środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział XXIX




-Kurwa odsuńcie się!- Harry wrzeszczał, trzymając mnie na rękach, przeciskając się przez napierający na nas tłum. Kręciło mi się w głowie, miałam wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Nie panowałam nad łzami, które ciurkiem płynęły z moich oczu i moczyły Harremu koszule.
-Podaj mi ją!- rozkazał Steve, ale Harry nie zareagował. Ja natomiast uczepiłam się jego jeszcze mocniej. -Harry ja zaniosę Ali!
-Kurwa nikogo nie zaniesiesz!- głos Harry'ego był nie do poznania. Jeszcze nigdy nie słyszałam w nim tyle złości.
-Harry!
-Przydaj się do czegoś i otwórz te jebane drzwi!
-Proszę się odsunąć! Zróbcie przejście!- krzyczał Steve a ja miałam wrażenie, że ludzi jest nieco mniej. Gdy Harry się pochylił zrozumiałam dlaczego. Staliśmy przy samochodzie. Z jednaj strony stał Steve, który przytrzymywał drzwi, z drugiej stał Jason czy jak mu tam było i odgradzał nas swoim ciałem od reszty.
-Szybko wskakuj- rozkazał brunet a jak postąpiłam tak jak nakazał. Puściłam go i praktycznie wskoczyłam do samochodu. Gdy tylko znalazłam się w aucie od razu chwyciłam Harrego za rękę. I wtedy stało się coś czego się nie spodziewałam. Nikt się nie spodziewał. Chłopak spojrzał mi w oczy i dojrzałam w nich jedynie ciemność. Dosłownie. Był przerażający, spojrzał na mnie z niewyobrażalną furią wypisaną w oczach. Nie był tak przerażający jak wtedy kiedy bił Patricia czy nawet wtedy kiedy bił tego gnoja, który chciał mnie zgwałcić. Był milion razy straszniejszy. Wyszarpnął  dłoń z mojego uścisku, odwrócił i rzucił na kogoś.
-Kurwa!- krzyknął Steve a ja zrozumiałam dlaczego. Harry uderzył jednego z fotografów. Mężczyzna zachwiał się, ale nie przewrócił. Wtedy brunet pchnął go z największą siłą jaka drzemała w jego ramionach i osiągnął swój cel. Wysoki, postawny mężczyzna leżał na ziemi a Harry szykował się do kolejnego ataku jednak Steve z Jasonem chwycili go za ramiona i starali się go odciągnąć. Chłopak się szarpał, nie wiedziałam nawet, że ma w sobie tyle siły. Wtedy postanowiłam coś zrobić. Harry nie mógł go pobić a już na pewno nie na oczach tych wszystkich ludzi.
-Harry przestań!- krzyknęłam a pod wpływem adrenaliny zaczęłam wychodzić z samochodu.
-Wracaj do auta Ali!- wydarł się na mnie Steve a Harry odwrócił głowę i na mnie spojrzał. Ten moment jego dezorientacji wykorzystali ochroniarze, którzy szarpnęli go za ramiona i odciągnęli od leżącego mężczyzny.
-Do samochodu! Natychmiast!- warknął Jason a ja widząc, że mimo iż Harry się szarpie Ci dwaj wielcy faceci w końcu mają go pod kontrolą wsiadłam posłusznie do auta. Kilka sekund później ochroniarze dosłownie wepchnęli go siłą do samochodu, który ruszył z piskiem opon zostawiając ich w samym środku piekła. Byłam tak zestresowana, że nie panowałam nad własnym ciałem, mimo, że nie chciałam płakać nie mogłam przestać. Nie zauważyłam nawet, że odsunęłam się od Harry'ego, nie mogłam nic poradzić na to, że się go bałam. Wiedziałam, że nic mi nie zrobi a mimo tego odczuwałam strach. Nie panowałam nad sobą do tego stopnia, że gdy chłopak chwycił moją rękę zabrałam ją dokładnie tak samo jak on zrobił to chwilę przed tym jak rzucił się na fotografa. Nic nie powiedział, pokiwał tylko głową a po chwili wyciągnął telefon, przyłożył go do ucha i czekał.
-Kurwa- powiedział pod nosem gdy się nie dodzwonił.
-Gdzie dzwonisz?- zapytałam cicho, pociągając nosem.
-Jason i Steve już dla nas nie pracują- powiedział zupełnie spokojnie, jakby mówił komuś, że właśnie kupił nowy t-shirt.
-Co?!- zapiszczałam.
-To co słyszysz. Jutro wracają do UK. Już dla nas nie pracują.
-Dlaczego?!
-Właśnie udowodnili jak bardzo niekompetentni są.
-Chyba oszalałeś! To wszystko co się stało to nie ich wina!
-Ali, kurwa spójrz na siebie…- powiedział z wyrzutem a ja dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego jak marnie wyglądałam. Moja sukienka się podarła, lewa dłoń spuchła, podobnie stopa. Z łokcia i kolana leciała mi krew. -To nie powinno tak wyglądać. Oni są od tego by takie rzeczy się nie działy.
-To nie ich wina. Ich było tylko dwóch a fotografów dużo więcej i to nie ich wina, że chcieli mi zrobić zdjęcie- palnęłam.
-Masz rację. To moja wina, że to gnoje chcieli jakieś jebane zdjęcie. To wszystko moja wina…
-Nie! Nie to miałam na myśli! Harry to nie jest ani wina ochroniarzy a tym bardziej nie twoja. Rozumiesz?
-Powiedz mi, czy gdybyś poszła z jakimś normalnym chłopakiem na randkę stało by się coś takiego?- zapytał wiedząc jaka będzie odpowiedź.
-Nie- przyznałam.
-No właśnie.
-Ale ja nie chciałabym iść na randkę z nikim innym. Nawet jeśli wiedziałabym jak to wszystko się skończy poszłabym jeszcze raz. Nie żałuję tego bo spędziłam najcudowniejszy wieczór z chłopakiem którego kocham i nie zamieniłabym go na żaden inny. A jedyne co mnie martwi to to, że dałeś się sprowokować i teraz oni mają swoje sensacyjne zdjęcia a o to im przecież chodziło- nie chciałam go wkurzać i mówić, że się go przestraszyłam. Miałam jednak nadzieję, że zrozumie, że nie powinien tak zareagować. Czekałam na jakieś: „tak wiem, nie powinienem rzucać się na tego faceta, przepraszam” ale się nie doczekałam. Zamiast tego chłopak przysunął się do mnie i chwycił moją spuchniętą dłoń. Gdy to zrobił dopiero wtedy poczułam jak bardzo mnie ona boli.
-Wygląda poważnie… Mocno cię boli?
-Trochę… Właściwie dopiero teraz czuję, że coś jest nie tak. Wcześniej chyba byłam w zbyt wielkim szoku.
-Jak tak dotykam to boli?- zapytał i delikatnie chwycił moją dłoń.
-Auć!
-Myślę, że musimy jechać z tym do lekarza- powiedział zmartwiony. Nie był już zły, cóż nie był już tak bardzo zły. W tym momencie był bardziej zmartwiony.
-Nie wiem…- spróbowałam poruszać jakoś tą dłonią, ale zbyt bardzo bolała jednak starałam się pokazać, że jest inaczej.
-Zawieź nas do szpitala- poinstruował kierowcę.
-A jak noga?
-Boli, ale chyba nie jest złamana ani skręcona. Ręka też pewnie jest cała, po prostu boli. Może niepotrzebnie będziemy robić zamieszanie jadąc do szpitala?
-Żartujesz? Musi cię zbadać lekarz.
-Ale…
-Nie Ali, jedziemy i bez dyskusji- powiedział to tak stanowczo, że zabrzmiało to jak groźba. Wolałam nie prowokować w tym momencie żadnych kłótni dlatego nie odpowiedziałam, pokiwałam tylko głową, że się zgadzam i milczałam. Boże, co się z nim stało? Godzinę wcześniej był najsłodsza istotą na tej planecie, opowiadał mi żarty, z których śmiał się głośniej niż ja, szeptał mi do ucha miłe słowa, a teraz? Teraz w jego żyłach płynął gniew i mimo jego starań by go zamaskować i być ponad tym Harry cały czas był na skraju. Mógł wybuchnąć w każdej chwili a ja nie chciałam być powodem przez który by się zdenerwował. Wolałam siedzieć cicho i go nie prowokować. Choć bardzo chciałam odgonić od siebie wspomnienia z Dublina nie mogłam. Po prostu zalały one mój umysł i myślałam tylko o tym jak wtedy się zachowywał, jakby był opętany... Niestety w tym momencie strasznie mi przypominał tamtego Harrego. Na szczęście cisza, która zapanowała nie trwała długo bo chłopak zaczął wydzwaniać do różnych ludzi, menadżerów, ochrony, kazał przysłać pod szpital „kompetentnych ochroniarzy”, na koniec zadzwonił do Louisa. Przysłuchując się temu co mówił starałam się myśleć o czymś innym niż demoniczny Harry. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać się czy nie zadzwonić do Jess albo chociaż Nialla. I dokładnie w momencie, w którym wyciągnęłam telefon z torebki kierowca powiedział, że jesteśmy na miejscu i musiałam wysiąść. Dzięki pomocy Harrego okazało się to o wiele prostsze, podobnie jak dostanie się do izby przyjęć. Gdy wchodziliśmy do środka zauważyłam, że na parking zaczęły wjeżdżać czarne samochody. Paparrazi. Oni serio nie mogli dać nam już spokoju? Musieli za nami jechać? Wejdą do szpitala? Błagam, niech już sobie odpuszczą. Niech nam dadzą odpocząć. Spojrzałam na Harrego z obawą. Chłopak wyglądał tak jakby właśnie obmyślał plan jak ma tych wszystkich fotografów wykończyć.
-Usiądź tu a ja pójdę cię zarejestrować- polecił Harry więc postąpiłam tak jak kazał i usiadłam na jednym z krzeseł w poczekalni i zaczęłam się zastanawiać czy warto dzwonić do Jessici teraz czy może jak zbada mnie lekarz? Będę wtedy dokładnie wiedziała jakie mam obrażenia i czy mam w jakiś sposób panikować czy nie.
-Proszę za mną- powiedziała pielęgniarka, która podeszła do mnie razem z Harrym. Znalazła się przy mnie tak szybko, że mogłam się założyć, że Harry wykorzystał swoje nazwisko i dzięki temu nie musiałam czekać w kolejce tak jak każdy normalny człowiek.
-Pan tu zostanie- pielęgniarka zwróciła się do Harrego.
-Ale widzi pani…
-Powtarzam pan tu zostaje- powiedziała stanowczo. Wydawało mi się, że Harry ją wkurza. -Może pani iść sama?
-Tak- noga mnie bolała, ale nie chciałam robić z siebie ostatniej ofiary losu.
-W takim razie chodźmy- powiedziała i szła przede mną. Musiałam wyglądać komicznie kuśtykając za nią, będąc na bosaka. W gabinecie lekarz zanim zaczął mnie badać zadawał mi różne pytania, między innymi o to jak nabawiłam się takich obrażeń, czy ktoś mnie pobił, czy powinni to zgłosić na policję. Pytał co dokładnie się stało, czy uderzyłam się w głowę. Powiedziałam wszystko co pamiętałam łącznie z tym, że ktoś w tym całym zamieszaniu kopnął mnie w brzuch. I tak najpierw lekarz zbadał mój brzuch jednak stwierdził, że wszystko jest w porządku. Później obejrzał mój łokieć. Gdy to robił zauważył blizny na nadgarstku… Nadal je zakrywałam ale kiedy wiedziałam, że będę miała długi rękaw nie tuszowałam ich podkładem czy korektorem bo nie wiedziałam takiej potrzeby. Poza tym nosiłam sporo bransoletek… Kiedy zdał sobie sprawę z tego, że kiedyś sama się okaleczałam zapytał jak dawno to było i stwierdził z uśmiechem na ustach, że widzi, że już tego nie robię. Nie chciałam opowiadać mu tego wszystkiego dlatego przyznałam tylko rzecz oczywistą czyli, że rzeczywiście kiedyś to robiłam, ale przestałam. Powiedziałam też wprost, że nie jestem z tego dumna i nie chcę o tym rozmawiać. Lekarz oczywiście przeprosił za takie wścibskie pytania, ale kiedy bada osoby, które wyglądają tak jak ja w tym momencie musi pytać o wszystko bo istnieje możliwość, że takie osoby są np. molestowane przez kogoś bliskiego, są bite, ktoś się nad nimi znęca. Wtedy wytłumaczyłam mu kolejny raz, że byłam z Harrym, że się przewróciłam przez natrętnych paparazzi, którzy czatują teraz przed szpitalem z nadzieją na więcej. Nie wiem czy zrobiło się mu nas żal czy był po prostu z natury bardzo miły, ale zaproponował, że jeśli chcemy możemy wyjść tyłem gdzie żaden cywilny pojazd nie może się dostać, ponieważ jest tam podjazd i parking dla karetek. Następnie zrobiono mi prześwietlenie dłoni i stopy oraz przemyto rany na łokciu i kolanie. Nie były one na tyle głębokie żeby je szyć więc założono mi na nie zwykły opatrunek. Gdy czekałam za wynikami rentgena musiałam wypełnić jakieś śmieszne formularze o tym, że jestem ubezpieczona, że przebywam w Stanach zgodnie z prawem i takie tam. Tak jak podejrzewałam nie miałam żadnych złamań. Miałam tylko zbitą kostkę i dłoń dlatego pojawiła się na nich opuchlizna. Kiedy lekarz wypisywał receptę na jakieś proszki przeciwbólowe Harry załatwiał z dyrektorem szpitala kwestie wjazdu naszego samochodu na tyły szpitala. W międzyczasie na miejscu pojawiła się ochrona i wszystko wydawało się być opanowane. Dzięki uprzejmości całego personelu szpitala wślizgnęliśmy się do auta niezauważeni i odjechaliśmy z piskiem opon. Nie wiedziałam nawet jak bardzo zmęczona byłam dopóki Harry nie potrząsnął mną delikatnie mówiąc, że dojechaliśmy. Gdy wysiadłam spodziewałam się krzyków, pisków i tego wszystkiego co zawsze towarzyszy Harremu ale ku mojemu zdziwieniu byliśmy sami. Wjechaliśmy od tyłu, tam gdzie wjeżdżają samochody dostawcze, tam gdzie znajdował się parking pracowników hotelu. Najwyraźniej już wszyscy musieli wiedzieć co się wydarzyło i ochrona nasza i hotelu zainterweniowała dając nam możliwość dostania się do pokoi w spokoju. Idąc nieznanymi korytarzami myślałam tylko o tym, że marzę o ciepłym, miękkim łóżku i dosłownie nie mogłam się doczekać kiedy w końcu się położę, zasnę i odprężę. Gdy weszłam do pokoju od razu przyszedł Niall. Był przerażony kiedy mnie zobaczył. Mówił, że to chore, że już zadzwonił i zażądał dodatkowej ochrony. Kolejny przyszedł Liam i zachowywał się dokładnie tak jak Niall. Josh stwierdził, że to cud, że dopiero teraz coś takiego miało miejsce bo już rok wcześniej ochrona miała problemy z fankami i paparazzi. Chłopcy zaczęli dyskutować, dołączył do nas Tommo oraz Sandy i Dan. W moim pokoju zrobiło się naprawdę głośno. Harry opowiadał tę historię od nowa i od nowa każdej nowej osobie przybyłej do pokoju. Co drugie słowo to było "kurwa" albo "chuje". Ja właściwie milczałam. Odezwałam się tylko wtedy kiedy Harry zaczął obrażać ochroniarzy. Naprawdę mi się to nie podobało i miałam wrażenie, że chce takim głupim gadaniem zrobić mi na złość. Kiedy w duchu zaczęłam się już modlić by wszyscy moi goście poszli do siebie w końcu Liam zauważył jak bardzo potrzebowałam w tym momencie odpoczynku. Naprawdę ich wszystkich kochałam i w normalnych okolicznościach chciałabym siedzieć i rozmawiać do rana, ale nie kiedy wszystko mnie bolało, przede wszystkim dłoń. I tak Payne zapytał czy chcę by wyszli a ja oczywiście powiedziałam, że nie jednak nikt w to nie uwierzył i pięć minut później w pokoju został tylko Harry.
-Przepraszam, powinienem ich wcześniej wyrzucić, a ja cię kurwa dodatkowo męczę- błagam niech wróci mój Harry, ten troskliwy, wesoły Harry, którego kocham całym sercem.
-Nic się nie stało- powiedziałam cicho i totalnie nie wiedziałam co dodać. Chłopak podszedł do mnie i ukucnął przede mną po czym dotknął delikatnie mojego policzka.
-Przepraszam za wszystko, za każdą krzywdę, którą ci wyrządzono.
-Nie musisz mnie przepraszać.
-Muszę. Poza tym widzę, że coś jest nie tak. Jesteś na mnie zła?
-Nie…- powiedziałam niepewnie.
-Ali widzę, że jesteś.
-Po prostu wkurzyło mnie, że tak źle mówiłeś o Stevie i Jasonie- wkurzyły mnie też inne rzeczy, ale jestem zbyt wielkim tchórzem by ci o tym powiedzieć.
-Ali…
-Nie Harry. Już w samochodzie ci tłumaczyłam, że to nie jest ich wina. A ty opowiadałeś chłopakom jakieś bzdury i doskonale wiedziałeś, że mnie takim gadaniem wkurzysz.
-Kiedy to mówiłem nie myślałem, że cię wkurzam… Ale skoro tak było to jeszcze raz przepraszam- powiedział poirytowany.
-Okej… Po prostu to nie ich wina i koniec tematu. A teraz chciałabym się umyć i iść spać. Słabo się czuję i jakoś to wszystko mnie wykończyło- powiedziałam nieco zbyt szorstko. Nie chciałam się kłócić, nie miałam na to siły. Wiedziałam jednak, że Harry mimo tego jak bardzo starał się pokazać mi, że już ochłonął wcale tak nie było. W jego oczach ciągle było to niepokojące coś… Coś co mnie przerażało.
-Jasne- powiedział i wstał jednak ciągle na mnie patrzył. -Na pewno już się nie gniewasz?
-Na pewno- uśmiechnęłam się delikatnie by złagodzić mój nerwowy ton. Czując na sobie wzrok bruneta zabrałam z łóżka piżamę, z walizki wyciągnęłam czyste majtki i kuśtykając zmierzałam do łazienki. Czułam za sobą, że Harry idzie za mną. Nie wiem co sobie myślałam, ale na pewno nie to, że wejdzie on ze mną do środka.
-C…co ty robisz?- zapytałam jąkając się kiedy zamknął za sobą drzwi.
-Pomogę ci- odparł i zabrał z moich rąk piżamę.
-W czym?
-A po co tu przyszłaś?
-Umyć się.
-No właśnie. Ali pomogę ci. Przecież widzę, że ręka boli cię jak cholera, noga tak samo. Jeszcze stanie ci się krzywda, poślizgniesz się albo coś…
-Ale Harry ja… To jest zły pomysł…- nienawidzę mojego głosu kiedy się denerwuję!
-Dlaczego?
-Bo ja… bo ja nie chcę.
-Nie chcesz mojej pomocy?- Harry naciskał a we mnie wszystkie emocje zaczynały wrzeć.
-To nie tak, że nie chcę.
-Więc o co chodzi?
-O to, że nie chcę, żebyś mnie oglądał… nagą… I nie chcę żebyś mnie dotykał- powiedziałam szczerze. Zbyt szczerze, zbyt dosłownie. Ale taka była prawda.
-Słucham?- chłopak otworzył szerzej oczy w niedowierzaniu.
-Boże Harry zrozum. Jestem w fatalnym stanie i nie chcę, żeby mój chłopak patrzył na mnie kiedy tak wyglądam- powiedziałam z nadzieją, że może takie tłumaczenie bardziej mu się spodoba.
-Przesadzasz. Dalej odwróć się, rozepnę zamek…
-Nie!- podniosłam głos. Nie chcę by mnie oglądał, dotykał kiedy patrzy na mnie tak jakby był wypełniony nienawiścią.
-Nie wyjdę- powiedział twardo. Wiedziałam, że mówi prawdę i nie zamierza ustąpić.
-W takim razie ja wyjdę i pójdę do Nialla wziąć prysznic skoro tutaj nie mogę- powiedziałam zanim zdążyłam pomyśleć.
-Nigdzie nie pójdziesz!- warknął jednak chwilę później zamknął oczy i miałam wrażenie, że próbuje się uspokoić.- Ali, martwię się o ciebie, tak ciężko to zrozumieć?
-Nie ale…
-Nie będę nawet patrzył. Po prostu pomogę ci się rozebrać i będę siedział tutaj kiedy ty będziesz się myć. Prysznic ma mleczną szybę więc będziesz bezpieczna. Obiecuję ci, że nie będę podglądać. Przysięgam- jego głos był bardziej zachrypnięty niż zwykle.
