niedziela, 5 października 2014

Rozdział 41




-Harry nie mów tak, nie zostawię cię, kocham cię, błagam nie płacz- tuliłam go do siebie najmocniej jak umiałam. Nie miałam pojęcia dlaczego tak mówi, dlaczego płacze, ale musiałam go pocieszyć. Nie mogłam być wystraszona i nie mogłam zacząć płakać, musiałam być silna. Dla niego.
-Ali ty nic nie wiesz…- był roztrzęsiony.
-Ciiiii, już dobrze Harry, już dobrze. Jesteś taki zimny… Choć ze mną do łóżka, proszę- nie wiedziałam dlaczego  przechodził jakieś załamanie i strasznie się bałam, że nie będę umiała mu pomóc. On zawsze to robi, zawsze kiedy znajdzie mnie totalnie rozbitą umie mnie poskładać. Nie miałam pojęcia co sprawiło, że znalazłam go w takim stanie, ale musiałam mu pomóc tak jak on zawsze pomagał mi.
-Nie zasługuję, żeby leżeć z tobą w jednym łóżku. Nie zasługuję żebyś mnie teraz przytulała- powiedział i odsunął się ode mnie jednak ja nie chciałam dać za wygraną dlatego od razu znalazłam się przy nim.
-Harry proszę, przestań tak mówić, łamiesz mi serce tymi słowami. Proszę choć ze mną, wróć do łóżka- otarłam dłonią jego policzki, które sekundę później znowu były mokre od łez. -Nie płacz, skarbie błagam cię nie płacz- wyszeptałam a Harry na mnie spojrzał. Jakbym powiedziała jakieś magiczne zaklęcie i wtedy to do mnie doszło. Jeszcze nigdy w życiu nie powiedziałam do niego skarbie. To on mnie tak nazywał.
-Ali…
-Choć ze mną, błagam skarbie- powiedziałam do niego jeszcze raz i nie wiem jakim cudem, ale to zadziałało. Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go za sobą a on nie stał już jak kołek tylko się ruszył. Kiedy weszliśmy do pokoju podeszłam do łóżka a Harry na nim usiadł. Zapaliłam lampkę stojącą na szafce przy łóżku i uklękłam przed nim i starałam się mówić spokojnie i przyjaźnie, jakbym mówiła do dziecka- Harry wszystko jest dobrze, jestem tutaj z tobą, nie denerwuj się. Jesteś lodowaty i boję się, że możesz się przeziębić a chcę żebyś był zdrowy dlatego proszę, połóż się- powiedziałam i wstałam. Wzięłam kołdrę i uniosłam ją dając Harremu znak, że naprawdę zależy mi na tym, żeby się położył. Kamień spadł mi z serca kiedy powoli opadł na poduszkę. Od razu przykryłam go szczelnie kołdrą. Wiedziałam, że w salonie pali się światło dlatego odwróciłam się i chciałam iść i je zgasić ale Harry złapał mnie za rękę.
-Co robisz?- zapytał spanikowany.
-W salonie pali się światło- wyjaśniłam.
-Nie zostawiaj mnie- wyszeptał a z jago oczu znowu wypłynęły łzy.
-Chciałam tylko…
-Nie zostawiaj mnie- powtórzył błagalnie a ja nie byłam w stanie mu tego zrobić i wyjść.
-Nie zostawię cię- wiedziałam, że moje zapewnienie nie tyczy się tylko tej konkretnej sytuacji, ale to wszystko ma o wiele większe znaczenie. Harry podniósł rękę i odgarnął kołdrę dlatego nie czekając nawet sekundy dłużej położyłam się koło niego. Przytuliliśmy się do siebie i okryliśmy kołdrą. Byłam taka ciepła przy nim i miałam wrażenie, że dopiero teraz czuje, że jest mu zimno bo zaczął drżeć a jego skóra pokryła się gęsią skórką. Nie wiedziałam ile czasu minęło zanim się uspokoił, ale po prostu leżałam przy nim i starałam się dać mu choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa.
-Przepraszam- wyszeptał.
-Nie masz za co przepraszać.
-Mam. Urządziłem jakąś szopkę. Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć- miałam wrażenie, że mówienie sprawia mu wiele wysiłku.
-Myślisz, że się ciebie bałam?- zapytałam wprost.
-Myślę, że tak.
-Harry ja się nie bałam ciebie tylko bałam się o ciebie. Bałam się, że coś ci się stało a nie, że zrobisz mi krzywdę.
-Zostawiłaś mnie.
-Co?
-Zostawiłaś mnie- powtórzył nieco głośniej.- Śniło mi się, że zostałem sam.
-Harry…- nagle wszystko stało się jasne. Miał sen, koszmar, tak samo jak ja.
-Zrobiłem ci krzywdę- mówił to z takim trudem… Byłam głupia opowiadając mu mój sen niczym bajkę na dobranoc. Nie powinnam zadręczać go takimi sprawami.- Zraniłem cię Ali.
-To był sen.
-Robiłem ci krzywdę i podobało mi się to. Prosiłaś żebym przestał, ale to mnie nakręcało a kiedy zdałem sobie sprawę co robię myślałem, że umrę. Spojrzałaś na mnie i powiedziałaś tylko dwa słowa, to koniec. Wybiegłaś z tego mieszkania, pobiegłem żeby cię szukać. Widziałem cię, biegłaś przede mną ale nie mogłem cię dogonić, chciałem biec szybciej, ale nie mogłem a ty się oddalałaś. Nagle stanęłaś, odwróciłaś się w moją stronę, płakałaś. Spojrzałaś na mnie z taką nienawiścią… I nagle zamknęłaś oczy i odeszłaś. Nie było cię- naprawdę to przeżywał. Czułam, że chodziło o coś więcej niż sen. On po prostu cały czas się zadręczał.
-Harry ja tu jestem i nigdzie się nie wybieram.
-Zraniłem cię Ali.
-To był sen- powiedziałam chociaż wiedziałam, że nie o to mu chodzi.
-Nie… Zraniłem cię.
-Wybaczyłam ci, nie możesz się tym cały czas zadręczać.
-Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że kiedy ci to robiłem czułem wewnętrzną satysfakcję. Podobało mi się to, że cię krzywdzę, że przeze mnie poczujesz się taka mała, taka beznadziejna. Ale kiedy zorientowałem się… Ali ja nie…- Boże w tym momencie nie miałam pojęcia czy mówi o śnie czy o tym jak mnie uderzył, właściwie cała ta rozmowa była tak dziwna, że nie wiedziałam o czym tak naprawdę rozmawiamy, ale gdy głos mu się załamał nie mogłam pozwolić by znowu zaczął płakać.
-Ciiii, już jest dobrze. Harry masz mnie, ja mam ciebie. Damy radę razem. Jakoś przebrniemy przez te nasze koszmary, razem nam się uda- tak bardzo chciałam by w końcu w to uwierzył, byliśmy w tym razem. On nie musiał walczyć sam bo miał mnie.
-Przepraszam za wszystko co zrobiłem, co robię, po prostu za wszystko.
-Nie przepraszaj za to jaki jesteś bo takiego cię kocham Harry. Właśnie takiego, jesteś dla mnie idealny, pod każdym względem.
-Dziękuję.
-Nie dziękuj tylko mi coś obiecaj.
-Wszystko co zechcesz.
-Obiecaj mi, że przestaniesz się obwiniać, że przestaniesz myśleć o tym co było a zaczniesz myśleć o tym co będzie. Może być tak wspaniale, kocham cię najmocniej na świecie, chcę spędzić z tobą każdy dzień mojego życia, chcę się przy tobie budzić, chcę się kłócić o bzdury, chcę się gniewać kiedy obudzisz mnie za wcześnie, chce planować wspólne wakacje, chcę umierać z tęsknoty kiedy wyjedziesz, chcę ci pomagać kiedy masz zły dzień, chcę po prostu ciebie. Takiego jakim jesteś nawet jeśli jesteś tak pokręcony jak włosy na twojej głowie. Tylko błagam przestań żyć przeszłością bo ja przestałam. Nie każę ci zapomnieć, proszę cię żebyś ruszył dalej. Obiecaj mi, że od teraz zaczniemy żyć tak jak chcemy i zostawimy to co złe za nami. Proszę, obiecaj mi to- tak bardzo chciałam, żeby on to zostawił. Żeby po prostu przestał.
-Obiecuję skarbie- wyszeptał i pocałował mnie w czoło.- Obiecuję, że się postaram.
-Tylko o to cię proszę- powiedziałam i uniosłam głowę by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Po moim ciele rozlała się fala ciepła kiedy nieśmiały uśmiech wkradł się na jego twarz. Wrócił do mnie. Nie pozostałam nieczuła na ten widok i także się uśmiechnęłam. Szerzej niż on.
-Co?- zapytał nieco zdezorientowany widząc ten mój idiotyczny uśmiech.
-Wróciłeś do mnie- wyjaśniłam.
-Zawsze wrócę- obiecał patrząc mi w oczy.- Kocham cię.
-Kocham cię- odpowiedziałam po polsku i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej niż wcześniej i nastała cisza. 
Po pewnym czasie poczułam jak jego uścisk słabnie. Spojrzałam na niego i dotknęłam palcem wskazującym dolnej wargi, ale on nie zareagował. Zasnął. Wyswobodziłam się z jego ramion i uważając żeby go nie obudzić wstałam z łóżka. Przykryłam go pod samą szyję i wyłączyłam lampkę stojącą na szafce. Poszłam do salonu i tam również wyłączyłam światło. Odwiedziłam też kuchnię, napiłam się wody i wróciłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i po prostu siedziałam i patrzyłam na niego w ciemności. Wyglądał tak spokojnie. Zupełnie inaczej niż gdy go znalazłam. Przy Harrym musiałam być silna, nie mogłam pokazać jak wielkie wrażenie wywarło na mnie to wszystko. „Robiłem ci krzywdę i podobało mi się to.”- Harry potrafił być… przerażający. Wiedziałam że to był sen, zwykły sen, ale usłyszeć coś takiego z ust ukochanej osoby nie jest wcale łatwo. Nie jest łatwo kiedy się wie, że on zmaga się z czymś takim naprawdę. „Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że kiedy ci to robiłem czułem wewnętrzną satysfakcję.”- nie byłam w stanie stwierdzić czy kiedy wypowiadał te słowa mówił o śnie czy o tym kiedy mnie uderzył. Podświadomie znałam odpowiedź ale nie chciałam przyznać tego sama przed sobą. Kochałam go całą sobą i musiałam mu pomóc nawet jeśli jego myśli i pragnienia były tak czarne. W tym momencie przypomniała mi się nasza rozmowa, którą przeprowadziliśmy już jakiś czas temu. Kiedy mówił, że lubi kiedy mu ulegam, kiedy robi mi malinki, kiedy mówił o mnie jak o swojej własności. „Skoro przerażają cię moje słowa... Nie chcesz poznać moich myśli”. Teraz wiedziałam o co mu chodziło. Teraz znałam jego myśli i wiedziałam, że zrobię wszystko by mu pomóc. Wiedziałam, że powinien iść do specjalisty ale nie mogłam tak po prostu powiedzieć: Harry idź do psychologa. Nie miałam prawa tego od niego wymagać bo sama nie poszłam do psychologa kiedy Harry o to prosił. Musiałam to wszystko rozegrać tak by Harry przestał myśleć o sobie źle, by przestał myśleć o tym co zrobił złego, by pamiętał dobre chwile. On miał swoje demony ale nie był zły i wszystko co wydarzyło się tej nocy tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Gdyby rzeczywiście był taki zły jak sam o sobie myśli nie płakał by jak dziecko, nie rozpaczałby tak bardzo na samą myśl o tym, że mogłabym go zostawić. Zła osoba nie potrafi kochać tak bardzo jak on kochał mnie. Nasza historia była taka dziwna. Od „nienawidzę cię” przeszliśmy do „kocham cię”. Życie to jeden wielki paradoks. Harry nigdy nie myślał, że poczuje do mnie coś poza niechęcią a teraz boi się, że go zostawię. Ja nigdy, nawet w najśmielszych snach nie podejrzewałam, że będę umiała pokochać kogoś tak mocno, tak bardzo, że będę w stanie wybaczyć mu rzeczy niewybaczalne. Ale to się dzieje, on, chłopak, który chciał ją zniszczyć pokochał ją całym sercem, chłopak, który ma problem z samym sobą pokochał dziewczynę, która jest tak samo pokręcona jak on. Ona, dziewczyna, która całe życie czuła się zwyczajna pokochała chłopca, który sprawił, że poczuła się wyjątkowa, dzięki niemu poczuła, że żyje w momencie kiedy chciała umrzeć. Zakochali się w sobie chociaż to najbardziej nieprawdopodobny scenariusz na świecie. Kochają się i nie potrafią bez siebie żyć. To jest nasza historia, nasza prawda, nasze życie. Nie jest łatwo ale miłość nie ma być łatwa. Ma zmuszać ludzi do tego by chcieli być lepsi dla tej drugiej osoby. I tak właśnie było ze mną i z Harrym. Ja chciałam być lepsza dla niego, on chciał być lepszy dla mnie i nie ważne co miało się stać wiedziałam, że będę robić wszystko by go wspierać i mu pomagać.
Tak wiele myśli kłębiło się w mojej głowie. Nie mogłam zasnąć. Właściwie całą noc siedziałam przy nim. Zasnęłam nad ranem ale obudziłam się o wiele za wcześnie. Po prostu ta noc wywarła na mnie wielkie wrażenie i nie umiałam przestać myśleć o wszystkim. Może to dziwne ale o ile na początku myślałam o złych i dobrych rzeczach o tyle później przed oczami miałam coraz więcej wspaniałych wspomnień. Nasz pierwszy pocałunek, kolacja z nim, Gemmą i ich przyjaciółmi, wycieczka do zoo w Amsterdamie, jego wyznanie miłości, niespodzianka jaką zrobił mi przyjeżdżając na moje urodziny, nasz pierwszy raz… Mieliśmy tak wiele pięknych wspomnień, że nie umiałam przestać o tym myśleć.
Wstałam już po siódmej, mimo że z Jess umówiona byłam dopiero na jedenastą. Miałam dużo czasu dlatego wszystko robiłam o wiele wolniej niż zwykle. Wcześniej umawiałam się z Harrym, że zawiezie mnie na miejsce ale nie miałam serca go budzić. Zamówiłam po prostu taksówkę jednak wiedziałam, że nie mogę tak po prostu go zostawić. Nie po tym co wydarzyło się w nocy.
-Harry?- powiedziałam i delikatnie ścisnęłam jego dłoń.- Harry…- powiedziałam głośniej co podziałało. Otworzył powoli oczy a kiedy zorientował się, że jestem ubrana, uczesana, umalowana i gotowa do wyjścia na jego twarzy malowała się dezorientacja.
-Która godzina?- zapytał wiedząc, że zaspał.
-Dochodzi dziesiąta.
-Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś?- usiadł tak gwałtownie, że prawie walnął czołem w mój nos.
-Spokojnie, połóż się jeszcze.
-Muszę cię zawieźć.
-Pojadę sama- powiedziałam spokojnie.
-Dlaczego?- zapytał z wyrzutem.
-Nie chciałam cię budzić, chciałam żebyś się wyspał. Dopiero co wróciłeś ze Stanów, nie spałeś dobrze wczoraj, nie spałeś dobrze dzisiaj. W ogóle nie chciałam cię budzić ale muszę już jechać a nie chciałam żebyś się obudził w pustym mieszkaniu.
-Dobra, daj mi dwie minuty, ubiorę się i umyję zęby…- zaczął ale mu przerwałam.
-Już zamówiłam taksówkę- zakomunikowałam.
-To weź i ją odwołaj.
-Harry pojadę sama, obudziłam cię bo nie chciałam zostawić cię bez słowa. Wrócę niedługo, z małą niespodzianką- powiedziałam stanowczo i uśmiechnęłam się przyjaźnie a po chwili dałam mu buziaka w dołeczek, który utworzył się pod wpływem delikatnego uśmiechu, który wkradł się na jego twarz, kiedy usłyszał o niespodziance.
-No okej ale nie wrócisz sama, przyjadę po ciebie jak się ogarnę.
-Nie bo wtedy nie będzie niespodzianki.
-Jesteś uparta.
-Taa ale teraz już serio muszę lecieć. Wstań i zaklucz drzwi, żeby mi tu ciebie nikt nie ukradł jak mnie nie będzie- powiedziałam i nie czekając na niego wyszłam z sypialni i poszłam prosto do przedpokoju gdzie ubrałam buty, kurtkę i kapelusz.
-Weź je- powiedział i wyciągnął z szuflady klucze do jego mieszkania. Boże! On właśnie dawał mi klucze do swojego domu!
-Jesteś pewien?- nie wiem dlaczego to była dla mnie taka wielka sprawa ale w tym momencie poczułam, że naprawdę mi ufa.
-Tak. Ali to mieszkanie jest tak samo moje jak i twoje- powiedział a ja spojrzałam na niego jak na szaleńca. To jego dom nie mój.- Nie patrz tak na mnie. Wszystko co moje jest też twoje.
-Dziękuję- powiedziałam bo totalnie nie wiedziałam co mam w tym momencie powiedzieć i po prostu dałam mu całusa w usta.- Do zobaczenia Harry.
-Kocham cię- powiedział zanim wyszłam.

***

-O mój Boże! Ali jak ty wyglądasz?
-Ja też się cieszę, że cię widzę Jess- powiedziałam i przytuliłam blondynkę a następnie się rozebrałam i usiadłam przy małym, okrągłym stoliku.
-Jesteś chora?- Jess naprawdę się bulwersowała a ja wcale nie wyglądałam tak okropnie. No okej, może i wyglądałam ale każdy by tak wyglądał gdyby nie przespał dobrze dwóch nocy pod rząd.
-Nie, po prostu nie spałam całą noc- powiedziałam a Jess uniosła znacząco brew.- To nie to co myślisz, naprawdę nie mogłam spać. Siedziałam całą noc na łóżku jak idiotka i za cholerę nie mogłam zasnąć.
-Nie tłumacz się. Nie podoba mi się jak wyglądasz bo wyglądasz na wykończoną i nie wyobrażam sobie, że miałabyś wejść w takim stanie do studia i nie zemdleć. Masz o siebie dbać i skoro nie mogłaś zasnąć trzeba było wziąć jakąś tabletkę.
-Dzień dobry- przerwała kelnerka.- Co podać?
-Ja poproszę cappuccino a ty?
-Ja wezmę latte macchiato i jeśli macie to kawałek ciasta czekoladowego- ta kelnerka podeszła tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować co w ogóle ta kawiarnia oferuje.
-Mamy pyszne ciasto czekoladowe- powiedziała i obdarzyła mnie pięknym uśmiechem.
-W takim razie to wszystko- powiedziałam a kelnerka spojrzała na Jess, która kiwnęła głową by dać znać, że ona niczego więcej nie zamawia i odeszła.
-Ciasto czekoladowe?- zapytała Jess a ja nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Taa, lubię ciasto czekoladowe…
-Ali za miesiąc kręcisz teledysk i musisz być w formie.
-Co?- o co jej chodziło? Miała zły dzień czy jak? Dlaczego tak się czepiała?
-Nie możesz przytyć. Teraz wyglądasz okej, jesteś szczuplutka, drobniutka i tak ma zostać. Ali, wiem jak to brzmi i naprawdę jest mi głupio, że o tym mówię ale takie są prawa tego świata. Poza tym wysłałam już wszędzie twoje wymiary, sukienki szyte do teledysku, sukienka w której będziesz na EMA, ciuchy na pokaz, na który pójdziesz z Harrym, ciuchy na sesję…
-Okej, rozumiem. Nie mogę przytyć- przecież, nie przytyję jak zjem kawałek ciasta raz na pół roku. Jess przesadzała. No może nie przesadzała. To była jej praca a ja musiałam jej słuchać.- Gorąco tu- powiedziałam, żeby jakoś zmienić temat którym nieoczekiwanie była moja waga i zdjęłam chustkę, którą miałam na szyi.
-Ali…- westchnęła patrząc na mój dekolt i szyję a ja wtedy uświadomiłam sobie, że je widać.- Ali, kochanie, przepraszam, że tak się czepiam dzisiaj, ale Harry musi przestać je robić.
-Dlaczego?- wyjąkałam nieco zawstydzona. Jak ja mogłam ich nie zakryć? Mogłam użyć chociaż trochę podkładu albo korektora żeby nie rzucały się tak w oczy. Ale zapomniałam. Po prostu zapomniałam i nie sądziłam, że Jessica urządzi takie kazanie na dzień dobry.
-Bo to źle wygląda. Jak sobie wyobrażasz siebie kręcącą teledysk mając tyle siniaków? Nie możesz tak wyglądać. Przykro mi, że się wtrącam ale w tym zawodzie wygląd jest ważny. Widziałaś kiedyś Katy Perry albo Taylor Swift kroczącą po czerwonym dywanie w pięknej sukni z szyją, dekoltem usianym malinkami? Ali nie wszystko można ukryć makijażem. Mówię to z troski. Nie możesz tak wyglądać. Nie możesz przyjść na pół przytomna, z worami pod oczami i sińcami na szyi na sesję, na imprezę branżową czy chociażby pójść tak głupiego sklepu.
-Okej. Jutro do studia przyjdę wyspana i zakryje malinki. Pasuje?- ciekawe co powie Harry kiedy oznajmię mu, że z tym koniec. Będzie zły?
-Pasuje. Ali przepraszam, naprawdę przepraszam ale one nie wyglądają dobrze… Niech on przestanie je robić a dopóki masz te zakrywaj się chustką albo staraj się je zakryć podkładem czy coś. One cię szpecą Ali, wyglądasz jak jego ofiara a nie dziewczyna.
-Myślę, że przesadzasz- powiedziałam szorstko. Myślałam, że już jest między nimi dobrze a ona mówi o Harrym jak o moim kacie.
-Ali popatrz na to z mojej strony. Wyobraź sobie, że przychodzę tutaj dzisiaj i widzisz pełno siniaków na mojej skórze, wielkie wory pod oczami, przekrwione oczy… Wyobraź to sobie. Co byś pomyślała?
-Martwiłabym się o ciebie- przyznałam szczerze i spokojniej niż sekundę wcześniej. Rozumiałam o co jej chodzi i nie mogłam się na nią gniewać o to, że się martwi. Miała rację, gdyby wyglądała tak jak w tym momencie też nie siedziałabym cicho.
-No właśnie, martwiłabyś się a ja się martwię o ciebie bo chcę, żebyś była zdrowa. Okej, koniec zrzędzenia teraz czas na przyjemniejsze sprawy- powiedziała i wyciągnęła z torebki teczkę w której miała pełno papierów.- Proszę- powiedziała i dała mi białą kopertę.
-Co to?
-Twoje zaproszenie na EMA! MTV widzi w tobie potencjał i zaprosili cię na imprezę.
-Moje to znaczy, moje jako osoby towarzyszącej tak?- Harry już jakiś czas temu uparł się, że na tę galę nie pójdzie sam. Co jakiś czas wspominał, że zabiera mnie ze sobą czy tego chcę czy nie.
-Nie. Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Dostałaś swoje własne zaproszenie, nie jako osoba towarzysząca tylko jako gwiazda. Przejdziesz się po czerwonym dywanie, zapozujesz przy ściance i usiądziesz wśród gwiazd, nie osób towarzyszących. Zaprosili ciebie jako ciebie a nie jako osobę towarzyszącą Harremu.
-Naprawdę?!- to było totalnie nierealne. Ja?! Na gali?! Jako gwiazda?!
-Tak… Wkrótce wyślą mi więcej szczegółów na temat całej imprezy.
-Jezu Jess to wielkie wyróżnienie! Przecież ja jestem nowa, jest w tym od niedawna!- zaczęłam się ekscytować. Boże zaprosili mnie! Przez kolejne pół godziny właściwie w ogóle nie słuchałam Jess tylko byłam skupiona na tym, że będę na gali wśród tych wszystkich sław! Ocknęłam się dopiero jak Jess przestała gadać o nudnych rzeczach i zapytała czy chcę jechać z nią do studia i poznać Jessego- chłopaka z którym miałam pracować nad płytą. Jesse napisał cześć piosenek, które miały znaleźć się na płycie dlatego zgodziłam się od razu. Byłam ciekawa kim jest człowiek z którym miałam stworzyć cały album. W drodze do studia zadzwoniłam do Harrego i powiedziałam, że będę później niż myślałam. Jess stwierdziła, że podziwia mnie za to, że tłumaczę się Harremu ze wszystkiego ale ja się nie tłumaczyłam tylko go informowałam. Poza tym po wszystkim co stało się ostatniej nocy czułam się zobowiązania do tego by zadzwonić i powiedzieć, że jeszcze nie wracam.
-Jesteśmy na miejscu- oznajmiła Jessica, odpięła pas i chciała wychodzić z samochodu ale jej to uniemożliwiłam.
-Czekaj!- powiedziałam nieco za głośno.- Co jeśli mnie nie polubi?
-Jesse?
-No tak. Co jeśli mnie nie polubi? Co jeśli przez nasze relacje spieprzymy całą płytę?- nie wiem dlaczego nagle ogarnął mnie taki lęk.
-Przestań gadać głupoty. Polubi cię.
-A co jeśli nie?
-Ali dlaczego ma ciebie nie polubić? Przecież nawet cię nie zna, nie ma cię za co nie lubić- Harry też nie miał mnie za co nie lubić a jednak nasze pierwsze spotkanie nie należało do przyjemnych.- Chodź- powiedziała i wyszła z samochodu.
-Ale jeśli…- zaczęłam kiedy i ja wygramoliłam się niezdarnie z auta. Jak Jess to robiła, że miała w sobie tyle kobiecości? Każdy jej ruch był pełen gracji, nawet kiedy się nie starała. A ja? Ja robiłam coś z gracją tylko wtedy kiedy się na tym skupiłam, w każdym innym przypadku poruszałam się jak pokraka.
-Boże Ali… Nie marudź, polubicie się. Jesse jest świetny, pracował już z wieloma gwiazdami, z chłopakami też pracował. Harry ci nie mówił?- zapytała kiedy przemierzałyśmy parking.
-Nie gadałam z Harrym o tym.
-Nic ci nie mówił?
-Wspominał tylko, że oni też w tym studio nagrywali ale my w sumie nie gadamy o takich sprawach- powiedziałam gdy znalazłyśmy się przy wejściu.
-No to ja ci wspomnę. Harry go dobrze zna bo Jesse pracował z chłopakami kiedyś. Ja w sumie nie znam go zbyt dobrze ale uważam, że jest naprawdę sympatyczny i totalnie zakochany w tym co robi. A teraz zapraszam do środka- powiedziała i otworzyła przede mną drzwi i już miałam wchodzić kiedy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
-Buu!- krzyknął tuż nad moją głową. Odwróciłam się z prędkością światła żeby zobaczyć kto to i oczom ukazał mi się chłopak z burzą loków na głowie z pięknym uśmiechem malującym się na twarzy.
-I oto ona- powiedziała do niego Jess pokazując na mnie ręką.
-Wiem przecież. Jesse- powiedział chłopak i wyciągnął w moim kierunku rękę. A więc to on. Cóż, musiałam to przyznać. Wydawał się szalony, pogodny, wesoły i przyjazny.
-Ali- odparłam i podałam mu rękę i odwzajemniłam uśmiech, który był totalnie zaraźliwy.
-W końcu cię poznaję, ale nie gadajmy tutaj. Zapraszam do mojego królestwa- wziął zamaszysty ruch ręką i przytrzymał dla nas drzwi czekając aż wejdziemy do środka.
Spędziłam z Jesse’m prawie dwie godziny z czego większość czasu spędziliśmy na śmianiu się. Moje obawy o to, że się nie polubimy były zupełnie bezpodstawne bo Jesse był jednym z tych ludzi, którzy zawsze w każdej sytuacji znajdą coś pozytywnego. Był zabawny, bezpośredni, pewny siebie ale nie przesadnie. Naprawdę czułam, że się dogadamy i cieszyłam się, że Jess przywiozła mnie na to spotkanie. Dzięki temu wiedziałam, że zaoszczędzę sobie nerwów i nie musiałam się stresować moim pierwszym dniem w studio. Kiedy zorientowałam się jak późno się zrobiło ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, że Harry za mną czeka. Nic do mnie nie pisał więc podejrzewałam, że nigdzie nie wyszedł chociaż z drugiej strony dał mi klucze więc teoretycznie sama mogłam wejść i nie musiało go być w domu. Postanowiłam jednak nie dzwonić do niego bo bałam się, że Jessica znów się nawiedzi i będzie gadać, że Harry mnie kontroluje i takie tam. Na szczęście Jess była taka dobra, że zaproponowała, że mnie odwiezie dlatego nie musiałam dzwonić po taksówkę albo jechać autobusem co zaoszczędziło mi sporo czasu. Poprosiłam ją by wysadziła mnie na początku ulicy a nie pod samym mieszkaniem bo zamierzałam iść jeszcze do spożywczego i kupić wszystkie składniki potrzebne do zrobienia pizzy. Jeszcze wieczorem mówiłam, że to Harry ma być moim kucharzem ale przez to wszystko co się stało chciałam mu zrobić przyjemność, nawet jeśli była to zwykła kolacja.
Kiedy stanęłam przed drzwiami jego mieszkania poczułam się dziwnie bo dziwnie było mi tak po prostu sobie wejść. Miałam coś w rodzaju potrzeby zapukania bo jeśli sama sobie wejdę będzie to wyglądać jakbym się włamywała. Po kilkuminutowej, totalnie bezsensownej walce samej ze sobą w końcu weszłam do środka.
-No nareszcie, już myślałem, że dzisiaj zaczęłaś nagrywać czy coś…- miałam wrażenie, że Harry cały czas czekał na mnie w przedpokoju bo pojawił się tam od razu kiedy usłyszał, że weszłam do środka.
-Zagadałam się z…- zaczęłam ale Harry praktycznie rzucił się na mnie a dokładnie jego usta brutalnie napadły na moje pozbawiając mnie tchu. To niesamowite, że moje ciało, zawsze reagowało na jego pocałunki w ten sam sposób. Zawsze pojawiały się motyle w brzuchu, zawsze ciałem targały przyjemne dreszcze. Byłam pewna, że nigdy nie przestanie tak na mnie działać.- Chyba się za mną stęskniłeś…
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo- wyszeptał i znowu zaczął mnie całować. Zaczął napierać na mnie swoim ciałem, przycisnął mnie do drzwi i po prostu całował jakby od tego zależały losy świata, bez opamiętania, oboje zatracaliśmy się w sobie a ja pierwszy raz przez te kilka chwil poczułam, że żałuję, że nie zgodziłam się by z nim zamieszkać, by móc wracać do niego codziennie i dostawać od niego tak wiele miłości wyrażonej cudownymi pocałunkami takimi jak ten.
-H…Harry…- wydyszałam w jego usta kiedy naprawdę nie mogłam już oddychać. Było mi niesamowicie duszno i gorąco bo stałam tam w kurtce, kapeluszu z torebką na ramieniu i torbą zakupami w ręce a przez bliskość Harrego wydawało mi się jakby wokół mnie ktoś zabrał cały tlen.- Nie mogę oddychać- powiedziałam bo naprawdę robiło mi się słabo przez brak powietrza. Wtedy Harry odsunął się nieznacznie i spojrzał na mnie nieco zmartwiony ale jego usta wykrzywione były w uśmiechu.
-Ali skarbie nie musisz mdleć na mój widok- powiedział
-Bardzo śmieszne- powiedziałam i w końcu zaczęłam się rozbierać dzięki czemu zrobiło mi się chłodniej.- Nie mdleję na twój widok.
-No tak, tylko odbieram ci dech w piersiach. Zaraz, zaraz, zaraz… A gdzie niespodzianka?
-Tutaj- powiedziałam i podałam mu torbę z zakupami po czym zdjęłam buty, wyminęłam go i wyszłam z przedpokoju. Moim celem była sypialnia. Chciałam się przebrać skoro miałam robić pizzę.
-Zrobiłaś mi zakupy? Szczerze mówiąc liczyłem na lepszą niespodziankę- powiedział kiedy do mnie przyszedł.
-Przykro mi, że ta ci się nie podoba- powiedziałam poważnie a Harry spojrzał na mnie i chyba miał wyrzuty sumienia, serio myślał, że chciałam mu zrobić zakupy?
-Podoba tylko…
-To może ta ci się spodoba…- przerwałam mu i zaczęłam się rozbierać, najpierw żakiet, później spodnie, bluzkę aż stanęłam przed nim w samej bieliźnie. Harry podszedł do mnie bliżej i chciał mnie dotknąć ale mu to uniemożliwiłam.-Nie tak szybko. Zamknij oczy.- poprosiłam i robiłam wszystko by nie zacząć się śmiać. W momencie kiedy on miał zamknięte oczy jak szybko ubrałam nieco za długie spodnie od dresu, które miały już chyba ze sto lat a do tego dobrałam równie wiekową bluzę. Szczyt kobiecości.
-Już?- zapytał.
-Już- odpowiedziałam a kiedy on otworzył oczy i zobaczył mnie ubraną i to na dodatek w stary dres wyglądał na totalnie zdezorientowanego.
-Ali ta niespodzianka też mi się nie podoba. Myślałem, że będziesz naga, albo ubrana w coś seksownego- powiedział tonem dziecka które nie dostało lizaka.
-A w tym nie wyglądam seksownie?- zapytałam uwodzicielsko.
-W tym wyglądasz jak pięcioletnie dziecko.
-Czepiasz się- powiedziałam i machnęłam ręką- Teraz choć do kuchni.
-Po co? Chcesz znowu mi coś obiecać a później mnie oszukać?
-Nie. Muszę zrobić ci pizzę.

***

-Nie rozumiem dlaczego płaczesz- powiedział i podał mi chusteczkę.
-Nie musisz rozumieć- odparłam i wzruszyłam ramionami. Zawsze płaczę na tym filmie. Zawsze. Po prostu ta historia nigdy nie przestanie wzbudzać we mnie takich emocji.
-Ali on był zły, zabił wiele osób. Zranił ją.
-On ją kochał, był zły ale był warty tego by być kochanym skoro sam kochał- powiedziałam i zaczęłam wycierać łzy z twarzy.
-Twoje rozumowanie jest jakieś dziwne. Gdybyś była na jej miejscu związałabyś się z kimś takim jak on?- do czego on zmierza? Mam nadzieję, że nie do tego o czym myślałam.
-Nie wiem, może. Harry ta historia nie jest czarno-biała. Ona kochała ich obu, Raul był wspaniały pod każdym calem ale to Upiór sprawiał, że czuła tę magię… Czuła to coś.
-Moim zdaniem on wzbudzał w niej tylko strach. Ale patrząc na ciebie…- zaczął ale nie dokończył. Jasne, że musiał do tego wrócić.
-Ale patrząc na mnie co?
-Uderzyłem cię a ty nadal jesteś ze mną- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego znowu o tym mówi.
-Boże Harry, możesz w końcu przestać?- zapytałam zirytowana i odsunęłam się nieco od niego.
-Taki jest fakt. Gdy za pierwszym razem oglądaliśmy ten film nie rozumiałem dlaczego tak bardzo go żałujesz, teraz też nie rozumiem, ale już mnie to tak nie dziwi. Sama jesteś z facetem który…- nie zamierzałam tego słuchać.
-Przestań. O co cię prosiłam w nocy? Harry wkurzasz mnie ciągle do tego wracając. Nie dajesz mi się nacieszyć tym wszystkim co teraz mamy bo ciągle do tego wracasz. Tak, uderzyłeś mnie, ale ci wybaczyłam i nie chcę ciągle o tym rozmawiać a odkąd tu jestem każda nasza rozmowa kończy się tym, że o tym gadamy. Nie widzisz, że mnie to denerwuje? Ile razy mam cię jeszcze zapewnić, że wszystko jest w porządku? Ile razy mam powiedzieć, że ci wybaczyłam?
-Wiesz dlaczego ciągle do tego wracam?
-Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego lubisz się katować- przyznałam.
-Bo nie mogę o tym zapomnieć, a ty tym bardziej nie powinnaś.
-Harry błagam nie mów już o tym. Nie możemy zacząć żyć normalnie? Obiecałeś mi to. Obiecałeś w nocy, że ruszymy dalej a tymczasem znowu prowadzimy tę samą rozmowę. To bezsensu, zataczamy bezsensowne koła a ty jesteś kłamcą bo obiecałeś, że przestaniemy i nie dotrzymujesz tej obietnicy- w moim głosie dało się wyczuć mieszankę wielu emocji, smutek, rozżalenie, irytację i nutkę rozpaczy.
-Okej, przepraszam- westchnął i złapał moją dłoń w swoją- Przysięgam, że to ostatni raz kiedy do tego wracam, obiecuję, że ruszę na przód i zostawię to za sobą, ale zrobię to jeśli ty też mi coś obiecasz, dobrze?
-Dobrze- obiecam ci wszystko tylko przestań mnie dołować i przypominać, że zrobiłeś mi krzywdę, pomyślałam ale postanowiłam zachować to dla siebie.
-Obiecaj mi, że nigdy o tym nie zapomnisz. O wszystkim, dobrze? Obiecaj- widziałam, że naprawdę mu na tym zależy. 
-Obiecuję- powiedziałam i zbliżyłam się by go pocałować. To nie był zwykły pocałunek, to było jak przypieczętowanie naszych obietnic.
- Skoro wszystko sobie obiecaliśmy i wytłumaczyliśmy mogę iść spać?- odezwałam się o wiele pogodniej niż wcześniej.
-Spać? Już? Jest dopiero parę minut po 22- powiedział nieco zdziwiony. Cóż, rzeczywiście nigdy nie chodziłam spać przed północą ale ostatnie 24 godziny były dość intensywne i naprawdę chciałam iść spać.
-Tak wiem ale jestem strasznie zmęczona a jutro jestem umówiona z Jesse’m na 10- powiedziałam i nagle usłyszałam jak dzwoni mój telefon. Byłam pewna, że to Jess ale na ekranie pojawił się napis: Zayn.
-Tak słucham?- to było raczej niespotykane. Zayn nie dzwonił do mnie często a jeśli już dzwonił musiał mieć poważny powód.
-Hej. Co słychać? Jak się masz?
-Dobrze…- powiedziałam niepewnie- A co u ciebie?
-Wszystko spoko. Dzwonię żeby powiedzieć, że za tydzień masz się uszykować na premierę komiksu- powiedział a mnie olśniło. No tak! Komiks! Zayn zaprasza mnie na premierę? To takie wyróżnienie. Zayn Malik uważa, że jestem na tyle ważna, żeby mnie zaprosić, w dodatku osobiście.
-Za tydzień jest premiera?
-Tak i musisz być.
-Zayn to bardzo miło z twojej strony, że mnie zapraszasz. Oczywiście przyjdę z przyjemnością-powiedziałam grzecznie.
-Ali ja cię nie zapraszam, ja cię informuję-powiedział a ja nie miałam pojęcia o czym do mnie w tym momencie mówi. Co znaczy, że mnie informuje? Mam tam być czy nie?
-Nie rozumiem- oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Jesteś współautorką- powiedział a ja w dalszym ciągu czułam się jak idiotka.
-Nadal nie rozumiem.
-Ali pomogłaś mi w tworzeniu komiksu dlatego jako współtwórca musisz być na premierze. To przecież logiczne. Jesteś na liście autorów, wiesz w sumie ta lista nie jest super okazała bo jestem tam jeszcze tylko ja ale…- powiedział starając się zażartować.
-Boże Zayn serio? Przecież ja tylko narysowałam… Ty wymyśliłeś wszystko… Boże! Zayn! Dlaczego wcześniej nic nie mówiłeś?- w jednej chwili poczułam jak zmęczenie odpływa a kontrolę nad moim ciałem przejmuje ekscytacja.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę. Jeśli chodzi o szczegóły to mój menadżer prześle twojemu informacje w ciągu dwudziestu czterech godzin bo poza premierą czeka nas podpisywanie komiksów w jakimś centrum handlowym i coś tam się jeszcze pozmieniało, Jess już wie o wszystkim ale o zmianach chyba nie, sam nie wiem.
-To jest na cele charytatywne, nie?- nie pamiętałam dokładnie ale tak mi się wydawało.
-Taa, taka świąteczna akcja.
-Zayn to wspaniałe, naprawdę cudowne, że jakoś przyczyniłam się do tego żeby komuś żyło się trochę lepiej, że komuś pomogę. To zaszczyt, że dzięki tobie mogę być częścią czegoś tak pięknego…- mój głos zrobił się nieco piskliwy od nadmiaru emocji. Naprawdę czułam wzruszenie.
-Cieszę się… ale muszę kończyć- cóż, Zayn chyba się zawstydził słysząc moje słowa.- Jakbyś miała jakieś pytania czy coś to dzwoń.
-Dziękuję ci, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że zadzwonisz by mi powiedzieć coś takiego. Dziękuję, Zayn, nawet nie wiesz jak się cieszę teraz, chyba zaraz się rozpłaczę. Dzięki tobie mogę komuś pomóc…
-Miło mi… Ali serio muszę kończyć bo Perrie mi tu daje znaki jakieś…- powiedział i wiedziałam, że naprawdę czuje się niekomfortowo słysząc jak reaguję na to wszystko. Ale jak inaczej miałam zareagować? Przecież zupełnie nieświadomie uda mi się pomóc innym! To wspaniałe!
-Nie daję ci żadnych znaków!- usłyszałam głos oburzonej blondynki co dodało mi tylko pewności, że Zayn serio nie chce już ze mną gadać.
-Okej, czaję- powiedziałam i się zaśmiałam. Tak, Zayn się wstydził ze mną gadać. Chciał mi zrobić niespodziankę albo po prostu wolał powiedzieć mi o tym przez telefon bo pewnie bał się, że zacznę go przytulać i wychwalać pod niebiosa i wolał tego uniknąć.
-To do zobaczenia za tydzień wspólniczko.
-Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Zayn?- odezwał się Harry, uśmiechnięty Harry, uśmiechnięty od ucha do ucha Harry.
-Boże nie masz pojęcia co się stało!- prawie wykrzyczałam i wskoczyłam mu na kolana.- Zayn powiedział, że jestem współautorką…- zaczęłam ale ten szeroki uśmiech na jego twarzy coś mi uświadomił- Zaraz! Ty wiedziałeś, prawda?- na pewno wiedział.
-Taa, ja wiedziałem, Jess wiedziała, Niall wiedział, Lou, Liam, ochroniarze, Klaudia, pewnie twoja rodzina też już wie.
-Jak to możliwe, że wszyscy wiedzieli tylko nie ja?- zapytałam w wplotłam palce w jego włosy.
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Nie wiem jak mogłaś się nie domyślić- powiedział i się zaśmiał.
-Normanie. Skąd mogłam wiedzieć, że Zayn wymyśli coś takiego?- dlaczego usta Harrego muszą być tak apetyczne i rozpraszające?
-Ali to logiczne, że skoro mu pomagałaś to on to uwzględni- nie patrzyłam w jego oczy, patrzyłam na te jego cholerne usta i nagle świat zupełnie przestał istnieć. Nie istniał Zayn, komiks, nie istniał Harry, nie istniałam nawet ja.
-Nie mądruj się tylko mnie pocałuj- powiedziałam. Boże czy to mi się kiedyś znudzi?
-Nie idziesz już spać?- zapytał przekornie.
-Nie wiem, aktualnie jestem podekscytowana, nie myślę o spaniu- pocałuj mnie w końcu!
-Skoro nie chcesz iść spać to może…- powiedział i w końcu jego idealne wargi wylądowały na moich. Ich smak nigdy mi się nie przeje, nie ma na to szans. Nie minęło dużo czasu kiedy jego dłonie znalazły się pod moją bluzą a po chwili byłam już całkiem naga. Kiedy wszystko nabierało tempa, kiedy on pozbył się swoich bokserek, kiedy miałam poczuć go w sobie wtedy to zrobił. Przycisnął wargi do mojej szyi a ja początkowo nie zareagowałam. Po prostu leżałam i oddawałam się chwili i myślałam o tym, że najbardziej idealne usta świata dosłownie napastują moją skórę . „Harry musi przestać je robić”- nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki usłyszałam słowa Jess. Moje ciało momentalnie zareagowało, położyłam obie dłonie na jego klatce piersiowej i starałam się go odepchnąć ale to nie działało.
-Harry… Przestań- powiedziałam cicho ale on nadal nie reagował.- Harry przestań je robić!- powiedziałam głośno i wtedy poczułam jak przestaje i się ode mnie nieznacznie odsuwa.
-Dlaczego?- zapytał niesamowicie zachrypniętym głosem.
-Jess powiedziała…- zaczęłam ale on mi natychmiast przerwał.
-Jess?- dosłownie przez sekundę widziałam to w jego oczach, to z czym walczył. Widziałam to.
-One źle wyglądają-zaczęłam się jąkać bo nie wiedziałam co się właśnie dzieje. Czułam się dziwnie, leżałam naga i nie miałam zielonego pojęcia co się może stać. Pierwszy raz poczułam się niepewnie.
-Jess tak powiedziała?
-Chodzi o teledysk Harry, o sesje, o EMA… Jess ma rację, nie mogę…- zaczęłam się tłumaczyć ale Harry mi przerwał.
-Rozumiem- powiedział już zupełnie normalnie.
-To nie tak, że nie chcę żebyś je robił… Ty po prostu nie możesz.
-Przestanę, nie muszę ich robić Ali. Naprawdę rozumiem- powiedział najpewniej jak potrafił i uśmiechnął się delikatnie by po chwili zacząć mnie całować. A ja? Ja oddałam pocałunek i od razu postanowiłam wypchnąć z pamięci to niebezpieczne coś, które zobaczyłam w jego oczach.

***

Leżała w moich ramionach. Spała. Oddychała spokojnie. W ogóle nie reagowała kiedy dotknąłem jej usta, kiedy moje palce gładziły ją po policzku, kiedy moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę. Kreśliłem wzorki na jej plecach, na brzuchu. Kochałem ją dotykać.
Kazałaś mi obiecać, że ruszę dalej więc obiecuję, że to zrobię, obiecuję, że przestanę cię niepokoić. Ale zanim to zrobię muszę obiecać coś jeszcze.
Obiecuję, że nigdy nie dowiesz się co zrobiłem.
Obiecuję, że nigdy nie dowiesz się jak bardzo cię skrzywdziłem.
Obiecuję, że nigdy mnie nie zostawisz.
Obiecuję, że nie dam ci odejść.
Obiecuję, że nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
Obiecuję, że już zawsze będziemy razem.


***

Zabawne...Jesteś taka żałosna. Myślisz, że jesteś wyjątkowa, myślisz, że on to robi bo cię kocha, ale on to robi by pokazać, że jesteś jego własnością. W tym nie ma miłości, w nim nie ma miłości a kiedy się o tym przekonasz będziesz żałować że żyjesz. Całuski D.”





Rozdział 41 :) Przepraszam, że dopiero dodaję ale moja wena chyba poleciała na dłuższe wakacje :(
Przedostatni akapit jest oczami Harrego :)
Wkrótce w zakładce bohaterowie pojawi się Jesse! Nasz nowy bohater!
Piosenka- Safe and Sound - Taylor Swift ft. The Civil Wars
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem!
Przepraszam za błędy!!
Proszę każdego kto czyta opowiadanie o pozostawienie po sobie śladu w postacie komentarza!
Obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej! 
Aduś kocham Cię!
Opowiadanie ma już ponad 400 stron pisanych w Wordzie!!!!

PS I love youuu all<3

3 komentarze:

  1. No nareszcie jest rozdział cudowny jak zawsze czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boję się Harrego. Ali jest zupełnie nieświadoma tego kim on tak naprawdę jest. Rozdział super. Nie moge się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. O mój Boże!!! Wreszcie po wycieczce tu dotarłam! Co tu się dzieje!?!? Idę Ci spamić na dm.
    Kocham Cię <3
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń