środa, 23 grudnia 2015

Rozdział 10





Kiedy wsiadłam do samochodu Steve nie pytał o nic. Widział, że jestem emocjonalną papką i pewnie bał się, że się poryczę a on nienawidził, kiedy kobieta płakała. Prawda była taka, że rzeczywiście przez moment byłam bliska płaczu. Wszystko zaczęło mi się przypominać, mimo że wcale tego nie chciałam. Bałam się własnych wspomnień i nie rozumiałam jego zachowania. Czułam się bezsilna i pokonana przez własne uczucia, których nie chciałam. Nie chciałam czuć tego co czułam, tej palącej potrzeby wpadnięcia mu w ramiona. Bo to właśnie czułam. To chciałam zrobić, kiedy staliśmy na tym korytarzu. Chciałam do niego podbiec i wpaść mu w ramiona. I to był kolejny z miliona dowodów na to, że byłam głupia. I naiwna. Wystarczyło mi spojrzenie w jego oczy, w których połyskiwały łzy bym na moment potrafiła zapomnieć o wszystkim, co było złe. Nie miałam pojęcia dlaczego tak było i dlaczego on w ogóle za mną pobiegł. Znowu uciekałam a on znowu mnie gonił i totalnie nie rozumiałam dlaczego. Dlaczego to zrobił skoro sam przyznał, że mnie nie kochał… I gdzie w tym wszystkim swoje miejsce zajmują słowa Lux o tym, że on za mną tęskni? Ja myślałam, że już od dawna przestałam to robić, że od dawna za nim nie tęsknię. Ruszyłam na przód ze swoim życiem i zmieniłam je na lepsze. Poznałam nowych, wspaniałych ludzi, poskładałam karierę, która miała się dobrze jak jeszcze nigdy i przede wszystkim stworzyłam związek, o którym na pewno nigdy nie powiedziałabym, że jest toksyczny. Miałam tak wiele, właściwie wszystko, co ważne w życiu i mimo to tego wieczora słysząc smutek i tęsknotę, wręcz rozpacz z jaką śpiewał tę cholerna piosenkę, poczułam jakbym tak naprawdę nie miała nic, bo jedyne co było mi potrzebne to Harry. Poczułam tęsknotę i miłość, choć wypierałam te uczucia już dwa lata a każdy mój dzień zaczynał się od powiedzenia „Nie kocham go”. Jadąc na lotnisko i później lecąc samolotem w mojej głowie był tylko Harry. Nie chciałam o nim myśleć, ale nic nie mogłam poradzić na to, że cały czas to robiłam. Na początku czułam się dziwnie rozbita przez to wszystko. Przez to, że znowu mu uciekłam i to tak bardzo przypomniało mi wiele innych razy kiedy mu uciekłam. Później starałam się już o tym nie myśleć i to dziwne, chwilowe poczucie winy i tęsknoty zostały wyparte przez złość, że wciąż jestem taka podatna i na końcu przypomniało mi się, że nie mogę być taka słaba, bo Harry nie zasługuje na tęsknotę. On zasługuje na mój gniew i kiedy zaczęłam analizować wszystko w ten sposób stwierdzałam, że nie ważne co on mówi, nie jestem mu obojętna. Gdyby tak było nie wybiegłby za mną z koncertu. Łzy mogły być udawane, ale smutek nie. Nie udawał tego, tak samo jak nie udawał uśmiechu, którym mnie obdarzył kiedy siedział ze mną i patrzył jak Lux koloruje. Chciał czy nie, nie byłam mu obojętna, tak samo jak on nie był mi obojętny. I postanowiłam to wykorzystać. Kiedy z nim byłam zamykał mnie pod kloszem i izolował dosłownie od wszystkich. To rzeczywiście wyglądało jakby miał obsesję na moim punkcie, to było chore, po prostu nienormalne. Harry nienawidził kiedy miałam znajomych, zwłaszcza płci przeciwnej, najchętniej zamknąłby mnie w domu i nigdy nie wypuszczał. Dlatego byłam pewna, że nawet, jeśli mnie nie kochał, wkurzę go, kiedy zobaczy mnie z chłopakiem. Nie wiedziałam czy Harry czyta gazety, czy wie co działo się w moim życiu kiedy nie mięliśmy kontaktu, ale wydawało mi się że nie. Być może odciął się od tego tak jak ja. Ja także nie miałam pojęcia o nim, co się u niego działo przez te dwa lata, czy kogoś miał, co robił, w jakie skandale był zamieszany. Ja nie wiedziałam co się u niego działo i wydawało mi się, że on nie wiedział co się działo u mnie. Nie wiedział o Jessem. A ja byłam prawie pewna, że widok mnie w ramionach innego zrobi na nim wrażenie. Nie zależnie od jego uczuć. Niezależnie od tego czy kochał czy nie. To zrobi na nim wrażenie dlatego Ali Rose jednak pojawi się na gali Teen Choice Awards w dodatku ze swoim chłopakiem. Kiedy doleciałam do Saint Louis był środek nocy. W hotelu wykończona po całym jakże emocjonalnym dniu od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam dosłownie w minutę. Nazajutrz udałam się na halę, na której tego dnia odbywał się koncert, na którym miałam wystąpić razem z Jessem, mieliśmy zaśpiewać „Hello”. Zaangażowałam go w mój projekt i naprawdę pragnęłam by mógł pokazać się publiczności. I kiedy dotarłam na miejsce początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Jesse przyjechał na halę prosto z lotniska, wyściskał mnie i nie krył swojej radości, że po dwóch tygodniach w końcu się widzimy. Był pogodny, żartował i śmiał się. Do czasu kiedy nagle jego humor zmienił się diametralnie. Siedział z telefonem w dłoni i nagle mu się odmieniło, a kiedy na niego spojrzałam od razu wiedziałam, że coś jest nie tak. A kiedy uprzejmie poprosił Cami by zostawiła nas na moment samych byłam pewna, że coś się stało.
-Ali możesz przestać robić ze mnie głupca?- zapytał nie ukrywając ogromnego rozżalenia.
-Jesse ja nie wiem…- przez pierwsze pięć sekund serio nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi. A potem zaczęłam się domyślać.
-Ty zawsze nie wiesz- wysyczał i podszedł do mnie bliżej. Siedziałam przed wielkim lustrem, bo sekundę wcześniej Cami kończyła mój makijaż i totalnie nie wiedziałam co się dzieje.
-Może mnie oświecisz o co właściwie ci chodzi?- zapytałam wkurzona, ale on wydawał się mega zdeterminowany i po prostu wkurwiony.
-O to!- praktycznie wrzasnął i wcisnął mi w dłonie swoją komórkę. Spojrzałam na ekran i zaczęłam czytać. To był jeden z tych bzdurnych ‘artykułów’ i totalnie nie rozumiałam po co on go w ogóle czyta.
-Nie wiem czy wiesz, ale niestety nie mam wpływu na to, co te dziennikarzyny od siedmiu boleści wypisują- powiedziałam spokojnie.
-Ali zakazuję ci się z nim spotykać, rozumiesz?!- wrzasnął a ja nie mogłam uwierzyć, że to Jesse. Człowiek, który zawsze był pogodny, troskliwy i przede wszystkim był oazą spokoju.
-Słucham? Naprawdę cię teraz nie rozumiem. Przecież wiesz dlaczego tam wczoraj poleciałam, wiesz, że chodziło o Lux. Wiesz o wszystkim, bo ci o tym powiedziałam. Nie rozumiem dlaczego teraz urządzasz awanturę- Jesse wiedział o wszystkim, bo sama mu o tym powiedziałam. Nie wiedziałam, że aż tak mu to przeszkadza, bo wcześniej milczał. Mógł mi urządzić taką awanturę wcześniej a nie po fakcie, o którym zresztą wiedział. A jeśli miał pretensje o to, że wszędzie widniały zdjęcia Harrego i moje kiedy oboje wydajemy się być wzruszeni i ktoś dorobił do tego historyjkę, że tak naprawdę za tydzień rozstanę się z Jessem i wrócę do Harry’ego to już nie była moja wina i Jesse doskonale wiedział, że takie plotki mogą się pojawić.
-Oczywiście, że nie wiesz. Nie wiesz, bo nie przeczytałaś do końca. W przeciwieństwie do mnie. San Francisco. Hotel. Siłownia. Ty i ON- powiedział a ja w myślach walnęłam się pięścią w twarz. Nie powiedziałam o tym Jesse’emu. I nie wiedziałam, że ktoś nam tam zrobił zdjęcie.
-To był przypadek. Byłam wtedy z rodzicami- zaczęłam się tłumaczyć, ale on mi przerwał. Podszedł bliżej i zaczął mówić.
-To zawsze jest przypadek! Nie podoba mi się to, że go widujesz i jeśli ci na mnie zależy zrobisz wszystko żeby te plotki ucichły- powiedział a w jego oczach widziałam nieustępliwość.
-Nie możesz mi zakazać spotkań z Niallem czy Lux, tym bardziej, że dopiero co ją odzyskałam- byłam największą świnią na świecie, bo zasłaniałam się dzieckiem a tak naprawdę Lux nie była jedynym powodem. Tak samo jak Niall.
-Nie chcę zakazywać ci spotkań z Niallem czy małą, ale na siłowni nie było ani jego ani jej, był Harry i tylko on. Nie interesuje mnie w tym momencie to, że był to przypadek. Gdy go tylko zobaczyłaś mogłaś po prostu stamtąd pójść, ale ty zostałaś. Zostałaś i wyginałaś się na jego oczach.
-Bez przesady, nie zamierzam przed nim uciekać- powiedziałam i czułam jak wszystko mi się w brzuchu przewraca.
-Ali ja nie wymagam od ciebie Bóg wie czego. Chcę tylko być traktowany fair, bo ja ciebie tak traktuję. Jestem z tobą szczery i przede wszystkim cię szanuję i od ciebie wymagam tego samego. Jeśli mnie o coś prosisz to spełniam twoją prośbę i teraz liczę na to samo. Masz go unikać, masz z nim nie rozmawiać.
-Wydaje mi się, że nieco to wszystko wyolbrzymiłeś i podkoloryzowałeś- Ali szatan z pewnością wpisał cię już na swoją listę i kiedyś będziesz się smażyć w piekle, pomyślałam.
-A mi się wydaje, że ty chcesz na niego wpadać, że chcesz go widywać- powiedział a ja milczałam. Nie mogłam wydusić z siebie słowa będąc zaskoczona nie tylko treścią, ale także sposobem jego wypowiedzi. Jesse nigdy tak do mnie nie mówił. Teraz jego głos wypełniony był jadem, żalem i goryczą. Tysiące razy powtarzałam, że go nie zranię tymczasem to robiłam. Mimo tego, że chciałam by to Harry cierpiał jedyną osobą, którą na razie udało mi się skrzywdzić był Jesse, chłopak, który mi pomógł. Pomógł się pozbierać. Walczył o mnie w momencie kiedy mi nie chciało się walczyć, wtedy w Londynie w bibliotece stało się coś naprawdę ważnego, coś co zadziałało, co prawda z opóźnieniem, ale zadziałało. I teraz ja przez moją chorą nieustępliwość i chęć zemszczenia się wszystko komplikuję. A przecież już było dobrze. Układało się nam. Przy Jessem udało mi się poczuć co to znaczy stabilizacja. Czułam się bezpiecznie, bo byłam jego pewna. Wiedziałam, że nie zrobi nic co mogłoby mnie skrzywdzić. I wszystko zepsuł Harry. Spotkałam go i przez to mogłam stracić naprawdę dobrego chłopaka. A najgorsze w tym wszystkim było to, że dalej w to wszystko brnęłam, w całą sprawę z Harrym i nie zamierzałam z tego rezygnować chociaż wiedziałam, że to jest niebezpieczne. –Nie wierzę- usłyszałam szept Jesse’go a po chwili widziałam już tylko jego plecy i usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, które sprawiło, że się opamiętałam. Wstałam z fotela i niewiele myśląc zaczęłam biec za nim.
-Jesse zaczekaj!
-Po co? Po co mam na ciebie czekać skoro najwyraźniej wciąż coś do niego czujesz!- powiedział z wyrzutem nie zważając na to czy ktoś nas słucha czy nie.
-Mylisz się i to bardzo.
-Tak?
-Tak.
-Skoro tak bardzo się mylę to mi to udowodnij.
-Nie spotykając się z nim- powiedziałam wiedząc, że o to mu chodzi. Ale ja nie zamierzałam przestać go widywać dopóki go nie zniszczę. Zamiast tego musiałam wykombinować coś co jakoś Jesse’ego uspokoi.
-Tak, nie spotykaj się z nim.
-Tyle, że ty nie możesz zrozumieć, że ja się nie spotykam z nim.
-Tak, a wasze nowe zdjęcia to czysty photoshop, z kolei miliony plotek pojawiły się bez powodu.
-Nie chodzi o to, ja się z nim nie spotykam tylko na niego wpadam. A to różnica. Poza tym przepraszam, ale to, o co mnie prosisz jest niewykonalne.
-Ali ty chyba nie rozumiesz tego jak ja się czuję widząc…
-Rozumiem, ale Jesse w niedługo jest TCA i zarówno ja na nim będę jak i Harry. Znowu się z nim spotkam rozumiesz? A nie zamierzam niczego odwołać, bo już zbyt długo się przed nim chowałam. Poza tym to miała być niespodzianka, ale mam dla ciebie zaproszenie. Na samą galę no i na after party- kiedy wypowiedziałam te słowa twarz Jesse’ego się zmieniła. –Rozumiesz? Nie mogę go unikać, nie chcę tego robić. I nie chcę żebyś tak bardzo się przejmował tym co piszą, bo uwierz mi przejmowanie się tymi wypocinami nie ma sensu. I przykro mi, że tak mnie zaatakowałeś i że chciałeś mi coś narzucić- jakim prawem ja mówię takie rzeczy?! Dlaczego mam wrażenie, że chcę w nim wzbudzić poczucie winy?! Przecież Jesse ma rację i ma prawo ode mnie żądać takich rzeczy.
-Jest mi naprawdę miło, że chcesz zabrać mnie ze sobą, ale musisz wiedzieć, że trudno mi czytać to co piszą i widzieć te zdjęcia…
-Możemy w końcu przestać o tym gadać? Nie mam ochoty mówić ani o Harrym ani o plotkach- nie miałam zielonego pojęcia co zrobić dlatego przycisnęłam swoje usta do jego ciepłych warg i całując mojego chłopaka rozmyślałam tylko o tym co zrobić żeby przy kolejnych zdjęciach Jesse się nie martwił i nie zawracał sobie tym głowy. Myślałam co zrobić by nie był podejrzliwy, co zrobić, żebym mogłam wykonać zadanie, które sobie powierzyłam w spokoju…

***

Błysk fleszy.
Krzyki tłumów.
Maszerujące po „czerwonym” dywanie gwiazdy.
Gala Teen Choice Awards.
-Ali!
-Ali spójrz tu!
-Wyglądasz pięknie!
-Ali spójrz na mnie!
-Ali!- stałam przy ściance i uśmiechałam się do milionów obiektywów. Po dziesięciu sekundach zrobiłam dwa kroki w bok, stanęłam i znowu zaczęłam się uśmiechać.
-Ali jeszcze nie!
-Uśmiech!
-Pięknie!
-Ali spójrz w prawo!
-W lewo!- fotografowie przekrzykiwali się jeden przez drugiego i stojąc tam, zmieniając co chwilę pozycję zaczęłam się zastanawiać czy po takiej imprezie mogą oni mówić. Bo przecież krzyczeli tak przy każdej mniej lub bardziej znanej osobie. No po prostu zdzierali sobie gardła a ja i tak nie umiałam w danym momencie stwierdzić, który właśnie każe mi patrzeć w swoją stronę.
-Okej, wystarczy, Ali idziemy- Olivia wkroczyła do akcji przez co podniosły się okrzyki niezadowolenia. Oczywiście że mieli milion tych zdjęć i mimo tego wciąż im było mało. Nie byłam jednak w żaden sposób zła czy zaskoczona. Taka ich praca. Na odchodnym pomachałam im jeszcze i spojrzałam na Liv.
-Teraz co?
-Wywiad. Za niecałe pięć minut- kobieta pociągnęła mnie w stronę ślicznej blondynki, która gładziła właśnie dłońmi sukienkę. Obok niej stał facet w zwykłych dżinsach i szarej koszulce polo, z czarną czapką z daszkiem na głowie.
-Witaj Ali- dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i podała mi rękę. –Za dwie minuty wchodzimy na żywo- poinformowała mnie i przycisnęła do ucha słuchawkę, którą w nim miała przysłuchując się co ma robić a Olivia w tym czasie poprawiła moją sukienkę. Kilka chwil później reporterka wzięła do ręki mikrofon i dała mi znać, że zaraz wejdziemy na antenę.
-Hej! To znowu ja z kolejną nominowaną dzisiaj gwiazdą! Ali, witaj!- kobieta przywitała się ze mną jeszcze raz i obdarzyła mnie wielkim uśmiechem.
-Cześć!- powiedziałam posyłając jej równie duży uśmiech.
-Pięknie wyglądasz!
-Dziękuję! Ty także wyglądasz zjawiskowo. Śliczna sukienka.
-Dzięki- dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało i miałam wrażenie, że zawstydziłam ją swoimi słowami. -Ali jesteś nominowana w kilku kategoriach, w zeszłym roku był to debiut roku a dziś?
-Tak, dziś jest ich kilka, choć dwie są dla mnie specjalne. Przede wszystkim Choice Fandom, bo tak naprawdę jest to nominacja dla moich wspaniałych i najlepszych fanów.
-Alinators ostatnio rosną w siłę- wtrąciła dziewczyna a ja zaczęłam się śmiać. Tak miałam fanów, którzy nawet potrafili się nazwać. To było takie nierealne, bo przecież kilka lat temu sama byłam taką fanką. Nigdy nie sądziłam, że osiągnę taki sukces. Naprawdę, nawet w najśmielszych snach. Zaistnieć w świecie show biznesu nie jest łatwo, ale zaistnieć w amerykańskim show biznesie jest jeszcze trudniej.
-Tak wiem i naprawdę jestem niesamowicie wdzięczna i szczęśliwa, że ich mam. Są najwspanialszymi fanami na świecie i naprawdę zasługują na tę nagrodę- powiedziałam uśmiechając się do kamery.
-A druga kategoria?
-Choice Summer Tour. Bez wątpienia ta nominacja należy się wszystkim osobom, które są razem ze mną podczas tej trasy. Bez nich nic by się nie udało, bez ich ciężkiej pracy nie byłoby żadnego koncertu więc ta nominacja jest dla mnie ważna właśnie z ich powodu. Poza tym jestem zaskoczona, że w ogóle jestem nominowana w tej kategorii, bo to moja pierwsza trasa i nie spodziewałam się, że odniesie taki sukces.
-A propo trasy, pomagasz nam odkrywać nowe talenty…- wywiad trwał jeszcze jakąś minutę po czym przeniosłam się kawałek dalej gdzie udzieliłam jeszcze trzech kolejnych o właściwie identycznej treści. Na koniec pobiegłam do barierek, przy których stał tłum ludzi, niektórzy z nich trzymali moje zdjęcia i fakt, że przyszli tam by mnie zobaczyć był po prostu nie do pomieszczenia w mojej głowie. Po pięciu minutach udałam się do wnętrza wielkiego teatru gdzie nie było takich tłumów. Od razu znalazłam Jesse’ego, który wydawał się już w ogóle nie pamiętać naszej małej kłótni sprzed tygodnia. Był udobruchany, bo przez cały tydzień nie widziałam Harry’ego i żadne nowe plotki nie pojawiły się w szmatławcach.
-Alicja- usłyszałam tuż przy uchu a gdy się odwróciłam moim oczom ukazał się mój ukochany wampir Stefan obok którego stał mój inny ulubiony wampir Damon.
-Pawełek!- pisnęłam podekscytowana i wpadłam w jego ramiona.
-Ale się stęskniłaś- rzucił Paul a ja odczepiłam się od niego i przytuliłam Iana, który obdarzył mnie cudownym uśmiechem.
-Jasne, że stęskniłam… Ale zaraz…-powiedziałam i zaczęłam oglądać ich dłonie. –Gdzie wasze pierścienie?! Damon! Stefan! Możecie spłonąć! Przecież dzisiaj świeci słońce!- zaczęłam a oni obaj przewrócili oczami. Tak, w dalszym ciągu mi nie przeszło jaranie się tym, że znam braci Salvatore i wiedziałam, że nigdy mi to nie przejdzie.
-Wybaczcie, Ali ma coś z głową albo po prostu przegrzała się stojąc na słońcu- wtrącił Jesse a ja spiorunowałam go spojrzeniem.
-Może następnym razem TCA powinno odbywać się po zmroku?- wtrącił Paul.
-To wcale nie jest śmieszne- powiedziałam widząc jak wszyscy, łącznie z Olivią się śmieją dlatego i ja zaczęłam się śmiać i dokładnie w tym momencie zobaczyłam Nialla, Liama, Louisa i Harry’ego. Początkowo mnie nie zauważyli. Spojrzałam na Jesse’ego, który patrzył na mnie i śmiał się właśnie z czegoś co powiedział Paul. Chłopak od razu zrozumiał o co chodzi kiedy kiwnęłam delikatnie głową a on spojrzał we wskazanym przez mnie kierunku. Nie musiałam długo czekać na jego reakcje, bo gdy tylko zobaczył Harry’ego objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Oczywiście nie pozostałam nieczuła na ten gest i po prostu wtuliłam się w jego bok. I wtedy Harry na nas spojrzał a w jego ślady poszła reszta. Gapił się i byłam niesamowicie ciekawa jego reakcji jednak odwróciłam wzrok udając, że mam go po prostu gdzieś. Chciałam zobaczyć jego oczy, chciałam wiedzieć co czuje, czy jest zły- czego podświadomie chciałam, czy jest obojętny i widok mnie z innym nie robi na nim żadnego wrażenia- czego nie chciałam, bo przecież chciałam żeby ten widok, ja i tulący mnie do siebie Jesse, sprawił, że Harry poczuje się źle. To byłby dowód na to, że mimo jego słów, które ciągle krążyły w mojej głowie, że tak naprawdę nigdy mnie nie kochał, kiedyś mu jednak na mnie zależało a coś mi mówiło, że tak właśnie było. Że Harry wybiegł ostatnio z koncertu za mną, bo mu zależało. Że umieścił piosenkę o mnie, o nas, na płycie, bo mu zależało. Że śpiewając ją wzruszył się, bo mu zależało. Że chciał porozmawiać, bo mu zależało… kiedyś… na mnie. I dlatego liczyłam na to, że widok mnie w ramionach innego sprawi mu ból… Ból, który ja z pewnością bym odczuwała gdyby on tulił właśnie do siebie jakąś dziewczynę i udawał, że mnie nie widzi. Ale nie chciałam patrzyć na niego, nie chciałam by widział to co ja czułam. A czułam wiele i najgorsze w tym wszystkim było to, że ramiona Jesse’ego w których zawsze umiałam znaleźć schronienie tym razem mi ciążyły i pierwszy raz wydawały się tak bardzo nie pasować do mnie, wręcz mi przeszkadzały. Dzięki Bogu zanim w ogóle to wszystko rozwinęło się jakoś bardziej podszedł do nas jakiś facet i powiedział gdzie mamy się udać i dał nam ogólne instrukcje. Olivia także zaczęła mi wszystko powtarzać jeszcze raz i kiedy odchodziłam odwróciłam się w ich stronę tylko po to by spojrzeć na Nialla, który także na mnie patrzył wiec pomachałam mu i uśmiechnęłam się do niego.
Sama gala nie różniła się niczym zwyczajnym od poprzedniej poza tym, że One Direction byli na tej gali i wygrali w swoich kategoriach przez co wyszli na scenę odebrać nagrodę a ja miałam wrażenie, że w tym momencie moja twarz była pod największym ostrzałem kamerzystów, którzy chcieli zobaczyć moją reakcję kiedy Harry przemawiał i dziękował. Oczywiście biłam w tym momencie brawo i uśmiechałam się słodko w duchu marząc o tym żeby to wszystko się już skończyło. Doskonale wiedziałam, że Harry jest w tej samej sytuacji co ja, gdy znalazłam się na scenie dziękując wszystkim za nagrodę. Kiedy gala się skończyła byłam naprawdę zadowolona z siebie. Wypadłam dobrze, Harry widział mnie w ramionach innego a Jesse mógł być spokojny, bo widział, że nie ciągnie mnie do byłego chłopaka. Razem z brunetem po zakończeniu TCA pojechaliśmy na after party, na którym One Direction mieli się nie pojawić. Taką informację zdobyła dla mnie Olivia. Kiedy dotarliśmy na miejsce oczywiście utonęliśmy w blasku fleszy. W środku luksusowego klubu zajęliśmy stolik, przy którym siedział Paul z dziewczyną oraz Ian ze znajomymi. Zapowiadał się całkiem miły wieczór. Zamierzałam wypić kilka drinków, zapomnieć o gali i Harrym, odstresować się.
-Ali! Gratuluję mała- gdy usłyszałam za sobą głos Nialla myślałam, że się przesłyszałam. Odwróciłam się w jego stronę powoli, bo nie wierzyłam, że to rzeczywiście on. Przecież miało go nie być. Sam mi to powiedział jeszcze kilka dni temu a potwierdzeniem była informacja, którą uzyskała dla mnie Olivia.
-Dzięki- powiedziałam zaskoczona kiedy wstałam i zaczęłam ściskać przyjaciela. -Myślałam, że nie będzie cię na imprezie- dodałam i kiedy Niall mnie puścił spojrzałam na Jesse’ego, który chyba nie był zadowolony z faktu, że widzi blondyna co w pewnym sensie mnie wkurzyło.
-Taa, miało mnie nie być. To długa historia.
-Cześć- powiedział Harry, który wyłonił się zza pleców blondyna i patrzył na mnie z totalnie nieodgadnionym wyrazem twarzy. Na jego widok Jesse także wstał i teraz wydawał się serio wkurzony. Wszystkiemu przyglądali się Paul i Ian oraz ich znajomi.
