poniedziałek, 15 maja 2017

Rozdział 36



Getaway Car

Cause if I got you, if you got me
We don't need nothing else at all
Sleeping all day, driving all night
Looking for a place we want to go
Stole the night, now this world is ours, love
Just us kids in a getaway car

Byłam zmęczona. Robiłam kolejną serię przysiadów i czułam, że mięśnie ud i tyłka dosłownie mi się palą. Mimo tego nie przestawałam. Nogi zaczęły mi się delikatnie trząść od nadmiaru wysiłku, ale jedyne, o czym myślałam to, że muszę ćwiczyć dalej. Było mi gorąco, byłam spocona, mój oddech był ciężki, ale potrzebowałam tego. Od kilku dni robiłam to samo. Ćwiczyłam tak mocno i intensywnie, że nie miałam później siły chodzić. Nie do końca rozumiałam, dlaczego znajduję się w takim stanie. Mijał  tydzień odkąd odpuściłam D. a D. odpuściło Harry’emu, ale mimo tego wciąż nie pozbyłam się tego zdenerwowania i złości. Byłam jakaś wkurzona, bo wciąż żyłam tym wszystkim, co się wydarzyło. Nie umiałam odpuścić i zapomnieć. Zacząć żyć tak jakby wszystko było w porządku. Starałam się, ale część mnie wciąż tkwiła w tym martwym punkcie. Bo ciężko ruszyć tak po prostu przed siebie po czymś takim. Nie byłam jednak w tym sama. Harry też wciąż przeżywał w środku całą tą patologiczną sytuację tak samo jak ja. On jednak był bardziej nieobecny niż zły. Wiedziałam, że obwinia się o to, że D. uniknie kary. A ja chodziłam rozdrażniona i nie umiałam określić, dlaczego akurat to czuję. Dlaczego nie jestem przygnębiona? W końcu Harry nie był zamieszany w sądy, rozprawy i pobicia. Wiedziałam też, że nie jestem taka zła, dlatego że Jesse’emu się upiecze. Obie te sprawy były zakończone. Moja złość jednak nie malała i na siłowni zrozumiałam, dlaczego. Nie dostałam odpowiedzi. Nie wiedziałam, dlaczego Jesse to robił? Czy robił to wcześniej? Czy ktoś mu pomagał? Co oznaczały jego słowa, gdy mówił, że mam więcej wrogów? To właśnie przez to chodziłam zła. Nie dostałam odpowiedzi i wciąż nie potrafiłam tego zrozumieć. To z kolei sprawiało, że nie potrafiłam się w pełni skupić. Chodziłam zdekoncentrowana i to przeszkadzało mi wykonywać moją pracę. Z kolei świadomość tego, że mimo starań nie daję z siebie stu procent, bo cały czas myślę, analizuję i tworzę własne teorie na temat D. tylko potęgowało to, że byłam jeszcze bardziej rozdrażniona i zła. To było jak zamknięte koło. Potrzebowałam odpowiedzi. Kiedy przeprowadzałam z Jessem ostatnią rozmowę i zadałam mu pytania odnośnie D. zignorował mnie a ja byłam tak zdeterminowana żeby przekonać go do wycofania oskarżeń i uratowania Harry’ego, że odpuściłam i od razu pogodziłam się z porażką. Moim priorytetem był wtedy Harry a nie otrzymanie odpowiedzi. Ale po kilku dniach coraz bardziej żałowałam, że nie byłam wtedy bardziej stanowcza. Że tak szybko się poddałam i teraz musiałam żyć z tymi wszystkimi pytaniami bez odpowiedzi. Miałam wrażenie, że nagle w moim życiu nie ma nic pozytywnego, nic, co sprawiłoby, że wyzbyłabym się tych negatywnych myśli i uczuć.
-Jestem taka głodna- powiedziałam wchodząc do kuchni, w której Nina robiła sobie kolację. Wzięłam do ręki jabłko i zamierzałam wyjść, ale głos brunetki mnie powstrzymał.
-Nie jesz kolacji? To znaczy normalnej?- zapytała zdziwiona.
-Nie mam siły jej zrobić i muszę przesłuchać jakąś piosenkę. Amanda mi wysłała i napisała, że to ważne- odpowiedziałam. Amanda była jedną z kilku osób, którzy pomagali mi tworzyć płytę.
-Myślałam, że masz już nagrane wszystkie piosenki- zauważyła brunetka, która wciąż uczyła się, że w moim świecie nic nie jest pewne, stałe. Zawsze było coś. Coś nieplanowanego, cos niekontrolowanego, coś zaskakującego.
-Bo mam, ale być może to super piosenka i może ją jeszcze nagram- wytłumaczyłam bez entuzjazmu. Nina nic już nie odpowiedziała a ja poszłam do sypialni i włączyłam komputer. Oczywiście nie włączył się tak po prostu tylko musiałam czekać aż pobierze aktualizację. Później czekałam jeszcze aż pobierze mi się plik, który przysłała Amanda. Jak na złość trwało to całą wieczność.
-Wiem, że przeszkadzam, ale to dla ciebie- Nina położyła talerz pełen kanapek na moim łóżku i kubek herbaty na komodzie i uśmiechając się uroczo wyszła tak szybko, że nie zdążyłam jej nawet podziękować za kolację. Miałam wrażenie, że to była najmilsza rzecz, jaka spotkała mnie od dawna. Uśmiechnęłam się sama do siebie i wtedy pliki w końcu zostały pobrane. Najpierw weszłam w demo.
„It's time to leave it all behind
It's time to pick up the pieces of my scattered mind
And after all my petals fall
I can finally find beauty beneath once and for all”
Dokładnie w tym momencie zatrzymałam piosenkę. Byłam totalnie oczarowana. Co prawda wokal kompletnie nie pasował, ale wiedziałam, dlaczego. Do tej piosenki pasował głos tylko jednej osoby na świecie a tą osobą byłam ja. Wzięłam głęboki wdech i nadusiłam play. Musiałam wysłuchać całość.
„I push through the limits, I climb every wall
I keep on believing anything's possible”
Po przesłuchaniu pierwszej zwrotki i refrenu byłam tak rozemocjonowana i pobudzona, że kompletnie zapomniałam o tym, że jestem zmęczona.
„It's time to crack the open door
It's time to leave every teardrop on the bathroom floor
If I'm scared I'll go in scared
Yeah I've got nothing to lose, it's only up from here”
Musiałam mieć tę piosenkę. Przesłuchałam ją kilka razy, za trzecim razem włączyłam też plik tekstowy i słuchając czytałam jednocześnie słowa piosenki. Ona była jak druga część Cannonball. Tak bardzo pasowała do tego momentu w moim życiu, że mimo tego, że nie ja napisałam te słowa czułam się tak jakby było inaczej. Bo aktualnie wszystko wydawało mi się dołujące, przygnębiające a ta piosenka była czymś, czego potrzebowałam. Spojrzałam jeszcze raz na słowa i czytając je miałam gęsią skórkę. „It's time to leave it all behind. It's time to pick up the pieces of my scattered mind” – „Czas by zostawić wszystko za sobą, czas by pozbierać kawałki mojego rozproszonego umysłu” No przecież już dwa pierwsze wersy mówią wszystko! Z każdym kolejnym słowem coraz mocniej czułam, że to moja piosenka. „It's time to leave every teardrop on the bathroom floor” – „Nadszedł czas by zostawić każdą łzę na podłodze w łazience” – automatycznie przed oczami zobaczyłam moją rozmowę z Harrym, gdy wróciłam od Jesse’ego, to jak siedzieliśmy na brzegu wanny, dosłownie słyszałam słowa, które Harry wtedy mówił, ale przede wszystkim pamiętałam łzy spływające mi po twarzy, spadające na podłogę. Anything’s Possible to moja piosenka, moja kartka z pamiętnika, moja motywacja, że wszystko jest możliwe, wszystko zależy ode mnie. W końcu przyszedł czas żeby wrócić do siebie, zacząć pozytywnie myśleć i widzieć świat w kolorach a nie szarościach czy nawet czerni. Wstałam więc z łóżka, wzięłam telefon w dłonie i ignorując SMS-y, które wyświetlały się na ekranie zadzwoniłam do Amandy.
-Halo?
-Ta piosenka jest genialna, jutro o ósmej rano widzimy się w studio- powiedziałam szybko.
-Wiedziałam, że ci się spodoba- kobieta nawet w jednym procencie nie podzielała mojego entuzjazmu. Wypowiedziała te słowa tak po prostu, stwierdzając fakt.
-Jest piękna. Wiesz jak świetnie będę brzmieć? Mam już kilka pomysłów...- zignorowałam jej przyziemny ton nakręcona wizją tego jak wspaniale będzie mieć taka piosenkę na płycie.
-Ali cieszę się, że ci się spodobała, ale autorka nie chce ci jej dać- że co kurwa?!
-To po co mi ją wysyłałaś?- zapytałam od razu nie brzmiąc już entuzjastycznie.
-Przepraszam, po prostu zaszła pomyłka. Piosenka nie będzie twoja- słysząc te słowa jedyne, na co miałam ochotę to popełnić seppuku! No przecież ta piosenka była stworzona dla mnie! Może i gdybym wypowiedziała to na głos zabrzmiałabym jak ostatnia egoistka, ale naprawdę w tym momencie nie było na świecie nikogo, kto tchnąłby w nią tyle emocji ile ja byłam w stanie tchnąć. Poza tym, czy autorka słyszała jak śpiewam? Wie jaką skalą dysponuję? Halo! Ja przeżyłam jakieś guzki, które zaatakowały moje gardło! I mój głos nie stracił na tej chorobie ani pół procenta ze swojej oryginalności, siły i czystości. Ludzie! Gdzie autorka znajdzie kogoś tak idealnego do tej piosenki jak ja? Gdzie znajdzie kogoś z takimi możliwościami wokalnymi i ukrytymi w głosie emocjami? No przecież nie ma drugiej tak idealnej do tej piosenki osoby jak ja. Walić to, że zabrzmię jak egoistka i jakaś nadęta lala. Chcę Anything’s Possible na mojej płycie!
-Nie da się nic zrobić? Piosenka naprawdę mi się podoba, wiem, że mój wokal pasuje do niej idealnie. Właściwie jestem najlepsza do tego utworu. Nie wiem, kto śpiewał na demo, ale ta osoba nie oddaje przekazu i piękna tego piosenki. W przeciwieństwie do mnie. Wiem jak powinna być zaśpiewana by wydobyć z niej ten przekaz. Przecież wiesz, że nadaję się najlepiej- byłam zdesperowana i czułam się jak na jakiejś rozmowie kwalifikacyjnej, na której muszę przekonać do siebie potencjalnego pracodawcę, dlatego wychwalałam siebie pod niebiosa stanowczo przesadzając z tym samozachwytem.
-Niestety Ali, autorka chce zatrzymać piosenkę. Przykro mi, ale musisz odpuścić- ja pierdole! Odpuścić! Muszę znowu odpuścić! I to nie z własnej winy!
-Okej, skoro nic się nie da zrobić to trudno- zanim jakimś cudem udało mi się wypowiedzieć te słowa wzięłam głęboki wdech i stwierdziłam, że muszę się ogarnąć. Po co denerwować się na coś na co nie ma się wpływu? Odpuść. Po prostu. Co z tego, że znowu czujesz jakbyś przegrywała. Odpuść i się nie zadręczaj – starałam się wmówić samej sobie. Zanim poszłam do Niny musiałam posiedzieć chwilę sama. Zjadłam kolację i gdy się uspokoiłam i wbiłam sobie do głowy, że Anything’s Possible to tylko piosenka a nie coś, co jest mi potrzebne do życia jak tlen na przykład, poszłam do salonu gdzie Nina oglądała jakiś mało interesujący program.
-Dziękuję za kolację- powiedziałam i usiadłam obok brunetki.
-Nie ma sprawy. I jak piosenka? Beznadziejna?- zapytała.
-Wręcz przeciwnie. Jest świetna- odpowiedziałam i znowu zrobiło mi się smutno. Dlaczego zawsze w życiu jest tak, że jak stanie się coś złego to to nigdy nie jest jedna rzecz? Gdy masz dobrą passę to wszystko ci wychodzi a gdy coś się zepsuje to psuje się wszystko.
-To dlaczego jesteś taka zrezygnowana?
-Bo autorka się rozmyśliła i jednak mi jej nie odda- odpowiedziałam i już widziałam po minie Niny, że najchętniej to kopnęłaby autorkę w tyłek.
-Jej strata- powiedziała tylko a ja wiedziałam, że musiała ugryźć się w język żeby nie użyć bardziej dosadnych słów.
-Bolą mnie nogi i plecy. Przesadzam ostatnio, jeśli chodzi o wysiłek fizyczny- postanowiłam zmienić temat, bo nie chciałam dłużej myśleć o tym, że być może pojadę kiedyś samochodem a w radio usłyszę moją piosenkę, której ktoś nie chciał mi dać.
-Wyglądasz na przemęczoną- przyznała brunetka.
-Przydałby mi się masaż. Harry jest w tym świetny- powiedziałam a moja wyobraźnia natychmiast zaczęła działać. -Jego dłonie są stworzone do masowania, serio, gdyby nie został muzykiem z pewnością zrobiłby karierę, jako masażysta albo fizjoterapeuta. Chcę żeby tutaj był i zrobił mi masaż- wyznałam rozmarzona i niemal czułam jego dotyk na swojej skórze.
-Tylko bez szczegółów- Nina spojrzała na mnie tak jakby obawiała się, że zaraz powiem coś, co powinno zostać między mną a moim mężem a ja przestałam marzyć i oczywiście jak zawsze od kilku dni poczułam irytację tym razem przez to, że Harry’ego nie ma, bo zamiast siedzieć ze mną i masować mi stopy i plecy wolał iść ze Stevem na mecz. Naprawdę zaczynałam zachowywać się coraz gorzej. Poczułam się jak diwa jednak, gdy uświadomiłam sobie, że Harry zirytował mnie tym, że poszedł na mecz zamiast siedzieć ze mną, narzekającą, zrzędliwa mną, stwierdziłam, że zaczyna mi odbijać i mentalnie przeprosiłam mojego męża za to, że byłam na niego zła. Moje myśli stawały się coraz bardziej chaotyczne i sama siebie nie ogarniałam. Jak mogłam w myślach być zła na Harry’ego i również w myślach przepraszać go za to, że byłam zła na niego, bo chciałam masaż a on był na meczu?
-Okej, ale naprawdę bolą mnie plecy. Chyba coś sobie nadwyrężyłam- powiedziałam i przyjęłam jakąś dziwną pozę w nadziei, że jakoś się rozciągnę.   
-Powinnaś sobie odpuścić. Po co się tak katujesz? Przecież masz świetną figurę.
-Ale mi nie o figurę chodzi. Zauważyłaś pewnie, że ostatnio jestem dość nerwowa.
-Nerwowa?- przyjaciółka uniosła znacząco brew dając mi do zrozumienia, że nazwałam mój emocjonalny stan dość delikatnie.
-Nerwowa, zestresowana, zła. I próbuję jakoś to wszystko rozładować ćwicząc- przyznałam a w mieszkaniu rozległ się dźwięk. Dzwonił domofon.
-Kto to?- zapytała brunetka będąc nie mniej zaskoczona niż ja.
-Nie mam pojęcia- ten domofon nie był zwykłym domofonem. Nie każdy mógł po prostu stanąć pod apartamentowcem, wdusić odpowiedni numer i czekać aż ktoś mu otworzy. Te urządzenie służyło do kontaktu z ochroniarzem i to on dzwonił a robił to tylko wtedy, kiedy nie był pewien czy dana osoba może dostać się na górę.
-Tak?- powiedziałam gdy przyłożyłam słuchawkę do ucha. Przez to co ostatnio działo się w moim życiu byłam przygotowana na wszystko. Nina stanęła obok mnie z telefonem w dłoni. Obie byłyśmy gotowe na wszystko, na Jesse’ego, na Jessicę, właściwie na wszystkich.
-Dobry wieczór. Z tej strony James. Przepraszam, że przeszkadzam, ale niejaka pani Chloe Davids twierdzi, że jest umówiona z panem Harrym. Nie ma jej na liście, poza tym nikt mnie nie informował, że mogę ja wpuścić a ona upiera się przy swoim- byłam gotowa na wszystko. Nawet na Jesse’ego. Ale Chloe?!
-Co?- zapytałam, bo nie byłam pewna czy dobrze zrozumiałam.
-To ja! Daj mi ten telefon ja z nim pogadam- usłyszałam głos blondynki gdzieś w oddali. Byłam w szoku.
-Możesz jej przekazać, że Harry’ego nie ma- powiedziałam nie wiedząc, co konkretnie się właśnie dzieje.
-Pana Harry’ego nie ma w domu.
-A jest Ali? Ali! Uuuuu! Ty też możesz być!- usłyszałam jak blondynka krzyczy do słuchawki. Moje komórki nerwowe w końcu zaczęły przekazywać impulsy do mózgu i było tylko jedno słuszne wytłumaczenie tej sytuacji.
-Czy ona jest pijana?- zapytałam by mieć pewność.
-Ledwo trzyma się na nogach- przyznał ochroniarz. Spojrzałam na Ninę, która nie miała pojęcia o kim mówię. Nie chciałam wchodzić w rolę siostry miłosierdzia, ale to, co powiedziałam kiedyś Harry’emu, gdy przyszedł do mnie z gorączką było prawdą. Może Chloe nie była chora tylko pijana, ale nie mogłam jej odesłać z kwitkiem. Czułam, że muszę jej pomóc.
-Okej- żebym tylko tego nie żałowała. –Niech tutaj przyjdzie, możesz ją wpuścić.
-Co się dzieje?- zapytała brunetka, gdy odłożyłam słuchawkę.
-Przyjaciółka Harry’ego przyszła do niego. To jego była. Chloe. Jest nawalona i nie wiem, po co przylazła, ale zaraz się dowiem- odparłam i stwierdziłam, że okropnie wyglądam. Nie miałam już jednak czasu na przebranie. Rozpuściłam jedynie włosy. Nie chciałam wyglądać jak sto nieszczęść podczas rozmowy z kimś, kogo nie lubię. Wzięłam puste kubki po herbacie i wyniosłam je do kuchni, Nina poukładała poduszki i wtedy usłyszałyśmy dzwonek.
-Hej!- gdy otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się obraz, jakiego się nie spodziewałam. Chloe miała na sobie jeansy, bluzę i zwykłe trampki a jej twarzy nie zdobił perfekcyjny makijaż tylko delikatnie rozmazany tusz do rzęs. I nic więcej. Włosy miała zawiązane w kucyka, choć nie do końca to coś, co miała na głowie można było nazwa kucykiem. Przede wszystkim jednak już na pierwszy rzut oka było widać, że jest naprawdę pijana.
-Hej- odpowiedziałam i zamiast jakoś zareagować po prostu stałam i się na nią gapiłam.
-Cześć ty!- Chloe przywitała się także z Niną a ja wciąż nie ogarniałam sytuacji. –Mogę wejść?
-Proszę- powiedziałam i wpuściłam ją do środka. –Harry’ego nie ma i nie wróci prędko. Poszedł na mecz.  Nie wiem, co od niego chciałaś, ale jak widzisz nie ma go.
-Wiem. Ochroniarz mówił. Mogę usiąść?- zapytała kołysząc się we wszystkie strony.
-Siadaj- odpowiedziałam a ona runęła na kanapę. Nina się nie odzywała tylko wszystko obserwowała. Obie stanęłyśmy nad blondynką i spojrzałyśmy na siebie wymownie. –Chloe Harry’ego nie ma. Umów się z nim na jutro czy coś.
-Nie miałam się komu wygadać, chciałam pogadać z Harrym, bo wiesz, jesteśmy przyjaciółmi, ale w sumie ty też możesz być. Wy możecie być. Jak masz na imię?- zapytała Ninę i wyciągnęła w jej stronę rękę. Brunetka zanim się przedstawiła spojrzała na mnie pytająco a ja skinęłam tylko głową, że jasne może się z nią przywitać.
-Nina.
-Chloe- powiedziała. –No nie wiście nade mną, bo jak patrzę w górę to kręci mi się w głowie i robi mi się nie dobrze. Siadajcie.
-Gdzie masz komórkę?- zapytałam, bo stwierdziłam, że pewnie ma tam numer do menadżera albo swojego chłopaka. Kogoś, kto po nią przyjedzie.
-A teraz skoro nie ma Harry’ego, ale jesteście wy to wam powiem. Nawet jeśli za sobą nie przepadamy a ciebie nawet nie znam. Zdradził mnie. Daniel- powiedziała a ja wszystko zrozumiałam. Wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia z Niną i w końcu usiadłyśmy obok niej. A ona schowała twarz w dłoniach i chyba płakała. Owszem, nie lubiłam jej, ale nikomu nie życzy się czegoś takiego. Zdrada to coś ohydnego i naprawdę zrobiło mi się jej żal. Nie widziałam jak mam się zachować. Patrzyłyśmy na siebie z Niną i nie wiedziałyśmy, co robić. Nie umiałam jej tak po prostu objąć i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. Podniosłam jednak dłoń i mimo zawahania położyłam rękę na jej ramieniu na parę sekund. Ta sytuacja była bardzo niezręczna.
-Jesteś pewna?- zapytałam w sumie nie wiedząc, dlaczego. Chyba byłam jednak lepszym człowiekiem niż sama o sobie myślałam.
-Widziałam ich jak się bzykali. Nawet mnie nie zauważyli- odpowiedziała. Nie wyobrażałam sobie jak mogła się poczuć, gdy zobaczyła coś takiego.
-Przykro mi- powiedziałam szczerze.
-Nie jest ci przykro. Wiem, że mnie nie lubisz, ale jestem taka pijana i zdesperowana, że mi wszystko jedno.
-To prawda, nie lubię cię, ale naprawdę mi przykro, że coś takiego cię spotkało. Nikt na to nie zasługuje. Współczuję ci.
-Wiesz, że w przyszłym tygodniu jest kolejny fashion week. Miałam przymiarki, ale skończyłam szybciej. On nie wiedział, chciałam mu zrobić niespodziankę. A to on zrobił mi taką niespodziankę! I to właśnie teraz! Przecież ja się w nim zakochałam. Dlaczego mam takiego pecha? Pojechałam do knajpy i się urżnęłam. Żałuję, że nie miałam odwagi żeby stanąć z nim oko w oko. On nawet nie wie, że wiem. Nie zadzwonił. Nie chcę go znać. Nie wiem, dlaczego nic nie zrobiłam. Kiedyś rzuciłabym się na niego i na nią. Wyciągnęłabym ją z tego łóżka za włosy. A teraz? Straciłam ten pazur. Chciałam pogadać z Harrym, bo tylko jego tutaj mam. Te wszystkie moje pseudo przyjaciółki już wysyłałyby prasie najnowsze plotki i pewnie zrobiłyby mi zdjęcia żeby mnie pogrążyć- jej mowa tylko w połowie była zrozumiała. Druga połowa to był pijacki bełkot. –Mogę iść siku?
-Jasne. Zaprowadzę cię- jej historia naprawdę mnie poruszyła, ale nie do końca wiedziałam, co mam zrobić. Stwierdziłam, że najlepiej będzie, jeśli ktoś się nią zajmie. Ktoś z jej bliskich.
-I co z nią zrobimy?- zapytała Nina, gdy na moment zostałyśmy same.
-Musimy po kogoś zadzwonić. Nie wiem o niej za wiele, nie znam nikogo poza Harrym, kto ją zna. Zadzwońmy do Olivii i niech ona zadzwoni do jej menażera czy kogoś, kto ją zabierze i się nią zaopiekuje.
-Liv ma numery do wszystkich ludzi pracujących w show biznesie?
-Nie, ale zna kogoś, kto zna kogoś i tak dalej. Poza tym, ten świat jest tak naprawdę mały i tworzy go zamknięte grono osób. Ja zadzwonię do Olivii a ty zrób jej herbatę. Może trochę wytrzeźwieje- powiedziałam i wzięłam telefon do ręki. Wykonałam telefon i powiedziałam przyjaciółce, o co chodzi a on stwierdziła, że postara się pomóc. Spróbowałam dodzwonić się też go Harry’ego, ale tak jak podejrzewałam, nie odebrał.
-Nie wiem, dlaczego on mi to zrobił. A ty wiesz?- miałam nadzieję, że Liv szybko ogarnie jakieś wsparcie dla mnie, bo sytuacja i tak była już dziwna.
-Nie wiem. Usiądź i odpocznij- powiedziałam a on spojrzała na mnie jak na idiotkę, dlatego sama usiadłam i wtedy jej mózg zadziałał, bo zajęła miejsce obok mnie.
-Ja też nie wiem. Przecież jestem ładna i już nie jestem jędzą. Dojrzałam. Może wciąż bywam okropna, ale nie krzyczę już na ludzi i nie wylewam na nich drinków. Niby zmieniłam się na lepsze, ale czy nie stałam się przez to taka żałosna? Uciekłam stamtąd jak tchórz- nie do końca wiedziałam, co mam jej powiedzieć. W ogóle nie wiedziałam nawet czy jest sens by się wysilać i ją pocieszać, bo była taka pijana, że byłam pewna, że rano nie będzie pamiętać nic z tego, co się właśnie działo.
-Wypij to- Nina podała jej kubek z herbatą i wyratowała mnie z opresji siedzenia z nią sam na sam.
-Co to?- zapytała Chloe i upiła niewielki łyk. –Jakie gorące.
-Uważaj- moja przyjaciółka nie należała do osób cierpliwych i wiedziałam, że zachowanie Chloe, która właśnie prawie oblała siebie i ją herbatą zaczyna ją irytować.
-Nie macie czegoś lepszego? Coś z procentami? Może się wszystkie napijemy?
-Wypij herbatę- powiedziałam spokojnie a ona spojrzała na mnie tak jakby się właśnie obraziła, ale posłusznie siedziała z nami, przestała gadać i piła powoli napój.
-Wiesz, może to dobrze, że jednak się zmieniłam. Może nie w tej sytuacji, bo chyba jednak nie powinnam tak się zachować, ale w gruncie rzeczy chyba dobrze, że się zmieniłam. Gdy jestem pijana zawsze robię coś głupiego i zawsze mówię wszystko, co mi leży na sercu. Jak wtedy, kiedy cię poznałam i obraziłam, albo, gdy wylałam na ciebie drinka. Przepraszam cię za to, że przeze mnie twoje życie było takie skomplikowane.
-Bez przesady. Aż tak bardzo go nie skomplikowałaś- jej słowa mnie nieco rozbawiły. Mówiła o tym jak bardzo się zmieniła, ale jednak ten egocentryzm pozostanie z nią już na zawsze.
-Skomplikowałam, ale ty nie wiesz. Wiem o Jessem. Harry wspominał, że ktoś cię prześladuje a ostatnio, gdy z nim pisałam zapytałam, co z tym twoim stalkerem. Harry napisał, że to Jesse.
-Zaraz. Ty znasz Jesse’ego?- zapytałam zupełnie zaskoczona.
-No mówię, że skomplikowałam ci życie. Wydaje mi się, że on pisał przeze mnie.
-Kazałaś mu to robić?- nagle jej osobista tragedia, jaką była zdrada zeszła dla mnie zupełnie na drugi plan a nasza rozmowa wskoczyła na zupełnie inny poziom niż jeszcze chwilę wcześniej.
-Nie. Oszalałaś? To trochę zagmatwana historia, ale ci opowiem, bo skoro to przeze mnie to chyba powinnaś wiedzieć- chwilę wcześniej marzyłam o tym by ktoś ją zabrał z mojego domu. Dosłownie kilka minut temu. Ale w ciągu tych kilku minut wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni i miałam nadzieję, że Chloe zostanie u mnie choćby całą noc, jeśli właśnie tyle czasu potrzebowałaby, aby mi opowiedzieć. Bo być może miałam dzięki niej otrzymać coś, czego jak mi się wydawało nikt poza Jessem nie mógł mi dać. Znienawidzona przeze mnie była dziewczyna mojego ukochanego mogła właśnie odpowiedzieć na pytania, które codziennie przewiercały mi umysł pozostawiając po sobie jedynie negatywne emocje i ból głowy. -Widzisz to dość stare czasy. Kiedyś, gdy jeszcze byłam, jaka byłam robiłam dużo głupich rzeczy. No i jedną z nich był Jesse. To znaczy on nie jest rzeczą tylko człowiekiem. Robiłam wtedy dużo głupich człowieków? Jak to nazwać?
-Do sedna- ponagliła ją Nina gdy blondynka zaczęła się śmiać. Była pijana i jej zachowanie nieco ostudziło mój entuzjazm. Chloe mogła przecież pominąć wiele ważnych faktów będąc w tym stanie.
-Poznałam go na jakiejś domówce u naszych wspólnych znajomych. Pogadałam z nim. Powiedziałam, że jestem modelką, chociaż wtedy wcale nie byłam jeszcze jakąś profesjonalistą, to były moje początki, ale musiałam mu się pochwalić. Jesse też opowiedział czym się zajmuje. „Piszę piosenki, nagrywam coś swojego, czasami nagrywam jakieś chórki dla gwiazd.” Możesz sobie chyba wyobrazić jak bardzo mi tym zaimponował. Od razu stwierdziłam, że musi znać wpływowych ludzi i może mi pomóc. Bo szczerze średnio mi szło w modelingu. Chodziłam na castingi i ze wszystkich odsyłali mnie z kwitkiem. A Jesse wydawał się być jak przepustka do lepszego życia. Na początku udawałam, że w ogóle mnie nie interesuje, ale zapytałam, z kim niby takim super znanym pracuje. Z One Direction odpowiedział. Właśnie nagrywali płytę. Gdy to usłyszałam wiedziałam już, że musi mi się udać ich poznać, musiałam owinąć któregoś z nich wokół palca i musiałam w końcu zacząć odnosić sukcesy. Od razu powiedziałam, że poza modą zajmuję się śpiewaniem i zawsze chciałam robić coś w tym kierunku. Jesse zaproponował mi, że może mi pokazać studio, więc udając obojętność zgodziłam się. Spotkałam się z nim kilka razy i naprawdę go polubiłam. Spodobał mi się. Był taki pozytywny. Właściwie to się w nim zakochałam- powiedziała i się uśmiechnęła. A ja byłam w takim szoku, że nic do mnie nie docierało. To było takie surrealistyczne, że wiedziałam, że będę potrzebować kilku dni na ułożenie sobie tego w głowie. –Ale Jesse nie był znany. Nie był sławny. Nie miał milionów na koncie. Nie mógł mi dać tego czego chciałam, mógł mi dać to czego potrzebowałam, ale wtedy tego nie widziałam. Spotykaliśmy się, bo Jesse pomagał mi nagrywać kilka kawałków nieświadomie rozkochując mnie w sobie. To działało w dwie strony. Wiecie jak to jest, nie? Gdy poznajesz kogoś i za każdym razem gdy widzisz tę osobę, gdy dzwoni do ciebie, gdy o niej myślisz czujesz ekscytację. I my to mieliśmy. Ale mi to nie wystarczało. Dlatego pewnego dnia przyszłam do studia wiedząc, że Jesse pracuje z One Direction. Udałam, że pomyliły mi się terminy i wtedy poznałam Harry’ego. Było ich pięciu, z czego trzech miało dziewczyny, ale uważałam, że to nie jest dla mnie żadna przeszkoda. Gdybym chciała mogłam rozbić ich związki. Ale nie zamierzałam tego robić, bo doskonale wiedziałam, który z tej piątki jest najbardziej popularny. Harry. Poza tym wizualnie był najbardziej podobny do Jesse’ego, za którym szalałam w duchu. Byłam jednak zawzięta i wiedziałam, że skoro postawiłam sobie za cel rozkochać w sobie Harry’ego to zrobię to bez względu na to, co czuję. Harry nie był taki jak Jesse. Był bardziej mroczny i nie podobało mi się to. Właściwie mało rzeczy w nim mi się podobało, ale miał coś, co kochałam najbardziej. Sławę i pieniądze i wiedziałam, że może mi to dać. Odsunęłam na bok to, co czułam do Jesse’ego. Nie było to łatwe, bo on też coś do mnie czuł. Najpierw się tylko domyślałam, ale później mi to powiedział. A ja nie byłam z nim szczera. Powiedziałam, że może gdybym nie poznała Harry’ego... Właściwie to zrzuciłam wszystko na Harry’ego. Teraz żałuję tego. Czuję, że gdybym posłuchała głosu serca byłabym szczęśliwa. Naprawdę żałuję, że byłam taka. Wydaje mi się, że Jesse pisał do ciebie, bo miał żal, że drugi raz oddał swoje serce dziewczynie, która wykorzystała go w pewien sposób i znowu rzuciła go dla Harry’ego. Może miał więcej powodów. Nie wiem. Ale to mógł być jeden z nich. To mogło być przeze mnie i przez to, co mu zrobiłam przed laty. Jesse nie jest rzeczą, ale tak go potraktowałam. Harry’ego też. Ale serce pękało mi tylko przez Jesse’ego. Na Harrym w ogóle mi nie zależało i naprawdę nie czułam się winna, gdy dzięki niemu zaczęłam dostawać propozycje sesji czy pójścia w pokazie. Chciałam by dawał mi więcej i więcej. Gdy powiedział o konkursie na ich support od razu zażądałam by to dla mnie załatwił a kiedy powiedział, że nie jest w stanie tego zrobić zerwałam z nim, choć byłam przekonana, że dzięki temu Harry bardziej się postara i załatwi to, co chcę. Później wszystko potoczyło się nie po mojej myśli i oczywiście tego żałowałam, ale Harry nie chciał być już ze mną. Próbowałam odnowić kontakt z Jessem. To też rozegrałam źle, powiedziałam mu, że ty ukradłaś mi chłopaka i możliwość wybicia się. Przyznałam się, że czułam coś do niego, gdy się poznaliśmy, ale zakochałam się w Harrym, który mnie zranił. Choć to nie była prawda. Straciłam ich obu. Z tym wyjątkiem, że Jesse’ego straciłam na zawsze. 
-Harry nigdy nie wspominał, że ty i Jesse...- zdecydowanie mogłam to przyznać. Otrzymałam część swoich odpowiedzi. To było pewne. Usłyszałam tę opowieść kolejny raz. Zobaczyłam ją oczami trzeciej osoby. Zawsze myślałam, że to był swego rodzaju trójkąt, że chodziło o Harry’ego, Chloe i mnie. A teraz dowiedziałam się, że jest jeszcze czwarta osoba. Czwarta historia.
-Bo Harry nie wie. Wtedy nie powiedziałam mu z wiadomych względów a teraz po prostu nie chcę. Wiem, że dla niego nie jestem przyjaciółką, wiem, że traktuje mnie jak dobrą znajomą, ale dla mnie jest przyjacielem i nie chcę do tego wracać- przyjacielem. Jak mogła zrobić Harry’emu coś takiego? Jak w ogóle mogła potraktować ich obu w taki sposób? Jak można patrzyć na kogoś jak na worek z kasą? Nie jak na człowieka, ale na przepustkę do lepszego życia? Jak można zakochać się w kimś i zamiast miłości wybrać pieniądze? Może i teraz rzeczywiście się zmieniła, ale dawniej Chloe była zwykłą dziwką, która się sprzedała. A Harry nawet nie wiedział, że ją sobie kupił. Wybrała go, bo z wyglądu jest podobny do Jesse’ego. Gdy to powiedziała poczułam ścisk w brzuchu. Czy nieświadomie ja widziałam w Jessem podobieństwo do Harry’ego i dlatego to z nim byłam? Nie. Nie byłam z Jessem przez wygląd.  
-Przecież on to wie. Wie, że leciałaś na jego kasę- nie mogłam przestać zaciskać dłoni w pięści. To było okropne. To wszystko. Jesse był zraniony. Skoro Chloe się w nim zakochała a on w niej to choćby nie wiem jak się starali nie mogli tego ukryć. Ona dała mu nadzieję i nagle go zostawiła. Dla innego. Dla pieniędzy. Jesse’ego rozkochała i zostawiła a Harry’ego wykorzystała. Nie ważne na miejscu, którego z nich bym była, w obu przypadkach czułabym się koszmarnie.
-Ale nie musi znać szczegółów. Nie chcę go ranić opowiadając mu to w takim sposób jak opowiadam wam teraz. Tym bardziej, że udało nam się pogodzić i przeszłość mamy za sobą. Nie chcę żeby wiedział, że kochałam Jesse’ego.  
-Ale zważając na to, że Jesse okazał się być D. Harry powinien wiedzieć, bo to naprawdę bardzo wyostrza cały obraz. Odpowiada na wiele pytań- nie byłam pewna czy zachowam to w tajemnicy. Po pierwsze moim zdaniem Harry powinien wiedzieć a po drugie Chloe nie była dla mnie kimś bliskim. Nie lubiłam jej i nie czułam, że jestem jej winna trzymanie czegoś takiego w sekrecie. Tym bardziej w tej sytuacji.
-Możliwe, ale nie chcę mu o tym mówić. Przynajmniej nie teraz. Może kiedyś, może gdy ta sprawa ucichnie. Nie chce mu teraz o tym mówić, nie chcę by wiedział, że przeze mnie ktoś zastraszał jego żonę, bo boję się, że to go ode mnie odsunie i stracę kolejną osobę, jedną z nielicznych, które mi wybaczyły i chcą w ogóle utrzymywać ze mną kontakt- powiedziała a ja zaczęłam ją częściowo rozumieć. Nie wiedziałam jak na takie coś zareagowałby mój mąż. Może rzeczywiście odciąłby się od niej? Ukrywała przecież coś ważnego patrząc na to jak potoczyły się wszystkie zdarzenia. Jesse był D. a Chloe zataiła coś tak istotnego. Być może gdybyśmy o tym wiedzieli, odkrylibyśmy, kto wysyła wiadomości dużo wcześniej.  
-Harry nie wie, że odbił cię Jesse’emu- powiedziałam po chwili. To było przecież tak istotne! To było jak brakujący kawałek układanki. Ta informacji nadała wszystkiemu sens.
-Nie wie i zupełnie nieświadomie odbił mu dziewczynę drugi raz. Bo nie wiem jak ty, ale ja odbyłam z Jessem rozmowę i powiedziałam mu wprost, że wybieram Harry’ego. Jeśli mogę to tak nazwać. Dość dosadnie dałam mu do zrozumienia, że Harry mnie w sobie rozkochał. Chociaż to była bzdura. Tak wiem, byłam podłą suką. Jesse był jedynym chłopakiem, do którego poczułam to coś, gdybym była inna wiem, że byłabym z nim szczęśliwa. Dopiero Daniel znowu sprawił, że poczułam to coś. Że się zakochałam. Postawiłam na niego. Nie chciałam popełnić drugi raz tego samego błędu. A teraz on się bzyka z jakąś lafiryndą. To chyba moja kara. Oko za oko, ząb za ząb.
-Złamane serce za złamane serce.
***
Patrzyłam na Harry’ego, który prowadził samochód. Musieliśmy uciec, chociaż na chwilkę. Ja nie mogłam dojść do siebie po tym, co powiedziała Chloe a Harry był zbulwersowany tym, co zrobił Daniel. Dlatego gdy blondynką zajęła się jej agentka a mój mąż wrócił z meczu i powiedziałam mu, co się stało zamiast pójść spać wybraliśmy się na nocną przejażdżkę.
-Zadzwonię do niej rano, może się umówimy. Nie wierzę, że Daniel okazał się być takim palantem. Wydawał się być spoko kolesiem. Wiesz, nie chodzi mi o to jak zachowywał się przy niej, ale o to, co mówił, gdy byliśmy tylko w męskim gronie- powiedział a ja pokiwałam tylko głową. Chloe zachowała się okropnie. Od razu ją oceniłam. Skupiłam się na jej grzechach. Nie wiedziałam jak mogła tak bawić się ludźmi, ale gdy jechałam samochodem i patrzyłam na mojego ukochanego zrozumiałam, że jestem równie podła jak ona. Uświadomiłam sobie, że nie jestem od niej lepsza. Zemsta. Na samą myśl o tym, że wpadłam na taki pomysł i chciałam zranić Harry’ego nie zważając na Jesse’ego zrobiło mi się niedobrze. Byłam taka podła jak Chloe. Nie chciałam taka być. Bezduszna. Idąca po trupach do celu, za wszelką cenę. Co prawda nasze historie nie były podobne. Ja czułam się zraniona przez Harry’ego dlatego straciłam zdrowy rozsądek, ale czy to miało w ogóle jakieś znaczenie? To nie usprawiedliwiało mojego durnego zachowania. Nie mogłam się usprawiedliwiać. Ona chciała wykorzystać Harry’ego dla kasy a ja chciałam go zniszczyć. To było nawet gorsze! Mówiłam, że nie skrzywdzę Jesse’ego, ale właśnie to zrobiłam. Byłam taka jak ona. Byłam taka zapatrzona w siebie. Jakbym to tylko ja cierpiała. Nikt się nie liczył tylko ja i moje złamane serce, które po jakimś czasie zamieniło się w kamień. Żałowałam, że taka byłam. Gdybym mogła cofnąć czas wszystko bym naprawiła. Patrzyłam na Harry’ego i chciało mi się płakać mając w głowie jej słowa. „Harry nie był taki jak Jesse. Był bardziej mroczny i nie podobało mi się to. Właściwie mało rzeczy w nim mi się podobało, ale miał coś, co kochałam najbardziej. Sławę i pieniądze i wiedziałam, że może mi to dać.” Smutek ściskał mi wnętrzności, gdy pomyślałam o tym jak bardzo Harry potrzebował miłości i bliskości mierząc się ze swoimi demonami i lękami a dostał coś takiego. Ale jeszcze bardziej bolało mnie to, że ja chciałam zrobić coś jeszcze gorszego.
-Jest ci bardzo przykro, że ją to spotkało- stwierdziłam widząc jak bardzo go to dotknęło. Wiedziałam, że nie powinnam, ale byłam zazdrosna. Nie chciałam być. Naprawdę. Przecież nawet mi było jej żal a nawet jej nie lubiłam. Ale byłam zazdrosna. I zła na siebie. Smutna. Przybita. Poza tym czułam, że muszę przeprosić Harry’ego. Właściwie chyba aż do tej rozmowy z Chloe nie zdawałam sobie sprawy jak wielkie miałam szczęście, że Harry mi wybaczył.
-Jest mi przykro, bo cieszyłem się, że jej też się udało. Wiesz kiedyś była okropna, ale przecież ja też byłem. Uważałem, że skoro ja dostałem drugą szansę to ona też powinna. Nie rób takiej miny- jak mam nie robić takiej miny skoro Chloe pod wpływem alkoholu zdradziła mi ze szczegółami jak to jej się nie podobałeś i chciała tylko twojej sławy? Jak skoro ona i Jesse mogli być szczęśliwi, ale ona była pazerną suką i wybrała ciebie nie, dlatego że jej się podobałeś tylko przez te wszystkie zera na twoim koncie? Jak mam nie robić takiej miny skoro właśnie dotarło do mnie, że jestem równie potworna jak ona?
-Zatrzymamy się? Muszę ci coś powiedzieć- oznajmiłam a on na moment na mnie spojrzał. Kiedy zatrzymał auto od razu chwyciłam jego dłoń i spojrzałam mu prosto w oczy. –Przepraszam cię. Bardzo cię przepraszam.
-Za co?- zapytał totalnie skołowany.
-Za to, że chciałam się mścić. Przepraszam. Byłam wtedy straszna, moje zachowanie było odpychające, perfidne wręcz skandaliczne. Nie wiem, jakim cudem chciałeś ze mną być.
-Dlaczego teraz o tym mówisz?- bo Chloe zdradziła mi szczegóły dotyczące tego jak cię wykorzystała i zdałam sobie sprawę, że zachowywałam się w stosunku do ciebie równie ohydnie jak ona.
-Po prostu. Chcę żebyś wiedział, że mam się za prawdziwą szczęściarę, bo mam ciebie. A wcale nie musiało to się tak potoczyć. Mogłeś mi nie wybaczyć. Przepraszam. Bardzo cię kocham. Nie! Kocham cię najbardziej na świecie- powiedziałam a on cały czas mi się przyglądał.
-O czym rozmawiałaś z Chloe?- zapytał domyślając się, dlaczego wracam do przeszłości.
-Nie ważne. Po prostu chcę cię przeprosić za każdą złą rzecz, którą zrobiłam- odparłam.
-Chodź tutaj do mnie- powiedział i złapał za wajchę znajdującą się pod jego fotelem. Odsunął siedzenie w tył a ja od razu usiadłam na nim okrakiem i go przytuliłam. –Nie chcę żebyś mnie przepraszała, bo nigdy nie czułem, że zrobiłaś mi coś złego. Nie wracaj już do tamtych dni. Jeśli miałbym ci coś wybaczać zrobiłbym to już dawno.
-Jesteś najlepszym mężem na świecie- powiedziałam a on słysząc mój komplement pocałował delikatnie moją szyję by po chwili zacząć całować moje usta.
-Nie chcę już więcej słyszeć jak mnie przepraszasz. Rozumiesz?- zapytał między pocałunkami a ja odpowiedziałam, że rozumiem, chociaż nie do końca wiedziałam, co mówię, bo jego usta zamroczyły mi mózg. Dopiero, gdy zaczęły mnie boleć usta i przestaliśmy się całować mój umysł znowu zaczął działać. –Cieszę się, że pomogłaś Chloe. Może teraz się do niej przekonasz i w końcu się dogadacie.
-Wybacz, ale wciąż jej nie lubię- powiedziałam. Jak po takim całowaniu Harry mógł wrócić do rozmowy o niej? Przez to znowu zrobiło mi się przykro i naprawdę musiałam się kontrolować żeby nie wspomnieć o niej i Jessem. Skoro ona nie chciała go wtajemniczać to ja chyba też nie powinnam. Właściwie nie wiedziałam czy mu o tym nie powiem. Ale być może później. Teraz i tak cały czas chodził przygnębiony i nie powinnam dokładać mu zmartwień. Z drugiej strony on też chciał wiedzieć, dlaczego. Dlaczego D. nas prześladowało.
-Jestem z ciebie dumny- odparł po chwili gapienia się na mnie i analizowania czegoś.
-Bo wciąż jej nie lubię, mimo że spotkało ją coś okropnego? Nie wydaje mi się żeby to był powód do dumy.
-Zajęłaś się nią, nie pozwoliłaś żeby coś jej się stało. Dzięki tobie rano będzie miała tylko kaca. No i będzie musiała zerwać z tym chujem. Ale nie skończy się to gorzej.
-Nie gadajmy już o niej. Po prostu pobądźmy ze sobą, bo to bardzo nieładnie z twojej strony, że mnie zostawiłeś i zdradzałeś cały wieczór ze Stevem- powiedziałam, bo naprawdę nie chciałam już rozmawiać o Chloe.
-Nie gniewaj się. Musiałem wyjść i choć na chwilę odwrócić myśli w inną stronę- mogłam zobaczyć w jego oczach jak momentalnie posmutniał.
-Chętnie pomogłabym ci odwracać myśli w inną stronę- wyszeptałam i zostawiłam całusa tuż przy kąciku jego ust. Gdy to zrobiłam ponownie spojrzałam w jego oczy i wiedziałam już, że mój całus dodał mu otuchy. By rozpalić nieco jego wyobraźnię wplotłam palce w jego włosy i zrobiłam to samo, co chwilę wcześniej z tą różnicą, że nie odsunęłam się od niego. Nasze usta prawie się dotykały. Harry przymknął oczy i kiedy zamierzał mnie pocałować odsunęłam się od niego w ostatniej chwili. –Ale wolałeś Steve’a więc odwracaj sobie myśli w inną stronę z nim.
-Moja zazdrośnica. Nawet nie wiesz jak uwielbiam, kiedy mnie kusisz i nakręcasz i sprawiasz, że wariuję- wyszeptał i znowu próbował skraść mi całusa. Położyłam palec na jego ustach i zadałam pytanie, na które znałam odpowiedź.
-Od czego próbowałeś odwrócić myśli?- zapytałam i jego mina mówiła jedno. To nie tak miało wyglądać. Byłam pewna, że stwierdził, że wcale nie jestem taka super i nie lubi, kiedy go kuszę, nakręcam, sprawiam, że wariuje a na koniec robię coś takiego i psuję całą erotyczną otoczkę.
-To nie oczywiste?- zapytał i zamiast patrzeć na mnie spojrzał gdzieś w bok.
-Po prostu powiedz to na głos. Wiem, że cię to męczy.
-Ty pierwsza. Powiedz, co męczy cię tak bardzo, że mimo katowania się na siłowni, pracowania od rana do wieczora, nie śpisz po nocach a teraz mimo dodatkowych wrażeń dostarczonych przez Chloe, mimo że jest już prawie druga w nocy wolałaś ze mną uciec zamiast odpocząć- powiedział i położył dłonie na mojej tali.
-Gdy rozmawiałam z Jessem- zaczęłam, ale Harry ścisnął moje biodro tak mocno, że momentalnie przestałam mówić. Spojrzałam na niego i pokiwałam w dezaprobacie głową a on wyszeptał tylko ‘przepraszam’, więc postanowiłam kontynuować. –Gdy z nim rozmawiałam wtedy w szpitalu nie prosiłam tylko o wycofywanie zarzutów. Patrzyłam na niego i wtedy coś we mnie puściło. Zamiast prosić go żeby ci odpuścił zaczęłam go pytać, dlaczego to robił. Skąd tyle o tobie wiedział? Co w ogóle znaczy litera D.? Po prostu zadałam mu te wszystkie pytania, które pojawiały się w mojej głowie odkąd dostałam pierwszą wiadomość. A on nie odpowiedział. Zostawił mnie z tymi pytaniami i teraz muszę żyć w tej niewiedzy a dobrze wiesz, że nienawidzę nie wiedzieć. To wynika z mojej natury. Nawet studia wybrałam sobie takie. W biologii nie ma domysłów. Stawiasz tezę, wykonujesz doświadczenie, opracowujesz wyniki, analizujesz je i wtedy masz czarno na białym czy twoja teza jest prawdziwa czy nie. Niczego nie bierze się na domysły. Wszystko musi być podparte dowodami. Jeśli masz jakieś pytanie to po prostu robisz coś, doświadczenie, badania, obliczenia, coś co jasno sprecyzuje na nie odpowiedź. Gdy naukowcy czegoś nie wiedzą robią wszystko by poznać odpowiedzi. A ja ich nie poznam. Co znaczy ta cholerna litera? Nie jest skrótem od jego imienia czy nazwiska. Był D. od samego początku? Przecież ja poznałam jego rodziców. Jego mama robi pyszny pudding. Jeśli był D. od początku, dlaczego zabrał mnie do swojego domu? A jeśli nim nie był poczuł się aż tak zraniony, że chciał mi zrobić to samo? Zrobił to, bo myślał, że go zdradziłam? Może Jess mu wmówiła, że to zrobiłam. Ale ja przecież go nie zdradziłam. Pamiętasz? Pamiętasz imprezę u Jona?
-Prowokuję? Harry ja cię nie prowokuję- powiedziałam głosem niewiniątka, chociaż wiedziałam, że nie do końca mam rację.
-Doskonale wiesz, że to robisz i wiesz, co się stanie zaraz.
-Co niby się stanie?
-To- powiedział i przyciągnął mnie do siebie gwałtownie, po czym przycisnął swoje wargi do moich. Trwało to jakąś sekundę, bo odepchnęłam go od siebie natychmiast a moja dłoń wędrowała prosto na jego policzek jednak się z nim nie zderzyła, bo Harry zdążył się uchylić i szybko złapał moją rękę, przez co przyciągnął mnie do siebie.
-Oszalałeś?! Co ty sobie do cholery wyobrażasz? Dlaczego chciałeś to zrobić?!- warknęłam i znowu odepchnęłam go od siebie.
-Ty też tego chcesz- odpowiedział o wiele spokojniej niż ja.
-Nie chcę! Poza tym na dole siedzi mój chłopak, który martwi się właśnie, dlaczego tak długo nie wracam!- nigdy w życiu nie mogłabym nikogo zdradzić. Nigdy nie pocałowałabym innego. Po prostu umarłabym później przez ogromne wyrzuty sumienia.
-Prawie dostałem wtedy w twarz za to, że chciałem skraść ci całusa- powiedział, gdy tak samo jak ja przypomniał sobie, co się wtedy wydarzyło.
-Nie mogłam cię wtedy pocałować, nawet jeśli chciałam.
-A chciałaś?- miałam wrażenie, że tylko to do niego dotarło.  Że wtedy chciałam się z nim całować. Jakby to miało jakiekolwiek znaczenie teraz.
-Nie wiem. Ale nie o to mi chodzi. Ja po prostu nie umiałabym zdradzić. Nikogo. Dlatego pozwoliłam ci mnie pocałować dopiero na imprezie halloweenowej, gdy już nie byłam z Jessem. Ale nie wcześniej- mówiłam a on zamiast mnie słuchać próbował mnie pocałować. Położyłam, więc dłonie na jego barkach, odepchnęłam od siebie i przycisnęłam do fotela. Postanowiłam przejść do sedna, bo Harry i tak mnie nie słuchał i był już w swoim świecie. -Męczą mnie te pytania. Zadałam mu je a on je zignorował a ja byłam wtedy tak przejęta tym żeby namówić go do wycofania zarzutów, że nie naciskałam na niego. Miałam misję do wykonania i skoro nie chciał mi powiedzieć to trudno. Ale teraz żałuję, że nie byłam bardziej stanowcza. Sama siebie skazałam na to życie w niewiedzy. Może mogłabym mu coś wyjaśnić. Skoro przyszedł do mnie sam... A ja go nie wpuściłam. Później ty go pobiłeś... Wszystko się tylko skomplikowało i tak pokręciło, że już nikt tego nie odkręci. Podsumowując, pytania bez odpowiedzi to mnie właśnie męczy. Teraz twoja kolej. I nie ma wykręcania się. Wyrzuć to z siebie- Harry patrzył na mój biust. Jego dłonie wylądowały na moim tyłku. Jego umysł był już dawno w krainie erotycznych fantazji.
-Ale ja nie mam czego z siebie wyrzucać.
-Wiem, że masz. Powiedz to tak jak ja powiedziałam. Poświęć temu chwilę, ostatnią chwilę i więcej o tym nie mów i nie myśl.
-Okej, ale może zawrzemy umowę?- zapytał a mi na myśl przyszły same nieprzyzwoite rzeczy.
-Jaką?
-Ty też nie będziesz się zadręczać- odparł, czym mnie zaskoczył. Myślałam, że wyskoczy z czymś zboczonym a on podszedł do sprawy poważnie. Gdy uniósł głowę i spojrzał mi w oczy zrozumiałam, że Harry wcale nie ma głowy gdzieś w chmurach. Wcale nie myśli teraz o seksie mimo że starał się pokazać, że to właśnie robi. On po prostu nie chciał mówić o tym co go trapi.
-Zgoda- powiedziałam. Doskonale wiedziałam, że to tak nie działa i ani on ani ja nie zapomnimy o tym tak po prostu. Nikt przecież nie posiada magicznego pstryczka w głowie, który można by przełączyć, kiedy się chce o czymś zapomnieć. Ale to całe zadręczanie się do niczego nie prowadziło, jedynie przeszkadzało w normalnym życiu. No i ja miałam chyba teraz nieco łatwiej. Bądź, co bądź Chloe nieco rozjaśniła mi wszystko i odpowiedziała, chociaż na część pytań. Wiedziałam już czym D. się kierowało, poznałam powody. Oczywiście wciąż nie wiedziałam chociażby co znaczy ta głupia litera, ale i tak moja wiedza na ten temat się poszerzyła.
-Jestem po prostu zły na siebie. Przeze mnie ktoś kto cię krzywdził uniknie kary. Jak zwykle to ty uratowałaś mnie. Poświęciłaś się dla mnie- to głupie z jego strony, że próbował wszystko, co go trapi zamaskować postawą napaleńca. Ale cieszyłam się, że mimo wszystko wyrzucił z siebie to, co leżało mu na sercu. Najdziwniejsze było jednak to, że nie słowa zdjęły z jego twarzy maskę. To spojrzenie, jakim mnie obdarzył, to jego oczy sprawiły, że zupełnie się odsłonił.    
-To bzdura- powiedziałam natychmiast.
-To prawda- jego głos nagle stał się niższy i tak bardzo przepełniony bólem i poczuciem winy, że nie mogłam uwierzyć w to, że chwilę temu wydawało mi się, że Harry próbuje mnie uwieść.
-Mylisz się- powiedziałam i ujęłam jego twarz w dłonie tak by musiał patrzeć mi w oczy. -I nie rób ze mnie jakieś świętej Matki Teresy. Nie wiem czy uwierzysz czy nie, ale ostatnio doszłam nawet do wniosku, że cieszę się, że tak wyszło. Cieszę się, że uniknę tego całego szumu wokół tej sprawy. Najważniejsze, że on nic już nie zrobi.
-Nie wierzę ci i szczerze? Mam nadzieję, że mówisz to tylko po to żeby mnie pocieszyć, bo jeśli nie, jeśli naprawdę się cieszysz to powinienem cię chyba w tym momencie pilnie umówić z Philem, bo zdecydowanie potrzebujesz rozmowy z psychologiem- powiedział i dostał za to ode mnie cios prosto w żebra. -Poza tym właśnie o to chodzi, że nie wiemy czy on znowu czegoś nie zrobi. Gdyby został ukarany przez sąd byłbym spokojniejszy.
-Nie zrobi. Dałam mu jasno do zrozumienia, że jeśli jeszcze kiedyś się do mnie odezwie od razu go oskarżę, zagroziłam, że wytoczę ciężkie działa i powiem, że to przez niego kiedyś się cięłam, że chciałam umrzeć będąc pod wpływem jego wiadomości. Wiesz ile lat więzienia grozi stalkerowi, jeśli osoba, którą nęka zrobi sobie przez niego krzywdę?- to było niesamowite, z jaką łatwością ja mogłam mówić o tym, że chciałam się zabić i z jakim trudem Harry mógł mnie słuchać. Momentalnie cały się spiął i wyglądał tak jakbym właśnie wyrwała mu serce.
-Wiem i to kurewsko straszne, że wiem coś takiego.
-Kurewsko straszne?- zapytałam i uśmiechnęłam się do niego. Chciałam nieco rozładować atmosferę.
-Tak. I chujowe. Pojebane. Popierdolone- mówił i opanowując uśmiech zrobił pauzę. Ostatnie słowo, które miało podkreślić jego frustrację, wypowiedział po polsku. –Kurwa.
-To okropne, że kurwa było pierwszym słowem, którego się nauczyłeś mówić w moim ojczystym języku.
-Ale to słowo jest najlepsze. Wiesz, że czasami, gdy przeklinam wpadam w ciąg wypowiadania tego słowa?
-Wiem- przyznałam a on się szczerze uśmiechnął.
-Nawet w myślach, gdy się denerwuję. Kurwa to najlepsze przekleństwo świata. Poza tym nie zapominaj, że to ty powtarzałaś to tak często, że nauczyłem się tego zanim w ogóle zaczęliśmy ze sobą rozmawiać.
-Powtarzałam, bo wszyscy chcieli żebym ich tego nauczyła. Poza tym nie moja wina, że podsłuchiwałeś, o czym rozmawiam z innymi- powiedziałam i uniosłam znacząco brew do góry. Harry się zaśmiał a ja wiedziałam, że mimo nagłej poprawy naszych nastrojów muszę wrócić do głównego tematu. –Skarbie, ale już na poważnie, nie martw się. Nie przejmuj się tym, że wycofałam oskarżenia. Jesse musiałby być nienormalny gdyby znowu coś napisał albo w ogóle zrobił.
-Musiałby? Ali on jest nienormalny. I to o wiele bardziej niż ja- jego słowa mnie zabolały. Jak mógł o sobie tak myśleć?
-Ty nie jesteś nienormalny. Nie chcę żebyś tak o sobie mówił. Nie myśl tak.
-Ludzie bez problemów nie chodzą do psychologa.
-No właśnie. Bez problemów. Ty jesteś po prostu nieco problematyczny, ale nie jesteś jakiś psychiczny tak jak Jesse. Nie jesteś nawet tak pokręcony jak ja a nie uważam, że jestem jakaś nienormalna- przeważnie. Czasami zdarzało mi się zachowywać jakbym miała nierówno pod sufitem, ale czy na tym świecie jest ktoś, kto przez cały czas zachowuje się normalnie?
-A ja się czasami zastanawiam czy aby na pewno nie bark ci piątej klepki- powiedział i widziałam, że mimo wszystko ma już lepszy humor. Oczywiście za karę wbiłam mu palec w żebra, bo wiedziałam, że nienawidzi, gdy tak robię.
-Jesse jest świadomy tego, że mu się upiekło. Gdybym udowodniła, że doznałam przez niego fizycznej krzywdy mógłby iść siedzieć i to na całe lata więc nawet jeśli mnie nienawidzi wątpię by chciał aż tak ryzykować. No i to przecież nie jest tak, że nie spotkała go żadna kara. Ty i tak dałeś mu popalić. Obrobiłeś mnie.
-Zawsze będę cię bronić, zawsze cię obronię- powiedział. Patrzył mi w oczy, złapał moją dłoń i brzmiał tak jakby właśnie to mi przysięgał.
-Wiem. Dlatego czuję się tak bezpiecznie przy tobie- czując nagłą potrzebę bycia jeszcze bliżej niego przytuliłam go i dosłownie utonęłam w jego ramionach. Co prawda nogi mi zdrętwiały od tak długiego siedzenia na nim, ale w tej chwili to nie miało znaczenia.   
-To może zabrzmieć mało męsko, ale ja też czuję się bezpiecznie przy tobie. Pod naprawdę wieloma względami.
-Nawet nie wiesz jak bardzo cieszę się, że tak mówisz- przyznałam i zostawiłam niewinnego całusa na jego policzku. Dla niego było to jednak za mało. Ujął szybko moją twarz w dłonie i gwałtownie naprał swoimi ustami na moje. Zrobił to w taki sposób jakbyśmy nie widzieli się kilka miesięcy, jakby wrócił z dalekiej podróży. Był to pocałunek pełen miłości, ale też tęsknoty. Pełen pożądania i wdzięczności. Całowaliśmy się w tak niesamowity sposób w akompaniamencie niesamowicie pięknej piosenki. Wcześniej nie zwracałam uwagi na to, co leci w radio, ale ta chwila była wyjątkowa i miałam wrażenie, że wszystkie moje zmysły są wyostrzone.
-Keep with me forward all through the night- zaśpiewał prosto w moje usta a ja się zaśmiałam.
-To jedna z moich ulubionych piosenek- oznajmiłam wsłuchując się w słowa, moim zdaniem jednego z najpiękniejszych i zarazem najsmutniejszych utworów w historii muzyki.
-Moich też.
-Wiesz, że ten utwór wcale nie należy do Cyndi Lauper? Oryginał należy do...
-Julesa Sheara- dokończył i obdarzył mnie zapierającym dech w piersi uśmiechem.
-Może to dziwne, ale uważam, że niesamowicie romantycznie byłby się kochać przy tej piosence- powiedziałam a on tylko mi się przyglądał.
-Mam dla ciebie niespodziankę- powiedział nagle po chwili milczenia. –Wiem, że nie tak łatwo jest się odciąć od tego, co nas męczy, ale naprawdę chcę żebyś przestała się zadręczać. Ja też zrobię wszystko żeby o tym nie myśleć i wydaje mi się, że nam się to uda i będzie łatwiej niż myślimy. Chciałem ci powiedzieć jutro, bo zabieram cię na obiad, ale nie chcę już czekać. Dzwonili do mnie w sprawie naszego domu. Znaleźli pięć posiadłości. Spełniają nasze wymagania. Jesteśmy umówieni z agentem nieruchomości i za trzy dni lecimy do LA.
-Serio?- to była świetna nowina! I dość zaskakująca, bo jeszcze niedawno nie było żadnej pasującej oferty a nagle znalazło się ich aż pięć!
-Serio. Chciałem żeby to była niespodzianka, bo już ustaliłem wszystko z Olivią a ona z innymi.
-Ale jest coś jeszcze, widzę. Nie uśmiechaj się tak tylko mi powiedz- ponagliłam go widząc jak oczy mu błyszczą. Była jeszcze jedna niespodzianka.
-Dwie wille są tutaj w Nowym Jorku i je będziemy oglądać jutro po obiedzie. Wiem, że ustaliliśmy, że chcemy zamieszkać w LA, ale wiem też, że chętnie zostałabyś tutaj- powiedział a ja zarzuciłam mu ręce na szyję i przyciągnęłam do siebie tak gwałtownie, że niechcący naparłam plecami na kierownicę i zatrąbiłam przyprawiając nas o zawał.
-Ja... Nie wiem, co powiedzieć. Ale nie mogę się doczekać. Kocham cię, bardzo, bardzo mocno- mówiłam ściskając go najmocniej jak potrafiłam. W końcu wszystko miało się ułożyć. Tak naprawdę. Mieliśmy kupić dom, w którym chcieliśmy założyć rodzinę. Pod względem zawodowym też wszystko układało się po naszej myśli. Najważniejsze, nie było już D. W tamtym momencie byłam szczęśliwa i czułam, że wszystko mi się uda. Miałam wspaniałego męża, planowaliśmy założyć prawdziwą rodzinę, miałam niesamowitych i oddanych przyjaciół, miałam pracę, którą uwielbiałam. W tamtej chwili nie myślałam o problemach. Musieliśmy ruszyć dalej. Uciekliśmy w środku nocy i pełni nadziei obiecaliśmy sobie, że przestaniemy się zadręczać czymś, na co nie mamy już wpływu. Całą noc jeździliśmy po mieście planując. Planowaliśmy wszystko. Jak będzie wyglądać nasza sypialnia, jak będą wyglądać nasze poranki i wieczory, planowaliśmy Boże Narodzenie, które spędzimy w gronie najbliższych, planowaliśmy jak urządzimy pokój naszego małego skarbu, planowaliśmy dosłownie wszystko. Zachowaliśmy się jak dwójka zakochanych ignorantów planując przyszłość zupełnie zapominając o czymś niesamowicie istotnym. Aby powstał pożar potrzebna jest choćby jedna, mała iskra. Zapomnieliśmy, że niektórzy mimo tego, że wyrządziliśmy im krzywdę wciąż próbują nas ostrzec. Nawet, jeśli złamaliśmy czyjeś serce. Wielokrotnie. Z premedytacją. Niektórym wciąż na nas zależy, nawet jeśli na to nie zasługujemy. Ale jesteśmy zbyt zaślepieni sobą i naszymi planami by umieć to w porę dostrzec. Otwieramy oczy dopiero jak jest już za późno na ratunek...

*fragment piosenki All Through The Night (tłumaczenie: dzisiejszej nocy zróbmy krok do przodu)


Heeej!
Cytat z początku rozdziału pochodzi z piosenki Getaway Car (ta piosenka tak pasuje do tego ff, że to aż nierealne!!). Tutaj dodaję jego tłumaczenie:
Bo jeśli mam Ciebie, jeśli masz mnie
Nie potrzebujemy niczego innego wcale
Śpimy cały dzień, jeździmy całą noc
Szukając miejsca, by nazwać je naszym własnym
Tylko ta jedna noc, kiedy świat jest nasz, skarbie

Tylko dwoje dzieciaków w samochodzie do ucieczki
Fragmenty piosenki które pojawiają się w rozdziale pochodzą z utwory Anything's Possible Lei Michele.
Następny rozdział pojawi się jeszcze w maju XD
Do osoby, która przeniosła się tutaj: mi Wattpad często się psuje i ogólnie go nie ogarniam :( Mam nadzieję, że uda i się na niego wrócić i tam będziesz czytać bo tutaj zaniedbuję notki a w notkach czasami piszę coś ważnego XDDD 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz