niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 43




-Jeszcze raz- powiedział już chyba po raz setny tego dnia Jesse. Wzięłam głęboki wdech, dłonie zacisnęłam w pięści i kiwnęłam głową na znak, że jestem gotowa.
„And my heart's too drunk to drive
I should stay away from you tonight
But in this blackout state of mind
Baby, all I want is you tonight”
-Stop- usłyszałam a w studio nastała cisza. -Ali męczymy się z tym już prawie cały dzień…
-Wiem, przepraszam- naprawdę było mi głupio. Nie umiałam się skupić na tyle żeby wejść w tę piosenkę. Cały czas myślałam tylko i wyłącznie o tym, że Harry musiał wyjechać na trzy dni i zostawił mnie z D. zupełnie samą.
-Oddaj telefon- Jesse podszedł do mnie i wyciągnął rękę moim kierunku.
-Dlaczego?
-Bo, co pięć sekund wyciągasz go z kieszeni i mega cię rozprasza a MUSIMY nagrać tę piosenkę dzisiaj.
-Przepraszam, obiecuję, że już nie będę…- tak, od kilku dni zachowywałam się jak psychol bojąc się własnego telefonu.
-Ali siedzimy tu już prawie osiem godzin… Miałem dzisiaj wyskoczyć z chłopakami na piwo…
-Przepraszam Jesse, naprawdę. Po prostu…Nie ważne- westchnęłam głośno i w ostatniej chwili pohamowałam chęć wyciągnięcia komórki z kieszeni.
-Co się dzieje?- Jesse zmarszczył brwi i nagle zaczął mi się dziwnie przyglądać. Co się dzieje? Och, nic! Tylko jakiś głupi psychopata, który od miesięcy nęka mnie głupimi mailami jakimś cudem zdobył mój numer telefonu i teraz wysyła mi głupie smsy, z którymi nie umiem sobie poradzić. Chcę o tym komuś powiedzieć, ale nie wiem komu. Wiem, że powinnam powiedzieć Harremu, ale on w końcu zaczął być szczęśliwy i nie chciałam tego psuć. Wiedziałam, że muszę mu o tym powiedzieć, ale się bałam. Z drugiej strony mogłam powiedzieć komuś innemu, np.Jess, albo Niallowi ale wtedy Harry i tak by się dowiedział, poczułby się zraniony, pewnie uważałby, że mu nie ufam i dlatego mam przed nim tajemnice. Ale to nie było tak. Ja po prostu nie chciałam go zadręczać. Podświadomość podpowiadała mi też, że po prostu boję się jego reakcji. Co jeśli się na mnie obrazi? Musiałam postawić się na jego miejscu. Ja pewnie też byłabym na maksa wkurzona gdyby to do niego jakiś psychol wypisywał takie głupoty a on by mi o tym nie powiedział. Myślałabym, że skoro to ukrywa to mi po prostu nie ufa. A przecież zaufanie to podstawa, tym bardziej w związku takim jak nasz.
-Nic… Po prostu ostatnio nie mamy z Harrym dla siebie czasu, od kilku dni pada, chce mi się spać, boli mnie głowa, ktoś napisał mi coś obraźliwego i jakoś tak nie mam ochoty śpiewać wesołych piosenek.
-Co obraźliwego?- no tak, oczywiście musiał o to zapytać. Po co ja w ogóle o tym wspominałam? Mogłam powiedzieć tylko, że boli mnie głowa.
-To co zawsze- wzruszyłam ramionami i odgarnęłam włosy z twarzy.
-Często dostajesz takie wiadomości?
-Jestem dziewczyną Harry'ego więc niestety odpowiedź brzmi tak. Wiesz, jakoś sobie z nimi radzę, ale ostatnio mam coś jakby jesienną chandrę i wszystko nagle zaczęło mnie przytłaczać. Dlatego nie mogę wczuć się w tę piosenkę. Jest za wesoła.
-I mówisz mi to dopiero teraz? Po ośmiu godzinach nagrywania?
-No bo myślałam, że dam radę… Poza tym moje gardło chce już odpocząć… Może jutro przyjdę wcześniej i nagramy „Gone Tonight”? „On My Way” nagramy później, jak przejdzie mi ten posępny nastrój. Poza tym jeszcze zdążysz iść na piwko…- naprawdę chciałam tylko jechać do siebie, wziąć prysznic i spędzić ten wieczór w łóżku otulona kołdrą. Jesse spojrzał na mnie poważnie a ja zrobiłam maślane oczy. Kiedy na jego twarzy pojawił się uśmiech po prostu go przytuliłam i podziękowałam za to, że się nade mną zlitował. Lubiłam Jesse’go i wiedziałam, że on też mnie lubi. Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy i z każdym dniem przywiązywałam się do niego coraz bardziej. Jesse był chłopakiem idealnym, był miły, mądry, przystojny, czarujący i… był sam. Nie wiedziałam jakim cudem nie ma dziewczyny, ale chyba jedynym logicznym wytłumaczeniem było to, że był niesamowicie zapracowanym człowiekiem i nie miał po prostu na nic czasu. Mimo moich protestów odwiózł mnie do domu robiąc przystanek pod spożywczakiem bym mogła kupić coś, co miało być moją kolacją, czyli wielką paczkę frytek. Miałam doła i po prostu musiałam zjeść coś niezdrowego i mega kalorycznego. Kiedy dotarłam do mieszkania najpierw wzięłam długi prysznic, później zabrałam się za zrobienie kolacji i obejrzałam dwa odcinki ulubionego serialu i kiedy sprawdziłam czy mój dom jest zamknięty i podczas kiedy będę spać nikt nie wejdzie do środka i mnie nie zabije, położyłam się do łóżka. Robiło mi się już błogo kiedy mój telefon zabrzęczał oznajmiając mi, że dostałam smsa. „Tęsknisz za nim… Pozwolił ci zostać samej… Jesteś teraz sama… Taka mała… taka bezbronna… Myślisz, że on też tęskni, ale to nieprawda. Nie tęskni za Tobą, tylko za tym, że nie może cię kontrolować. Wiesz, na czym polega paradoks tej sytuacji? Tak naprawdę to bez niego jesteś bezpieczna. Całuski D.”. Nie. Nie. Nie. Nie. Nie. Ten ktoś niszczy mi psychikę. Powinnam powiedzieć Harremu. Powinien wiedzieć. Ale jak mu powiedzieć, że cały czas miałam przed nim tajemnicę? Jak mu powiedzieć o tym teraz? Kiedy w końcu wszystko zaczęło się układać? Kiedy Harry wydawał się szczęśliwy? Powinnam mu o tym powiedzieć na samym początku. Okłamywałam go. Przez ten cały czas kłamałam, ten sekret wrósł we mnie, zakorzenił się na dobre. Im dłużej trzymałam to przed nim w tajemnicy tym trudniej będzie mi to wszystko wyjawić. Co on zrobi, jeśli się dowie? Będzie zły? Rozczarowany? Zawiedziony? Miał prawo czuć się oszukany. Byłam oszustką, cholerną zastraszoną kłamczuchą, która świadomie i z premedytacją zatajała przed ukochaną osobą całkiem poważny i być może niebezpieczny problem jakim było D. Byłam nieodpowiedzialna, zakłamana i po prostu głupia i z tą świadomością po kilkudziesięciu minutach wiercenia się w łóżku zasnęłam.
Poranek. Wstałam, ogarnęłam się i pojechałam do studia. Mimo głupiego smsa od D. miałam o wiele lepszy humor. Harry wracał. Miał być wieczorem. Zamierzałam zakraść się do jego mieszkania, ugotować dla niego pyszną kolację i choć na chwilę zapomnieć o D. Po pracy od razu do niego pojechałam. Weszłam do środka, przebrałam się w jego koszulkę, żeby nie pobrudzić moich ubrań, włączyłam jego laptopa, którego wzięłam ze sobą do kuchni, otworzyłam playlistę z moimi ulubionymi, wesołymi piosenkami i zaczęłam gotować. Czułam się całkiem dobrze, mój pesymistyczny nastrój schował się gdzieś w kąt a ekscytacja z każdą chwilą rosła. Nie wiedziałam go tylko trzy dni. Aż trzy dni. Kiedy właśnie wykonywałam jakieś dziwne piruetopodobne coś zadzwonił mój telefon. Serce podskoczyło mi do gardła, ale gdy zobaczyłam, że dzwoni Jess odetchnęłam z ulgą.
-Hej!- przywitałam ją entuzjastycznie.
-Hej- odpowiedziała najbardziej ponurym głosem na jaki było ją stać.
-Coś się stało?- zapytałam od razu.
-Zmienili datę kręcenie teledysku…- powiedziała prosto z mostu a ja musiałam się upewnić, że się nie przesłyszałam.
-C…co?
-Zmienili datę… kręcenia teledysku- powiedziała powoli sprawiając, że nagle po prostu zrobiło mi się słabo. 
-Boże, na kiedy?- przymknęłam oczy czekając na odpowiedź. Musiała to być ważna data skoro Jess jest taka przygnębiona.
-Na 6 grudnia- to właśnie wtedy miał być chrzest.
-Nie.
-Ali wiem… Wiem… Tak bardzo mi przykro, ale ktoś przedłużył rezerwację studio… To jest ta sama wytwórnia… Oni się zgodzili bo stwierdzili, że możesz nagrać tydzień później… Pytałam czy nie może to być dzień później ale…
-Ale?
-Masz na nakręcenie tego dzień. 7 grudnia swój teledysk nakręci One Direction i oni są priorytetem wytwórni.
-Oni mięli kręcić go później… Jess znam grafik Harrego… Oni mieli kręcić później…
-Ali jest mi naprawdę przykro, naprawdę o ciebie walczyłam, ale chłopcy to ich największa gwiazda, wszystko ustawiane jest pod ich grafik, najwyraźniej coś musiało się pozmieniać stąd takie przesunięcia...- Jess tłumaczyła mi to wszystko jeszcze raz i jeszcze jeden, ale ja przestałam słuchać. Moje oczy zaszły łzami, wyłączyłam muzykę, wyłączyłam piekarnik, poszłam do jego sypialni i leżąc na łóżku po prostu czułam jak coś chce mnie rozerwać od środka. Nie chciałam dłużej słuchać tego, co mówiła Jess, rozłączyłam się i po prostu leżałam na łóżku skulona pogrążona w rozpaczy. Boże to się nie działo naprawdę! Nie drugi raz! Drugi raz tego nie zniosę! D. znowu zaczęło wchodzić mi do głowy i o ile z tym jakoś umiałam sobie radzić o tyle nie dam rady poradzić sobie z tym, że kolejny raz miałam zawieźć Zuzkę. Nie. Nie mogłam tego zrobić. Nienawidziłam zawodzić osób, które kochałam. Nie byłam na jej ślubie… Obiecałam, że przyjadę. Obiecałam. Obiecałam to już w dzień ślubu a teraz znowu miałam zawieźć. W tym momencie czułam się taka bezużyteczna. Taka mała… Taka słaba… Taka jak kiedyś…
-Ali?- usłyszałam jego głos i wtedy otworzyłam oczy. Nie słyszałam jak wszedł. Jak mogłam nie słyszeć?
-Harry…- powiedziałam i na niego spojrzałam. Wystraszył się kiedy zorientował się, w jakim jestem stanie.
-Boże Ali, co się stało? Dlaczego płaczesz? Skarbie nie płacz, nie płacz- powiedział, wypuścił torbę z dłoni i od razu znalazł się przy mnie. Odgarnął włosy z mojej twarzy a ja wtedy zamiast powiedzieć, o co chodzi rzuciłam się w jego ramiona i zaczęłam szlochać. -Ciiii, skarbie jestem tu, nie płacz. Powiedz co się stało- szeptał mi do ucha i gładził delikatnie moje plecy.
-Jestem… do niczego H… Harry- nie mogłam się uspokoić. Cały stres i smutek, który zbierał się we mnie w ciągu ostatnich kilku dni znalazł ujście w tym momencie.
-Nie mów tak. Powiedz, co się stało.
-Zmienili termin kręcenia teledysku. To ten dzień kiedy mały ma chrzciny. Nie mogę jechać Harry- mówiłam tak niewyraźnie, że nie wiedziałam czy on w ogóle rozumie co mówię.
-Jak to zmienili?
-Nie wiem… Boże to się znowu dzieje… Nie chcę jej zawieźć. Nikt jej tyle razy nie zawiódł co ja.
-Nie prawda, nikogo nie zawiodłaś i nie zawiedziesz. Ona to zrozumie.
-Ona jest za dobra i mi tego nie powie, ale pęknie jej serce. Boże Harry gdybyś ty ją widział… Była taka szczęśliwa, kiedy odwiedziłam ją w szpitalu… Z dzidziusiem w ramionach…
-Spokojnie… Pytałaś się czy możesz nakręcić to wcześniej albo później?
-Oczywiście. Wcześniej się nie da, bo ktoś przedłużył rezerwację czy coś a później…- zrobiłam pauzę i się od niego odsunęłam żeby na niego spojrzeć.
-Później?
-Później wchodzicie wy- powiedziałam to głosem pełnym pretensji. Nie byłam na niego zła i nie miałam pojęcia, dlaczego wygląda to tak jakby było inaczej. Przecież to nie była jego wina.
-My?- zapytał skołowany.
-Podobno zmienili wam grafik… Wchodzicie siódmego.
-Ali ja nie wiedziałem. Przysięgam. Nie miałem o niczym pojęcia- szok malujący się na jego twarzy był tak wyraźni i szczery, że na pierwszy rzut oka było widać, że mówił prawdę.
-Wiem… Ja nie chciałam żeby to tak zabrzmiało. Przepraszam.
-Skarbie nie masz za co przepraszać- powiedział a do mnie doszedł jeden ważny fakt. On był chory. Miał wypieki na twarzy, jego głos był inny i dopiero teraz zauważyłam, że pociąga nosem.
-Harry jesteś chory- powiedziałam i wytarłam morką od łez twarz koszulką, która miałam na sobie.
-Przeziębiony- powiedział a ja dotknęłam dłonią jego czoła.
-Jesteś rozpalony!- był gorący, oczy miał jakieś inne. Byłam taką egoistką. On wrócił chory a ja dodatkowo urządzałam szopki i niepotrzebnie go denerwowałam.
-Ty tak na mnie działasz- powiedział i się głupkowato uśmiechnął.
-Nie żartuj sobie tylko natychmiast przebierasz się w piżamę a ja poszukam jakiś tabletek, zrobię ci herbatę, zrobiłam kolację, ale… w sumie… nie wiem czy da się to zjeść, bo kiedy zadzwoniła Jess… Nieważne. Chodź, rozbieraj się- wstałam pospiesznie z łóżka i otworzyłam szafę gdzie na półce była jeszcze nowa piżama, w której Harry nigdy nie spał. Jemu zawsze było ciepło dlatego przeważnie spał w samych bokserkach.
-Serio?- uniósł brwi do góry i westchnął niezadowolony, kiedy zobaczył, w co każę mu się ubrać.
-Serio. Ściągaj ciuchy i się przebieraj a ja idę zrobić dla ciebie herbatę.
-Ali poczekaj- powiedział, kiedy ja chciałam już wychodzić z sypialni. Spojrzałam na niego a on nachylił się i z walizki wyciągnął pluszowego misia. Nieco koślawego misia. W sumie mocno koślawego misia- To dla ciebie. Sam zrobiłem.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się biorąc pluszaka do rąk. Przysunęłam się do Harrego blisko, wyściskałam go i zamierzałam pocałować, ale on się odsunął.
-Nie.
-Dlaczego?
-Zarażę cię.
-Ale…
-Skarbie wiesz, że nie możesz teraz zachorować…
-Ale…
-Nie mogę dostarczać ci dodatkowych zmartwień a choroba zalicza się do zmartwień.
-Masz rację- westchnęłam głośno i spojrzałam na niego totalnie przybita.
-Nie smuć się, obiecuję, że jak tylko mi przejdzie zacałuję cię na śmierć- powiedział i uśmiechnął się delikatnie. Jak on to robił, że wystarczyło, że pobył ze mną kilka minut a ja już miałam o milion razy lepszy humor? Harry umiał rozświetlić nawet najpochmurniejsze dni.
-Ale obiecujesz?- zapytałam i zamiast patrzeć na niego ja gapiłam się na najpiękniejszego misia na świecie.
-Jasne.
-Okej, w takim razie skoro nie możemy się całować a ty jesteś chory to wskakuj w piżamę a ja idę zrobić dla ciebie herbatę z cytryną.
-Ali nie chcę tej piżamy, przecież ja się w niej uduszę, ona ma długie rękawy i długie nogawki…
-Nie marudź tylko się przebieraj- poleciłam tonem nieznoszącym sprzeciwu.
-Ale uduszę się…
-Harry dość, idę zrobić herbatę i jak wrócę masz leżeć w tej piżamie i masz być przykryty kołdrą pod samą szyję.
-Tak jest mamo-powiedział i wywrócił oczami a ja wyszłam z pokoju z misiem w ręce i chowając moje wewnętrzne dramaty do kieszeni, zamierzałam zająć się moim ukochanym, który był chory i w tym momencie mnie potrzebował. Musiałam się nim zaopiekować i w tej chwili to się liczyło. Kiedy weszłam do kuchni i czekałam aż woda się zagotuje przez moją głowę przelatywał milion myśli, ale kiedy spojrzałam na misia coś do mnie doszło. Nie było tak samo jak kiedyś, może i D. mnie prześladowało i znowu musiałam wykonać telefon by poinformować Zuzę, że ją zawiodę, ale teraz nie byłam sama. Teraz miałam jego.

***

Minęły trzy dni. Całe trzy dni a ja nadal nie umiałam zebrać się w sobie i zadzwonić do Zuzy, żeby powiedzieć, że nie przyjadę. Może to przez to, że te dni były niesamowicie intensywne? EMA to było przeżyciem nie z tej Ziemi… Kogo ja próbowałam oszukać? Byłam tchórzem dlatego tak zwlekałam z tym by wykonać ten telefon a EMA nie miało z tym nic wspólnego.
-Hej!- usłyszałam głos Harrego, który wszedł do mojego mieszkania.
-Jestem w łazience!- krzyknęłam głośno żeby Harry usłyszał.
-Wiesz, że drzwi były otwarte? Włożyłem klucz do zamka przekręcam i nic. Ali musisz się zamykać, tym bardziej kiedy idziesz się myć albo spać. Może i jest to bezpieczne osiedle i jest tu monitoring, ale to strasznie nieodpowiedzialne nie zamknąć drzwi na klucz- powiedział całkiem spokojnie, za spokojnie. I dlaczego on się uśmiecha. Harry był raczej przewrażliwiony, jeśli chodziło o takie sprawy. Poza tym zamykałam się, raczej zawsze o tym pamiętałam, przynajmniej jak go nie było, jak wyjeżdżał. Jak był gdzieś blisko to jakoś tak automatycznie czułam się bezpiecznie.
-Nie panikuj, nikt mnie przecież nie ukradnie… Nie jesteś zły?
-Jestem ale… Mogę się przyłączyć?- zapytał a ja dostrzegłam błysk w jego oczach. Coś tu nie grało. Siedziałam goła w wannie, w otwartym mieszkaniu a on nie był zły.
-Nie…- powiedziałam niepewnie a on pokiwał śmiesznie głową, ale uśmiech nie schodził z jego twarzy. -Harry co jest?
-Załatwiłem- powiedział a właściwie wykrzyczał ze szczęścia.
-Co załatwiłeś?
-Nakręcisz teledysk tak jak to było planowane wcześniej, szóstego masz wolne!
-Co?! Naprawdę?!- teraz to ja krzyczałam.
-Naprawdę! Nie mogłem pozwolić żebyś była smutna.
-Ale jak? Przecież Jess mówiła, że nic się nie da zrobić…
-Najwyraźniej nie starała się wystarczająco mocno.
-Boże Harry nie wiem co mam zrobić, żeby ci podziękować!- naprawdę nie wiedziałam co mam zrobić, dlatego rzuciłam się na niego goła i mokra i zaczęłam go ściskać najmocniej jak potrafiłam. Chciałam go pocałować, ale on się odsunął.
-Czuję się lepiej, ale jeszcze mi nie przeszło, mam katar…
-Mam to gdzieś- powiedziałam i chyba pierwszy raz to ja zaskoczyłam jego moją szybkością i natarczywością. Dzięki Bogu Harry uległ mi totalnie i już nie protestował. Przyciągnęłam go do siebie a on delikatnie dotykał moich nagich pleców. Ta chwila była idealna i została przerwana przez mój telefon. Harry wypuścił mnie ze swoich objęć i podał mi komórkę.
-Hej! Wiem, że już jest późno, ale mam wspaniałą wiadomość!
-Wiem! Harry mi powiedział!
-Ali on naprawdę cię kocha… Wiesz co on zrobił?- zapytała a do mnie doszło to, że tak ucieszył mnie fakt, że mogę jechać, że nawet przez ułamek sekundy nie pomyślałam o tym jak on to zrobił.
-Nie…- powiedziałam niepewnie i spojrzałam na Harrego, który zorientował się o czym Jess chce mi powiedzieć, bo po prostu wziął mi telefon z ręki.
-Ali teraz nie może rozmawiać. Pa!- powiedział i się rozłączył.
-Harry jak ich przekonałeś?- zapytałam a on wywrócił oczami.
-Normalnie.
-Powiedz, przecież i tak się dowiem, wystarczy, że zadzwonię do Jess.
-Ali liczy się fakt, że pojedziesz.
-Jak?- domyślałam się jak, ale chciałam żeby mi powiedział.
-Zapłaciłem za inne studio.
-Harry zapłaciłeś za inne studio?! Boże! To musiało kosztować fortunę!- przecież nie wynajął samego studia tylko wszystko! Musiał opłacić też ludzi potrzebnych do nagrania teledysku… Reżysera, operatorów kamer, dźwięku, stylistki, wizażystki…
-Ali dla ciebie mógłbym wydać wszystko co mam- powiedział a ja sama nie wiedziałam co konkretnie powinnam czuć w tym momencie. Miałam się cieszyć, złościć?
-Ale Harry przecież…- zaczęłam, ale on mi przerwał.
-Chcesz mi się odwdzięczyć?- zapytał szybko jakby nagle wpadł na jakiś super pomysł.
-Oczywiście, ja to wszystko spłacę, nie wiem jeszcze kiedy bo nie zarabiam jeszcze dużo, ale spłacę, obiecuję.
-Nie wezmę od ciebie kasy… Oczekuję, że spłacisz dług inaczej- oznajmił z błyskiem ekscytacji w oczach.
-Inaczej?- zapytałam nieco skołowana.
-Poleć ze mną do Stanów… Wiem, że nie masz czasu, ale możemy zorganizować ci w hotelu miejsce do nagrywania czy coś, nawet możemy ściągnąć Jessego jeśli uprze się, że nie możesz lecieć, wiem, że masz termin do pierwszego, ale musisz tam ze mną polecieć. Nie chcę zostawiać cię na tak długo samej.
-Okej- powiedziałam po prostu. Jasne, że z nim polecę i to wcale nie było żadne spłacenie długu.- Ale chyba będę musiała wrócić wcześniej, bo mam tu parę ważnych spotkań…
-Jasne, ważne żebyś poleciała choćby na dwa dni. Umrę tam jeśli nie będę przy tobie przez te dwa tygodnie. Ledwo przeżyłem tydzień kiedy byłaś w domu, w domu pełnym bliskich ci osób a teraz miałbym cię zostawić na dwa tygodnie zupełnie samą? Wykluczone.
-Wiesz nie byłabym sama, mam przecież Jess i Jessego…
-Ali wiesz, o co mi chodzi.
-Wiem. Okej, polecę z tobą, ale pod jednym warunkiem.
-Ej, to ty tu spłacasz długi, masz jeszcze czelność stawiać mi warunki?- udawał oburzenie, ale średnio mu to szło.
-Mam- powiedziałam i uśmiechnęłam się pewna siebie. Jeszcze pół roku wcześniej wyśmiałabym każdego kto powiedziałby, że będę siedzieć goła w wannie przy Harrym i będę czuła się w tej sytuacji komfortowo i pewnie.
-Zadziorna i totalnie seksowna. Lubię taką Ali.
-Ja polecę z tobą do USA a ty polecisz ze mną do Polski na chrzciny- właściwie to zakomunikowałam mu to, ignorując jego wcześniejszy komentarz.
-Hmm… Załatwione- powiedział i uśmiechnął się tak czarująco, że myślałam, że się w tej wannie utopię z wrażenia. Harry był aniołem. Był moim aniołem stróżem i patrząc na niego nie miałam pojęcia czym sobie zasłużyłam, że był mój. Zaczęłam go ciągnąć do siebie nie zważając na to, że był w ciuchach. Miał do mnie dołączyć.
-Ali poczekaj- powiedział szybko. -Prawie zapomniałem- pokiwał śmiesznie głową i wyciągnął z kieszeni bluzy białą kopertę.
-Co to jest?- zapytałam pełna podejrzeń. Wtedy Harry wciągnął z koperty zaproszenie na ślub!
-John i Viki? Zaprosili też mnie?
-No jasne.
-Pokaż- powiedziałam i wzięłam zaproszenie z jego dłoni. Zaczęłam czytać i nie miałam pojęcia dlaczego wzruszyłam się w momencie kiedy przeczytałam słowa „mają zaszczyt zaprosić Alicję Różańską oraz Harrego Stylesa na uroczystość zaślubin…”

***

-Obiecuję, że jak wrócę to coś porobimy- powiedział już czwarty dzień z rzędu.
-Jasne- westchnęłam głośno wiedząc, że jak wróci będzie późno i będzie tak zmęczony, że nie będzie miał siły na nic.
-Ali przepraszam, ale ja muszę…
-Harry ja wiedziałam, że tak będzie i nie mam do ciebie o to pretensji. Przyleciałeś tu pracować a nie się lenić- powiedziałam i uśmiechnęłam się pocieszająco.
-Skarbie jeśli chcesz możesz jechać z nami- byłam z nimi przez te trzy dni i jedyne co robiłam to rozpraszanie Harrego, z resztą nie tylko jego.
-Zostanę tutaj z Lux, mała po wczorajszym ma chyba dość więc jeśli mogę się nią zająć tutaj, bez tego całego zamieszania to chętnie to zrobię.
-Jesteś aniołem- powiedział i mnie pocałował.
-Już gołąbeczki, wystarczy- powiedziała Lou wchodząc do pokoju i przerywając nam tak wspaniały pocałunek. -Ali, jeśli chcesz mogę wziąć Lux ze sobą.
-Przestań, chętnie jej popilnuję, prawda?- zapytałam zwracając się do małej, która trzymała w ręce lalkę.
-Dziękuję Ali, nie wiem jak ci się odwdzięczę, proszę tu masz klucz do mojego pokoju, jeśli chcecie możecie iść na plac zabaw tylko nie wychodźcie poza teren hotelu, okej?
-Jasne, poza tym przecież zostaje ochroniarz.
-Wiem, wiem. Dobra Harry, chodź czas na nas- powiedziała blondynka i na pożegnanie wyściskała córeczkę a Harry mnie. Kiedy już mieli wychodzić dodała tylko, żebym nie dała małej za dużo słodyczy a ja wiedziałam, że dam jej wszystko czego zapragnie. Nigdy nie umiałam jej niczego odmówić. Kiedy zostałyśmy same, poszłyśmy do jej pokoju i przez cały czas aż do obiadu bawiłyśmy się lalkami Barbie. Obie byłyśmy dzielnymi księżniczkami, które musiały uratować świat przed złem. Później, kiedy zjadłyśmy obiad i lodowy deser wyszłyśmy na plac zabaw. Po powrocie z placu mała chciała oglądać bajki, więc ułożyłyśmy się wygodnie na łóżku i włączyłyśmy jej ukochaną bajkę- Krainę lodu. Gdy mała patrzyła jak zahipnotyzowana w telewizor ja ukradkiem przeglądałam Twittera gdzie wszyscy przeżywali to, jak bardzo smutny ostatnio jest Harry. „Dlaczego on się nie uśmiecha?”, „Kiedyś każdą piosenkę śpiewał z uśmiechem na twarzy a teraz?”, „To przez Ali, widać, że jest nieszczęśliwy w tym związku”, po dogłębniejszych poszukiwaniach źródła tych plotek dotarłam do jakiegoś głupiego artykułu w plotkarskiej gazecie, który mówił, że cały nasz związek był tylko i wyłącznie na potrzeby wypromowania mnie, mojej płyty no i oczywiście był częścią promocji nowej płyty chłopców i zarówno ja jak i Harry jesteśmy już zmęczeni tym „związkiem”. Pewnie w normalnych okolicznościach zrobiłoby mi się niesamowicie przykro po przeczytaniu tego wszystkiego, ale dzięki Lux, która gdy zobaczyła, że nie oglądam zrobiłam mi wykład na temat tego, że telefony wcale nie są takie dobre, bo zawracają nam głowę w nieodpowiednich momentach i po prostu wzięła komórkę i schowała pod poduszkę, nie było mi przykro nawet przez sekundę. Chwilę potem razem z nią śpiewałam wszystkie piosenki i przeżywałam wszystkie sceny, które pojawiały się na ekranie. Właściwie nawet się nie zorientowałam, kiedy ten dzień minął. Lux poszła spać bardzo wcześnie, zmiana czasu mi także dawała się we znaki i nie zorientowałam się kiedy zasnęłam obok niej. Obudziłam się dopiero gdy poczułam, że coś jest nie tak. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Harrego, który trzymał mnie w ramionach i niósł do naszego pokoju.
-Hej- wymruczałam cicho.
-Hej- powiedział i się zaśmiał. Chciałam z nim porozmawiać, ale dosłownie czułam jak zasypiam w jego ramionach. Nie otworzyłam oczu nawet, kiedy Harry położył mnie na łóżku.
-Muszę się umyć- wyszeptałam niewyraźnie.
-Nie musisz- powiedział i zaczął rozpinać rozporek moich spodni. -Umyjesz się rano.
-Co robisz?
-Przebieram cię w piżamę- wyjaśnił spokojnie a ja pozwoliłam mu kontynuować to co zaczął. Najpierw ściągnął moje spodnie i skarpetki, później zajął się koszulą i stanikiem. Kiedy byłam już w samych majtkach uniósł mnie nieco i z jego pomocą usiadłam na łóżku po czym podniosłam ręce do góry a on ubrał mnie w koszulkę.
-Dziękuję- powiedziałam i opadłam z powrotem na poduszki.
-Ali myślisz, że ja też mogę się dzisiaj nie myć?- zapytał, kiedy zaczął się rozbierać.
-Możesz, pozwalam ci- powiedziałam.
-Dzięki, jesteś super- mimo tego, że miałam zamknięte oczy wiedziałam, że mówiąc to się uśmiechał. Dwie sekundy później leżał już koło mnie, w samych bokserkach. Słyszałam jeszcze jak nastawia budzik, odkłada telefon na szafkę i gasi światło. Byłam odwrócona do niego plecami więc Harry przyciągnął mnie do siebie i przytulił się do mnie. Nie miałam pojęcia czemu, ale wtedy nawiedziła mnie pewna myśl. Musiałam go o coś zapytać.
-Harry jesteś szczęśliwy?- zadałam to pytanie ostatkiem sił.
-Jak nigdy przedtem- odpowiedział i pocałował moje ramie a ja odpłynęłam do krainy Morfeusza z wielkim uśmiechem na twarzy.

***

Rano wybieraliśmy się do Nowego Jorku gdzie teoretycznie mięliśmy mieć aż dwa dni wolnego. Kiedy dotarliśmy na miejsce szybko okazało się, że te dwa dni nieco się skurczyły, bo przez podróż, która trwała dłużej niż miała i późniejsze problemy z hotelem okazało się, że tylko wieczór i następny dzień mieliśmy mieć tylko dla siebie. Mimo ogólnego zmęczenia mojego i Harrego postanowiliśmy pojechać do jakiegoś centrum handlowego gdzie znajdował się jakiś sklep, jeden jedyny na całym świecie, w którym Harry zamierzał kupić Gemmie prezent na Gwiazdkę. Mimo, że był jeszcze miesiąc do świąt Harry stwierdził, że „kupi go teraz i później nie będzie musiał specjalnie przylatywać do Nowego Jorku po to”. Jak go zapytałam czy nie mógłby zamówić przez Internet odpowiedział, że ten sklep nie prowadzi sprzedaży internetowej i w ogóle nie wysyłają swoich produktów a poza tym wolałam się nie zagłębiać w to, że Harry przeleciałby pół świata po jakiś prezent- tak, jakiś, bo nie chciał powiedzieć co to, to była jakaś jego i Gemmy tajemnica i nie miałam pojęcia o co chodziło. Kiedy weszliśmy do wielkiego centrum handlowego Harry od razu pobiegł do tajemniczego sklepu a ja zostałam sama z ochroniarzem. Minęło, pięć minut, potem dziesięć, piętnaście a ja nadal siedziałam na ławce sama. Gdy minęło pół godziny i mimo tego, że dzwoniłam do niego sto razy, wysłałam milion smsów, na które nie odpisał postanowiłam wstać i się przejść. Byłam zła, bo nie rozumiałam dlaczego nie mogłam iść z nim, siedziałam jak ostatnia idiotka marnując tyle czasu! Szłam powoli i przyglądałam się sklepowym witrynom jednak żadna nie zachęciła mnie na tyle, żebym chciała wejść do środka do czasu, kiedy zobaczyłam jubilera, podeszłam bliżej i patrzyłam na te wszystkie błyskotki, do których miałam słabość. To nie tak, że kupowałam drogą biżuterię, ale uwielbiałam patrzeć na te wszystkie diamenciki, na to jak pięknie się błyszczały. W całej galerii roiło się od światełek, choinek, Mikołajów i innych świątecznych atrybutów, ale to ta wystawa umiała przyciągnąć wzrok. Była piękna, stonowana i przede wszystkim niesamowicie zachęcająca do wejścia do środka. Nagle poczułam się tak jakby święta miały być już za dwa dni, w tle leciały świąteczne piosenki a ja dojrzałam śliczny pierścionek, którego diamenciki tworzyły pięknego motyla. Był idealny, prosty, ale w tej prostocie doskonały.
-Dlaczego nie poczekałaś tak jak ci kazałem?- byłam tak skupiona na gapieniu się na pierścionek, że nawet nie zauważyłam, że Harry łaskawie do mnie przyszedł.
-Dlaczego to trwało tak długo?- zapytałam wkurzona i spojrzałam na niego. Myślałam, że skoro coś kupił to będzie miał to przy sobie, ale on w ręce trzymał telefon, nic więcej.
-Bo, kiedy jedna osoba mnie rozpoznała to potem…- zaczął a ja machnęłam ręką i mu przerwałam. No jasne, że musiał robić milion zdjęć. Zawsze to samo.
-Gdzie masz prezent?
-Zamówiłem i przyślą do Londynu.
-Mówiłeś, że nie można zamawiać.
-Nie można przez Internet, ale można zamówić osobiście.
-Wcześniej mówiłeś, że w ogóle nie można zamawiać.
-Nie prawda- Harry potrafił mnie zirytować jak nikt inny, godzinę wcześniej gadał, że nie można i nagle gada, że można. Czasami nie szło się z nim dogadać.
-Gołąbeczki musimy już wracać- odezwał się jeden z trzech ochroniarzy, którzy byli z nami.
-Już? Nawet nie weszłam do żadnego sklepu!- oburzyłam się.
-Przepraszam Harry mogę zdjęcie?- zapytała jakaś dziewczyna, która podeszła z dziesięcioma innymi.
-Jasne- dlaczego to zawsze wygląda tak samo? Dlaczego w Stanach jest to nasilone, w sumie wszędzie było to nasilone, ale amerykańskie fanki były jakieś bardziej natarczywe.
-Harry tak bardzo cię kocham!
-Harry mogę zdjęcie?
-Harry jeszcze ja, proszę!- jeden z ochroniarzy odsunął mnie nieco na bok a we mnie wszystko się gotowało. To był drugi raz jak byłam w Nowym Jorku, za pierwszym razem nie wyszłam nawet z hotelu teraz wyszłam i okazało się to zupełnie bezcelowe.
-Wystarczy- powiedział ochroniarz, ale ludzi zbierało się coraz więcej, przestałam widzieć Harrego przez co zaczęłam się stresować jeszcze bardziej. Cała złość na niego, za to, że kazał mi czekać ponad pół godziny samej wyparowała, kiedy zniknął mi z pola widzenia.
-Ali zrobisz ze mną zdjęcie?- zapytała jakaś dziewczyna a ja tylko kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się sztucznie. Po chwili podeszła kolejna i następna. Nagle, dosłownie w pięć minut zrobiło się takie zamieszanie, że nie widziałam ani Harrego ani ochroniarzy. W mojej głowie momentalnie pojawiło się wspomnienie mojego upadku. Zaczęłam szybciej oddychać i mimo tego, że starałam się wyglądać na spokojną czułam jak twarz zaczyna mnie piec, jak robi mi się gorąco, jak zaczynają pocić mi się ręce.
-Ali- kiedy usłyszałam jego głos dosłownie czułam jak zaczynają mnie piec oczy. -Już dobrze, jestem tu, nie denerwuj się, nie chciałem cię zostawić.
-Wiem, nic mi nie jest- powiedziałam i wzięłam głęboki wdech. Złapaliśmy się za ręce, ale po kilku sekundach on puścił moją dłoń i objął mnie ramieniem przez co przytuliłam się do niego naprawdę mocno. Ochrona zaczęła nas wyprowadzać z tego całego zamieszania przez co wszyscy krzyczeli, żeby Harry jeszcze nie odchodził, że chcą zdjęć, ale my się nie zatrzymywaliśmy. Kiedy wsiedliśmy do samochodu i poczułam się bezpiecznie, poczułam, że Harry jest bezpieczny z moich oczu popłynęły łzy.
-Ej… Skarbie- kciuk Harrego wylądował na mojej twarzy by wytrzeć z niej łzy.- Dlaczego płaczesz?
-Nie wiem- przyznałam.
-Ali nic się nie stało, było zamieszanie ale wszystko już dobrze.
-Wiem… Po prostu się wystraszyłam, nie widziałam cię… Zdenerwowałam się i chyba to przez te emocje.
-Ja też się zdenerwowałem kiedy zniknęłaś mi z pola widzenia, przepraszam Ali, naprawdę przepraszam.
-Nie masz za co, po prostu łzy mi same poleciały.
-Chciałem dobrze skarbie, przysięgam, nie chciałem by wyszło jak zawsze- byłam głupia. Po co płakałam? To nie tak, że chciałam tylko samo tak wyszło, z emocji.
-Już, jest okej, już nie płaczę, daj mi buzi i zapomnijmy o tym, dobrze?- uśmiechnęłam się do niego całkiem szczerze a on nic nie mówiąc po prostu spełnił moją prośbę. Dlaczego kobiety są takie płaczliwe? Dlaczego ja taka byłam? Głupie hormony… 
Kiedy dojechaliśmy do hotelu poszliśmy z Harrym do Nialla. Horan leżał rozwalony na łóżku i śmiał się tak głośno, że było go słychać już pięć pięter niżej. Okazało się, że wpadł w szał oglądania śmiesznych vines. Kiedy nas zobaczył, przygnębionych i totalnie bez humoru nawet nie pytał co się stało. Po prostu zaproponował żebyśmy się do niego przyłączyli i po chwili w trójkę leżeliśmy w jednym łóżku, Niall na środku z laptopem na brzuchu ja po jego lewej, Harry po prawej i w sumie nie wiedziałam czy to te filmiki były rzeczywiście takie śmieszne czy Niall, ale po jakimś czasie śmialiśmy się tak głośno jak blondyn. Kiedy się uspokoiliśmy powiedziałam Niallowi, dlaczego byliśmy tacy przygnębieni i wtedy padły z jego ust słowa na pierwszy rzut oka zupełnie zwyczajne. „Szkoda, że nie możemy czasami zmienić swojego wyglądu, chociaż na parę godzin”. No jasne! To było to! Niall był geniuszem. Miałam wrażenie, że kiedy wypowiedział te słowa cała nasza trójka wpadła na ten sam pomysł w tym samym momencie. Mogliśmy zwiedzić Nowy Jork w spokoju! Wystarczyło się przebrać! I tak dwadzieścia cztery godziny później byliśmy z Harrym nie do poznania. Ja ubrana byłam w miarę normalnie jednak wyglądałam na jakieś piętnaście kilogramów cięższą, miałam krótkie, blond włosy, usta pomalowane miałam fioletowo- różową szminką, na głowie miałam opaskę z kokardką i patrząc na całokształt chyba nie byłam rozpoznawalna. I o ile ja miałam inny kolor włosów, byłam grubsza i byłam pomalowana inaczej niż zwykle, o tyle Harry w ogóle nie wyglądał jak Harry. Miał wyprostowane włosy, doklejony zarost, ta broda była serio imponująca, do tego też go pogrubili, przede wszystkim brzuch, ale kiedy zobaczyłam jego spodnie myślałam, że umrę ze śmiechu. Były to dżinsy o szerokich nogawkach! Do tego założył sweter i wielką kurtkę. Podsumowując wyglądaliśmy jak dwa dziwaki, jakbyśmy oboje uciekli z psychiatryka. Oczywiście mimo tego, że nie przypominaliśmy siebie na wycieczkę wybieraliśmy się z dwójką ochroniarzy, tak na wszelki wypadek. Wyszliśmy z hotelu wyjściem dla pracowników i naszym pierwszym celem było Times square. Mówi się, że to skrzyżowanie świata i naprawdę to miejsce robiło wrażenie, choć wydawało mi się, że tylko na mnie. Na Harrym o wiele większe wrażenie robiło to, że był anonimowy. Nikt go nie poznawał. Szliśmy trzymając się za ręce, przytulaliśmy i nikt nie zwracał na nas uwagi. Mieliśmy zobaczyć tyle rzeczy, ale skończyło się na tym, że weszliśmy tylko na szczyt Empire State Building gdzie po tym jak nasyciliśmy oczy niesamowitym widokiem zaczęliśmy się całować tak długo, że dosłownie moje wargi całe zdrętwiały. To miejsce było magiczne, całe miasto skąpane było w światełkach a ja czułam się jakbym była w jakimś zupełnie innym świecie. Dzięki Harremu mogłam przeżywać tak niezwykłe chwile, gdyby nie on nigdy bym tego nie przeżyła. Może i weszłabym na ten budynek i zobaczyłabym to samo, ale dzięki niemu czułam się wyjątkowa właśnie w tej chwili, gdy zamiast patrzeć się na ten zapierający dech w piersiach widok on wolał patrzeć na mnie. To była ta magia, to coś, czego nie da się przeżyć samemu. Kiedy znaleźliśmy się na dole byłam tak niesamowicie naładowana pozytywną energią, że mimo tego, że mieliśmy już wracać ja wcale nie chciałam tego robić. Chciałam chodzić po Nowym Jorku z Harrym za rękę i cieszyć się tym wszystkim. To była wspaniała randka i wtedy Harry zaprosił mnie na drinka. Mijaliśmy różne lokale ale kiedy zobaczyliśmy napis „KARAOKE” na jednym z nich, od razu wiedzieliśmy, który wybrać. Kiedy weszliśmy do środka usiedliśmy przy małym okrągłym stoliku i zamówiliśmy po lampce wina. Na podeście, który robił ze scenę stały dwie dziewczyny i śpiewały piosenkę Irene Cary- Flashdance What A Feeling. Wymieniliśmy z Harrym tylko porozumiewawcze spojrzenia i oboje wiedzieliśmy kto zaraz wystąpi na tej scenie. Kiedy wypiliśmy wino a kolejna osoba skończyła śpiewać, prowadzący wyszedł na scenę i zapytał czy są kolejni ochotnicy. Oboje zgłosiliśmy się jako chętni, weszliśmy na scenę i wylosowaliśmy piosenkę „We’ve got tonight” Boba Segera. Zaczął Harry.
„I know it's late, I know you're weary
I know your plans don't include me”
Już po pierwszych dźwiękach rozległy się oklaski. Boże gdyby ci ludzie wiedzieli, że ten zarośnięty, gruby, dziwny facet to tak naprawdę jedna z największych gwiazd na świecie… Na ekranie pojawił się napis „girl”. Teraz była moja kolej.
„Still here we are, both of us lonely
Longing for shelter from all that we see”
Publiczność powitała mnie równie gromkimi brawami co jego. Śpiewałam z Harrym! Patrzyłam w jego oczy, patrzyłam na publiczność, na całym ciele miałam ciarki. Boże dla takich chwil się żyje. W takich chwilach człowiek rozumie co to szczęście. Śpiewałam tę wspaniałą piosenkę z najwspanialszym chłopakiem na Ziemi i dopiero na tej małej scenie, przed niewielką publicznością zrozumiałam o co w tym chodzi, w muzyce, w śpiewaniu, w cieszeniu się tym. Zrozumiałam jaki sens ma to co robię, te wszystkie koncerty, piosenki, nagrania. Dosłownie w tym momencie to do mnie dotarło. Chciałam to robić do końca moich dni, ale chciałam to robić z nim. Chciałam dzielić się takimi wspaniałymi momentami z nim. Chciałam tworzyć takie wspomnienia z nim. Bo tylko przy nim to wszystko wydawało się właściwe. To Harry nadawał temu sens.


Heeeej! Wiem, długo nie dodawałam ale serio nie mam czasu i piszę rozdział w częściach i to nie tak że to olewam tylko samo tak wychodzi :/ Od razu mówię, że następny muszę dodać wcześniej bo 44 będzie jeszcze taki "zwykły" a 45 będzie świąteczny więc muszę się wyrobić z nimi do świąt xD
Piosenki:
Ali i Harry śpiewali cudną piosenkę, tutaj daję linki:
Jeśli chodzi o piosenkę "w tle" to jak już napisałam w rozdziale śpiewa ją Adam Levine (ten z Maroon 5) i piosenka pochodzi z superowego filmu, który strasznie polecam "Zacznijmy od nowa"
Na początku rozdziału Ali nagrywa piosenkę pod tytułem "On My Way". Jak ją nagra to tu wstawięxD
Ogólnie przepraszam jeśli w rozdziale pojawiają się jakieś niejasności typu: Harry wyjechał na 3 dni a za dwa dni jest informacja że wyjechał na 5 dni, ale pisałam ten rozdział w takich odstępach, że sama zapominałam co napisałam wcześniej xD
Przepraszam za wszystkie błędy!!
Dziękuję za komentarze!!
Proszę o komentarze!! :)
Jeśli chcecie jakoś mi pomóc to możecie polecać opowiadanie chociażby na Twitterze bo ja chyba nigdy go nie zareklamuje tak jak się należy xD
Pewnie coś miałam jeszcze powiedzieć ale zapomniałam :D
Ogólnie chyba niedługo ktoś jednak się dowie o D.! XD Jak myślicie kto? :D
Harry w tym rozdziale jest taki skjadjlasjdkasj :D Wyobrażacie go sobie w wielkich, szerokich spodniach???
Dobra, to chyba wszystko xD
(Ali i Lux śpiewały razem "Let it go" z Frozen... Słiiit!)
Aduś kocham Cię!



PS1 I LOVE YOUUU ALL!!!
PS2 W następnym rozdziale będzie czerwona czcionka xD 

3 komentarze:

  1. Okej, jestem w stanie dać Harry'emu malutkiego plusika za to, że dzięki niemu Ali jednak pojedzie na chrzest. Ale nie szalej, bo to nic nie zmienia i nadal go nie lubię xd Czekam na moment, kiedy Jesse'ego będzie więcej i będę mogła się nim więcej jarać :D Piosenki z rozdziału są super!!! Okej, już ogarniam o co chodzi z jednym łóżkiem xd Też Cię Kocham <3 Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na poczatku chcialam przrprosic ze dopiero teraz komentuje nie zwazajac na godzine . Rozdzial przeczytalam juz w niedziele ale nie mialam czasu na skomentowanie a wiem jak wazne jest to zeby ktos docenil twoj czas i chcec pisania tak wiec jestem. :)
    Wciaz nie moge rozgryzc Harrego czy on rzeczywiscie jest tak bezgranicznie zakochany w Ally czy jest tak jak mowi D teskni za kontrolowaniem jej. Ally natomiast jest silniejsza niz sie wydaje gdyz w pewien sposob sama daje sb rade z D. Rozdzial jest fantastyczny . Juz mialam nadzieje ze Styles dowie sie calej prawdy a jednak jeszcze na to nie pora. Uwielbiam watek z D cholernie jestem ciekawa kto to jest .
    Czekam na next a w szczegolnosci na rozdzial swiateczny i co specialnego przygotowalas na ta okazje. Sadzac po twojej wyobrazni bd to napewno cos niesamowitego. Dlatego nie poddawaj sie i pisz dalej. ~Lily x.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam 3 zaległe rodziały. i były cudowne. Co prawda oczy mi zaraz wyschną ale to szczegoł. Jezu i kim jest to D. vtbkhtxvhuydfc no i co ukrywa Harry? Ilysm x

    OdpowiedzUsuń