-Hej- Ali musisz grać. Nie ważne jak bardzo się teraz zdenerwowałaś, nie ważne, że serce na widok tego idioty bije ci milion razy szybciej. Unieś głowę wyżej, spójrz na niego z dystansem i graj. –To Niall i Harry- powiedziałam zwracając się do Pawła, Iana i reszty chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że doskonale wiedzą kim są. Wiedziałam jednak, że osobiście nigdy się nie poznali dlatego ich przedstawiłam przez co zarówno Horan jak i Harry zaczęli się ze wszystkimi witać. Po tym jak zapadła niezręczna cisza a Jesse objął mnie mocno ramieniem przez co Harry wydawał się patrzeć na nas dziwnie Niall stwierdził, że pójdą przywitać się ze swoimi znajomymi i praktycznie pociągnął przyjaciela ze sobą. Oczywiście cała ta sytuacja spowodowała, że ja się zdenerwowałam jeszcze bardziej a Jesse był po prostu spięty. Nie pomogło mu nawet kilka drinków, które wypił i w przeciwieństwie do mnie był słabym aktorem i chyba wszyscy przy naszym stoliku widzieli, że czuje się po prostu niekomfortowo. A to wszystko jeszcze bardziej komplikował Harry. Początkowo totalnie nas olewał. Zerkał oczywiście co jakiś czas z nieodgadnionym wyrazem twarzy, ale to wszystko. Później, kiedy się napił i alkohol zaczął dodawać mu odwagi zaczął się na mnie gapić. Siedział kilkanaście metrów dalej i nie odrywał ode mnie wzroku. Na początku starałam się go zignorować, bo wiedziałam, że robi to specjalnie. Kiedy poszłam z Jessem zatańczyć czułam na sobie wzrok tego idioty przez co mój chłopak wyprowadził mnie z sali i prawie się pokłóciliśmy o to, że Harry tam jest i mimo tego, że nic takiego nie robi, nic do mnie nie mówi, nie uśmiecha się, samym spojrzeniem powoduje, że nie tylko ja czuję się źle. Jesse także nie czuł się komfortowo i był zły na mnie choć nie do końca rozumiałam dlaczego, bo przecież ja Harry’ego nie zapraszałam na tą imprezę, ale nie chciałam się z Jessem o to kłócić i wiedziałam, że on też nie będzie chciał urządzać żadnych szopek. Na moją prośbę starał się go ignorować, zresztą tak samo jak ja, ale szło mi to coraz gorzej. Nie pomagały nawet drinki, które piłam by się rozluźnić. A najgorsze było w tym wszystkim to, że co chwilę zerkałam na niego. Byłam go tak bardzo ciekawa. I początkowo byłam też zawiedzona, bo mimo tego, że się gapił wydawał się być obojętny. Ale tak było tylko na początku. Wszystko zmieniło się w momencie kiedy Jesse nie mogąc dłużej wytrzymać napastliwego wzroku mojego byłego przycisnął swoje wargi do moich a ja będąc wkurzona, że Harry nie wygląda na załamanego, z jeszcze większą premedytacją oddałam pocałunek. I to był ten moment, kiedy kurtyna opadła i Harry w końcu pokazał swoje emocje. Wyglądał tak jakby nie wierzył, w to co widzi. Wydawał się poruszony, wściekły, zraniony. Wiedziałam, że wypił, wiedziałam jaki jest i mimo tego świadomie go prowokowałam. Ale ten widok… Kiedy pokazał mi swoje uczucia, kiedy pokazał, że wcale nie jestem mu obojętna sprawił, że poczułam się jak zwycięzca. Może i mnie nie kochał, może to była tylko obsesja, ale wciąż jest zazdrosny i widok mnie w ramionach innego go boli a przecież o to mi chodziło. Chciałam sprawiać mu ból, chciałam… ale byłam słaba. I czułam się jak zwycięzca jeszcze przez jakieś pięć sekund, bo później zaczęłam czuć się źle, jakbym miała wyrzuty sumienia.
-Chcę już wracać- powiedziałam do Jesse’ego. Naprawdę tego chciałam. Szumiało mi w głowie, poczułam emocjonalne wyczerpanie a do tego wszystkiego kiedy Niall spojrzał na mnie i się nie uśmiechnął, bo najwyraźniej był zły na mnie za moje małe przedstawienie uświadomiłam sobie, że naprawdę odczuwam jakieś gówniane wyrzuty sumienia, że nie powinnam całować się z Jessem na oczach Harry’ego, który od raz po tym pocałunku zniknął gdzieś i nie wracał.
-Ja też. Dam znać Steve’owi.
-Okej- powiedziałam i czułam, że zrobiłam źle. Że nie powinnam się z nim całować, nie kiedy Harry patrzył. Nie chciałam tego by patrzył na mnie tak jak to robił w tamtej chwili. Miałam w nosie zemstę i to, że on nie liczył się ze mną kiedy chciał mnie zniszczyć. Ja chyba taka nie byłam. Dosłownie czułam jak zaczynam panikować. Zaczęłam się żegnać ze wszystkimi i marzyłam tylko o tym by już stamtąd wyjść.
-Steve już jest przed wejściem- powiedział Jesse a ja spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej siedział Niall, ale teraz nie było ani jego ani Harry’ego.
-Wejdzie po nas?- zapytałam starając się jakoś zapanować nad drżącym głosem.
-Tak, zaraz będzie- chłopak chwycił mnie za rękę i sprawnie wyprowadził z zatłoczonej sali. Kiedy stanęliśmy na korytarzu rozejrzał się i gdy nie dojrzał nikogo oprócz jakiś ludzi nieco się rozchmurzył. –Ali, pójdę do toalety. Steve zaraz będzie. Poczekaj tu na mnie, okej? Za dwie minuty wrócę.
-Okej- powiedziałam, bo nagle było mi wszystko jedno. Nagle miałam wszystko w nosie, bo czułam się podle.
-Zaraz wracam- powiedział jeszcze raz i chwilę później stałam sama. No nie do końca sama, bo razem ze mną było tam kilka osób, ale nie interesowało mnie kim oni są. Nie wiedziałam czy są sławni czy nie, bo nawet na nich nie patrzyłam. W tym samym pomieszczeniu mogła stać właśnie Beyonce a mi to zwisało.
-Ali…- usłyszałam tuż przy uchu i dosłownie cała się spięłam. Odwróciłam się powoli w jego stronę i w tej chwili po prostu nienawidziłam siebie i jego. Po prostu czułam, że się gubię, że nie panuję nad wszystkim, mimo że tak bardzo chciałam. Nawet nie zorientowałam się, że Harry złapał mnie za rękę. Czułam się słaba i z niewiadomych przyczyn czułam, że jak będę na niego patrzeć to się rozpłaczę. Bo on nie patrzył na mnie z nienawiścią. Patrzył tak jak kiedyś choć teraz był zły wręcz wkurwiony i co było najgorsze wydawał się strasznie cierpieć.
-Harry daj spokój- powiedziałam cicho patrząc mu w oczy. Czułam się tak samo źle jak podczas mojej pierwszej tego typu imprezy. Kiedy on mnie nienawidził, kiedy prawie się przewróciłam i wpadłam wprost w jego ramiona.
-Dlaczego mi to robisz?- zapytał i sama nie wiedziałam o co dokładnie mu chodzi. Nie był mocno pijany. Miał nieco przekrwione oczy, ale wiedziałam, że nie jest narąbany.
-Idź sobie. Spójrz ilu tu ludzi, nie wzbudzajmy jakiś niepotrzebnych sensacji- powiedziałam i odsunęłam się nieco od niego przez co puścił moją dłoń. Szczerze mówiąc miałam gdzieś sensacje. Po prostu czułam się winna i nie chciałam na niego patrzeć a tym bardziej z nim rozmawiać.
-Jestem wściekły Ali. Od dwóch lat nie byłem tak wkurwiony jak teraz- powiedział totalnie ignorując moje słowa i złapał mnie za nadgarstek.
-Harry uspokój…- zaczęłam mówić, ale mi przerwał. Jego oczy błyszczały i wydawało mi się, że do tej całej mieszanki uczyć jakie nim targały dołączyła ekscytacja.
-Wiedziałem, że zaczęłaś żyć własnym życiem, ale nigdy nie dopuszczałem myśli, że możesz kogoś mieć.
-Możemy o tym teraz nie rozmawiać?
-A kiedy? Kiedy mamy porozmawiać skoro ty ciągle uciekasz?
-Puść mnie i daj mi spokój- dlaczego Ali wypowiadasz te słowa tak bardzo bez przekonania?! Opanuj się, wrzeszczałam sama na siebie w myślach.
-Puść ją- słysząc głos mojego chłopaka Harry przymknął na moment oczy a kiedy je otworzył widziałam jak bardzo jest na skraju i jeśli za chwilę nie ewakuuję się z Jessem to wszystko może zakończyć się katastrofą.
-Harry puść mnie i uspokój się- poprosiłam, ale nie wiedziałam czy to w ogóle podziała. Cóż, podziałało na tyle, że mnie puścił.
-Odwal się od Ali- gdybym nie widziała jak Jesse wypowiada te słowa, w życiu bym nie powiedziała, że to on. Jego głos wydawał się w tym momencie niesamowicie głęboki i jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam w nim tyle stanowczości. Harry nic mu nie odpowiedział tylko zacisnął dłonie w pięści i spojrzał na mnie.
-Chodźmy- powiedziałam. A Jesse chcąc dokopać Harry’emu złapał mnie za rękę i powiedział zakazane słowo. Tak, mieliśmy zakazane słowo. Prosiłam go by nigdy tak do mnie nie mówił. Nigdy nie wyjaśniłam dlaczego, ale Jesse sam się domyślił kto tak do mnie mówił.
-Skarbie już wszystko…- sekunda. To była jedna sekunda. Harry odepchnął go ode mnie używając całej siły jaką miał. Nie wiedziałam jakim cudem Jesse się nie przewrócił, ale nie miałam czasu na zastanawianie, bo nagle zaczęli się przepychać a Harry poszedł o krok dalej. Uderzył Jesse’ego, który się zachwiał i postanowił Harry’emu oddać dlatego też ruszył na niego z pięściami a ja nie wierzyłam, że to się serio dzieje naprawdę. Że ja do tego doprowadziłam. Wokół nas stało pełno ludzi i nikt nie zamierzał się wtrącić. Nie wiedziałam gdzie jest ochrona klubu, gdzie jest ochroniarz Harry’ego, nie wiedziałam dlaczego nie ma jeszcze Steve’a i najbardziej nie rozumiałam dlaczego byłam jak ci wszyscy ludzie i stałam jak kołek. Kiedy się ocknęłam postanowiłam działać. Podeszłam do nich w momencie kiedy Harry wziął zamach. Zamierzał uderzyć Jesse’ego z całej siły a jedyne co widziałam w jego oczach to z czym wciąż walczył, mimo upływu lat wciąż to w nim siedziało dlatego niewiele myśląc chwyciłam go za ramie i zamierzałam jakoś powstrzymać.
-Harry przestań, uspokój się- mówiłam i zaczęłam go szarpać, ale on miał to gdzieś i wydawało się, że w ogóle nie dociera do niego, że to ja. Że ja go dotykam, że ja do niego mówię, że ja próbuję go jakoś powstrzymać. I wtedy on w złości, wypełniony agresją mnie odepchnął. I zrobił to na tyle mocno, że wylądowałam na podłodze uderzając przy tym porządnie głową. Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. Zaczęłam się podnosić i nagle znikąd pojawił się Niall, Steve i inny ochroniarz. Zrobił się straszny szum a ja widziałam wszystko w zwolnionym tempie, bo jedyne co się dla mnie liczyło to przerażenie wypisane na twarzy Harry’ego. Wyglądał dokładnie tak samo jak wtedy kiedy mnie uderzył. Był zrozpaczony i agresja, która w nim była jeszcze chwilę temu gdzieś się ulotniła. Patrzył mi w oczy i widziałam jak bardzo żałuje tego, że nie zapanował nad sobą. Zrobił krok w moim kierunku a ja myślałam tylko o tym, że muszę mu powiedzieć, że to nie jego wina. Popchnął mnie a ja się przewróciłam, ale nie zrobił tego specjalnie, nie zrobił tego świadomie.  Chciałam mu powiedzieć, że nic się nie stało i że nie ma się tym zamartwiać. Zaczęłam wstawać z tej cholernej podłogi, co nie było proste, bo kręciło mi się w głowie, ktoś mi jednak pomagał, choć nie miałam pojęcia kto, bo patrzyłam tylko na Harry’ego. Nie wiedziałam czy ktoś robi zdjęcia, czy ktoś to nagrywa. Miałam w nosie to co będzie rano. Jedyne czego chciałam to znaleźć się w ramionach Harry’ego, chciałam go przytulić i chciałam by on przytulił mnie. Jego ramiona wydawały się być jedyną rzeczą, której potrzebowałam w tamtym momencie, ale zamiast tego to Jesse podbiegł do mnie i to on mnie przytulił a kiedy to zrobił z moich oczu zaczęły płynąć łzy pełne wyrzutów sumienia, rozpaczy, nienawiści i miłości…




Hej!
Powiem Wam zupełnie szczerze, że wydaje mi się, że to najgorszy rozdział jaki kiedykolwiek napisałam, no przynajmniej jeśli chodzi o tę część. Ale cierpię aktualnie na totalny brak weny i to może przez to o.O Ogólnie pisało mi się go strasznie ciężko i naprawdę musiałam się zmusić żeby go napisać więc naprawdę się nie obrażę jak ktoś mi tu napisze, że rozdział jest według niego beznadziejny.
Wiem, że są błędy i stylistyczne i ortograficzne no i gramatyczne też, ale sprawdzanie tego rozdziału było dla mnie równie trudne jak jego pisanie dlatego bardzo Was przepraszam za wszystkie błędy!
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem! I oczywiście proszę o słowo komentarza pod tym XD Niestety ten rozdział jest ostatni w tym roku, następny pojawi się jakoś za 2-3 tygodnie (już w 2016 roku:O) bo niestety przez święta mam 4 prezentacje do przygotowania i nie będę mieć czasu żeby pisać :/
Z przyjemniejszych spraw, chciałabym też polecić mega fajne opowiadanie (nie ff), które znalazłam ostatnio na Wattpadzie! Jest naprawdę świetne i mega wciągające, ja przeczytałam wszystko w kilka godzin i jestem serio uzależniona. Opowiadanie na pierwszy rzut oka może wydawać się taką typową historią gdzie główna bohaterka jest szarą myszką, która poznaje bad boya itp., ale naprawdę ta historia jest nieco inna, no i zawiera pewna tajemnicę a takie opowiadania ja lubię najbardziej XD Oto link-----> Living With The Bad Boy PL 
No i na koniec... Chciałabym wszystkim moim czytelnikom życzyć WESOŁYCH ŚWIĄT! Mam nadzieję, że mimo braku śniegu będą one magiczne i spędzicie je w gronie najbliższych! Chcę Wam życzyć góry prezentów, zjedzenia tony żarełka i nie przytycia oraz tego by każdy z Was doświadczył świątecznego cudu! (Tak wiem, brzmię teraz jakbym grała w Listach do M. XD) Oczywiście chcę Wam także życzyć szczęśliwego nowego roku, by nadchodzący 2016 rok nie był wypełniony niekończącymi się dramami jak 2015! Chcę Wam życzyć szampańskiej zabawy w sylwestra, spełnienia wszystkich noworocznych postanowień oraz tego by 2016 rok mimo przerwy chłopców był najlepszym rokiem dla naszego fandomu! Byśmy wszyscy przetrwali tę przerwę najlepiej jak się da i spędzili ten rok na ładowaniu akumulatorów na powrót 1D! Chcę Wam również podziękować za to, że w 2015 roku byliście ze mną i mam nadzieję, że w 2016 mnie nie opuścicie i nadal będziecie ciekawi historii Ali i Harry'ego! Dziękuję Wam za wszystko i jeszcze raz życzę WESOŁYCH ŚWIĄT ORAZ SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!  
Do napisania!

PS1 I LOVE YOUU ALL! <3
PS2 Ali ma swój fandom a nazwę pomogli wymyślić czytelnicy pod ostatnim rozdziałem na Wattpadzie XD





1 komentarz:

  1. Ja pierdole co tu się dzieje!? Naoglądałaś się burzy czy czegoś tam i teraz się dzieją jakieś dzikie rzeczy! Chciałam powiedzieć, że Ali jest powalona, co ona ma w głowie!? Harry to Harry, powinien się leczyć, sorry... No i szkoda mi Jessego w tym wszystkim :( W sumie to nie podoba mi się nazwa fandomu Ali... Ja to bym ich nazwała po prostu Roses, bo to takie urocze xd ale słowo się rzekło, więc niech będzie jak jest xd matko, dawno nie przeczytałam rozdziału tak szybko xd robię postępy :D
    Kocham Cię <3
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń