UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich! Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!
Jeśli miałam
jakieś wątpliwości czy powinnam mu się oddać po tym wszystkim, co się stało
kilka godzin wcześniej, uleciały one z mojej głowy w momencie, kiedy poczułam
jak Harry niesamowicie powoli i delikatnie we mnie wchodzi. Miałam w głowie taką
myśl, że nie tak to powinno wyglądać. Powinnam z nim porozmawiać. Powinniśmy to
wszystko sobie wyjaśnić. Ale myśl ta była tak niewyraźna, odległa i zamazana,
że postanowiłam ją zignorować. Spojrzałam na niego, w jego oczy, było
wypisanych w nich wiele emocji. Ból, smutek, gniew, troska, miłość. Ale w tej
chwili jedno uczucie było wyraźniejsze niż inne, pożądanie. To ono teraz
dominowało. To ono przejęło władzę. Patrząc na niego wiedziałam, że czuje to,
co ja. Wiedział jak bardzo popaprane i nienormalne jest to, co robimy. Ale seks
nie był po to by zaspokoić cielesne potrzeby. Musiałam wiedzieć, że Harry
dotyka mnie z taką samą czułością, miłością jak jeszcze kilka godzin wcześniej.
On musiał wiedzieć, że moje uczucia względem niego się nie zmieniły. Pragnęłam
by mnie dotykał, by mi pokazał jak bardzo mnie kocha. Musiałam wiedzieć, że
mnie kocha… Jego biodra wykonywały powolne ruchy. Jak dla mnie zbyt powolne.
Myślałam, że po chwili zwiększy tempo, ale on tego nie robił. Podpierał się na
dłoniach ułożonych po obu stronach mojej głowy, poruszał się tak niesamowicie
wolno i patrzył na mnie. Obserwował mnie.
-Szybciej…
Proszę- zaskomlałam w końcu patrząc w jego oczy.
-Nie, chcę
cię czuć najdłużej jak się da- wyszeptał a jego usta spoczęły na moich. Czułam
się jakby ktoś mnie torturował. Jednocześnie czułam się cudownie. Kiedy
oddychało mi się coraz trudniej jego usta przeniosły się na moją szyję. Całował
ją delikatnie, po czym zaczął mocno ssać moją skórę. Malinki. Nawet w tym
momencie musiał je robić. A ja byłam nienormalna, bo na to pozwalałam. Byłam nienormalna,
bo w pewien sposób mi się to podobało. Kiedy skończył mnie naznaczać, bo chyba
mogłam w końcu się do tego przyznać sama przed sobą, to właśnie robił,
naznaczał mnie, kiedy skończył jego wargi powędrowały na moje ramię, najpierw
prawe, później lewe. Całował mnie delikatnie i co jakiś czas przerywał
przygryzając moją skórę. Mimo tego, że jego ruchy było powolne czułam jak w
moim ciele buduje się napięcie. Zaczęłam szybciej oddychać, moje uda zaczęły
delikatnie drgać, jęczałam coraz głośniej. Byłam na skraju i wtedy on przestał
się we mnie poruszać. Odchylił głowę i spojrzał mi prosto w oczy.
-Jeszcze nie
teraz- powiedział niesamowicie zachrypniętym głosem a ja myślałam, że żartuje.
Ale on nie żartował. Poczekał aż ochłonę i dopiero wtedy zaczął się poruszać,
równie wolno jak wcześniej. Jego język wylądował na moich piersiach i zaczął je
pieścić. Później stworzył sobie drogę od piersi, poprzez szyję aż dotarł do
mych ust gdzie gwałtownie rozchylił moje wargi i połączył się z moim. Boże,
byłam tak cholernie podniecona. Z każdą chwilą było mi coraz ciężej, myślałam,
że oszaleję. On mnie torturował. Naprawdę. To tempo było nie do wytrzymania.
Nie sądziłam, że po tym wszystkim, co zaszło, jesteśmy w stanie się tak kochać.
I to było cudowne. Harry kochał się ze mną z pasją jeszcze większa niż
wcześniej… Wplątałam palce w jego włosy i pociągnęłam za nie. Mocno. Tak, że
odchylił głowę do tyłu i na mnie spojrzał. Naprawdę musiał w końcu się nade mną
zlitować.
-Proszę…-wyjęczałam.
Harry patrzył prosto w moje oczy a po chwili uśmiechnął się nieznacznie i wszedł
we mnie… mocno. Tak. W końcu. Zaczął się poruszać szybciej. Jego usta kolejny
raz złączyły się z moimi, całował mnie z tak nachalnie… Jakbyśmy robili to
pierwszy albo ostatni raz. Wypychał biodra coraz mocniej, z każdym pchnięciem
przybliżał mnie to tego cudownego uczucia. Nie minęło dużo czasu a ja czułam w
całym ciele to niesamowite napięcie, moje uda zaczęły drżeć. Mój umysł odłączył
się od ciała i nie umiałam kontrolować tego, co robiłam, jęczałam głośno, ale
nie umiałam przestać. Okno balkonowe wciąż było otwarte, ktoś mógł przechodzić
korytarzem, ktoś mógł stać przy naszych drzwiach, ktoś mógł nas usłyszeć, ale
ja nie umiałam być cicho. Czułam, że dochodzę.
-Tak… bardzo…
cię kocham- wysyczał mi do ucha i wszedł we mnie ostatni raz, mocno, jęcząc
przy tym tak cholernie zmysłowo, dokładnie w chwili, kiedy po mnie rozlewała
się fala niesamowitej przyjemności. Czułam się taka spełniona. Kiedy otworzyłam
oczy patrzyłam jak rysy jego twarzy się zmieniają, było mu tak samo dobrze jak
mi. Po chwili podparł się na łokciach i cały czas będąc we mnie po prostu na
mnie patrzył. Był zmęczony, ale nie tak bardzo jak ja. Boże, był taki piękny. W
świetle, jakie dawała niewielka lampka wyglądał wręcz nierealnie. Pochylił się
nade mną i pocałował mnie delikatnie w usta, po czym ze mnie wyszedł,
delikatnie. Zsunął się ze mnie nieznacznie, położył swoją głowę na moim brzuchu
i przytulił się do mnie. Ja wplątałam palce w jego włosy. Miał taką szopę,
nieco za długie włosy poskręcały mu się jeszcze bardziej niż zwykle… Zawsze tak
reagowały na wilgoć. Teraz były wilgotne od potu, od wysiłku, od seksu. Lubiłam
się nimi bawić, lubiłam nawijać je na palce, były takie miękkie. Leżeliśmy tak
jakiś czas, kilka minut? Kilkanaście? Kilkadziesiąt? Nie umiałam stwierdzić,
ale czułam jak pomału wracam do siebie. Jak wraca mi zdolność mówienia,
myślenia i poruszania czymś więcej niż dłonią. A kiedy wrócił rozum wróciły
myśli o tym co się stało i przez to nagle zrobiło mi się zimno.
-Zimno mi- powiedziałam
zachrypniętym głosem. Boże to od tych moich krzyków… Powinnam oszczędzać głos…
Myślałam, że Harry wstanie i zamknie okno, ale on tego nie zrobił. Zamiast tego
usiadł, zdjął zużytą prezerwatywę, którą rzucił niedbale na podłogę, po czym się
położył i przykrył nas kołdrą, która leżała w dole łóżka. Przyciągnął mnie do
siebie tak, że moja głowa spoczywała na jego klatce piersiowej. Był taki
ciepły. Okrył mnie szczelnie kołdrą i tulił do siebie, przez co po chwili
czułam, że robi mi się cieplej. Leżeliśmy w totalnej ciszy a ja zaczęłam myśleć,
co powinnam zrobić. Rozsądna ja mówiła, że mam z nim porozmawiać o tym, co się
stało, natychmiast. Musieliśmy przecież o tym porozmawiać. Niestety istniała
też inna ja. Tchórz! Bałam się zaczynać tę rozmowę… Nie bałam się, że Harry
znowu zrobi mi krzywdę. Bałam się, że znowu zacznie płakać, że ja zacznę
płakać. Bałam się, że zniszczę tą atmosferę… Kochaliśmy się, naprawdę się
kochaliśmy, z pasją, miłością, to nie był tylko seks. Byłam niesamowicie
zadowolona, że kochaliśmy się tak jak zawsze, a nawet lepiej. O ile mogło być
lepiej. Ale musiałam zaryzykować. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Miał
zamknięte oczy, ale nie spał.
-O czy myślisz?-
zapytałam cicho, choć znałam odpowiedź na to pytanie.
-O tobie-
powiedział zachrypniętym głosem. Dlaczego powiedział to tak seksownie? Byłam
skończoną idiotką, ale na te słowa nieznacznie się uśmiechnęłam jednak sekundę
później byłam już totalnie poważna.
-Musimy
porozmawiać…- powiedziałam patrząc w jego zmęczone oczy. Czułam jak jego ciało
się spina, zdenerwował się.
-Nie… Nie
rozmawiajmy…- powiedział wręcz błagalnym tonem.
-Ale…
-Proszę… Nie
chcę o tym mówić, wystarczy, że nie mogę przestać o tym myśleć.
-Ale musimy
o tym kiedyś porozmawiać.
-Wiem… Po
prostu nie teraz, proszę- wyszeptał i spojrzał na mnie tak, że nie miałam serca
by z nim teraz walczyć. Kiwnęłam tylko głową, że się zgadzam. -Opowiedz mi coś…
Powiedz jak to było kiedy w kwietniu przyleciałaś do Londynu. Opowiedz mi twoją
historię tak jak ja opowiedziałem tobie moją po twoim wyjściu ze szpitala.
-Po co?-
zapytałam nieco za szybko i za głośno. Po co chciał to słyszeć? Wiedział jak na
początku wyglądały nasze relacje.
-Muszę
zrozumieć…
-Co
zrozumieć?
-Po prostu…
muszę to usłyszeć- powiedział poważnie.
-Ale wiesz
jak było kiedyś, po co o tym mówić?
-Chcę to
usłyszeć. Muszę zrozumieć- powtórzył a w jego głosie wyczułam nutkę rozpaczy. Wiedziałam,
że nie chcę się teraz cofać do tamtych dni. Wiedziałam też, że mogę zrobić dla
niego wszystko i nie czekając chwili dłużej wtuliłam się w niego ponownie,
westchnęłam głośno chcąc dać mu do zrozumienia, że nie mam ochoty na takie wspomnienia
i zaczęłam mówić.
-Szczerze mówiąc nie wiem jak mam zacząć tę opowieść… Pamiętam, że
byłam zdenerwowana, pamiętam jak rodzice czekali ze mną na lotnisku, jak szłam
w stronę odprawy i walczyłam sama ze sobą żeby nie zawrócić i nie uciec do
domu. Bałam się, ale tak naprawdę nie zdawałam sobie sprawy z tego, co się
dzieje. Nie miałam pojęcia co mnie czeka, nie miałam nawet wyobrażenia tego jak
to wszystko będzie wyglądać. Nie mieściło mi się to w głowie, że taka
przeciętna, zupełnie niewyróżniająca się dziewczyna ma nagle być częścią czegoś
tak dużego… Na szczęście miałam Klaudię. Była moim aniołem, moją dobrą wróżką,
pomagała mi we wszystkim… Pierwsza próba. Tak bardzo zestresowana byłam, nie
wiedziałam co mnie właściwie czeka, bałam się, że nie będę umiała się dogadać
ze wszystkimi, że mnie nie polubią. Bałam się was. Przecież byłam waszą fanką.
Oglądałam wasze zdjęcia w kolorowych czasopismach, czytałam plotki na wasz
temat i nagle miałam was poznać, miałam z wami pracować. Śpiewałam, kiedy
weszliście. Wszyscy razem, pewnie mieliście wcześniej jakiś wywiad albo sesję…
Spojrzałam na was i poczułam ścisk w żołądku, ze strachu i szczęścia. Zaczęłam
śpiewać całym sercem. Niall się uśmiechał, Liam i Lou też. Nawet Zayn miał cień
uśmiechu na ustach. Tylko ty… Spojrzałam na ciebie i przeszedł mnie dreszcz.
Patrzyłeś na mnie… Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak, że mnie nie lubisz.
Skończyłam, zeszłam ze sceny. Nie wiedziałam czy mam do was podejść i się przywitać,
ale stwierdziłam, że tak chyba wypada. Ale zanim to zrobiłam ty po prostu
odszedłeś gdzieś. Chłopcy byli mili, przywitali się ze mną, byli naprawdę
uroczy, serdeczni. Ale ciebie nie było. Klaudia tłumaczyła mi, że to nic
wielkiego, wyszedłeś, bo pewnie dzwonił ci telefon czy coś. Stwierdziła, że
przesadzam a ja postanowiłam myśleć tak jak ona. Na pewno zadzwonił mu telefon…
albo ma się za Bóg wie kogo. „Wyszedł, chociaż przedstawienie się sobie
nawzajem trwa jakąś minutę i nie wymaga jakiegoś wielkiego wysiłku tylko
odrobiny uprzejmości...” Kolejny dzień był totalnie nierealny. Nagrywałam
piosenkę i znowu była próba. Kiedy weszłam na halę wy ćwiczyliście. Patrzyłam
na ciebie. Nie widziałeś mnie. Uśmiechałeś się. Stwierdziłam, że na pewno tym
razem wszystko pójdzie dobrze… I się przeliczyłam. Przedstawiłam się, czułam
się jak idiotka. „Hej. Harry.”- dwa słowa, powiedziałeś do mnie dwa słowa.
Zastanawiałam się, o co ci chodzi… Później poszłam z Niallem na spacer, było
super, Niall był super… Ale wróciłam i zobaczyłam twój tweet, że nie wszystkich
musisz lubić i wtedy byłam pewna, że niczego sobie nie ubzdurałam, że to nie są
moje widzimisię, wiedziałam, że ten tweet był zadedykowany dla mnie.
Rozmawiałam o tym z Zuzą. Paradoksalne jest to, że miała w pewnym sensie racje,
kiedy powiedziała, że może to przez to jesteś taki niemiły, bo rozstałeś się z
dziewczyną… Uznałam to za totalnie idiotyczne. Powiedziałam jej, że przecież
nie zerwaliście przeze mnie. Patrząc na to z perspektywy czasu uważam tamtą
rozmowę nawet za śmieszną. Bardzo śmieszną. Później była konferencja a ty nadal
byłeś dupkiem. Boże, jak ja cię wtedy nie lubiłam, jak strasznie działałeś mi
na nerwy. Postanowiłam, że nie będę stać bezczynnie i czekać na twoje głupie
komentarze. Skoro chciałeś się w to bawić nie ma sprawy, nie dam się przecież
jakiemuś napuszonemu głupkowi, któremu sława wyżarła mózg- podniosłam głowę i
spojrzałam na Harrego. Miał nieodgadniony wyraz twarzy, ale kiedy zobaczył, że
się uśmiecham także posłał mi uroczy uśmiech.
-Serio miałaś mnie za napuszonego głupka, któremu sława wyżarła mózg?-
zapytał już całkiem rozbawiony.
-A jak inaczej miałam uważać? Nie znałeś mnie, traktowałeś jak intruza
i z tego, co zdążyłam zauważyć nie miałeś większej ochoty by mnie poznać i
zmienić o mnie swoje zdanie. Uważałam wtedy, że odbiła ci palma i przydałby ci
się psychiatra, bo jakim cudem wyrobiłeś sobie o mnie zdanie skoro nawet ze mną
nie rozmawiałeś? Naprawdę, uważałam, że powinieneś się leczyć na głowę.
Później… Później był bankiet i to był pierwszy raz, kiedy poczułam się słaba i…
gorsza. Wszyscy wyglądali tak pięknie, te markowe ciuchy, idealne fryzury…
Czułam, że tam nie pasuję. Chciałam
wyjść. Klaudia poszła do toalety i wtedy pojawiłeś się ty.
-Byłem kretynem Ali. Nadal nim jestem… Widziałem, że coś cię trapi…
-Nie chciałam się z tobą kłócić, chciałam wstać od stołu i po prostu
stamtąd wyjść. Ale ja musiałam być sobą, musiałam się potknąć i kiedy mnie
złapałeś… Chciałam żebyś mnie przytulił, naprawdę tego chciałam- powiedziałam
ciszej, było dziwnie mówić to na głos. Bycie aż tak szczerym…- Pojechałam do
hotelu, leżałam w łóżku i miałam przed oczami ciebie. Ale nie, kiedy byłeś dla
mnie niemiły. Widziałam twoje oczy, kiedy nie pozwoliłeś mi upaść i byłam
niesamowicie wkurzona na siebie, że wywarło to na mnie tak duże wrażenie. Że
tak nieznacząca sytuacja dla mnie miała jakieś znaczenie, nawet, jeśli nie
wiedziałam jakie. Później zaczęła się trasa i właściwie znałam już wszystkich,
spędziłam trochę czasu z Lou i Liamem, no i Niallem oczywiście. Niall tak
bardzo chciał mnie poznać, wszyscy byli tacy mili.
-Bo ja byłem delikatnie mówiąc niemiły… Niall nie mógł tego znieść,
kłóciliśmy się o to tyle razy, że przestałem w końcu liczyć…
-Ale nie
wygadałeś się… Przed koncertem. Mogłeś powiedzieć, że źle się czuję, Niall by
panikował, znasz go. Ale ty nie powiedziałeś…
-Nie wiem
dlaczego… Chyba po prostu nie mogłem tego zrobić.
-Później
poznałam Gemmę i nie mogłam uwierzyć, że jesteście rodzeństwem. Ona była twoim
totalnym przeciwieństwem. Była taka otwarta… Od razu mnie polubiła. W duchu
śmiałam się z ciebie, że twoja rodzona siostra jest dla mnie taka uprzejma. Ale
później jak na złość musiało się wydarzyć coś, przez co nie chciało mi się
śmiać. Znalazłeś mnie w basenie. Byłam taka zażenowana i zła, na siebie i na
ciebie. Patrzyłeś na mnie tak dziwnie… A ja w głowie obrzucałam cię wyzwiskami.
Dupek, dupek, dupek. Na pewno cieszy go moje zakłopotanie, robi to specjalnie.
Miałam ochotę zniknąć. Byłam w białej, koronkowej bieliźnie, chciałam wyjść z basenu,
ale nie kiedy ty się na mnie gapiłeś… Ale gdy wszedłeś do wody, nie mogłam być
z tobą sam na sam w basenie, nie kiedy byłeś taki dziwny, nie kiedy byliśmy
prawie nadzy.
-Podobałaś
mi się wtedy… Taka wolna, taka szalona i jednocześnie nieśmiała… I patrzyłaś na
mnie jakbyś chciała mnie zabić.
-Bo tak
było, nie chciałeś się odwrócić! Prosiłam cię, ale ty nie chciałeś tego zrobić-
powiedziałam z nieudawaną złością w głosie, przypominając sobie to wszystko,
naprawdę te wspomnienia na nowo ożywały w mojej głowie.
-Chciałem na
ciebie patrzeć…
-Chciałeś
mnie zawstydzić- powiedziałam z wyrzutem. -Ale pomyślałam, że nie dam jakiemuś
palantowi tej przyjemności, nie będzie się ze mnie nabijał i postanowiłam wyjść
nawet, jeśli miałbyś się na mnie gapić. I wtedy ty się ulitowałeś i się
odwróciłeś…
-Podglądałem-
powiedział cicho.
-Co?!-
przecież wcześniej nic mi o tym nie wspominał!
-Podglądałem,
patrzyłem na ciebie jak wychodziłaś z wody- powiedział pewniej.
-Dlaczego
nie powiedziałeś mi tego wtedy? Po moim wyjściu ze szpitala?- albo dlaczego mi
nie powiedział tego w ogóle?
-Bo nie
chciałem cię straszyć… Do tamtej chwili miałaś mnie za kogoś innego, nie
wiedziałaś co do ciebie czuję… Nie wiedziałaś, że wyobrażałem sobie jak to jest
się z tobą kochać- powiedział a ja dosłownie zachłysnęłam się powietrzem.
-Harry, o
czym ty mówisz?
-O tym, że
zanim powiedziałem ci, że cię kocham wyobrażałem sobie, jakie to uczucie kochać
się z tobą… Jak to jest móc cię dotykać, jak to jest, kiedy wijesz się pode mną
z rozkoszy, jak to jest doprowadzić cię do orgazmu…
-I myślałeś
o tym wtedy? W basenie?!
-Nie… Wtedy
byłem ciekaw jak… wyglądasz… Wtedy nadal wpajałem sobie, że cię nie lubię, że
nie możesz mi się podobać. Ale w tym basenie naprawdę mi się spodobałaś.
Musiałem cię zobaczyć.
-Czyli mam
rozumieć, że twoje wyznanie prawdy nie było tak do końca prawdą?
-Było.
Oczywiście, że było. Nie kłamałem wtedy. Po prostu pominąłem pewne rzeczy takie
jak ta. Ali ty wyszłaś ze szpitala, chciałaś się zabić… Nie wiedziałem co mogę
powiedzieć, żeby cię nie wystraszyć. Bałem się, że jak powiem, że widząc cię w
mokrej, koronkowej bieliźnie nie mogłem oderwać od ciebie wzroku, że mnie
podnieciłaś to takie rewelacje mogą cię nieco do mnie zrazić. Nie chciałem
mówić wtedy o tych sprawach. Chciałem byś poczuła się przy mnie pewnie i …
bezpiecznie… Po prostu bałem się, że cię odstraszę.
-Cóż, nie
wiem jakbym wtedy zareagowała na takie słowa- przyznałam szczerze. Wtedy było
inaczej. Ja byłam inna. Boże on o mnie myślał w ten sposób! Podnieciłam go!
Boże!
-Ali mów
dalej.
-Jak mam
mówić dalej kiedy ty mówisz coś takiego…
-Proszę…-
wymruczał a ja wywróciłam oczami. Musiałam się naprawdę skupić żeby przypomnieć
sobie co było później.
-Po basenie
był mecz. Ale przed meczem chciałeś powiedzieć o tym co się stało w nocy! Przy
wszystkich!- Harry był takim idiotą!
-Chciałem-
powiedział wprost. -Ale wtedy do akcji wkroczył bohater Horan.
-Uratował
mnie przed twoim gadaniem… Później był mecz. Oczywiście musiałam być z tobą w
jednej drużynie. Ja i mój pech. Ale o dziwo było całkiem spoko, ty byłeś spoko.
Wygraliśmy a wy cieszyliście się jak dzieci. Podbiegłeś do mnie i mnie
przytuliłeś… Moje ciało zareagowało na twój dotyk. Czułam coś dziwnego.
-Też to
czułem…- powiedział i przejechał palcem wskazującym po moich nagich plecach
jakby chciał zademonstrować to o czy mówię.
-Nie rób mi tak,
bo nie mogę się skupić- powiedziałam z wyrzutem a on się nieco zaśmiał. -Później
gadałam z Niallem… O tobie. Prawie mi się wygadał. Zamydlił mi oczy tym, że
niby ciężko ci się przekonać do nowych osób… Kłamca. Wiedział o wszystkim i nic
mi nie powiedział. Później spotkaliśmy Chloe. Wybacz, ale o tym nie będę mówić,
obraziła mnie i naprawdę poczułam się wtedy jak gówno. Ale po tym, co się stało
zacząłeś się do mnie odzywać. To było dziwne. Po co on do mnie mówi? On czegoś
ode mnie chce? Dlaczego interesuje go to, czego teraz słucham? Nie wiedziałam,
co mam myśleć, ale prawdziwy mętlik w głowie miałam po imprezie… Ty… Zrobiłeś
tę malinkę, zadałeś mi ból, pobiłeś Pato- czułam jak na wspomnienie tej
nieszczęsnej imprezy cały się spina. Po co kazał mi to opowiadać? Dlaczego
teraz? Jakie to dziwne, zabawne wspomnienia przeplatały się z tymi, o których
lepiej byłoby zapomnieć.
-Nie dałaś
mi się pocałować…- powiedział z wyrzutem.
-I dlatego
postanowiłeś mnie ukarać wielką, bolesną malinką?- bałam się, że ta rozmowa w
każdej chwili może zacząć toczyć się zupełnie innym torem.
-Nie… Nigdy
nie chciałem cię skrzywdzić… Ale… Chciałem cię pocałować, cały wieczór się na
ciebie gapiłem i myślałem tylko o tobie a ty nie dałaś się pocałować.
-Wiesz…
Jakoś dziwnie okazywałeś tę swoją nagłą sympatię. Zawstydzałeś mnie cały czas,
bałam się, że jak oddam pocałunek albo za bardzo się wczuję to ty powiesz coś
głupiego… Że mnie wyśmiejesz.
-Chciałaś
oddać ten pocałunek?- zapytał z lekkim niedowierzaniem.
-Chciałam…
Mimo twojej niechęci do mnie zaczynałeś mi się podobać. Obserwowałam cię,
widziałam jak cieszy cię zabawa z Lux, jak się wkurzasz, kiedy przegrywasz,
kiedy grałeś w coś z chłopakami, jak wielka sprawą były dla ciebie koncerty,
jak śpiewałeś prosto z serca albo się wydurniałeś. Chciałam czy nie zaczynałam
coś do ciebie czuć. Nie rozumiałam tego, ale tak właśnie było. Później
oczywiście byłam niesamowicie wkurzona za malinkę i Pato, ale poleciałam do
domu i myślałam o tobie. Gapiłam się w lustro i widziałam ślad, który
zostawiłeś… Później musiałam wrócić, sama. Klaudia nie mogła jechać ze mną. To
był pierwszy cios. Pierwsza rana, głęboka. Naprawdę nie wyobrażałam sobie jak
ja w ogóle będę umiała funkcjonować bez niej. Ale nie miałam nic do gadania,
nic nie mogłam zrobić. Jeśli chodzi o Dublin to kojarzy mi się bardzo
intensywnie. Znalazłeś mnie zaryczaną, znowu przeprosiłeś za tę malinkę a ja na
ciebie nawrzeszczałam, później ja przeprosiłam ciebie za mój niepotrzebny
wybuch. Nie chciałam ciągnąć dłużej tematu imprezy. Było minęło. Byłeś pijany i
nie miałam ochoty tego ciągnąć. Spędziliśmy miły wieczór ze znajomymi Nialla i
naprawdę mnie to zrelaksowało. Siedziałam w twojej bluzie i wkurzałam się, że
jest to dla mnie tak istotne. Ja siedzę w bluzie Harrego! Ekscytowało mnie to… Kolejny
dzień spokojnie mogłabym nazwać: Harry ratuje Ali z opresji. Uratowałeś mnie
wiele razy tego dnia. Zawiozłeś do Dublina, nagrałeś ze mną piosenkę, ocaliłeś
przed burzą. Dobrze się wtedy bawiłam a z każdą sekundą spędzoną w twoim
towarzystwie coraz bardziej mi się podobałeś. Ten dzień był cudowny a na koniec
wylądowałam z tobą w łóżku. Leżałam w szlafroku, ty obok mnie i nie mogłam się
skupić na spaniu.
-Chciałem
cię wtedy… dotykać. Naprawdę chciałem… Leżałaś obok mnie, naga. Włożyłem całą
swoją siłę w to, żeby się na ciebie nie rzucić.
-Mam rozumieć,
że za pierwszym razem nie opowiedziałeś mi po prostu swoich zboczonych myśli?-
zapytałam słysząc jego komentarz.
-Można to
tak nazwać…
-Chyba
rzeczywiście dobrze, że zachowałeś je wtedy dla siebie- Boże gdybym wtedy wiedziała,
o czym on myśli… To było dziwne, słyszeć to wszystko. Dublin kojarzył mi się
dobrze i źle, ale przede wszystkim kojarzył mi się z nim. Wspomnienie wspólnej
nocy miały zastąpić wspomnienia choroby, głupiego artykułu, że spędziłam z
Harrym noc i to najgorsze…
-Mów dalej.
-Dalej…
Poranek i twoja zmiana nastroju po telefonie od Pato… Myślałam, że po całym
dniu i nocy, które spędziliśmy razem przekonałeś się do mnie… Ja przekonałam
się do ciebie i to w stu procentach. Ale ty wróciłeś. Jak gdyby nigdy nic
wrócił stary, zły Harry. Ale nie miałam siły by o tym myśleć, przeziębiłam się
i dostałam tę głupią wiadomość.
-Jaką
wiadomość?- o mój Boże! Nie mogę mu teraz o tym powiedzieć. Nie, nie, nie.
-Od kogoś na
Twitterze. Że jestem… głupia i że jestem dziwką a ty mnie nienawidzisz. Do tego
ten ktoś dołączył link do artykułu, że spędziliśmy razem noc, były zdjęcia.
Zdenerwowałam się tym- szybko zmień temat!-Ale nie chciałam martwić się głupimi
zdjęciami, byłam chora, nie mogłam opuścić żadnego występu, musiałam jechać na
ślub Zuzy, musiałam. To moja przyjaciółka, traktuję ją jak siostrę… Głupia
choroba wszystko popsuła, całe moje plany... Miałam gorączkę, wstałam w nocy a
ty się kłóciłeś z Niallem w kuchni. Powiedziałeś, że to przeze mnie, że to
wszystko moja wina… Było mi tak przykro, nic nie rozumiałam… Dlaczego on tak
mówi? Co ja mu zrobiłam? Później ten występ, moje zasłabnięcie, szpital.
Poszliście na imprezę, ty wróciłeś szybciej… Nie chcę o tym mówić.
-Powiedz mi
wszystko.
-Nie chcę
mówić o tym- jak miałam mówić o tym, co czułam jak Harry mnie skrzywdził w
Dublinie po tym jak mnie uderzył?
-Proszę-
albo on był nienormalny albo był po prostu masochistą.
-No ale co
chcesz słyszeć? Że słyszałam jak się z kimś pieprzysz za ścianą? Że wtedy
złamałeś mi serce? Że czułam coś do ciebie a ty zrobiłeś takie świństwo? Że w
tym momencie się ciebie brzydziłam? Że się ciebie bałam? Tak, wtedy się ciebie
bałam, byłeś jak opętany, byłeś czymś odurzony, bałam się, że zrobisz mi
krzywdę, że mnie pobijesz… Albo… Po prostu się bałam, nigdy nie miałam do
czynienia z kimś pod wpływem jakiś środków. Ale uciekłam ci. Dzięki Bogu. Rano Jess powiedziała, że nie pojadę na ślub
Zuzy. Kolejna rana. Ty chciałeś rozmawiać o tym, co się stało. Podobałeś mi się,
ale robiłeś takie złe rzeczy. Seks w pokoju obok? Kiedy byłam chora i
wyobrażałam sobie, że do mnie przychodzisz i mnie przytulasz, pocieszasz? Rana
numer trzy. Później była ta nieszczęsna impreza, zaprosiłeś mnie na nią.
Pocieszałeś po tym jak Nina zmieszała mnie z błotem. Dotykałeś moich dłoni a ja
chciałam więcej, mimo tego, co zrobiłeś chciałam więcej Harry. Mówiłeś słowa,
których nie rozumiałam. Byłeś taką zagadką. Nie miałam pojęcia co mam myśleć. I
wtedy przychodziła myśl: on to robi, bo jest mu ciebie żal, ma wyrzuty
sumienia. Prawie zrobił ci coś okropnego i teraz próbuje być miły. Powtarzałam
to non stop. Zaprosił cię, bo jest mu ciebie szkoda. Ta impreza…
-Gdybym
wiedział jak się skończy nigdy w życiu bym cię tam nie zabrał. I nie zaprosiłem
cię z powodu wyrzutów sumienia tylko…- jego głos był dziwny. Zaprosił mnie tam
z konkretnego powodu. Wiedziałam, że to chce powiedzieć.
-Dlaczego
mnie zaprosiłeś?
-Bo liczyłem
na… coś więcej.
-Coś więcej?
-Chciałem
czegoś więcej. Myślałem, że może uda mi się ciebie uwieść- powiedział głosem
wypełnionym goryczą.
-Chciałeś
zaciągnąć mnie do łóżka?!- prawie wykrzyczałam.
-Chciałem
tego od momentu, kiedy wychodziłaś w prześwitującej bieliźnie z basenu… Wiesz,
co było totalnym paradoksem tej sytuacji? To, że mimo wszystko tej nocy
wylądowałaś w moim łóżku.
-Rozebrałeś
mnie wtedy…
-I włożyłem
całą swoją siłę w to, żeby cię nie dotykać. Zdjąłem ci spodnie, leżałaś w samej
bieliźnie… Zbliżyłem się do ciebie, odgarnąłem włosy z twojej twarzy, dotknąłem
twoich ust, były miękkie, delikatne. Położyłem rękę na twoim brzuchu i wtedy
dotarło do mnie co robiłem. Jakiś skurwiel prawie cię zgwałcił a ja cię dotykam
bez twojej wiedzy, bez twojego pozwolenia. Niemal natychmiast cię ubrałem.
Byłem zdenerwowany. Przykryłem cię i się na ciebie gapiłem, powoli docierało do
mnie to wszystko, to co mogło się wydarzyć i wiedziałem, że zależy mi na tobie,
że to nie są tylko moje fantazje na twój temat, chciałem, żebyś była bezpieczna,
nie zniósłbym gdyby coś ci się stało… później zadzwonił manager… Dalej wiesz
jak było.
-Myślę, że
zdecydowanie podjąłeś dobrą decyzję nie mówiąc mi tego za pierwszym razem. Boże
ja nie miałam pojęcia o tym, że możesz tak o mnie myśleć, myślałam, że mnie nie
lubisz, że męczy cię moja obecność…
-W pewnym
sensie męczyła i to bardzo.
-To wszystko
było nieźle pokręcone- stwierdziłam.
-Wystarczyło
żebyśmy szczerze ze sobą porozmawiali.
-Ale jak
miałam ci powiedzieć, że mi się podobasz skoro się bałam? Że mnie wyśmiejesz?
Uważałam, że to uczucie jest czymś złym, nie wiedziałam, że je odwzajemniasz.
-Mogę
powiedzieć dokładnie to samo o sobie. Robiłaś wszystko by pokazać, że mnie nie
lubisz. Jak zmarła twoja babcia to się nasiliło. Od tego momentu robiłaś
wszystko by mnie od siebie odepchnąć, byłaś taka wredna, taka nieznośna.
-Wiem, ale
zachowywałam się tak, bo nie chciałam…- narażać się na te głupie maile, na
które byłam taka podatna, pomyślałam. -Nie chcę już o tym mówić. Koniec.
-Ja chcę to
usłyszeć.
-Nie każ mi
tego opowiadać, zaczęłam się ciąć, bo nie wytrzymywałam psychicznie, za dużo
złych rzeczy wydarzyło się zbyt szybko. To było tak jakby nagle ktoś wywrócił
mój świat do góry nogami. Nagle ludzi zaczęło interesować moje życie, wytykali
mi błędy, wymyślali bzdury i w nie wierzyli. To się stało za szybko. Nagle moje
życie przestało je przypominać, zagubiłam się, totalnie. Błagam nie każ mi o
tym teraz mówić.
-Ale
chciałbym…
-Proszę…-wyszeptałam. -Jeśli to ci jakoś pomoże to leżąc tu i teraz w twoich ramionach mogę śmiało
powiedzieć, że tak naprawdę wcale nie chciałam się zabić i teraz to wiem. Po
prostu wtedy nie widziałam innego wyjścia, byłam tak załamana, że uznałam
śmierć za jedyne słuszne wyjście, ale teraz wiem jak strasznie chore to było.
Dlatego błagam nie każ mi do tego wracać, nie każ mi tego sobie przypominać. Inaczej
się poryczę a nie chcę płakać. Mam nadzieję, że zrozumiałeś to, co chciałeś,
ale nic więcej ci nie powiem, nie dzisiaj.
-Tak
naprawdę jeszcze bardziej nie rozumiem.
-Czego?
-Myślałem,
że może jeśli mi opowiesz wszystko jakoś to sobie wytłumaczę, może zrobiłem coś,
przez co jesteś dla mnie taka dobra… Myślałem, że może zrozumiem dlaczego ze
mną jesteś? Dlaczego teraz ze mną jesteś? Dlaczego mi wybaczyłaś tak wiele razy?
Co takiego zrobiłem, że mnie kochasz? Dlaczego wybaczyłaś mi to, że cię
uderzyłem? Dlaczego pozwoliłaś mi się dotykać? Dlaczego pozwoliłaś mi się z
tobą kochać? Dlaczego to był tak dobry seks? Mimo tego co się stało, mimo tego,
że cię skrzywdziłem? Nie umiem tego zrozumieć.
-A ja nie
umiem odpowiedzieć na twoje pytania Harry. Jestem tu, bo cię kocham, wybaczyłam
ci, bo cię kocham, pozwoliłam ci się dotykać, bo cię kocham, uprawialiśmy
niesamowity seks, bo cię kocham… Ale to nie znaczy, że jesteś bezkarny. To było
złe. To, że mnie uderzyłeś… Kochałam się z tobą, leżę obok ciebie zupełnie naga
i wiem, że to jest popaprane, ale nie umiem czuć się źle, że ci pozwoliłam mnie
dotykać. Jeśli poprosiłbyś mnie w tej chwili bym ci się oddała, teraz, kolejny
raz, zrobiłabym to bez mrugnięcia okiem. Ale Harry musisz coś wiedzieć. Kocham
cię bezgranicznie, kocham cię całą sobą, ciałem, duszą, sercem… Ale jeśli
jeszcze raz mnie uderzysz… to będzie koniec. Prawdziwy koniec, drugi raz będzie
ostatnim. Przyrzekam ci, że wtedy zniknę, ucieknę przed tobą i nigdy więcej
mnie nie zobaczysz, nie znajdziesz, nie dotkniesz. Drugi raz ci tego nie
wybaczę.
-Wiem Ali,
jestem tego świadomy i przysięgam, że nigdy nie będzie drugiego razu. Nigdy.
***
Obudził mnie
dźwięk czegoś spadającego na podłogę.
-Kurwa-
usłyszałam szept Harrego. Otworzyłam oczy, nie leżał w łóżku. Stał ubrany, miał
mokre włosy.
-Hej-
wymruczałam cicho a wtedy on spojrzał na mnie.
-Hej-
powiedział i się uśmiechnął jednak sekundę później był już poważny.- Przepraszam,
nie chciałem cię obudzić.
-Która
godzina?- zapytałam przecierając oczy.
-8: 24- odpowiedział,
kiedy spojrzał na zegarek.
-Dlaczego
już wstałeś? I jesteś ubrany.
-Mam do
załatwienia pewną sprawę.
-Jaką?
-Nie ważne,
niedługo wrócę.
-Jaka to sprawa?
Umówiłeś się z kimś?- Boże jak powie, że z przyjaciółką albo znajomą to chyba
się załamię.
-Ważna i z
nikim się nie umówiłem.
-Chłopaki
też jadą?
-Nie, jadę
sam.
-Boże,
powiedz mi gdzie jedziesz, nie rób z tego tajemnicy jakby to było coś złego- powiedziałam
totalnie poirytowana. Harry westchnął głośno i podszedł do mnie.
-Nie
denerwuj się. Wczoraj… zniszczyłem twój telefon, jadę go odkupić- powiedział
cicho, wyraźnie zawstydzony. Boże, zupełnie zapomniałam o telefonie.
-W takim
razie jadę z tobą- zakomunikowałam starając się zabrzmieć jak najbardziej
przyjaźnie.
-Nie Ali,
połóż się jeszcze, wyśpij się…
-Jadę z
tobą, daj mi parę minut, ogarnę się i pojedziemy razem, okej?
-Ale…
-Świetnie-
powiedziałam szybko i równie szybko wstałam z łóżka, za szybko. Momentalnie
przed oczami pojawiły się mroczki, zakręciło mi się w głowie, ale Harry mnie
złapał. Moje ciało zareagowało błyskawicznie na takie nagłe zbliżenie, dostałam
gęsiej skórki, czując jego dłonie na swoim ciele.
-Uważaj-
powiedział niesamowicie zachrypniętym głosem i mnie puścił. To było dziwne.
Odsunęłam się nieco od niego i zaczęłam grzebać w walizce, wyciągnęłam z niej
jakieś ciuchy i poszłam do łazienki, za mną poszedł on.
-Co ty
robisz?- zapytałam, kiedy wszedł do środka i zamknął drzwi.
-Pilnuję
cię.
-Przestań,
za szybko wstałam przez to zakręciło mi się w głowie, nie musisz mnie pilnować.
-Wolę nie
ryzykować, że jak cię zostawię to później znajdę cię z rozbitą głową.
-Przestań i
wyjdź.
-Nie
przestanę i nie wyjdę.
-Chce mi się
siku- powiedziałam już całkiem wkurzona. On przesadzał! Nigdy tak nie miał?
Nigdy nie wstał za szybko?
-Śmiało,
sikaj.
-Kurwa
Harry…- wyszeptałam tak cicho by nie słyszał. -Serio chcesz to przedłużać?
Nigdy się nie ogarnę jak będziesz tak stał i się na mnie gapił.
-Nigdzie nie
wyjdę.
-W takim
razie zostaniemy tu do końca świata.
-Do końca świata-
powtórzył. Był chyba trochę zły. Ale za co? Za to, że wstałam za szybko i
zakręciło mi się w głowie? Nie. Za to, że chciał jechać odkupić ten cholerny
telefon sam, pomyślałam.
-Boże… To
skoro tak bardzo chcesz mnie pilnować to wyjdź na minutę, wysikam się i cię zawołam
okej? Błagam, nie będę sikać przy tobie.
-Okej, masz
minutę- powiedział w końcu- 59, 58, 57- wyszedł i zaczął głośno odliczać stojąc
za zamkniętymi drzwiami. Nigdy w życiu nie sikałam pod taką presją. Obawiałam
się, że on serio wejdzie do środka po równej minucie i musiałam się śpieszyć.
Moje obawy okazały się całkiem słuszne, bo gdy skończył odliczać po prostu
wszedł bez pytania do środka.
-Boże,
jesteś taki uparty.
-Nie, tylko
się o ciebie troszczę- powiedział i podszedł bliżej. Postanowiłam się z nim
dłużej nie sprzeczać i będąc bacznie obserwowana zaczęłam się szykować.
Początkowo było mi nieco dziwnie, bo on się na mnie gapił, cały czas, miałam
nawet wrażenie, że nie mruga, ale w końcu przestałam zwracać na niego uwagę. Kiedy
się uszykowałam i byłam gotowa do wyjścia z całą pewnością mogłam stwierdzić,
że mu przeszło, kiedy mnie pocałował, czule i słodko. Mimo, że nie byłam głodna
Harry uparł się, że musimy zjeść, dlatego zanim wyjechaliśmy z hotelu poszliśmy
na śniadanie. I to, co nas tam zastało było totalnie dziwne. Zeszliśmy do
restauracji trzymając się za ręce… Niall, Lou, El, Liam, ochroniarze… Oni się
nie patrzyli, oni się gapili na nas jak na wariatów. Na mnie jakbym była chora
psychicznie, na Harrego jakby był jakimś kryminalistą. Niall zrobił się cały
czerwony ze złości, El wyglądała jakby miała zacząć płakać. Spojrzeliśmy na
siebie z Harrym i zrozumieliśmy się bez słowa. Przywitaliśmy się tylko i nie
zamierzaliśmy się do nich dosiadać, wybraliśmy stolik kilka metrów dalej.
Usiedliśmy a Harry mnie pocałował, mocno, jakby na złość im. Oddałam pocałunek
z nawiązką. Usłyszałam głośne zgrzytanie krzesła przesuwanego po podłodze.
Oderwałam się od Harrego i spojrzałam w ich stronę. To był Niall, wstał od
stołu i po prostu wyszedł. Boże on nie mógł na nas patrzeć? Nagle poczułam, że
nie chce mi się jeść, chciałam stamtąd wyjść i znaleźć się w pokoju, sama.
Harry splótł nasze dłonie chcąc dodać mi otuchy, ale widziałam, że też chce
wyjść. Po pięciu minutach siedzieliśmy już w samochodzie, oboje stwierdziliśmy,
że śniadanie zjemy na mieście. Ale ja nie mogłam odgonić od siebie myśli. Za
kogo oni nas mają? Za popapranych psycholi? Kto według nich jest bardziej
popaprany? Ja? Czy Harry? Niall był taki zły… Na mnie? Harry widział moje
przygnębienie i starał się mnie zagadać, starał się odwrócić jakoś moją uwagę
od myślenia o nich. I udało mu się to. Gdy znaleźliśmy się w sklepie oczywiście
musieliśmy się spierać o telefon, nie chciałam by wydawał tyle kasy, ale on się
uparł. Po prostu kupił mi iPhona i iPada! Nawet nie zapytał mnie o zdanie, po
prostu go kupił i powiedział: Proszę skarbie, to dla ciebie.
Siedziałam
totalnie nadąsana i czekałam na nasze zamówienie. Spojrzałam na Harrego,
uśmiechał się dumny z tego, że jak zwykle postawił na swoim, że kupił mi te
drogie rzeczy, że zabrał mnie na najdroższe śniadanie, a właściwie
śniadanio-obiad, jaki w życiu jadałam.
-Uparty jak
osioł! Nie znam drugiej takiej osoby na całym świecie- powiedziałam z wyrzutem
i dokładnie w tym momencie kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Spojrzałam w
bok zawstydzona nieco tym, że ona to pewnie słyszała i patrzyła na mnie jakbym
właśnie obraziła kogoś bardzo jej bliskiego. Tak, było widać, że go lubi, że jej
się podoba dlatego jeszcze bardziej wkurzyła mnie, kiedy zapytała Harrego czy
zrobi sobie z nią zdjęcie. Czy ona może się tak spoufalać z klientami?!
Urażona, obrażona i onieśmielona spojrzałam w prawo uciekając przed jej
karcącym spojrzeniem i głupim uśmiechem i dostrzegłam mamę z córką, dziewczynka
strasznie mi kogoś przypominała i wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że to nie
prawda, jest na świecie ktoś równie uparty jak Harry. Kiedyś, gdy byłam mała,
no może nie zupełnie mała, miałam dwanaście lat, miałam przyjaciółkę. Byłyśmy
nierozłączne. Była uparta tak samo jak Harry, a przynajmniej prawie tak samo… Ciekawe,
co teraz robi? Pamięta o mnie? Ja o niej nie zapomniałam…
-O czym
myślisz?- zapytał a ja zdałam sobie sprawę, że głupiej kelnerki już nie ma a Harry
wpatruje się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-O tym, że
jednak znam drugą taką osobę, prawie tak upartą jak ty. To znaczy znałam.
-Tak?
-Widzisz tę
dziewczynkę z mamą? Jest strasznie podobna do mojej przyjaciółki z dzieciństwa,
Adrianny. Naprawdę wygląda prawie identycznie. I pamiętam, że jak raz coś sobie
wsadziła do głowy to był koniec, nie szło jej przemówić do rozumu.
-Moim zdaniem,
jeśli chodzi o upartość nie jesteś wcale gorsza ode mnie.
-Ja? Ja nie
jestem uparta.
-Tak,
właśnie widzę.
-Nie jestem
uparta tylko wkurzona na to, że wydałeś tyle kasy.
-Okej Ali,
wiem, jesteś zła i bardzo mi przykro, że wkurza cię to, że chcę ci sprawić
przyjemność- powiedział poirytowany. Jasne, zezłość się na mnie i niech wyjdzie
na to, że to wszystko moja wina!
-Ale ta
przyjemność sporo cię kosztuje.
-Sporo? Ali
to nic.
-Dla mnie to
nie jest nic.
-Boże…-
westchnął głośno. Spojrzał na mój talerz. -Ali jedz. Skoro tak bardzo nie chcesz
żebym wydawał kasę to chociaż zjedz to, co dla ciebie zamówiłem inaczej okaże
się, że wyrzuciłem pieniądze w błoto- w tym momencie poczułam się jak
księżniczka strojąca fochy chociaż wcale tak nie było. Boże. Wzięłam do ręki
sztućce i posłusznie zaczęłam jeść. Wolałam zapchać buzie jedzeniem zanim
odpowiedziałabym coś bardzo niegrzecznego.
-Masz
jeszcze z nią kontakt?- zapytał po jakimś czasie.
-Co?
-No z tą
przyjaciółką z dzieciństwa.
-Nie. Ona
wyprowadziła się do innego miasta kiedy skończyła dwanaście lat. Pewnie już o
mnie nie pamięta.
-Ty o niej
pamiętasz- zauważył.
-A ty masz
takich przyjaciół? Których znałeś kiedyś i chciałbyś odnowić z nimi kontakt?
Albo takich, których znasz całe życie?- zapytałam zaciekawiona. Jak to możliwe,
że wczoraj mnie skrzywdził, uderzył, poniżył a dziś sprzeczamy się jak gdyby
nigdy nic o jego prezenty, o jedzenie i rozmawiamy o przyjaźni z dzieciństwa?
Dójka porąbanych, stukniętych popaprańców.
Kiedy
dotarliśmy do hotelu nie było śladu po naszych wcześniejszych sprzeczkach.
Szliśmy korytarzem, trzymając się za ręce.
-Ali?!-
usłyszałam głos Nialla i automatycznie odwróciłam się w jego stronę.
-Tak?-
zapytałam nieco za ostro, ale nie mogłam wymazać z pamięci tej sceny, która
rozegrała się rano. Czy to ma w ogóle sens? Harry mnie uderzył i zapomniałam o
tym w dwie sekundy a na Nialla byłam zła za to, że głupio na mnie patrzył i
najwyraźniej nie pochwalał mojego zachowania?
-Możemy
pogadać?- nie wiem dlaczego spojrzałam na Harrego. Chyba nie po to by uzyskać
jego zgodę, prawda?
-Nie wiem.
-Proszę-
widziałam, że Niall nie ustąpi, Harry miał dziwny wyraz twarzy. Patrzył na Nialla,
ale w końcu spojrzał na mnie i skinął głową dając mi do zrozumienia, że się
zgadza. Puścił moją dłoń i nachylił się by szepnąć mi do ucha, że czeka na mnie
w pokoju, po czym odszedł i zostawił mnie z Niallem samą.
-Słucham.
-Nie tutaj.
Chodź do mnie- powiedział i nie czekając na moją odpowiedź po prostu chwycił mnie
za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju. Kiedy weszliśmy do środka Niall
dosłownie rzucił się na mnie i zaczął mnie ściskać najmocniej jak potrafił.
Wtedy przeszła mi cała złość i poczułam się winna. On się o mnie martwił.
-Przepraszam-
wyszeptałam. Było mi serio głupio, choć nie wiedziałam tak do końca za co.
-Za co mnie
przepraszasz?- wypuścił mnie ze swych objęć i bacznie mi się przyglądał.
-Za
wszystko?
-Nie Ali. To
ja przepraszam. Nie spałem całą noc i myślałem tylko o tym, co się wczoraj
wydarzyło- czy to nie paradoks, że ja właściwie nie rozmyślałam o tym w ogóle?
-Niall,
przecież to nie jest twoja wina.
-Ale tam
byłem! Widziałem jak narasta w nim gniew. Stałaś dwa metry przede mną a ja ci
nie pomogłem. Widziałem jak cię uderza, jak upadasz i stałem jak kołek, jebany
kurwa kołek…
-Niall…- nie
mogłam nic z siebie wydusić, nagle poczułam wielką gulę w gardle. Boże on się
obwiniał o to, że mi nie pomógł? To nie była jego wina! -To, co się stało to
nie jest twoja wina, rozumiesz?
-Nie Ali, to
po części wina moja i Louisa. Staliśmy tam i patrzeliśmy na to jak Harry uderza
kobietę. Jak uderza kobietę, która jest dla mnie jak rodzona siostra. Kurwa,
kocham Harrego, naprawdę go kocham, jest moim bratem, ale to co zrobił… Takich
rzeczy się nie wybacza tak łatwo, o takich sprawach się nie zapomina. Uderzył
cię. Kogoś totalnie bezbronnego, niewinnego. A ja stałem tam, słuchałem jak
wrzeszczy, widziałem jak się zmienia, jak się nie kontroluje, jak nie umie
zapanować nad sobą. Mogłem to przewidzieć, mogłem stanąć między wami…
-Niall
spokojnie, naprawdę nie widzę w tym ani twojej ani Louisa winy.
-Bo ty nawet
Harrego winy nie widzisz! Uderzył cię a dzisiaj zachowujecie się jakby nic się
nie stało! A stało się kurwa i to dużo się stało! On ci w ogóle opowiedział o
swoich problemach? Wiesz co w nim siedzi?
-My… nie rozmawialiśmy
o tym co się stało- powiedziałam totalnie zawstydzona.
-Jasne, że
nie rozmawialiście- Niall przechylił głowę nieco na bok, wyciągnął rękę w moją
stronę i pociągnął za chustkę, odsłaniając tym całą moja szyję. Zakryłam nią malinki,
na które teraz się gapił z nieukrywaną złością. -Myślałem, że Liam to
podkoloryzował, myślałem… miałem nadzieję, że to co powiedział wczoraj
wieczorem to nie prawda, ale najwyraźniej jesteś najbardziej nieodpowiedzialną
osobą jaką znam, o skłonnościach samo destrukcyjnych.
-Co Liam
powiedział?
-Że chciał
wczoraj do Harrego iść, bo myślał, że jest sam, ale zatrzymał się przed
drzwiami… Słyszał was. I nie wierzę, że Harry wykrzyczał ci prosto w twarz tyle
złych rzeczy a ty…
-Kocham go.
-Wiem, ale
nie powinnaś się z nim pieprzyć chwilę po tym jak cię uderzył- powiedział zanim
w ogóle zdążył to przemyśleć.
-Ja się z
nim nie pieprzę! Ja się z nim kocham i to moja sprawa, kiedy to robię!- jak on
mógł to powiedzieć?! Jak mógł mieć do mnie jakieś pretensje o mój seks z
Harrym?!
-Nie o to mi
chodzi…- zaczął się rumienić, najwyraźniej pomału zaczęło do niego dochodzić, o
czym mówi- Okej o to też mi chodzi. Po prostu uważam, że powinnaś z nim
najpierw porozmawiać a nie… Spójrz na siebie. Kolejna malinka… Myślisz, że
dlaczego je robi?- żeby mnie naznaczyć, pomyślałam, ale szybko wyrzuciłam tę
myśl z głowy.
-Przestań!-
kolejny raz podniosłam głos. To był pierwszy raz, kiedy prowadziłam taką
rozmowę z Niallem, naprawdę byliśmy na pograniczu kłótni.
-Nie! Nie
przestanę! Martwię się o ciebie, martwię się o Harrego! Znam go o wiele lepiej
niż ty! Wiem, co teraz chodzi po jego głowie! Wiem jak się czuje i wiem też, że
z jednej strony to dobrze, że mu wybaczyłaś. Ale to jest dobre dla niego, nie
dla ciebie. Ali jesteś taka delikatna, jeszcze niedawno zmagałaś się z wielkim
problemem…- starał się uspokoić, naprawdę wiedział, że kłótnia nie ma sensu.
-Z którym
poradziłam sobie dzięki Harremu- powiedziałam łagodniej. Niall się tylko
martwił, o nas. O mnie i o Harrego. Nie mogłam mieć mu tego za złe.
-Wiem.
-Dlatego jak
mogę się odwrócić od niego teraz? Wiesz jak on wyglądał, gdy wczoraj do niego
przyszłam? Nigdy go takim nie widziałam i ty z pewnością też nie. Nigdy nie
widziałam by ktokolwiek tak płakał. Nie umiem patrzeć na niego, kiedy jest
smutny a co dopiero, kiedy jest w takim stanie, kiedy patrzy na mnie jakby
stracił cały sens życia. On mnie nigdy więcej nie uderzy, wiem to. Nie musisz
się o to martwić.
-Nie byłbym
tego taki pewien- powiedział tak pewnie i tak dosadnie, że aż po moich plecach
przebiegł jakiś nieprzyjemny dreszcz.
-Słucham?
-Ali ja nie
jestem tym, który ma prawo o tym mówić. Jedyną osobą, która może ci wyjawiać własne
sekrety jest Harry. Porozmawiaj z nim, błagam. Powinnaś to zrobić wczoraj,
powinniście porozmawiać a nie- zrobił pauzę, ale powiedział to, dosadnie- iść
do łóżka.
-Niall to
naprawdę nie jest twoja sprawa.
-Może i nie,
ale się o ciebie martwię i nie pozwolę by stała ci się krzywda- pierwszy raz
Niall był tak zdeterminowany i nieustępliwy. Pierwszy raz czułam, że naprawdę
się o mnie martwi.
-Nic mi się
nie stanie- starałam się ze wszelkich sił przekonać go, że mam rację, że Harry
już mnie nie skrzywdzi.
-Porozmawiaj
z nim, po prostu porozmawiajcie a nie…- powiedział twardo, po czym dodał już o
wiele łagodniej- Tylko seks wam w głowie- uśmiechnął się już zupełnie po swojemu,
po czym zbliżył się i ponownie zaczął mnie przytulać.
***
Wiedziałam,
że Harry ma problem, doskonale o tym wiedziałam. Miewał ataki agresji,
widziałam je nie raz. Sęk w tym, że tym razem to ja padłam ofiarą takiego
„ataku”. Chciałam czy nie musiałam Niallowi przyznać rację, powinnam z Harrym o
tym porozmawiać. Niall był taki zdeterminowany, naprawdę zależało mu na tym by
Harry mi coś powiedział. Ale czy naprawdę chciałam to słyszeć? Przecież wiedziałam,
co mi powie. Że czasami nie panuje nad sobą. Wiedziałam, że to powie…
Przez kilka
kolejnych dni udawaliśmy z Harrym, że wszystko jest super, że to co się stało
tak naprawdę się nie stało. Szło nam całkiem nieźle. Przyjechała Jess i
pierwszy raz dogadywała się z Harrym naprawdę dobrze. Właściwie bez mojego
zdania zaplanowali, że gdy wrócę do Londynu zamieszkam u Harrego na czas
poszukiwania własnego mieszkania. Jess przywiozła ze sobą kilkanaście ofert
mieszkaniowych i razem z Harrym zaczęli uzgadniać, które mieszkania są lepsze.
Oczywiście zaraz po tym jak Harry w końcu przestał kłócić się ze mną o to, że
jednak powinnam mieć swoje mieszkanie. On się upierał, że powinnam zamieszkać u
niego, ale ja naprawdę chciałam mieć jakiś swój kąt w tym mieście. Musiałam
mieć swoje mieszkanie nawet, jeśli większość czasu miałam spędzać w mieszkaniu
Harrego. Na wszelki wypadek, gdyby Harremu odbiło, podpowiadał mi cichy głosik
w mojej głowie, który starałam się ignorować. Tak więc wszystko było ustalone.
Wracałam na tydzień do Polski by później lecieć do Londynu gdzie miałam
zamieszkać i nagrać płytę. Studio było wynajęte, piosenki gotowe. I za każdym razem,
kiedy czułam ekscytację, podekscytowanie i uśmiechałam się jak idiotka Niall
patrzył na mnie tak jakbym robiła coś niesamowicie głupiego. Kiedy został
ostatni dzień przed moim wylotem, ostatni dzień trasy powiedział jeszcze raz to,
co powtarzał przez ostatnie kilka dni. „Porozmawiaj z nim, musisz to usłyszeć,
on musi to powiedzieć”. Było już późno, spędziliśmy wszyscy razem cudowny
wieczór, wszyscy zdawali się zapomnieć o tym, co stało się kilka dni wcześniej,
nikt nie patrzył na nas jakbyśmy robili coś złego, Lou płakała, że to koniec, że
będzie tęsknić, robiliśmy miliony zdjęć. To był koniec. Koniec czegoś, co
połączyło mnie z tymi wszystkimi ludźmi na zawsze. Mimo iż chciałam siedzieć z
nimi do rana i wspominać kilka wspólnych miesięcy musiałam iść spać, lot
powrotny do domu miałam wcześnie rano. Harry poszedł do nas a ja odprowadziłam
Jess do pokoju. Ona zostawała jeszcze w Stanach, tak jak Harry. Musiał jechać
do LA. Miałam spędzić tydzień bez niego. Pierwszy raz od dawna. Nie chciałam
jechać sama. Czułam się totalnie przytłoczona. W głowie miałam słowa Nialla.
Nie wiedziałam czy mam z Harrym rozmawiać właśnie w tym momencie. Ale chyba
musiałam. To był dobry moment. Nie, nigdy nie będzie dobrego momentu by
przeprowadzać taką rozmowę. Kiedy weszłam do pokoju Harry siedział z moim
iPadem w ręce. Spojrzał na mnie uśmiechnięty jednak ja nie umiałam wysilić się
na uśmiech. Nie mogłam, praktycznie pobiegłam do łazienki i szybko wskoczyłam
pod prysznic. Dlaczego tak bardzo bałam się tego co może powiedzieć? Widziałam
co to będzie, co mi powie. Myłam się tak długo, aż skóra na palcach zrobiła mi
się pomarszczona. Odwlekałam wyjście z łazienki, wcierałam w skórę balsam, na
włosy nałożyłam odżywkę, nałożyłam maseczkę na twarz, zęby umyłam dwa razy… Aż
w końcu skończyły mi się pomysły. Wzięłam głęboki wdech i w końcu weszłam do
pokoju. Harry leżał już w łóżku.
-Ali? Coś
się stało?- zapytał z troską i niepokojem.
-Nie… Po
prostu to już jest koniec a ja się tak przywiązałam do wszystkich, będę
tęsknić- tchórz! Powiedz mu!
-Chodź tu do
mnie- powiedział i poklepał miejsce obok niego. Od razu spełniłam jego prośbę,
położyłam się koło niego, leżeliśmy odwróceni w swoją stronę- Skarbie będziesz
widywać wszystkich, Nialla, Liama… Nawet ochroniarzy, bo wiesz, że bez nich nie
można się ruszyć.
-Chodzi o
coś jeszcze- powiedziałam nieco za głośno i za szybko. Musieliśmy w końcu o tym
porozmawiać- Jak rozmawiałam wtedy z Niallem, no wtedy po tym… No wiesz na
drugi dzień po tym jak… to to nie była zwykła rozmowa jak ci wtedy
powiedziałam. On mi powiedział, że się o mnie martwi i o ciebie również.
Powiedział, że jestem nieodpowiedzialna i że Liam słyszał jak się wtedy
kochaliśmy, zaraz po tym jak ty mnie… no wiesz. Stwierdził, że mam z tobą porozmawiać,
bo tylko ty możesz mi wyjawiać swoje sekrety. I powtarzał mi to codziennie,
powiedział mi to nawet jakieś pół godziny temu- w końcu wydusiłam to z siebie
totalnie zawstydzona i zdenerwowana. Czego ja się do cholery wstydziłam? Czego
się bałam?
-Nie mam żadnego
sekretu- wyszeptał nie patrząc mi w oczy a moje serce waliło coraz mocniej i
głośniej.
-Masz i ja
wiem jaki- jego twarz momentalnie pobladła. Naprawdę odpłynęły z niej wszystkie
kolory. Boże to się dzieje naprawdę. Rozmawiamy o tym. -Wiem, że… czasami nad
sobą nie panujesz- powiedziałam cicho i miałam wrażenie, że w pewnym sensie mu
ulżyło. Spojrzał na mnie przestraszony, ale wiedziałam, że chce mi to w końcu
powiedzieć. Wiedział, że tym razem się nie wycofam.
-To nie jest
tak… To skomplikowane. Ja jestem skomplikowany i totalnie popieprzony. Ale nie
zawsze tak było…- zaczął niepewnie. Zamknął oczy i westchnął głośno, gdy je
otworzył patrzył na mnie przez chwilę i postanowił kontynuować, w końcu mi
zaufał. -Do szesnastego roku życia byłem całkiem normalny, jeśli tak to mogę
nazwać. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy poszedłem do xfactora. Ali ty
też przez to przechodzisz. Sama mi to powiedziałaś, wtedy w nocy. Twoje życie
także się zmieniło, nagle, nieoczekiwanie. Nagle znalazłaś się pod ogromną
presją, tak wielką, że nie umiałaś sobie z nią poradzić. Zaczęłaś się
okaleczać…
-Harry ty
chyba nie…- Boże on chyba nie robi sobie nic złego, prawda?
-Nie. Nigdy
nie zrobiłem krzywdy sobie… ja robię krzywdę innym.
-Co? Nie
Harry, ty nikomu nie robisz krzywdy…- był wybuchowy, ale nie krzywdził nikogo.
-Jak już
mówiłem, wszystko zaczęło się, kiedy byłem w programie. Nagle stałem się
rozpoznawalny, wszyscy oglądali moje zdjęcia, byli tacy ciekawi z kim się
umawiam, co robię, gdzie idę, w co się ubiorę. Wielu z tych ludzi czekało na
choćby najmniejszy błąd, na małe potknięcie by móc na tym żerować. Żerowali na
mnie, nadal żerują. Ale wtedy się zaczęło, nie radziłem sobie. Zacząłem miewać
ataki złości. Potrafiłem nakrzyczeć nawet na mamę. Raz wykrzyczałem jej
naprawdę straszne słowa, przez jakiś czas nie umiałem patrzeć jej w oczy. Z
Gemmą też się sprzeczałem, ale ona znosiła to inaczej niż mama, ona potrafiła
na mnie warknąć, potrafiła powiedzieć coś co mnie otrzeźwiało… Na początku.
Później było gorzej, już po programie, po wydaniu „What makes you beautiful”, po
wydaniu pierwszej płyty. Naprawdę sobie nie radziłem… Obrażałem chłopaków.
Niall… On naprawdę ma mi co wybaczać, powiedziałem tyle okropnych rzeczy… Ale
to nie wystarczało, słowa przestały wystarczać. Robiłem się gorszy. Raz
poszedłem na imprezę. Spodobała mi się pewna dziewczyna. Ubzdurałem sobie, że
będzie moja, byłem narąbany. I wtedy zobaczyłem, że ona ma chłopaka… Gapiłem
się na nich, na nią i na niego i czekałem. W końcu on poszedł do kibla a ja
poszedłem za nim… Pobiłem go, naprawdę go pobiłem. I to nie był jednorazowy
przypadek. Za każdym razem, kiedy kogoś uderzałem czułem jak to całe napięcie
ze mnie spływa, to było to, czego potrzebowałem. Nie wiem jakim cudem nikt nie
wniósł żadnego pozwu. Ale w końcu wytwórnia nie wytrzymała. Powiedzieli, że
jeszcze raz i mnie wywalą, nawet jeśli zespół miałby się rozpaść. Skierowali
mnie do psychologa. Nie wiem czy mi pomógł, byłem u niego tylko kilka razy.
Zalecono mi wtedy żebym pozbywał się całej tej energii i złości w inny sposób i
wtedy zacząłem ćwiczyć. Siłownia, basen. Za każdym razem, kiedy czułem się
gorzej po prostu zaczynałem ćwiczyć i to pomagało. Raz… byłem wkurwiony. Na
Zayna. Naprawdę prawie się na niego rzuciłem, opamiętałem się w ostatniej
chwili. Wtedy poszedłem na siłownie, wskoczyłem na bieżnię i biegłem. Biegłem
tak długo, wysiłek był tak duży, że się porzygałem. I to było to, czego
potrzebowałem. Spojrzałem na siebie i wiedziałem, że to nie może tak wyglądać.
Musiałem zacząć nad sobą panować. Powtarzałem to sobie codziennie. Przeprosiłem
chłopaków, mamę, wszystkich. Oczywiście możesz się domyślać, że tatuaże to
także część tej walki, walki o samego siebie. I wszystko wydawało się iść
zgodnie z planem. Powtarzałem sobie, że to co piszą w gazetach to jedno wielkie
gówno, że nie muszę sobie zawracać tym głowy, że dam sobie z tym radę, że wcale
nie jestem taki jak wiele osób sądzi. I to zaczęło działać. Siłownia, tatuaże,
boks. O tak, Mark nauczył mnie boksu. To mi serio pomogło, nauczyłem się jak
rozładować to wszystko, całą tą agresję. Zdusiłem to, nie tylko chęć uderzenie
kogoś, czy obrażenia słownie. Ali robiłem też inne rzeczy, czasami gorsze od
bicia, dużo gorsze, czerpałem przyjemność ze strasznych rzeczy. Ale nauczyłem
się. Naprawdę odzyskałem choć cząstkę siebie. Aż do pewnego momentu. Myślę, że
wiesz jakiego.
-Ja…-
powiedziałam cicho ze łzami w oczach. To byłam ja. Przeze mnie znowu stał się
taki…
-Chloe
zerwała… Boże Ali nawet nie wiesz jak bardzo cię nienawidziłem. Odtwarzałem
twoje nagranie w kółko, patrzyłem na ciebie i powtarzałem: nienawidzę jej, chcę
żeby cierpiała tak jak ja. Wtedy to wróciło. Kiedy Chloe odeszła przestałem się
starać. Chciałem taki być, chciałem cię odstraszyć. Ale ty… Boże… Chciałem cię
zranić. Nie wiem, naprawdę nie wiem jak to się stało, ale zaczęłaś mi się
podobać, wiesz jak było. Po prostu nie umiałem ci tego zrobić. Uderzyłem Patricia,
bo nie wytrzymałem. Tak samo było z paparazzi i tak samo było parę dni temu…
Nie wytrzymałem. Nie chciałem tego zrobić, ale musiałem. Nawet nie wiem, nie
pamiętam jak to się stało, spojrzałem na ciebie, nagle znalazłaś się na
podłodze i doszło to do mnie. Zrobiłem to, co śniło mi się w najgorszych
koszmarach. Zrobiłem krzywdę najważniejszej osobie w moim życiu, osobie, której
oddałem swoje serce, osobie, która oddała mi całą siebie…
-Nie chcę
żebyś był taki… przeze mnie…- powiedziałam i pociągnęłam głośno nosem. Nawet
nie wiedziałam, że płaczę. Boże, chciałam być tą, która wyciąga z niego
najlepsze a to ja wyciągam z niego to co najgorsze.
-Skarbie to
nie tak… Początkowo tak może i było. Byłem zły na ciebie i przez ciebie, ale
teraz? Teraz jesteś dla mnie wszystkim. Czasami czuję się zagubiony, bo ja po
prostu nigdy nie czułem czegoś takiego jak czuję do ciebie. Tak, byłem z Chloe
i kochałem ją. Ale to, co do ciebie czuję to coś więcej niż miłość, nawet nie
umiem tego nazwać. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, nie wyobrażam sobie
siebie bez ciebie. Jesteś mi potrzebna by oddychać. A gdy przeczytałem te smsy…
On na ciebie leci, nie widzisz tego? A ja nie pozwolę na to by ktokolwiek się
do ciebie zbliżył. Jesteś moja i nie możesz mnie zostawić- ostatnie słowa
powiedział z tak wielką desperacją w głosie, że moje serce rozsypało się na
milion małych kawałeczków.
-Harry ja
cię nie zostawię, wiesz o tym. Kocham cię ponad życie- wyszeptałam, nie miałam
siły mówić, nie wiedziałam, co mam powiedzieć, żeby cierpienie, które ma w
oczach zniknęło.
-Wiem, ale…
Naprawdę boję się, że ode mnie odejdziesz.
-Nie zrobię
tego. Nie zamierzam odchodzić… To co powiedziałeś… Chcę ci pomóc Harry. Nie
chcę być powodem twojego gniewu, chcę być tą, przez, którą się uśmiechasz,
jesteś spokojny i szczęśliwy. Chcę ci pomóc tak samo jak ty pomogłeś mi-
powiedziałam i dotknęłam delikatnie jego twarzy.
-Pomagasz
mi… Codziennie to robisz- wyszeptał i ucałował moją dłoń.
-Nie prawda,
to przeze mnie musisz się z tym zmagać od nowa- taka była prawda, to ja mu to
robię. W tym momencie nie mogłam spojrzeć mu w oczy. To przeze mnie. Kiedyś
powiedział, że to wszystko moja wina i miał rację. To była moja wina.
-Ali spójrz
na mnie, proszę- powiedział delikatnie a ja spełniłam jego prośbę, spojrzałam w
te piękne, zielone oczy i poczułam ból w całym ciele. -To nie jest przez ciebie
rozumiesz? To jest tylko i wyłącznie we mnie, w mojej głowie. To dla ciebie się
staram być dobry. Dzięki tobie poznałem uczucia, o których istnieniu nie
wiedziałem. Dwa dni po tym jak cię uderzyłem zadzwoniłem do tego psychologa, do
którego wtedy chodziłem. Powiedział, że to i tak by znowu wyszło, że dopóki nie
wezmę się za to poważnie to będzie wracać. Ja to uśpiłem a nie pokonałem a
teraz się obudziło. Ale obudziła się nie tylko agresja. Obudziła się też miłość,
głęboka i bezgraniczna. Obudziła się troska. Obudziła się we mnie pasja.
Obudziło się pożądanie, prawdziwe. Nie takie by zaspokoić własne potrzeby. Seks
to nie tylko seks, teraz to rozumiem, to coś o wiele poważniejszego. Obudziłaś
we mnie tyle emocji, tyle uczuć. Smutek, strach, radość, szczęście. Są we mnie
wszystkie i wiem, że dla ciebie jestem w stanie być dobry. Kiedy cię uderzyłem…
pierwszy raz pragnąłem umrzeć. Naprawdę chciałem zamknąć oczy i nigdy więcej
ich nie otworzyć. Wiem, że drugi raz nie umiałbym tego znieść. Dlatego
przysięgam, że nigdy więcej nie zrobię ci krzywdy. Nigdy. Tak bardzo chcę czuć
się przy tobie pewnie. Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jakim potworem jestem w
środku, ile razy walczyłem z tym, żeby cię nie zranić, żeby cię nie uderzyć.
Ile kłótni było takich gdzie byłem o włos… Naprawdę o włos- nie mogłam patrzeć
jak zamyka oczy a po jego policzku spływają łzy. Sama dopiero co się opanowałam,
a widok płaczącego Harrego łamał mi serce. Nienawidziłam tego widoku. Mój
piękny, udręczony chłopak. I wtedy zdałam sobie z czegoś sprawę. Wiedziałam, że
nie odejdę od niego, nigdy. Nawet, jeśli uderzy mnie drugi raz. Nie będę w
stanie tego zrobić, nie, wiedząc, jaki jest naprawdę, widząc jak to przeżywa,
jak bardzo się stara być dobrym. Jego demony mnie nie odstraszą.
-Ciiiiii,
już dobrze- powiedziałam i wtuliłam się w niego mocno. Pocałowałam delikatnie
jego jaskółkę. Boże on był taki piękny, ktoś, kto wygląda jak anioł nie może być
zły w środku. On mógł tak o sobie myśleć, ale ja wiedziałam swoje, Harry nie
był potworem, był moim całym światem, był moją nadzieją, pomógł mi odzyskać
chęć do życia, nie był zły. -Kocham cię Harry, damy radę, razem damy, tylko nie
płacz, nie mogę patrzeć jak płaczesz, to łamie mi serce.
-Nawet nie
wiesz jak bardzo cię kocham- wyszeptał i pocałował mnie w głowę. Leżeliśmy
przytuleni, wsłuchani we własne oddechy. Harry się uspokajał, ja także nie
płakałam. Boże było jeszcze tyle rzeczy, o których powinniśmy porozmawiać, ale
wiedziałam, że starczy jak na jedną rozmowę. Podniosłam głowę i spojrzałam na
niego, był taki smutny… I wtedy przypomniało mi się coś.
-Pamiętasz
jak kiedyś śpiewałeś dla mnie „Fix you”?- zapytałam a on skinął nieznacznie
głową- Naprawiłeś mnie, naprawdę to zrobiłeś. Teraz ja chcę pomóc tobie,
naprawię cię Harry- wyszeptałam, pocałowałam go najdelikatniej jak potrafiłam i
drżącym głosem zaczęłam nucić tę smutną, pełną obietnic kołysankę.
Hello!!!!! Oto rozdział 38!! Mam nadzieję, że choć troszkę się Wam podoba bo mi szczerze mówiąc nie. Rozdział miał być nieco inny ale skasował mi się! Praktycznie cały. Coś mi się stało z komputerem i całe opowiadanie zgrałam na pendriva a gdy go włożyłam do komputera on usunął mi całe opowiadanie. Udało mi się nawet przywrócić ten usunięty plik ale nie mogłam go otworzyć bo był "nadpisany" czyli totalnie zepsuty :(:(:(:( :( Byłam mega wkurzona bo musiałam pisać od nowa :( Tyle pracy poszło na marne. No i między innymi dlatego rozdział jest tak późno. Pominęłam kilka rzeczy, które napisałam za pierwszym razem i wiecie co? Rozdział ZNOWU ma 17 stron!!! Jakbym napisała wszystko co sobie zaplanowałam miałby ze 20 albo jeszcze więcej xD
Przepraszam jeśli są jakieś niejasności, masa powtórzeń itp.ale serio nie miałam ochoty pisać tego wszystkiego jeszcze raz. Nie lubię tego rozdziału i już! Wkurzał mnie!
Jeśli chodzi o następny to będzie za tydzień albo za dwa, zależy jak będzie dopisywać wena i czy przez przypadek znowu wszystkiego nie usunę i czy nie pokaże mi się komunikat, że mój dokument jest zepsuty...
Dziękuję za komentarze i jak zwykle proszę o pozostawienie po sobie jakiegoś śladu :)
Aduś fajny ten fragmencik o Tobie???? :P
Przepraszam za błędy!!!
PS I LOVE YOUUUUU!! <3
Zacznę on tego, że tak napradę nie wiem, w którym momencie to się stało, ale mam wilgotne oczy. Soł.... Czemu ja płakałam do cholery??? To przez alergie...
OdpowiedzUsuńNo to od początku.
Seks. Całe dwa tygodnie trułam Ci, że nie chcę tago seksu... Moją pierwszą reakcje znasz, jesteś popiepszona xD Pytałaś czemu? Trochę już ochłonęłam, może uda mi się to wytłumaczyć. Po pierwsze, nadal nie rozumiem co siedzi Ali w głowie i jak mogłaś jej pozwolić się z nim kochać! Moja wewnętrzna feministka już dawno obcięła Harry'emu jaja! Po drugie, jak dla mnie ten seks z jego strony był psychiczny. Po trzecie, jesem pełna podziwu, bo ta scena tak naprawdę jes piękna, tylko mam z nią jeden problem. Mianowicie jego okloliczności...
No i on ją znowu naznaczył!!!!!!!!!!! To nie Ty jesteś popiepszona! To Ali taka jest!
Przyszła kolej na opowieść oczami Ali. Powiem Ci, że to było fajne, bo mogłam sobie wszystko chronologicznie przypomnieć :) No i stwierdzam (ZNOWU) że Harry to idiota. Dobrze wie, co Ali musiała przeżywać, a kazał jej to od nowa rozgrzebywać... I on niby się tak o nią troszczy? Pfffff... Wiesz na co zwróciłam uwagę? Jakiś czas temu pisałyśmy o Twoim podejściu do chłopaków, pamiętasz? Że myślą tylko o jednym itp. Genialnie pokazałaś to na Harrym w tym rozdziale :D Plus, to że on początku tak naprawdę traktuje ją jako zdobycz seksualną, sprawia, że mam ochotę te jego obcięte jaja nadziać na patyki i upiec na ognisku, po czym rzucić psom na pożarcie. A ten moment po tym, jak prawie ją zgwałcili!? Masz szczęście Styles, że się opamiętałeś!
PRAWIE POWIEDZIAŁA MU O D.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Już myślałam, że on się dowie i będę bliżej poznania prawdy, czy moje niecne knuwania okażą się słuszne czy nie! Ale niestety, Ali potrafi korzystać z mózgu, kiedy nie trzeba...
Bo cię kocham, bo cię kocham, bo cię kocham.... ONA JEST TAKA GŁUPIA! Szczerze? Nie wiem, kto mnie bardziej denerwuje, Ali czy Harry.
"Drugi raz ci tego nie wybaczę" I w tym momencie w mojej głowie pojawiło się coś okropnego, to znaczy:"Uderz ją, uderz ją raz jeszcze, błagam!". Jestem okropna, ale niestety tak było. Jak się okazało pod koniec rozdziału i tak niewiele by to dało, bo Ali jest popiepszona...
Mamy poranek i Ali, której kręci się w głowie! No i tutaj stanełaś mi przed oczami pisząca, że znowu zasłabłaś i ja opierdzielająca Cię, że powinnaś wreszcie iść do lekarza, bo jeszcze kiedyś się coś stanie :D Harry w tej scenie nie wkurzał mnie tak, jak zazwyczaj, a sikanie pod presją było nawet zabawne :D
Zeszli na śniadanie, no i wreszcie w rozdziale pojawili się jacyś zdrowi i umormowani psychicznie ludzie! Też bym się gapiła jak na idiotkę i kryminalistę! Kiedy do Ali dojdzie, że z nią nie jest wszystko w porządku! Że to już nie jest miłość, tylko choroba!?
Pjechali kupić telefon, Harry znowu jest idiotą, ale to nic nowego, a Ali faktycznie trochę strzela fochy, chociaż to zrozumiałe, bo on traktuje ją tak przemiotowo!
No i moment, na który czekałam od kiedy napisałaś mi, że pojawię się w rozdziale! Powiem Ci, że po tym spoilerze, który mi napisałaś, nie spodziewałam się czegoś takiego! Jak tylko zdałam sobie sprawę, że to TEN moment to miałak taki wyszczerz, że aż mi aparat na wierzch wyszedł xD (JESTEM W MOMENCIE W KTÓRYM JESTEM, TERAZ ROZUMIESZ O CO MI CHODZI??) Boże... Zrobiłaś ze mnie przyjaciólkę z dzieciństwa i to jest takie asdfghjk!!! Brak mi słów! Tak mi brak słów! Jestem wzruszona. Jakbym Cię znała w dzieciństwie, to nigdy bym o Tobie nie zapomniała!! <3 Mam jedno małe "ale". JA NIE JESTEM UPARTA! :D TY JESTEŚ UPARTA! :P
UsuńRozmowa z Niallem... Napiszę to jeszcze tutaj, żeby był publiczny dowód. KOCHAM GO! KOCHAM! Wiem, że jest Twój, ale go kocham xD Jeżuniuuu on jest taki... No po prostu jak go nie kochać? On sie tak o nią Dajta mi takiego przyjaciela... I on się jeszcze obwinia! Po prostu nie mogę! Niall to nie twoja wina, że Harry jest popierdolonym idiotą! Nie mogłeś nic zrobić! Wreszcie ktoś próbował otworzyć jej oczy, ale ona jest taka... Ugh... Jeszcze raz! KOHAM NIALLA HORANA!
Koniec trasy... Trochę mi smutno :( Ale z drugiej strony, Ali wreszcie zawita do Polski!! :) I nie będzie tam Harry'ego :D :D :D
No i na koniec "Z pamiętnika nastoletniej księżniczki, czyli wyznania Harry'ego". Nie powiem, trochę mnie to ruszyło i jestem w stanie teraz w taki tyciusieńkim stanie zrozumieć Harry'ego. Ale! Bo ja zawsze mam do niego jakieś ale xD Ja wiem, bo to czuje, że on jej nie powiedział jej wszystkiego, że ukrył w tym wszystkim coż nacznie gorszego... Nie wiem, co to, ale to musi być znacznie bardziej popiepszone niż to wszystko do tej pory... I może coś jest ze mną nie tak, ale mi się to podobało.
A potem znowu pojawiła się Ali... Ja rozumiem miłość i te sprawy, ale to co ona wyprawia nie jest zdrowe i błagam niech to sobie w końcu uświadomi!!
W sumie to uważam, że to jeden z lepszych rozdziałów, jaki napisałaś. Napewno nie jest nudny, dużo odkrywa, i w ogóle nie wiem, czemu, ale ma coś w sobie... [(Może mnie? xD HEHE) zepsułam nastrój suchym żartem...]
Plus! Chcę dodać, że ciągle mi jakoś tak dziwnie, jak czytam, że Harry och taki piękny, no bo to TY pisałaś.
(W tym momencie dostałam od ciebie wiadomość z tym zdjęciem!! No kurde!! Taki zbieg okoliczności!?!?!?)
Pfff.... Ja Ci dam mnie wkurzać!
Kurde, ryczę bo to zdjęcie.....
KOCHAM CIĘ <3
Adrianna.
PS jeszcze w życiu nie byłam, aż tak dumna z mojego podpisu! :D
Sorki za błedy, późno jest, nie chce mi się sprawdzać xD
W końcu go przeczytałam, teraz sobie popłacze bo się mega wzruszyłam :cc czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńW.