wtorek, 2 sierpnia 2016

Rozdział 20





Something has changed within me
Something is not the same
I'm through with playing by the rules
Of someone else's game
Too late for second-guessing
Too late to go back to sleep
It's time to trust my instincts
Close my eyes: and leap!

-Nie rozumiem- on chyba nie powiedział tego, co usłyszałam. Na pewno chodziło mu o coś innego.
-Nie ma już umów, nie ma zespołu, nie ma udawanej przyjaźni, nie ma głupich spojrzeń, nie ma fałszu. Odszedłem- spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi oczami a ja nadal nie rozumiałam, o czym on do cholery mówi.
-Nadal nie rozumiem. Nie mogłeś tego zrobić- przecież nie mógł odejść przeze mnie. Nie mogłam aż tak namieszać! Nie mogłam zniszczyć wszystkim życia!
-Ali nie ma już One...
-Nie, nie, nie. Nikt nic nie mówił. Olivia by mi powiedziała. Kazałam jej cię stalkować, Olivia wie o tobie wszystko... Dlaczego masz taką minę?- zapytałam widząc jak bardzo próbuje się nie uśmiechnąć.
-Jaką?
-Jakbyś walczył z tym żeby się nie zaśmiać albo chociaż uśmiechnąć.
-Bo w sumie walczę- czy on mógłby być w tym momencie poważny?
-Harry, co z tobą nie tak? Mówisz mi coś takiego i chce ci się śmiać?- nie rozumiałam jego zachowania. W ogóle nie umiałam pojąć jego toku myślenia.
-Nie z tego co ja powiedziałem, ale z tego co powiedziałaś ty. I w sumie nie chce mi się z tego śmiać, ja po prostu jestem rozbawiony- jest rozbawiony. On jest rozbawiony!
-Ale co cię bawi? Co może cię bawić w tej beznadziejnej sytuacji?
-Stalkowałaś mnie- powiedział a ja wywróciłam oczami, bo przecież to nie był powód do bycia uśmiechniętym czy rozbawionym!
-To nie jest powód do tego by się uśmiechać. To jest totalnie nie na miejscu.
-Przestań się tak nakręcać- czy jemu padło na mózg?
-Ale jak mam się nie nakręcać skoro ty źle reagujesz. Nie możesz się cieszyć z tego, że kazałam cię śledzić- kto normalny by się z tego cieszył?
-Ali, od naszego rozstania myślałem o tobie codziennie, budziłem się i byłem sam, szedłem do pracy i byłem sam, jadłem obiad i byłem sam, oglądałem film i byłem sam, leżałem nocami nie mogąc spać, bo byłem sam. Zawsze, wszędzie. Otoczony setkami osób a mimo tego byłem sam. Byłem samotny. Aż do teraz. Bo teraz leżę z tobą w łóżku, trzymam cię w ramionach i w końcu nie jestem sam. W końcu jest dobrze i to, że kazałaś mnie śledzić patrząc na to, co czułem, gdy ciebie nie było jest dla mnie czymś cudownym i nieco zabawnym- powiedział a ja byłam tak tym przytłoczona, że nie umiałam wymyślić niczego sensownego, nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.
-Leżenie w twoich ramionach jest naprawdę super. W ogóle muszę przyznać, że są one dużo większe niż dawniej, mega przypakowałeś.
-Ty też wyglądasz nieco inaczej... Jesteś taka wysportowana- Harry patrzył na mnie dziwnie a ja uświadomiłam sobie, że chce mnie omotać żebym zapomniała, że przecież panikuję.
-Zaraz! Ty to mówisz specjalnie żeby odwrócić moja uwagę od tego, że popełniłeś największy błąd w życiu!- wyplątałam się z jego objęć i usiadłam na łóżku.
-Ale się nawiedziłaś- chłopak głośno westchnął chcąc mi pokazać, że moje gadanie go męczy.
-Bo nie możesz czuć się teraz super i ja też skoro odszedłeś i sytuacja jest tak naprawdę beznadziejna!
-Sytuacja nie jest beznadziejna.
-Harry zniszczyłam ci życie, wam wszystkim! A wasi fani?! O mój Boże! To jest beznadziejna sytuacja- skończę marnie. Zginę w jakiś okrutny sposób i wyląduję w piekle za to, co narobiłam!
-Przestań panikować i przestań myśleć, że to twoja wina- on mówił całkiem spokojnie a ja praktycznie już krzyczałam. Ale to była moja wina i dlatego byłam taka rozemocjonowana.
-To jest moja wina. I przestań się do mnie uśmiechać!- wstałam raptownie z łóżka, ponieważ jego dłoń zaczęła miziać się z moją i to mogło mnie zamroczyć.
-Wolałabyś jakbym płakał? Albo na ciebie krzyczał?- zapytał znowu ciężko wzdychając.
-Tak! To znaczy nie chcę żebyś płakał, ale powinieneś na mnie krzyczeć!- to on powinien podnosić głos, nie ja. Dlaczego więc było odwrotnie?
-Uspokój się.
-Zniszczyłam wszystko.
-Teraz niszczysz to, co czuję. Niszczysz ten moment. Możesz przestać w końcu czuć się wszystkiemu winna?
-Podpisaliście kontrakt z nową wytwórnią. Wiem to. Miała być kolejna płyta- widziałam po jego minie, że coraz bardziej go denerwuję, ale naprawdę przeżywałam to co mi powiedział.
-Skarbie...- przerwałam mu natychmiast olewając to jego zupełnie nie na miejscu „skarbie”.
-Przestań w końcu udawać, że nic się nie dzieje! Że nie ma o czym gadać! Że nie dotknęło cię to co ci powiedziałam! Że twoje odejście to nic!
-Okej!- Harry w końcu podniósł głos. Chłopak usiadł na łóżku i postanowił kontynuować. - Mam się złościć to proszę bardzo! Jestem zły. Jestem zły, bo mnie nie słuchasz i nie chcesz słuchać! Chciałaś usłyszeć, że to, co zrobiłaś mnie boli? Proszę bardzo! Oczywiście, że mnie boli, że mnie to dotknęło. Nie krzyczałem, nie złościłem się, bo pierwszy raz od momentu, kiedy mnie zostawiłaś poczułem, że mogę odzyskać to, co straciłem. Myślałem o tobie codziennie, każda minuta mojego życia była, jest i będzie wypełniona tobą. Wiem, że brzmię jak wariat, który uciekł z psychiatryka, wiem, że może ci się  wydawać, że mam obsesję na twoim punkcie i w sumie taka jest prawda. Ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje. Że mówisz, że pragnęłaś mnie zniszczyć a po mnie to spływa. Nie pokazuję tego, ale to nie znaczy, że nie czuję smutku, żalu i złości. Czuję to wszystko a nawet więcej. Wszystko mi się miesza a ty niczego nie ułatwiasz! Cieszyłem się, że jesteśmy tutaj razem. Że znowu pozwalasz mi na to. Nawet nie umiem tego nazwać. Ale skupiłem się na tym. Na tym, że cię całuję, że cię przytulam i serce prawie wyrwało mi się z piersi z radości. Nie dopuszczałem do siebie nawet tego, że możesz mi na to pozwalać, bo jest ci mnie żal z powodu pożaru. Byłaś tam ze mną wczoraj i dzisiaj i może, dlatego jesteś teraz taka miła i patrzysz na mnie jak dawniej. Udaję, że być może teraz wszystko się ułoży, łapię się myśli o tym, że odwzajemniasz moje pocałunki, dlatego że tego pragniesz a nie, dlatego że się nade mną litujesz, uwierz mi łapię się tego jak ostatniej deski ratunku. A ty to wszystko teraz psujesz.
-Po pierwsze nie robię tego z litości. Robię to dlatego, że tego chcę. Nie chcę żebyś myślał, że jest inaczej. A po drugie, nie mogę uwierzyć, że przeze mnie odszedłeś. Jak mogłeś to zrobić? I nie mów, że...- Harry przerwał mi natychmiast. Okej, może powinnam jakoś bardziej skupić się na tym, co powiedział, ale nie umiałam myśleć o niczym innym, tylko o tym jego głupim odejściu.
-A ty znowu o tym. Odszedłem nie przez ciebie. Koniec. Nie zamierzam o tym dyskutować.
-Ale ja zamierzam. Masz to odkręcić- podeszłam do niego i stanęłam centralnie przed nim. Patrzyłam na niego nieustępliwie i miałam wrażenie, że właśnie zaczęliśmy toczyć jakąś walkę na spojrzenia. Normalnie nawet nie mrugaliśmy.
-Ale ja nie chcę tego odkręcać, nie rozumiesz?- tak, jasne. Na pewno nie chcesz odkręcać największego błędu jakim mogłeś popełnić w życiu.
-Jak możesz nie chcesz robić tego, co tak bardzo kochasz?!
-Skąd wiesz, że nadal to lubię? Skąd możesz to wiedzieć skoro nie wiesz nic?!- jak ja nienawidziłam tych chwil, kiedy się na siebie wydzieraliśmy... Właściwie to tak naprawdę trochę je uwielbiałam.
-Nie wiem? Harry wiem o tobie wszystko.
-Myślisz, ze wiesz a to różnica.
-Niall! Dlatego Niall z tobą nie rozmawia. Jak mogłeś to zrobić Niallowi?!- nie wiedziałam co dokładnie mną kieruje, ale wzięłam jedną z poduszek i walnęłam go nią prosto w ten zakuty łeb. –Jak mogłeś to zrobić sobie?! Jak możesz być tak lekkomyślny?
-Przestań!- wrzasnął i wstał przez, co zmuszona byłam zrobić krok w tył.
-Odchodząc popsułeś wszystko! Wszystko!- może i dramatyzowałam, ale chciałam żeby on też dramatyzował.
-Zaraz przez ciebie oszaleję!- wykrzyczał i pociągnął nerwowo za końcówki włosów.
-Ty oszalałeś w momencie, kiedy postanowiłeś odejść i zniszczyć życie połowie świata!
-Przestań sprawiać, że zaczynam odczuwać wyrzuty sumienia, których nie było!
-I dobrze! Powinieneś je mieć tak samo jak ja je mam! Miałam je i bez tego, co zrobiłeś!
-Przestań! W końcu przestań!- warknął, złapał mnie za nadgarstki i kiedy to zrobił nagle, dosłownie jakby ktoś przełączył jakiś pstryczek, atmosfera wokół nas uległa diametralnej zmianie. Dosłownie zaniemówiłam i przez kilkanaście sekund gapiłam się na niego. Był zdenerwowany, bo wiedziałam, że moim gadaniem wyprowadziłam go z równowagi, ale nie był na mnie tak na poważnie zły. Poza tym  miałam wrażenie, że był szczęśliwy i właśnie w tym momencie zrozumiałam, że on naprawdę zmaga się dokładnie z tym co ja. Z tym mętlikiem, z tym poplątaniem.
-Harry- wyszeptałam, bo jego oczy patrzące intensywnie na moje usta sprawiły, że nie miałam siły by mówić. I wtedy jego wargi połączyły się z moimi. I to jak! Harry zaczął całować mnie tak zachłannie, tak pożądliwie, że aż odebrało mi dech w piersiach. Wplotłam dłonie w jego włosy, kiedy jego po prostu wędrowały po moim ciele by po chwili wsunąć się pod moją koszulkę. Nie minęła nawet minuta, kiedy znowu wylądowaliśmy w łóżku- całując się coraz mocniej i coraz bardziej niedbale. Wiedziałam, że on nakręca się coraz bardziej, bo i ja nakręcałam się z każdą sekundą bardziej. I wtedy miałam ochotę się zabić, bo naprawdę chciałam z nim to zrobić. Marzyłam o tym by mu się oddać i nie wiedziałam o tym aż do tej chwili. Ale ja musiałam to przerwać wcale nie, dlatego że chciałam, ale dlatego że musiałam. Musiałam, bo miałam okres. Nie sądziłam, że moja miesiączka okaże się dla mnie problemem do momentu, kiedy uświadomiłam sobie, że chcę się z Harrym kochać, tu i teraz.
-Harry nie możemy- powiedziałam, bo jego usta przeniosły się na moją szyję.
-Wiem- odparł i byłam w stu procentach pewna, że uważa, że ja uważam, że to za wcześnie. Ale ja wcale tak nie uważałam. Byłam gotowa się z nim kochać, ale przegrałam z własną fizjologią.
-Musimy przestać- myślałam, że przez niego zwariuję. Pożądałam go a on wszystko utrudniał całując mnie bez opamiętania, przez co ledwo mogłam złapać oddech.
-Wiem, nie powinniśmy- wysapał i był tak nakręcony, że zrobiło mi się go żal. I zachciało mi się z niego śmiać.
-Nie o to chodzi- powiedziałam i złapałam jego twarz w dłonie.
-Nie?- zapytał i patrzył na mnie tak intensywnie, że myślałam, że się rozpłynę pod wpływem jego spojrzenia.
-Nie.
-Masz okres- domyślił się od razu i z impetem położył się obok mnie. Przez chwile leżeliśmy i ja się śmiałam z niego a on tylko ciężko wzdychał. –Chciałaś tego.
-Chciałam- przyznałam, bo taka była prawda. Gdybym nie miała okresu prawdopodobnie właśnie byśmy się kochali.
-Żałowałabyś? Gdybyśmy dali się ponieść?
-Nie- powiedziałam i się zamyśliłam. Nie żałowałabym, ale jednocześnie chyba dobrze się stało jak się stało. To mogłoby jeszcze bardziej wszystko skomplikować a przecież już to, co było między nami to pomieszanie z poplątaniem. Z drugiej strony... Może właśnie to by wszystko naprostowało? –Nie żałowałbym nocy z tobą, ale myślę, że chyba dobrze się stało.
-To znaczy?- zapytał i obrócił się w moją stronę.
-Wiesz... Kłóciliśmy się i...
-I dawniej nasze kłótnie często kończyły się w łóżku- powiedział i śmiesznie poruszył brwiami. Jego dłoń wylądowała na moim udzie i ścisnęła je delikatnie sprawiając, że moja skóra pokryła się gęsią skórką.
-Pamiętam i właśnie i kurde! Zawstydziłeś mnie!- odsunęłam się nieco od niego i strzepnęłam jego rękę z mojej biednej, zaatakowanej nogi.
-Kochaliśmy się wtedy tak...
-Zamknij się- poleciłam i żeby mu jakoś uniemożliwić paplanie usiadłam i zakryłam mu usta dłonią. –Chodzi mi o to, że kłóciliśmy się, nie bez powodu, jeszcze wcześniej ryczałam, powiedziałam ci coś okropnego i moglibyśmy to dodatkowo skomplikować.
-Yhym- wymruczał i poczułam jak specjalnie obślinia mi dłoń.
-Fuj!- powiedziałam udając oburzenie i obrzydzenie i zaczęłam wycierać rękę w jego koszulkę.
-Chciałbym to dodatkowo skomplikować kochając się z tobą- Harry praktycznie rzucił się na mnie, przez co znowu leżałam na łóżku a on zwisał nade mną i szczerzył się jak jakiś głupek. Super, niech tak jeszcze mówi to padnę na zawał.
-Jesteś niemożliwy- może i powinnam się opanować, ale musiałam dotknąć palcem jego dołeczka. Zawsze lubiłam to robić.
-Wiem.
-Gdyby ktoś nas podglądał i widział to, co tu się wyprawia najprawdopodobniej zadzwoniłby po psychiatrę. Wiesz jak dziwnie się zachowujemy?
-Jak nienormalni, ale przecież my nigdy nie byliśmy normalni- powiedział i dał mi całusa w usta.
-W stu procentach się z tobą zgadzam, ale... Musisz odwołać to co zrobiłeś- nie chciałam rujnować naszego spokoju i tej chwili, ale po prostu musiałam go przekonać do zmiany decyzji.
-Nieeee- Harry padł obok mnie i zaczął jęczeć w poduszkę.
-Nie chcę się już kłócić o to, ale nie chcę też żebyś popełnił największy błąd w życiu- stwierdziłam, że musimy podejść do tego na spokojnie.
-To nie jest błąd. To jest... uwolnienie- powiedział i na mnie spojrzał. Cóż, jego słowa mnie nie przekonały i Harry chyba się domyślił widząc moją minę. –A może pójdziemy na kompromis?
-Kontynuuj- byłam ciekawa, co takiego wymyślił.
-Zastanowię się nad tym wszystkim jeszcze raz, na chłodno- tego się nie spodziewałam.
-Okej...- byłam ciekawa, czego chciał w zamian.
-Ale...
-Ale?
-Pójdziesz ze mną na randkę- uśmiech pojawił się na jego twarzy a ja nie wierzyłam, że tylko tego chce.
-Taki jest twój warunek?- zapytałam by się upewnić.
-Tak.
-W takim razie dobrze. Zgadzam się tylko- chciałam powiedzieć, że mam zapełniony grafik, ale nie zdążyłam, bo od razu mi przerwał.
-Wiedziałem, że zaraz wyskoczysz z jakimś tylko albo ale. Skarbie gdyby nie twój okres właśnie byśmy się kochali a randka to przecież...
-Nie dramatyzuj. Zgadzam się tylko nie wiem kiedy. Do świąt mam zawalony grafik. Codziennie. Jutro wracam do Nowego Jorku, bo naprawdę muszę. Blaine ma za tydzień występ zaliczeniowy i występuję z nim w duecie, do tego wciąż chodzę do studia, staram się nagrywać, poza tym opowiadałam ci o Les Misérables, muszę przygotować się do castingu, który nawet nie wiem kiedy będzie, poza tym wciąż czekam na odpowiedź odnośnie tego koncertu dla Barbry*, mega mi na nim zależy wiesz jak bardzo ją kocham, gdybym wystąpiła przed nią to by było jak spełnienie najśmielszych marzeń- zaczęłam się nakręcać, bo ostatnio byłam bliżej Broadway’u niż kiedykolwiek wcześniej i mogłam brać udział w takich projektach, o których mi się nawet nie śniło. Les Mis** czy Funny Girl to musicale, których piosenki śpiewałam odkąd byłam mała. Zawsze kochałam muzykę i teatr.
-Okej, rozumiem. Nie ma sprawy. Możemy iść na randkę jutro, za miesiąc albo za pół roku. Ale chodzi mi o to, że chcę iść z tobą na randkę.
-Mam nadzieję, że nie będziesz musiał czekać pół roku, ale przede wszystkim, że naprawdę przemyślisz swoją decyzję.
-Wow- powiedział i się uśmiechnął.
-Co wow?- zapytałam, bo nie do końca wiedziałam co ma na myśli.
-Widzisz jak potrafimy się dogadać? Bez krzyków i twojego dramatyzowania.
-Zawsze dramatyzuję.
-Wiem.
-Skoro mamy to już za sobą to teraz opowiedz mi, co robiłeś przez te dwa lata, kiedy mnie nie było? To znaczy, nie chodzi mi o jakieś dramatyczne fakty, tylko chcę wiedzieć, co robiłeś. Wiem, że nagraliście płytę.
-Nagraliśmy. To chyba nasza najlepsza płyta i mówię to całkiem subiektywnie.
-Nie przesłuchałam jej- przyznałam.
-Domyślam się. Jest na niej piosenka dla ciebie- doskonale o tym wiedziałam.
-Wiem. To ta, którą słyszałam na waszym koncercie? Ta melancholijna? Przepraszam, ale nie pamiętam tytułu. Słyszałam ją tylko wtedy, jest naprawdę piękna.
-Tak. Długo zastanawiałem się czy ma być na płycie. Ale wtedy Lou powiedział, że mam to zrobić więc zrobiłem. No i Louis napisał piosenkę dla El i ona też jest na krążku.
-A więc złamaliście nam serca a potem zarobiliście na nich miliony. To okropne- zażartowałam.
-To biznes- powiedział a ja walnęłam go w dłoń.
-Świnia. Czyli była płyta a potem co? Trasa?
-Nie, potem była przerwa- w sumie wiedziałam, że mieli przerwę od Nialla.
-Czyli się leniłeś.
-Niezupełnie.
-Niezupełnie?
-Zagrałem w filmie- coś tam mi się obiło o uszy kiedy kazałam Olivii go szpiegować. Ale wtedy nie interesowało mnie jego życie zawodowe tylko prywatne.
-Jakim?- w sumie nie umiałam go sobie wyobrazić w jakimkolwiek filmie.
-Wojennym- Harry w filmie o wojnie? Okej, tego tym bardziej nie potrafiłam sobie wyobrazić.
-Serio?
-Taaa, zginąłem- chłopak zaczął się śmiać widząc jak z każdym wypowiedzianym przez niego słowem jestem coraz bardziej zaskoczona.
-Muszę to zobaczyć.
-Premiera jest w styczniu więc musisz jeszcze poczekać.
-Opowiedz mi więcej. Kogo grasz? Kto jeszcze gra? O czym dokładnie jest film?- zapytałam, wtuliłam się w niego i zaczęłam go słuchać.

***

Kolejne dni mogłabym podsumować tylko jednym słowem: zabieganie. Byłam zabiegana i nie miałam wiele czasu wolnego. Najbardziej zaskakujące było to, że w ciągu siedmiu dni odkąd opuściłam LA wiedziałam się z Harrym... codziennie. Ani razu nie poszliśmy na randkę, ale on zgodnie z tym, co ustaliliśmy się zastanawiał, co zrobić i dość często o tym rozmawialiśmy. I te rozmowy były zupełnie w naszym stylu. Raz rozmawialiśmy spokojnie innym razem się kłóciliśmy. Poza tym Harry więcej czasu musiał spędzać na patrzeniu na mnie niż gadaniu z mną, bo nie miałam dla niego czasu. Blaine i ja ćwiczyliśmy codziennie, od tego występu zależało czy zaliczy semestr dlatego siedzieliśmy w sali prób po nocach i co było najgorsze zmienialiśmy repertuar trzy razy. Najpierw chłopak wybrał „Broadway Baby” z musicalu Follies, który pierwszy raz na Broadway’u był wystawiony w roku 1971. Uwielbiałam ten utwór i byłam mega podekscytowana, że go zaśpiewamy. Po dwóch dniach prób Blaine stwierdził, że skoro „ta baba” go nie lubi nie może zaśpiewać tego tak jak chce. A chciał żeby to wszystko było dowcipne i nieco przerysowane. Omawialiśmy szczegóły tego występu od jakiegoś miesiąca, kiedy Blaine wybrał ten utwór. Znałam go doskonale i uważałam, że to świetny wybór. Mieliśmy tydzień na dopracowanie wszystkiego, ale już wcześniej wiedziałam mniej więcej jak to będzie wyglądać. Dlatego zdziwiłam się gdy chłopak stwierdził, że wykonamy „Suddenly Seymour”, utwór pochodzący z musicalu Little Shop of Horrors, który był nie tylko przedstawieniem wystawianym na Broadway’u i innych teatrach, chociażby tym w Londynie, ale został też zekranizowany i jako film był nominowany między innymi do Oskarów czy Złotych Globów. I tak utwór ten ćwiczyliśmy kolejne dwa dni. Blaine grał na pianinie a ja siedziałam obok niego i odgrywaliśmy swoje role. I wtedy chłopak stwierdził, że w ogóle nas nie widać i takie utwory będziemy mogli wykonywać jak będziemy sławni na jakiejś wielkiej arenie z wielkimi telebimami, które będą nas pokazywać a teraz jest to po prostu nudne. Moim zdaniem miał rację i opcja pierwsza była może bardziej ryzykowna, ale przede wszystkim była też bardziej żywiołowa. No i miałam ubrać piękną sukienkę zaprojektowaną przeze mnie i Kurta, co było tylko dodatkowym plusem. Harry, który był na wszystkich naszych próbach i widział małe załamanie nerwowe Blaine’a, które przeżywał gdy odrzuciliśmy „Suddenly Seymour” tego czwartego dnia, stwierdził, że musimy wrócić do pierwotnego planu. Żartował nawet, że widząc mnie na scenie podczas tego utworu zakochuje się od nowa a gdyby był gejem zakochałby się w Blaine’nie. Byłam w totalnym szoku nie tylko tym, co mówił, ale jego ogólną postawą. Doradzał nam, pomagał i przede wszystkim miałam wrażenie, że się świetnie bawił. A chyba największym zaskoczeniem było to jak szybko, jak idealnie odnalazł się w moim „nowym” świecie, którego do tej pory nie znał. Poznał nie tylko to jak wygląda teraz mój zwykły dzień, ale przede wszystkim poznał ludzi, którzy byli częścią każdego mojego zwyczajnego dnia. Miałam wrażenie, że chce nadrobić ten czas, kiedy go nie było, że chce poznać kulisy, choć przede wszystkim wiedziałam, że pragnie znowu grać jedną z głównych ról w moim życiu będąc zupełnie nieświadomym tego, że tak naprawdę dla mnie nigdy nie przestał być postacią pierwszoplanową. To, że nagle Harry po prostu jest, że odbiera mnie o drugiej w nocy i zawozi do domu czy to, że jest na naszej próbie i nam pomaga było dziwne a z drugiej strony wydawało mi się, że w końcu wszystko jest na swoim miejscu. To było nienaturalne i naturalne jednocześnie. Oczywiście, że byłam świadoma burzy w centrum, której byliśmy, ale nie przejmowałam się tym i właściwie jedyne, czym się przejmowałam to moi rodzice a przede wszystkim tata. Z mamą chociaż rozmawiałam, co prawda nieco sztucznie, bo zarówno ona jak i ja omijałyśmy ten temat szerokim łukiem, ale tata nadal do mnie nie dzwonił i wiedziałam, że będę musiała z nimi porozmawiać o tym, kiedy polecę do domu na święta. Nie chciałam się z nimi kłócić a na pewno nie o coś, na co oni nie mieli wpływu, zresztą ja sama nie miałam wpływu na to, co czułam. Właściwe to nie miałam czasu zagłębiać się w analizy tego wszystkiego i skupiona byłam na swoich obowiązkach. Poza tym, że Blaine nieco mieszał, jeśli chodziło o to, co w końcu zaśpiewamy nie było większych komplikacji. Do momentu, kiedy w dzień występu chłopak zaniemówił. Miał gorączkę, pociągał nosem i przede wszystkim niemiłosiernie bolało go gardło. Wszystko nagle się skomplikowało. To był jego egzamin i dlatego ja stresowałam się bardziej niż przed zwykłym występem. Nie chciałam niczego popsuć, brunet śpiewał więcej partii niż ja i kiedy rano okazało się, że ledwo mówi musieliśmy podzielić się tekstem na nowo. Właściwie to Harry to zrobił, bo jako jedyny myślał na chłodno a nie tak jak Blaine, Kurt i ja – my po prostu panikowaliśmy. Brunet to ogarnął i wiedziałam, że nie ważne, co się wydarzy w przyszłości, jeśli Blaine zda egzamin będzie wielbił Harry’ego do końca życia. Mój przyjaciel prawie się nie odzywał aż do czasu występu, pił tylko napary z różnych ziół, herbatki i jakieś tajemnicze mikstury, w których skład nie miałam pojęcia, co wchodziło, ale po ilości i różnorodności tych eliksirów, które wlewał w siebie chłopak zaczęłam się zastanawiać czy studenci aspirujący do bycia gwiazdami Broadway’u nie mają przypadkiem na studiach przedmiotu, podczas którego uczą się przepisów i jak przyrządzać te dziwne lecznicze preparaty. Poza tym Blaine brał milion różnych tabletek na przeziębienie, na ból głowy, na gorączkę, na ból gardła, na chrypę – dosłownie na wszystko – przez co przed samym występem może i nie czuł bólu gardła, nie kaszlał, nie kichał i nie bolała go głowa, ale zachowywał się tak jakby się naćpał tym wszystkim. Co było w tym wszystkim najdziwniejsze? Jego stan odurzenia ziółkami, miksturami i tabletkami spowodował, że chłopak przestał się denerwować. Wyluzował się i właściwie przeziębienie wyszło mu na dobre. Mimo że nie ćwiczył ze mną tego dnia, kiedy nadszedł czas występu był rewelacyjny. Właściwie lepszy niż na próbach, bo jego zachowanie serio było przerysowane i rozbrajająco zabawne. Mniej więcej w połowie utworu wiedziałam już, że wszystko będzie dobrze, że się udało. Rozluźniłam się i po prostu cieszyłam się czerpiąc ogromną przyjemność z tego, co robiłam. Gdy było po wszystkim Blaine dowiedział się tylko, że zdał, ale ocenę miał poznać dopiero po kilku dniach. Ja z kolei dowiedziałam się, że wśród publiczności był producent oraz reżyser Les Misérables. Niedługo miało minąć 10 lat odkąd przedstawienie ostatni raz było wystawiane na Broadway’u i w związku z tym Broadway postanowił zagrać dziesięć spektakli specjalnych. Każdy z inną obsadą. Ubiegałam się o rolę  Éponine*** - postaci, która na przestrzeni wielu lat stała się symbolem nieszczęśliwej, nieodwzajemnionej miłości. Jednocześnie  Éponine to jedna z moich ulubionych bohaterek nie tylko musicalowych czy teatralnych lub filmowych. Jej tragiczna historia sprawiła, że podbiła ona moje serce. Nie trudno zauważyć, że moi ulubieni bohaterowie to najczęściej ci, którzy kochają całym sercem jednocześnie nie otrzymując miłości od ukochanej osoby. Pragnęłam wcielić się w nią i jak się okazało miałam szansę by to zrobić. Zarówno reżyser jak i producent poprosili mnie o przesłanie swojego demo do północy dnia następnego. Oczywiście, że najpierw skakałam z radości, cieszyłam się tak, że rzuciłam się na Harry’ego i zaczęłam go całować przy ludziach mając to w nosie, ale później okazało się, że mam problem. Jeszcze tego samego dnia wieczorem pojechałam do studia i wtedy zaczęły się schody. Nie miałam pojęcia, co mam nagrać. Chcieli demo, powiedzieli, że ma mieć około dwie minuty. Harry starał mi się pomagać, ale im mniej czasu miałam tym bardziej panikowałam i wydawało mi się, że każdy pomysł, na który wpada jest beznadziejny i byłam dla niego trochę jędzowata. Ale nie panowałam nad tym. I wtedy dostałam SMS. „Nigdy nie będziesz szczęśliwa, Nigdy nie zaznasz spokoju. Nigdy nie będzie końca tej udręki. Harry to Harry. Nie kocha. Nigdy nie pokocha. Nie ciebie. Ciebie nienawidzi. Ciebie oszukuje. Ciebie zwodzi. Ciebie upokarza. Ciebie poniża. Naiwna suka! Wciąż się mylisz. Wciąż popełniasz te same błędy... Nie martw się! Harry pomoże popełnić kolejne, gorsze. Jesteś pionkiem w jego grze. Jesteś niczym. Wkrótce przypomnisz sobie, jakie to uczucie, jak czuje się nic nie warte gówno... Całuski D.”
-Coś nie tak?- usłyszałam i uniosłam głowę by spojrzeć na Harry’ego.
-Wszystko w porządku- powiedziałam i schowałam telefon do kieszeni.
-Na pewno?- oczywiście, że nie.
-Taaa, po prostu muszę ci coś powiedzieć- sama nie wiedziałam czy chcę to zrobić, ale przecież on zapewniał mnie, że już zawsze będzie ze mną szczery, że mnie nie okłamie i ja chyba powinnam mu powiedzieć w końcu, że dręczy mnie psychopata. Chyba powinnam przestać to ukrywać. I chyba nie powinnam czekać, prawda? Powinien wiedzieć? Naprawdę?
-To coś ważnego?- zapytał i uświadomiłam sobie po pierwsze, że jest nagle jakiś podekscytowany a po drugie, że mnie znienawidzi kiedy powiem, że ukrywałam to przed nim tak długo.
-Nie. Ale za to ty chyba chcesz mi powiedzieć coś ważnego- starałam się brzmieć naturalnie, ale wiadomość wyprowadziła mnie z równowagi. No i fakt, że jednak jestem tchórzem. Z drugiej strony stwierdziłam, że muszę mu powiedzieć, ale niekoniecznie w tym miejscu. Powinnam to zrobić na osobności.
-„Defying Gravity”. Pamiętam jak to śpiewałaś kiedyś, każdy kto usłyszy jak to śpiewasz padnie z zachwytu- powiedział podekscytowany a ja odwróciłam się od niego i znowu poczułam jak wszystko się we mnie kumuluje. A to wszystko przez D.
-Boję się, że mnie oszukujesz-wypowiedziałam te słowa na głos i kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że to zrobiłam otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia.
-Dlaczego tak myślisz?- zapytał spokojnie i stanął przede mną.
-Bo bardzo mi ostatnio pomagasz, znosisz moje humorki i jesteś taki miły... Boję się, że masz w tym jakiś cel. Że robisz to specjalnie- nie robiłabym jakieś niepotrzebnej afery gdyby nie SMS od tego głupiego psychola! Ali masz poważniejsze rzeczy do roboty niż przejmowanie się jakimś chorym psychopatą!
-Mam w tym cel. Chcę cię uszczęśliwiać i nie chcę żebyś wątpiła w moje intencje. Sama się w końcu przekonasz- powiedział spokojnie i mnie przytulił.
-Zostało mało czasu i trochę panikuję, więc mi odbija. Przepraszam- zrobiłam słodką minkę i spojrzałam na niego przepraszająco.
-Kwiatuszku próbujemy to „Defying Gravity”?- zapytał Dylan, chłopak, który jako jedyny siedział z nami w studio i był tak pozytywnie zakręcony i energiczny, że wystarczyło na niego spojrzeć żeby zacząć się uśmiechać. Znałam go już długo i nie ważne czy była noc czy dzień, czy padał deszcz czy świeciło słońce, ten człowiek zachowywał się jak niewyżyte dziecko z ADHD będąc przy tym niesamowicie uroczym i słodkim. Zawsze mi mega słodził, nazywał kwiatuszkiem, maleństwem, kotkiem i nie musiałam się bać, że Harry będzie zazdrosny. Dylan był gejem.
-Próbujemy- powiedziałam i zaczęłam się przygotowywać.
-Czuję, że to będzie to- Harry nie wydawał się w ogóle dotknięty moimi wcześniejszymi słowami i w jakiś sposób dodało mi to więcej pewności, że tym razem ma naprawdę dobre zamiary. D. po prostu było głupie. Potrząsnęłam energicznie głową, skupiłam się na słowach chłopaka i coś sobie uświadomiłam. Słowa „Defying Gravity” były idealne i właśnie to przecież chciałabym powiedzieć D. Właśnie to. Że nie będę grać już według reguł, które ten ktoś ustala.
-Też tak czuję- powiedziałam i zanim ubrałam słuchawki szybko pocałowałam Harry’ego.
-Zaczynamy?- zapytał Dylan.
-Zaczynamy- jakby znikąd uderzyła we mnie wielka dawka energii Obiecałam sobie, że już nigdy nikt mnie nie skrzywdzi. I zamierzałam dotrzymać danego sobie słowa. Jeśli będzie trzeba to pokonam nawet grawitacje żeby być szczęśliwa. A poza tym... Będę najlepszą Éponine w historii.

It's time to try
Defying gravity
I think I'll try
Defying gravity
Kiss me goodbye
I am defying gravity

And you wont bring me down!



* Chodzi oczywiście o Barbrę Streisand
** Les Mis czyli Les Misérables ( po polsku Nędznicy)
*** Éponine - imię to ma swoją polską "wersję" - po prostu Eponina, ale w oryginale brzmi i "wygląda" jakoś ładniej więc w opowiadaniu jest oryginał XD






Za nami rozdział nr 20!!! Napisałam już łącznie z 1 częścią 77 rozdziałów o.O 
Na początek macie link do występu Ali i Blaine'a! Broadway Baby (jej sukienka jest taka alkjlaskjdlaskj!!)
A tutaj już piosenka z końca rozdziału czyli Defying Gravity z musicalu Wicked. Uwielbiam tę piosenkę przede wszystkim kiedy śpiewa ją Lea!! Of kors cytaty z początku i końca rozdziału pochodzą z tej właśnie piosenki.
Tutaj macie tłumaczenie:
1)Coś się we mnie zmieniło
Coś nie jest takie same
Skończyłem z graniem według zasad
Cudzej gry
Za późno by ponownie zgadywać
Za późno by wrócić do spania
To czas by zaufać moim instynktom
Zamykam oczy i skaczę
2) To czas by starać się
sprzeciwić się grawitacji
Myślę, że postaram się
sprzeciwić się grawitacji
Pocałuj mnie na pożegnanie
Sprzeciwiam się grawitacji
I ty mnie nie poniżysz
Na moim profilu na tt możecie znaleźć przypiętego tweeta, który jest nowym, króciutkim zwiastunem opowiadania XD I jest dość wesoły XD
Dziękuję Lilly za komentarz! Obiecuję, że niedługo zajrzę do Ciebie i też skomentuję <3
To chyba wszystko!
Przepraszam za błędy!
Do następnego!

PS I love youuuuu all <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz