UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich! Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!
-Nie wierzę,
że jestem w Sydney! Serio! Jezu jak tu pięknie!- paplałam
rozemocjonowana,próbując zobaczyć jak najwięcej mimo tego, że jechaliśmy
samochodem z przyciemnianymi szybami. -Nie wiem jak ja w ogóle mogłam się
zastanawiać czy chcę z wami jechać. Chyba wtedy miałam jakiś deficyt jeśli
chodzi o szare komórki czy coś. W sumie kiedyś myślano, że komórki układu
nerwowego nie są wstanie się mnożyć i naprawiać, no ale teraz już wiadomo, że
mogą i ja chyba wtedy miałam jakieś zaburzenia tego procesu. I tak sobie myślę,
że następnym razem wystarczy pokazać mi jakieś zdjęcie z takiego miejsca jak to
a wtedy na bank będę chciała jechać. Boże, tu jest super! Chciałabym zobaczyć
więcej,może wybierzemy się do jakiegoś rezerwatu przyrody czy coś. Możemy
zobaczyć kangury, albo jakieś groźne pająki. Albo krokodyle. Pójdziemy na
plaże? Liam i Lou coś wspominali słyszałeś? Że chcą surfować czy coś… Może mnie
nauczą. Wiem, że w sumie nic o surfowaniu nie wiem poza tym, że robi się to na
desce, ale zawsze chciałam to zrobić. Pamiętasz taki film z Patrickiem Swayze?
Jak on się nazywał? Kurde… Tam grał też ten co grał z Sandra Bullock… Keanu
Revers! Pamiętasz ten film? Oni tam surfowali… Pamiętasz?- zapytałam, ale on
nic nie odpowiedział tylko gapił się zafascynowany w telefon.- Proces
glukoneogenezy to proces, w którym glukoza wytwarzana jest ze związków
niecukrowych- powiedziałam i upewniłam się, że on przez cały ten czas w ogóle
mnie nie słucha.- Insulina ma działanie antylipolityczne. Apoptoza to
programowana śmierć komórki. Adrenalina i glukagon stymulują lipolizę.
Proopiomelanokortyna.- cóż, Harry w końcu poświęcił mi uwagę i wyglądał tak
jakby nigdy w życiu nie słyszał trudniejszego słowa dlatego by zaakcentować to
jak bardzo mnie nie słuchał postanowiłam dodać zdanie, które jak jedno z wielu
zapamiętam do końca życia dzięki moim ukochanym profesorom, którzy kazali nam
to wkuwać na pamięć- Podwzgórze wydziela TRH i pobudza przysadkę do wydzielenia
TSH, które pobudza tarczycę do wydzielenia hormonów T3 i T4 czy trijodotyroniny
i tetrajodotyroniny.
-Ali? Wszystko
okej?- zapytał z wytrzeszczonymi oczami.
-Tak Harry,
masz mądrą dziewczynę, która zna takie trudne słowa. A teraz lepiej powiedz
dlaczego łosiu mnie olewasz i nie słuchasz?- zapytałam i walnęłam go w ramię.
-Nie olewam,
po prostu od godziny jesteś jak zacięta płyta.
-No i co z
tego? Powinieneś ze mną rozmawiać a nie ja prowadzę monolog. Co takiego
ciekawego masz w tym telefonie, hmm?- zapytałam a on uśmiechnął się od ucha do
ucha i podał mi telefon.
„Zaręczyli
się bo spodziewają się dziecka?!
Mimo tego,
że żadna ze stron nadal nie udzieliła żadnych informacji na temat tajemniczego
pierścionka, który od świąt nie znika z palca Ali okazuje się, że para może
pobrać się szybciej niż wszyscy przypuszczają! Otóż ostatnio paparazzi
namierzyli Harrego i jego dziewczynę (choć bardziej odpowiednie wydaje się jest
pisać narzeczoną) w dziecięcym sklepie! Para spędziła tam prawie godzinę
oglądając dosłownie wszystko, zaczynając od pluszaków kończąc na wózkach i
nosidełkach! Jak donosi osoba z otoczenia pary, Ali ma supportować chłopaków
tylko do koncertu w Dubaiu. Dlaczego? Być może dlatego, że później nie będzie
po prostu w stanie. Mimo początkowych domysłów, że związek Harrego i Ali jest
tylko dobrze opłacalną reklamą tej pary wydaje się, że uczucie jakim darzy się
ta dwójka jest prawdziwe i już wkrótce na świat może przyjść owoc ich miłości…
Fani umierają z niepewności choć wszystko wskazuje na to, że najmłodszy członek
zespołu wkrótce zostanie ojcem, a wschodząca gwiazda Ali szybko przygaśnie…”
-I to cię
bawi?-zapytałam i spojrzałam na niego jak na idiotę.
-A ciebie
nie?
-Przecież to
są bzdury.
-Na razie-
powiedział a ja wywróciłam oczami. -Poza tym pamiętasz o czym rozmawialiśmy jak
tam byliśmy, nie?- zapytał i zaczął się śmiać. Ja natomiast chyba pierwszy raz
w życiu oblałam się rumieńcem
-To nie jest
śmieszne- powiedziałam totalnie się jąkając. Oczywiście, że pamiętam tamtą
rozmowę. Jak miałabym zapomnieć? Nie wiem dlaczego wtedy naszło mnie na
zadawanie pytań… Na przykład takich „Dlaczego nie chciałeś, żebym… zrobiła… No
wiesz?” Tak, zapytałam Harrego dlaczego nie chciał żebym zrobiła mu wtedy loda.
Byłam serio ciekawa. Przecież każdy facet tego chce… „Myślałem, że chcesz to
zrobić dlatego, że są moje urodziny i nie chciałem byś zrobiła to z przymusu
albo dlatego żeby mnie zadowolić”.
-Słyszałaś o
czymś takim jak pozycja 69?- zapytał a ja zachłysnęłam się powietrzem. Przecież
byliśmy w samochodzie! Z dwoma innymi facetami!
-Harry
koniec- wysyczałam totalnie zawstydzona.
-Wtedy
będziemy mogli nawzajem…
-Zamknij
się!- wyszeptałam i jedyne co przyszło mi do głowy to żeby zakryć mu jakoś te
usta dlatego walnęłam go w twarz ręką i postanowiłam trzymać dłoń na ustach tak
by nie mógł więcej mówić. Oczywiście zaczął się śmiać ale po chwili uniósł ręce
w geście kapitulacji.
-Fuj!
Obśliniłeś mi rękę- powiedziałam i zaczęłam wycierać ją w jego koszulę.
-Mogę obślinić…
-Jeszcze
słowo i pożałujesz- zagroziłam serio wkurzona.
-Okej…-
westchnął i pokiwał tylko głową.- W takim razie… Kiedy chcesz się uczyć surfować,
hmm?- zapytał a ja uśmiechnęłam się mimowolnie i znowu zaczęłam gadać jak
katarynka.
***
To był ten
dzień! Dzień pierwszego koncertu, dzień kiedy Alicja Różańska z Polski miała
pierwszy raz zaśpiewać własne piosenki, w dodatku przed wielką publicznością. Wszystko
co czułam tego dnia było tak intensywne, że myślałam, że te wszystkie uczucia
rozsadzą mnie od środka. Z jednej strony byłam niesamowicie szczęśliwa i
podekscytowana, z drugiej byłam przerażona. Co z tego, że występowałam już
przed wielką publicznością wiele razy? Teraz było przecież inaczej. Miałam
śpiewać własną muzykę a nie coś co było już znane i śpiewane przez innych.
Teraz naprawdę miałam odkrywać siebie z każdą zaśpiewaną piosenką… Co jeśli ich
wszystkich tam zanudzę? Co jeśli to co zaśpiewam się nie spodoba? „Ali
oszalałaś? Jesteś świetna! Wiesz, że płyta sprzedaje się doskonale”-Harry mógł
sobie gadać ile chciał ale ja i tak wiedziałam swoje i się bałam. Trema to
naprawdę dziwna sprawa a jeszcze dziwniejsze jest kiedy widzisz jak łapie ona
kogoś takiego jak Niall.
-Denerwuję się- powiedziałam blondynowi na ucho tak by
przypadkiem Harry, któremu Lou starała się ułożyć włosy, niczego nie usłyszał.
Swoją drogą… Nie umiałam zrozumieć po co Lou go czesze skoro i tak zawsze po
pięciu minutach robi wszystko po swojemu…
-Powinnaś-
wyszeptał Niall a do mnie dotarło dlaczego chłopak był zdenerwowany. Nie
chodziło o żadną tremę. Chodziło o wiadomość od D.
-Przestań-
powiedziałam nieco za ostro. Przecież to było oczywiste, że D. napisze w taki
ważny dzień. Zaczynała się trasa, pierwszy koncert, D. nie mogło nie napisać.
-„Ciesz się
póki możesz”? „Rozkoszuj się ostatnimi dniami w świetle bo wkrótce znajdziesz
się w mroku”? Ali nie rozumiem jak może to tak po prostu olewać?
-Uczysz się
tych wiadomości na pamięć?- zapytałam ironicznie.
-Nie
rozumiesz, że się o ciebie boję?
-Rozumiem
ale Niall, ja mam to pod kontrolą okej?
-Taa jasne,
ciekawe jak.
-Normalnie a
teraz przestań się tym przejmować i zacznij się cieszyć koncertem tak jak ja.
-Podobno się
denerwujesz…
-No bo
denerwuję i cieszę. Z jednej strony nie wiem jak dam radę wyjść na scenę a z
drugiej chciałabym już tam być i śpiewać.
-Mam tak
samo, pierwszy i ostatni koncert zawsze są jakieś bardziej stresujące i
ekscytujące. Wiesz to już kolejna trasa ale i tak się denerwuję. To dziwne, ale
serio tak mam…- Niall zaczął a ja uśmiechnęłam się szeroko wiedząc, że już nie
wrócimy do tematu D. Przecież nie było sensu gadać o tym i psuć sobie humoru w
tak ważny dzień. Po tym jak Louise skończyła układać włosy Harrego, zajęła się
Horanem a ja z Harrym wyszłam na zewnątrz by „zwiedzić” arenę, która była
wielka. Naprawdę wielka. Jak to się stało, że wylądowałam właśnie w takim
miejscu? W Sydney? Miałam wystąpić przed ogromną publicznością! I kiedy doszedł
do mnie ogrom tego wszystkiego pojawiła się panika. Z każdą minutą zaczynałam
denerwować się coraz bardziej. Udawałam, że interesuje mnie to co mówi Harry,
ale tak naprawdę nie miałam pojęcia o czym on mówi. Starałam przekonać samą
siebie, że przecież mam ogromne doświadczenie, że to nie będzie pierwsze takie
wystąpienie przed tłumem ludzi, że umiem śpiewać, że nie zapomnę słów, że
wszystko będzie dobrze. Rozmawiałam z mamą i Zuzką, które motywowały mnie i
komplementowały. Ale w mojej głowie cały czas krążyła jedna myśl. Wtedy było
łatwiej. Śpiewanie cudzych hitów jest łatwiejsze. Dlaczego? Bo wszyscy je
znają. Wiedzą co to za piosenka, znają słowa i śpiewają razem z tobą. Teraz
miałam śpiewać swoje piosenki. Czy w Australii ktokolwiek w ogóle słyszał moje
własne utwory?
-Za
piętnaście minut wchodzisz-powiedział ciemnoskóry chłopak o mega skomplikowanym
imieniu, który zajmował się nami w Sydney.
-O…okej-
zająknęłam się czując jednocześnie ogromną gulę w gardle. Ja tam nie wyjdę!
-Pamiętasz
wszystko? Musisz uważać na kable jak będziesz wchodzić, okej? Pamiętaj o tym,
pokazywałem ci wczoraj.
-Pamiętam-
wyszeptałam. Ali jesteś głupia! Dlaczego się tak denerwujesz?! Uspokój się
kobieto!
-Kazałem też
podwyższyć platformę główną i zrobił się tam teraz stopień, więc uważaj jak
będziesz wchodzić.
-Ali to
wszystko wie bo powtarzasz to już setny raz- wtrącił się nieco nieuprzejmie
Harry -Możesz dać nam chwilę?
-Jasne, ale
tylko pięć minut- odpowiedział mężczyzna, który poczuł się chyba nieco urażony
tym, że Harry kazał mu iść.
-Ali co się
dzieje?- zapytał Harry, którego głos był totalnie inny niż parę sekund
wcześniej. Złapał moją twarz w dłonie i patrzył na mnie badawczo tymi swoimi
pięknymi oczami.
-Nic…
-Trema?-
zapytał troskliwie a ja tylko pokiwałam głową. -Nie denerwuj się skarbie.
Przecież to nie pierwszy taki koncert, występowałaś już wiele razy przed
ogromną publicznością. Dzisiaj też dasz sobie radę.
-Ale zawsze
śpiewałam coś co wszyscy już znają. Co jak moje piosenki się nie spodobają?
Przecież tu na pewno nikt ich nie słyszał!
-Skarbie,
zdziwisz się jak wyjdziesz na scenę i zobaczysz jak wiele osób cię tu zna.
Twoja płyta sprzedaje się świetnie i nie gadam tak tylko dlatego, że chcę cię
uspokoić tylko dlatego,że to jest fakt. Przecież ty to wiesz. Ali spójrz na
siebie. Jesteś piękna, mądra, utalentowana. Masz najpiękniejszy głos jaki w
życiu słyszałem i tylko głupiec nie przyznałby mi racji. Twoje piosenki są
świetne, piękne, wzruszające, motywujące, energetyzujące. Nie możesz w siebie
wątpić bo jesteś niesamowita, twoja płyta jest hitem, ty jesteś odkryciem roku
i nie pozwalam ci teraz w siebie wątpić. Zrozumiano?- kiedy skończył swoją
przemowę po prostu mnie pocałował. Delikatnie i czule, tak, że przez moment
zupełnie zapomniałam gdzie się znajduję i dlaczego w ogóle się denerwowałam.
-Zrozumiano-
powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy kiedy jego miękkie wargi oderwały
się od moich. Harry naprawdę umiał motywować i przywracać wiarę w siebie…
-W takim
razie marsz na scenę, wiesz gdzie będę w razie gdybyś chciała przez moment
popatrzeć na swojego największego fana, który będzie oklaskiwał się najmocniej
na widowni.
-Dziękuję-
wyszeptałam patrząc mu w oczy i przysięgam, że staliśmy tak, po prostu gapiąc
się na siebie, nie ruszając się, nie mrugając do momentu kiedy przyszedł pan
‘skomplikowane imię’.
-Ali, czas
na ciebie- powiedział wyrywając nas z tego dziwnego trasu.
-Dasz czadu
skarbie- szepnął mi do ucha Harry i zanim się rozstaliśmy pocałował mnie
jeszcze w czubek głowy. Oczywiście kiedy zostałam sama słowa Hrrego straciły
nieco na sile i byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów i emocji. Czułam, że w
moich żyłach krąży sama adrenalina. Tak bardzo chciałam już wyjść na scenę
jednocześnie marząc o tym by po prostu stamtąd uciec. Głos w słuchawce odliczał
czas a mi się przypominał mój pierwszy występ na zajęciach Klaudii, pierwszy
występ przed góra setką osób w klubie z karaoke, mój pierwszy casting do roli
supportu chłopaków, mój pierwszy koncert w Bogocie i nagle zupełnie niespodziewanie
doszło do mnie to, że występowałam w wielu miejscach, w różnych zakątkach
świata… tylko nie u mnie! Jak to się stało, że nie miałam koncertu w Polsce?
Przecież to tam miałam najwięcej fanów! Dlaczego Jess nie załatwiła mi koncertu
w domu? Okej, rozumiem, że chłopaki nie mieli zaplanowanego koncertu w moim
kraju ale przecież pamiętam rozmowy z LA i to, że była taka możliwość… Musiałam
porozmawiać o tym z Jess i postanowiłam, że zadzwonię do niej od razu po
koncercie. Mój mózg był dziwny i funkcjonował chyba inaczej niż reszty ludzi bo
takie myślenie sprawiło, że skupiłam się na czymś innym niż stres i w sumie w
pewnym sensie się odstresowałam. Poza odstresowaniem totalnie się rozkojarzyłam
i nie zarejestrowałam momentu kiedy mijałam te kable, o których tyle mówił
‘skomplikowane imię’. Stanęłam przed stopniem, o który mogłam się potknąć,
przewrócić i złamać nogę i słyszałam, że do wejścia pozostało 30 sekund. Wtedy
stres powrócił a ja po prostu stałam i słyszałam jak tłum składający się w 95%
z dziewczyn krzyczy i piszczy sprawiając, że na moim ciele pojawiły się ciarki.
-10.
-Będzie
dobrze.
-9.
-Dam radę.
-8.
-To jest
moje miejsce.
-7.
-Tu mogę być
sobą.
-6.
-Taka
właśnie jestem.
-5.
-Zwykła ja.
-4.
-Robi
niezwykłe rzeczy.
-3.
-Przysięgam,
że kiedyś…
-2.
-Taki tłum
przyjdzie tylko dla mnie.
-1.
Chwyciłam w
palce motyla, który wisiał na mojej szyi, uśmiechnęłam się szeroko i wyszłam na
scenę. Tłum powitał mnie naprawdę bardzo głośno. Wszystkie światła skierowane
były w moją stronę a moje nogi były jak z waty i nie miałam pojęcia jakim cudem
w ogóle idę. To było po prostu nie do opisania. Kiedy znalazłam się przy
statywie z mikrofonem usłyszałam dźwięki pierwszej piosenki. Don’t Let Go.
Zaczęłam kolejną wielką trasę koncertową moją własną piosenką. Oczywiście nie
umiałam powstrzymać tego, że przez pół piosenki byłam jedną wielką papką przez
co mój głos drżał i było słychać jak bardzo wzruszona byłam. W połowie piosenki
skupiłam się jednak na tym by wykonać powierzone mi zadanie najlepiej jak
umiałam dlatego puściłam w końcu wisiorek i skupiłam się na tym by brzmieć lepiej
i przede wszystkim profesjonalnie. Kiedy Don’t Let Go dobiegło końca
przywitałam się z publicznością. Powiedziałam, że zrobię wszystko by każdy
spędził miło czas i że to prawdziwy zaszczyt, że mogę występować przed tak
wspaniałym zespołem jakim jest One Direction.
Po tym
krótkim wstępie przeszłam do drugiej piosenki, którą była On My Way. Była to
jedna z moich ulubionych piosenek z całej płyty i nie umiałam stać tak po
prostu i śpiewać. Chciałam, żeby wszyscy dobrze się bawili i wiedziałam, że tak
się nie stanie jeśli ja nie będę w tym wszystkim naturalna dlatego po prostu
skakałam i biegałam po scenie, machałam do wszystkich a w pewnym momencie
starałam się nie wybuchnąć śmiechem kiedy Niall i Liam stanęli za jednym z
podestów tak by nikt z publiczności ich nie widział i po prostu skakali i
wygłupiali się starając się mnie naśladować. Po tym utworze przyszła kolej na o
wiele spokojniejsze Empty Handed. Zanim stanęłam dokładnie pośrodku sceny, na
małym, białym X napiłam się wody i powiedziałam, że publiczność jest wspaniała.
Czwartą piosenką było Battlefield i żeby zaśpiewać te piosenki tak jak powinno
się je zaśpiewać musiałam się nieco wyciszyć. Chciałam, żeby każda zgromadzona
na arenie osoba choć w małym stopniu poczuła to o czym śpiewam. Nie robiłam przerwy
miedzy piosenkami, nic nie mówiłam, po prostu skupiłam się na tym by zaśpiewać
je z sercem. Battlefield było trudną technicznie piosenką dlatego kiedy
skończyłam ją śpiewać i zostałam nagrodzona przez publiczność naprawdę
cieszyłam się, że dałam radę. Zostały trzy ostatnie piosenki. Piątą była
Louder, piosenka dzięki której zawdzięczała tytuł cała płyta. To było zabawne
kiedy śpiewając ‘Why don't you scream a
little louder?’ publiczność na serio zaczynała krzyczeć głośniej. Miałam
wrażenie, że większość naprawdę się dobrze bawi a przecież o to w tym wszystkim
chodziło. O to by dobrze spędzić czas. Bycie supportem nie jest wcale łatwe i
trzeba się nieźle napracować żeby komuś spodobały się efekty twojej pracy, no i
przede wszystkim żeby zostać zapamiętanym. Każdy artysta występujący przed
wielką gwiazdą marzy o tym by być kiedyś na jej miejscu i wkłada wiele wysiłku
w to by zostać w sercach publiczności, bo być może kiedyś ci wszyscy ludzie
przyjdą tu specjalnie dla ciebie… Przedostatnie było Burn With You,
zdecydowanie ulubiona piosenka Harrego. Lubił ją tak bardzo, że nawet przyznał
to w jednym z wywiadów nie mówiąc oczywiście, że tak naprawdę ta piosenka to
jego gwiazdkowy prezent. Kiedy zaczynałam ją śpiewać
automatycznie chwyciłam wiszącego na mojej szyi motyla i patrzyłam na miejsce
gdzie miał stać Harry. Mimo, że go nie widziałam wiedziałam, że tam jest i
chciałam by wiedział, że śpiewam tę piosenkę tylko dla niego. Ostatnia była
Cannonball. Zanim jednak zaczęłam ją śpiewać podziękowałam wszystkim za miłe
przyjęcie i powiedziałam, że tak samo jak oni nie mogę doczekać się występu
chłopców. O ile przez większość mojego występu trzymałam emocje na wodzy o tyle
przy ostatniej piosence musiałam włożyć w ta dwa razy więcej wysiłku. To
naprawdę niesamowite uczucie kiedy widzisz, że ktoś mieszkający na drugim końcu
świata zna twoją piosenkę. Podczas poprzedniej trasy publiczność często
śpiewała ze mną. Teraz śpiewałam piosenki, które nie były przecież znane a mimo
tego Cannonball śpiewało sporo osób. Znali słowa, melodię mojej piosenki a ja
nie miałam pojęcia jak to się stało. W Australii ktoś o mnie słyszał… Ba!
Słyszeli moją muzykę i kiedy ten fakt zaczął do mnie docierać zaczęłam
współczuć Harremu tego, że przez cały wieczór będzie musiał wysłuchiwać mojego
gadania ciągle w kółko o tym samym.
-Dziękuję
Sydney- krzyknęłam i zeszłam ze sceny naładowana niesamowitą energią. Zeszłam z
niebezpiecznego schodka, minęłam kable i wpadłam na Liama.
-Byłaś
świetna- powiedział i bez zbędnych ceregieli mnie przytulił naprawdę mocno.
Skąd w Liamie tyle siły? Nie przesadza z Markiem na siłowni?
-Dziękuję-
wydusiłam z siebie.
-Skarbie
jesteś najlepsza- usłyszałam i opuściłam ramiona Liama by wylądować w objęciach
Harrego.
-Było
super!- krzyknął Niall i zaczął przytulać mnie i Harrego.
-Tak bardzo
wam dziękuję- powiedziałam tkwiąc w uścisku dwóch chłopaków, których kochałam
nad życie... Życie, które dzięki nim i wszystkim tym wspaniałym osobom, które
spotkałam na swojej drodze było niezwykłe, wypełnione pasją, miłością, muzyką…
***
-Nie mogę
uwierzyć, że za dwa dni będziemy w Japonii. Czas w Australii leci jakoś
szybciej niż w pozostałych miejscach na Ziemi- powiedziałam do Liama, który
zapinał swój kombinezon.
-Ja od kilku
lat mam wrażenie, że nagle czas leci szybciej.
-Lou i Zayn
serio musieli lecieć do LA?-zapytałam biorąc swoją deskę w ręce. Myślałam, że
Lou będzie z nami surfował.
-Taaa,
chodzi o płytę- odpowiedział nieco zmartwiony.
-Biedni,
dobrze, że El poleciała z nimi.
-Gotowi?-
zapytał Joe. Joe był naszym instruktorem. A właściwie to moim, Liam miał już
doświadczenie. Dla mnie to był pierwszy raz.
-Gotowi-
odpowiedzieliśmy jednocześnie.
-Serio nie
chcesz spróbować?-zapytałam Harrego,który właśnie do nas dołączył w ręce
trzymając truskawkowego shake’a.
-Mówiłem ci,
że kiedyś próbowałem i to nie dla mnie- powiedział i spojrzał wymownie na
Liama.
-No okej,
mam nadzieję, że nie zje mnie żaden rekin kiedy ty będziesz sobie tu siedział…-
zażartowałam ale Harry chyba wziął to na serio bo przez moment miałam wrażenie,
że rozważa jakiś szalony pomysł żeby przerzucić mnie przez ramie i po prostu ze
mną uciec.
-Gołąbeczki,
koniec tych pogaduszek, Ali, Liam czas na nas- powiedział Joe a pięć minut
później byliśmy już w wodzie. Może byłam nieskromna, ale jak na kogoś kto ma
tendencje do potykania się o własne nogi moja pierwsza lekcja była całkiem
całkiem. Joe był naprawdę dobrym nauczycielem, był cierpliwy i tłumaczył
wszystko powoli i dokładnie. Największy problem miałam ze złapaniem
odpowiedniej fali. Liam doskonale wiedział kiedy ma „wystartować” a ja ciągle
byłam spóźniona przez co wszystkie mi uciekały. Payno był już na zaawansowanym
poziomie bo umiał na desce stać i pokonać pewną odległość nie spadając z niej.
Ja razem z Joe skupiliśmy się na łapaniu fal i kiedy mi się to udawało byłam
tak przejęta, że płynęłam leżąc na desce, piszcząc podekscytowana, nie myśląc o
tym by w ogóle wstawać. Pod koniec lekcji oczywiście spróbowałam, ale wątpię
bym stała chociaż dwie sekundy. Kiedy wyszłam z wody miałam ochotę na więcej i
gdyby nie to, że było mi już zimno od razu wykupiłabym kolejną lekcję. Liam też
chyba nie chciał jeszcze wracać bo zapytał naszego trenera, który pracował w
wypożyczalni sprzętu, z którego wzięliśmy deski czy ma czas by jeszcze się z
nami pomęczyć, ale Joe był już zajęty. Poza tym Harry marudził jak stara baba,
że się przeziębimy. Wybaczyłam mu to marudzenie bo wieczorem zabrał mnie
jeszcze raz na tę plażę gdzie pożegnaliśmy się z Australią. Zapaliliśmy
czerwony lampion i siedząc w swoich objęciach na piasku obserwowaliśmy jak czerwone
światełko staje się coraz mniejsze by po jakimś czas zupełnie zniknąć. To było
całkiem zabawne bo kilka metrów od nas siedziała dwójka ochroniarzy, którzy
byli „na randce” razem z nami. Na drugi dzień udaliśmy się do Japonii
zostawiając Australię, w której zakochałam się po uszy. W Osace zjadłam
pierwszy raz w życiu sushi. „Jesteśmy w Japonii, musisz zjeść sushi! Jak nie tu
to gdzie? Zobaczysz, że ci zasmakuje!”- Harry powtarzał to w kółko dlatego
zjadłam to dla świętego spokoju i szczerze? Nie było złe, biorąc pod uwagę
surową rybę, ale nie wiedziałam co Harry w tym widzi i czym się tak zachwyca.
Pizza czy spaghetti były o wiele lepsze jak dla mnie… Kolejne dni mijały,
kolejne koncerty były za nami i poza Niallem, który z każdą nową wiadomością od
D. prosił o więcej ochrony i robił mi wyrzuty, że nikt o tym psycholu nie wie,
wszystko było lepiej niż świetnie. Robiłam z Harrym wiele szalonych rzeczy i
naprawdę czułam, że żyję. Czasami wracając z kolejnej wycieczki po postu
rzucaliśmy się na łóżko nie mając siły by kiwnąć palcem. To był naprawdę
intensywny okres, wypełniony nowymi doświadczeniami, doznaniami i Harrym.
Wszystko było takie idealne. Zbyt idealne…
-Harry
zostało 20 minut do wyjścia, mógłbyś mi pomóc- powiedziałam nieco zrzędliwie
kiedy wszedł do pokoju. Dopiero po kilku sekundach zadałam sobie sprawę z tego,
że trzasnął drzwiami. -Coś się stało?- zapytałam kiedy zobaczyłam, że jest
zdenerwowany.
-Nie,wszystko
jest w porządku-wyszeptał i nagle znalazł się przy mnie a jego usta połączyły
się z moimi tak gwałtownie, że natychmiast zostałam pozbawiona tchu. Jego język
rozchylił moje wargi, ale nasz pocałunek nie był taki do jakich Harry mnie
przyzwyczaił. Ten był inny a ja nie miałam pojęcia dlaczego wydawał mi się pełen
desperacji.
-Widzę, że
coś…- jest nie tak, chciałam powiedzieć ale jego nachalne usta mi to
uniemożliwiły.
-Pragnę cię-
wysyczał mi do ucha a ja byłam totalnie zaskoczona takim obrotem spraw.
-Za 20 minut
musimy być na dole- powiedziałam kiedy popchnął mnie gwałtownie na łóżko,tak,
że leżałam obok walizki, którą pakowałam.
-20 minut to
dużo czasu…
-Tylko, że
ja muszę jeszcze…- zaczęłam ale mi przerwał.
-Ali
potrzebuję cię- powiedział ciągnąc moje spodnie w dół razem z majtkami.
-Harry
dlaczego…- chciałam się dowiedzieć co było powodem jego gwałtownego zachowania.
Jeszcze przed chwilą wszystko było w porządku, uśmiechał się, wygłupiał. Teraz
zachowywał się inaczej, zupełnie inaczej.
-Potrzebuję
cię-powiedział jeszcze raz opuszczając swoje spodnie. -Pozwól mi, błagam-
wyszeptał ale nie tak jak zawsze to robił kiedy znajdowaliśmy się w sytuacji
takiej jak ta. Był zły i zdesperowany a ja nie byłam do końca pewna czy seks w
takiej sytuacji jest dobrym pomysłem lecz mimo tego kiwnęłam głową na znak, że
się zgadzam. Sekundę później poczułam jak we mnie wchodzi mocno i szybko i to
był pierwszy raz kiedy się tak kochaliśmy… a właściwie się nie kochaliśmy. On
mnie po prostu pieprzył. Moje ciało zostało zalane przez niesamowicie intensywne
doznania a myśli wirowały w mojej głowie jak szalone. Każde kolejne pchnięcie
było bardziej desperackie niż poprzednie. Nie miałam pojęcia dlaczego był w
takim stanie ale wiedziałam, że w tym momencie pragnął to usłyszeć.
-Harry
kocham cię- wyszeptałam ledwo słyszalnie.
-Obiecaj, że
nigdy mnie nie zostawisz- powiedział równie cicho jak ja.
-Nigdy cię
nie zostawię- wyjęczałam a on zaczął zachowywać się nieco delikatniej. Spojrzał
mi w oczy i widziałam w nich nie złość ale strach. Bał się a ja nie miałam
pojęcia czemu. Wiedziałam jedynie, że naprawdę potrzebuje w tej chwili mojej bliskości.
Jego usta opadły na moje i tym razem pocałunek był o wiele bardziej czuły niż
ten poprzedni. W pewnym momencie zaczynało mi brakować tchu, Harremu także.
Wszystko to co się działo między nami w tej chwili było niesamowicie intensywne
i nie musiałam długo czekać by drżeć pod nim czując jak moje ciało zalewa fala
orgazmu. Po tym jak oboje doszliśmy Harry nie przestawał mnie całować, robił to
nachalnie, brutalnie. Po chwili zamknął mnie w szczelnym uścisku i dosłownie
leżał na mnie szybko oddychając, tuląc mnie do siebie naprawdę mocno. Chciałam
dowiedzieć się co się stało, ale nie chciałam go o to pytać w tym momencie.
-Harry…
Musimy… Samolot- powiedziałam po jakimś czasie.
-Wiem- jego
głos był niższy niż zazwyczaj i mimo tego, że był świadomy tego, że musimy się pośpieszyć
minęła minuta zanim ze mnie zszedł. Natychmiast wstałam i zamierzałam się ubrać-Pokłóciłem
się… Z Louisem- powiedział i usiadł na łóżku przyciągając mnie do siebie,
uniemożliwiając założenie spodni.
-Dlaczego?-
pokłócił się z Lou, ale skoro jest w takim stanie to musiała być naprawdę
poważna kłótnia a nie zwykła sprzeczka.
-Nie ważne…On
powiedział… Nie ważne bo przecież jesteś moja…- wyszeptał i pociągnął mnie tak,
że wpadłam na niego i po chwili znowu leżeliśmy na łóżku, to znaczy Harry na
łóżku a ja na Harrym, który kolejny raz całował mnie tak jakby od tego zależały
losy świata.
-Harry
samolot do Dubaju nie będzie na nas czekał- powiedziałam kiedy wyswobodziłam
się z jego objęć i w końcu wstałam i zaczęłam ubierać swoje spodnie.
-Gdyby to nie
był samolot do Dubaju prawdopodobnie nie zależałoby mi na tym, żeby nim lecieć-
spojrzał na mnie, wyglądał na skruszonego a w jego oczach widziałam przede
wszystkim miłość dlatego uśmiechnęłam się do niego i dzięki Bogu zapinając
rozporek i on uśmiechnął się do mnie. Przez kolejne minuty aż do wyjścia
patrzyłam na niego, właściwie się gapiłam i mimo tego, że wiedziałam, że Harry
to widzi nie mogłam przestać. Po prostu musiałam się upewnić, że wrócił. Kiedy
powiedział, że mam przestać gapić się na niego jak na wariata i uśmiechnął się
szeroko wiedziałam, że to on. Wrócił do mnie, mój Harry, mój ukochany chłopak z
motylem na brzuchu, który miał problem z radzeniem sobie ze złością. Problem o
którym nie chciałam myśleć, problem o którym prawie zapomniałam.
***
-Gdzie jest
Harry?- zapytałam kiedy Lou skończyła układać mi włosy i zorientowałam się, że
mój chłopak zniknął gdzieś w momencie kiedy byłam zajęta gapieniem się w
telefon.
-Wyszedł
gdzieś, chyba poszedł zadzwonić do Gemmy- powiedział Zayn i wzruszył ramionami.
-W takim
razie pójdę go poszukać, muszę mu pokazać zdjęcia małego- zdjęcia synka Zuzy
zawsze wywoływały u mnie coś w rodzaju euforii i o dziwno miałam wrażenie, że
Harry naprawdę kocha oglądać każde nowo nadesłane przez Zuzkę zdjęcie tak samo
jak ja. Wyszłam z garderoby i pytałam każdą napotkaną osobę o to czy nie
widziała mojego chłopaka i jeśli tak to, w którą stronę poszedł. Nie rozumiałam
dlaczego Harry poszedł aż do turbusa rozmawiać z Gemmą, ale to tam miał się
znajdować według ochrony. Kiedy znalazłam się już przy pojeździe usłyszałam
jego głos i wydawało mi się, że się z kimś kłóci. Wiedziałam, że nie powinnam
podsłuchiwać dlatego postanowiłam wejść do środka by pokazać się Harremu. Drzwi
od autokaru były otwarte, weszłam na pierwszy schodek i słowa, które usłyszałam
powstrzymały mnie od wejścia do środka.
-Jess, nie
rozumiesz?- zapytał gwałtownie. Nie krzyczał, ale był wściekły. -Nie, to nie
może być Steve, wie co by się stało jeśli by jej powiedział… Gówno mnie to
obchodzi… Przysięgam, że jeśli komuś powiedziałaś… Nie Jess, nie dopuszczę do
tego…-powiedział a mi w tym momencie zakręciło się w głowie. Jess? On rozmawiał
z Jess? Z moją Jess? Steve? Co miał powiedzieć? Komu? Mój umysł został zalany
przez falę pytań. O co chodziło? Wiedziałam, że nie powinnam podsłuchiwać bo
sama też nie chciałabym by ktoś podsłuchiwał moją rozmowę, ale to nie zmieniało
faktu, że to co usłyszałam bardzo mnie zaniepokoiło. Harry od kilku dni był
nerwowy, zachowywał się dziwnie. Udawał, że wszystko jest w porządku, ale ja
wiedziałam, że coś go gryzło. Coś było nie tak. Znałam go i umiałam rozpoznać
kiedy coś go dręczy. Od kłótni Louisem był jakiś nieswój. Przyłapałam go na tym,
że zamiast w nocy spać on po prostu siedział i się na mnie gapił. Nigdzie
nie mogłam iść sama, nawet myć nie mogłam się sama. Cudem było to, że zostawiał
mnie samą kiedy chciałam siku. Harry był nadopiekuńczy ale od kłótni z Lou to
było coś więcej niż przesadna opieka. On mnie pilnował. Stwierdziłam, że nie
będę dłużej tego wszystkiego słuchać, Dubaj był ostatni przed przerwą i w tym
momencie powinnam się skupić na koncercie. Mimo tego, że chciałam zapytać
Harrego o co w tym wszystkim chodzi, dlaczego tak dziwnie się zachowuje, z kim
rozmawia, czy to serio moja Jess, co z tym wszystkim ma wspólnego Steve,
wiedziałam, że nie powinnam robić tego przed koncertem. Musiałam zaczekać na
odpowiedni moment, moment kiedy zostaniemy sami. Odwróciłam się i już chciałam
wyjść licząc na to, że mimo wszystko Harry nie rozmawia właśnie z tą Jessicą a
tym Stevie, że ta rozmowa w żaden sposób nie dotyczy mnie kiedy jedno zdanie
sprawiło, że moje serce na moment się zatrzymało.
-Ali się nie
dowie, nigdy- powiedział z desperacją w głosie a mnie zaczęła ogarniać panika.
O czym miałam się nie dowiedzieć?
Heeeej! No i oto mamy rozdział numer 48!
Okej, tak, wiem, jestem złą kobietą (prawda Aduś?? XD), wiem, że rozdział powinien być wcześniej ale po pierwsze byłam chora, po drugie pisałam go z gorączką i przez przypadek go usunęłam i musiałam pisać od nowa, po trzecie później znowu byłam chora, po czwarte jakoś ciężko mi się go pisało, przede wszystkim końcówkę i seks i w sumie mam 3 strony rozdziału, których tu nie publikuję XD Soł, przepraszam, że nie dodawałam ale jakoś tak wyszło. No i zapomniałam, że ostatnio tylko jedna osoba skomentowała rozdział więc tak jakby motywacja by pisać leci w takich sytuacjach w dół...
Jeśli chcecie rozdziały szybciej to komentujcie. Serio, każdy nawet najkrótszy komentarz niesamowicie pomaga i motywuje a jak widzę, że nikomu się nie chce skomentować to mi się nie chce pisać XD Dlatego proszę o komentowanie!!!!
Okej, teraz przejdźmy do przyjemniejszych spraw. Tutaj wklejam linki do piosenek, które Ali śpiewała na koncertach! :)
5)Louder
Wszystkie piosenki są świetne więc zachęcam do ich przesłuchania, w sumie nie tylko tych ale ogólnie całej płyty Lea'i :)
Kolejną sprawą jest zakładka Polecane blogi :) Jeśli macie jakieś ulubione to możecie mi podać tu w komentarzu albo na Twitterze link do bloga a ja chętnie go polecę:) Sama za bardzo nie mam czasu czytać a nie chce likwidować przez to tej zakładki :)
Okej, to chyba wszystko XD
Oczywiście przepraszam za błędy ale serio nie chciało mi się sprawdzać tego rozdziału. Mi osobiście się nie podoba, no ale mam nadzieję, że Wam się spodobał :)
Jeszcze raz błagam o komentarz każdego kto przeczyta ten rozdział!! (Możecie napisać, że jest beznadziejny, nie obrażę się ;))
Teraz to już serio wszystko XD
PS I loveeee youuuu all!! <3