“Remember all the things we wanted
Now all our memories, they're haunted
We were always meant to say goodbye
Even with our fists held high
It never would've worked out right
We were never meant for do or die”
Byłam
zdenerwowana. I to bardzo. Mimo tego szłam pewnie czując się nieco jak żołnierz
idący na wojnę. Choć może to nieco przesadzone, ale wiedziałam, że zaraz stoczę
bitwę. Steve mi towarzyszył, bardzo mi na tym zależało. Miałam bowiem plan. Odkąd
Niall mi powiedział, miałam plan.
1. Nie mówić
Jesse’emu, że wiem.
2. Poczekać
aż z nią tutaj przyjedzie.
3. Zaprosić
ich, w ramach powitania i świętowania, do drogiej i eleganckiej restauracji
gdzie Jesse, mój chłopak, zapozna mnie z nowym menadżerem.
4. Nie
spotkać się z Jessem przed tym epickim wydarzeniem.
5. Dlatego
najlepiej załatwić to od razu kiedy przylecą, ewentualnie dobę później.
6. Z tej
okazji kupić nową, oszałamiająco piękną sukienkę.
7. I oczywiście
dokupić do niej nowe, oszałamiająco piękne szpilki.
8. Fryzura,
makijaż- pozostawić to profesjonalistom.
9. Zabrać ze
sobą Steve’a.
10.
Zniszczyć ją, starać się nie zniszczyć swojego związku.
Dziesięć
punktów, z których wykonałam dziewięć. Na koniec pozostał ten dziesiąty,
najtrudniejszy. Nie chciałam urządzać żadnej afery, chciałam po prostu wygrać.
Spojrzałam na zegarek, byłam spóźniona tylko dwadzieścia trzy minuty.
Zamierzałam spóźnić się równo pół godziny, ale byłam już zbyt rozemocjonowana i
nie mogłam usiedzieć na miejscu.
-Steve wiesz
dlaczego idziesz tam ze mną, prawda?
-Tak, żebym
w porę cię wyprowadził gdy będziesz próbowała dokonać morderstwa w afekcie-
powiedział a ja wywróciłam oczami.
-Masz mi
dodać odwagi gdyby ona mnie… przygasiła. No i niech patrzy, że pomimo tego, że
cię wywaliła powodzi ci się tak samo dobrze jak mi. A teraz chodź, zróbmy
wielkie wejście- powiedziałam i zignorowałam fakt, że mój ochroniarz patrzy na
mnie jakby zaraz miała wydarzyć się jakaś katastrofa. Martwił się o mnie, bo
wiedział co ona zrobiła. I wiedział, że mimo tego, że wciąż zaprzeczam sama
sobie i mówię, że zapomniałam już o tym co kiedyś było złe w moim życiu, mimo
tego, że mówię, że ona była zła, ale już dawno o niej zapomniałam tak naprawdę
wcale tego nie zrobiłam. Nie zapomniałam ani o niej ani o tym co zrobiła. A
zrobiła wiele.
-Na ogół nie
pochwalam takiego zachowania, ale tej babie się należy dlatego głowa do góry i
pokaż jej kto tu rządzi- usłyszałam zanim weszłam do środka i te słowa
wypowiedziane z ust Steve’a dodały mi pewności siebie. Oczywiście gdy
znaleźliśmy się w lokalu a ja ją zobaczyłam nieco się speszyłam, ale trwało to
sekundę. Uniosłam głowę wyżej, wyprostowałam się, poprawiłam sukienkę, wzięłam
głęboki wdech i postanowiłam sprawić, że ta kłamczucha straci przeze mnie
pracę… drugi raz… właściwie nie przeze mnie tylko przez samą siebie.
-Ali!- kiedy
Jesse zauważył mnie idącą w ich stronę wstał z krzesła i podszedł do mnie po
czym mnie wyściskał, wyszeptał do ucha, że za mną tęsknił i dał mi całusa w
usta. Kiedy podchodziłam do naszego stolika i słyszałam stukot moich szpilek
zaśmiałam się pod nosem. Przypomniało mi się, że kiedy ostatni raz się
widziałyśmy dźwięk jej stukających o podłogę obcasów był dla mnie niesamowicie
irytujący i miałam małą nadzieję, że ona patrząc na mnie i słysząc jak moje
szpilki pewnie uderzają o podłogę czuje to samo co ja wtedy.
-No proszę,
nigdy w życiu nie przypuszczałam, że cię jeszcze zobaczę- powiedziałam
zwracając się do blondynki, która wyglądała na nieco spiętą. Jess wstała by się
ze mną przywitać, wyciągnęła nawet w moim kierunku dłoń, której nie zamierzałam
ściskać.
-Mam
nadzieję, że nie masz…- zaczęła a ja już wiedziałam, że nie będę działać według
planu. Zamierzałam trochę się nią pobawić i dopiero potem zniszczyć jej
wizerunek w oczach Jesse’ego. Moje zamiary zmieniły się w momencie kiedy
usłyszałam jej głos.
-Pamiętasz
Steve’a?- zapytałam przerywając jej niegrzecznie a Jesse spojrzał na mnie
skołowany.
-Tak, miło
cię znowu widzieć- odpowiedziała i zwróciła się do ochroniarza, który w
przeciwieństwie do mnie podał jej rękę przez co spiorunowałam go wzrokiem.
Jesse nie do końca łapał co się dzieje, ale odsunął dla mnie krzesło, na które
usiadłam starając się zrobić to z gracją. Dziewięć minut. Dokładnie tyle
wytrzymałam grając. Każda kolejna sekunda sprawiała, że byłam coraz bardziej
zła. Z każdym jej słowem i każdym uśmiechem Jesse’ego, który nie wiedziało się
kiedyś stało, ale wiedział, że z jakiegoś powodu Jess przestała być moim
menadżerem. Zawsze kiedy o to pytał mówiłam, że nie chcę o tym rozmawiać aż w
końcu przestał i najwyraźniej stwierdził, że rozstałyśmy się z błahego powodu.
-Okej,
koniec tej szopki- powiedziałam nie mogąc już dłużej na nią patrzyć. –Prawdę
mówiąc sama się sobie dziwię, że tak długo wytrzymałam. Jesse pamiętasz jak
pytałeś dlaczego zmieniłam menadżera? Zawsze cię zbywałam, ale wiesz co teraz
tak jakoś zebrało mi się na szczere wyznania.
-Co?
-Szczerze
mówiąc nie wiem od czego zacząć, bo jest tego całkiem sporo. Ale zacznijmy od
tego. Jessica zaproponowała mi kiedyś zmianę wyglądu. Ale nie taką której
myślisz. Nie chodziło jej o ubrania czy włosy. Jessica zaproponowała mi
operację nosa mówiąc, że pomoże mi to w karierze. Twierdziła, że nie wyglądam
odpowiednio, że nie jestem wystarczająco ładna. Powiedziała to niedługo po tym
jak ją poznałam i miałam naprawdę spore problemy z akceptacją samej siebie.
Poza tym Jessica lubiła plotki. Wiesz kiedyś byłam Dublinie…
-Ali możesz
nie mówić o tym tutaj? Wiesz, że ktoś może coś usłyszeć a to co teraz robisz to
nie jest profesjonalizm - blondynka chyba myślała, że skoro do tej pory Jesse o
niczym nie wie to już się nie dowie. Albo myślała, że jej „wybaczyłam” albo
stwierdziła, że po prostu biedna Ali boi się o tym mówić.
-Nie ładnie
tak przerywać- zauważyłam i posłałam jej najbardziej wredny uśmiech na jaki
było mnie stać. –Wracając do sedna, byłam kiedyś w Dublinie, musiałam jechać do
studia nagrać cover. Harry mi wtedy pomógł. Nagrał go ze mną i zaproponował, że
odwiedzie mnie do Nialla. Rozpętała się burza, nam przebiła się opona i zatrzymaliśmy
się w hotelu na obrzeżach miasta. W hotelu był tylko jeden wolny pokój a my
postanowiliśmy się w nim zatrzymać i przeczekać noc. Wiesz ta nawałnica była
naprawdę gwałtowna, nikt nie chciał po nas przyjechać. Rano okazało się, że
ktoś nam zrobił zdjęcia. Za Harrym zawsze chodziło pełno fotografów a ja nie
byłam jeszcze tak do końca nauczona, że muszę uważać. Siedziałam na parapecie,
rozczesywałam włosy i oglądałam burzę, Harry stał obok mnie. Nic więcej. Rano
świat obiegły nasze zdjęcia i plotki o tym, że zyskałam pracę przez łóżko.
Teraz by to po mnie spłynęło, ale wtedy… Wtedy poczułam się naprawdę dotknięta.
Wiesz co zrobiła Jess? Pochwaliła mnie! Powiedziała, że zdjęcia są super i
plotki są super. Zrobili ze mnie dziwkę, ale to przecież super. Później byłam
chora i zemdlałam po koncercie. W gazetach pisali oczywiście, że jestem w ciąży
i to też Jessica pochwaliła. Po jej odejściu dowiedziałam się, że rozpuszczała
wiele tego typu plotek, bo najważniejsze to żeby o mnie mówili. Nie ważne, że
źle.
-Ali wiem,
że mogło to być dla ciebie szokujące, ale wielu menadżerów tak robi- powiedział
Jesse a jego słowa podziałały na mnie jak płachta na byka. Jak mógł trzymać jej
stronę?!
-Cóż, ona
robiła to naprawdę świetnie, bo między innymi dzięki takim jej działaniom
przeżyłam załamanie nerwowe- powiedziałam i uśmiechnęłam się i do niego i do
niej.
-Co? Ali
dlaczego mi nie powiedziałaś?- zapytał zszokowany, ale szokować to ja dopiero
zamierzałam.
-Bo nie
chciałam cię tym obarczać. Poza tym udało mi się przetrwać. Nagle okazało się,
że Harry mnie kocha. Nagle Jess stała się dobra. Nie krytykowała mnie i po
prostu się ze mną zaprzyjaźniła. Ale to wcale nie był koniec. Bo później
okazało się, że razem z Harry zwolniła mojego przyjaciela. Steve stracił przez
nią pracę. Wiesz dlaczego? Bo wiedział. Bo kiedy w Dublinie leżałam chora w
łóżku, naćpany Harry i pijana Jess postanowili się pieprzyć w pokoju obok. I
kiedy już z Harrym byłam nie przyznali się. Okłamali mnie. Słyszałam ich,
rozumiesz? Byłam chora, ale oni mięli to gdzieś, bzykali się a ona jęczała tak
głośno, że aż teraz zaczyna mnie mdlić kiedy o tym pomyślę. Później udawali, że
to nie miało miejsca. Ona kazała mi na niego uważać i mówiła, że Harry jest
kobieciarzem. Udawali wspólną niechęć i wiesz co? Harry zrobił mi wiele złych
rzeczy. Seks z nią to nie najgorsze co zrobił, ale on nie udawał tej niechęci.
Wiesz, kiedy się bzykali nie byłam z Harrym więc mnie nie zdradził. Owszem
złamał mi wtedy serce, bo byłam na etapie zakochiwania się w nim, ale on o tym nie
wiedział. Zdradzili mnie później o niczym mi nie mówiąc, ale to ona kłamała w
tej sprawie bardziej. Bo Harry szczerze jej nie znosił. Uważał seks z nią za
jedną z największych porażek w życiu. A ona nie żałowała. Wręcz przeciwnie.
Dopiero później doszło do mnie, że on się jej podobał- wypowiadając ostatnie
zdanie patrzyłam prosto w jej oczy.
-Ali
przeginasz. Nie musisz o tym teraz mówić, nie musisz robić przedstawienia-
kiedy się odezwała doszło do mnie, że jej głos był o wiele bardziej irytujący
niż myślałam.
-Ja
przeginam? Czy wspomniałam już, że nigdy mnie za to nie przeprosiła?- zaśmiałam
się i spojrzałam na Jesse’ego. -Nie powiedziała głupiego przepraszam a kiedy
odchodziła przekazała prasie sensacyjną informację o tym, że nie jestem już z
Harrym. Kiedy przechodziłam przez koszmar na początku mojej drogi, kiedy miałam
załamanie myślałam, że to najgorsze co mnie w życiu spotkało. Jednak później
kiedy dowiedziałam się o tym, że ze sobą spali i kiedy okazało się, że tak
naprawdę nikomu nie mogę ufać… To był najgorszy czas w moim życiu między innymi
dzięki Jess. Ta kobieta jest najbardziej perfidną osobą jaką znam i nie chcę
żeby kręciła się przy tobie i przy mnie. Dlatego nie życzę sobie jej w naszym
życiu, rozumiesz? Ona ma znowu zniknąć. Nie mam pojęcia dlaczego mi nie
powiedziałeś wcześniej i dlaczego przez ciebie muszę teraz w ogóle na nią
patrzeć. Nie chcę żeby była twoim menadżerem, masz ją zwolnić- zwróciłam się do
Jesse’ego, którego zatkało. Właściwie wszystkich zatkało. Nawet tą blond zołzę.
-Ali nie
wiedziałem o tym wszystkim, nie powiedziałaś nigdy…- zaczął, ale nie chciałam
tego słuchać.
-Nie
powiedziałam, bo nie ma się czym chwalić, no i nie sądziłam, że odwalisz coś
takiego.
-Zmieniłaś
się - wtrąciła się patrząc na mnie tak, że miałam ochotę wydrapać jej oczy.
-Za to ty
nie zmieniłaś się wcale. Wciąż jesteś tak samo głupia. Jesteś tak samo perfidna.
Jesteś tak samo odrażająca- właśnie się nakręcałam kiedy Jesse mi bezczelnie
przerwał.
-Ali teraz
serio przeginasz.
-Ja
przeginam? Ja? Zapytaj Steve’a jak się czuł kiedy po latach wyleciał z pracy
przez nią!- podniosłam głos wkurzona tym, że brunet staje po jej stronie. Okej,
obraziłam ją, ale przecież to nie ona była poszkodowana! To ja! To ja padłam
ofiarą jej intryg! Ja i Steve!
-Znam Jess
znacznie dłużej niż ty i wiem, że nie jest złą osobą.
-Znasz? Ty
jej nie znasz! Gdyby nie była złą osobą nie siedziałaby tu teraz! Wie co
zrobiła i mimo tego znowu uczepiła się mojego chłopaka!- wiedziałam, że coraz
więcej osób zaczęło zwracać na nas uwagę, ale Jesse mnie wkurzył. Naprawdę mnie
zdenerwował.
-To nie tak,
nie rozmawiałam o tobie z Jessem, nie wiedziałam, że nic nie wie, jest twoim
chłopakiem i myślałam, że wie.
-To prawda,
to ja namawiałem Jessicę do tego by ze mną pracowała, spotykałem się z nią gdy
latałem do Londynu. Ona nie była pewna, ale to ja zapewniłem ją, że mnie masz
nic przeciwko.
-I co?
Naprawdę jesteś taką idiotką, że myślałaś, że nie mam nic przeciwko?
-Ali uspokój
się. Naskakujesz na nas, na Jess a sama przyznałaś, że Harry zranił cię
bardziej i mimo tego nie przeszkadza ci spotykanie się z nim, pozowanie do
zdjęć i znikanie z nim na pół godziny na imprezie, na której wszyscy patrzyli
na mnie jak na debila. Dlatego skoro do Jess masz tyle żalu dlaczego nie
traktujesz tak Harry’ego? Myślisz, że nie widziałem waszych zdjęć z pokazu?
