Było ciemno i mokro. Chyba padał deszcz. Nie wiedziałam gdzie jestem. Co to za ulica? Dlaczego tutaj nie ma żadnych ludzi? Co to za miasto? Londyn? Tak, chyba tak. Było mi zimno. Spojrzałam na siebie, stałam na chodniku, nie miałam butów, byłam cała brudna. Nagle usłyszałam huk. Ktoś trzasnął drzwiami. Odwróciłam się i zobaczyłam jakiegoś mężczyznę, nie widziałam jego twarzy. Stałam jak sparaliżowana a facet zaczął się do mnie zbliżać. Gdy był już na tyle blisko, że mogłam go zobaczyć rozpoznałam go. To był on. Ten sam facet, który chciał mnie zgwałcić kiedyś na imprezie. Odwróciłam się od niego i zaczęłam biec ile sił w nogach. Nie wiem dlaczego biegłam tak wolno, miałam wrażenie, że szybciej potrafię iść niż biec. Odwróciłam się i zobaczyłam, że odległość między nami zmniejszyła się a ten gnojek śmieje się ze mnie. Nie chciałam dać za wygraną, musiałam mu uciec, spojrzałam przed siebie i w oddali zauważyłam latarnię, która stała się moim celem. Biegłam w kierunku światła jakby tam czekało na mnie wybawienie. Gdy dotarłam do celu odwróciłam się i wtedy ten facet pchnął mnie z całej siły na ziemię. Usiadł na mnie a ja nie miałam siły by go zepchnąć, wiedziałam co za chwilę nastąpi… Odwróciłam głowę w kierunku latarni, która miała być moim wybawieniem i zauważyłam dwójkę ludzi. Stali i całowali się. Miałam nawet wrażenie, że to coś więcej… Ona nogami oplotła jego biodra, on przyciskał ją do ściany, oboje wydawali dźwięki sugerujące jedno- seks. Ta dwójka ludzi była moim ratunkiem. Krzyknęłam z całych sił: POMOCY! Jednak oni nie zareagowali. Ponowiłam próbę. Nadal nic. Wtedy postanowiłam im się przyjrzeć. Oboje wyglądali tak znajomo… Ta dziewczyna… Znam ją. Chłopaka też. Te loki. Jest tylko jedna osoba na świecie, która ma takie włosy… Krzyknęłam jeszcze raz: POMOCY!, dziewczyna zareagowała, odchyliła głowę i spojrzała na mnie. To była Chloe. „Pomóż mi!”- powiedziałam bezdźwięcznie jednak ona zaczęła się śmiać. To z kolei przykuło uwagę chłopaka. Odwrócił głowę by zobaczyć co ją tak śmieszy a wtedy nasze oczy się spotkały. „Harry! Pomóż mi! HARRY! Proszę!”- krzyczałam ale on się tylko na mnie patrzył. Jego wzrok był straszny, dokładnie taki sam jak wtedy gdy pobił Patricia, jak upił się w Dublinie i mnie gonił w domu Nialla i bałam się, że mi coś zrobi. „POMÓŻ MI HARRY!”- krzyknęłam jeszcze raz ale jedyną reakcją jaką od niego dostałam był śmiech. Zaczął się śmiać ze mnie po czym wrócił do całowania i pieprzenia Chloe. Ja odwróciłam głowę w stronę napastnika, który też się śmiał. Zobaczyłam, że jestem naga. Nagle poczułam ogromny ból, zamknęłam oczy i krzyknęłam: NIE!
Obudziłam
się zalana potem. To był sen. Cholerny sen. W pokoju był ciemno, była noc.
Byłam cała roztrzęsiona. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Musiałam
przemyć twarz. Mimo, że to był tylko sen czułam się jakaś brudna. Gdy umyłam
buzię spojrzałam na siebie w lustrze. Nienawidziłam tego widoku. Moja twarz
wyglądała okropnie. Nigdy nie byłam piękna ale teraz… Wróciłam do łóżka i
zaczęłam myśleć… Mimo tego, że jest lato ja byłam blada. Nie mogłam się opalić.
Właściwie to nie wychodziłam z pokoju. Tylko na arenę. Wszyscy chodzili na
basen. Grali w siatkówkę czy piłkę nożną. Niall ciągle grał w golfa, zabrał
mnie nawet raz ale więcej nie chciałam. Nie chciałam być cholernym kłopotem.
Widziałam, że Horan się o mnie martwi a ja nie chciałam być dla niego
problemem. Nie chciałam go ranić dlatego oglądałam z nim jego ulubione filmy,
robiłam z nim głupkowate zdjęcia. Kochałam go, był moim przyjacielem i raniąc
jego nienawidziłam się jeszcze bardziej. Gdy byłam wśród ludzi starałam
zachowywać się normalnie- właśnie dla niego. Uśmiechałam się choć w środku było
mi niezwykle ciężko. Moim jedynym wybawieniem choć na chwilę, poza Niallem,
była zabawa z Lux i to dzięki niej wychodziłam czasami na świeże powietrze.
Chciałam by już zawsze pozostała taka szczęśliwa jak wtedy gdy razem biegałyśmy
w pogoni za motylkami… Czasami towarzyszył nam Harry ale wtedy ja zawsze
starałam się usunąć gdzieś w kąt. Widziałam, że Harry się stara choć ciągle coś
w mojej głowie podpowiadało mi, że robi to przez wyrzuty sumienia. Nie umiałam
przyjąć do świadomości, że martwi się o mnie z innego powodu. Nie odpowiadał na
moje wredne zaczepki, kiedy byłam dla niego oschła i chamska. Spuszczał wtedy
tylko głowę albo zamykał na moment oczy. Raniłam go. Czasami wiedziałam, że
chce na mnie nakrzyczeć i przeważnie w porę się powstrzymywał. Raz tylko pokłóciłam
się z nim tak, że przez kilka dni się do mnie nie odzywał. Od czasu naszej
rozmowy, wtedy kiedy odwoził mnie do Nialla nie zostałam z nim sama dlatego
naszą kłótnię zobaczył Niall i Liam. Kłótnię o nic. Harry po prostu wtedy nie
wytrzymał no i stało się. Nakrzyczeliśmy na siebie. Później poszedł na imprezę
i się upił- wiedziałam, że przeze mnie. Chciałam być inna ale nie potrafiłam.
Kochałam go ale to uczucie mnie niszczyło. A raczej osoba której to uczucie tak
bardzo przeszkadzało. Ja jej strasznie przeszkadzałam. Każde nowe zdjęcie z
Harrym to nowa wiadomość. Musiałam trzymać się od niego z daleka inaczej dostawałam
te cholerne maile: „Twoja biedna babcia zmarła a ty urządziłaś szopkę na jej
pogrzebie. Jesteś super! Wydaje mi się, że powinnaś rozważyć moją propozycję i
zniknąć z powierzchni ziemi. Całuski D.”, „Byłaś na kolacji z Harrym i jego
znajomymi… Wiesz, że to nic nie znaczy, prawda? Harry cię NIENAWIDZI! Zrozum to
wreszcie i daj mu spokój! Zniknij z jego życia Całuski D.”, „Słodko… Ty, Lux i
Harry… Proszę cię nawet mnie nie rozśmieszaj. Zrozum, nie pasujesz do jego
świata! Spójrz na siebie. Teraz rozumiesz? Tak? Wiesz co masz zrobić prawda?
Całuski D.”, „Jak ci się żyje ze świadomością tego, że niszczysz wszystko co
cię otacza? Harry NIGDY cię nie pokocha! NIGDY nie zakocha się w takim
POTWORZE! Jesteś SUKĄ! Całuski D.”- każdy kolejny mail był jak cios w moje
serce. Jednak znalazłam sposób by sobie z tym radzić. Spojrzałam na swoje
nadgarstki i zobaczyłam kilka kresek. Nie byłam z tego dumna- ba, nienawidziłam
się za to. Jednak dzięki temu mogłam funkcjonować bo z każdym kolejnym
nacięciem przychodziła chwilowa ulga. Nie wiem jak udawało mi się ukrywać to
przed wszystkimi. Było lato. Logiczne, że jest wtedy ciepło i ludzie noszą
bluzki z krótkim rękawkiem. Ja jednak poradziłam sobie z tym. Kupiłam kilka
zwiewnych koszul z długim rękawem. Ich materiał był prześwitujący i lekki
dlatego nikogo nie dziwił fakt, że pomimo upału noszę długi rękaw. Zaopatrzyłam
się też w sporo bransoletek, którymi zakrywałam rany. Do tego odkryłam, że
podkładem mogę maskować nie tylko niedoskonałości na twarzy… Nie wiem co bym
zrobiła gdyby ktokolwiek zobaczył… Gdyby Niall odkrył, że się okaleczam. Nie
wybaczył by mi. Ja nie wybaczyłabym sobie tego. Wiedziałam, że się o mnie boi.
Nie zasługiwałam na niego. Nie wybaczyłabym sobie gdybym go tak zraniła…
-Ali,
wstawaj śpiochu- usłyszałam głos Horana. Już muszę wstawać? Przecież dopiero co
zasnęłam.
-Niee-
powiedziałam ospale.
-Jesteśmy w
Paryżu a ty chcesz przespać cały ten czas?- założyłabym się, że wywrócił
oczami.
-Tak-
powiedziałam do poduszki.
-Nie ma
mowy. Wstawaj!- Niall widząc brak reakcji z mojej strony ściągnął ze mnie
kołdrę.
-No dobra,
już. Daj mi sekundę!- powiedziałam i wstałam jak poparzona. Miałam koszulkę z
krótkim rękawkiem i nic nie zakrywało moich śladów na rękach, szybko udałam się
do toalety i krzyknęłam- Wezmę prysznic, uszykuje się i za pół godzinki będę
gotowa.
-Okej, za
pół godziny na dole!
Szybko się
ogarnęłam. Umyłam, wysuszyłam włosy, umalowałam. Wybrałam jakieś ciuchy co
zajęło mi około 10 minut. Spojrzałam jaka jest pogoda na zewnątrz i z radością
stwierdziłam, że nie ma upału więc zwykła czarna koszula z długim rękawem i do
tego ciemnoszare rurki i czarne trampki są w sam raz. Gdy zeszłam na dół Niall
pozował aktualnie do zdjęcia:
-Jestem.
-Świetnie.
To chodź- pociągnął mnie za rękę i zauważyłam, że zmierzamy w stronę
restauracji.
-Myślałam,
że idziemy zwiedzić Paryż a nie restaurację?
-Nic nie
jadałaś.
-Nie jestem
głodna.
-Ali, chyba
oszalałaś. Studiujesz biologię i nie wiesz, ze śniadanie trzeba jeść?- nie
mogłam z tym polemizować.
-No dobrze.
Zjem płatki z mlekiem. Pasuje?
-Tak-
ewidentnie Niall był dumny z tego że postawił na swoim.
-Świetnie. A
mam jeszcze pytanie czy poza nami i tym śmiesznym ochroniarzem, tym no- zaczęłam
zataczać kółka palcem w powietrzu starając sobie przypomnieć jego imię.
-Stevem-
pomógł mi Niall.
-Właśnie
Stevem... Poproszę płatki czekoladowe z mlekiem- powiedziałam do kelnerki,
która podeszła do stolika przy którym usiedliśmy.
-Dlaczego
nigdy nie pamiętasz jak ma na imię?- przerwał mi blondyn i wywrócił oczami.
-Nie wiem.
Nie mogę i tyle. No to czy poza naszą trójką idzie ktoś jeszcze zwiedzać Paryż?
-Idzie
jeszcze Jason, będzie ochraniał ciebie. Tu w Paryżu nasze fanki są, nieco
natarczywe. W zeszłym roku podarły Harremu koszulkę- chłopak opowiadając to
zaczął się śmiać, choć nie wiem co w tym śmiesznego- Na początku miał iść
jeszcze Liam ale Sophia zrobiła mu niespodziankę i przyjechała do niego jakieś
dwadzieścia minut temu i przez najbliższą godzinę na pewno nie wyjdą z pokoju-
spojrzał na mnie znacząco, tak wiadomo co będą robić- A jak już wyjdą zechcą
pewnie spędzić ten dzień sami. No i miała iść jeszcze Lou z Lux ale Lou
stwierdziła, że nie ma sensu, żeby w razie czego mała się stresowała gdyby
napadły nas fanki.
-A pan nic
nie chce?- zapytała kelnerka, która przyniosła mi moje zamówienie.
-Nie
dziękuję.
-W takim
razie smacznego- powiedziała i uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
-Nas? Chyba
ciebie napadną fanki- powiedziałam, pokazałam na niego palcem i wzięłam do buzi
łyżkę chrupiących płatków.
-No bo ona
mi przerwała a jeszcze nie skończyłem bo nie powiedziałem, że idzie z nami
Harry. To znaczy chyba bo miał tu być już jakieś 10 minut temu. Napisałem mu
smsa, żeby przyszedł do restauracji jeśli chce z nami iść.
-Czyli
idziemy w piątkę?- włożyłam wiele wysiłku w to by nie dać po sobie poznać, że
stresuje mnie wyjście z Harrym. Z jednej strony się cieszyłam z drugiej bałam
się kolejnego maila.
-Nie bo
Harry idzie ze swoim ochroniarzem więc idziemy w szóstkę.
-No tak.
-Sorry za
spóźnienie ale gadałem z Louisem i straciłem poczucie czasu- jak dziwnie
patrzyło mi się na Stylesa po moim nocnym śnie.
-Spoko. Ali
zje i jedziemy.
-Samochód
już czeka?- zapytał Harry.
-No, Steve
dał mi znać już chyba z pół godziny temu, że możemy jechać ale ktoś tu jest
śpiochem i nie mógł wstać z łóżka- mówiąc to Horan patrzył na mnie z wyrzutem.
Gdyby tylko wiedział, że znowu nie spałam. Gdyby wiedział co mi się śniło...
-Ej! Trzeba
mnie było uprzedzić, że planujesz dzisiaj jakieś wyjście to bym się uszykowała
wcześniej- powiedziałam i pacnęłam go w ramię.
-Zawsze jak
coś zaplanuję to ty się wykręcasz. Postanowiłem więc działać spontanicznie i
postawić cię przed faktem dokonanym.
-Okej ale
następnym razem obudź mnie nieco delikatniej.
-To wy
spaliście razem czy coś?- brunet powiedział to tak poważnym tonem i zabrzmiało
to tak dwuznacznie, że aż śmiesznie przez co razem z Horanem wybuchnęliśmy
śmiechem, po chwili dołączył do nas Harry.
-Nie, nie
spaliśmy razem. Poszedłem obudzić Ali. A propo, kobieto dlaczego się nie
zamykasz na noc? Może i mamy tu pełno ochrony ale hotel jest duży i każdy może
sobie do ciebie wejść.
-Zapomniałam
po prostu.
-Kolejny
raz?- fakt ostatnio kilka razy zdarzyło mi się zapomnieć o zamknięciu drzwi ale
nie trzeba robić o to afery.
-Nie
przesadzaj. Jak widać żyję, nikt mnie nie zamordował- powiedziałam znużonym głosem.
-Niall ma
rację. Musisz zwracać uwagę na takie rzeczy- wtrącił się Harry.
-Okej, będę
bardziej uważać. Zadowoleni?- byłam nieco zirytowana. Ostatnio tak łatwo wytrącić
mnie z równowagi.
-Nie
denerwuj się Ali, to dla twojego dobra- powiedział spokojnie Niall.
-Nie
denerwuję się. Okej zjadałam, idziemy?
-Idziemy-
powiedzieli jednocześnie wymieniając ze sobą spojrzenia.
Zwiedzanie
zaczęliśmy od Katedry Notre-Dame, kolejnym przystankiem był Łuk Triumfalny a
ostatnia była Wieża Eiffla. W planach było jeszcze kilka innych miejsc ale przy
łuku złapała nas masa fanek i straciliśmy tam 1,5 godziny. Ja z kolei uparłam
się by koniecznie zobaczyć katedrę i wieżę Eiffla już dzisiaj chociaż Niall
mówił mi, że możemy zwiedzać jeszcze jutro. Obie atrakcje były od siebie nieco
oddalone przez co więcej jeździliśmy niż tak naprawdę zwiedzaliśmy. Nikt jednak
nie marudził i właściwie miło spędzaliśmy czas. Wieża Eiffla robiła wrażenie.
Jak cały Paryż miała w sobie coś magicznego wręcz mistycznego. Gdy dostaliśmy
się na górę widok z niej zapierał dech w piersiach. Jedynym minusem był widok
wszędobylskich zakochanych, całujących się par. Wiadomo, że wszyscy musieli
pocałować się na szczycie Wieży bo to przecież wizytówka miasta zakochanych.
Gdy spojrzałam na Harrego miałam wrażenie, że myślał o tym samym. Niallowi za
to takie widoki w ogóle nie przeszkadzały i był zajęty tylko pstrykaniem fotek
swoją nową wypasioną lustrzanką, którą kupił przed wyjazdem w trasę. Później
pojechaliśmy na stadion gdzie odbywał się koncert. Tam nawet nie zauważyłam
kiedy zasnęłam. Obudziła mnie Lou mówiąc, że musi mnie uczesać i umalować. Po
koncercie jak zwykle siedziałam u Nialla i oglądałam z nim jakiś głupkowaty
program. Razem z nami siedział Harry, który śmiał się z tych głupot tak samo
mocno jak Niall. Ja tymczasem pisałam na Twitterze z fanami, których w Polsce
miałam spore grono. Później pisałam chwilę z bratem na Facebooku. Miałam już
wyłączać komputer kiedy przypomniało mi się, że nie sprawdziłam jeszcze maila.
Szczerze bałam się tego. Nie widziałam czy nie czeka na mnie kolejna niespodzianka.
Zalogowałam się na pocztę i od razu tego pożałowałam. Mail od nieznanego
nadawcy czekał na mnie już od godziny. Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam
wiadomość. "Paryż? Serio myślałaś, że jak się wybierzesz z nimi na spacer
po mieście to nagle zaczną cię lubić? Spójrz jakie piękne zdjęcie dla ciebie
wybrałam/łem, idealnie opisuje stosunek chłopaków, HARREGO, do ciebie. Nikt cię nie
widzi! Nikt się tobą nie przejmuję! Nikt cię tam nie chce! HARRY CIĘ NIE CHCE!
Myślę, że powinnaś rozważyć moją propozycję i zniknąć z ich życia! Całuski
D.". Szybko otworzyłam zdjęcie dołączone do maila. Stali na nim Harry,
Niall i dwie fanki. Ja stałam w oddali i oglądałam swoje dłonie. Właściwie
ledwo mnie było widać ale to byłam ja dzisiaj. Wyglądałam jak wyrzutek.
Poczułam, że moje oczy zaczynają nieprzyjemnie piec. Dlaczego ktoś to robi?
Dlaczego zależy komuś bym cierpiała? Poczułam w środku ogromny ścisk, to
straszne napięcie z którym nie umiałam sobie poradzić. Wiedziałam co muszę
zrobić. Nawet nie zauważyłam kiedy się nieco skuliłam.
-Ali
wszystko w porządku?- zapytał Niall.
-Jasne.
Dlaczego pytasz?- walczyłam ze sobą, miałam wrażenie, że siła jaką wkładałam w
wypowiadanie słów normalnym tonem mogłaby przenosić góry.
-Wyglądasz
jakby cię bolał brzuch.
-Nie. Nie
boli. Jestem trochę śpiąca- wyłączyłam przeglądarkę bez wylogowania się z tych
portali, zjechałam myszką na start i nadusiłam zamknij- Chyba pójdę do siebie.
-Tak nagle?
-Tak, chcę
się wyspać. Dobranoc- powiedziałam i wzięłam laptopa pod pachę po czym wyszłam
z pokoju. Byłam zdenerwowana. Oni musieli to widzieć ale nie obchodziło mnie to
w tym momencie. Musiałam to zrobić. Inaczej czułam, że eksploduję. Gdy weszłam
do pokoju położyłam laptopa na łóżku i poszłam do łazienki. Byłam taka żałosna.
Nie mogłam spojrzeć w lustro. Łzy ciurkiem spływały po moich policzkach, nawet
nie zauważyłam kiedy zaczęłam płakać. Wzięłam kosmetyczkę do ręki i odszukałam
małe pudełeczko, w którym ukryta była ona- żyletka. Delikatnie i powoli
wyciągnęłam ją z opakowania i podniosłam ją na wysokość moich oczu- przyjrzałam
się jej i wiedziałam co zaraz nastąpi. Ulga. Przyłożyłam ją do skóry i
delikatnie docisnęłam. Już miałam to zrobić, jedno nacięcie, z którego po
chwili sączyłaby się krew gdyby nie on:
-Ali? Co ty
robisz?- Harry.
-Nic. Jak tu
wszedłeś?- zdenerwowałam się. Nie wiedziałam co zrobić. Co ja do cholery miałam
zrobić?! Szybko spuściłam rękaw mojej koszuli tak by przykrył rany a żyletkę
schowałam w dłoni. Nie obchodziło mnie, że ją porani. Miałam jakąś chorą
nadzieję, że on nic nie widział.
-Drzwi były
otwarte, zapomniałaś zamknąć...- Boże dlaczego ja jestem taka głupia?! Harry
podszedł do mnie bliżej i wyciągnął w moim kierunku dłoń.
-Oddaj mi
to- jego głos był tak zachrypnięty, był sfrustrowany a ja nie miałam odwagi by
spojrzeć mu w oczy- Oddaj to Ali, proszę- stałam tak w bezruchu. Nie wiem jak
długo ale miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. W końcu Harry chwycił moją
zaciśniętą dłoń w swoją i szepnął- Proszę, oddaj mi to- wtedy poluzowałam
uścisk i chłopak wziął z mojej ręki żyletkę. Następnie odkręcił wodę i
delikatnie przemył moją dłoń, która była we krwi. Pocięłam sobie dłoń trzymając
żyletkę i nawet tego nie czułam. Nie były to wielkie rany, jednak powinnam to
poczuć. Harry wziął wiszący ręcznik i otarł nim delikatnie moją rękę. Żyletkę
wrzucił do ubikacji i spuścił w niej wodę. Ja stałam jak zaczarowana. Nie
mogłam się ruszyć cała się trzęsłam. Nie chciałam żeby ktoś to zobaczył. Nie
chciałam żeby widział to Harry. Chłopak podszedł do mnie i chwycił moją rękę. Podniósł
ja nieco i kiedy zorientowałam się co zamierza zrobić wyrwałam mu ją. Nie
będzie oglądał moich ran. Odsunęłam się od niego i wyszłam z łazienki. Harry
postąpił tak samo. Wiedziałam, że mu nie ucieknę ale nie widziałam co zrobić.
Byłam taka skołowana. On nie zamierzał odpuścić. Szedł w moją stronę a ja
marzyłam o tym by zniknąć. Dystans między nami się zmniejszał, brunet patrzył
na mnie i nie umiałam odgadnąć co teraz czuje, o czym myśli. W pewnym momencie
uderzyłam plecami o ścianę a Harry podszedł tak blisko, że dzieliło nas
kilkanaście centymetrów. Kolejny raz chwycił moją rękę i nieco ją uniósł.
-Zostaw
mnie!- krzyknęłam i kolejny raz próbowałam mu się wyrwać.
-Ali...
Spokojnie. Ja nie zrobię ci krzywdy- widziałam, że starał się być spokojny.
-Harry,
musisz mi coś obiecać, proszę...- powiedziałam szeptem. Nikt nie mógł się
dowiedzieć a już na pewno nie Niall, Harry nieznacznie skinął głową na znak, ze
się zgadza- Nikt nie może się dowiedzieć ale przede wszystkim Niall.
-Dlaczego
zawsze gdy dzieje ci się krzywda prosisz mnie o milczenie?! Dlaczego zawsze mam
okłamywać przyjaciół? Nialla?!
-Nie chcę
ich martwić!- powiedziałam i odepchnęłam chłopaka od siebie- Niall jest
najcudowniejszą osobą na świecie! Był dla mnie uprzejmy i miły od pierwszego
dnia! W przeciwieństwie do ciebie! A teraz, jeśli możesz to się wynoś z mojego
pokoju!- nie panowałam nad sobą. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je dając mu do
zrozumienia, żeby wyszedł. Harry patrzył na mnie chwilę oczami pełnymi złości i
bólu. Gdybym wzrokiem umiała zabijać Styles już pewnie by nie żył- No dalej!
Długo mam jeszcze czekać?!
-Ali, ja się
o ciebie martwię, nie rozumiesz tego?- Harry wyszedł z mojego pokoju ale
przytrzymał drzwi tak, że nie mogłam ich zamknąć.
-No tak.
Super! Ale wiesz co jakoś ci nie wierzę! Nie martwisz się o mnie! Ty widzisz
tylko czubek swojego nosa i nic więcej! Niall się o mnie martwił od samego
początku naszej znajomości! Nie ty! Ty nie masz żadnego prawa by się o mnie
martwić! Cały czas robiłeś wszystko żeby mi się nie udało, żebym się załamała i
poddała! Od pierwszego dnia kładłeś mi kłody pod nogi i teraz śmiesz mi mówić,
że się o mnie martwisz?! Jesteś śmieszny wiesz? Harry Styles idol nastolatek na
całym świecie, którego kochają miliony jest dla mnie nikim! Nic o mnie nie
wiesz! Nie masz prawa by wyjawiać moje sekrety! Masz się trzymać ode mnie z
daleka bo cię NIENAWIDZĘ! Pracowałeś na to od pierwszego dnia, w którym cię
poznałam, robiłeś wszystko bym cię znienawidziła i teraz proszę. Udało ci się.
NIENAWIDZĘ CIĘ! A teraz weź łaskawie tą rękę bo chcę zamknąć drzwi, nie mogę
już na ciebie patrzeć!- nie panowałam nad sobą, nie chciałam tego powiedzieć,
widziałam, że każde moje słowo było dla niego ciosem, nie spodziewał się
usłyszeć ode mnie czegoś takiego. Nie wiedział co się dzieje. Stał i nawet się
nie odezwał. Zabrał po prostu rękę a ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Usiadłam na łóżku a natłok myśli w mojej głowie był nie do zniesienia. Dlaczego
ja mu to powiedziałam? Że go nienawidzę? Przecież to bzdura kompletna. Ja go
kocham!
-Ali?-
usłyszałam głos Nialla, zjawił się w dwie minuty.
-Przepraszam-
powiedziałam i wstałam z łóżka i spojrzałam niepewnie na blondyna.
-Słyszałem
jak krzyczałaś na Harrego. On przyszedł do mnie zdenerwowany i powiedział, że
mam cię pilnować.
-Sam niech
się pilnuje!
-Spokojnie
Ali, nie denerwuj się. O co się pokłóciliście?- Harry nic mu nie powiedział...
-A czy to
ważne?- zaczęłam płakać, a może w ogóle nie przestałam?- Nie powinnam na niego
tak krzyczeć... Ja...ja przepraszam Niall. To jest twój przyjaciel. Powinieneś
z nim teraz być a nie ze mną.
-Ali co ty
mówisz? Jestem też twoim przyjacielem. Harry da sobie radę. Poszedł do Louisa.
Ja zostanę z tobą- powiedział i mnie przytulił.
-Dziękuję-
powiedziałam wtulona w blondyna przez co wypowiedziane przeze mnie słowo było
strasznie niewyraźne.
-Nie ma za
co- staliśmy tak chwilę po czym nieco się uspokoiłam- Idź się umyj Ali, ja
poczekam na ciebie.
-Nie ma
takiej potrzeby Niall. Już mi lepiej, po prostu nie potrzebie tak wybuchłam. To
było głupie. Idź do siebie. W końcu nie jesteś moją nianią.
-Ali co masz
na dłoni?- świetnie, po prostu świetnie! Myśl Ali, myśl!
-Tu?-
pokazałam rękę, którą pocięłam sobie żyletką gdy przyłapał mnie Harry.
-Matko Ali
co ci się stało?!
-Nic-
uśmiechnęłam się blado- Jestem po prostu niezdarna i przecięłam rękę szkłem.
-Jakim
szkłem?
-Zbiłam swój
perfum, spadł mi na kafle w łazience i ja oczywiście chciałam to gołą ręką
posprzątać no i się przecięłam- starałam się to powiedzieć najbardziej przekonująco
jak tylko umiałam.
-Ali te rany
wyglądają na świeże, nie widziałem ich wcześniej- Horan był już w połowie
kupiony, ostatnio jestem mistrzynią w wymyślaniu kłamstw.
-No bo to
wszystko przez Harrego- Boże skąd ja brałam takie pomysły, Niall spojrzał na
mnie i uniósł jedną brew do góry i zrobił minę jakby jedno z drugim nie miało
nic wspólnego- No bo ja byłam w łazience i on zamiast zapukać czy coś to on
sobie tak po prostu wszedł czym mnie mega wystraszył. A ja akurat miałam perfum
w ręce i gdy się wystraszyłam to on mi spadł na ziemię i się roztrzaskał. No i
oto ta cała afera. Nie powinnam na niego tak krzyczeć, wiem. To było infantylne
i głupie. Jutro rano pójdę do niego i go przeproszę, obiecuję- miałam nadzieję,
że Harry nie opowiedział innym swojej wersji wydarzeń. Może myślał, że się
przyznam Niallowi...
-Ali, ja
myślałem, że on ci mamę zabił czy coś...
-Ten perfum
dostałam od mamy...
-Okej.
Myślę, że powinnaś go przeprosić i będzie po sprawie Horan się nieco
rozpogodził.
-Zrobię to
jutro z samego rana. A teraz pójdę już się wykąpać i chcę iść spać, okej?
-Czyli, że
mam sobie iść?
-Yyy no w
sunie tak...
-Ale Harry
mi powiedział, że mam tu z tobą zostać...
-Nie wiem
dlaczego. Może go źle zrozumiałeś...
-Tak, pewnie
tak. Okej Ali, idę do siebie. Nie denerwuje się już więcej a ten perfum to ja
ci mogę odkupić czy coś...
-Sama go
sobie kupie- powiedziałam i go uściskałam.
-No dobra.
To do jutra.
-Do jutra-
powiedziałam i odprowadziłam go do drzwi.
Gdy weszłam
do łazienki od razu wskoczyłam pod prysznic. Szybko sie umyłam, ubrałam w
piżamę i poszłam się położyć. Przez cały ten czas starałam się powstrzymywać
łzy w razie gdyby Niallowi coś się przypomniało i postanowił mnie odwiedzić. Walczyłam
z potrzebą zranienia się. Bałam się, że Harry coś powiedział. Albo zmyślił
swoja wersje wydarzeń, która będzie zupełnie inna od mojej. Gdy leżałam w łóżku
i myślałam o całej tej sytuacji mój telefon zawibrował. Spojrzałam na
wyświetlacz i zobaczyłam, że dostałam smsa. Był od Harrego: "Ali, nic nie
powiem ale musimy porozmawiać. Chcę ci pomóc. Niall przedstawił mi tą śliczną
historyjkę, którą mu opowiedziałaś. On nie jest głupi, w końcu się domyśli.
Wiem, że ci na nim zależy dlatego proszę nie rań się. Dla niego. Obiecaj mi, że
nic sobie nie zrobisz. Pamiętaj chcę Ci pomóc!". Byłam taka skołowana. Nie
wiedziałam co odpisać. W końcu po kilkunastu minutach odpisałam:
"Obiecuję, nic sobie nie zrobię". Nie miałam pojęcia jak
interpretować takie zachowanie Stylesa. Ja na niego nakrzyczałam, wykrzyczałam
mu prosto w twarz, że go nienawidzę a on się chyba o mnie martwił. Nie miałam jednak
już siły by o tym myśleć. Wykończona nadmiarem emocji po prostu odpłynęłam.
Rano obudził mnie dzwoniący telefon.
-Halo?-
powiedziałam zaspanym głosem, odbierając nawet nie spojrzałam kto do mnie
dzwoni.
-Ali? Musisz
to odkręcić!- powiedziała poważnym tonem Jessica. Była zdenerwowana.
-Co
odkręcić?- w połowie byłam nieprzytomna.
-Ten film!
-Możesz
zacząć mówić jaśniej?
-Ali ktoś
wrzucił do sieci film jak drzesz się na Stylesa- to zdanie było dla mnie jak
kubeł zimnej wody.
-Jaki
film?
-Krzyczysz
na niego, że go nienawidzisz. A on tylko stoi bezradnie. Ali to nie wygląda
dobrze. Cały internet aż huczy. Wszyscy są w szoku. Musisz to jakoś naprawić.
-Ale jak?
-Nie wiem.
Popołudniu mam spotkanie, z kimś z Modestu. Oni wszyscy są wściekli wytwórnia,
cały pr. Kazali usunąć to nagranie ale to nic nie dało. Jest pełno kopii.
Ali, oni mogą nawet rozwiązać umowę...
-Jess,
jesteś moim menadżerem. Zrób coś...- powiedziałam cicho. Nie wierzyłam w to co
słyszałam. Ktoś to nagrał. Zawsze kiedy myślę, że nie może być gorzej...
-Uwierz mi,
że zrobię wszystko co w mojej mocy. Czekaj na telefon ode mnie. Na razie
zachowuj się normalnie. Szykuj się do koncertu. Dam ci znać. Muszę kończyć-
powiedziała i nawet nie poczekała na moją odpowiedź tylko od razu się rozłączyła.
Ja szybko wstałam z łóżka i włączyłam laptopa. To co się działo w internecie to
była istna odyseja. Wszystkie komentarze kierowane pod moim adresem były po
prostu okropne. Po zalogowaniu na Twittera zauważyłam, że liczba obserwujących
spadła mi drastycznie. Wszystkie posty kierowane do mnie były czymś strasznym.
Nawet fani z Polski pisali, że wstydzą się za mnie, że woleliby, żebym nie
istniała. W trendach było hasła: #PolishDirectionersLovesYouHarry,
#PolishDirectionersAreSorryForAli, #HarryYouAreWonderful. Gdzie nie spojrzałam
tam roiło się od hejtów. Na poczcie znalazłam już oczywiście stosownego maila:
"Twoje dni w tym świecie wydają się być policzone. Dzięki za pomoc.
Wypadłaś bardzo realistycznie ale ja i tak wiem swoje. Całuski D.". Nie
mogłam. Czułam jak ze stresu żołądek podchodzi mi do gardła. Nie mogłam
uwierzyć w to co się dzieje. Pobiegłam do łazienki i wysypałam całą zawartość z
kosmetyczki. Nerwowo szukałam żyletek. Chciałam się skrzywdzić ale wtedy
przypomniała mi się wiadomość od Harrego. Obiecałam mu, że nic sobie nie
zrobię. Nie mogłam tego złamać bo wtedy on mógł powiedzieć Niallowi. Nie mogłam
do tego dopuścić. Zebrałam z podłogi wszystkie kosmetyki i umieściłam je
ponownie w kosmetyczce. Weszłam do pokoju, założyłam na siebie pierwsze lepsze
ciuchy, umyłam szybko zęby, wzięłam laptopa i poszłam do Nialla. Gdy zapukałam
Horan od razu mi otworzył:
-Mam
przejebane!- powiedziałam od razu, nie owijając w bawełnę.
-Wiem.
Wszyscy wiedzą. Dzwonili do mnie, pewnie do wszystkich. Pytali się czy masz
zostać- blondyn był strasznie poważny.
-I?
-No zgadnij?
Powiedziałem im, że nie wyobrażam sobie reszty trasy bez ciebie. Że wideo jest
głupim nieporozumieniem i że masz zostać.
-Dziękuję-
przytuliłam się do Nialla mocno.
-Reszta z pewnością
też powiedziała to samo. Ale jak tego nie odkręcisz... Musisz. Ja już napisałem
na Twitterze, że to zwykłe nieporozumienie i że jesteś super. Ale nie wiem co
to da. Widziałem, że Harry też napisał coś mniej więcej w tym samym sensie ale
wiesz jaki jest Harry. Te jego posty są zawsze takie zawikłane. No ale w tym
wiadomo o co mu chodzi.
-Chyba
powinnam iść teraz do niego...
-Myślę, że
to dobry pomysł. Mam iść z tobą?
-Nie!-
powiedziałam za szybko i za głośno- To znaczy, ja na niego nakrzyczałam ja go
muszę przeprosić.
-Okej, jak
chcesz.
-Zostawię tu
laptopa, zaraz wrócę- powiedziałam wychodząc.
Stojąc przed
drzwiami do pokoju Stylesa złapał mnie stres. Co ja mu właściwie miałam
powiedzieć? Zapukałam a czekając ciągle rozważałam scenariusz w którym daję
nogę.
-Ali?- chyba
zaskoczył go mój widok.
-Hej. Ja
chciałam cię przeprosić za wczoraj, nie powinnam na ciebie krzyczeć-
powiedziałam na jednym wydechu.
-Wejdź,
pogadamy...
-Wolę nie.
Widzisz mam teraz nowy problem...- mówiąc to zadrżał mi głos.
-Widziałem.
Ali ja nie wiem kto to nagrał ale nie wygląda to za dobrze. Ale się nie martw
nie wyrzucą cię. Powiedziałem, że to nieporozumienie. Wszystko będzie dobrze.
-Dziękuję za
pomoc ale to moja wina.
-Moja też.
Ali, obiecaj mi, że nic sobie nie zrobisz.
-Harry,
proszę nie teraz, nie chcę o tym mówić.
-Ali, ja nie
mogę patrzeć na to ja się okaleczasz. A wiem, że to co się teraz dzieje może
być powodem przez który zrobisz sobie krzywdę- gdy to mówił nawet na niego nie
patrzyłam. Po prostu gapiłam się na swoje dłonie. Nie chciałam o tym mówić, nie
teraz.
-Harry ja
muszę już iść, przepraszam- powiedziałam szybko i odwróciłam się w kierunku
pokoju Nialla. Wiedziałam, że Styles nie będzie urządzać teraz żadnych szopek
skoro ktoś może to nagrać. Gdy weszłam do pokoju blondyn rozmawiał z kimś przez
telefon. Resztę dnia spędziłam na rozmowach z całą ekipą. Wszyscy byli dla mnie
wyrozumiali, prawie wszyscy. Louis jako jedyny nie rozumiał dlaczego urządziłam
taką szopkę o zwykły perfum. Był na mnie zły i obrażony. Poza tym reszta albo
rzeczywiście była dla taka miła albo po prostu udawali. Przez cały dzień czekałam
w napięciu na telefon od Jessici. Myślałam, że już nie zadzwoni kiedy 15 minut
przed wyjściem na scenę moja menedżerka w końcu zadzwoniła:
-Ali, nie
jest źle- powiedziała od razu.
-Nie jest
źle?!- zdziwiłam się tak bardzo i głośno, że zwróciłam na siebie uwagę
wszystkich zebranych w garderobie.
-Tak. Po
rozmowach z chłopcami i nie tylko stwierdzili, że jesteś dobra i nie ma sensu
teraz zmieniać supportu!- Jess niemal krzyczała ze szczęścia.
-Boże nawet
nie wiesz ja się cieszę!
-Jest jednak
coś co musisz zrobić.
-Co?
-Widzisz.
Aktualnie wzbudziłaś negatywne emocje w chyba wszystkich fanach zespołu i musisz
to jakoś odkręcić. To jedyne czego wymagają.
-Ale jak
odkręcić?
-Wyjdź
gdzieś z Harrym. Najlepiej jak najszybciej. Paparazzi zrobią wam zdjęcia jak
się uśmiechacie do siebie, Harry napisze coś o tym na Twitterze, że było super
i powinno się to wszystko nieco uspokoić.
-A nie da
się tego załatwić jakoś inaczej. Serio muszę się z nim pokazać publicznie?- to
oznacza kolejne maile, nie wiem jak długo zniosę czytanie takich wiadomości.
-Ali, to
właściwie nic. Wiem że go nie lubisz ale chyba możesz się przemęczyć przez
kilka godzin i udawać, że wszystko jest okej, prawda?- Boże, gdyby ona wiedziała,
że ja właściwie cały czas gram, udaję, że jestem silna a to gówno prawda.
-Dobrze, po
prostu jakoś to zniosę- powiedziałam bardziej do siebie niż do niej. Jakoś
zniosę kolejnego maila. Albo i nie? Kogo to obchodzi.- Muszę już kończyć. Pa- powiedziałam
i się rozłączyłam nie czekając na to co Jess ma mi jeszcze do powiedzenia.
-I?- zapytał
Niall.
-Nie
wyciągną z tego żadnych konsekwencji. Muszę tylko coś spotkać się z Harrym w
miejscu publicznym.
-Tak?-
zapytał Harry.
-Tak, musimy się uśmiechać i takie tam, że
niby się lubimy…- dlaczego mój głos był przepełniony jadem?
-Ali nie uważasz, że przesadzasz?- do
rozmowy włączył się Louis przez co Harry, Niall i ja spojrzeliśmy na niego-
Harry wcale nie musi z tobą iść.
-Daj spokój Lou- powiedział ostro Harry.
-Nie to ty daj spokój. Bez przesady Ali.
Urządzasz jakieś szopki o perfum i zamiast starać się to odkręcić ty stroisz
fochy. Masz problem bo musisz się z Harrym pokazać publicznie?! Serio? Jakoś to
zniesiesz?!- oczywiście, moją rozmowę z Jessicą słyszeli przecież wszyscy.
Jestem skończoną idiotką.
-Lou, dość!- Styles podniósł głos. Dzięki
mnie właśnie kłócą się dwaj najlepsi przyjaciele. Harry mnie broni chociaż to
Louis ma rację.
-Jak nie chcesz Harry, to nie musisz mi
pomagać…- było mi niesamowicie głupio, wyszłam na jakąś rozkapryszoną, pustą
lalę.
-Muszę- chłopak przeniósł wzrok z
Tomlinsona na mnie. Patrzył na mnie wymownie. Wiedziałam o co mu chodzi- Kiedy
mamy się spotkać?
-Jak najszybciej.
-Może za dwa dni? W Amsterdamie jest wiele
ciekawych miejsc.
-Okej.
-Ali! Za 5 minut zaczynasz a ciebie jeszcze
nie ma pod sceną. Na co czekasz? Chodź!- powiedział facet, który kieruje
organizacją.
-Już idę- powiedziałam i spojrzałam jeszcze
raz na Nialla, który był cały czerwony. Zdenerwował się. Nie wiedziałam tylko
czy na mnie czy na chłopaków. Lou gapił się na Harrego, który patrzył na mnie.
-Długo mam jeszcze czekać?- usłyszałam głos
faceta i natychmiast wyszłam z pokoju kierując się na scenę. Koncert był
czymś strasznym, na początku część widowni zaczęła buczeć. Było to dla mnie
uczucie nie do opisania. Mimo iż było mi ciężko zaczęłam śpiewać. Pierwszy raz
popłakałam się śpiewając piosenkę na żywo. Słowa „Total eclipse of the heart”
nagle zaczęły mieć dla mnie o wiele większe znaczenie. Czułam się tak jakbym to ja je napisała:
„Once upon a time
there was light in my life,
Now there's only love in the dark
Nothing I can say
A total eclipse of the heart”
Now there's only love in the dark
Nothing I can say
A total eclipse of the heart”
Śpiewając te słowa czułam, że płyną one
prosto z mojego serca. Po występie od razu udałam się do hotelu. Nie miałam
ochoty zostawać na arenie ani chwili dłużej. Jadąc ulicami Paryża nie umiałam
cieszyć się z tego, że jestem w tak magicznym miejscu. W głowie miałam słowa
Louisa. Miał rację a Harry niepotrzebnie mnie bronił. Do tego koncert. Bałam
się, że jedno wyjście z Harrym nie naprawi i nie odbuduje zaufania fanów. Było
mi strasznie ciężko z tym wszystkim… Marzyłam by położyć się do łóżka, zasnąć i
już się nigdy nie obudzić. W hotelu dosłownie dowlokłam się do swojego pokoju.
Postanowiłam zadzwonić do mamy. Mama oczywiście widziała ten nieszczęsny film.
Jak wszyscy. Zapytała co się stało, dlaczego tak się zachowałam. Wcisnęłam jej
tą samą wymówkę co wszystkim. Nie wyzwała mnie, nie obraziła się. Wydawało mi
się, że poczuła się po prostu zawiedziona moim zachowaniem. Wydaje mi się, że
było to gorsze niż gdyby na mnie nakrzyczała. Powiedziała, że ma nadzieję, że
jakoś to naprawie i że czasami zastanowię się nad swoim zachowaniem. Gdyby
tylko wiedziała jak się czuję i co robię ze swoim ciałem… Nikt nie wiedział
przez jakie piekło przechodzę. Nikt oprócz Harrego. Nie chciałam go zawieść ale
musiałam to zrobić. Tylko jedna mała kreska, która da mi choć trochę ukojenia.
Gdy wzięłam prysznic, po prostu zrobiłam niewielkie nacięcie na lewej ręce.
Krew wypływająca z rany była moim ukojeniem. Gdy położyłam się do łóżka jak
zwykle zaatakowały mnie wyrzuty sumienia. Zawiodłam się, znowu to zrobiłam.
Byłam totalnym zerem. Po prostu nikim.
***
-Nie wiem gdzie powinniśmy iść… No to może
pójdziemy po prostu pozwiedzać- powiedziałam do Harrego. Już godzinę
siedzieliśmy wraz z Niallem, Lou i Lux starając się wymyślić odpowiednie
miejsce, w które mieliśmy iść wraz ze Stylesem.
-Nie- powiedział szybka Harry.
-Dlaczego? To, że ty widziałeś już
Amsterdam nie znaczy, że ja też- nieco się oburzyłam.
-Nie o to chodzi. Ostatnio gdy poszedłem
zwiedzać Amsterdam skończyło się to na wojnie między ochroną i fankami. Idźmy w
publiczne miejsce ale nie aż tak zatłoczone.
-To może jakaś kawiarnia?- zaproponował
Niall.
-No nie, przecież kawiarnie i restauracje
już odrzuciliśmy.
-A no tak, zapomniałem tak długo już tu
siedzimy i wymyślamy. Już mi gorąco od tego myślenia. Jak ty wytrzymujesz w tym
długim rękawie?
-Normalnie- szybko ucięłam i spojrzałam na
Harrego, który gapił się na moje ręce- Dalej, myśl Niall. Ja za pół godziny
muszę zadzwonić do Jess a ona do tych paparazzi, którzy będą ustawieni- podejrzewaliśmy, że zrobią nam zdjęcia nawet
bez nich ale musieliśmy mieć 100% pewności, że te fotki ukażą się we wszystkich
gazetach i w całym Internecie.
-Wiem!- praktycznie krzyknęła Lou i
klasnęła w dłonie.
-Lux kotku chciałabyś się wybrać z Harrym i
Ali do zoo?- zwróciła się do dziecka. Ja spojrzałam na Harrego a on na mnie i
delikatnie się uśmiechnął.
-Peewnie!- powiedziała mała z entuzjazmem.
-No to załatwione. Zoo jest idealne.
Posiedzicie tam kilka godzin, Lux już od dawna wierci mi dziurę w brzuchu o
zoo.
-To jest genialny pomysł- chętnie udam się
do zoo. Tym bardziej z Lux. Kochałam ją i była ona moim promyczkiem. Do tego
gwarantowała nam to, że się nie pokłócimy i nie wyniknie z tego jeszcze większa
afera.
-Tak, genialny- przytaknął Harry
-Nareszcie-
westchnął Niall i uśmiechnął się od ucha do ucha.
Ja od razu
zadzwoniłam do Jess, by zamówiła fotografów. Po godzinie od tego telefonu
kobieta oddzwoniła, że wszystko jest gotowe i możemy śmiało jechać. Lou zapakowała
małej picie i coś do jedzenia w jej mały, słodki różowy plecaczek. Było ciepło
dlatego zmuszona byłam do założenie krótkich, dżinsowych spodenek. Nie lubiłam
pokazywać moich nóg. Nie były ładne więc po co się nimi chwalić. Na nogi ubrałam
czarne sandałki. Musiałam mieć długi rękaw założyłam więc zwykłą czarną
koszulkę na którą ubrałam zwiewną koszulę. Lou mnie umalowała i uczesała.
Musiałam wyglądać przyzwoicie . Na miejsce zawieźli nas trzej ochroniarze,
którzy mieli pilnować naszego bezpieczeństwa. Gdy kupowaliśmy bilety dostaliśmy
mapkę zoo i od razu rzuciło mi się w oczy miejsce, które wiedziałam, że spodoba
się Lux. Pokazałam palcem Harremu a on się uśmiechnął. Motyle. Oboje zdawaliśmy
sobie sprawę z tego, że mała je uwielbia. Chciałam żeby to była niespodzianka
więc położyłam palec na ustach by pokazać chłopakowi, żeby nie mówił nic
dziewczynce. Brunet kiwnął głową na znak, że zrozumiał moje intencje.
-To od czego
zaczynamy? Małpki?- ukucnęłam przed Lux zapytałam małą.
-Małpki-
powiedziała i chwyciła mnie nieświadomie z miejsce w którym dwa dni wcześniej
powstało nowe nacięcie. Delikatnie się skrzywiłam co ku mojemu zdziwieniu
dziewczynka zauważyła.
-Ali coś cię
boli?
-Nie, chodź
do tych małpek- powiedziałam i chwyciłam ją za rączkę. Obok mnie szedł Harry.
Nie chciałam na niego spojrzeć, bałam się, po prostu się bałam.
-Ali! Patrz
to goryl!- mała zaczęła piszczeć. Tak był właściwie przy każdy odkrywanym przez
nią zwierzątku. Prawie wszystko szło dobrze, co jakiś czas podchodzili do nas
fani. Część robiła tylko zdjęcia część wprost pytała czy się nie lubimy.
Czułam, że to wszystko może się udać. Jednak tylko prawie wszystko był w
porządku. Harry co jakiś czas dotykał moich pleców, niby przypadkiem jego dłoń
dotykała mojej. Zdarzyło się nawet, że położył rękę na mojej talii, odgarnął mi
włosy z twarzy dotykając przy tym mojego policzka. Czułam się nieco skrępowana
takim zachowaniem ale jednocześnie mi się to podobało. Za każdym razem jednak
momentalnie starałam się zwiększyć przestrzeń pomiędzy nami. W połowie
zrobiliśmy sobie małą przerwę i usiedliśmy na ławeczce przy wybiegu dla tygrysów.
Lux karmiła Harrego czekoladowymi cukierkami a ja przyglądałam się tym pięknym
kotom. Zauważyłam, że jeden z nich leży w cieniu podczas gdy reszta spożywała
swój posiłek.
-Ten jeden
jest chory- powiedziałam.
-Tak, skąd
wiesz?- zdziwił się Harry.
-Widzę.
-Ma pani
niezłe oko- powiedział jakiś chłopak, który osądzając po stroju był
pracownikiem zoo.
-Dziękuję,
co mu jest?
-Mieliśmy tu
ostatnio walkę, pomiędzy siostrami. Ta przegrała.
-Ona umrze?-
zapytała przerażona Lux.
-Nie. Po
prostu musi poczekać aż zagoją się jej rany. Pamiętasz jak się kiedyś
przewróciłaś i z kolana leciała ci krew?- mała pokiwała głową- Przez kilka dni
nie biegałaś bo bolała cie noga. I tak jest z tym tygrysem.
-Czyli, że
jak przestanie ją boleć noga to zacznie chodzić i biegać tak jak ja?
-Dokładnie
tak.
-To super!
Harry pić!- kochałam ją za tę całą energię.
-Skąd pani
wiedziała?- zapytał chłopak.
-Po pierwsze
nie pani. Jestem Ali- wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka.
-Nicholas-
chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Właściwie w ogóle nie zwracał uwagi
na Harrego.
-Po drugie,
byłam wolontariuszką kiedyś w zoo. Co prawda nie długo bo dwa miesiące ale
zdążyłam się nauczyć jak zauważać takie rzeczy.
-Wow. Super,
że lubisz zwierzęta.
-Studiuję
biologię więc naturalne jest to, że je kocham.
-Pora iść
dalej- odezwał się Styles zwracając na siebie uwagę.
-Pewnie, nie
zatrzymuję was. Miło było was poznać.
-Opiekuj się
nimi- powiedziałam i wskazałam palcem na tygrysy.
-Masz to jak
w banku.
-Do
zobaczenia Nicholas- powiedziałam i uścisnęłam jego rękę.
-Paaa!-
wydarła się mała.
-Pa-
powiedział chłopak i ruszyliśmy w kierunku niespodzianki dla małej. Będąc w
zasięgu wzroku Nicholasa Harry niespodziewanie złapał mnie za rękę.
-Co ty
robisz?- syknęłam na chłopaka.
-Aha, czyli
jakiś obcy typek może cię złapać za rękę a ja nie?- powiedział cicho.
-Ja się z
nim witałam i żegnałam- powiedziałam i wyrwałam dłoń z jego uścisku.- A to co
innego. Harry jesteśmy obserwowani więc proszę cię, nie rób głupstw.
-Po prostu…
nie ważne. Chcesz watę cukrową?- zwrócił się do Lux.
-Chcę!
-A ty?
-Nie,
dziękuję nadal byłam zmieszana jego zachowaniem.
-Poproszę
dwie- powiedział a już po chwili mała i Harry zajadali się słodkim puszkiem.
-Gdzie teraz
idziemy?
-Niespodzianka-
powiedziałam tajemniczo na co mała uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Chcesz
trochę?- zapytała.
-Nie,
dziękuję- powiedziałam grzecznie.
-No dalej,
weź!
-Okej-
skubnęłam kawałek i włożyłam go do ust.
-Pyszna!-
powiedziałam z takim samym entuzjazmem jak Lux.
-Teraz Harry
ty daj jej kawałek swojej!- chłopak oderwał kawałek i podszedł do mnie.
-Otwórz
buzię…- powiedział uwodzicielsko.
-Co?
-No otwórz!-
jak ta mała to robi, że ma taki dar do kierowania ludźmi. Wystarczy, że powie
słowo a ja nie umiem jej niczego odmówić. Posłusznie więc otworzyłam usta a
Styles dał mi watę.
-I jak?
-Harrego
jest tak samo pyszna jak twoja dlatego uciekaj bo jak cię złapię to wszystko ci
zjem- lubiłam się wygłupiać z Lux. Gdy ja ją goniłam ktoś znowu podszedł do
Harrego, ten chwilę pogadał, zrobił zdjęcie i podszedł do nas.
-Teraz czas
na niespodziankę!- wziął Lux na ręce i weszliśmy to pomieszczenia w którym za
szklanymi ścianami latało pełno kolorowych motyli.
-Ile ich tu
jest! Dziękuję Harry- mała dała mu buziaka w policzek.
-Podobają ci
się?- zapytałam.
-Są piękne.
Tak piękne jak motylek Harrego albo nawet ładniejsze- tak jak przewidziałam
motyle oglądaliśmy najdłużej. Lux nie chciała stamtąd wyjść, była oczarowana. W
pewnym momencie zadzwoniła do mnie jej mama. Spora grupa fanek czekała na nas
już przed zoo, dowiedziały się, że jest tu Harry. Lou była już w drodze po
małą, nie chciała narażać jej na stres jaki się wiązał z tłumem fanów. I tak
już do końca naszego pobytu w zoo byliśmy uziemieni z jednym pomieszczeniu. Gdy
Lou zabrała małą w asyście czterech ochroniarzy ruszyliśmy w stronę wyjścia z zoo.
Gdy fanki zobaczyły Harrego rozpętało się istne piekło. Wszystkie darły się
wniebogłosy i dziękowałam w duchu, że nie ma z nami Lux. Wszyscy zaczęli się
przepychać. Ochrona nie dawała sobie rady, tłum napierał na nas coraz bardziej.
Byłam przerażona. Harry spojrzał na mnie i wiedział strach w moich oczach.
Objął mnie ramieniem i po prostu mnie przytulił. Spuściłam głowę i także mocno
przywarłam do Harrego. W pewnym momencie ktoś tak mocno pociągnął chłopaka za
koszulę, że ten mnie puścił i prawie się przewrócił.
-Proszę się
odsunąć!- krzyknął ochroniarz. Spojrzałam zdenerwowana na Harrego, który
ponownie mnie objął i wróciliśmy do poprzedniej pozycji.
-Puść go
szmato!- ktoś krzyknął.
-Harry nie
dotykaj jej!
-Jeszcze się
czym zarazisz!
-Puść ją
Harry!
-Nie
zasługujesz na niego dziwko!
Miałam
zamknięte oczy, słowa tych dziewczyn rozrywały mnie kawałek po kawałku. Czułam
jak tracę grunt pod stopami. Harry widział moją reakcję i objął mnie jeszcze
mocniej. Ja natomiast hamowałam łzy. Nie chciałam popłakać się tu przy nich.
-Szybko
wsiadaj!- krzyknął ochroniarz, który uchylił drzwi od samochodu. Harry mnie
puścił a ja wskoczyłam do auta, sekundę później znalazł się w nim Styles.
Ruszyliśmy zostawiając za sobą rozwścieczony tłum. Mimo iż w samochodzie były
przyciemniane szyby ja założyłam okulary i odwróciłam głowę w stronę okna.
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Nie chciałam tego ale słowa tych
dziewczyn krążyły w mojej głowie. Nienawidzą mnie chociaż nic o mnie nie
wiedzą. Harry chwycił moją dłoń i się do mnie przysunął. Było mi tak ciężko i
chyba dlatego go nie odtrąciłam. Odwróciłam głowę w jego stronę i oparłam ją o
jego ramie. Trwaliśmy tak aż do przyjazdu do hotelu. Wtedy się ocknęłam.
Wysiadłam z samochodu i nie czekając na bruneta od razu ruszyłam do siebie.
-Ali!
Zaczekaj!- usłyszałam jego krzyk ale nawet się nie obejrzałam. Wsiadłam do
windy i nadusiłam odpowiedni numer. Po chwili już stałam przed drzwiami mojego
pokoju i starałam się znaleźć do niego klucz w mojej torebce. Gdy w końcu mi
się to udało i już miałam wchodzić wyczułam czyjąś obecność za sobą. Jego
perfumy…
-Ali one nie
miały prawa…- powiedział cicho a ja dostałam gęsiej skórki.
-One tylko
cię broniły- otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Rzuciłam torebkę na łóżko,
słyszałam, że Harry wszedł za mną.
-Nikt nie
może cię obrażać.
-Zdziwiłbyś
się ile osób mnie nienawidzi gdybyś był jeden dzień na moim miejscu.
-Uwierz mi,
że ja też nie jestem uwielbiany przez wszystkich ludzi na świecie.
-Wydaje mi
się że ja mam jednak gorzej.
-Ali, to nie
jest powód by się krzywdzić. Obiecałaś mi, że tego nie zrobisz…- no tak, czyli
się domyślił…
-Przepraszam…
Możesz już wyjść?- to jedyne co mi przyszło na myśl.
-Dlaczego
nie chcesz o tym porozmawiać?- milczałam, nie umiałam odpowiedzieć na jego
pytanie.
-Proszę,
wyjdź i daj mi spokój.
-A jeśli nie
wyjdę… Wyrzucisz mnie? Zaczniesz na mnie krzyczeć? To nie zadziała. Wyrzucisz
mnie siłą? Uwierz mi, że nie masz szans, jestem od ciebie o wiele silniejszy…-
cały czas staliśmy jednak z każdym wypowiedzianym przez niego słowem dystans
między nami się zmniejszał- Powiedz mi coś. Dlaczego każdy może się do ciebie
zbliżyć tylko nie ja?
-Nie wiem o
co ci chodzi.
-Weźmy na
przykład dzisiejszy dzień. Za każdym razem gdy się do ciebie zbliżyłem ty
natychmiast zwiększałaś między nami odległość. Ale gdy ten palant do ciebie
zagadał ty aż promieniałaś- powiedział to z takim wyrzutem, a przecież ja nic nie
zrobiłam.
-Dlaczego go
obrażasz? Poza tym ja byłam dla niego uprzejma, to wszystko.
-Wyglądało
to tak jakby ci się spodobał- cały czas patrzyłam Harremu w oczy. On jest chyba
chory psychicznie…
-Coś ci się
uroiło. On był uprzejmy dla mnie, to i ja byłam dla niego, proste.
-Nawet nie
wiesz jak on się na ciebie gapił. Ty też się na niego gapiłaś!
-Harry
przestań. A nawet jeśli by mi się spodobał to co ci to tego?!- miałam wrażenie,
że jest zazdrosny. A to przecież sensu nie miało.
-Hmm, no nie
wiem, nie wiem dlaczego polubiłaś tego debila a mi wykrzyczałaś prosto w twarz,
że mnie nienawidzisz!
-Harry…ja…-
nie wiedziałam co mam powiedzieć. Staliśmy naprzeciwko siebie. Byliśmy tak
blisko. Czułam jego oddech na twarzy.
-Naprawdę
mnie nienawidzisz?!- wykrzyczał i wtedy stało się coś czego sobie nie wyobrażałam
nawet w najśmielszych snach. Harry chwycił mnie w talii, przyciągnął do siebie
i wpił się w moje usta. Stało się to tak szybko, że na początku nie
zareagowałam. Gdy się opamiętałam próbowałam go odepchnąć ale brunet przycisnął mnie do siebie tak mocno, że nie miałam szans. Gdy przestałam walczyć poczułam
język Harrego w ustach i po prostu oddałam pocałunek. Był on zachłanny i wręcz
natarczywy. Chciałam tego. Chciałam czuć jego bliskość, chciałam czuć smak jego
ust. Po chwili Harry oderwał swoje wargi od moich i językiem przejechał po
linii mojej szczęki wywołując tym dreszcze na całym moim ciele. Gdy dotarł do
ucha przygryzł delikatnie jego płatek i szepnął- Proszę, powiedz, że kłamałaś.
Że nie czujesz do mnie jedynie nienawiści…
-Harry, masz
rację, kłamałam i to co wykrzyczałam… To nie było prawdą- szepnęłam po chwili.
W odpowiedzi Harry przejechał językiem po mojej dolnej wardze i ponownie
złączył nasze usta w pocałunku.
Oto jest XVI :) Miał być wczoraj, wiem. Przepraszam. Na swoje usprawiedliwienie mam to, że popsuł mi się komputer i żyje na łasce brata. Rozdział pisałam nocami, więc doceńcie moje poświęcenie :) To najdłuższy rozdział jaki napisałam. Mam nadzieję, że wam się podobał. :D Uwaga, nie wiem kiedy dodam następny rozdział. Nie wiem czy uda mi się to zrobić w tym tygodniu. Być może będziecie czekać na niego aż 2 tygodnie. Mam totalny zapieprz w szkole i boje się, że nie dam rady pisać rozdziału po nocach (nie jestem wampirem, spać muszę :P). Jak zwykle dziękuje Adriannie i Marzenie <3 Proszę o komentarze :) Piosenka Be alright- Justin Bieber.
PS I LOVE YOU <3