czwartek, 16 lipca 2015

Epilog





Let's take a better look
beyond a story book
and learn our souls are all we own
before we turn to stone...



-Obrót i... koniec- powiedziała Cassie a ja złapałam powietrze jakbym łapała mój ostatni oddech. Byłam wykończona. Wykończona i totalnie dumna z siebie. Spojrzałam w wielkie lustro i uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. Wyszło mi! W końcu załapałam te wszystkie kroki! Pożegnałam się z Brody'm i poszłam do szatni. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, umalowałam i w momencie kiedy zamierzałam wyjść wpadłam na Cassandrę.
-Dzisiaj było nieźle- powiedziała i mogłam przysiąc, że widzę cień uśmiechu na jej twarzy.
-Dziękuję- powiedziałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha robiąc wszystko by nie zacząć skakać z radości jak debil. Kobieta wywróciła oczami, prychnęła pod nosem i z wysoko podniesioną głową weszła z powrotem na salę by przeprowadzić zajęcia dla studentów. „Było nieźle” w ustach Cassie brzmi niemal tak samo jak „Zatańczyłaś wspaniale, zjawiskowo. Jesteś świetna, wręcz genialna” od mistrzyni świata w we wszystkich stylach tańca. Cassandra July była najbardziej surową nauczycielką jaką było mi dane spotkać w życiu. Nasze początki nie były łatwe, tym bardziej, że mam przecież dwie lewe nogi, o które umiem się potknąć po prostu idąc prostą drogą. A raczej miałam. Byłam dla niej totalną ofiarą losu i gdyby nie to, że ktoś kazał jej mieć te zajęcia, gdybym była zwykłą studentką pewnie wyleciałabym na stałe z jej zajęć już w pierwszym tygodniu. Ale dzięki Bogu ja nie byłam studentką i mogłam liczyć na pewne przywileje. Kiedy wyszłam na zewnątrz czułam się naprawdę dobrze. Zawsze po tych zajęciach tak się czuję. Blondynka może i daje mi w kość, czasami mam wrażenie, że się nade mną znęca, ale chyba tego potrzebuję. Porządnego wycisku. Potrząsnęłam energicznie głową bo przecież nie miałam czasu by stać pół dnia i po prostu rozmyślać o moich lekcjach tańca. Wyjęłam telefon z torebki i wybrałam odpowiedni numer.
-Ali czekam już- odezwał się głos w słuchawce.
-Już?- udałam zaskoczenie i mimo, że wiedziałam, że mnie teraz nie widzi spojrzałam na zegarek jakbym naprawdę nie wiedziała, która jest godzina.
-Dlaczego to ja zawsze czekam na ciebie?- zapytał i westchnął najgłośniej jak potrafił by pokazać mi jak bardzo jest niezadowolony.
-Cassie mnie dzisiaj pochwaliła!- powiedziałam przejęta totalnie ignorując jego pytanie, udając, że było ono czysto retoryczne.
-Serio?! Kochanie! Coś ty wyprawiała? Podwójne salto w tył czy co?
-Nie wiem, chyba była dumna bo w końcu nauczyłam się kroków- odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać.
-Jestem z ciebie dumny, ale powiedz mi lepiej jak długo będę na ciebie czekał.
-Dwadzieścia, no góra trzydzieści minut. Wiesz, że odprawiłam Jasona a dzisiaj jest tak ładnie, że stwierdziłam, że się przejdę.
-Jest z tobą Steve?
-Tak, idzie koło mnie i chyba nie jest zadowolony, że musi iść, wolałby jechać- powiedziałam patrząc na mojego ochroniarza, który szedł obok mnie i cały czas coś marudził pod nosem, ale byłam tak zajęta tym, że mamy piękny dzień, że postanowiłam to zignorować.
-Okej. W takim razie czekam na ciebie i cieszę się zabrałem książkę, nie będzie mi się nudzić pani spóźnialska- powiedział, ale wiedziałam, że nie jest zły. Po prostu mnie znał.
-Jesse będę już kończyć- oznajmiłam kiedy w moim kierunku zaczęły iść dwie nastolatki.
-Okej, w takim razie czekam. Uważaj na siebie- powiedział poważnie.
-Jak zawsze.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Ali możemy prosić o zdjęcie?
-Oczywiście- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam starając się rozładować jakoś stres, który malował się na twarzach dziewczyn. -Jak macie na imię?
-Victoria i Aria- odpowiedziała jedna z nich a ja wzięłam od niej telefon i podałam go mojemu ochroniarzowi.
-To jest Steve- powiedziałam kiedy ustawiłam się między nimi.
-Uśmiech- powiedział ten wysoki facet na co ja wyszczerzyłam się szeroko. Po kilku sekundach mężczyzna oddał dziewczynom ich telefon.
-Miło było was poznać- powiedziałam a odchodząc pomachałam im na pożegnanie. Spojrzałam na Steva, któremu chyba już przeszło i nie dąsał się na mnie i zaczęliśmy iść w stronę restauracji, w której czekał na mnie mój chłopak.
-Dzisiaj jest naprawdę ładnie- powiedział po chwili ochroniarz a ja szłam i rozkoszowałam się ciepłem. Nowy Jork był taki piękny i stanowczo, z ręką na sercu mogłam powiedzieć, że to było moje miejsce na Ziemi. Niektórzy mówią, że to zimne, betonowe miasto z czym nie mogłam się zgodzić, a już na pewno nie mogłam się zgodzić w tak piękny, wiosenny dzień. Szłam przed siebie i rozmyślałam o tym, że mam już do końca dnia wolne, zaczęłam się zastanawiać jak je wykorzystać kiedy usłyszałam pisk. Początkowo nie zareagowałam, w końcu to Nowy Jork. Tu hałas jest czymś normalnym. Szłam przed siebie patrząc pod nogi. I wtedy uniosłam głowę i spojrzałam przed siebie. I nie mogłam w to uwierzyć to widzę. Stanęłam na środku chodnika bo moje nogi nagle odmówiły mi posłuszeństwa. Patrzyłam przed siebie, patrzyłam na niego. Na niego stojącego pośrodku grupy dziewczyn. Nie widziałam go tyle czasu... Steve coś do mnie powiedział, ale nie miałam pojęcia co bo go nie słyszałam. Jedyne co do mnie docierało w tej chwili to to, że go widzę i patrzę mu w oczy. Że mimo, że pozuje do zdjęcia patrzy prosto na mnie. Że widzę te piękne, zielone oczy, które wyglądają tak samo jak kiedyś, które nie zmieniły się nawet w jednym procencie. Stoję w bezruchu jakbym nagle zapuściła korzenie i wrosła w ten chodnik a on powoli zaczyna iść w moim kierunku i zatrzymuje się naprzeciwko mnie. Dzieli nas dosłownie metr a w jego oczach widzę wszystko, każdą pojedynczą emocję. Nie rozumiem dlaczego zamiast go ominąć i iść przed siebie po prostu stoję i patrzę w jego oczy. Nie rozumiem dlaczego nie mogę pohamować uśmiechu, który pojawia się na mojej twarzy. Nie rozumiem tego dziwnego ukłucia w brzuchu kiedy on niepewnie odwzajemnia mój uśmiech. Nie rozumiem co się właśnie dzieje ani dlaczego czuję to co czuję. A czuję wszystko. Patrzę na niego i wiem, że jest tak samo zaskoczony i zdezorientowany jak ja. Nie mogę zrozumieć dlaczego jego spojrzenie i jego uśmiech wywołują we mnie tak wiele emocji. Nie rozumiem dlaczego w ogóle się uśmiecham. Żadne z nas nie wie co zrobić, żadne z nas się tego nie spodziewało. Mięliśmy się już nigdy nie zobaczyć… Dopilnowałam tego tak samo jak on. Oboje nie chcieliśmy się już nigdy w życiu spotkać jednak zamiast tego stoimy na środku Nowego Jorku, patrzymy na siebie a ja wiem, że to nie jest sen. To rzeczywistość. Stoję, patrzę na niego i czuję się zagubiona jak jeszcze nigdy w życiu. A wszystko przez jedno spojrzenie w te zielone oczy, wszystko przez jeden uśmiech tego pięknego chłopaka z motylem na brzuchu… 

Spójrzmy głębiej
Za opowieść
I nauczmy się, że nasze dusze są wszystkim, co mamy
Zanim obrócimy się w kamień...






Nie wierzę, że dodaję epilog.
Dokładnie 2 lata temu, 16 lipca 2013 roku dodałam tutaj prolog a dziś dodaję epilog...
Dziękuję każdej osobie, która odwiedziła mojego bloga!
Dziękuję, za każdy komentarz, za każde miłe słowo!
Wiem, że chyba wszystkie chcecie część 2 ale ja serio jeszcze się nieco waham dlatego po prostu dodam post tutaj na blogu czy będzie kontynuacja czy nie, chociaż jestem bardziej nastawiona na tak bo jakoś tak chyba nie umiem jeszcze (po tych 2 latach) pożegnać się z Ali :) 
Piosenka, którą dodałam na początku już raz pojawiła się w opowiadaniu i była inspiracją dla niego. Cytaty z początku i końca pochodzą z tej właśnie piosenki i ten drugi jest tłumaczeniem pierwszego. W ogóle pamiętacie w którym momencie opowiadania dodałam ją za pierwszym razem? 
Okej, dzisiaj nie będę się niepotrzebnie rozpisywać.
Chcę Wam tylko jeszcze raz za wszystko podziękować!


PS I love you <3

3 komentarze:

  1. Ja pierdziele!!! Tak tak tak!!! Ali jest z Jessim (tak to się odmieni?) !!!
    Co to cholery robił tam Harry? Czemu tak zareagowała!? Powinna uciekać gdzie pieprz rośnie!! Albo do restauracji gdzie jest umówiona ze swoim CHŁOPAKIEM!!
    Mam nadzieje na drugą część, bo chce mieć pewność, że oni się nie zejdą xd
    Steve jest jej ochroniarzem!!! <3
    Boże... Nie wierzę, że to już koniec o.o
    Ja chcę drugą część ;o
    Jeju... Ten napis epilog na początku tak dziwnie wygląda o.o jakoś do mnie nie dociera.
    Masz fajną piosenkę przewodnią do drugiej części więc pisz!
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm... ten epilog z czymś mi się kojarzy i ty chyba wiesz nawet z czym! a mianowice z Glee. Jakoś tak mi się smutno zrobiło na to wspomnienie bo przypomniał mi się Cory i to, że już nie żyje :( Widze, ze inspiracje czerpałaś z mojego ulubionego serialu. Bardzo fajny epilog i ciekawie się zapowiada druga część. Stresujące spotkanie Ally i Harrego było genialne. Szkoda mi jednak go trochę, ale mam nadzieje ze wszystko będzie ok. Ciekawa jestem jak potoczyla się kariera Ally skoro musi chodzic z ochroniarzem ~Lilly

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem zahipnotyzowana, *.* kocham to opowiadanie nie mogę uwierzyć że 2 lata minęły. xo

    OdpowiedzUsuń