niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział XXV



UWAGA! Rozdział zawiera sceny erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytając, robisz to na własną odpowiedzialność!



Mimo, że nie spałam już jakiś czas ciągle miałam zamknięte oczy. Było mi strasznie głupio. Urządziłam w nocy niezłe przedstawienie, nie mogłam opanować tych wszystkich emocji i zachowałam się jak wariatka…
-Gapisz się- powiedziałam, kiedy w końcu otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Harry także nie śpi.
-To romantyczne- uśmiechnął się odpowiadając. Oboje pamiętaliśmy, że odbyliśmy kiedyś taką rozmowę. I to nie raz.
-To straszne i przerażające.
-Ja nadal będę się upierał, że to romantyczne- powiedział, ale po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy. Zastąpił go niepokój i troska. -Jak się czujesz?
-Dobrze… Ja… Przepraszam, nie chciałam cię zdenerwować.
-Nie jestem zdenerwowany… Raczej zaniepokojony. Boję się o ciebie...
-To był sen. Nic więcej. Chory, wyimaginowany twór mojej głowy. Nie powinnam się przejąć… Zachowałam się jak kretynka. Nie masz powodów do obaw.
-Ali, muszę cię o coś zapytać tylko obiecaj mi, że się nie zdenerwujesz, dobrze? Obiecaj- spojrzał na mnie niepewnie.
-Obiecuję- powiedziałam totalnie bez przekonania.
-Myślałaś o tym by iść do specjalisty?
-Specjalisty?- powtórzyłam.
-Tak, do psychologa. Przeszłaś tak wiele… Może ktoś taki mógłby ci pomóc.
-Harry… Ja byłam u psychologa jak byłam w Polsce i wiesz co? Nic. Nie powiedział mi nic czego bym sama nie wiedziała. Z pewnymi sprawami muszę uporać się sama i żaden psycholog mi w tym nie pomoże- nie chciałam mu o tym wcześniej wspominać. Poszłam do psychologa, ale tylko dlatego, że Zuza wierciła mi dziurę w brzuchu i zrobiłam to dla świętego spokoju.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale. Nie musisz się o mnie bać. Nic sobie sama nie zrobię.
-A myślisz, że ja mogę ci coś zrobić?- nie potrzebnie powiedziałam, że śniło mi się, że to on zrobił mi krzywdę. Mogłam nic nie mówić.
-Nie, ty nie zrobisz mi krzywdy, ja to wiem- powiedziałam twardo.
-A jest ktoś inny? Ktoś kto może ci zrobić krzywdę?- tak, jest ktoś taki. Wysyła mi od paru miesięcy chore maile, pomyślałam.
-Nie. Nie ma nikogo takiego. To był sen i nie rozumiem dlaczego drążysz ten temat- powiedziałam nieco poirytowana.
-Przepraszam. Nie złość się…- przyciągnął mnie do siebie i zamruczał mi do ucha. Musnął wargami mój policzek po czym mocno mnie przytulił. -Obiecaj mi tylko, że zawsze będziesz ze mną szczera i kiedy pojawi się jakiś problem przyjdziesz z nim do mnie, okej?
-Okej- kłamczucha. Jestem cholerną kłamczuchą. Dzięki Bogu, że kiedy to mówiłam nie musiałam patrzeć mu prosto w oczy. Dzięki temu, że lażałam w jego ramoimach mogłam kłamać nie patrząc w te cudowne, bystre oczy. Byłam kłamczuchą ale Harry nie powiniem widzieć tych maili. Domyśliłby się dlaczego go wczoraj odtrąciłam. Wiedziałby, że w niego zwątpiłam przez durnego maila. Ja przecież wiedziałam, że dla niego nie liczy się tylko seks, wiedziałam, że mnie kocha ale wczoraj zachowałam się zupełnie inaczej, tak jakbym w to nie wierzyła i to mogło go zaboleć. Poza tym nie chciałam by widział te wszystkie okropne słowa, które są zawarte w tych chorych wiadomościach.
-Kochanie, niestety chyba musimy już wstawać…- powiedział w moje włosy. Dzięki Bogu, koniec kazania.


***

Mimo zapewnień Harrego, że dam sobie radę naprawdę denerwowałam się wchodząc do domu Zayna i Perrie. Nie wiedziałam jak mi pójdzie to całe malowanie. Nie wiedziałam czego oni tak naprawdę ode mnie oczekują.
-Hej!- powiedziała rozentuzjazmowana Perrie gdy otworzyła drzwi. Za nią stanął Zayn i uśmiechnął się szeroko.
-Cześć- wypowiedzieliśmy w tym samym czasie razem z Harrym.
-Wejdźcie do środka- zaprosiła nas blondynka. Zaskoczyło mnie zachowanie i jej i Zayna, ponieważ oboje mocno mnie wyściskali. Malik jest z natury osobą skrytą i zdystansowaną więc takie eksponowanie uczuć nie należy do częstych widoków.
-Najpierw zobacz salon- dziewczyna pociągnęła mnie za rękę a chłopacy udali się w innym, nieznanym mi kierunku. -Przez pół nocy dosłownie wrzeszczeliśmy na siebie co chcemy tu zrobić i zdecydowaliśmy, że tutaj nam się chyba nie przydasz. Już prędzej Harry- zaskoczyła mnie nieco otwartość dziewczyny ale było to miłe zaskoczenie, pozytywne. Bądź co bądź, nie znałyśmy się jakoś super, nie byłam z nią tak blisko jak z Eleanor czy Gemmą.
-Jest ogromny!- zdumiałam się gdy zobaczyłam pomieszczenie, miałam wrażenie, że jest tak duży jak całe mieszkanie Harrego.
-I bardzo problematyczny- westchnęła po czym kontynuowała- Strasznie się o niego kłócimy. Zayn chciał tu urządzić drugi pokój zabaw.
-Pokój zabaw?- zapytałam i uniosłam jedną brew do góry. Był to zdecydowanie jeden z nawyków Nialla, który od niego przejęłam.
-Tak. Pewnie ci go później pokaże, jest z niego strasznie dumny. Na razie pomalował w nim tylko ściany i to nie do końca, ale zamierza umieścić tam konsole do gier i takie tam.
-I chciał zrobić coś takiego w salonie?- nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.
-Cały Zayn- powiedziała i także zaczęła chichotać. -W każdym razie, doszliśmy do porozumienia, że salon będzie jasny, ale chcemy by zawierał jakieś ciemne akcenty. Gorzej jest z sypialnią. Nie możemy się dogadać. Zayn chce namalować jakieś głupie bohomazy. Ja natomiast chcę gładkie ściany. I tak w kółko.
-Tylko nie głupie bohomazy!- oburzył się Zayn, który właśnie razem z Harry weszli do pomieszczenia wnosząc opakowania różnych farb. Gdy je postawili na podłodze Harry znalazł się przy mnie i objął mnie ramieniem przez co znane uczucie ciepła zaczęło wypełniać każdą komórkę mojego ciała. Ciekawe kiedy przestanę tak reagować na jego dotyk? Czy to w ogóle możliwie, że kiedyś nie zrobi to na mnie wrażenia?
-A jak inaczej mam to nazwać?- oburzyła się Perrie.
-To może pokażecie mi tę sypialnię?- zaproponowałam ratując ich przed kolejną sprzeczką.
-Wiedzę skarbie, że wiesz co dobre- szepnął mi do ucha mój zboczony ukochany tak by pozostała dwójka tego nie słyszała. W odpowiedzi, gdy Zayn i Perrie nie patrzyli, uderzyłam go łokciem w brzuch i spojrzałam najgroźniej jak tylko potrafiłam. Chłopak tylko uśmiechnął się od ucha do ucha, spojrzał na mój dekolt i przygryzł dolną wargę a ja mogłam stwierdzić, że to największy zboczeniec świata.
-I oto ona!- zaanonsowała Perrie i weszliśmy do pomieszczenia, które aktualnie wyglądało dokładnie tak jak salon: białe podłogi, biały sufit z jedną małą różnicą. A właściwie dwoma. Nie była taka wielka i miała pomalowaną ścianę, na ciemny brąz.
-Patrząc na wielkość salonu sypialnia jest taka… normalna- powiedziałam mając nadzieję, że ich nie urażę. Dodałam szybko- To znaczy nie jest taka wielka tylko ma normalną wielkość.
-W końcu sypialnia ma być przytulna, prawda?- zauważył Zayn.
-Prawda- powiedzieliśmy jednocześnie z Harrym i zaczęliśmy się śmiać. To już drugi raz dziś w ciągu kilku minut kiedy mówimy to samo słowo w tym samym momencie.
-Dlatego nie rozumiem dlaczego moja urocza narzeczona chce pomalować wszystko na jeden kolor. Wtedy nie będzie tu przytulnie tylko zimno, surowo i nudno.
-Nie prawda. Wybór odpowiednich załon, poduszek, dywanu to wszystko sprawi, że będzie tu przytulnie. DODATKI a nie wielkie grafiti na całą ścianę, brak firanek i metalowe coś zwisające nam z sufitu udające lampę.
-Okej, już rozumiem- powiedziałam i przeczesałam palcami włosy. Byłam w czarnej dupie. Co mam wymyślić żeby im się podobało skoro najwyraźniej mają nieco inny gust? Zamknęłam na moment oczy i miałam nadzieję, że jak je otworzę Zayn i Perrie powiedzą mi co dokładnie czego chcą.
-No właśnie Ali, sama widzisz, że prędzej się pozabijamy niż pomalujemy ten pokój-zaskomlała blondynka i podeszła do mnie.
-A nie macie jakiś wspólnych zainteresowań?- zapytałam z nadzieją. Może mogliby mi pomóc i jakoś mnie naprowadzić na dobrą ścieżkę? Odwróciłam się w ich stronę i zaczęłam intensywnie myśleć.
-Naszą największą pasją jest chyba muzyka.Oboje kochamy to co robimy a poza tym? Sama nie wiem- gdy dziewczyna wypowiedziała te słowa doszło do mnie to, że cała nasza czwórka umie śpiewać.
-Lubimy spać i uwielbiamy oglądać horrory- dodał Zayn po czym oboje milczeli.
-To wszystko?- zapytałam z nadzieją, że jednak jest coś jeszcze.
-Lubią robić jeszcze kurczaka po jakiemuś tam- Harry zaczął się śmiać a ja miałam ochotę mu przywalić.
-Lubimy robić wszystko to co inni zakochani… To co wy. Siedzieć razem na kanapie, przytulać się. Lubimy czasami się pokłócić… Kochamy robić sobie prezenty…- miałam wrażenie, że dziewczynie jest trochę głupio. Bądź co bądź postawili mnie w trudnej sytuacji.
-A nie macie no nie wiem… Jakiegoś symbolu?
-Symbolu?- zapytała blondynka a ja miałam wrażenie, że dostrzegłam jakiś błysk w jej oczach.
-No tak, czegoś co kojarzy wam się tylko z wami- ja z Harrym miałam takie coś. Motyl. Zawsze będzie mi się kojarzył z nim. Z nim i Lux. Jego wytatułowany motyl na brzuchu. Mój wisiał na srebrnym łańcuszku… Od momentu, w którym Harry mi go dał nie ściągnęłam go ani razu... Przez moment nastała cisza. Narzeczeni patrzyli się na siebie po czym Zayn kiwnął głową, dokładnie tak jakby się nad czym zastanawiali i w końcu podjęli decyzję.
-Właściwie mamy coś takiego… Boże dlaczego sami na to nie wpadliśmy?
-To świetnie!- powiedziałam nieco zbyt entuzjastycznie. Mulat podszedł do mnie i wyciągnął w moim kierunku rękę.
-Jaskółka?- zapytałam.
-Tak, mam dokładnie taki sam tatuaż tylko w mało widocznym miejscu. Dosłownie identyczny.
-W takim razie oto moja propozycja- powiedziałam szybko- Skoro Zayn nie chce mieć nagich ścian a ty nie chcesz mieć ich zapaćkanych może namaluję wam na tej ciemnej ścianie takie jaskółki? Nieco wyżej tak by były nad łóżkiem bo zgaduję, że tu właśnie będzie stało. Mogłabym namalować je jasnobrązową farbą, ładnie by się odznaczały. Poza tym pozostałe ściany też moglibyście później pomalować na ten sam, jasny kolor. Sypialnia nie będzie nudna ani zimna. Będzie po prostu wasza.
-Boże Ali jesteś genialna!- wybuchnęła Perrie.
-Tak… To całkiem niezły pomysł- powiedział o wiele spokojniej Zayn. Szczerze? Nadal nie rozumiałam dlaczego tu jestem. Przecież Malik sam mógł pomalować te ściany, przecież potrafi…-Ale… Sam nie wiem…
-Dlaczego?- wtrącił się Harry.
-Bo to jest nasze. Mamy pewną historię z tym związaną. I nie wiem czy chcę ten „znak” na ścianie.
-Ale przecież to jest wasza sypialnia. Kto oprócz was będzie tu wchodził?- dopiero teraz zrozumiałam jak wielkim zaufaniem musi mnie darzyć Zayn skoro pozwala mi włazić z buciorami w jego prywatność. Przyznam, że nie tylko mi to schlebiało ale też w pewnym stopniu paraliżowało. Bo co jeśli mi coś nie wyjdzie? Co jeśli mu się nie spodoba?
-Ali ma rację- przytaknęła Perrie- Przecież nikt tu nie będzie wchodził. No może nasze matki jak wpadną z wizytą, rodzina, ale nikt obcy tu nie wejdzie. Poza tym tylko my wiemy o co chodzi z tymi jaskółkami i nawet jeśli ktoś je zobaczy nie będzie wiedział o co chodzi, wszyscy będą myśleć, że to zwykła ozdoba- dziewczyna podeszła do mulata i chwyciła go za rękę.Spojrzała mu w oczy a ja dosłownie mogłabym przysiąc, że widzę jak Zaynowi uginają się nogi. Kochał ją i jedno jej spojrzenie potrafiło go zwalić z nóg. Ciekawe czy gdy patrzę Harry'emu w oczy też tak wyglądamy…
-Macie rację- chłopak się uśmiechnął i przytulił narzeczoną.
-Czyli mogę zabierać się do roboty?- zapytałam.
-Oczywiście.
-A gdzie mogę się przebrać? Nie chciałabym upaćkać tej bluzki więc wzięłam inną na przebranie- wyjaśniłam.
-Tutaj. Ty się przebierz a my pójdziemy do salonu po farby i pędzle- blondynka pociągnęła Zayna za rękę i wyszli z pokoju zostawiając mnie z Harrym.
-Harry nie uważasz, że może Zayn i Perrie mogą potrzebować twojej pomocy? Może powinieneś do nich dołączyć?- zapytałam słodko i podeszłam do chłopaka.
-Nie. Wydaje mi się, że to ty potrzebujesz teraz mojej pomocy- szepnął mi do ucha uwodzicielsko i odpiął pierwszy guzik mojej koszuli.
-Myślę, że dam sobie radę sama- odsunęłam się od niego jednak on znalazł się przy mnie w pół sekundy.
-Myślę, że to będzie bardzo niemiłe z mojej strony jeśli ci nie pomogę- poczułam jego dłonie w pobliżu mojego dekoltu a po chwili stałam przed nim w staniku i krótkich dżinsowych spodenkach. Wyciągnęłam z torebki koszulkę, którą chciałam ubrać i podałam ją Harry'emu. Może to dziwne, ale nie czułam się jakoś strasznie skrępowana stojąc przed nim pół naga. Może przez to co zaszło między nami w nocy?
-Nie gap się tylko mi pomóż- powiedziałam i podniosłam ręce do góry jak małe dziecko, które jest ubierane przez mamę. Harry patrzył na mnie tymi swoimi przebiegłymi oczami i w końcu po chwili byłam ubrana. Brunet strasznie się ociągał i zakładając koszulkę dotykał delikatnie moich pleców i brzucha. Mimo iż moja bluzka zakrywała już moje ciało dłonie Harry'ego ciągle spoczywały pod nią, na mojej talii kiedy postanowił mnie pocałować.
-No gołąbeczki czas się brać do roboty- powiedział uśmiechnięty Zayn kiedy wszedł do środka i nam przerwał przez co Harry mruknął coś pod nosem w niezadowoleniu. Po chwili znajdowałam się w pomieszczeniu razem z Perrie bo chłopcy postanowili zacząć malować salon.
-Mam nadzieję, że wam się spodoba- mówiłam jednocześnie szkicując ptaki na ścianie.
-Jestem o tym przekonana.
-Jeśli mam być szczera to trochę zdziwił mnie ten wasz wczorajszy telefon. To znaczy super, że mogę wam pomóc, ale czy Zayn nie mógłby tego sam namalować? Przecież ma w tym doświadczenie i w ogóle świetnie maluje, rysuje- miałam nadzieję, że nie uraziłam jej moim pytaniem. Po prostu nurtowało mnie dlaczego jestem w ich domu i maluję jaskółki w sypialni.
-On tak się nakręcił na ten dom... Wszystko ma być perfekcyjne i myślę, że bał się, że coś tutaj zrobi nie tak. Poza tym tak się kłóciliśmy o to co powinno być na tych ścianach, że wydaje mi się, że chciał po prostu jakiejś obiektywnej rady. Jakiegoś pomysłu od kogoś kto nam pomoże i niczego nie zepsuje.
-Wow... Przyznam ci się, że nawet nie wiedziałam, że Zayn ma mnie za takiego kogoś. Nigdy nie byliśmy w jakiś super relacjach.
-Tak, on jest dość skryty. Nie pokazuje wszystkiego co w nim siedzi, ale uwierz mi, że byłam o ciebie zazdrosna- blondynka spojrzała na mnie przepraszająco kiedy przez jej słowa prawie spadłam z drabiny na której stałam.
-Zazdrosna?!- prawie krzyknęłam.
-Tak wiem, jestem nienormalna ale nic nie poradzę na to, że jestem straszną zazdrośnicą- powiedziała i wzruszyła ramionami.
-Ale dlaczego byłaś zazdrosna o mnie?- strasznie mnie to zaciekawiło. Przecież ja nie sięgam jej do pięt. Jest śliczna, urocza i przede wszystkim normalna. Ja zachowuję się jak wariatka a dowodem na to była dzisiejsza noc.
-Pierwszy raz był zaraz po tym jak się poznaliście. Spotkaliśmy się a on zaczął gadać tylko o tobie. Jaka jestes świetna, że masz potężny głos chociaż jesteś malutka. Nie mógł uwierzyć, że tak mała osóbka może chować w gardle taką siłę. Cały czas nucił mi Don’t stop believing i zachwycał się twoim wykonaniem. Naprawdę go oczarowałaś. Ale kiedy cię poznałam na jednym koncercie zrozumiałam o czym mówił. Usłyszałam jak śpiewasz, jak osiągasz te wszystkie dźwięki, tonacje i wiedziałam, że Zayn nie przesadzał chwaląc ciebie.
-Ty też jesteś świetna- powiedziałam szybko ciągle nie dowierzając w to co mi powiedziała. -Wszystkie jesteście. Jestem waszą wielką fanką. Kocham wasze piosenki, wszystkie ale najbardziej Move albo Wings? Chociaż nie! DNA! Matko pamiętam, że miałam ciarki na plecach gdy usłyszałam akustyczną wersję- właściwie dopiero teraz do mnie doszło, że właśnie rozmawiam sobie jak gdyby nigdy nic z Perrie z Little Mix. Tak, z tą Perrie!
-Dziękuję, przekażę dziewczynom. Musisz je poznać!- z podekscytowania aż klasnęła w ręce.
-Marzę żeby przyjść na wasz koncert…- pamiętam jak oglądałam na MTV ich koncert i byłam oczarowana ich piosenkami, głosami, tańcem i całą tą energią.
-Przestań bo się zawstydzę- zachichotała a do mnie doszło, że dziewczyna powiedziała, że była zazdrosna o mnie pierwszy raz.
-Zaraz, zaraz… Powiedziałaś, że byłaś zazdrosna pierwszy raz? Byłaś jeszcze kiedyś…- nie dokończyłam bo blondynka natychmiast mi przerwała.
-Tak. Byłam o ciebie zazdrosna jeszcze jeden raz- spojrzałam na nią wyczekująco a ona uśmiechnęła się i zauważyłam, że na jej policzki wkrada się rumieniec.
-Matko! Kiedy?
-Jak Zayn przez całą naszą rozmowę przeżywał jak świetnie rysujesz. Naprawdę to w tobie ceni bo nie zna nikogo innego kto podzielałby jego pasję. Ja nic nie umiem namalować. Szczerze to nawet podpisać się ładnie nie potrafię- mówiąc to nico się skrzywiła
-Uwierz mi, że spędzam z Zaynem sporo czasu i nigdy nie domyśliłabym się, że mógł mnie kiedykolwiek przed kimkolwiek chwalić. Wiem, że jest najlepszym narzeczonym na świecie, bo widzę jak za tobą tęskni kiedy jest daleko od ciebie. Kocha cię i nie masz powodów do zmartwień a już na pewno ja nie jestem takim powodem.
-Wiem. Poza tym widzę jak na siebie patrzycie.
-Ja z Zaynem?!
-Nie- powiedziała i zaczęła się śmiać- Ty z Harrym.
-No tak… Ja i Harry… To dość długa i skomplikowana historia, ale mogę śmiało, z ręką na sercu powiedzieć, że kocham go bezgranicznie.
-On ciebie też, to widać. Znam go jakiś czas i wiem, że zaszła w nim pewna zmiana. Na lepsze.
-Jaka zmiana?- byłam ciekawa o co jej dokładnie chodzi.
-Dawniej był… Nie wiem jak to określić. Mam wrażenie, że to on najbardziej dał się zwariować temu wszystkiemu. Nieco się zatracił. Poczuł, że może już wszystko. Jednego dnia Paryż drugiego Nowy Jork. Kiedy Chloe go zostawiła to był kubeł zimnej wody dla niego. On, pan świata został oszukany… Reszta chłopaków też miała swoje wzloty i upadki, nie tylko Harry ale mam wrażenie, że otworzyłaś mu oczy na pewne sprawy, zobaczył co się tak naprawdę w życiu liczy. Jesteś dla niego czymś w rodzaju lekarstwa, terapii. Przynajmniej mi się tak wydaje- nigdy nie myślałam o tym, że mogę coś Harremu dawać. To on daje mi poczucie bezpieczeństwa, ale też odrobiny szaleństwa. Dzięki niemu czuję się dobrze, nie mam ochoty się krzywdzić. Pomaga mi wyjść z tej ciemności w której się znalazłam. Dzięki niemu mam ochotę wstawać rano z łóżka, ładnie się ubrać i uczesać...
Rozmawiałybyśmy tak pewnie bez końca, ale Harry przyszedł i nam przerwał. Śmiał się tak głośno, że chyba dziesięć minut zajęło mu uspokojenie się i powiedzenie o co chodzi. Później zostałam sama. Założyłam słuchawki na uszy i gdy skończyłam szkicować umoczyłam pędzel w jasnobeżowej farbie i zaczęłam malować jaskółki w różnych rozmiarach jednak wszystkie o takim samym kształcie. Kolor ściany był dość ciemny dlatego ptaki odznaczały się od niej a nie zlewały się z nią tak jak przewidziałam.
-Buuuuu!- krzyknął Harry i złapał mnie za nogę przez co prawie spadłm z drabiny i wylałam całą puszkę farby na ścianę co byłoby niewyobrażalnie wielką katastrofą.
-Oszalałeś?! Prawie spadłam!
-Złapałby cię- powiedział wyraźnie usatysfakcjonowany tym, że udało mu się mnie wystraszyć.
-Yhym, tak jasne. Pewnie spadłabym i złamała sobie nogę albo obie albo rękę.
-Czego słuchasz?- zapytał totalnie ignorując moje wywody na temat mojego niedoszłego upadku.
-Nie ważne- powiedziałam i nieco się zawstydziłam. Czy to nie dziwne, że słuchałam właśnie piosenki jego zespołu?
-No pokaż!
-Nie!- powiedziałam i wytknęłam na niego język.
-Pokaż albo zacznę cię łaskotać tak jak wczoraj- zagroził wiedząc, że się poddam.
-Proszę- przytknęłam mu ekran mp4 do nosa. -Zadowolony?
-Słuchałaś Half a heart?- był rozbawiony.
-Tak a wcześniej Little things i Story of my life. A i jeszcze Happily- Harry spojrzał na moją playlistę na której rzeczywiście widniały wspomniane utwory i zaczął się głośno śmiać.
-Nie znudziło ci się jeszcze słuchanie tych piosenek prawie dzień w dzień od dwóch miesięcy?
-Nie. Przecież wiesz, że wygrałam konkurs dla FANÓW. Czyli logiczne, że jestem fanką.
-Myślałem, że już ci przeszło to całe jaranie się One Direction skoro nas znasz- zaczął śmiesznie gestykulować przez co wyglądał jak klaun.
-Nie przeszło okej? To znaczy przeszło mi to jaranie się na was, ale nadal jaram się na piosenki.
-Nie jaram cię?- zapytał i momentalnie zrobił smutną minę.
-Och, przestań!- pacnęłam go w ramię. -Lepiej powiedz jak wam idzie?
-Pomalowaliśmy już dwie ściany i zrobiliśmy sobie przerwę na obiad.
-Perrie już wróciła?
-Tak, kupiła nam obiad, jakąś chińszczyznę.
-Okej już idę tylko…- wpadłam na genialny pomysł.
-Tylko?
-Muszę wyczyścić ręce i tak sobie myślę…- nie dokończyłam tylko wytarłam dłonie w jego koszulkę, która nie była w ogóle brudna w przeciwieństwie do mojej. -To za to, że się ze mnie śmiałeś- powiedziałam i już chciałam zjeść z drabiny kiedy chłopak mnie przytrzymał. Myślałam, że chce mnie łaskotać czy coś ale spoważniał. -Coś się stało?
-Dzwoniła Gemma.
-I?- musiałam go ciągnąć za język.
-I chce się spotkać z nami.
-Dzisiaj?
-Tak, dzisiaj wieczorem w tej knajpce co wtedy.
-A ty nie chcesz się z nią spotkać?
-To nie tak, że nie chcę po prostu to ostatni wieczór kiedy jesteśmy tu w Londynie.
-Myślałam, że lecimy za dwa dni.
-Nie, lecimy juto o 2 w nocy by uniknąć zamieszania na lotnisku. Nikt o tym nie wie ani prasa ani fani tylko hotel no i lotnisko. Poinformowali mnie o tym jakieś pół godziny temu.
-W takim razie uważam, że tym bardziej powinieneś się spotkać z Gemmą.
-Ale ona jest na mnie wkurzona… Była na wakacjach, obcięta od świata, Internetu. I przyleciała w nocy i dopiero teraz zobaczyła nasze fotki. Są wszędzie. Wie, że tu jesteś z gazety i jest wkurwiona, że jej nie powiedziałem.
-Chyba mi nie powiesz, że ty wielki Harry Styles boisz się starszej siostry?- mimowolnie zaczęłam się śmiać. Był taki poważny.
-Nawet nie wiesz jaka ona potrafi być straszna…- zrobił minę niczym skarcone dziecko.
-Przestań. Zadzwoń do niej i powiedz, że chętnie się z nią spotkamy a ja idę w końcu jeść- powiedziałam i zostawiłam Harry'ego ze zbolałą miną. Czy mi się wydawało czy on na serio bał się swojej siostry?


***

-Wyszło… Pięknie. Naprawdę mi się podoba- powiedział Malik kiedy wszedł do sypialni gdy skończyłam. Przez cały czas gdy tam siedziałam nie zajrzał do mnie ani razu dlatego nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
-Mi też. Strasznie ci dziękuję- powiedziała blondynka a po chwili utonęłam w jej ramionach.
-Cieszę się, że mogłam pomóc- starałam się nie mówić zbyt entuzjastycznie chociaż byłam naprawdę dumna ze swojego dzieła.
-Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie-niespodziankę- zakomunikował Zayn.
-Zamieniam się w słuch.
-Jak wiesz, bo znając przyszłą panią Malik pewnie ci wygadała, mam tu pokój graffiti.
-Tak ,wiem- zaśmiałam się przez słowa chłopaka.
-Mam jeszcze trochę miejsca na ścianach i może chcesz coś tam namalować?
-Jasne!- wykrzyknęłam.
-Serio?- zapytał zdziwiony Harry.
-Serio. Zawsze chciałam pobawić się w małego chuligana- powiedziałam i wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać.
-No to chodź- powiedział Zayn i wszyscy podążyliśmy za nim. Po chwili znajdowaliśmy się w pokoju średniej wielkości, który trzy ściany miał pokryte dziełami Zayna. Jedna, na prawo ode mnie wydawała się dość uboga.
-Masz metr. To znaczy metr kwadratowy na tej ścianie ale mam pewien warunek- powiedział poważnie Malik.
-Tak?
-Żadnych serduszek i napisów Ali+ Harry= BIG LOVE, żadnych głupich napisów, literek H, zrozumiano?
-Zrozumiano- zaczęłam się śmiać. Zayn serio myślał, że jestem zdolna do wyznania Harremu miłości na jego ścianie?- Wiem już co namaluję.
-Co?
-Może być motyl?- zapytałam i spojrzałam na Harrego, który uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Tylko nie różowy, okej?- zajęczał mulat i wszyscy łącznie z nim śmialiśmy się jak opętani. -Weź tę maskę. Lepiej nie wdychać tych sprayów- podał mi dziwną, białą maskę i pomógł mi ją założyć.
-Niech Ali sobie maluje a ja idę obejrzeć jeszcze raz sypialnię- powiedziała Perrie i pociągnęła Zayna za sobą. Ja natomiast stanęłam przed tymi wszystkimi sprayami i nie mogłam się zdecydować jaki kolor wybrać.
-Fioletowy- podpowiedział mi Harry a ja stwierdziłam, że to całkiem trafny wybór. Wstrząsnęłam puszką, nadusiłam na dozownik i spryskałam kawałek kartki, którą dał mi Zayn tak bym mogła wypróbować farbę. Idealna. Odstawiłam ją z powrotem na miejsce i zaczęłam szkicować mojego motyla. Po godzinie był gotowy. Był fioletowo-turkusowo- granatowy. Ale nie tylko motyl był kolorowy. Białą koszulkę Harrego zdobiły nie tylko ślady moich palców gdy się w niego wycierałam ale także wielkie, czerwone serce, które mu namalowałam.
-Naprawdę jesteśmy ci wdzięczni, właściwie wam oboju bo w końcu Harry też pomagał.
-Przestań. Oboje cieszymy się, że mogliśmy pomóc- byłam naprawdę dumna z tego co dzisiaj namalowałam.
-Wierz lub nie ale to co dla nas zrobiłaś zaoszczędzi nam masę niepotrzebnych nerwów. Nie wiem jak długo jeszcze znosiłabym te wszystkie kłótnie. Matko! Prawie zapomniałam! Mamy coś dla ciebie!- powiedziała Perrie i pobiegła do kuchni.
-Takie podziękowanie…- wyjaśnił Malik.
-No i wiemy, że miałaś kilka dni temu urodziny!- dodała Perrie a mi się zrobiło totalnie głupio gdy zobaczyłam, że w dłoniach trzyma prezent dla mnie.
-Przestańcie, niczego nie musieliście mi kupować.
-Mam nadzieję, że ci się spodoba. Zayn wybierał i w ogóle to był jego pomysł. Wszystkiego najlepszego!- blondynka zaczęła mnie ściskać po chwili to samo zrobił Zayn.
-Naprawdę nie musieliście- powiedziałam jeszcze raz gdy szliśmy we czwórkę do samochodu Harrego.
-Musieliśmy. A poza tym musimy się spotkać kiedyś bez nich. Iść na jakieś zakupy czy coś.
-Świetny pomysł!- przytaknęłam i rozmawiałam z dziewczyną jeszcze jakiś czas podczas gdy Harry z Zayn dyskutowali na temat jakiejś piosenki, którą mają nagrać już w Stanach a która ma znaleźć się na ich nowej płycie.
-Ali wiem, że lubisz gadać ty Perrie zresztą też, ale na serio musimy już jechać skoro postanowiłaś się spotkać z moją siostrą.
-W takim razie jeszcze raz ci dziękujemy- blondynka uściskała mnie chyba setny raz dzisiejszego dnia a ja zaczęłam się zastanawiać czy wie co dokładnie mi się stało, czy wie co zrobiłam…- Naprawdę cieszę się, że Harry zmądrzał. Jesteście cudną parą- szepnęła mi do ucha tak by chłopcy nie słyszeli. -Do zobaczenia!
-Do zobaczenia- powiedziałam do niej. -Do jutra!
-Do jutra- pożegnał się z nami Zayn.
Gdy wsiadłam do samochodu natychmiast odpakowałam prezent. Był nim zestaw do szkicowania. Kiedyś wspomniałam chłopakowi o tym, że zawsze marzyłam o takim czymś ale nigdy nie przypuszczałabym, że Zayn zapamięta tę rozmowę i spełni moje marzenie...


***

-Mamy godzinę żeby doprowadzić się do porządku- zakomunikował mi Harry gdy wchodziliśmy do mieszkania.
-Postaram się wyrobić.
-Podejrzewam, że chcesz wejść do łazienki pierwsza…
-Tak, jeśli mogę. Ty wyszykujesz się w pięć minut a ja…
-Okej ale pośpiesz się bo też muszę zmyć z siebie resztki tej farby. Daję ci 40 minut. Później wchodzę bez ostrzeżenia.
-W takim razie zmykam się myć- powiedziałam i pobiegłam do łazienki. Dosłownie gdy zamknęłam drzwi mój telefon, który miałam w tylnej kieszenie spodenek zaczął dzwonić i jak się okazało była to moja mama. Odebrałam szybko i totalnie się zagadałam. Usiadłam na brzegu wanny i zaczęłam przeżywać jak mi minął dzisiejszy dzień. Wspomniałam też o spotkaniu z Gemmą i wtedy do łazienki wparował Harry.
-Minęło już 20 minut a ty cały czas gadasz przez telefon- powiedział tonem smerfa Marudy.
-Mamo kończę bo muszę się zacząć szykować zanim ta zrzęda urwie mi głowę. Paaaa- powiedziałam i się rozłączyłam a telefon schowałam z powrotem do tylnej kieszeni spodenek.
-Zostało ci niecałe 20 minut i mam nadzieję, że się wyrobisz- mówił jak mój tata.
-Ależ ty zrzędliwy.
-Po prostu wiem jak to się skończy. Ty się wykąpiesz a ja nie bo nie zdążę.
-Skoro tak bardzo się boisz, że nie zdążysz…- nie dokończyłam tylko odkręciłam wodę i zaczęłam go nią atakować.
-Tak chcesz się bawić?!- zrobił groźną minę, podszedł do mnie mimo tego ,że wciąż go oblewałam wodą i wziął mnie na ręce.
-Puść mnie!- wrzeszczałam i się śmiałam.
-Sama tego chciałaś- mówił śmiertelnie poważnym tonem po czym wszedł razem ze mną pod prysznic i odkręcił wodę. Zimną wręcz lodowatą.
-Jaka zimna! Wypuść mnie!- darłam się w niebogłosy a na Harrym temperatura wody nie zdawała się robić żadnego wrażenia. Zauważyłam kątem oka, że odkręcił też ciepłą wodę i po kilku sekundach nie była tak przejmująco zimna ale nadal nie była też ciepła.
-Skarbie, myślałaś, że możesz ze mną wygrać?- oboje byliśmy już całkowicie mokrzy przez co ubrania przykleiły się do naszej skóry, a przez białą koszulkę Harrego przebijały się wszystkie tatuaże.
-Wiem, że mogę z tobą wygrać ale teraz mnie wypuść- zażądałam widząc jak wzrok Harrego błądzi po moim ciele.
-Nie ma mowy- wydyszał i przyciągnął mnie do siebie a po chwili czułam jak język Harrego delikatnie łączy się z moim. Nie wiem ile tak staliśmy ale byłam pewna, że trwało to co najmniej kilka minut dopóki wszystko nie zaczęło stawać się coraz bardziej intensywne i dopóki Harry nie chwycił mnie za tyłek. Wtedy odkoczył ode mnie jak poparzony i szybko zakręcił wodę.
-Co się stało?- spytałam totalnie zdezorientowana i wtedy mi się przypomniało. -Mój telefon!
-Przepraszam!- powiedział i pozwolił mi wyjść po czym zrobił to samo.
-Za co?- zapytałam i wyciągnęłam z kieszeni telefon. Kapała z niego woda.
-Gdybym nie wpadł na taki pomysł…
-To był mój pomysł- zauważyłam. -Nie działa. Ale może jak wysuszę suszarką to zacznie? Raz Ninie telefon wpadł do kibla, wysuszyła i chodził.
-Do kibla?
-No tak. Ale spokojnie była w nim tylko woda… Tyle, że ona wyciągnęła go w pięć sekund a my staliśmy tak…
-Dobre kilka minut.
-Trudno, mam nadzieję, że chociaż karta będzie dobra.
-Jutro kupię ci nowy- wyparował.
-Mam nadzieję, że się przesłyszałam. Sama kupię sobie nowy telefon. Jedyne co od ciebie chcę to jeden sms. Muszę napisać do brata, żeby przekazał mamie, Zuzie i innym, że jestem poza zasięgiem.
-Okej- zgodził się od razu a ja miałam nadzieję, że ten durnowaty pomysł by kupić mi komórkę wyparuje mu z głowy zanim się porządnie pokłócimy.


***

Kiedy wchodziliśmy do środka coś ścisnęło mój żołądek. Pamiętam, że jak wchodziłam tu z Harrym ostatnim razem nasze relacje były zupełnie inne. Byłam na niego zła. Byłam zamknięta, załamana. Unikałam jakiegokolwiek kontaktu cielesnego a teraz trzymaliśmy się za ręce i było to dla mnie zupełnie naturalne. Zauważyłam Gemmę i nie tylko ją. Przy stoliku siedział John i Victoria!
-Ty kłamczucho!- nie ma to jak miłe powitanie.
-Ciebie też miło widzieć Viki- powiedziałam starając się zachować normalny ton głosu.
-Wiedziałam, że coś między wami jest a ty mi wmawiałaś, że jest inaczej!
-Przepraszam za nią- wtrącił John i podał mi rękę na powitanie po czym wyściskał się z Harrym.
-Ty też jesteś kłamcą!- zabrała głos Gemma- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że poleciałeś do Ali? I że ona tu jest? Serio mam dowiadywać się takich rzeczy z tych plotkarskich gówien?!
-Boże, nie miałem czasu. Nie rób teraz o to afery- Harry wywrócił oczami kiedy w odpowiedzi Gemma uderzyła go w głowę.
-Mam nadzieję, że już sobie wszyscy wszystko wyjaśnili i możemy zacząć zachowywać się jak ludzie- skomentował John i wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po dziesięciu minutach wszyscy się rozluźnili tylko nie Gemma. Siedziała i patrzyła na mnie dziwnie. Szczerze? Nie miałam pojęcia o co może jej chodzić. Może nie chciała bym spotykała się z Harrym? Ale przecież doskonale wiedziałam, że mnie polubiła tak samo jak ja ją. Coś mi nie pasowało w jej zachowaniu, wydawała się spięta a kiedy spojrzała na mój nadgarstek oświeciło mnie. Ona wie. Wie co zrobiłam. Ostatni raz kiedy się widziałyśmy byłam „zdrowa”…
-Pójdę do toalety- powiedziała nagle dziewczyna a ja postanowiłam jej towarzyszyć.
-Ja też pójdę. Zaraz wracam- powiedział do Harry'ego, który wydawał się być nieco zaniepokojony moim dziwnym zachowaniem. W drodze do toalety szłyśmy w ciszy a gdy weszłyśmy do środka postanowiłam nie owijać w bawełnę.
-O co chodzi?- zapytałam. Starałam się wyglądać przyjaźnie. Przecież to nie jej wina, że jestem stuknięta i chciałam się zabić.
-O nic- spojrzała na mnie niepewnie po czym mnie przytuliła. -Cieszę się, że tu jesteś. Że żyjesz.
-Jestem głupia, przepraszam- powiedziałam cicho ciągle przytulając blondynkę.
-Nie, to my byliśmy głupi, wszyscy. Ja, Harry, Lou…- oderwała się ode mnie i patrzyła mi w oczy.
-Nie. Przestań tak mówić. Wszystko co mi się przydarzyło jest tylko i wyłącznie moją winą i nie musisz się tym zadręczać.
-Ale gdyby Harry nie był takim chamem…
-To nie jest jego wina.
-Mogłam szybciej przemówić mu do rozsądku!
-Jeśli za chwilę nie skończysz obwiniać siebie albo Harrego obrażę się i pójdę stąd w siną dal- zagroziłam. Gamma nie miała prawa czuć się winną. Nie była za to odpowiedzialna nawet w jednej setnej procenta.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale. Harry bardzo mi pomógł i nie powiem, że jest mi już lekko. Ciągle zdarza mi się mieć głupie myśli, ale on daje mi siłę by walczyć z moimi demonami. MOIMI. Nie waszymi.
-Jeśli kiedykolwiek będziesz miała problem… Chcę żebyś wiedziała, że zawsze ci pomogę albo zrobię wszystko co w mojej mocy by ci pomóc- powiedziała i znowu się przytuliłyśmy. Dziewczyna, która właśnie weszła do ubikacji patrzyła na nas a ja miałam wrażenie, że nas rozpoznała ale Gemma zdawała się nią nie przejmować.
-Dziękuję- powiedziałam i dodałam nieco weselej. -A teraz proponuję wrócić zanim zaczną się martwić o to gdzie jesteśmy.
-Albo Harry zacznie panikować, że uciekłaś- dzięki Bogu wyraz twarzy Gemmy wrócił do „normy” i uśmiechnęła się do mnie słodko. Miałam wrażenie, że potrzebowała tej rozmowy a teraz jej ulżyło.
Reszta wieczoru przebiegała już gładko. Było bardzo przyjemnie i śmiesznie. Nie mogłam oprzeć się porównaniu tego wieczoru do tamtego i nie mogłam uwierzyć, że to wszystko tak się potoczyło. Co jakiś czas przyłapywałam Harrego na tym jak szukał mojej dłoni pod stolikiem a gdy nie mógł jej znaleźć kładł rękę na moim udzie. Z każdym kolejnym wypitym przez nas drinkiem jego dłoń wędrowała coraz wyżej i o dziwno nie przeszkadzało mi to w ogóle. Wręcz przeciwnie. Czułam, że jeśli byłabym z nim teraz sam na sam nie mogłabym mu się oprzeć, miałam ochotę dotykać jego skóry, jego tatuaży, pokrywających ramiona, brzuch. Zawsze chciałam to zrobić jednak na trzeźwo nie miałam odwagi by o tym chociażby pomyśleć… Boże Ali opanuj się, karciłam się w myślach. Chcąc zająć czymś głowę spojrzałam na Gemmę i dotarło do mnie jak bardzo narąbana była. Ja byłam pijana ale Gemma… Blondynka była po prostu nawalona i przy niej nie wyglądałam tak źle. Harry także był pod wpływem, ale nie tak jak jego siostra. Dziewczyna śmiała się ze wszystkiego a najbardziej z Johna, który był najbardziej trzeźwy z nas wszystkich. Nie ważne co chłopak zrobił czy powiedział Gamma wybuchała szaleńczym śmiechem. We wszystkim wtórowała jej Viki a momentami nawet ja. W pewnym momencie musiałam iść siku. Kiedy weszłam do toalety poprawiłam makijaż, który od śmiechu nieco mi się rozmazał. Jako, że moje ruchy przez alkohol były dość powolne siedziałam w toalecie jakiś dziesięć minut a gdy wróciłam do reszty moich towarzyszy okazało się, że taksówka jest już w drodze. Zapłaciliśmy rachunek i ku uciesze wszystkich obecnych w lokalu ludzi, których zapewne irytowało nasze głośne zachowanie, wyszliśmy na zewnątrz. Po pięciu minutach podjechały dwie taksówki i do jednej wsiadła Viki z Johnem a do drugiej ja za Stylesami. Najpierw kierowca miał odwieźć mnie i Harrego, ale gdy zajechaliśmy na miejsce Gemma spała dlatego postanowiliśmy zabrać ją ze sobą. Bóg jeden wie co by się stało gdyby wracała sama. Harry zbyt bardzo troszczył się o siostrę by zostawić ją na pastwę losu. Potrząsnął nią delikatnie tak by ją obudzić. Gdy otworzyła oczy pomogliśmy jej wyjść z samochodu i przez całą drogę do mieszkania asekurowaliśmy by się nie przewróciła. Choć ja nie byłam raczej dobrym wsparciem sama potykając się o własne nogi. Gdy weszliśmy do środka Gemmie wrócił dobry humor.
-Harry dawaj kieliszki!- zaczęła krzyczeć kiedy usiadła na kanapie w salonie.
-Wydaje mi się masz już dość- powiedziałam i zajęłam miejsce obok niej i zobaczyłam, że Harry gdzieś zniknął.
-Nie mam dość! Harry!
-Przestań krzyczeć zanim obudzisz mi sąsiadów- powiedział brunet wchodząc w ręce trzymając trzy kieliszki, butelkę wódki i sok. -Ali chodź, weźmiemy jeszcze lód i jakieś szklanki.
-A ja poleję!- Gemma zaczęła chichotać a ja poszłam z Harrym do kuchni.
-Moja siostra nie zna słowa stop- powiedział cicho kiedy weszliśmy pomieszczenia. -Wypije jeszcze dwa i zaśnie. Jak chcesz to możesz iść spać czy coś, nie musisz bawić się ze mną w nianię.
-Przestań marudzić- otworzyłam szafkę, w której znajdowały się szklanki i wyciągnęłam trzy sztuki.
-Nie marudzę.
-Weź ten lód i chodź- już miałam wychodzić kiedy Harry zastawił mi wyjście.
-Mówiłem ci już jak cholernie mnie podniecasz?- wyszeptał mi do ucha a ja poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Nie spodziewałam się takiego tekstu… No dobra. Może przez cały wieczór obmacywaliśmy się pod stołem, a raczej on molestował moje udo a wczoraj stanął mu gdy jedliśmy śniadanie, ale usłyszeć coś takiego to zupełnie inna sprawa.
-Zboczeniec- wyszeptałam i w tym momencie usłyszeliśmy krzyk Gemmy, że mamy się pośpieszyć.
Po wypiciu dwóch kieliszków wódki czułam, że następny mógłby być moim ostatnim tej nocy. Kręciło mi się w głowie i czułam, że może urwać mi się film. Harry z siostrą wypili kolejnego shota a dziewczyna nadal miała ochotę na jeszcze. Brat postanowił dotrzymać jej towarzystwa a ja potykając się o wszystko co znalazło się na mojej drodze poszłam się umyć. Gdy wyszłam spod prysznica założyłam koszulkę od piżamy i majtki bo nie mogłam znaleźć spodenek, w których zawsze śpię. Gdy wyszłam z łazienki zobaczyłam, że Gemma śpi. Najciszej jak umiałam, co w stanie upojenia alkoholowego nie było takie proste, poszłam do sypialni. Tam znalazłam Harrego, który wygrzebał z szafy koc a z komody bokserki. Powiedział, że zaraz wraca i nieco chwiejnym krokiem wyszedł z pokoju. Jak to możliwe, że mimo iż był pod wpływem poruszał się z o wiele większą gracją niż ja? W czasie gdy chłopak się mył, ja czesałam swoje mokre, poplątane włosy i analizowałam cały dzisiejszy dzień. Gdy w końcu uporałam się z moją szopą i odłożyłam szczotkę do walizki moją uwagę przykuła gitara. Nigdy wie widziałam jak Harry gra… Gdy usłyszałam, że wchodzi do pokoju odwróciłam się w jego stronę. Był w samych bokserkach, z włosów kapała mu woda… Rzucił swoje ciuchy do szafy i podszedł do mnie.
-Nigdy nie widziałam jak grasz- szepnęłam.
-Nigdy nie gram gdy ktoś jest w pobliżu…
-Dlaczego?- zapytałam i dotknęłam jego mokrych włosów.
-Bo nie jestem w tym dobry…
-Na pewno jesteś… Ty jesteś we wszystkim dobry… Najlepszy- szeptałam a po chwili usta Harrego uniemożliwiły komplementowanie mi go. Dotykałam dłońmi jego ramion, gładziłam jego plecy… Mimo, że stał w samych bokserkach był taki ciepły… Nagle poczułam jak łapie moje pośladki i podnosi mnie do góry więc oplotłam nogami jego talię. Całowaliśmy się powoli, rozkoszując się tą chwilą. Harry usiadł na łóżku przez co ja siedziałam na nim i nie mogłam przestać go całować. Po chwili chłopak przesunął się dalej, wgłąb łóżka przez co nasze usta na moment się rozłączyły a ja mruknęłam w niezadowoleniu na co on delikatnie się uśmiechnął. Wargi bruneta ponownie odnalazły moje a ja miałam wrażenie, że jego pocałunki są dla mnie czymś w rodzaju narkotyku. Byłam od nich uzależniona. Siedziałam na nim i zdałam sobie sprawę, że poruszam delikatnie biodrami kiedy poczułam pode mną, że wybrzuszenie w jego bokserkach zaczyna się powiększać. Nie zamierzałam jednak przestawać robić tego co robiłam. Podejrzewałam, że byłam taka odważna przez alkohol krążący w moich żyłach, ale w tym momencie w ogóle mnie to nie obchodziło. Jęk, który wydobył się ust Harrego tylko dodał mi pewności siebie.
-Ali…- zamruczał gdy zaczęłam całować jego szyję. Pachniał tak cudownie…
-Chcę cię dotknąć, Harry- wyszeptałam mu do ucha.
-C…co?- zapytał z lekkim niedowierzaniem a ja zaczęłam wodzić palcami po konturach jego tatuaży. Były perfekcyjne, tak samo jak on. Badałam jego skórę powoli i dokładnie. Mimo iż byłam pijana wiedziałam, że rano będę wszystko pamiętać. Chciałam zapamiętać każdy najmniejszy jego szczegół. Po chwili zaczęłam składać delikatne pocałunki na jego ramionach. Chłopak przyglądał mi się przez cały ten czas. Harry zawsze wydawał mi się niesamowicie odważny i przede wszystkim zawsze był pewny siebie. Teraz był bezbronny. Miałam wrażenie, że mogłabym zrobić z nim wszystko… Jego oddech był przyśpieszony a źrenice rozszerzone. Przeniosłam moje pocałunki z powrotem na jego szyję i zaczęłam sunąć palcami po jego brzuchu. Gdy dotarłam do tasiemki bokserek momentalnie poczułam jego dłoń na nadgarstku. Spojrzałam mu w oczy, widziałam w nich wahanie ale przede wszystkim desperację i podniecenie.
-Chcę cię dotknąć- wymruczałam a on poluzował uścisk na moim nadgarstku, odchylił się nieco do tyłu i podparł się na łokciach. Szczerze, nie miałam zielonego pojęcia co mam zrobić. Nie byłam bardzo doświadczona w tych sprawach, ale nie obchodziło mnie to teraz. Chciałam by Harry poczuł się dobrze. Tylko to się teraz dla mnie liczyło. Spojrzałam mu prosto w oczy i położyłam rękę na wybrzuszeniu jego bokserek po czym zaczęłam je delikatnie pocierać. Pod wpływem mojego dotyku chłopak zaczął ciężko oddychać a ja postanowiłam posunąć się dalej i włożyłam rękę pod materiał. Oplotłam wokół niego swoją dłoń i spojrzałam na niego z lekkim przerażeniem kiedy zrozumiałam co robię i kiedy zdałam sobie sprawę z jego wielkości. Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się dodając mi pewności, że wszystko jest w porządku a ja zaczęłam poruszać ręką w górę i w dół. Początkowo robiłam to powoli i niepewnie, nieprzerwanie patrząc się na Harrego. Fascynowało mnie to jak zacisnął powieki kiedy poczuł na sobie moją dłoń, kiedy odchylił głowę gdy zaczęłam go dotykać.
-Skarbie…- wyjęczał i złapał mnie za udo, które mocno ścisnął. -Szybciej…
Nie chcąc go dalej katować spełniłam jego prośbę a on ponownie odchylił głowę do tyłu. Moje ruchy stawały się coraz szybsze a klatka piersiowa chłopaka unosiła się i opadała w coraz szybszym tempie. Widziałam jak na jego skórze zaczynają pojawiać się małe kropelki potu a on stara się zachować spokój. Boże, nie wierzyłam, że to robię…
-Ali…- wyjęczał i zaczął wypychać swoje biodra do góry. Po chwili położył się na łóżku i wtedy jego ciało oblała fala przyjemności a bokserki wypełniły się ciepłą substancją. Poluzowałam mój uścisk i wyciągnęłam swoją dłoń. Nie miałam nawet chwili by pomyśleć o tym, że właśnie doprowadziłam Harry'ego do euforii bo chłopak usiadł i złączył nasze usta w pocałunku.
-Ali… To było…- mówił i całował mnie jednocześnie. -Mam nadzieję, że moja siostra ma twardy sen- zaśmiał się cicho a do mnie doszło to, że jest ona praktycznie za ścianą, w pokoju obok. Spojrzałam na niego nieco zażenowana a on zaczął się śmiać. -Spokojnie. żartuję. Gemma śpi jak kamień. Nie musisz się o nią martwić. Znam ją i wiem, że przez najbliższe 8 godzin będzie spała jak zabita.
-Mam nadzieję- powiedziałam i zeszłam z niego siadając obok.
-Chyba muszę iść do łazienki przebrać bokserki- zamruczał i pocałował moje ramie. Matko, wolę nie myśleć o tym co się będzie działo w mojej głowie rano kiedy dojdzie do mnie co zrobiłam.
-Chyba tak- mój głos zadrżał a Harry cicho się zaśmiał po czym wstał z łóżka, podszedł do komody i wyciągnął z niej czystą bieliznę. Nie wyszedł jednak z sypialni od razu. Podszedł do mnie i odgarnął mi włosy z twarzy.
-Chciałbym ci się odwdzięczyć, skarbie- wyszeptał mi do ucha...



Oto rozdział XXV!!! Nie wiem jak mi wyszła ta cała erotyczne scena bo to pierwszy raz kiedy taką napisałam :D Normalnie pijana Ali= zboczona Ali! Kto by przypuszczał, że to wszystko się tak potoczy? Okej, nie będę się tu rozpisywać chcę tylko powiedzieć, że w tym rozdziale dałam jej chwilę odpoczynku od D. :P Dziękuję Adzie, mojej bratniej duszy!!! Kocham Cię <3
Przepraszam za wszystkie błędy!
PS I LOVE YOU! <3

niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział XXIV





Promienie słońca wkradły się do pokoju delikatnie muskając moją twarz, zmuszając mnie tym samym do otworzenia oczu. Spojrzałam niepewnie na okno starając przyzwyczaić mój wzrok do światła. Następnie odwróciłam się na drugi bok i zobaczyłam Harry'ego, który oddał mi całą kołdrę a sam leżał jedynie w bokserkach i białej koszulce. Skoro Harry jeszcze nie wstał, a miał to zrobić o 6:30 to znaczy, że jest jeszcze mega wcześnie i mogę spać dalej- pomyślałam i przymknęłam powieki. Leżałam tak jakiś czas, jednak sen nie nadchodził. Zaczęłam się wiercić, obracać na prawo, na lewo leżałam na wznak, później położyłam się na brzuchu, dokładnie tak samo jak Harry, który cicho pochrapywał. Zrobiło mi się gorąco dlatego się odkryłam tak, że cała kołdra leżała w dole łóżka. Po chwili poczułam jak ciepły, letni wiatr, który cały czas poruszał firanką, muska moje ciało. Jak to możliwe, że czuję się wyspana skoro jest tak wcześnie? I dlaczego mamy otworzone okno? Nie pamiętałam by któreś z nas je otwierało w nocy, ale najwyraźniej Harry zrobił to gdy spałam. Jak to możliwe, że mimo tak wczesnej pory, na dworze jest tak ciepło? To wszystko wydało mi się na tyle dziwne, że postanowiłam sprawdzić, która jest godzina. Wzięłam telefon z szafki i spojrzałam na wyświetlacz- była już 13:18! Usiadałam tak raptownie, że miałam mroczki przed oczami.
-Boże Harry!- krzyknęłam, ale on nie zareagował. -Harry, obudź się! Zaspałeś!- zaczęłam go szturchać i po chwili udało mi się go dobudzić.
-Co się stało?- zapytał zaspany, mrużąc oczy.
-Wstawaj! Jest już po 13! Miałeś jechać na sesję! Zabiją cię!- zaczęłam panikować, to przeze mnie. Będzie miał problemy przeze mnie!
-Uspokój się- muszę przyznać, że Harry mnie po prostu olał. Schował głowę pod poduszkę i zamierzał ponownie zasnąć.
-Boże Harry!- zdjęłam poduszkę z jago głowy na co on zaczął jęczeć- Masz sesję! Wstawaj!
-Przecież już wróciłem z sesji- powiedział spokojnie, przeciągnął się i powoli usiadł na łóżku.
-Co?
-No byłem, wróciłem parę minut po 11. Ty spałaś więc stwierdziłem, że się przyłącze- dlatego, nie pasowało mi otwarte okno i to, że Harry miał na sobie bokserki i biały t-shirt. Jak szliśmy spać miał inne bokserki i szarą koszulkę.
-Jezu, myślałam, że zaspałeś... Przepraszam- wymamrotałam zawstydzona, zrobiło mi się głupio. Zachowałam się jak kretynka, ale nic nie poradzę na to, że po przebudzeniu ciężko mi się myśli.
-Za co?- zapytał skołowany.
-Za to, że cię obudziłam...
-Trudno, jakoś przeżyję...- powiedział, złapał moją dłoń i zaczął kciukiem pocierać mój kciuk.
-Jak chcesz to się jeszcze połóż- zasugerowałam.
-A ty?
-Ja już się wyspałam.
-Ja w sumie też- uśmiechnął się szeroko, kochałam to, że zawsze gdy się rano budził miał delikatną chrypkę, oraz to, że mimo iż wiedziałam, że wcale się nie wyspał wolał wstać ze mną. -Kupiłem nam rogale na śniadanie, choć to już będzie raczej obiad- stwierdził gdy zobaczył która jest godzina.
-To zróbmy tak, że ty sobie jeszcze poleżysz a ja przygotuje śniadanko, okej?- chociaż na tyle mogłam się przydać.
-Nie, ja je przygotuję- odparł, wstał z łóżka i zaczął się przeciągać. Dlaczego zawsze on musi postawić na swoim?
-A dlaczego nie ja?- zapytałam zirytowana.
-No bo nie i koniec.
-Boże Harry, to tylko śniadanie- ja również wstałam a raczej zwlekłam się niezgrabnie z łóżka. Zauważyłam, że Harry przyniósł moje pozostałe torby przez co jego pokój był teraz nieco zagracony.
-No właśnie, nie widzę sensu by się o to sprzeczać. Jesteś mo...- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Tak wiem jestem twoim gościem- mówiąc to starałam się naśladować jego głos, nie chciałam się kłócić. Zaczęłam przeszukiwać walizkę w poszukiwaniu ciuchów jakie powinnam założyć. Był upał, musiałam postawić na coś lekkiego by się nie ugotować.
-Chciałem powiedzieć, że jesteś moja dziewczyną i dlatego chcę ci przygotować śniadanie. Chyba nie będziesz się o to na mnie gniewać? Czy będziesz?- gdy wybrałam to w co się powinnam ubrać, odwróciłam się i podeszłam do bruneta, który zrobił słodkie oczka i wydął śmiesznie dolną wargę przez co się uśmiechnęłam.
-Nie będę, mój chłopaku- na te słowa Harry się pochylił jednak nie byłabym sobą gdybym go w jakiś sposób nie ukarała i w porę się od niego odsunęłam przez co nie zdążył mnie pocałować. Zrobił tylko zbolałą minę a ja śmiejąc się z niego poszłam do łazienki się ogarnąć. Umyłam zęby i zaczęłam się malować. Nie chciałam nakładać dużo tapety, ale nie wiedziałam czy Harry będzie chciał gdzieś wyjść a jeśli tak to nie mogłam sobie pozwolić na wyjście bez makijażu wiedząc, że jestem teraz bacznie obserwowana przez paparazzi na całym świecie. Na szczęście moje włosy wyglądały zadziwiająco dobrze i nie musiałam ich katować prostownicą. Ubrać musiałam się w ekspresowym tempie bo Harry postanowił podnieść mi poziom adrenaliny pukając co chwila do drzwi i krzycząc, że zaraz wejdzie do środka, jeśli się nie pośpieszę. Gdy wyszłam zrobiłam minę a'la morderca z horroru i poszłam do kuchni gdzie znajdowała się moja ofiara.
-Wow, to wszystko dla nas?!- Czy ja serio wyglądałam na taką co je jak facet, albo jak dwóch facetów?
-Nie wiedziałem czy wolisz z dżemem wiśniowym, truskawkowym, morelowym czy może z czekoladą- Harry spojrzał na dwa talerze rogali z dżemami i nutellą i podrapał się po głowie. Chyba stwierdził, że przesadził.
-Aha. Czyli mogłeś mi pukać do drzwi i straszyć mnie, że zaraz wejdziesz mi do środka ale nie wpadłeś na to by zapytać o to wolę czy nutellę czy dżem truskawkowy?
-Po prostu chciałem żebyś miała wybór bo wiem, że lubisz i nutellę i dżem.
-Jesteś niemożliwy- powiedziałam i wzięłam kawałek z dżemem. -Jak było na sesji?
-Lou się na mnie darła przez pół godziny, że wyglądam okropnie. Że mam wory pod oczami i takie tam. A sama sesja niczym się nie różniła od wszystkich poprzednich.
-Nawet nie usłyszałam kiedy wychodziłeś. Spałam jak zabita.
-Wiem, nie zareagowałaś nawet na mój budzik ani kiedy się ubierałem a miałem małą nadzieję, że wtedy otworzysz oczy- Harry uśmiechnął się głupkowato a ja wiedziałam o co temu zboczeńcowi chodzi. Łaził pewnie goły po pokoju, w którym ja spałam i gdybym się obudziła widziałabym go dokładnie tak jak go Pan Bóg stworzył. -Gdy wróciłem spałaś owinięta całą kołdrą i nadal nie reagowałaś. To znaczy zamruczałaś coś cicho kiedy kładłem się obok ciebie i to wszystko.
-Nic nie słyszałam- przyznałam szczerze i oblizałam palec, po którym zaczął spływać dżem, Harry nałożył go tak dużo, że nie mogłam sobie z nim poradzić. Zapanowała cisza. Myślałam, że się jakoś odezwie, ale kiedy na niego spojrzałam wzrok utkwiony miał w moim palcu, z którego właśnie zlizywałam resztki dżemu. Patrzył się na mnie jak zahipnotyzowany przez co zrobiło mi się głupio i poczułam się dziwnie. Spuściłam wzrok i nie wiem dlaczego spojrzałam na jego krocze. Widziałam, że wybrzuszenie w jego bokserkach zwiększyło swoje rozmiary. Matko! On się podniecił widząc jak oblizuję palec? Jak to w ogóle możliwe?! Jak takie coś mogło go podniecać? I dlaczego w pewnym sensie podobało mi się to, że tak na niego działam? Musiałam coś zrobić by przerwać tę cała krępującą chwilę, to dziwne napięcie które między nami powstało. -A co będziemy robić jak już się najemy?
-Myślałem by iść może do kina? Albo wieczorem na kolację do jakiejś knajpki? Słyszałem też, że grają bardzo dobrą sztukę, musical... A ty na co masz ochotę?- zapytał rozbawiony i zażenowany jednocześnie.
-Chętnie coś obejrzę, ale może kolacje zrobimy sami?
-Możemy zrobić sami ale to wiąże się z pójściem na zakupy bo nie mam nic w lodówce oprócz dżemu.
-To super, możemy iść od razu jak zjemy- zasugerowałam i starałam się nie patrzeć na jego krocze. Boże! Co jest z nami nie tak?! -Daleko jest jakiś sklep?
-Nie, ale pojedziemy do jakiegoś supermarketu. Tak będzie najwygodniej.
-Okej, to skoro ustaliliśmy już co będziemy robić to może ustalmy co przyrządzimy na tę kolację?
-A na co masz ochotę?- dlaczego wydawało mi się, że to pytanie ma jakiś podtekst?
-A ty?
-Na pizze, ale za każdym razem kiedy próbuję zrobić ją sam ląduje ona w śmieciach- mówiąc to Harry delikatnie się skrzywił.
-Dlaczego?- zapytałam i upiłam łyk herbaty. Była pyszna. Słodka. Skąd on wie ile słodzę?
-Bo mam do dupy przepis na ciasto.
-A może po prostu słaby z ciebie kucharz- uśmiechnęłam się od ucha do ucha dumna ze swojej kąśliwej uwagi i ugryzłam kolejny kawałek pieczywa uważając by ten cholerny dżem nie sprawił mi jakiegoś psikusa. Harry gapił się na mnie tak dziwnie, że miałam ochotę trzepnąć go w głowę. Ale najgorsze było to, że ja kolejny raz spojrzałam na wybrzuszenie w jego bokserkach, które było coraz większe...
-Nie prawda, jestem świetnym kucharzem- powiedział gdy oprzytomniał. Musiałam to przyznać: tak dziwnego śniadania nie jadałam jeszcze nigdy w życiu.
-Ja już się najadłam, pójdę po torebkę i muszę zadzwonić do mamy bo pewnie się stresuje dlaczego jeszcze się nie odezwałam a ty tu sobie jedz spokojnie- oznajmiłam mu i po prostu opuściłam pomieszczenie. Z każdą chwilą czułam coraz większe napięcie między nami, miałam wrażenie, że powietrze miedzy nami było tak gęste, że mogłabym je pokroić nożem. Poszłam do sypialni, wzięłam komórkę i wyszłam na balkon. Nie byłam pewna czy dzwonienie teraz do mamy, Zuzy czy kogokolwiek było teraz dobrym pomysłem ale wiedziałam, że jeśli tego nie zrobię, wrócę do kuchni i rzucę się na Harrego. Wybrałam numer Zuzy, która odebrała po trzech sygnałach. Opowiedziałam jej w skrócie wydarzenia z ostatnich godzin przez co nieco ochłonęłam. Później zadzwoniłam do mamy, nie rozmawiałam z nią długo bo Harry przyszedł i powiedział, że jest gotowy. Był ubrany, miał na sobie spodnie. Dzięki Bogu- pomyślałam. Jadąc wspólnie samochodem rozmawialiśmy już zupełnie normalnie za co byłam mu ogromnie wdzięczna. W supermarkecie wzięliśmy wszystkie potrzebne składniki do pizzy i tysiąc innych, totalnie zbędnych produktów. Gdy zapytałam po co zamierza kupić to wszystko skoro będzie w Londynie jeszcze tylko cztery dni wzruszył tylko ramionami i zaczął ładować do koszyka kolejne rzeczy. Dosłownie po godzinie dotarliśmy do kasy bo robiąc zakupy musieliśmy kilka razy zatrzymać się i zapozować do zdjęć. O dziwo, wszystkie fanki, które nas zaczepiły były bardzo przyjazne i prosiły o zdjęcie również mnie. Żadna też nie zapytała się o nasze sprawy prywatne co było naprawdę miłe. Nie obyło się bez małej sprzeczki kiedy to ja chciałam zapłacić połowę za zakupy, które zrobiliśmy. Harry oczywiście poczuł się urażony i wyjechał z tekstem: Jesteś moją dziewczyną, zaprosiłem cię, nie będziesz mi robić zakupów bla, bla, bla. Jednak tak szybko jak się pokłóciliśmy, tak samo szybko się pogodziliśmy. Wracając do mieszkania Harry uparł się, że pójdziemy na lody więc wstąpiliśmy jeszcze do małej kawiarenki i zamówiliśmy desery lodowe z owocami. Cieszyłam się, że nie zamówiłam loda na wafelku bo nie wiem jak Harry zniósłby taki widok. Gdy dotarliśmy w końcu na miejsce było kilka minut przed siedemnastą.
-Harry?- zapytałam, wypakowując jednocześnie zakupy.
-Tak?
-Serio chce ci się iść do tego teatru?- błagam powiedz nie, błagam powiedz nie...
-Tak szczerze to nie- kocham cię, kocham!- wrzeszczałam właśnie w myślach.
-Mi też się nie chce. Poza tym zanim zrobimy pizzę, zanim ja się uszykuję... To nie ma sensu.
-Ale sama mówiłaś, że chętnie coś obejrzysz...
-Ale możemy obejrzeć coś na DVD, widziałam, że masz sporą kolekcję filmów.
-Okej- zgodził się od razu.
-Super- powiedziałam z entuzjazmem i dałam mu buziaka prosto w usta. -Minęła chyba godzina odkąd się nie posprzeczaliśmy i jesteśmy we wszystkim zgodni.
-To chyba nasz rekord- kiedy oboje śmialiśmy się jak opętani ze zdania, które nie było ani trochę śmieszne zadzwonił mój telefon. Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu kto dzwoni. Harry od razu zrobił podejrzliwą minę.
-Cześć Zayn- powiedziałam gapiąc się na Harrego, który usłyszawszy imię przyjaciela zdziwił się tak samo jak ja wcześniej.
-Hej. Pewnie się zastanawiasz dlaczego dzwonie- chłopak zaśmiał się serdecznie a ja potrafiłam sobie wyobrazić jego uśmiech.
-W sumie tak- odparłam szczerze.
-Harry mówił, że jesteś w Londynie- Pozdrów ją!- usłyszałam w tle.
-Tak, to prawda.
-Perrie cię pozdrawia.
-Dzięki, też ją pozdrów- odparłam.
-Ali też pozdrawia- przekazał Malik- dzięki!- usłyszałam krzyk blondynki a Zayn kontynuował-No i mam do ciebie sprawę- Boże jaką on mógł mieć do mnie sprawę?
-Sprawę?
-Widzisz chodzi o to, że razem z Perrie kupiliśmy niedawno dom. Był on nieurządzony, właściwie to  w stanie surowym, w środku białe ściany, gołe podłogi, brak kafelek, paneli, mebli. Chcemy go urządzić od podstaw, po swojemu. No i za malowanie ścian zabrałem się ja bo chce, żeby wszystko wyglądało dobrze. Ale zaczęliśmy się spierać jeśli chodzi o pomalowanie salonu i sypialni bo Perrie nie chce graffiti w sypialni- pozwoliłam ci już wypaćkać jeden pokój!- Perrie dość żywiołowo uczestniczyła w naszej rozmowie- Przecież wiem, że ci się podoba- Tak ale tylko jeden pokój a nie wszystkie- A kto powiedział, że wszystkie?- Ty!- Nieprawda!- Prawda!- Boże kobieto!- właściwie to przez kolejne pięć minut to ja przysłuchiwałam się ich rozmowie nadal nie będąc do końca pewną o co im chodzi, choć miałam już swoje domysły-Halo? Ali jesteś tam?
-Jestem, jestem. Wciąż cię słucham.
-No i widzisz chciałem, chcieliśmy cię zapytać i poprosić czy nie zechciałabyś wpaść do nas i może gdybyś oczywiście miała czas, to może pomogłabyś mi w tym salonie i sypialni?
-Ale z malowaniem?
-No tak. Wiem, że masz talent i może coś nam ładnego namalujesz?
-Ale, Zayn, ja nigdy nie malowałam niczego na ścianach- nie powiem, chciałabym spróbować ale eksperymentowanie w domu Malika nie było chyba dobrym pomysłem. Nie chciałam niczego zepsuć.
-Zawsze musi być ten pierwszy raz.
-Sama nie wiem...
-Kiedy masz czas? Jutro?- zapytał szybko wiedząc, że się waham i trzeba mnie postawić pod ścianą.
-Właściwie to chyba mamy jakieś plany na jutro. Prawda Harry?- specjalnie zwróciłam się do bruneta mając nadzieję, że uratuje mnie i potwierdzi moje słowa.
-Nie, jesteśmy wolni cały dzień- powiedział głośno tak by Zayn to słyszał. Głupek się wyszczerzył się i podszedł bliżej czego od razu pożałował do uderzyłam go w ramie.
-W takim razie o której wam pasuje?- zapytał brunet.
-Mi tam obojętnie. Może 12:00?
-Świetnie. Przyjedziesz z Harrym?
-Jasne- starałam się mówić z takim samym entuzjazmem jak Malik.
-To świetnie, nie będę musiał tłumaczyć ci drogi bo on wie gdzie to jest.
-Okej.
-W takim razie do jutra- Paaaa!- Perrie wydarła się gdzieś z oddali.
-Do zobaczenia- powiedziałam i się rozłączyłam.
-Po co powiedziałeś, że nie mamy planów?!- wydarłam się na Harrego.
-Bo to prawda- powiedział spokojnie ładując zakupy do lodówki.
-Ale nawet nie wiesz o co im chodzi- mój głos nie był już podniesiony a raczej zrezygnowany.
-Fakt, nie wiem.
-No właśnie- powiedziałam naburmuszona.
-Może mnie oświecisz?
-Mam Zaynowi pomóc w malowaniu.
-A rzeczywiście wspominał, że nie mogą dojść w tej sprawie do porozumienia- nie wiem co było w tym takiego śmiesznego, ale Harry starał się nie pęknąć ze śmiechu.
-Co w tym śmiesznego?
-Och, nie ważne, coś mi się przypomniało.  Dlaczego nie chcesz mu pomóc?
-To nie tak, że nie chcę tylko ja nie chcę niczego popsuć. A co jak coś namaluję a im się nie spodoba? Nigdy tego nie robiłam- Harry podszedł do mnie i odgarnął moje włosy do tyłu.
-Dlaczego się nie doceniasz? Dlaczego zawsze wątpisz w swoje możliwości? Zayn do ciebie zadzwonił bo wie, że dasz sobie radę. Poza tym nie powierzył by malowania swojego domu komuś komu by nie ufał.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale- powiedział i mnie pocałował. Czule i delikatnie. -Czy to, że się na mnie wydarłaś pięć minut temu zalicza się do sprzeczki?- zamruczał mi do ucha.
-Nie wiem... Dlaczego pytasz?
-Bo jeśli tak to musimy zacząć odliczać czas od teraz i spróbować pobić nasz nowy rekord...
-W takim razie, umówmy się, że zgadzamy się od jakiś dwóch minut, okej?
-Okej- chłopak zaśmiał się serdecznie.
-A teraz pora zabrać się za ciasto- powiedziałam starając się rozchmurzyć.
Tak jak mogłam podejrzewać, robienie pizzy z Harrym trwało pięć razy dłużej niż gdybym robiła ją sama. Oczywiście było też sto razy zabawniej niż w pojedynkę. Obrzucaliśmy się mąką przez co oboje mieliśmy siwe włosy. Harry postanowił to uwiecznić na milionie zdjęć podobnie jak postanowił fotografować każdy kolejny etap przygotowywania pizzy. Wyjadł też prawie całą szynkę i ser więc byłam zmuszona na niego nakrzyczeć... Musiałam przyznać, że poza tym wszystkim nie przypuszczałam, że wspólne robienie pizzy może być aż tak romantyczne... I seksowne? Gdy obrzuciłam go mąką, chłopak postanowił zdjąć koszulkę przez co rozpraszał mnie niemiłosiernie. Wiedziałam, że zrobił to specjalnie widząc moją reakcję, to jak się krępowałam dzisiaj rano. W ramach zemsty ja postanowiłam się przebrać skoro też byłam cała brudna. Zdjęłam spodenki i koszulkę, którą miałam na sobie i wyciągnęłam z walizki moją ulubioną, za dużą na mnie koszulkę z dziurą i ją ubrałam. Była na tyle długa, że zakrywała mi tyłek jednak gdy podniosłam ręce do góry i wspięłam się na palce sięgała do połowy pośladków, było mi widać majtki. Postanowiłam nie ubierać nic więcej, niech się Styles męczy tak jak ja! Gdy weszłam w takim stroju do kuchni użyłam całej swojej siły, by się nie śmiać gdy zobaczyłam Harrego. Odwróciłam się do niego tyłem i doskonale wiedziałam, że gapi się na moją pupę dlatego udałam, że się przeciągam, podniosłam ręce do góry... I nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać jak opętana.
-Zrobiłaś to specjalnie!- Harry odwrócił mnie jednym zwinnym ruchem tak, że napierałam na jego klatkę piersiową, nagą klatkę piersiową.
-Nie wiem o co ci chodzi- rzuciłam zalotnie.
-Nie wiesz? Nie wiesz? To ja ci zaraz pokaże!- wykrzyczał i zaczął mnie łaskotać przez co ja nie mogłam złapać tchu. Uciekałam mu i krzyczałam za każdym razem kiedy czułam jego dłonie łaskoczące mój brzuch. Gdy wbiegłam do salonu od razu wylądowałam na kanapie.
-Ha... Harry! Pr...proszę! Przestań!- brunet prawie na mnie leżał przez co było mi strasznie ciężko.
-Jak powiesz, że zrobiłaś to specjalnie! Wiedziałaś, że mi rano stan... Jak na ciebie reaguję! Przyznaj się- chłopak uniósł się na moment i przestał czekając na odpowiedź.
-Nigdy!- krzyknęłam i próbowałam go z siebie zepchnąć jednak od razu zalała mnie kolejna fala łaskotek. Gdy myślałam, że zaraz się uduszę w końcu wydusiłam z siebie to co chciał usłyszeć- Okej, już! Zrobiłam to specjalnie!- ulga, to słowo opisywało doskonale moment, w którym chłopak przestał i pozwolił mi się wyswobodzić spod jego ciała. -Ale kurde ty też paradujesz bez koszulki i doskonale wiesz, że mnie to rozprasza!
-Rozprasza cię?- uniósł brwi do góry i oczekiwał odpowiedzi.
-Nie pochlebiaj sobie!
-Podoba ci się moja klata?- zapytał śmiejąc się od ucha do ucha a ja w odpowiedzi tylko przewróciłam oczami.
Gdy wróciliśmy do kuchni w dalszym ciągu dopisywał nam świetny humor. Na podłodze było pełno mąki a Harry narysował palcem wielkie serce i zrobił kolejne zdjęcie. Niemal tyle samo czasu ile przygotowanie pizzy zajęło nam sprzątanie tego całego bałaganu, który wyrządziliśmy. Gdy nasza kolacja piekła się w piekarniku zastanawialiśmy się co obejrzeć. Od razu odrzuciliśmy komedie romantyczne, których Harry miał sporo. Wytłumaczył mi, że często ogląda je razem z Gemmą. Nie mieliśmy ochoty na żaden horror ani kryminał. W końcu zdecydowaliśmy się na musical, jeden z moich ulubionych- Upiór w operze. Myślałam, że w samej koszulce będzie mi chłodno, ale mimo otwartego okna wcale tak nie było i na zewnątrz nadal było gorąco. W pewnym momencie zadzwonił jego telefon dlatego zostawiłam go w salonie i poszłam zobaczyć co się dzieje z naszą kolacją.
-Wygląda smakowicie. Długo jeszcze będziemy czekać?- zapytał gdy wszedł do kuchni. Widziałam, że był nieco poirytowany.
-Jeszcze jakieś dwie minutki. Coś się stało?
-Nic takiego, po prostu Tommo miał udzielać dzisiaj o 12 w nocy wywiadu przez telefon do jakiegoś amerykańskiego radia, ale musi iść na jakąś branżową imprezę i ja muszę go udzielić.
-I to cię tak wkurzyło?
-Tak, bo pewnie zajmie mi to godzinę albo pół. Miałem mieć wolne a oni jak zwykle wymyślają, nie dają mi spokoju. Prosiłem dzisiaj by do rozpoczęcia trasy po Stanach dali mi spokój, tylko cztery dni. I co? Miałem go pół dnia. Poza tym jesteś tutaj. Powinienem się tobą zajmować.
-Przestań. Jestem duża i nie musisz mnie niańczyć przez cały czas.
-Może i nie muszę ale chcę…- powiedział cicho i mnie przytulił. Kochałam się do niego przytulać a w tym momencie uświadomiłam sobie, że jeszcze bardziej lubiłam to robić gdy mogłam poczuć jego ciepłą, nieokrytą skórę. Delikatnie zaciągnęłam się jego zapachem, miałam nadzieję, że nie zauważył tego, bo było to dość dziwne. Ale nie mogłam nic poradzić na to, że tak bardzo lubiłam to jak Harry pachniał. Działał na mnie nawet w tak nieświadomy sposób… Było mi niesamowicie przyjemnie w jego ramionach, ale gdy dobiegł czas piekarnik zabrzęczał dając nam znać, że nasza pizza jest gotowa. Harry wyciągnął blachę i położył ją na blacie.
- Poczekaj!- krzyknął i wybiegł z kuchni. Po dziesięciu sekundach wrócił z telefonem w ręce. -Muszę zrobić zdjęcie- wyjaśnił i zaczął pstrykać fotki.
-Okej, już- przerwałam tę małą sesję by pokroić pizze na części. Harry podał mi dwa talerze na których położyłam po kawałku a reszta wylądowała na wielkim, czerwonym talerzu. Harry w tym czasie postanowił zrobić zdjęcie swojego talerza i jego zawartości- Po co ty tak właściwie robisz tyle zdjęć?
-Zrobię z nich później krótki filmik i wrzucę do Internetu.
-To wiele wyjaśnia- stwierdziłam.
-I tak sobie myślałem…- spojrzał na mnie niepewnie, wziął do ręki nasze talerze, ja wzięłam resztę pizzy i poszliśmy do salonu.
-No… Tak sobie myślałeś…
-Bo wpadłem na pewien pomysł- usiedliśmy na kanapie a ja zaczęłam smarować mój kawałek ketchupem. Dopiero teraz zobaczyłam, że jest tu romantycznie, Harry zapalił świeczki, wlał do kieliszków wino… Czy to nie dziwne połączenie? Wino i pizza?
-Jaki?
-Możesz napisać na Twitterze, że kochasz pizze? Albo coś w tym stylu?
-A po co?- powiedziałam nieco niewyraźnie przez to, że miałam pełne usta.
-Widzisz chciałbym wstawić ten filmik.
-Już to mówiłeś.
-No właśnie. I wiesz ja wstawie filmik z pizzą a ty napiszesz coś o pizzy. Chcę dać moim fanom jakoś znać, że zrobiliśmy tę pizzę razem. Nie wprost, ale tak żeby się domyślili…
-W sumie mogę… I tak już wszyscy wiedzą, że coś między nami jest. Zrobili nam już tyle zdjęć… Przyleciałeś na moje urodziny…- nie zastanawiając się sięgnęłam po telefon i zalogowałam się na Twittera.
-Co robisz? Słuchałaś mnie w ogóle?
-Właśnie piszę tweeta o takiej treści: „Kocham robić pizzę!” Może być?
-Może- chłopak uśmiechnął się od ucha do ucha a ja opublikowałam wiadomość po czym od razu wylogowałam się portalu. Harry wziął gryza naszego dzieła i miał tak zdziwioną minę, że nie wiedziałam czy to dobrze czy źle.
-Coś nie tak?- może on był przyzwyczajony do jakiś bardziej wykwintnych dań albo ja miałam jakieś zaburzenia smaku ale mi smakowała nasza kolacja.
-Jest pyszna!
-A ten szok to co to miało być? Mam się obrazić? Myślałeś, że to jest niejadalne?
-Jak sam robię to jest niejadalne. Ale twój przepis jest na serio dobry.
-Czyli mam to traktować jako komplement?- wolałam się upewnić.
-Skarbie to jest zajebiste- powiedział i wziął pół kawałka naraz do ust. Jakim cudem mógł domknąć buzię?
-Cieszę się, że ci smakuje. To co włączamy film?
-Jasne- powiedział gdy przełknął. Pierwsze piętnaście minut filmu starczyło, żebym wciągnęła się w historię na całego nawet jeśli widziałam ten film już wcześniej. Przez ten czas Harry jadł i był „grzeczny”. Później postanowił zacząć mi przeszkadzać. Całował moją szyję, ramie jednak ja byłam tak skupiona na filmie, że odtrącałam go za każdym razem gdy próbował zwrócić na siebie moją uwagę.
-Harry przestań- mruknęłam cicho.
-Ali wiesz co jest najlepsze w oglądaniu filmów razem?
-Co?
-Że tak naprawdę się ich nie ogląda tylko robi się inne ciekawe rzeczy…
-Muszę cię zmartwić ale ja oglądam filmy więc jak nie chcesz mnie wkurzyć to lepiej też zacznij i przestań mi przeszkadzać.
-Ali…- zamruczał mi do ucha tak seksownie, że każda inna zrobiłaby dla niego wszystko.
-Harry no! Chcę oglądać!
-No okej- powiedział zrezygnowany i odpuścił. Przez następne dwadzieścia minut siedział cicho i jeździł palcem po telefonie. Później gdy zaczął oglądać razem ze mną, przysunęłam się do niego tak, że objął mnie ramieniem. Co jakiś czas dolewał nam wina ale poza tym był cicho. Gdy film dobiegał końca jak zwykle łzy zaczęły mi płynąć ciurkiem po policzkach. Cieszyłam się, że w pokoju panowały ciemności, to dodawało filmowi tylko klimatu. Gdy leciały napisy końcowe Harry wstał i zapalił tę dziwną lampę, która stała w kącie przy kanapie.
-Dlaczego płaczesz?
-Bo to smutna historia- powiedziałam i wzruszyłam ramionami.
-Wolałabyś żeby wybrała Upiora?
-Tak- otarłam łzy z policzków i usiadłam po turecku.
-Dlaczego? Przecież on był zły. Zabił wiele osób.
-On nie był zły tak po prostu. On stał się taki przez to jakich ludzi spotkał na swojej drodze. To oni uczynili go złym. Poza tym nie możesz mówić, że był zły skoro kochał Christine całym swoim sercem.
-Prawie zabił Raula, którego ona kochała…- zauważył Harry.
-On pozwolił jej odejść. Z nim. Jakby był zły do szpiku kości to postąpiłby inaczej. Ale on dał jej wolność.
-Ale Raul zawsze był dla niej oparciem, zawsze był dobry. Upiór dawał jej tylko mrok. Co jeśli miałabyś do wyboru Raula i Upiora? Wybrałabyś tego, który zawsze się o ciebie troszczył czy tego, który jest nieobliczalny, impulsywny i przede wszystkim niebezpieczny? Raul był dobry przez cały film a Upiór tylko w ostatniej scenie.
-Harry to, że ktoś był zły nie oznacza, że nie może się zmienić i że takiej osoby nie można pokochać nawet jeśli wcześniej wyrządziła sporo krzywdy, nawet jeśli nas zraniła. Poza tym jeśli nie była zła od tak tylko była zagubiona, zraniona przez kogoś innego, kogoś kto sprowadził na nią mrok… Jeśli szczerze tego żałuje, przeprasza, darzy nas uczuciem i jest w stanie to udowodnić, myślę, że warto dać takiej osobie szansę…
-A mówimy jeszcze o filmie czy chcesz mi w delikatny sposób powiedzieć, że jestem Upiorem i dałaś mi szansę?- Harry zaczął się delikatnie śmiać, ale w jego oczach dojrzałam obawę.
-W pewnym sensie… Ty też nie jesteś święty, ale nie wiem czy porównanie cię do Upiora jest w stu procentach trafne choć nie powiem bardziej pasowałbyś do roli demonicznego ducha opery niż nieskazitelnego Raula. W końcu bądź co bądź, ale kilka miesięcy temu…- nie zdążyłam dokończyć bo Harry'ego telefon zaczął wibrować. No tak. Wywiad.
-Dokończymy tę rozmowę później- rzucił, odebrał telefon i poszedł do kuchni.
Postanowiłam, że w czasie kiedy Harry udziela wywiadu ja odwiedzę pocztę. Nie chciałam tego robić, ale musiałam sprawdzić swój grafik. Na początek jednak weszłam na Twittera. Zobaczyłam, że pod moim postem roi się od komentarzy. Weszłam też na profil Harrego i od razu stało się dla mnie jasne to dlaczego siedział z telefonem w ręce. Montował ten swój filmik z pizzą w roli głównej. Podpisał go niby niewinnie: „Proces tworzenia pizzy. Kocham jeść pizzę!”, ale łącząc nasze wspólne posty czyli mój, że kocham robić pizzę i jego, że kocha ją jeść, plus filmik i mnóstwo naszych zdjęć z ostatnich dwóch dni plus te z dzisiaj, z supermarketu było poważnymi dowodami na to, że spędzamy razem wolny czas, że jesteśmy ze sobą… Następnym przystankiem była poczta. Przez moment zastanawiałam się czy nie zmienić już 6 raz swojego adresu e-mail ale wiedziałam, że to nic nie da i D. i tak prędzej czy później mnie znajdzie. Za każdym razem gdy obiecywałam sobie, że po prostu nie będę czytać tych maili kończyło się na tym, że i tak to robiłam. To był silniejsze ode mnie… Na początek zobaczyłam wiadomość od Jessici. Pytała się jak idzie mi pisanie piosenki, co z Harrym i jak zwykle miałam przygotowany grafik na następny tydzień. Później przyszedł czas na D. Byłam głupia bo jak zwykle to zrobiłam. Otworzyłam wiadomość: „Nie przeleciał cię jeszcze. Zastanawiasz się skąd to wiem? Jak tylko cię zaliczy skończy się twoja zabawa w Kopciuszka… Zrozum to. ON NIC DO CIEBIE NIE CZUJE! Przeleci cię i zostawi. Zawsze tak robi. Całuski D.”. I kolejną: „To żałosne. Ty go kochasz a jemu zależy tylko na tym by cię wyruchać! Musi zaliczyć każdą! Jesteś żałosna myśląc, że coś do ciebie czuje. Wciąż wierzysz, że go przejrzałaś. A patrząc z bliska widzisz najmniej*. Całuski D.”.Ostatnia wiadomość przyszła kilka minut temu: „Zrobiliście wspólnie kolację? Później był pewnie film… Harry planuje przelecieć cię dziś w nocy. Jutro wszystko wróci do normy i znowu staniesz się dla niego gównem! Całuski D.”. Wyłączyłam to. Nie chciałam tego czytać. Nie kiedy łzy zaczęły znowu zdobić moją twarz. Dlaczego ktoś mi to robi? I co ja powinnam zrobić? Może warto komuś powiedzieć… Nikt o tym nie wie. Ale jak mogę komuś pokazać takie upokarzające wiadomości? Jak mogłabym to pokazać Harremu? I skąd to całe D. wie o filmie? „Zrobiliście wspólnie kolację? Później był pewnie film… Harry planuje cię przelecieć dziś w nocy.” Przecież Harremu nie może zależeć tylko na seksie. Przecież ja to wiem… Dał mi już milion powodów by mu ufać… Pokazał mi, że mnie kocha… Ale ta osoba mąci mi w głowie. Za każdym razem gdy czytam od niej wiadomość jestem rozbita. Nie wiem co mam myśleć…
-Wciąż płaczesz?- zapytał Harry gdy wszedł do salonu. Od razy starłam łzy z policzka i starałam się zachowywać normalnie.
-Po prostu ten film tak na mnie wpłynął- uśmiechnęłam się delikatnie.
-A na czym skończyliśmy?- chłopak usiadł obok mnie na kanapie i przysunął się bliżej i chwycił mnie za rękę.
-Co skończyliśmy?
-Naszą rozmowę- poczułam jego ciepłe usta na swojej dłoni.
-Szczerze to nie wiem, ale jestem już nieco zmęczona i chyba chcę się umyć- prawie wyrwałam dłoń z jego uścisku i raptownie wstałam. Harry wyglądał na nieco skołowanego i nie mogłam mu się dziwić. Naciągnęłam moją koszulkę tak by nie było mi widać tyłka. Ośmieszyłam się tylko tak przed nim paradując. Gdy weszłam do sypialni zapaliłam tę samą małą lampkę co wczoraj. Wzięłam moją piżamę a gdy się odwróciłam zobaczyłam Harrego zamykającego drzwi do pokoju. Patrzył się na mnie, dziwnie. Nie odzywał się. Stałam przy łóżku i gapiłam się na niego a on podszedł do mnie, wziął moją piżamę i położył ją z powrotem na łóżko. Chwycił za moją koszulkę i przyciągnął mnie do siebie. Spojrzałam mu prosto w oczy a on zaczął mnie całować, delikatnie ale stanowczo. Chciałam być tak samo pochłonięta jak on, ale nie mogłam. Bałam się. Poczułam jego dłonie na moich pośladkach, które były praktycznie nieosłonięte. „Zrobiliście wspólnie kolację? Później był pewnie film… Harry planuje przelecieć cię dziś w nocy.” Cały czas miałam tego maila przed oczami. Zrobiliśmy kolację… Obejrzeliśmy film… „Harry planuje przelecieć cię dziś w nocy”, „Harry planuje cię przelecieć dziś w nocy”. Dziś w nocy…
-Przepraszam- powiedziałam i odepchnęłam go od siebie. Wyglądał na zaskoczonego i zmartwionego jednocześnie.
-Ali, coś się stało?- jego głos wydawał mi się niesamowicie zachrypnięty.
-Nie… Jestem po prostu wykończona. Pójdę się umyć, okej?
-Okej- rzucił tylko i odsunął się ode mnie.
-Jesteś zły?- zapytałam cicho, ale nie patrzyłam na niego.
-Zły? Za co?
-No za to…
-Ali…- westchnął- Nie jestem zły, skarbie. Nie mam powodu.
Wzięłam szybko piżamę i wyszłam bez słowa z pokoju. Gdy weszłam pod prysznic zaczęłam analizować każde słowo Harry'ego i każde słowo D. Wiedziałam, że nie mam nawet najmniejszych podstaw by nie wierzyć Harremu i wierzyć D. ale z jakiegoś powodu Harry siedzi teraz sam w pokoju i pewnie zastanawia się o co mi chodzi… Jak to się dzieje, że ktoś zupełnie mi obcy ma nade mną tyle kontroli. Głupi mail a ja już robię się podejrzliwa! To nie jest normalne, ja nie jestem normalna! Ale wszystko się zgadza… Kolacja, film i to, że Harry kilka minut wcześniej próbował mnie uwieść i zaciągnąć do łóżka… Nie cierpiałam mieć tego cholernego mętliku w głowie! Dlaczego byłam tak pokręcona? Po wyjściu z łazienki poszłam do sypialni by odłożyć koszulkę do walizki. Nie było w niej Harrego. Przechodząc przez salon też go nie widziałam. Poszłam więc do kuchni. Chciałam mu powiedzieć, że już wyszłam i idę się położyć, ale tam też go nie znalazłam. Nigdzie go nie było. Weszłam jeszcze raz do salonu i dopiero po chwili zorientowałam się, że Harry wyszedł na balkon.
-Łazienka jest już wolna- powiedziałam niepewnie.
-Super- nie spojrzał na mnie. Stał odwrócony do mnie tyłem. Był zły. Na mnie.
-Idę się położyć- szepnęłam.
-Co się stało?- zapytał i odwrócił się i spojrzał mi w oczy.
-Nic się nie stało.
-Wcześniej było okej a teraz…
-A teraz co? Chodzi o to, że odepchnęłam cię w sypialni? Harry jak rozmawiałeś przez telefon ja siedziałam w pokoju i prawie zasnęłam. Naprawdę jestem niesamowicie śpiąca. Nie miałam nic do roboty kiedy ciebie nie było i chyba ten cały płacz mnie zmęczył. Oto cała tajemnica- starałam się mówić pogodnie. Miałam nadzieję, że uwierzy…
-Na pewno?
-Na pewno.
-To idź się połóż a ja pójdę się umyć i zaraz do ciebie dołączę- powiedział nieco pogodniej. -Też jestem zmęczony.
Gdy Harry się mył ja leżałam w łóżku i starałam się zasnąć. Chłopak przyszedł po dwudziestu minutach a ja nadal nie spałam, udawałam jednak, że jest inaczej. Harry otworzył szafę, wrzucił do niej swoje ciuchy i położył się koło mnie. Byłam odwrócona do niego plecami. Zgasił światło i przysunął się do mnie jednak mnie nie przytulił. Może bał się, że mnie obudzi… A może nie? Może nie chciał mnie przytulać skoro i tak nie byłaby tego świadoma…

-Przymierz ją, proszę…
-Dlaczego mi ją kupiłeś?
-Wiedziałem, że będzie na tobie świetnie leżeć.
-Sama nie wiem…
-Dalej skarbie, zrób to dla mnie…
-Okej- pobiegłam się przebrać. Gdy wróciłam jego oczy się rozszerzyły.
-I jak?- zapytałam zalotnie.
-Wyglądasz pięknie- usłyszałam komplement z jego ust.
-Dziękuję. Swoją drogą nie wiedziałam, że wiesz jaki rozmiar noszę.
-Mam dobre oko.
-Właśnie widzę- powiedziałam patrząc na siebie w czerwonej, obcisłej sukience. Byłam w mieszkaniu Harrego, staliśmy przed jego wielkim lustrem w łazience. Harry był za mną.
-Jesteś seksowna…- zamruczał mi do ucha. Po chwili poczułam jego usta na swojej szyi. Czułam jak delikatnie ssie moją skórę… Przymknęłam powieki by rozkoszować się tą chwilą. Gdy otworzyłam oczy znajdowałam się w łóżku, w jego łóżku. Byłam sama… Leżałam naga. Chciałam się okryć kołdrą ale jej nie było… były tylko dwie poduszki, prześcieradło…
-Nareszcie królewna się obudziła- Harry. Stał w samych bokserkach przy łóżku. Próbowałam się jakoś zakryć.
-Harry… my?
-Tak. Przeleciałem cię i szczerze? Było tragicznie!- wydarł się na mnie- Chloe była lepsza! Co ja pierdolę? Każda była lepsza od ciebie!
-Harry… Proszę- zamknęłam oczy a gdy je otworzyłam miałam nadzieję, że go nie będzie. Niestety, nic z tego. Łzy zaczęły płynąć potokiem po mojej twarzy.
-Kurwa! Nie rycz! Jesteś słaba! Kurwa, tyle się namęczyłem żeby cię tu ściągnąć a ty okazałaś się taka… chujowa, taka do dupy! Bierz te swoje szmaty i wypierdalaj z mojego mieszkania!- podszedł do mnie i szarpnął moją rękę tak, że skuliłam się z bólu. Spojrzałam na moje ramy, otworzyły się, sączyła się z nich krew. Siła jakiej użył Harry rozerwała skórę na moim nadgarstku.  Wywlekł mnie łóżka i rzucił w moją stronę jakieś ciuchy. -Dalej szmato! Wypierdalasz czy mam ci pomóc?!
-Harry błagam nie rób mi krzywdy- szlochałam, ale on miał to gdzieś. Pchnął mnie na ścianę, tak że uderzyłam o nią z całym impetem. Poczułam jego zęby na swojej skórze. Chciałam go odepchnąć, ale nie miałam siły. Chciałam krzyczeć, ale nie mogłam…
-Myślałam, że cię znam- wyszeptałam.
-Jak mogłaś tak dać wkręcić się?**
Obudziłam się cała zalana potem. To był sen. Zwykły sen. Spojrzałam na Harrego. Spał spokojnie. Usiadłam na łóżku i dopiero wtedy zauważyłam, że trzyma moją dłoń… Tę samą, którą we śnie… Delikatnie zabrałam ją z jego uścisku, przejechałam palcami po bliźnie. Było to głupie, ale musiałam upewnić się, że wszystko jest w porządku. Następnie wstałam. Byłam cała roztrzęsiona. Nawet nie wiedziałam, która była godzina… Poszłam do kuchni, nalałam sobie wody. Stałam tam chyba z dziesięć minut jednak nadal byłam cała rozdygotana. Wzięłam ze sobą butelkę, zgasiłam światło i poszłam do salonu. Wyszłam na balkon, mimo nocy na zewnątrz było ciepło. Usiadłam na chłodnych kafelkach. Boże, dlaczego jestem taka porąbana? Dlaczego ktoś zupełnie obcy ma nade mną taką władze? Dlaczego przyśniło mi się coś tak strasznego? Myślałam, że ten etap kiedy wstaję w nocy i płaczę mam już za sobą… Kiedy stanę się taka jak kiedyś? Czy w ogóle się kiedyś taka stanę… Chciałabym być silna. Mocna… Nie chciałam się już bać.
-Ali… Skarbie- usłyszałam jego głos, który wyrwał mnie z transu. Ukucnął przede mną a ja ukryłam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Nie chciałam by mnie teraz oglądał. -Nie płacz skarbie… Ciiiii- chłopak mówił spokojnie. Zaczął pocierać dłońmi o moje ramiona.
-Miałam straszny sen…- szlochałam. Tego nie można było nazwać płaczem.
-To był tylko sen Ali. Tylko sen- miał rację. Robiłam aferę o nic. -Wszystko jest dobrze. Jestem przy tobie. Spójrz na mnie… Błagam…- ostatnie słowo wypowiedział szeptem. Spełniłam jego prośbę. Patrząc mu w oczy ogarnęły mnie wyrzuty sumienia. Był zmartwiony. Widziałam ból w tych pięknych, zielonych oczach. Ból i troskę. A to wszystko przeze mnie. Jak ja mogłam choć przez chwilę w niego zwątpić? I to z powodu jakiegoś głupiego maila?!
-Przepraszam- wyszeptałam.
-Skarbie, wszystko jest w porządku. Nie masz za co przepraszać. Chodź ze mną… Wróć do łóżka. Proszę…- wstał i wyciągnął w moim kierunku rękę. Spojrzałam na nią i po chwili złapałam za jego dłoń a on pomógł mi wstać.
-Przepraszam- powiedziałam i wtuliłam się w jego ciepłe ciało.
-Jesteś zimna. Chodź do środka- powiedział spokojnie, ale ja nie chciałam go puścić. Wtedy chłopak wziął mnie na ręce. Zrobił to tak sprawnie jakbym ważyła tyle co piórko. Wtuliłam się w niego mocno. On zamknął za nami balkon i zaniósł mnie do sypialni. Położył mnie ostrożnie na łóżku po czym położył się koło mnie. Leżeliśmy przytuleni a ja starałam się uspokoić. Nie wiem ile czasu mi to zajęło, ale w końcu przestałam płakać. Myślałam, że Harry już zasnął choć wciąż mocno tulił mnie do siebie.
-Ali co ci się śniło?- zapytał szeptem. Miałam wrażenie, że boi się odpowiedzi.
-Ty…- powiedziałam niepewnie- Śniło mi się, że zrobiłeś mi krzywdę.

*,**- Oba cytaty pochodzą z piosenki Nie ufaj mi- Igor Herbut , pierwszy nieco przerobiłam by lepiej pasował do opowiadania, w oryginale brzmi tak: "Wciąż wierzysz, że przejrzałaś mnie a patrząc z bliska widzisz najmniej" ( mam na nią fazę od jakiegoś tygodnia XD)

Hello! Od razu powiem, że następny rozdział pojawi się tak za około 1,5 tygodnia. Mam teraz ferie i przyjeżdża do mnie kuzynka na tydzień więc wybaczcie ale nie bd pisać :P Robię sobie tygodniowy urlop XD Okej. Jeśli chodzi o rozdział to widać, że Ali nadal ma problemy. Ona próbowała się zabić. Te problemy nie miną tak od razu nawet z Harrym u boku... :( Film jaki oglądali jest cudowny! Polecam! Właściwie specjalnie go wplotłam do rozdziału by móc go teraz polecić! A dla zachęty wstawiam ZWIASTUN. Tak w ogóle to tło na blogu jest zainspirowane Upiorem w operze :P
Piosenka na końcu rozdziału to Cut- Plumb. Przytoczę tu mój ukochany fragment z piosenki:
I do not wanna be afraid
I do not wanna die inside just to breathe in
I'm tired of feeling so numb
Relief exists I find it when
I am cut!
Pain!
I am not alone!
I am not alone!

I'm not a stranger
No I am yours
With crippled anger
And tears that still drip sore
 TŁUMACZENIE

Nie chcę się bać
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Czuję ulgę jedynie kiedy
Się tnę!
Ból !
Nie jestem sama!
Nie jestem sama!

Nie jestem obca
Nie, jestem Twoja
Okaleczona gniewem
I łzami stale dozującymi ból


Myślę, że zgodzicie się, że cudownie pasuje do opowiadania :)
Okej, nie wiem czy coś jeszcze chciałam wam powiedzieć ale chyba nie. A jeśli tak to napiszę w następnym poście :P
A już wiem! Dodałam nową zakładkę!!! :P
Teraz to już chyba wszystko :D Dziękuję jak zwykle Adzie i Marzenie!!! Kocham Was <3
PS1 MM jest cudowne!!! Najlepszy teledysk EVER!!!
PS2 I LOVE YOUUUUUUUUUU