wtorek, 28 października 2014

Rozdział 42






Siedziałam na kanapie w salonie Nialla i patrzyłam na niego jak podekscytowany mówi od rzeczy do komputera. Gdy do niego przyszłam powiedział, że obiecał fanom twitcama i muszę poczekać aż skończy. Niewiarygodne było to, że wcześniej byłam po drugiej stronie i oglądałam go na ekranie monitora a teraz miałam go na żywo. W momencie, kiedy zadzwonił mi telefon blondyn spojrzał na mnie groźnie i kiwnął tylko głową pokazując, że mam nie odbierać w tym pomieszczeniu, dlatego szybko wyszłam z pokoju i dotarłam do holu- miejsca, w którym miałam pewność, że nikt z widowni Nialla nie usłyszy o czym będę rozmawiać.
-Tak?
-Jesteś już u Nialla?- zapytał a ja poczułam jak moje serce przyśpiesza. Czy kiedykolwiek przestanę tak na niego reagować? Zadał mi jedno, zwykłe pytanie a ja słysząc jego głos czułam motyle w brzuchu. Chyba byłam nienormalna.
-Taa, Jesse musiał wyjść dzisiaj wcześniej i postanowiłam przyjechać od razu tutaj. A ty załatwiłeś wszystko?- proszę powiedz tak i przyjedź wcześniej.
-Tak. Właśnie odwiozłem tatę i myślałem, że mam jechać po ciebie do studia- powiedział.
-Nie musisz po mnie przyjeżdżać, Jesse mnie podrzucił do Nialla- oznajmiłam nie kryjąc zadowolenia.
-Czyli mam jechać do niego, niczego nie muszę załatwić, niczego kupić, tak?- zapytał.
-Tak, to znaczy musimy chyba jechać na zakupy bo w lodówce już prawie nic nie ma. No i musimy jechać po wyniki- powiedziałam i uśmiechnęłam się na samo wspomnienie badań. Harry uparł się, że zrobię podstawowe badania, w tym badanie krwi. Ja z kolei uparłam się, że zrobię je tylko wtedy kiedy on zrobi je ze mną. Jak się okazało Harry ma problem kiedy widzi igłę. Teraz wypominałam mu sto razy dziennie, że prawie zemdlał podczas pobierania krwi.
-Wyniki musisz odebrać osobiście, ale na zakupy mogę jechać teraz.
-Nie, załatwimy to razem. Przyjeżdżaj tu bo zanudzę się na śmierć.
-Nialler aż tak przynudza?
-Nie, robi twitcama a ja siedzę cicho i mu nie przeszkadzam…- westchnęłam.
-Robi twitcama? Serio?- zapytał nieco głośniej niż wcześniej.
-Serio. Czemu cię to dziwi?
-Bo my w sumie nie możemy… A widzieli cię?- miałam wrażenie, że nieco go to bawi.
-Kto?
-No pokazałaś się przed kamerą?- drążył temat a ja nie wiedziałam, o co mu chodzi.
-W sumie nie, to znaczy tylko przeszłam przez pokój żeby odebrać telefon… Czemu pytasz?
-To teraz zaloguj się na Twittera i zobacz co się dzieje. Ja będę góra za pół godziny, muszę kończyć- powiedział i się rozłączył nie czekając aż coś powiem. Kiedy wróciłam do salonu, Niall nadal gadał do komputera a ja zalogowałam się na Twittera. „Kim ona jest?”, „Kto to?”, „To jego kuzynka? Przyjaciółka?”, „Może to Ali?”- ludzie potrafią być przerażający. Gdybym wiedziała, że wszystkie zakochane w Niallu fanki zaczną świrować to w życiu nie stanęłabym, nawet na sekundę, przed kamerą. Okazało się, że mimo mojego sekundowego mignięcia przed kamerką wystarczyło bym stała się tajemniczą sensacją. Dzięki Bogu nie musiałam czekać pół godziny na Harrego, przyjechał już po piętnastu minutach i kiedy wszedł do Nialla na jego prośbę przywitał się z internetową publicznością Horana co od razu stało się głównym tematem tweetów wszystkich fanek, które umierały ze szczęścia, że Harry jest u Nialla w domu i moja osoba zeszła na drugi plan, przynajmniej na moment. Czasami, leżąc wieczorem na kanapie z książką w ręce i Harrym u boku zapominałam o tym wszystkim. Przede wszystkim teraz. Od kilku dni chodziłam do studia, byłam także w moim mieszkaniu, robiłam listę rzeczy, które musiałam jeszcze kupić, robiłam różne plany…Miałam wrażenie, że nagle to wszystko ucichło, nie łaziła za mną masa fanek chłopców ani paparazzi nie rzucali się tak bardzo w oczy, spędzałam z Harrym najzwyczajniejsze wieczory na świecie, żyliśmy jak normalni ludzie i nagle loguję się na Twittera i widzę, że to całe szaleństwo trwa. Każdy nasz ruch jest bacznie obserwowany i musiałam o tym pamiętać. Zawsze. Nie mogłam pozwolić sobie na komfort zapominania o tym jak niezwykłe życie wiedzie Niall, Harry i wszyscy z nimi związani, w tym ja.
-O czym myślisz?- wyszeptał Harry.
-O tym wszystkim. O tym, że czasami zapominam kim jesteś, kim jest Niall…- przyznałam.
-A kim jesteśmy?- zapytał ciągle szepcząc, ale miałam wrażenie, że poczuł się urażony moimi słowami.
-Jesteście wyjątkowi- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Mylisz się, jesteśmy zwyczajni.
-Nie Harry, jesteś…-zaczęłam, ale Niall mi przerwał.
-Koniec- powiedział wesoło. -Ali ty wiesz co to się działo jak cię zobaczyły? Wyskakiwało mi tu milion pytań kim jesteś, ale po przyjeździe Harrego chyba się domyśliły, że to ty.
-Wiem, przepraszam, nie chciałam robić zamieszania.
-Zamieszanie mam na co dzień więc nie masz za co przepraszać. Powiedz lepiej jak ci idzie w studio?
-Chyba dobrze. W sumie jestem tam od rana do wieczora a z Jesse’m pracuje się dobrze, ogólnie wszystko idzie jakoś szybko, nie powtarzam nagrań zbyt wiele razy, piosenki są świetne, Jesse pisze super piosenki, ty i Liam też dlatego nie mam większego problemu z wejściem w te utwory. No i oczywiście moje małe dzieła też nie są dla mnie problematyczne bo już od dawna mam w głowie jak mają brzmieć. W sumie, na razie nagrałam tylko trzy, w tym jedno demo, ale nagrywam dopiero kilka dni więc myślę, że idzie nieźle. Tak w ogóle to musisz mnie odwiedzić w studio.
-Pracujesz z Jesse’m?- zapytał nieco zaskoczony ignorując wszystkie pozostałe informacje jakie ode mnie otrzymał.
-No tak, mówiłam ci już przecież parę dni temu przez telefon.
-Możliwe- Niall uśmiechnął się głupkowato a ja doskonale wiedziałam, że przeważnie mnie nie słucha kiedy gadamy przez telefon.
-Uszykowałeś gitarę?
-Oczywiście. A w sumie gdzie jest to twoje mieszkanie?- zapytał a ja miałam ochotę trzepnąć go w głowę.
-Niall ty mnie słuchasz w ogóle kiedy do ciebie mówię?- nie chciałam się na niego gniewać, ale naprawdę nie lubiłam wszystkiego powtarzać po sto razy.
-Tak tylko mi się zapomniało.
-Mieszkam minutę drogi od Harrego- powiedziałam totalnie poirytowana jego zachowaniem.
-Minutę drogi od ciebie?- nie miałam pojęcia dlaczego Niall powiedział to tak poważnym tonem. Był uśmiechnięty, ale jego głos był inny.
-Tak, to była super oferta, też się dziwię, że udało się znaleźć takie mieszkanie w takiej cenie- Harry odezwał się pierwszy raz podczas tej rozmowy. Spojrzał Niallowi prosto w oczy a ja miałam wrażenie, że coś się właśnie między nimi dzieje a ja nie rozumiem co.
-To cudownie, że będziecie tak blisko siebie- Niall mówił to niby normalnie, ale miałam wrażenie, że był spięty.
-Cudownie- powiedział Harry a ja zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi.
-Mieszkanie jest piękne, właściwie jest już urządzone, ale muszę kupić parę rzeczy takich jak ramki do zdjęć, pościel, jakiś koc, kwiaty, kilka rzeczy do kuchni, do łazienki…- powiedziałam chcąc przerwać jakoś to dziwne coś co miało miejsce chwilę wcześniej.
-A gdzie postawisz gitarę?-zapytał Horan i uśmiechnął się szeroko i miałam wrażenie, że to wszystko, cała ta niezręczna sytuacja właściwie nie miała miejsca.
-Nie wiem, muszę zobaczyć gdzie lepiej pasuje- powiedziałam nieco skołowana.
-Gitara wszędzie pasuje.
-Tak wiem, ale…- zaczęłam, ale telefon Harrego mi przerwał.
-Muszę odebrać- powiedział, gdy spojrzał na wyświetlacz i zanim odebrał wyszedł salonu.
-Niall, co to było?- zapytałam od razu.
-Do Harry'ego zadzwonił telefon, a skoro wyszedł to na bank dzwoni do niego menadżer, do mnie też dzisiaj dzwonił…
-Nie o to mi chodzi, dlaczego tak zareagowałeś, kiedy usłyszałeś, że mieszkam obok Harrego?
-Jak zareagowałem?- albo rzeczywiście nie wiedział o co mi chodzi a ja byłam jakaś przewrażliwiona albo Niall był dobrym aktorem. Właściwie odkąd Harry mnie uderzył miałam wrażenie, że Niall jest nieco inny. Może to były tylko moje widzimisię albo naprawdę coś było na rzeczy.
-Wkurzyłeś się- powiedziałam prosto z mostu.
-Co? Ali, nie wkurzyłem się. Zdziwiłem się po prostu. Londyn to wielkie miasto a wam się udało zamieszkać blisko siebie. Myślę, że macie szczęście.
-Wyglądałeś jakbyś był zły.
-Zły? Ali, cieszę się, że Harry będzie miał na ciebie oko.
-Ale…
-Po prostu zdziwiło mnie to, że udało ci się, załatwić tam mieszkanie. To wszystko- powiedział spojrzał mi w oczy i by przekonać mnie, że mówi prawdę złapał mnie za rękę jednak chwilę później ją puścił.
-Mnie też to zdziwiło i w sumie na początku myślałam, że jest jakieś drugie dno, ale ta agentka wyjaśniła, że właściciel musiał wyjechać do USA a zależało mu na czasie i dlatego żeby uniknąć problemów zaoferował dobrą cenę i ogólnie dobre warunki.
-Nie poznałaś właściciela?- Niall uniósł jedną brew do góry ewidentnie zaintrygowany tą informacją.
-Nie i z tego, co mówiła ta babka to nie poznam, bo on nie ma czasu na takie rzeczy.
-Słyszałeś, że mamy lecieć wcześniej?- zapytał Harry, kiedy wszedł do pokoju przerywając tym samym naszą rozmowę.
-Tak, dzwonili do mnie dzisiaj- odpowiedział blondyn.
-Nie lubię kiedy tak mieszają i zmieniają wszystko.
-Co zmieniają? Gdzie lecieć wcześniej?- zapytałam bo nie miałam pojęcia o czym mówią.
-Do Stanów- odparł Harry i spojrzał na mnie a ja widziałam jedynie smutek w jego oczach.
-Żeby promować płytę- dodał Niall i kiedy zorientował się jak bardzo Harry'ego zasmuciła ta informacja spojrzał na niego jak na młodszego brata, któremu ktoś wyrządził krzywdę. Wcześniej miałam wrażenie, że Niallowi nie podoba się fakt, że będę mieszkać blisko Harrego ale teraz wiedziałam, że musiałam mieć wtedy jakieś omamy bo w tym momencie Niall wyglądał tak jakby mu współczuł i chciał go przytulić.
-Damy tam koncert. Ale oprócz tego dołożyli sporo wywiadów, zmienili nieco grafik, musimy iść na AMA- naprawdę ta informacja go zasmuciła a gdy Harry był smutny ja automatycznie też.
-Zawsze Ali może pojechać z nami- powiedział Horan a ja zyskałam pewność, że wcześniej wszystko mi się przewidziało.
-Ale… Ja muszę być w Londynie, muszę nagrywać i mam tu zobowiązania…- zaczęłam od razu, ale oni obaj zrobili tak smutno-śmieszne miny, że uśmiechnęłam się do nich i dodałam- Pogadam z Jess, w końcu mogę nagrać coś szybciej czy coś…
-Chociaż na kilka dni, będzie jak za starych dobrych czasów- powiedział Niall.
-Pogadam z Jess i Jesse’m. Może uda mi się wyrobić wcześniej i dadzą mi wolne, chociaż niczego nie obiecuję, bo teraz wypadną mi trzy dni przez komiks. Właśnie, pamiętasz, że jutro jest premiera?- jeśli powie, że nie pamięta to zakradnę się w nocy do jego domu i ukradnę jego ulubioną gitarę w ramach kary za bycie sklerotykiem.
-No jasne, obiecałem ci, że będę- powiedział i zaczął się śmiać.
-Z tobą nigdy nic nie wiadomo.
-Po prostu mam krótką pamięć- oznajmił a ja wywróciłam oczami. On nie miał krótkiej pamięci, on po prostu podczas naszych rozmów udawał, że słucha i tylko potakiwał. W ogóle zauważyłam, że chyba wszyscy faceci tak mają. Harry też tak miał. Czasami musiałam powtórzyć mu coś po pięć razy zanim do niego to dotarło. Czasami się wyłączał i kiwał głową albo wtrącał co jakiś czas krótkie „taa” w rzeczywistości w ogóle mnie nie słuchając. Za to jak ja go nie słuchałam to się złościł i obrażał… I jak tu zrozumieć facetów?
-A Liam i Lou będą?- zapytał Horan a ja wywróciłam oczami.
-Nie, Lou jest w domu a Liam przecież poleciał na wakacje z Soph- powiedział Harry też nieco zirytowany, że Niall był totalnie niezorientowany w tym co się aktualnie działo. Jakby po zakończeniu trasy stracił kontakt z rzeczywistością.
Po wizycie u Nialla, która jak dla mnie trwała za krótko, bo mimo jego ogólnej niewiedzy na temat tego co się aktualnie działo w moim życiu, nie zdążyłam się nim nacieszyć, pojechaliśmy odebrać nasze wyniki. Harrego były idealne w przeciwieństwie do moich. Nadal miałam anemię- tak jak przypuszczał Harry. W momencie kiedy się o tym dowiedział z kochanego chłopaka zamienił się w upierdliwego chłopaka w dwie sekundy. Wypytał lekarza co dokładnie powinnam jeść, jak często, w jakich ilościach, kiedy mam przyjść na kolejne badania i tak dalej. Później pojechaliśmy na zakupy i kupił dokładnie to co polecił lekarz. Dosłownie po kilku godzinach miałam go dość przez co się pokłóciliśmy. On nie rozumiał dlaczego mnie wkurza to, że zrobił listę rzeczy, które będę jeść. Napisał kiedy i w jakich ilościach, dosłownie zrobił grafik na cały przyszły tydzień. Nagle zaczął mnie traktować jakbym była śmiertelnie chora, kazał mi iść spać już o 21! Co godzina i ilość snu ma w ogóle do anemii?!
-Przestań!- nie wytrzymałam w końcu i się na niego wydarłam.
-Co mam przestać?
-Przestań się tak zachowywać! Wkurwia mnie to już!- mój wybuch mogłam chyba zgonić na to, że zbliżał mi się okres.
-Co cię wkurwia? To, że się martwię czy to, że się o ciebie troszczę?! A przynajmniej staram się to robić!- super, teraz on też podnosi na mnie głos.
-Naprawdę myślisz, że będę to jadła?! W takich ilościach?!- wykrzyczałam i podeszłam do lodówki na której zawiesił ten nieszczęsny grafik, który zdjęłam i zaczęłam machać mu przed twarzą.
-Myślę, że nie masz wyjścia!- chciał mi go zabrać, ale odsunęłam się na tyle szybko, że nie zdążył.
-Nie będę tego jadła! Dobrze wiesz, że tego nie lubię! Nie jem czerwonego mięsa! I chyba do reszty zgłupiałeś jak myślisz, że przestanę pić herbatę!
-Nie interesuje mnie co lubisz a czego nie, lekarz powiedział, że masz to jeść i będziesz czy tego chcesz czy nie- powiedział ciszej, chyba doszło do niego, że z tą herbatą przegiął.
-Zmusisz mnie?- zapytałam starając się nie krzyczeć.
-Jeśli będzie trzeba to wepchnę ci jedzenie siłą do buzi.
-Koniec. Nie będę tego słuchać, idę się umyć i spać a jak jutro nadal to- powiedziałam i pomachałam mu kartką przed twarzą- będzie tu wisieć to przenoszę się do siebie w trybie natychmiastowym- praktycznie rzuciłam mu kartką twarz i zamierzałam wyjść, ale on złapał mnie za rękę i mi to uniemożliwił.
-Wiesz co? Zachowujesz się w tym momencie jak dziecko a nie dorosły człowiek. Jesteś nieodpowiedzialna. Lekceważysz wszystko i mam już ciebie dość.
-Skończyłeś?
-Skończyłem.
-To super bo też mam ciebie dość- powiedziałam, odwróciłam się od niego i wyszłam z kuchni zostawiając go samego. Poszłam do sypialni, wzięłam piżamę i poszłam do łazienki. Przez cały ten czas miałam ochotę rozwalić wszystko co napotkałam na swojej drodze. Chciało mi się krzyczeć i płakać jednocześnie. Byłam zła na niego i na siebie. Wiedziałam, że nie powinnam się tak wściekać bo mnie kocha i robi to z troski przez co miałam wyrzuty sumienia. Jednocześnie wkurzało mnie to, że wszystko ustalił sam, nie pytając nawet czy mi to nie przeszkadza, czy to lubię. Po prostu utworzył listę nakazów i zakazów. Dodatkowo przesadzał. Nie byłam chora, musiałam jeść tylko żelazo. Proste. A on zrobił z tego takie wydarzenie. Stałam tak chwilę analizując to wszystko i myślałam, że oszaleję. Spojrzałam na prysznic i przypomniało mi się po co tu przyszłam. Rozebrałam się, rozpuściłam włosy i weszłam pod prysznic. Zamknęłam oczy i po prostu stałam jakiś czas pod strumieniem ciepłej wody. Stałabym tak jeszcze dłużej, ale usłyszałam jak drzwi od kabiny się otwierają. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam Harrego, który stał zupełnie nagi. Bez słowa, po prostu wszedł do środka a ja czułam w tym momencie wiele emocji, zaczynając od zdenerwowania, poprzez złość kończąc na podnieceniu. Kiedy się ocknęłam próbowałam stamtąd wyjść. Nie chciałam mu ulec a wiedziałam, że tak się stanie kiedy z nim zostanę. Chciałam mu się postawić chociaż raz w życiu. Byliśmy pokłóceni, oboje powiedzieliśmy sobie prosto w oczy, że mamy siebie dość a on przychodzi do mnie i zamierza się ze mną myć. Wyciągnęłam rękę w kierunku małego kółka przytwierdzonego do szklanych drzwi, ale on był szybszy. Jak zawsze.
-Wkurwiłaś mnie Ali- powiedział a jego dłonie znalazły się tuż nad moimi pośladkami przyciągając moje ciało do jego.
-Wiem, ty mnie też- starałam się być tak samo opanowana jak on, ale mimowolnie zaczynałam oddychać szybciej i coraz bardziej czułam, że nie chcę wychodzić. Byłam słaba. Po prostu słaba, Harry mógł ze mną zrobić wszystko, miał nade mną władzę a w tej chwili byłam w stu procentach pewna, że doskonale o tym wie. Tak bardzo chciałam chociaż raz górować. Chciałam się postawić i wyjść, ale jak miałam to zrobić kiedy mój osobisty cud świata stał przede mną nagi, mokry i totalnie chętny by się ze mną kochać?
-Chcę cię Ali, chcę cię nawet, jeśli jestem teraz na ciebie zły- powiedział i przeniósł dłonie na mój tyłek.
-Nie Harry- powiedziałam ledwo słyszalnie a on to zignorował i naparł swoimi ustami na moje. Dlaczego każda nasza kłótnie musi się kończyć seksem? Tym razem musiało być inaczej. Harry dominował w każdym aspekcie naszego życia. Musiałam go w końcu sprowadzić na ziemię, musiał wiedzieć, że nie zawsze tak to się będzie kończyć. Położyłam dłonie na jego torsie i starałam się go odepchnąć. Kiedy zorientował się co robię oderwał swoje wargi od moich i na mnie spojrzał.
-Nie chcesz?
-To nie powinno tak wyglądać. Jestem na ciebie zła, pokłóciliśmy się. Nie możemy tak po prostu się kochać, powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić.
-Ale co tu wyjaśniać? Wszystko jest jasne.
-Skoro według ciebie wszystko jest jasne to pozwól, że się umyję- powiedziałam, „zdjęłam” jego ręce z moich pośladków i odwróciłam się by wziąć do ręki żel pod prysznic. Wylałam go na rękę i zaczęłam namydlać brzuch będąc dumną z siebie, że udało mi się to zatrzymać.
-Mogę ci pomóc- oznajmił a ja poczułam, że mogę go w końcu jakoś ukarać. Teraz była moja kolej by się z nim pobawić.
-Nie trzeba- powiedziałam słodko nadal się nie odwracając.
-To będzie niemiłe mojej strony jeśli ci nie pomogę- powiedział a jego ręka powędrowała w kierunku żelu.
-Powiedziałam nie trzeba, po prostu daj mi się umyć Harry.
-Ale…
-Nie przeszkadzaj. A skoro już tutaj jesteś to może też się umyjesz? No chyba, że wolisz tak stać.
-Może chcesz mi pomóc?- zapytał z nieudawaną nadzieją w głosie.
-Nie, jesteś już duży, dasz sobie radę sam- oznajmiłam i dumna z siebie kontynuowałam namydlanie własnego ciała. Cały czas starałam się nie dotykać Harrego, który za wszelką cenę robił wszystko, żeby mi się to nie udało. Na początku właściwie stał i tylko mi przeszkadzał, ale po chwili naprawdę mnie posłuchał i zaczął się myć. Kiedy skończyłam i byłam gotowa do wyjścia spojrzałam na niego. I to był błąd. Wszystko szło dobrze do tego momentu. Nie kontrolowałam tego co robię. Zmierzyłam go od stóp do głów, gapiłam się na jego tors, umięśniony brzuch aż zjechałam niżej… Kiedy się opamiętałam spojrzałam w jego oczy i dosłownie czułam jak atmosfera między nami się zmienia. Jego twarz się zmieniła i malowało się na niej podniecenie, tak samo jak na mojej. Nawet się nie zawahał, przyciągnął mnie do siebie i naparł ustami na moje a ja wiedziałam, że drugi raz nie będę potrafiła się mu oprzeć.

***

Premiera komiksu była po prostu nie do opisania. Przyszło wiele znanych osób i wszystko było niesamowite, poznałam wielu wspaniałych ludzi. Poznałam przyjaciółkę Jess, która także była czyimś menadżerem, ale nie powiedziała czyim albo powiedziała a ja po prostu zapomniałam od nadmiaru informacji jakie dosłownie zalały mnie tego wieczora. Ogólnie Megan była bardzo podobna do Jess. Była tak samo ładna, była w tym samym wieku i Harry nie lubił jej tak samo jak Jessici co dało się wyczuć na kilometr, bo gdy tylko się z nią przywitał, powiedział „hej”, nie uśmiechnął się, nie podał jej ręki chociaż zawsze tak się ze wszystkimi witał, od razu mnie zostawił i gdzieś sobie poszedł. Oczywiście miałam go zapytać skąd ją zna i dlaczego jej nie lubi ale wyparowało to z mojej głowy bo tego wieczora to nie Harry był w centrum uwagi. Pierwszy raz to ja byłam „ważniejsza”. Nigdy nie byłam częścią czegoś takiego dlatego oczywiście całe to przedsięwzięcie i to, że razem z Zaynem byliśmy w centrum zainteresowania okazało się dla mnie stresujące. Ale o ile cała ta oficjalna otoczka była stresująca o tyle podpisywanie komiksów w jednym z centrów handlowych było bez porównania gorsze pod względem stresu.  Dzięki Bogu Harry mi towarzyszył i jego obecność, nawet jeśli siedział gdzieś za kulisami umiała dodać mi choć odrobinę pewności siebie. I tak cała zdenerwowana i podekscytowana siedziałam razem z Zaynem za niewielkim stołem w otoczeniu ochroniarzy i czekałam aż to wszystko się zacznie.
-Nie denerwuj się- powiedział Zayn.
-Nie denerwuję się- starałam się uśmiechnąć naturalnie, ale chyba średnio mi to wyszło.
-Właśnie widzę, wiercisz się, pstrykasz palcami, wypiłaś już prawie całą butelkę wody i co chwilę dziwnie wzdychasz- powiedział nieco zmartwiony? O kurde! Zayn Malik się o mnie martwi?
-No okej, masz mnie. Denerwuję się- przyznałam.
-Dlaczego?
-Nie wiem… Po prostu wczoraj nie mogłam spać i tak jakoś nagle mi się przypomniało jak wy opowiadaliście mi kiedyś, że niektóre fanki wcale nie są miłe i czasami na przykład mówią któremuś z was coś głupiego albo nie chcą z jednym z was zdjęcia…
-Ali wiesz, że to się zdarza rzadko, nie? Poza tym pamiętam kiedy ci to opowiadaliśmy. Wtedy nie chodziło nam o to byś teraz się denerwowała…
-Wiem…- opowiadali mi takie historie po tym jak wyszłam ze szpitala i miałam problemy sama ze sobą a moja samoocena w skali od jeden do dziesięć wynosiła zero. Przejmowałam się każdym negatywnym komentarzem i oni starali mi się pokazać, że każdy ma swoich antyfanów, także oni i nie warto się tak wszystkim przejmować.
-Ali będzie super, wczoraj sobie świetnie poradziłaś to dzisiaj też dasz radę. Każdy kto tu przyjdzie zrobi to dlatego, że chce nas poznać.
-Taa… Masz rację- powiedziałam bez przekonania bo wiedziałam, że przede wszystkim chcą poznać jego, nie mnie, ale zachowałam to dla siebie. Przez kolejne kilkanaście minut Zayn robił wszystko, żeby zminimalizować mój stres. Zażartował nawet, że jeśli chcę może mi załatwić trochę trawki na odstresowanie. Powiedział to tak dziwnie, że w sumie nie miałam pewności czy żartuje… Po kilku minutach mój umysł skupił się na czymś innym niż skrętach i paleniu trawki. Zaczęło się. Pierwsza osoba, druga, trzecia, dziesiąta, pięćdziesiąta. Tak jak mówił Zayn mój stres był właściwie nieuzasadniony, bo wszyscy byli niesamowicie mili i uprzejmi. Naprawdę miałam wrażenie, że mimo tego, że przyszły głównie dziewczyny były podekscytowane nie tylko tym, że mogły poznać Zayna ale też mnie. Było kilka dziewczyn z Polski, kiedy zaczęły mówić po polsku po prostu wstałam i zaczęłam je ściskać. One zaczęły płakać, mówiły, że są ze mnie dumne a ja zrozumiałam dlaczego chłopcy tak bardzo lubią takie spotkania. Ci ludzie potrafili naładować człowieka tak pozytywną energią, że uśmiech nie mógł zejść mojej twarzy. I kiedy siedziałam szczęśliwa i uśmiechnięta nagle podszedł do nas jakiś chłopak. Był w moim wieku albo młodszy. Powiedział, że lubi Zayna i ogólnie One Direction, że komiks jest świetny, ale on przyszedł tu z jednego powodu i tym powodem byłam ja! W ręce trzymał bukiet kwiatów i czekoladki. Nie wiedziałam jak mam się w tej sytuacji zachować bo on powiedział, że się we mnie zakochał i że jestem wspaniała. Nie miałam pojęcia co zrobić więc po prostu wzięłam kwiaty i czekoladki i przytuliłam go tak jak wcześniej tamte dziewczyny. Kiedy Jeremy, bo tak miał na imię mój adorator, powiedział, że następnym razem gdy się spotkamy poprosi mnie o rękę Zayn był chyba w szoku, ale nie mógł przestać się śmiać. Kiedy ochrona poprosiła chłopaka by nie blokował kolejki i kiedy w końcu poszedł, Zayn powiedział, że jemu raz jakaś dziewczyna włożyła pierścionek zaręczynowy na palec z kolei fanka, która podeszła do nas chwilę później stwierdziła, że dla Harrego „Steal My Girl” ma od teraz nowe znaczenie. Po prawie dwóch niesamowitych i mega intensywnych godzinach razem z Zaynem w asyście ochrony dotarliśmy za kulisy gdzie kolejny raz tego dnia czekała na mnie niespodzianka. W środku, obok Harrego siedziała Klaudia! Kiedy ją zobaczyłam praktycznie zaczęłam piszczeć jak niektóre z dziewczyn, które poznałam chwilę wcześniej. Wyściskałam ją tak mocno, że prawie połamałam jej żebra i nie dowierzałam, że przyjechała w ogóle mnie wcześniej nie informując. Po tym jak nieco ochłonęłam, opowiedziałam historię o dziewczynach z Polski i o chłopaku, który dał mi kwiaty przez co Harry udawał urażonego i się odgrażał, że jak go kiedyś spotka to mu coś zrobi, ale wiedziałam, że mówił to wszystko w formie żartu i cieszył się razem ze mną, że mam już swoich wiernych fanów. Później pojechałam z Klaudią coś zjeść a po jedzeniu pojechałyśmy do mnie. Co prawda nadal tam nie mieszkałam bo przez ciągły brak czasu wszystko szło strasznie wolno, ale mimo tego, że sporo rzeczy wciąż brakowało Klaudia zakochała się w mieszkaniu tak samo jak ja. Następny dzień cały spędziłyśmy w studio, Klaudia poznała Jesse’go i wiedziałam, że polubiła go od razu, tak samo jak ja. Niestety trzeciego dnia moja dobra wróżka musiała wracać, ale choć jej pobyt był tak krótki dał mi niesamowicie dużo energii. Naprawdę poczułam, że wszystko w końcu się układa, wszystko było tak jak powinno być.

***

-Nudzi mi się- westchnęłam głośno już chyba setny raz a Harry nadal nie reagował. Siedział na kanapie pogrążony w stosie papierów, które czytał już jakieś dwie godziny bez przerwy. Nie wiedziałam co zrobić żeby przyciągnąć jego uwagę więc postanowiłam się położyć a moje stopy umieściłam na jego udach. Co chwilę trącałam nimi ręce Harrego przez co nie mógł czytać kartek, które trzymał w dłoniach i po kilku minutach w końcu na mnie spojrzał.
-Możesz przestać? Próbuję pracować- powiedział zły.
-To ty przestań. Jutro się przeprowadzam, za dwa dni lecę do domu, Jesse puścił mnie dzisiaj wcześniej i mam czas pierwszy raz od dawna a ty czytasz jakieś głupie papierki- powiedziałam z wyrzutem. Mieszkałam u Harry'ego już trzy tygodnie, wszystko się nieco przeciągnęło a do domu leciałam tylko na dwa dni, na święto zmarłych, jednak to był ostatni wieczór kiedy byłam jego współlokatorką i nie chciałam spędzać go na nudzeniu się.
-Skończę to i coś porobimy, nawet wiem co bo okres skończył ci się trzy dni temu- powiedział a ja wywróciłam oczami.
-Nie, porób coś ze mną, coś innego niż seks. Zagrajmy w coś, masz karty? Może zagramy w pokera?
-Rozbieranego?- zapytał i poruszył śmiesznie brwiami.
-Nie zboczeńcu. Może się gdzieś przejdziemy? Może pójdziemy do kina? Albo po prostu na spacer?
-Wszystko co chcesz tylko daj mi to skończyć- powiedział i znowu zaczął czytać.
-Ale z ciebie nudziarz. Może zadzwonię do Zayna i zapytam go czy ta trawka jest nadal aktualna, nudziłabym się, ale byłoby mi przynajmniej wesoło- powiedziałam i już zamierzałam wstać z kanapy i iść do sypialni, ale Harry uniósł wzrok znad kartek i spojrzał na mnie skołowany.
-Zayn zaproponował ci skręta?
-Taa i w sumie rozważam jego propozycję- powiedziałam ciekawa jego reakcji.
-Chyba oszalałaś, nie będziesz tego palić.
-Dlaczego?- zapytałam i się zaśmiałam.
-Bo nie.
-A ty paliłeś?
-Nie- powiedział szybko i mimo tego, że ja się śmiałam on był poważny.
-Akurat. Nie wierzę, że nigdy nie spróbowałeś- powiedziałam.
-Nigdy nie spróbowałem ani zwykłej fajki ani trawki ani niczego takiego.
-A dlaczego ja nie mogłabym zapalić?- zapytałam i splotłam ręce na piersiach. Byłam ciekawa jego odpowiedzi. Wiedziałam, że denerwują go moje pytania.
-Bo nienawidzę jak ktoś pali a jak pali dziewczyna to już w ogóle.
-Ale ja chcę zapalić- wypaliłam a on spojrzał na mnie dziwnie i uniósł brwi do góry.
-Ali co ci dzisiaj jest? O czym ty gadasz?
-Jakbym zaczęła palić to byś ze mną zerwał?- zapytałam i się zaśmiałam. Dlaczego ja chichotałam jak idiotka a on tylko gapił się na mnie nadal zupełnie poważny?
-Nie, po prostu przestałbym cię tak często całować. A teraz skończ się wydurniać i daj mi to w spokoju przeczytać- powiedział poirytowany a ja nie zamierzałam przestać. Zamierzałam dopiero zacząć. Przysunęłam się do niego bliżej, pochyliłam głowę i…go ugryzłam w przedramię. Kiedy nie zareagował ugryzłam go jeszcze raz, naprawdę mocno.
-Auć! Oszalałaś?!-wrzasnął i zaczął rozmasowywać miejsce, w które go ugryzłam.
-Oszalałaś?!- powiedziałam udając ton jego głosu.
-To bolało!
-Piszczysz jak baba- oznajmiłam i wytknęłam na niego język.
-Zobacz! Zostanie mi po tym ślad- przytknął mi rękę do nosa i wydął śmiesznie wargę.
-Fajnie- powiedziałam a Harry patrzył na mnie jak na debila. Okej, może mi trochę odbijało, może nawet mocno, ale serio znudziło mi się gapienie na niego jak czyta. Harry pokiwał z dezaprobatą głową i znowu wrócił do tych głupich kartek. Wtedy wstałam z kanapy i stanęłam przed nim. Stałam tak jakiś czas aż w końcu Harry nie wytrzymał i podniósł głowę do góry by na mnie spojrzeć.
-Nudzi mi się- powiedziałam wolno i chwyciłam kartki, które trzymał i zaczęłam ciągnąć je do góry.
-Ali jak zaraz się nie uspokoisz to będę musiał cię ukarać- powiedział poważnie a ja szybko wyrwałam papiery z jego ręki i zaczęłam uciekać do sypialni. -Sama się o to prosiłaś!- krzyknął i dwie sekundy później był przy mnie. Przerzucił mnie sobie przez ramię a ja krzyczałam i śmiałam się jak opętana.
-Puść mnie głupku!
-Jak mnie nazwałaś?!
-Głupek i nudziarz!- wydarłam się a kiedy weszliśmy do sypialni od razu wylądowałam na łóżku a papiery, które trzymałam w ręce na podłodze.
-Przeproś albo będzie kara!- powiedział starając się być poważny.
-Nudziarz- powiedziałam wyzywająco i wtedy Harry usiadł na mnie okrakiem i przytrzymał moje nadgarstki nad moją głową totalnie mnie unieruchamiając.- Złaź ze mnie! Jesteś ciężki!
-Nie, nie, nie! Teraz będzie kara. Czego Ali nie lubi najbardziej?- zapytał a ja wiedziałam, że wybrał najgorszą z możliwych kar. Uśmiechnął się przebiegle i nagle jego dłonie zaczęły łaskotać mój brzuch a ja zaczęłam się drzeć wniebogłosy i wolnymi rękoma wymachiwać we wszystkie strony.
-Przepraszam! Przepraszam! Błagam przestań!- wyjęczałam w końcu kiedy czułam, że zaraz się uduszę.
-Będziesz już grzeczna?- zapytał i przestał mnie łaskotać. Nadal siedział na mnie okrakiem, ale ręce miałam wolne.
-A chcesz, żebym była grzeczna?- zapytałam i dotknęłam jego uda, planowałam zrobić to niesamowicie seksowanie. Zamiast tego zaczęłam się śmiać.
-Ali co ci? Porządnie ci odbija dzisiaj. Jesteś zmęczona?- zapytał uśmiechnięty i pochylił się tak, że jego usta były bardzo blisko moich. Czy to dziwne, że kiedy byłam śpiąca zachowywałam się jak dziecko z ADHD?
-Nie chce mi się spać… Po prostu czuję się taka szczęśliwa Harry, najszczęśliwsza na świecie i nie umiem usiedzieć przez to w jednym miejscu- powiedziałam zgodnie z prawdą. Wtedy jego wargi zaczęły zbliżać się do moich i w momencie kiedy miał mnie pocałować zadzwonił mój telefon. Oboje westchnęliśmy niezadowoleni, Harry wstał ze mnie, wziął swoje kartki do ręki i wyszedł a ja podeszłam do szafki by zobaczyć kto dzwoni. To była Nina. Serce podskoczyło mi do gardła kiedy zobaczyłam, że to ona.
-Halo?- powiedziałam cicho, niepewnie. Nagle cały mój dobry humor prysnął jak bańka mydlana. Bałam się. Skoro ona dzwoniła coś się musiało stać.
-Hej- powiedziała równie cicho jak ja. Wypowiedziała tylko jedno słowo a ja byłam pewna, że płacze. Momentalnie czułam jak robi mi się słabo, musiałam usiąść na łóżku. Musiało chodzić o Zuzę, byłam tego pewna.
-Boże Nina, mów co się stało? Co z Zuzką?- nie panowałam nad głosem, który jak zwykle w sytuacjach stresowych zrobił się dziwnie wysoki.
-Ali… My… My zostałyśmy ciociami!- powiedziała uradowana i wzruszona.
-Co?- zapytałam bo bałam się, że się przesłyszałam.
-Zuza urodziła, dzisiaj, jakąś godzinę temu, wszystko stało się tak szybko!
-A co z nią? Co dzidziusiem?- zapytałam i zorientowałam się, że po moich policzkach popłynęły łzy.
-Czują się dobrze. Zuza śpi, maleństwo jest zdrowe, na razie jest w inkubatorze ale nie ma żadnych powodów do obaw, wiesz termin Zuza miała za 8 dni ale lekarz powiedział, że wszystko gra a dzidziuś najprawdopodobniej już jutro trafi na normalną salę- powiedziała trzęsącym się głosem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę- powiedziałam i otarłam policzki.- To taka cudowna wiadomość.
-Tak, ja też się cieszę… Ali ja już będę kończyć…
-Jasne, powiedz Łukaszowi, że mu gratuluję, zadzwonię do niego jutro, do Zuzy też. Powiedz jej, że ją kocham.
-Dobrze, przekażę im wszystko… To do widzenia Ali- powiedziała i już chciała się rozłączyć ale musiałam to powiedzieć.
-Nina?
-Tak?
-Dziękuję- kiedyś Nina była jedną z najbliższych mi osób. Doceniałam to, że mimo naszego konfliktu to właśnie ona do mnie zadzwoniła.
-Nie ma za co- powiedziała i nagle ani ja oni ona nie wiedziałyśmy co powiedzieć choć miałam wrażenie, że tak naprawdę obie poczułyśmy, że chcemy w końcu porozmawiać, tak jak kiedyś. -To do zobaczenia- powiedziała by zakończyć tę niezręczną ciszę.
-Do zobaczenia- odpowiedziałam i się rozłączyłam. Położyłam telefon na szafce i jeśli wcześniej czułam się szczęśliwa w tym momencie miałam wrażenie, że to szczęście rozsadzi mnie od środka. Powoli wyszłam z sypialni a kiedy weszłam do salonu i Harry na mnie spojrzał na jego twarz od razu wkradło się zmartwienie.
-Co się stało?- zapytał wystraszony.
-Dzwoniła Nina, moja przyjaciółka, była, właściwie.
-I?
-Zuza urodziła- powiedziałam i podeszłam do niego i usiadłam na jego udach okrakiem.
-Urodziła?
-Tak urodziła zdrowego dzidziusia, oboje czują się dobrze. Boże Harry! Moja Zuza została mamą! Myślisz, że ostatnio dostaję za dużo szczęścia? Każda nowina jest lepsza od poprzedniej- powiedziałam i się do niego przytuliłam.
-Myślę, że nigdy nie dostaniesz go wystarczająco dużo. Zasługujesz na dużo więcej.
-Kocham cię- wyszeptałam a on dotknął palcem moich ust by po chwili mnie pocałować. Delikatnie i czule.
-Kocham cię.
-Chcę za pięćdziesiąt lat usiąść w fotelu i nieważne co się w moim życiu wydarzy, chcę pamiętać tę chwilę i to jak bardzo szczęśliwa jestem w tym momencie- powiedziałam i odchyliłam się nieco by móc mu spojrzeć w oczy.
-Nie pozwolę ci zapomnieć bo będę siedział fotelu obok i będę ci o tym przypominał codziennie- uśmiechnął się i odgarnął z mojej twarzy jakiś zabłąkany kosmyk.
-Chcę żeby tak było Harry- powiedziałam poważnie.
-Będzie tak- spojrzał mi w oczy i wiedziałam, że mówi szczerze. Nagle zrobiło się poważnie więc by rozładować nieco dziwną atmosferę dodał- Ja już wszystko zaplanowałem.
-Tak?- zapytałam i się uśmiechnęłam.
-Tak. Za góra dwa lata urodzisz nasze pierwsze dziecko- uśmiechnął się szeroko, ale coś mi mówiło, że te plany wcale nie są zwykłymi żartami.
-Już za dwa lata?
-No tak, planuję co najmniej czwórkę dzieci więc musimy się zabierać za ich robienie szybko.
-Czwórkę?
-Co najmniej.
-Naprawdę chcesz mieć ze mną dzieci?- zapytałam.
-O niczym innym nie marzę- powiedział poważnie i tym razem to ja go pocałowałam. Nie mogłam pozwolić by obrazy Harrego trzymającego nasze dziecko na rękach napłynęły mi do głowy, bo moje serce biło już wystarczająco szybko a takie wizje mogły sprawić, że by po prostu nie wytrzymało przez taką dawkę emocji.
-Naprawdę musisz to czytać?- zapytałam z nadzieją w głosie, zmieniając temat.
-Mogę sobie zrobić przerwę.
-No nareszcie! To co robimy?-zapytałam i zeszłam z niego a właściwie zeskoczyłam uradowana.
-Wychodzimy stąd, twoja przyjaciółka właśnie została mamą, musimy świętować!
-Kocham cię!- niemalże wykrzyczałam z radości, dałam mu szybkiego całusa w usta i potykając się o własne nogi zamierzałam iść do sypialni żeby się przebrać.
-To chłopiec czy dziewczynka?- zapytał zanim wyszłam z pokoju a ja zdałam sobie sprawę tego, że zapomniałam zapytać.

***

-To wszystko- powiedział Harry gdy wniósł ostatnią walizkę do mojego mieszkania.
-Dziękuję- miałam małe wyrzuty sumienia bo trochę go wykorzystałam.
-Sporo tego.
-Sporo? Normalnie, potrzebuję tego wszystkiego- wcale nie miałam dużo rzeczy a on tak mówił tylko dlatego że musiał je wszystkie wnieść.
-Taa, jasne. Będziesz się rozpakowywać rok.
-Nieprawda.
-Prawda, lepiej powiedz w czym mam ci pomóc?- zapytał i chyba chciał się rozebrać ale słysząc moją odpowiedź poprzestał na rozpięciu płaszcza.
-W niczym, rozpakuję ze dwa pudła i pójdę spać bo jutro przed odlotem muszę wlecieć jeszcze na moment do studia.
-Tak, już późno… Chyba już pójdę, ja też muszę wcześnie wstać- powiedział niby zupełnie normalnie.
-Nie musisz mnie jutro odwozić na lotnisko…
-Muszę i nawet nie zaczynaj, że nie muszę cię z niego odbierać.
-Okej, okej, już nic nie mówię- powiedziałam i nagle nastała niezręczna cisza. Tak naprawdę wcale nie chciałam żeby wracał do siebie. Chciałam żeby został ze mną i wiedziałam, że on też nie chce mnie zostawiać. Ale wynajęłam to mieszkanie i zamierzałam w nim mieszkać a Harry nie mógł być przecież ze mną ciągle. Taką mieliśmy pracę, ciągłe wyjazdy, podróże. Musiałam mieć swój kąt, w którym czułabym się bezpiecznie, dobrze nawet będąc sama. Sama, ale nie samotna.
-No to chyba będę leciał- powiedział niepewnie i przeczesał dłonią długaśne włosy.
-Tak, ja zaraz wypakuję tylko pościel i powieszę ciuchy do szafy i pójdę spać- starałam się brzmieć pewnie.
-Okej, jakby coś to dzwoń- powiedział i podszedł do drzwi.
-Jasne-uśmiechnęłam się i do niego podeszłam a on otworzył drzwi.
-No to do jutra skarbie- odpowiedział mi ślicznym uśmiechem i pocałował mnie w czoło.
-Do jutra- odpowiedziałam a Harry wyszedł. Poczekałam aż wejdzie do windy po czym zamknęłam drzwi na klucz i nie miałam pojęcia co mam robić. Wcale nie chciało mi się spać i mimo, że cieszyłam się, że w końcu jestem u siebie, Harrego nie było ze mną jakieś dwie minuty ja już czułam głupią pustkę bez niego. Starałam się nie myśleć o nim i weszłam do sypialni gdzie na początek wypakowałam pościel i pościeliłam łóżko. Później zajęłam się ciuchami. Spojrzałam na wyświetlacz komórki- dokładnie dwadzieścia jeden minut byłam sama. Dwadzieścia jeden długich minut podczas których jedyne o czym umiałam myśleć to to, że chciałabym zadzwonić do Harry'ego i poprosić go żeby jednak do mnie wrócił. W końcu gapiąc się na telefon nie wytrzymałam i do niego zadzwoniłam.
-Halo?- odebrał już po pierwszym sygnale.
-Harry… Co robisz?- zapytałam niewinnie.
-Nic ciekawego…
-Bo ja… tak sobie myślę… Bo dzisiaj jest Halloween… Ludzie imprezują…- my imprezowaliśmy w weekend, razem z Liamem i Sophią wybraliśmy się do ulubionego klubu Payna na super halloweenową imprezę gdzie każdy musiał być przebrany, niekoniecznie za potwora, trzeba było po prostu mieć kostium. Było naprawdę super, ale to było w weekend a teraz chciałam, żeby Harry do mnie przyszedł. -A my siedzimy tak sami w swoich mieszkaniach… No i tak sobie myślę, że może mógłbyś jednak do mnie przyjść? Możemy urządzić małą imprezkę… Tylko ty i ja. Co ty na to?- mówiłam bez ładu i składu, ale naprawdę chciałam, żeby był ze mną w tę pierwszą noc w moim mieszkaniu. Byłam głupia, że w ogóle pozwoliłam mu z niego wyjść.
-Jesteś pewna?- zapytał i właśnie miałam odpowiedzieć, że tak, jestem pewna, że ma przyjść do mnie najszybciej jak się da kiedy ktoś zapukał mi do drzwi.
-Harry poczekaj momencik bo ktoś przyszedł i puka do drzwi- powiedziałam i pobiegłam z telefonem w ręce do przedpokoju. Przekręciłam klucz dwa razy, otworzyłam drzwi a moje serce zaczęło bić milion razy szybciej kiedy go zobaczyłam.
-Jesteś pewna?- powiedział i uśmiechnął się szeroko.
-Jak?- zapytałam, rozłączyłam się i wpuściłam go do środka, ale nie dałam mu odpowiedzieć bo najpierw go pocałowałam a potem się do niego przytuliłam.
-Miałem nadzieję, że zadzwonisz… I w sumie w ogóle nie poszedłem do siebie…
-Nie miałeś nadziei, po prostu wiedziałeś, że zadzwonię, prawda?- byłam taka przewidywalna…
-Po prostu cię znam- powiedział wesoło.
-Siedziałeś pod moimi drzwiami?- zapytałam i patrzyłam jak ściąga płaszcz i buty.
-Taa, z telefonem w ręce- powiedział i podszedł do mnie i tym razem to on zaczął mnie całować. Kiedy skończyliśmy się obściskiwać Harry pomógł mi w wypakowywaniu. Otworzyliśmy wino, ja układałam ciuchy w szafie a on książki i płyty na półkach, w tle leciała muzyka i w sumie nie odzywaliśmy się zbyt często, zarówno mi jak i jemu wystarczyło to, że byliśmy razem. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Telefon zostawiłam na stoliku w salonie dlatego zostawiłam Harrego w sypialni i poszłam odczytać wiadomość. Podniosłam komórkę, nadusiłam przycisk blokady, przejechałam palcem po ekranie, weszłam w wiadomości i zamarłam. Wiadomość była wysłana z zastrzeżonego numeru. Kiedy ją przeczytałam zrobiło mi się słabo. Przez ostatnie dni byłam taka szczęśliwa, czułam, że w moim życiu wszystko jest idealne a zapomniałam o tej osobie. Zapomniałam, że na tym idealnym obrazku jest rysa. Rysa w postaci D. „Słodka, mała, głupia Ali. Co powiesz na to żeby nasza znajomość wkroczyła na wyższy poziom? Mam nadzieję, że się cieszysz. Dobra rada? Pilnuj telefonu, chowaj go przed Harrym! Całuski D.”



Hejoł! Rozdział 42! Przepraszam, że znowu musieliście czekać tak długo ale ostatnio doskwiera mi nie tylko brak weny ale także totalny brak czasu dlatego uprzedzam, że kolejny rozdział pewnie znowu pojawi się za 2-3 tygodnie :( 
Ogólnie to mam wrażenie, że ten rozdział to takie "pitu pitu" xD
Dziękuje za wszystkie komentarze!! 
Błagam, KOMENTUJCIE!!!!
Przepraszam za wszystkie błędy, stylistyczne, gramatyczne, ortograficzne itd. ale rozdział pisałam tak długo i miałam takie przerwy, że zapominałam o czym pisałam we wcześniejszym akapicie xD Soł, błędów jest masa ale sprawdzałam też w częściach a nie miałam czasu żeby przeczytać całość.
Aduś kocham Cię!

PS I LOVE YOU ALL!! <3

niedziela, 5 października 2014

Rozdział 41




-Harry nie mów tak, nie zostawię cię, kocham cię, błagam nie płacz- tuliłam go do siebie najmocniej jak umiałam. Nie miałam pojęcia dlaczego tak mówi, dlaczego płacze, ale musiałam go pocieszyć. Nie mogłam być wystraszona i nie mogłam zacząć płakać, musiałam być silna. Dla niego.
-Ali ty nic nie wiesz…- był roztrzęsiony.
-Ciiiii, już dobrze Harry, już dobrze. Jesteś taki zimny… Choć ze mną do łóżka, proszę- nie wiedziałam dlaczego  przechodził jakieś załamanie i strasznie się bałam, że nie będę umiała mu pomóc. On zawsze to robi, zawsze kiedy znajdzie mnie totalnie rozbitą umie mnie poskładać. Nie miałam pojęcia co sprawiło, że znalazłam go w takim stanie, ale musiałam mu pomóc tak jak on zawsze pomagał mi.
-Nie zasługuję, żeby leżeć z tobą w jednym łóżku. Nie zasługuję żebyś mnie teraz przytulała- powiedział i odsunął się ode mnie jednak ja nie chciałam dać za wygraną dlatego od razu znalazłam się przy nim.
-Harry proszę, przestań tak mówić, łamiesz mi serce tymi słowami. Proszę choć ze mną, wróć do łóżka- otarłam dłonią jego policzki, które sekundę później znowu były mokre od łez. -Nie płacz, skarbie błagam cię nie płacz- wyszeptałam a Harry na mnie spojrzał. Jakbym powiedziała jakieś magiczne zaklęcie i wtedy to do mnie doszło. Jeszcze nigdy w życiu nie powiedziałam do niego skarbie. To on mnie tak nazywał.
-Ali…
-Choć ze mną, błagam skarbie- powiedziałam do niego jeszcze raz i nie wiem jakim cudem, ale to zadziałało. Chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go za sobą a on nie stał już jak kołek tylko się ruszył. Kiedy weszliśmy do pokoju podeszłam do łóżka a Harry na nim usiadł. Zapaliłam lampkę stojącą na szafce przy łóżku i uklękłam przed nim i starałam się mówić spokojnie i przyjaźnie, jakbym mówiła do dziecka- Harry wszystko jest dobrze, jestem tutaj z tobą, nie denerwuj się. Jesteś lodowaty i boję się, że możesz się przeziębić a chcę żebyś był zdrowy dlatego proszę, połóż się- powiedziałam i wstałam. Wzięłam kołdrę i uniosłam ją dając Harremu znak, że naprawdę zależy mi na tym, żeby się położył. Kamień spadł mi z serca kiedy powoli opadł na poduszkę. Od razu przykryłam go szczelnie kołdrą. Wiedziałam, że w salonie pali się światło dlatego odwróciłam się i chciałam iść i je zgasić ale Harry złapał mnie za rękę.
-Co robisz?- zapytał spanikowany.
-W salonie pali się światło- wyjaśniłam.
-Nie zostawiaj mnie- wyszeptał a z jago oczu znowu wypłynęły łzy.
-Chciałam tylko…
-Nie zostawiaj mnie- powtórzył błagalnie a ja nie byłam w stanie mu tego zrobić i wyjść.
-Nie zostawię cię- wiedziałam, że moje zapewnienie nie tyczy się tylko tej konkretnej sytuacji, ale to wszystko ma o wiele większe znaczenie. Harry podniósł rękę i odgarnął kołdrę dlatego nie czekając nawet sekundy dłużej położyłam się koło niego. Przytuliliśmy się do siebie i okryliśmy kołdrą. Byłam taka ciepła przy nim i miałam wrażenie, że dopiero teraz czuje, że jest mu zimno bo zaczął drżeć a jego skóra pokryła się gęsią skórką. Nie wiedziałam ile czasu minęło zanim się uspokoił, ale po prostu leżałam przy nim i starałam się dać mu choć odrobinę poczucia bezpieczeństwa.
-Przepraszam- wyszeptał.
-Nie masz za co przepraszać.
-Mam. Urządziłem jakąś szopkę. Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć- miałam wrażenie, że mówienie sprawia mu wiele wysiłku.
-Myślisz, że się ciebie bałam?- zapytałam wprost.
-Myślę, że tak.
-Harry ja się nie bałam ciebie tylko bałam się o ciebie. Bałam się, że coś ci się stało a nie, że zrobisz mi krzywdę.
-Zostawiłaś mnie.
-Co?
-Zostawiłaś mnie- powtórzył nieco głośniej.- Śniło mi się, że zostałem sam.
-Harry…- nagle wszystko stało się jasne. Miał sen, koszmar, tak samo jak ja.
-Zrobiłem ci krzywdę- mówił to z takim trudem… Byłam głupia opowiadając mu mój sen niczym bajkę na dobranoc. Nie powinnam zadręczać go takimi sprawami.- Zraniłem cię Ali.
-To był sen.
-Robiłem ci krzywdę i podobało mi się to. Prosiłaś żebym przestał, ale to mnie nakręcało a kiedy zdałem sobie sprawę co robię myślałem, że umrę. Spojrzałaś na mnie i powiedziałaś tylko dwa słowa, to koniec. Wybiegłaś z tego mieszkania, pobiegłem żeby cię szukać. Widziałem cię, biegłaś przede mną ale nie mogłem cię dogonić, chciałem biec szybciej, ale nie mogłem a ty się oddalałaś. Nagle stanęłaś, odwróciłaś się w moją stronę, płakałaś. Spojrzałaś na mnie z taką nienawiścią… I nagle zamknęłaś oczy i odeszłaś. Nie było cię- naprawdę to przeżywał. Czułam, że chodziło o coś więcej niż sen. On po prostu cały czas się zadręczał.
-Harry ja tu jestem i nigdzie się nie wybieram.
-Zraniłem cię Ali.
-To był sen- powiedziałam chociaż wiedziałam, że nie o to mu chodzi.
-Nie… Zraniłem cię.
-Wybaczyłam ci, nie możesz się tym cały czas zadręczać.
-Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że kiedy ci to robiłem czułem wewnętrzną satysfakcję. Podobało mi się to, że cię krzywdzę, że przeze mnie poczujesz się taka mała, taka beznadziejna. Ale kiedy zorientowałem się… Ali ja nie…- Boże w tym momencie nie miałam pojęcia czy mówi o śnie czy o tym jak mnie uderzył, właściwie cała ta rozmowa była tak dziwna, że nie wiedziałam o czym tak naprawdę rozmawiamy, ale gdy głos mu się załamał nie mogłam pozwolić by znowu zaczął płakać.
-Ciiii, już jest dobrze. Harry masz mnie, ja mam ciebie. Damy radę razem. Jakoś przebrniemy przez te nasze koszmary, razem nam się uda- tak bardzo chciałam by w końcu w to uwierzył, byliśmy w tym razem. On nie musiał walczyć sam bo miał mnie.
-Przepraszam za wszystko co zrobiłem, co robię, po prostu za wszystko.
-Nie przepraszaj za to jaki jesteś bo takiego cię kocham Harry. Właśnie takiego, jesteś dla mnie idealny, pod każdym względem.
-Dziękuję.
-Nie dziękuj tylko mi coś obiecaj.
-Wszystko co zechcesz.
-Obiecaj mi, że przestaniesz się obwiniać, że przestaniesz myśleć o tym co było a zaczniesz myśleć o tym co będzie. Może być tak wspaniale, kocham cię najmocniej na świecie, chcę spędzić z tobą każdy dzień mojego życia, chcę się przy tobie budzić, chcę się kłócić o bzdury, chcę się gniewać kiedy obudzisz mnie za wcześnie, chce planować wspólne wakacje, chcę umierać z tęsknoty kiedy wyjedziesz, chcę ci pomagać kiedy masz zły dzień, chcę po prostu ciebie. Takiego jakim jesteś nawet jeśli jesteś tak pokręcony jak włosy na twojej głowie. Tylko błagam przestań żyć przeszłością bo ja przestałam. Nie każę ci zapomnieć, proszę cię żebyś ruszył dalej. Obiecaj mi, że od teraz zaczniemy żyć tak jak chcemy i zostawimy to co złe za nami. Proszę, obiecaj mi to- tak bardzo chciałam, żeby on to zostawił. Żeby po prostu przestał.
-Obiecuję skarbie- wyszeptał i pocałował mnie w czoło.- Obiecuję, że się postaram.
-Tylko o to cię proszę- powiedziałam i uniosłam głowę by złożyć na jego ustach delikatny pocałunek. Po moim ciele rozlała się fala ciepła kiedy nieśmiały uśmiech wkradł się na jego twarz. Wrócił do mnie. Nie pozostałam nieczuła na ten widok i także się uśmiechnęłam. Szerzej niż on.
-Co?- zapytał nieco zdezorientowany widząc ten mój idiotyczny uśmiech.
-Wróciłeś do mnie- wyjaśniłam.
-Zawsze wrócę- obiecał patrząc mi w oczy.- Kocham cię.
-Kocham cię- odpowiedziałam po polsku i wtuliłam się w niego jeszcze mocniej niż wcześniej i nastała cisza. 
Po pewnym czasie poczułam jak jego uścisk słabnie. Spojrzałam na niego i dotknęłam palcem wskazującym dolnej wargi, ale on nie zareagował. Zasnął. Wyswobodziłam się z jego ramion i uważając żeby go nie obudzić wstałam z łóżka. Przykryłam go pod samą szyję i wyłączyłam lampkę stojącą na szafce. Poszłam do salonu i tam również wyłączyłam światło. Odwiedziłam też kuchnię, napiłam się wody i wróciłam do sypialni. Usiadłam na łóżku i po prostu siedziałam i patrzyłam na niego w ciemności. Wyglądał tak spokojnie. Zupełnie inaczej niż gdy go znalazłam. Przy Harrym musiałam być silna, nie mogłam pokazać jak wielkie wrażenie wywarło na mnie to wszystko. „Robiłem ci krzywdę i podobało mi się to.”- Harry potrafił być… przerażający. Wiedziałam że to był sen, zwykły sen, ale usłyszeć coś takiego z ust ukochanej osoby nie jest wcale łatwo. Nie jest łatwo kiedy się wie, że on zmaga się z czymś takim naprawdę. „Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? Że kiedy ci to robiłem czułem wewnętrzną satysfakcję.”- nie byłam w stanie stwierdzić czy kiedy wypowiadał te słowa mówił o śnie czy o tym kiedy mnie uderzył. Podświadomie znałam odpowiedź ale nie chciałam przyznać tego sama przed sobą. Kochałam go całą sobą i musiałam mu pomóc nawet jeśli jego myśli i pragnienia były tak czarne. W tym momencie przypomniała mi się nasza rozmowa, którą przeprowadziliśmy już jakiś czas temu. Kiedy mówił, że lubi kiedy mu ulegam, kiedy robi mi malinki, kiedy mówił o mnie jak o swojej własności. „Skoro przerażają cię moje słowa... Nie chcesz poznać moich myśli”. Teraz wiedziałam o co mu chodziło. Teraz znałam jego myśli i wiedziałam, że zrobię wszystko by mu pomóc. Wiedziałam, że powinien iść do specjalisty ale nie mogłam tak po prostu powiedzieć: Harry idź do psychologa. Nie miałam prawa tego od niego wymagać bo sama nie poszłam do psychologa kiedy Harry o to prosił. Musiałam to wszystko rozegrać tak by Harry przestał myśleć o sobie źle, by przestał myśleć o tym co zrobił złego, by pamiętał dobre chwile. On miał swoje demony ale nie był zły i wszystko co wydarzyło się tej nocy tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu. Gdyby rzeczywiście był taki zły jak sam o sobie myśli nie płakał by jak dziecko, nie rozpaczałby tak bardzo na samą myśl o tym, że mogłabym go zostawić. Zła osoba nie potrafi kochać tak bardzo jak on kochał mnie. Nasza historia była taka dziwna. Od „nienawidzę cię” przeszliśmy do „kocham cię”. Życie to jeden wielki paradoks. Harry nigdy nie myślał, że poczuje do mnie coś poza niechęcią a teraz boi się, że go zostawię. Ja nigdy, nawet w najśmielszych snach nie podejrzewałam, że będę umiała pokochać kogoś tak mocno, tak bardzo, że będę w stanie wybaczyć mu rzeczy niewybaczalne. Ale to się dzieje, on, chłopak, który chciał ją zniszczyć pokochał ją całym sercem, chłopak, który ma problem z samym sobą pokochał dziewczynę, która jest tak samo pokręcona jak on. Ona, dziewczyna, która całe życie czuła się zwyczajna pokochała chłopca, który sprawił, że poczuła się wyjątkowa, dzięki niemu poczuła, że żyje w momencie kiedy chciała umrzeć. Zakochali się w sobie chociaż to najbardziej nieprawdopodobny scenariusz na świecie. Kochają się i nie potrafią bez siebie żyć. To jest nasza historia, nasza prawda, nasze życie. Nie jest łatwo ale miłość nie ma być łatwa. Ma zmuszać ludzi do tego by chcieli być lepsi dla tej drugiej osoby. I tak właśnie było ze mną i z Harrym. Ja chciałam być lepsza dla niego, on chciał być lepszy dla mnie i nie ważne co miało się stać wiedziałam, że będę robić wszystko by go wspierać i mu pomagać.
Tak wiele myśli kłębiło się w mojej głowie. Nie mogłam zasnąć. Właściwie całą noc siedziałam przy nim. Zasnęłam nad ranem ale obudziłam się o wiele za wcześnie. Po prostu ta noc wywarła na mnie wielkie wrażenie i nie umiałam przestać myśleć o wszystkim. Może to dziwne ale o ile na początku myślałam o złych i dobrych rzeczach o tyle później przed oczami miałam coraz więcej wspaniałych wspomnień. Nasz pierwszy pocałunek, kolacja z nim, Gemmą i ich przyjaciółmi, wycieczka do zoo w Amsterdamie, jego wyznanie miłości, niespodzianka jaką zrobił mi przyjeżdżając na moje urodziny, nasz pierwszy raz… Mieliśmy tak wiele pięknych wspomnień, że nie umiałam przestać o tym myśleć.
Wstałam już po siódmej, mimo że z Jess umówiona byłam dopiero na jedenastą. Miałam dużo czasu dlatego wszystko robiłam o wiele wolniej niż zwykle. Wcześniej umawiałam się z Harrym, że zawiezie mnie na miejsce ale nie miałam serca go budzić. Zamówiłam po prostu taksówkę jednak wiedziałam, że nie mogę tak po prostu go zostawić. Nie po tym co wydarzyło się w nocy.
-Harry?- powiedziałam i delikatnie ścisnęłam jego dłoń.- Harry…- powiedziałam głośniej co podziałało. Otworzył powoli oczy a kiedy zorientował się, że jestem ubrana, uczesana, umalowana i gotowa do wyjścia na jego twarzy malowała się dezorientacja.
-Która godzina?- zapytał wiedząc, że zaspał.
-Dochodzi dziesiąta.
-Co?! Dlaczego mnie nie obudziłaś?- usiadł tak gwałtownie, że prawie walnął czołem w mój nos.
-Spokojnie, połóż się jeszcze.
-Muszę cię zawieźć.
-Pojadę sama- powiedziałam spokojnie.
-Dlaczego?- zapytał z wyrzutem.
-Nie chciałam cię budzić, chciałam żebyś się wyspał. Dopiero co wróciłeś ze Stanów, nie spałeś dobrze wczoraj, nie spałeś dobrze dzisiaj. W ogóle nie chciałam cię budzić ale muszę już jechać a nie chciałam żebyś się obudził w pustym mieszkaniu.
-Dobra, daj mi dwie minuty, ubiorę się i umyję zęby…- zaczął ale mu przerwałam.
-Już zamówiłam taksówkę- zakomunikowałam.
-To weź i ją odwołaj.
-Harry pojadę sama, obudziłam cię bo nie chciałam zostawić cię bez słowa. Wrócę niedługo, z małą niespodzianką- powiedziałam stanowczo i uśmiechnęłam się przyjaźnie a po chwili dałam mu buziaka w dołeczek, który utworzył się pod wpływem delikatnego uśmiechu, który wkradł się na jego twarz, kiedy usłyszał o niespodziance.
-No okej ale nie wrócisz sama, przyjadę po ciebie jak się ogarnę.
-Nie bo wtedy nie będzie niespodzianki.
-Jesteś uparta.
-Taa ale teraz już serio muszę lecieć. Wstań i zaklucz drzwi, żeby mi tu ciebie nikt nie ukradł jak mnie nie będzie- powiedziałam i nie czekając na niego wyszłam z sypialni i poszłam prosto do przedpokoju gdzie ubrałam buty, kurtkę i kapelusz.
-Weź je- powiedział i wyciągnął z szuflady klucze do jego mieszkania. Boże! On właśnie dawał mi klucze do swojego domu!
-Jesteś pewien?- nie wiem dlaczego to była dla mnie taka wielka sprawa ale w tym momencie poczułam, że naprawdę mi ufa.
-Tak. Ali to mieszkanie jest tak samo moje jak i twoje- powiedział a ja spojrzałam na niego jak na szaleńca. To jego dom nie mój.- Nie patrz tak na mnie. Wszystko co moje jest też twoje.
-Dziękuję- powiedziałam bo totalnie nie wiedziałam co mam w tym momencie powiedzieć i po prostu dałam mu całusa w usta.- Do zobaczenia Harry.
-Kocham cię- powiedział zanim wyszłam.

***

-O mój Boże! Ali jak ty wyglądasz?
-Ja też się cieszę, że cię widzę Jess- powiedziałam i przytuliłam blondynkę a następnie się rozebrałam i usiadłam przy małym, okrągłym stoliku.
-Jesteś chora?- Jess naprawdę się bulwersowała a ja wcale nie wyglądałam tak okropnie. No okej, może i wyglądałam ale każdy by tak wyglądał gdyby nie przespał dobrze dwóch nocy pod rząd.
-Nie, po prostu nie spałam całą noc- powiedziałam a Jess uniosła znacząco brew.- To nie to co myślisz, naprawdę nie mogłam spać. Siedziałam całą noc na łóżku jak idiotka i za cholerę nie mogłam zasnąć.
-Nie tłumacz się. Nie podoba mi się jak wyglądasz bo wyglądasz na wykończoną i nie wyobrażam sobie, że miałabyś wejść w takim stanie do studia i nie zemdleć. Masz o siebie dbać i skoro nie mogłaś zasnąć trzeba było wziąć jakąś tabletkę.
-Dzień dobry- przerwała kelnerka.- Co podać?
-Ja poproszę cappuccino a ty?
-Ja wezmę latte macchiato i jeśli macie to kawałek ciasta czekoladowego- ta kelnerka podeszła tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować co w ogóle ta kawiarnia oferuje.
-Mamy pyszne ciasto czekoladowe- powiedziała i obdarzyła mnie pięknym uśmiechem.
-W takim razie to wszystko- powiedziałam a kelnerka spojrzała na Jess, która kiwnęła głową by dać znać, że ona niczego więcej nie zamawia i odeszła.
-Ciasto czekoladowe?- zapytała Jess a ja nie wiedziałam o co jej chodzi.
-Taa, lubię ciasto czekoladowe…
-Ali za miesiąc kręcisz teledysk i musisz być w formie.
-Co?- o co jej chodziło? Miała zły dzień czy jak? Dlaczego tak się czepiała?
-Nie możesz przytyć. Teraz wyglądasz okej, jesteś szczuplutka, drobniutka i tak ma zostać. Ali, wiem jak to brzmi i naprawdę jest mi głupio, że o tym mówię ale takie są prawa tego świata. Poza tym wysłałam już wszędzie twoje wymiary, sukienki szyte do teledysku, sukienka w której będziesz na EMA, ciuchy na pokaz, na który pójdziesz z Harrym, ciuchy na sesję…
-Okej, rozumiem. Nie mogę przytyć- przecież, nie przytyję jak zjem kawałek ciasta raz na pół roku. Jess przesadzała. No może nie przesadzała. To była jej praca a ja musiałam jej słuchać.- Gorąco tu- powiedziałam, żeby jakoś zmienić temat którym nieoczekiwanie była moja waga i zdjęłam chustkę, którą miałam na szyi.
-Ali…- westchnęła patrząc na mój dekolt i szyję a ja wtedy uświadomiłam sobie, że je widać.- Ali, kochanie, przepraszam, że tak się czepiam dzisiaj, ale Harry musi przestać je robić.
-Dlaczego?- wyjąkałam nieco zawstydzona. Jak ja mogłam ich nie zakryć? Mogłam użyć chociaż trochę podkładu albo korektora żeby nie rzucały się tak w oczy. Ale zapomniałam. Po prostu zapomniałam i nie sądziłam, że Jessica urządzi takie kazanie na dzień dobry.
-Bo to źle wygląda. Jak sobie wyobrażasz siebie kręcącą teledysk mając tyle siniaków? Nie możesz tak wyglądać. Przykro mi, że się wtrącam ale w tym zawodzie wygląd jest ważny. Widziałaś kiedyś Katy Perry albo Taylor Swift kroczącą po czerwonym dywanie w pięknej sukni z szyją, dekoltem usianym malinkami? Ali nie wszystko można ukryć makijażem. Mówię to z troski. Nie możesz tak wyglądać. Nie możesz przyjść na pół przytomna, z worami pod oczami i sińcami na szyi na sesję, na imprezę branżową czy chociażby pójść tak głupiego sklepu.
-Okej. Jutro do studia przyjdę wyspana i zakryje malinki. Pasuje?- ciekawe co powie Harry kiedy oznajmię mu, że z tym koniec. Będzie zły?
-Pasuje. Ali przepraszam, naprawdę przepraszam ale one nie wyglądają dobrze… Niech on przestanie je robić a dopóki masz te zakrywaj się chustką albo staraj się je zakryć podkładem czy coś. One cię szpecą Ali, wyglądasz jak jego ofiara a nie dziewczyna.
-Myślę, że przesadzasz- powiedziałam szorstko. Myślałam, że już jest między nimi dobrze a ona mówi o Harrym jak o moim kacie.
-Ali popatrz na to z mojej strony. Wyobraź sobie, że przychodzę tutaj dzisiaj i widzisz pełno siniaków na mojej skórze, wielkie wory pod oczami, przekrwione oczy… Wyobraź to sobie. Co byś pomyślała?
-Martwiłabym się o ciebie- przyznałam szczerze i spokojniej niż sekundę wcześniej. Rozumiałam o co jej chodzi i nie mogłam się na nią gniewać o to, że się martwi. Miała rację, gdyby wyglądała tak jak w tym momencie też nie siedziałabym cicho.
-No właśnie, martwiłabyś się a ja się martwię o ciebie bo chcę, żebyś była zdrowa. Okej, koniec zrzędzenia teraz czas na przyjemniejsze sprawy- powiedziała i wyciągnęła z torebki teczkę w której miała pełno papierów.- Proszę- powiedziała i dała mi białą kopertę.
-Co to?
-Twoje zaproszenie na EMA! MTV widzi w tobie potencjał i zaprosili cię na imprezę.
-Moje to znaczy, moje jako osoby towarzyszącej tak?- Harry już jakiś czas temu uparł się, że na tę galę nie pójdzie sam. Co jakiś czas wspominał, że zabiera mnie ze sobą czy tego chcę czy nie.
-Nie. Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Dostałaś swoje własne zaproszenie, nie jako osoba towarzysząca tylko jako gwiazda. Przejdziesz się po czerwonym dywanie, zapozujesz przy ściance i usiądziesz wśród gwiazd, nie osób towarzyszących. Zaprosili ciebie jako ciebie a nie jako osobę towarzyszącą Harremu.
-Naprawdę?!- to było totalnie nierealne. Ja?! Na gali?! Jako gwiazda?!
-Tak… Wkrótce wyślą mi więcej szczegółów na temat całej imprezy.
-Jezu Jess to wielkie wyróżnienie! Przecież ja jestem nowa, jest w tym od niedawna!- zaczęłam się ekscytować. Boże zaprosili mnie! Przez kolejne pół godziny właściwie w ogóle nie słuchałam Jess tylko byłam skupiona na tym, że będę na gali wśród tych wszystkich sław! Ocknęłam się dopiero jak Jess przestała gadać o nudnych rzeczach i zapytała czy chcę jechać z nią do studia i poznać Jessego- chłopaka z którym miałam pracować nad płytą. Jesse napisał cześć piosenek, które miały znaleźć się na płycie dlatego zgodziłam się od razu. Byłam ciekawa kim jest człowiek z którym miałam stworzyć cały album. W drodze do studia zadzwoniłam do Harrego i powiedziałam, że będę później niż myślałam. Jess stwierdziła, że podziwia mnie za to, że tłumaczę się Harremu ze wszystkiego ale ja się nie tłumaczyłam tylko go informowałam. Poza tym po wszystkim co stało się ostatniej nocy czułam się zobowiązania do tego by zadzwonić i powiedzieć, że jeszcze nie wracam.
-Jesteśmy na miejscu- oznajmiła Jessica, odpięła pas i chciała wychodzić z samochodu ale jej to uniemożliwiłam.
-Czekaj!- powiedziałam nieco za głośno.- Co jeśli mnie nie polubi?
-Jesse?
-No tak. Co jeśli mnie nie polubi? Co jeśli przez nasze relacje spieprzymy całą płytę?- nie wiem dlaczego nagle ogarnął mnie taki lęk.
-Przestań gadać głupoty. Polubi cię.
-A co jeśli nie?
-Ali dlaczego ma ciebie nie polubić? Przecież nawet cię nie zna, nie ma cię za co nie lubić- Harry też nie miał mnie za co nie lubić a jednak nasze pierwsze spotkanie nie należało do przyjemnych.- Chodź- powiedziała i wyszła z samochodu.
-Ale jeśli…- zaczęłam kiedy i ja wygramoliłam się niezdarnie z auta. Jak Jess to robiła, że miała w sobie tyle kobiecości? Każdy jej ruch był pełen gracji, nawet kiedy się nie starała. A ja? Ja robiłam coś z gracją tylko wtedy kiedy się na tym skupiłam, w każdym innym przypadku poruszałam się jak pokraka.
-Boże Ali… Nie marudź, polubicie się. Jesse jest świetny, pracował już z wieloma gwiazdami, z chłopakami też pracował. Harry ci nie mówił?- zapytała kiedy przemierzałyśmy parking.
-Nie gadałam z Harrym o tym.
-Nic ci nie mówił?
-Wspominał tylko, że oni też w tym studio nagrywali ale my w sumie nie gadamy o takich sprawach- powiedziałam gdy znalazłyśmy się przy wejściu.
-No to ja ci wspomnę. Harry go dobrze zna bo Jesse pracował z chłopakami kiedyś. Ja w sumie nie znam go zbyt dobrze ale uważam, że jest naprawdę sympatyczny i totalnie zakochany w tym co robi. A teraz zapraszam do środka- powiedziała i otworzyła przede mną drzwi i już miałam wchodzić kiedy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
-Buu!- krzyknął tuż nad moją głową. Odwróciłam się z prędkością światła żeby zobaczyć kto to i oczom ukazał mi się chłopak z burzą loków na głowie z pięknym uśmiechem malującym się na twarzy.
-I oto ona- powiedziała do niego Jess pokazując na mnie ręką.
-Wiem przecież. Jesse- powiedział chłopak i wyciągnął w moim kierunku rękę. A więc to on. Cóż, musiałam to przyznać. Wydawał się szalony, pogodny, wesoły i przyjazny.
-Ali- odparłam i podałam mu rękę i odwzajemniłam uśmiech, który był totalnie zaraźliwy.
-W końcu cię poznaję, ale nie gadajmy tutaj. Zapraszam do mojego królestwa- wziął zamaszysty ruch ręką i przytrzymał dla nas drzwi czekając aż wejdziemy do środka.
Spędziłam z Jesse’m prawie dwie godziny z czego większość czasu spędziliśmy na śmianiu się. Moje obawy o to, że się nie polubimy były zupełnie bezpodstawne bo Jesse był jednym z tych ludzi, którzy zawsze w każdej sytuacji znajdą coś pozytywnego. Był zabawny, bezpośredni, pewny siebie ale nie przesadnie. Naprawdę czułam, że się dogadamy i cieszyłam się, że Jess przywiozła mnie na to spotkanie. Dzięki temu wiedziałam, że zaoszczędzę sobie nerwów i nie musiałam się stresować moim pierwszym dniem w studio. Kiedy zorientowałam się jak późno się zrobiło ogarnęły mnie wyrzuty sumienia, że Harry za mną czeka. Nic do mnie nie pisał więc podejrzewałam, że nigdzie nie wyszedł chociaż z drugiej strony dał mi klucze więc teoretycznie sama mogłam wejść i nie musiało go być w domu. Postanowiłam jednak nie dzwonić do niego bo bałam się, że Jessica znów się nawiedzi i będzie gadać, że Harry mnie kontroluje i takie tam. Na szczęście Jess była taka dobra, że zaproponowała, że mnie odwiezie dlatego nie musiałam dzwonić po taksówkę albo jechać autobusem co zaoszczędziło mi sporo czasu. Poprosiłam ją by wysadziła mnie na początku ulicy a nie pod samym mieszkaniem bo zamierzałam iść jeszcze do spożywczego i kupić wszystkie składniki potrzebne do zrobienia pizzy. Jeszcze wieczorem mówiłam, że to Harry ma być moim kucharzem ale przez to wszystko co się stało chciałam mu zrobić przyjemność, nawet jeśli była to zwykła kolacja.
Kiedy stanęłam przed drzwiami jego mieszkania poczułam się dziwnie bo dziwnie było mi tak po prostu sobie wejść. Miałam coś w rodzaju potrzeby zapukania bo jeśli sama sobie wejdę będzie to wyglądać jakbym się włamywała. Po kilkuminutowej, totalnie bezsensownej walce samej ze sobą w końcu weszłam do środka.
-No nareszcie, już myślałem, że dzisiaj zaczęłaś nagrywać czy coś…- miałam wrażenie, że Harry cały czas czekał na mnie w przedpokoju bo pojawił się tam od razu kiedy usłyszał, że weszłam do środka.
-Zagadałam się z…- zaczęłam ale Harry praktycznie rzucił się na mnie a dokładnie jego usta brutalnie napadły na moje pozbawiając mnie tchu. To niesamowite, że moje ciało, zawsze reagowało na jego pocałunki w ten sam sposób. Zawsze pojawiały się motyle w brzuchu, zawsze ciałem targały przyjemne dreszcze. Byłam pewna, że nigdy nie przestanie tak na mnie działać.- Chyba się za mną stęskniłeś…
-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo- wyszeptał i znowu zaczął mnie całować. Zaczął napierać na mnie swoim ciałem, przycisnął mnie do drzwi i po prostu całował jakby od tego zależały losy świata, bez opamiętania, oboje zatracaliśmy się w sobie a ja pierwszy raz przez te kilka chwil poczułam, że żałuję, że nie zgodziłam się by z nim zamieszkać, by móc wracać do niego codziennie i dostawać od niego tak wiele miłości wyrażonej cudownymi pocałunkami takimi jak ten.
-H…Harry…- wydyszałam w jego usta kiedy naprawdę nie mogłam już oddychać. Było mi niesamowicie duszno i gorąco bo stałam tam w kurtce, kapeluszu z torebką na ramieniu i torbą zakupami w ręce a przez bliskość Harrego wydawało mi się jakby wokół mnie ktoś zabrał cały tlen.- Nie mogę oddychać- powiedziałam bo naprawdę robiło mi się słabo przez brak powietrza. Wtedy Harry odsunął się nieznacznie i spojrzał na mnie nieco zmartwiony ale jego usta wykrzywione były w uśmiechu.
-Ali skarbie nie musisz mdleć na mój widok- powiedział
-Bardzo śmieszne- powiedziałam i w końcu zaczęłam się rozbierać dzięki czemu zrobiło mi się chłodniej.- Nie mdleję na twój widok.
-No tak, tylko odbieram ci dech w piersiach. Zaraz, zaraz, zaraz… A gdzie niespodzianka?
-Tutaj- powiedziałam i podałam mu torbę z zakupami po czym zdjęłam buty, wyminęłam go i wyszłam z przedpokoju. Moim celem była sypialnia. Chciałam się przebrać skoro miałam robić pizzę.
-Zrobiłaś mi zakupy? Szczerze mówiąc liczyłem na lepszą niespodziankę- powiedział kiedy do mnie przyszedł.
-Przykro mi, że ta ci się nie podoba- powiedziałam poważnie a Harry spojrzał na mnie i chyba miał wyrzuty sumienia, serio myślał, że chciałam mu zrobić zakupy?
-Podoba tylko…
-To może ta ci się spodoba…- przerwałam mu i zaczęłam się rozbierać, najpierw żakiet, później spodnie, bluzkę aż stanęłam przed nim w samej bieliźnie. Harry podszedł do mnie bliżej i chciał mnie dotknąć ale mu to uniemożliwiłam.-Nie tak szybko. Zamknij oczy.- poprosiłam i robiłam wszystko by nie zacząć się śmiać. W momencie kiedy on miał zamknięte oczy jak szybko ubrałam nieco za długie spodnie od dresu, które miały już chyba ze sto lat a do tego dobrałam równie wiekową bluzę. Szczyt kobiecości.
-Już?- zapytał.
-Już- odpowiedziałam a kiedy on otworzył oczy i zobaczył mnie ubraną i to na dodatek w stary dres wyglądał na totalnie zdezorientowanego.
-Ali ta niespodzianka też mi się nie podoba. Myślałem, że będziesz naga, albo ubrana w coś seksownego- powiedział tonem dziecka które nie dostało lizaka.
-A w tym nie wyglądam seksownie?- zapytałam uwodzicielsko.
-W tym wyglądasz jak pięcioletnie dziecko.
-Czepiasz się- powiedziałam i machnęłam ręką- Teraz choć do kuchni.
-Po co? Chcesz znowu mi coś obiecać a później mnie oszukać?
-Nie. Muszę zrobić ci pizzę.

***

-Nie rozumiem dlaczego płaczesz- powiedział i podał mi chusteczkę.
-Nie musisz rozumieć- odparłam i wzruszyłam ramionami. Zawsze płaczę na tym filmie. Zawsze. Po prostu ta historia nigdy nie przestanie wzbudzać we mnie takich emocji.
-Ali on był zły, zabił wiele osób. Zranił ją.
-On ją kochał, był zły ale był warty tego by być kochanym skoro sam kochał- powiedziałam i zaczęłam wycierać łzy z twarzy.
-Twoje rozumowanie jest jakieś dziwne. Gdybyś była na jej miejscu związałabyś się z kimś takim jak on?- do czego on zmierza? Mam nadzieję, że nie do tego o czym myślałam.
-Nie wiem, może. Harry ta historia nie jest czarno-biała. Ona kochała ich obu, Raul był wspaniały pod każdym calem ale to Upiór sprawiał, że czuła tę magię… Czuła to coś.
-Moim zdaniem on wzbudzał w niej tylko strach. Ale patrząc na ciebie…- zaczął ale nie dokończył. Jasne, że musiał do tego wrócić.
-Ale patrząc na mnie co?
-Uderzyłem cię a ty nadal jesteś ze mną- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego znowu o tym mówi.
-Boże Harry, możesz w końcu przestać?- zapytałam zirytowana i odsunęłam się nieco od niego.
-Taki jest fakt. Gdy za pierwszym razem oglądaliśmy ten film nie rozumiałem dlaczego tak bardzo go żałujesz, teraz też nie rozumiem, ale już mnie to tak nie dziwi. Sama jesteś z facetem który…- nie zamierzałam tego słuchać.
-Przestań. O co cię prosiłam w nocy? Harry wkurzasz mnie ciągle do tego wracając. Nie dajesz mi się nacieszyć tym wszystkim co teraz mamy bo ciągle do tego wracasz. Tak, uderzyłeś mnie, ale ci wybaczyłam i nie chcę ciągle o tym rozmawiać a odkąd tu jestem każda nasza rozmowa kończy się tym, że o tym gadamy. Nie widzisz, że mnie to denerwuje? Ile razy mam cię jeszcze zapewnić, że wszystko jest w porządku? Ile razy mam powiedzieć, że ci wybaczyłam?
-Wiesz dlaczego ciągle do tego wracam?
-Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego lubisz się katować- przyznałam.
-Bo nie mogę o tym zapomnieć, a ty tym bardziej nie powinnaś.
-Harry błagam nie mów już o tym. Nie możemy zacząć żyć normalnie? Obiecałeś mi to. Obiecałeś w nocy, że ruszymy dalej a tymczasem znowu prowadzimy tę samą rozmowę. To bezsensu, zataczamy bezsensowne koła a ty jesteś kłamcą bo obiecałeś, że przestaniemy i nie dotrzymujesz tej obietnicy- w moim głosie dało się wyczuć mieszankę wielu emocji, smutek, rozżalenie, irytację i nutkę rozpaczy.
-Okej, przepraszam- westchnął i złapał moją dłoń w swoją- Przysięgam, że to ostatni raz kiedy do tego wracam, obiecuję, że ruszę na przód i zostawię to za sobą, ale zrobię to jeśli ty też mi coś obiecasz, dobrze?
-Dobrze- obiecam ci wszystko tylko przestań mnie dołować i przypominać, że zrobiłeś mi krzywdę, pomyślałam ale postanowiłam zachować to dla siebie.
-Obiecaj mi, że nigdy o tym nie zapomnisz. O wszystkim, dobrze? Obiecaj- widziałam, że naprawdę mu na tym zależy. 
-Obiecuję- powiedziałam i zbliżyłam się by go pocałować. To nie był zwykły pocałunek, to było jak przypieczętowanie naszych obietnic.
- Skoro wszystko sobie obiecaliśmy i wytłumaczyliśmy mogę iść spać?- odezwałam się o wiele pogodniej niż wcześniej.
-Spać? Już? Jest dopiero parę minut po 22- powiedział nieco zdziwiony. Cóż, rzeczywiście nigdy nie chodziłam spać przed północą ale ostatnie 24 godziny były dość intensywne i naprawdę chciałam iść spać.
-Tak wiem ale jestem strasznie zmęczona a jutro jestem umówiona z Jesse’m na 10- powiedziałam i nagle usłyszałam jak dzwoni mój telefon. Byłam pewna, że to Jess ale na ekranie pojawił się napis: Zayn.
-Tak słucham?- to było raczej niespotykane. Zayn nie dzwonił do mnie często a jeśli już dzwonił musiał mieć poważny powód.
-Hej. Co słychać? Jak się masz?
-Dobrze…- powiedziałam niepewnie- A co u ciebie?
-Wszystko spoko. Dzwonię żeby powiedzieć, że za tydzień masz się uszykować na premierę komiksu- powiedział a mnie olśniło. No tak! Komiks! Zayn zaprasza mnie na premierę? To takie wyróżnienie. Zayn Malik uważa, że jestem na tyle ważna, żeby mnie zaprosić, w dodatku osobiście.
-Za tydzień jest premiera?
-Tak i musisz być.
-Zayn to bardzo miło z twojej strony, że mnie zapraszasz. Oczywiście przyjdę z przyjemnością-powiedziałam grzecznie.
-Ali ja cię nie zapraszam, ja cię informuję-powiedział a ja nie miałam pojęcia o czym do mnie w tym momencie mówi. Co znaczy, że mnie informuje? Mam tam być czy nie?
-Nie rozumiem- oznajmiłam zgodnie z prawdą.
-Jesteś współautorką- powiedział a ja w dalszym ciągu czułam się jak idiotka.
-Nadal nie rozumiem.
-Ali pomogłaś mi w tworzeniu komiksu dlatego jako współtwórca musisz być na premierze. To przecież logiczne. Jesteś na liście autorów, wiesz w sumie ta lista nie jest super okazała bo jestem tam jeszcze tylko ja ale…- powiedział starając się zażartować.
-Boże Zayn serio? Przecież ja tylko narysowałam… Ty wymyśliłeś wszystko… Boże! Zayn! Dlaczego wcześniej nic nie mówiłeś?- w jednej chwili poczułam jak zmęczenie odpływa a kontrolę nad moim ciałem przejmuje ekscytacja.
-Chciałem ci zrobić niespodziankę. Jeśli chodzi o szczegóły to mój menadżer prześle twojemu informacje w ciągu dwudziestu czterech godzin bo poza premierą czeka nas podpisywanie komiksów w jakimś centrum handlowym i coś tam się jeszcze pozmieniało, Jess już wie o wszystkim ale o zmianach chyba nie, sam nie wiem.
-To jest na cele charytatywne, nie?- nie pamiętałam dokładnie ale tak mi się wydawało.
-Taa, taka świąteczna akcja.
-Zayn to wspaniałe, naprawdę cudowne, że jakoś przyczyniłam się do tego żeby komuś żyło się trochę lepiej, że komuś pomogę. To zaszczyt, że dzięki tobie mogę być częścią czegoś tak pięknego…- mój głos zrobił się nieco piskliwy od nadmiaru emocji. Naprawdę czułam wzruszenie.
-Cieszę się… ale muszę kończyć- cóż, Zayn chyba się zawstydził słysząc moje słowa.- Jakbyś miała jakieś pytania czy coś to dzwoń.
-Dziękuję ci, nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy, nigdy w życiu nie przypuszczałabym, że zadzwonisz by mi powiedzieć coś takiego. Dziękuję, Zayn, nawet nie wiesz jak się cieszę teraz, chyba zaraz się rozpłaczę. Dzięki tobie mogę komuś pomóc…
-Miło mi… Ali serio muszę kończyć bo Perrie mi tu daje znaki jakieś…- powiedział i wiedziałam, że naprawdę czuje się niekomfortowo słysząc jak reaguję na to wszystko. Ale jak inaczej miałam zareagować? Przecież zupełnie nieświadomie uda mi się pomóc innym! To wspaniałe!
-Nie daję ci żadnych znaków!- usłyszałam głos oburzonej blondynki co dodało mi tylko pewności, że Zayn serio nie chce już ze mną gadać.
-Okej, czaję- powiedziałam i się zaśmiałam. Tak, Zayn się wstydził ze mną gadać. Chciał mi zrobić niespodziankę albo po prostu wolał powiedzieć mi o tym przez telefon bo pewnie bał się, że zacznę go przytulać i wychwalać pod niebiosa i wolał tego uniknąć.
-To do zobaczenia za tydzień wspólniczko.
-Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Zayn?- odezwał się Harry, uśmiechnięty Harry, uśmiechnięty od ucha do ucha Harry.
-Boże nie masz pojęcia co się stało!- prawie wykrzyczałam i wskoczyłam mu na kolana.- Zayn powiedział, że jestem współautorką…- zaczęłam ale ten szeroki uśmiech na jego twarzy coś mi uświadomił- Zaraz! Ty wiedziałeś, prawda?- na pewno wiedział.
-Taa, ja wiedziałem, Jess wiedziała, Niall wiedział, Lou, Liam, ochroniarze, Klaudia, pewnie twoja rodzina też już wie.
-Jak to możliwe, że wszyscy wiedzieli tylko nie ja?- zapytałam w wplotłam palce w jego włosy.
-Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Nie wiem jak mogłaś się nie domyślić- powiedział i się zaśmiał.
-Normanie. Skąd mogłam wiedzieć, że Zayn wymyśli coś takiego?- dlaczego usta Harrego muszą być tak apetyczne i rozpraszające?
-Ali to logiczne, że skoro mu pomagałaś to on to uwzględni- nie patrzyłam w jego oczy, patrzyłam na te jego cholerne usta i nagle świat zupełnie przestał istnieć. Nie istniał Zayn, komiks, nie istniał Harry, nie istniałam nawet ja.
-Nie mądruj się tylko mnie pocałuj- powiedziałam. Boże czy to mi się kiedyś znudzi?
-Nie idziesz już spać?- zapytał przekornie.
-Nie wiem, aktualnie jestem podekscytowana, nie myślę o spaniu- pocałuj mnie w końcu!
-Skoro nie chcesz iść spać to może…- powiedział i w końcu jego idealne wargi wylądowały na moich. Ich smak nigdy mi się nie przeje, nie ma na to szans. Nie minęło dużo czasu kiedy jego dłonie znalazły się pod moją bluzą a po chwili byłam już całkiem naga. Kiedy wszystko nabierało tempa, kiedy on pozbył się swoich bokserek, kiedy miałam poczuć go w sobie wtedy to zrobił. Przycisnął wargi do mojej szyi a ja początkowo nie zareagowałam. Po prostu leżałam i oddawałam się chwili i myślałam o tym, że najbardziej idealne usta świata dosłownie napastują moją skórę . „Harry musi przestać je robić”- nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różyczki usłyszałam słowa Jess. Moje ciało momentalnie zareagowało, położyłam obie dłonie na jego klatce piersiowej i starałam się go odepchnąć ale to nie działało.
-Harry… Przestań- powiedziałam cicho ale on nadal nie reagował.- Harry przestań je robić!- powiedziałam głośno i wtedy poczułam jak przestaje i się ode mnie nieznacznie odsuwa.
-Dlaczego?- zapytał niesamowicie zachrypniętym głosem.
-Jess powiedziała…- zaczęłam ale on mi natychmiast przerwał.
-Jess?- dosłownie przez sekundę widziałam to w jego oczach, to z czym walczył. Widziałam to.
-One źle wyglądają-zaczęłam się jąkać bo nie wiedziałam co się właśnie dzieje. Czułam się dziwnie, leżałam naga i nie miałam zielonego pojęcia co się może stać. Pierwszy raz poczułam się niepewnie.
-Jess tak powiedziała?
-Chodzi o teledysk Harry, o sesje, o EMA… Jess ma rację, nie mogę…- zaczęłam się tłumaczyć ale Harry mi przerwał.
-Rozumiem- powiedział już zupełnie normalnie.
-To nie tak, że nie chcę żebyś je robił… Ty po prostu nie możesz.
-Przestanę, nie muszę ich robić Ali. Naprawdę rozumiem- powiedział najpewniej jak potrafił i uśmiechnął się delikatnie by po chwili zacząć mnie całować. A ja? Ja oddałam pocałunek i od razu postanowiłam wypchnąć z pamięci to niebezpieczne coś, które zobaczyłam w jego oczach.

***

Leżała w moich ramionach. Spała. Oddychała spokojnie. W ogóle nie reagowała kiedy dotknąłem jej usta, kiedy moje palce gładziły ją po policzku, kiedy moja dłoń powędrowała pod jej koszulkę. Kreśliłem wzorki na jej plecach, na brzuchu. Kochałem ją dotykać.
Kazałaś mi obiecać, że ruszę dalej więc obiecuję, że to zrobię, obiecuję, że przestanę cię niepokoić. Ale zanim to zrobię muszę obiecać coś jeszcze.
Obiecuję, że nigdy nie dowiesz się co zrobiłem.
Obiecuję, że nigdy nie dowiesz się jak bardzo cię skrzywdziłem.
Obiecuję, że nigdy mnie nie zostawisz.
Obiecuję, że nie dam ci odejść.
Obiecuję, że nigdy się ode mnie nie uwolnisz.
Obiecuję, że już zawsze będziemy razem.


***

Zabawne...Jesteś taka żałosna. Myślisz, że jesteś wyjątkowa, myślisz, że on to robi bo cię kocha, ale on to robi by pokazać, że jesteś jego własnością. W tym nie ma miłości, w nim nie ma miłości a kiedy się o tym przekonasz będziesz żałować że żyjesz. Całuski D.”





Rozdział 41 :) Przepraszam, że dopiero dodaję ale moja wena chyba poleciała na dłuższe wakacje :(
Przedostatni akapit jest oczami Harrego :)
Wkrótce w zakładce bohaterowie pojawi się Jesse! Nasz nowy bohater!
Piosenka- Safe and Sound - Taylor Swift ft. The Civil Wars
Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem!
Przepraszam za błędy!!
Proszę każdego kto czyta opowiadanie o pozostawienie po sobie śladu w postacie komentarza!
Obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się szybciej! 
Aduś kocham Cię!
Opowiadanie ma już ponad 400 stron pisanych w Wordzie!!!!

PS I love youuu all<3