-Nie wiem…
-Nie ma nie wiem. Odwróć się, pomogę ci- powiedział a ja wyczułam nutkę desperacji w jego głosie. On się domyśla dlaczego jestem taka zdystansowana… Domyśla się, że się go boję…
-No okej- powiedziałam w końcu i się odwróciłam. Nie chciałam przeciągać tej rozmowy. Poza tym sytuacja między nami była już wystarczająco napięta i nie było sensu dolewać oliwy do ognia. Kiedy Harry rozpinał zamek mojej sukienki miałam wrażenie, że robił wszystko by tylko mnie nie dotknąć. Wiedziałam, że moje słowa musiały go dotknąć a ja wcale nie chciałam sprawić mu przykrości. Kiedy zostałam w samej bieliźnie podał mi ręcznik bym mogła się okryć. Bez słowa podszedł do prysznica i czekał aż ja tam podejdę. Kiedy tak się stało chwycił mnie pod pachami tak samo jak kilka dni wcześniej w basenie i dosłownie włożył mnie pod prysznic. Następnie zasunął drzwi a ja rozwinęłam ręcznik i ściągnęłam bieliznę. Otworzyłam nieznacznie kabinę i szybko wyrzuciłam z niej niepotrzebne rzeczy. Gdy puściłam wodę poczułam się trochę lepiej. Tak jakby woda zabrała nieco tego całego ciężaru z moich ramion. Starałam się nie myśleć o tym wszystkim. Stałam tam i się myłam nie myśląc o Harrym, który siedział metr ode mnie. Zmęczenie sprawiło, że tak naprawdę myślenie o niczym było całkiem proste. Skupiłam się na małych, czerwonych plamach, które zdobiły moje nogi i ręce. Wyglądały okropnie i stało się dla mnie całkiem jasne dlaczego lekarz w szpitalu pytał mnie o różne dziwne rzeczy bo bał się, że ktoś mnie bił i być może jestem ofiarą przemocy. Kiedy w końcu stwierdziłam, że jestem czysta a szampon dobrze spłukany wyciągnęłam rękę i poprosiłam o ręcznik. Gdy Harry mi go podał otuliłam się najszczelniej jak potrafiłam i rozsunęłam drzwi. Zaskoczył mnie widok chłopaka w samych bokserkach. Widząc moją zszokowaną minę brunet uśmiechnął się delikatnie, podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-Dlaczego jesteś goły?- zapytałam wprost nieco się jąkając.
-Nie jestem goły.
-Wiesz co mam na myśli.
-Mam zamiar od razu wskoczyć pod prysznic więc myślę, że lepiej nie kąpać się w ciuchach- wolałam nie pytać dlaczego nie poczekał z tym całym rozbieraniem do czasu aż ja wyjdę z łazienki.
-Możesz mnie już postawić?- zapytałam bo chłopak ciągle trzymał mnie w ramionach.
-Mogę, ale nie chcę.
-Nalegam…- zaczęłam, ale nie dokończyłam bo Harry najzwyczajniej w świecie mnie pocałował. Najpierw delikatnie musnął swoimi ciepłymi wargami moje jednak chwilę później jego język nachalnie połączył się z moim. Pocałunek nie trwał długo a gdy chłopak oderwał swoje usta od moich postawił mnie delikatnie za ziemi. Nie wiem dlaczego ale miałam wrażenie, że był to pocałunek inny niż zawsze. Był bardziej zachowawczy? Był dziwny. Gdy stanęłam na własnych nogach zauważyłam, że na wieszakach, na których normalnie wiszą ręczniki wiszą moje majtki, piżama i stanik. Nieco mnie to zawstydziło jednak nie miałam czasu na zawstydzanie się bo Harry trzymał już w ręce czystą bieliznę.
-Proszę- powiedział i podał mi czarne majtki z małą kokardką tego samego koloru.
-Odwróć się- powiedziałam a chłopak zawahał się na moment, ale w końcu się odwrócił. Kiedy miałam na sobie bieliznę zabrałam z wieszaka koszulkę.
-Już?- zapytał kiedy ja rozwinęłam ręcznik i stałam w samych majtkach.
-Nie!- powiedziałam szybko i zaczęłam walkę z piżamą i czasem. Ubieranie czegokolwiek na źle osuszone ciało nie jest łatwym zadaniem a gdy robisz to pod presją zadanie okazuje się podwójnie trudne.
-Już- powiedziałam i zaczęłam ubierać spodenki.
-W takim razie teraz ty się odwróć- powiedział.
-Co?
-Wchodzę pod prysznic i ściągam bokserki więc się odwróć. No chyba, że chcesz popatrzeć…- wiedziałam, że Harry chce żartować, że chce by wszystko było tak jak zawsze, ale nie dało się nie wyczuć jak napięta atmosfera panuje między nami.
-Nie!- powiedziałam szybko i zakryłam oczy. Stałam jak ostatnia idiotka z zasłoniętymi oczami do czasu kiedy usłyszałam, że Harry wszedł do środka i puścił wodę. Wtedy umyłam zęby, rozczesałam włosy, które strasznie mi się poplątały. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do pokoju zostawiając Harrego samego. Zanim się położyłam wzięłam jeszcze tabletkę przeciwbólową. Nie była ona super silna. Zwykły ibuprofen dlatego zaczęłam się zastanawiać czy te tabletki są w ogóle na receptę… Gdy się położyłam przypomniało mi się, że nie zadzwoniłam do Jess. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i stwierdziłam, że śmiało mogę dzwonić bo w Londynie jest już rano. Jessica odebrała po trzech sygnałach. Opowiedziałam jej mniej więcej co się stało robiąc pauzę i to dość długą kiedy Harry wszedł do pokoju mokry z ręcznikiem przewiązanym na biodrach. Podszedł do łóżka i wziął swoją piżamę, którą zostawił u mnie zeszłej nocy. Kiedy doszłam do siebie poprosiłam kobietę by wydała jakieś oświadczenie, że czuję się dobrze, ale proszę o uszanowanie prywatności. Wiedziałam, że to nic nie da, ale może chociaż niektórzy coś zrozumieją… Jess była naprawdę oburzona. Domagała się zwolnienia ochroniarzy tak samo jak Harry, który zdążył wyjść z łazienki, leżał obok mnie, przysłuchiwał się naszej rozmowie i się na mnie gapił, dosłownie przewiercał mnie wzrokiem. Nie miałam siły by się z nią kłócić dlatego powiedziałam, że jestem zmęczona i nie chcę teraz o tym gadać, że zadzwoniłam tylko by ją poinformować o wszystkim i się rozłączyłam. Wkurzyła mnie. Nie wiedziała co się dokładnie stało a już zdążyła wydać osąd, że to wszystko wina ochrony... Nie czekając chwili dłużej wyciszyłam telefon i odłożyłam go na szafkę po czym zgasiłam lampkę. Harry przez ten cały czas się nie odzywał, ale wiedziałam, że nie odrywa ode mnie oczu przez co znowu zaczęłam się czuć niekomfortowo. Totalnie nie wiedziałam o co mu chodzi jednak z mojej strony od razu było widać, że jest coś nie tak kiedy nie przytuliłam się do niego jak zawsze. 
Leżałam odwrócona do niego plecami i nie miałam odwagi by zmienić pozycję. Leżeliśmy tak jakiś czas i się nie ruszaliśmy.
-Boisz się mnie...- powiedział cicho. To nie było pytanie, to było stwierdzenie.
-N...nie- zapiszczałam jąkając się. -Dlaczego tak myślisz?
-Bo cię znam- gdy to powiedział odwróciłam się w jego stronę. -Widzę jak bardzo jesteś wycofana. Jak kiedyś... Jak wtedy kiedy zrobiłem ci krzywdę w Dublinie.
-Nie boję się ciebie- starałam się mówić przekonująco.
-Przestań Ali. Widzę jak na mnie patrzysz, nawet teraz. Tak samo czułem jak mnie całowałaś wczoraj, a jak mnie całowałaś teraz, w łazience.
-To nie tak, że się ciebie boję- powiedziałam i zrobiłam przerwę szukając odpowiednich słów. -Po prostu mnie przestraszyłeś.
-Nie chciałem... Nie chcę, żebyś się bała.
-Wiem.
-Ale on zasłużył.
-Nikt nie zasłużył na to by go bić.
-On cię przewrócił, przez niego teraz cierpisz. Jak mogłem pozwolić by uszło mu to na sucho? Musiałem go ukarać- miałam wrażenie, że naprawdę stara się mnie przekonać do swoich racji.
-Nie musiałeś. On nie zrobił tego specjalnie. To był wypadek. Sam wiesz, że mam talent do potykania się- Boże ja nawet nie zauważyłam przez kogo się przewróciła. Tam było tyle ludzi, że nie wiem jakim cudem Harry wiedział, że to był ten facet.
-Musiałem go ukarać- powiedział twardo.
-Nie chcesz żebym się ciebie bała, a mówisz rzeczy, które mnie przerażają...- wyszeptałam. Nie ufałam mojemu głosowi na tyle by powiedzieć to głośno.
-Ali, skarbie, ja nigdy, przenigdy nie zrobiłbym tobie krzywdy. Przecież mnie znasz. Wiesz to, prawda? Powiedz, że wiesz?- miałam wrażenie, że naprawdę musi to usłyszeć, bał się, że jest inaczej.
-Oczywiście, że wiem. Wiem to, nie musisz w to wątpić- ale nie wiem czy przy kolejnej okazji nie skrzywdzisz kogoś innego...
-Przytulisz mnie Ali? Błagam- nie wiem jakie uczucia targały nim w tym momencie, ale wiedziałam, że naprawdę pragnął tego bym go przytuliła. Potrzebował tego. Był zły na siebie, że dał się sprowokować, że mnie wystraszył, że dał się ponieść. Ja natomiast miałam wyrzuty sumienia, że tak go potraktowałam, że się od niego odsunęłam w momencie kiedy mnie potrzebował. Harry zawsze był tu dla mnie, pomagał mi i nadal to robi, codziennie wyciąga mnie z dołka, w którym się znalazłam. A ja? Nigdy nie pomyślałam, że on też może sie z czymś zmagać. Z problemem, o którym mi nie mówił, ale który siedział w nim i czasami dawał o sobie znać. I to ja powinnam być osobą, która go wspiera w walce z jego demonami tak jak on wspiera mnie. Nie czekając nawet sekundy dłużej wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
-Cieszę się, że wróciła moja Ali- wymruczał w moje włosy.
-Przepraszam- powiedziałam i zamknęłam oczy. Nie wiedziałam czy mam coś jeszcze powiedzieć, ale tak bardzo chciałam by to usłyszał, że w końcu się odezwałam. -I chcę żebyś wiedział, że jeśli miałbyś kiedyś jakiś problem- na przykład napady niekontrolowanej złości, agresji, pomyślałam- to chcę żebyś wiedział, że możesz mi powiedzieć i ja ci pomogę...
-Jesteś moim niebem- wyszeptał w odpowiedzi.
-Kocham cię- powiedziałam i zamknęłam oczy.

***

Obudziłam się o wiele za wcześnie i mimo moich prób ponownego zaśnięcia ból w ręce doskwierał mi na tyle mocno, że musiałam wstać by wziąć tabletki. Gdy to zrobiłam rozbudziłam się i wiedziałam, że już nie usnę. Spojrzałam na Harrego. Spał tak spokojnie i wyglądał tak niewinnie, że jego twarz odmłodniała o jakieś 10 lat. Wyglądał jak dziecko. Jego różowe, pełne wargi wyglądały tak słodko, aż korciło mnie by je pocałować. Nie zrobiłam tego bo nie chciałam go budzić. Wczorajszy wieczór wyczerpał nie tylko mnie, ale jego też. Te nerwy, to, że dodatkowo ja przysporzyłam mu zmartwień moim głupim zachowaniem i unikaniem go. Czasami zachowuję się jak skończona idiotka i wczoraj tak właśnie było. Naprawdę chciałam mu to jakoś wynagrodzić i pokazać jak ważny dla mnie jest. Chcąc dać mu porządnie się wyspać zasunęłam rolety, wzięłam ciuchy do łazienki gdzie się ogarnęłam. Zrobiłam to sprawnie i przede wszystkim cicho. Zanim wyszłam z pokoju patrzyłam na niego jeszcze jakieś pięć minut. Kuśtykając doczłapałam się do Nialla. Było chwilę po dziewiątej jednak miałam nadzieję, że Horan już nie śpi. Zapukałam cicho i nie czekając na "proszę" weszłam.
-Ali? Już wstałaś?- zapytał zaskoczony. Niall leżał rozwalony na łóżku i oglądał coś w telewizji.
-Tak. Ręka mnie bolała i jakoś odechciało mi się spać.
-I jak cię znam, nie zjadłaś jeszcze śniadania.
-Tak jak powiedziałeś. Znasz mnie.
-Okej, w takim razie się ogarnę i możemy iść na dół- blondyn zaczął wygrzebywać się z pościeli.
-A nie możemy zjeść tu? Noga wciąż mnie boli, poza tym wyglądam jakby mnie tir potrącił - nie miałam ochoty pokazywać się tak ludziom.
-Możemy i wcale tak źle nie wyglądasz... To na pewno nie był tir... Raczej osobówka- Horan zaczął się śmiać żartując sobie ze mnie a ja mimo szczerych chęci bycia poważną chichotałam razem z nim. Gdy mój ulubiony Irlandczyk doprowadził się do porządku zamówiliśmy śniadanie. Początkowo jedliśmy w ciszy głównie dlatego, że mi nie chciało się mówić a chłopak jadł tak łapczywie, że jakby zaczął do tego jeszcze mówić z pewnością by się udławił.
-A Harry gdzie?- zapytał z pełną buzią jedzenia.
-Śpi.
-Będzie niepocieszony kiedy się obudzi i ciebie nie będzie.
-Trudno.
-Jeszcze się obrazi... I się pokłócicie. I później będziecie się godzić...- kiedy to powiedział i zaczął się śmiać nie załapałam tak od razu. Ale gdy już do mnie doszło o co mu chodzi zrobiło mi się niewyobrażalnie głupio. Horan sugerował, że na zgodę się prześpimy! Boże, przecież my jeszcze tego nie robiliśmy!
-Dla twojej wiadomości, zboczeńcu, my z Harrym jeszcze nie...- urwałam i odwróciłam głowę w stronę okna! Nie wierzę, że rozmawiam z Niallem Horanem na temat mojego życia seksualnego!
-Jak to wy nie?- Horan uniósł jedną brew do góry i wydawało mi się, że serio go to obchodzi i ta informacja jest dla niego małym szokiem.
-Boże Niall! Nie gadajmy o tym, okej?- poprosiłam.
-Okej.
-Oglądałeś jakieś fotki z wczoraj?- zapytałam chcąc zmienić temat.
-Taaa.
-I?
-To serio wyglądało groźnie. Mnie też kiedyś przewrócili i pamiętam, że wpadłem wtedy w panikę.
-Ja też zaczęłam panikować. Przez ułamek sekundy myślałam, że już nie wstanę.
-Ale Harry ci pomógł- zauważył.
-I się wkurzył... A właściwie to nie. On się nie wkurzył. On się wkurwił. Wpadł w jakiś szał.
-To też uwiecznili na zdjęciach.
-Harry będzie miał teraz kłopoty?- wiedziałam, że ten paparazzi mógł Harrego pozwać za to co zrobił.
-Nie. Chyba nie. Wątpię, żeby ten fotograf chciał się z Harrym sądzić skoro już wczoraj Harry przelał mu sporą sumkę za to by nie robił problemów.
-Co?!- prawie się oplułam słysząc słowa Horana.
-Nie mówił ci?
-Nie.
-Spokojnie Ali... To nic wielkiego. Kasa zawsze zamyka ludziom usta- Niall popatrzył na mnie z politowaniem. Tak, jestem naiwna i głupia. To oczywiste, że takie sprawy zawsze załatwia się pieniędzmi- Zmieńmy temat- powiedział i podszedł do gitary. Albo mi się wydawało albo dzisiaj wszystkie tematy były dla nas nieodpowiednie.
-Będziesz mi teraz grał?- zapytałam.
-Napisałem- powiedział tajemniczo a ja czekałam na jakieś rozwinięcie.- Właściwie to nie sam. Pomógł mi Liam.
-Co napisałeś?
-Melodię... do "Cannonball"- powiedział i się uśmiechnął.
-Do mojego "Cannonball"?- musiałam się upewnić.
-Tak... Ale jeśli chcesz posłuchać to musimy iść do Liama bo powiedział, że chce być przy tym jak pierwszy raz jej będziesz słuchać.
-Liam czytał słowa?- nie wiem czy chciałam by tak było.
-Jasne- kiedy usłyszałam odpowiedź twierdzącą nieco się skrzywiłam. Kurde Horan dałam ci moją piosenkę a ty ją pokazujesz innym.- Liam twierdzi, że jest dobra, słowa są dobre a melodia? Mam nadzieję, że ci się spodoba.
-Dobra Niall, nie przedłużajmy tego, chodźmy do Liama- co ma być to będzie, nie ma sensu teraz dramatyzować. Liam to mój przyjaciel, tak samo jak Niall. Może nie mam z nim aż tak dobrego kontaktu jak z Horanem, ale pomagał mi tak samo jak Niall, zawsze mnie wspierał, uratował mnie przed pierwszym koncertem kiedy miałam atak paniki, kiedy się bałam... Kiedy weszliśmy do pokoju Payna, chłopak akurat szykował się by iść na siłownie. Liam, jak to Liam, pierwsze co zrobił to mnie przytulił i zapytał jak się czuję. Gdy zobaczył, że Niall w ręce trzyma gitarę od razu domyślił się o co chodzi. Uśmiechnął się od ucha do ucha i kazał mi usiąść na łóżku. Zanim blondyn zaczął grać przez myśl przemknęło mi, że Liam w porównaniu z Harrym czy Niallem ma w pokoju porządek. Horan zapytał mnie czy jestem gotowa a ja poczułam dziwny ścisk w brzuchu. Skinęłam głową a Niall zaczął grać a Liam podśpiewywać pod nosem. Obaj patrzyli na mnie a ja czułam jak wzruszenie przejmuje kontrolę nad moim ciałem. Melodia była świetna. Piosenka nie była smutna tylko dająca nadzieję. Kiedy przyszedł czas na drugą zwrotkę zaczęłam śpiewać razem z nimi. Uśmiechałam się i płakałam jednocześnie. Gdy piosenka się skończyła dosłownie rzuciłam się na chłopaków. Zaczęłam ich ściskać i całować. Gdy się nieco opamiętałam Liam powiedział, że prześle mi plik z melodią na pocztę żebym mogła poćwiczyć. Niall stwierdził, że mogę śmiało dzwonić do Jessici by mnie umówiła na nagranie. Naprawdę nie wierzyłam w to wszystko. Dzięki tej niespodziance poczułam się o wiele lepiej niż wcześniej. Byłam tak uradowana, że gdy szłam korytarzem w towarzystwie Nialla nuciliśmy fragmenty, które zapamiętałam. Wręcz nie mogłam się doczekać kiedy już zacznę ćwiczyć, kiedy zadzwonię do Jess i jej o wszystkim powiem. Kiedy zaśpiewam ją Harremu... Jakie było moje zaskoczenie kiedy zobaczyłam bruneta wychodzącego z mojego pokoju w momencie kiedy o nim pomyślałam. Spojrzał na mnie i Nialla i wydawał się... smutny. Nie chciałam by był smutny. Nie zawracając sobie głowy tym co pomyśli Horan, podeszłam do niego i nie mówiąc słowa pociągnęłam go za koszulkę po czym bezceremonialnie go pocałowałam. Przycisnęłam swoje usta do jego i rozchyliłam jego wargi językiem. Harry był w małym szoku, nie spodziewał się takiego zachowania jednak nie musiałam długo czekać na reakcję z jego strony. Ujął moją twarz w dłonie a ja gładziłam jego ramiona.
-Dzień dobry Harry- wyszeptałam w jego usta.
-Dzień dobry, skarbie.

***

Już dawno nie spędziłam wieczora sama. Zawsze był ze mną ktoś, najczęściej Harry. Jednak tym razem musiał iść z resztą do telewizji. Mieli wywiad w jakimś programie. Wszyscy. Pojechała nawet Lou. Został co prawda zespół, ale od jakiegoś czasu spędzałam mniej czasu nawet z Joshem, z którym na początku znajomości miałam bardzo dobry kontakt i nie chciałam im nagle zawracać głowy. Poza tym Harry miał wrócić zaraz po programie dlatego stwierdziłam, że sama się sobą zajmę. Włączyłam komputer, zalogowałam się na Twittera. Chciałam porozmawiać z Zuzą albo bratem, ale w Polsce była jakaś 4 rano. Napisałam jednego tweeta o tym, że czuję się dobrze i dałam follow chyba stu osobom. Gdy się wylogowałam wiedziałam, że muszę wejść na pocztę. Musiałam wysłać plik z melodią i słowami Jess. Musiałam to zrobić, ale nie chciałam czytać maili od D. Chcąc odwlec nieco ten moment włączyłam zaległy odcinek mojego ulubionego serialu... Później nadal nie mogłam się zebrać w sobie by zalogować się na pocztę dlatego wybrałam kolejny epizod. Kiedy zostało już tylko pięć minut do końca zaczęłam się sama przekonywać, że nie przeczytam tego co ten ktoś mi napisał. Będę ponad to i nie przeczytam tego. I tak weszłam na pocztę, od razu utworzyłam nową wiadomość, dołączyłam do niej odpowiednie pliki i wysłałam do Jessici. Miałam już wychodzić, najechałam nawet na napis wyloguj i jak zwykle to zrobiłam. Otworzyłam pierwszą z 3 wiadomości, czekała na mnie już od czterech dni: "Albo Harry wciąż cię nie przeleciał albo chce się tobą pobawić dłużej niż można by przypuszczać. A najbardziej żałosne w tym wszystkim jest to, że jesteś tak niesamowicie naiwna. Głupia, mała owieczka, która myśli, że zły wilk zmieni dla niej swoją naturę... Nic z tego. Harry cię wykorzystuje! Bawi się tobą jak szmacianą lalką! Ale na to właśnie zasługujesz! Znikniesz z jego świata prędzej niż myślisz! Całuski D." Kolejne dwa maile były z dzisiaj, jak mogłam się domyślać D. musiało skomentować to co się wydarzyło wczoraj. "Biedna, mała Ali! Przewrócona i zdeptana przez fotografów! No i oczywiście Harry, jej bohater! Bohater, który jest także świetnym aktorem! A tę rolę gra wybitnie! Demon w roli anioła... Demon, który sprowadzi na ciebie nieszczęście... Suko, otwórz oczy! Całuski D." Nic nie rozumiałam z tej wiadomości. Zawsze są one niezrozumiałe, obraźliwe. Ale ta była inna, ta była straszna. Każda wiadomość jest o tym, że jestem beznadziejna a Harry się mną bawi. Przez każdą taką wiadomość mam łzy w oczach, chce mi się płakać ale ta? Ta była po prostu przerażająca. Harry nie jest żadnym aktorem, a już na pewno nie jest złą osobą. Dał się wczoraj ponieść, ale nie jest zły. To jest mój Harry, najcudowniejsza osoba na świecie, znam go i żadne D. nie będzie mi mącić w głowie. Mimo, że nie chciałam tego robić otworzyłam ostatnią wiadomość. "Spójrz co dla ciebie mam? Jak to jest być znienawidzoną przez tyle ludzi? Oni wszyscy tak bardzo cię nienawidzą! A każda kolejna osoba przeciwko tobie jest powodem do świętowania dla mnie! Jesteś taka głupia, że nie widzisz, że nawet on cię nienawidzi! Harry cię nienawidzi! Miłego czytania. Całuski D." Do wiadomości był dołączony link i w jednym musiałam się zgodzić z D. Byłam głupia! Niewyobrażalnie głupia bo zawsze czytałam wszystko co ta wredna osoba mi pisała, zawsze oglądałam zdjęcia, które mi wysyłała, zawsze wchodziłam w każdy link, który prowadził do jakiegoś okropnego artykułu, który mnie obrażał. I tak było i tym razem.

"Harry Styles kocha wydawać pieniądze by zadowolić swoją dziewczynę!
Wszyscy fani Harrego Stylesa (20l.), gwiazdy zespołu One Direction, żyją jego nieudaną randką gdzie w prawdziwych opałach znalazła się Ali Rose (22l.), piosenkarka supportująca zespół podczas Where We Are Tour, nowa dziewczyna Stylesa. Spokojnie! Harry, jako rycerz na białym koniu uratował swoją ukochaną i nieźle się wkurzył atakując paparazzi! [Zobacz!: Harry Styles wściekły atakuje fotografa!].Kiedy wszyscy mówią tylko o tym, nasza redakcja zajęła się czymś innym. Wzięliśmy pod lupę finanse Harrego, a raczej to ile gwiazdor wydaje na swoją dziewczynę. Oto lista rzeczy, które Ali dostała od Harrego!:
-Wisiorek- cena: 2,500 dolarów
-Sukienka (jaka szkoda, że wczoraj się zniszczyła!)- cena: 550 dolarów
-Iphone- cena: 650 dolarów
-Torba od Louis Vuitton- cena: 1500 dolarów
-Perfumy Dior- cena: 450 dolarów
Dodatkowo jak donoszą nasi informatorzy wczorajsza kolacja zakochanych wyniosła Harrego ponad 3000 dolarów! Nie wiemy co takiego zamówili, ale mamy nadzieję, że było smaczne! Na koniec chcemy tylko przypomnieć, że Ali zaczęła latać z zespołem ich prywatnym samolotem, co oznacza, że wszystkie koszty pokrywa jej chłopak! Zazdrościmy Ali! Bo kto nie marzy o tak szczodrym chłopaku, który będzie traktował swoją dziewczynę jak prawdziwą księżniczkę?"

Dosłownie nie mogłam w to uwierzyć. W te wszystkie bzdury! Nie wydaliśmy tyle kasy w tej restauracji! Owszem Harry zapłacił za nas, ale nie tyle, wydał 300 dolarów z czego moje zamówienie było za 80 dolarów! A ta lista?! Do każdej rzeczy, którą "kupił" mi Harry dołączone były dwa zdjęcia: jedno Harrego z tą rzeczą drugie moje. Te zdjęcia to miał być dowód, ale przecież ja dostałam od Harrego tylko wisiorek, nawet nie wiedziałam, że był taki drogi! Telefon też mi kupił, ale oddałam mu za to kasę! Oczywiście było dołączone zdjęcie jak Harry jest w sklepie "Apple" i moje, kiedy trzymam komórkę przy uchu i z kimś rozmawiam. Sukienka? Sama ją kupiłam a zdjęcie, które miało być dowodem no to, że Harry mi ją podarował przedstawiało jego trzymającego jakąś czarną sukienkę albo koszulkę, ale nawet nie umiałam określić kiedy to było! Torba od Louis Vuitton?! Szłam z Harrym na siłownię a on miał w niej swoje ciuchy na przebranie! Zaczepiły nas fanki, poprosiły o zdjęcie a Harry podał mi torbę bym ją przytrzymała! Nic więcej! Perfumy dostałam od Louise nie od Harrego! Ze zdjęć wynikało, że to Harry mi je kupił bo najpierw je wybierał razem z Lou a później trzymał w ręce zapakowane pudełko gdy wychodził z perfumerii. Skąd wiedzieli, że były dla mnie? Otóż raz pisząc z fanami na twitterze ktoś zadał mi pytanie, jakie są moje ulubione perfumy i wtedy ja odpowiedziałam, że Dior J’adore. Jeśli chodzi o wspólne loty samolotem nie miałam pojęcia jak to wszystko wygląda bo tym zajmuje się Jess, ja się na tym nie znam. Siedziałam w ciemnym pokoju i nie mogłam pojąć dlaczego ktoś napisał taki bzdurny artykuł?! Czułam jak oczy zaczynają mnie piec choć walczyłam by się nie rozpłakać. Patrzyłam na te zdjęcia, czytałam te słowa... Nie jestem taka! Nie lecę na jego kasę, na jego sławę. Harry mi się podoba tak jak chłopak podoba się dziewczynie. Kochałam z nim rozmawiać, mogliśmy to robić godzinami a i tak zawsze mieliśmy temat do rozmowy, kochałam na niego patrzeć, kiedy się śmieje, kiedy coś przeżywa, kiedy się wygłupia a nie kiedy wydaje tysiące dolarów. Nie jestem pieprzoną materialistką, nie wykorzystuję go by być popularniejsza czy by dostawać od niego prezenty. Kocham go bo jest Harrym a nie Harrym Stylesem. Nie mogłam patrzeć na te zdjęcia, zjechałam na sam dół strony i to był kolejny błąd. Przeczytałam pierwszy komentarz:
"-Nie rozumiem co Harry w niej widzi? Jest brzydka a do tego naciąga go na prezenty! Nienawidzę tej dziewuchy, mam nadzieję, że Harry szybko się nią znudzi i ją zostawi!
-Zgadzam się z Tobą! Harry jest chyba ślepy, ona jest brzydka i w dodatku omotała go, żeby za nią płacił! Harry błagam zostaw ją, ona jest dla ciebie zła!
-Harry nigdy nie zaatakował żadnego fotografa. Zawsze był miły! Przez nią dzieje się z nim coś złego! Nie wiem dlaczego z nią jest.
-Harry się wkurzył bo zaatakowali jego dziewczynę, zrobili jej krzywdę więc chciał ją obronić. A jeśli chce wydawać na nią kasę niech wydaje. To jego sprawa.
-Chyba jesteś nienormalna! To ona robi mu krzywdę! Nigdy nie zrozumiem dlaczego on chce z nią być!
-Może jest dobra w łóżku?
-Może mu dobrze obciąga?"
Nie chciałam czytać dalszej części tej rozmowy. Nie mogłam tego czytać bo ich słowa łamały mi serce i już po pierwszym komentarzu zaczęłam płakać. Dlaczego one mnie tak nienawidzą? Co ja im zrobiłam? Wśród tych wszystkich wypowiedzi była tylko jedna, która mnie nie obrażała. Jeden komentarz. "Może jest dobra w łóżku?", "Może mu dobrze obciąga?". One mają mnie za brzydką dziwkę, z którą Harry jest dla seksu. Boże, jak one się mylą! Nasz związek to nie seks!
-Wróciłem!- usłyszałam jego głos a sekundę później w pokoju zrobiło się jasno- Ali?
-Jak było?- z prędkością błyskawicy zamknęłam laptopa i zapytałam drżącym głosem.
-Dlaczego płaczesz?
-Właśnie oglądałam taki wzruszający film i się popłakałam- spojrzałam mu w oczy i starałam się brzmieć przekonująco. Błagam, uwierz w to.
-Kłamiesz.
-Nie kłamię- łzy z moich oczu wypływały z każdą sekundą coraz mocniej.
-Otwórz laptopa- rozkazał.
-Co?
-Zamknęłaś go tak szybko bo bałaś się, że coś zobaczę. Coś przez co płaczesz. Nie jestem głupi Ali. Pokaż mi to- rozkazał a do mnie doszło, że wciąż mam otwartego maila od D. Kiedy sobie to uświadomiłam zrobiło mi się słabo, serce zaczęło mi bić jak szalone a Harry podszedł do mnie i wziął laptopa z moich rąk. Boże, tylko nie to...



Oto rozdział numer 29 :) Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Biedna Ali :( Biedny Harry :( Ciekawe czy nasz Harold odkryje w końcu, że D. dręczy Ali... Swoją drogą Heri był w tym rozdziale dziiiiiwny i taki... mroczny... 
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem i jak zwykle proszę o komentowanie tego rozdziału!  <3
Piosenka- Ron Pope A drop in the ocean.
Na początku rozdziału chciałam wstawić Hero- Nickelback albo Demons- Imagine Dragons ale nie mogłam się zdecydować, którą wrzucić i nie wrzuciłam żadnej :D
Kolejny rozdział pojawi się za tydzień albo dwa. Ogólnie to mam jutro masakrę w szkole a mimo tego wstawiam rozdział dzisiaj XD
Ada- kocham Cię kobieto :D Nie mogę się doczekać Twojego komentarza!
Ogólnie rozdział jest słabo sprawdzony bo jak już wspomniałam mam jutro masakrę w szkole i nie mam czasu by go sprawdzać. Tak więc jakby coś to przepraszam za błędy!!!
Matko zapomniałam! Ali ma w końcu swoją pierwszą piosenkę!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Okej, to tyle na dzisiaj! W razie pytań czy czegoś piszcie w komentarzach albo bezpośrednio na Twitterku :)
PS I LOVE YOUUUUUUUUUU <3

4 komentarze:

  1. Rozwaliłaś mnie tym rozdziałem! Normalnie nie wiem co napisać! Czytam wiele opowiadań psychotic, after itd. ale ten rozdział jest lepszy niż ostatnie rozdziały na innych blogach. Dlaczego? Bo jest taki niesamowicie prawdziwy! Przyznam się, że się poryczałam! Kocham Twoje opowiadanie i w ogóle Ciebie! Nie mogę się doczekać next'a! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Biedna Ali :( fanki chłopców są czasami takie okrutne :( Kocham Twoje opowiadanie :) czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Da bum da bum, a bum da bum da bum...
    Hey! Hi! Hello! :D
    Wreszcie tu dotarłam! Dodawanie rozdziału na tygodniu nie sprzyja dodawaniu komentarza, ale oto jestem!!
    Tak więc..
    Koniec.
    Taki żarcik xD
    Od początku.
    Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa... Zaczął się mroczny (MROCZNY) Harry!!!! :D :D :D
    To znaczy w sumie to nie wiem z czego ja się tak ciesze, bo to strszne!! Jeju, jak mnie dobijają moje rozkminy o Harrym, ale nie będe tu za duzo pisać, bo jeszcze ktos to przeczyta i mu zepsuje zabawe :)
    nie Nie NIe NIE!!!!!
    Jakoś tak nie mogę... Ali, która ma co prawda swój charakterek, ale mimo wszystko jest słaba i delikatna. I Harry, który wplątuje ją w coś, co jest bardziej niz skomplikowane i tak samo jak ona jest silny i słaby jednocześnie. To jest takie... Asdfghjkj... Brak mi słów.
    Jakoś tak nie chce mi sie wierzyć, że Harry nie podglądał w tej łazience... He he he :D Taki mały zboczuszek ze mnie... He he he :D
    "-Przytulisz mnie Ali? Błagam" No i za przeproszeniem, ale kurwa serce mi się rostopiło... *.*
    Napisali melodie!!!! Aaaaaaaaaaallllllllllllllleeeeeeeeeeeee Sssssssssssssssssssuuuuuuuuuuuuppppppppppppppeeeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrrrr!!! Jezu nie mogę się doczekać pierwszego występu na żywo!! Aaaaaaaaaaaa!
    (Tak wiem, powinnam opanować emocje xD)
    "-Jeszcze się obrazi... I się pokłócicie. I później będziecie się godzić..." HORAN MOIM MISTRZEM!!! HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!! ale w sumie nie miałabym nic przeciwko... (Tia, chyba nie taki mały ten zboczuszek...)
    D ty... ty... ty... Mat-fizie! (jak wiesz na dzień dzisiejszy to dla mnie największa obelga z możliwych :P) Skąd się biorą takie debebile? Mama cię nie kocha czy co? A żeby ci Wi-Fi przestało działać! No teraz to ci dowaliłam :D Satysfakcja level hard xD
    To przykre, ale podkoniec rozdziału pokazałaś smutną prawdę :( Media naciągają fakty, byle tylko kogoś zmieszać z błotem, a niektórzy niestety w to wierzą. A komentarze... prawda jest taka, że są "fanki", które wchodzą "do łóżka" chłopaków, a i tak gówno wiedzą. To przykre, że nie potrafią zaakceptować ich związków.
    OMG!!! HARRY SIĘ DOWIE!!! JA PIERDZIELE NA TO CZEKAŁAM CAŁE MOJE ŻYCIE!!! Chciałam podziękować, mamie, że mnie urodziła, siostrze, że nawet jak próbowała wywalić mnie z wózka, to robiła to nieudolnie i cudownej, wspaniałej Autorce!!
    Nie mogę się doczekać!! Mam nadzieje, że nie skończy się tym, że przeczyta tylko artykuł, ale zobaczy wszystkie wiadomości od D. Z drugiej strony trochę boję się jego reakcji i w ogóle. To przecież Harry, on jest nieobliczalny.
    KOCHAM CIĘ !!!
    Mućka.
    he he..
    Kolejny kiepski żart.
    Adrianna.
    PS Sorki za błedy nie chce mi się juz sprawdzać xD

    OdpowiedzUsuń