-A widziałeś
wywiad, którego udzieliłam? Nie pomyślałeś, że Harry przyszedł na ten pokaz, że
pozowaliśmy do zdjęć by załagodzić to co powiedziałam? Nie pomyślałeś, że ktoś
nam kazał siedzieć koło siebie i udawać, że wszystko między nami jest w
porządku? Poza tym nie rozmawiamy teraz o Harrym tylko o Jess- starałam się
wybrnąć jakoś z tej sytuacji, bo słowa Jesse’ego były niestety strzałem w
dziesiątkę. Nie chciałam jednak o tym rozmawiać i tego roztrząsać w tym
momencie. Byłam zła na chłopaka, że nie stanął po mojej stronie. Że jej bronił.
Że kiedy się dowiedział co ona zrobiła nie zareagował tak jak chciałam. A
chciałam żeby powiedział, że Jess ma wyjść z restauracji, że ma wyjść z mojego
życia i nigdy więcej do niego nie wracać. Zamiast tego on stanął w jej obronie
i wbił mi nóż w plecy. I świadomość, że to zrobił była nie do zniesienia
dlatego wstałam i zanim się odwróciłam i wyszłam powiedziałam słowa, których
miałam nadzieję nie żałować. –Jutro lecę do Japonii o czym wiesz, wracam za
tydzień o czym także wiesz. I jeśli chcesz bym wróciła jako twoja dziewczyna,
gdy przylecę za te siedem dni, jej ma już nie być.
-Każesz mi
wybierać?- zapytał i wstał. Złapał mnie za rękę odwrócił w swoją stronę i
zmusił do tego żebym spojrzała w jego oczy.
-Ja albo
ona. Masz tydzień choć… Nie wierzę, że w ogóle potrzebujesz czasu. Że musisz
się zastanowić. Że nie wybrałeś mnie od razu kiedy powiedziałam ci, co zrobiła.
Nie wierzę, że złamałeś mi serce.
-Ali dobrze
wiesz, że prawda jest taka, że ty złamałaś moje pierwsza- wyszeptał i spojrzał
na mnie z ogromnym żalem i smutkiem wypisanym na twarzy.
***
Byłam
wykończona. Podróż do Japonii była niesamowicie intensywna dlatego odkąd
wylądowałam w Nowym Jorku marzyłam tylko o tym by znaleźć się w domu, wziąć
długą kąpiel, zjeść coś niekoniecznie zdrowego i pójść spać. Przez ten tydzień
nie rozmawiałam z Jessem. Nie napisaliśmy do siebie chociaż jednego, głupiego
smsa. Oboje musieliśmy przetrawić to co się stało, przede wszystkim on. Ja bowiem
czułam się po prostu dotknięta tym co zrobił. Nie chodziło mi o to, że w
tajemnicy przede mną do niej latał i prosił by była jego menadżerem, nie
chodziło mi nawet o to, że w końcu się nim stała. Chodziło mi o to, że mnie nie
wybrał. Że nie stanął po mojej stronie i w ogóle rozważał, którą z nas ma wybrać.
Przecież powinien wybrać mnie od razu, bez zastanowienia.
Kiedy
weszłam do mieszkania poczułam jak bardzo zmęczona jestem. Zostawiłam walizkę w
przedpokoju, zdjęłam buty i kurtkę i poszłam do kuchni. Stwierdziłam, że
zaparzę sobie herbatę, wypiję ją, pójdę się umyć i z utęsknieniem rzucę się na
łóżko. Mój plan był prostu i wydawało mi się, że przebiegnie bez komplikacji.
Kiedy stałam w kuchni i gapiłam się na czajnik, który podgrzewał wodę dostałam
wiadomość od Jesse’ego. Chłopak napisał, że będzie u mnie za piętnaście minut.
Jego sms sprawił, że nieco się zdenerwowałam. Byłam jednak tak zmęczona, że nie
miałam siły się denerwować. Stwierdziłam, że po prostu się z nim przywitam i
poproszę żebyśmy przełożyli jakiekolwiek rozmowy na rano kiedy będę bardziej
kontaktować co się wokół mnie dzieje.
-Hej-
powiedziałam gdy otworzyłam mu drzwi.
-Hej-
odpowiedział i pocałował mnie w policzek po czym wszedł do środka.
-Jesse wiem,
że musimy pogadać, ale możemy zrobić to jutro? Dopiero wróciłam i naprawdę
jestem zmęczona.
-Dzisiaj lecę
do Londynu- jedno zdanie. Kilka słów, które Jesse mówił do mnie już wiele razy.
Ale nigdy nie znaczyły tyle ile w tym momencie. Nigdy słysząc te słowa serce
nie zaczynało mi szybciej bić. Wybrał ją. Nie miał lecieć do Londynu. Znałam
jego grafik. Oczywiście, nie dokładnie, ale wiedziałam kiedy wyjeżdżał i nie
miał wyjechać tym razem.
-Nie lecisz
do Londynu- powiedziałam nieco spanikowana. Nagle poczułam się dziwnie
rozbudzona. Wiedziałam, że mój organizm zaczął produkcję adrenaliny. Nie mogłam
stać w miejscu, zachciało mi się pić dlatego odwróciłam się i postanowiłam iść
do salonu gdzie stał kubek z moją herbatą.
-Lecę i
wiem, że jesteś zmęczona, ale to nie potrwa długo- powiedział kiedy szedł za
mną a ja wcale nie chciałam tego słyszeć. Jak mógł ją wybrać? Jak mógł mi to
zrobić?
-Jesse nie.
Nie mów tego. Pogadamy jutro, nie teraz- nie docierało do mnie to co się
działo.
-Ali
spokojnie, wszystko będzie dobrze- powiedział i wziął kubek z moich dłoni. Nie
wiedziałam nawet, że go wzięłam do rąk.
-Wybrałeś
ją- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
-Nie
wybrałem jej- odparł spokojnie.
-Wybrałeś.
Jak mogłeś ją wybrać?- zapytałam z wyrzutem i spojrzałam na nasze złączone
dłonie.
-Wybrałem
ciebie. Właściwie co to był za wybór? Nie musiałem się zastanawiać przez choćby
minutę. Zawsze wybrałbym ciebie- powiedział i uśmiechnął się do mnie
nieznacznie. Nie miałam siły stać dlatego usiadłam na kanapie a chłopak usiadł
obok mnie.
-Lecisz do
Londynu. Za dwa dni mieliśmy zacząć nagrywać. Miałeś być ze mną.
-Ali obiecałem
ci, że cię nie zranię. Obiecałem to i nie dotrzymałem tej obietnicy- jak mógł
mówić coś takiego skoro jedyną osobą w tym związku, która raniła byłam ja.
-Jeśli
myślisz o Jess sama się prosiłam, mogłam ci powiedzieć wcześniej co zrobiła.
-Nie chodzi
o nią. Gdyby chodziło o nią wszystko byłoby takie proste. Ale problem polega na
tym, że nie chodzi o Jessicę. Chodzi o ciebie. Chodzi o to, że wiem, że nie
jesteś ze mną szczęśliwa a ja nie chcę cię unieszczęśliwiać. Nie chcę być
powodem twojego nieszczęścia.
-Mylisz się.
Tak bardzo się mylisz. Jesteś dla mnie za dobry. I jestem szczęśliwa- mój głos
zdradzał wszystko. Jak zwykle w sytuacji stresowej zrobił się nieprzyjemnie
wysoki.
-Ali nie
jestem głupi i ślepy. Odkąd pojawił się Harry ty zniknęłaś. Właściwie nigdy nie
byłaś na sto procent, ale wcześniej było dobrze. Teraz jest Harry i ty jesteś z
nim, nie ze mną- Jesse był z kolei spokojny. Jakby wszystko sobie zaplanował i
pogodził się z tym co się działo.
-Harry to
przeszłość, powtarzałam ci to wiele razy.
-Wiem i wiem
też, że nie kłamiesz kiedy to mówisz. Wiem, że w to wierzysz. Wierzysz we
własne słowa i sama nie dopuszczasz do siebie prawdy. A prawda jest taka, że
nie mogło się nam udać. Na początku wydawało mi się, że jest inaczej, ale oboje
wiemy, że nas nie ma już od dawna. Wiem, że cię męczę…
-Nie męczysz
mnie. Dlaczego tak mówisz? Dlaczego to wszystko mówisz? To przez Jess, prawda?
Ona ci namieszała!
-Ali od
miesiąca planowałem ci to powiedzieć i Jessica naprawdę nie odgrywa w tym
żadnej roli. Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa i sam też chcę być szczęśliwy.
Kocham cię, ale nie chcę stracić życia na czekaniu aż odwzajemnisz moje
uczucia.
-Przecież
wiesz, że cię kocham.
-Ale nie tak
jak powinnaś. Nie zaprzeczaj, bo oboje wiemy, że to prawda. Wiem, że mnie
kochasz, wiem, że nie chcesz mnie ranić. Ale kochasz mnie nie tak jakbym tego
chciał i mimo tego, że robisz to nieświadomie ranisz mnie Ali. Zrozumiałem, że
to nie ma sensu i przyszłości u Jona. Ale nie kiedy zniknęłaś. Wszystko we mnie
uderzyło gdy zobaczyłem jak na niego patrzysz. Jak przeżywasz to, że on patrzy
na ciebie i zrozumiałem, że nie mamy przyszłości, bo nas już nie ma.
-Nigdy nie
chciałam cię ranić. Jesse pomogłeś mi. Kiedy byłam na skraju. Pomogłeś mi jak
nikt inny. Zawdzięczam ci tak wiele… Przepraszam. Przepraszam cię za wszystko.
Nie chciałam żebyś się czuł źle i przysięgam, że Harry i ja to przeszłość.
Naprawdę- mówiłam nieco chaotycznie, ale nie wiedziałam co mam powiedzieć. Co
się mówi w takiej sytuacji? Kiedy to ty jesteś tym złym?
-Nie masz
mnie za co przepraszać.
-Nie
zostawiaj mnie- poprosiłam chociaż wiedziałam, że to nie ma sensu.
-Ali wiesz,
że tak będzie lepiej.
-Nie dla
mnie- byłam największą egoistką świata mówiąc coś takiego w tym momencie.
-Ale dla
mnie to najlepsze wyjście. Jedyne.
-Dlaczego
nie chcesz dać mi szansy? Możemy spróbować jeszcze raz- naprawdę tego chciałam.
Czułam, że jestem mu to winna.
-Cóż… Wydaje
mi się, że jesteśmy z góry skazani na przegraną. Wiem, że nigdy nie przestałaś
go kochać.
-Nie kocham
go! Nie wiesz! Właśnie o to chodzi, że nie wiesz. Nie powiedziałam ci, bo chcę
to wymazać z pamięci. On robił złe rzeczy. Kłamał. Cały czas kłamał. Spał z Jess,
wyrzucił Steve’a. Ale to nie jedyne co zrobił. Wyrzucił Klaudię, przez niego
nie pojechałam na ślub Zuzy.
-Ali nie musisz
tego mówić. Szanuję to, że nie powiedziałaś mi o przeszłości, bo wiem, że
miałaś powód. Nie musisz się teraz zwierzać.
-Ale ja chcę
ci powiedzieć! Cięłam się Jesse. Nie radziłam sobie. Dlatego tak zareagowałam
na widok Jess, bo ona się do tego przyczyniła. Prawie się zabiłam. Odratowali
mnie w ostatniej chwili. Nie powiedziałam ci tego, bo nie chciałam żebyś mnie
tak widział. Nie chciałam żebyś mnie taką znał. Słabą i do niczego. Przepraszam
cię, tak bardzo za wszystko cię przepraszam. Powinnam ci powiedzieć wcześniej.
Ale się bałam. Powrotu wspomnień i tego, że nie będziesz patrzył na mnie normalnie.
Że będziesz patrzył przez pryzmat tego jaka kiedyś byłam i co zrobiłam. Musisz
wiedzieć, że ci ufam. Jak nikomu innemu. Nie powiedziałam ci o przeszłości, ze
strachu a nie przez bark zaufania- byłam głupia, że nie powiedziałam mu o
wszystkim wcześniej.
-Wiem.
-Nie chcę
cię stracić- powiedziałam cicho, właściwie do siebie, bo wydawało mi się, że
nie powinnam tak mówić. Nie w tym momencie, kiedy jest już po fakcie.
-Nie
stracisz. Chcę żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć. Gdybyś miała
jakieś problemy, gdyby było źle, zawsze ci pomogę. Nie wyobrażam sobie nawet
przez co musiałaś kiedyś przejść. Teraz jesteś dla mnie jeszcze silniejszą
osobą. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo inspirująca jesteś-
Jesse to najwspanialszy chłopak na świecie. Straciłam go przez własną głupotę.
-Czuję się
tak okropnie- wyszeptałam i po prostu się do niego przytuliłam. Nie chciałam
żeby Jesse odchodził. Nie chciałam zostawać sama, ale nie wiedziałam co mam
powiedzieć żeby go przekonać do siebie i nie okłamać. Wiedziałam, że muszę być
z nim szczera. W tym momencie na to zasługiwał i chociaż tyle mogłam mu dać. –Wiem,
że późno zebrało mi się na szczerość, wiem, że mogłam ci powiedzieć wszystko
już dawniej. Ale musisz skoro już zaczęłam mówić to chcę tylko powiedzieć, że
na początku naprawdę mnie zauroczyłeś, ale to, że coś między nami się wypaliło
to nie przez Harry’ego. To przeze mnie. To moja wina, bo kiedy zauroczenie
minęło przestałam czuć to coś… Wiem, że brzmię teraz jak podła suka. Wiem i
przepraszam. I chcę powiedzieć, że mogę spróbować się zmienić. Nie, ja obiecuję,
że się zmienię. Kocham cię i przysięgam, że cię pokocham tak jak na to
zasługujesz, pokocham cię tak jak tego chcesz. Tylko daj mi czas.
-Gdyby życie
było takie proste i pewne sprawy załatwiałby czas…- westchnął i spojrzał na
mnie a smutek, który był wypisany na jego twarzy powodował, że byłam po prostu
miażdżona przez poczucie winy. –Ali nie mogę cię zmusić do pokochania mnie. I
przyznam ci się szczerze, że gdybym posiadał taką moc, zrobiłbym to. Cóż,
jestem samolubny. Ale tak się nie da. Po prostu. Nie możemy się już dłużej
męczyć. Ty próbując mnie pokochać a ja udając, że mnie to nie rusza.
-Przysięgam,
że mogę spróbować, mogę się bardziej starać…- naprawdę mogłam to zrobić. Jesse
był moim stałym punktem. Chciałam by ze mną był. Naprawdę tego chciałam i nie
zdawałam sobie z tego sprawy aż do tego momentu. Byłam gotowa zerwać wszelkie
kontakty z Harrym, mogłam wrócić do poprzedniego stanu kiedy udawałam, że Harry
nie istnieje. Chciałam to zrobić dla Jesse’ego. Czułam, że jestem mu to winna,
że powinniśmy spróbować wszystko naprawić. Moglibyśmy wyjechać gdzieś na tydzień
czy dwa. Skupiłabym się tylko na nim. Boże przecież on nie może mnie zostawić.
-Wiem, ale
to nic nie da. Prędzej czy później będziemy tak nieszczęśliwi, że i tak się
rozstaniemy. Nie ma sensu tego ciągnąć i się oszukiwać. Wiesz, że mam rację.
Poukładaj sobie wszystko i zrób to co podpowiada ci serce- mnie masz racji!
Okej, może i masz, ale co z tego! Nie mogę robić tego co podpowiada mi serce,
bo ono jest upośledzone! Gdyby było mądre pokochałoby ciebie, nie żyłoby
przeszłością i nie kochałoby osoby, która je zmaltretowała i się nim bawiła.
Nie kochałoby kogoś kto rozerwał je na strzępy, kochałoby kogoś kto pomógł je
posklejać.
-Moje serce
jest głupie. Jego iloraz inteligencji wynosi minus jeden- przyznałam a na jego
twarzy pojawił się uśmiech. Smutny. Bardzo smutny.
-Najwyraźniej
serca już tak mają, bo moje też nie jest mądre- powiedział i spojrzał zegarek.
-Nie idź.
-Muszę. Inaczej
nie zdążę na samolot- chłopak puścił moją dłoń i się ode mnie odsunął.
-Jesse jest
mi bardzo przykro, nigdy nie chciałam wyrządzić ci krzywdy, przysięgam.
-Wiem-
powiedział, uśmiechnął się nieznacznie, popatrzył na mnie, wstał i ruszył
kierunku wyjścia. Zostawiał mnie. Kolejna osoba, która odchodziła ode mnie. Co
było ze mną nie tak?
-Naprawdę
musisz tam lecieć?- byłam żałosna. Oczywiście, że musiał, bo chciał przede mną
uciec.
-Nie. Nie
muszę, ale chcę. Muszę się wyleczyć. Nie wiem ile czasu to potrwa, ale muszę
się od ciebie odciąć- mówił idąc w stronę wyjścia. Kiedy stanął przy drzwiach
odwrócił się i patrząc mi prosto w oczy wypowiedział słowa, które uświadomiły
mi jak wielką krzywdę mu wyrządziłam. –Nie wiem kiedy tutaj wrócę, nie wiem
kiedy się spotkamy. Bo Ali nie chcę cię widzieć. Naprawdę.
-Rozumiem- i
to za dobrze.
-Oczywiście
gdyby się coś działo, jakaś kryzysowa sytuacja, gdyby było źle, gdybyś miała
problem zawsze możesz na mnie liczyć- Jesse był dobry. Po prostu dobry.
Niewielu ludzi, których spotkałam w życiu było tak dobrych i bezinteresownych
jak on.
-Przepraszam
cię za…- chciałam go przepraszać za wszystko, ale on mi przerwał.
-Przestań.
-Nie mogę
przestać.
-Ali jestem
duży, poradzę sobie. Pocierpię, napiszę kilka piosenek, no może z
kilkadziesiąt… Będę męską wersją Taylor Swift i wydam płytę w całości
poświęconą tobie i naszemu związkowi, obsmaruję cię w kilku piosenkach, nagram
własną wersję ‘I Know You Were Trouble’ i będziemy kwita.
-Ten żart
nie był śmieszny.
-Był.
-Nie był, ale
jeśli chcesz zrób to. Zmieszaj mnie z błotem. Masz prawo mnie nienawidzić-
powinien to czuć.
-Jakaś ty
niemądra. Jak mógłbym cię nienawidzić?
-Powinieneś-
przyznałam. –Poza tym niemądra to moje drugie imię…- powiedziałam i zapanowała
cisza. Ale nie taka niezręczna. Bo niezręczna to mało powiedziane. Mnie ta cisza
po prostu miażdżyła. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale nie wiedziałam co.
-Czas na
mnie.
-Przepraszam-
powiedziałam po raz kolejny i zrobiłam coś samolubnego. Wiedziałam, że on
prawdopodobnie tego nie chce, ale musiałam go przytulić tym bardziej, że to
prawdopodobnie ostatni raz kiedy mogłam to zrobić. Ulżyło mi kiedy chłopak
objął mnie tak samo mocno jak ja jego.
-Ali
naprawdę muszę iść- powiedział po chwili i wyswobodził się z moich ramion.
Spojrzał na mnie i zamierzał wyjść, ale ja musiałam mu coś powiedzieć. Musiałam
go ostrzec.
-Jesse… Wiem,
że nie chcesz zwolnić Jess, ale uważaj na nią, okej? Nie znasz jej tak dobrze
jak ja. Nie pozwalaj jej wejść w twoje życie prywatne, bo wykorzysta to w
mediach, wykorzysta to przeciwko tobie. Nie słuchaj kiedy powie, że masz się
zmienić, bo jesteś idealny taki, jaki jesteś. Rób to co robiłeś do tej pory a
ona niech zajmuje się tym czym agent musi się zajmować. No i przede wszystkim
jej nie ufaj. Ona nie jest dobrym człowiekiem. Jest toksyczna i wcale nie chce
dla ciebie dobrze, bo jej nigdy nie będzie chodzić o ciebie, zawsze będzie
chodzić o nią, o to czego ona chce. Musisz mi obiecać, że będziesz na nią
uważać, że nie zapomnisz o tym, że cię przed nią ostrzegałam i gdyby coś się
działo, gdybyś miał jakieś podejrzenia co do niej obiecaj, że dasz mi znać,
obiecaj, że zwrócisz się z tym do mnie bo przysięgam, że zrobię wszystko co w
mojej mocy by ci pomóc.
***
-Szło mi
tragicznie, nie wiem co zrobię jak wena nie zacznie mi dopisywać-wyjęczałam
zrezygnowana. Po odejściu Jesse’ego zrezygnowałam z piosenek, które pisał ze mną,
albo takich, które mi po prostu dał. To byłoby nie fair w stosunku do niego.
-Musisz się
wziąć w garść. Może powinnaś przyjechać tutaj na jakiś czas, pobyt w domu
zawsze działa na ciebie korzystnie- powiedziała Zuzka. Jakie to szczęście, że
istnieje coś takiego jak Skype i mimo tysięcy kilometrów mogłam z nią rozmawiać
i ją widzieć. Co prawda na ekranie laptopa, ale lepsze to niż nic.
-Nie mam
czasu na powrót do domu. Wytwórnia chcę płytę i musze im ją dać. Od ponad
tygodnia łażę do tego cholernego studia i nic!- westchnęłam z frustracją.
Minęło dokładnie dziesięć dni od odejścia Jesse’ego i miałam wrażenie, że z nim
odeszła moja wena. Zastanawiałam się co zrobić żebym odzyskała natchnienie i
zapał. Może gdybym płakała… Może powinnam dopuścić do siebie to co się stało,
ale ja nie umiałam. Nie płakałam kiedy Jesse odchodził, kiedy mnie zostawiał. Nie
uroniłam choćby łzy i nie płakałam też przez te dziesięć dni. Skupiałam się
tylko na pracy i chyba przez to miałam blokadę. Robiłam wszystko by nie myśleć
o Jessem, bo kiedy tylko zaczynałam to robić zalewały mnie wyrzuty sumienia i
coś jeszcze. Pewna myśl. Nie było już przeszkody, zahamowania. Związek z Jessem
był moim hamulcem, który wciskałam kiedy był przy mnie Harry. Teraz nie miałam
tego hamulca i cholernie się bałam, że dam się ponieść. Że przesadzę i się
roztrzaskam. Takie myślenie tylko wpędzało mnie w jeszcze większe poczucie winy
bo było strasznie przedmiotowe a Jesse nie zasługiwał na to by myśleć o nim w
ten sposób. I tak napędzałam to błędne koło dlatego starałam się myśleć tylko o
pracy, ale im bardziej się starałam tym gorzej mi wychodziło. Pisanie piosenek,
w moim przypadku, zawsze opierało się o moje własne doświadczenia. „Canonnball”
napisałam po tym jak przeszłam załamanie, opisałam w nim swoje mroczne dni i
walkę o to by się wyrwać i zacząć żyć. Teraz nie umiałam pisać bo nie umiałam myśleć
o nikim innym tylko na przemian o Jessem i Harrym i to było tak porąbane i
pogmatwane, że sama tego nie rozumiałam. Zachowywałam się nieprofesjonalnie, bo
nie umiałam odgraniczyć życia zawodowego od prywatnego. Właściwie zawsze tak
było, ale tym razem było to milion razy bardziej nasilone.
-Ali nie
nakręcaj się tak, przecież Olivia załatwi ci więcej czasu.
-Jestem
beznadziejna…- chciałam użalać się nad sobą dalej, ale usłyszałam dzwonek do
drzwi.
-Czekasz na
gości?
-Nie wiem,
nie umawiałam się z nikim, poza tym jest już późno. Może to Kurt, jemu też się
użalałam nad sobą, może postanowił mnie pocieszać.
-W takim
razie oddaję mu pałeczkę. Daj znać jutro czy wena wróciła.
-Już teraz mogę
ci powiedzieć, że nie wróci- wydęłam głupio dolną wargę i westchnęłam
najgłośniej jak potrafiłam.
-Dobra Ali
kończymy, bo ktoś ci tam się nieźle dobija do drzwi- powiedziała Zuzka kiedy mieszkanie
znowu wypełnił hałas spowodowany przez dzwonek.
-Jest po
dwudziestej trzeciej, mogę udawać, że śpię.
-Jesteś
niemożliwa, idź otwórz, paaa!- wykrzyczała wesoło i się rozłączyła. Mruknęłam
pod nosem ‘pa’, którego i tak już nie słyszała, zamknęłam laptopa po czym
zwlekłam się z łóżka i w ślimaczym tempie zaczęłam iść w stronę drzwi.
-Idę! Już!
Pali się czy co?! - zaczęłam się wydzierać, bo przeżyłam mini zawał gdy osoba,
która przyszła mnie odwiedzić znowu nadusiła na dzwonek. Przyspieszyłam kroku i
potknęłam się o niewidzialną przeszkodę aż w końcu dotarłam do przedpokoju. Otworzyłam
drzwi a kiedy to zrobiłam nie mogłam uwierzyć to co widzę. Skąd on wiedział
gdzie mieszkam? –Harry? Co ty tu…
-Ali… Ali
pomóż mi.
Hej!!!! Jaram się bo to już 15 rozdział!!! A licząc 55 tamtej części to 70!!! A dodając prolog i epilog to 72 XD
Na początku wstawiam tłumaczenie cytatu z początku rozdziału:
„Pamiętasz nasze dawne pragnienia?
Teraz wszystkie wspomnienia prześladują
Naszym przeznaczeniem było się rozstać
Nawet gdybyśmy bardzo się starali
Ten związek i tak by się rozleciał
Nie byliśmy sobie przeznaczeni”
Cytat pochodzi z piosenki, która pojawiła się w rozdziale czyli Already Gone w wersji Sleeping At Last (jest to cover, oryginał śpiewa Kelly Clarkson), kiedy usłyszałam tę wersję pierwszy raz wiedziałam, że wykorzystam ją podczas rozstania Ali i Jesse'ego XD Jest idealna dla nich!
Kolejny rozdział pojawi się za dwa tygodnie (jeśli dobrze pójdzie :/)
Przepraszam za błędy!
Dzisiaj notka będzie krótka :D
Do następnego!
PS I love youuu all! <3