środa, 16 września 2015

Rozdział 4


Akcja rozdziału dzieje się przed wydarzeniami w epilogu.


„I'm wide awake
Not losing any sleep
I picked up every piece
And landed on my feet
I'm wide awake
Need nothing to complete myself, no”

-A teraz Jesse, opowiadaj, co cię tutaj sprowadza?- zapytałam, kiedy kelner postawił przed nami zamówione dania.
-Głównie muzyka- „wyjaśnił” po czym dodał „smacznego”, gdy zobaczył, że wkładam do buzi kawałek sałaty. Boże, to zdrowe żarcie może i jest zdrowe a nawet smaczne, ale z chęcią schrupałabym choć jedną, małą, złocistą fryteczkę z McDonald’s.
-Okej… A jakoś konkretniej? Opowiadaj!- powiedziałam zachęcająco przez co chłopak zaczął się śmiać.
-Przyjechałem do Nowego Jorku na jakiś czas… To znaczy może na stałe, sam nie wiem, ale w Londynie poczułem coś w rodzaju wypalenia, więc przyjechałem tutaj. Chcę spróbować czegoś nowego, może nagram coś własnego? Gadałem z moim kumplem, chyba go kojarzysz, Jamie Scott, on napisał wiele piosenek dla One Direc…
-Tak, znam Jamie’go.
-No i on tak jakby namówił mnie żebym spróbował wydać coś sam. Poza tym naprawdę poczułem, że potrzebuję jakiejś odmiany.
-A dlaczego Nowy Jork?
-Chciałem przeprowadzić do USA chyba od zawsze. Jest tu mnóstwo pięknych, wielkich miast, ale Nowy Jork wydaje się taki… idealny. Rozważałem też LA, ale to chyba byłaby zbyt drastyczna zmiana. Londyn jest nieco inny niż LA. San Franisco od razu odpadło, Chicago też, myślałem o Seattle, ale tam często pada a po latach życia w Anglii mam dosyć deszczu. No i samo tak wyszło, że padło na Nowy Jork. No i jak się tu znalazłem, po tym jak zameldowałem się w hotelu od razu pojechałem do ciebie na próbę. Dzwoniłem do Liv i mówiła, że ćwiczysz przed występem więc zakradłem się i przesiedziałem w ukryciu chyba dwie godziny aż w końcu postanowiłem ci zrobić niespodziankę. Początkowo planowałem po prostu poczekać aż skończysz, ale siedziałem tam tak długo, że nauczyłem się tej piosenki i postanowiłem zrobić ci niespodziankę w bardziej spektakularny sposób.
-I zrobiłeś. Przez moment myślałam, że zacznę piszczeć na twój widok.
-Serio?- zapytał i uniósł do góry brwi a ja się totalnie zawstydziłam.
-Taaa- powiedziałam tylko i zaczęłam się zastanawiać co powiedzieć żeby nie palnąć gafy. -W ogóle to wiem, że już ci dziękowałam, ale naprawdę chyba nigdy ci się nie odwdzięczę za to co wtedy dla mnie zrobiłeś. Naprawdę przyczyniłeś się do tego, że jestem tutaj i…
-Dziękowałaś mi za to już stanowczo zbyt dużo razy a tak naprawdę zrobiłem niewiele. Dlatego już mi nie dziękuj tylko teraz twoja kolej na opowieści. Tyle się u ciebie wydarzyło i wiem, że przez telefon nie da się opowiedzieć wszystkiego więc mów. Poza tym… Wyglądasz inaczej niż kiedy widzieliśmy się ostatnim razem… Lepiej. To znaczy zawszę świetnie wyglądałaś, ale teraz aż promieniejesz. No po prostu jesteś piękna- powiedział jąkając się a ja nie mogłam nic poradzić na to, że słysząc jego słowa zrobiło mi się miło i uśmiechnęłam się do niego jeszcze bardziej zawstydzona niż byłam chwilę wcześniej.
-Dzięki, ty też super wyglądasz- powiedziałam i zaśmiałam się sama z tego, że czułam się onieśmielona jak nastolatka flirtująca pierwszy raz w życiu. -Początki były trudne…- zaczęłam i samo tak jakoś wyszło, że przegadałam z nim cały wieczór. Z Jessem zawsze dobrze mi się rozmawiało. Gdy nagrywałam płytę naprawdę się polubiliśmy, później, kiedy myślałam, że wszystko się skończyło, zorganizował dla mnie występ w bibliotece i jakby nie patrzeć to naprawdę pomogło mi się pozbierać. Kiedy już byłam w Nowym Jorku Jesse był jedną z pierwszych osób, do których zadzwoniłam od razu po przyjeździe. Później rozmawialiśmy dość często, kilka razy w tygodniu i chłopak wspominał coś o chęci zmiany jednak nie zdradził mi swoich planów. Podejrzewałam, że wolał po prostu nie zapeszać i zrobić mi niespodziankę. Jesse był naprawdę zdolnym, utalentowanym chłopakiem i cieszyłam się, że chciał spróbować wydać coś swojego. Miałam nadzieję, że osiągnie ogromny sukces, bo naprawdę na to zasługiwał. Cały wieczór spędzony w jego towarzystwie był fajny i dziwny jednocześnie. Miałam wrażenie, że Jesse serio ze mną flirtuje i o dziwo czułam się z tym całkiem dobrze. To było nawet całkiem zabawne, bo przecież znaliśmy się już całkiem długo i ja nigdy nie myślałam w nim w tych kategoriach, jednak w momencie kiedy jego dłoń wylądowała na mojej coś poczułam. Coś innego niż kiedy przytulam się z Niallem czy chociażby kiedy na zajęciach z tańca czuję na sobie dotyk Brody’ego. I to właśnie to dziwne coś skłoniło mnie do tego, żeby umówić się z Jessem na niedzielny spacer. Naprawdę nie rozumiałam co się dzieje, ale miałam potrzebę się z nim widzieć i to nie była potrzeba czysto przyjacielska, przynajmniej tak mi się wydawało. A gdy w niedziele się spotkaliśmy i kiedy pokazywałam mu Nowy Jork miałam wrażenie, że oboje czujemy się tak jakbyśmy byli na randce. A kiedy Jesse mnie objął znowu poczułam to dziwne coś, które poczułam gdy przy kolacji kiedy złapał mnie za rękę. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy i śmialiśmy się nawet wtedy kiedy jakiś paparazzi zaczął robić nam zdjęcia. Po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością i nawet jakiś głupi fotograf nie umiał tego zepsuć. Później poszliśmy do mnie, bo zaprosiłam Jesse’go na herbatę i tak się zagadaliśmy, że kiedy zrobiło się po północy samo tak wyszło, że zaproponowałam chłopakowi nocleg. Oczywiście do niczego między nami nie doszło, Jesse dotykał czasami mojej dłoni jakby testując z zaciekawieniem czy go nie odtrącę, a kiedy szliśmy spać przytulił mnie i dał buziaka w policzek i chociaż takie zachowanie to tak naprawdę nic to ja czułam się tak jakby jednak do czegoś doszło i to do czegoś dużego, bo kiedy rano wstałam i zobaczyłam jego śpiącego w salonie totalnie nie rozumiałam dlaczego uważam, że śpiący Jesse jest słodki. Nie rozumiałam kiedy jedliśmy śniadanie dlaczego nagle uważam, że ma piękny uśmiech. Po prostu nagle zaczęłam widzieć w nim przystojnego, mądrego, atrakcyjnego mężczyznę a nie mojego kolegę. I totalnie tego nie rozumiałam. Nie rozumiałam, ale podobało mi się to. Sama przed sobą mogłam się przyznać do tego, że nie podejrzewałam, że jeszcze kiedykolwiek będę umiała chociażby myśleć o jakimś chłopaku w taki sposób. Właściwie nawet nie myślałam o tym, skupiłam się na pracy i karierze o to było dla mnie najważniejsze. Po tym całym bólu jaki przysporzyła mi miłość nie sądziłam, że będę w stanie znieść choćby delikatny dotyk dłoni, nie wspominając już o obdarzeniu kogoś zaufaniem. Próbowałam zapomnieć, wymazać z pamięci całą miłość, nienawiść i wszystko co wiązało się z NIM i naprawdę szło mi coraz lepiej. Gdyby nie te cholerne sny zapominanie szłoby mi szybciej. Jednak sny wciąż się pojawiały. Sny, w których go kochałam, przeplatały się z tymi ,w których go nienawidziłam. Wcześniej myślałam, że nigdy nie będę gotowa na coś nowego, na kogoś innego i wtedy pojawił się Jesse. Chłopak, który był tak bardzo inny niż ON. Jesse obudził we mnie uczucia, o których myślałam, że są uśpione na zawsze i mimo tego, że nie rozumiałam własnych myśli moja podświadomość chciała mi wszystko ułatwić kiedy jednej nocy, pierwszy raz odkąd w kwietniu 2013 roku poznałam JEGO, przyśnił mi się inny chłopak, nie ON…

***

-Hej!- krzyknęłam zostawiając walizkę na środku wielkiej hali i pobiegłam do Zayna, który na mnie czekał.
-Hej!- chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha po czym przytulił mnie tak mocno, że aż się zdziwiłam, po pierwsze, że aż tak za mną tęsknił a po drugie, że to chucherko ma w sobie tyle siły.
-Tak się cieszę, że mogę się u ciebie zatrzymać- powiedziałam a ochroniarz chłopaka zajął się moją walizką.
-Też się cieszę a teraz chodź, bo robi się zamieszanie- brunet złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę wyjścia a ja bardziej niż uwagą obcych ludzi przejmowałam się tym, że spędzę z Zaynem kilka dni, że nie widziałam go całe wieki, że się za nim stęskniłam i że w sumie, może delikatnie przytył, a przynajmniej miałam taką nadzieję.
-Nie uważasz, że to szalone, że mieszkamy teraz w Stanach? Co prawda na dwóch końcach, ty w LA a ja w NYC, ale chodzi o sam fakt- powiedziałam kiedy znaleźliśmy się w samochodzie.
-Taa, nieźle się to wszystko pomieszało.
-A Perrie będzie?- zapytałam.
-Nie, Perrie nie będzie.
-Dlaczego? Ma jakiś koncert czy coś?- naprawdę lubiłam blondynkę i miałam nadzieję, że ją także spotkam podczas mojego trzydniowego pobytu u Zayna.
-Taaa.
-Szkoda. No, ale cóż, fajnie, że ty jesteś i w ogóle mam ci tyle do opowiedzenia, że nawet sobie nie wyobrażasz! Zacznijmy od tego, że chodzę na taniec!- powiedziałam chociaż chłopak doskonale o tym wiedział.
-Szczerze mówiąc nadal w to nie wierzę, jak mi napisałaś, że masz lekcje tańca najpierw nie mogłem w to uwierzyć a potem śmiałem się pół dnia. Ali, która na moich oczach przewróciła się na oko z dziesięć raz i nogi potrafią się jej zaplątać jak po prostu idzie przed siebie w trampkach, uczy się tańczyć- powiedział chichocząc a ja wkurzona walnęłam go w ramie.
-To nie jest śmieszne- starałam się to powiedzieć poważnie, ale średnio mi wyszło. -No więc te zajęcia mam z Cassandrą July i uwierz mi, takiej suki jak ona jeszcze nie poznałeś. Znęca się nade mną psychicznie, a raczej znęcała, bo teraz już się przyzwyczaiłam do jej głupich komentarzy i nie działają na mnie tak jak na pierwszych lekcjach. Poza tym jest Brody i on jest naprawdę miły, czasami nawet broni mnie przed Cassie chociaż coraz częściej sama się jej stawiam albo nie zwracam uwagi na to co mówi…- właściwie zaczęłam opowiadać w samochodzie a skończyłam w momencie kiedy musiałam iść spać. Na planie teledysku miałam pojawić się rano i ku mojej uciesze poza Olivią miał mi towarzyszyć Zayn, który zaoferował, że pojedzie ze mną. Wieczorem mięliśmy iść na imprezę a następnego dnia musiałam wracać już do Nowego Jorku. Co prawda nie wierzyłam w to, że Malik z własnej nieprzymuszonej woli wstanie przed szóstą rano i pojedzie ze mną na plan teledysku dlatego nie tylko przeżyłam zawał kiedy wstałam i Zayn pił kawę w kuchni, ale też się wzruszyłam i uświadomiłam sobie, że ta nasza znajomość przerodziła się w przyjaźń i naprawdę świadomość, że Zayn jest moim przyjacielem uszczęśliwiła mnie tak bardzo, że kiedy znaleźliśmy się na planie byłam w tak dobrym humorze, że aż sama się dziwiłam, że nagrywanie teledysku do „On My Way” idzie mi tak sprawnie. Początkowo kiedy w Nowym Jorku spotkałam się z Olivią i reżyserem teledysku miałam sporo wątpliwości co do tego jak miał wyglądać. Ale im bliżej było dnia kiedy miałam go kręcić, tym bardziej byłam podekscytowana tym jaki miał być. A miał być zupełnie inny niż „Cannonball”. Miał być radosny, wakacyjny. Ja miałam być seksowna, miałam mieć sporo scen z aktorem, do którego miałam się nie tylko przytulać. Miałam być w nim zakochana. I w momencie kiedy kręciłam ten teledysk naprawdę czułam się komfortowo co był dziwne bo przecież na początku mojego pobytu w NYC miałam problem z tym by trzymać Brody’ego za rękę. Ale po mojej przemianie zaczęłam czuć się bardziej kobieco. W teledysku miałam naprawdę skąpe stroje, które wybrałam razem z Kurtem i Liv, ale więcej się śmiałam niż wstydziłam, głównie dzięki Zaynowi. Oczywiście początkowo byłam trochę sztywna, ale z każdą minutą otwierałam się coraz bardziej i szło mi coraz lepiej między innymi dzięki lekcjom aktorstwa. Dodatkowo aktor, który wcielał się w rolę mojego faceta był tak miły i kulturalny, że właściwie nie miałam żadnych oporów by odgrywać te wszystkie romantyczne sceny. Zayn z kolei co chwilę rzucał tekstami typu „Ali dajesz czadu!”, „Ali uśmiech!”, „Ali to wyszło mega!” albo po prostu mówił coś tak śmiesznego, że praktycznie za każdym razem kiedy w teledysku będzie widać jak się śmieję to zasługa Zayna. Po tym jak nakręciłam ostatnie ujęcie pożegnałam się z Liv i razem z Malikiem pojechaliśmy do niego gdzie ku jego niezadowoleniu szykowałam się całe dwie godziny na imprezę, na której miałam poznać jego „ziomków”.  Kiedy dotarliśmy do klubu zanim w ogóle do niego weszliśmy oczywiście przyłapali nas paparazzi i chyba pierwszy raz od dawna zaczęłam się zastanawiać jak podpiszą zdjęcia, które robią. Zdjęcia, na których Zayn mnie obejmuje a ja jego. Idioci. Na pewno podpiszą je tak żeby wszystko wyglądało jak jedna wielka sensacja. Kiedy weszłam z Malikiem do lokalu od razu głupoty wyleciały mi z głowy, bo chłopak zaczął przedstawiać mi swoich kumpli. Dave, Chris, Johnny, JD i chyba z milion innych osób dlatego oprócz imienia swojego i Zayna po pięciu minutach nie pamiętałam już żadnego innego. Oczywiście jak to na imprezach bywa całe towarzystwo rozkręcało się bardziej z każdym wypitym drinkiem. Miałam nawet z Zaynem małą sprzeczkę kiedy jego kolega chciał mnie poczęstować skrętem. Chłopak powiedział, że nie ma mowy a ja po początkowym oburzeniu zaczęłam się zastanawiać dlaczego chłopak mi nie pozwolił. Jako, że Malik należał do ludzi którzy na imprezkach siedzą i piją nie zamierzałam ruszać na parkiet sama. Co prawda jego znajomi zapraszali mnie do tańca, ale z niewiadomych przyczyn słowo „Jesse” krążyło mi w głowie i nie chciałam z nikim tańczyć. Kiedy Zayn poszedł do kibelka siku zostawił mnie z chłopakiem, który cały wieczór się na mnie gapił i nawet najbardziej skromna kobieta, która byłaby na moim miejscu domyśliłaby się, że mu się podoba.
-Zaynie mówił, że znacie się już jakiś czas- zagadnął chłopak.
-Tak.
-I co? Kręcicie ze sobą?- kiedy chłopak zadał to pytanie myślałam, że uduszę się sokiem, który właśnie piłam.
-Co?!- wytrzeszczyłam oczy w niedowierzaniu i pohamowałam szaleńczy wybuch śmiechu.
-No widzę, Zaynie cię przytula…
-Przestań gadać głupoty człowieku. Po pierwsze Zayn ma Perrie a po drugie traktujemy się raczej jak rodz…- nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał.
-Zayn i Perrie?!- tym razem to on wytrzeszczył oczy w niedowierzaniu i przysunął się do mnie bliżej.
-No Perrie… Jego narzeczona- powiedziałam totalnie nie wiedząc o co chłopakowi chodzi.
-Ty nic nie wiesz? Jesteście przyjaciółmi i nie wiesz?
-O czym? O czym nie wiem?- teraz to ja przysunęłam się do niego bo ściszył głos.
-No, że oni zerwali- ból brzucha. To poczułam w momencie kiedy chłopak to powiedział. Zayn i Perrie byli sobie pisani. Nie mogli zerwać. Pewnie się pokłócili a ten koleś wszystko wyolbrzymił. Oczywiście ja jak to ja, zaczęłam wszystko analizować a gdy pięć minut później Zayn wrócił postanowiłam zapytać najpewniejszego źródła. Chociaż nie chciałam go pytać przy wszystkich. Odczekałam jeszcze pół godziny, myślałam, że może się rozluźnię, ale nie umiałam. Ciągle w głowie miałam te głupie słowa. Oni zerwali. Naprawdę nie mogłam w to uwierzyć dlatego powiedziałam Zaynowi, że rozbolał mnie brzuch i chciałabym wracać. Chwilę później wychodziliśmy z klubu, pod którym ilość papsów wzrosła trzykrotnie. Zayn złapał mnie za rękę, po chwili mnie objął a wtedy jeden paparazzi zapytał czy to randka i już wiedziałam, że kolega Zayna wcale nie blefował i nie gadał głupot. Mimo, że korciło mnie żeby zadać to pytanie od razu jak znaleźliśmy się w aucie jakimś cudem wstrzymałam się i zadałam je dopiero kiedy weszliśmy do jego domu.
-Co jest z tobą i Perrie?- zapytałam ściągając szpilki.
-Ktoś ci powiedział- chłopak westchnął głośno i potarł dłońmi swoje policzki.
-Czyli to prawda?! Zerwaliście?!- praktycznie wykrzyczałam w ogóle się nie kontrolując.
-Tak- powiedział prosto z mostu a ja myślałam, że padnę na podłogę jak długa. Nie wiem czy serio wyglądałam jakbym miała to zrobić, ale Zayn zaproponował żebyśmy poszli do salonu i usiedli i porozmawiali na spokojnie, ale kiedy znaleźliśmy się w pomieszczeniu siedziałam na kanapie może trzydzieści sekund. Byłam tak zszokowana, że nie mogłam nawet siedzieć dlatego stanęłam przed nim i stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć wszystkiego.
-Zamierzałeś mi to kiedyś powiedzieć?- zapytałam zawiedziona.
-Kiedyś…
-Dlaczego się rozstaliście? Zayn, przecież wy byliście idealną parą!
-Nie wiem, zaczęliśmy się kłócić…- chłopak nie patrzył mi w oczy tylko właśnie przeprowadzał dogłębną analizę swoich dłoni.
-Wy się zawsze kłóciliście.
-Tak, ale to stawało się to coraz gorsze, te kłótnie zaczęły nas męczyć, a kiedy Perrie wyjeżdżała rozmawialiśmy coraz mniej…- Zayn się jąkał i znałam go na tyle dobrze by wiedzieć, że nie mówi mi całej prawdy.
-Gdyby chodziło o kłótnie moi rodzice rozwiedliby się już dwadzieścia lat temu.
-Ale to się robiło coraz bardziej męczące, kłóciliśmy się naprawdę chyba o wszystko, jej ciągle coś nie pasowało…
-Jej czy tobie?
-Jej… mi… Po prostu nagle było tak jakbyśmy się oboje w tym związku wypalili i kiedy się nie widzieliśmy było nam lepiej niż kiedy byliśmy obok siebie.
-Chodzi o coś więcej.
-Nie, nie chodzi o nic więcej.
-Znam cię, widzę, że coś ukrywasz- powiedziałam pewna tego, że mam rację. Mimo tego, że oboje wypiliśmy na imprezie oboje nie byliśmy pijani i ta rozmowa była prowadzona zupełnie świadomie.
-Ali nic nie ukrywam.
-Nie wierzę, powiedz w końcu co się tak naprawdę stało a nie kłamiesz- doskonale wiedziałam, że nie mówi wszystkiego i mimo tego, że dostawałam od niego wiele dowodów, że naprawdę jesteśmy przyjaciółmi teraz czułam się tak jakby wcale nie traktował mnie jak przyjaciela… Jakby mi nie ufał a przecież ja ufałam mu jak mało komu.
-Nie kłamię, okej?!- chłopak podniósł głos a ja serio zaczęłam się denerwować.
-Kłamiesz! Przecież widzę, że coś kręcisz!- też podniosłam głos i czułam, że ta rozmowa może zakończyć się nieciekawie. Zayn wstał i stanął centralnie naprzeciwko mnie a ponieważ się nie odzywał postanowiłam kontynuować. -Powiedz mi. Dlaczego nie chcesz powiedzieć?
-Bo nie mam nic więcej do powiedzenia, nie rozumiesz tego?!- wrzasnął, odwrócił się i zamierzał wyjść.
-Mam uwierzyć, że rozstaliście się, bo zaczęliście się kłócić i stwierdziliście, że lepiej wam osobno?!  Serio?! Zayn byliście zaręczeni! Dałeś jej pierścionek, opowiadałeś o tym jak planujesz wasz ślub i teraz mam uwierzyć, że rozstaliście się przez jakaś głupotę?!- chłopak się odwrócił i podszedł do mnie, widziałam, że jest zły i nie chciałam się z nim kłócić, ale jego zachowanie było tak irytujące, że nie umiałam zachować się inaczej.
-A co ty myślisz?! Że wszyscy jesteśmy jak Harry?! Że wszyscy robimy popaprane rzeczy?! Że mamy mroczne tajemnice?! - wrzasnął a ja nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Że Zayn mógł mi powiedzieć coś takiego prosto w oczy.
-Nie wszyscy, ale ty ją masz i nie wierzę, że przyjaźnię się z kimś kto nie umie być ze mną szczery, z kimś kto nie odwzajemnia mojego zaufania, kto jest podły. Nie wierzę, że powiedziałeś mi coś takiego prosto w twarz…
-Zdradziłem ją okej?!- krzyknął a ja nie miałam pojęcia jak to się stało, że moja dłoń wylądowała na jego policzku. Przez kilkanaście sekund staliśmy w totalnym szoku i dopiero kiedy powoli docierało do mnie co zrobiłam myślałam, że sama też siebie walne. Jednocześnie miałam ochotę walnąć go jeszcze raz, tyle, że mocniej. Jak on mógł ją zdradzić?!
-Prze…. Przepraszam- powiedziałam cicho i się od niego odsunęłam totalnie nie wiedząc co mam zrobić. Jeśli rano ktoś by mi powiedział, że ten dzień się tak skończy wyśmiałabym go.
-Nie przepraszaj, wiem, że sobie na to zasłużyłem- powiedział pocierając policzek a ja milczałam. Co miałam powiedzieć? Zdrada to najgorsze co mógł zrobić. -Ali ja naprawdę tego żałuję, okej? Wiem, że jestem świnią, ale to wszystko nie jest czarno-białe. To bardziej złożone i to nie tak, że chcę się usprawiedliwić tylko… my naprawdę się od siebie oddalaliśmy. Z każdym dniem coraz bardziej.
-Jak mogłeś jej zrobić coś takiego?- zapytałam i usiadłam na podłodze, na puchowym, jasnoszarym dywanie i oparłam się plecami o czarną kanapę. Zanim Zayn zaczął mówić usiadł obok mnie.
-Nie wiem. Byłem pijany kiedy to zrobiłem, ale to nie jest usprawiedliwienie. Ona zaczęła mieć coraz więcej zobowiązań, naprawdę przestaliśmy się widywać, przestała mieć dla mnie czas a kiedy już się widzieliśmy ona wydzierała się na mnie a ja na nią. Nie wiem dlaczego. Nie wiem. I nie wiem dlaczego wyszedłem z imprezy z inną, dlaczego pojechałem do niej i dlaczego zrobiłem Perrie takie świństwo. I uwierz mi, że naprawdę ciężko mi z tym żyć. Ale kiedy się rozstaliśmy poczułem coś w rodzaju ulgi? Nawet nie wiem jak to nazwać, ale chodzi mi o to, że nie żałuję, to znaczy chyba już nie żałuję tego, że się rozstaliśmy. To takie skomplikowane Ali… Po prostu i ona i ja… My się zmieniliśmy i to wszystko… Nasz związek nie był taki jak kiedyś. Ja chyba nie umiem ci tego wytłumaczyć. Poza tym przepraszam za to co przed chwilą powiedziałem o Harrym, bo wcale nie chciałem tego powiedzieć- kiedy chłopak skończył mówić w pokoju nastała cisza. Siedzieliśmy tak i siedzieliśmy a ja analizowałam wszystko i starałam się to jakoś sobie ułożyć w głowie.
-Jak długo już nie jesteście razem?- zapytałam w momencie kiedy zdałam sobie sprawę, że mi tego nie powiedział.
-Ponad pół roku- praktycznie wyszeptał a ja nie pohamowałam kolejnej zbyt gwałtownej reakcji.
-Pół roku?!- wrzasnęłam i zaczęłam uderzać pięściami w jego ramię. -Wiesz ile to jest pół roku?! Od pół roku nie masz narzeczonej i nic mi nie powiedziałeś?!
-Ponad… pół roku…- poprawił mnie niepewnie a ja chyba zrobiłam się czerwona ze złości.
-I ty mówisz, że jesteśmy przyjaciółmi?!
-No bo jesteśmy. A nie powiedziałem ci o tym bo…- dlaczego on się zacina w takich kryzysowych momentach?! To tylko dodatkowo człowieka denerwuje!
-Bo?
-No bo się wstydziłem tego co zrobiłem… I wiedziałem, że będziesz na mnie zła i że cię zawiodę…
-Ja nie jestem na ciebie zła, ja jestem wściekła i czuję się zawiedziona, bo mi nie powiedziałeś o tym od razu. Ja byłam z tobą szczera kiedy się okazało, że… no, że wiesz… Że Jessica i…
-Wiem… Przepraszam Ali, naprawdę cię przepraszam… Za to, że cię zawiodłem, za to co zrobiłem, za to co wykrzyczałem przed chwilą, ogólnie za wszystko… Wybaczysz mi?- zapytał i zrobił minę a’la kot ze Shreka.
-Nie wiem, chociaż tak naprawdę to nie ja muszę ci wybaczać- powiedziałam o wiele spokojniej niż chwilę wcześniej.
-Wiem… I cóż… Ona chyba mi nigdy nie wybaczy…- kiedy wypowiedział te słowa naprawdę na jego twarzy pojawiły się wyrzuty sumienia i smutek.
-Ja bym ci nie wybaczyła- może i byłam w tym momencie szczera aż do bólu, ale taka była prawda.
-Wiem…  W ogóle Ali… A z resztą, nie ważne- powiedział i się zaśmiał.
-No mów jak zacząłeś.
-Nie, to nic ważnego.
-Mów!
-Bo nawet ona nie dała mi za to w twarz. Po prostu powiedziała, że jestem, cytuję: „zasranym, pierdolonym chujem”, odwróciła się, wyszła i już nie wróciła.
-W takim razie mam nadzieję, że walnęłam cię naprawdę porządnie.
-Oj tak, uderzenie to ty masz niezłe- powiedział i mimowolnie się do niego uśmiechnęłam. Byłam na niego cholernie zła za to co zrobił, ale tak naprawdę to nie była moja sprawa. I chyba nie powinnam nikogo oceniać. Nie rozumiałam jak mógł jej to zrobić. Znałam ją. Perrie była dobrą dziewczyną. Planowali razem życie i nagle co? I nagle im się odwidziało a on przespał się z inną. To straszne, ale jednocześnie to przede wszystkim ich sprawa. Nie moja.
-Pisałam z nią jakieś dwa tygodnie temu. Była nieco dziwna, w sumie jak tak teraz myślę to rzeczywiście od dłuższego czasu była inna, ale…
-Możemy już o tym nie mówić?- zapytał a ja chciałam go torturować i mówić tylko o tym.
-Okej…- powiedziałam i zaczęłam się zastanawiać czy powinnam do Perrie zadzwonić, a może napisać wiadomość? Chciałam by wiedziała, że mimo tego, że jestem przyjaciółką Zayna wspieram ją i potępiam zachowanie tego idioty. Siedzieliśmy w ciszy pogrążeni we własnych myślach kiedy Malik się odezwał.
-Życie jest takie nieprzewidywalne, co nie?
-Totalnie.
-Jakiś czas temu nigdy bym nie powiedział, że wszystko co się stało się stanie.
-Pomyśl ile jeszcze przed nami. Mi jakoś się kariera układa, ty wydasz pierwszą solową płytę, która z pewnością będzie cudowna, bo to co mi na razie pokazałeś jest naprawdę świetne.
-Mówiłem ci, że wszystko nam się uda, że nie skończysz ze śpiewaniem.
-Najwyraźniej wierzyłeś we mnie bardziej niż ja sama. W sumie, prawda jest taka, że po tym jak rozstałam się z Harrym w ogóle w siebie nie wierzyłam.
-A teraz w siebie wierzysz- powiedział pewnie a ja starałam się zignorować malutkie ukłucie w sercu po tym jak wspomniałam jego imię.
-Nie wiem, może.
-Przecież widzę, że jesteś inna, bardziej pewna siebie. Nowy Jork ci służy.
-Czuję się lepiej, w sumie nie pamiętam kiedy ostatni raz czułam się tak dobrze we własnej skórze, chyba nigdy. No i w końcu w moim życiu jest naprawdę dobrze. I nie mówię tylko o pracy, o muzyce czy o tym, że w końcu czuję się dobrze sama ze sobą. Chodzi też o to, że ja chyba coś czuję… Do chłopaka. Znasz go, to Jesse.
-Wright?
-Taaa. Przyjechał do NYC i spotkaliśmy się raz czy dwa, no może z dziesięć i ja sama nie wiem co mam o tym myśleć, ale on mi się chyba podoba. Jezu jakie to skomplikowane- powiedziałam i potarłam dłońmi twarz przez co z pewnością rozmazałam swój makijaż i wyglądałam jak jakiś niedorobiony klaun.
-Rozumiem.
-W ogóle nie wiem po co ja ci to mówię, przecież ty byś mi powiedział, że ktoś ci się podoba pewnie dopiero kiedy byś musiał bo sama bym się dowiedziała od twojego ziomka albo kiedy zamierzałbyś wziąć z tym kimś ślub.
-Bardzo dobrze, że mi mówisz i sama doskonale wiesz czemu przed tobą ukrywałem pewne fakty co w sumie było nawet łatwe, bo odcięłaś się od neta i gazet i całego tego plotkarskiego gówna.
-I to był chyba mój błąd.
-Moim zdaniem to najlepsza rzecz jaką mogłaś zrobić- razem z Zaynem gadaliśmy do rana, poszliśmy spać jak już było jasno. Zdecydowanie mogłam stwierdzić, że on też się zmienił. Stał się bardziej otwarty i pewny siebie. Naprawdę cieszył się tym, że nagrywał płytę. Miałam wrażenie, że odżył chociaż niektórych rzeczy nie popierałam. Wygadał się, że popadł z kilkoma osobami w konflikt, bo skoro został solowym artystą to nie musiał się martwić, że zepsuje wizerunek chłopaków, co najwyżej mógł zniszczyć tylko swój. Gadaliśmy chyba na wszystkie możliwe tematy a chłopak chyba stwierdził, że jak będzie mnie za wszystko komplementował to szybciej mu wybaczę jego świństwo. Powiedział nawet, że podczas kręcenia teledysku byłam cholernie seksowna a kiedy to powiedział prawie się zakrztusiłam własną śliną, bo miałam wrażenie, że powie wszystko byle tylko zamazać wielką rysę, która pojawiła się na jego nieskazitelnym , w moich oczach, wizerunku. Kiedy odwoził mnie na lotnisko oczywiście byłam na niego cholernie zła za to co zrobił Perrie, jednocześnie miałam ochotę się rozpłakać, bo nie wiedziałam kiedy się znowu spotkamy. To okropne uczucie kiedy kogoś kochasz i jednocześnie masz ochotę mu przywalić za to co zrobił pięścią w twarz. I nie chodziło mi nawet o to, że on i Perrie zerwali zaręczyny, że się rozstali, chodziło mi o to, że Zayn zrobił najgłupszą i najgorszą rzecz jaką chłopak mógł zrobić dziewczynie i jako kobieta, w dodatku potwornie kiedyś zraniona, po prostu w tej sprawie musiałam trzymać stronę Perrie, nie jego. Wiedziałam, że nigdy nie mogłabym być po stronie „zdrady”. Jednocześnie kochałam Zayna, który był moim przyjacielem, który był przy mnie gdy było źle i wiedziałam, że nie ważne jak bardzo nabroi, zawsze będę z nim.

***

„No more racism” to niesamowity projekt. Zaszczyt- to czułam mogąc być jego częścią. Choć nawet słowo zaszczyt nie opisywało wystarczająco tego co tak naprawdę czułam. Religia, narodowość, orientacja seksualna, płeć, wiek, rasa- nic z tych rzeczy nie określało jakim jesteś człowiekiem, ale ludzie wciąż o tym zapominali. Kolor skóry to nie powód by kogoś prześladować, tak samo jak kraj, z którego się pochodzi. Niestety nawet w państwie tak rozwiniętym jak Stany Zjednoczone, którym rządził czarnoskóry prezydent, problem rasizmu i tolerancji wciąż był duży. Podobnie jak w każdym innym kraju na świecie. Akcja „No more racism” miała na celu nie tylko uświadamianie ludzi, że kolor skóry czy narodowość tak naprawdę się nie liczą, ale także podczas jej trwania zbierano pieniądze dla osób dotkniętych przez przemoc na tle rasistowskim. Kulminacyjnym momentem całej tej akcji była charytatywna impreza a właściwie coś w rodzaju koncertu podczas którego miałam wystąpić. Poza mną mieli wystąpić inni młodzi artyści. Właściwie dobrano nas tak, że wszyscy się od siebie niesamowicie różniliśmy. Ja na scenę wychodziłam trzy razy. Pierwszy raz by wykonać „Listen To Your Heart”. Drugi raz śpiewałam „New York State Of Mind” które swoja drogą zostało przyjęte naprawdę dobrze. Jako, że ta impreza nie miała na celu promować żadnego artysty, który tego wieczora umilał wieczór gwiazdom takim jak chociażby pozna już przeze mnie Sarah Jessica Parker czy Jon Bon Jovi nikt nie wykonywał własnych utworów.  Wszyscy postawili więc na znane, ponadczasowe hity, ja oczywiście też. Ostatnią piosenkę wykonywaliśmy wszyscy razem i właściwie nie dowiedziałam się kto wybrał akurat tę piosenkę i dlaczego. Don't stop believin. Zapewne gdyby nie fakt, że śpiewałam ją z innymi podeszłabym do sprawy o wiele bardziej emocjonalnie. A może nie? Cóż, był czas kiedy nie wyobrażałam sobie, że mogłabym śpiewać tę piosenkę gdziekolwiek i z kimkolwiek jednak przez pewien czas wszystko się zmieniło i ja się zmieniłam. Zaczęłam żyć tak jak zawsze chciałam, tak jak marzyłam. I chyba klucz do tego, że w końcu przestałam się bać wszystkiego, tego, że nie dam rady, że jestem za słaba, że nie jestem wystarczająco dobra był w tym, że tak naprawdę nie przestałam wierzyć. W siebie i w moje marzenia. Podświadomie zawsze wierzyłam, że jestem stworzona do tego. A śpiewając tę piosenkę jedyne co czułam to szczęście. A szczęście i radość powinno się z kimś dzielić. I w momencie kiedy w środku nocy wróciłam w tak dobrym humorze jak jeszcze nigdy, napisałam wiadomość. Nie do Blaina, który chciał na drugi dzień byśmy razem z Kurtem, Brodym i kilkoma innymi osobami wyszli gdzieś świętować nasz sukces. Nie napisałam do Nialla. Nie napisałam do Zayna. Napisałam do Jesse’go i zapytałam czy się ze mną spotka, bo tak naprawdę to z nim chciałam świętować mój sukces. Jako, że rano chłopak napisał, że wieczór ma wolny i z wielką przyjemnością się ze mną spotka a ja cały dzień miałam wolny spędziłam go w połowie na wylegiwaniu się w łóżku a w połowie na szykowaniu się na spotkanie z chłopakiem. Nie rozumiałam tych pokrętnych myśli i uczuć, które pojawiały się kiedy był przy mnie, ale w pewnym sensie czułam, że jeśli chcę je zrozumieć muszę się z nim spotkać. Jakby to powiedział Niall, wypindrzyłam się, bo chyba chciałam mu się spodobać. Naprawdę nic z tego wszystkiego nie rozumiałam. A kiedy już się spotkaliśmy… było jeszcze dziwniej niż zawsze. Oczywiście chłopak był szarmancki, miły, zabawny. Ale poza tym był też zdystansowany. Kiedy widzieliśmy się wcześniej naprawdę flirtowaliśmy. Przecież nie jestem aż tak głupia żeby wmówić sobie coś takiego. Z każdym naszym spotkaniem Jesse wydawał się być coraz bardziej śmiały w stosunku do mnie, nie tylko trzymając mnie za rękę, ale też przytulając, bawiąc się moimi włosami. Od jego przyjazdu widywaliśmy się naprawdę często a dzień przed moim wyjazdem do LA myślałam nawet, że mnie pocałuje. Nie zrobił tego, bo chyba zobaczył, że nie jestem pewna czy chcę żeby to zrobił. A kiedy spotkaliśmy się by świętować to, że sam Bon Jovi zaprosił mnie do współpracy kiedy mnie wczoraj usłyszał, Jesse nie złapał mnie za rękę ani razu. Cieszył się moim sukcesem, rozmawialiśmy i śmialiśmy się jednak Jesse zachowywał się tak jak na początku naszej znajomości kiedy nagrywałam płytę. Jakbym była zajęta. Na dodatek miałam wrażenie, że coś go trapi i nie wiedziałam czy mam się wtrącać i pytać go o co chodzi. Po tym jak zjedliśmy kolację a atmosfera między nami zdawała się gęstnieć za każdym razem kiedy on wyciągał dłoń by mnie dotknąć, jednak za każdym razem cofał ją tak, jakby nagle przypominało mu się, że nie może tego zrobić, Jesse zaproponował, że odwiezie mnie do domu.
-Wejdziesz na górę?- zapytałam przerywając ciszę, która panowała między nami właściwie przez całą drogę.
-Chyba nie, muszę się już zbierać- odpowiedział nieco niepewnie.
-Szkoda- westchnęłam nie kryjąc tego, że zrobiło mi się przykro. -No to pa- powiedziałam i wyszłam z auta. Nie chciałam dłużej wychodzić na idiotkę, bo najwyraźniej byłam po prostu głupia i jakoś źle odczytałam jego wcześniejsze zachowanie.
-Odprowadzę cię na górę- powiedział kiedy także wysiadł z auta. Podszedł do mnie i miałam wrażenie, że cały wypełniony jest przez wyrzuty sumienia i niepewność, ale skoro wcześniej źle wszystko odebrałam stwierdziłam, że pewnie i teraz źle to odczytuję.
-Dzisiaj spędziłam naprawdę sympatyczny wieczór- nie wiedziałam co mam mówić żeby nie palnąć jakiejś głupoty. Jesse się do mnie uśmiechnął a kiedy znaleźliśmy się w windzie jego uśmiech zniknął.
-Szkoda, że nie wiadomo kiedy to powtórzymy skoro oboje mamy teraz tyle pracy.
-Jeśli o mnie chodzi myślę, że uda mi się wygospodarować troszkę czasu- nie wiem dlaczego to mówiąc wydawało mi się jakbym się mu narzucała.
-Byłoby super… Cóż, dobrze, że chociaż teledysk masz już nakręcony.
-Taaa.
-Kolejny też będziesz kręcić w LA?- zapytał a ja miałam chyba jakieś zwidy bo wydawało mi się, że z tonu jego wypowiedzi wynika, że jest nieco zły i smutny.
-Nie wiem czy w ogóle będzie kolejny, poza tym, masz coś do LA?
-Co? Ja? Nie, nic nie mam. Cieszę się, że tam kręciłaś, spotkałaś się z Zaynem…
-To, że się u niego zatrzymałam to chyba najlepszy element tego całego pobytu. Dawno się nie widzieliśmy i zdążyłam już się za nim stęsknić- powiedziałam i w tym momencie winda się zatrzymała a my podeszliśmy pod drzwi mojego mieszkania.
-Jesteście blisko, prawda?- zapytał a ja nie wiedziałam do czego zmierza.
-Całkiem, całkiem. Dlaczego pytasz?
-A tak tylko.
-Jesse…
-Po prostu widziałem wasze zdjęcia- powiedział i miał taką minę jakby serio był wkurzony.
-Jakie zdjęcia?
-No z LA. Wszyscy spekulują, że jesteście parą.
-Co?!- nie wiedziałam czy mam zacząć się śmiać czy płakać. Zayn miałby być moim chłopakiem?! Przecież to niedorzeczne!
-No wiesz byłaś u niego, on spędził z tobą cały ten czas, był z tobą na planie, poszliście razem do klubu, trzymaliście się za ręce, on cię obejmował…- mówił a do mnie dotarło dlaczego cały wieczór był taki zdystansowany. On myślał, że ja kręcę z Zaynem! A sam powiedział mi wcześniej, że nigdy nie mógłby rozwalić czyjegoś związku, nie mógłby flirtować z zajętą dziewczyną.
-Jesse, Zayn to mój przyjaciel, to wszystko. Zatrzymałam się u niego bo mnie zaprosił, spędziliśmy ten cały czas razem bo jesteśmy przyjaciółmi a tak rzadko się widujemy, poszliśmy razem do klubu i trzymaliśmy się za ręce, obejmowaliśmy się bo było dużo fotografów ja miałam szpilki i tak było po prostu bezpieczniej. Zayn jest naprawdę opiekuńczy, jest wspaniałym przyjacielem a ty nie powinieneś wierzyć w bzdury.
-Ali przepraszam, ja, to znaczy nie musiałaś się tłumaczyć, naprawdę- Jesse nawet nie próbował udawać jak bardzo cieszy go to co mówię. Ja natomiast cieszyłam się, że wszystko jest jasne. To znaczy, że wiedział, że jestem wolna.
-Nie musiałam, ale chciałam żeby nie było między nami nieporozumień.
-W takim razie… Skoro nie chcemy nieporozumień…- zaczął, podszedł do mnie bliżej, wziął głęboki oddech i spojrzał mi w oczy. -Podobasz mi się Ali. Właściwie od kiedy pamiętam. Od naszego pierwszego spotkania. Teraz jestem tutaj i ty też i właściwie z każdym dniem podobasz mi się coraz bardziej. Kiedy zobaczyłem te zdjęcia, jak trzymacie się za ręce, jak on cię obejmuje pomyślałem, że znowu jestem na straconej pozycji. Ale skoro to tylko przyjaciel… Nie ważne, podobasz mi się Ali, naprawdę, mam wrażenie, że to się przeradza nawet w coś więcej, to całe uczucie, którym cię darzę…- powiedział a mnie zatkało. Nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, bo to co powiedział on sprawiło, że zmiękły mi kolana. I wtedy w podświadomość przywołała obrazy, których nie chciałam widzieć. Obrazy mnie słabej, kiedy było ze mną źle, kiedy dniami i nocami płakałam. Mnie jakiej Jesse nie znał…
-Ty mnie nie znasz… Nie wiesz o mnie wszystkiego…- powiedziałam, bo czułam, że muszę go uprzedzić, ostrzec. Bo mimo tego, że teraz jest dobrze kiedyś było źle.
-Ale chcę cię poznać, chcę się dowiedzieć.  Wiem, że moje wyznanie może wydawać ci się szalone, ale naprawdę mi się podobasz- szalone? Jesse ty nawet nie potrafisz sobie wyobrazić świadkiem jakiego szaleństwa byłam.
-Jesse ja sama nie wiem co mam ci powiedzieć- byłam skołowana, przerażona, zagubiona i podekscytowana jednocześnie. -Naprawdę wszystko jest takie skomplikowane, ale… Ale skoro jesteśmy ze sobą szczerzy to chcę żebyś wiedział, że ty mi się też podobasz- powiedziałam patrząc w jego oczy. Nie umiałam nazwać swoich uczyć sama przed sobą więc tym bardziej nie umiałam powiedzieć jemu co dokładnie czuję, ale to, że mi się podoba było dla mnie pewne. Jesse mi się podobał pod każdym względem. A kiedy to wyznałam zapanowała miedzy nami cisza. Nie niezręczna tylko pełna oczekiwania, bo nagle przestaliśmy patrzeć sobie w oczy tylko zaczęliśmy gapić się na swoje usta. Bałam się tego pocałunku. Bałam się, że nic nie poczuję. Stałam w bezruchu i czułam jak Jesse jest coraz bliżej, czułam jego oddech na twarzy aż w końcu poczułam jak jego wargi delikatnie stykają się z moimi. I właśnie wtedy mój strach okazał się być bezpodstawny, bo poczułam. Nie to co czułam kiedy całował mnie ON. Poczułam coś innego, coś co z pewnością nie było gorsze. Chcąc czegoś więcej rozchyliłam nieco wargi i poczułam jak nieśmiało jego język dotyka mój przez co przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Po kilku chwilach kiedy przerwaliśmy ten delikatny pocałunek nic nie mogłam poradzić na to, że uśmiech sam malował się na mojej twarzy i poczułam się idiotycznie szczęśliwa kiedy on także się tak uśmiechnął.
-To jak? Może jednak wejdziesz do środka?- zapytałam i przygryzłam dolną wargę.
-Bardzo chętnie- odpowiedział i odgarnął zabłąkany kosmyk z mojej twarzy.

„I'm wide awake
Yeah I am born again
Out of the lion's den
I don't have to pretend
And it's too late
The story's over now the end”


Hello!
Kto chce zobaczyć nowy teledysk Ali????? XD Oto on: On My Way XD Swoją drogą, wyobraźcie sobie jaki Harry byłby zły jakby go zobaczył, a jakby wciąż byli razem to Ali w życiu by takiego teledysku nie nagrała... 
Wstawiam też link do New York State Of Mind w wykonaniu naszej Ali! Dodatkowo możecie zobaczyć jej występ wraz z innymi na tym koncercie charytatywnym gdzie śpiewali Don't Stop Believin !!!! W sumie to ten występ zainspirował mnie jeśli chodzi o całą tę imprezkę XD Ogólnie mega polecam obejrzeć to video bo Ali (Lea XD) jest tam taka kjslajdlksajd!!! (Ten chłopak w białej marynarce co stoi obok Ali to nasz Blaine XD)
W ogóle... Don't Stop Believing wróciło do opowiadania...
Cytaty z początku i końca pochodzą z piosenki, o której już tutaj była mowa czyli Wide Awake Katy Perry. Oto tłumaczenie:
1) „Jestem rozbudzona
Nie tracąc ani chwili na zmartwienia
Pozbierałam się
I spadłam na cztery łapy
Jestem rozbudzona
Nie potrzeba mi już niczego, by być w pełni sobą, o, nie”
2) „Jestem rozbudzona
Tak, odrodziłam się na nowo
Poza jaskinią lwa
Nie muszę udawać
I jest już za późno
Ta historia już się skończyła, to koniec”
Ten 2 cytat jest tak bardziej o Harrym XD
W ogóle jest już ponad 15000 wyświetleń!!!!! DZIĘKUJĘ <3
Dziękuję także za komentarze pod ostatnim rozdziałem!
Przepraszam za wszystkie błędy, ale rozdział sprawdzałam tak byle jak więc może być w niektórych miejscach masło maślane :/
Myślę, że to wszytko XD
Oczywiście proszę o Waszą opinię odnośnie rozdziału i tego co się w nim działo. Co myślicie o Jessem, o Zaynie, o piosenkach jakie Ali śpiewała, o teledysku, o pocałunku... :D
Dobra, nie przynudzam! Następny pojawi się pewnie w przyszłym tygodniu!

PS1 I loveeee youuuuu <3
PS2 W następnym rozdziale chyba pojawi się... XD

2 komentarze:

  1. ...TEN PIERDZIELONY DUPEK ALBO MOJE KOCHANE D!! (dokończenie notki xd)
    O kurczaki, ale się dzieje!
    Oni są tacy uroczy!!! *.* ale Harry ogląda wszystko z ukrytej kamery i się wścieka xdd
    Oczywiście musiałaś zrobić z Zayna tego złego, ale jak na Ciebie to byłaś dla niego łaskawa, więc wybaczam xd
    Nie wiem czemu, ale jakoś nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Mam przeczucie, że coś się wydarzy.
    Swoją drogą bawi mnie to zauroczenie Ali, ale to dlatego, że nie wierzę w miłość, bo przecież dopiero co świata nie widziała poza Harrym, a już jest super mega zauroczona następnym. Ale to takie tam moje przemyślenia tylko, nie słuchaj mnie xd
    Kocham Cię!!!
    Adrianna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo tu Lilly! JEST MOJ ZAYN OMFG! Kurcze sama nwm co o nim sadzic. Tymbardziej ze oni w rzeczywistosci tez nie sa razem. Nie znamy tez piwodow ich rozstania. W zyciu prawdziwym Zayn sie zmienil, ale nadal go kocham xD W pewnym momencie myslalam ze Ali i Zayn sie pocaluja haha. W sumie to fajnie by bylo. Bardzo sie ciezze ze sie przyjaznia, szkpda ze nie powiedzial ze sie rozstal z Perrie no ake najwidoczniej sie wstydzil. Hmm Jessie... Kurde typowy facet :D. No lubie go no. Mam nadzieje ze im sie ulozy i podreperuje troche Ali. I przedewszystkim bedzje dla niej lepszy niz Harry. Ten pocalunek byl taki romantico! Oby Ali zapimniala przy nim juz na dobre o Harrym. Tak wg to bardzo lubie Olivie. Niedawno ogladalam teledysk do OMW i Lea jest w nim taka selsowna. Az sie zdziwilam ze taki teledysk nahrala. Ale piosenka jest mega. I kolejna DSB tez jest mega i w Glee jest cudoenie zaspiewana. Bardzo mi sie podoba.
    Wow ale sie rozpisalam. No ale nie moglam inaczej. Rozdzial jest super. Nie moge sie juz doczekac konfrontacji z Harrym. Piszesz po prostu z rozdzialu na rozdzial coraz lepiej i jesem pod wrazeniem. Pozdrawiam i czekam na nexta! <3 xxx

    OdpowiedzUsuń