Wszystko było dopięte na ostatni
guzik. Rzuciłam okiem jeszcze raz na salon przez chwilę zastanawiając się czy o
czymś nie zapomniałam. Zależało mi na tym żeby to był perfekcyjny,
niezapomniany wieczór. Nie raz organizowałam imprezy, ale chyba nigdy nie
starałam się tak bardzo. Kiedy upewniłam się, że wszystko jest gotowe poszłam
do garderoby i setny raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam dobrze. Zanim
wybrałam piękną czerwoną, obcisłą sukienkę przymierzyłam chyba milion kiecek i nienawidziłam
tego, dlaczego się tak zachowywałam. Oczywiście przed Harrym udawałam, że nagle
zamieniłam się w taką niezdecydowaną perfekcjonistkę, bo chcę dla niego
wyglądać pięknie. I częściowo była to prawda. Niestety tylko częściowo. Z
jednej strony chciałam wystroić się dla niego z drugiej chodziło o Chloe.
Naprawdę nie chciałam, ale to moje wewnętrzne pyszne, zadufane w sobie,
zazdrosne ja myślało o niej. Wiedziałam, że na pewno się wystroi i będzie
wyglądać pięknie, byłam pewna, że będzie dla wszystkich przemiła, bo będzie
chciała wszystkim pokazać jak się zmieniła i jaka jest wspaniała. Nie umiałam
zmienić swojego nastawienia i być może nie było dla mnie usprawiedliwienia, ale
w głębi serca znałam prawdziwy powód mojego zachowania. Ta dziewczyna potrafiła
sprawić, nie tylko, że zamieniałam się w okropną zazdrośnicę – byłam zazdrosna
o każde spojrzenie, o każda słowo, o każdą myśl, którą Harry jej poświęcał, ale
jak nikt inny potrafiła obudzić starą mnie. Zakompleksioną, niepewną Ali.
Dlatego tak wielką wagę przywiązywałam do tego by w jej obecności wyglądać
najlepiej jak tylko mogłam. Nie chciałam tego, nie chciałam pamiętać tego, co czułam,
gdy przed laty wylała na mnie drinka i sprawiła, że poczułam się
niewyobrażalnie źle. Ale za każdym razem, gdy Harry choćby o niej wspominał
gdzieś z tyłu mojej głowy przypominało mi się to. Gdy tylko Harry dostawał od
niej SMS od razu wpadałam w złość i byłam zazdrosna, bo przecież kiedyś byli
razem. W końcu przypominało mi się, że ona wykorzystała mojego męża. To
wszystko sprawiało, że nie potrafiłam zachowywać się normalnie jeśli chodziło o
nią – zamieniałam się w pustą i próżną zazdrośnicę. W pamięci miałam też rozmowę
z Harrym i to, gdy sam zaproponował, że ograniczy z nią kontakt a ja zamiast
się zgodzić i postąpić egoistycznie wolałam dać mu pozwolenie na przyjaźń z
nią. Jakkolwiek źle to brzmiało. Bo przecież, kim ja jestem żeby mówić komukolwiek,
z kim może lub nie może się przyjaźnić? Z drugiej strony jestem jego żoną i w
sumie chyba mam takie prawo... Zakazać
mu utrzymywać znajomość z jego byłą... Zdecydowanie mam takie prawo!
-O czym tak myślisz?- zapytał
Harry.
-Czy o czymś nie zapomniałam i czy
nie powinnam się przebrać.
-Skarbie wyglądasz nieziemsko-
zaczął, ale ja nie byłam przekonana czy rzeczywiście tak jest.
-Zastanawiam się czy może nie ubrać
tej sukienki, którą Cami wybrała dla mnie na pre-party przed Złotymi Globami.
-Ali nie zrozum mnie źle, ale chyba
nie musisz się aż tak stroić. Przecież będą tutaj sami nasi bliscy przyjaciele-
i Chloe.
-Niby tak, ale... Nieważne- nie
mogłam pozwolić by próżne i paradoksalnie zakompleksione ja przejęło nade mną
kontrolę.
-Dlaczego aż tak się stroisz?-
zapytał. Spojrzał na mnie podejrzliwie jakby domyślał się, że chodzi o coś
więcej.
-Dla ciebie- odpowiedziałam a on
zmarszczył brwi i podszedł do mnie bliżej.
-Wiesz, że dla mnie...
-Wiem. Ale chcę dzisiaj ci się
podobać trochę bardziej. To źle?
-Nie. Oczywiście, że nie. Właśnie
dlatego nie chcę żebyś się przebierała, bo w tej sukience wyglądasz cholernie
seksownie- powiedział brzmiąc przy tym uwodzicielsko. Objął mnie i gdy skradał
mi pocałunek złapał mnie za tyłek. –Czerwony to twój kolor.
-Wiem- odpowiedziałam.
-A poza tym nie martw się i nie
przejmuj tą imprezą. To tylko parapetówka a nie kolacja dla królowej.
-Po prostu chcę żeby wszyscy czuli
się dobrze i nie chcę żeby ktoś poczuł się pominięty.
-To znaczy?
-To znaczy, że chcę... Wiesz co?
Chyba przesadzam- stwierdziłam, że to i tak nie ma sensu. Tłumaczyć mu
wszystko. Byłam kobietą i taką już miałam naturę. Przejmowałam się za bardzo i
o wszystkim myślałam za bardzo.
-Zdecydowanie przesadzasz i mam
nadzieję, że to nie ma nic wspólnego z Chloe- powiedział a ja otworzyłam
szerzej oczy udając zdziwienie.
-Ale wymyśliłeś- mój głos zabrzmiał
nieco zbyt piskliwie zdradzając, że być może nie jestem do końca szczera,
dlatego postanowiłam się tłumaczyć. –Po prostu kiedyś wszystko było trochę łatwiejsze
a teraz? Część z naszych znajomych to wegetarianie, ktoś jest na diecie bez
glutenu, Nina na przykład jest uczulona na truskawki i orzechy, Niall nie
wyobraża sobie żadnego posiłku bez mięsa.
-Okej rozumiem, do czego zmierzasz,
ale spokojnie. To wciąż nasi przyjaciele a nie brytyjska arystokracja.
-Masz rację- odparłam i na moment
utonęłam w jego ramionach. Chwilę później przyjechał pierwszy gość – Niall.
Godzinę później nasz dom był pełen gości. A ja starałam się cieszyć tym
wieczorem. Wiedziałam, że gdyby nie obecność Chloe to byłby wieczór idealny.
Ale ona siedziała z nami przy stole a ja nie potrafiłam się wyluzować. Tak
bardzo skupiłam się na udawaniu, że czuję się komfortowo i bawię się świetnie,
że tak naprawdę nie dostrzegałam wielu szczegółów. Mimo że obiecałam sobie, że
nie wypiję choćby kropelki jakiegokolwiek alkoholu stwierdziłam, że bez tego
będę taka spięta przez całą imprezę.
-Naprawdę super chata- powiedział
Zayn do mnie i do Harry’ego.
-Dzięki- odparłam i uśmiechnęłam
się do bruneta. –I super, że jesteś, to znaczy, jesteście dzisiaj z nami. Gdy
was zapraszałam, tak naprawdę, nie sądziłam, że przyjdziecie.
-Ali była pewna, że jakoś się
wykręcisz albo nie będziecie mieć czasu- dodał Harry a Zayn uśmiechnął się
jedynie.
-Fakt, ostatnio byłam nieco
nieobecny, ale powoli znowu powracam do życia.
-Nieco nieobecny? Zayn ty
odpisywałeś mi na SMS po tygodniu, raz odpisałeś mi po jedenastu dniach. Nie
mówiąc już o tym, że ostatni raz przez telefon rozmawialiśmy chyba, gdy
informowałam cię, że wyszłam za mąż- powiedziałam nieco z wyrzutem.
-Sorry. Ale wiecie jak to jest jak
się pisze muzykę.
-Tak wiemy, ale bez przesady. Ja
też mam urwanie głowy i nie mam czasu żeby spać, jeść i oddychać, ale mimo tego
się staram i angażuję, bo są rzeczy ważne i ważniejsze- Zayn nawet na mnie nie
patrzył a jego mina mówiła jedno. W tym momencie żałował, że jednak wypełznął z
tej swojej nory, w której się zaszył.
-Nie naskakuj tak na niego, bo
znowu zniknie na pół roku- wtrącił roześmiany Niall.
-Bardzo dobrze, że na niego
naskakuje. Należy mu się- powiedziała Gigi. Jej komentarz mnie zaskoczył. Z
resztą chyba nie tylko mnie, bo po minie Zayna mogłam stwierdzić, że liczył na
to, że blondynka go obroni, albo przynajmniej usprawiedliwi.
-Dobra, nie trujcie biednemu facetowi.
Zayn widziałeś ich domowe studio? Jest w chuj wykurwiste- powiedział Horan
totalnie niekulturalnie.
-Yyyy nie- odparł brunet.
-No to chodź, Harry zaprowadź nas-
Niall wydawał się być w swoim żywiole, właściwie chyba nigdy jeszcze nie
widziałam go aż tak radosnego. Patrzyłam mu prosto w oczy przez jakieś dwie
sekundy i widziałam w nich coś, czego nie widziałam nigdy wcześniej. Kiedy mój
wzrok powędrował na jego dłoń splecioną z dłonią Niny wiedziałam, dlaczego w
tych pięknych irlandzkich oczach nie widziałam wcześniej tej iskierki. Tak po
prostu wyglądały oczy zakochanego Nialla. Przez jakieś pięć sekund wpatrywałam
się w niego i jego dziewczynę i cieszyłam się, że tak dobrze się między nimi
układa i robiłabym to pewnie chwilę dłużej gdyby nie Harry. On, podobnie jak
Niall Ninę, trzymał mnie za rękę i nagle zaczął ściskać moją dłoń o wiele
mocniej niż chwilę wcześniej. Jego zachowanie sprawiło, że na niego spojrzałam
a gdy zobaczyłam tą zmarszczkę między jego brwiami wiedziałam już, że coś nie
gra. Gdy spojrzał na Brody’ego, który był jednym z zaproszonych przez nas, a
raczej przeze mnie, gości zrozumiałam, że tak samo jak ja uczepiłam się jego
ramienia przez Chloe, tak samo Harry ściskał moją dłoń, bo wciąż nie przekonał
się do mojego partnera tanecznego i wciąż był o niego zazdrosny.
-Okej- zanim mój mąż poszedł z
chłopakami dał mi szybkiego całusa w czubek głowy.
-Jesteście niemożliwi- powiedziała
Gigi i obdarzyła mnie naprawdę pięknym uśmiechem. Od tej pamiętnej imprezy
halloweenowej nasza relacja wskoczyła na jakiś wyższy poziom. Nie
zaprzyjaźniłyśmy się, ale zdecydowanie nasze stosunki się ociepliły.
-To znaczy?- zapytałam i tak jak
ona chwilę wcześniej spojrzałam na sekundę na Chloe, która w milczeniu nam się
przyglądała.
-Cały czas trzymacie się za ręce a
Harry nie może wyjść na chwilę bez dania ci buziaka- powiedziała blondynka a ja
nie do końca wiedziałam, dlaczego.
-Coś mi mówi, że wy z Zaynem macie
podobnie- powiedziałam uśmiechając się szeroko patrząc na nią wymownie. Przez
cały czas, gdy jedliśmy kolację widziałam jak Zayn miział ją po nodze. Dlatego
wciąż nie wiedziałam, do czego zmierza wytykając mi moje czułości z Harrym.
-Po prostu to urocze wiedzieć takie
młode małżeństwo, które świata poza sobą nie widzi.
-To jest nic. Oni potrafią czasami
być tak przesłodzeni, że aż mdli od samego patrzenia na nich- wtrąciła Nina,
która jakby podłapała myśli Gigi i zaczęła patrzyć na mnie w ten sam sposób, co
dziewczyna Malika.
-Wiem, że bywamy czasami nieznośni-
wiedziałam, że Chloe nam się przysłuchuje, więc zamiast powiedzieć, że
właściwie Harry i ja nie różnimy się niczym od Gigi i Zayna, Niny i Nialla czy
każdej innej zakochanej pary, wolałam przyznać im rację. Niech Chloe słucha jak
to jestem z Harrym szczęśliwa. -Przepraszam was na moment- powiedziałam, gdy zobaczyłam,
że jedna z kelnerek, które nas obsługiwały tego wieczoru dyskretnie dała mi
znać żebym do niej podeszła. Właściwie cieszyłam się, że dziewczyna przerwała
tę jakże dziwną rozmowę. W kuchni podziękowałam wszystkim za pomoc i zgodnie z
planem resztę wieczoru mieliśmy spędzić już bez osób „z zewnątrz”.
-Ali mogłabyś mi pokazać gdzie jest
łazienka?- zapytała Gigi, gdy wróciłam do salonu.
-Jasne- odpowiedziałam.
-Korzystając z okazji, że jesteśmy
same, chciałam ci coś powiedzieć. Właściwie mam dwie sprawy- zaczęła a ja
stwierdziłam, że tak właściwie naprawdę miła z niej babka. –Po pierwsze
chciałabym cię o coś prosić. Chodzi o Zayna.
-Zamieniam się w słuch.
-Zamierza wydać kolejny komiks i
wiem, że już raz mu pomagałaś.
-Tak, przy pierwszym.
-No właśnie. I on chce cię poprosić
o pomoc, ale wie, że masz tyle na głowie i po prostu mu głupio. Do tego teraz
na niego naskoczyłaś i jak go znam na sto procent stwierdził, że nie będzie ci
zawracał głowy. Dlatego w ja w jego imieniu chciałabym cię prosić o pomoc.
-Bardzo chętnie mu pomogę-
powiedziałam a w głowie już słyszałam głos Olivii pytającej mnie gdzie do
grafiku ma jeszcze wcisnąć projektowanie komiksów skoro już mam zaplanowany
każdy dzień w tym roku. No i poza tym było właściwie coś jeszcze. –Tylko nie wiem
czy będę w stanie mu pomóc. Bo ostatnio naprawdę mało rysuję.
-Na pewno będziesz w stanie. Zayn
jest bardzo twórczy, z resztą sama wiesz. Ostatnio jednak ma chyba problemy z
weną a ten komiks to sprawa wagi charytatywnej i bardzo mu zależy.
-Rozumiem. Zadzwonię do niego
jutro. Albo, gdyby nie odbierał, zadzwonię do ciebie i się umówimy. Niestety
nie mam za dużo czasu, więc najlepiej jakby to on dostosował się do mnie.
-Jasne. I to on zadzwoni do ciebie,
już moja w tym głowa.
-A druga sprawa?- zapytałam a ona
zrobiła taką minę jakby właściwie o tym chciała ze mną porozmawiać.
-Druga sprawa jest o wiele bardziej
delikatna- zaczęła i niestety nie dokończyła, bo przerwał nam Blaine. Gigi nic
więcej nie dodała, uśmiechnęła się jedynie dając mi do zrozumienia, że
powinnyśmy o tym porozmawiać w cztery oczy. Przez jakiś czas zastanawiałam się,
o co mogło chodzić, ale później totalnie o tym zapomniałam. Pomogły mi w tym
wypite przeze mnie procenty. Udało mi się też rozluźnić, choć przez większość
czasu starałam się nie kleić do Harry’ego, co było bardzo trudne, kiedy on też ewidentnie
chciał kleić się do mnie. Gdy na mnie patrzył miałam wrażenie, że po głowie
chodzą mu same nieprzyzwoite myśli.
-Ali wino się skończyło-
zakomunikował mi Brody i pomachał pustą butelką przed twarzą.
-Spokojnie, zaraz przyniosę-
odparłam i już zamierzałam odwrócić się, gdy chłopak złapał mnie za rękę.
-Niall kazał ci przekazać, że nie
wykręcisz się od śpiewania z nim waszej piosenki a ja chcę powiedzieć, że nie
wykręcisz się od małego tańca ze mną.
-Chciałeś chyba powiedzieć, że to
ty się nie wykręcisz od zatańczenia ze mną- nie rozumiałam, co takiego Harry ma
do Brody’ego. Naprawdę nie ogarniałam jak może być o niego zazdrosny. Brody był
super chłopakiem. Był miły, utalentowany. Spędziłam z nim wiele czasu.
Właściwie setki godzin spędziłam z nim na zajęciach Cassie i zawsze widziałam w
nim tą samą pasję i pokorę, co na początku naszej znajomości. Poza tym zawsze
czułam, że mnie szanuje. Nigdy nie zrobił czegoś, co w jakiś sposób sprawiłoby,
że poczułabym się źle. Do tego zdążyłam zauważyć, że brunet zawsze, nie ważne,
z kim tańczy, troszczy się o swoją partnerkę. Nie wiedziałam, co takiego Harry
widzi, że go nie lubi, ale chyba chodziło mu właśnie o całokształt i o to, że
Brody był po prostu dobry i chyba widział w nim jakąś konkurencję. Miałam
nadzieję, że się mylę i mój mąż jest pewien moich uczuć w stu procentach.
-Trzymam cię za słowo, partnerko-
odparł chłopak i puścił do mnie oczko. Uśmiechnęłam się szeroko i z tym
uśmiechem poszłam aż do pomieszczenia, które nazywaliśmy z Harrym spiżarnio-
winnicą. Właściwie nie było ani jednym ani drugim, ale w przyszłości chcieliśmy
tam przechowywać wina.
-Ali, co to było?- usłyszałam i
prawie wypuściłam butelkę z rąk.
-Prawie zeszłam właśnie na zawał-
powiedziałam oskarżycielskim tonem i odwróciłam się w jego stronę.
-Podrywał cię- odparł nie kryjąc
przepełniającej go zazdrości.
-Doskonale wiesz, że to nie prawda-
stwierdziłam a on spojrzał na mnie tak, że wiedziałam, co mu chodzi po głowie.
-Nie jestem tego taki pewien-
powiedział i nie wiedziałam czy specjalnie starał się mówić tym swoim
uwodzicielskim tonem czy po prostu wychodziło mu to przypadkowo.
-Jesteś- niemal wyszeptałam, bo on
podszedł tak blisko, że czułam ciepło bijące od jego ciała.
-Złapał cię za rękę- może to było
dziwne, ale ta scena zazdrości przyprawiała mnie o dreszcze.
-Nie wiem jak to zniesiesz, ale
zamierzam z nim zaraz zatańczyć- udało mi się powiedzieć. Harry pochylił się
nade mną i niemal dotykał ustami mojej szyi.
-Jestem zazdrosny. Za każdym razem,
gdy z nim tańczysz. Za każdym razem, gdy na niego spojrzysz. Jestem zazdrosny-
wyszeptał i w końcu jego usta znalazły się na moich.
-Nie przestawaj- wymamrotałam, gdy
zaczął odsuwać się ode mnie. Właśnie przeżywałam najlepszy moment tego wieczoru
i chciałam by trwało to jak najdłużej.
-Nawet nie wiesz jak bardzo
chciałbym się teraz z tobą kochać- powiedział a ja pocałowałam go w szyję.
-Chyba jednak wiem- przyznałam i
widząc jego łobuzerski uśmieszek też się uśmiechnęłam.
-To może wyprośmy ich wszystkich i
się kochajmy.
-Kusząca propozycja, ale chyba
musimy poczekać aż impreza się skończy. A wracając do Brody’ego, już tak na
poważnie. Przecież już o tym gadaliśmy i wiesz, kim on dla mnie jest. Nie bądź
o niego zazdrosny.
-Staram się. Wiem, że on jest
spoko. Właściwie nawet go lubię. Po prostu wciąż nie umiem znieść faktu, że
jakiś inny facet cię dotyka.
-Ty mój zazdrośniku- powiedziałam i
dałam mu jeszcze jednego buziaka.
-Po prostu nie lubię, gdy ktoś cię
dotyka.
-Ale ty zdajesz sobie sprawę z
tego, że Brody jest moim partnerem od lat?
-Ciiiii. W tańcu jeszcze rozumiem,
że cię dotknie, ale teraz złapał cię z rękę niepotrzebnie- mówił a ja patrzyłam
na niego jak na idiotę. –Okej, już się zamykam.
-Kocham cię ty mój głupku- dodałam
jeszcze i zanim wyszliśmy pocałowaliśmy się kolejny raz. Gdy weszliśmy do
salonu Gigi była osobą, która przy wszystkich skomentowała to, że długo nas nie
było, że Harry jest poczochrany, że szminka na moich ustach jest rozmazana. Nie
wiedziałam, dlaczego to robi, ale tego wieczora jej zachowanie już kilka razy
wydawało mi się dziwne. Właściwie poza tego typu komentarzami rzucanymi, co
jakiś czas przez dziewczynę Zayna nie działo się nic nadzwyczajnego. Aż do
pewnego momentu. Poszłam do kuchni, bo Niall jakimś cudem zgubił swoją
szklankę. Podejrzewałam, że wyniósł ją gdzieś do ogrodu i tam ją zostawił. Był
już delikatnie wstawiony, więc nie zdziwiło mnie, że zgubił drinka, którego
pił. Gdy weszłam do pomieszczenia okazało się, że jest tam Chloe. Jej
biało-kremową sukienkę zdobiła ogromna plama z czerwonego wina.
-Co się stało?- zapytałam i do niej
podeszłam.
-Sama nie wiem. Potknęłam się i
wszystko na siebie wylałam- wyjaśniła, podała mi pusty kieliszek i wzięła do
rąk ręcznik papierowy. Urwała kawałek i nerwowo zaczęła wycierać wino z
dekoltu.
-Może wolisz iść do łazienki?-
zaproponowałam.
-Nie wiem- odpowiedziała a ja nie wiedziałam,
co mam powiedzieć. Gdyby to była Nina, Olivia czy choćby Gigi, którą widzę raz
na rok pewnie od razu rzuciłabym się do pomocy. Bez zastanowienia zabrałabym
którąkolwiek z nich do mojej garderoby i dałabym im jakąś sukienkę na
przebranie a tą poplamioną natychmiast wrzuciłabym do pralki. Ale przede mną
stała Chloe a w mojej głowie natychmiast pojawiło się pewne wspomnienie.
Przedzierając
się przez tłum ludzi zauważyłam Chloe, która stała z dwoma dziewczynami, równie
ślicznymi jak ona. Gdy mnie zauważyła zaczęła iść w moim kierunku. Gdy stanęła
przede mną pochyliła się i przybliżyła tak bym mogła ją usłyszeć.
-Wyglądasz
prawie ładnie- powiedziała i oblała mnie drinkiem, którego trzymała w dłoni.
-O, już nie. Teraz wyglądasz dokładnie tak jak zawsze- odwróciła się i wróciła
do swoich koleżanek. Ja natomiast patrzyłam jak czerwony drink zdobi nie tylko
mój dekolt i sukienkę, ale cieknie już po moich nogach.
Mimo że to było wieki temu poczułam
uścisk w brzuchu przypominając sobie tamtą sytuację. To jak mnie wtedy
upokorzyła. Poczułam się wtedy jak śmieć a teraz ona stała przede mną i
wyglądała tak jak ja wtedy. Nie lubiłam jej, ale przecież nie byłam złym
człowiekiem.
-Chodźmy do łazienki, przyniosę ci
coś na przebranie- zaoferowałam po chwili milczenia.
-Co tutaj się stało?- usłyszałam
głos Harry’ego. Odwróciłam się, więc w jego stronę a on najpierw spojrzał na
mnie, później na nią, znowu na mnie i na nią. Wydawał się skołowany, ale gdy
spojrzał na mnie jeszcze raz zwrócił uwagę na kieliszek, który trzymałam w
dłoni. Wiedziałam, że to zwróciło jego uwagę, bo patrzył mi na ręce kilka
sekund.
-Niezdara ze mnie- odpowiedziała w
końcu Chloe a Harry patrzył na mnie tak, że poczułam się jakbym zrobiła coś
strasznego. -To nie moja sukienka, pożyczyłam
ją i jutro miałam oddać. To najnowsza kolekcja Gucci, jeszcze niedostępna- głos
blondynki drżał, więc odwróciłam się by na nią spojrzeć. Wyglądała tak jakby
miała się zaraz rozpłakać.
-Pożyczymy ci jakieś ciuchy-
powiedział Harry. Zanim zdążyłam uświadomić go, że już jej to zaproponowałam
Chloe znowu się odezwała.
-Nie trzeba, ja i tak już miałam
lecieć- oznajmiła a Harry do niej podszedł. Właściwie wepchnął się między nas,
zrobił to tak jakby mnie tam w ogóle nie było.
-Jest jeszcze wcześnie, poza tym
nie możesz tak wracać- jego głos nagle zaczęły wypełniać miliony emocji a ja
stanęłam obok nich i patrzyłam jak mój mąż na nią patrzy. I widziałam jak ona
patrzy na niego. On miał minę jakby zaraz miał zacząć ją przepraszać a ona
wyglądała jak ja wtedy.
-Nie, ja naprawdę miałam już wracać.
Źle się czuję- powiedziała a po jej policzkach popłynęły łzy. Gdy zobaczyłam
jak Harry podnosi dłoń byłam pewna, że pragnie zetrzeć te łzy z jej twarzy.
-Dam ci jakąś moją sukienkę. Albo
coś innego- odezwałam się w końcu nie wiedząc, na co właściwie patrzę i co się
właśnie dzieje. Mój głos sprawił, że Harry się opamiętał i jej nie dotknął.
Odwrócił się na moment i na mnie spojrzał. Nie miałam pojęcia, o czym myśli,
ale chyba mogłam się domyślać.
-Nie, dzięki. Po prostu nie wiem
jak się wytłumaczę w pracy- odpowiedziała. –Zadzwonisz mi po taksówkę?
-Jasne, ale jesteś pewna, że nie
chcesz się przebrać?- zapytałam jeszcze raz starając się brzmieć najnaturalniej
jak umiałam.
-Mam płaszcz, więc nie będzie widać
plamy.
-Na pewno?- zapytał Harry. Był taki
przejęty a gdy na niego patrzyłam miałam wrażenie, że walczy z tym żeby jej nie
przytulić i uświadomiłam sobie, że gdyby to on wszedł do kuchni pierwszy to by
to zrobił. Otarłby łzy z jej twarzy a później zacząłby ją przytulać i
pocieszać. Teraz nie robił tego tylko, dlatego, że ja stałam obok.
-Pobrudzisz sobie płaszcz. Pożyczę
ci coś- wydusiłam z siebie. Byłam w szoku, bo wiedziałam, że Harry przypomniał
sobie to samo, co ja chwilę wcześniej i byłam pewna, właściwie na sto procent,
że uważa, że ja właśnie zrobiłam jej to samo, co ona mi kiedyś, że chciałam ją
upokorzyć. Że skoro na nim chciałam się kiedyś zemścić to tym bardziej mogłam
chcieć odegrać się na niej. Ale to przecież była bzdura. Nie wylałam na nią
tego wina. Nie zrobiłam jej nic złego.
-Wątpię, żeby cokolwiek twojego na
mnie pasowało- odparła i w końcu sama otarła łzy z policzków.
-No gdzie wy się podziewacie, Niall
czeka...- do kuchni weszła Nina a za nią Gigi. Obie dogadywały się zaskakująco
dobrze zwarzywszy na to, że praktycznie się nie znały. Mimo tego od razu
załapały nić porozumienia i wyglądało to tak jakby znały się od lat.
-To ja dam ci chociaż jakąś moją
bluzę- powiedział Harry olewając dziewczyny. A one patrzyły na mnie jakby
wszystko rozumiały. Przede wszystkim Gigi. Ja nie ogarniałam całej tej sytuacji
a ona miała minę w stylu „a nie mówiłam”.
-Po prostu zadzwoń mi po taksówkę-
odparła a ja stwierdziłam, że wyjaśnię, co się stało Ninie i Gigi. Nawet jeśli
o to nie pytały. Nie dlatego żeby im to wyjaśnić, ale żeby Harry słyszał. To
nie ja ją tak urządziłam!
-Chloe się potknęła i wylała na
siebie wino.
-To nowy Gucci- stwierdziła
dziewczyna Zayna.
-No przecież wiem- blondynka znowu
zalała się łzami i tym razem Harry już się nie hamował. Przytulił ją.
-Nie denerwuj się, to tylko jakaś
głupia sukienka. Chodź na górę, dam ci moją bluzę, trochę się ogarniesz i
zadzwonimy po taksówkę- Harry wcielił się w rolę wybawcy i grał ją z takim
przejęciem, że miałam ochotę mu wygarnąć, że chyba trochę się zapomina. Zamiast
tego stałam jak trusia i patrzyłam jak wychodzą z kuchni objęci niczym
zakochana para.
-To była właśnie ta druga sprawa, o
której chciałam z tobą pogadać- powiedziała Gigi.
-To znaczy?- zapytałam i odłożyłam
w końcu ten nieszczęsny kieliszek na blat. Miałam ochotę iść za nimi na górę.
Zrobiłabym to gdyby nie dziewczyna mojego przyjaciela.
-Zdziwiłam się, gdy ją tutaj
zobaczyłam. Niby Zayn coś mi wspominał, że oni są teraz znajomymi, ale nie
sądziłam, że aż tak bliskimi. Wiem, że byli kiedyś razem i wybacz, ale dla mnie
to, co najmniej dziwne, że tobie nie przeszkadza to, że się zaprzyjaźnili. Może
to wina mojego dość problematycznego charakteru, bo ja w życiu nie pozwoliłabym
Zaynowi na przyjaźń z Perrie. I mówię to, wprost choć wiem, że ty ją znasz i
wciąż się kolegujecie. Ale nie chodzi o to. Chodzi o Chloe. Nie znam jej jakoś
super dobrze, ale moim zdaniem powinnaś na nią uważać.
-Dlaczego?
-Pracowałam z nią przy kilku
pokazach i uwierz, że nie zachowywała się tak skromnie i milusio jak tutaj. Nie
wiem, jaka jest naprawdę, kiedy udaje a kiedy zachowuje się naturalnie, ale Zayn
mi o niej trochę opowiadał i mówił też, że podobno się zmieniła. Moim zdaniem
to bzdura, bo na podstawie tych jego opowieści i moich własnych obserwacji stwierdzam,
że to wredna dziewucha. W pracy ma się za diwę a tutaj zgrywa ofiarę. Nie
zdziwię się jakby specjalnie wylała na siebie to wino żeby zwrócić na siebie
uwagę. Poza tym wydaje mi się, że ona wciąż coś ma do Harry’ego i na twoim
miejscu wyrzuciłabym ją ze swojego i jego życia raz na zawsze.
***
Siedziałam na łóżku i rozczesywałam
włosy. Ten wieczór był właściwie udany. Po wyjściu Chloe, opatulonej w bluzę
mojego Harry’ego cały ten incydent zdawał się nie mieć miejsca. Nikt z nas nie
poruszał tego tematu, wszyscy po prostu pożegnali blondynkę, Harry zapakował ją
do taksówki, wcześniej ostentacyjnie tuląc ją do siebie a na mnie patrząc tak jakbym
była zła do szpiku kości. Tym jednym spojrzeniem złamał mi serce, ale
przedstawienie musiało trwać nadal, więc wzięłam się w garść. Później
zaangażowałam się w rozmowy, śpiewnie, tańczenie i po prostu nie myślałam o tym,
co powiedziała mi Gigi i o tym jak zachował się w tym wszystkim Harry. On też o
tym chyba nie myślał, albo świetnie udawał, że się dobrze bawi. Po wyjściu
gości został z nami Niall i Nina i Kurt z Blainem, którzy mieli u nas nocować.
Zgodnie ustaliliśmy, że nie czekamy za sobą by przygotować śniadanie,
powiedziałam im, że mają czuć się jak u siebie i wszystko jest do ich
dyspozycji, łącznie z kuchnią i jedzeniem. Później poszłam do sypialni, w
której siedział Harry. Z telefonem przy uchu. Gdy mnie zobaczył przerwał na
moment rozmowę i zapytał czy idę się umyć, na co odpowiedziałam, że tak.
Zabrałam z pod poduszki moją koszulę nocną i poszłam do łazienki. Przez cały czas,
kiedy byłam w pokoju Harry na mnie patrzył, ale nie rozmawiał. Czekał aż wyjdę
i dopiero wtedy kontynuował rozmowę z Chloe. W łazience, kiedy zmywałam makijaż
tylko zmęczenie hamowało mnie przez myśleniem o tym, co się właśnie dzieje.
Byłam wykończona, ale gdy wskoczyłam pod prysznic nieco się rozbudziłam. O czym
rozmawiali? Dlaczego nie mogłam tego usłyszeć? Kiedy Harry zabrał ją na górę by
mogła się przebrać był przy niej cały czas? Nawet, gdy się przebierała? Gigi ma
rację? Moją głowę zaczęła atakować masa pytań i zamierzałam zadać mu je
wszystkie. Nie przeszkadzała mi późna godzina. Chciałam to wyjaśnić jak
najszybciej. Umyłam się, więc szybko, wklepałam w twarz krem a gdy wyszłam z
łazienki zobaczyłam, że Harry leży na łóżku. Był w samych bokserkach, miał
zamknięte oczy i po minucie gapienia się na niego stwierdziłam, że naprawdę
zasnął. Podniosłam z fotela jego zwinięte w kulkę ubrania, złożyłam w kostkę i
wyniosłam do garderoby. Później usiadłam na łóżku, rozczesałam włosy,
przykryłam go kołdrą i położyłam się obok niego. Wyłączyłam nocną lampkę i
złapałam go za rękę. Zasnęłam właściwie od razu, ale przez całą noc budziłam się,
co chwilę. Śniły mi się same koszmary, z Harrym i Chloe w roli głównej. Gdy
obudziłam się chyba po raz tysięczny i sprawdziłam, że jest po dziewiątej
wstałam. Wiedziałam, że i tak już nie zasnę. Poszłam do kuchni, zrobiłam sobie
kawę i wróciłam do sypialni. Rozsiadłam się wygodnie we fotelu i piłam napój.
Wiele myśli kłębiło się w mojej głowie, ale jakimś cudem się od tego odcięłam.
Ciepła kawa sprawiła, że zrobiło mi się jakoś tak błogo i spokojnie. W pokoju
panował półmrok przez opuszczone rolety i nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
Obudziłam się w łóżku, przykryta pod samą szyję, z ręką Harry’ego na moim
brzuchu. Spojrzałam na niego. W drugiej dłoni trzymał telefon i coś w nim
przeglądał.
-Dzień dobry- powiedziałam a on
odwrócił głowę w moją stronę i posłał mi niewielki uśmiech.
-Dzień dobry skarbie- odparł.
-Długo nie śpisz?- zapytałam i
zaczęłam się przeciągać.
-Dokładnie od trzech minut-
odpowiedział. Patrzył na mnie tak jak zawsze. Jakby zapomniał, co stało się na
imprezie. Choć właściwie, co się stało? I jak to wypłynęło na nas? Byliśmy
pokłóceni? Obrażeni na siebie?
-Właściwie, dlaczego tutaj leżę?-
zapytałam jakby to było najważniejsze. Dlaczego leżę w łóżku skoro zasnęłam na
fotelu.
-Pytanie brzmi, dlaczego spałaś we
fotelu a nie ze mną?- gdy zadał to pytanie zmarszczył brwi i zrobił taką minę,
że byłam pewna, że właśnie mu się przypomniało, że jesteśmy na siebie obrażeni.
Chociaż nie powiedzieliśmy sobie tego wprost.
-Nie mogłam spać, zrobiłam sobie
kawę. Nieważne. Chciałam z tobą porozmawiać jeszcze w nocy, ale ty zasnąłeś.
-Byłem wykończony- powiedział.
Między nami dało się wyczuć pewne napięcie, gdy wspomnienia z poprzedniego
wieczora zaczęły do nas wracać.
-Dlaczego byłeś dla mnie taki?- zapytałam
i sama byłam zdziwiona, że mój głos zdradzał aż tak bardzo jak mnie to
zabolało. Moje pytanie wypełnione było pretensjami, złością, smutkiem.
Brzmiałam tak jakbym oskarżała go o złamanie mi serca a przecież obiecał, że
nigdy tego nie zrobi. I właściwie nie zrobił.
-Jaki?- zapytał i już nie patrzył
na mnie jak chwilę temu, gdy się obudziłam. Jego twarz wyglądała dokładnie tak
samo jak w nocy.
-Jakbym zrobiła coś złego. Jakbym
była najgorsza- powiedziałam tym swoim okropnie wysokim tonem zdradzającym jak
to przeżywam.
-To nie tak- westchnął a ja wstałam
z łóżka. To nie tak. No jasne.
-Tylko tyle masz mi do
powiedzenia?- zapytałam i ubrałam na siebie szlafrok. Podeszłam do okna i zanim
je otworzyłam przejechałam palcem po małym czujniku, który sterował roletami.
Musieliśmy rozmawiać w jasności a nie półmroku.
-A ty chciałabyś mi coś
powiedzieć?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Gdy rolety całkowicie odsłoniły
okna i słońce zaczęło wpadać do pokoju upewniłam się, że on naprawdę myśli, że
to zrobiłam.
-Co masz na myśli?- zapytałam,
chociaż to było oczywiste. Harry patrzył na mnie tak jakby nie był pewien czy
rzeczywiście powinien powiedzieć to na głos. Był moim mężem i doskonale wiedział,
jaka kłótliwa, pamiętliwa i uparta potrafiłam być. –No zapytaj mnie w końcu. Bo
przecież myślisz o tym od wczoraj i od wczoraj uważasz, że twoja żona jest
okropna.
-Wcale tak nie uważam- wywróciłam
oczami słysząc te bzdurę, ale nie zamierzałam zacząć się bronić i zapierać
rękoma i nogami, że nic jej nie zrobiłam. W pewnym sensie było to dla mnie
upokarzające.
-Nie kłam, jesteś moim mężem i wiem,
kiedy nie jesteś ze mną szczery- przez większość czasu. Harry był raczej z tych
tajemniczych, dlatego wciąż się go uczyłam. I tak chyba miało być już do końca
moich dni.
-Może w pierwszej chwili
pomyślałem, że ty... Bo ty nie, prawda?
-Co ja nie? Zapytaj, po prostu mnie
zapytaj a nie robisz jakieś podchody- poleciłam a on wziął głęboki oddech i
chyba był gotów na wojnę.
-Nie wylałaś na nią tego wina,
prawda?- w końcu. Zadał to pytanie i dobiło mnie to, że w jego głosie było tyle
niepewności. Bał się, że odpowiem, że tak. Że to prawda.
-Oczywiście, że tego nie zrobiłam
i... I nawet nie wiesz jak mi przykro, że w ogóle mogłeś o tym pomyśleć. Choćby
przez sekundę. A ty od razu to stwierdziłeś i byłeś o tym przekonany aż do tej
chwili. Za kogo ty mnie masz?- dramatyzowałam? Może. Ale on oskarżał mnie o coś,
według mnie, okropnego i podłego. Chloe wylała na mnie drinka w noc, kiedy
próbowałam się zabić i teraz Harry myślał, że chciałam zrobić jej to samo. Po
tym wszystkim, co przeżyliśmy on oskarżył mnie o coś takiego i od razu osądził.
-Po prostu, kiedy tam wszedłem, ty
trzymałeś pusty kieliszek, ona wyglądała... I zaczęła płakać...
-Nawet sobie nie wyobrażasz jak
bardzo jest mi przykro- przyznałam.
-Przypomniałem sobie, co ona
zrobiła kiedyś tobie i wiem, że jej nie lubisz i przecież jak mnie nie lubiłaś
to chciałaś się odegrać i nawet wykradłaś od Zayna ten filmik i jakoś tak sobie
to połączyłem- jego tłumaczenia w pewnym stopniu go usprawiedliwiały, bo sama
sobie byłam winna. Gdybym kiedyś go źle nie potraktowała może by tak sobie tego
nie połączył. Ale z drugiej strony czy to nie ja byłam osobą, która pomogła Chloe,
gdy zdradził ją facet? To nie ja powiedziałam Harry’emu, że nie musi kończyć z
nią znajomości przeze mnie? Przecież to ja byłam osobą u boku, której zasypiał
i się budził, znał wszystkie moje sekrety, wiedział, co lubię i wydawało mi
się, że wiedział, jaka jestem. Myślałam, że jest osobą, która zna mnie lepiej
niż ja sama.
-Rozumiem. Ale to nie zmienia
faktu, że mi przykro- wydawało mi się, że powiedziałam to chyba setny raz a Harry
do mnie podszedł, złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Miałam mu
jeszcze tyle do powiedzenia a on najwyraźniej stwierdził, że wszystko jest
jasne. Ku jego uciesze nie zrobiłam nic złego, więc nie ma potrzeby drążyć tego
tematu. A ja nie powiedziałam nawet jednej setnej tego, co chciałam powiedzieć.
-Przepraszam, że źle cię oceniłem i
źle zinterpretowałem to całe zdarzenie. Nie gniewaj się- powiedział i pocałował
mnie w czoło.
-Nie gniewam się- tylko dobija mnie
fakt, że masz o mnie takie zdanie i tak łatwo przyszło ci wydanie osądu. Dobija
mnie to jak troskliwie zajmowałeś się Chloe. Właśnie nią.
-Nie chciałem żeby było ci przykro-
już za późno.
-Wiem- zdusiłam w sobie potrzebę wypowiedzenia
wszystkich moich myśli na głos. Harry i tak by nie zrozumiał. Wyjaśniliśmy
sobie najważniejszą kwestię i to mu wystarczało.
-Nie bądź smutna. Wiem, że
popełniłem błąd. Chciałem już wczoraj o tym pogadać, ale zasnąłem.
-Pójdę zrobić śniadanie- oznajmiłam
i posłałam mu chyba niezbyt szczery uśmiech. Czekałam aż mnie puści, ale on po
prostu na mnie patrzył i chyba nie zamierzał tego robić.
-Weźmy razem prysznic- powiedział
nagle.
-Brałam prysznic zanim poszłam
spać- miałam ochotę powiedzieć mu, że nie weźmiemy wspólnie prysznica przez
miesiąc. Za karę.
-Wczorajsza noc nie należała do
idealnych, ale to nie znaczy, że tego poranka...- mówił a ja mu przerwałam.
-Jest południe.
-Że tego poranka nie da się
uratować- dokończył i zdjął ze mnie szlafrok. Pocałował moje odsłonięte ramie a
ja sama nie wiedziałam już czego chcę. W przeciwieństwie do mnie Harry
doskonale wiedział o co mu chodzi. Zaczął mnie całować i dotykać a ja w pełni
mu się poddałam. Może i chciałam mu powiedzieć, że sprawił, że poczułam się
paskudnie, ale całując go zrozumiałam, że wolę się z nim całować/kochać/dotykać
czy w ostateczności nawet myć niż kłócić. Być może on myślał podobnie. Poza tym
jakby nie patrzyć przeprosił mnie. W tej konkretnej chwili potrzebowałam bliskości,
więc nie protestowałam, kiedy zdjął moją koszulę nocną i wziął mnie na ręce.
Zaniósł mnie do łazienki, w której siedzieliśmy chyba godzinę. Musiałam
przyznać, że wyszłam z pod prysznica o wiele bardziej zrelaksowana. Odzyskałam
też w miarę dobry humor. W pewnym sensie czułam się przygnębiona, ale Harry
zaczął opowiadać takie głupoty, że nie mogłam się nie śmiać. Wyszliśmy z
łazienki, poszliśmy do garderoby gdzie się ubraliśmy i zeszliśmy na dół. A tam
czekała na nas... Chloe. Siedziała w towarzystwie Niny i Nialla. Nie miałam pojęcia,
po co przyjechała i jakim cudem na jej widok nie wywróciłam oczami.
-Hej- powiedziała a ja spojrzałam
na Harry’ego. Uśmiechał się do niej i patrzył na nią tak, że miałam ochotę dać
mu w pysk. No i przede wszystkim w ogóle nie był zaskoczony, że ją widzi.
-Hej- mimo targających mną
właściwie samych negatywnych emocji postanowiłam wziąć się w garść. Przeżywałam
to chyba jakoś za bardzo i nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Tym bardziej
ona.
-Zostawiłam u was wczoraj kluczyki
do samochodu- wyjaśniła. –Dzwoniłam wczoraj do Harry’ego.
-Zapomniałem ci powiedzieć-
powiedział do mnie Harry.
-Skoro już tutaj jesteś może zjesz
z nami lunch?- zaproponowałam. Nie byłam pewna czy będę mogła cokolwiek przy
niej przełknąć, albo czy nie zwrócę wszystkiego, co zjem. Naprawdę nikt na tym
świecie nie działał na mnie tak jak ona i totalnie wbrew sobie byłam dla niej
miła. Harry chyba też był zdziwiony moim zachowaniem, bo spojrzał na mnie
skołowany. Podobnie Nina i Niall.
-Dzięki za propozycję, ale niestety
muszę odmówić- dzięki Bogu. Sama nie byłam pewna, co konkretnie mną kierowało,
gdy wyskoczyłam z tym lunchem. Chciałam pokazać Harry’emu, że źle mnie ocenił?
Czy bardziej chodziło mi o „przyjaciół trzymaj blisko, wrogów jeszcze bliżej”?
-Szkoda. Może następnym razem-
powiedział Harry.
-Dasz mi te kluczyki?- zwróciła się
do niego blondynka.
-Jasne, już przynoszę- odpowiedział
i poszedł na górę.
-A jak sukienka?- zapytała Nina.
-Nie wiem jeszcze. Muszę jechać do
pralni, dlatego się tak śpieszę- odpowiedziała a w pokoju zapanowała niezręczna
cisza.
-Pozwoliłam Chloe wejść do waszego
gabinetu na górze- powiedziała Nina.
-Tak, myślałam, że może tam są
kluczyki, bo naprawdę bardzo mi się śpieszy. A Harry nie odbierał i nie
wiedziałam czy jeszcze śpicie i nie chciałam was budzić- wyjaśniła. Chciałam
jej powiedzieć, że nie spaliśmy tylko braliśmy razem prysznic, ale tego nie
zrobiłam. Nie chciałam wyjść na idiotkę.
-Proszę. Twoje kluczyki- powiedział
Harry, gdy wszedł do salonu.
-Dziękuję. To ja uciekam.
Zapomniałam o twojej bluzie, oddam ci ją przy okazji. To do zobaczenia- powiedziała
a ja oczywiście musiałam poczuć jakąś psychiczną złość, gdy wspominała o jego
bluzie i tym, że odda ją przy okazji. Nie chciałam żeby mieli jakiekolwiek
okazje by się spotkać a byłam przecież w pełni świadoma, że spotkają się
jeszcze wiele razy.
-Odprowadzę cię- rycerz Harry
melduje się na posterunku.
-Do zobaczenia- powiedziałam i
wysiliłam się na uśmiech. Kiedy Chloe w asyście mojego męża opuściła salon w
końcu mogłam przestać udawać, że jestem miła.
-Po co zaproponowałaś jej lunch?-
zapytała Nina.
-Nie wiem. Nie rozmawiajmy o niej.
Jedliście już?
-Tak. I zaraz wychodzimy. Dzisiaj
już nie wrócę- poinformowała mnie brunetka.
-Okej. A co z chłopakami? Śpią
jeszcze? I jutro wracacie razem?
-Nie wiem czy śpią, ale plany na
jutro z tego, co wiem się nie zmieniły.
-To dobrze. A wy musicie już
wychodzić? Nie chcielibyście poczekać jeszcze chwilkę?- zapytałam, bo po
południu miałam próbę, na którą miał mnie zawieźć Harry a przez wizytę jego
ukochanej byłej dziewczyny wolałam zabrać się z Niallem i Niną.
-Możemy.
-To super. Zawieziecie mnie na
próbę?- mój głos brzmiał nieco żałośnie, ale przed nimi nie musiałam udawać, że
czuję się super.
-Dlaczego?- zapytał Horan a Nina
wywróciła na niego oczami.
-Oczywiście, że cię zawieziemy-
odpowiedziała brunetka a Niall wyglądał tak jakby niczego nie ogarniał. Miał
niezłego kaca.
-Zjem coś i możemy jechać- nie
chciałam sprawiać im kłopotu, ale naprawdę chciałam pobyć przez chwilę bez
Harry’ego.
-Chodźmy do kuchni- zaproponowała
Nina. Przez jakiś czas nic nie mówiłyśmy. Ja rozmyślałam o tym, że Harry coś
długo odprowadza Chloe a Nina pewnie myślała o tym, że spędzi z Niallem cały
dzień. Była podekscytowana. Wystarczyło na nią spojrzeć żeby to widzieć.
-Zaprowadziłaś ją na górę?- zapytałam,
gdy nagle mi się to przypomniało.
-Tak. Nie powinnam?
-Nie o to chodzi. Byłaś z nią cały
czas?
-Tak. Weszłyśmy tylko do gabinetu.
Ale nie martw się, nie grzebała wam w szafkach.
-Do sypialni nie wchodziłyście?-
poczułam się jakoś dziwnie, kiedy o to zapytałam.
-Nie, oczywiście, że nie-
odpowiedziała nieco oburzona.
-Tak po prostu pytam. Ważne, że nie
zostawiłaś jej samej. Nie ufam jej i nie chcę żeby chodziła tutaj sama- to już
chyba była paranoja. Potrzebowałam się nieco zdystansować, bo zaczynało mi
padać na mózg.
-Zostawiłam ją samą tylko jak
poszła do łazienki.
-Nie ważne. Nie gadajmy już o niej-
chyba jeszcze nigdy w życiu nie pragnęłam jechać do pracy tak bardzo. Tym
bardziej po imprezie. Kiedy Harry w końcu przyszedł oznajmiłam mu, że zabiorę
się z Niallem i nie musi mnie zawozić. Umówiliśmy się, że mnie odbierze. Na
próbie w pełni skupiłam się na pracy i cieszyłam się, że niczego nie przełożyłam.
Wcześniej bałam się, że po imprezie będę wrakiem człowieka, ale miałam tyle
zajęć, że odpuściłam i niczego nie zmieniłam. Dzięki Bogu, bo mogłam robić coś
pożytecznego i absorbującego i nie nakręcałam się przez moje idiotyczne myśli.
Wieczorem zgodnie z planem Harry mnie odebrał a w drodze do domu wzięliśmy kolację
na wynos, którą zjadłam sama, bo on wolał jeszcze poćwiczyć. Jako że wciąż
miałam paskudny humor zamknęłam się w sypialni, otuliłam kocem i ze słuchawkami
na uszach rozmyślałam o tym, że w dalszym ciągu jest mi przykro.
-Co robisz?
-A nie widać? Kolacja czeka na
ciebie w kuchni- nie spojrzałam na niego. Nie uśmiechnęłam się.
-Okej, ale zrobiłem coś? Bo chyba
jesteś na mnie zła- on albo udawał, że nie wie, o co mi chodzi albo na serio
nie wiedział. Dlaczego faceci są tacy niedomyślni?
-Nie jestem zła- właściwie to była
prawda.
-Coś cię boli?
-Nie.
-Czego słuchasz?- zapytał a ja pokazałam
mu wyświetlacz iPoda. –Girl Crush?
-Jak widać.
-Ali...
-Wiesz, że słuchałam tej piosenki
nałogowo, gdy w końcu byłam ze sobą szczera i przyznałam się sama przed sobą,
że wciąż cię kocham i myślałam, że ty jesteś z Sophie i byłam o nią cholernie
zazdrosna? Słuchając tej piosenki dołowałam się jeszcze bardziej, bo to były moje
słowa. Jakbym ja je napisała- wyznałam.
-A teraz słuchasz jej, bo?
-Bo jest mi przykro. Dla ciebie nie
ma sprawy a dla mnie jest.
-Skarbie- westchnął a ja zacisnęłam
dłonie w pięści z nadzieją, że to mi jakoś pomoże i się nie rozkleję.
-Przebierała się przy tobie?- zapytałam
a on ukucnął przede mną i nie krył, że moje pytanie go zaskoczyło.
-Co?
-No dałeś jej swoją bluzę, w którą
się przebrała. Zrobiła to przy tobie? Rozebrała się przy tobie?- a nagroda dla
największej histeryczki roku wędruje do Ali Rose!
-Nie.
-Dlaczego byłeś dla mnie taki?
Dlaczego tak ją przytulałeś skoro doskonale wiesz, że ją toleruję i to ledwo?-
czy ten mój cholerny głos musi być taki piskliwy?! Z pewnością guzki, które
wyrosły w moim gardle pojawiły się tam przez to, że w emocjach zamieniałam się
w piszczałkę a nie, dlatego, że zawodowo śpiewam.
-Chciałem ją tylko pocieszyć-
odparł spokojnie.
-Nie prawda. Wiedziałeś, że zrobi
mi się przykro. Przypomniałeś przecież sobie, co mi zrobiła i to wykorzystałeś
przeciwko mnie. Robiłeś to specjalnie, tuliłeś ją. A później? Rozmawiałeś z nią
przez telefon i nie mogłam przy tym być?
-Przysięgam, że to wszystko nie tak
jak myślisz. Nie chciałem żeby było ci przykro. Owszem przytulałem ją,
pocieszałem, ale nie żeby zrobić ci na złość. Nawet, jeśli myślałem, że może to
ty ją tak urządziłaś.
-Jak mogłeś tak pomyśleć? Że to ja?
Znasz mnie przecież a patrzyłeś na mnie jakbym ci rodzinę zabiła.
-Skarbie nie wyolbrzymiaj tak tego-
powiedział i złapał mnie za rękę. Zaczął delikatnie kciukiem masować moją dłoń,
bo wiedział, że lubiłam kiedy to robił.
-Nie wyolbrzymiam, miałeś to wręcz
na czole wypisane. Dlaczego?
-Już ci to tłumaczyłem.
-Tak, przypomniało ci się, że
chciałam się zemścić na tobie. Ale wiesz, dlaczego? Bo złamałeś mi serce, bo
mimo tego nie potrafiłam przestać cię kochać i to sprawiało, że zaczęłam wariować.
Bo budziłeś we mnie miliony emocji. Miliony uczuć. A Chloe to dla mnie ktoś
zupełnie inny. Poza tym nie chodzi tylko o to, co sobie pomyślałeś, ale o twoje
zachowanie. Dlaczego zachowałeś się tak w stosunku do niej. Dlaczego aż tak?
-Bo obiecałem sobie, że już nigdy w
życiu nie przegapię tego momentu.
-Jakiego momentu?
-Tego, w którym powinienem komuś
pomóc a tego nie zrobiłem. Przegapiłem to, ten moment, kiedy chodziło o ciebie.
Mogłem coś zrobić. A co zrobiłem? Wyciągnąłem cię z wanny pełnej krwi. I tak
wiem, że jej nie znosisz, ale wydaje mi się, że dzieje się z nią coś złego.
Odkąd Daniel ją zdradził. Może tylko mi się wydaje, ale może nie? Nie przegapię
tego. I tu nie chodzi o nią, ale o mnie. Boję się, że znowu popełnię taki błąd-
wyjaśnił w końcu. To wszystko tłumaczyło. Jego zachowanie nagle przestało być
dla mnie bolesne i przykre. Właściwie zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno i
przykro, ale przez to, co powiedział. Przez to, że zrozumiałam, że naskoczyłam
na niego i robiłam mu wyrzuty a nim kierowało coś takiego.
-Wiesz, co? Jesteś okropny, bo
wyjeżdżasz mi teraz z czymś takim i już nie mogę się na ciebie gniewać. I teraz
jest mi głupio. I chyba muszę cię przeprosić- moje sumienie już dawało o sobie
znać.
-Nie musisz.
-Kocham cię i naprawdę...- zanim
dokończyłam, że go przepraszam on uciszył mnie pocałunkiem.
-Ja ciebie też kocham i
przepraszam- wyszeptał w moje usta i przez chwilę czas jakby się zatrzymał. –Czyli
ta piosenka kojarzy ci się ze mną?
-Nawet nie wiesz jak bardzo-
przyznałam.
-W takim razie chyba od teraz mi
będzie się kojarzyć z tobą.
-Przepraszam- wyszeptałam i
utonęłam w jego objęciach. Tuliłam go do siebie, całowałam jego usta i
wiedziałam, że bez niego „cały blask tysiąca reflektorów, wszystkie gwiazdy
ukradzione z nieba nie będą wystarczające. Nigdy nie będą wystarczające”*.
* cytat pochodzi z piosenki Never Enough z The Greatest Showman
Hej!
Przepraszam za błędy!
PS1 I love youuuuu! <3 <3
<3
PS2 W tym tygodniu mija 30 lat
odkąd Upiór w Operze jest wystawiany na Broadway'u!!