„Cause I saw
the end before we'd begun,
Yes I saw
you were blinded and I knew I had won.
So I took
what's mine by eternal right.
Took your
soul out into the night.”
-Ali
zaczekaj tu- powiedział Niall gdy doszło do niego, kto jest naszym
niezapowiedzianym gościem i natychmiast zostawił mnie samą. Siedziałam jak
trusia na kanapie i miałam wrażenie, że czas stoi w miejscu, wsłuchiwałam się w
ich głosy, ale nie rozumiałam o czym rozmawiają. Z każdą chwilą było coraz
głośniej a ja nie mogłam usiedzieć na miejscu. Zaczęłam chodzić po pokoju a
nogi same niosły mnie do niego.
-Muszę z nią
porozmawiać. Tylko kurwa tyle- powiedział stanowczo a ja znałam go na tyle
dobrze by wiedzieć jak bardzo stara się panować nad emocjami w tym momencie.
-Harry
porozmawiacie jak się uspokoisz, poza tym Ali tutaj nie ma- odezwał się Zayn.
-Jestem
kurewsko spokojny i przestań powtarzać, że jej nie ma bo doskonale wiem, że tutaj jest.
-Ona nie
chce gadać, nie z tobą, nie teraz. Daj jej czas- wtrącił Niall, który chyba
stwierdził, że zaprzeczanie, że wcale mnie tu nie ma nic nie da.
-Powtarzam
ostatni raz. Muszę z nią porozmawiać- był na skraju. Wiedziałam to bo słyszałam
już kiedyś ten ton…
-Nie Harry,
ona nie chce…
-Kurwa!
Ali!- Harry wydarł się na całe gardło a ja nie wiedziałam co robić. Mam tam
wejść? Mam z nim rozmawiać? Mam na niego patrzeć? On zrobi coś Zaynowi? Albo
Niallowi? Co zrobi kiedy w końcu puszczą mu nerwy?
-Perrie idź
stąd- Zayn nadal wydawał się spokojny i nagle usłyszałam jakiś hałas.
-Ali! Musisz
ze mną porozmawiać!
-Perrie
wynoś się stąd!- Zayn krzyknął pierwszy raz okazując jakieś emocje a dziewczyna
kilka sekund później prawie na mnie wpadła.
-Ali choć,
zabiorę cię do mnie do pokoju, choć, zaraz wszystko będzie dobrze- blondynka
szeptała a jej szept przerywany był krzykiem Harrego.
-Nie, on nie
przestanie, będzie krzyczał, zrobi aferę, albo coś gorszego, zdemoluje wam dom
albo rzuci się na chłopaków- powiedziałam roztrzęsiona.
-To nic,
choć ze mną- Pezz była wystraszona, ale mimo wszystko starała się pokazać, że
jest spokojna.
-Ali!
Skarbie! Błagam! Musisz ze mną iść!
-Ali chodź-
blondynka złapała mnie za ramiona i zamierzała zaprowadzić na górę. Wtedy
usłyszałam kolejny krzyk. To było bez sensu. On wie, że jestem kilka metrów od
niego i ukrywanie się w pokoju na górze nic nie pomoże. Ali bądź silna, on
zranił ciebie ale nie pozwól by ranił chłopaków. Przecież go znasz. Co jeśli
zrobi im krzywdę? Co jeśli nad sobą nie zapanuje? Przecież w tej całej sytuacji
nie zawinił nikt poza tobą, gdybyś nie była ślepa nic nie zaszłoby tak daleko,
nie chowaj się teraz, bo dobrze wiesz, że to nie ma sensu. Znalazł cię i już
się nie ukryjesz. Jedyne co możesz zrobić to wejść tam i uratować przed nim
chłopaków.
-On nie
przestanie- wyszeptałam, odwróciłam się i zrobiłam coś czego prawdopodobnie nie
powinnam robić. To wszystko było chore i nikt nie powinien być w to wciągany.
Na pewno nie Perrie, Zayn czy Niall. Oni nie byli niczemu winni i nie mieli
prawa tego znosić.
-Ali musisz
ze mną wrócić do domu! Musisz wrócić!
-Przestań!-
krzyknęłam stając na środku holu, koncentrując na sobie uwagę wszystkich.
-Ali idź na
górę, natychmiast- niemalże wysyczał Niall, który trzymał Harrego za ramię.
-Skarbie
musisz ze mną jechać, musimy porozmawiać- kiedy spojrzałam w jego oczy w moich
własnych natychmiast zaczęły zbierać się łzy. Byłam pewna, że wyglądam tak samo
żałośnie jak on, po całej nocy wypełnionej płaczem wyglądałam po prostu
tragicznie. Dokładnie tak jak on. Miał ogromne, sine wory pod oczami, twarz
wyglądała na zmęczoną, włosy na nieumyte. Do tego był ubrany tak samo jak
zeszłego wieczora. Początkowo patrzył mi w oczy jednak kiedy ja zaczęłam
skanować jego sylwetkę on zaczął błądzić wzrokiem po moim ciele. W momencie
kiedy nasze spojrzenia znowu się spotkały w jego oczach widziałam jedynie
mieszankę bólu i przerażenia.
-Ali nie…-
wyszeptał i zrobił krok do przodu. Nagle było tak jakby wszyscy po prostu
zniknęli i był tylko on. Nie zrozumiałam od razu o co mu chodzi ale kiedy, jego
wzrok utkwił w mojej opatrzonej przez Zayna ręce dotarło do mnie co się dzieje.
Myślał, że to zrobiłam… Że się skrzywdziłam. Że się pocięłam.
-To nie jest
tak…- nie dał mi dokończyć bo nagle przerażenie zastąpiła furia a ten chwilowy
spokój był jak cisza przed burzą.
-Jak mogłeś
do tego dopuścić?!- wydarł się tak głośno, że ten dźwięk odbił się echem w
całym domu. Zanim się zorientowałam co się dzieje Harry stał już przy Zaynie, z
pięścią przy jego twarzy.
-Oszalałeś?!
Co ty kurwa robisz?!- oczywiście też
zaczęłam się wydzierać i doskoczyłam do niego w ułamku sekundy tak samo jak
Niall, który starał się jakoś ich rozdzielić –To nie jest wina Zayna! To nie
jest tak jak myślisz! Nie pocięłam się! Nie specjalnie!- trzymałam go za ramię
i sama nie wiedziałam czy wierzy w to co mówię. Nie patrzył na mnie tylko na
biednego Zayna, który wydawał się nienaturalnie spokojny. Takie zachowanie nie
pasowało w momencie kiedy twój przyjaciel zamierza walnąć cię pięścią w twarz.
-Harry
proszę cię nie rób nikomu krzywdy- odezwała się Perrie, która widząc jak Harry
jest o krok od uderzenia Zayna, chwyciła go za to same ramię co ja starając się
odciągnąć go od Malika.
-Zemdlałam,
upadając potłukłam ramki…- zaczęłam się tłumaczyć chociaż nie miałam na to
ochoty. Nie byłam mu winna żadnych wyjaśnień w przeciwieństwie do niego. Nie
miałam zielonego pojęcia jak długo tak staliśmy. Perrie przerażona, Zayn
spokojny, Niall wkurwiony, ja zrozpaczona i on. On wydawał się być po prostu
szalony.
-Ali pojedź
ze mną- wyszeptał i w końcu odsunął się od Zayna, który natychmiast objął
Perrie i zaczął jej coś szeptać na ucho.
-Nie-odpowiedziałam.
-Musisz
pojechać ze mną- zażądał takim tonem, że zaczęłam się zastanawiać kim był
człowiek z którym spędziłam ostatnie miesiące swojego życia.
-Daj jej
spokój- Niall się odezwał, ale takie gadanie wydawało się w ogóle do niego nie
trafiać.
-Umówiłam
się z Lou- wyszeptałam chociaż byłam pewna, że Harry o tym wie.
-Wiem… Wiem,
ale on nie przyjedzie. Ali musisz usłyszeć to ode mnie. Musisz ze mną jechać,
musimy porozmawiać… Lou ci nic nie powie, nikt ci nie powie, rozumiesz? Tylko
ja.
-Kurwa nie
rozumiesz, że nie pojedzie?- Niall chyba był już u granic i tak jak ja nie miał
już cierpliwości. Otworzył drzwi wejściowe szeroko i podszedł do Harrego z
zamiarem wyprowadzenia go siłą. Wtedy brunet go popchnął, Zayn musiał
interweniować, Perrie coś krzyknęła a ja miałam już dość. Po prostu dość tego
wszystkiego.
-Okej!
Pojadę tylko przestań- powiedziałam bez namysłu. -Pojadę, ale Niall przyjedzie
po mnie za godzinę. Jeśli zrobisz coś… Harry przysięgam, że jeśli za godzinę
nie zobaczę Nialla…
-Godzina.
Rozumiem- powiedział powoli jakby wciąż analizował to co powiedziałam.
-Porozmawiajcie
tutaj- wtrącił Niall, ale ja nie chciałam więcej się szarpać i walczyć.
-Jest okej,
przyjedziesz do mnie za godzinę a gdyby coś było nie tak…- co mogło być nie
tak? Co? Harry jest nieprzewidywalny. Jest jak burza i nigdy nie wiadomo czego
się po nim spodziewać. Poza jego wybuchowym charakterem teraz wydawało się
jakby oszalał i chyba nie tylko ja widziałam go w takim stanie pierwszy raz.
Nie chciałam tego przedłużać dlatego ubrałam na nogi buty. Poprosiłam Perrie by
przyniosła mi telefon i nie czekając na moment kiedy dojdzie do mnie co się
wydarzyło, co się dzieje i co się może wydarzyć wyszłam na zewnątrz . Jeśli
naprawdę chciałam z nim jechać musiałam to zrobić od razu, jeszcze kiedy byłam
nabuzowana adrenaliną i emocjami, kiedy nie myślałam logicznie i trzeźwo. W
przeciwnym razie mogłam się rozmyślić i uciec od niego kolejny raz a to mogło
mieć poważne konsekwencje. On mógł zrobić komuś krzywdę a ja nie mogłam na to
pozwolić. Wyszłam bez słowa a za mną wyszedł on. Wiedziałam jak bardzo
niegrzeczne to było i obiecałam sobie, że nie ważne co się stanie przeproszę za
wszystko Zayna i Perrie i podziękuję im za to co dla mnie zrobili. Wsiadłam do
samochodu i sama nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Co mam mu powiedzieć?
Nie chciałam znowu płakać chociaż łzy zebrały się w moich oczach od razu kiedy
on zajął miejsce na fotelu kierowcy. Siedzieliśmy jakiś czas w totalnej ciszy
aż w końcu ja odezwałam się pierwsza.
-Zawieź mnie
do mojego mieszkania- powiedziałam patrząc przed siebie a on po chwili uruchomił
silnik i w końcu samochód ruszył. Jeszcze nigdy przebywanie w pobliżu Harrego
nie było dla mnie tak trudne. On po prostu zabierał wszystko. Był tak bardzo
przytłaczający. Nic nie robił. Uspokoił się. Nic nie mówił a mimo to czułam jak
mnie miażdży. Sama nie wiedziałam co mam zrobić. Mam go o coś zapytać? To ja
mam zacząć? To on chciał rozmawiać ze mną więc dlaczego milczy? Sprawia mu to
przyjemność? To, że mnie tym męczy?
-Dlaczego
teraz? Co sprawiło, że dowiedziałam się teraz? Okłamywałeś, okłamywaliście mnie
tyle czasu, dlaczego dowiedziałam się teraz?- zapytałam w końcu. Zapytałam i
nie otrzymałam żadnej odpowiedzi. Kurwa! Postanowiłam zadać kolejne pytanie,
może na to odpowie. -Skąd wiedziałeś, że jestem u Zayna?
-Od Lou- tym
razem mnie nie zignorował a jego głos był niski i cichy.
-Zadzwonił
do ciebie- no jasne. Dlaczego myślałam, że Lou zachowa się w porządku względem
mnie? Przecież zawsze najważniejszy będzie Harry. Byłam idiotką i w ciągu
jednego dnia przekonałam się zbyt wiele razy o tym, że naprawdę nie grzeszyłam
inteligencją. Popełniałam błąd za błędem.
-Nie musiał,
byłem u niego kiedy zadzwoniłaś. Nie bądź na niego zła, on chciał z tobą
porozmawiać, nie myśl o tym, że cię wykiwał- jasne, że byłeś u niego. Jasne że
się nie domyśliłam. Kolejny raz udowadniam sobie, że jestem głupia.
-Dlaczego
się z nim wtedy pokłóciłeś? Dlaczego byłeś taki zły?- zapytałam, ale on znowu milczał.
Chciał ze mną porozmawiać, urządził awanturę a w momencie kiedy w końcu ja
byłam tą, która się odważyła rozmawiać, on milczał. –Możesz w końcu mi
powiedzieć?!- nie powinnam podnosić głosu w momencie kiedy jedziemy samochodem
ale kurwa! Należały mi się szczere wyjaśnienia!
-Ali ja
nie…- nie wiedział co powiedzieć a we mnie się po prostu gotowało.
-Zatrzymaj
się.
-Co?
-Zatrzymaj
się! Musisz mi wszystko powiedzieć i masz to zrobić teraz. Jeśli tego nie
zrobisz to przysięgam, że wyskoczę z tego samochodu nawet jeśli będziemy jechać
z prędkością światła!- byłam wkurwiona, zrozpaczona, zniecierpliwiona. To był
ten czas, przyjechał by mi wszystko wyjaśnić więc niech to kurwa w końcu zrobi.
-Porozmawiamy
jak dojedziemy do domu- dlaczego to on zawsze musiał postawić na swoim?! Nie!
Nie tym razem!
-Nie Harry,
porozmawiamy natychmiast. Zatrzymaj się- dlaczego on był taki uparty?! W końcu
nie wytrzymałam i emocje same poniosły moje ręce na kierownice przez co
samochód wykonał gwałtowny ruch w lewo.
-Oszalałaś?!-
wykrzyczał i spojrzał na mnie przerażony. Po kilku sekundach skręcił w jakąś
ulicę i zatrzymał samochód.
-Dlaczego
się z nim wtedy pokłóciłeś?- zapytałam jeszcze raz.
-Dostałem
wtedy smsa- powiedział w końcu a ja przestałam na moment oddychać. D. To był
sms od D.?
-Od kogo? Od
Lou?- mój głos zdradzał wszystkie emocje jakie mną w tym momencie targały.
Gapiłam się na niego przerażona.
-Nie od Lou.
Nie wiem, kto to był bo się nie podpisał, numer był zastrzeżony- mówił cicho i
patrzył przed siebie.
-Co to był
za sms?
-Że ten ktoś
wie… Że ktoś ci powie prawdę… O mnie… i Jess…- ostatnie słowo wyszeptał tak, że
ledwo go usłyszałam.
-Dlaczego
myślałeś, że to Lou?
-Bo on
chciał żebym ci powiedział, naciskał na mnie od samego początku bo byłem takim
idiotą i mu się z tego zwierzyłem. O tym co się wtedy stało wiedziały tylko
cztery osoby. Jessica, Steve, Lou i ja. Sms musiał być od Lou albo Steva.
-Skąd ta
pewność, że wiedzieliście tylko wy?- dlaczego ja się na niego gapię a on nawet
nie raczy na mnie spojrzeć?
-Bo
obiecaliśmy sobie razem z Jess, że nikomu nie powiemy a Steve nie mógł
powiedzieć bo miał to w papierach.
-Może to był
Steve? Skoro go zwolniłeś już nie było papierów- Steve chciał mi powiedzieć.
Chciał, ale nie mógł. Boże to wszystko było takie trudne.
-Nie mógł,
Steve ma rodzinę a ja…
-A ty co?-
zapytałam natychmiast. Miał być ze mną szczery i chciałam wiedzieć wszystko.
-Zagroziłem,
że jeśli ci powie nawet po tym jak odejdzie nie znajdzie pracy, przysięgłem mu,
że go zniszczę- nie wierzyłam w to, że osoba, która siedziała obok mnie, że
osoba, która jeszcze dwa dni wcześniej była moim życiem, moim wszystkim, że ta
osoba jest zdolna do takich okropnych rzeczy. Przecież to był Harry! Mój Harry!
Ten słodki chłopak, który uwielbiał dziwne ubrania, miał najpiękniejsze oczy na
świecie, najsłodszy uśmiech, który sprawiał, że wyglądał jak dziecko, był
zdolny to robienia strasznych rzeczy. A ja nie miałam o tym pojęcia. Nie znałam
go nawet w jednym pieprzonym procencie. Nawet w tym momencie nie byłam pewna
czy mówi całą prawdę i wiedziałam, że już nigdy nie będę mu ufać, zawsze część
mnie będę podejrzewać, że kłamie.
-Pokłóciłeś
się wtedy z Lou bo myślałeś, że to on? Że on chce mi powiedzieć prawdę?
-Nie wiem,
tak naprawdę wiedziałem, że nie byłby do tego zdolny. Ale się wystraszyłem,
skoro ja dostałem taką wiadomość to ty też mogłaś a ja nie mogłem do tego
dopuścić.
-To dlatego
Jess kazała ci zniszczyć mój telefon?
-Tak. Ona
też dostała tego samego smsa a wczoraj przyszła kolejna wiadomość i
spanikowała. Dlatego miałem ci zniszczyć komórkę, choć na chwilę byłabyś
odcięta od tego wszystkiego.
-Dlatego
dowiedziałam się teraz- wszystko stało się jasne. Ktoś im groził więc się
pogubili. Pogubili się i zaczęli popełniać błędy. –Gdyby nie to, że dostaliście
te smsy… Nie powiedzielibyście mi.
-Wiedziałem,
że w końcu się dowiesz i stwierdziłem, że skoro sama się czegoś domyślasz to
nie ma sensu dłużej tego ukrywać. To był impuls, spanikowałem i nie
zaprzeczyłem. Byłem tak zszokowany, że nie zaprzeczyłem a ty już wtedy
wiedziałaś. Ali to był błąd, cholerny błąd- wyszeptał a jego dłoń powędrowała
na moją. Nie spodziewałam się tego. Co on sobie do cholery wyobrażał?!
-Nie dotykaj
mnie!- chciałam wyszarpnąć rękę z jego uścisku, ale nic z tego. Jak zwykle był
silniejszy.
-Ali nie odtrącaj
mnie…- powiedział żałośnie i w końcu spojrzał mi w oczy.
-Powiedz mi
prawdę. Powiedz wszystko, proszę- nie miałam już na niego siły. Chciał rozmawiać,
ale nie chciał nic powiedzieć. To nie miało sensu.
-Znasz już
prawdę.
-Chcę
usłyszeć to od ciebie, chcę, żebyś opowiedział to wszystko tak jak wtedy kiedy
wyszłam ze szpitala tylko tym razem szczerze.
-Wiesz jak
było, wiesz co czułem…- dlaczego jego kciuk kreśli wzorki na mojej dłoni?
-To, że mnie
nie lubiłeś nie dawało ci prawa do robienia mi krzywdy!- podniosłam głos a
kiedy zorientowałam się jak blisko mnie się przysunął odepchnęłam go od siebie.
-Ale
chciałem cię skrzywdzić! Nie rozumiesz?! Taki właśnie jestem! Chciałem cię
usunąć, chciałem, żebyś cierpiała tak jak ja wtedy! Chciałem ci zabrać to na
czym ci zależało! Chciałem żebyś się czuła tak jak ja kiedy osoba, której
rzuciłem do stóp cały świat zostawiła mnie z dnia na dzień, bez mrugnięcia
okiem! Przez ciebie! Chciałem, żebyś czuła to co ja, żebyś czuła się samotna,
niepotrzebna. O to właśnie mi chodziło- powiedział i puścił moja dłoń. -Tak,
Klaudię zwolnili przeze mnie. Właściwie ona sama chciała odejść, zmusiłem ją do
tego. Powiedziałem, że jeśli nie odejdzie ja nie przestanę. Ona przyszła do
mnie po jednej z moich akcji, powiedziała, że mam przestać się na tobie
wyżywać, ale wtedy zagroziłem, że jeśli nie odejdzie ja dopiero zacznę cię
pogrążać. Zadzwoniłem do wytwórni i powiedziałem im straszne rzeczy na jej
temat, bałem się, że mimo moich gróźb ona cię nie zostawi, dlatego musiałem
mieć gwarancję, że jak wrócisz po przerwie, będziesz sama. Wtedy Liam mnie
podsłuchał, Liam wiedział o Klaudii. Tylko o niej. Oczywiście prawił mi morały,
ale sam musiałem się przekonać. Musiałem sobie uświadomić, że nie powinienem
tego robić. Ale kiedy się zorientowałem… Kiedy zaczęło do mnie docierać co
robię, kiedy zaczynałem cię lubić… Poszedłem do niej i ją przeprosiłem.
Przysięgam. Przysięgam, że tego ranka kiedy przyszedłem do ciebie po tej
jebanej imprezie w Brazylii a ty nie chciałaś mnie znać próbowałem to naprawić!
Poszedłem wtedy do niej, przeprosiłem, ale było już za późno. Umowa była
podpisana. Klaudia jest naprawdę wspaniała, powiedziała, że mi wybacza,
wyjaśniłem jej dlaczego tak się zachowywałem i wtedy ona poprosiła bym dał ci
spokój. Powiedziała, żebym sobie odpuścił i trzymał się od ciebie z daleka.
Obiecałem jej to i oczywiście nie dotrzymałem słowa.
-Co
jeszcze?- zapytałam tylko kiedy nagle przestał mówić. Po moich policzkach łzy
płynęły już strumieniami. Harry było potworem. A Liam? Liam wiedział ale nic
nie zrobił! Dlaczego? Wiedział, że Klaudia zostanie wyrzucona a mimo tego nie
interweniował w żaden sposób.
-Potem był
Dublin. Kiedy tamtego ranka odwiozłem cię do studia pojechałem spotkać się z
Chloe. Powiedziała mi wtedy, że początkowo nic do mnie nie czuła ale…
Powiedziała, że się pomyliła… Że darzy mnie uczuciem i pytała czy do niej
wrócę… A ja… Nie wiedziałem. Nie dałem jej odpowiedzi. Z jednej strony byłaś ty,
nie rozumiałem dlaczego ty, dlaczego w ogóle o tobie myślę. Ale z drugiej ona
była moją miłością… Podczas burzy i kiedy znaleźliśmy się w końcu w tym hotelu
nie myślałem o niej. Byłaś ty i ja nic nie rozumiałem. Tak, później się wkurwiłem
przez Pato bo kurwa, moja była chce do mnie wrócić, ale przez ciebie jestem skołowany
i nie wiem co robić a ty mnie olewasz i cała aż promieniejesz przez jedną
rozmowę z jakimś debilem, który nie jest taki jak myślisz. Wkurwiłem się ale
nie tylko przez niego. Zrobili nam zdjęcia w tym hotelu… Chloe to zobaczyła i
napisała mi wiadomość, że jesteś karierowiczką. Że wpadnę w pułapkę, że znowu
daję się nabrać. Ona napisała wtedy, że wie, że też tak robiła. Że początkowo
naprawdę była ze mną tylko dla sławy ale obiecała, że się zmieniła. Nie
wiedziałem w co wierzyć, z jednej strony ona z drugiej ty, nie chciałem
przeżywać drugi raz tego wszystkiego, nie chciałem być odrzucony, wykorzystany
i zostawiony… Później była impreza, tam była Jess a ja… Wziąłem coś, nawet nie
wiem co to było. To namieszało mi w głowie jeszcze bardziej… I ja… Zanim
zorientowałem się co robię napisałem maila. Donos. Napisałem, że wcale nie
jesteś chora… Że udajesz. Że nie chcesz występować bo to coś w rodzaju buntu,
że chcesz się odegrać za to, że wyrzucili Klaudię… Napisałem to jeszcze na
imprezie i wiedziałem jakie będą wtedy konsekwencje, wiedziałem, że nie
pojedziesz na ślub. A potem postanowiłem iść o krok dalej. Chciałem żeby
zrobili mi i Jess zdjęcia. Ciekawe jak Ali będzie się czuła kiedy je zobaczy?
Kiedy zobaczy, że obściskuję osobę, która miała zastąpić jej przyjaciółkę.
Dalej nic nie pamiętam, przysięgam. Wiem, że się z nią całowałem w klubie ale
to wszystko. Później urwał mi się film, nie chciałem iść z nią do łóżka… Kiedy
rano mi powiedziałaś… Przysięgam, że wtedy już wiedziałem. Zrozumiałem, że
zależy mi na tobie nie na Chloe, zrozumiałem, że nie chcę cię krzywdzić, nie
chcę widzieć cię takiej. Zapłakanej, zranionej. Miałaś siniaki na nadgarstkach
i ból wypisany w oczach. Bałaś się mnie i wiedziałem, że osiągnąłem swój cel…
Ale nie wiedziałaś o tym, że to wszystko było przeze mnie. Nie wiedziałaś, że
spałem z Jess, że Klaudii nie ma przeze mnie, że nie pojedziesz na ślub przeze
mnie… I obiecałem sobie, że się nie dowiesz. Chciałem się do ciebie zbliżyć i
wszystko naprawić, przysięgam, że kiedy się zorientowałem, że nie chcę cię ranić,
że chciałbym cofnąć czas by tego wszystkiego nie zrobić, znienawidziłem siebie
bardziej niż ty nienawidzisz mnie w tym momencie. Przysięgam, że się zmieniłem!
Kocham cię i ty o tym wiesz. Byłem chujem ale się zmieniłem dla ciebie i dzięki
tobie!- każde słowo, które padło z jego ust było jak kolejna szpila wciskana w
moje serce. Złamał mnie. Zniszczył. Zrobił to co chciał.
-Byłeś
chujem?! Byłeś?! Ty nim nadal jesteś! Serio myślisz, że chcę z tobą być po tym
co teraz powiedziałeś? Zniszczyłeś mnie!- nie wiedziałam co mam robić, co
mówić. Nie wiedziałam czy siedzieć w tym samochodzie czy może uciec.
-A ty
zniszczyłaś mnie!- krzyknął a wszystko wokół mnie zaczynało wirować.
-Słucham?!
Co ja kurwa zrobiłam?!- wydarłam się i nie rozumiałam jak może mnie oskarżać o
coś takiego w tym właśnie momencie. Kiedy jego wyznanie obróciło w proch
wszystko co miałam.
-Wtedy
odejście Chloe było dla mnie końcem świata, nie rozumiesz? Zostawiła mnie przez
jakąś małą sukę, która wierzy w spełnianie marzeń!- krzyknął a ja nie mogłam
uwierzyć, że wykrzyczał mi to prosto w twarz.
-Zawieź mnie
natychmiast do domu!
-Postaw się
w mojej sytuacji! Dlaczego nie widzisz tego, że zrobiłem to bo myślałem, że to
jest słuszne, że należy ci się to samo co mi?!
-Dość, nie
chcę już słuchać- jak w ogóle można tak myśleć?! Jak robienie komuś krzywdy można w ogóle
uważać za słuszne?!
-Spójrz
kurwa na mnie!- krzyknął i złapał mnie za rękę. Szarpnął mnie próbując odwrócić
w jego stronę.
-To boli!
Puść mnie!
-Ali błagam,
nie możesz mnie zostawić, wiem, że byłem zły! Wiem, że byłem czarnym
charakterem ale zmieniłaś mnie. Staram się dla ciebie! Kurwa poszedłem nawet do
psychologa! Nie widzisz tego? Nie widzisz, że staram się być lepszy dla ciebie?
Zmieniłaś mnie.
„Sprawiasz, że staram się być dobry, staram
się dla ciebie ale tylko ty... Tylko ty możesz zamienić mnie w potwora...”
-Masz rację,
zmieniłam cię w prawdziwego potwora, w bezwzględnego oszusta, kłamcę, w mój
największy koszmar- wysyczałam z wyrzutem i na niego spojrzałam. Byłam pewna, że
widzi w moich oczach nienawiść.
-Nie mów
tak, nie możesz tak mówić. Przecież wiem, że mnie kochasz, mimo tego co
powiedziałem. Nie mogłaś przestać mnie kochać tak z dnia na dzień!- jak on może
mówić o miłości w tej chwili?!
-Jak mam
ciebie kochać w tym momencie? Jak? Ty nic nie rozumiesz. Nie masz pojęcia jak
się czuję. Nie mogę na ciebie patrzeć bo patrzenie na ciebie boli. Mówisz, że
mnie kochasz, ale ja tego nie słyszę. Nie słyszę ciebie tylko słyszę Klaudię,
która mówi mi, że mnie zostawia, słyszę Zuzę, która płacze bo nie będę z nią w najważniejszym
dniu jej życia. Słyszę Ninę krzyczącą, że to koniec naszej przyjaźni. Słyszę
Steva, który mówi, że mam na siebie uważać, słyszę kurwa jęki Jess, słyszę jak
krzyczy twoje imię a ja zwijam się z bólu, uciekam z tego cholernego pokoju i w
środku nocy siedzę z gorączką w salonie Nialla i błagam, żebyście skończyli.
Słyszę wszystko tylko nie to, że mnie kochasz.
-Co mam
zrobić? Co powiedzieć? Musisz mi wybaczyć, przysięgam, że wszystko naprawię
tylko mi wybacz- powiedział i w tej chwili wydawał mi się najbardziej
samolubnym człowiekiem na świecie.
-Harry ty
nie rozumiesz. Tego się nie da naprawić. Siedzisz tu ze mną, mówisz to wszystko
a ja się zastanawiam czy chociaż w połowie jesteś ze mną szczery. Co jeszcze
ukrywasz? Czy powiedziałeś wszystko?
-Przysięgam…-
zaczął ale od razu mu przerwałam.
-Możesz
przysięgać, ale to nic nie zmieni. Nie ufam ci i już nie zaufam- powiedziałam
dobitnie.
-Ali błagam-
wyszeptał zrozpaczony. Ale mimo tego, że kochałam go całym sercem w tym
momencie równie mocno go nienawidziłam. Za wszystko. Za każde zło, które
wyrządził nie tylko mi ale też moim bliskim, za każde kłamstwo, za każdą łzę,
którą przez niego wylałam.
-Skrzywdziłeś
tak wiele osób… Nie tylko mnie. Gdyby to chodziło tylko o mnie… Zraniłeś moich
bliskich i tego nie wybaczę ci nigdy.
-Przysięgam,
że gdybym mógł cofnąć czas…
-Ale nie
możesz, nigdy tego nie cofniesz, nigdy tego nie naprawisz. Tak samo jak ja. Nie
doceniłam cię i to był mój błąd- powiedziałam zrezygnowana ocierając mokre od
łez policzki chusteczką, którą wyciągnęłam ze schowka.
-Nie
doceniłaś mnie?
-Tak, nie
doceniłam i przede wszystkim ci nie uwierzyłam. Sam przyznałeś, że lubisz
krzywdzić innych. Przyznałeś, że sprawia ci to przyjemność. Byłam tak
zaślepiona, tak bardzo chciałam być tą, która ci pomoże, że nie uwierzyłam,
albo nie chciałam wierzyć w to, że to co mówisz to prawda. Przecież mnie
uratowałeś. Pomogłeś mi. Nie mogłeś być zły. Owszem uderzyłeś mnie, ale
przecież cię sprowokowałam chociaż wiedziałam jak wybuchowy, zaborczy i
zazdrosny potrafisz być. Byłam pewna, że mówisz o sobie źle bo jesteś
nieobiektywny, wierzyłam, że masz o sobie takie zdanie bo jesteś dla siebie
zbyt surowy. Ale nie. Wtedy chyba pierwszy raz, może jedyny, byłeś szczery. A
ja ci nie uwierzyłam- powiedziałam i zaśmiałam się przez łzy -Raz byłeś ze mną
szczery a ja ci nie uwierzyłam. Uwierzyłam we wszystko inne, w każde kłamstwo
tylko nie w prawdę.
-Ali byłem
zły ale dzięki tobie już…- ciągle powtarzał to samo a ja stanowczo miałam już
dość.
-Odwieź mnie
do domu. Chcę jechać do siebie, nie chcę cię widzieć. Muszę to wszystko
przemyśleć, pomyśleć co mam zrobić- podejmowanie pewnych decyzji w nerwach i
emocjach nie było dobre, chociaż sama nie wiedziałam o jakie decyzje mi chodzi.
Przecież to, że między nami już nie będzie dobrze było oczywiste.
-Ale…
-Musisz dać
mi spokój- powiedziałam i miałam nadzieję, że jakimś cudem to do niego dotrze.
-Nie
rozumiesz, że nie umiem dać ci spokoju?
-A ty nie
rozumiesz, że tylko o tym marzę w tym momencie? By znaleźć się jak najdalej od
ciebie? Nie masz pojęcia co teraz czuję… jakbyś zabrał mi wszystko. Wszystko.
Serce. Miłość. Życie. Każde dobre wspomnienie. Jakby ten czas kiedy byliśmy
razem w ogóle nie istniał. Jakby to był sen z którego się właśnie wybudziłam i
znowu jestem w tym samym miejscu co rok temu. Najchętniej bym teraz wybiegła z
tego samochodu ale wiem, że nie mogę. Nie wiem dlaczego, ale jakimś cudem
zauważyłam, że cały czas jechał za nami samochód i ostatnie czego teraz
potrzebuję to masa moich zdjęć jak wybiegam z twojego samochodu zapłakana
dlatego proszę cię, nie komplikujmy tego jeszcze bardziej. Nie potrzeba nam
mieszać do tego jeszcze miliona twoich fanek- powiedziałam i w samochodzie
nastała totalna cisza. Nie miałam zielonego pojęcia ile czasu minęło zanim
ruszyliśmy. Resztę drogi pokonaliśmy w ciszy. Starałam się nie myśleć, łzy
wypływały z moich oczu, nie mogłam tego powstrzymać ale mimo tego starałam się
zagłuszyć jego głos, który odbijał się echem w mojej głowie. Kiedy dojechaliśmy
na miejsce wysiadłam bez żadnego pożegnania. Nie miałam zielonego pojęcia
dlaczego chciałam się odwrócić i na niego spojrzeć jednak zwalczyłam tę pokusę
i weszłam do budynku. Kiedy znalazłam się w mieszkaniu nie wiedziałam co mam
robić. Chciałam krzyczeć, szlochać, zniszczyć każdą rzecz, która przypominała
mi o nim. Weszłam do salonu, podeszłam do półki, na której stało jedno zdjęcie.
Zrobiłam je kiedyś, Harry nawet się nie zorientował kiedy. Był na nim
uśmiechnięty, szczęśliwy. Miał słuchawki na uszach i słuchał piosenki, która
jak mówił, kojarzyła mu się z nami. Nim zorientowałam się co robię trzymałam
ramkę nad głową i zamierzałam walnąć nią z całej siły o podłogę lecz wtedy
drzwi do mojego mieszkania otworzyły się a ja wiedziałam, że to on. Odłożyłam
natychmiast zdjęcie i w tym momencie on wszedł do pokoju.
-Wiem, że
nie mam prawa o to prosić ale… pokaż obie ręce- powiedział i zaczął iść w moją
stronę.
-Nic ci nie
pokażę- odparłam natychmiast. On chyba czerpie z tego przyjemność. Widzi jak
bardzo mnie męczy i w jakiś chory sposób go to kurwa satysfakcjonuje.
-Proszę, nie
zniosę tego jeśli zrobisz sobie to przeze mnie. Po prostu nie. Pokaż mi, muszę
wiedzieć, że nie zrobiłaś tego specjalnie, w przeciwnym razie nie dam rady
trzymać się z daleka, nie wyjdę i nie pozwolę ci jechać z Niallem- wiedziałam,
że mówi to specjalnie bo wie, że nie chcę go widzieć i taka groźba podziała
dlatego zrobiłam krok w przód i bez zbędnego gadania pokazałam mu ręce. Na
lewej widniały dwa kawałki plastra, które Zayn przykleił mi totalnie koślawo.
-Zemdlałam.
Wiesz jak reaguję na silny stres. Upadłam i się skaleczyłam, Zayn mi pomógł. To
wszystko, to był czysty przypadek, nie zraniłam się specjalnie- tłumaczenie się
przed nim było kurewsko upokarzające.
-Uda, pokaż
mi jeszcze uda. Wiem, że tam też się…- on kurwa żartuje, prawda?!
-Chyba
żartujesz!- mój głos stał się wyższy. Co on sobie myślał?! Że tak po prostu
ściągnę przy nim spodnie?!
-Znam cię,
Zayna mogłaś oszukać, ale mnie nie nabierzesz- powiedział i to było chyba najbardziej
paradoksalne zdanie, które padło z jego ust. Nie miałam zielonego pojęcia za
ile minut będzie Niall, wiedziałam, że już jedzie bo mi to napisał ale nie
chciałam spędzić z Harrym minuty więcej. Nie chciałam dać mu tej pieprzonej
satysfakcji spełniając jego prośbę ale bardziej nie chciałam go widzieć dlatego
schowałam resztki godności do kieszeni, rozpięłam rozporek i opuściłam spodnie
w dół. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. On uklęknął i zbliżył się do
mnie lecz w momencie kiedy chciał dotknąć mojego uda natychmiast się odsunęłam
i najszybciej jak umiałam założyłam spodnie z powrotem na tyłek.
-Proszę,
upokorzyłeś mnie właśnie kolejny raz a teraz możesz wyjść- czułam się taka
żałosna, mimo tego co mi powiedział, byłam kurwa posłuszna i robiłam wszystko
co kazał. Czułam, że jestem na skraju załamania nerwowego i byłam pewna, że jak
nie wyjdzie zrobię krzywdę albo jemu albo sobie. Zostawiłam go w salonie i
poszłam do przedpokoju gdzie otworzyłam drzwi na oścież czekając aż wyjdzie.
Dzięki Bogu chyba stwierdził, że się w końcu nade mną ulituje i kiedy przeszedł
przez pomieszczenie i w końcu opuścił mój dom, stanął przy windzie i kiedy już
miał do niej wejść uświadomiłam sobie dlaczego nie zamknęłam jeszcze drzwi.
-Czekaj-
powiedziałam kiedy drzwi windy się rozsunęły. Podeszłam do niego i przysięgam,
że w jego oczach widziałam iskierkę nadziei. Nie wiem dlaczego poczułam w tym
momencie wyrzuty sumienia. Przecież nie zamierzałam dawać mu nadziei. -Oddaj mi
moje klucze- Harry słysząc moje słowa spojrzał na mnie tak jakby nie wierzył w
to, że rzeczywiście to powiedziałam.
-Ja… ja ich
nie mam…- wydukał a ja byłam pewna, że nie spodziewał się, że poruszę teraz ten
temat.
-Co? Jak to
nie masz?
-Nie mam
przy sobie- wydusił z siebie i przejechał dłonią po włosach. Zawsze to robił
kiedy się denerwował.
-Nie kłam-
powiedziałam całkiem spokojnie. Wiedziałam jednak, że jestem jak tykająca bomba
i każdy jego błąd mógł spowodować, że wybuchnę.
-Nie kłamię-
powiedział i nawet na mnie nie patrzył.
-Harry
dlaczego musisz wszystko tak strasznie komplikować. Wiem, że klucze od naszych
mieszkań i od samochodu trzymasz razem. Raz się nawet o to pokłóciliśmy, ale ty
mnie nie posłuchałeś i nadal nosisz je wszystkie razem- uważałam to za nieodpowiedzialne.
Harry ogólnie gubił sporo rzeczy a trzymanie wszystkich kluczy razem groziło
zgubieniem wszystkiego naraz. Harry oczywiście się ze mną nie zgadzał i nie
rozumiał o co robię aferę.
-Oddam ci je
jutro…
-Oddasz mi
je teraz- dlaczego on musiał taki być?! Dlaczego wszystko tak cholernie
utrudniał?! –Ja też oddam tobie…
-Nie, nic mi
nie oddasz- powiedział natychmiast podnosząc nieco głos.
-Nie
potrzebuję już ich.
-Kurwa!-
wrzasnął tak głośno, że aż podskoczyłam i zanim się zorientowałam stał już przy
mnie i trzymał mnie mocno za rękę. Nie tylko ja byłam na skraju, nie tylko ja
mogłam w każdej chwili wybuchnąć.
-No co?
Uderzysz mnie?!- wysyczałam i wtedy dosłownie znikąd pojawił się Niall.
-Co się
dzieje?- zapytał blondyn. Słysząc chłopaka Harry jakby się opamiętał i mnie
puścił. Niall podszedł do mnie i stanął pomiędzy nami.
-Oddaj mi
ten cholerny klucz- nie miałam już siły powtarzać wszystkiego po sto razy ale
musiałam odzyskać ten pieprzony klucz. Inaczej ciągle bym się stresowała, że
Harry będzie mógł wejść sobie do mnie kiedy mu się będzie podobać.
-Harry zrób
co Ali ci każe- powiedział Niall a ja czułam jak ze stresu zaczyna mi być
niedobrze. Harry powiedział coś pod nosem, ale nie zrozumiałam co wyciągnął
jednak z kieszeni klucze i odpiął ten właściwy. Podał go Niallowi i bez słowa
odwrócił się i nadusił przycisk przywołujący windę.
-Poczekaj,
muszę ci oddać…- nie dokończyłam tylko cofnęłam się i szybko weszłam do
przedpokoju jednak w momencie kiedy znalazłam to czego szukałam usłyszałam, że
winda rusza i zobaczyłam jak Niall zamyka drzwi. Staliśmy tak przez chwilę w
totalnej ciszy aż w końcu ja zaczęłam płakać. Blondyn podszedł do mnie i mnie
przytulił. Mimo tego, że doceniałam to, że był ze mną i chciał mnie jakoś
pocieszyć wiedziałam, że nic nie zmieni tego jak się czułam w tej chwili.
Ostatnie dwadzieścia cztery godziny były prawdziwym koszmarem i nie miałam
zielonego pojęcia co zrobić z tym wszystkim. Sytuacja w której się znalazłam po
prostu mnie przerastała. Okazało się, że wszystkie wiadomości od D. były
prawdą. Nie znałam Harrego, nie miałam pojęcia jakim człowiekiem był naprawdę a
D. miało rację. Byłam ślepą, naiwną idiotką, którą można było oszukać tak
łatwo. Nie miałam żadnych podejrzeń i we wszystkim ufałam mu ślepo. W życiu do
głowy by mi nie przyszło, że Harry napisał jakiegoś maila o tym, że symuluję
chorobę bym nie mogła być przy Zuzie. Nigdy nie domyśliłabym się, że dziewczyną
z Dublina była Jess… Moja bajka okazała się być koszmarem, mój anioł zamienił
się w potwora a miłość? Okazuje się, że miłość bardzo łatwo może przerodzić się
w nienawiść…
„Bo
zobaczyłem nasz koniec, zanim to się zaczęło
Tak,
wiedziałem, że byłaś zaślepiona i zrozumiałem, że wygrałem.
Więc wziąłem
to, co nadane mi przez wieczne prawo
Wyprowadziłem
Twoją duszę w noc.”
Hej! Dodaję rozdział 51!
Cytat z początku rozdziału i cytat z końca pochodzą z piosenki 'Goodbye my lover' James Blunta :) Cytat drugi jest tłumaczeniem pierwszego :)
Dziękuję za komentarze!! <3
Kolejny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu (mam już cały napisany XD)
Mam pytanie! Chciałby ktoś zrobić dla mnie okładkę opowiadania, żebym mogła ją wstawić na Wattpadzie?:) Będę wdzięczna jeśli ktoś taki się znajdzie!
Przepraszam za wszystkie błędy ale jestem taka wykończona, że nie myślę i w sumie sprawdziłam rozdział tak po łebkach XD
Jako że padam na twarz notka dzisiaj będzie krótka :) Jeszcze raz dziękuje za komentarze i proszę o kolejne, tym razem pod tym rozdziałem!
PS I LOVEEE YOUUU ALL <3
Ty to robisz specjalnie czy jak? Zniszczyć coś co było piękne... dowiem się w końcu kto się podszywa pod to D.? Rozdział pełny wzruszeń wgl ta kłótnia w tym aucie trochę jak w filmie a potem jak on martwił się ze ona się tnie przez niego to mnie rozwalilo dosłownie może Harry zrobił błąd wielki i niewybaczalny ale jeśli kogoś kochasz to nie pozwolisz mu odejść czekam na następny kocham <3
OdpowiedzUsuńHejo! Przepraszam ze tak późno komentuje! Wybacz! NIc nie szkodzi ze zapomniałaś zareklmować mój blog ;) Ta przerwa wpłynęła na cb bardzo dobrze bo ten rozdział jest równie doskonały jak poprzedni. Niall jest taki kochany u tak się martwi o Ali to mnie ujęło za serce. Bardzo dobrze niech Harry jeszcze pocierpi bo załuguje na to. Niech Ali mu nie popuszcza. Kure a to D. to tak wielka zagadka życia ze MASAKRA. To sprawia ze to opowiadanie jest ciekawe bo wciąż się zastanawiałam kto to. Podejrzewałam jess ale jak ona tez dostała tego smsa to już sama nie wiem. Mam nadzieje ze już nie długo się dowiemy kto to jest. POzdrawiam i życze weny. Rozdział MEGA! ~Lilly_1D_PL
OdpowiedzUsuń