Something has changed within me
Something is not the same
I'm through with playing by the rules
Of someone else's game
Too late for second-guessing
Too late to go back to sleep
It's time to trust my instincts
Close my eyes: and leap!
-Nie rozumiem- on chyba nie powiedział tego, co usłyszałam.
Na pewno chodziło mu o coś innego.
-Nie ma już umów, nie ma zespołu, nie ma udawanej przyjaźni,
nie ma głupich spojrzeń, nie ma fałszu. Odszedłem- spojrzał na mnie tymi swoimi
pięknymi oczami a ja nadal nie rozumiałam, o czym on do cholery mówi.
-Nadal nie rozumiem. Nie mogłeś tego zrobić- przecież nie
mógł odejść przeze mnie. Nie mogłam aż tak namieszać! Nie mogłam zniszczyć
wszystkim życia!
-Ali nie ma już One...
-Nie, nie, nie. Nikt nic nie mówił. Olivia by mi
powiedziała. Kazałam jej cię stalkować, Olivia wie o tobie wszystko... Dlaczego
masz taką minę?- zapytałam widząc jak bardzo próbuje się nie uśmiechnąć.
-Jaką?
-Jakbyś walczył z tym żeby się nie zaśmiać albo chociaż
uśmiechnąć.
-Bo w sumie walczę- czy on mógłby być w tym momencie
poważny?
-Harry, co z tobą nie tak? Mówisz mi coś takiego i chce ci
się śmiać?- nie rozumiałam jego zachowania. W ogóle nie umiałam pojąć jego toku
myślenia.
-Nie z tego co ja powiedziałem, ale z tego co powiedziałaś
ty. I w sumie nie chce mi się z tego śmiać, ja po prostu jestem rozbawiony-
jest rozbawiony. On jest rozbawiony!
-Ale co cię bawi? Co może cię bawić w tej beznadziejnej
sytuacji?
-Stalkowałaś mnie- powiedział a ja wywróciłam oczami, bo
przecież to nie był powód do bycia uśmiechniętym czy rozbawionym!
-To nie jest powód do tego by się uśmiechać. To jest
totalnie nie na miejscu.
-Przestań się tak nakręcać- czy jemu padło na mózg?
-Ale jak mam się nie nakręcać skoro ty źle reagujesz. Nie
możesz się cieszyć z tego, że kazałam cię śledzić- kto normalny by się z tego cieszył?
-Ali, od naszego rozstania myślałem o tobie codziennie,
budziłem się i byłem sam, szedłem do pracy i byłem sam, jadłem obiad i byłem
sam, oglądałem film i byłem sam, leżałem nocami nie mogąc spać, bo byłem sam.
Zawsze, wszędzie. Otoczony setkami osób a mimo tego byłem sam. Byłem samotny.
Aż do teraz. Bo teraz leżę z tobą w łóżku, trzymam cię w ramionach i w końcu
nie jestem sam. W końcu jest dobrze i to, że kazałaś mnie śledzić patrząc na to,
co czułem, gdy ciebie nie było jest dla mnie czymś cudownym i nieco zabawnym-
powiedział a ja byłam tak tym przytłoczona, że nie umiałam wymyślić niczego
sensownego, nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
-Leżenie w twoich ramionach jest naprawdę super. W ogóle muszę
przyznać, że są one dużo większe niż dawniej, mega przypakowałeś.
-Ty też wyglądasz nieco inaczej... Jesteś taka wysportowana-
Harry patrzył na mnie dziwnie a ja uświadomiłam sobie, że chce mnie omotać
żebym zapomniała, że przecież panikuję.
-Zaraz! Ty to mówisz specjalnie żeby odwrócić moja uwagę od
tego, że popełniłeś największy błąd w życiu!- wyplątałam się z jego objęć i
usiadłam na łóżku.
-Ale się nawiedziłaś- chłopak głośno westchnął chcąc mi
pokazać, że moje gadanie go męczy.
-Bo nie możesz czuć się teraz super i ja też skoro odszedłeś
i sytuacja jest tak naprawdę beznadziejna!
-Sytuacja nie jest beznadziejna.
-Harry zniszczyłam ci życie, wam wszystkim! A wasi fani?! O
mój Boże! To jest beznadziejna sytuacja- skończę marnie. Zginę w jakiś okrutny
sposób i wyląduję w piekle za to, co narobiłam!
-Przestań panikować i przestań myśleć, że to twoja wina- on
mówił całkiem spokojnie a ja praktycznie już krzyczałam. Ale to była moja wina
i dlatego byłam taka rozemocjonowana.
-To jest moja wina. I przestań się do mnie uśmiechać!-
wstałam raptownie z łóżka, ponieważ jego dłoń zaczęła miziać się z moją i to
mogło mnie zamroczyć.
-Wolałabyś jakbym płakał? Albo na ciebie krzyczał?- zapytał
znowu ciężko wzdychając.
-Tak! To znaczy nie chcę żebyś płakał, ale powinieneś na
mnie krzyczeć!- to on powinien podnosić głos, nie ja. Dlaczego więc było
odwrotnie?
-Uspokój się.
-Zniszczyłam wszystko.
-Teraz niszczysz to, co czuję. Niszczysz ten moment. Możesz
przestać w końcu czuć się wszystkiemu winna?
-Podpisaliście kontrakt z nową wytwórnią. Wiem to. Miała być
kolejna płyta- widziałam po jego minie, że coraz bardziej go denerwuję, ale
naprawdę przeżywałam to co mi powiedział.
-Skarbie...- przerwałam mu natychmiast olewając to jego
zupełnie nie na miejscu „skarbie”.
-Przestań w końcu udawać, że nic się nie dzieje! Że nie ma o
czym gadać! Że nie dotknęło cię to co ci powiedziałam! Że twoje odejście to
nic!
-Okej!- Harry w końcu podniósł głos. Chłopak usiadł na łóżku
i postanowił kontynuować. - Mam się złościć to proszę bardzo! Jestem zły. Jestem
zły, bo mnie nie słuchasz i nie chcesz słuchać! Chciałaś usłyszeć, że to, co
zrobiłaś mnie boli? Proszę bardzo! Oczywiście, że mnie boli, że mnie to
dotknęło. Nie krzyczałem, nie złościłem się, bo pierwszy raz od momentu, kiedy
mnie zostawiłaś poczułem, że mogę odzyskać to, co straciłem. Myślałem o tobie
codziennie, każda minuta mojego życia była, jest i będzie wypełniona tobą.
Wiem, że brzmię jak wariat, który uciekł z psychiatryka, wiem, że może ci się wydawać, że mam obsesję na twoim punkcie i w
sumie taka jest prawda. Ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Że mówisz, że
pragnęłaś mnie zniszczyć a po mnie to spływa. Nie pokazuję tego, ale to nie
znaczy, że nie czuję smutku, żalu i złości. Czuję to wszystko a nawet więcej.
Wszystko mi się miesza a ty niczego nie ułatwiasz! Cieszyłem się, że jesteśmy
tutaj razem. Że znowu pozwalasz mi na to. Nawet nie umiem tego nazwać. Ale
skupiłem się na tym. Na tym, że cię całuję, że cię przytulam i serce prawie
wyrwało mi się z piersi z radości. Nie dopuszczałem do siebie nawet tego, że
możesz mi na to pozwalać, bo jest ci mnie żal z powodu pożaru. Byłaś tam ze mną
wczoraj i dzisiaj i może, dlatego jesteś teraz taka miła i patrzysz na mnie jak
dawniej. Udaję, że być może teraz wszystko się ułoży, łapię się myśli o tym, że
odwzajemniasz moje pocałunki, dlatego że tego pragniesz a nie, dlatego że się
nade mną litujesz, uwierz mi łapię się tego jak ostatniej deski ratunku. A ty
to wszystko teraz psujesz.
-Po pierwsze nie robię tego z litości. Robię to dlatego, że
tego chcę. Nie chcę żebyś myślał, że jest inaczej. A po drugie, nie mogę
uwierzyć, że przeze mnie odszedłeś. Jak mogłeś to zrobić? I nie mów, że...-
Harry przerwał mi natychmiast. Okej, może powinnam jakoś bardziej skupić się na
tym, co powiedział, ale nie umiałam myśleć o niczym innym, tylko o tym jego
głupim odejściu.
-A ty znowu o tym. Odszedłem nie przez ciebie. Koniec. Nie
zamierzam o tym dyskutować.
-Ale ja zamierzam. Masz to odkręcić- podeszłam do niego i
stanęłam centralnie przed nim. Patrzyłam na niego nieustępliwie i miałam wrażenie,
że właśnie zaczęliśmy toczyć jakąś walkę na spojrzenia. Normalnie nawet nie mrugaliśmy.
-Ale ja nie chcę tego odkręcać, nie rozumiesz?- tak, jasne.
Na pewno nie chcesz odkręcać największego błędu jakim mogłeś popełnić w życiu.
-Jak możesz nie chcesz robić tego, co tak bardzo kochasz?!
-Skąd wiesz, że nadal to lubię? Skąd możesz to wiedzieć
skoro nie wiesz nic?!- jak ja nienawidziłam tych chwil, kiedy się na siebie
wydzieraliśmy... Właściwie to tak naprawdę trochę je uwielbiałam.
-Nie wiem? Harry wiem o tobie wszystko.
-Myślisz, ze wiesz a to różnica.
-Niall! Dlatego Niall z tobą nie rozmawia. Jak mogłeś to
zrobić Niallowi?!- nie wiedziałam co dokładnie mną kieruje, ale wzięłam jedną z
poduszek i walnęłam go nią prosto w ten zakuty łeb. –Jak mogłeś to zrobić
sobie?! Jak możesz być tak lekkomyślny?
-Przestań!- wrzasnął i wstał przez, co zmuszona byłam zrobić
krok w tył.
-Odchodząc popsułeś wszystko! Wszystko!- może i
dramatyzowałam, ale chciałam żeby on też dramatyzował.
-Zaraz przez ciebie oszaleję!- wykrzyczał i pociągnął nerwowo
za końcówki włosów.
-Ty oszalałeś w momencie, kiedy postanowiłeś odejść i
zniszczyć życie połowie świata!
-Przestań sprawiać, że zaczynam odczuwać wyrzuty sumienia,
których nie było!
-I dobrze! Powinieneś je mieć tak samo jak ja je mam! Miałam
je i bez tego, co zrobiłeś!
-Przestań! W końcu przestań!- warknął, złapał mnie za
nadgarstki i kiedy to zrobił nagle, dosłownie jakby ktoś przełączył jakiś
pstryczek, atmosfera wokół nas uległa diametralnej zmianie. Dosłownie
zaniemówiłam i przez kilkanaście sekund gapiłam się na niego. Był zdenerwowany,
bo wiedziałam, że moim gadaniem wyprowadziłam go z równowagi, ale nie był na
mnie tak na poważnie zły. Poza tym miałam
wrażenie, że był szczęśliwy i właśnie w tym momencie zrozumiałam, że on
naprawdę zmaga się dokładnie z tym co ja. Z tym mętlikiem, z tym poplątaniem.
-Harry- wyszeptałam, bo jego oczy patrzące intensywnie na
moje usta sprawiły, że nie miałam siły by mówić. I wtedy jego wargi połączyły
się z moimi. I to jak! Harry zaczął całować mnie tak zachłannie, tak
pożądliwie, że aż odebrało mi dech w piersiach. Wplotłam dłonie w jego włosy,
kiedy jego po prostu wędrowały po moim ciele by po chwili wsunąć się pod moją
koszulkę. Nie minęła nawet minuta, kiedy znowu wylądowaliśmy w łóżku- całując
się coraz mocniej i coraz bardziej niedbale. Wiedziałam, że on nakręca się
coraz bardziej, bo i ja nakręcałam się z każdą sekundą bardziej. I wtedy miałam
ochotę się zabić, bo naprawdę chciałam z nim to zrobić. Marzyłam o tym by mu
się oddać i nie wiedziałam o tym aż do tej chwili. Ale ja musiałam to przerwać
wcale nie, dlatego że chciałam, ale dlatego że musiałam. Musiałam, bo miałam
okres. Nie sądziłam, że moja miesiączka okaże się dla mnie problemem do momentu,
kiedy uświadomiłam sobie, że chcę się z Harrym kochać, tu i teraz.
-Harry nie możemy- powiedziałam, bo jego usta przeniosły się
na moją szyję.
-Wiem- odparł i byłam w stu procentach pewna, że uważa, że
ja uważam, że to za wcześnie. Ale ja wcale tak nie uważałam. Byłam gotowa się z
nim kochać, ale przegrałam z własną fizjologią.
-Musimy przestać- myślałam, że przez niego zwariuję.
Pożądałam go a on wszystko utrudniał całując mnie bez opamiętania, przez co
ledwo mogłam złapać oddech.
-Wiem, nie powinniśmy- wysapał i był tak nakręcony, że
zrobiło mi się go żal. I zachciało mi się z niego śmiać.
-Nie o to chodzi- powiedziałam i złapałam jego twarz w
dłonie.
-Nie?- zapytał i patrzył na mnie tak intensywnie, że
myślałam, że się rozpłynę pod wpływem jego spojrzenia.
-Nie.
-Masz okres- domyślił się od razu i z impetem położył się
obok mnie. Przez chwile leżeliśmy i ja się śmiałam z niego a on tylko ciężko
wzdychał. –Chciałaś tego.
-Chciałam- przyznałam, bo taka była prawda. Gdybym nie miała
okresu prawdopodobnie właśnie byśmy się kochali.
-Żałowałabyś? Gdybyśmy dali się ponieść?
-Nie- powiedziałam i się zamyśliłam. Nie żałowałabym, ale
jednocześnie chyba dobrze się stało jak się stało. To mogłoby jeszcze bardziej
wszystko skomplikować a przecież już to, co było między nami to pomieszanie z
poplątaniem. Z drugiej strony... Może właśnie to by wszystko naprostowało? –Nie
żałowałbym nocy z tobą, ale myślę, że chyba dobrze się stało.
-To znaczy?- zapytał i obrócił się w moją stronę.
-Wiesz... Kłóciliśmy się i...
-I dawniej nasze kłótnie często kończyły się w łóżku-
powiedział i śmiesznie poruszył brwiami. Jego dłoń wylądowała na moim udzie i
ścisnęła je delikatnie sprawiając, że moja skóra pokryła się gęsią skórką.
-Pamiętam i właśnie i kurde! Zawstydziłeś mnie!- odsunęłam
się nieco od niego i strzepnęłam jego rękę z mojej biednej, zaatakowanej nogi.
-Kochaliśmy się wtedy tak...
-Zamknij się- poleciłam i żeby mu jakoś uniemożliwić
paplanie usiadłam i zakryłam mu usta dłonią. –Chodzi mi o to, że kłóciliśmy
się, nie bez powodu, jeszcze wcześniej ryczałam, powiedziałam ci coś okropnego
i moglibyśmy to dodatkowo skomplikować.
-Yhym- wymruczał i poczułam jak specjalnie obślinia mi dłoń.
-Fuj!- powiedziałam udając oburzenie i obrzydzenie i
zaczęłam wycierać rękę w jego koszulkę.
-Chciałbym to dodatkowo skomplikować kochając się z tobą-
Harry praktycznie rzucił się na mnie, przez co znowu leżałam na łóżku a on zwisał
nade mną i szczerzył się jak jakiś głupek. Super, niech tak jeszcze mówi to
padnę na zawał.
-Jesteś niemożliwy- może i powinnam się opanować, ale
musiałam dotknąć palcem jego dołeczka. Zawsze lubiłam to robić.
-Wiem.
-Gdyby ktoś nas podglądał i widział to, co tu się wyprawia
najprawdopodobniej zadzwoniłby po psychiatrę. Wiesz jak dziwnie się zachowujemy?
-Jak nienormalni, ale przecież my nigdy nie byliśmy
normalni- powiedział i dał mi całusa w usta.
-W stu procentach się z tobą zgadzam, ale... Musisz odwołać
to co zrobiłeś- nie chciałam rujnować naszego spokoju i tej chwili, ale po
prostu musiałam go przekonać do zmiany decyzji.
-Nieeee- Harry padł obok mnie i zaczął jęczeć w poduszkę.
-Nie chcę się już kłócić o to, ale nie chcę też żebyś
popełnił największy błąd w życiu- stwierdziłam, że musimy podejść do tego na
spokojnie.
-To nie jest błąd. To jest... uwolnienie- powiedział i na
mnie spojrzał. Cóż, jego słowa mnie nie przekonały i Harry chyba się domyślił
widząc moją minę. –A może pójdziemy na kompromis?
-Kontynuuj- byłam ciekawa, co takiego wymyślił.
-Zastanowię się nad tym wszystkim jeszcze raz, na chłodno-
tego się nie spodziewałam.
-Okej...- byłam ciekawa, czego chciał w zamian.
-Ale...
-Ale?
-Pójdziesz ze mną na randkę- uśmiech pojawił się na jego
twarzy a ja nie wierzyłam, że tylko tego chce.
-Taki jest twój warunek?- zapytałam by się upewnić.
-Tak.
-W takim razie dobrze. Zgadzam się tylko- chciałam
powiedzieć, że mam zapełniony grafik, ale nie zdążyłam, bo od razu mi przerwał.
-Wiedziałem, że zaraz wyskoczysz z jakimś tylko albo ale.
Skarbie gdyby nie twój okres właśnie byśmy się kochali a randka to przecież...
-Nie dramatyzuj. Zgadzam się tylko nie wiem kiedy. Do świąt mam
zawalony grafik. Codziennie. Jutro wracam do Nowego Jorku, bo naprawdę muszę.
Blaine ma za tydzień występ zaliczeniowy i występuję z nim w duecie, do tego
wciąż chodzę do studia, staram się nagrywać, poza tym opowiadałam ci o Les
Misérables, muszę przygotować się do castingu, który nawet nie wiem kiedy
będzie, poza tym wciąż czekam na odpowiedź odnośnie tego koncertu dla Barbry*,
mega mi na nim zależy wiesz jak bardzo ją kocham, gdybym wystąpiła przed nią to
by było jak spełnienie najśmielszych marzeń- zaczęłam się nakręcać, bo ostatnio
byłam bliżej Broadway’u niż kiedykolwiek wcześniej i mogłam brać udział w
takich projektach, o których mi się nawet nie śniło. Les Mis** czy Funny Girl
to musicale, których piosenki śpiewałam odkąd byłam mała. Zawsze kochałam
muzykę i teatr.
-Okej, rozumiem. Nie ma sprawy. Możemy iść na randkę jutro,
za miesiąc albo za pół roku. Ale chodzi mi o to, że chcę iść z tobą na randkę.
-Mam nadzieję, że nie będziesz musiał czekać pół roku, ale
przede wszystkim, że naprawdę przemyślisz swoją decyzję.
-Wow- powiedział i się uśmiechnął.
-Co wow?- zapytałam, bo nie do końca wiedziałam co ma na
myśli.
-Widzisz jak potrafimy się dogadać? Bez krzyków i twojego
dramatyzowania.
-Zawsze dramatyzuję.
-Wiem.
-Skoro mamy to już za sobą to teraz opowiedz mi, co robiłeś
przez te dwa lata, kiedy mnie nie było? To znaczy, nie chodzi mi o jakieś
dramatyczne fakty, tylko chcę wiedzieć, co robiłeś. Wiem, że nagraliście płytę.
-Nagraliśmy. To chyba nasza najlepsza płyta i mówię to
całkiem subiektywnie.
-Nie przesłuchałam jej- przyznałam.
-Domyślam się. Jest na niej piosenka dla ciebie- doskonale o
tym wiedziałam.
-Wiem. To ta, którą słyszałam na waszym koncercie? Ta
melancholijna? Przepraszam, ale nie pamiętam tytułu. Słyszałam ją tylko wtedy,
jest naprawdę piękna.
-Tak. Długo zastanawiałem się czy ma być na płycie. Ale
wtedy Lou powiedział, że mam to zrobić więc zrobiłem. No i Louis napisał
piosenkę dla El i ona też jest na krążku.
-A więc złamaliście nam serca a potem zarobiliście na nich
miliony. To okropne- zażartowałam.
-To biznes- powiedział a ja walnęłam go w dłoń.
-Świnia. Czyli była płyta a potem co? Trasa?
-Nie, potem była przerwa- w sumie wiedziałam, że mieli
przerwę od Nialla.
-Czyli się leniłeś.
-Niezupełnie.
-Niezupełnie?
-Zagrałem w filmie- coś tam mi się obiło o uszy kiedy
kazałam Olivii go szpiegować. Ale wtedy nie interesowało mnie jego życie
zawodowe tylko prywatne.
-Jakim?- w sumie nie umiałam go sobie wyobrazić w
jakimkolwiek filmie.
-Wojennym- Harry w filmie o wojnie? Okej, tego tym bardziej
nie potrafiłam sobie wyobrazić.
-Serio?
-Taaa, zginąłem- chłopak zaczął się śmiać widząc jak z
każdym wypowiedzianym przez niego słowem jestem coraz bardziej zaskoczona.
-Muszę to zobaczyć.
-Premiera jest w styczniu więc musisz jeszcze poczekać.
-Opowiedz mi więcej. Kogo grasz? Kto jeszcze gra? O czym
dokładnie jest film?- zapytałam, wtuliłam się w niego i zaczęłam go słuchać.
***
Kolejne dni mogłabym podsumować tylko jednym słowem:
zabieganie. Byłam zabiegana i nie miałam wiele czasu wolnego. Najbardziej
zaskakujące było to, że w ciągu siedmiu dni odkąd opuściłam LA wiedziałam się z
Harrym... codziennie. Ani razu nie poszliśmy na randkę, ale on zgodnie z tym,
co ustaliliśmy się zastanawiał, co zrobić i dość często o tym rozmawialiśmy. I
te rozmowy były zupełnie w naszym stylu. Raz rozmawialiśmy spokojnie innym
razem się kłóciliśmy. Poza tym Harry więcej czasu musiał spędzać na patrzeniu
na mnie niż gadaniu z mną, bo nie miałam dla niego czasu. Blaine i ja ćwiczyliśmy
codziennie, od tego występu zależało czy zaliczy semestr dlatego siedzieliśmy w
sali prób po nocach i co było najgorsze zmienialiśmy repertuar trzy razy.
Najpierw chłopak wybrał „Broadway Baby” z musicalu Follies, który pierwszy raz
na Broadway’u był wystawiony w roku 1971. Uwielbiałam ten utwór i byłam mega
podekscytowana, że go zaśpiewamy. Po dwóch dniach prób Blaine stwierdził, że
skoro „ta baba” go nie lubi nie może zaśpiewać tego tak jak chce. A chciał żeby
to wszystko było dowcipne i nieco przerysowane. Omawialiśmy szczegóły tego
występu od jakiegoś miesiąca, kiedy Blaine wybrał ten utwór. Znałam go
doskonale i uważałam, że to świetny wybór. Mieliśmy tydzień na dopracowanie
wszystkiego, ale już wcześniej wiedziałam mniej więcej jak to będzie wyglądać. Dlatego
zdziwiłam się gdy chłopak stwierdził, że wykonamy „Suddenly Seymour”, utwór
pochodzący z musicalu Little Shop of Horrors, który był nie tylko
przedstawieniem wystawianym na Broadway’u i innych teatrach, chociażby tym w
Londynie, ale został też zekranizowany i jako film był nominowany między innymi
do Oskarów czy Złotych Globów. I tak utwór ten ćwiczyliśmy kolejne dwa dni.
Blaine grał na pianinie a ja siedziałam obok niego i odgrywaliśmy swoje role. I
wtedy chłopak stwierdził, że w ogóle nas nie widać i takie utwory będziemy
mogli wykonywać jak będziemy sławni na jakiejś wielkiej arenie z wielkimi
telebimami, które będą nas pokazywać a teraz jest to po prostu nudne. Moim
zdaniem miał rację i opcja pierwsza była może bardziej ryzykowna, ale przede
wszystkim była też bardziej żywiołowa. No i miałam ubrać piękną sukienkę
zaprojektowaną przeze mnie i Kurta, co było tylko dodatkowym plusem. Harry,
który był na wszystkich naszych próbach i widział małe załamanie nerwowe Blaine’a,
które przeżywał gdy odrzuciliśmy „Suddenly Seymour” tego czwartego dnia,
stwierdził, że musimy wrócić do pierwotnego planu. Żartował nawet, że widząc
mnie na scenie podczas tego utworu zakochuje się od nowa a gdyby był gejem
zakochałby się w Blaine’nie. Byłam w totalnym szoku nie tylko tym, co mówił,
ale jego ogólną postawą. Doradzał nam, pomagał i przede wszystkim miałam
wrażenie, że się świetnie bawił. A chyba największym zaskoczeniem było to jak
szybko, jak idealnie odnalazł się w moim „nowym” świecie, którego do tej pory
nie znał. Poznał nie tylko to jak wygląda teraz mój zwykły dzień, ale przede
wszystkim poznał ludzi, którzy byli częścią każdego mojego zwyczajnego dnia. Miałam
wrażenie, że chce nadrobić ten czas, kiedy go nie było, że chce poznać kulisy,
choć przede wszystkim wiedziałam, że pragnie znowu grać jedną z głównych ról w
moim życiu będąc zupełnie nieświadomym tego, że tak naprawdę dla mnie nigdy nie
przestał być postacią pierwszoplanową. To, że nagle Harry po prostu jest, że
odbiera mnie o drugiej w nocy i zawozi do domu czy to, że jest na naszej próbie
i nam pomaga było dziwne a z drugiej strony wydawało mi się, że w końcu
wszystko jest na swoim miejscu. To było nienaturalne i naturalne jednocześnie.
Oczywiście, że byłam świadoma burzy w centrum, której byliśmy, ale nie
przejmowałam się tym i właściwie jedyne, czym się przejmowałam to moi rodzice a
przede wszystkim tata. Z mamą chociaż rozmawiałam, co prawda nieco sztucznie,
bo zarówno ona jak i ja omijałyśmy ten temat szerokim łukiem, ale tata nadal do
mnie nie dzwonił i wiedziałam, że będę musiała z nimi porozmawiać o tym, kiedy
polecę do domu na święta. Nie chciałam się z nimi kłócić a na pewno nie o coś,
na co oni nie mieli wpływu, zresztą ja sama nie miałam wpływu na to, co czułam.
Właściwe to nie miałam czasu zagłębiać się w analizy tego wszystkiego i skupiona
byłam na swoich obowiązkach. Poza tym, że Blaine nieco mieszał, jeśli chodziło
o to, co w końcu zaśpiewamy nie było większych komplikacji. Do momentu, kiedy w
dzień występu chłopak zaniemówił. Miał gorączkę, pociągał nosem i przede
wszystkim niemiłosiernie bolało go gardło. Wszystko nagle się skomplikowało. To
był jego egzamin i dlatego ja stresowałam się bardziej niż przed zwykłym
występem. Nie chciałam niczego popsuć, brunet śpiewał więcej partii niż ja i
kiedy rano okazało się, że ledwo mówi musieliśmy podzielić się tekstem na nowo.
Właściwie to Harry to zrobił, bo jako jedyny myślał na chłodno a nie tak jak
Blaine, Kurt i ja – my po prostu panikowaliśmy. Brunet to ogarnął i wiedziałam,
że nie ważne, co się wydarzy w przyszłości, jeśli Blaine zda egzamin będzie
wielbił Harry’ego do końca życia. Mój przyjaciel prawie się nie odzywał aż do
czasu występu, pił tylko napary z różnych ziół, herbatki i jakieś tajemnicze mikstury,
w których skład nie miałam pojęcia, co wchodziło, ale po ilości i różnorodności
tych eliksirów, które wlewał w siebie chłopak zaczęłam się zastanawiać czy
studenci aspirujący do bycia gwiazdami Broadway’u nie mają przypadkiem na
studiach przedmiotu, podczas którego uczą się przepisów i jak przyrządzać te
dziwne lecznicze preparaty. Poza tym Blaine brał milion różnych tabletek na
przeziębienie, na ból głowy, na gorączkę, na ból gardła, na chrypę – dosłownie
na wszystko – przez co przed samym występem może i nie czuł bólu gardła, nie
kaszlał, nie kichał i nie bolała go głowa, ale zachowywał się tak jakby się
naćpał tym wszystkim. Co było w tym wszystkim najdziwniejsze? Jego stan
odurzenia ziółkami, miksturami i tabletkami spowodował, że chłopak przestał się
denerwować. Wyluzował się i właściwie przeziębienie wyszło mu na dobre. Mimo że
nie ćwiczył ze mną tego dnia, kiedy nadszedł czas występu był rewelacyjny.
Właściwie lepszy niż na próbach, bo jego zachowanie serio było przerysowane i
rozbrajająco zabawne. Mniej więcej w połowie utworu wiedziałam już, że wszystko
będzie dobrze, że się udało. Rozluźniłam się i po prostu cieszyłam się czerpiąc
ogromną przyjemność z tego, co robiłam. Gdy było po wszystkim Blaine dowiedział
się tylko, że zdał, ale ocenę miał poznać dopiero po kilku dniach. Ja z kolei
dowiedziałam się, że wśród publiczności był producent oraz reżyser Les
Misérables. Niedługo miało minąć 10 lat odkąd przedstawienie ostatni raz było
wystawiane na Broadway’u i w związku z tym Broadway postanowił zagrać dziesięć
spektakli specjalnych. Każdy z inną obsadą. Ubiegałam się o rolę Éponine*** - postaci, która na przestrzeni
wielu lat stała się symbolem nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej miłości.
Jednocześnie Éponine to jedna z moich
ulubionych bohaterek nie tylko musicalowych czy teatralnych lub filmowych. Jej
tragiczna historia sprawiła, że podbiła ona moje serce. Nie trudno zauważyć, że
moi ulubieni bohaterowie to najczęściej ci, którzy kochają całym sercem
jednocześnie nie otrzymując miłości od ukochanej osoby. Pragnęłam wcielić się w
nią i jak się okazało miałam szansę by to zrobić. Zarówno reżyser jak i
producent poprosili mnie o przesłanie swojego demo do północy dnia następnego.
Oczywiście, że najpierw skakałam z radości, cieszyłam się tak, że rzuciłam się
na Harry’ego i zaczęłam go całować przy ludziach mając to w nosie, ale później
okazało się, że mam problem. Jeszcze tego samego dnia wieczorem pojechałam do
studia i wtedy zaczęły się schody. Nie miałam pojęcia, co mam nagrać. Chcieli
demo, powiedzieli, że ma mieć około dwie minuty. Harry starał mi się pomagać,
ale im mniej czasu miałam tym bardziej panikowałam i wydawało mi się, że każdy pomysł,
na który wpada jest beznadziejny i byłam dla niego trochę jędzowata. Ale nie panowałam
nad tym. I wtedy dostałam SMS. „Nigdy nie będziesz szczęśliwa, Nigdy nie
zaznasz spokoju. Nigdy nie będzie końca tej udręki. Harry to Harry. Nie kocha.
Nigdy nie pokocha. Nie ciebie. Ciebie nienawidzi. Ciebie oszukuje. Ciebie
zwodzi. Ciebie upokarza. Ciebie poniża. Naiwna suka! Wciąż się mylisz. Wciąż
popełniasz te same błędy... Nie martw się! Harry pomoże popełnić kolejne,
gorsze. Jesteś pionkiem w jego grze. Jesteś niczym. Wkrótce przypomnisz sobie,
jakie to uczucie, jak czuje się nic nie warte gówno... Całuski D.”
-Coś nie tak?- usłyszałam i uniosłam głowę by spojrzeć na
Harry’ego.
-Wszystko w porządku- powiedziałam i schowałam telefon do kieszeni.
-Na pewno?- oczywiście, że nie.
-Taaa, po prostu muszę ci coś powiedzieć- sama nie
wiedziałam czy chcę to zrobić, ale przecież on zapewniał mnie, że już zawsze
będzie ze mną szczery, że mnie nie okłamie i ja chyba powinnam mu powiedzieć w
końcu, że dręczy mnie psychopata. Chyba powinnam przestać to ukrywać. I chyba
nie powinnam czekać, prawda? Powinien wiedzieć? Naprawdę?
-To coś ważnego?- zapytał i uświadomiłam sobie po pierwsze,
że jest nagle jakiś podekscytowany a po drugie, że mnie znienawidzi kiedy
powiem, że ukrywałam to przed nim tak długo.
-Nie. Ale za to ty chyba chcesz mi powiedzieć coś ważnego-
starałam się brzmieć naturalnie, ale wiadomość wyprowadziła mnie z równowagi. No
i fakt, że jednak jestem tchórzem. Z drugiej strony stwierdziłam, że muszę mu
powiedzieć, ale niekoniecznie w tym miejscu. Powinnam to zrobić na osobności.
-„Defying Gravity”. Pamiętam jak to śpiewałaś kiedyś, każdy
kto usłyszy jak to śpiewasz padnie z zachwytu- powiedział podekscytowany a ja odwróciłam
się od niego i znowu poczułam jak wszystko się we mnie kumuluje. A to wszystko
przez D.
-Boję się, że mnie oszukujesz-wypowiedziałam te słowa na
głos i kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że to zrobiłam otworzyłam szeroko oczy
ze zdumienia.
-Dlaczego tak myślisz?- zapytał spokojnie i stanął przede
mną.
-Bo bardzo mi ostatnio pomagasz, znosisz moje humorki i
jesteś taki miły... Boję się, że masz w tym jakiś cel. Że robisz to specjalnie-
nie robiłabym jakieś niepotrzebnej afery gdyby nie SMS od tego głupiego
psychola! Ali masz poważniejsze rzeczy do roboty niż przejmowanie się jakimś
chorym psychopatą!
-Mam w tym cel. Chcę cię uszczęśliwiać i nie chcę żebyś
wątpiła w moje intencje. Sama się w końcu przekonasz- powiedział spokojnie i
mnie przytulił.
-Zostało mało czasu i trochę panikuję, więc mi odbija. Przepraszam-
zrobiłam słodką minkę i spojrzałam na niego przepraszająco.
-Kwiatuszku próbujemy to „Defying Gravity”?- zapytał Dylan,
chłopak, który jako jedyny siedział z nami w studio i był tak pozytywnie
zakręcony i energiczny, że wystarczyło na niego spojrzeć żeby zacząć się uśmiechać.
Znałam go już długo i nie ważne czy była noc czy dzień, czy padał deszcz czy
świeciło słońce, ten człowiek zachowywał się jak niewyżyte dziecko z ADHD będąc
przy tym niesamowicie uroczym i słodkim. Zawsze mi mega słodził, nazywał
kwiatuszkiem, maleństwem, kotkiem i nie musiałam się bać, że Harry będzie
zazdrosny. Dylan był gejem.
-Próbujemy- powiedziałam i zaczęłam się przygotowywać.
-Czuję, że to będzie to- Harry nie wydawał się w ogóle
dotknięty moimi wcześniejszymi słowami i w jakiś sposób dodało mi to więcej
pewności, że tym razem ma naprawdę dobre zamiary. D. po prostu było głupie. Potrząsnęłam
energicznie głową, skupiłam się na słowach chłopaka i coś sobie uświadomiłam.
Słowa „Defying Gravity” były idealne i właśnie to przecież chciałabym
powiedzieć D. Właśnie to. Że nie będę grać już według reguł, które ten ktoś
ustala.
-Też tak czuję- powiedziałam i zanim ubrałam słuchawki
szybko pocałowałam Harry’ego.
-Zaczynamy?- zapytał Dylan.
-Zaczynamy- jakby znikąd uderzyła we mnie wielka dawka
energii Obiecałam sobie, że już nigdy nikt mnie nie skrzywdzi. I zamierzałam
dotrzymać danego sobie słowa. Jeśli będzie trzeba to pokonam nawet grawitacje
żeby być szczęśliwa. A poza tym... Będę najlepszą Éponine w historii.
It's time to try
Defying gravity
I think I'll try
Defying gravity
Kiss me goodbye
I am defying gravity
And you wont bring me down!
* Chodzi oczywiście o Barbrę Streisand
** Les Mis czyli Les Misérables ( po polsku Nędznicy)
*** Éponine - imię to ma swoją polską "wersję" - po prostu Eponina, ale w oryginale brzmi i "wygląda" jakoś ładniej więc w opowiadaniu jest oryginał XD
Za nami rozdział nr 20!!! Napisałam już łącznie z 1 częścią 77 rozdziałów o.O
Na początek macie link do występu Ali i Blaine'a! Broadway Baby (jej sukienka jest taka alkjlaskjdlaskj!!)
A tutaj już piosenka z końca rozdziału czyli Defying Gravity z musicalu Wicked. Uwielbiam tę piosenkę przede wszystkim kiedy śpiewa ją Lea!! Of kors cytaty z początku i końca rozdziału pochodzą z tej właśnie piosenki.
Tutaj macie tłumaczenie:
1)Coś się we mnie zmieniło
Coś nie jest takie same
Skończyłem z graniem według zasad
Cudzej gry
Za późno by ponownie zgadywać
Za późno by wrócić do spania
To czas by zaufać moim instynktom
Zamykam oczy i skaczę
2) To czas by starać się
sprzeciwić się grawitacji
Myślę, że postaram się
sprzeciwić się grawitacji
Pocałuj mnie na pożegnanie
Sprzeciwiam się grawitacji
I ty mnie nie poniżysz
Na moim profilu na tt możecie znaleźć przypiętego tweeta, który jest nowym, króciutkim zwiastunem opowiadania XD I jest dość wesoły XD
Dziękuję Lilly za komentarz! Obiecuję, że niedługo zajrzę do Ciebie i też skomentuję <3
To chyba wszystko!
Przepraszam za błędy!
Do następnego!
PS I love youuuuu all <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz