“You and I we have to let each other go
We keep holding on but we both know
What seemed like a good idea
Has turned into a battlefield”
-Mogę się u
ciebie zatrzymać na kilka dni?- zapytałam kiedy nieco się uspokoiłam.
-Możesz
nawet tam ze mną zamieszkać- Niall mnie w końcu puścił i spojrzał na mnie jak
na ofiarę losu. Nie lubiłam kiedy tak na mnie patrzył.
-W takim
razie spakuję pare rzeczy okej? Wiem, że zabrałam mu klucz i on już tu nie
wejdzie, ale nie wiem co zrobić jak przyjdzie…- mówiłam jąkając się.
-Nie
zostawiłbym cię teraz samej- powiedział cały czas patrząc na mnie tym wzrokiem
mówiącym, że jest mu mnie po prostu żal. Nie zamierzałam jednak tego komentować
i po tym jak zaproponowałam mu coś do picia poszłam do sypialni gdzie
spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Nie było tego dużo bo przez najbliższych
kilka dni nie zamierzałam nigdzie wychodzić i po prostu zaszyć się w domu Nialla
by pomyśleć o tym wszystkim. Mimo tego, że blondyn był z pewnością ciekaw co
Harry mi powiedział nie naciskał na mnie i właściwie zaczęliśmy rozmawiać o tym
dopiero wieczorem kiedy Horan wmusił we mnie kolację. Niall przyznał, że nie
miał o niczym pojęcia i zapewnił mnie, że Zayn też nic nie wiedział. Był tak
samo zszokowany jak ja, że Liam wiedział o Klaudii. Ogólnie był w szoku słysząc
wszystko co mówiłam.
-Nie mam
zielonego pojęcia co mam teraz zrobić- westchnęłam i rozłożyłam się wygodnie na
kanapie w salonie. Nogi położyłam chłopakowi na kolanach i momentalnie dostałam
gęsiej skórki kiedy Horan dotknął moją prawą łydkę tymi swoimi lodowatymi
palcami.
-Szczerze
mówiąc nie mam pojęcia co ci teraz doradzić.
-Ja chcę z
nim być bo go kocham ale jednocześnie nie chcę go już więcej widzieć bo go
nienawidzę. Za wszystko co zrobił, za kłamstwa, za łzy które wylałam…
-A co z
Jess?
-Nie chcę
jej znać-powiedziałam pewnie.
-Myślę, że
musisz z nią porozmawiać, dać jej szansę na obronę czy coś.
-Mogę z nią
porozmawiać, ale to nie zmienia faktu, że nie chcę mieć z nią więcej nic wspólnego.
I to się nie zmieni. Zataiła przede mną coś takiego! Kurwa Niall ona z nim
spała. Nie było cię kiedy kręciłam teledysk, nie wiesz jak ona i Harry się
zachowywali. On mnie praktycznie przy niej obmacywał a ona pożerała go
wzrokiem. Nie mogę z nią już pracować i mam nadzieję, że jest tego świadoma. Po
co robiła jakieś głupie podchody, dlaczego nie powiedziała wprost, że Harry z
nią spał? Wiesz co ona mi pieprzyła? Że krąży wiele plotek o tym jaki Harry
jest i mam uważać, żeby mnie nie zranił. No jak tak można?!- rozmawiając z Niallem miałam różne fazy. Raz mówiłam
spokojnie by za minutę prawie się drzeć na cały dom, zaraz po tym zaczynałam
płakać, potem znowu byłam spokojna by kolejne wspomnienie wywoływało złość.
Aktualnie wpadłam w złość ogromną i może nie powinnam tego robić ale byłam tak
nakręcona, że nie było odwrotu. Musiałam do niej zadzwonić. Natychmiast.
-Co robisz?-
zapytał Horan, który po pierwsze nie nadążał za tymi moimi zmianami nastroju a
po drugie patrzył na mnie jak na małe dziecko widząc jak się wykręcam i wyginam
by tylko dosięgnąć komórki, która leżała na stoliku.
-Zadzwonię
do niej teraz- powiedziałam i w końcu udało mi się złapać telefon, który na
jego nieszczęście sekundę później wylądował na podłodze. Kiedy go w końcu
podniosłam i wróciłam do normalnej pozycji, okazało się, że mam ponad
trzydzieści nieprzeczytanych wiadomości, większość była oczywiście od Harrego,
kilka smsów wysłała właśnie Jess.
-Może powinnaś
do niej zadzwonić jutro?- zasugerował Niall, ale ja wiedziałam, że noc nic nie
zmieni i rano nadal nie będę chciała jej znać.
-Nie, zrobię
to teraz- powiedziałam i wybrałam jej numer, który na moje nieszczęście znałam
na pamięć. Kurwa, ja własnego numeru nie mogłam zapamiętać, ale jej i Harrego pamiętałam.
-Halo? Ali?-
słysząc jej głos poczułam uścisk w brzuchu.
-Tak, to ja-
powiedziałam zupełnie bez sensu.
-Cieszę się,
że dzwonisz- serio? Cieszysz się, że dzwonię? Jutro, gdy usłyszysz co mam ci do
powiedzenia, nie będziesz miała się z czego cieszyć.
-Chcę się z
tobą jutro spotkać, która godzina ci pasuje?- powiedziałam najbardziej oschle
jak tylko umiałam.
-Dostosuję
się do ciebie- jasne, że się dostosujesz, kłamliwa jędzo!
-W takim
razie bądź o dziesiątej u Nialla- powiedziałam i stwierdziłam, że w sumie nie
zapytałam Horana czy Jess może mnie właśnie u niego odwiedzić. Spojrzałam na
niego a on kiwnął głową tak jakby właśnie odpowiadał na niezadane przeze mnie
na głos pytanie.
-Okej, będę-
odpowiedziała a ja nie pofatygowałam się nawet, żeby zapytać ją czy wie gdzie
Horan mieszka. Nie wysiliłam się także by się z nią jakoś pożegnać, po prostu
się rozłączyłam.
-Może tu
przyjechać, nie?- zapytałam by się jednak upewnić, że się za bardzo nie
narzucam.
-Jasne, ja
jutro jestem umówiony na 9:30 więc będziecie mogły w spokoju porozmawiać.
-To nie
będzie długa rozmowa i ona o tym wie.
-Może jednak
powie coś co cię do niej przekona.
-Nic mnie
już nie przekona, Jess już nie jest moim menadżerem i chyba nie jest taka
głupia i nie liczy a to, że jakoś to odkręci na swoją korzyść. Sam przecież
wiesz, że zaufanie to podstawa, a będąc znanym to już w ogóle trzeba być pewnym
tej drugiej osoby a ja nie jestem jej pewna nawet w jednym procencie- Niall
starał się mnie w tym wszystkim wspierać ale chyba sam nie wiedział co ma
myśleć i co ma mi mówić. Po tym jak nakłamałam mu, że chce mi się spać poszłam
do pokoju, w którym spałam kiedy zostawałam u Nialla na noc i leżąc na łóżku po
prostu rozpaczałam. Przypominało mi się wiele rzeczy, ale pękłam kiedy
przypomniałam sobie jego urodziny… Byłam wtedy szczęśliwa, tak bardzo
zakochana. Zorganizowałam ten głupi wyjazd, upiekłam głupi tort. Nigdy nie
zapomnę jak się wtedy kochaliśmy, jak wielkie znaczenie to dla mnie miało. Jak
czułam się kochana przez niego, każdy pocałunek był wyjątkowy, każdy
zapamiętałam z osobna. Czułam wtedy tak ogromną miłość, że jej ciężar mnie
przygniatał. Jego ciało i moje. Byliśmy jednością a to wszystko miało dla mnie
tak wielkie znaczenie. Każdy jego dotyk, spojrzenie. Kochaliśmy się, ja się z
nim kochałam zawsze. Nie uprawiałam z nim seksu tylko oddawałam mu siebie całą.
Myślenie o tym, że to mogło być jednostronne było nie do zniesienia. Dochodziła
druga w nocy i mimo tego, że wiedziałam, że właśnie popełniam największy
możliwy błąd, leżąc otulona kołdrą, otoczona dziesiątkami zużytych chusteczek,
wzięłam komórkę i wybrałam jego numer.
-Ali? Coś
się stało? Gdzie jesteś? Wszystko w porządku?- odebrał po drugim sygnale i
byłam pewna, że tak jak ja jeszcze nie śpi.
-Nic nie
jest w porządku- wyszeptałam a kolejne łzy spłynęły mi po twarzy.
-Ali gdzie
jesteś?- zapytał zdenerwowany.
-Nie
powinnam do ciebie dzwonić…
-Skarbie…
-Nie nazywaj
mnie tak, proszę- byłam żałosna.
-Powiedz
gdzie jesteś? U Nialla?- nie spodziewał się, że zadzwonię. Dlatego tak się
zdenerwował.
-T…tak- wyjąkałam.
-Nie mogę spać bo coś mi się przypomniało. Pamiętasz twoje urodziny?- zapytałam,
ale on milczał. Wiedział do czego zmierzam. -Pamiętasz?
-Pamiętam-
wyszeptał po chwili.
-To było
naprawdę? Kochałeś się wtedy ze mną czy cieszyłeś się, że możesz mnie zaliczyć
właśnie tam?
-Ali zawsze
się z tobą kochałem. Dlaczego w to wątpisz? Powiedziałem ci prawdę, myślisz, że
umiałbym udawać coś takiego? Kocham cię, wiesz o tym- ciągle to powtarzał,
połowa jego smsów to ‘kocham cię, wiesz o tym’. Ale ja nie wiedziałam. Naprawdę
mnie kochał? Może to nie była miłość tylko coś mu się pomieszało? Może miał
jakąś chorą obsesję, ale tak naprawdę nigdy mnie nie kochał.
-Myślę, że
mógłbyś udawać…- przyznałam.
-Nie można
udawać czegoś takiego- starał się powiedzieć to pewnie ale głos mu zadrżał.
-To dlatego
się wystraszyłeś jak zobaczyłeś, że zabrałam nas do Dublina. To dlatego na
początku byłeś jakiś dziwny. Dublin kojarzył ci się z Jess, nie ze mną-
wszystko nagle nabierało sensu. Wszystkie słowa, dziwne sytuacje. Wszystko
widziałam teraz w innym świetle.
-Ali
wszystko kojarzy mi się z tobą, zawsze tak będzie- jego głos się łamał i
wydawał się tak samo żałosny jak mój.
-Wiesz, że
to koniec, prawda? Nie powiedziałam ci tego prosto w oczy, ale wiesz o tym…
-Nigdy nie
będzie końca!- podniósł głos ale ciężar, który mnie przygniatał spowodował, że ja
nie miałam już siły by znowu się kłócić. Nie powinnam do niego dzwonić.
-Też tak
myślałam, ale teraz widzę jak naiwne to było.
-Nie dam ci
o sobie zapomnieć!- krzyknął a ja wiedziałam, że ta rozmowa nie ma sensu.
-Już dałeś-
powiedziałam.
-Nie dam ci
spokoju, nigdy nie…- mówił jeszcze, ale ja się rozłączyłam. Nie wiedziałam po
co do niego zadzwoniłam. Tylko dodatkowo się zdenerwowałam. Oczywiście mój
telefon zaczął dzwonić a po kilkunastu minutach bezcelowego dzwonienia zaczęły
przychodzić równie bezcelowe smsy. Nie wiem po co mu odpisywałam. To było
głupie. On cały czas pisał, że mnie kocha a ja pisałam, że w to nie wierzę. I
tak w kółko, aż w końcu zasnęłam wyczerpana. Rano obudził mnie silny ból
brzucha, wiedziałam, że to przez nerwy. Na śniadanie zjadłam kromkę chleba z
masłem co okazało się kiepskim pomysłem bo mój organizm nie zamierzał jej
strawić dlatego zaliczyłam nieprzyjemną wizytę w toalecie gdzie wszystko
zwróciłam. Stres mnie po prostu zjadał i z każdą minutą zbliżającą mnie do
godziny dziesiątej było tylko gorzej. Niall oczywiście się przejął i nie chciał
jechać na umówione spotkanie, ale w końcu po godzinie głupiego sprzeczania się
dał za wygraną. Kiedy pojechał i zostałam sama naprawdę myślałam, że nie dożyję
dziesiątej i spotkania z Jess i umrę po prostu z nerwów. Spotkanie z Harrym
było niespodziewane, myślałam, że to z Lou będę rozmawiać dlatego kiedy to
Harry zjawił się w domu Zayna nie miałam nawet czasu się porządnie zestresować
tym, że to właśnie z nim będę rozmawiać. Jeśli chodziło o Jess było inaczej bo
wiedziałam co mnie czeka. Kiedy domofon zadzwonił a ja otworzyłam furtkę, kiedy
wiedziałam, że za kilka sekund zapuka do drzwi w moim brzuchu wszystko zaczęło
się przewracać i zaczęłam się obawiać, że jak ją zobaczę to na nią zwymiotuję.
-Hej-
powiedziała, kiedy otworzyłam drzwi. Powinnam się z nią przywitać ale zamiast
tego stałam i się na nią gapiłam. -Mogę wejść?- zapytała kiedy zorientowała
się, że ja raczej tego nie zaproponuję. Ale mi dosłownie odebrało mowę. Nie
miałam zielonego pojęcia jak mam się zachować, co powinnam jej powiedzieć.
Ciągle milcząc wpuściłam ją do środka i bez słowa ruszyłam do salonu. Jej
obcasy stukały o podłogę i w tym momencie był to dla mnie najbardziej irytujący
dźwięk na świecie. W ogóle cała ona była irytująca. Ja wyglądałam jak zombie,
było widać, że ostatnio nic nie spałam bo byłam zajęta płaczem i rozpaczaniem a
ona wyglądała nieskazitelnie. Boże, nawet po Harrym było widać to, że mimo
wszystko w jakiś sposób go dotknęło to wszystko, nawet jeśli nie wierzyłam już
w to, że naprawdę mnie kocha, mimo tego wiedziałam, że to przeżywa. Może
przeżywał to dlatego bo był zły, że w końcu się dowiedziałam i nie może się
bawić dalej moim kosztem a może rzeczywiście jakoś mu na mnie zależało. Ale
Jess wyglądała jakby właśnie wróciła z sesji zdjęciowej, idealna fryzura,
śliczna sukienka, rozświetlona twarz, delikatne rumieńce… Kiedy rozmawiałam z
Harrym dzień wcześniej nie wyglądał za dobrze, ale patrząc na Jess w tym
momencie od razu wiedziałam, że tak naprawdę ona ma mnie w dupie. Nie przejmuje
się mną tylko sobą. Dlatego była wystraszona. Bała się, że straci pracę, a nie
dlatego, że straci mnie…
-Nie chcę
tego przedłużać- odezwałam się w końcu.
-Ali ja ci
to wszystko wytłumaczę- powiedziała i okazało się, że stukot jej obcasów to
jednak drugi z kolei najbardziej irytujący dźwięk świata. Miejsce pierwsze
bezapelacyjnie zajmował jej głos.
-Tu nie ma
czego tłumaczyć- powiedziałam natychmiast.
-Byłam pijana,
nie wiedziałam co robię- tak kurwa, nie wiedziałaś co robisz także przez
następny rok. Nie wiedziałaś, że okłamywanie mnie jest złe.
-Szczerze
mówiąc mam to gdzieś, wiedziałaś, że jestem chora, że leżę w łóżku za ścianą a
mimo tego…- nie Ali, nie katuj się tymi wspomnieniami kolejny raz. Powiedz co
masz powiedzieć i tyle. -Ja rozumiem, że nie chciałaś mi tego powiedzieć wtedy,
nie wiedziałaś, że coś do Harrego czuję, nie musiałaś mi się spowiadać skoro
praktycznie się nie znałyśmy, ale należało to zrobić od razu jak się
dowiedziałaś, że zostałam jego dziewczyną. Mogłaś być szczera. Mogłaś mnie
uświadomić, ale zamiast tego wolałaś udawać jakąś dziwną niechęć do Harrego.
Oboje woleliście zawrzeć jakiś chory układ, woleliście wyrzucić z pracy Steva,
zamiast mi to powiedzieć od razu. Przykro mi Jess, ale chyba jesteś świadoma tego,
że nie chcę cię znać i w tym wypadku nie pozostaje ci nic innego…- mówiłam ale
ona mi przerwała.
-Ali nie mów
tego, zawiodłam, okej. Wiem o tym. Ale zawiodłam jako przyjaciółka a nie
menadżer. Do mojej pracy nie powinnaś mieć zarzutów i musisz to rozdzielić.
Życie prywatne to jedno a zawodowe to drugie- powiedziała patrząc mi prosto w
oczy.
-Nie mówię,
że wykonywałaś swoją pracę źle. Ale jak sobie to teraz wyobrażasz kiedy nie
mogę na ciebie patrzeć? Jak miałabym z tobą pracować po tym wszystkim?
-Rozumiem,
ale jeśli chcesz być profesjonalistką…
-Masz
tydzień na złożenie wypowiedzenia z pracy- powiedziałam twardo przerywając jej
tę głupią paplaninę.
-Nie
postępuj tak pochopnie, musisz odgraniczać pracę od życia prywatnego…
-Kurwa nie
rozumiesz?!- podniosłam w końcu głos, moje nerwy były w strzępach. Ona była
jeszcze gorsza niż on! Liczyła się dla niej tylko kasa jaką na mnie zarabiała.
-Nie rozumiesz? Nie umiem odgraniczyć pracy od życia prywatnego, jeszcze tego
nie zauważyłaś? Supportowanie zespołu to moja praca a jednak zakochałam się w Harrym. Ty jesteś moim
menadżerem a mimo tego traktowałam cię jak przyjaciółkę. Nie kogoś z nim
pracuję.
-Ali wiem i
jest mi przykro bo wiem, że cię zawiodłam, ale przemyśl…- miałam ochotę
powiedzieć jej tylko jedno słowo. Spierdalaj.
-Tak jak
powiedziałam, masz tydzień. Jeśli nie odejdziesz sama ci w tym pomogę.
-Jesteś
okrutna- powiedziała i spojrzała na mnie nie ukrywając już swojej niechęci.
Była na mnie zła. Na mnie!
-To ty byłaś
okrutna idąc z nim do łóżka i później bawiąc się razem z nim moim kosztem.
Kurwa, jak ty w ogóle dałaś mu się uwieźć? Przecież on jest o jakieś dziesięć
lat od ciebie młodszy! Naprawdę dałaś się podejść, wpadłaś w jego pułapkę jak
głupia, naiwna nastolatka? Myślisz, że nie wiem, że tak naprawdę ci się podoba?
Widziałam jak patrzyłaś na nas kiedy kręciłam teledysk, kiedy widziałaś jak
mnie dotyka…- przestałam kontrolować to co wypływało z moich ust. Jedyne czego
chciałam to, żeby ona zniknęła mi z oczu.
-Ali
przeginasz i to ostro.
-To ty
przegięłaś bawiąc się moim kosztem przez ten cały czas. Ale już koniec zabawy.
Głupia Ali już wie- wysyczałam.
-Będziesz
kiedyś żałować tych wszystkich słów.
-Grozisz
mi?- powiedziałam i parsknęłam śmiechem.
-Nie, po
prostu cię znam. Jesteś impulsywna a kiedy wszystko przemyślisz…
-Nie znasz
mnie. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Nie znasz mnie. Chcę żebyś już
poszła- powiedziałam patrząc jej w oczy. Wiedziałam, że chciała coś powiedzieć,
ale się wahała. Nie chciałam na nią dłużej patrzeć dlatego poszłam do wielkiego
holu i czekałam aż ona też tam przyjdzie. Kiedy tak się stało i miała już
wychodzić w ostatnim momencie się zatrzymała.
-Mam
nadzieję, że dla niego będziesz tak samo surowa jak dla mnie, mam nadzieję, że
ukarzesz go za ten błąd tak samo jak mnie. Jeśli mu wybaczysz… Okażesz się
naprawdę naiwna i po prostu głupia- powiedziała wychodząc a mi nie pozostało
nic innego jak zatrzasnąć za nią drzwi i zalać się łzami.
***
-Gdyby miała
coś na swoją obronę pewnie mimo wszystko by to powiedziała- stwierdził Niall,
który leżał obok mnie ubrany w elegancką koszulę i spodnie od garnituru.
-Niall ona
mnie nawet nie przeprosiła… Nie powiedziała jebanego przepraszam- uświadomienie
sobie tego, że osoba, którą uważałaś za przyjaciółkę nie była nią nigdy, nawet
w najmniejszym stopniu, było naprawdę bolesne.
-Nie płacz
Ali, ona nie jest warta tych łez- Niall chciał mnie przytulić ale
uniemożliwiłam mu to.
-Zamoczę ci
koszulę- wyjaśniłam powód dlaczego go odtrąciłam. Niall wychodził na
charytatywną imprezę i z tego co wiedziałam miał się na niej pojawić też Liam z
Soph… i Harry. Miałam iść z nim, wybrał nawet dla mnie sukienkę, niebotycznie
drogą, piękną sukienkę. Kolejny prezent, na który nie chciałam się zgodzić, ale
jak zwykle dałam za wygraną…
-Gdybym mógł
nie iść… Ale chyba nie wypada mi nie iść, to charytatywna…
-Wiem, wiem.
Dam sobie radę- powiedziałam a telefon chłopaka zaczął wibrować. Ochroniarz
dawał mu znać, że czas jechać.
-Wrócę
szybko- powiedział i wstał. Założył na siebie marynarkę i wychodząc posłał mi
jeszcze ciepły uśmiech. Kiedy zostałam sama myśli kumulowały się w mojej głowie
dlatego postanowiłam zadzwonić do osoby, która była dla mnie jak najbliższa
rodzina. Nikt nie mógł mi w tej sytuacji pomóc ale Zuza musiała się w końcu
dowiedzieć o tym co się wydarzyło. Opowiedziałam jej wszystko, zasypując ją
szczegółami. Zuzka najpierw totalnie nie wiedziała co ma mi powiedzieć, była w
szoku i nie kryła tego. Później powiedziała, że mam przyjechać do domu. Teraz
miałam urlop i mało zobowiązań dlatego mogłam sobie pozwolić na podróż do domu.
Zuza przekonywała mnie, że najlepiej będzie jak spojrzę na to wszystko z
odpowiedniej odległości, jak nabiorę dystansu. Początkowo nie byłam przekonana
głównie dlatego, ze mój umysł ciągle był w trybie, w którym myślałam o nim, co
zrobi jak się dowie, że nie ma mnie w Londynie, ale Zuza przekonała mnie, że
teraz przyszła pora by myśleć o sobie. Kiedy przestałyśmy rozmawiać naprawdę
byłam zdeterminowana. Wstałam w końcu z łóżka i pobiegłam do salonu Nialla.
Jego laptop leżał na stoliku dlatego wzięłam go na kolana i po włączeniu i
wpisaniu hasła od razu weszłam na stronę lotniska i zamierzałam zabukować sobie
bilet do Polski. Było cicho dlatego usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w
zamku. Dźwięk ten dobiegał z holu a po chwili usłyszałam też jak drzwi się
otwierają i zamykają.
-Rzeczywiście
szybko wróciłeś- powiedziałam kiedy poczułam za sobą czyjąś obecność. Kiedy
jednak Niall nic nie odpowiedział dotarło do mnie, że to nie jest on.
Odwróciłam się szybko i moim oczom ukazał się Harry.
-Co robisz?-
zapytał patrząc na ekran laptopa.
-Nie twoja
sprawa- powiedziałam cicho i szybko zamknęłam komputer choć wiedziałam, że to
raczej bezcelowe. On i tak już wiedział co zamierzam zrobić.
-Chcesz
wyjechać?- zapytał ale ja zignorowałam jego pytanie.
-Co tu
robisz? Jak wszedłeś? Miałeś być na tej imprezie charytatywnej…
-Nie
wyjeżdżaj… Błagam- wyszeptał.
-Co tu
robisz?- ponowiłam pytanie chcąc odwrócić jego uwagę od mojego wyjazdu.
-Ali jak
wyjedziesz to nie będziesz chciała wrócić… Nie możesz teraz wyjechać, nie
możesz od tego wszystkiego tak po prostu uciec.
-Harry ja
nie uciekam i możesz mi w końcu powiedzieć jak tu wszedłeś i dlaczego nie ma
cię na imprezie?
-Uciekasz…
Od problemów… Ode mnie…- mówił cicho, wolno i totalnie przerażająco.
-Kurwa Harry
sprawia ci to przyjemność? Nie możesz mi odpowiedzieć na moje pytania? Pytam
ostatni raz, jak tu wszedłeś i dlaczego nie ma cię na imprezie?
-Miałem tam
być z tobą a skoro ty nie poszłaś to ja też, a wszedłem normalnie. Miałem
klucz, zabrałem go Niallowi ostatnio- wyjaśnił jak gdyby nigdy nic i w końcu
spojrzał mi w oczy a kiedy to zrobił zaczęłam się zastanawiać czy w moich
wypisane jest takie samo szaleństwo jak on miał w swoich.
-Harry
proszę cię, daj spokój, idź już- powiedziałam zrezygnowana. Nie wiedziałam po
co przyszedł ale chyba dałam mu jasno do zrozumienia, że na razie nie mam
ochoty go widzieć.
-Co mam
zrobić? Powiedz mi tylko, obiecuję, że zrobię co każesz, naprawię wszystko,
wszystko tylko niech będzie tak jak wcześniej.
-Nie będzie
tak jak wcześniej i jedyne co możesz teraz zrobić to dać mi czas- starałam się
zachować spokój ale bałam się. Po prostu się bałam. Okazało się, że nigdzie nie
jestem bezpieczna a on mógł zrobić dosłownie wszystko.
-Czas? Żebyś
mogła wszystko przemyśleć?! Żeby doszło do ciebie, że już mnie nie chcesz?!
Żebyś mogła uciec? Ali nie dam ci czasu! Będę kurwa walczył o ciebie!-
oczywiście musieliśmy przejść do momentu kiedy zaczynamy na siebie krzyczeć.
-Będziesz
walczył?! Nie ma o co walczyć bo tak naprawdę przecież niczego nie było!
Wszystko zbudowaliśmy na kłamstwie i teraz kiedy to wiem, wszystko się zawaliło!
Harry wyjdź stąd błagam cię, rozmawiałam dzisiaj z Jess i jedna taka rozmowa mi
wystarczy.
-Ale ja nie
jestem Jess! Kurwa Ali musisz mnie wysłuchać, musimy porozmawiać!- wykrzyczał i
wziął głęboki oddech. Zamknął oczy, odczekał chwilę i odezwał się starając się
mówić, nie krzyczeć. -Obiecuję, że będę spokojny, przestanę krzyczeć tylko
porozmawiajmy.
-Rozmawialiśmy
wczoraj i na razie mam po dziurki w nosie rozmów z tobą.
-Skarbie
dlaczego nie chcesz zrozumieć, że to co było kiedyś, było kiedyś i nie ma nic
wspólnego z teraźniejszością? Zakochałem się w tobie na zabój, nigdy nie
przypuszczałem, że w ogóle można kogoś tak mocno kochać, Ali dałbym ci wszystko
czego tylko zapragniesz. Mam odejść z zespołu? Załatwione. Chcesz zamieszkać w
Polsce? Nie ma sprawy, zamieszkamy w Polsce. Zrobię wszystko tylko nie
przekreślaj tego co jest między nami.
-Harry ja
niczego nie przekreślam, ty to zrobiłeś już dawno temu, w momencie kiedy
spiskowałeś przeciwko mnie oraz w momencie kiedy postanowiłeś zachować to
wszystko w sekrecie. To ty jesteś tym, który nas przekreślił- kurwa! Dlaczego
nie mogę po prostu dać mu w twarz, wyrzucić go za drzwi, wrócić pierwszym lotem
do domu i po prostu o nim zapomnieć?! Dlaczego patrzenie na niego sprawia taki
ból?! Dlaczego mimo nienawiści czuję miłość?! Dlaczego kurwa musiał to zrobić?!
Dlaczego?!
-Wiem, że to
był cholerny błąd ale każdy je popełnia, nikt nie jest idealny…
-Harry nie-
powiedziałam i momentalnie się odsunęłam kiedy zrobił krok w moją stronę. -Wiem,
że każdy zasługuje na drugą szansę, ale ja w tym momencie nie umiem ci jej dać,
nie wyobrażam sobie, żeby wszystko wróciło do normy. Nie po tym wszystkim,
przykro mi.
-Kochasz
mnie, wiem, że mimo wszystko mnie kochasz dlatego nie pozwolisz by stała mi się
jakaś krzywda- wyszeptał i znowu zrobił krok w przód. Był dziwny i byłam pewna,
że to co chodzi teraz po jego głowie nie jest niczym dobrym.
-Harry
proszę cię, wyjdź stąd- powiedziałam a odległość między nami wciąż się
zmniejszała. Postanowiłam to wszystko zakończyć dlatego najszybciej jak umiałam
przeszłam obok niego i prawie pobiegłam do holu. Kiedy otworzyłam drzwi jego
ręka znalazła się na nich zamykając je z powrotem.
-Ali zabiję
się jeśli mnie zostawisz- wyszeptał mi tuż przy uchu i w tym momencie moje nogi
zaczęły robić się jak z waty.
-Nie wierzę,
że to powiedziałeś- odwróciłam się w jego stronę by spojrzeć na niego i upewnić
się, że się przesłyszałam. Dzieliły nas centymetry i jedyne co widziałam w jego
oczach to czyste szaleństwo. On po prostu oszalał.
-Nie możesz
mnie zostawić, nie przeżyję tego- powiedział dobitnie patrząc w moje oczy.
-Jak możesz
tak mówić? Po tym co prawie zrobiłam…
-Skarbie
dzięki tobie naprawdę moje życie zyskało sens, ja naprawdę to wszystko
przemyślałem, naprawdę chcę je spędzić z tobą. Jeśli odejdziesz nie będę miał
po co żyć…- powiedział i złapał moją dłoń.
-Kurwa…
Harry dlaczego to robisz? Co mam ci powiedzieć? Jess stwierdziła dzisiaj, że
jestem okrutna ale to ty jesteś okrutny. I to cholernie okrutny. Przychodzisz
tutaj i wyciągasz z rękawa niedozwoloną kartę. Jak możesz mi tak grozić po tym
co przeszłam?
-Nie chcę ci
grozić, chcę ci uświadomić jak bardzo ciebie kocham.
-Tylko, że
takim gadaniem nic mi nie uświadamiasz, tylko mnie straszysz.
-Okej,
zapomnij o mnie, o wszystkim- wyszeptał, puścił moją dłoń i po prostu wyszedł
zostawiając nie mnie, nie Ali, tylko jebany kłębek nerwów. Nie wiedziałam co
mam zrobić. Mam za nim iść? On mówił poważnie? Zrobi sobie coś? Nie zniosę tego
jeśli coś mu się stanie.
-Harry!-
wybiegłam z domu Nialla i wydarłam się głośno. Zauważyłam go, stał już przy
swoim samochodzie a kiedy mnie usłyszał odwrócił się i na mnie spojrzał. Mimo
tego, że było ciemno byłam pewna, że zaczął płakać. -Harry!- krzyknęłam jeszcze
raz kiedy wsiadł do auta i ruszył z piskiem opon. Czułam, że byłam na skraju wytrzymałości
psychicznej. Pobiegłam do domu i wybrałam jego numer, ale on nie odbierał.
Wysłałam mu milion smsów i kiedy myślałam, że oszaleję tak samo jak on dostałam
od niego wiadomość. Napisał, że postara się dać mi tyle czasu ile potrzebuję,
napisał, że zaczeka a ja nic nie rozumiałam. On miał chyba rozdwojenie jaźni.
Rozmawiając ze mną twarzą w twarz powiedział, że nie da mi czasu, teraz nagle
mu się odmieniło. Nie nadążałam za nim, ale przez myśl przeszło mi to, że może
on robi to specjalnie. Może takie mieszanie mi w głowie jest jakąś jego grą. A
może już się po prostu w tym wszystkim gubi. Ja w tej sytuacji czułam się tak
bezradnie, że jedyne o czym mogłam myśleć to to, że chciałabym coś sobie
zrobić, żeby chociaż przez chwilę skupić się na bólu innym niż ten, który
czułam w tym momencie. Boże! On mi groził, że się zabije! Przeze mnie! Dzień
wcześniej powiedział, że nie zniósł by gdybym zrobiła sobie krzywdę by teraz powiedzieć,
że przeze mnie chce się pozbawić życia! Jak miałam wyjechać z Anglii po tym co
powiedział? Pora zacząć myśleć o sobie Ali- Zuza powtarzała to przez całą naszą
rozmowę ale jak miałam myśleć o sobie skoro on grozi, że się zabije? Nie miałam
pojęcia w co mam wierzyć, nie wiedziałam kiedy mówił prawdę a kiedy nie.
Chciałam być silna ale z każdą minutą czułam jak słabnę. Naprawdę po głowie
chodziły mi chore myśli. Wiedziałam, że to o czym myślałam było głupie, że nie
powinnam tego robić, że sprowadziłoby to na mnie dodatkowe problemy, ale pokusa
by zrobić choć jedną małą kreskę była tak wielka, że myślałam, że nie dam rady
jej przezwyciężyć. Cały czas powtarzałam sobie i wszystkim dookoła, że nigdy w
życiu nie wrócę do tego, że nigdy nie będę już taka słaba. Pokazywałam
wszystkim, że nowa ja to mocna ja. Przestałam przejmować się nawet
wiadomościami od D. Sama sobie uwierzyłam w to, że już jestem zdrowa. Że nowa
ja to nie słaba ja. Ale nowa ja była budowana na jednym jedynym fundamencie. Na
Harrym. I teraz ten fundament został zniszczony a mocna ja była tylko iluzją.
Zbudowałam siebie totalnie uzależniając się od niego. Moje życie było
praktycznie w jego rękach. Każdy dzień miałam zaplanowany tak by pasował do jego.
Nauczył mnie, że nie ma Ali bez Harrego.
Dlaczego to zrobił ukrywając tak okropne rzeczy? Dlaczego był tak podły?
Dlaczego był tak okrutny? Dlaczego musiałam go pokochać? Dlaczego nie mogłam
zakochać się w Niallu? W Joshu? W kimkolwiek. Dlaczego to musiał być Harry? Im
dłużej o nim myślałam tym gorzej się czułam. Miałam tak wielką ochotę by zrobić
sobie krzywdę, że myślałam, że nie dam rady się powstrzymać. Byłam taka naiwna
i ten fakt potęgował tylko to jak podle się czułam. Przez rok zatraciłam
siebie, zmieniłam się w słabą, płaczącą, kruchą dziewczynkę. A on mi w tym
wszystkim pomógł. Osoba, którą kochałam całym sercem zmieniła moje życie w
piekło. W piekło, z którego chciałam się wydostać. A jedynym wybawieniem w tym
momencie wydawała się być żyletka. Nie zastanawiając się dłużej nad słusznością
decyzji jaką podjęłam poszłam do łazienki Nialla. Znajdowały się tam jego
maszynki do golenia. Wzięłam jedną do ręki i moje ciało przeszył nieprzyjemny
dreszcz. Co ja najlepszego robię?!- wrzeszczałam i sama nie wiedziałam czy
robię to w myślach czy może rzeczywiście krzyczę. Byłam tak bardzo zagubiona,
że nie umiałam oceniać poprawnie tego co się wokół mnie działo. Sama nie
wiedziałam co jest dobre a co złe, ale w ostatnim momencie się opanowałam,
pobiegłam po telefon i zrozpaczona zadzwoniłam do Nialla, który dzięki Bogu już
wracał. Kiedy przyjechał powiedziałam mu o wizycie Harrego i o tym co
zaproponowała mi Zuza. Powiedziałam, że byłam zdecydowana by lecieć do domu
choćby od razu ale kiedy Harry zagroził, że coś sobie zrobi przeze mnie moja pewność
po prostu wyparowała. Niall chyba powoli tracił cierpliwość, mimo, że cała ta
chora sytuacja trwała dopiero kilka dni wszyscy byliśmy tym już wykończeni.
Horan postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i gdy rano wstałam okazało się, że
muszę się śpieszyć bo lecę do domu. Obiecał, że zajmie się Harrym, że przemówi
mu do rozumu, że mam nie myśleć o niczym ani o nikim tylko o sobie. Musiałam mu
przyrzec, że wrócę jak poczuję się lepiej i że nawet przez myśl mi nie
przyjdzie jakaś głupota. Mówiąc głupota miał na myśli żyletkę. Wolałam nie
uświadamiać go, że w sumie miałam tę głupotę w głowie…
***
O ile tata
się w ogóle nie domyślił dlaczego tak nagle postanowiłam pojawić się w domu a
tyle mama wiedziała od razu, że przyjechałam praktycznie bez zapowiedzi, bo chodziło
o Harrego. Oczywiście oszczędziłam jej tego wszystkiego co mi powiedział,
ograniczyłam się jedynie do tego, że okazał się być zupełnie kimś innym i że to
już koniec. Powiedziałam też, że Jessica odchodzi i że nie mam pojęcia co teraz
ze mną będzie. Wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie powiedzieć rodzicom
dlaczego w tym samym czasie rozstałam się z Harrym i Jess. Gdyby ktokolwiek z
zewnątrz się dowiedział o tym, że oni ze sobą spali chyba spaliłabym się ze
wstydu…
Siedząc w
samolocie i lecąc do Polski myślałam, że nabiorę albo przynajmniej postaram się
nabrać do tego wszystkiego jakiegoś dystansu. I o ile pierwszego dnia pobytu w
Polsce wydawało mi się, że dom jest moją oazą spokoju o tyle każdy kolejny był
gorszy od poprzedniego. Zaczęło się od rozmowy z Klaudią. Przepraszałam ją za
to co ją przeze mnie spotkało z drugiej strony mając pretensje, że nic mi nie
powiedziała. Nasza rozmowa przerodziła się w kłótnię i okazało się, że umiałam
pokłócić się nawet z nią. Po dobie milczenia Harry postanowił znowu zacząć do
mnie pisać i dzwonić. Właściwie cały czas. Jess zanim odeszła podała mediom
sensacyjną wiadomość dlatego dosłownie cały świat wiedział już, że „Harry i Ali
to już historia! Styles w końcu wolny!”. Po ukazaniu się tej informacji Harry jakby
się wściekł. Dzwonił po tysiąc razy, nie ważne czy odbierałam czy nie, czy
miałam telefon włączony czy nie. Dzwonił tak długo aż w końcu nie wytrzymywałam
i odbierałam dla świętego spokoju. Płakał by pięć minut później wyzywać mnie od
niewdzięcznej karierowiczki, która jest taka sama jak wszystkie jego poprzednie
dziewczyny i gdy tylko coś poszło nie tak, ja od razu się od niego odwróciłam i
wolałam poinformować o wszystkim prasę zamiast o nas walczyć. Gdy się
rozłączałam albo gdy płacząc i szlochając mu do telefonu prosiłam by przestał
tak mówić, gdy po raz setny tłumaczyłam, że to Jess, że ja nie miałam o niczym
pojęcia on zaczynał mnie przepraszać i tak w kółko. Byłam psychicznie
wykończona. Jednego dnia nie jadłam nic by później zjeść opakowanie lodów
przez co codziennie spędzałam coraz więcej czasu w ubikacji. Mój organizm
dostawał w kość na całej linii. Widziałam jak bardzo moi rodzice byli
zmartwieni, jak bardzo starali się mi pomóc ale nic nie działało. Wszystko
dodatkowo utrudniali paparazzi, którzy stali pod moim domem do czasu kiedy tata
nie wytrzymał. Zadzwonił na policję, ale policja nie wiele mogła zrobić.
Klaudia mimo tego, że nie byłyśmy w najlepszych stosunkach poinformowała
wytwórnię i cały management o moim niezbyt dobrym stanie psychicznym,
przedstawiła całą sytuację w ogromnym skrócie, ale dzięki niej agencja zajęła się takimi sprawami jak organizacja
ochrony. Mimo tego, że spędziłam w domu miesiąc prawie z niego nie wychodząc
czułam się tak słaba, że nie miałam zielonego pojęcia co zrobić ze zbliżającą
się wielkimi krokami kolejną częścią trasy. Myślałam, że kiedy znajdę się w
innym kraju niż on to ten dystans sprawi, że on przestanie a ja jakoś dam sobie
radę. Że wszystko jakoś sobie ułożę, że zatęsknię za nim, że może w jakiś sposób
uda mi się go zrozumieć… Ale wszystko
się skomplikowało, w sprawę wmieszały się media, fani, chłopcy, miałam wrażenie,
że wszyscy. Wszyscy żyli tym rozstaniem poza Harrym, który nie dopuszczał tego
do siebie i ciągle, dzień w dzień pisał, że mnie kocha, że na mnie czeka, że
gdyby nie było takiego zamieszania w prasie już dawno błagałby mnie o
wybaczenie klęcząc u progu mojego rodzinnego domu. Ale pisał tak jednego dnia,
innego pisał, że ma już dość, że się poddaje, że to także moja wina, że nie
może tak żyć, że zabije się przeze mnie. Ranił mnie dzień w dzień. Miałam
wrażenie, że oszalał, że naprawdę oszalał i chce, żebym ja także popadła w
szaleństwo. Potrafił pisać do Klaudii czy Zuzy, a w ostatnich dniach mojego
pobytu w Polsce zaczął je męczyć telefonami tak samo jak mnie. Jednak nie
umiałam stwierdzić co było gorsze. Czy dnie kiedy pisał do mnie non stop, gdy
wysyłał nasze zdjęcia, gdy do domu przynosili mi bukiety kwiatów z cytatami z
moich ulubionych piosenek, książek, filmów czy te kiedy milczał swoje milczenie
poprzedzając krótkimi smsami typu „Nie wiem co mam jeszcze zrobić… Nie mogę tak
żyć. To koniec.” Albo „Przysięgam, że jeśli mi nie wybaczysz zabiję się”…
Kochałam go i nienawidziłam najmocniej na świecie. Męczył mnie, psuł mi
psychikę do tego stopnia, że czasami po otrzymaniu takiego smsa zaczynałam się
pakować z zamiarem natychmiastowego powrotu do Londynu, chciałam do niego
wrócić, powiedzieć, że mu wybaczam i być z nim tylko z obawy o jego życie.
Bałam się o niego, bałam się o siebie. Bałam się, że on zrobi sobie krzywdę bo
nie ma mnie przy nim jednocześnie wiedząc, że kiedy do niego wrócę to ja będę
osobą, która zacznie się krzywdzić. To wszystko było tak męczące i trudne, że
po jednym z jego telefonów napisałam do Gemmy, napisałam jej, że Harry mi tak
mówi, że grozi, że się zabije. Poprosiłam ją o to by mu pomogła a wtedy ona
wbiła mi kolejny nóż w serce.
„Ali wybacz,
ale mimo tego, że byłaś z moim bratem tak naprawdę chyba go nie znasz. Harry
bywa impulsywny, potrafi zajść za skórę ale to TY go zostawiłaś! To TY
wyjechałaś nie wyjaśniając mu nawet dlaczego! Byłam u niego i widzę jak ciężko
mu jest, nie chce powiedzieć co mu zrobiłaś ale nie pozwolę ci go dręczyć.
Przestań do niego pisać i daj mu spokój, Harry to naprawdę porządny chłopak, który
nie zasługuje na takie traktowanie. I przestań robić z niego kogoś kim nie
jest, Harry jest najsilniejszą osobą jaką znam i nigdy nie powiedziałby, że się
zabije. Daj mu spokój, daj mu żyć…” Gemma napisała mi naprawdę długą i
wyczerpującą wiadomość, w której dała mi jasno do zrozumienia, że to Harry jest
moją ofiarą, to ja usidliłam jego, to ja zrobiłam coś jemu, to ja odeszłam z
dnia na dzień nie podając powodu dla którego to zrobiłam. Gemma napisała, że na
początku wiedząc jaki Harry ma do mnie stosunek starała się być dla mnie dobra
i najwyraźniej i jej i Harremu zamydliłam oczy i ich po prostu nabrałam bo tak
naprawdę nie jestem taka delikatna jak wszyscy myślą. Napisała, że jestem
najbardziej wyrachowaną osobą jaką zna i że nikt jej jeszcze tak nie nabrał.
Myślała, że się przyjaźnimy ale najwyraźniej nigdy nie lubiłam jej i nie
kochałam Harrego skoro odeszłam od niego bez słowa wyjaśnienia rozgłaszając
jednak wszystko w mediach. Nie miałam zielonego pojęcia co jej na to wszystko
odpisać więc nie napisałam nic. Zamiast tego pobiegłam do łazienki i z żyletka
przystawioną do skóry zanosiłam się spazmatycznym szlochem i tylko świadomość,
że kilka metrów ode mnie znajduje się moja mama powstrzymała mnie przed
zrobieniem kresek na udzie. Moja wspaniała, ale totalnie nieświadoma mama nie
zasługuje na to by ją ranić. Raniąc siebie, zraniłabym ją a ona nie zasługuje
na to by moje demony zadawały jej ból…
Jeśli
chodziło o D. to po tygodniu odkąd się dowiedziałam o tym co Harry zrobił
dostałam smsa. „Mała, głupia biedna owieczka w końcu poznała prawdziwe oblicze
złego wilka. Suko zasłużyłaś na wszystko co cię spotkało. Twoja naiwność
doprowadziła do mojego zwycięstwa. Możesz mi podziękować bo to właśnie dzięki
mnie zderzyłaś się z rzeczywistością. Moja misja wydaje się zakończona.
Pamiętaj! Zawsze kiedy z nim jesteś, ja jestem jego cieniem… Całuski D.” To
była jedyna wiadomość jaką ten psychol mi wysłał. Niall nalegał żeby komuś o
tym powiedzieć, pokłóciliśmy się o to. „Nie widzisz, że to ktoś od nas?! Ktoś
kto zna Harrego lepiej niż ty i ja razem wzięci! Przecież trzeba o tym w końcu
komuś powiedzieć!” Ale ja nie zamierzałam tego zrobić. Nie, kiedy Harry
postradał zmysły i nie dawał mi spokoju. Nie zamierzałam narażać się na jeszcze
większe piekło. Nie miałam pojęcia kim było D. ale wiedziałam, że to dzięki D.
się dowiedziałam o wszystkim. Ostatnia wiadomość wyraźnie dała mi do
zrozumienia, że jest ostatnią. Misja zakończona. Nie ma już Ali i Harrego. D. wygrało.
Niall początkowo nie mógł tego wszystkiego zrozumieć, ale kiedy dni mijały a
żadna nowa wiadomość nie przychodziła, kiedy Harry dostawał coraz bardziej na
głowę, Niall odpuścił. Wiedział, że w obecnej sytuacji to Harry był największym
zagrożeniem dla mnie i dla samego siebie.
Niall się
starał. Chyba najbardziej ze wszystkich. Był pomiędzy młotem a kowadłem. Pomiędzy
biedną Ali i szalonym Harrym. Chciał nam pomóc ale nie wiedział jak. Poza
Niallem kontakt utrzymywałam jeszcze z Zaynem. To dziwne, ale cała ta chora
sytuacja zbliżyła mnie właśnie do niego. Z Liamem i Lou nie rozmawiałam
praktycznie w ogóle. Nie chciałam ich znać. Obaj zrobili ze mnie idiotkę tak
samo jak Harry. Nie wiedziałam czy Zayn by mi powiedział gdyby wiedział o
wszystkim tak jak Louis. Ale wolałam wierzyć, że byłby ze mną szczery. I
właśnie poza Zuzą to Zayn był tym, który przekonał mnie do podjęcia
najtrudniejszej decyzji w moim życiu. Musiałam odejść. Nie mogłam wrócić bo
wiedziałam, że gdy trasa zostanie wznowiona ja nie wrócę z niej już nigdy. Zuza
przeżywała to wszystko razem ze mną, widziała jak bardzo się męczę i ciągle mi
powtarzała, że jest ze mnie dumna. Naprawdę nie miałam pojęcia jakim cudem się
nie cięłam, nie robiłam tego nie dla siebie, nie dla Harrego tylko chyba
właśnie dla niej. Dla Nialla. Dla moich bliskich. I dla Zayna. Ale wiedziałam,
że kiedy będę widzieć Harrego codziennie to będzie walka o przetrwanie.
Będziemy walczyć ze sobą dzień w dzień. Będziemy walczyć i w końcu któreś z nas
polegnie. Moi rodzice, właściwie moja rodzina, postanowili się nie wtrącać, nie
chcieli na mnie wpływać chociaż wiedziałam, że mama ma nadzieję, że odejdę.
Martwiła się o mnie i wiedziałam, że chce żebym odpuściła ale mimo tego nie
wpływała na moją decyzję w żaden sposób. Wiedziała, że muszę ją podjąć sama.
Ale ja nie umiałam podejmować decyzji a już na pewno nie tak poważnych. Dlatego
zwróciłam się do przyjaciół. W tym Zayna. „Nie chcę żebyś odeszła. Ale bardziej
nie chcę widzieć jak komuś się dzieje krzywda, musisz odpuścić i on też” Zayn i
Zuza byli tymi, którzy doradzili mi odejście. Klaudia była jak moi rodzice,
uważała, że muszę podjąć decyzję sama, a Niall… On był tym, który wierzył, że
wszystko się ułoży. Nie powiedział wprost, że wolałby żebym została choć
wiedziałam, że tak myśli, zamiast tego powiedział, że chce dla mnie jak
najlepiej i uszanuje moje zdanie.
Po odejściu
Jess poznałam nową menadżer… Szczerość. Bycie szczerym i opowiadanie o swoich
problemach osobie, której praktycznie się nie zna jest totalnie do bani. Ale
musiałam być z nią szczera a Olivia okazała się być totalnym przeciwieństwem
Jess. Kiedy do mnie przyleciała i wysłuchała wszystkiego co miałam do
powiedzenia od razu zabrała się za przeglądanie umów, załatwiła spotkanie z
adwokatem i powiedziała, że najważniejsze to, żebym odzyskała spokój,
powiedziała, że wszystkim się zajmie, że we wszystkim mi pomoże, że postara się
zrobić wszystko by mnie nie zawieźć. I tak znalazłyśmy „lukę” w umowie.
Właściwie zupełnie zapomniałam o pewnym punkcie, który został tam zamieszczony
dzięki… Harremu. Chodziło w nim o moje zdrowie. Jeśli uległoby ono znacznemu
pogorszeniu mam prawo zerwać umowę praktycznie w każdym momencie bez żadnych
konsekwencji. Zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Oczywiście nie było to takie
proste. Nie wystarczyło powiedzieć, źle się czuję, nie dam rady kontynuować
trasy. Ale po potwierdzeniu mojego złego stanu u lekarza specjalisty istniała
duża szansa na to, że umowa zostanie rozwiązana. I tak niecałe dwa tygodnie
przed koncertem w Cardiff razem z Liv poleciałyśmy do LA gdzie miały
rozstrzygnąć się moje losy. Teoretycznie rozwiązanie tej jednej umowy poza tym,
że nie kontynuowałabym trasy, nic nie zmieniało. Przecież byłam powiązana
jeszcze innymi umowami, chociażby kontraktem płytowym. Praktycznie jednak byłam
świadoma, nie tylko ja, ale wszyscy wiedzieli, że zerwanie tej umowy będzie dla
mnie początkiem szybkiego końca. Tak właśnie miały zakończyć się moje marzenia.
Poza tym, nie chciałam już tego. Nie chciałam dłużej być w tym świecie, moje
marzenia okazały się zgubne. Wierzyłam, że o to chodzi w życiu. By spełniać
marzenia, by kochać inną osobę całym sercem, by dawać ludziom radość, by robić
to co się kocha. Ale to wszystko było tak naprawdę złudzeniem. Kochałam
śpiewać, pisać piosenki, występować na scenie. Kochałam to i wiedziałam, że do
tego zostałam stworzona. Ale nie mogłam sobie wyobrazić siebie znowu na scenie,
siebie znowu w blasku świateł. Dlatego podjęłam decyzję. Decyzję, o której go
nie poinformowałam. W LA spędziłam trzy dni. Tylko trzy dni wystarczyły, żeby
zakończyć to co zapowiadało się tak niesamowicie. Pamiętałam jak się czułam
kiedy wychodziłam na scenę, pamiętałam jak czułam się kiedy śpiewałam i
wydawało mi się, że już nigdy nie poczuję jak to jest… Po jasnym przedstawieniu
sprawy i ocenie psychologa, z którym byłam szczera i powiedziałam o wszystkich
obawach związanym z powrotem na dalszą część trasy umowa została rozwiązana.
Oficjalnie Ali Rose rozwiązała współpracę z zespołem One Direcion podczas trasy
On The Road Again Tour i ze względów zdrowotnych była zmuszona przerwać
koncertowanie z chłopakami. Lecąc do Los Angeles byłam kłębkiem nerwów, bałam
się, że nie będę mogła odejść albo, że kiedy jednak umowa zostanie zerwana
poczuję ogromne wyrzuty sumienia. W momencie kiedy jechałam na lotnisko by
lecieć do Londynu nie czułam tak naprawdę nic. Nie docierało to do mnie. Nie
wiedziałam, że pójdzie mi to tak łatwo. Tak szybko. Chciałaś się zabić,
myślisz, że ktoś zaryzykuje kolejne takie załamanie? Nikt nie chciał ryzykować
dlatego dano mi wolność. Miałam odpocząć i dojść do siebie a gdy poczuję się na
siłach miałam wrócić. Ale chyba nikt nie wierzył w to, że mi się to uda. Liv
oczywiście wszystko załatwiała i wydawało mi się, że naprawdę zależy jej na
mnie. Zależało jej na mnie bardziej niż Jess, a nawet mnie nie znała. O moim
odejściu wszyscy mięli dowiedzieć się w dzień koncertu w Cardiff. To miało
zaoszczędzić mi nerwów i ataku paparrazi. Wszyscy mięli być wtedy skupieni na
One Direction i sprawę mojego odejścia chciano załatwić najciszej jak się dało.
Moje rozstanie z Harrym było wystarczającą sensacją i niestety mimo tego, że
nikt z zewnątrz nie wiedział jak naprawdę to wszystko wygląda wokół nas krążyło
zbyt dużo negatywnych emocji.
-Wylądowałam,
teraz jadę do siebie- powiedziałam siedząc w taksówce.
-Przyjechać
do ciebie?
-Nie trzeba.
-Jesteś
pewna?
-Jasne, poza
tym jest już późno, idź lepiej spać skoro jutro czeka cię ważny dzień.
-Ali znam
cię, wiem, że chcesz pogadać o tym wszystkim.
-Chcę, ale
możemy to zrobić jutro. Tak się składa, że aktualnie mam wakacje, które nie
mają daty ważności i mam całkiem sporo czasu.
-Okej, ale
gdybyś stwierdziła, że jednak chcesz pogadać dziś to dzwoń.
-Oczywiście-
powiedziałam i nagle nastała cisza.
-Ali? Jesteś
tam?
-Jestem.
-Jak się
czujesz?
-Nie wiem.
Ale wiem, że muszę to przetrawić, poleżeć łóżku i po prostu musi to do mnie
dotrzeć. Nie czuję, że to koniec… Kolejny koniec. Tyle rozdziałów musiałam
zakończyć…- wypowiadając te słowa mój głos zadrżał a do mnie zaczęło docierać
co właśnie robię. Wracam z Los Angeles gdzie rozwiązałam umowę i tak naprawdę
totalnie nie wiem co zrobić ze swoim życiem.
-Ali nie mam
przyjeżdżać? Dasz sobie radę? Nie powinnaś być teraz sama- Niall był tak bardzo
troskliwy a przez wszystko co się stało nasiliło się to jakiś milion razy.
-Niall
spotkamy się jutro, wyśpij się. Ja naprawdę muszę pobyć sama.
-Ale może
lepiej…
-Jego nie ma
w Londynie tak?- zapytałam chyba setny raz w ciągu ostatnich dwudziestu
czterech godzin. On nie wiedział o tym, że pojedzie w trasę beze mnie. Miał się
dowiedzieć, ale jeszcze nie teraz.
-Nie ma,
pojechał do mamy.
-To dobrze.
Muszę już kończyć. Jutro się odezwę.
-Gdyby coś…
-Wiem.
Powodzenia- powiedziałam.
-Do jutra-
Niall był jakiś mega przygnębiony i poza troską, smutek w jego głosie był tak
bardzo słyszalny, że wolałam po prostu skończyć z nim gadać. Kiedy dojechałam
na miejsce poza zmęczeniem czułam jakąś pustkę? A może to wcale nie była
pustka… Sama nie wiedziałam jak się czuję. Dziwnie mi było wracać do mieszkania
po miesiącu nieobecności. Wyjechałam tak szybko i nagle. Jadąc windą szukałam w
torebce kluczy i w momencie kiedy drzwi windy się rozsunęły wyciągnęłam je z
tego całego bałaganu, który w niej panował. Złapałam walizkę w jedną rękę i
podeszłam pod odpowiednie drzwi. Włożyłam klucz do zamka, przekręciłam dwa
razy, nadusiłam klamkę i weszłam do środka. Zapaliłam światło w przedpokoju i
rzuciłam klucze na szafkę. Zdjęłam buty
a walizkę zostawiłam przy drzwiach. Na zewnątrz panowała straszna duchota mimo
później godziny, Niall cały czas pisał, że od dwóch dni w Londynie panowały
upały ale myślałam, że przesadzał. Po wejściu do domu stwierdziłam jednak, że
niczego nie podkoloryzował i zanim w ogóle pomyślę o tym by się położyć
musiałam wywietrzyć mieszkanie, w którym nie było czym oddychać. Pierwszym
przystankiem była dla mnie kuchnia. Chciało mi się pić, ale kiedy tam weszłam
zorientowałam się, że nic tam nie mam. Wyjechałam miesiąc temu, lodówka była
pusta a woda, którą zostawiałam obok tostera zniknęła. Niall miał się zająć
mieszkaniem podczas mojej nieobecności i to właśnie zrobił. Dlatego nie miałam
nawet wody. Zaczęłam się zastanawiać czy może powinnam iść do sklepu, ale kiedy
za oknem zobaczyłam błysk stwierdziłam, że odpuszczę sobie spacer w nocy, na
dodatek w burzy. Wlałam wodę do czajnika i postanowiłam zaparzyć herbatę.
Gapiłam się w okno czekając na kolejny błysk, ale burza musiała być gdzieś
daleko bo stałam jak kołek przez jakieś pięć minut i nic się nie działo. Poza
tym, było mi cholernie gorąco. Wyszłam z kuchni i nie zapalając światła w
salonie przeszłam przez niego w ciemnościach potykając się dwa razy aż w końcu
udało mi się dojść do okna. Odsunęłam firankę na jedną stronę i otworzyłam okno
balkonowe wpuszczając do środka więcej powietrza. Wyszłam na zewnątrz i
patrzyłam w zachmurzone niebo czekając aż w końcu się błyśnie. Stałam tak dobre
kilkanaście minut ochładzając się, obserwując coraz częstsze błyski, starając
się nie myśleć o tym co właśnie zrobiłam. Odeszłam. Nie Ali. Nie myśl o tym.
Nie teraz. Coś miałaś zrobić… Co to było? Herbata! Prawie klasnęłam w dłonie
przypominając sobie, że chce mi się pić. Odwróciłam się, pokonałam jeden niski
schodek i kiedy postawiłam już jedną stopę w środku błysnęło się. A błysk
rozświetlił całe pomieszczenie pokazując mi, że wcale nie jestem w domu sama…
„And I might have
thought that we were one
Wanted to fight this war without weapons”
Hej! Hello! Hallo! Salut! Hola!
Oto rozdział numer pisiąt dwa!
Jak Wam się podobał? :) Mam nadzieję, że dałam radę! Harry dostał na łeb! Ali pewnie też dostanie! I ta końcówka!! Boże jak Ali może się nie bać burzy?!?!?! :O (Ja też się nie boję XD Uwielbiam burzę i też czasami sobie sterczę jak debil na balkonie i patrzę jak się błyska *.*)
Jeśli chodzi o ogłoszenia to może zacznijmy od cytatów?
1) Pochodzi z piosenki "Battlefield" naszej Ali (czyli oczywiście śpiewa ją Lea Michele)
Tłumaczenie cytatu:
'Ty i ja, musimy dać sobie odejść
Trzymamy się razem, ale oboje wiemy
Że to co wydawało się dobrym pomysłem
Zamieniło się w pole bitwy'
2) Pochodzi z piosenki "Elastic Heart", którą śpiewa oczywiście wspaniała Sia!
Tłumaczenie cytatu:
'I mogłam pomyśleć, że jesteśmy jednością
Chciałam walczyć w tej wojnie bez broni'
Ciekawostka: obie piosenki napisała Sia!!! <3 ijsdjslsjlkajldjasldj <3 (Kocham tę kobietę!!)
UWAGA! W końcu udało mi się założyć konto na Wattpadzie i zaczęłam tam dodawać opowiadanie od początku!!!! Jeśli komuś się chce może je czytać tam od nowa, rozdziały będę tam dodawać tak co dwa dni a może codziennie. To zależy od tego ile mam czasu XD
Okładkę, którą możecie podziwiać na Wattpadzie zrobiła dla mnie WSPANIAŁA @cvpcakestyles!!!!!!! Baaaardzo Ci dziękuję!!! <3
Jeśli powstanie 2 część opowiadania to chciałabym ją dodawać równocześnie tu i na Wattpadzie:) (na dzień dzisiejszy jestem tak w 75% na tak jeśli chodzi o drugą część)
Idąc dalej... Chcę polecić opowiadanie pisane przez @Lilly_1D_PL! Oto link: http://changesallthetime-onedirectionff.blogspot.com/ Zachęcam do odwiedzenie bloga, poczytania, skomentowania!
Teraz przejdę do nieco mniej przyjemnej części (dla Was mniej przyjemnej XD). W przyszłym tygodniu nie dodam nowego rozdziału (mam go już napisanego XD) ponieważ:
a) szkoła (to nieprzyjemna część nawet dla mnie)
b) za 2 tygodnie wyjeżdżam do Paryża (AAAAAAAA jaram się!!! Zobaczę wieżę Ajfla!!!)
W związku z tym niestety nie będę miała czasu napisać rozdziału następnego (nie 53 tylko 54). No i nie chcę robić jakiejś mega długiej przerwy bo dodam rozdział w przyszłym tygodniu a potem przez trzy tygodnie nie dodam nic:/ Dlatego następny rozdział dodam (najprawdopodobniej) 11 czerwca:) Czyli w sumie za niecałe 2 tygodnie. Dzięki temu unikniemy dużej luki bez dodawania rozdziałów:)
Na koniec chcę przeprosić za błędy ale sprawdziłam ten rozdział w ekspresowym tempie bo KTOŚ mnie poganiał XD (Karolino z Zajanem na ikonce masz mi tu walnąć ładny komentarz, zrozumiano???)
Boże, walnęłam notkę prawie tak długą jak niektóre dziewczyny piszą rozdział XD
Nie wiem czy to wszystko...
Boże! Prawie zapomniałam! Daje Wam tu linka do WattpadaXD http://www.wattpad.com/story/39701816-turn-to-stone-harry-styles-ff
Okej to chyba wszystko XD
Dziękuję za komentarze!!! <3
PS I loveee youuuu all!!!!!!! <3