niedziela, 14 września 2014

Rozdział 40




-Harry ja nie wiem… Ja też nie chcę się z tobą rozstawać…- naprawdę zaskoczyła mnie jego rozpaczliwa prośba.
-Błagam podpisz, zrób to dla mnie…- powiedział i zmienił pozycje tak, że opierał się nie na dłoniach, ale na przedramionach i właściwie delikatnie mnie przygniatał.
-Zastanowię się, okej? Ja tak naprawdę jeszcze o tym nie myślałam. Na razie mam w głowie tylko płytę i teledysk.
-Ali wiesz, że jestem współwłaścicielem wytwórni, która wyda twoją płytę?- zapytał nagle a ja nie wiedziałam co to ma do rzeczy.
-Nie wiem… Nigdy nie widziałam twojego nazwiska na żadnych papierach…
-Bo to wszystko jest złożone. Duża wytwórnia składa się z mniejszych…
-Harry nie wiem do czego zmierzasz- niech po prostu powie o co mu chodzi.
-Chcesz wydać płytę, prawda?
-Oczywiście, że chcę, to jedno z moich największych marzeń, doskonale o tym wiesz.
-A co jeśli nie wydasz płyty bo nie podpiszesz umowy, która zobowiąże cię do bycia naszym suportem?- nie sądziłam, że Harry byłby zdolny do czegoś takiego! Kurde! Leżeliśmy nadzy, chwilę wcześniej mu się oddałam, ufałam mu bezgranicznie a on wyjeżdża z czymś takim? Co on zamierza? Zmusić mnie? Szantażować?
-Zejdź ze mnie…- powiedziałam natychmiast i położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i starałam się go odepchnąć. Na próżno.
-Przepraszam. Ja nie powinienem tak mówić- powiedział, ale nie wydawał się skruszony.
-Nie powinienem tak mówić? Nie Harry. Ty nie mówisz sobie po prostu, ty mi właśnie grozisz.
-Ali… Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało.
-Nie wydasz płyty jeśli nie pojedziesz ze mną w trasę- taki jest twój warunek?
-Nie… Wydasz płytę, nie jedną, nie chciałem tego powiedzieć… Ja po prostu jestem taki zdesperowany… Nie było cię ze mną tydzień i uwierz mi, że to był najgorszy tydzień w moim życiu. Cały czas myślałem tylko o tobie. Boże, już pierwszego dnia prawie oszalałem kiedy nie odbierałaś tego jebanego telefonu. Myślałem o najgorszym, bałem się, że może twój samolot… że coś ci się stało. I tak było za każdym razem kiedy pisałem albo dzwoniłem a ty nie odpowiadałaś, bałem się o ciebie. Przez cały tydzień byłem kłębkiem nerwów… Cały czas się zastanawiałem co robisz? Z kim się spotykasz? Czy zjadłaś śniadanie? Czy się wyspałaś? Każda moja myśl była poświęcona tobie. Zastanawiałem się czy tęsknisz za mną? Bałem się, że przez to co powiedziałem… że to przemyślisz i nie wrócisz do mnie. Że uzmysłowisz sobie jak bardzo zły jestem. Uderzyłem cię i teraz miałaś cały tydzień by w końcu uświadomić sobie jak kurewsko popieprzony jestem.
-Harry…
-Ja się bałem… Że mnie zostawisz… Że nie wrócisz. Że usiądziesz na swoim łóżku, w swoim pokoju i dojdzie do ciebie to co zrobiłem, to co powiedziałem i po prostu odejdziesz. A ja bym tego nie zniósł. Boże, nie mogłem znieść tego tygodnia. Nie mogłem patrzeć jak się budzisz, jak śpisz, jak się śmiejesz, jak się złościsz. Nie mogłem cię całować, nie mogłem cię dotykać, nie mogłem się z tobą kochać. Ten jebany tydzień uświadomił mi, że nie umiem bez ciebie żyć Ali. Nawet nie wiem jak to się stało. Jakbyś rzuciła na mnie czar. Przejęłaś nade mną kontrolę, zrobiłbym dla ciebie wszystko, Ali byłbym w stanie rzucić dla ciebie wszystko, nawet chłopaków, rozumiesz? Całe moje dotychczasowe życie. Odszedłbym, zamieszkał z tobą na drugim końcu świata i byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. I teraz cię bardzo przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć tym co powiedziałem, naprawdę nie wiem dlaczego to powiedziałem… Ja po prostu desperacko potrzebuję cię do życia i jestem w stanie zrobić wszystko żeby cię przekonać do podpisania umowy, ale na pewno nie będę pozbawiał cię marzeń. Przepraszam- o ile wcześniej nie wydawał mi się skruszony, o tyle w tym momencie wiedziałam, że wszystko co powiedział płynęło z jego serca.
-Ja rozumiem o czym mówisz, naprawdę. To było straszne, te kilka dni bez ciebie. Czułam się jakbym była na jakimś odwyku czy coś, nigdy tak nie tęskniłam i też nie chcę się z tobą rozstawać. Harry ja przemyślałam wiele rzeczy, to co powiedziałeś, to co zrobiłeś i jak widać jestem tutaj i leżę pod tobą naga. Pozwoliłam ci się dotykać, kochałam się z tobą bez żadnej bariery. To chyba wystarczający dowód na to jakie decyzje podjęłam. Ale błagam nie naciskaj na mnie w sprawie tej trasy i mi…- nie groź chciałam powiedzieć ale Harry chyba nie chciał słuchać co mam mu do powiedzenia bo po prostu uniemożliwił mi po przyciskając swoje usta do moich. Językiem rozchylił moje wargi i jeśli wkurzył mnie tym co powiedział, część swoich win odkupił tą swoją przemową o tym jak tęsknił a drugą część tym pocałunkiem. Kiedy skończył i uśmiechnął się do mnie totalnie słodko z mojej głowy wyparowały jego głupie słowa. Gapił się na mnie, prosto w moje oczy, leżąc na mnie zupełnie nagi podczas kiedy ja też byłam naga i dokładnie w momencie kiedy ta chwila była idealna mój brzuch wydał dźwięk tak głośny i zawstydzający, że momentalnie zakryłam dłońmi twarz.
-Chyba jesteś głodna- stwierdził i zaczął się śmiać. Głośno…
-Jestem, wiesz kiedy ostatni raz coś jadłam? Jakieś 15 godzin temu- powiedziałam na swoją obronę. Harry słysząc moja odpowiedź momentalnie spoważniał i już wiedziałam, że mi się dostanie za to, że nic nie zjadłam przez tyle czasu.
-Piętnaście godzin? Oszalałaś? Dlaczego…- wiedziałam, że zacznie tą swoją paplaninę o tym, że mogłam zasłabnąć, że regularne odżywianie to podstawa, że cały czas robię mu wykłady na temat zdrowego stylu życia a sama o siebie nie dbam. Nie miałam ochoty tego słuchać więc od razu mu przerwałam.
-Przepraszam, okej? Ale serio nie miałam czasu. Poza tym dali mi cukierka w samolocie…
-Cukierka? Ali czy ty się słyszysz?- był wkurzony, zatroskany i szczęśliwy jednocześnie. Popatrzył na mnie, pokiwał głową w geście dezaprobaty i wstał.- Chcesz się umyć?- zapytał nagle a ja spojrzałam na niego jak na debila.
-Co?
-Wstawaj- powiedział i wyciągnął w moim kierunku rękę. Spełniłam jego prośbę i po chwili stałam przed nim. Zmierzył moja sylwetkę i przygryzł wargę, po czym spojrzał mi w oczy- Ali… Jesteś głodna, ja też. Przygotowałem dla nas kolację i szczerze mówiąc jak jechałem po ciebie na lotnisko myślałem, że kolacja będzie pierwsza, a seks będzie po jedzeniu ale jak widać wyszło na odwrót i musisz wiedzieć, że mi osobiście bardzo podoba się taki obrót spraw, ten seks był niesamowity, czułem cię, naprawdę się kochaliśmy, bez żadnej bariery… Ale przygotowałem kolację i mimo tego, że chętnie w tym momencie kochałbym się z tobą jeszcze raz bo stoisz tu przede mną, naga i totalnie pociągająca, zjemy ją i mam nadzieję, że ci zasmakuje. Pójdziesz teraz grzecznie do łazienki, wykąpiesz się, ubierzesz i przyjdziesz tu do mnie.
-A może najpierw zróbmy…- powiedziałam i złapałam jego dłoń po czym przyłożyłam ją do mojego policzka. Po chwili delikatnie, sprawiając, że tylko muskał moją skórę zjechałam nią na szyję, dekolt i lewą pierś. Chciałam go trochę rozkojarzyć i odwrócić jego uwagę od mojego burczącego brzucha. Spojrzałam w jego oczy i widziałam, że jest na skraju.
-Przestań- powiedział i zabrał swoja dłoń.- Zjemy kolację i gdy tylko przełkniesz ostatni kęs rzucę się na ciebie i będę się z tobą kochał drugi raz tej nocy. Ale teraz marsz do łazienki- powiedział twardo a ja miałam ochotę trochę się z nim przekomarzać.
-Nie mogę iść się umyć bo moje wszystkie rzeczy zostały w twoim samochodzie. Nie mam tutaj nic, piżamy, żelu, kremu, szamponu.
-Weź mój szampon, umyj się moim żelem- powiedział i przewrócił oczami by pokazać mi, że moje problemy są wyssane z palca.
-Nie mam piżamy, nie mam bielizny…
-Chodź, dam ci piżamę- powiedział, pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni. Kiedy weszliśmy do środka Harry podszedł do szafy i wyciągnął z niej zwykły biały t-shirt po czym mi go podał- Proszę, twoja piżama.
-Nie mam majtek- zakomunikowałam i spojrzałam na niego wyzywająco ale on tylko uśmiechnął się przebiegle.
-Majtki nie są ci potrzebne, po co masz je zakładać? Zaoszczędzimy czas na ich ściąganiu.
-Nie chcę żeby mi było widać tyłek- taaa, to było takie błyskotliwe i zabawne zważywszy na to, że stałam przed nim goła, pokazując nie tylko tyłek ale wszystko.
-Nic nie będzie widać, ta koszulka będzie ci sięgać chyba do kolan… A nawet jeśli byłoby widać… Nie zobaczę niczego czego już nie widziałem. A teraz koniec dyskusji, idź się myj i przestań wydziwiać- powiedział i po prostu obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju. Super. Czułam się pokonana i nie pozostało mi nic innego niż iść i wziąć prysznic. Kiedy weszłam do salonu jego nie było, podejrzewałam więc, że jest w kuchni. Westchnęłam głośno mając nadzieję, że usłyszy po czym skierowałam się do łazienki. Jak się okazało to tam znajdował się Harry. Miał na sobie tylko bokserki. Cóż, dobrze, że chociaż się zakrył.
-Tu masz czyste ręczniki, mydło i szampon są tutaj- powiedział i już miał wychodzić ale coś mu się przypomniało.- Możesz go ubrać?- zapytał i dopiero wtedy zobaczyłam, że trzyma w ręce mój stanik.
-Po co?- zapytałam.
-Strasznie mi się w nim podobasz.
-Aha, czyli majtek nie mam zakładać bo szkoda czasu na ich ściąganie ale na stanik tego czasu nie szkoda?
-Po prostu go załóż- powiedział z dziwnym błyskiem w oku i wyszedł. Podeszłam do lustra i zobaczyłam, że kilka z tych malinek, które mi zrobił były dość duże, reszta była jednak słabo widoczna. „Spójrz na siebie. Kolejna malinka… Myślisz, że dlaczego je robi?”- nagle w mojej głowie pojawiły się słowa Nialla. Dlaczego je robi? Żeby mnie naznaczyć, żeby pokazać, że jestem jego. Tak przypuszczam. I może to dziwne ale lubię kiedy je robi. Lubię kiedy zostawia po sobie ślady na moim ciele. Nie uważam, że są one czymś złym choć wiem, że wszyscy myślą inaczej. Widzę jak Niall na mnie patrzy kiedy pojawia się kolejna. Wygląda wtedy jakby mi współczuł, ale zupełnie nie ma czego. Harry nie robi mi krzywdy tylko w jakiś swój pokrętny sposób pokazuje, że mnie kocha, pokazuje, że jestem jego dziewczyną… a nie ofiarą. Poza tym na jego plecach też są siniaki od moich zaciśniętych dłoni i nie powinnam roztrząsać tego tematu.  Nie czekając dłużej aż kolejna myśl wejdzie mi do głowy wskoczyłam po prysznic. Nawet nie sprawdzałam czy w drzwiach znajduje się klucz bo byłam na sto procent pewna, że go tam nie ma. Oczywiście możliwość umycia się jego żelem, jego szamponem sprawiła, że poczułam się idiotycznie szczęśliwa. Kiedy wyszłam i osuszyłam ciało przez dobrych kilka minut biłam się z myślami. Podejrzewam, że w innych okolicznościach nie spełniłabym jego prośby, ale przez to, że nie widzieliśmy się tydzień i strasznie się za nim stęskniłam postanowiłam zrobić mu tę przyjemność i założyłam ten stanik. Kiedy ubrałam też koszulkę zrozumiałam dlaczego wybrał akurat tę. Przez to, że biustonosz był czerwony prześwitywał przez materiał koszulki. Tak jak Harry mówił sięgała mi prawie do kolan. Poza tym miała kilka dziur i mimo wszystko, całość wyglądała nawet nie najgorzej… Nigdy raczej tak nie myślę o sobie, ale kiedy spojrzałam na siebie w tym wielkim lustrze widziałam młodą kobietę, w koszulce swojego chłopaka, z prześwitującym stanikiem, która wygląda całkiem seksi. „A co jeśli nie wydasz płyty bo nie podpiszesz umowy, która zobowiąże cię do bycia naszym suportem?”- usłyszałam nagle w mojej głowie. Nie. Nie mogę o tym teraz myśleć. On nie chciał tak powiedzieć. On by tego nie zrobił… Nie prawda. Powiedział to o czym myśli… Nie myśl o tym, nie teraz. Nie psuj tego wieczoru, popsuj jutrzejszy ale nie ten. „Każda moja myśl była poświęcona tobie. Zastanawiałem się czy tęsknisz za mną?” Czy tęsknię? Ja nie tęskniłam, ja usychałam z tęsknoty. „Przejęłaś nade mną kontrolę, zrobiłbym dla ciebie wszystko, Ali byłbym w stanie rzucić dla ciebie wszystko, nawet chłopaków, rozumiesz? Całe moje dotychczasowe życie.”- zrobił by to? Zrobiłby to chłopakom? Milionom fanek? Sobie? Przecież on to kocha. Być w zespole, podróżować. On kocha tak żyć a mimo tego mówi, że byłby w stanie się tego wyrzec dla mnie. Nie wiem czy bardziej powinno mnie to martwić czy cieszyć, że byłby zdolny do takich poświęceń. Chyba to pierwsze. Powinnam się martwić, ale sama nie wiedziałam dlaczego… Jedyne co wiedziałam to to, że nie mogłam rozmyślać o tym wszystkim w tym momencie. To nie był czas ani miejsce na myślenie o takich rzeczach. Potrzasnęłam energicznie głową jakby to miało pomóc wyrzucić z mojej głowy te wszystkie myśli i wyszłam z łazienki. W mieszkaniu unosił się cudny zapach dlatego mój brzuch kolejny raz zaburczał przypominając jak bardzo chce mi się jeść. Weszłam do salonu gdzie paliły się dwie duże świece na stoliku i mnóstwo innych, małych w całym pokoju. Z głośników ustawionych obok telewizora cicho leciała spokojna piosenka. Sia- Lullaby. To nadawało niesamowity klimat a ja uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Idąc delikatnie na palcach postanowiłam wejść do kuchni i zrobić mu niespodziankę. Stał odwrócony do mnie tyłem, oprócz bokserek miał na sobie też koszulkę. Podeszłam do niego najciszej jak umiałam i przytuliłam się do jego pleców.. Harry zaśmiał się pod nosem i odwrócił w moją stronę.
-Bardzo ładnie wyglądasz- powiedział.
-Dlaczego Sia?- zapytałam ignorując jego komplement.
-To nie sama Sia. To składanka. Sia, Ellie, Ed, Sara. Choć, pokaże ci- powiedział i wyszedł z kuchni a ja razem z nim. Podszedł do odtwarzacza i podał mi opakowanie od płyty na odwrocie którego były zapisane tytuły, po czym wyszedł z powrotem do kuchni.
1.Ed Sheeran- Give me love
2.Ed Sheeran- All Of The Stars
3.Ed Sheeran- Cold Coffee
4.Sara Bareilles- Gravity
5.Sara Bareilles- Breath Again
6.Sara Bareilles&OneRepublic- Come Home
7.OneRepublic- Stop and Stare
8.OneRepublic- Hearing Voices
9. OneRepublic- Au Revoir
10. Sia- Lullaby
11. Sia- Breathe me
12. Sia- My Love
13. Sia- I’m In Here
14. The Band Perry - Don't Let Me Be Lonely
15. The Band Perry - If I Die Young
16. Ellie Goulding - I Know You Care
17. Ellie Goulding - Dead In The Water
18.The Civil Wars - Poison&Wine
19. Damien Rice- Cannonball
20. Brad Paisley&Alison Krauss - Whiskey Lullaby
Co łączyło wszystkie te piosenki?  To, że były niesamowicie smutne i od razu nasunęło mi się kolejne pytanie. Dlaczego wybrał tę płytę? Znałam wszystkie te piosenki. Wszystkie były o rozstaniach, o ciężkiej i trudnej miłości, o śmierci. Chyba tylko „My love” jest optymistyczna, no i może „Don’t Let Me Be Lonely”.
-Dlaczego wybrałeś tę płytę?- zapytałam kiedy weszłam do kuchni.
-Nie wybrałem… Słuchałem jej wczoraj i nie chciało mi się szukać innej. Nie podoba ci się?
-Podoba, po prostu chciałam wiedzieć dlaczego ta.
-Nie wiem, te piosenki są spokojne i w ogóle lubię je- powiedział i wzruszył ramionami. Jak dla mnie nie były wcale spokojne tylko emocjonalne.- Jeśli chcesz możemy wybrać coś innego, w salonie jest dużo płyt…
-Nie, podoba mi się ta. Nie mam ochoty na nic innego. A tak w ogóle to pięknie pachnie… To co piecze się w piekarniku- nie chciałam wyglądać na wariatkę, która doszukuje się jakiegoś drugiego dna w wyborze akurat takiej muzyki dlatego postanowiłam zmienić temat. Podeszłam do niego i objęłam go w pasie.
-Jeszcze 10 minut i będzie gotowe- powiedział a ja automatycznie spojrzałam na zegarek.
-Jest już 01:18?!
-Taaa, też myślałem, że zjemy wcześniej- zaczął i się rozpogodził.- Ale kiedy cię zobaczyłem na lotnisku… myślałem, że rzucę się na ciebie przy tych wszystkich ludziach, stanął mi od samego patrzenia na ciebie- powiedział a ja wywróciłam oczami na jego słowa.
-Przestań zboczeńcu.
-Ali nie udawaj świętej. Myślisz, że nie widziałem, jak patrzysz na moje krocze i przygryzasz przy tym wargę?
-Dobra! Koniec! Lepiej powiedz co to tak ładnie pachnie…
-Nie mogę powiedzieć.
-Dlaczego?
-Bo nie.
-Nie wygłupiaj się.
-Szef kuchni Harry się nie wygłupia.
-Harry…
-Ali…
-No powiedz.
-Nie.
-Powiedz albo nie będzie seksu.
-Skarbie dzięki Bogu seks był przed kolacją, jakoś przeżyję jak nie będzie go po kolacji.
-Wkurzasz mnie.
-Wiem. Robię to z premedytacją.
-W takim razie ja z premedytacją nie zjem kolacji.
-To kurczak zapiekany z mozarrellą, pomidorami, bazylią i innymi super tajnymi składnikami, których szef kuchni Harry nie zdradzi.
-Czyli groźba, że nie będzie seksu nie działa ale to, że nie zjem kolacji już tak?
-Ali, może jeszcze tego nie zauważyłaś ale staram się dbać o ciebie a po informacji jaką otrzymałem od ciebie, że nie jadłaś nic cały dzień, w tym momencie najważniejsze jest dla mnie żebyś coś zjadła, nie seks.
-To słodkie i bardzo miłe.
-A jeśli już jesteśmy przy temacie twojego zdrowia… Robiłaś sobie ostatnio badania krwi?- zapytał i uniósł brwi do góry.
-Nie… Po co miałabym je robić?
-Anemia- powiedział totalnie poważnie a ja wywróciłam oczami.- Nie wywracaj oczami…
-Ja nie wywr- zaczęłam ale on nie dawał za wygraną.
-I nie przerywaj mi tylko mnie teraz uważnie posłuchaj. Owszem, bałem się, że przez ten tydzień coś się zmieni, że będziesz o nas rozmyślać, że będziesz myśleć o mnie i stwierdzisz, że to koniec. Ale ja też sporo myślałem kiedy cię nie było. O wszystkim co się działo od samego początku i wtedy mi się to przypomniało. Masz anemię.
-Może już nie…- znowu starałam się przerwać mu ten wywód, bezskutecznie.
-Masz. Jestem tego pewien. Nie brałaś tabletek, które ci przepisał wtedy lekarz, wiem to bo znalazłem prawie całe opakowanie w mojej walizce razem z innymi tabletkami, plastrami i wodą utlenioną. Wzięłaś 4 tabletki. Poza tym musisz inaczej się odżywiać. Wcześniej przymykałem na to oko ale teraz kiedy jesteśmy tutaj, na miejscu, będziesz jadła normalnie, jak człowiek.
-Ja jem normalnie…
-Nie Ali, nie jesz normalnie. Jesz nieregularnie, ciągle zapominasz zjeść kolacji, wolisz dłużej spać kosztem śniadania… Poza tym Niall nauczył cię jeść same niezdrowe, zapychające żarcie. Nic co by miało jakąś wartość odżywczą.
-Ale zrzędzisz…
-Ja zrzędzę? Ja? Ali to ty wzięłaś mi redbulla z ręki i wylałaś go do kibla mówiąc, że nie możesz patrzyć jak się truję. To ty przez całe pół roku łaziłaś za Zaynem i męczyłaś go o fajki, kawę, energetyki. Zgrywasz najmądrzejszą, pouczasz wszystkich a sama nie stosujesz się do własnych rad- powiedział z wyrzutem a mnie zatkało.
-Nie zgrywam najmądrzejszej tylko się o was troszczę- powiedziałam na swoją obronę.
-Skarbie ja nie mówię tego wszystkiego, żeby ci było przykro. Ja mówię ci to żebyś wiedziała, że ja też się o ciebie troszczę, tak jak ty o mnie. Będę o ciebie dbał bo chcę, żebyś była zdrowa. Ja naprawdę sporo myślałem kiedy nie było cię przy mnie i doszedłem do pewnych wniosków. Ali ja muszę dbać o to co mam najcenniejsze w życiu, a najcenniejsza dla mnie jesteś ty.- naprawdę zaczął się rozkręcać ale wtedy moim wybawieniem okazał się pikający piekarnik przez co Harry musiał zająć się naszą kolacją a mi kazał iść do salonu. Kiedy tam weszłam w tle leciało cichutko „Don't Let Me Be Lonely”. Usiadłam na kanapie a kilka sekund później do pokoju wszedł Harry, niosąc naszą kolację.
-Gorące, uważaj żeby się nie poparzyć- powiedział kiedy nałożył mi gigantyczną porcję na talerz. Poczekałam aż nałoży też sobie i nachyliłam się by wziąć w końcu kurczaka do ust ale moje włosy prawie wpadły mi do talerza. Chciałam wziąć talerz na kolana ale był on niesamowicie gorący. Wtedy wpadłam na genialny pomysł. Wzięłam jedną z poduszek, które leżały na kanapie i położyłam na podłodze. Harry gapił się na mnie i chyba zastanawiał się dlaczego nie jem tylko tak kombinuje.
-Nie wygodnie by mi się jadło bo włosy- powiedziałam siadając na poduszce. Harry zaśmiał się tylko i pokręcił głową, po czym wziął drugą poduszkę i usiadł po przeciwnej stronie, tak samo jak ja.
-Tak jest zdecydowanie wygodniej- powiedział i się gapił. Gapił. I gapił. Dzięki Bogu nie wrócił do tematu mojego zdrowia ale przez to jego gapienie nie mogłam się skupić na tyle by wziąć w końcu kurczaka do ust.
-Możesz przestać?
-Ale co?
-No tak się gapić. Jestem serio głodna ale nigdy nie zjem przez ciebie.
-Chciałem tylko zobaczyć czy ci smakuje…- powiedział i dopiero wtedy zauważyłam, że był nieco zdenerwowany. Serio bał się czy mi zasmakuje! To słodkie! Nie chciałam go dłużej katować dlatego, będąc bacznie obserwowana  włożyłam kawałek kurczaka do buzi.
-Boże to jest pyszne!- powiedziałam zupełnie szczerze. Harry uśmiechnął się szeroko, tak, że w jego policzkach uformowały się osławione dołeczki. Widziałam jak kamień spadł mu z serca.
-To moje popisowe danie ale myślałem, że będziemy jeść wcześniej i bałem się, że za długo mięso się marynowało…
-Nie, nic nie było za długo- powiedziałam z pełną buzią. Już nie przeszkadzało mi, że patrzy na mnie kiedy jem, na dodatek tak niekobieco. W tej chwili jadłam najlepszego kurczaka na świecie i to przesłoniło mi mózg. Spojrzałam na niego, też zaczął jeść. Piosenka się zmieniła i w pokoju rozbrzmiało „All Of The Star”.
-Przez ostatni tydzień słuchałem tej piosenki chyba z milion razy, a wieczorem to po prostu leżałem w łóżku, ze słuchawkami na uszach i nie mogłem zmusić się, żeby słuchać coś innego. Zadzwoniłem nawet do Eda i mu to powiedziałem a on stwierdził, że jestem nienormalny.
-Dlaczego?
-No wiesz musiałem mu powiedzieć, że…
-Nie, dlaczego tyle razy jej słuchałeś?
-Bo jest o nas, w sumie była… Poczekaj, włączę od początku- powiedział i wziął do ręki pilota, po czym piosenka zaczęła się jeszcze raz.
„To tylko kolejna noc
I patrzę na księżyc
Zobaczyłem spadającą gwiazdę
I pomyślałem o Tobie
Śpiewałem kołysankę
nad brzegiem wody i wiedziałem,
że gdybyś tu była, zaśpiewałbym dla Ciebie
Jesteś po drugiej stronie
Tak jak niebo dzieli się na dwie części
Jestem mile od tego by Cię zobaczyć
Widzę gwiazdy z Ameryki
I zastanawiam się, czy Ty też je widzisz?”
-Rozumiesz? Byłaś tak daleko…
„Więc otwórz swoje oczy i zobacz
sposób w jaki spotykają się nasze horyzonty
I wszystkie światła poprowadzą
Do nocy ze mną
Wiem, że te blizny będą krwawić
Ale oba nasze serca wierzą
Te wszystkie gwiazdy zaprowadzą nas do domu”
-Masz rację… Jest o nas… Jest piękna…-  powiedziałam cicho i nagle ogarnęła mnie chęć zapytania go o coś ale sama nie wiedziałam czy powinnam zaczynać ten temat. Siedzieliśmy w milczeniu, jedliśmy i słuchaliśmy „All Of The Stars”. Później zaczęła śpiewać Ellie- I know you care i kolejny raz Sia- Lullaby.
-Harry mogę cię o coś zapytać?- zaczęłam.
-Jasne.
-Co zrobisz jeśli nie będę chciała jechać z tobą w trasę?- zapytałam choć bałam się odpowiedzi. Nie chciałam wracać do tego tematu ale musiałam to zrobić.
-Złożę zamówienie u Eda- odpowiedział i śmiesznie poruszył brwiami.
-Co?
-Zamówię płytę pełną tekstów o miłości na odległość i uschnę z tęsknoty słuchając tych piosenek w kółko.
-Pytam na poważnie- to nie był temat do żartów, a na pewno nie po tym jego wcześniejszym „jeśli nie pojedziesz w trasę nie wydasz płyty”.
-A ja odpowiadam zupełnie serio.
-Wiesz o co mi chodzi.
-Ali nie zrobię nic, co miałoby ci zaszkodzić. Nie wiem dlaczego wcześniej powiedziałem o tym, że nie wydasz płyty. To nie byłem ja, wtedy przemówił przeze mnie mój zły brat bliźniak.
-Okej, powiedzmy że ci wierzę…- doskonale wiedziałam, że nic więcej nie powie bo nie chce o tym gadać.
-Ali przysięgam, że nie wiem dlaczego to powiedziałem. Nie roztrząsajmy tego.
-Okej, w takim razie mam kolejne pytanie- kolejne, które boję się zadać.
-Słucham- odpowiedział spokojnie ale chyba bał się co mi tym razem przyszło do głowy.
-Naprawdę rzuciłbyś to wszystko dla mnie?
-Oczywiście- powiedział i nawet się przy tym nie zająknął.
-Ale Harry ty kochasz swoje życie!
-Ale ciebie kocham bardziej- to było chyba najpiękniejsze co mógł w tej chwili powiedzieć.
-Nie wiem jak bardzo musiałabym być okrutna żeby kazać ci się tego wszystkiego wyrzec- musiał wiedzieć, ze nigdy w życiu nie poprosiłabym go o takie coś.
-Ali, jeśli czułabyś, że przez to wszystko co mam, przez tą całą otoczkę z którą się wiązałaś, wiążąc się za mną, jeśli przez to byłoby ci gorzej, rzuciłbym to bez zastanowienia.
-Gorzej czyli jeśli zaczęłabym robić to co kiedyś?
-Tak, jeśli zrobiłabyś sobie krzywdę. Jeśli jakikolwiek aspekt mojego życia pchnąłby cię do tego by zrobić choćby najmniejszą kreskę na twojej pięknej skórze po prostu bym odszedł- powiedział patrząc prosto w moje oczy. Był taki szczery kiedy to mówił, nie było w tym wyznaniu ani grama kłamstwa a ja znowu poczułam dwa zupełnie przeciwne uczucia. Z jednej strony byłam szczęśliwa, że kocha mnie tak bardzo, z drugiej byłam przerażona wiedząc jakim uczuciem mnie obdarzył. Kochał mnie tak mocno, że mógłby porzucić swoje życie kosztem mojego.
-Harry, po pierwsze nigdy nie pozwolę, żebyś przeze mnie musiał odejść a po drugie nigdy nie zrobię sobie krzywdy.
-Wiem… Ale się boję…
-Nie masz czego się bać.
-Nie Ali. Spójrz na mnie. Myślałem, że sobie radzę ze złością… Też wierzyłem w to, że nigdy więcej tego nie zrobię a jednak. Uderzyłem Patricia… Uderzyłem ciebie.
-Ja nigdy nie zrobię sobie krzywdy, obiecuję- wiedziałam, że to co robiłam wcześniej było złe i nie zamierzałam nigdy więcej tego robić.
-Nie obiecuj.
-Harry przestań. Jestem szczęśliwa i o wiele mocniejsza niż wcześniej.
-Wcześniej to było przeze mnie…
-Co? O czym ty mówisz?
-Robiłaś to przeze mnie.
-Przestań i nigdy więcej nie waż się o to obwiniać, robiłam to bo robiłam, tu nie ma winnych- dlaczego on wygaduje takie głupoty i to akurat w tym momencie? Jeśli wiedziałbym, że przez moje pytanie rozmowa zejdzie na ten temat nigdy w życiu bym go nie zadała.
-Taka jest prawda.
-Nie Harry, to nie jest prawda. Obiecuję, że nigdy sobie nic nie zrobię a już na pewno nie zrobię sobie nic przez ciebie. Nie mówmy o tym okej? Kochamy się i to się liczy. Jestem teraz bardzo szczęśliwa bo jem pyszną kolację z moim wspaniałym chłopakiem, ale nie cierpię jak on gada takie głupoty. Więc proszę cię, po prostu przestań tak gadać i nie psuj tego wieczoru a właściwie to już nocy- powiedziałam starając się jakoś ukryć moje rozdrażnienie i zdenerwowanie. Boże, w takich chwilach jak ta dociera do mnie jak on się o mnie martwi, jak bardzo się zadręcza a ja nienawidzę jak to robi. Najgorsze w tym wszystkim było to, że nie miałam pojęcia co miałam zrobić żeby w końcu przekonać go, że byłam zdrowa. Siedzieliśmy i nie odzywaliśmy się słowem. Oboje już nie jedliśmy i wtedy usłyszałam słowa piosenki, która tak bardzo pasowała do naszej rozmowy. Pasowała albo wręcz przeciwnie. Sia „Breathe me”.
„Pomocy, znów to zrobiłam.
Byłam tu już wcześniej wiele razy
Dziś znowu zrobiłam sobie krzywdę.
A najgorsze jest to, że nie mogę nikogo za to obwinić”
-Ali…- wyszeptał i doskonale wiedziałam jak bardzo niekomfortowo czuł się słysząc słowa tej piosenki. Ale te słowa pasowały do mnie kiedyś, nie teraz. Wziął do ręki pilota i chciał przełączyć ale pokazałam mu, że nie ma tego robić. Wstałam i podeszłam do niego.
-„Bądź moim przyjacielem. Miej mnie w swych objęciach.”- usiadłam na nim okrakiem.
-Kocham cię- powiedział cicho.
-„Otul mnie. I otwórz.”
-Tak bardzo…- zaczął ale nie dokończył bo musnęłam swoimi wargami jego usta.
„Jestem niewielka.
Jestem w potrzebie.”
-„Ogrzej mnie. I oddychaj mną.”- wyszeptałam a on kolejny raz połączył nasze usta w pocałunku.

***

Kiedy szłam spać było parę minut po czwartej, budzik nastawiłam na 10:15, umówiona byłam na 12. Miałam całe 6 godzin snu. Miałam. Harry postanowił jednak wdrążyć swój głupi plan w życie i obudził mnie już o 9:30 bo MUSIAŁAM zjeść śniadanie. Wieczór i cała noc spędzona z nim po tygodniu rozłąki była niesamowita bo chyba nikt na świecie nie kochał się przy piosence „If I Die Young” albo „Whiskey lullaby”, ale poranek z Harrym był okropny. Przez niego spałam zbyt krótko, musiałam się zmusić, żeby coś zjeść przez co było mi niedobrze.
-Ali uśmiechnij się- powiedział widząc moją naburmuszoną minę kiedy wszedł do łazienki, w której ja robiłam wszystko dwa razy wolniej niż zwykle przez zmęczenie i niewyspanie.
-Nie mam nastroju na uśmiechanie się. Jestem zmęczona i niewyspana przez ciebie- powiedziałam z wyrzutem.
-Mogłaś iść wcześniej spać.
-Tak ciekawe jak skoro ty… Jesteś niezaspokojony na te słowa Harry uśmiechnął się szeroko, od ucha do ucha a ja tylko wywróciłam oczami.
-Aktualnie jestem bardzo zaspokojony. Poza tym nie zwalaj całej winy na mnie, ostatni raz o ile dobrze pamiętam to ty zaczęłaś, ty tego chciałaś, poza tym tobie też się podobało.
-Nie mówię, że mi się nie podobało tylko mówię, że jestem nie wyspana przez ciebie.
-Ja jestem wyspany i nie jestem zmęczony.
-Bo masz fajniejszy organizm i o wiele lepszą kondycję, poza tym obudziłeś mnie bezczelnie i o wiele za wcześnie, no i nikt w ciebie nie wmuszał jedzenia gdy byłeś w połowie nieprzytomny.
-Jeśli chodzi o kondycję mogę pogadać z Markiem i też możesz zacząć ćwiczyć a jeśli chodzi o śniadanie uprzedziłem cię, że teraz będziesz o siebie dbać i w końcu będziesz je jeść.
-To był pierwszy i ostatni raz kiedy rano wmusiłeś we mnie jedzenie- powiedziałam zupełnie poważnie. Naprawdę nigdy nie jadłam śniadania zaraz po przebudzeniu.
-Ali, nie dramatyzuj, poza tym radzę ci nie tracić energii na bezsensowną złość bo jak tylko uporamy się z twoim mieszkaniem wracamy tutaj i sama wiesz co będziemy robić- szkoda, że nie mam na tyle silnej woli, żeby nie dać mu tego czego chcę… Doskonale wiedziałam, że wieczorem i tak m ulegnę.
-Przed chwilą powiedziałeś, że jesteś zaspokojony.
-Skarbie uwierz mi, że do wieczora zdążę za tobą zatęsknić…- wymruczał do mojego ucha a ja wiedziałam co stara się zrobić. Starał się mnie udobruchać ale ja tak łatwo się nie daję. Niewyspana Ali= marudna Ali.
-Nic z tego, wieczorem to ja idę spać. Skoro rano jestem tak zmęczona to wieczorem będę ledwo żywa.
-Gwarantuję ci, że dla mnie wykrzeszesz trochę energii…
-Niczego z siebie nie wykrzeszę bo mnie obudziłeś 45 minut za wcześnie i…
-Dobra Ali przestań marudzić tylko się pośpiesz bo w tym tempie nie zdążymy na dwunastą.
-Przez ciebie nie zdążymy…
-Zamknij się już.
-Bo to nie moja wina, że mam takie zwolnione tempo. Miałam spać 6 godzin a spałam 5…- Harry chyba miał dość mojego gadania bo przewrócił zirytowany oczami ale już się nie odzywał. Ta scena przypominała mi trochę moich rodziców. Mama też zawsze złości się na tatę, gada o tym pół dnia a on po prostu milczy, wyłącza się i tak naprawdę w ogóle jej nie słucha. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że wiedziałam, że Harry ma w nosie moje gadanie, ale nie umiałam przestać zrzędzić mu nad uchem. Byłam totalnie jak moja mama!
Kiedy w końcu się wyszykowałam i przestałam marudzić mój umysł zajął się czymś ważniejszym. Mieszkanie. Cóż, nie znałam się na tym za bardzo, właściwie wcale ale miałam Harrego i Jess. Uzgodnili oni między sobą, które mieszkania są najlepsze. Ja nie znałam Londynu, nie wiedziałam w których dzielnicach miałabym w ogóle zacząć szukać, wiadomo, że Londyn jak każde inne miasto na świecie był podzielony na różne miejsca, przyjazne, takie w których można zamieszkać bez obawy o własne bezpieczeństwo i takie w których wyjście nie tylko po zmroku mogło się dla mnie źle skończyć. Poza tym dzięki temu mieszkaniu Jess i  Harry dzwonili do siebie i ze sobą rozmawiali. Normalnie, jak ludzie.
Pierwsza była kawalerka oddalona od mieszkania Harrego o jakieś 30 minut drogi samochodem. Była ładna ale Harry upierał się, że nie jest dla mnie. Cokolwiek to miało znaczyć. Następne mieszkanie było w pobliżu pierwszego. Miało dwa pokoje ale tym razem Harry nie musiał nic mówić bo po prostu mi się nie spodobało. Było w nim za zielono a właściciel mieszkania w umowie umieścił punkt, w którym zobowiązuję się do tego, że niczego tam nie zmienię. Mieszkanie numer trzy było bliżej Harrego ale nie podobał mi się wystrój bo tym razem było za brązowo. Między trójką i czwórką Harry zabrał mnie na obiad by dalej realizować swój głupi plan. Oczywiście nie obyło się bez małej kłótni między nami o to kto ma zapłacić. Harry był uparty, ja też. W końcu wyszło na to, że jak zwykle to on zapłacił za mnie a ja czułam się totalnie urażona. Dlaczego to on zawsze musi płacić za mnie? Nie mogłabym chociaż raz zapłacić za niego? To sprawiłoby mi przyjemność a on tego nie rozumiał. Kiedy przestaliśmy się sprzeczać przyszedł czas na mieszkanie numer cztery. Była to kawalerka, niewielka ale bardzo ładnie urządzona. Spodobała mi się od razu i byłabym gotowa podpisać umowę gdyby nie Harry. Zaczął marudzić, że mamy do obejrzenia jeszcze jedną ofertę, że lepiej wynająć mieszkanie dwupokojowe bo za kawalerkę sporo się przepłaca nawet jeśli to wynajem. Wymyślał jakieś głupoty, że w kuchni jest za mało miejsca, że pokój jest „jakiś dziwny”, mówił wszystko by zniechęcić mnie do tego mieszkania. Doskonale wiedziałam, że to nie o wystrój czy pieniądze chodzi. To mieszkanie było najbardziej ze wszystkich, które oglądaliśmy, oddalone od jego mieszkania. Byłam pewna, że to o to chodzi. Zgodził się żebym coś sobie wynajęła jeśli będzie to blisko niego. Na początku zastanawiałam się dlaczego się zgodził, dlaczego tak chętnie mi w tym wszystkim pomagał ale doszłam do wniosku, że w końcu miał doświadczenie jeśli chodziło o tego typu sprawy. Miał te swoje domy i mieszkania w różnych częściach świata więc musiał się na tym znać. Ale jemu nie chodziło o to by mi pomóc w ten sposób. Jemu chodziło o to by namówić mnie bym wynajęła coś blisko niego. Nie powiedział tego wprost ale tak właśnie było a ja postanowiłam to przemilczeć. Przynajmniej przez jakiś czas. „Ali uwierz mi, nie opłaca się wynajmować tego mieszkania. To Jess się upierała, żebyś je zobaczyła ale moim zdaniem nie warto płacić takiego czynszu co miesiąc. Poza tym w umowie masz, że musisz pokryć wszelkie koszty jakiegokolwiek remontu, koszty zniszczeń, jeśli coś się zepsuje musisz wszystko kupić sama.  W dodatku to kawalerka. Nie opłaca się wynajmować kawalerki.” Nie zamierzałam się z nim o to sprzeczać. Powiedziałam, że mogę zobaczyć jeszcze jedno ale jeśli mi się nie spodoba nie będę szukać niczego innego tylko wezmę tę kawalerkę. Harry uśmiechnął się tylko tajemniczo ale nic nie powiedział tylko zadowolony z siebie zawiózł mnie do mieszkania numer pięć. Kiedy tam weszłam nie wiedziałam czy  Harry ma takie szczęście w życiu czy może ja… mam takie szczęście albo takiego pecha. Ostatnie mieszkanie było zdecydowanie najlepszym. Było przytulne, pokoje były niewielkie ale urządzone tak jakbym ja to zrobiła. W sypialni najwięcej miejsca zajmowało łóżko nad którym górowała śnieżnobiała ściana. Pozostałe ściany były pokryte tapetą. Jasnoszarą z delikatnym białym wzorkiem. Przy łóżku stały dwie małe szafki, naprzeciwko łóżka stała komoda, całą jedną ścianę zajmowała szafa, która składała się z trzech części. Dwie po bokach były przeznaczone na ciuchy, środkowa składała się z wielu półek, od podłogi aż do sufitu, półek na których mogłam poukładać książki, zdjęcia, pamiątki… Wszystkie meble oraz łóżko były białe. Kolejnym plusem było wielkie okno i wielki parapet, który był nisko osadzony. Dodatkowo pokryty był szarym obiciem i poukładanych było na nim kilka białych poduszek, tak, że można było na nim siedzieć. Po obu stronach okna wisiały długie zasłony, na podłodze leżał puchowy dywan. Salon też był ładny, kuchnia nowoczesna, łazienka niewielka ale stylowa. Wszystko było urządzone tak by każde pomieszczenie w tym mieszkaniu pasowało do siebie ale to sypialnia zrobiła na mnie największe wrażenie. Była przytulna mimo bieli i szarości. Potrafiłam sobie wyobrazić zdjęcia, które poustawiam na tych wszystkich półkach. Poza tym właściciel tego mieszkania, którego nie było mi dane poznać bo wszystkie mieszkania pokazywała nam jakaś pani z agencji nieruchomości, on jako jedyny pozwalał na remont w swoim mieszkaniu. W umowie było wyraźnie napisane, że mogę zmienić kolor ścian a nawet meble. Szczerze mówiąc nie wiem kto normalny godzi się na takie coś ale to od razu sprawiło, że zapragnęłam tam zamieszkać. Umiałam wyobrazić sobie rzeczy, które mogą się stać z białą ścianą w sypialni. Mogłam zawiesić na niej pełno zdjęć w ślicznych ramkach a na półkach poukładać więcej książek, płyt i pamiątek, które mama miała mi wysłać jak już będę miała gdzie je trzymać. Albo mogłam zaangażować Zayna i poprosić go o coś pięknego na tej ścianie. Mógłby mi coś namalować na ścianie w sypialni tak jak ja kiedyś jemu. Ściana była biała, tak jakby specjalnie ktoś zostawił ja taką pustą bym ja mogła zapełnić ją po swojemu. Kolejnym wielkim plusem tego mieszkania było to, że koszt wynajem nie był wcale duży, co mnie strasznie dziwiło bo znajdowało się ono w luksusowej dzielnicy, blisko centrum. Było w pełni urządzone, w kuchni był ekspres do kawy, mikrofalówka, zmywarka, blender, robot kuchenny i inne sprzęty. Sam blok, w którym się znajdowało był nowoczesny. Na dole była siłownia, pralnia, garaż podziemny, w którym mogłabym zostawiać swój samochód jeśli miałabym prawo jazdy i własne auto. No i mieszkanie to miało największy plus, przynajmniej jeśli chodziło o punkt widzenia Harrego- było bardzo blisko jego. Wiedziałam, że patrząc przez okno w jego sypialni będzie widać mój blok. To mieszkanie nie miało żadnych „ale”. Mi się podobało wizualnie, a nawet jeśli by mi się nie podobało zawsze mogłam coś zmienić. Poza tym było zaskakująco tanie co dla mnie było ważne bo wcale nie byłam strasznie bogata. Za trasę nie dostałam fortuny a płyty nawet jeszcze nie nagrałam dlatego moja pensja nie była wcale tak wysoka jak niektórzy mogliby się spodziewać. Harremu też się podobało bo było blisko niego. Same plusy. Byłam niesamowicie podekscytowana i od razu zapragnęłam podpisać umowę. I wtedy coś do mnie doszło. Coś było nie tak. Musiało być. Było zbyt idealnie. No bo kurde ja tego mieszkania nie kupowałam na własność, ja miałam zamiar tylko je wynajmować a właściciel zamieszcza w umowie punkt, że dopuszcza wszelkie remonty. Dodatkowo mieszkanie znajduje się w luksusowym budynku gdzie do własnej dyspozycji mam siłownie czy pralnie dostępną tylko dla mieszkańców a czynsz jaki mam płacić jest niesamowicie mały. No i właściciel nawet nie chciał mnie zobaczyć. Po prostu podpisał umowę, na której widniał numer jego konta, na które miałam wpłacać kasę i wszystko miało się odbyć przez pośrednika jakim była miła pani z biura nieruchomości, która pokazywała mi te wszystkie mieszkania. Coś musiało być nie tak dlatego zapytałam o to wprost kobietę, która cierpliwie znosiła moje marudzenie przy poprzednich mieszkaniach. Zapytałam dlaczego ta umowa jest tak korzystna dla mnie a niekorzystna dla właściciela. Wtedy powiedziała, że właściciel wyjechał do USA z powodów osobistych.  Wyjechał na stałe. Początkowo chciał sprzedać to mieszkanie ale po pierwsze to zajęło by więcej czasu a po drugie stwierdził, że posiadanie mieszkania w Londynie jest jakimś zabezpieczeniem na przyszłość dlatego zdecydował się na wynajęcie go komuś na dobrych zasadach bo nie chciał żadnych zbędnych problemów. Po prostu zgodził się na wszystko, jedynym warunkiem było płacenie czynszu na czas. Reszta go nie obchodziła bo w przyszłości albo zamierzał je komuś sprzedać a jeśli miałby w nim zamieszkać to i tak zamierzał wszystko wyremontować. Przynajmniej tak powiedział w tym biurze nieruchomości. Po takich wyjaśnieniach nie miałam już żadnych wątpliwości, że chciałam tam zamieszkać. Podpisałam umowę i widziałam, że Harry powstrzymuje się, żeby nie zacząć skakać z radości. Ja z resztą też. Miałam śliczne mieszkanie, blisko Harrego. Czego chcieć więcej? Po podpisaniu wszystkich papierków, w których była mowa między innymi o tym, że wprowadzić się do mieszkania będę mogła już za tydzień, wróciliśmy do Harrego gdzie on zaczął szykować dla nas kolację a ja dzwoniłam. Do mamy, do Zuzy, do Klaudii i do Jess. Kiedy skończyłam rozmawiać jedzenie było już gotowe a ja żartowałam, że Harry już zawsze ma dla mnie gotować. W końcu jak to mówią „przez żołądek do serca”.
-Gdzie nauczyłeś się gotować?- zapytałam.
-W Londynie- odpowiedział i głupkowato się uśmiechnął.
-Ale sam się uczyłeś czy ktoś ci pomagał?
-Sam. Wiesz właściwie w wieku szesnastu lat musiałem stać się dorosły i po prostu jakoś tak wyszło.
-Niall też stał się szybko dorosły a jedyne co umie zrobić sam to zupa z paczki.
-Bo Niall to jest Niall. Lubi jeść a nie gotować. Mi to sprawia przyjemność.
-W takim razie fajnie, że to w tobie się zakochałam a nie w Niallu.
-Tak, też się cieszę, że zakochałem się w tobie a nie w Niallu bo on nie umie robić pizzy a ty tak i jutro mi ją zrobisz- starałam się ukryć uśmiech jaki wkradał się na moją twarz słysząc jego słowa.
-Nie, nie, nie, to ty gotujesz dla mnie. Ja jestem tu od jedzenia i mówienia, że było pyszne.
-Chyba się troszkę zagalopowałaś. Mieszkasz u mnie a nic na tym świecie nie jest za darmo. Musisz jakoś to spłacić- dlaczego miałam wrażenie, że mówi o czymś zupełnie innym, już nie o jedzeniu?
-A co się stało z „Ali, przestań, jesteś moim gościem, nie będziesz mi robić zakupów” albo „Ali jesteś moim gościem, ja zrobię dla ciebie śniadanie”?
-Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek tak mówił.
-A ja pamiętam, że właśnie tak mówiłeś jak byłam tutaj ostatnim razem- upierałam się przy swoim.
-Wtedy były inne czasy…
-Jakie inne czasy?
-Po prostu inne- i znowu zrobił tą dziwną minę sugerującą, że tak naprawdę mówimy o czymś innym.
-Cieszysz się, że wynajęłam właśnie to mieszkanie?- zapytałam zupełnie zmieniając temat.
-Nie cieszę się- zaskoczył mnie kiedy to powiedział. Myślałam, że się cieszył.
-Dlaczego?
-Cieszyłbym się jakbyś nie kombinowała z mieszkaniem i zamieszkała tutaj ze mną. Jednak mimo wszystko jestem względnie zadowolony- wyjaśnił a mi rozjaśniło się w głowie.
-Wiem dlaczego jesteś „względnie zadowolony”- powiedziałam i tym razem to ja zaskoczyłam jego.
-Tak?
-Tak. Bo nawet skoro już uparłam się, że chcę mieć swoje mieszkanie to jest ono blisko ciebie- powiedziałam prosto z mostu.
-To źle, że chcę być blisko?- zapytał nieco speszony.
-Nie… To nawet słodkie.
-Słodkie? Ali nie mów, że jestem słodki.
-Ale Harry ty jesteś słodki. Spójrz na siebie. Te loczki, ten uśmiech, te dołeczki. Jesteś słodki.
-Skarbie jestem facetem, nie chcę wyglądać słodko. Widziałaś może moje tatuaże?- zapytał i napiął śmiesznie ramiona.
-Motyl jest najsłodszym tatuażem jakiego w życiu widziałam- powiedziałam i starałam się nie śmiać z niego kiedy on naprawdę zaczął się złościć.
-Wkurzasz mnie.
-Jesteś tak słodki jak się złościsz…- lubiłam się z nim droczyć, właściwie mogłabym to robić przez całe życie.
-Smakowało ci?- zapytał starając się zmienić temat.
-Bardzo, to słodkie, że robisz dla mnie takie pyszne jedzonko…
-Skoro się najadłaś to czas najwyższy na prawdziwe świętowanie.
-Zrobiłeś też deser, który będzie choć w połowie tak słodki jak ty?- mentalnie przybiłam sobie samej piątkę.
-Zamknij się w końcu- powiedział i podszedł do mnie. Chyba liczył, że wstanę czy coś ale ja nie zamierzałam się ruszyć. Wolałam powiedzieć kolejne zdanie, w którym znajdzie się słowo „słodki”.
-Harry jesteś taki słodki…- zaczęłam ale on wtedy się nachylił złapał mnie za ramie i pociągnął do góry. Mocno. Moim zdaniem stanowczo za mocno. Zabolało mnie to.
-Czas świętować skarbie- powiedział i przycisnął swoje wargi do moich rozchylając je gwałtownie językiem. W tym momencie miałam wrażenie, że strasznie próbuje mi pokazać, że jest męski i naprawdę nie lubi kiedy mówi się, że jest słodki. Nie wiem czy to miała być jakaś kara, ale kiedy naprawdę zaczęłam się wczuwać w ten pocałunek on po prostu go przerwał i spojrzał na mnie z groźną miną. Ja natomiast wydęłam śmiesznie wargę by pokazać mu, że jestem niepocieszona tym, że już mnie nie całuje. Wtedy Harry pękł i się uśmiechnął, szeroko dzięki czemu w policzkach uformowały się dołeczki. Dotknęłam palcem najpierw jednego a później drugiego po czym położyłam dłoń na jego karku i przyciągnęłam go do siebie tak, że mogłam je ucałować.
-Są takie słodkie…- wyszeptałam prowokacyjnie. Uśmiech z jego twarzy jednak nie zniknął dlatego poczułam się nieco przegrana.
-Igrasz z ogniem skarbie- powiedział niesamowicie seksownie a jego dłonie wylądowały na moim rozporku.

***

-Śpisz?- usłyszałam tuż przy uchu.
-Nie- odpowiedziałam. Nie mogłam zasnąć. Leżałam wtulona w niego i nie umiałam przestać analizować tego dnia. Poranek, oglądanie mieszkań, podpisanie umowy, pyszna kolacja, wspaniały seks,  wspólny prysznic i na koniec leżenie w jego ramionach. Ten dzień był idealny.
-Ja też nie śpię- powiedział cicho.
-Wiem- zaśmiałam się na jego słowa.
-Ali myślałem, że po tym twoim porannym zrzędzeniu jaka to jesteś śpiąca, po całym dniu, po seksie i w ogóle po wszystkim myślałem, że uśniesz gdy tylko się położysz.
-Też tak myślałam ale chyba jestem zbyt podekscytowana by spać. Myślę o mieszkaniu. Widziałeś tę ścianę w sypiali? Jest biała, czysta. Mogę z nią zrobić co chcę a mam tyle pomysłów, że nie mam pojęcia na co się zdecyduję. Tak samo myślę o zmianie koloru w salonie i już doskonale wiem kogo zatrudnię do malowania ścian.
-Kogo?
-Zayna no i ciebie oczywiście, salon u Malika wyszedł wam pięknie. Chciałabym też kupić ramki na zdjęcia i takie tam. Na półkach mogę poustawiać książki jak mama mi je przyśle, no i płyty. Nie mam tak okazałej kolekcji jak ty ale mam się czym pochwalić. Zauważyłam też, że nie ma tam żadnych kwiatów a ja nie mogę żyć w miejscu bez kwiatów. Zastanawiam się też gdzie ma stać moja gitara od Nialla. Właśnie muszę do niego po nią pojechać. Myślisz, że lepiej trzymać ją w sypialni czy w salonie? Ona jest piękna i myślę, że może powinna stać w salonie, kupię taki specjalny stojak… A może w sypialni, sama nie wiem, chyba po prostu zobaczę gdzie będzie lepiej pasować.
-Naprawdę wszystko planujesz, prawda?
-No jasne. Zastanawiam się nawet kiedy urządzić parapetówkę, urządzę jakaś fajną imprezę tylko muszę wyciągnąć od Zayna kto zdemolował dom Nialla podczas jego urodzin żeby na wszelki wypadek nie zapraszać tej osoby do siebie.
-Jesteś w gorącej wodzie kąpana.
-Taaa, poza tym myślę o nagraniach. Za dwa dni wchodzę do studia, jutro się widzę z Jess. Tak w ogóle to zapomniałam ci powiedzieć ale już wiem kiedy dokładnie kręcę teledysk.
-Też to wiem- powiedział i cicho westchnął.
-Tak? Skąd?
-Ostatnio gdy rozmawiałem z Jess to się po prostu zapytałem. Wiesz muszę sobie jakoś radzić.
-Jesteś taki zaradny…- Harry zawsze wszystko musi wiedzieć, nie da się przed nim niczego ukryć. Niczego poza D.
-Chyba nie jesteś o to zła? Mówiłem ci już, że chcę być przy tobie kiedy będziesz…- zaczął się tłumaczyć, zupełnie niepotrzebnie.
-Tak wiem, nie jestem zła. Lepiej mi teraz powiedz o czym ty myślisz.
-Szczerze?
-Oczywiście.
-Co ci się śniło?
-Hmmm, dzisiaj miałam jakiś śmieszny sen. Byłam w domu i moja mama…- zaczęłam ale on mi przerwał.
-Nie chodzi mi o dzisiaj. Co ci się śniło kiedy byłaś w domu?- dlaczego on do tego wraca?
-Przecież wiesz, mówiłam ci gdy do ciebie zadzwoniłam.
-Ali znam cię i wiem, że nie powiedziałaś wszystkiego.
-Nieprawda.
-Prawda.
-Skąd niby wiesz, że teraz kłamię?- zapytałam i wyplątałam się z jego objęć po czym usiadłam by lepiej go widzieć, było ciemno ale nie tak, żebym go nie widziała.
-Bo kiedyś znalazłem cię roztrzęsioną w środku nocy na balkonie. Wtedy śniło ci się… Ja ci się śniłem.
-Wtedy było inaczej.
-Nie Ali, myślę o tym codziennie, zastanawiam się… Zrobiłem ci coś prawda?
-Harry, zadzwoniłam do ciebie bo chciałam cię usłyszeć, chciałam, żebyś mnie pocieszył bo strasznie za tobą tęskniłam. Nie urządzaj teraz przesłuchania- starałam się jakoś ukryć moje zdenerwowanie ale chyba nie za dobrze mi to wychodziło.
-Czyli to prawda- powiedział cicho.
-Boże, jesteś taki uparty- tak, zdecydowanie nie umiałam ukryć mojego zdenerwowania.
-Po prostu odpowiedz. Śniło ci się, że zrobiłem ci krzywdę? Tak czy nie?- po co on chciał o tym rozmawiać? Dlaczego teraz? Dlaczego on zawsze musiał psuć taką wspaniałą atmosferę robieniem z igły widły?
-Tak- powiedziałam bo wiedziałam, że nie ma sensu zaprzeczać. Musiałam po prostu pamiętać by w przyszłości nie dzwonić do niego z każdą głupotą np. głupim snem. -Harry to był sen, tylko i wyłącznie głupi koszmar.
-Nie. To nie był tylko sen. Zadzwoniłaś do mnie w środku nocy roztrzęsiona, popłakałaś się. To nie był tylko sen tylko to jest prawda- mówił spokojnie ale ten spokój był tylko pozorny. Zdradzał go głos. Był niższy, bardziej zachrypnięty i przepełniony bólem.
-Jaka prawda?
-Boisz się, że coś ci zrobię- powiedział tak pewnie, że nie miałam żadnych wątpliwości, że naprawdę wierzy w to co mówi.
-Nie boję się, że mnie zgwałcisz- powiedziałam pod wpływem chwili zanim zdążyłam w ogóle przemyśleć te słowa. Po prostu on się mylił, nie bałam się go.
-To ci się śniło? Mówiłaś, że śnił ci się ten kutas, który chciał…- nie dokończył tylko usiadł, zapalił lampkę stojącą na szafce przy łóżku i spojrzał na mnie.
-Tak, śniło mi się, że on mnie gonił, że mnie złapał i pchnął na ziemię. Ale wtedy dostrzegłam parę, stali przy jakieś ścianie, całowali się, uprawiali seks. Krzyczałam, prosiłam o pomoc i wtedy okazało się, że to ty i Chloe. Nie pomogliście mi a kiedy spojrzałam na tego faceta jego już nie było. Jego miejsce zająłeś ty. Myślałam, że mi pomożesz ale ty mnie zgwałciłeś. Naprawdę myślisz, że to prawda? Że boję się, że zrobisz mi coś takiego?
-Nie wiem…- Boże! On naprawdę tak myślał?!
-Nie wiesz? Oszalałeś?- zapytałam. Musiał oszaleć, to jedyne wytłumaczenie jego głupiego gadania.
-Po prostu wiem, że ty tak szybko to wszystko wyparłaś, całe to zło… Boję się, że tak naprawdę podświadomie się mnie boisz- powiedział a w jego oczach widziałam bezkresny ocean smutku, żalu, bólu i rozpaczy.
-Harry co zrobiłam wczoraj zaraz po wejściu do twojego mieszkania?- postanowiłam mu to wszystko jakoś wyjaśnić choć nie miałam pewności, że go przekonam. Harry myśli, że się go boję i to jest straszne.
-Kochałaś się ze mną- odpowiedział nie wiedząc dlaczego zadałam to pytanie.
-No właśnie i to nie raz. Jestem pewna, że większość par nie kocha się ze sobą tyle razy w ciągu całego miesiąca ile my w ciągu tej doby. Myślisz, że gdybym miała jakiekolwiek obawy, jeśli nie chciałabym, żebyś mnie dotykał czy jeśli bym się ciebie bała, kochałabym się z tobą od razu po moim przyjeździe tutaj?
-Ale…- zaczął a do mnie dotarło, że muszę się bardziej wysilić by go przekonać bo zwykłym gadaniem nic nie wskóram.
-Poza tym ten sen nie przyśnił mi się pierwszy raz. To nie jest tak, że mnie uderzyłeś, że ci wybaczyłam pięć minut później, ale tak naprawdę się ciebie boję i moja podświadomość stara mi się to pokazać. Ja ci wybaczyłam, naprawdę ci wybaczyłam. A to jest tylko głupi sen, w którym straszna rzecz pomieszała się ze wspaniałą, z tobą. Mój mózg jest dziwny, jeszcze tego nie zauważyłeś?- nie wiem jakim cudem ale udało mi się uśmiechnąć wypowiadając ostatnie zdanie.
-Taaa, zauważyłem- powiedział i delikatny uśmiech na moment zabłąkał się na jego twarzy.
-Twój też jest dziwny- dodałam.
-Totalnie popierdolony- chwycił moją dłoń w swoją po czym przyłożył ją do ust i pocałował jej wewnętrzną stronę.
-Tak samo jak mój…
-Ali wiem jaki jestem ale musisz o czymś pamiętać, zawsze, dobrze?- był poważny i nagle wyglądał na dziesięć lat starszego niż był w rzeczywistości.
-Dobrze.
-Wszystko co robię, robię dlatego, że cię kocham. Po prostu o tym pamiętaj.
-Okej. A teraz możemy przestać o tym gadać. Nie lubię kiedy mówimy o smutnych, trudnych i depresyjnych sprawach.
-Jasne, już nic nie mówię- puścił moją dłoń i starał się uśmiechnąć- O czym chcesz rozmawiać?
-O niczym- powiedziałam i się położyłam. Harry zrobił to samo. Zgasił światło, przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił.
-Jesteś niesamowita- wyszeptał mi do ucha.
-Taa, wiem- powiedziałam i poczułam, że naprawdę ogarnia mnie zmęczenie. Rozmowy na tak trudne tematy są strasznie wyczerpujące.- Dobranoc, Harry.
-Kocham cię- powiedział i oboje milczeliśmy. Kilka minut później czułam, że robi mi się błogo i odpływam. Zanim zasnęłam mój mózg zarejestrował jeszcze ciche chrapanie. Harry też zasnął…
Kiedy się obudziłam nadal było ciemno. Wyciągnęłam rękę by dosięgnąć komórkę, która leżała na szafce, była 2:37. Już miałam zamiar z powrotem zasnąć kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że leżę otulona całą kołdrą, sama. Harrego nie było. Czekałam kilka minut ale on nie wracał. Wtedy postanowiłam go poszukać. Zaspana wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. W całym mieszkaniu było ciemno. Weszłam do salonu i zobaczyłam, że stoi przy oknie. Podeszłam do niego ale on się nie odwracał. Po prostu stał i patrzył przed siebie.
-Harry…- wyszeptałam i dotknęłam jego ręki. Był lodowaty. Nie miałam zielonego pojęcia jak długo musiał tam stać, skoro był taki zimny.- Harry…- pociągnęłam go za ramię ale on nie reagował. Nie wiedziałam co mam zrobić dlatego podeszłam do fikuśnej lampy stojącej w kącie i ją zapaliłam jakby światło miało mi jakoś pomóc. Harry się nie ruszał, nie zwracał na mnie uwagi, jakby mnie tam w ogóle nie było. Czułam jak w jednej chwili staję się pobudzona i zdenerwowana. Nie bałam się Harrego, bałam się o Harrego. Podeszłam do niego i szarpnęłam go za rękę na tyle mocno, żeby się odwrócił w moją stronę a kiedy to zrobił i zobaczyłam jego twarz poczułam jak moje serce pęka na małe kawałeczki. Jego oczy były czerwone, po jego policzkach nie spływały łzy ale wiedziałam, że płakał.
-Ali…-wyszeptał.
-Ciiiii- powiedziałam i dotknęłam jego twarzy. Miałam wrażenie, że ten dotyk sprawia mu niewyobrażalny ból. Widziałam jak w jego oczach zbierają się łzy, by po chwili spłynąć po policzkach na moje dłonie. Nie wiedziałam co mam mówić dlatego nie mówiłam nic, przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam. Bałam się, że on tego nie odwzajemni, ale zrobił to, przytulił się do mnie mocno a to wlało w moje rozbite serce trochę ciepła.
-Jestem potworem…- wyszeptał a ta odrobina ciepła, która zagościła w moim sercu przed chwilą po prostu wyparowała jak kropla wody na pustyni.
-Nie Harry…- zaczęłam ale on mi przerwał.
-Zostawisz mnie Ali- po,wiedział łamiącym się głosem. Walczyłam by nie zacząć płakać razem z nim, ale to nie łzy mnie w tym momencie przerażały tylko pewność z jaką wypowiedział te słowa.


„Miałaś szansę. Byłaś w domu ale jesteś taka ślepa, taka głupia i w nim nie zostałaś. Wróciłaś. Powinnaś zostać w domu, powinnaś pozwolić sobie zniknąć. On wyssie z ciebie życie a ja mu w tym pomogę.
Całuski D.”




Hello! Normalnie nie wierzę ale właśnie dodałam rozdział numer 40!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czaicie???????? 40!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Co do samego rozdziału to moim zdaniem jest raczej nudny :(
W tym rozdziale jest bardzo dużo bardzo ważnych piosenek! Ogólnie polecam je wszystkie, są cudne!
Ostatnio stwierdziłam, że zaniedbałam D. dlatego od teraz będzie pojawiać się w każdym rozdziale chyba na końcu xD
Ogólnie przepraszam, że rozdział jest dopiero teraz ale naprawdę ostatnio ciężko mi się pisze to opowiadanie :(
Jeśli chodzi o komentarze... Wiem, że nie mam wielu czytelników ale informuję o rozdziałach kilka osób na tt dlatego każdy kogo informuję MUSI zostawić pod tym rozdziałem komentarz. Jak go nie będzie to przestanę informować taką osobę. Bo po co informować jak i tak ktoś tego nie czyta? Nie lubię się narzucać więc przestane informować i tyle. Jeśli ktoś miałby problem z dodaniem komentarza to możecie do mnie napisać na tt :) No i jak już ktoś jednak postanowi skomentować to niech się podpisze!
Kolejny rozdział pojawi się nie wiem kiedy xD Jak napiszę tak będzie. Mam nadzieję, że zrobię to szybko, postaram się wyrobić w dwa tygodnie.
Na koniec jak zwykle przepraszam za błędy!!!!!

PS I LOVE YOUUU <3

4 komentarze:

  1. Nie wierzę, że to piszę, ale za dużo tu seksu xd Rozdział świetny, jest D.!! Reszta na dm, wiesz czemu :)
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam i komentuje :)) kocham cie <3
    Strasznie podoba mi się ten rozdział i OMG już 40 ? ale zleciało!
    Pamiętam jak dopiero byłam przy 13 ale 40 wow
    <3 <3 <3

    W.

    OdpowiedzUsuń
  3. No w koncu się doczekałam mojego kochanego rozdziału Harry jest taki słodki martwi sie i wgl końcówka była najlepsza <3 biedny się popłakał :( czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń