środa, 12 marca 2014

Rozdział XXVII



Czego nie lubię najbardziej na świecie oprócz kłamstwa, obłudy, spiskowania za moimi placami, wojen, głodu, chorób, morderców, gwałcicieli i D.? Kiedy kłócę się z Harrym i on nie rozumie, że to ja mam rację. Nie on. Wręcz nienawidzę tego uczucia, kiedy on siedzi za ścianą a wydaje się jakby był na innej planecie. Może powiedzenie, że kobiety są z Wenus a mężczyźni z Marsa jest bardziej prawdziwe niż nam się wydaje? Drugim okropnym uczuciem jest świadomość, że gdybym nie przeczytała tego cholernego maila o tym, że ta cała Kate jest jego przyjaciółką od seksu, nigdy bym na to nie wpadła. Byłabym zazdrosna o to, że się z nią spotkał i mi o tym nie powiedział ale myślę, że nie wybuchłabym albo przynajmniej nie wybuchłabym tak szybko. Może udałoby nam się porozmawiać normalnie? Jak ludzie? Ale z drugiej strony nie mogę zwalać całej winy na D. i maila. W końcu to Harry zrobił z tego tajemnicę. Nie chciał bym się dowiedziała o tym spotkaniu. A skoro nie chciał musiał mieć powód, o którym ja nie mam pojęcia. Tak czy inaczej, siedzimy wkurzeni na siebie w swoich pokojach kilka godzin i nie wydaje mi się by któreś z nas się kapitulowało i przeprosiło to drugie. Poza tym ja nie mam go za co przepraszać.
-Ali, co robisz?- zapytał Niall, który wszedł do mojego pokoju bez pukania.
-Nie umiesz pukać?- zapytałam złośliwie.
-Spokojnie, co cię ugryzło?
-Harry- powiedziałam nieco za głośno.
-Znowu się pokłóciliście?- Niall uniósł do góry jedną brew.
-Twój przyjaciel to najbardziej skomplikowany i problemowy człowiek na świecie.
-A co zrobił tym razem?
-Och, nieważne. Po co przyszedłeś?- chciałam zmienić temat zanim stanę się naprawdę drażliwa.
-Prosiłaś bym cię poinformował jak Lou będzie w drodze więc informuję cię, że jest- połowa ekipy razem z Louise i Lux mieli dołączyć do nas dzisiaj. Strasznie stęskniłam się za wszystkimi jednak najbardziej nie mogłam doczekać się spotkania z dziewczynką.
-Za ile będzie?
-Jakieś pół godziny.
-Myślisz, że małej się to spodoba?- zapytałam i wyciągnęłam z torby motyla- pluszaka. Razem z Harrym chcieliśmy zrobić jej niespodziankę jednak w zaistniałej sytuacji Lux będzie musiała zadowolić się mną.
-Żartujesz, będzie wniebowzięta! Skąd ty to wzięłaś?- zapytał i wziął maskotkę do ręki.
-Zrobiłam... No dobra, nie ja to zrobiłam tylko moja babcia, ale ja pomagałam.
-Naprawdę zajebiście wyszło... Kiedy kupiłaś telefon?- zapytał kiedy zauważył pudełko stojące na małej szafce przy łóżku.
-Nie kupiłam. Harry kupił. Muszę mu go oddać i właściwie to chciałam ciebie poprosić o małą przysługę.
-Jaką?
-Bo widzisz, ja się w ogóle nie znam na tych wszystkich sprzętach i może zechciałbyś jutro pojechać i może chciałoby ci się mi pomóc wybrać jakiś odpowiedni model czy coś?- zrobiłam maślane oczka i w tym momencie żałowałam, że wcześniej tak na Nialla naskoczyłam.
-A nie możesz wziąć tego od Harry'ego?- zapytał i wziął kartonik w ręce- Z tego co się znam to chyba najlepszy model.
-Nie.
-Boże, ludzie mi się dziwią dlaczego jestem sam, ale mając wokoło same pary sprzeczające się o jakieś duperele, serio, nie chce mi się bawić w bycie z kimś w związku.
-Ej! Nawet nie wiesz o co się pokłóciliśmy.
-Fakt. Ale uwierz mi, że mam dość ciągłego słuchania jak Lou kłóci się z El, jak Zayn narzeka, że Perrie we wszystkim przesadza i jak wy z Harrym jednego dnia nie umiecie przeżyć w zgodzie.
-Przepraszam, że tak bardzo cię wkurzamy, ale czasami nie da się inaczej. A już na pewno nie z Harrym, który nie rozumie co się do niego mówi.
-Dobra Ali, nie tłumacz się. Skoro Harry dał ci ten telefon to może powinnaś go po prostu przyjąć?
-Już ci mówiłam, że nie.
-Okej, nie ogarniam was. Jeśli tak bardzo Ci na tym zależy to z tobą pójdę, ale wiedz, że jak tylko Harry dowie się, że ci pomogłem urwie mi głowę...- zaskomlał jednak już po dziesięciu sekundach, kiedy zmieniliśmy temat, powrócił jego dobry humor a ja się nieco rozchmurzyłam wiedząc, że mam w Horanie sprzymierzeńca. Później poszliśmy powitać Lux. Mała dosłownie zaczęła skakać z radości kiedy wręczyłam jej motyla. Kiedy odprowadziłam ją do pokoju rozmawiałam jeszcze chwilę z jej mamą, która od razu domyśliła się, że pokłóciłam się z Harrym. Cóż, nie trudno było zgadnąć skoro zapragnęłam wyjść kiedy on postanowił przyjść przywitać się z Louise. Zanim wyszłam kobieta podarowała mi prezent urodzinowy- perfumy Diora J´adore, które dosłownie uwielbiałam. W momencie kiedy mi je wręczyła przez głowę przebiegła mi myśl: Dlaczego oni wszyscy robią mi takie drogie prezenty? I jak ja się im za to wszystko odwdzięczę? Gdy ściskałam małą na dobranoc chwyciła za mój wisiorek i powiedziała, że pomagała Harremu go kupić i "fajnie bo teraz obie mamy swoje motylki". Cóż, gdyby stosunki między mną a brunetem były inne wszystko byłoby w porządku ale po słowach małej zapadła krępująca cisza, którą przerwałam mówiąc, że wisiorek jest piękny. Po chwili poszłam do siebie. Korzystając z okazji, że Harrego nie było w pokoju, chciałam odnieść mu ten nieszczęsny telefon. Wzięłam kartonik do ręki i pobiegłam do pokoju chłopaka. Jako, że mieliśmy całe pięto dla siebie a ochrona cały czas pilnowała by nikt się nie przedostał, nikt z nas nie zamykał pokoi. Harry też dlatego bez problemu weszłam do niego i położyłam telefon na łóżku po czym potykając się o jego walizkę wyszłam z pokoju. Usatysfakcjonowana wynikiem mojej misji pt."Oddaj Harremu telefon, najlepiej tak żeby nie widział, że to robisz" postanowiłam się umyć. Podobnie jak dzień wcześniej siedziałam w wannie bardzo długo. Chciałam się się zrelaksować, założyłam słuchawki na uszy i siedziałam tak długo aż wszystkie bąbelki zniknęły. Później wmasowałam w skórę balsam, umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Gdy weszłam do pokoju na moim łóżku leżało to samo pudełko, które oddałam Harremu! Wlazł kiedy się myłam! Jaki on jest uparty! Serio nie rozumie, że takie prezenty są nie na miejscu? Może dla niego to nie jest duży wydatek, ale dla mnie tak i to niepotrzebny. On nie jest moim sponsorem! Ale skoro już kupił ten telefon i tak bardzo zależy mu na tym, żebym go miała to może mogłabym mu zwrócić za niego pieniądze? Tylko, że i tak nie będzie chciał ich ode mnie wziąć... Chyba, że nawet nie będzie wiedział, że mu je oddałam! Jasne! Przeleję mu kasę na konto, na sto procent się nie zorientuje, że wpłynęła mu jakaś gotówka. Co miesiąc dostaje takie wypłaty, że nie ma szans by sprawdzał stan konta. To oczywiste, że zawsze ma sporą sumkę, którą może wydawać bez zamartwiania się, że mu starczy na coś czy nie. To jest przecież Harry Styles- jeden z najbogatszych 20-latków na świecie! Ubrałam kapcie i szlafrok i postanowiłam nie czekać z przelewem do rana. Zanim poszłam do Nialla zapytać o numer konta mojego chłopaka wzięłam pod pachę pudełko z iPhone'm i wygrzebałam z portfela moja kartę telefoniczną. Liczyłam na to, że Niall uruchomi mi ten skomplikowany sprzęt. Gdy weszłam do pokoju blondyn stał w samych bokserkach przez co strasznie się zawstydziliśmy, oboje. Niall udawał, że jest inaczej, ale zdradził go rumieniec, który przyozdobił mu twarz. Tak jak przypuszczałam Horan bez najmniejszego problemu poradził sobie z telefonem jednak nie miał pojęcia jaki jest numer konta Harrego. Poradził bym poszła zapytać reszty więc odwiedziłam jeszcze Liama, który także nie miał zielonego pojęcia bo nigdy za nic Harremu nie płacił. Stwierdziłam, że Zayn na bank nie będzie wiedział a Tommo może mnie wydać bo pewnie poleci i wypapla wszystko Harremu. Wróciłam więc do siebie i stwierdziłam, że jedyną osobą, która pomoże mi zdobyć to czego chcę jest Jessica. Spojrzałam na wyświetlacz nowej komórki, była 2:27... To oznacza, że w Londynie jest już rano. Nie zastanawiając się chwili dłużej wybrałam numer Jess. Odebrała po dwóch sygnałach. Była nieco zdziwiona, że dzwonię o tej porze a jeszcze bardziej się zszokowała gdy poprosiłam ją o zdobycie "numeru konta bankowego Harrego Stylesa". Kobieta oznajmiła, że nie będzie to dla niej duży problem i usatysfakcjonowana jej odpowiedzią stwierdziłam, że mam problem z głowy. Przynajmniej ten. Nadal bowiem zadręczałam się tym, że Harry nie powiedział mi, że się umówił z jakąś Kate. Ja rozumiem, że może mieć przyjaciółki, ale dlaczego mi nie powiedział? Przecież nie zapomniał. Miał milion okazji by o tym wspomnieć. Dlaczego on musi być taki skomplikowany, pogmatwany, nielogiczny ale jednocześnie cudowny, kochany, opiekuńczy i troskliwy? Gdy się położyłam i okryłam kołdrą było mi dziwnie. Miałam całe łóżko dla siebie... Nie było jego. To jak szybko potrafiłam przyzwyczaić się do jego obecności w moim łóżku było przerażające. A jeszcze bardziej przerażające było to, że zdążyłam się już przyzwyczaić do obecności Harrego wszędzie, w każdym zakamarku mojego nieszczęsnego życia.

***

Ranek po raz kolejny okazał się być południem... Mimo iż jestem przeciwnikiem łykania tabletek, tym bardziej tych na spanie zwlekając się z łóżka zaczęłam poważnie rozważać wzięcie ich dziś wieczorem. Kolejną rzeczą, którą zaczęłam rozważać było wyciągnięcie ręki na zgodę do Harrego. Nie chciałam by to wszystko trwało w nieskończoność. Chciałam się już z nim pogodzić, tęskniłam za nim dlatego postanowiłam, że jeśli nie zrobi pierwszego kroku do wieczora, sama do niego pójdę... Gdy się ogarnęłam, sprawdziłam cenę telefonu i wysłałam Harrmu pieniądze, zeszłam razem z Lou i Lux na śniadanio-obiad. Później dołączył do nas Liam a gdy już chcieliśmy się zbierać z restauracji wpadł Niall, który wrócił z golfa więc postanowiłam dotrzymać Horanowi towarzystwa. Umówiliśmy się też, że gdy tylko chłopak się naje, zabierzemy się za drugą lekcję gry na gitarze.
-Dobrze- pochwalił mnie gdy w końcu docisnęłam prawidłowo trzy struny. -A teraz przesuń palcami niżej.
-Tak?- zapytałam i pokazałam.
-Nie. Masz dociskać te struny a nie je delikatnie muskać.
-Ale bolą mnie już palce- zaskomlałam.- Zróbmy może jakąś małą przerwę... Proszę...
-No okej- Horan zaczął się śmiać a ja rozpoczęłam intensywny masaż obolałych opuszków. Wtedy też doznałam nagłej potrzeby podzielenia się z Niallem moją piosenką. W końcu znał się na tym. Ufałam mu i wiedziałam, że nie tylko mi pomoże, ale przede wszystkim powie mi prawdę co sądzi o moim arcydziele.
-Wiesz, że muszę napisać piosenkę, nie?
-No wiem.
-A mógłbyś mi pomóc? To znaczy ja mam już słowa, ale nie wiem czy są dobre...- zrobiłam maślane oczka i czekałam z nadzieją na odpowiedź Nialla.
-Jasne, pomogę ci, to przecież oczywiste. Pokaż ją- powiedział a ja pobiegłam do siebie po laptopa. Gdy wróciłam i uruchomiłam odpowiedni plik nie mogłam tego przeczytać na głos. Ta piosenka, te słowa znaczyły dla mnie naprawdę wiele. Opowiadały o mojej historii, o tym co przeżyłam i o tym co teraz czuję, kim byłam i kim chcę się stać…
-Trochę się krępuję- wyznałam a blondyn spojrzał na mnie podejrzliwie więc postanowiłam poszerzyć moją wypowiedź- Chodzi o to, że ta piosenka jest jak kartka z mojego pamiętnika. Może gdy wszyscy ją usłyszą pomyślą- o spoko piosenka ale wy, osoby, które widziały mnie wtedy kiedy było mi tak ciężko, osoby, które znają moją historię… Ta piosenka jest o mnie wtedy i o mnie dzisiaj.
-Rozumiem… Ale jak mam ci pomóc skoro nie chcesz mi jej pokazać? Ali, jestem twoim przyjacielem i naprawdę nie musisz się wstydzić tego co napisałaś. Dalej, przeczytaj mi ją- zachęcił mnie Horan a ja podałam mu laptopa by sam to zrobił.
-Sam ją przeczytaj- powiedziałam, wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Nie chciałam patrzeć na reakcję Nialla podczas czytania bo się jej po prostu bałam. Naprawdę się stresowałam tym co pomyśli o piosence i o jej autorce- czyli mnie. Każda sekunda wydawała mi się wiecznością, miałam wrażenie, że chłopak to czyta i czyta i czyta.
-Ali… To jest- nie wiem czy celowo zrobił pauzę, żeby mnie doprowadzić na skraj czy rzeczywiście szukał odpowiedniego słowa.
-No powiedz wreszcie- zaskomlałam i usiadłam obok niego.
-Ta piosenka jest dobra, naprawdę dobra. Widać, że ma przesłanie, mówi o czymś, w tym przypadku opowiada twoją historię, ale wydaje mi się, że nie tylko twoją. Wiele osób będzie mogło się z nią utożsamiać.
-Serio?- szczerze się zdziwiłam. -To znaczy naprawdę tak uważasz? Nie mówisz tak tylko dlatego, że nie chcesz, żeby było mi przykro?
-Oczywiście, że nie. Wiadomo, że będzie trzeba wprowadzić kilka poprawek, ale ogólnie jest dobra. Mam jeszcze tylko pytanie? Mogę pomóc ci przy melodii?
-Jeśli chcesz… To znaczy dla mnie byłoby to spełnienie marzeń, ale nie chcę cię do niczego zmuszać i nie chcę, żebyś czuł się jakiś zobowiązany czy coś…
-Chcę, serio. To będzie dla mnie niezła frajda bo jeszcze nigdy nie pomagałem w pisaniu piosenki dla dziewczyny.
-Dziękuję mój Niallerku- powiedziałam i wyściskałam blondyna z całych sił. Gdy się od niego odsunęłam Horan miał delikatnie zróżowione policzki co oznaczało, że się zawstydził.
-Dobra, dobra. Koniec już z tym. Bolą cię jeszcze palce?
-Trochę…
-No to koniec przerwy- zakomunikował i podał mi moją gitarę. -Przećwiczmy jeszcze raz te same chwyty.
-Okej- zgodziłam się.
-No to pokaż a-dur- polecił a ja wykonałam zadanie w miarę szybko, był to bowiem najłatwiejszy chwyt.
-Dobrze, teraz a-moll.
-Tak?- zapytałam.
-Tak. To teraz przejdź z a-moll do e-dur- i tu już zaczynały się schody chociaż zadanie było proste bo wystarczyło zjechać palcami o jedna strunę w dół. -Ali, dalej, przecież to jest proste.
-Nie! To jest trudne dla moich sztywnych palców.
-Okej... w takim razie mam pomysł. Podaj mi ją- polecił a ja podałam mu instrument.- Jaki to jest chwyt?- zapytał kiedy ułożył palce na strunach.
-A-moll.
-Dobrze. Teraz połóż swoją dłoń na mojej.
-Po co?- zapytałam zdziwiona.
-No połóż- wywrócił oczami a potem spojrzał na mnie wyczekująco więc zrobiłam to o co prosił- Nie tak. Połóż dokładnie twoje palce na moich.
-Tak?
-Tak i teraz patrz- powiedział i zjechał dłonią o jedna strunę niżej a dzięki niemu moja dłoń też wykonała ten ruch.
-E- dur- powiedziałam a Niall zaczął się śmiać.
-Widzisz? To jest proste. Teraz twoja kolej- chłopak oddał mi gitarę a ja ułożyłam palce odpowiednio i gdy chciałam zmienić chwyt znowu napotkałam trudności. Niall usiadł za mną i tym razem to on położył swoją dłoń na mojej przez co zaczęłam się śmiać bo chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak dziwnie ta pozycja wygląda. Będąc tak blisko Horana stwierdziłam, że zmienił perfumy i pachnie jeszcze ładniej. -Z czego się śmiejesz?
-Ładnie pachniesz- powiedziałam ignorując jego pytanie.
-I to jest takie śmieszne?
-Nie... A może...- powiedziałam i zaczęliśmy się szaleńczo śmiać nadal nie zmieniając pozycji.
-Widzę, że się świetnie bawicie- usłyszałam zachrypnięty głos Harrego i w tym momencie poczułam, że Niall się ode mnie odsuwa. -Nie będę wam przeszkadzał- powiedział i zaczął wychodzić. Był wkurzony.
-Nie przeszkadzasz!- Niall wstał z łóżka i podszedł do przyjaciela.
-Widzę, że cudownie wychodzi ci zabawianie i obejmowanie MOJEJ DZIEWCZYNY- niemal wysyczał i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Czy on myśli, że ja cię właśnie... podrywałem... czy coś?- zapytał zdenerwowany Horan. W mgnieniu oka zrobił się cały czerwony.
-Tak, chyba tak. Poczekaj, pójdę za nim...- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Harry był już na końcu korytarza a po chwili zniknął w swoim pokoju. Nie siląc się na pukanie wparowałam do jego pokoju. Stał przy oknie i chyba nie miał zamiaru się odwrócić.
-Co to było?- zapytałam najspokojniej jak tylko umiałam.
-No właśnie Ali, co to kurwa było?!- krzyknął i na mnie spojrzał.
-Ty serio myślisz, że ja i Niall...- celowo nie dokończyłam. Było to tak niedorzeczne, że aż śmieszne.
-A co niby mam myśleć skoro widzę cię mizdrzącą się do niego!- brunet zbliżył się nieco ale zachował pomiędzy nami dystans.
-Boże! Harry, czy ty się słyszysz?! Ja i Niall?! Doskonale wiesz, że to jest mój najlepszy przyjaciel!
-Przyjaciele tak się nie zachowują!- jego oczy przewiercały moją głowę na wylot. W tej chwili przypomniały mi się czasy kiedy się go bałam.
-Przestań!
-Nie to ty przestań! Przestań mi urządzać awantury o to, że spotkałem się ze znajomą kiedy sama obściskujesz się z moim przyjacielem!
-Aha, miło mi, że masz o mnie takie zdanie, że o Niallu masz takie zdanie- nie wierzyłam w to co powiedział. Dosłownie poczułam się tak jakby ktoś kopnął mnie w brzuch. Moje oczy momentalnie zaszły łzami. Kilka godzin temu byłam skłonna pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę a on teraz wbija mi nóż w serce... Nie chciałam rozpłakać się przy nim. Uważałam to za oznakę słabości więc odwróciłam się z zamiarem opuszczenia tego pokoju jednak chłopak chwycił mnie za rękę.
-Ali... Skarbie...Ja przepraszam.
-Puść mnie!- zażądałam, ale Harry wciąż trzymał moją dłoń.
-Nie chciałem tego powiedzieć.
-Nie obchodzi mnie to! Mam tylko nadzieję, ze przeprosisz Nialla, który siedzi teraz u siebie i pewnie zastanawia się co ja w tobie widzę! A teraz puść mnie i daj mi spokój!- warknęłam a chłopak mnie puścił. Wtedy nie czekając chwili dłużej wszyłam trzaskając drzwiami i będąc mieszanką smutku, rozpaczy i złości poszłam do Nialla. Powiedziałam, że nie mam już dzisiaj ochoty na kontynuowanie lekcji, przeprosiłam go i wytłumaczyłam, że Harry jest strasznie impulsywny choć Niall wie to pewnie lepiej niż ja i poszłam do siebie. Myślałam, że gdy tylko przekroczę próg mojego pokoju wybuchnę płaczem, ale nie. Byłam taka wściekła, że miałam ochotę coś rozwalić a nie płakać. Wygrzebałam z torby mp4, założyłam słuchawki na uszy i leżąc na łóżku zastanawiałam się jak takie coś mogło Harremu w ogóle przyjść do głowy? Co on sobie do cholery myślał? Że Niall czuje do mnie coś więcej?! Przecież to śmieszne i Harry doskonale o tym wie. Jedyna pozytywna rzecz w tej całej sytuacji jest taka, że nie chcę zrobić sobie krzywdy... Kilka miesięcy temu po takiej kłótni poszłabym do łazienki, wyciągnęłabym żyletkę i ulżyła sobie tnąc się. Ale teraz jest inaczej. Jestem na niego zła i smutna ale nie chcę tego zrobić, nie chcę go zawieźć... i nie chcę dać satysfakcji D. Ta osoba wie o nas wszystko, zna Harrego, jeśli tak to można nazwać, wie jaka jestem podatna na jej słowa i wiem, że każde kolejne nacięcie na mojej skórze daje jej satysfakcję, każde moje potknięcie sprawia, że jest silniejsza... Dlaczego życie jest takie skomplikowane? Dlaczego wszystko musi być tak pogmatwane? Leżąc i rozmyślając nad wszystkimi problemami mój telefon wydał dziwny dźwięk. Usiadłam, wzięłam go do ręki i okazało się, że dostałam smsa. "Cieszę się, że wzięłaś ten telefon..."- wiadomość od Harrego wkurzyła mnie jeszcze bardziej! Dopiero co zarzucił mi romans a dla niego najbardziej liczy się ten jebany telefon?! I skąd on wie, że go używam?! Niech zgadnę. Polazł do Horana, powiedział "sorry", a Horan nie tylko od razu o wszystkim zapomniał ale jeszcze wypaplał o telefonie! Wybacz Styles, ale ja jestem serio wkurzona i ze mną tak łatwo ci nie pójdzie! Kiedy poziom mojej złości wzrósł po odczytaniu tego smsa, ponownie się położyłam, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w słowa i melodię piosenki, która właśnie leciała mi w słuchawkach i wpadłam na genialny pomysł! Gives you hell- The All-American Rejects - idealna piosenka dla mnie! Nie czekając ani chwili dłużej, zerwałam się z łóżka i zadzwoniłam do Jess.
-Halo?- usłyszałam jej zaspany głos.
-Obudziłam cię?- totalnie zapomniałam o zmianie czasu. W Europie jest przecież noc.
-Tak. Co się stało?- zapytała nieco zdenerwowana.
-Chcę jutro wykonać nową piosenkę.
-Świetnie, ale jutro nie. Rano zadzwonię i wszystkich o tym poinformuję i umówię cię na nagranie. Nagramy podkład i za kilka dni będziesz mogła ją zaśpiewać.
-Nie. Chcę ją zaśpiewać jutro a nagrać mogę później.
-Ale...
-To ważne- starałam się brzmieć poważnie i profesjonalnie. -Jesteś moim menadżerem i chyba możesz to dla mnie załatwić, prawda?
-Okej, zobaczę co da się zrobić i dam ci znać rano.
-Zaśpiewam ją tak czy inaczej, ale lepiej nie tylko dla mnie ale dla ciebie też byś mi to załatwiła.
-Dlaczego ci tak na tym zależy?- zapytała nieco poirytowana. Chyba jeszcze nigdy nie mówiłam do niej takim tonem...
-Nie ważne. Chcę zaśpiewać nową piosenkę i tyle. Sama mówiłaś ostatnio, że na trasie po Stanach przyda się nowy cover więc proszę bardzo.
-A co to ma być za piosenka?
-Gives you hell- The All-American Rejects.
-Okej, rano dam ci znać.
-Świetnie, dobranoc- powiedziałam i się rozłączyłam. Włączyłam laptopa i wyszukałam w internecie słów piosenki. Musiałam je sobie po prostu przypomnieć bo kiedyś Klaudia na zajęcia kazała przygotować nam piosenkę jakiegoś rockowego zespołu i właśnie tę piosenkę wtedy wybrałam.
"I wake up every evening
With a big smile on my face
And it never feels out of place.
And you're still probably working
At a 9 to 5 pace
I wonder how bad that tastes.
When you see my face
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
When you walk my way
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell"
Po przeczytaniu pierwszych wersów piosenki uśmiechnęłam się sama do siebie. Harry, zachciało ci się mnie wkurzać? Nie ma sprawy kotku. Możemy pobawić się w tę grę ale na moich zasadach...

***

-A teraz pora na ostatnią piosenkę!- krzyknęłam cała rozentuzjazmowana.- Będę ją wykonywać pierwszy raz więc mam nadzieję, że mi pomożecie- uśmiechnęłam się przebiegle, Harry mnie wkurzył i czas by się dowiedział jak bardzo. Biedny, nie domyśla się jaki prezent dla niego przygotowałam. Cały dzień spędziliśmy osobno, on w większości na arenie gdzie dotarł o wiele wcześniej niż ja głównie przez meet&greet. Pewnie gdybym nie była na niego śmiertelnie obrażona przyjechałabym tutaj o wiele wcześniej. Jednak dzięki temu, że aktualnie panowała między nami zimna wojna mogłam w spokoju ćwiczyć swoją piosenkę w hotelu bez stresu, że Harry usłyszy ją wcześniej i zepsuje moją niespodziankę. -Wybrałam tę piosenkę nie przez przypadek... Chodzi o to, że ktoś mnie ostatnio nieźle wkurzył i mam nadzieję, że dostanie teraz nauczkę. Kochani pamiętajcie gdy tylko ktoś wam zajdzie za skórę powiedzcie mu jedno: "When you see my face hope it GIVES YOU HELL!"- gdy wykrzyczałam ostatnie zdanie na stadionie zapanowało istne szaleństwo. Tak jak podejrzewałam Amerykanie doskonale znają tę piosenkę. Zanim zaczęłam spojrzałam w prawo. Nikogo tam nie było, ale wiedziałam, że Harry się pojawi. Gdy tylko usłyszy pierwsze słowa piosenki. Będzie stał tam oburzony i takie tam. Ale szczerze? Należy mu się.
"I wake up every evening
With a big smile on my face
And it never feels out of place.
And you're still probably working
At a 9 to 5 pace
I wonder how bad that tastes.

When you see my face
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
When you walk my way
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell"

No Harry... Kotku gdzie jesteś?... Chyba się nie boisz?

"Now where's your picket fence love
And where's that shiny car
Did it ever get you far?
You never seemed so tense, love
Never seen you fall so hard
Do you know where you are?

Truth be told I miss you
Truth be told I'm lying

When you see my face
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
When you walk my way
I hope it gives you hell, I hope it gives you hell
If you find a man that's worth the damn and treats you well
Then he's a fool you're just as well hope it gives you hell
Hope it gives you hell"
Pod koniec refrenu zaczęłam się stresować, że jednak Harry się nie pojawi i moja zemsta okaże się porażką. Spojrzałam w prawo i... JEST! Ha! Tak jak podejrzewałam był wkurzony co mnie tylko nakręciło. Przez drugą zwrotkę i drugi refren skakałam i biegałam po scenie nie utrzymując z nim kontaktu wzrokowego jednak zaczynając trzecią zwrotkę nie wytrzymałam i spojrzałam mu w oczy. Podeszłam też naprawdę blisko, chciałam go dobrze widzieć.
"Now you'll never see
What you've done to me
You can take back your memories
They're no good to me
And here's all your lies
You can look me in the eyes
With the sad, sad look
That you wear so well!"
Publiczność szalała wiedząc, że śpiewam to do kogoś kto stoi w miejscu, którego oni nie widzą. Ja natomiast myślałam tylko o tym, że trzy ostatnie wersy pasują idealnie do Harrego. Doskonale wiedziałam jak chciał to wszystko załatwić. Przyszedłby do mnie, zrobiłby te swoje maślane oczka na które zawsze się nabieram, powiedziałby: "Przepraszam Ali. Jestem idiotą. Bla, bla, bla..." a ja jak zwykle uległabym mu bez mrugnięcia okiem. Ale nie tym razem panie Styles, nie tym razem...
Po zakończeniu piosenki pożegnałam się z publicznością, stanęłam na środkowym krzyżyku i gdy tylko światła zgasły zjechałam na dół. Tam byli już wszyscy poza Harrym. Życzyłam im powiedzenia i szczerze? Myślałam, że któryś z nich, Niall albo Lou powiedzą coś o moim występie. Przecież na pewno domyślili się, że zaśpiewałam Gives you hell dla Harrego. Jednak oni stali i się śmiali przedrzeźniając wzajemnie i najwyraźniej nie zamierzali komentować mojego zachowania. Wychodząc spod sceny wpadłam na niego:
-Zostajesz?- zapytał nerwowo.
-Nie, wracam do hotelu- odpowiedziałam, wyminęłam go i ruszyłam przed siebie jednak Harry położył dłoń na moim ramieniu więc stanęłam, ale się nie odwróciłam.
-Przyjdę do ciebie po koncercie- powiedział do moich pleców.
-Nie, nie przychodź.
-Dlaczego? Musimy przecież pogadać...
-Zanim ty wrócisz ja już będę spać więc przełóżmy to na jutro.
-Jak chcesz- powiedział i mnie puścił więc nie czekając chwili dłużej poszłam w swoją stronę a Harry w swoją. Po dotarciu do hotelu rozmawiałam z mamą, Zuzą i Klaudią. Łącznie zajęło mi to prawie godzinę. Później włączyłam komputer. Na poczcie jak zwykle czekała na mnie wiadomość od D. "Jesteś taka śmieszna myśląc, że się dla ciebie zmieni! Śmieszna, głupia, tępa dziwka! Całuski D." Mimo, że wiadomość była krótsza niż zwykle, zabolała dokładnie tak samo. Nie miałam jednak czasu by myśleć o tym kimś bo przyszła do mnie Lou z Lux, które uratowały mój wieczór. Poszłyśmy na kolację, opowiedziałam Louise mniej więcej o co poszło jeśli chodzi o Harrego, ale nie rozwlekałyśmy się nad tym tematem bo nie było nad czym. Kobieta zaproponowała byśmy w najbliższym czasie wybrały się na zakupy bo stwierdziła, że muszę odświeżyć nieco swoją szafę. Później gdy reszta wróciła spędziłam trochę czasu z Niallem i Liamem. Naprawdę cudownie było tak po prostu siedzieć i rozmawiać o tym co się robiło w czasie wolnym, o tym co się chciało zrobić, ale zabrakło na to czasu. Razem z Liamem wspominałam mój pierwszy koncert, jak się stresowałam, gdy znalazł mnie na skraju omdlenia. Niall nie znał tej historii, nigdy mu o tym nie opowiedziałam. Był to sekret mój i Liama... no i Harrego. Mimo, że ten koncert był w kwietniu mi wydawało się, że od tego momentu minął rok... Moje życie w tak krótkim okresie czasu zmieniło się o 180 stopni. Z anonimowej Alicji Różańskiej stałam się rozpoznawalną na całym świecie Ali Rose i szczerze mówiąc, nadal nie mam pojęcia jak to wszystko mogło się stać. Z głową pełną myśli i wspomnień poszłam do siebie. Niall był zmęczony, Liam chyba też. Ja oczywiście tryskałam energią, tym bardziej, że miałam przed oczami ten czas kiedy ich poznawałam. Wszystko było dla mnie takie nowe i inne. Zupełnie inny świat, zupełnie inni ludzie... Pamiętam jak strasznie szczęśliwa byłam kiedy pierwszy koncert dobiegł do końca. Kiedy zaśpiewałam Don't stop believing... Później rzuciłam się w ramiona Klaudii. Była ze mnie taka dumna... Teraz wszystko jest inaczej. Nie ma Klaudii, nie śpiewam Don't stop believing... Prawie wszystko się zmieniło z pewnymi wyjątkami. Niall jest tak samo cudowny, podobnie reszta ekipy. Co się zmieniło? Harry. Kocham go. I nawet jeśli się z nim kłócę i tak wiem, że mnie kocha. Co się zmieniło na gorsze. Psychopata znęcający się nade mną, podpisując się tajemniczo D., chciałam się zabić, część fanek chłopców mnie lubi, część marzy by przejechał mnie autobus, nie mam Klaudii, pokłóciłam się z Niną, nie żyje moja babcia... Jest tyle rzeczy, które przewróciły moje życie do góry nogami jednak w tym konkretnym momencie było też coś przez co miałam deja vu. Gdy przyleciałam do Ameryki Południowej miałam dokładnie ten sam problem. Cholerna zmiana czasu. Wszyscy śpią a ja leże na łóżku i mam ochotę skakać, biegać czy jeździć rowerem. Pamiętam, że wtedy poszłam na siłownie i zahaczyłam też o basen. W sumie może mogłabym... Nie Ali, to jest głupi pomysł! Ale z drugiej strony wtedy nie bałam się iść i pływać sama w nocy... Wtedy spotkałam Harrego. Mega się zdenerwowałam, gapił się na moje piersi, byłam w samej bieliźnie... To było szalone, mega szalone i nie powinnam powtarzać swoich błędów. Ale czy to będzie jakaś zbrodnia jeśli zejdę teraz na dół i pójdę sobie popływać? Przecież to nie zbrodnia. Chciałam sprawdzić, która jest godzina, ale nigdzie nie było mojego telefonu- musiałam zostawić go u Horana. Nie chciałam go budzić więc postanowiłam, że pójdę po niego rano. I tak, nie zastanawiając się nad błahostkami takimi jak godzina i to, że jest noc i nie powinnam tego robić zabrałam z łazienki ręcznik, zdjęłam skarpetki i założyłam japonki po czym wyszłam z pokoju. Ochrona dość dziwnie na mnie patrzyła, ale nikt niczego nie skomentował, nawet mój ulubiony ochroniarz Steve. Zjechałam windą na sam dół, przeszłam przez wielki hol a później jakiś korytarz, przesunęłam szklane drzwi i wyszłam na zewnątrz. Jakie to szczęście, że trasa odbywa się latem! Nie czekając chwili dłużej położyłam ręcznik na najbliższym leżaku, zdjęłam spodenki i koszulkę i weszłam do wody. Była ciepła, przyjemna. Mogłam się zrelaksować. W wodzie czułam się taka lekka, jak piórko.
-Ali?- usłyszałam rozbawiony, zachrypnięty głos. Nie wierzę! Deja vu razy dwa!
-Harry?- w moim głosie nie dało się wyczuć niczego prócz zdziwienia.
-Nadal lubisz to robić?- zapytał i wstał z jednego leżaka.
-Co? Pływać?- może i ta sytuacja była bliźniaczo podobna do tamtej sprzed kilku miesięcy jednak był mały wyjątek. Teraz na nocnej kąpieli przyłapał mnie mój chłopak!
-Nie- pokiwał głową i się zaśmiał. -Łamać zasady.
-A ty nadal lubisz podglądać gdy to robię- stwierdziłam, Harry nic nie odpowiedział tylko spojrzał mi prosto w oczy i odpiął rozporek swoich spodni- C..co robisz?- ten widok nieco mnie onieśmielił.
-Nie widać?- w mgnieniu oka pozbył się spodni, skarpetek, koszulki i stanął przy krawędzi basenu- Przyłączam się- oznajmił i wskoczył do wody. Po chwili dzieliło nas od siebie kilkanaście centymetrów.
-Nadal jestem na ciebie zła- oznajmiłam.
-Wiem, dałaś mi to do zrozumienia podczas koncertu.
-I? Jakieś wnioski?- zapytałam.
-Tylko jeden.
-Jaki?
-Jesteś kurwa moja i nikt nie będzie cię dotykał- szepnął po czym przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować.




Hello!!!!!! Oto rozdział 27! Ali i Harry strasznie mnie wkurzają! Serio, mam ochotę im coś powiedzieć :D Prawda Ada/ Ado? :P
Jeśli ktoś chciałby być informowany o rozdziałach czy coś to nich pisze bo w sumie nigdy wcześniej tego nie proponowałam xD
To by było na tyle, przepraszam za błędy ale jak zawsze rozdział dodaję na szybko i nie sprawdzałam go dokładnie, zachęcam do komentowania :)
PS1 Opowiadanie pisane w Wordzie czcionką 11 ma już 231 stron! O.O
PS 2 I LOVE YOUUUU <3

4 komentarze:

  1. OMG! Świetny rozdział! Ostatnie zdanie jest takie dkpoaskdpowjdpo!!! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo! Kocham tego bloga!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super! Mnie bardziej w tym rozdziale wkurzał Harry. Jak on mógł pomyśleć że Ali kręci z Niallem? Wielki plus za piosenkę! Strasznie ją lubię! Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Okej.. Wreszcie tu dotarłam...
    Ale to był dziwny dzień... Wyobraź sobie, że jak juz wróciłam ze szkoły, to po zjedzeniu obiadu rozłożyłam się na dywanie w salonie (siostra jest chora, oglądała telewizję, a mnie nogi bolały). Tak jednym okiem patrzyłam w telewizor, drugim w telefon i.... Zasnęłam! Na dywanie w salonie! Jak się przebudziłam to byłam w niezłym szoku... W ogóle chyba mnie jakaś grypa rozkłada, bo mnie wszystkie kości bolą :/
    Oks... To tyle o mnie, przejdźmy do rozdziału :)
    Niall jak to Niall jest uroczy.. Więcej tu mówić nie trzeba.
    Motylek dla Lux - Awww...
    Misja "Oddaj Harry'emu telefon, najlepiej tak żeby on nie widział, że to robisz" była spoko, a potem "Oddam Ali telefon, tak żeby nie zaczęła we mnie nim rzucać" i "Jeb się Styles i tak wyjdzie na moje, awe przelewy!" Hahahahaha... Nie nic...
    Omgdhjklkjhgfg!!! Ali pokazała Horanowi piosenkę!! Czy tylko ja się tym jaram?
    Harry zluzuj majty, bo ci się jajeczka zgniotą i nawet na jajecznice się nie uratuje!
    ...
    Co ja piszę w ogóle!?
    Przy następnym komentarzu dopisek: "Pozdrowienia z psychiatryka!"
    ...
    Wrrr... Harry jesteś totalnym idiotą!! (Jedyne co przemawia na twoją korzyść to, to że wróciłeś dzisiaj do UK i nie dziwie się, że z eskortą policji... Też bym się bała Directioners, które chcą ci wyjebać za to, ile siedziałeś w Stanach)
    Bosz... Jak on mnie irytuje... Serio w tym rozdziale nie mam nic do Ali, ale Harry to po prostu jakiś tłuk do pierdyliacydratu!!!!! (nie debil, ani dupek, bo kojarzy mi się z D.)
    Serio Harry? Zazdrosny o Nialla? Serio?
    Ugh...
    Jeszcze potem ten SMS! Że tak powiem kolokwialnie... Spieprzaj dziadu!!! Naprawdę mnie zdenerwował..
    Pisałam Ci, że mam ochotę wstać i zacząć klaskać Ali, pamiętasz? A więc chodziło mi o ten moment, kiedy śpiewała do Harry'ego. Tak jest! Dobrze mu tak! Dowal mu! Moja krew... Buhahahahaha... Odczuwam niepohamowaną satysfakcje z zaistniałej sytuacji :D :D :D :D :D <-- Jeden zaciesz to za mało --> :D :D :D :D :D
    Och D. mój przyjacielu... Weź się zapisz na królika doświadczalnego Putina, niech wypróbuje na tobie swój czołg. Ja chętnie popatrzę, co ty na to?
    Jak ja lubię te wszystkie deja vu w Twoim opowiadaniu *.* Aasdfghjkk! :D
    " -Jesteś kurwa moja i nikt nie będzie cię dotykał" Wow, wow, Harry taki zaborczy, wow mężczyzna, wow, weź w basenie majtów nie luzuj, bo ci jeszcze zlecą i Ali będzie miała pokaz XD
    Ada, opanuj się kobieto, to będą czytać ludzie XD
    Nie zmienia to faktu, że i tak jaram się końcówką, jak Londyn w 1666 roku xD
    Lol.. Zabłysnęłam teraz wiedzą :D
    KOCHAM CIĘ MÓJ PROMYCZKU NAJDROŻSZY!!!!!
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń