Siedziałam
na kanapie w salonie Nialla i patrzyłam na niego jak podekscytowany mówi od
rzeczy do komputera. Gdy do niego przyszłam powiedział, że obiecał fanom
twitcama i muszę poczekać aż skończy. Niewiarygodne było to, że wcześniej byłam
po drugiej stronie i oglądałam go na ekranie monitora a teraz miałam go na
żywo. W momencie, kiedy zadzwonił mi telefon blondyn spojrzał na mnie groźnie i
kiwnął tylko głową pokazując, że mam nie odbierać w tym pomieszczeniu, dlatego
szybko wyszłam z pokoju i dotarłam do holu- miejsca, w którym miałam pewność,
że nikt z widowni Nialla nie usłyszy o czym będę rozmawiać.
-Tak?
-Jesteś już
u Nialla?- zapytał a ja poczułam jak moje serce przyśpiesza. Czy kiedykolwiek
przestanę tak na niego reagować? Zadał mi jedno, zwykłe pytanie a ja słysząc
jego głos czułam motyle w brzuchu. Chyba byłam nienormalna.
-Taa, Jesse
musiał wyjść dzisiaj wcześniej i postanowiłam przyjechać od razu tutaj. A ty
załatwiłeś wszystko?- proszę powiedz tak i przyjedź wcześniej.
-Tak.
Właśnie odwiozłem tatę i myślałem, że mam jechać po ciebie do studia-
powiedział.
-Nie musisz
po mnie przyjeżdżać, Jesse mnie podrzucił do Nialla- oznajmiłam nie kryjąc
zadowolenia.
-Czyli mam
jechać do niego, niczego nie muszę załatwić, niczego kupić, tak?- zapytał.
-Tak, to
znaczy musimy chyba jechać na zakupy bo w lodówce już prawie nic nie ma. No i
musimy jechać po wyniki- powiedziałam i uśmiechnęłam się na samo wspomnienie
badań. Harry uparł się, że zrobię podstawowe badania, w tym badanie krwi. Ja z
kolei uparłam się, że zrobię je tylko wtedy kiedy on zrobi je ze mną. Jak się
okazało Harry ma problem kiedy widzi igłę. Teraz wypominałam mu sto razy
dziennie, że prawie zemdlał podczas pobierania krwi.
-Wyniki
musisz odebrać osobiście, ale na zakupy mogę jechać teraz.
-Nie,
załatwimy to razem. Przyjeżdżaj tu bo zanudzę się na śmierć.
-Nialler aż
tak przynudza?
-Nie, robi
twitcama a ja siedzę cicho i mu nie przeszkadzam…- westchnęłam.
-Robi
twitcama? Serio?- zapytał nieco głośniej niż wcześniej.
-Serio.
Czemu cię to dziwi?
-Bo my w
sumie nie możemy… A widzieli cię?- miałam wrażenie, że nieco go to bawi.
-Kto?
-No
pokazałaś się przed kamerą?- drążył temat a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-W sumie
nie, to znaczy tylko przeszłam przez pokój żeby odebrać telefon… Czemu pytasz?
-To teraz
zaloguj się na Twittera i zobacz co się dzieje. Ja będę góra za pół godziny,
muszę kończyć- powiedział i się rozłączył nie czekając aż coś powiem. Kiedy
wróciłam do salonu, Niall nadal gadał do komputera a ja zalogowałam się na
Twittera. „Kim ona jest?”, „Kto to?”, „To jego kuzynka? Przyjaciółka?”, „Może
to Ali?”- ludzie potrafią być przerażający. Gdybym wiedziała, że wszystkie
zakochane w Niallu fanki zaczną świrować to w życiu nie stanęłabym, nawet na
sekundę, przed kamerą. Okazało się, że mimo mojego sekundowego mignięcia przed
kamerką wystarczyło bym stała się tajemniczą sensacją. Dzięki Bogu nie musiałam
czekać pół godziny na Harrego, przyjechał już po piętnastu minutach i kiedy
wszedł do Nialla na jego prośbę przywitał się z internetową publicznością
Horana co od razu stało się głównym tematem tweetów wszystkich fanek, które
umierały ze szczęścia, że Harry jest u Nialla w domu i moja osoba zeszła na
drugi plan, przynajmniej na moment. Czasami, leżąc wieczorem na kanapie z
książką w ręce i Harrym u boku zapominałam o tym wszystkim. Przede wszystkim
teraz. Od kilku dni chodziłam do studia, byłam także w moim mieszkaniu, robiłam
listę rzeczy, które musiałam jeszcze kupić, robiłam różne plany…Miałam
wrażenie, że nagle to wszystko ucichło, nie łaziła za mną masa fanek chłopców
ani paparazzi nie rzucali się tak bardzo w oczy, spędzałam z Harrym
najzwyczajniejsze wieczory na świecie, żyliśmy jak normalni ludzie i nagle
loguję się na Twittera i widzę, że to całe szaleństwo trwa. Każdy nasz ruch
jest bacznie obserwowany i musiałam o tym pamiętać. Zawsze. Nie mogłam pozwolić
sobie na komfort zapominania o tym jak niezwykłe życie wiedzie Niall, Harry i
wszyscy z nimi związani, w tym ja.
-O czym
myślisz?- wyszeptał Harry.
-O tym
wszystkim. O tym, że czasami zapominam kim jesteś, kim jest Niall…- przyznałam.
-A kim
jesteśmy?- zapytał ciągle szepcząc, ale miałam wrażenie, że poczuł się urażony
moimi słowami.
-Jesteście
wyjątkowi- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Mylisz się,
jesteśmy zwyczajni.
-Nie Harry, jesteś…-zaczęłam, ale Niall mi przerwał.
-Koniec-
powiedział wesoło. -Ali ty wiesz co to się działo jak cię zobaczyły?
Wyskakiwało mi tu milion pytań kim jesteś, ale po przyjeździe Harrego chyba się
domyśliły, że to ty.
-Wiem,
przepraszam, nie chciałam robić zamieszania.
-Zamieszanie
mam na co dzień więc nie masz za co przepraszać. Powiedz lepiej jak ci idzie w
studio?
-Chyba
dobrze. W sumie jestem tam od rana do wieczora a z Jesse’m pracuje się dobrze,
ogólnie wszystko idzie jakoś szybko, nie powtarzam nagrań zbyt wiele razy,
piosenki są świetne, Jesse pisze super piosenki, ty i Liam też dlatego nie mam
większego problemu z wejściem w te utwory. No i oczywiście moje małe dzieła też nie są dla mnie problematyczne bo już od dawna mam w głowie jak mają brzmieć. W
sumie, na razie nagrałam tylko trzy, w tym jedno demo, ale nagrywam dopiero
kilka dni więc myślę, że idzie nieźle. Tak w ogóle to musisz mnie odwiedzić w
studio.
-Pracujesz z
Jesse’m?- zapytał nieco zaskoczony ignorując wszystkie pozostałe informacje
jakie ode mnie otrzymał.
-No tak,
mówiłam ci już przecież parę dni temu przez telefon.
-Możliwe-
Niall uśmiechnął się głupkowato a ja doskonale wiedziałam, że przeważnie mnie
nie słucha kiedy gadamy przez telefon.
-Uszykowałeś
gitarę?
-Oczywiście.
A w sumie gdzie jest to twoje mieszkanie?- zapytał a ja miałam ochotę trzepnąć
go w głowę.
-Niall ty
mnie słuchasz w ogóle kiedy do ciebie mówię?- nie chciałam się na niego gniewać, ale naprawdę nie lubiłam wszystkiego powtarzać po sto razy.
-Tak tylko
mi się zapomniało.
-Mieszkam
minutę drogi od Harrego- powiedziałam totalnie poirytowana jego zachowaniem.
-Minutę
drogi od ciebie?- nie miałam pojęcia dlaczego Niall powiedział to tak poważnym
tonem. Był uśmiechnięty, ale jego głos był inny.
-Tak, to
była super oferta, też się dziwię, że udało się znaleźć takie mieszkanie w
takiej cenie- Harry odezwał się pierwszy raz podczas tej rozmowy. Spojrzał
Niallowi prosto w oczy a ja miałam wrażenie, że coś się właśnie między nimi
dzieje a ja nie rozumiem co.
-To
cudownie, że będziecie tak blisko siebie- Niall mówił to niby normalnie, ale
miałam wrażenie, że był spięty.
-Cudownie-
powiedział Harry a ja zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi.
-Mieszkanie
jest piękne, właściwie jest już urządzone, ale muszę kupić parę rzeczy takich
jak ramki do zdjęć, pościel, jakiś koc, kwiaty, kilka rzeczy do kuchni, do
łazienki…- powiedziałam chcąc przerwać jakoś to dziwne coś co miało miejsce
chwilę wcześniej.
-A gdzie
postawisz gitarę?-zapytał Horan i uśmiechnął się szeroko i miałam wrażenie, że
to wszystko, cała ta niezręczna sytuacja właściwie nie miała miejsca.
-Nie wiem,
muszę zobaczyć gdzie lepiej pasuje- powiedziałam nieco skołowana.
-Gitara
wszędzie pasuje.
-Tak wiem,
ale…- zaczęłam, ale telefon Harrego mi przerwał.
-Muszę
odebrać- powiedział, gdy spojrzał na wyświetlacz i zanim odebrał wyszedł
salonu.
-Niall, co
to było?- zapytałam od razu.
-Do Harry'ego
zadzwonił telefon, a skoro wyszedł to na bank dzwoni do niego menadżer, do mnie
też dzisiaj dzwonił…
-Nie o to mi
chodzi, dlaczego tak zareagowałeś, kiedy usłyszałeś, że mieszkam obok Harrego?
-Jak
zareagowałem?- albo rzeczywiście nie wiedział o co mi chodzi a ja byłam jakaś
przewrażliwiona albo Niall był dobrym aktorem. Właściwie odkąd Harry mnie
uderzył miałam wrażenie, że Niall jest nieco inny. Może to były tylko moje
widzimisię albo naprawdę coś było na rzeczy.
-Wkurzyłeś
się- powiedziałam prosto z mostu.
-Co? Ali,
nie wkurzyłem się. Zdziwiłem się po prostu. Londyn to wielkie miasto a wam się
udało zamieszkać blisko siebie. Myślę, że macie szczęście.
-Wyglądałeś
jakbyś był zły.
-Zły? Ali, cieszę
się, że Harry będzie miał na ciebie oko.
-Ale…
-Po prostu
zdziwiło mnie to, że udało ci się, załatwić tam mieszkanie. To wszystko-
powiedział spojrzał mi w oczy i by przekonać mnie, że mówi prawdę złapał mnie
za rękę jednak chwilę później ją puścił.
-Mnie też to
zdziwiło i w sumie na początku myślałam, że jest jakieś drugie dno, ale ta agentka
wyjaśniła, że właściciel musiał wyjechać do USA a zależało mu na czasie i
dlatego żeby uniknąć problemów zaoferował dobrą cenę i ogólnie dobre warunki.
-Nie
poznałaś właściciela?- Niall uniósł jedną brew do góry ewidentnie zaintrygowany
tą informacją.
-Nie i z tego,
co mówiła ta babka to nie poznam, bo on nie ma czasu na takie rzeczy.
-Słyszałeś,
że mamy lecieć wcześniej?- zapytał Harry, kiedy wszedł do pokoju przerywając
tym samym naszą rozmowę.
-Tak,
dzwonili do mnie dzisiaj- odpowiedział blondyn.
-Nie lubię
kiedy tak mieszają i zmieniają wszystko.
-Co
zmieniają? Gdzie lecieć wcześniej?- zapytałam bo nie miałam pojęcia o czym
mówią.
-Do Stanów-
odparł Harry i spojrzał na mnie a ja widziałam jedynie smutek w jego oczach.
-Żeby
promować płytę- dodał Niall i kiedy zorientował się jak bardzo Harry'ego
zasmuciła ta informacja spojrzał na niego jak na młodszego brata, któremu ktoś
wyrządził krzywdę. Wcześniej miałam wrażenie, że Niallowi nie podoba się fakt,
że będę mieszkać blisko Harrego ale teraz wiedziałam, że musiałam mieć wtedy
jakieś omamy bo w tym momencie Niall wyglądał tak jakby mu współczuł i chciał
go przytulić.
-Damy tam
koncert. Ale oprócz tego dołożyli sporo wywiadów, zmienili nieco grafik, musimy
iść na AMA- naprawdę ta informacja go zasmuciła a gdy Harry był smutny ja
automatycznie też.
-Zawsze Ali
może pojechać z nami- powiedział Horan a ja zyskałam pewność, że wcześniej
wszystko mi się przewidziało.
-Ale… Ja
muszę być w Londynie, muszę nagrywać i mam tu zobowiązania…- zaczęłam od razu, ale oni obaj zrobili tak smutno-śmieszne miny, że uśmiechnęłam się do nich i
dodałam- Pogadam z Jess, w końcu mogę nagrać coś szybciej czy coś…
-Chociaż na
kilka dni, będzie jak za starych dobrych czasów- powiedział Niall.
-Pogadam z
Jess i Jesse’m. Może uda mi się wyrobić wcześniej i dadzą mi wolne, chociaż
niczego nie obiecuję, bo teraz wypadną mi trzy dni przez komiks. Właśnie,
pamiętasz, że jutro jest premiera?- jeśli powie, że nie pamięta to zakradnę się
w nocy do jego domu i ukradnę jego ulubioną gitarę w ramach kary za bycie
sklerotykiem.
-No jasne,
obiecałem ci, że będę- powiedział i zaczął się śmiać.
-Z tobą
nigdy nic nie wiadomo.
-Po prostu
mam krótką pamięć- oznajmił a ja wywróciłam oczami. On nie miał krótkiej
pamięci, on po prostu podczas naszych rozmów udawał, że słucha i tylko
potakiwał. W ogóle zauważyłam, że chyba wszyscy faceci tak mają. Harry też tak
miał. Czasami musiałam powtórzyć mu coś po pięć razy zanim do niego to dotarło.
Czasami się wyłączał i kiwał głową albo wtrącał co jakiś czas krótkie „taa” w
rzeczywistości w ogóle mnie nie słuchając. Za to jak ja go nie słuchałam to się
złościł i obrażał… I jak tu zrozumieć facetów?
-A Liam i
Lou będą?- zapytał Horan a ja wywróciłam oczami.
-Nie, Lou
jest w domu a Liam przecież poleciał na wakacje z Soph- powiedział Harry też
nieco zirytowany, że Niall był totalnie niezorientowany w tym co się aktualnie
działo. Jakby po zakończeniu trasy stracił kontakt z rzeczywistością.
Po wizycie u
Nialla, która jak dla mnie trwała za krótko, bo mimo jego ogólnej niewiedzy na
temat tego co się aktualnie działo w moim życiu, nie zdążyłam się nim
nacieszyć, pojechaliśmy odebrać nasze wyniki. Harrego były idealne w
przeciwieństwie do moich. Nadal miałam anemię- tak jak przypuszczał Harry. W
momencie kiedy się o tym dowiedział z kochanego chłopaka zamienił się w
upierdliwego chłopaka w dwie sekundy. Wypytał lekarza co dokładnie powinnam
jeść, jak często, w jakich ilościach, kiedy mam przyjść na kolejne badania i tak
dalej. Później pojechaliśmy na zakupy i kupił dokładnie to co polecił lekarz.
Dosłownie po kilku godzinach miałam go dość przez co się pokłóciliśmy. On nie
rozumiał dlaczego mnie wkurza to, że zrobił listę rzeczy, które będę jeść.
Napisał kiedy i w jakich ilościach, dosłownie zrobił grafik na cały przyszły
tydzień. Nagle zaczął mnie traktować jakbym była śmiertelnie chora, kazał mi
iść spać już o 21! Co godzina i ilość snu ma w ogóle do anemii?!
-Przestań!-
nie wytrzymałam w końcu i się na niego wydarłam.
-Co mam
przestać?
-Przestań
się tak zachowywać! Wkurwia mnie to już!- mój wybuch mogłam chyba zgonić na to,
że zbliżał mi się okres.
-Co cię
wkurwia? To, że się martwię czy to, że się o ciebie troszczę?! A przynajmniej
staram się to robić!- super, teraz on też podnosi na mnie głos.
-Naprawdę
myślisz, że będę to jadła?! W takich ilościach?!- wykrzyczałam i podeszłam do
lodówki na której zawiesił ten nieszczęsny grafik, który zdjęłam i zaczęłam
machać mu przed twarzą.
-Myślę, że
nie masz wyjścia!- chciał mi go zabrać, ale odsunęłam się na tyle szybko, że nie
zdążył.
-Nie będę
tego jadła! Dobrze wiesz, że tego nie lubię! Nie jem czerwonego mięsa! I chyba
do reszty zgłupiałeś jak myślisz, że przestanę pić herbatę!
-Nie
interesuje mnie co lubisz a czego nie, lekarz powiedział, że masz to jeść i będziesz
czy tego chcesz czy nie- powiedział ciszej, chyba doszło do niego, że z tą
herbatą przegiął.
-Zmusisz
mnie?- zapytałam starając się nie krzyczeć.
-Jeśli
będzie trzeba to wepchnę ci jedzenie siłą do buzi.
-Koniec. Nie
będę tego słuchać, idę się umyć i spać a jak jutro nadal to- powiedziałam i
pomachałam mu kartką przed twarzą- będzie tu wisieć to przenoszę się do siebie
w trybie natychmiastowym- praktycznie rzuciłam mu kartką twarz i zamierzałam
wyjść, ale on złapał mnie za rękę i mi to uniemożliwił.
-Wiesz co? Zachowujesz
się w tym momencie jak dziecko a nie dorosły człowiek. Jesteś
nieodpowiedzialna. Lekceważysz wszystko i mam już ciebie dość.
-Skończyłeś?
-Skończyłem.
-To super bo
też mam ciebie dość- powiedziałam, odwróciłam się od niego i wyszłam z kuchni
zostawiając go samego. Poszłam do sypialni, wzięłam piżamę i poszłam do
łazienki. Przez cały ten czas miałam ochotę rozwalić wszystko co napotkałam na swojej drodze.
Chciało mi się krzyczeć i płakać jednocześnie. Byłam zła na niego i na siebie.
Wiedziałam, że nie powinnam się tak wściekać bo mnie kocha i robi to z troski
przez co miałam wyrzuty sumienia. Jednocześnie wkurzało mnie to, że wszystko
ustalił sam, nie pytając nawet czy mi to nie przeszkadza, czy to lubię. Po
prostu utworzył listę nakazów i zakazów. Dodatkowo przesadzał. Nie byłam chora,
musiałam jeść tylko żelazo. Proste. A on zrobił z tego takie wydarzenie. Stałam
tak chwilę analizując to wszystko i myślałam, że oszaleję. Spojrzałam na prysznic
i przypomniało mi się po co tu przyszłam. Rozebrałam się, rozpuściłam włosy i
weszłam pod prysznic. Zamknęłam oczy i po prostu stałam jakiś czas pod strumieniem
ciepłej wody. Stałabym tak jeszcze dłużej, ale usłyszałam jak drzwi od kabiny
się otwierają. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Harrego, który stał
zupełnie nagi. Bez słowa, po prostu wszedł do środka a ja czułam w tym momencie
wiele emocji, zaczynając od zdenerwowania, poprzez złość kończąc na podnieceniu.
Kiedy się ocknęłam próbowałam stamtąd wyjść. Nie chciałam mu ulec a wiedziałam,
że tak się stanie kiedy z nim zostanę. Chciałam mu się postawić chociaż raz w
życiu. Byliśmy pokłóceni, oboje powiedzieliśmy sobie prosto w oczy, że mamy
siebie dość a on przychodzi do mnie i zamierza się ze mną myć. Wyciągnęłam rękę
w kierunku małego kółka przytwierdzonego do szklanych drzwi, ale on był szybszy.
Jak zawsze.
-Wkurwiłaś
mnie Ali- powiedział a jego dłonie znalazły się tuż nad moimi pośladkami
przyciągając moje ciało do jego.
-Wiem, ty
mnie też- starałam się być tak samo opanowana jak on, ale mimowolnie zaczynałam
oddychać szybciej i coraz bardziej czułam, że nie chcę wychodzić. Byłam słaba.
Po prostu słaba, Harry mógł ze mną zrobić wszystko, miał nade mną władzę a w
tej chwili byłam w stu procentach pewna, że doskonale o tym wie. Tak bardzo
chciałam chociaż raz górować. Chciałam się postawić i wyjść, ale jak miałam to
zrobić kiedy mój osobisty cud świata stał przede mną nagi, mokry i totalnie
chętny by się ze mną kochać?
-Chcę cię Ali,
chcę cię nawet, jeśli jestem teraz na ciebie zły- powiedział i przeniósł dłonie
na mój tyłek.
-Nie Harry-
powiedziałam ledwo słyszalnie a on to zignorował i naparł swoimi ustami na
moje. Dlaczego każda nasza kłótnie musi się kończyć seksem? Tym razem musiało
być inaczej. Harry dominował w każdym aspekcie naszego życia. Musiałam go w
końcu sprowadzić na ziemię, musiał wiedzieć, że nie zawsze tak to się będzie
kończyć. Położyłam dłonie na jego torsie i starałam się go odepchnąć. Kiedy
zorientował się co robię oderwał swoje wargi od moich i na mnie spojrzał.
-Nie chcesz?
-To nie
powinno tak wyglądać. Jestem na ciebie zła, pokłóciliśmy się. Nie możemy tak po
prostu się kochać, powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić.
-Ale co tu
wyjaśniać? Wszystko jest jasne.
-Skoro
według ciebie wszystko jest jasne to pozwól, że się umyję- powiedziałam,
„zdjęłam” jego ręce z moich pośladków i odwróciłam się by wziąć do ręki żel pod
prysznic. Wylałam go na rękę i zaczęłam namydlać brzuch będąc dumną z siebie,
że udało mi się to zatrzymać.
-Mogę ci
pomóc- oznajmił a ja poczułam, że mogę go w końcu jakoś ukarać. Teraz była moja
kolej by się z nim pobawić.
-Nie trzeba-
powiedziałam słodko nadal się nie odwracając.
-To będzie
niemiłe mojej strony jeśli ci nie pomogę- powiedział a jego ręka powędrowała w
kierunku żelu.
-Powiedziałam
nie trzeba, po prostu daj mi się umyć Harry.
-Ale…
-Nie
przeszkadzaj. A skoro już tutaj jesteś to może też się umyjesz? No chyba, że
wolisz tak stać.
-Może chcesz
mi pomóc?- zapytał z nieudawaną nadzieją w głosie.
-Nie, jesteś
już duży, dasz sobie radę sam- oznajmiłam i dumna z siebie kontynuowałam
namydlanie własnego ciała. Cały czas starałam się nie dotykać Harrego, który za
wszelką cenę robił wszystko, żeby mi się to nie udało. Na początku właściwie
stał i tylko mi przeszkadzał, ale po chwili naprawdę mnie posłuchał i zaczął
się myć. Kiedy skończyłam i byłam gotowa do wyjścia spojrzałam na niego. I to
był błąd. Wszystko szło dobrze do tego momentu. Nie kontrolowałam tego co
robię. Zmierzyłam go od stóp do głów, gapiłam się na jego tors, umięśniony
brzuch aż zjechałam niżej… Kiedy się opamiętałam spojrzałam w jego oczy i
dosłownie czułam jak atmosfera między nami się zmienia. Jego twarz się zmieniła
i malowało się na niej podniecenie, tak samo jak na mojej. Nawet się nie
zawahał, przyciągnął mnie do siebie i naparł ustami na moje a ja wiedziałam, że
drugi raz nie będę potrafiła się mu oprzeć.
***
Premiera
komiksu była po prostu nie do opisania. Przyszło wiele znanych osób i wszystko
było niesamowite, poznałam wielu wspaniałych ludzi. Poznałam przyjaciółkę Jess,
która także była czyimś menadżerem, ale nie powiedziała czyim albo powiedziała
a ja po prostu zapomniałam od nadmiaru informacji jakie dosłownie zalały mnie
tego wieczora. Ogólnie Megan była bardzo podobna do Jess. Była tak samo ładna,
była w tym samym wieku i Harry nie lubił jej tak samo jak Jessici co dało się
wyczuć na kilometr, bo gdy tylko się z nią przywitał, powiedział „hej”, nie
uśmiechnął się, nie podał jej ręki chociaż zawsze tak się ze wszystkimi witał,
od razu mnie zostawił i gdzieś sobie poszedł. Oczywiście miałam go zapytać skąd
ją zna i dlaczego jej nie lubi ale wyparowało to z mojej głowy bo tego wieczora
to nie Harry był w centrum uwagi. Pierwszy raz to ja byłam „ważniejsza”. Nigdy
nie byłam częścią czegoś takiego dlatego oczywiście całe to przedsięwzięcie i
to, że razem z Zaynem byliśmy w centrum zainteresowania okazało się dla mnie
stresujące. Ale o ile cała ta oficjalna otoczka była stresująca o tyle
podpisywanie komiksów w jednym z centrów handlowych było bez porównania gorsze
pod względem stresu. Dzięki Bogu Harry
mi towarzyszył i jego obecność, nawet jeśli siedział gdzieś za kulisami umiała
dodać mi choć odrobinę pewności siebie. I tak cała zdenerwowana i
podekscytowana siedziałam razem z Zaynem za niewielkim stołem w otoczeniu
ochroniarzy i czekałam aż to wszystko się zacznie.
-Nie
denerwuj się- powiedział Zayn.
-Nie
denerwuję się- starałam się uśmiechnąć naturalnie, ale chyba średnio mi to
wyszło.
-Właśnie
widzę, wiercisz się, pstrykasz palcami, wypiłaś już prawie całą butelkę wody i
co chwilę dziwnie wzdychasz- powiedział nieco zmartwiony? O kurde! Zayn Malik
się o mnie martwi?
-No okej, masz
mnie. Denerwuję się- przyznałam.
-Dlaczego?
-Nie wiem… Po
prostu wczoraj nie mogłam spać i tak jakoś nagle mi się przypomniało jak wy
opowiadaliście mi kiedyś, że niektóre fanki wcale nie są miłe i czasami na
przykład mówią któremuś z was coś głupiego albo nie chcą z jednym z was
zdjęcia…
-Ali wiesz,
że to się zdarza rzadko, nie? Poza tym pamiętam kiedy ci to opowiadaliśmy.
Wtedy nie chodziło nam o to byś teraz się denerwowała…
-Wiem…-
opowiadali mi takie historie po tym jak wyszłam ze szpitala i miałam problemy
sama ze sobą a moja samoocena w skali od jeden do dziesięć wynosiła zero. Przejmowałam
się każdym negatywnym komentarzem i oni starali mi się pokazać, że każdy ma
swoich antyfanów, także oni i nie warto się tak wszystkim przejmować.
-Ali będzie
super, wczoraj sobie świetnie poradziłaś to dzisiaj też dasz radę. Każdy kto tu
przyjdzie zrobi to dlatego, że chce nas poznać.
-Taa… Masz
rację- powiedziałam bez przekonania bo wiedziałam, że przede wszystkim chcą
poznać jego, nie mnie, ale zachowałam to dla siebie. Przez kolejne kilkanaście
minut Zayn robił wszystko, żeby zminimalizować mój stres. Zażartował nawet, że
jeśli chcę może mi załatwić trochę trawki na odstresowanie. Powiedział to tak
dziwnie, że w sumie nie miałam pewności czy żartuje… Po kilku minutach mój
umysł skupił się na czymś innym niż skrętach i paleniu trawki. Zaczęło się.
Pierwsza osoba, druga, trzecia, dziesiąta, pięćdziesiąta. Tak jak mówił Zayn
mój stres był właściwie nieuzasadniony, bo wszyscy byli niesamowicie mili i
uprzejmi. Naprawdę miałam wrażenie, że mimo tego, że przyszły głównie
dziewczyny były podekscytowane nie tylko tym, że mogły poznać Zayna ale też
mnie. Było kilka dziewczyn z Polski, kiedy zaczęły mówić po polsku po prostu
wstałam i zaczęłam je ściskać. One zaczęły płakać, mówiły, że są ze mnie dumne
a ja zrozumiałam dlaczego chłopcy tak bardzo lubią takie spotkania. Ci ludzie
potrafili naładować człowieka tak pozytywną energią, że uśmiech nie mógł zejść
mojej twarzy. I kiedy siedziałam szczęśliwa i uśmiechnięta nagle podszedł do
nas jakiś chłopak. Był w moim wieku albo młodszy. Powiedział, że lubi Zayna i
ogólnie One Direction, że komiks jest świetny, ale on przyszedł tu z jednego
powodu i tym powodem byłam ja! W ręce trzymał bukiet kwiatów i czekoladki. Nie
wiedziałam jak mam się w tej sytuacji zachować bo on powiedział, że się we mnie
zakochał i że jestem wspaniała. Nie miałam pojęcia co zrobić więc po prostu
wzięłam kwiaty i czekoladki i przytuliłam go tak jak wcześniej tamte
dziewczyny. Kiedy Jeremy, bo tak miał na imię mój adorator, powiedział, że
następnym razem gdy się spotkamy poprosi mnie o rękę Zayn był chyba w szoku, ale
nie mógł przestać się śmiać. Kiedy ochrona poprosiła chłopaka by nie blokował
kolejki i kiedy w końcu poszedł, Zayn powiedział, że jemu raz jakaś dziewczyna
włożyła pierścionek zaręczynowy na palec z kolei fanka, która podeszła do nas chwilę
później stwierdziła, że dla Harrego „Steal My Girl” ma od teraz nowe znaczenie.
Po prawie dwóch niesamowitych i mega intensywnych godzinach razem z Zaynem w
asyście ochrony dotarliśmy za kulisy gdzie kolejny raz tego dnia czekała na
mnie niespodzianka. W środku, obok Harrego siedziała Klaudia! Kiedy ją
zobaczyłam praktycznie zaczęłam piszczeć jak niektóre z dziewczyn, które
poznałam chwilę wcześniej. Wyściskałam ją tak mocno, że prawie połamałam jej
żebra i nie dowierzałam, że przyjechała w ogóle mnie wcześniej nie informując.
Po tym jak nieco ochłonęłam, opowiedziałam historię o dziewczynach z Polski i o
chłopaku, który dał mi kwiaty przez co Harry udawał urażonego i się odgrażał,
że jak go kiedyś spotka to mu coś zrobi, ale wiedziałam, że mówił to wszystko w
formie żartu i cieszył się razem ze mną, że mam już swoich wiernych fanów.
Później pojechałam z Klaudią coś zjeść a po jedzeniu pojechałyśmy do mnie. Co
prawda nadal tam nie mieszkałam bo przez ciągły brak czasu wszystko szło
strasznie wolno, ale mimo tego, że sporo rzeczy wciąż brakowało Klaudia
zakochała się w mieszkaniu tak samo jak ja. Następny dzień cały spędziłyśmy w
studio, Klaudia poznała Jesse’go i wiedziałam, że polubiła go od razu, tak samo
jak ja. Niestety trzeciego dnia moja dobra wróżka musiała wracać, ale choć jej
pobyt był tak krótki dał mi niesamowicie dużo energii. Naprawdę poczułam, że
wszystko w końcu się układa, wszystko było tak jak powinno być.
***
-Nudzi mi
się- westchnęłam głośno już chyba setny raz a Harry nadal nie reagował.
Siedział na kanapie pogrążony w stosie papierów, które czytał już jakieś dwie
godziny bez przerwy. Nie wiedziałam co zrobić żeby przyciągnąć jego uwagę więc
postanowiłam się położyć a moje stopy umieściłam na jego udach. Co chwilę
trącałam nimi ręce Harrego przez co nie mógł czytać kartek, które trzymał w
dłoniach i po kilku minutach w końcu na mnie spojrzał.
-Możesz
przestać? Próbuję pracować- powiedział zły.
-To ty
przestań. Jutro się przeprowadzam, za dwa dni lecę do domu, Jesse puścił mnie
dzisiaj wcześniej i mam czas pierwszy raz od dawna a ty czytasz jakieś głupie
papierki- powiedziałam z wyrzutem. Mieszkałam u Harry'ego już trzy tygodnie,
wszystko się nieco przeciągnęło a do domu leciałam tylko na dwa dni, na święto
zmarłych, jednak to był ostatni wieczór kiedy byłam jego współlokatorką i nie
chciałam spędzać go na nudzeniu się.
-Skończę to
i coś porobimy, nawet wiem co bo okres skończył ci się trzy dni temu-
powiedział a ja wywróciłam oczami.
-Nie, porób
coś ze mną, coś innego niż seks. Zagrajmy w coś, masz karty? Może zagramy w
pokera?
-Rozbieranego?-
zapytał i poruszył śmiesznie brwiami.
-Nie
zboczeńcu. Może się gdzieś przejdziemy? Może pójdziemy do kina? Albo po prostu
na spacer?
-Wszystko co
chcesz tylko daj mi to skończyć- powiedział i znowu zaczął czytać.
-Ale z
ciebie nudziarz. Może zadzwonię do Zayna i zapytam go czy ta trawka jest nadal
aktualna, nudziłabym się, ale byłoby mi przynajmniej wesoło- powiedziałam i już
zamierzałam wstać z kanapy i iść do sypialni, ale Harry uniósł wzrok znad
kartek i spojrzał na mnie skołowany.
-Zayn
zaproponował ci skręta?
-Taa i w
sumie rozważam jego propozycję- powiedziałam ciekawa jego reakcji.
-Chyba
oszalałaś, nie będziesz tego palić.
-Dlaczego?-
zapytałam i się zaśmiałam.
-Bo nie.
-A ty
paliłeś?
-Nie-
powiedział szybko i mimo tego, że ja się śmiałam on był poważny.
-Akurat. Nie
wierzę, że nigdy nie spróbowałeś- powiedziałam.
-Nigdy nie
spróbowałem ani zwykłej fajki ani trawki ani niczego takiego.
-A dlaczego
ja nie mogłabym zapalić?- zapytałam i splotłam ręce na piersiach. Byłam ciekawa
jego odpowiedzi. Wiedziałam, że denerwują go moje pytania.
-Bo
nienawidzę jak ktoś pali a jak pali dziewczyna to już w ogóle.
-Ale ja chcę
zapalić- wypaliłam a on spojrzał na mnie dziwnie i uniósł brwi do góry.
-Ali co ci
dzisiaj jest? O czym ty gadasz?
-Jakbym
zaczęła palić to byś ze mną zerwał?- zapytałam i się zaśmiałam. Dlaczego ja
chichotałam jak idiotka a on tylko gapił się na mnie nadal zupełnie poważny?
-Nie, po
prostu przestałbym cię tak często całować. A teraz skończ się wydurniać i daj
mi to w spokoju przeczytać- powiedział poirytowany a ja nie zamierzałam
przestać. Zamierzałam dopiero zacząć. Przysunęłam się do niego bliżej,
pochyliłam głowę i…go ugryzłam w przedramię. Kiedy nie zareagował ugryzłam go
jeszcze raz, naprawdę mocno.
-Auć!
Oszalałaś?!-wrzasnął i zaczął rozmasowywać miejsce, w które go ugryzłam.
-Oszalałaś?!-
powiedziałam udając ton jego głosu.
-To bolało!
-Piszczysz
jak baba- oznajmiłam i wytknęłam na niego język.
-Zobacz! Zostanie
mi po tym ślad- przytknął mi rękę do nosa i wydął śmiesznie wargę.
-Fajnie- powiedziałam
a Harry patrzył na mnie jak na debila. Okej, może mi trochę odbijało, może
nawet mocno, ale serio znudziło mi się gapienie na niego jak czyta. Harry
pokiwał z dezaprobatą głową i znowu wrócił do tych głupich kartek. Wtedy
wstałam z kanapy i stanęłam przed nim. Stałam tak jakiś czas aż w końcu Harry
nie wytrzymał i podniósł głowę do góry by na mnie spojrzeć.
-Nudzi mi
się- powiedziałam wolno i chwyciłam kartki, które trzymał i zaczęłam ciągnąć je
do góry.
-Ali jak
zaraz się nie uspokoisz to będę musiał cię ukarać- powiedział poważnie a ja
szybko wyrwałam papiery z jego ręki i zaczęłam uciekać do sypialni. -Sama się o
to prosiłaś!- krzyknął i dwie sekundy później był przy mnie. Przerzucił mnie
sobie przez ramię a ja krzyczałam i śmiałam się jak opętana.
-Puść mnie
głupku!
-Jak mnie
nazwałaś?!
-Głupek i
nudziarz!- wydarłam się a kiedy weszliśmy do sypialni od razu wylądowałam na
łóżku a papiery, które trzymałam w ręce na podłodze.
-Przeproś
albo będzie kara!- powiedział starając się być poważny.
-Nudziarz-
powiedziałam wyzywająco i wtedy Harry usiadł na mnie okrakiem i przytrzymał
moje nadgarstki nad moją głową totalnie mnie unieruchamiając.- Złaź ze mnie!
Jesteś ciężki!
-Nie, nie,
nie! Teraz będzie kara. Czego Ali nie lubi najbardziej?- zapytał a ja
wiedziałam, że wybrał najgorszą z możliwych kar. Uśmiechnął się przebiegle i
nagle jego dłonie zaczęły łaskotać mój brzuch a ja zaczęłam się drzeć
wniebogłosy i wolnymi rękoma wymachiwać we wszystkie strony.
-Przepraszam!
Przepraszam! Błagam przestań!- wyjęczałam w końcu kiedy czułam, że zaraz się
uduszę.
-Będziesz
już grzeczna?- zapytał i przestał mnie łaskotać. Nadal siedział na mnie
okrakiem, ale ręce miałam wolne.
-A chcesz,
żebym była grzeczna?- zapytałam i dotknęłam jego uda, planowałam zrobić to
niesamowicie seksowanie. Zamiast tego zaczęłam się śmiać.
-Ali co ci?
Porządnie ci odbija dzisiaj. Jesteś zmęczona?- zapytał uśmiechnięty i pochylił
się tak, że jego usta były bardzo blisko moich. Czy to dziwne, że kiedy byłam
śpiąca zachowywałam się jak dziecko z ADHD?
-Nie chce mi
się spać… Po prostu czuję się taka szczęśliwa Harry, najszczęśliwsza na świecie
i nie umiem usiedzieć przez to w jednym miejscu- powiedziałam zgodnie z prawdą.
Wtedy jego wargi zaczęły zbliżać się do moich i w momencie kiedy miał mnie
pocałować zadzwonił mój telefon. Oboje westchnęliśmy niezadowoleni, Harry wstał
ze mnie, wziął swoje kartki do ręki i wyszedł a ja podeszłam do szafki by
zobaczyć kto dzwoni. To była Nina. Serce podskoczyło mi do gardła kiedy
zobaczyłam, że to ona.
-Halo?-
powiedziałam cicho, niepewnie. Nagle cały mój dobry humor prysnął jak bańka
mydlana. Bałam się. Skoro ona dzwoniła coś się musiało stać.
-Hej-
powiedziała równie cicho jak ja. Wypowiedziała tylko jedno słowo a ja byłam
pewna, że płacze. Momentalnie czułam jak robi mi się słabo, musiałam usiąść na
łóżku. Musiało chodzić o Zuzę, byłam tego pewna.
-Boże Nina,
mów co się stało? Co z Zuzką?- nie panowałam nad głosem, który jak zwykle w
sytuacjach stresowych zrobił się dziwnie wysoki.
-Ali… My… My
zostałyśmy ciociami!- powiedziała uradowana i wzruszona.
-Co?-
zapytałam bo bałam się, że się przesłyszałam.
-Zuza
urodziła, dzisiaj, jakąś godzinę temu, wszystko stało się tak szybko!
-A co z nią?
Co dzidziusiem?- zapytałam i zorientowałam się, że po moich policzkach
popłynęły łzy.
-Czują się
dobrze. Zuza śpi, maleństwo jest zdrowe, na razie jest w inkubatorze ale nie ma
żadnych powodów do obaw, wiesz termin Zuza miała za 8 dni ale lekarz
powiedział, że wszystko gra a dzidziuś najprawdopodobniej już jutro trafi na
normalną salę- powiedziała trzęsącym się głosem.
-Nawet nie
wiesz jak bardzo się cieszę- powiedziałam i otarłam policzki.- To taka cudowna
wiadomość.
-Tak, ja też
się cieszę… Ali ja już będę kończyć…
-Jasne,
powiedz Łukaszowi, że mu gratuluję, zadzwonię do niego jutro, do Zuzy też. Powiedz
jej, że ją kocham.
-Dobrze,
przekażę im wszystko… To do widzenia Ali- powiedziała i już chciała się
rozłączyć ale musiałam to powiedzieć.
-Nina?
-Tak?
-Dziękuję-
kiedyś Nina była jedną z najbliższych mi osób. Doceniałam to, że mimo naszego
konfliktu to właśnie ona do mnie zadzwoniła.
-Nie ma za
co- powiedziała i nagle ani ja oni ona nie wiedziałyśmy co powiedzieć choć
miałam wrażenie, że tak naprawdę obie poczułyśmy, że chcemy w końcu
porozmawiać, tak jak kiedyś. -To do zobaczenia- powiedziała by zakończyć tę
niezręczną ciszę.
-Do zobaczenia-
odpowiedziałam i się rozłączyłam. Położyłam telefon na szafce i jeśli wcześniej
czułam się szczęśliwa w tym momencie miałam wrażenie, że to szczęście rozsadzi
mnie od środka. Powoli wyszłam z sypialni a kiedy weszłam do salonu i Harry na
mnie spojrzał na jego twarz od razu wkradło się zmartwienie.
-Co się
stało?- zapytał wystraszony.
-Dzwoniła
Nina, moja przyjaciółka, była, właściwie.
-I?
-Zuza
urodziła- powiedziałam i podeszłam do niego i usiadłam na jego udach okrakiem.
-Urodziła?
-Tak
urodziła zdrowego dzidziusia, oboje czują się dobrze. Boże Harry! Moja Zuza
została mamą! Myślisz, że ostatnio dostaję za dużo szczęścia? Każda nowina jest
lepsza od poprzedniej- powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Myślę, że
nigdy nie dostaniesz go wystarczająco dużo. Zasługujesz na dużo więcej.
-Kocham cię-
wyszeptałam a on dotknął palcem moich ust by po chwili mnie pocałować. Delikatnie
i czule.
-Kocham cię.
-Chcę za
pięćdziesiąt lat usiąść w fotelu i nieważne co się w moim życiu wydarzy, chcę
pamiętać tę chwilę i to jak bardzo szczęśliwa jestem w tym momencie-
powiedziałam i odchyliłam się nieco by móc mu spojrzeć w oczy.
-Nie pozwolę
ci zapomnieć bo będę siedział fotelu obok i będę ci o tym przypominał
codziennie- uśmiechnął się i odgarnął z mojej twarzy jakiś zabłąkany kosmyk.
-Chcę żeby
tak było Harry- powiedziałam poważnie.
-Będzie tak-
spojrzał mi w oczy i wiedziałam, że mówi szczerze. Nagle zrobiło się poważnie
więc by rozładować nieco dziwną atmosferę dodał- Ja już wszystko zaplanowałem.
-Tak?-
zapytałam i się uśmiechnęłam.
-Tak. Za
góra dwa lata urodzisz nasze pierwsze dziecko- uśmiechnął się szeroko, ale coś
mi mówiło, że te plany wcale nie są zwykłymi żartami.
-Już za dwa
lata?
-No tak, planuję
co najmniej czwórkę dzieci więc musimy się zabierać za ich robienie szybko.
-Czwórkę?
-Co
najmniej.
-Naprawdę
chcesz mieć ze mną dzieci?- zapytałam.
-O niczym
innym nie marzę- powiedział poważnie i tym razem to ja go pocałowałam. Nie
mogłam pozwolić by obrazy Harrego trzymającego nasze dziecko na rękach
napłynęły mi do głowy, bo moje serce biło już wystarczająco szybko a takie
wizje mogły sprawić, że by po prostu nie wytrzymało przez taką dawkę emocji.
-Naprawdę
musisz to czytać?- zapytałam z nadzieją w głosie, zmieniając temat.
-Mogę sobie
zrobić przerwę.
-No
nareszcie! To co robimy?-zapytałam i zeszłam z niego a właściwie zeskoczyłam
uradowana.
-Wychodzimy
stąd, twoja przyjaciółka właśnie została mamą, musimy świętować!
-Kocham
cię!- niemalże wykrzyczałam z radości, dałam mu szybkiego całusa w usta i
potykając się o własne nogi zamierzałam iść do sypialni żeby się przebrać.
-To chłopiec
czy dziewczynka?- zapytał zanim wyszłam z pokoju a ja zdałam sobie sprawę tego,
że zapomniałam zapytać.
***
-To
wszystko- powiedział Harry gdy wniósł ostatnią walizkę do mojego mieszkania.
-Dziękuję-
miałam małe wyrzuty sumienia bo trochę go wykorzystałam.
-Sporo tego.
-Sporo?
Normalnie, potrzebuję tego wszystkiego- wcale nie miałam dużo rzeczy a on tak
mówił tylko dlatego że musiał je wszystkie wnieść.
-Taa, jasne.
Będziesz się rozpakowywać rok.
-Nieprawda.
-Prawda, lepiej
powiedz w czym mam ci pomóc?- zapytał i chyba chciał się rozebrać ale słysząc
moją odpowiedź poprzestał na rozpięciu płaszcza.
-W niczym,
rozpakuję ze dwa pudła i pójdę spać bo jutro przed odlotem muszę wlecieć
jeszcze na moment do studia.
-Tak, już
późno… Chyba już pójdę, ja też muszę wcześnie wstać- powiedział niby zupełnie
normalnie.
-Nie musisz
mnie jutro odwozić na lotnisko…
-Muszę i
nawet nie zaczynaj, że nie muszę cię z niego odbierać.
-Okej, okej,
już nic nie mówię- powiedziałam i nagle nastała niezręczna cisza. Tak naprawdę
wcale nie chciałam żeby wracał do siebie. Chciałam żeby został ze mną i
wiedziałam, że on też nie chce mnie zostawiać. Ale wynajęłam to mieszkanie i
zamierzałam w nim mieszkać a Harry nie mógł być przecież ze mną ciągle. Taką
mieliśmy pracę, ciągłe wyjazdy, podróże. Musiałam mieć swój kąt, w którym
czułabym się bezpiecznie, dobrze nawet będąc sama. Sama, ale nie samotna.
-No to chyba
będę leciał- powiedział niepewnie i przeczesał dłonią długaśne włosy.
-Tak, ja zaraz
wypakuję tylko pościel i powieszę ciuchy do szafy i pójdę spać- starałam się
brzmieć pewnie.
-Okej, jakby
coś to dzwoń- powiedział i podszedł do drzwi.
-Jasne-uśmiechnęłam
się i do niego podeszłam a on otworzył drzwi.
-No to do
jutra skarbie- odpowiedział mi ślicznym uśmiechem i pocałował mnie w czoło.
-Do jutra-
odpowiedziałam a Harry wyszedł. Poczekałam aż wejdzie do windy po czym
zamknęłam drzwi na klucz i nie miałam pojęcia co mam robić. Wcale nie chciało
mi się spać i mimo, że cieszyłam się, że w końcu jestem u siebie, Harrego nie
było ze mną jakieś dwie minuty ja już czułam głupią pustkę bez niego. Starałam
się nie myśleć o nim i weszłam do sypialni gdzie na początek wypakowałam
pościel i pościeliłam łóżko. Później zajęłam się ciuchami. Spojrzałam na wyświetlacz
komórki- dokładnie dwadzieścia jeden minut byłam sama. Dwadzieścia jeden
długich minut podczas których jedyne o czym umiałam myśleć to to, że chciałabym
zadzwonić do Harry'ego i poprosić go żeby jednak do mnie wrócił. W końcu gapiąc
się na telefon nie wytrzymałam i do niego zadzwoniłam.
-Halo?-
odebrał już po pierwszym sygnale.
-Harry… Co
robisz?- zapytałam niewinnie.
-Nic
ciekawego…
-Bo ja… tak
sobie myślę… Bo dzisiaj jest Halloween… Ludzie imprezują…- my imprezowaliśmy w
weekend, razem z Liamem i Sophią wybraliśmy się do ulubionego klubu Payna na
super halloweenową imprezę gdzie każdy musiał być przebrany, niekoniecznie za
potwora, trzeba było po prostu mieć kostium. Było naprawdę super, ale to było w
weekend a teraz chciałam, żeby Harry do mnie przyszedł. -A my siedzimy tak sami
w swoich mieszkaniach… No i tak sobie myślę, że może mógłbyś jednak do mnie
przyjść? Możemy urządzić małą imprezkę… Tylko ty i ja. Co ty na to?- mówiłam
bez ładu i składu, ale naprawdę chciałam, żeby był ze mną w tę pierwszą noc w
moim mieszkaniu. Byłam głupia, że w ogóle pozwoliłam mu z niego wyjść.
-Jesteś
pewna?- zapytał i właśnie miałam odpowiedzieć, że tak, jestem pewna, że ma
przyjść do mnie najszybciej jak się da kiedy ktoś zapukał mi do drzwi.
-Harry
poczekaj momencik bo ktoś przyszedł i puka do drzwi- powiedziałam i pobiegłam z
telefonem w ręce do przedpokoju. Przekręciłam klucz dwa razy, otworzyłam drzwi
a moje serce zaczęło bić milion razy szybciej kiedy go zobaczyłam.
-Jesteś
pewna?- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Jak?-
zapytałam, rozłączyłam się i wpuściłam go do środka, ale nie dałam mu odpowiedzieć
bo najpierw go pocałowałam a potem się do niego przytuliłam.
-Miałem
nadzieję, że zadzwonisz… I w sumie w ogóle nie poszedłem do siebie…
-Nie miałeś
nadziei, po prostu wiedziałeś, że zadzwonię, prawda?- byłam taka przewidywalna…
-Po prostu
cię znam- powiedział wesoło.
-Siedziałeś
pod moimi drzwiami?- zapytałam i patrzyłam jak ściąga płaszcz i buty.
-Taa, z
telefonem w ręce- powiedział i podszedł do mnie i tym razem to on zaczął mnie
całować. Kiedy skończyliśmy się obściskiwać Harry pomógł mi w wypakowywaniu.
Otworzyliśmy wino, ja układałam ciuchy w szafie a on książki i płyty na
półkach, w tle leciała muzyka i w sumie nie odzywaliśmy się zbyt często,
zarówno mi jak i jemu wystarczyło to, że byliśmy razem. W pewnym momencie
usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Telefon zostawiłam na stoliku w salonie
dlatego zostawiłam Harrego w sypialni i poszłam odczytać wiadomość. Podniosłam
komórkę, nadusiłam przycisk blokady, przejechałam palcem po ekranie, weszłam w
wiadomości i zamarłam. Wiadomość była wysłana z zastrzeżonego numeru. Kiedy ją
przeczytałam zrobiło mi się słabo. Przez ostatnie dni byłam taka szczęśliwa,
czułam, że w moim życiu wszystko jest idealne a zapomniałam o tej osobie.
Zapomniałam, że na tym idealnym obrazku jest rysa. Rysa w postaci D. „Słodka,
mała, głupia Ali. Co powiesz na to żeby nasza znajomość wkroczyła na wyższy
poziom? Mam nadzieję, że się cieszysz. Dobra rada? Pilnuj telefonu, chowaj go
przed Harrym! Całuski D.”
Hejoł! Rozdział 42! Przepraszam, że znowu musieliście czekać tak długo ale ostatnio doskwiera mi nie tylko brak weny ale także totalny brak czasu dlatego uprzedzam, że kolejny rozdział pewnie znowu pojawi się za 2-3 tygodnie :(
Ogólnie to mam wrażenie, że ten rozdział to takie "pitu pitu" xD
Dziękuje za wszystkie komentarze!!
Błagam, KOMENTUJCIE!!!!
Przepraszam za wszystkie błędy, stylistyczne, gramatyczne, ortograficzne itd. ale rozdział pisałam tak długo i miałam takie przerwy, że zapominałam o czym pisałam we wcześniejszym akapicie xD Soł, błędów jest masa ale sprawdzałam też w częściach a nie miałam czasu żeby przeczytać całość.
Aduś kocham Cię!
PS I LOVE YOU ALL!! <3