-Harry nie
mów tak, nie zostawię cię, kocham cię, błagam nie płacz- tuliłam go do siebie
najmocniej jak umiałam. Nie miałam pojęcia dlaczego tak mówi, dlaczego płacze, ale musiałam go pocieszyć. Nie mogłam być wystraszona i nie mogłam zacząć
płakać, musiałam być silna. Dla niego.
-Ali ty nic
nie wiesz…- był roztrzęsiony.
-Ciiiii, już
dobrze Harry, już dobrze. Jesteś taki zimny… Choć ze mną do łóżka, proszę- nie
wiedziałam dlaczego przechodził jakieś
załamanie i strasznie się bałam, że nie będę umiała mu pomóc. On zawsze to
robi, zawsze kiedy znajdzie mnie totalnie rozbitą umie mnie poskładać. Nie
miałam pojęcia co sprawiło, że znalazłam go w takim stanie, ale musiałam mu
pomóc tak jak on zawsze pomagał mi.
-Nie
zasługuję, żeby leżeć z tobą w jednym łóżku. Nie zasługuję żebyś mnie teraz
przytulała- powiedział i odsunął się ode mnie jednak ja nie chciałam dać za
wygraną dlatego od razu znalazłam się przy nim.
-Harry
proszę, przestań tak mówić, łamiesz mi serce tymi słowami. Proszę choć ze mną,
wróć do łóżka- otarłam dłonią jego policzki, które sekundę później znowu były
mokre od łez. -Nie płacz, skarbie błagam cię nie płacz- wyszeptałam a Harry na
mnie spojrzał. Jakbym powiedziała jakieś magiczne zaklęcie i wtedy to do mnie
doszło. Jeszcze nigdy w życiu nie powiedziałam do niego skarbie. To on mnie tak
nazywał.
-Ali…
-Choć ze mną,
błagam skarbie- powiedziałam do niego jeszcze raz i nie wiem jakim cudem, ale to
zadziałało. Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go za sobą a on nie stał już jak
kołek tylko się ruszył. Kiedy weszliśmy do pokoju podeszłam do łóżka a Harry na
nim usiadł. Zapaliłam lampkę stojącą na szafce przy łóżku i uklękłam przed nim
i starałam się mówić spokojnie i przyjaźnie, jakbym mówiła do dziecka- Harry
wszystko jest dobrze, jestem tutaj z tobą, nie denerwuj się. Jesteś lodowaty i
boję się, że możesz się przeziębić a chcę żebyś był zdrowy dlatego proszę,
połóż się- powiedziałam i wstałam. Wzięłam kołdrę i uniosłam ją dając Harremu
znak, że naprawdę zależy mi na tym, żeby się położył. Kamień spadł mi z serca
kiedy powoli opadł na poduszkę. Od razu przykryłam go szczelnie kołdrą.
Wiedziałam, że w salonie pali się światło dlatego odwróciłam się i chciałam iść
i je zgasić ale Harry złapał mnie za rękę.
-Co robisz?-
zapytał spanikowany.
-W salonie
pali się światło- wyjaśniłam.
-Nie
zostawiaj mnie- wyszeptał a z jago oczu znowu wypłynęły łzy.
-Chciałam
tylko…
-Nie
zostawiaj mnie- powtórzył błagalnie a ja nie byłam w stanie mu tego zrobić i
wyjść.
-Nie
zostawię cię- wiedziałam, że moje zapewnienie nie tyczy się tylko tej
konkretnej sytuacji, ale to wszystko ma o wiele większe znaczenie. Harry
podniósł rękę i odgarnął kołdrę dlatego nie czekając nawet sekundy dłużej
położyłam się koło niego. Przytuliliśmy się do siebie i okryliśmy kołdrą. Byłam
taka ciepła przy nim i miałam wrażenie, że dopiero teraz czuje, że jest mu
zimno bo zaczął drżeć a jego skóra pokryła się gęsią skórką. Nie wiedziałam ile
czasu minęło zanim się uspokoił, ale po prostu leżałam przy nim i starałam się
dać mu choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa.
-Przepraszam-
wyszeptał.
-Nie masz za
co przepraszać.
-Mam.
Urządziłem jakąś szopkę. Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć- miałam
wrażenie, że mówienie sprawia mu wiele wysiłku.
-Myślisz, że
się ciebie bałam?- zapytałam wprost.
-Myślę, że
tak.
-Harry ja
się nie bałam ciebie tylko bałam się o ciebie. Bałam się, że coś ci się stało a
nie, że zrobisz mi krzywdę.
-Zostawiłaś
mnie.
-Co?
-Zostawiłaś
mnie- powtórzył nieco głośniej.- Śniło mi się, że zostałem sam.
-Harry…-
nagle wszystko stało się jasne. Miał sen, koszmar, tak samo jak ja.
-Zrobiłem ci
krzywdę- mówił to z takim trudem… Byłam głupia opowiadając mu mój sen niczym
bajkę na dobranoc. Nie powinnam zadręczać go takimi sprawami.- Zraniłem cię
Ali.
-To był sen.
-Robiłem ci
krzywdę i podobało mi się to. Prosiłaś żebym przestał, ale to mnie nakręcało a
kiedy zdałem sobie sprawę co robię myślałem, że umrę. Spojrzałaś na mnie i
powiedziałaś tylko dwa słowa, to koniec. Wybiegłaś z tego mieszkania, pobiegłem
żeby cię szukać. Widziałem cię, biegłaś przede mną ale nie mogłem cię dogonić,
chciałem biec szybciej, ale nie mogłem a ty się oddalałaś. Nagle stanęłaś,
odwróciłaś się w moją stronę, płakałaś. Spojrzałaś na mnie z taką nienawiścią… I
nagle zamknęłaś oczy i odeszłaś. Nie było cię- naprawdę to przeżywał. Czułam,
że chodziło o coś więcej niż sen. On po prostu cały czas się zadręczał.
-Harry ja tu
jestem i nigdzie się nie wybieram.
-Zraniłem
cię Ali.
-To był sen-
powiedziałam chociaż wiedziałam, że nie o to mu chodzi.
-Nie… Zraniłem
cię.
-Wybaczyłam
ci, nie możesz się tym cały czas zadręczać.
-Wiesz co
jest w tym wszystkim najgorsze? Że kiedy ci to robiłem czułem wewnętrzną
satysfakcję. Podobało mi się to, że cię krzywdzę, że przeze mnie poczujesz się
taka mała, taka beznadziejna. Ale kiedy zorientowałem się… Ali ja nie…- Boże w
tym momencie nie miałam pojęcia czy mówi o śnie czy o tym jak mnie uderzył,
właściwie cała ta rozmowa była tak dziwna, że nie wiedziałam o czym tak
naprawdę rozmawiamy, ale gdy głos mu się załamał nie mogłam pozwolić by znowu
zaczął płakać.
-Ciiii, już
jest dobrze. Harry masz mnie, ja mam ciebie. Damy radę razem. Jakoś przebrniemy
przez te nasze koszmary, razem nam się uda- tak bardzo chciałam by w końcu w to
uwierzył, byliśmy w tym razem. On nie musiał walczyć sam bo miał mnie.
-Przepraszam za wszystko co zrobiłem, co robię, po prostu za wszystko.
-Nie przepraszaj za to jaki jesteś bo takiego cię kocham Harry.
Właśnie takiego, jesteś dla mnie idealny, pod każdym względem.
-Dziękuję.
-Nie dziękuj tylko mi coś obiecaj.
-Wszystko co zechcesz.
-Obiecaj mi, że przestaniesz się obwiniać, że przestaniesz myśleć o
tym co było a zaczniesz myśleć o tym co będzie. Może być tak wspaniale, kocham
cię najmocniej na świecie, chcę spędzić z tobą każdy dzień mojego życia, chcę
się przy tobie budzić, chcę się kłócić o bzdury, chcę się gniewać kiedy
obudzisz mnie za wcześnie, chce planować wspólne wakacje, chcę umierać z
tęsknoty kiedy wyjedziesz, chcę ci pomagać kiedy masz zły dzień, chcę po prostu
ciebie. Takiego jakim jesteś nawet jeśli jesteś tak pokręcony jak włosy na
twojej głowie. Tylko błagam przestań żyć przeszłością bo ja przestałam. Nie
każę ci zapomnieć, proszę cię żebyś ruszył dalej. Obiecaj mi, że od teraz
zaczniemy żyć tak jak chcemy i zostawimy to co złe za nami. Proszę, obiecaj mi
to- tak bardzo chciałam, żeby on to zostawił. Żeby po prostu przestał.
-Obiecuję skarbie- wyszeptał i pocałował mnie w czoło.- Obiecuję, że
się postaram.
-Tylko o to cię proszę- powiedziałam i uniosłam głowę by złożyć na
jego ustach delikatny pocałunek. Po moim ciele rozlała się fala ciepła kiedy
nieśmiały uśmiech wkradł się na jego twarz. Wrócił do mnie. Nie pozostałam
nieczuła na ten widok i także się uśmiechnęłam. Szerzej niż on.
-Co?- zapytał nieco zdezorientowany widząc ten mój idiotyczny uśmiech.
-Wróciłeś do mnie- wyjaśniłam.
-Zawsze wrócę- obiecał patrząc mi w oczy.- Kocham cię.
-Kocham cię- odpowiedziałam po polsku i wtuliłam się w niego jeszcze
mocniej niż wcześniej i nastała cisza.
Po pewnym czasie poczułam jak jego
uścisk słabnie. Spojrzałam na niego i dotknęłam palcem wskazującym dolnej
wargi, ale on nie zareagował. Zasnął. Wyswobodziłam się z jego ramion i
uważając żeby go nie obudzić wstałam z łóżka. Przykryłam go pod samą szyję i wyłączyłam
lampkę stojącą na szafce. Poszłam do salonu i tam również wyłączyłam światło. Odwiedziłam
też kuchnię, napiłam się wody i wróciłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i po
prostu siedziałam i patrzyłam na niego w ciemności. Wyglądał tak spokojnie. Zupełnie
inaczej niż gdy go znalazłam. Przy Harrym musiałam być silna, nie mogłam
pokazać jak wielkie wrażenie wywarło na mnie to wszystko. „Robiłem ci krzywdę i
podobało mi się to.”- Harry potrafił być… przerażający. Wiedziałam że to był
sen, zwykły sen, ale usłyszeć coś takiego z ust ukochanej osoby nie jest wcale
łatwo. Nie jest łatwo kiedy się wie, że on zmaga się z czymś takim naprawdę. „Wiesz
co jest w tym wszystkim najgorsze? Że kiedy ci to robiłem czułem wewnętrzną
satysfakcję.”- nie byłam w stanie stwierdzić czy kiedy wypowiadał te słowa
mówił o śnie czy o tym kiedy mnie uderzył. Podświadomie znałam odpowiedź ale
nie chciałam przyznać tego sama przed sobą. Kochałam go całą sobą i musiałam mu
pomóc nawet jeśli jego myśli i pragnienia były tak czarne. W tym momencie
przypomniała mi się nasza rozmowa, którą przeprowadziliśmy już jakiś czas temu.
Kiedy mówił, że lubi kiedy mu ulegam, kiedy robi mi malinki, kiedy mówił o mnie
jak o swojej własności. „Skoro przerażają cię moje słowa... Nie chcesz poznać
moich myśli”. Teraz wiedziałam o co mu chodziło. Teraz znałam jego myśli i
wiedziałam, że zrobię wszystko by mu pomóc. Wiedziałam, że powinien iść do
specjalisty ale nie mogłam tak po prostu powiedzieć: Harry idź do psychologa.
Nie miałam prawa tego od niego wymagać bo sama nie poszłam do psychologa kiedy
Harry o to prosił. Musiałam to wszystko rozegrać tak by Harry przestał myśleć o
sobie źle, by przestał myśleć o tym co zrobił złego, by pamiętał dobre chwile.
On miał swoje demony ale nie był zły i wszystko co wydarzyło się tej nocy tylko
utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Gdyby rzeczywiście był taki zły jak sam o
sobie myśli nie płakał by jak dziecko, nie rozpaczałby tak bardzo na samą myśl
o tym, że mogłabym go zostawić. Zła osoba nie potrafi kochać tak bardzo jak on
kochał mnie. Nasza historia była taka dziwna. Od „nienawidzę cię” przeszliśmy
do „kocham cię”. Życie to jeden wielki paradoks. Harry nigdy nie myślał, że
poczuje do mnie coś poza niechęcią a teraz boi się, że go zostawię. Ja nigdy,
nawet w najśmielszych snach nie podejrzewałam, że będę umiała pokochać kogoś
tak mocno, tak bardzo, że będę w stanie wybaczyć mu rzeczy niewybaczalne. Ale
to się dzieje, on, chłopak, który chciał ją zniszczyć pokochał ją całym sercem,
chłopak, który ma problem z samym sobą pokochał dziewczynę, która jest tak samo
pokręcona jak on. Ona, dziewczyna, która całe życie czuła się zwyczajna
pokochała chłopca, który sprawił, że poczuła się wyjątkowa, dzięki niemu
poczuła, że żyje w momencie kiedy chciała umrzeć. Zakochali się w sobie chociaż
to najbardziej nieprawdopodobny scenariusz na świecie. Kochają się i nie
potrafią bez siebie żyć. To jest nasza historia, nasza prawda, nasze życie. Nie
jest łatwo ale miłość nie ma być łatwa. Ma zmuszać ludzi do tego by chcieli być
lepsi dla tej drugiej osoby. I tak właśnie było ze mną i z Harrym. Ja chciałam
być lepsza dla niego, on chciał być lepszy dla mnie i nie ważne co miało się
stać wiedziałam, że będę robić wszystko by go wspierać i mu pomagać.
Tak wiele myśli kłębiło się w mojej głowie. Nie mogłam zasnąć.
Właściwie całą noc siedziałam przy nim. Zasnęłam nad ranem ale obudziłam się o
wiele za wcześnie. Po prostu ta noc wywarła na mnie wielkie wrażenie i nie
umiałam przestać myśleć o wszystkim. Może to dziwne ale o ile na początku myślałam
o złych i dobrych rzeczach o tyle później przed oczami miałam coraz więcej
wspaniałych wspomnień. Nasz pierwszy pocałunek, kolacja z nim, Gemmą i ich
przyjaciółmi, wycieczka do zoo w Amsterdamie, jego wyznanie miłości,
niespodzianka jaką zrobił mi przyjeżdżając na moje urodziny, nasz pierwszy raz…
Mieliśmy tak wiele pięknych wspomnień, że nie umiałam przestać o tym myśleć.
Wstałam już po siódmej, mimo że z Jess umówiona byłam dopiero na jedenastą.
Miałam dużo czasu dlatego wszystko robiłam o wiele wolniej niż zwykle.
Wcześniej umawiałam się z Harrym, że zawiezie mnie na miejsce ale nie miałam
serca go budzić. Zamówiłam po prostu taksówkę jednak wiedziałam, że nie mogę
tak po prostu go zostawić. Nie po tym co wydarzyło się w nocy.
-Harry?- powiedziałam i delikatnie ścisnęłam jego dłoń.- Harry…-
powiedziałam głośniej co podziałało. Otworzył powoli oczy a kiedy zorientował
się, że jestem ubrana, uczesana, umalowana i gotowa do wyjścia na jego twarzy
malowała się dezorientacja.
-Która godzina?- zapytał wiedząc, że zaspał.
-Dochodzi dziesiąta.
-Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś?- usiadł tak gwałtownie, że prawie
walnął czołem w mój nos.
-Spokojnie, połóż się jeszcze.
-Muszę cię zawieźć.
-Pojadę sama- powiedziałam spokojnie.
-Dlaczego?- zapytał z wyrzutem.
-Nie chciałam cię budzić, chciałam żebyś się wyspał. Dopiero co
wróciłeś ze Stanów, nie spałeś dobrze wczoraj, nie spałeś dobrze dzisiaj. W
ogóle nie chciałam cię budzić ale muszę już jechać a nie chciałam żebyś się
obudził w pustym mieszkaniu.
-Dobra, daj mi dwie minuty, ubiorę się i umyję zęby…- zaczął ale mu
przerwałam.
-Już zamówiłam taksówkę- zakomunikowałam.
-To weź i ją odwołaj.
-Harry pojadę sama, obudziłam cię bo nie chciałam zostawić cię bez
słowa. Wrócę niedługo, z małą niespodzianką- powiedziałam stanowczo i
uśmiechnęłam się przyjaźnie a po chwili dałam mu buziaka w dołeczek, który
utworzył się pod wpływem delikatnego uśmiechu, który wkradł się na jego twarz,
kiedy usłyszał o niespodziance.
-No okej ale nie wrócisz sama, przyjadę po ciebie jak się ogarnę.
-Nie bo wtedy nie będzie niespodzianki.
-Jesteś uparta.
-Taa ale teraz już serio muszę lecieć. Wstań i zaklucz drzwi, żeby mi
tu ciebie nikt nie ukradł jak mnie nie będzie- powiedziałam i nie czekając na
niego wyszłam z sypialni i poszłam prosto do przedpokoju gdzie ubrałam buty,
kurtkę i kapelusz.
-Weź je- powiedział i wyciągnął z szuflady klucze do jego mieszkania.
Boże! On właśnie dawał mi klucze do swojego domu!
-Jesteś pewien?- nie wiem dlaczego to była dla mnie taka wielka sprawa
ale w tym momencie poczułam, że naprawdę mi ufa.
-Tak. Ali to mieszkanie jest tak samo moje jak i twoje- powiedział a
ja spojrzałam na niego jak na szaleńca. To jego dom nie mój.- Nie patrz tak na
mnie. Wszystko co moje jest też twoje.
-Dziękuję- powiedziałam bo totalnie nie wiedziałam co mam w tym
momencie powiedzieć i po prostu dałam mu całusa w usta.- Do zobaczenia Harry.
-Kocham cię-
powiedział zanim wyszłam.
***
-O mój Boże!
Ali jak ty wyglądasz?
-Ja też się
cieszę, że cię widzę Jess- powiedziałam i przytuliłam blondynkę a następnie się
rozebrałam i usiadłam przy małym, okrągłym stoliku.
-Jesteś
chora?- Jess naprawdę się bulwersowała a ja wcale nie wyglądałam tak okropnie.
No okej, może i wyglądałam ale każdy by tak wyglądał gdyby nie przespał dobrze
dwóch nocy pod rząd.
-Nie, po
prostu nie spałam całą noc- powiedziałam a Jess uniosła znacząco brew.- To nie
to co myślisz, naprawdę nie mogłam spać. Siedziałam całą noc na łóżku jak
idiotka i za cholerę nie mogłam zasnąć.
-Nie tłumacz
się. Nie podoba mi się jak wyglądasz bo wyglądasz na wykończoną i nie wyobrażam
sobie, że miałabyś wejść w takim stanie do studia i nie zemdleć. Masz o siebie
dbać i skoro nie mogłaś zasnąć trzeba było wziąć jakąś tabletkę.
-Dzień
dobry- przerwała kelnerka.- Co podać?
-Ja poproszę
cappuccino a ty?
-Ja wezmę latte
macchiato i jeśli macie to kawałek ciasta czekoladowego- ta kelnerka podeszła
tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować co w ogóle ta kawiarnia
oferuje.
-Mamy pyszne
ciasto czekoladowe- powiedziała i obdarzyła mnie pięknym uśmiechem.
-W takim
razie to wszystko- powiedziałam a kelnerka spojrzała na Jess, która kiwnęła
głową by dać znać, że ona niczego więcej nie zamawia i odeszła.
-Ciasto
czekoladowe?- zapytała Jess a ja nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Taa, lubię
ciasto czekoladowe…
-Ali za
miesiąc kręcisz teledysk i musisz być w formie.
-Co?- o co
jej chodziło? Miała zły dzień czy jak? Dlaczego tak się czepiała?
-Nie możesz
przytyć. Teraz wyglądasz okej, jesteś szczuplutka, drobniutka i tak ma zostać.
Ali, wiem jak to brzmi i naprawdę jest mi głupio, że o tym mówię ale takie są
prawa tego świata. Poza tym wysłałam już wszędzie twoje wymiary, sukienki szyte
do teledysku, sukienka w której będziesz na EMA, ciuchy na pokaz, na który
pójdziesz z Harrym, ciuchy na sesję…
-Okej,
rozumiem. Nie mogę przytyć- przecież, nie przytyję jak zjem kawałek ciasta raz
na pół roku. Jess przesadzała. No może nie przesadzała. To była jej praca a ja
musiałam jej słuchać.- Gorąco tu- powiedziałam, żeby jakoś zmienić temat którym
nieoczekiwanie była moja waga i zdjęłam chustkę, którą miałam na szyi.
-Ali…-
westchnęła patrząc na mój dekolt i szyję a ja wtedy uświadomiłam sobie, że je
widać.- Ali, kochanie, przepraszam, że tak się czepiam dzisiaj, ale Harry musi
przestać je robić.
-Dlaczego?-
wyjąkałam nieco zawstydzona. Jak ja mogłam ich nie zakryć? Mogłam użyć chociaż
trochę podkładu albo korektora żeby nie rzucały się tak w oczy. Ale
zapomniałam. Po prostu zapomniałam i nie sądziłam, że Jessica urządzi takie
kazanie na dzień dobry.
-Bo to źle
wygląda. Jak sobie wyobrażasz siebie kręcącą teledysk mając tyle siniaków? Nie
możesz tak wyglądać. Przykro mi, że się wtrącam ale w tym zawodzie wygląd jest
ważny. Widziałaś kiedyś Katy Perry albo Taylor Swift kroczącą po czerwonym
dywanie w pięknej sukni z szyją, dekoltem usianym malinkami? Ali nie wszystko
można ukryć makijażem. Mówię to z troski. Nie możesz tak wyglądać. Nie możesz
przyjść na pół przytomna, z worami pod oczami i sińcami na szyi na sesję, na imprezę
branżową czy chociażby pójść tak głupiego sklepu.
-Okej. Jutro
do studia przyjdę wyspana i zakryje malinki. Pasuje?- ciekawe co powie Harry
kiedy oznajmię mu, że z tym koniec. Będzie zły?
-Pasuje. Ali
przepraszam, naprawdę przepraszam ale one nie wyglądają dobrze… Niech on
przestanie je robić a dopóki masz te zakrywaj się chustką albo staraj się je
zakryć podkładem czy coś. One cię szpecą Ali, wyglądasz jak jego ofiara a nie
dziewczyna.
-Myślę, że
przesadzasz- powiedziałam szorstko. Myślałam, że już jest między nimi dobrze a
ona mówi o Harrym jak o moim kacie.
-Ali popatrz
na to z mojej strony. Wyobraź sobie, że przychodzę tutaj dzisiaj i widzisz
pełno siniaków na mojej skórze, wielkie wory pod oczami, przekrwione oczy…
Wyobraź to sobie. Co byś pomyślała?
-Martwiłabym
się o ciebie- przyznałam szczerze i spokojniej niż sekundę wcześniej.
Rozumiałam o co jej chodzi i nie mogłam się na nią gniewać o to, że się martwi.
Miała rację, gdyby wyglądała tak jak w tym momencie też nie siedziałabym cicho.
-No właśnie,
martwiłabyś się a ja się martwię o ciebie bo chcę, żebyś była zdrowa. Okej, koniec
zrzędzenia teraz czas na przyjemniejsze sprawy- powiedziała i wyciągnęła z
torebki teczkę w której miała pełno papierów.- Proszę- powiedziała i dała mi
białą kopertę.
-Co to?
-Twoje
zaproszenie na EMA! MTV widzi w tobie potencjał i zaprosili cię na imprezę.
-Moje to
znaczy, moje jako osoby towarzyszącej tak?- Harry już jakiś czas temu uparł
się, że na tę galę nie pójdzie sam. Co jakiś czas wspominał, że zabiera mnie ze
sobą czy tego chcę czy nie.
-Nie. Czy ty
mnie w ogóle słuchasz? Dostałaś swoje własne zaproszenie, nie jako osoba
towarzysząca tylko jako gwiazda. Przejdziesz się po czerwonym dywanie,
zapozujesz przy ściance i usiądziesz wśród gwiazd, nie osób towarzyszących.
Zaprosili ciebie jako ciebie a nie jako osobę towarzyszącą Harremu.
-Naprawdę?!-
to było totalnie nierealne. Ja?! Na gali?! Jako gwiazda?!
-Tak…
Wkrótce wyślą mi więcej szczegółów na temat całej imprezy.
-Jezu Jess
to wielkie wyróżnienie! Przecież ja jestem nowa, jest w tym od niedawna!-
zaczęłam się ekscytować. Boże zaprosili mnie! Przez kolejne pół godziny właściwie
w ogóle nie słuchałam Jess tylko byłam skupiona na tym, że będę na gali wśród
tych wszystkich sław! Ocknęłam się dopiero jak Jess przestała gadać o nudnych
rzeczach i zapytała czy chcę jechać z nią do studia i poznać Jessego- chłopaka
z którym miałam pracować nad płytą. Jesse napisał cześć piosenek, które miały
znaleźć się na płycie dlatego zgodziłam się od razu. Byłam ciekawa kim jest
człowiek z którym miałam stworzyć cały album. W drodze do studia zadzwoniłam do
Harrego i powiedziałam, że będę później niż myślałam. Jess stwierdziła, że
podziwia mnie za to, że tłumaczę się Harremu ze wszystkiego ale ja się nie
tłumaczyłam tylko go informowałam. Poza tym po wszystkim co stało się ostatniej
nocy czułam się zobowiązania do tego by zadzwonić i powiedzieć, że jeszcze nie
wracam.
-Jesteśmy na
miejscu- oznajmiła Jessica, odpięła pas i chciała wychodzić z samochodu ale jej
to uniemożliwiłam.
-Czekaj!-
powiedziałam nieco za głośno.- Co jeśli mnie nie polubi?
-Jesse?
-No tak. Co
jeśli mnie nie polubi? Co jeśli przez nasze relacje spieprzymy całą płytę?- nie
wiem dlaczego nagle ogarnął mnie taki lęk.
-Przestań
gadać głupoty. Polubi cię.
-A co jeśli
nie?
-Ali
dlaczego ma ciebie nie polubić? Przecież nawet cię nie zna, nie ma cię za co
nie lubić- Harry też nie miał mnie za co nie lubić a jednak nasze pierwsze
spotkanie nie należało do przyjemnych.- Chodź- powiedziała i wyszła z
samochodu.
-Ale jeśli…-
zaczęłam kiedy i ja wygramoliłam się niezdarnie z auta. Jak Jess to robiła, że
miała w sobie tyle kobiecości? Każdy jej ruch był pełen gracji, nawet kiedy się
nie starała. A ja? Ja robiłam coś z gracją tylko wtedy kiedy się na tym
skupiłam, w każdym innym przypadku poruszałam się jak pokraka.
-Boże Ali…
Nie marudź, polubicie się. Jesse jest świetny, pracował już z wieloma
gwiazdami, z chłopakami też pracował. Harry ci nie mówił?- zapytała kiedy
przemierzałyśmy parking.
-Nie gadałam
z Harrym o tym.
-Nic ci nie
mówił?
-Wspominał
tylko, że oni też w tym studio nagrywali ale my w sumie nie gadamy o takich
sprawach- powiedziałam gdy znalazłyśmy się przy wejściu.
-No to ja ci
wspomnę. Harry go dobrze zna bo Jesse pracował z chłopakami kiedyś. Ja w sumie
nie znam go zbyt dobrze ale uważam, że jest naprawdę sympatyczny i totalnie
zakochany w tym co robi. A teraz zapraszam do środka- powiedziała i otworzyła
przede mną drzwi i już miałam wchodzić kiedy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
-Buu!-
krzyknął tuż nad moją głową. Odwróciłam się z prędkością światła żeby zobaczyć
kto to i oczom ukazał mi się chłopak z burzą loków na głowie z pięknym uśmiechem
malującym się na twarzy.
-I oto ona-
powiedziała do niego Jess pokazując na mnie ręką.
-Wiem
przecież. Jesse- powiedział chłopak i wyciągnął w moim kierunku rękę. A więc
to on. Cóż, musiałam to przyznać. Wydawał się szalony, pogodny, wesoły i
przyjazny.
-Ali-
odparłam i podałam mu rękę i odwzajemniłam uśmiech, który był totalnie
zaraźliwy.
-W końcu cię
poznaję, ale nie gadajmy tutaj. Zapraszam do mojego królestwa- wziął zamaszysty
ruch ręką i przytrzymał dla nas drzwi czekając aż wejdziemy do środka.
Spędziłam z
Jesse’m prawie dwie godziny z czego większość czasu spędziliśmy na śmianiu
się. Moje obawy o to, że się nie polubimy były zupełnie bezpodstawne bo Jesse
był jednym z tych ludzi, którzy zawsze w każdej sytuacji znajdą coś pozytywnego.
Był zabawny, bezpośredni, pewny siebie ale nie przesadnie. Naprawdę czułam, że
się dogadamy i cieszyłam się, że Jess przywiozła mnie na to spotkanie. Dzięki
temu wiedziałam, że zaoszczędzę sobie nerwów i nie musiałam się stresować moim
pierwszym dniem w studio. Kiedy zorientowałam się jak późno się zrobiło
ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, że Harry za mną czeka. Nic do mnie nie pisał
więc podejrzewałam, że nigdzie nie wyszedł chociaż z drugiej strony dał mi
klucze więc teoretycznie sama mogłam wejść i nie musiało go być w domu.
Postanowiłam jednak nie dzwonić do niego bo bałam się, że Jessica znów się
nawiedzi i będzie gadać, że Harry mnie kontroluje i takie tam. Na szczęście
Jess była taka dobra, że zaproponowała, że mnie odwiezie dlatego nie musiałam
dzwonić po taksówkę albo jechać autobusem co zaoszczędziło mi sporo czasu.
Poprosiłam ją by wysadziła mnie na początku ulicy a nie pod samym mieszkaniem
bo zamierzałam iść jeszcze do spożywczego i kupić wszystkie składniki potrzebne
do zrobienia pizzy. Jeszcze wieczorem mówiłam, że to Harry ma być moim
kucharzem ale przez to wszystko co się stało chciałam mu zrobić przyjemność,
nawet jeśli była to zwykła kolacja.
Kiedy
stanęłam przed drzwiami jego mieszkania poczułam się dziwnie bo dziwnie było mi
tak po prostu sobie wejść. Miałam coś w rodzaju potrzeby zapukania bo jeśli
sama sobie wejdę będzie to wyglądać jakbym się włamywała. Po kilkuminutowej,
totalnie bezsensownej walce samej ze sobą w końcu weszłam do środka.
-No
nareszcie, już myślałem, że dzisiaj zaczęłaś nagrywać czy coś…- miałam wrażenie,
że Harry cały czas czekał na mnie w przedpokoju bo pojawił się tam od razu
kiedy usłyszał, że weszłam do środka.
-Zagadałam
się z…- zaczęłam ale Harry praktycznie rzucił się na mnie a dokładnie jego usta
brutalnie napadły na moje pozbawiając mnie tchu. To niesamowite, że moje ciało,
zawsze reagowało na jego pocałunki w ten sam sposób. Zawsze pojawiały się
motyle w brzuchu, zawsze ciałem targały przyjemne dreszcze. Byłam pewna, że
nigdy nie przestanie tak na mnie działać.- Chyba się za mną stęskniłeś…
-Nawet nie
masz pojęcia jak bardzo- wyszeptał i znowu zaczął mnie całować. Zaczął napierać
na mnie swoim ciałem, przycisnął mnie do drzwi i po prostu całował jakby od
tego zależały losy świata, bez opamiętania, oboje zatracaliśmy się w sobie a ja
pierwszy raz przez te kilka chwil poczułam, że żałuję, że nie zgodziłam się by
z nim zamieszkać, by móc wracać do niego codziennie i dostawać od niego tak
wiele miłości wyrażonej cudownymi pocałunkami takimi jak ten.
-H…Harry…-
wydyszałam w jego usta kiedy naprawdę nie mogłam już oddychać. Było mi
niesamowicie duszno i gorąco bo stałam tam w kurtce, kapeluszu z torebką na
ramieniu i torbą zakupami w ręce a przez bliskość Harrego wydawało mi się jakby
wokół mnie ktoś zabrał cały tlen.- Nie mogę oddychać- powiedziałam bo naprawdę
robiło mi się słabo przez brak powietrza. Wtedy Harry odsunął się nieznacznie i
spojrzał na mnie nieco zmartwiony ale jego usta wykrzywione były w uśmiechu.
-Ali skarbie
nie musisz mdleć na mój widok- powiedział
-Bardzo
śmieszne- powiedziałam i w końcu zaczęłam się rozbierać dzięki czemu zrobiło mi
się chłodniej.- Nie mdleję na twój widok.
-No tak,
tylko odbieram ci dech w piersiach. Zaraz, zaraz, zaraz… A gdzie niespodzianka?
-Tutaj-
powiedziałam i podałam mu torbę z zakupami po czym zdjęłam buty, wyminęłam go i
wyszłam z przedpokoju. Moim celem była sypialnia. Chciałam się przebrać skoro
miałam robić pizzę.
-Zrobiłaś mi
zakupy? Szczerze mówiąc liczyłem na lepszą niespodziankę- powiedział kiedy do
mnie przyszedł.
-Przykro mi,
że ta ci się nie podoba- powiedziałam poważnie a Harry spojrzał na mnie i chyba
miał wyrzuty sumienia, serio myślał, że chciałam mu zrobić zakupy?
-Podoba
tylko…
-To może ta
ci się spodoba…- przerwałam mu i zaczęłam się rozbierać, najpierw żakiet,
później spodnie, bluzkę aż stanęłam przed nim w samej bieliźnie. Harry podszedł
do mnie bliżej i chciał mnie dotknąć ale mu to uniemożliwiłam.-Nie tak szybko.
Zamknij oczy.- poprosiłam i robiłam wszystko by nie zacząć się śmiać. W
momencie kiedy on miał zamknięte oczy jak szybko ubrałam nieco za długie
spodnie od dresu, które miały już chyba ze sto lat a do tego dobrałam równie
wiekową bluzę. Szczyt kobiecości.
-Już?-
zapytał.
-Już-
odpowiedziałam a kiedy on otworzył oczy i zobaczył mnie ubraną i to na dodatek
w stary dres wyglądał na totalnie zdezorientowanego.
-Ali ta
niespodzianka też mi się nie podoba. Myślałem, że będziesz naga, albo ubrana w
coś seksownego- powiedział tonem dziecka które nie dostało lizaka.
-A w tym nie
wyglądam seksownie?- zapytałam uwodzicielsko.
-W tym
wyglądasz jak pięcioletnie dziecko.
-Czepiasz
się- powiedziałam i machnęłam ręką- Teraz choć do kuchni.
-Po co? Chcesz
znowu mi coś obiecać a później mnie oszukać?
-Nie. Muszę
zrobić ci pizzę.
***
-Nie
rozumiem dlaczego płaczesz- powiedział i podał mi chusteczkę.
-Nie musisz
rozumieć- odparłam i wzruszyłam ramionami. Zawsze płaczę na tym filmie. Zawsze.
Po prostu ta historia nigdy nie przestanie wzbudzać we mnie takich emocji.
-Ali on był
zły, zabił wiele osób. Zranił ją.
-On ją
kochał, był zły ale był warty tego by być kochanym skoro sam kochał-
powiedziałam i zaczęłam wycierać łzy z twarzy.
-Twoje
rozumowanie jest jakieś dziwne. Gdybyś była na jej miejscu związałabyś się z
kimś takim jak on?- do czego on zmierza? Mam nadzieję, że nie do tego o czym
myślałam.
-Nie wiem,
może. Harry ta historia nie jest czarno-biała. Ona kochała ich obu, Raul był
wspaniały pod każdym calem ale to Upiór sprawiał, że czuła tę magię… Czuła to
coś.
-Moim
zdaniem on wzbudzał w niej tylko strach. Ale patrząc na ciebie…- zaczął ale nie
dokończył. Jasne, że musiał do tego wrócić.
-Ale patrząc
na mnie co?
-Uderzyłem
cię a ty nadal jesteś ze mną- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Nie miałam
zielonego pojęcia dlaczego znowu o tym mówi.
-Boże Harry,
możesz w końcu przestać?- zapytałam zirytowana i odsunęłam się nieco od niego.
-Taki jest
fakt. Gdy za pierwszym razem oglądaliśmy ten film nie rozumiałem dlaczego tak
bardzo go żałujesz, teraz też nie rozumiem, ale już mnie to tak nie dziwi. Sama
jesteś z facetem który…- nie zamierzałam tego słuchać.
-Przestań. O
co cię prosiłam w nocy? Harry wkurzasz mnie ciągle do tego wracając. Nie dajesz
mi się nacieszyć tym wszystkim co teraz mamy bo ciągle do tego wracasz. Tak,
uderzyłeś mnie, ale ci wybaczyłam i nie chcę ciągle o tym rozmawiać a odkąd tu
jestem każda nasza rozmowa kończy się tym, że o tym gadamy. Nie widzisz, że
mnie to denerwuje? Ile razy mam cię jeszcze zapewnić, że wszystko jest w
porządku? Ile razy mam powiedzieć, że ci wybaczyłam?
-Wiesz
dlaczego ciągle do tego wracam?
-Nie wiem,
naprawdę nie wiem dlaczego lubisz się katować- przyznałam.
-Bo nie mogę
o tym zapomnieć, a ty tym bardziej nie powinnaś.
-Harry błagam
nie mów już o tym. Nie możemy zacząć żyć normalnie? Obiecałeś mi to. Obiecałeś
w nocy, że ruszymy dalej a tymczasem znowu prowadzimy tę samą rozmowę. To
bezsensu, zataczamy bezsensowne koła a ty jesteś kłamcą bo obiecałeś, że
przestaniemy i nie dotrzymujesz tej obietnicy- w moim głosie dało się wyczuć
mieszankę wielu emocji, smutek, rozżalenie, irytację i nutkę rozpaczy.
-Okej,
przepraszam- westchnął i złapał moją dłoń w swoją- Przysięgam, że to ostatni
raz kiedy do tego wracam, obiecuję, że ruszę na przód i zostawię to za sobą, ale
zrobię to jeśli ty też mi coś obiecasz, dobrze?
-Dobrze-
obiecam ci wszystko tylko przestań mnie dołować i przypominać, że zrobiłeś mi
krzywdę, pomyślałam ale postanowiłam zachować to dla siebie.
-Obiecaj mi,
że nigdy o tym nie zapomnisz. O wszystkim, dobrze? Obiecaj- widziałam, że
naprawdę mu na tym zależy.
-Obiecuję-
powiedziałam i zbliżyłam się by go pocałować. To nie był zwykły pocałunek, to
było jak przypieczętowanie naszych obietnic.
- Skoro
wszystko sobie obiecaliśmy i wytłumaczyliśmy mogę iść spać?- odezwałam się o
wiele pogodniej niż wcześniej.
-Spać? Już?
Jest dopiero parę minut po 22- powiedział nieco zdziwiony. Cóż, rzeczywiście
nigdy nie chodziłam spać przed północą ale ostatnie 24 godziny były dość
intensywne i naprawdę chciałam iść spać.
-Tak wiem
ale jestem strasznie zmęczona a jutro jestem umówiona z Jesse’m na 10- powiedziałam
i nagle usłyszałam jak dzwoni mój telefon. Byłam pewna, że to Jess ale na
ekranie pojawił się napis: Zayn.
-Tak
słucham?- to było raczej niespotykane. Zayn nie dzwonił do mnie często a jeśli
już dzwonił musiał mieć poważny powód.
-Hej. Co
słychać? Jak się masz?
-Dobrze…-
powiedziałam niepewnie- A co u ciebie?
-Wszystko
spoko. Dzwonię żeby powiedzieć, że za tydzień masz się uszykować na premierę
komiksu- powiedział a mnie olśniło. No tak! Komiks! Zayn zaprasza mnie na
premierę? To takie wyróżnienie. Zayn Malik uważa, że jestem na tyle ważna, żeby
mnie zaprosić, w dodatku osobiście.
-Za tydzień
jest premiera?
-Tak i
musisz być.
-Zayn to
bardzo miło z twojej strony, że mnie zapraszasz. Oczywiście przyjdę z
przyjemnością-powiedziałam grzecznie.
-Ali ja cię nie
zapraszam, ja cię informuję-powiedział a ja nie miałam pojęcia o czym do mnie w
tym momencie mówi. Co znaczy, że mnie informuje? Mam tam być czy nie?
-Nie rozumiem-
oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Jesteś
współautorką- powiedział a ja w dalszym ciągu czułam się jak idiotka.
-Nadal nie
rozumiem.
-Ali
pomogłaś mi w tworzeniu komiksu dlatego jako współtwórca musisz być na
premierze. To przecież logiczne. Jesteś na liście autorów, wiesz w sumie ta
lista nie jest super okazała bo jestem tam jeszcze tylko ja ale…- powiedział
starając się zażartować.
-Boże Zayn
serio? Przecież ja tylko narysowałam… Ty wymyśliłeś wszystko… Boże! Zayn!
Dlaczego wcześniej nic nie mówiłeś?- w jednej chwili poczułam jak zmęczenie
odpływa a kontrolę nad moim ciałem przejmuje ekscytacja.
-Chciałem ci
zrobić niespodziankę. Jeśli chodzi o szczegóły to mój menadżer prześle twojemu
informacje w ciągu dwudziestu czterech godzin bo poza premierą czeka nas
podpisywanie komiksów w jakimś centrum handlowym i coś tam się jeszcze
pozmieniało, Jess już wie o wszystkim ale o zmianach chyba nie, sam nie wiem.
-To jest na
cele charytatywne, nie?- nie pamiętałam dokładnie ale tak mi się wydawało.
-Taa, taka
świąteczna akcja.
-Zayn to
wspaniałe, naprawdę cudowne, że jakoś przyczyniłam się do tego żeby komuś żyło
się trochę lepiej, że komuś pomogę. To zaszczyt, że dzięki tobie mogę być
częścią czegoś tak pięknego…- mój głos zrobił się nieco piskliwy od nadmiaru
emocji. Naprawdę czułam wzruszenie.
-Cieszę się…
ale muszę kończyć- cóż, Zayn chyba się zawstydził słysząc moje słowa.- Jakbyś
miała jakieś pytania czy coś to dzwoń.
-Dziękuję
ci, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, nigdy w życiu nie przypuszczałabym,
że zadzwonisz by mi powiedzieć coś takiego. Dziękuję, Zayn, nawet nie wiesz jak
się cieszę teraz, chyba zaraz się rozpłaczę. Dzięki tobie mogę komuś pomóc…
-Miło mi…
Ali serio muszę kończyć bo Perrie mi tu daje znaki jakieś…- powiedział i
wiedziałam, że naprawdę czuje się niekomfortowo słysząc jak reaguję na to
wszystko. Ale jak inaczej miałam zareagować? Przecież zupełnie nieświadomie uda
mi się pomóc innym! To wspaniałe!
-Nie daję ci
żadnych znaków!- usłyszałam głos oburzonej blondynki co dodało mi tylko
pewności, że Zayn serio nie chce już ze mną gadać.
-Okej,
czaję- powiedziałam i się zaśmiałam. Tak, Zayn się wstydził ze mną gadać.
Chciał mi zrobić niespodziankę albo po prostu wolał powiedzieć mi o tym przez
telefon bo pewnie bał się, że zacznę go przytulać i wychwalać pod niebiosa i
wolał tego uniknąć.
-To do
zobaczenia za tydzień wspólniczko.
-Jeszcze raz
dziękuję, do zobaczenia- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Zayn?-
odezwał się Harry, uśmiechnięty Harry, uśmiechnięty od ucha do ucha Harry.
-Boże nie
masz pojęcia co się stało!- prawie wykrzyczałam i wskoczyłam mu na kolana.-
Zayn powiedział, że jestem współautorką…- zaczęłam ale ten szeroki uśmiech na
jego twarzy coś mi uświadomił- Zaraz! Ty wiedziałeś, prawda?- na pewno
wiedział.
-Taa, ja
wiedziałem, Jess wiedziała, Niall wiedział, Lou, Liam, ochroniarze, Klaudia,
pewnie twoja rodzina też już wie.
-Jak to
możliwe, że wszyscy wiedzieli tylko nie ja?- zapytałam w wplotłam palce w jego
włosy.
-Szczerze
mówiąc nie mam pojęcia. Nie wiem jak mogłaś się nie domyślić- powiedział i się
zaśmiał.
-Normanie. Skąd
mogłam wiedzieć, że Zayn wymyśli coś takiego?- dlaczego usta Harrego muszą być
tak apetyczne i rozpraszające?
-Ali to
logiczne, że skoro mu pomagałaś to on to uwzględni- nie patrzyłam w jego oczy,
patrzyłam na te jego cholerne usta i nagle świat zupełnie przestał istnieć. Nie
istniał Zayn, komiks, nie istniał Harry, nie istniałam nawet ja.
-Nie mądruj
się tylko mnie pocałuj- powiedziałam. Boże czy to mi się kiedyś znudzi?
-Nie idziesz
już spać?- zapytał przekornie.
-Nie wiem,
aktualnie jestem podekscytowana, nie myślę o spaniu- pocałuj mnie w końcu!
-Skoro nie
chcesz iść spać to może…- powiedział i w końcu jego idealne wargi wylądowały na
moich. Ich smak nigdy mi się nie przeje, nie ma na to szans. Nie minęło dużo
czasu kiedy jego dłonie znalazły się pod moją bluzą a po chwili byłam już
całkiem naga. Kiedy wszystko nabierało tempa, kiedy on pozbył się swoich
bokserek, kiedy miałam poczuć go w sobie wtedy to zrobił. Przycisnął wargi do
mojej szyi a ja początkowo nie zareagowałam. Po prostu leżałam i oddawałam się
chwili i myślałam o tym, że najbardziej idealne usta świata dosłownie napastują
moją skórę . „Harry musi przestać je robić”- nagle jak za dotknięciem
czarodziejskiej różyczki usłyszałam słowa Jess. Moje ciało momentalnie
zareagowało, położyłam obie dłonie na jego klatce piersiowej i starałam się go
odepchnąć ale to nie działało.
-Harry…
Przestań- powiedziałam cicho ale on nadal nie reagował.- Harry przestań je
robić!- powiedziałam głośno i wtedy poczułam jak przestaje i się ode mnie
nieznacznie odsuwa.
-Dlaczego?-
zapytał niesamowicie zachrypniętym głosem.
-Jess
powiedziała…- zaczęłam ale on mi natychmiast przerwał.
-Jess?-
dosłownie przez sekundę widziałam to w jego oczach, to z czym walczył.
Widziałam to.
-One źle
wyglądają-zaczęłam się jąkać bo nie wiedziałam co się właśnie dzieje. Czułam
się dziwnie, leżałam naga i nie miałam zielonego pojęcia co się może stać.
Pierwszy raz poczułam się niepewnie.
-Jess tak
powiedziała?
-Chodzi o
teledysk Harry, o sesje, o EMA… Jess ma rację, nie mogę…- zaczęłam się
tłumaczyć ale Harry mi przerwał.
-Rozumiem-
powiedział już zupełnie normalnie.
-To nie tak,
że nie chcę żebyś je robił… Ty po prostu nie możesz.
-Przestanę,
nie muszę ich robić Ali. Naprawdę rozumiem- powiedział najpewniej jak potrafił
i uśmiechnął się delikatnie by po chwili zacząć mnie całować. A ja? Ja oddałam
pocałunek i od razu postanowiłam wypchnąć z pamięci to niebezpieczne coś, które
zobaczyłam w jego oczach.
***
Leżała w moich ramionach. Spała. Oddychała
spokojnie. W ogóle nie reagowała kiedy dotknąłem jej usta, kiedy moje palce
gładziły ją po policzku, kiedy moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę.
Kreśliłem wzorki na jej plecach, na brzuchu. Kochałem ją dotykać.
Kazałaś mi obiecać, że ruszę dalej więc
obiecuję, że to zrobię, obiecuję, że przestanę cię niepokoić. Ale zanim to
zrobię muszę obiecać coś jeszcze.
Obiecuję, że nigdy nie dowiesz się co
zrobiłem.
Obiecuję, że nigdy nie dowiesz się jak bardzo
cię skrzywdziłem.
Obiecuję, że nigdy mnie nie zostawisz.
Obiecuję, że nie dam ci odejść.
Obiecuję, że nigdy się ode mnie nie
uwolnisz.
Obiecuję, że już zawsze będziemy razem.
***
„Zabawne...Jesteś taka żałosna. Myślisz, że
jesteś wyjątkowa, myślisz, że on to robi bo cię kocha, ale on to robi by
pokazać, że jesteś jego własnością. W tym nie ma miłości, w nim nie ma miłości
a kiedy się o tym przekonasz będziesz żałować że żyjesz. Całuski D.”
Rozdział 41 :) Przepraszam, że dopiero dodaję ale moja wena chyba poleciała na dłuższe wakacje :(
Przedostatni akapit jest oczami Harrego :)
Wkrótce w zakładce bohaterowie pojawi się Jesse! Nasz nowy bohater!
Piosenka- Safe and Sound - Taylor Swift ft. The Civil Wars
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem!
Przepraszam za błędy!!
Proszę każdego kto czyta opowiadanie o pozostawienie po sobie śladu w postacie komentarza!
Obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej!
Aduś kocham Cię!
Opowiadanie ma już ponad 400 stron pisanych w Wordzie!!!!
PS I love youuu all<3
No nareszcie jest rozdział cudowny jak zawsze czekam na next :)
OdpowiedzUsuńBoję się Harrego. Ali jest zupełnie nieświadoma tego kim on tak naprawdę jest. Rozdział super. Nie moge się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńO mój Boże!!! Wreszcie po wycieczce tu dotarłam! Co tu się dzieje!?!? Idę Ci spamić na dm.
OdpowiedzUsuńKocham Cię <3
Adrianna.