Nie wiem czy to co dzieje się w tym rozdziale jest +18 więc piszę różową czcionką bo coś tam się jednak dzieje :D
Nie wiem czy
słowa Harrego powinny mi zaimponować czy przerazić jednak w momencie gdy poczułam
język chłopaka wkradający się do moich ust wszystkie myśli jakie miałam w
głowie po prostu magicznie zniknęły. Był tylko Harry. Żar, który poczułam
zawładnął każdą komórką mojego ciała i mogłam myśleć tylko o nim. O tym, że
jesteśmy prawie nadzy w basenie w środku nocy. O tym, że jego dłonie błądziły
po moim odkrytym ciele. Mogłam myśleć tylko o tym jak bardzo go pragnę. Gdy
jego ręce spoczęły na moich pośladkach objęłam nogami jego talię co w wodzie
było niesamowicie łatwe. Harry przytrzymywał mnie za tyłek a ja wydawałam się
ważyć tyle co piórko.
-Kocham cię-
jego zachrypnięty głos sprawił, że byłam jeszcze bardziej oszołomiona.
-Ja- nie
zdążyłam odpowiedzieć bo usta chłopaka ponownie złączyły się z moimi- Ciebie...t...też-
wyszeptałam w jego usta. Harry spojrzał mi w oczy a ja patrzyłam na niego jak
zahipnotyzowana. To jak na mnie działał było nie do opisania. Pochłaniał mnie
do reszty, był całym moim światem. Delikatnie się wzdrygnęłam gdy chłopak przycisnął
mnie do ściany basenu.
-Ali...
Pragnę cię... Pożądam jak nigdy przedtem- na te słowa niemal zakręciło mi się w
głowie. Było to dla mnie niepojęte. Przez moje ciało przeszedł dreszcz gdy
Harry docisnął swoje krocze go mojego i zaczął całować moją szyję
-Harry...
ja... ja też chcę...- nie dokończyłam bo nie miałam pojęcia jak mam to zrobić.
-Co znaczy,
że ty też chcesz?- oczy chłopaka błyszczały jak nigdy wcześniej kiedy zadał to
pytanie.
-Ja...ja też
cię pragnę...- wyszeptałam najciszej jak się dało i spojrzałam na jego
jaskółki. Ja to serio powiedziałam?! I to będąc zupełnie trzeźwa?!
-Spójrz na
mnie, proszę- byłam tak zawstydzona tym co właśnie powiedziałam, że nie byłam w
stanie patrzyć mu w oczy, nawet mimo jego próśb. Harry ujął moją twarz w swoje
dłonie zmuszając mnie tym samym to utonięcia w jego cudownych, bystrych oczach-
Jesteś pewna?- zapytał a ja pokiwałam głową chociaż tak naprawdę sama nie
wiedziałam czy byłam pewna czy nie. -Chcesz żebym cię dotykał tu?- jego dłoń
musnęła delikatnie moją pierś wywołując tym samym dreszcze na całym moim
ciele-I tu?- czułam jak opuszki jego palców dotykają pod wodą mojego brzucha
sunąc coraz niżej- I tu? -zamruczał mi do ucha i dotknął mnie... tam.
-Chcę żebyś
mnie dotykał wszędzie...-wyszeptałam będąc obnażona jak nigdy wcześniej. Nigdy
nikomu nie powiedziałam czegoś takiego, ale też nigdy nie czułam czegoś takiego
do drugiej osoby. W tym momencie moje zawstydzenie i zażenowanie przegrały z
ciekawością i pragnieniem bycia blisko z osobą, którą kochałam całym moim
sercem. Nawet ten mały wredny głosik w mojej głowie, mówiący mi jak bardzo
beznadziejna jestem, jak bardzo nieidealne jest moje ciało, nawet ten głos nie
był w stanie przebić się przez uczucia, które mną zawładnęły. Mój umysł
zepchnął ten głosik w głąb podświadomości, tak, że go nie słyszałam. Był
nieważny. Nieistotny. W przeciwieństwie do Harrego, który ponownie naparł na
moje usta i wypełnił moją głowę myślami o tym jak bardzo go uwielbiam.
-Kocham cię,
kocham cię, kocham cię- szeptał a jego dłonie obrały nowy cel- zapięcie od
mojego stanika.
-Nie-
powiedziałam i delikatnie odepchnęłam go od siebie.
-Dlaczego?
Sama powiedziałaś...
-Nie tutaj.
Przecież ktoś może nam zrobić zdjęcie albo jeszcze gorzej. Może nas nagrać i
jutro wywalą mnie z roboty za krążącą po sieci sex-taśmę Ali i Harrego- gdy to
powiedziałam zdałam sobie sprawę jak nieodpowiedzialnie się zachowywaliśmy.
Ktoś właśnie mógł nas fotografować a Harry prawie zdjął mi stanik! Wyraz jego
twarzy wskazywał na to, że myśli o tym samym. To mogło mi zepsuć cały mój
dotychczasowy dorobek, wszystko to co dotychczas osiągnęłam mogło przepaść.
Harry by na tym nie ucierpiał tak bardzo jak ja. Przecież nie wyrzuciliby go z
zespołu ale ja? Ja mogłam wylecieć w trybie natychmiastowym... Niespodziewanie
brunet załapał mnie pod pachami i uniósł do góry jak dziecko sadzając na brzegu
basenu. Jak on to zrobił? Przecież jestem ciężka.
-Chodźmy
stąd- rzucił i sam polegając na sile swoich ramion wyszedł z wody. Zarzucił na
siebie tylko koszulkę a ja owinęłam się ręcznikiem, wzięliśmy nasze rzeczy i
trzymając się za ręce, idąc boso przez te wszystkie korytarze wzbudzaliśmy spore
zainteresowanie. Dziwne, ale oboje się tym nie przejmowaliśmy, przede wszystkim
Harry, którego słowa tylko potwierdziły moje spostrzeżenia: "Seks-taśma?
To całkiem niezły pomysł skarbie". Kiedy dotarliśmy na nasze piętro
ochroniarze wręcz wytrzeszczali oczy widząc nas mokrych i skąpo odzianych.
-Gdzie
chcesz iść? Do mnie czy do ciebie?- zapytał.
-Do mnie-
mimo iż byłam w tym pokoju kilka dni zdążyłam się do niego przywiązać i jeśli
miałam się kochać z Harrym chciałam to robić w otoczeniu moich rzeczy... W moim
pokoju.
-W takim
razie daj mi minutkę i zaraz do ciebie przyjdę- powiedział, przyciągnął do
siebie i pocałował po czym wszedł szybko do pokoju zostawiając mnie na
korytarzu samą i kilkoma świdrującymi mnie parami oczu dlatego niemal pobiegłam
do mojego pokoju. A gdy już się tam znalazłam nie wiedziałam co mam zrobić.
Idąc z Harrym byłam pewna, że chce to zrobić a teraz? Teraz w mojej głowie
dział się istny armagedon. Co on tak długo robi? Dlaczego go jeszcze tu nie ma?
Chcę tego. Chciałam tego pięć minut wcześniej i chcę tego teraz. Przekonując
sama siebie podeszłam by zapalić lampkę stającą na szafce. Następnie usiadłam
na łóżku i czekałam. Siedziałam w mokrej bieliźnie owinięta ręcznikiem i dosłownie
odchodziłam od zmysłów. Po chwili wstałam. Nie mogłam usiedzieć na miejscu więc
podeszłam do okna. I wtedy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam się
w jego stronę i po chwili wszystko stało się dla mnie jasne. W dłoni trzymał
suche, czyste bokserki, koszulkę, telefon i coś jeszcze... prezerwatywę! Widząc
moją reakcję na ten widok Harry się uśmiechnął, rzucił wszystko na fotel i
gapił się na mnie. Dosłownie skanował mnie od góry do dołu zatrzymując wzrok na
moim biuście. Nie wiem czy chciał mnie zawstydzić ale jeśli tak to takim
zachowaniem sprawił, że zrobiło mi się gorąco, duszno, zakręciło mi się w
głowie, moje policzki zaczęły mnie palić- moje zawstydzenie sięgało zenitu.
Wtedy chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął gwałtownie do siebie przez co
wpadłam na jego tors. Sekundę później czułam jego język nachalnie rozchylający
moje wargi, jego dłonie wędrujące wzdłuż mojego ciała.
-Nawet nie
wiesz jak bardzo tego chcę- wyszeptał mi do ucha przez co moje ciało przeszedł
dreszcz- Chcę cię dotykać tak jak nikt inny... Chcę cię całować tak jak nikt
inny... Jesteś moja, Ali, moja...-wypowiadając ostatnie słowo szarpnął mój
ręcznik, który natychmiast spadł na ziemię. Nie czekając chwili dłużej zdjął
swoją koszulkę, która wylądowała obok mojego ręcznika. Gdy poczułam jego nagą,
ciepłą skórę ocierającą się o moją czułam, że jestem w siódmym niebie. Usta
Harrego całowały moją szyję a ja dotykałam jego pleców. Zaskoczyło mnie gdy
opuszkami wyczułam, że pod wpływem mojego dotyku na jego skórze pojawiła się
gęsia skórka. Reakcja jego ciała na tak niewielki gest z mojej strony sprawiła,
że stałam się bardziej pewna siebie. Oderwałam się od niego, chwyciłam za
srebrny łańcuszek wiszący na jego szyi i delikatnie pociągnęłam w stronę łóżka.
Usiadłam na krawędzi i przesunęłam się w głąb ciągnąc Harry'ego za sobą. Gdy się
położyłam dłonie chłopaka znalazły się po obu stronach mojej głowy. Patrzył na
mnie chwilę i nie odrywając wzroku od mojej twarzy przycisnął swoje krocze do
mojego. Nie spodziewałam się takiego zachowania z jego strony dlatego cichy jęk
wydostał się z moich ust przez co Harry ponowił ten sam ruch. Tym razem on
zamruczał zmysłowo a ja złapałam jego kark i przyciągnęłam tak by dosięgnąć
jego ust. Musnęłam jego wargi językiem a następnie zajęłam się całowaniem jego
szyi. Zaczęłam ssać jego skórę coraz mocniej, przygryzłam ją delikatnie zębami
a Harry zajęczał z przyjemności i bólu. Wiedziałam, że zostawię po sobie ślad
tak samo jak on kiedyś. Chłopak nie przestawał ocierać się o mnie a sama myśl o
tym, że dzieli nas tylko materiał moich majtek i jego bokserek sprawiała, że
mój oddech był przyspieszony tak samo jak jego. Byłam niewyobrażalnie
podniecona...
-O mój
Boże!- usłyszałam zdesperowany, przerażony i jednocześnie zdegustowany głos
Nialla.
-Matko
Niall!- krzyknęłam totalnie zaskoczona i zażenowana wciąż znajdując się pod
Harrym.
-Kurwa
Niall!- brunet warknął i zaczął ze mnie schodzić po czym ja wskoczyłam w trybie
ekspresowym pod kołdrę i przykryłam się nią pod samą szyję a on bez skrępowania
stanął w samych bokserkach przed Horanem- Nie umiesz pukać? Po co w ogóle
przylazłeś do Ali w środku nocy?! Nie pomyślałeś, że może chcemy trochę
prywatności?- Harry był wkurzony.
-Nie wiem!
Myślałem, że jesteście skłóceni!- Niall zrobił się czerwony a jego głos dziwny…
Dziwnie wysoki.
-Kurwa
właśnie się godzimy…- Harry pokazał ręką łóżko jakby Niall nie umiał sam się
domyślić co właśnie robiliśmy.
-Uspokójcie
się- poprosiłam widząc jak napięta jest sytuacja między naszą trójką.- Niall
wiesz która jest godzina? Myślałam, że śpisz?
-Bo spałem, ale zostawiłaś u mnie swój telefon i on cały czas dzwoni. Próbowałem go
zignorować ale dzwoni co chwilę i chciałem ci go oddać. Nie wiedziałem, że jak
tu wejdę to wy będziecie się... no ten.
-Okej, nic
się nie stało- powiedziałam spokojniej chowając zażenowanie do kieszeni.
-Następnym
razem zapukaj- Harry też wyluzował słysząc sensowne tłumaczenie Horana za co
byłam mu ogromnie wdzięczna. Niall spoglądał to na mnie to na bruneta i w
pewnym momencie zauważyłam, że zerknął na jego bokserki. Wtedy Harry się
uśmiechnął a Niall wybuchnął gromkim śmiechem. Nie wiem co było takiego
śmiesznego w tym wszystkim ale ich dziwne miny i spojrzenia wskazywały na to,
że prowadzą jakąś niemą, męską rozmowę na temat tego wszystkiego i szczerze
mówiąc cieszyłam się, że mnie mam pojęcia o co im chodzi.
-Coś jeszcze?-
zapytałam nieco za ostro jednak Horan się tym nie przejął i w dalszym ciągu się
szczerzył.
-Nie, to
wszystko... Życzę wam miłych snów- powiedział już totalnie wyluzowany a ja
wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w blondyna by ukarać go jakoś za tak sugestywną
aluzję. Oczywiście poduszka uderzyła ale nie jego tylko Harrego przez co Niall
wyszedł z mojego pokoju jeszcze bardziej roześmiany.
-Skarbie,
myślę, że rzucanie różnymi przedmiotami w Nialla średnio ci wychodzi i zawsze z
jakiegoś powodu to ja obrywam...
-Przepraszam.
-To na czym
stanęliśmy?- zapytał uwodzicielsko i zaczął iść w moją stronę ale ja nie miałam
już na to ochoty. Całe to napięcie które czułam, cała ta elektryczność, magia i
intymność pękła jak bańka mydlana gdy tylko Niall wszedł do pokoju. Dosłownie
cała atmosfera wyparowała.
-Będziesz
się gniewał jeśli ci powiem, że tak jakby straciłam ochotę?- zapytałam cicho.
Bałam się, że może na mnie naskoczy albo się obrazi. W końcu dałam mu
nadzieję...
-Będę-
powiedział, usiadł na brzegu łóżka i potarł dłońmi twarz- Ale nie na ciebie...
Rano zabiję Nialla gdy tylko go zobaczę.
-Dziękuję...-
usiadłam i przyciągnęłam go do siebie by dać mu całusa w policzek. W tym
momencie mój telefon rzeczywiście zadzwonił. Dzwoniła Jess. Gdy odebrałam
przeprosiła, że dzwoni o tej porze ale dopiero co się dowiedziała, że rano mam
nagrać Gives you hell. Mówiąc rano miała na myśli godzinę 9. Musiała zadzwonić
teraz bo podejrzewała, że w normalnych okolicznościach będę jeszcze spać o tej
godzinie. W czasie gdy z nią rozmawiałam Harry poszedł się ubrać do łazienki.
Gdy wrócił ja poszłam w jego ślady, umyłam zęby, ubrałam piżamę a gdy wyszłam
położyłam się obok niego.
-Po co
dzwoniła Jessica?- zapytał obojętnie.
-Rano
nagrywam Gives you hell i musiała mnie poinformować teraz.
-I nie mogła
zrobić tego wcześniej? Tylko dzwoni w środku nocy?- może mi się wydawało ale
jego głos stał się nieco bardziej zachrypnięty, jakby był zły...
-Nie bo sama
się dowiedziała przed chwilą ale nie gadajmy o tym.
-Masz rację-
powiedział i przyciągnął mnie do siebie tak, że miałam twarz wtuloną w jego
tors. Przytulił mnie i wydawało mi się, że już się nie odezwie. Zaczął
delikatnie gładzić moje plecy sprawiając, że się zrelaksowałam. Nie chciało mi
się jednak spać. Chciałam go o coś zapytać, ale nie wiedziałam jak to zrobić.
-Co ci się
we mnie podoba?- zapytałam nagle prosto z mostu.
-Jak to co?
-No
normalnie. Co?- naciskałam.
-Wszystko.
-Taka
odpowiedź się nie liczy. Co konkretnie?- serio byłam ciekawa. Nie byłam ładna
ani seksowna. Co takiego mogło mu się we mnie podobać? Leżeliśmy chwile w
ciszy zanim Harry się odezwał.
-Chyba
oczy... Są piękne. Pamiętam, że gdy pierwszy raz na mnie spojrzałaś miałem
ochotę zabić i ciebie i siebie za to, że głupim spojrzeniem chciałaś
pokrzyżować moje niecne plany. Właściwie wydaje mi się, że tak naprawdę pękłem
pod wpływem twojego spojrzenia wtedy na bankiecie po konferencji. Prawie się
przewróciłaś, spojrzałem ci w oczy... Byłaś wtedy taka smutna...
-Pamiętam-
powiedziałam cicho przypominając sobie całą tą sytuację.
-Kocham też
twoje małe rączki i stópki. Są słodkie. I takie małe. O wiele mniejsze od
moich. Uwielbiam twoje włosy, to jak przeczesujesz je palcami. Lubię na ciebie
patrzeć rano. Jesteś wtedy sobą. No i oczywiście kocham twoje cycki, cały czas
się na nie gapię kiedy nie patrzysz...
-Wiesz co?!-
oburzyłam się słysząc ten ostatni komplement. -Wszystko zepsułeś. Mówisz mi tu
takie miłe rzeczy a na koniec wyskakujesz z takim czymś. Typowy facet, tylko
jedno wam w głowie- Harry zaczął się śmiać a ja udawałam urażoną.
-Jeśli
chodzi o twój charakter to strasznie podnieca to, że jesteś taka zadziorna.
Zawsze musisz mnie jakoś ukarać albo skarcić... Poza tym strasznie podoba mi
się malinka, którą mi zrobiłaś...- matko, dałam się ponieść... Ale ta malinka
to moja mała zemsta ze dwie jego… Tak jak Harry powiedział, zawszę muszę go
jakoś ukarać. -Teraz twoja kolej.
-Na co?
-Co tak
właściwie ci się we mnie podoba?- zapytał a ja słyszałam obawę w jego głosie.
Był najpiękniejsza istotą na świecie a miałam wrażenie, że boi się, że powiem,
że nic.
-Czy to
będzie bardzo nieoryginalne jak powiem, że oczy?
-Nie… No
może troszkę.
-Ale taka
jest prawda. Są piękne. Poza tym uwielbiam twoje usta…- powiedziałam i
zamilkłam.
-To
wszystko?- zapytał nieco przygnębiony a ja zaczęłam się śmiać.
-Jest coś co
mnie w tobie strasznie pociąga… Tatuaże. Kocham je.
-Serio?-
wydawał się zaskoczony.
-Serio. Są
świetne i takie… podniecające.
-Podniecają
cię tatuaże?
-Nie,
podniecają mnie twoje tatuaże. Poza tym sama też chciałabym mieć jakiś. Zawsze
chciałam, ale nigdy nie wiedziałam co to miałoby być.
-A teraz
wiesz?
-Wiem-
przyznałam.
-I naprawdę
chcesz go zrobić?
-Naprawdę.
-W takim
razie jutro cię umówię.
-Naprawdę?!-
byłam tak zaskoczona tym co powiedział, że aż usiadłam raptownie.
-Jeśli
rzeczywiście tego chcesz… Właściwie nigdy nie mówiłaś mi, że kręcą cię takie
rzeczy.
-Bo nigdy o
tym nie rozmawialiśmy…
-Czyli mam
cię umówić, tak?
-Tak-
powiedziałam pewnie i ponownie wtuliłam się w Harrego. Zawsze chciałam mieć
tatuaż, ale zawsze chciałam by był sensowny, przemyślany i by coś znaczył, nie
chciałam wypaćkać bezsensownie kawałka skóry. Już jakiś czas miałam pewien
pomysł co powinnam wytatuować, właściwie jego wizja nawiedzała mnie co jakiś
czas i za każdym razem chciałam go zrobić coraz bardziej.
-Co to
będzie?- zapytał po jakimś czasie.
-29.06-
powiedziałam cicho. Harry milczał i po chwili wypuścił głośno powietrze, które
wstrzymywał cały ten czas.
-Dlaczego?
Przecież ty wtedy…- zrobił pauzę ale po chwili wypowiedział to na głos.- Ali ty
wtedy prawie umarłaś, prawie się zabiłaś.
-Ale ty mnie
uratowałeś. Wtedy ty mnie ocaliłeś- wyszeptałam i przytuliłam go najmocniej jak
umiałam. -Tak naprawdę wtedy zaczęłam żyć.
***
Tak naprawdę
nie wierzyłam, że nasza rozmowa z przed kilku dni się urzeczywistni i będę w
drodze do studia tatuażu. Denerwowałam się, ale nie był to zły stres. Byłam
raczej podekscytowana a nie wystraszona. Zrobiłam z tego małą tajemnicę i
oprócz Harrego nikt nie wiedział o tym co zamierzałam zrobić. Nawet Niall. Cóż,
prędzej czy później wszyscy go zobaczą tym bardziej, że nie chciałam go zrobić
w miejscu zupełnie niewidocznym, ale wolałam uniknąć tego samego pytania, które
zadał mi Harry: co to będzie? Wiedziałam, że gdy zobaczą datę nikt nie zapyta
co on oznacza… No może poza osobami, które mnie nie znają, np. dziennikarzami.
Z drugiej strony moja własna mama też nie będzie wiedziała o co chodzi… Będę
musiała jej w końcu o wszystkim powiedzieć, kiedyś będzie musiało to nastąpić…
Chcąc odgonić te przygnębiające myśli potrząsnęłam energicznie głową zwracając
na siebie uwagę Harrego, który siedział za kierownicą .
-Coś się
stało?
-Nie nic.
-Wydajesz
się spięta. Jeśli nie chcesz zawsze możesz się jeszcze wycofać- powiedział to
już chyba setny raz.
-Nie chcę
się wycofywać i przestań mi się o to pytać co pięć minut. Jestem pewna czego
chcę i koniec kropka- powiedziałam poirytowana.
-Okej, okej.
Nie złość się.
-Nie złoszczę.
-Złościsz.
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie ale
jeśli jeszcze raz powiesz tak wtedy serio się wkurzę. A wiesz co się dzieje gdy
się wkurzam, prawda?
-Jesteś
wtedy cholernie seksowna- oderwał wzrok od drogi i spojrzał na mój biust.
-A ty
lądujesz sam w swoim pokoju i masz zakaz dostępu do mojego pokoju, mojego
łóżka, moich ust, mojej szyi, mojego tyłka…- zaczęłam wyliczać.
-Dobra już! Zrozumiałem
i będę grzeczny- czy mi się zdawało czy on serio bał się, że spełnię moje
groźby?
-I tego się
trzymaj. Daleko jeszcze?
-Nie, jakieś
dziesięć minut. Tak w ogóle to sobie pomyślałem, że może później pójdziemy
gdzieś na kolację czy coś?
-Chcesz mnie
zabrać na randkę?- zapytałam i uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
-Chyba
jeszcze nigdy nie byliśmy na prawdziwej randce- zauważył.
-Masz rację.
Jesteś jedyną osobą na świecie, która wie o mnie wszystko, kocham cię do
szaleństwa, jesteś moim chłopakiem a nie
byliśmy nawet na randce, nawet na jednej randce- nie wiem dlaczego ale
wypowiadając to na głos zaczęłam się śmiać. Jesteśmy najdziwniejszą parą na
świecie.
-Ja też
kocham cię do szaleństwa, dosłownie. Sama doskonale wiesz co ze mną robisz…-
powiedział a jego dłoń wylądowała na moim udzie i zaczęła sunąć wyżej.
-Czyli po
wszystkim mamy randkę?- zapytałam ignorując jego wyznanie i strzepując rękę z
nogi co Harry „skomentował” śmiechem. Resztę drogi przebyliśmy rozmawiając o
tym gdzie pójdziemy na randkę i nawet nie zauważyłam, że jesteśmy już na
miejscu. Gdy wjechaliśmy na parking poczułam ścisk w gardle. Zaczynałam się
stresować. Co jeśli będzie mnie bolało? Harry zapewniał, że to boli ale tak
dziwnie i można nawet powiedzieć, że przyjemnie… Po wejściu do środka
stwierdziłam, że studio wygląda dokładnie tak jak je sobie wyobrażałam,
podobnie jak facet, który miał mi zrobić tatuaż. Był wysoki, miał lekką nadwagę
i cały pokryty był tatuażami. Do tego ubrany był na czarno, na koszulce
widniała wielka, czerwona czaszka. Na dodatek był łysy, ale miał dosyć długą brodę. W brwi
widniał kolczyk. Z pewnością gdybym zobaczyła takiego faceta na ulicy, w nocy
bałabym się o swoje życie i uciekała gdzie pierz rośnie. Jak często bywa wygląd
mężczyzny był bardzo mylący i już po pięciu minutach stwierdziłam, że jest
naprawdę miły i uprzejmy. Wywnioskowałam też, że dobrze zna Harrego. Gdy obaj
panowie przestali rozmawiać o tym jak im minęło ostanie pół roku George, bo tak
miał na imię, zaczął wypytywać mnie m.in. o to czy to mój pierwszy tatuaż lub
czy jestem alergikiem. Gdy padło pytanie o alergię zrobiłam coś bardzo
nieodpowiedzialnego. Zataiłam fakt, że jakiś rok temu zmieniłam kosmetyki do
włosów, które strasznie mnie uczuliły. Nie zrobiłam wtedy testów i tak naprawdę
nie wiedziałam, który składnik szamponu czy odżywki mnie uczulił. Taka sytuacja
przytrafiła mi się tylko raz dlatego stwierdziłam, że nie ma sensu o tym
wspominać. Gdy wybrałam już jaką czcionką chcę by George wykonał tatuaż
związałam włosy w wysokiego koka, tak by odsłonić szyję. Następnie usiadłam na
dziwnym, „odwrotnym” krześle i zdjęłam koszulę zostając w czarnym topie.
Mężczyzna poprosił bym się oparła więc postąpiłam tak jak nakazał. Naprzeciwko
mnie usiadł Harry, który od razu chwycił moją rękę. Gdy George skończył
szkicować, zrobił zdjęcie i pokazał czy tak może być. Gdy je zobaczyłam byłam wniebowzięta.
Napis był mały ale wyraźny i miał w sobie to coś. Wtedy Gerge przystąpił „do
roboty”. Uprzedził zanim dotknął mojej skóry igłą co naprawdę pomogło. Bolało, ale nie tak, że nie dało się wytrzymać. Był to na serio dziwny ból, inny niż
jakikolwiek, który do tej pory czułam. Stwierdzenie Harrego, że jest przyjemny
było wyolbrzymione, ale było w nim coś intrygującego… O ile w bólu może być coś
intrygującego. Cały zabieg trwał dosyć krótko a przez cały ten czas Harry
trzymał mnie za rękę. Gdy już było po wszystkim mężczyzna nakleił mi na tatuaż przezroczystą
folię i poinstruował kiedy będę mogła się jej pozbyć i jak dbać o skórę w
najbliższych dniach. Wychodząc stamtąd nie docierało do mnie, że właśnie
zrobiłam sobie coś za co mój tata mnie zabije... W drodze do restauracji
poprosiłam Harrego byśmy przełożyli to całe randkowanie na kiedyś indziej.
Dziwny dyskomfort, który odczuwałam na skórze był na tyle nieznośny, że nie
chciałam siedzieć gdzieś w jakiejś knajpie i myśleć tylko o tym by już wrócić
do hotelu. Harry jak to Harry, oczywiście powiedział, że nic nie szkodzi, że
nic się nie stało, ale ja widziałam w jego oczach, że było mu naprawdę przykro,
że nigdzie nie wyjdziemy. Widok smutnego Harrego łamał mi serce, ale nie byłaby
dobrym towarzystwem tego wieczora. Chcąc jakoś odkupić swoje winy
zaproponowałam, że możemy obejrzeć film o którym opowiadał mi już jakiś czas temu
a ja ciągle wykręcałam się głównie dlatego, że nie lubiłam aktorki, która grała
główną rolę. Mój pomysł przypadł brunetowi do gustu i natychmiast się
rozchmurzył a ja nie miałam wyrzutów sumienia. Gdy dotarliśmy do hotelu
zamówiliśmy kolację i zaczęliśmy oglądać film. Niewiele z niego pamiętam,
zasnęłam już po piętnastu minutach, wtulona w Harrego.
***
-Czy to
bardzo dziwne, że mimo tego, że jest moim chłopakiem dopiero teraz idziemy na
pierwszą randkę?- zapytałam Lou, która układała moje włosy.
-Nie… No
może trochę…
-Po prostu
tak jakoś wyszło, że nigdy nie wyszliśmy nigdy razem... sami.
-No to
dzisiaj nadszedł czas by to nadrobić. Gotowe- powiedziała a ja wstałam i
założyłam na nogi szpilki. Dawno ich nie nosiłam, wszędzie zakładałam trampki.
Miałam nadzieję, że ta mała odmiana spodoba się Harremu.
-I jak
wyglądam?- zapytałam. Nie tylko szpilek nie miałam dawno na sobie. Lou zabrała
mnie na zakupy i skończyło się na tym, że kupiłam nową sukienkę. Była czarna, z
koronką na plecach…Sukienka
-Pięknie…
Harremu oczy wyskoczą z oczodołów.
-Nie
przesadzaj- zaczęłam się śmiać.
-Nie
przesadzam. Proszę- podała mi torebkę i żakiet. -Idź zanim pomyśli, że go
wystawiłaś.
-Dwadzieścia
minut spóźnienia to nie jest tragedia- umówiłam się z Harrym o 19:30, to
znaczy powiedziałam, że o tej godzinie będę już gotowa i do niego przyjdę…
-Miłego
wieczoru wam życzę- powiedziała i pociągnęła mnie w stronę drzwi. Gdy wyszłyśmy
zamknęłam pokój, uściskałam blondynkę, pożegnałyśmy się po czym ruszyłam
kierunku pokoju Harrego. Był dwa piętra wyżej niż mój więc skierowałam się w
stronę windy.
Nadusiłam przycisk i cierpliwie czekałam poprawiając kolejny raz
sukienkę gdy drzwi się rozsunęły a w środku stał Harry. Wyglądał… cudownie.
Ubrał czarny garnitur i czarną koszulę, przy włosach majstrowała Lou, która
ujarzmiła tę jego szopę. W ręce trzymał jedną, czerwoną różę. Na mój widok
uśmiechnął się nieznacznie i zmierzył mnie od góry do dołu. Przygryzł dolną
wargę a po chwili oblizał usta. Mogłam stwierdzić, że chyba podoba mu się to co
widzi.
-Co ty tutaj
robisz?- zapytałam, weszłam do windy, nadusiłam na przycisk z numerem „0” i stanęłam
tyłem, tak by mógł zobaczyć tył sukienki.
-Zaczynałem
się stresować, że mnie wystawiłaś- powiedział a ja zaczęłam się śmiać i
odwróciłam się do niego.
-Co cię tak
bawi?
-Nic…
Postawiliśmy na ten sam kolor- zauważyłam i tym razem to on zaczął się śmiać.
-Pięknie
wyglądasz, proszę- zamruczał zmysłowo, podał różę i objął mnie w pasie.
-Ty
również…- powiedziałam i przejechałam palcem po jego ustach. Harry właśnie zaczął
zbliżać swoje wargi do moich kiedy winda się zatrzymała i wsiadły do niej dwie
dziewczyny. Na oko miały 15 lat. W wyniku zaistniałej sytuacji odsunęłam się
nieco od chłopaka.
-Boże to
Harry!- wyszeptała niezbyt dyskretnie jedna do drugiej a ja spojrzałam na
bruneta i zachciało mi się śmiać.
-Widzę,
myślisz, że możemy poprosić o zdjęcie?- oj dziewczyny, szeptanie nie jest waszą
najmocniejszą stroną.
-Hej… My
byśmy chciały prosić o zdjęcie- powiedziała jedna z nich.
-Jasne-
powiedziałam. -Ustawcie się ja wam je zrobię- zaoferowałam się a dziewczyny
obdarzyły mnie uśmiechem i podały telefon.
-Uśmiech-
powiedział Harry a ja pstryknęłam fotkę.
-Proszę-
powiedziałam i oddałam komórkę jednej z nich.
-Możemy z
tobą też?- zapytała blondynka.
-Oczywiście-
powiedziałam nieco zaskoczona. Dziewczyny podały Harremu telefon a on zrobił
zdjęcie.
-Jak macie
na imię?- zapytałam.
-Ja jestem
Emily a to Caroline.
-A wybieracie
się na koncert za dwa dni?- zagadał Harry a obie dziewczyny wydawały się
zapomnieć języka w gębie.
-T…tak-
powiedziała Caroline.
-Oczywiście.
Jesteśmy wielkimi fankami- dodała Emily.
-A jak wam
się podoba Waszyngton?
-Dzisiaj
przyjechałyśmy i zwiedzanie mamy zaplanowane na jutro- Emily była zdecydowanie
odważniejsza.
-To tak jak
my- zauważyłam. W tym momencie winda się zatrzymała pokazując parter.
-Do
zobaczenia Emily i Caroline- Harry uśmiechnął się do nich sprawiając, że nie
tylko im zaparło dech w piersiach… Uśmiechający się Harry sprawił, że zmiękły
mi kolana. Chyba nigdy się nie przyzwyczaję do tego jak bardzo przystojny jest.
-Paaaa-
powiedziałam i pomachałam im na pożegnanie po czym ubrałam żakiet, chwyciłam
dłoń bruneta i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Na zewnątrz czekał na nas samochód
wyposażony w ochroniarzy. Nie ma to jak randka z dwoma dodatkowymi facetami…
Oczywiście nie narzekałam na to tym bardziej, że wiedziałam, że to dla naszego
dobra. I tak ochroniarze przydali się już na samym początku. Wychodząc z hotelu
czekał na Harrego tłum fanek. Co prawda oddzielały nas od nich barierki, ale
idąc w otoczeniu potężnych facetów można się było czuć jeszcze bardziej
bezpiecznie. Pierwszy szedł Harry, zatrzymał się kilka razy by zrobić parę
zdjęć. Gdy wsiedliśmy do samochodu, ruszyliśmy z piskiem opon. Niestety
wiedziałam, że nie tylko my. Mogłam się założyć, że paparazzi śledzili każdy
nasz ruch jednak starałam się nie myśleć o nich tylko postanowiłam całą uwagę
skupić na Harrym. Chwyciłam jego rękę i uśmiechnęłam się delikatnie. To był
nasz wieczór i nikt nie był w stanie go zepsuć… Celem naszej podróży okazała
się chyba najdroższa i najbardziej ekskluzywna restauracja w całym
Waszyngtonie. Gdy weszliśmy do środka Harry podał nazwisko i kelner zaprowadził
nas do odpowiedniego stolika. Myślałam, że do takich restauracji przychodzą
tylko biznesmeni albo jakieś szychy dlatego zdziwiło mnie jak podeszło do nas
kilka osób z prośbą o zdjęcie, niektórzy byli w naszym wieku, inni byli
starsi-najwyraźniej Harry robił wrażenie również na takich ludziach. Ci młodsi
po zrobieniu zdjęcia od razu z wypiekami na twarzy wpisywali coś w swoje
telefony. Pewnie wstawiali fotki na Twittera albo Instagrama… Tak wiele osób
zazdrościło chłopcom tego wszystkiego. Sława. Pieniądze. Uwielbienie. Ale tak
naprawdę razem w parze z tym wszystkim co piękne szło też coś czego zwykły
człowiek nie zrozumie. Brak prywatności. Gdy normalny chłopak zabiera
dziewczynę na randkę mogą zanurzyć się w ich własnym świecie. My nie mieliśmy
tego przywileju. Harry nie musiał pozować do zdjęć... nie musiał, ale chciał. A
ja nie mogłam go za to winić. Kochał każdego swojego fana i doskonale
wiedziałam, że mimo wewnętrznej złości i poirytowania stał i uśmiechał się do
każdego, kto go o to poprosił. Nie umiał odmówić i to była jedna z jego
najlepszych cech. Zbyt bardzo przejmował się tym, że kogoś urazi odmawiając…
Dzięki Bogu gdy już dotarliśmy do stolika był on nieco schowany i odizolowany
od reszty, poza tym goście stracili nami zainteresowanie a my zyskaliśmy nieco
prywatności i mogliśmy zająć się sobą. Gdy kelner przyjął nasze zamówienie i
zostawił nas samych Harry, który siedział naprzeciwko mnie wstał i przesunął
swoje krzesło obok mojego. Było to niesamowicie urocze z jego strony bo jak
wyjaśnił: „zrobił to by być bliżej mnie”. Gdy przyniesiono dania, które
zamówiliśmy chłopak podkradał jedzenie z mojego talerza w zamian karmiąc mnie
swoim. Była to najlepsza pierwsza randka na świecie. Właściwie w ogóle nie
rozmawialiśmy o pracy ani niczym co z nią związane. Nie poruszyliśmy tematu
nagrywania nowych piosenek przeze mnie czy przez zespół… Nasza rozmowa była
cudownie „przyziemna”. Harry zachwycał się filmem, który wspólnie obejrzeliśmy
choć ja usnęłam chyba na pierwszej scenie. Przeżywał, że musi kupić nowe
spodnie bo jego ulubione czarne jeansy nie nadają się już do noszenia nawet
przez niego. Zaznaczył jednak, że gdy tylko kupi nowe od razu zrobi kilka
przetarć. Starał się wytłumaczyć mi swoją fascynację dziurawymi ciuchami a ja
udawałam, że to rozumiem. Ja natomiast opowiedziałam sen, który przyśnił mi się
ostatniej nocy. Był dziwny choć Harry uważał, że raczej śmieszny. Przybliżyłam
mu również w skrócie fabułę kilku moich ulubionych seriali i uświadomiłam go,
że wkrótce zmuszę go by je ze mną obejrzał. Nie obyło się bez wyciągania
kompromitujących rzeczy z przeszłości choć te informacje z naszego życia
"sprzedawaliśmy" w systemie fakt za fakt. Dyskutowaliśmy też na temat
ulubionych płyt i zespołów. Gdy zaczęliśmy rozmawiać na temat muzyki był to
jedyny raz kiedy Harry powiedział coś czego od zwykłego chłopaka nie można
usłyszeć. Kiedy opowiadałam o mojej miłości do zespołu Muse Harry zapytał czy
kiedykolwiek byłam na ich koncercie. Kiedy zaprzeczyłam uśmiechnął się od ucha
do ucha i oznajmił, że Muse też ma teraz swoją trasę po Stanach i tak się
składa, że nie jest dla niego problemem załatwienie nam biletów na dowolny
koncert. Pewnie normalnie zaprotestowałaby, powiedziałby, żeby się nie kłopotał
czy coś w tym stylu, ale wizja usłyszenia Matta Bellamego na żywo była tak
kusząca, że ograniczyłam się tylko do skromnego:"Jeśli to dla ciebie nie
problem to byłoby cudownie..." Wieczór mijał nam niesamowicie przyjemnie,
Harry łapał mnie za rękę, dotykał mojego uda... Wieczór mijał przyjemnie, ale też
bardzo szybko. O wiele za szybko. Gdy podszedł do nas ochroniarz i poprosił
żebyśmy się zbierali razem zaczęliśmy jęczeć i marudzić, że nie chcemy jeszcze
wychodzić, dosłownie przypominaliśmy w tym momencie dzieci. Mężczyzna
przeprosił nas za to ponaglanie, ale przed restauracją zebrała się spora grupa
fotografów i obawiał się, że we dwójkę ze Stevem nie dadzą sobie rady. W grę
nie wchodziło opuszczenie lokalu tylnymi drzwiami bo ktoś zastawił wjazd i nie
szło się tam dostać. Wiadomo, że bezpieczeństwo przede wszystkim dlatego niechętnie zaczęliśmy się zbierać. Harry zapłacił a ja ubrałam na siebie żakiet
i wstałam. Gdy kelner się oddalił przewiesiłam torebkę na ramie i podałam
Harremu rękę. Dopiero gdy wstaliśmy zauważyłam, że dwóch napakowanych facetów
siedziało kilka stolików dalej bacznie nas obserwując a widok ten totalnie mnie
rozśmieszył. Najwyraźniej nie tylko my byliśmy na randce... Nasi ochroniarze
też. Gdy do nich podeszliśmy od razu powiedzieli, że mamy wstrzymać się z
czułościami do czasu aż będziemy w samochodzie bo najpierw ma iść Harry a
później ja. Powiedzieli, że przyjdą po mnie jak on będzie już w samochodzie.
Nie zamierzałam protestować choć wizja zmierzenia się z tymi hienami w
samotności, bez Harry'ego była dość przerażająca. Poza tym gdy zrobią zdjęcie
brunetowi może o moje nie będą już tak zabiegać w końcu to nie ja jestem
powodem tego całego zamieszania... Nie wiem co takiego miałam wypisane na
twarzy, ale zarówno brunet jak i ochroniarze zaczęli mówić, że mam się nie
martwić i zaraz po mnie wrócą. Oczywiście powiedziałam, że nie ma problemu, że
poczekam, że wszystko jest w porządku nawet jeśli w środku byłam zdenerwowana.
Przed wyjściem Harry puścił do mnie oczko i powiedział, że zaraz się widzimy.
Zostałam sama, w towarzystwie ochroniarza, który był pracownikiem restauracji.
Stałam tam i zaczynałam się denerwować. Gdzie jest ten samochód, że oni tak
długo nie wracają? Co jeśli coś się stało? Matko, jeśli ktoś by skrzywdził
Harry'ego... Kiedy pierwsze czarne scenariusze zaczęły napływać mi do głowy do
środka wpadł Steve z Jasonem albo Jeremym... Mam straszny problem z
zapamiętywaniem imion i dopasowywaniem ich do twarzy... Steve powiedział, że
Harry jest w samochodzie cały i zdrowy. Nakazał też bym się nie wychylała bo
ktoś może mnie pociągnąć i takie tam. Uprzedził mnie, że na zewnątrz jest
straszny chaos i mam bardzo uważać. Powiedziałam, że przyjęłam to do wiadomości
i ruszyłam za facetem na J. Kiedy otworzył drzwi i wyszłam na zewnątrz
dosłownie uderzyła mnie fala krzyków... i błysk fleszy. Przed hotelem od tłumu
odgradzały nas barierki, które ochrona ustawiła by było bezpieczniej, tu przed
restauracją ich nie było dlatego dosłownie czułam jak wszyscy na nas napierają.
Ludzie krzyczeli moje imię i imię Harry'ego. Pytali czy jesteśmy razem, od kiedy
się spotykamy... Cała ta sytuacja była bardzo stresująca i nieprzyjemna. Idąc
chwiałam się na nogach przez to, że co chwilę ktoś łapał mnie za ręce, do tego
szpilki nie ułatwiały chodzenia w tych okolicznościach. Szłam cały czas z
pochyloną głową bo bałam się, że jeśli ją podniosę mogę dostać w twarz. Miałam
wrażenie, że nigdy się nie przepchamy przez ten tłum i wtedy ktoś złapał mnie
za ramię i szarpnął tak mocno i szybko, że Steve nawet się nie zorientował
kiedy upadłam na ziemię. Poczułam tylko przeszywający ból w dłoni i łokciu.
Starałam się wstać, ale wtedy ktoś kopnął mnie w brzuch przez co się skuliłam i
nieco mnie zamroczyło. Straciłam orientację, przez mroczki przed oczami nie
wiedziałam gdzie jest ochrona, chciałam się czegoś złapać, czegoś na czym
mogłabym się oprzeć i wstać. Słyszałam krzyki ochroniarzy, ale ich nie
widziałam. Spojrzałam w górę i kiedy w końcu dzięki nagłemu wzrostowi stężenia
adrenaliny w moich żyłach zaczęłam się podnosić ktoś nadepnął moją stopę przez
co krzyknęłam z bólu. Do moich oczu zaczęły napływać łzy a ja zaczynałam
panikować... Zginę... Umrę zdeptana przez tłum...I wtedy usłyszałam jego krzyk.
-KURWA!
Odsuńcie się!- chłopak darł się na całe gardło. -Kurwa!
-Wracaj do
samochodu!- usłyszałam głos Steva, ale Harry najwyraźniej go zignorował bo
ochroniarz zaczął krzyczeć nie tylko na tłum, ale na niego też.
-Ali?!-
usłyszałam jego głos i spojrzałam w górę. Harry. Moje wybawienie. Widziałam jak
przeciskał się przez tych wszystkich ludzi, jak popychał i szarpał paparazzi nie zważając na
konsekwencje.
-Zabierz mnie
stąd...Błagam...- powiedziałam przez łzy kiedy Harry pochylił się nade mną i wziął mnie na
ręce.
Hej:) Mam nadzieję, że rozdział się spodobał :) Było blisko... wiecie o co chodzi xD Ten Niall to ma wyczucie czasu :D Ale z drugiej strony wyobraźcie sobie co by było gdyby przyszedł później :D Ali ma tatuaż!!! Ja też chcę!!!
Piosenka- Jeśli chodzi o sam rozdział to miał być nieco inny ale mi się skasowała spora część i musiałam pisać od nowa no i nie wyszedł już tak fajnie :( No i byłby wcześniej:(
Zdradzę wam też, że mam już pomysł na ostatni rozdział opowiadanie, dosłownie wiem jak będzie wyglądać ostatnia scena :)
Opowiadanie w Wordzie ma równo 240 stron, czcionka 11 :D
Przepraszam za błędy ortograficzne i stylistyczne ale rozdział sprawdziłam tak pobieżnie :)
No i na koniec serio proszę o komentowanie. Ja mam statystyki i widzę ile osób czyta rozdział i serio nie wiem czemu wam się nie chce skomentować :( napiszcie chociaż : podobało mi się/ nie podobało mi się. Naprawdę mi na tym zależy:)
Okej to chyba na tyle, następny rozdział pojawi się w ciągu 2 tygodni bo mam masakrę w szkole:(
PS I LOVE YOUUUUUUU <3