigdy nie pokocha. Nie ciebie. Ciebie nienawidzi. Ciebie oszukuje. Ciebie zwodzi. Ciebie upokarza. Ciebie poniża. Naiwna suka! Wciąż się mylisz. Wciąż popełniasz te same błędy... Nie martw się! Harry pomoże popełnić kolejne, gorsze. Jesteś pionkiem w jego grze. Jesteś niczym. Wkrótce przypomnisz sobie, jakie to uczucie, jak czuje się nic nie warte gówno... Całuski D.”
-Przysięgam, że cię nie oszukuję. Że tym razem ten psychol się myli. Naprawdę. Staram się tym razem zrobić wszystko dobrze- patrzył na mnie tak intensywnie jakby chciał oczami zapewnić mnie, że mówi prawdę.
-Wiem- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Jakimś cudem ta jego mina sprawiła, że na moją twarz wkradł się mały uśmiech.
-Ali nie musisz udawać, że mi wierzysz. Wtedy D. miało rację i jeśli we mnie teraz wątpisz to mi to po prostu powiedz. Mieliśmy być szczerzy.
-Ale ja jestem szczera. Może to jakieś irracjonalne i wydaje ci się, że kłamię, ale naprawdę czuję, że mnie nie okłamujesz i tym razem D. nie ma racji. Po prostu to wiem. Widzę ciebie i pamiętam, jaki byłeś wtedy. Co prawda wtedy tego nie zauważałam, ale myślę, że teraz bym to zauważyła. Gdybyś zaczął zachowywać się jakoś podejrzanie- właściwie to zauważyłam i już chciałam o tym wspomnieć i dowiedzieć się w końcu, dlaczego zanim się pokłóciliśmy był dziwny, ale on otworzył kolejną wiadomość. Przeczytaliśmy wszystkie SMS-y i maile jednak na sam koniec zostawiłam tę wiadomość, która mnie przerażała najbardziej.
„I love him
But every day I'm learning
All my life I've only been pretending
Without me his world will go on turning
A world that's full of happiness
That I have never known!
Już niedługo... Przysięgam. Obiecuję. Już niedługo wszystko się zmieni. Już niedługo nie będziesz musiała grać. Niedługo staniesz się nią. Niedługo zostaniesz Éponine. Ukochana postać się urzeczywistni. Przysięgam. Obiecuję. Już niedługo suko! Całuski D.”
-To przyszło praktycznie zaraz po Les Mis- powiedziałam.
-To brzmi niemal jak groźba. Ten psychopata ciągle ci grozi, ale nie w ten sposób. Grozi, że ja cię zniszczę, ale to?- z pewnością mogłam stwierdzić, że jego ta wiadomość zbulwersowała.
-Wiem i chyba pierwszy raz wiadomość od tego psychola wystraszyła, dlatego powiedziałam o wszystkim Steve’owi. Obiecałam mu, że powiem też tobie i naprawdę zamierzałam to zrobić. Przysięgam. Miałam to zrobić wtedy, kiedy dowiedziałam się o tych nieszczęsnych guzkach. Mimo tego, że się o nich dowiedziałam naprawdę chciałam ci powiedzieć. Ale wtedy okazało się, że masz problemy z wytwórnią i stwierdziłam, że to nie jest odpowiedni czas. A później oczywiście zaczęłam to coraz bardziej odwlekać aż wyszło jak wyszło.
-Ali przysięgam, że teraz się tym zajmiemy. Steve ci nie powiedział, ale on zaczął działać od razu jak się dowiedział. Stalking jest przestępstwem i musisz sobie zdawać z tego sprawę. Nie jesteś już z tym sama. Szkoda tylko, że dopiero teraz, że tak długo nie mogłaś się zebrać w sobie żeby mi o tym powiedzieć.
-Wiem, że źle postąpiłam. Bardzo cię za to przepraszam, ale nie chcę już rozmawiać o D. Dowiedziałeś się już wszystkiego, przysięgam i przepraszam. Z pewnością będę cię jeszcze wiele razy przepraszać- po pierwsze naprawdę nie chciałam już o tym mówić. Po drugie tak bardzo tego nie chciałam, że postanowiłam udawać, że Harry wcale nie wspomniał o tym, że Steve zaczął działać. Po trzecie chciałam poruszyć w końcu kwestię jego dziwnego zachowania, przez które niejako zmuszona byłam do sprawdzenia jego komórki. -Zdaję sobie sprawę też z tego, że zachowałam się okropnie, kiedy bez pytania wzięłam twój telefon. Ale Harry byłeś taki dziwny... Pojechałeś do LA na dwa dni a nie było cię tydzień. Nie pisałeś do mnie, nie dzwoniłeś. Odpisywałeś słowem. Zdaniem. A kiedy wróciłeś byłeś jakiś obrażony i taki nieobecny. Dlaczego? Chcę wiedzieć, dlaczego. Chcesz szczerości ode mnie i ja chce jej od ciebie. Przeprowadzaliśmy już kilka takich poważnych rozmów, ale chcę żeby, kiedy skończymy tę wszystko było jasne z obu stron. Ja powiedziałam ci o wszystkim. Nie ma już niczego, o czym byś nie wiedział. A teraz chcę żebyś ty wyjaśnił mi, co się stało. Powiedziałeś wtedy, że byłeś u Phila. To przez wizytę u niego?
-Nie do końca. Poleciałem do LA na spotkanie z producentami. I umówiłem się z Philem. Początkowo myślałem, że to będzie zwykła wizyta. Ale w wytwórni... Wkurzyłem się. Nie, właściwie to nie oddaje poziomu mojego zdenerwowania. Ja się wkurwiłem. Znowu zaczęli wymyślać. Że piosenki nie takie, że ja brzmię źle, że przesuną wszystko tak, żebym nie mógł niczego podpisać od nowego roku. Byłem rozemocjonowany i miałem ochotę ich wszystkich zabić. Poczułem agresję. Właściwie niepohamowaną agresję i myślałem, że tego prawnika uderzę. Nie zrobiłem tego, ale kiedy stamtąd wyszedłem musiałem pogadać z Philem. Umówiłem się i po tej wizycie planowałem do ciebie wrócić. Poszedłem do niego i opowiedziałem mu o wszystkich tych emocjach. Rozmawiałem z nim długo i nawet nie wiem jak to się stało, że powiedziałem mu o tym, co się przytrafiło nam. Powiedziałem mu, że pękła nam gumka- Harry spojrzał na mnie tak, jakby nie do końca był pewny czy rzeczywiście może mi o wszystkim opowiedzieć.
-Że co? Ty mu naprawdę o wszystkim mówisz...- ja nie powiedziałam o tym nikomu. I nie zamierzałam tego robić. No może Zuzie mogłabym powiedzieć, ale było dla mnie to tak intymne, że wolałam to zachować dla siebie. A on rozmawiał z Philem dosłownie o wszystkim.
-Mówię- przyznał i tylko wzruszył ramionami.
-Nawet o naszym seksie?- wiedziałam, że niby Phil to psycholog i takie tam, seks to ważny element naszego związku, ale fakt, że jakiś obcy facet wie, co robimy z Harrym w sypialni był dla mnie totalnie zawstydzający.
-Ali wiesz, że nie za bardzo mogę opowiadać o szczegółach tych moich sesji.
-A Philowi mówisz o wszystkim- powiedziałam z wyrzutem.
-Bo pomaga mi to rozgryźć.
-Ja chyba najlepiej nadaję się do tego by pomagać ci TO rozgryźć.
-Czy ty jesteś właśnie zazdrosna o pięćdziesięcioletniego faceta?- zapytał, uniósł do góry brwi i był szczerze rozbawiony.
-Nie. No, ale... Nasz seks?
-Nie chodzi o to. Opowiadam mu o swoich uczuciach w różnych sytuacjach- wyjaśnił a ja postanowiłam nie drążyć tego tematu by nie narażać się na odczuwanie jeszcze większego zawstydzenia.
-Okej. Powiedziałeś mu, że pękła nam prezerwatywa i?
-I właściwie nic. Phil nic nie powiedział. Zapytał się, co zrobiliśmy, więc mu powiedziałem i to wszystko. Ale kiedy od niego wyszedłem zacząłem o tym rozmyślać. O całej tej sytuacji od początku do końca. I doszedłem do wniosku, że ty nie chcesz mieć ze mną dzieci.
-Co?- stwierdziłam, że albo się przesłyszałam albo źle go zrozumiałam.
-Całą sesję mówiłem o tym, że miałem ochotę rzucić się na tego adwokata a później wspomniałem o nas. Wyszedłem od Phila i widziałem tylko wyraz twojej twarzy, kiedy ginekolog powiedział, że możesz wziąć tabletkę. Przysięgam, że słyszałem jak kamień, właściwie to nie kamień, głaz, ogromy głaz spada ci z serca. I zacząłem o tym myśleć. Całą noc spędziłem na myśleniu o tym, jaki jestem i że mimo całego tego wysiłku nie potrafię się w końcu zmienić tak żeby nie czuć tego gniewu. I ty to wiesz. Dlatego tak bardzo ulżyło ci, kiedy okazało się, że nie będziesz w ciąży. Ulżyło ci, bo nie wyobrażasz sobie mieć dziecka ze mną, z psychicznym, agresywnym mną- powiedział a ja nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Nie wierzyłam, że tak połączył to wszystko. Na jego twarzy nagle malował się ogromny smutek, jego głos stał się cichy a jego oczy błagały o słowo otuchy.
-Harry nie wierzę, że tak to wszystko sobie połączyłeś i doszedłeś do takich wniosków- zabolało mnie to. Po prostu zabolało. Przecież ja marzyłam o tym by urodzić nasze dziecko.
-Rano od razu umówiłem się na kolejną wizytę i już po minucie Phil wiedział, że jedna nie wystarczy. Wróciłem do naprawdę mrocznych wspomnień. Pamiętałem, co robiłem tobie. I o tym mówiłem i to tylko coraz bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że nigdy nie będziesz chciała założyć rodziny z kimś takim. Phil starał się mi wytłumaczyć, że się mylę, ale moim zdaniem to on się mylił. Przecież nie możesz chcieć dziecka z kimś takim jak ja.
-Harry to bzdura! To wszystko jest bzdurą!
-Ulżyło ci. Wzięłaś tabletkę i nagle byłaś taka szczęśliwa. Phil mówił, że mam z tobą porozmawiać, ale miałem jakaś blokadę. Było mi źle z tym, że masz o mnie takie zdanie. Powtarzałem, że mi nie ufasz. A Phil mówił, że gdybyś mi nie zaufała nie bylibyśmy razem. Ja sądziłem inaczej. Bo przecież gdybyś mi ufała wizja stworzenia rodziny ze mną nie była by dla ciebie aż taka straszna. Wróciłem do ciebie i nie mogłem udawać, że mnie to nie rusza. Nie umiałem zacząć o tym rozmawiać, ale czułem, że moja przeszłość, że nasza przeszłość zawsze będzie czymś, czego nie będziesz mogła przeskoczyć i już zawsze będziesz miała mnie za chorego psychola, któremu nie można ufać. Część mnie starała się wierzyć, że Phil ma rację i wtedy wszedłem do pokoju i cię zobaczyłem z moim telefonem w ręce. I to było jak potwierdzenie wszystkich moich obaw.
-To wszystko... To połącznie przez ciebie tych faktów jest totalnie złe. Harry ja marzę o tym by założyć z tobą rodzinę- powiedziałam, bo naprawdę nie docierało do mnie jak mógł to wszystko tak mylnie zinterpretować. Jego oczy były takie smutne i wiedziałam, że on naprawdę wierzy w to, co mówi. Siedziałam obok niego a on przestał na mnie patrzyć. A ja chciałam by patrzył mi w oczy, kiedy powiem to, co jest prawdą a nie jakimś jego domysłem, dlatego wpakowałam mu się na kolana i usiadłam na nim okrakiem. Zaskoczyłam go takim zachowaniem. Położyłam dłoń na jego karku a drugą odgarniałam włosy z czoła. –Harry osiągnęłam w życiu wiele. Spełniłam marzenia, na które pracowałam w pocie czoła. Nie zawsze było kolorowo, ale mimo wszystko kocham moje życie. Udało mi się spełnić te większe i mniejsze marzenia. Ale teraz, kiedy mam wszystko to, czego pragnęłam wiem, że jedyna rzeczą, która może mnie w pełni uszczęśliwić, jedyną rzeczą, której pragnę i o której marzę jest moja rodzina. Marze o tym by ją z tobą stworzyć. Marze o tym by mieć dziecko z tobą- powiedziałam i gapiłam się w jego oczy tak intensywnie jak tylko umiałam. Jakbym chciała mu wbić do głowy moje słowa.
-Naprawdę?- zapytał wciąż brzmiąc sceptycznie.
-Oczywiście. Harry w ten dzień, kiedy wzięłam tabletkę pamiętasz, co robiliśmy?- postanowiłam dotrzeć do niego w inny sposób.
-No właściwie chyba nic specjalnego, poza tym ginekologiem- odpowiedział i naprawdę próbował na mnie nie patrzyć. Ujęłam jego twarz w dłonie i go po prostu do tego zmusiłam.
-Poszliśmy wcześniej spać. Przytuliłeś mnie do siebie i usnąłeś praktycznie od razu. Ale ja nie spałam. Nie mogłam zasnąć mimo tego, że byłam zmęczona. Nie mogłam spać, bo nie mogłam przestać patrzyć na ciebie i wyobrażać sobie tego jakby to było, kiedy obok naszego łóżka stałoby małe łóżeczko, w którym leżałby mój mały skarb. Jakby to było być wykończonym przez nieprzespaną noc, podczas której musiałabym wstawać, co godzinę. Jakby to było zasnąć na pięć minut i obudzić przez jego płacz. Pragnę tego. Pragnę i marzę o tym tak często, że ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Jak możesz myśleć, że bym tego nie chciała? To, że wiem, że teraz nie mogłabym zajść w ciążę nie świadczy o tym, że bym tego nie chciała. Bo naprawdę bardzo tego chcę. Ale nie mogę, nie możemy. Ja kończę nagrywać płytę, później wiem, że wyruszam w trasę, ty także kończysz nagrywać, później będziesz musiał zająć się promocją, sam mówiłeś, że być może zaangażujesz się w kolejny film, że masz w planach projekty solo i jak? Jak mielibyśmy to zrobić? Jak mielibyśmy to wszystko pogodzić? Jak moglibyśmy tak skrzywdzić taki mały skarb tatą, którego po prostu nie ma i mamą, która jest ciągle w pracy? To, dlatego ucieszyłam się, że mogę wziąć tabletkę. Bo wiem, że teraz bylibyśmy najgorszymi rodzicami w historii. Ale gdyby okazało się, że jednak nie mogę wziąć tabletki też byłabym szczęśliwa. Na pewno mega bym się stresowała, ale zrobiłabym wszystko żeby moje dziecko miało mamę i tatę. Zrezygnowałabym z trasy, zapłaciłabym najwyżej odszkodowanie, które by mnie zrujnowało. Zakazałabym ci grać w filmie i kazałabym ci siedzieć ze mną i jeździć mi o drugiej w nocy po lody truskawkowe i ogórki konserwowe do tego. Wiem, że coś byśmy wymyślili i jakoś dalibyśmy radę. Choć chcę żebyś był świadomy tego, że nie chcę dawać jakoś rady, dlatego ucieszyłam się, że mogę wziąć tabletkę. Przepraszam, że tak to wszystko zrozumiałeś. Naprawdę. Nie sądziłam, że tak to zinterpretujesz, bo przecież rozmawialiśmy o tym całą noc i też miałeś nadzieję, że tabletka będzie wchodziła w grę. Przepraszam, że nie wiedziałeś o tym, co czuję. Mogłam ci powiedzieć wcześniej, ale tak naprawdę myślałam, że to wiesz- z każdym moim słowem na jego twarzy malowała się coraz większa ulga. I radość.
-Po prostu... Przepraszam. Ali nie mogę uwierzyć w to, co powiedziałaś- powiedział wciąż nie dowierzając. A ja dałam mu buziaka. W policzek. I w drugi policzek. I w szyję, na której zostawiłam naprawdę sporo całusów.
-To uwierz, bo właśnie to czuję. Tego właśnie chcę- przytuliłam się do niego i pocałowałam też jego jaskółki. Miałam nadzieję, że mi uwierzył. Że nie ma już żadnych wątpliwości. -A jedyne, czego nie chcę to żebyś zamykał się nagle w sobie i nic mi nie mówił. Wiesz, co ja czułam przez te dwa tygodnie?
-Może rzeczywiście powinien coś napisać- powiedział pogodnie a ja odkleiłam się od niego i zamierzałam trochę podramatyzować.
-Powinieneś?! Harry milczałeś a ja cierpiałam, bo myślałam, że mnie zostawiłeś.
-Ale ja cię nie zostawiłem tak na poważnie- wymruczał seksownie i tym razem to on próbował pocałować moją szyję. Nie udało mu się to, bo położyłam dłonie na jego barkach i nie dopuściłam jego kształtnych warg do mojej stęsknionej za jego pocałunkami szyi.
-Nie na poważnie?! Odszedłeś ode mnie i nie dawałeś znaku życia, przez co umierałam z tęsknoty i to nie było na poważnie?
-Ali czy ty właśnie tak to wszystko przekręciłaś, że wyszło na to, że to wszystko moja wina?- zapytał i się zaśmiał totalnie uroczo.
-Nie. Może trochę. Ale to jest twoja wina!
-Ja po prostu musiałem sobie przemyśleć wszystko, pogadać z kilkoma osobami. Z mamą. Z Niallem. Ze Stevem. Wiesz, że poszedłem z nim na ryby?
-To ja tu rozpaczam a ty sobie na ryby chodzisz!- udałam obudzenie i wbiłam mu palec w żebro tak mocno, że aż się cały skrzywił i zajęczał jakoś dziwacznie. -O czym gadałeś ze Stevem?
-O nas. To znaczy nie o nas tylko o nim i o mnie. No i o tobie też, czyli w sumie o nas też- pokiwałam z dezaprobatą głową a on wciąż rozmasowywał miejsce, które przed chwilą zaatakowałam.
-To ja tu cierpiałam o wy sobie schadzki nad jeziorem urządzaliście?- już chciałam znowu jakoś go zaatakować, ale w porę złapał moje dłonie i mi to uniemożliwił. -A tak na serio to rozumiem, że chciałeś sobie to ułożyć. Nie podoba mi się to, że w ogóle się nie odzywałeś, ale rozumiem, że potrzebowałeś przestrzeni. I skoro jesteśmy aż tacy szczerzy to przyznam ci się do czegoś- powiedziałam i spoważniałam.
-Ale to nie jest coś strasznego?- zapytał i objął mnie w pasie. Lubiłam tak na nim siedzieć, bo to ograniczało nam pole manewru i byliśmy po prostu blisko siebie. Dodatkowo mogłam patrzyć w te jego zielone oczy a naprawdę uwielbiałam to robić.  
-Nie. Kiedy przyłapałeś mnie z twoją komórką w ręce i kiedy byłeś tak dziwny ja nie wiedziałam, o co ci chodzi. Kłóciliśmy się. I wtedy przypominałeś... Chodzi mi o to, że byłeś na mnie zły. Dowiedziałeś się o D. i się wkurzyłeś. Wyszedłeś, trzasnąłeś drzwiami i wróciłeś po dwóch tygodniach przemyśleń. Miałeś czas. Dałam ci czas. Dałam ci przestrzeń. Nie naciskałam na ciebie nie, dlatego że nie chciałam. Po prostu czułam, że tego potrzebujesz. I chciałabym żebyś mi obiecał, że jeśli kiedykolwiek się pokłócimy...
-Nie pokłócimy- powiedział szybko.
-Harry przecież to my! My uwielbiamy się kłócić i nasze kłótnie są nieuniknione. Więc chodzi mi o to, że jeśli się na ciebie obrażę czy coś, nawet o jakaś głupotę, choćby o to, że porozrzucałeś ciuchy po całym pokoju i tego nie sprzątnąłeś i choćbym urządziła o to jakaś mega awanturę, której ty nie będziesz rozumiał...
-Ali przejdź do sedna- wtrącił znowu mi przerywając.
-No przecież przechodzę! Jeśli się pokłócimy chcę żebyś zrobił coś takiego dla mnie. Nie wiemy, co przyniesie nam los. Wierzę w to, że będą to same dobre rzeczy, ale jeśli kiedykolwiek to ja bym wyszła, trzasnęła drzwiami i nie odpisała ci na SMS-a chcę żebyś dał mi czas. Nie chce żebyś myślał, że uciekam, bo nie ucieknę już nigdy. Ale chcę mieć pewność, że jeśli wyjdę ty nie będziesz za mną biegł i dasz mi czas na to żeby wysnuć jakieś wnioski. Obiecaj mi to.
-To zupełnie nie w moim stylu, ale rozumiem, dlaczego chcesz żebym to obiecał, więc obiecuję- powiedział poważnie i czułam, że szczerze.
-Bardzo cię kocham- wyszeptałam i zaczęłam go całować. Wplotłam dłonie w jego włosy i oddawałam się jednej z najwspanialszych chwil w moim życiu. Przestałam myśleć już o tym wszystkim i po prostu w całości oddałam się jego pocałunkom czując jak tęsknota powoli mnie opuszcza. –Harry masz takie całuśne usta.
-Ja? To twoje są takie miękkie, kształtne i smakują malinowo- chłopak uśmiechnął się szeroko i spojrzał na mnie tak, jakbym była jakaś pijana.
-Ale twoje są takie idealne, takie śliczne- powiedziałam i przejechałam po jego wardze palcem po czym szybko znowu dałam mu całusa.
-Ali twoje komplementy są coraz dziwniejsze- Harry się zaśmiał a później ku mojej uciesze on też dał mi buziaka.
-Mogę cię o coś zapytać mój całuśny chłopaku?
-Jasne.
-Dlaczego się na mnie nie gniewasz?- zapytałam i stwierdziłam, że ja pewnie bym się na niego gniewała z rok gdyby nie powiedział mi o jakimś chorym D.
-Gniewam tylko nie pokazuję tego- odpowiedział i zaczął całować moją szyję.
-Ja jak się gniewam to zawsze to pokazuję.
-Wiem.
-Ale serio, dlaczego się nie złościsz?- zapytałam, bo naprawdę chciałam to wiedzieć.
-Bo już zdążyłem przebrnąć przez ten etap- odpowiedział.
-To super, bo nie lubię jak jesteś na mnie zły.
-Też tego nie lubię.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Dlaczego przyjechałeś z całą rodziną?- zapytałam a on przestał mnie całować, wyprostował się i na mnie spojrzał. Patrzył na mnie przez chwilę i zanim się odezwał obdarzył mnie pięknym uśmiechem.
-Miałem kilka powodów. Po pierwsze bałem się, że jeśli przyjadę bez obstawy twój tata się na mnie rzuci.
-I mama miała cię obronić?
-Nie śmiej się. Jak widać moja taktyka podziałała. Po drugie moja mama naprawdę chciała poznać twoich rodziców. A po trzecie...- uśmiechnął się znowu i przestał mówić. Zamiast tego mnie pocałował, o wiele mocniej i zachłanniej niż wcześniej. Złapał mnie za tyłek i wstał razem ze mną, dlatego od razu oplotłam nogami jego biodra. Chwilę później posadził mnie na łóżku i kiedy przestaliśmy się całować odsunął się ode mnie i stanął przede mną.
-Po trzecie?- zapytałam ciekawa tego, co ma mi powiedzieć. Nagle wydawał się podekscytowany i zdenerwowany.

-Skarbie, ostatnio wiele myślałem i wiele rozmawiałem o nas. Z Niallem. Z Philem. Ze Stevem. Z Gemmą. Z Robinem. I przede wszystkim z mamą. Poleciałem do domu. Siedziałem w kuchni, była noc a ja nie mogłem spać. Piłem herbatę i wtedy przyszła do mnie mama. Widziała, że się zmagam z wieloma rzeczami. Patrzyła na mnie zmartwiona i wtedy zadała mi pytanie. „Dlaczego jesteś tak bardzo rozbity?” zapytała. „Boję się, że ona nie zdaje sobie sprawy z tego, że naprawdę chcę z nią spędzić resztę życia, boję się, że ona tego nie chce. Boję się, że ona nie zdaje sobie z tego sprawy, jak poważnie do tego podchodzę.” odpowiedziałem i wtedy mama usiadła obok mnie. „Kochasz ją?” zapytała a ja od razu odpowiedziałem, że oczywiście, że nie musi mnie o to pytać. I wtedy zadała kolejne pytanie. „A ona? Kocha ciebie?” zapytała a ja odpowiedziałem, że oczywiście, nie musi o to pytać równie szybko jak za pierwszym razem. I wtedy mama zupełnie się zmieniła. Nagle jej oczy zaczęły błyszczeć a na jej twarzy pojawił się uśmiech. „Skoro to już wiesz to pokaż jej, że ją kochasz i pozwól jej kochać ciebie. Pokaż jej, że dla ciebie już zawsze będzie tą jedyną i daj jej szansę by mogła pokazać ci jak bardzo ważny dla niej jesteś. Zapytaj ją o to czy chce spędzić z tobą resztę życia, bo ty chcesz przejść przez życie tylko z nią. Po prostu ją zapytaj Harry”. To jest trzeci powód. Kiedy jechałem do ciebie nie wiedziałem jak potoczy się nasza rozmowa, nie wiedziałem, co się stanie, kiedy mnie zobaczysz, czy w ogóle będziesz chciała rozmawiać. Ale czułem, że wszystko będzie dobrze. Po prostu to czułem. Bałem się, że moje obawy odnośnie naszej wspólnej przyszłości się potwierdzą, ale stwierdziłem, że nieważne, co mi powiesz, ja wiem, co powiem tobie. Muszę cię zapewnić o tym jak poważnie o nas myślę. Muszę zrobić coś by to udowodnić. Teraz, po naszej rozmowie, już wiem, że czujesz to, co ja i pragniesz dokładnie tego, co ja. Znam ciebie a ty znasz mnie. Znam twoje pragnienia, wiem czego się boisz tak samo ja ty znasz moje lęki i moje marzenia. Nie mogę ci obiecać, że od teraz już zawsze będzie dobrze, że zawsze będzie kolorowo, nie mogę ci obiecać, że już nigdy nie rzucisz we mnie ze złości talerzem, bo jedyne, co wiem na sto procent to, że cię kocham i jedyne, co czuję jedyne, co mogę ci obiecać to, że będę cię kochał już zawsze. Bezwarunkowo. Bezgranicznie. Aż do bólu. Do końca moich dni. Jesteś moim skarbem. Jesteś miłością mojego życia. Wiem, że zasługujesz na wszystko, co najlepsze, dlatego powinienem zadać ci to pytanie na szczycie wieży Eiffla, powinienem obdarować cię teraz tysiącem róż a skrzypek powinien grać romantyczną melodię, ale nie chcę czekać już choćby minuty dłużej- powiedział i uklęknął przede mną a z kieszonki koszuli wyciągnął pierścionek. Był to mój pierścionek. Mój motyl. Motyl, którego dostałam od niego kiedyś, we Wigilię. -Ali. Skarbie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

„So you hit the lights and I'll lock the doors
Let's say all of the things that we couldn't before
I won't walk away, won't roll my eyes
They say love is pain, well darling, let's hurt tonight
If this love is pain, then honey let's love tonight”





Hej!
Oba cytaty pochodzą z piosenki "Let's Hurt Tonight" OneRepublic. Piosenka była dość sporą inspiracją w pisaniu tego rozdziału XD Oto ona----> Piosenka
Tłumaczenia cytatów:
1)
Więc ja zapalę światła a ty zablokuj drzwi
Opowiedz mi o tych wszystkich rzeczach, które kiedyś zrobiłaś
Nie odchodź, nie przewracaj oczami
Mówią, że miłość boli, więc skarbie, niech nas dziś zaboli.
2)
Więc zapal światła a ja zablokuję drzwi
Opowiedzmy o wszystkim, czego jeszcze nie zrobiliśmy
Nie odejdę, nie przewrócę oczami
Mówią, że miłość boli, więc skarbie, niech nas dziś zaboli.
Jeśli ta miłość ma boleć, kochanie, kochajmy dziś.
Ta piosenka jest jedną z najpiękniejszych piosenek jakie w życiu słyszałam, naprawdę jest po prostu genialna!
Mam nadzieję, że jeśli ktoś tutaj jeszcze jest (serio mam wrażenie, że wszyscy przenieśli się na WattpadaXD) to, że rozdział mu się podobał!
Przepraszam za wszystkie błędy, ale jak zawsze sprawdzanie szło mi mega opornie :(
Do następnego!

PS I love youuuuuu all! <3

niedziela, 13 listopada 2016

Rozdział 27





-Harry...- wyszeptałam, bo nie wiedziałam, co powiedzieć. Co się mówi w takiej sytuacji? Co się czuje w takiej sytuacji? Właściwie, co się powinno czuć?
-Ali ja nie wiem jak to się stało, ona musiała mieć jakąś wadę- Harry wydawał się wystraszony. Ale nie był przerażony. To nie był jakiś ogromny strach. Wyglądał tak jakby nie do końca rozumiał, jak to się stało, jednak nie wyglądał jakby to było coś złego. A ja postanowiłam nie panikować, nie bać się, nie denerwować. Postanowiłam zrobić coś, co chyba powinno się zrobić, gdy takie coś się zdarza. Wstałam, narzuciłam na siebie szlafrok i poszłam do garderoby. Gdy weszłam do pomieszczenia od razu wyciągnęłam z szafy torebkę. – Co robisz?- zapytał i dopiero teraz w jego głosie usłyszałam strach. Spojrzałam na niego i doszłam do wniosku, że moje zachowanie go wystraszyło. Bał się, że chcę wyjść i go zostawić?
-Nie bój się- powiedziałam i nie wiem jak to się stało, ale uśmiechnęłam się do niego zupełnie szczerze.
-To powiedz, co robisz? Chcesz gdzieś wyjść?- zapytał nie odwzajemniając mojego gestu. Harry ty głupku! Przecież nie uciekam.
-Nie. Muszę obliczyć, w której fazie cyklu jestem. W kalendarzu zaznaczam sobie, kiedy dostaję okres- odpowiedziałam i dopiero dotarło do mnie, że on jest zupełnie nagi i chyba w ogóle nie zdawał sobie z tego sprawy. –Możesz się ubrać?- zapytałam a on spojrzał na mnie w taki sposób, że poczułam się tak jakbym zrobiła coś nieodpowiedniego. Nie miałam jednak czasu na rozmyślanie o tym, co mógł sobie pomyśleć. Usiadłam na podłodze i zaczęłam szukać odpowiedniej daty. Harry natomiast ubrał bokserki i usiadł obok mnie.
-I?- zapytał. Nie mogłam się skupić jak mnie obserwował i przybliżał się coraz bardziej tak, że prawie na mnie siedział.
-Podaj mi długopis- powiedziałam i wskazałam na torebkę.
-Proszę- gdy zobaczyłam, co Harry dał mi zamiast długopisu spojrzałam na niego jak na idiotę.
-To kredka do oczu- chłopak wymamrotał coś pod nosem i po chwili podał mi w końcu długopis. A ja zaczęłam liczyć. Zrobiłam to trzy razy. Oczywiście wiedziałam, że to tylko orientacyjne obliczenie, ale mogłam mylić się o dzień albo dwa. Nie sądziłam bym pomyliła się o tydzień. Zamknęłam kalendarz i spojrzałam na Harry’ego.
-I?
-I z tego, co obliczyłam jutro, może pojutrze, może dzisiaj mam owulację- powiedziałam a on zmrużył oczy.
-To znaczy?
-To znaczy, że skoro plemniki żyją nawet cztery dni a ja jutro będę mieć owulację...- wiedziałam, że Harry wie, co to owulacja, ale teraz patrzył na mnie jakbym nie mówiła do niego po angielsku. Przez moment zaczęłam się nawet zastanawiać czy nie zaczęłam mówić po polsku widząc jego minę. Ale wtedy dotarło do mnie, że on po prostu jest w szoku. I kiedy zaczęłam wypowiadać kolejne słowa zaczęłam sama rozumieć, o czym w ogóle mówię. -Mam dni płodne i istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli w tym okresie będziemy się kochać bez zabezpieczenia... Mogłabym wziąć „tabletkę po”, ale nie wiem czy będę mogła to zrobić. Nie mogę brać tabletek antykoncepcyjnych, więc tym bardziej nie wiem czy tabletkę po mogę wziąć. Muszę jechać jutro do ginekologa, ale nie wiem, co on powie, nie wiem. Jeśli nie... Jeśli nie...- Harry na moment przymknął oczy a do mnie dotarło to, co się właśnie stało. Nie chciałam panikować, ale bałam się, że zacznę. Patrzyłam na Harry’ego i chyba właśnie patrzenie na niego sprawiło, że zachowałam względny spokój. Kiedy otworzył oczy i spojrzał na mnie wyglądał inaczej niż przed chwilą.
-Nie ważne- powiedział i złapał mnie za rękę.
-Słucham?
-Nie w tym sensie nie ważne- zaznaczył od razu. -Chodzi mi o to, że nie ważne, co się stanie. Jesteśmy razem. Ja jestem z tobą a ty jesteś ze mną. Jesteśmy razem. Przecież planujemy wspólną przyszłość, wspólne życie, prawda? I nie ważne, co powie jutro lekarz, jesteśmy razem i skarbie razem damy sobie radę. Zawsze.

***

Czekałam w samochodzie trzymając Harry’ego za rękę. Stresowałam się. On z pewnością też się denerwował, ale skutecznie maskował to zdenerwowanie. Co chwilę sprawdzałam, która jest godzina. Minuty dłużyły mi się niemiłosiernie, swoją długością przypominając godziny i na niczym nie mogłam się skupić, dlatego byliśmy ponad godzinę przed czasem. Nie mogłam siedzieć w domu. A Harry od razu zaznaczył, że jedzie ze mną. Nie mógł mnie znieść, kiedy chodziłam od pokoju do pokoju nie mogąc znaleźć sobie miejsca, dlatego przyjechaliśmy o wiele za szybko. Najzabawniejsze było to, że gdy w końcu, po całej wieczności oczekiwania, nadeszła umówiona godzina nie chciałam wysiadać z auta. Bałam się, że gdy z niego wyjdę całe moje życie się zmieni. Że nasze życia się zmienią. I właśnie przez ten strach odczuwałam wyrzuty sumienia. Nie wiedziałam, jakim cudem w końcu wysiadłam, jakim cudem dotarłam do budynku, jakim cudem weszłam do gabinetu, ale Harry wszedł tam razem ze mną. Powiedziałam lekarzowi, co się stało. Nie było sensu wymyślać jakiś kłamstw, bo i po co? Lekarz przeprowadził ze mną wywiad, zbadał mnie i potwierdził to, co sama wiedziałam. Gdybym kochała się z Harrym bez zabezpieczenia mogłam zajść w ciążę. Jednak lekarz powiedział także, że moje tabletki na gardło nie są przeszkodą do zastosowania tej metody antykoncepcji, której obawiałam się, że nie będę mogła użyć. Po konsultacji z moim laryngologiem zapisał mi „tabletkę po” i powiedział, że na dziewięćdziesiąt dziewięć procent jest pewny, że ta metoda nas nie zawiedzie. Miałam wrażenie, że kiedy mi to oznajmił cały świat usłyszał jak spada mi kamień z serca.
-Zawsze istnieje jeden procent szansy, że ta tabletka okaże się tak samo skuteczna jak nasza prezerwatywa- powiedziałam, kiedy połknęłam pigułkę.
-Dziewięćdziesiąt dziewięć procent przemawia jednak za tym, że tabletka jest skutecznym klejem- że co?
-Jakim klejem?
-No klejem. Posklejała gumkę- Harry zawsze miał najgorsze żarty. Ale im bardziej beznadziejny był jego żart bym bardziej mnie bawił, dlatego teraz śmiałam się jak opętana.
-Jesteś taki dziwny- wydusiłam z siebie. Patrzyłam na niego, jak się uśmiecha i spoważniałam. –Dziękuję, że byłeś tam ze mną. Że przesiedziałeś całą noc i słuchałeś w kółko tego samego. Że wytrzymałeś dzisiaj ze mną. Wiem, że byłam nieznośna i okropna.
-Tak naprawdę przez większość czasu cię nie słuchałem, ale... Będziemy się jeszcze kochać, nie?
-No tak? Dlaczego masz wątpliwości?- zapytałam, bo nie do końca rozumiałam, dlaczego pyta o to z taką obawą.
-Bo kiedy przez moment jednak cię słuchałem powiedziałaś, że koniec z tym.
-Serio?! Tak powiedziałam?- nie sądziłam, że paplałam aż tak bez sensu.
-Serio i trochę mnie to przeraziło.
-Mój ty biedaku- powiedziałam widząc jego minę. Przeczesałam dłońmi jego czuprynę i dałam mu buziaka. –Nie bój się. Nie mówiłam tego na serio.
-To super, bo wiesz...
-Wiem.
Przez resztę dnia udawaliśmy, że wszystko między nami jest w porządku. Oczywiście, wszystko było w porządku, ale chyba wciąż nie do końca ogarnialiśmy to, co się rzeczywiście stało. Bo teoretycznie nic się nie stało i sprawa była zamknięta. W praktyce oboje wciąż to przeżywaliśmy. Przez to, że właściwie przez całą noc nie spaliśmy położyliśmy się naprawdę wcześnie. Harry zasnął tuląc mnie do siebie właściwie od razu. A ja mimo tego, że byłam zmęczona nie mogłam zasnąć. Bo nagle zaczęłam wyobrażać sobie jakby to było. Jakby to było założyć z nim rodzinę. Jakbym się czuła zasypiając w jego ramionach wiedząc, że za chwilę nasz mały skarb nas obudzi i nie prześpimy kolejnej nocy? Nie mogłam przestać o tym myśleć. Wiedziałam, że na razie taki scenariusz nie jest możliwy. Miałam zobowiązania wobec wytwórni, które musiałam spełnić. I tak wszystko ciągle się przedłużało a terminy się przesuwały, ale to nie zmieniało faktu, że mój kontrakt zakładał dwie rzeczy. Co najmniej jedną płytę i co najmniej jedną trasę. Poza mną Harry też miał swoją pracę. On także musiał w końcu nagrać płytę. Musiał ją promować. Miało go nie być. Miał latać pomiędzy kontynentami wpadając do mnie na chwilę. Dziecko w tym momencie nie byłoby dla nas czymś złym, ale to my w tym momencie bylibyśmy czymś złym dla tego dziecka. Mama, która od razu musi wrócić do pracy? Tata, którego ciągle nie ma? Nigdy nie skrzywdziłabym tak ani mojego dziecka ani siebie samej. Dlatego uważałam, że to nie był ten moment. Choć bardzo bym chciała żeby był. Patrzyłam na Harry’ego i naprawdę czułam, że chcę z nim być do końca życia, że chcę z nim stworzyć prawdziwą rodzinę, że chcę mieć z nim dzieci. Ale poza aspektem zawodowym było coś jeszcze. Nie wyobrażałam sobie by mieć dziecko jednocześnie dostając wiadomości od D.
Nazajutrz moje życie tylko pokazało, że jest zbyt nieprzewidywalne by choćby marzyć o zakładaniu rodziny. Z samego rana Harry dostał telefon, że musi lecieć do LA. Musiał zjawić się w wytwórni, dlatego gdy zjedliśmy lunch pożegnaliśmy się i on poleciał. Miał tam zostać przez dwa dni i do mnie wrócić. Ale tego nie zrobił. Sprawa z wytwórnią bardzo go stresowała i wiedziałam, że nie ma ochoty się przed nikim płaszczyć, a właśnie to musiał robić. Bał się, że znowu producenci stwierdzą, że coś jest nie tak i sam fakt, że kazali mu się pojawić tak nagle był z ich strony nie fair. Ale po tych dwóch dniach Harry napisał, że nie wraca. Nic więcej. Nie wiedziałam, co się stało. Czy to przez producentów czy może przez coś zupełnie innego, ale prawda była taka, że nagle Harry pisał mi dwa SMS-y dziennie, co było zupełnie w nie w jego stylu. Kiedy pytałam czy coś się stało on odpowiadał, że jest po prostu zestresowany spotkaniami. Nie chciałam go denerwować pytaniami, dlatego więcej nie pytałam. On dzwoniąc do mnie próbował udawać, że wszystko jest w porządku a ja udawałam, że nie rusza mnie to wszystko. Że wcale nie czuję się nieswojo przez to, że jego wyjazd z dwóch dni wydłużył się do siedmiu i właściwie nie wiem dlaczego. Harry zawsze zostawał ze mną najdłużej jak mógł i zawsze wracał najszybciej jak mógł. A gdy nie mógł dzwonił. I pisał. Potrafił wysyłać mi serduszka, co pięć minut przez cały dzień albo niesamowicie długie wiadomości w środku nocy tylko, dlatego że mu się przyśniłam i bał się, że zapomni, o czym był ten sen, gdy się obudzi rano. Tym razem tego nie zrobił. Nie pisał do mnie. A ja udawałam i oszukiwałam samą siebie, że to nic. Że to tylko jego praca tak wpływa na jego zachowanie. Zamiast SMS-ów od Harry’ego przychodziły do mnie SMS-y od D. Głupie wiadomości o tym, co rzekomo Harry robi. „Harry nigdy nie potrafił być z jedną. Nigdy nie był z jedną. Zawsze jest ktoś jeszcze. Ktoś, kto umie dać mu to, czego ty suko nie potrafisz! Całuski D.”, „Harry się nie zmienił. Harry wciąż uwielbia cię niszczyć. A ja uwielbiam mu w tym pomagać. Suko nawet nie wiesz, co dla ciebie przygotował! Harry nie gra Upiora. Harry nim jest. Całuski D.”. Sama przed sobą grałam idiotkę udając, że nie robi to na mnie wrażenia. Sama siebie zapewniałam się, że D. nic nie wie i te wiadomości nie są w ogóle warte mojego zdenerwowania. Udawałam, że wzmianka o Upiorze nie jest niczym znaczącym, bo przecież powszechnie było wiadomo jak bardzo kocham ten musical. Oszukiwałam samą siebie, że nic się nie dzieje do momentu, kiedy Harry wrócił. A wrócił inny. Niby nic wielkiego się nie działo, ale znałam go i potrafiłam ocenić poprawnie, kiedy coś go trapi. Miałam nadzieję, że być może jego zachowanie wcale nie ma związku ze mną i że nie ma związku z moją tajemnicą. Nie dopuszczałam do siebie myśli o tym, że D. mogło do niego napisać. Że mógł się dowiedzieć. Z drugiej strony czytałam te wiadomości od D. i mimo tego, że naprawdę nie chciałam wierzyć w to, co ten psychol do mnie pisał zachowanie Harry’ego sprawiło, że ogarnął mnie strach. Bo przecież dawniej, kiedy ten psychopata pisał, że Harry coś ukrywa i mnie zrani okazało się, że miał rację. Nie chciałam wierzyć w to, że D. znowu ma rację i mimo wszystko wciąż Harry’emu ufałam i wierzyłam w jego uczciwość i to, że ta cała zmiana, którą przechodził nie była na pokaz tylko była prawdziwa. Ale Harry wrócił do mnie inny. Nieco wycofany i przede wszystkim nie rozstawał się z telefonem. I wtedy, kiedy widziałam jak je kolację i zamiast ze mną rozmawiać gapi się w komórkę stwierdziłam, że właśnie jego komórka może być odpowiedzią na wszystko. Coś musiało zmienić jego zachowanie i jeśli to było D. musiałam się dowiedzieć. Mogłam go po prostu zapytać i skończyć z tymi tajemnicami, ale ten sekret wrósł we mnie i po prostu nie mogłam. Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób, ale nie mogłam mu o tym powiedzieć. Poza tym bałam się, że on coś zrobił. Coś, o czym nie chciał mi powiedzieć. Dlatego zamiast z nim porozmawiać i zrobić to tak jak należy, wolałam zrobić to w ten drugi, gorszy sposób i zachować się okropnie. Poczekałam aż poszedł się myć i kiedy zobaczyłam, że nie wziął telefonu ze sobą nie miałam żadnych oporów by wziąć go do ręki. Wystukałam kod, odblokowałam ekran i wtedy na moment się zawahałam, ale mimo tego weszłam w jego wiadomości.
-Co ty robisz?- usłyszałam jego głos. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Dłonie momentalnie zaczęły mi się pocić. Robiłam coś złego i miałam tego świadomość. Zostałam przyłapana na gorącym uczynku i miałam dwa wyjścia. Okłamać go, albo w końcu powiedzieć prawdę.
-Ja... Nic nie robię- odpowiedziałam cicho i odłożyłam telefon na komodę a Harry podszedł bliżej. Nie mogłam się przemóc by na niego spojrzeć, bo się po prostu bałam. Nie wiedziałam, czego dokładnie, ale odczuwałam strach. W żołądku wszystko zaczęło mi się przewracać a w uszach szumieć.
-Nic? Bo mi się wydaje, że właśnie mnie sprawdzasz i to w tak ohydny sposób- powiedział z wyrzutem. –No, co? Mylę się? Spójrz w końcu na mnie do cholery.
-Po prostu zachowujesz się dziwnie i ja nie wiedziałam...- spojrzałam na niego. Stał przede mną w samych spodniach. Był bez koszulki i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że wrócił do pokoju po piżamę. I z pewnością telefon.
-Ja zachowuję się dziwnie? Spójrz na siebie. Okej wiem, że powiedziałem ci, że możesz zobaczyć mój telefon wiem, że sam dałem ci wszystkie hasła, ale zapewniłaś mnie, że nie zrobisz tego. Jeśli zmieniłaś zdanie mogłaś po prostu powiedzieć a nie robić to za moimi plecami- powiedział nie kryjąc złości i pretensji. Harry zaczął mi przypominać dawnego siebie. Nieobliczalnego chłopaka, który wciąż gdzieś w nim był.  
-Po prostu od tygodnia zachowujesz się inaczej- nie miałam pojęcia, co się za chwilę wydarzy. Co on powie i co powiem ja. I to mnie szczerze i prawdziwie przerażało. Co się stanie? Nie chciałam żeby wróciło to, co było kiedyś. Ale on patrzył na mnie właśnie tak. Tak jak dawniej. Wiedziałam, że to moja wina, bo to ja sprowokowałam tę sytuację. Byłam też świadoma tego, że Harry chodzi do psychologa nie po to by sobie z nim pogawędzić. Ale jednocześnie wiedziałam, że jeśli coś między nami się wydarzy, coś złego, coś co kiedyś tolerowałam, bo byłam zaślepiona nim i miłością do niego... Nie pozwolę na to. Nie pozwolę się źle traktować. Już nigdy.
-Zdefiniuj słowo „inaczej”- rozkazał a jego wzrok dosłownie wypalał mi dziurę w głowie.
-Tak jak kiedyś- powiedziałam a on się zaśmiał. Był to śmiech pełen desperacji. Harry wyglądał na złego, zdesperowanego i zawiedzionego jednocześnie.
-Nie ufasz mi. Nadal mi nie ufasz, mimo zapewnień, że jest inaczej, prawda? Wtedy w Londynie, kiedy zabrałem cię na „Upiora” powiedziałaś, że mi ufasz tylko i wyłącznie przez okoliczności.
-Ufam ci- powiedziałam zgodnie z prawdą. –Ale nie było cię tydzień. Nie pisałeś. Nie dzwoniłeś. Wróciłeś i wyglądasz jakbyś był na mnie zły. Nie wiem, o co ci chodzi. Nie chcę, żeby to, co było kiedyś się powtórzyło, zrozum. Nie pamiętasz, co wtedy było?- mój wysoki głos zdradzał jak bardzo się denerwuję. Ale nie krzyczałam i nie było to spowodowane moim gardłem.  
-Nie ufasz mi i nigdy nie zaufasz prawda? Nie ważne jak długo będę się starał. Zawsze będziesz pamiętać to, co zrobiłem i przez to nigdy nie będziesz ze mną na sto procent- powiedział totalnie olewając moje słowa. Jakby w ogóle tego nie usłyszał. Podszedł do mnie jeszcze bliżej i patrzył na mnie z góry.
-To niesprawiedliwe, że tak uważasz. Że to ja się nie angażuję, kiedy ja czuję się zaangażowana jak nigdy w życiu i to mimo tego, co było kiedyś, mimo tego jak bardzo mnie zraniłeś. Ale skoro nagle zacząłeś się zachowywać w tak dziwny sposób musiałam to sprawdzić. Muszę być pewna, że to, co było kiedyś nie wróci- muszę mieć pewność, że D. nie ma racji. Że tym razem mnie nie zniszczysz. Że nie jestem aż tak głupia by ci na to pozwolić kolejny raz.
-Wiedziałem, że prędzej czy później to się stanie. Wiedziałem, że wrócisz do tego, co było kiedyś, mimo że zapewniałaś mnie, że tamten okres jest już zamknięty. Przysięgałaś mi, że nigdy już nie poruszymy tego tematu. Tego, co ci kiedyś zrobiłem. Że ruszymy dalej, nie patrząc w przeszłość. Ale ty cały czas tym żyjesz, dlatego jesteś taka- jego słowa tylko dodatkowo mąciły mi w głowie. Bo przecież chyba codziennie odkąd do siebie wróciliśmy pokazywałam mu, że ruszyłam dalej, że mu wybaczyłam i nie wracam do tamtych okropnych dni.
-Jestem taka? Harry, o co ci do cholery chodzi? To ty zniknąłeś na tydzień, to ty się do mnie nie odzywałeś, nie odpisywałeś, albo odpisywałeś jednym słowem, to ty chodzisz z telefonem w ręce i nie ruszasz się bez niego na pięć sekund, to ty wprowadziłeś jakiś dystans i to ty teraz wypowiadasz słowa, które mnie po prostu ranią- mimo że w tym wypadku to ja byłam tą winną, która zrobiła coś złego jego słowa naprawdę były niesprawiedliwe. Bo ja nie wracałam do tego, co było dawniej. Przestałam o tym myśleć w momencie, kiedy biegłam w stronę jego płonącego domu z nadzieją, że nic mu nie jest.
-Ja ciebie ranię? Ja ciebie? A ty? Dlaczego nie widzisz tego jak ty mnie zraniłaś? Dlaczego nawet się nie domyślasz?- jego głos był przepełniony uczuciami, których nie rozumiałam. Nie rozumiałam jego słów. Czego się nie domyślałam? D. coś mu napisało? Coś o mnie? A może ktoś mu coś powiedział? Co takiego mogłam zrobić, że tak go zraniło? Dowiedział się o D.?
-Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. Przysięgam, że cię nie rozumiem- wydawało mi się, że mówi o D., ale jednocześnie czułam, że wcale nie o tym mówi.  
-Dlaczego chciałaś sprawdzić mój telefon? No, dlaczego? Bo wciąż mi nie ufasz. A skoro mi nie ufasz to znaczy, że mi nie wybaczyłaś. A skoro nie wybaczyłaś to nie będziesz chciała być ze mną w taki sposób jak ja chcę być z tobą. I wiesz, co? Myślałem, że gdy tu przylecę wyprowadzisz mnie z błędu a tymczasem nakrywam cię na grzebaniu w moim telefonie. Nie ufasz mi a przecież zaufanie jest takie ważne. Bo niby jak miałabyś założyć ze mną rodzinę skoro nie wierzysz, że jestem z tobą szczery? Mylę się?
-Oczywiście, że się mylisz. Jak możesz myśleć w ten sposób? Gdybym ci nie ufała nie byłabym z tobą. W ogóle nie umiem cię teraz ogarnąć- odsunęłam się od niego a on przeczesał włosy dłonią i znowu się do mnie zbliżył.
-Ali spójrz na siebie i zobacz. Zobacz, że to ja przyłapałem ciebie na przeglądaniu moich wiadomości nie na odwrót. Skąd mam wiedzieć ile razy wcześniej to robiłaś? Ile razu już sprawdzałaś mój komputer? Mój telefon? A wiesz, dlaczego to robisz? Bo mi do cholery nie potrafisz zaufać.
-Przestań w końcu! Mylisz się, tak bardzo się mylisz!- podniosłam w końcu głos, bo już nie mogłam tego słuchać.
-Serio? Ali poczekałaś aż pójdę się myć by sprawdzić mój telefon. Jak inaczej mam to nazwać, jeśli nie brakiem zaufania?- zapytał także podnosząc głos.
-Harry zniknąłeś! Na tydzień!
-Chodziłem do Phila! Musiałem z nim pogadać! I okazało się, że jedna rozmowa nie wystarczy. Spotykałem się z psychologiem a ty myślisz, że co robiłem? Że, z kim się spotykałem? Że cię zdradzałem? Że robiłem coś, co miałoby cię zranić? Co chciałaś znaleźć?
-Ja...- wszystko się we mnie gotowało. Czułam, że tracę grunt pod nogami. Harry spotykał się z Philem, dlatego był dziwny? Wiedziałam, że podczas ich wspólnych sesji Harry wracał do różnych wspomnień i najwyraźniej teraz wracał do tych mrocznych.
-No przyznaj się. Bądź szczera. Myślałaś, że co znajdziesz w tej pieprzonej komórce? Wiadomości potwierdzające to, że wciąż jestem taki sam? Dowody na to, że zrobiłem coś złego? Co spodziewałaś się znaleźć?
-Nie wiem- wyszeptałam i marzyłam o tym żeby zniknąć. Czułam się okropnie, bo widziałam w jego oczach to jak bardzo boli go moje zachowanie. Moim zachowanie trafiłam w jego czuły punkt.
-Przyznaj się. Przyznaj!
-Nie chciałam...- zaczęłam, ale on mi przerwał.
-Nie chciałaś?! -wrzasnął. Byłam skończona. Co miałam zrobić? On żądał odpowiedzi a ja chciałam uciec. Byłam okropna, bo odwróciłam się od niego i zamierzałam wyjść. Ale on złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę. – Co spodziewałaś się znaleźć w tej pieprzonej komórce?!
-D.! Bałam się, że do ciebie też pisze!- krzyknęłam, spojrzałam mu w oczy i dopiero jego mina uświadomiła mi, co powiedziałam. Harry puścił moja rękę a ja poczułam jak moja twarz zaczyna mnie piec ze stresu.
-Co?- zapytał i odsunął się ode mnie.
-Chciałam sprawdzić twój telefon by upewnić się, że nie zacząłeś dostawać wiadomości od D.- kiedy wypowiedziałam te słowa myślałam, że poczuję ulgę. W końcu byłam szczera. Ale ja nie poczułam żadnej ulgi. Bo nie tak powinien się dowiedzieć. Nie w ten sposób. Nie, kiedy się kłóciliśmy. Powinnam mu to powiedzieć w inny sposób. Inaczej.
-Co to D.?- po jego minie widziałam, że nie ma pojęcia, o czym mówię.
-D. to ktoś, kto wysyła mi wiadomości- mój głos zrobił się cichy. Ale nie mogłam mówić głośniej. Po prostu nie mogłam.
-Jakie wiadomości? O czym ty mówisz?
-SMS-y, maile. Wszystkie dotyczą ciebie- w moim gardle wyrosła wielka gula. W moich oczach nieśmiało zaczęły pojawiać się łzy.
-Co znaczy, że dotyczą mnie? W jakim sensie? Co w nich jest?- jego wzrok był taki napastliwy.  
-Okropne rzeczy- wyszeptałam i spuściłam wzrok na podłogę. Nie mogłam dłużej walczyć z jego spojrzeniem.  
-I pisało teraz? Kiedy mnie nie było?
-Pisało- częściej niż ty.
-Co pisało? Co to było?- zapytał a ja milczałam. Bo tak naprawdę wcale nie chciałam o tym mówić. Nie miałam pojęcia, dlaczego ale czułam się jakaś upokorzona. Naprawdę sama przed sobą nie potrafiłam tego racjonalnie wytłumaczyć. –Mów.  
-Że spotykasz się z kimś. I że zrobisz mi to, co kiedyś- to brzmiało tak źle. Bo on właśnie cały czas powtarzał, że mu nie ufam a ja zapewniałam go, że jest inaczej by w końcu powiedzieć coś takiego.
-Ten ktoś wie, co zrobiłem?
-Tak sądzę, to znaczy jestem tego pewna. Wie o nas wszystko- nie chciałam o tym rozmawiać. Po prostu nie.
-Jak to wie wszystko?- każde kolejne jego pytanie sprawiało, ze coraz trudniej mi się oddychało.
-Po prostu. Wie.
-Jesteś pewna, że to nie jakaś fanka?- zapytał a ja na niego spojrzałam. Na pół sekundy.
-Tak.
-Dlaczego? Wiesz ile różnych głupich wiadomości dostajemy.
-To nie fanka.
-Od dawna je dostajesz?- zapytał a ja czułam się taka winna. Milczałam. Usiadłam na łóżku a on uklęknął przede mną i nie przestawał na mnie patrzeć. -Dostawałaś je jeszcze wtedy, prawda? Kto o tym wie? Co to są za wiadomości? Odpowiedz mi!
-Przepraszam- wyszeptałam tylko.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytał a ja nie miałam odwagi się odezwać i na niego spojrzeć. Co mu miałam powiedzieć? On i tak by tego nie zrozumiał. Nie mówiłam mu przecież z różnych względów. Właściwie powody zmieniały się razem z charakterem tych wiadomości. –Ten ktoś ci grozi? Dlaczego nic nie mówisz?! Kurwa! Ali!
-Przepraszam.
-Wiesz, że to może być jakiś psychol? Ktoś, kto może być niebezpieczny! Dlaczego jesteś taka nieodpowiedzialna?  
-Harry nie przesadzaj- oczywiście musiałam to wszystko tylko bardziej pogmatwać. Musiałam powiedzieć coś takiego, przez co tylko go bardziej wkurzyłam.
-Nie wierzę w to, co mówisz w tej chwili.
-Nie chciałam tego powiedzieć- właściwie nie chciałam niczego powiedzieć.
-Ty w to wierzysz... W słowa tej osoby. Wierzysz jej dlatego mi nie powiedziałaś...
-Nie!- przerwałam mu szybko.
-Nie zaprzeczaj! Przez cały czas wymagałaś ode mnie prawdy! Przez cały czas! Rozstaliśmy się. Ja powiedziałem tobie wszystko, byłem szczery i otworzyłem się przed tobą. Żyłem bez ciebie a kiedy wróciłaś powiedziałaś, że chciałaś mnie zniszczyć. Nie przejąłem się tym, wiedziałem o tym. Powiedziałaś mi wtedy, że jesteś ze mną szczera! Myślałem, że nie ma między nami żadnych tajemnic, bo z mojej strony wszystko było jasne! Teraz okazuje się, że przez ten cały czas to ty byłaś osobą, która nie była szczera nawet przez chwilę?!- krzyczał. Darł się na całe gardło. Miał prawo być na mnie zły i ja najlepiej potrafiłam zrozumieć takie zachowanie. Wiem jak czuje się ktoś, kto był oszukiwany przez ukochaną osobę. Pamiętałam jak się darłam na niego, kiedy to on wyjawiał mi swój sekret. Pamiętałam, co wtedy zrobiłam, jak się zachowywałam. Ale nie potrafiłam i nie chciałam ignorować tego, że jego zachowanie sprawiło, że zaczęłam się bać. Tak naprawdę.
-Masz prawo być na mnie zły, masz prawo to mówić, ale...
-Mam prawo być zły?! Jestem kurwa wściekły! Jakiś psychol do ciebie pisze a ty mu wierzysz!
-Nie wierzę, ale teraz mnie przerażasz Harry- naprawdę w tym momencie przypominał mi tego Harry’ego, który mnie dręczył, gdy od niego odeszłam. Patrzył na mnie w ten sam sposób, co wtedy. I właśnie to mnie przerażało. Bo drugi raz nie przeżyłabym tego, co było wtedy. Po prostu bym nie przeżyła.
-Ja... Ja nie chcę cię...- powiedział i zaczął mi się przyglądać. Patrzył na mnie przez chwilę a ja zerkałam tylko na niego. Przez całą naszą rozmowę patrzył na mnie tak intensywnie, ale chyba dopiero w tej chwili mnie widział. Jego rysy twarzy nieco się zmieniły, jakby właśnie zdawał sobie sprawę z tego, że nieświadomie mógł zachować się źle.
-Dość. Mam dość na teraz. Mówiłem Philowi o tym, czego się boję przez cały tydzień i nagle okazuje się, że moje obawy się urzeczywistniają. Muszę stąd wyjść. Natychmiast- powiedział i wstał. Poszedł do garderoby. Ubrał koszulkę. Nie wiedziałam czy mam go zatrzymywać czy pozwolić mu wyjść, ale chyba chciałam żeby poszedł. Wziął do ręki swoją komórkę, wziął portfel. Ubrał buty i nie patrząc na mnie wyszedł trzaskając drzwiami a ja nie wiedziałam czy mam za nim biec czy dać mu spokój. Nic nie wiedziałam. Godzinę stałam w przedpokoju i gapiłam się na drzwi. A on nie wracał. Po godzinie zadzwoniłam do niego. A on nie odebrał. Czekałam na niego całą noc na próżno. Nie dzwoniłam, bo wyłączył telefon. Miął pierwszy dzień bez żadnych wieści od niego. Później minął drugi. Trzeci a on nadal milczał. Czwartego też się nie odezwał. Piątego dnia napisałam do niego ostatnią wiadomość. Nie wiedziałam czy to koniec? Nie chciałam o tym myśleć, bo to sprawiało, że z moich oczu automatycznie wypływały łzy. Po tygodniu od naszej kłótni miałam prawdziwy kryzys. Płakałam cały dzień, bo zrozumiałam, że nawaliłam. Po dziesięciu dniach było jeszcze gorzej, bo przylecieli do mnie rodzice z bratem. Wynajęłam z tej okazji dom w LA. Luksusową willę, w której mieliśmy spędzić tydzień. Już pierwszego dnia rodzice zauważyli, że coś się stało. Nie chciałam im pokazywać tego, że mam złamane serce, bo wiedziałam, co sobie pomyślą. Nie było tajemnicą, że nie przepadali za Harrym. „Zrobił ci coś, prawda? Znowu cię skrzywdził”- tata nie owijał w bawełnę. Zapytał mnie o to już pierwszego dnia. „Tym razem to ja skrzywdziłam jego. I nie wiem czy mi wybaczy.” Nie chciałam o tym rozmawiać ani z mamą ani z tatą. Bardziej otwarta byłam przy bracie. Przede wszystkim jednak starałam się z całych sił żeby moje problemy nie wpłynęły na ten krótki urlop. Nie było to takie trudne, bo tak bardzo tęskniłam za rodziną, że kiedy w końcu miałam ich przy sobie cieszyłam się, że są. Mama wciąż wypytywała mi się o moje gardło i ciągle czytała wyniki wszystkich badań, chociaż totalnie się na tym nie znała. Przede wszystkim jednak zwiedzaliśmy. Głównie to, czego moi rodzice jeszcze nie widzieli podczas ich wcześniejszych podróży.
-Steve niedługo będzie! Pospiesz się!- krzyknęłam, bo mój brat zamknął się w łazience i siedział w niej już pół godziny. Czasami potrafił się stroić dłużej niż nie jedna dziewczyna.
-Luz!- stwierdziłam, że znając jego będzie tam jeszcze siedział z piętnaście minut, dlatego zeszłam na dół i poszłam do kuchni.
-Jak wrócimy dzisiaj to ugotuję dla nas kolację- stwierdziła mama.
-Może zrobimy grilla?- zaproponował tata.
-Ja głosuję za grillem, ale tylko, jeśli mama zrobi warzywa według przepisu babci- powiedziałam wtrącając się do ich rozmowy.
-W takim razie musimy wrócić nieco wcześniej i musimy iść do sklepu o ile jest tu coś takiego.
-Spokojnie, to tylko Los Angeles a nie totalna dzicz, mają tu sklepy- powiedział tata a mama spojrzała na nim wzrokiem zawodowego zabójcy. Na szczęście dla mojego taty uratował go dzwonek do drzwi.
-To pewnie Steve- stwierdziłam i spojrzałam na zegarek.
-Jedyny mężczyzna, którego znam, który jest tak punktualny- pochwaliła go mama a tata spojrzał na nią spod byka.
-Pójdę mu otworzyć- powiedziałam.
-Pójdę z tobą- zaćwierkała mama.
-Lubisz wkurzać tatę, nie?- zapytałam a mama zaśmiała się tylko i spojrzała na mnie wymownie.
-Idę pośpieszyć twojego brata- powiedziała a w momencie, kiedy podeszłam do drzwi ona była już na schodach. Moja mama była naprawdę piękną kobietą. Otworzyłam drzwi i wciąż patrzyłam na mamę, która tego dnia naprawdę wyglądała zjawiskowo. Nie miałam pojęcia jak ona to robi, ale tryskała energią. Jakby wcale nie zmieniła strefy czasowej.
-Powiedz, że pindrzy się gorzej niż baba!- krzyknęłam na cały dom mając nadzieję, że usłyszy mnie mój braciszek.
-Hej- usłyszałam. Serce momentalnie zaczęło mi bić szybciej i zanim odwróciłam się by na niego spojrzeć zobaczyłam jak moja mama staje w połowie drogi także rozpoznając ten głos. Harry.
-He...j?- nie spodziewałam się, że go zobaczę. Ale prawdziwy szok przeżyłam, gdy zobaczyłam, że nie jest sam, gdy zobaczyłam jak zza jego pleców wychyla się Gemma, która ustępuje miejsca swojej mamie, za którą staje Robin. Anne, Gemma, Robin i Harry. Patrzyłam na nich w osłupieniu w głowie mając jedną myśl. Ja ich widzę naprawdę czy to tylko jakiś nielogiczny sen?




No i stało się!
Kolejny rozdział za nami!
Wiem, że w końcu wydarzyło się to na co wszyscy czekali czyli Harry dowiedział się o D. i wiem też, że ta ich rozmowa może wydawać się niekiedy nie do końca logiczna, przede wszystkim jeśli chodzi o Harry'ego, który był w tym rozdziale dość dziwny i tak naprawdę nie do końca wiadomo co mu się stało XD Spokojnie, na wszystko przyjedzie czas i wszystkiego dowiemy się w swoim czasieXD
Przepraszam za wszystkie błędy, ale sprawdzałam ten rozdział z takimi przeszkodami, że sama się gubiłam w tym wszystkim :( 
Do następnego!

PS I love youuuu all!! <3